HUMANISTYKA I PRZYRODOZNAWSTWO 19 Olsztyn 2013
ROZANOW: FILOZOFIA CHULIGAÑSKA
Wasilij Rozanow, Opad³e licie, prze³o¿yli Jacek Chmielewski. Ireneusz Kania, wstêpem poprzedzi³ Piotr Nowak, Biblioteka Kwartalnika Kronos, Warszawa 2013, ss. 527.
1. Filozofopolis to rozlegle miasto o niejednolitej, bo pochodz¹cej z ró¿nych stuleci architekturze. Ju¿ z daleka przybyszowi ukazuj¹ siê potê¿ne i wspaniale pa³ace zaprojektowane przez wielkich systematyzatorów i systemotwórców, takich jak Platon, Arystoteles, Kant czy Hegel. S¹ to gmachy osadzone na g³êbokich fundamentach, na których wznosz¹ siê kolejne piêtra a¿ po dach, a w górê wy- staj¹ wie¿e widokowe. Zwiedzaj¹cy mog¹ z nich podziwiaæ rozleg³e widoki na Wszechwiat i okolice. W niewielkim oddaleniu, przy pryncypalnej ulicy, wyra- staj¹ solidne kamienice zamieszka³e przez za³o¿ycieli i wyznawców rozmaitych szkó³ filozoficznych. Na jednej z nich powiewa bia³o-czerwona flaga to szko-
³a lwowsko-warszawska, s¹siaduj¹ca z warszawsk¹ szko³¹ historyków idei. Naj- wy¿sz¹, choæ nieco zaniedban¹ zamieszkiwali niegdy liczni marksici; dzi sporo apartamentów wieci pustk¹. Kawiarnie okupuj¹ egzystencjalici, w knajpach i kabaretach puste kieliszki po winie zapewne niedawno bawi³ tu Stanis³aw Przybyszewski z kompani¹ m³odopolskich estetów. Znienacka natkn¹æ siê mo¿- na na dziwaczny z zewn¹trz, acz komfortowy w rodku budynek w stylu wie- deñskiego Hundertwasser, zasiedlony przez spor¹ gromadê postmodernistów.
Gdzieniegdzie, w sporym oddaleniu od centrum, stoj¹ skromne domki z ma³ymi, ciemnymi okienkami. W jednym z nich odosobni³ siê Kierkegaard, maj¹c za s¹- siada Pascala, który nocami wpatruje siê w pustkê bezdennego nieba, marz¹c, by sta³o siê ono, tak jak dla kolegi Kanta, gwiadziste. W samo po³udnie po cen- tralnym placu przechadza siê na bosaka Sokrates, zaczepiaj¹c spaceruj¹cych pod ramiê Platona i Arystotelesem. Umiejêtnie wymijaj¹ beczkê Diogenesa, by go nie budziæ po d³ugich poszukiwaniach z latarni¹ cz³owieka.
Filozofopolis ma te¿ swoje peryferia. Lepsze dzielnice przeznaczone s¹ dla wiernych komentatorów i interpretatorów klasyków: neotomistów, nietzscheani- stów, heideggerzystów, nieco gorsze dla wszelkich naladowców i epigonów.
Jak ka¿de inne miasto, tak¿e i to nie mo¿e siê te¿ obejæ bez ciemnych zau³ków.
Grasuj¹ w nich filozoficzni bezprizorni i chuligani. Jednym z nich jest Wasilij
436 Recenzje i omówienia
Rozanow, chronologicznie przynale¿ny do rosyjskiego srebrnego wieku filozofii religijnej, ale jak¿e odmienny od swych wytwornych pobratymców: Szestowa czy Bierdiajewa.
2. Jeli siê nie by³o specjalist¹ od rosyjskiej filozofii religijnej, jeszcze do nie- dawna o Rozanowie us³yszeæ mo¿na by³o co najwy¿ej z drugiej rêki jako o mi-
³oniku Dostojewskiego, znawcy Gogola (zreszt¹ mu niechêtnym), a przede wszystkim za³o¿ycielu Towarzystwa Filozoficzno-Religijnego, z którego zosta³ wyrzucony za zgryliwe antysemickie wypowiedzi. S³ysza³o siê te¿, ¿e jest au- torem tysiêcy stron chaotycznych zapisków, co zniechêca³o do bli¿szego siê z nimi zaznajomienia. Nazwisko Rozanowa owiane by³o raczej czarn¹ legend¹
dziwaka, skandalisty i wszystkopisa. Polska recepcja jego twórczoci jest jak do tej pory nik³a, a zainteresowanie jego postaci¹ nienadzwyczajne.
Ale oto wreszcie mamy okazjê skonfrontowaæ siê z t¹ legend¹ i po¿a³owaæ, i¿ wczeniej Rozanow nie znalaz³ swojego protektora i przewrotnego mi³onika.
Staraniem Piotra Nowaka, zastêpcy redaktora znakomitego pisma Kronos, ukaza³y siê od razu dwa koszyki Opad³ych lici w wietnym przek³adzie Jac- ka Chmielewskiego i Ireneusza Kani.
Dla tych, co pierwszy raz stykaj¹ siê z nazwiskiem Rozanowa, podajê kró- ciutk¹ informacjê o nim z obwoluty:
Wasilij Wasilewicz Rozanow (18561919): pamflecista, dziennikarz, prowo- kator, immoralista. Jeden z najciekawszych pisarzy rosyjskich, wybitny myliciel religijny nazywany rosyjskim Nietzschem. Do najwa¿niejszych, zebranych w trzydziestu tomach (19942008), prac Rozanowa nale¿y zaliczyæ ksi¹¿ki o Chrystusie, Dostojewskim, Gogolu, seksie i apokalipsie. Stworzy³ niepowtarzal- ny styl literacki, w którym po³¹czy³ plotkê i refleksje filozoficzn¹ z niespotyka- n¹ b³azenad¹. Mia³ piêcioro dzieci. W tekcie przytoczonej notki zafrapowa³o mnie zw³aszcza koñcowe zdanie. Dlaczego akurat dotyczy ono liczby posiada- nych dzieci? Czy taki biograficzny szczegó³ mo¿e byæ istotny dla filozofa i pi- sarza?
Piotr Nowak swoje wprowadzenie do lektury Opad³ych lici rozpoczyna gestem bezradnoci, porównuj¹c swoje zadanie do próby opisania meduzy. Mimo tego zastrze¿enia, jego tekst, przeplatany cytatami z Wieniczki Jerofiejewa w rosyjskim oryginale, wzbudza nie tylko zaciekawienie, ale wrêcz fascynacjê bohaterem. I to zarówno jako pisarzem, jak i osob¹ o doæ powik³anych losach i niewiarygodnej pasji pisarskiej, której plon zawiera siê we wspomnianej liczbie trzydziestu tomów.
Jako ¿e dzie³o Opad³e licie rozmylnie tak w³anie zosta³o nazwane przez autora, z góry trzeba zrezygnowaæ z doszukiwania siê w nim jakiej myli prze- wodniej czy wewnêtrznej struktury. Tytu³ legalizuje chaos, ale rych³o okazuje siê, ¿e nie mo¿na siê w nim pogubiæ, tak jak i trudno nadaæ zgrabionym jesiennym
437 Rozanow: filozofia chuligañska
liciom jaki trwa³y kszta³t. Mo¿na je co najwy¿ej zbieraæ i wrzucaæ do kosza, w trakcie tej czynnoci zachwycaj¹c siê szelestem i zapachem klonu, akacji, je- sionu, dêbu, wini, jab³oni... Dok¹d jeszcze licie rosn¹ na drzewach, s¹ niedo- siê¿ne, dopiero gdy jesieni¹ opadn¹ na ziemiê, mo¿na siê nimi cieszyæ, zasuszaæ w bukiety albo spaliæ.
Rozanowskimi liæmi s¹ urwane, nierzadko poszarpane zapiski, czynione w³aciwie w toku ca³ego ¿ycia. Mo¿na to porównaæ do strumienia wiadomo-
ci, tyle ¿e utrwalonego na skrawkach papieru, z zaznaczeniem, w jakiej siê to dzia³o konkretnej sytuacji, za to bez daty. Dotycz¹ one w³aciwie wszystkiego, co mu siê przydarza³o w ¿yciu rodzinnym, erotycznym, religijnym, dziennikarskim, filozoficznym. Ich nie-porz¹dek powiela up³yw nastêpuj¹cych po sobie zdarzeñ codziennoci. Niekoniecznie najbardziej dramatycznych i znacz¹cych, jak choroba i mieræ najpierw matki, a potem ukochanej, choæ nie ca³kiem legalnej ¿ony Warwary, matki czwórki jego dzieci, a z dziedziny zawodowej osi¹gniêæ lite- rackich. Pomiêdzy drobiazgami, a tak¿e sprawami b³ahymi lub intymnymi i wsty- dliwymi znienacka pojawiaj¹ siê myli zdumiewaj¹ce g³êbi¹, zdania-aforyzmy, jak na przyk³ad to, ¿e Bóg jest dusz¹ wiata, nie za wiatowym rozumem (s. 119).
I pomiêdzy tym wszystkim szczegó³owe zapisy rozmów z córeczkami, syn- kiem, opisy ich zabawek, powiedzonek, jak te¿ zachowañ, gestów, dolegliwoci ukochanej ¿ony-nie¿ony, wszystko to przenikniête czu³oci¹ i tkliwoci¹, daleki- mi jednak od czu³ostkowoci.
Jak widaæ, ¿ycie rodzinne poch³ania³o Rozanowa na równi z ¿yciem intelek- tualnym i rozmylaniami filozoficznymi. Wszystko zdaje siê byæ umieszczone na jednej p³aszczynie, tak jak to siê przecie¿ naprawdê przeplata w dniu powsze- dnim. W swym przywi¹zaniu do codziennoci Rozanow jest niejako anty-Kan- tem, z jego namaszczonym, starokawalerskim sposobem uprawiania filozofii.
Nic dziwnego, ¿e takie ¿yciopisanie, w którym ka¿dy strzêpek wra¿eñ czy prze¿yæ jest godny utrwalenia, musia³o raziæ wspó³czesnych. P. Nowak przyta- cza w swoim wstêpie takie oto s³owa w dostojnego krytyka, redaktora narod- nickiego czasopisma Russkoje bogactwo: prawdopodobnie »filozoficzna«, ale jednak pornografia. Rozanow jest nieprzyzwoity w tej swojej brudnej rozwi¹z³o-
ci: niechlujny swobod¹, z jak¹ puszcza w obieg nadzwyczajne, wytwarzane przez siebie fakty albo gdy uwiarygodnia nikogo nieinteresuj¹ce wiadomoci z ¿ycia swoich znajomych; niedbalstwem, z jakim pisze »pierwsze wpadaj¹ce mu na myl s³owa«, nie zadaj¹c sobie nawet trudu ich przemylenia, niekiedy dru- kuj¹c nawet swoje majaczenia (s. XI). Biedny krytyk! Przeoczy³ bowiem wy- znanie Rozanowa, który na s³owa oburzenia Zinaidy Gippius po ukazaniu siê jego Odosobnienia: taka ksi¹¿ka nie powinna istnieæ, odpowiada: Z jednej stro- ny tak, sam czu³em podobnie oddaj¹c do drukarni. [...] Jednak z drugiej stro- ny jest te¿ prawd¹, ¿e ta ksi¹¿ka absolutnie musi byæ, ba b³ysnê³a mi nawet myl, ¿e w³aciwie wszystkie ksi¹¿ki powinny w³anie takie, to znaczy »nieprzy-
438 Recenzje i omówienia
czesane« i »bez kalesonów«. Bo w istocie, mówi¹c alegorycznie ¿aden cz³o- wiek »w kalesonach« nie jest interesuj¹cy (s. 264).
3. Z Opad³ych lici nie da siê napisaæ porz¹dnej recenzji by³oby to czym niewykonalnym czy wprost miesznym. Co najwy¿ej mo¿na próbowaæ czego w rodzaju wymylonej przez P. Nowaka formy eseju p r z y1. Zauwa¿- my: nie o, lecz przy. O sugeruje, ¿e recenzent (albo krytyk) wdrapuje siê przynajmniej o jeden stopieñ wy¿ej od autora, sk¹d rzekomo dalej widzi i le- piej wie. Przy jest skromniejsze i bardziej empatyczne. Pozwala wa³êsaæ siê za rozwichrzon¹, nieprzyczesan¹ cudz¹ myl¹, pozwalaj¹c siê jej zaskoczyæ, zadziwiæ, rozbawiæ tak jak to potrafi³ czyniæ sam Rozanow w stosunku do swoich, ale te¿ i nie swoich dzieci, jak te¿ doros³ych.
Rozanow za ¿adn¹ cenê nie chcia³ byæ bowiem literatem: W dziedzinie literatury nie odczuwam ¿adnego skrêpowania, to znaczy jest ona dla mnie czym takim jak spodnie. To, ¿e ponadto s¹ »jeszcze literaci« i ¿e ona w ogóle obiektywnie nie istnieje nic mnie nie obchodzi (s. 392). Rozanow wydaje siê byæ Jesieninem rosyjskiej prozy: obydwaj uprawiaj¹ spowied chuligana:
Ja umylnie siê nigdy nie czeszê
I g³owê noszê w wietrze rozchwian¹ jak wieca.
Waszych dusz bezlistn¹ jesieñ
Przyjemnie mi w ciemnociach owiecaæ.
I u jednego, i u drugiego licie. Rozanow je zbiera, podnosi i wk³ada do swoich koszyków, Jesienin rozwieca bezlistn¹ jesieñ naszych bezw³osych g³ów. Dlatego nie sposób oderwaæ siê od filozoficznej pornografii Rozanowa, która ma w sobie wiêcej ¿ycia, a zarazem egzystencji i esencji ni¿ ¿mudne i ug³askane biblioteki akademików i literatów. Odnosi siê do ¿ycia jako ¿y- wio³u, z ca³ym jego tragizmem, komizmem, chwilami rozpaczy i ekstazy, wznio- s³oci i banalnoci, g³upoty i m¹droci. ¯eby taki zapis nie zamieni³ siê w gra- fomaniê, niezbêdny jest talent. Ten boski dar sprawia, ¿e czego siê Rozanow dotknie piórem, wszystko zmienia siê w z³oto.
Jadwiga Miziñska
1 P. Nowak, Ontologia sukcesu. Esej przy filozofii Alexandra Kojevea, Gdañsk 2006.