• Nie Znaleziono Wyników

Zagadnienia urbanistyki w Polsce : sprawozdanie z I-ej Konferencji Towarzystwa Urbanistów Polskich Kraków - Katowice 2, 3, 4 paźdz. 1930 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zagadnienia urbanistyki w Polsce : sprawozdanie z I-ej Konferencji Towarzystwa Urbanistów Polskich Kraków - Katowice 2, 3, 4 paźdz. 1930 r."

Copied!
99
0
0

Pełen tekst

(1)

SP R A W O Z D A N IE Z I-ej KONFERENCJI

TOWARZYSTWA URBANISTÓW POLSKICH

K R A K Ó W - KATOW ICE, 2, 3, 4 PAŹDZIERNIK 1930

E R R A T A

w ydrukowano Str. 23.

I szpal. 1 1 wiersz od d ołu łatw ych Str. 27.

II szpal. 24 regulacynjych Str. 35.

Ilustr. umieszczone na str. 35 pow inny być um ieszczone w art. Radcy bud, miejsk.

Katow ice str. 77.

Str. 37.

1 szpal. 9 i 10 wiersz od d o łu p o ­ w inien być umieszczony po 21 od dołu Str. 39.

I szpal. 18. 19 i 20 wiersz, od dołu pow inien być wstawiony w drugą szpaltę po 2 wierszu od góry.

Str. 50.

I szpalta w 4 wierszu od góry w ko ń­

cu wiersza zbyteczny wyraz wielko- Str. 53.

1 szpal. 4 wiersz od góry niezadow olenia

winno być

ustalonych

egulacyjnych

zadow olenia

(2)

SPR A W O Z D A N IE Z I-ej KONFERENCJI

TOWARZYSTWA URBANISTÓW POLSKICH

K R A K Ó W - KATOW ICE, 2, 3, 4 PAŹDZIERNIK 1930

(3)

i

Z a k ła d y D rukarsk : o .o . W arszaw a, Elektoralna 25. Tel. 778-52.

(4)

B I B L J O T E K A T O W A R Z Y S T W A U R B A N I S T Ó W P O L S K I C H

Nr. I.

Zagadnienia Urbanistyki

w Polsce

S P R A W O Z D A N I E Z I-ej K O N F E R E N C J I T O W A R Z Y S T W A U R B A N IS T Ó W P O L S K IC H K R A K Ó W — K A T O W IC E 2. 3. 4 p a id z . 1930 r.

W A R S Z A W A — 1931

M IE S IĘ C Z N IK „ D O M - O S I E D L E - M I E S Z K A N I E " W A R S Z A W A , K R A K . P R Z E D M . 5 m. 5.

(5)

S.06

15010

(6)

Tadeusz Tołwiński prof. Polit.

Nowoczesne cele

i głów n e wytyczne plan ow an ia miast w dobie obecnej.

W iek X X zakres tych zadań spo­

tęgow ał stokrotnie — wiek X X bowiem m iasta dawne powiększył stokrotnie w przestrzeni i w ilości ludności.

Miasta dawne były m niej lub więcej jednolitemi wcieleniami pewnych idei

— były zaklętem i w kształt m yślami ludzi ówczesnych. Ideje te były proste, pełne wyrazistości i jasne.

Jakież to myśli i jakie zagadnienia ważyły na losach m iast przez szereg w ieków i tysiącleci? — Były to spra­

wy obrony od nieprzyjaciół, sprawy reprezentacji wielkich myśli państwo­

wych i dynastytycznych, było to wy­

rażanie w ielkich uczuć i prądów reli­

gijnych lub służenie prostym ówcześ­

nie zagadnieniom gospodarczym. Na tem tle wyrosły szeregi m iast o rysach pełnych charakteru: m iasta obronne, jak średniowieczny i renesansowy K raków czy P oznań — m iasta stoli­

ce i m iasta rezydencje silnych rzą­

dów i w ybitnych indywidualności pa­

nujących, jak Paryż, Wersal, czy Pe­

tersburg, wielka stolica świata chrze­

ścijańskiego — wspaniały R zym , arcy­

dzieło urbanistyki czasów Baroku.

Każde z tych miast, począwszy od te­

renu, na którym je założono, a k o ń ­ cząc na ostatnim kam ieniu, k oronu­

jącym jego najwybitniejsze m o num e n­

ty, było nieraz skończonem dziełem techniki i sztuki urbanistycznej, było tworem spełniającym w sposób nie­

mal doskonały funkcje przez tw ór­

ców nakreślone, a przez życie osta­

tecznie sformułowane.

Dziś pow stają przed nam i trzy najważniejsze pytania:

I. Jakie są cele i zadania m iasta nowoczesnego?

II. Czy miasto dzisiejsze zadania te spełnia?

III. Ja k osiągnąć w łaściwy kształt i ożywić funkcje, odpowiadające po­

trzebom m iasta w ieku X X ?

I. Cel miasta nowoczesnego to nie tylko stworzenie m ieszkań dla ludno­

ści, ale stworzenie w arunków roz­

woju kulturalnego, stworzenie w ar­

sztatu produkcji m aterjalnej i stwo­

rzenie warsztatu produkcji duchowej narodu, t. j. kultury. H istorja kultury uczy, że duch narodu dojrzewał i osta­

teczne swe formy ukuw ał w miastach.

Ozem były Ateny dla najwyższej k u l­

tury całego świata — kultury gre­

ckiej, czem jest Kraków — dla istnie­

nia Polski, tem będą m iasta dziś bu­

dowane dla przyszłych pokoleń naro­

dów i państw. A więc nietylko ilość higjenicznych mieszkań odpow iadają­

ca ilości m ieszkańców, ale duch tych m ieszkań, szereg instytucyj społecz - nych, publicznych i państwowych two­

rzą dopiero swemi bryłami archi- tektonicznemi m iasto w nowoczesnem rozum ieniu słowa.

II. Gzy miasto dzisiejsze w wieku

(7)

X X zadanie swe spełnia? Trzeba śm ia­

ło odpowiedzieć grom kiem n i e ! Nie jest ono organizm em harm o ­ nijnie zbudowanym i dostosowanym do swych funkcyj, nie pociąga i nie wychowuje w znaczeniu dodatniem swemi kształtam i nowego pokolenia.

Nie tylko nie spełnia w sposób choć­

by tylko zadaw alniający wyższych swych funkcyj, ale nie wypełnia n a ­ wet funkcji najpierwszej nie do­

starcza m ieszkań choćby najskrom ­ niejszych, rozrastając się samorzutnie i bezmyślnie na olbrzymich nieraz przestrzeniach, zmusza swych oby­

w ateli do codziennego przebywania ogromnych odległości, a jednocześnie nie dostarcza w stopniu zadawalnia- jącym właściwych środków k o m u n i­

kacji, i nie kształtuje odpowiednich arteryj kom unikacji, przyciąga do sie­

bie krociowe rzesze ludności w iej­

skiej, aby je bezmyślnie wtłoczyć w w arunki egzystencji wielokrotnie nie­

raz gorsze od najprymitywniejszego życia wiejskiego.

W mieście dzisiejszem zagrał no­

wy czynnik, dotychczas w ustroju urbanistycznym niem al zupełnie nie­

znany, lub znany i wpływ ający w nie­

wielkim tylko stopniu, — czynnik po­

tężny w życiu jednostki i społeczeń­

stwa — c z a s .

W małem mieście dawnych epok pojęcie przestrzeni nie łączyło się jeszcze z pojęciem czasu potrzebnego do jej przebycia. Życie biegło w tem ­ pie powolnem i jak rzeka przy n i­

skim poziomie wód, a w szerokiem korycie płynąca, nie rwało i nie n i­

szczyło brzegów, natom iast wielkie przestrzenie m iasta w ieku X X i po­

tężne tętno życia m aterjalnego i du­

chowego, zrodzone na przełomie wie­

ków, a spotęgowane w okresie powo­

jennym , wyprowadziły potęgę czasu na plan pierwszy. Oszczędzanie czasu, pośpiech i wytężenie ||iergji dla wy­

zyskania każdej chwili życia jednostki nałożyło jaskrawe piętno na ustroju

m iasta. Z drugiej strony na tle w y­

niszczenia wojennego Europy w y­

rosła potrzeba oszczędzania m aterji przez człowieka wyprodukow anej we wszelkiej jej postaci i jej możliwie słusznego podziału wśród członków społeczności. Z am iast przeważającej dawniej statyki miasta stajemy dziś w obliczu jego potężnej i nieraz trud­

nej do opanow ania dynamiki.

111. I oto życie człowieka, urządzenie jego mieszkania, budowa domu, bu­

dowa dzielnicy, budowa m iasta i bu­

dowa wreszcie całego państw a w je­

go gospodarczym, technicznym i pla­

stycznym całokształcie podporządko­

w u ją się coraz wyraźniej trzem h a s ­ łom :

Po pierwsze, osiągnięcie m in i­

m u m przestrzeni, traconej niepro - dukcyjnie dla potrzeb miasta.

Po drugie, osiągnięcie m inim um m aterjału, użytego do budowy dla dopięcia określonego celu.

l'o trzecie, osiągnięcie m in im u m czasu, zużytego do budowy i do jej użytkow ania.

Oto są hasła zasadnicze — spró­

bujm y je w prowadzić do poszczegól­

nych zagadnień miasta, zobaczmy w jakiem ujęciu technicznem, w jakiej

formie plastycznej one się w yrażą?

Całość m iasta — dzielnica lub no­

w opowstający blok w inny być założone na terenie tak dobranym, aby jego wyposażenie techniczne, zabezpiecza­

jące nieodzowny kom fort życiowy i celowe funkcjonow anie było łatwem do w ykonania. W yniknie to z dobrego planu regjonalnego i z szeroko założo­

nych studjów przedwstępnych gospo­

darczych, technicznych, adm inistracyj­

nych i in. Przykłady ujemne najlepiej zilistrują błędy w tej dziedzinie popeł­

nione: np. dzielnica m ieszkaniowa za­

kładana na terenach bagnistych, z cze­

go w ynikają złe w arunki zdrowotne, koszty dodatkowe fundam entow ania domów, znaczne trudności kanalizowa- nia i t. d., albo dzielnica fabryczna za­

(8)

łożona na terenach spadzistych, zdała od linij kolejowych i kanałów spław- nych, co powoduje stratę energji i cza­

su w transportach, ham uje pomyślny rozrost poszczególnych fabryk i całej dzielnicy. Dla tych powodów właściwy dobór terenów stawiamy z natury rze­

czy n a planie pierwszym. Nie poruszam tu sprawy kosztów terenu, gdyż uw a­

żam , że przy należytej polityce państ­

wowej i ko m unalnej dobry teren nie powinien bynajm niej być o tyle ko­

sztowniejszym od złego, aby to mogło w płynąć na nasz wybór. Przemawia tu przedewszystkiem topografja m iast ca­

łej niem al Rzeczypospolitej, nie w yka­

zujący zbytnich trudności technicz­

nych.

Po dokonaniu wyboru terenu, n a ­ leży go podzielić odpowiednio do pro­

gram u budowy na dzielnice mieszka­

niowe, handlowe, fabryczne, dzielnice ośrodków administracyjnych i t. d. I tu ju ż wkroczy czynnik czasu z jego k o m ­ plikow aną organizacją życia. W m ia­

stach dotychczas budowanych, często chaotycznie i niecelowo, obserwujemy olbrzymie ruchy ludności, odbywające parokrotnie w ciągu doby, bez żadnego sensu i celu. Jest to ruch stutysięcz­

nych rzesz, pracujących umysłowo i fi­

zycznie, dążących od miejsca za­

mieszkania do warsztatu pracy, ,ruch dzieci i młodzieży z mie - szkania do zbyt oddalonej szkoły i z powrotem. R uch taki odby­

wa się we wszystkich większych m ia ­ stach Europy i Ameryki na odległości kilku lub kilkunastu, a nieraz k ilk u ­ dziesięciu kilometrów' — dwukrotnie, a niekiedy czterokrotnie w ciągu doby.

R uch ten został wywołany zupełnie w adliwym planem i rozciągłością m ia ­ sta, powoduje stratę m iljonów godzin i olbrzymich ilości energji ze strony jednostek, ze strony ogółu zaś pochła­

nia kolosalne kapitały inwenstowane w nadzwyczaj kosztownych urządze­

niach kom unikacyjnych, jak sieci auto­

busowe, tram wajowe, kolejowe, m etro­

politarne'}', kolejki elektryczne i t. p.

W dodatku urządzenia te funkcjonują zwykle niedostatecznie, pow odując sta­

le w głównych godzinach ruchu przeła­

dowanie, ścisk, zdenerwowanie, stratę czasu. Dobry podział terenu i zorgani­

zowanie dzielnic autonom icznych i osiedli — względnie m iast satelitów zmniejszy w 90% ten ruch nieproduk­

cyjny i doprowadzi do tego, że tylko w w yjątkow ych wypadkach jednostka będzie zmuszona przy zwykłym trybie swych zajęć do odbywania tych przy­

krych podróży. Olbrzymie kapitały, materjały i praca w ten sposób oszczę­

dzone znajdą właściwe zastosowanie w odpowiedniem urządzeniu i wyposa­

żeniu dzielnic mieszkania i dzielnic produkcji czy administracji.

W ytw orzą się liczne dzielnice sam o­

wystarczalne, zawierające mieszkania i warsztaty produkcji i związane dość luźno z wielkiemi ośrodkami o charak­

terze czy to handow ym czy adm ini­

stracyjnym. Dzisiejsza technika, a prze­

dewszystkiem chem ja i elektrotech­

nika pozwala urządzać warsztaty pro­

dukcji, aby one nie były szkodliwemi dla znajdujących się w pobliżu miesz­

kań. Pasm a ogrodów i zielonych re­

zerwatów m o g ą zupełnie skutecznie i dostatecznie dzielić warszat pracy zbiorowej od mieszkania.

Ogólny plac zabudowy staje się w tym momencie już syntezą planu miasta i planu regjonalnego. Obejmuje tereny w rozm iarach dziesiątków kilo­

metrów, w yznacza sieć arterji wszel­

kiego rodzaju kom unikacji, wydziela tereny budowlane z pośród terenów zielonych t. j. rezerwatu, ogrodów i przestrzeni rolnych i lasów. Tereny budowlane odpowiednio do ich właści­

wości topograficznych, geologicznych i pejzażowych wyznacza pod zabudowę m ieszkalną, fabryczną, handlowo-biu- row ą lub adm inistracyjną i reprezen­

tacyjną. W zorem sieci arterji i podziału terenów będzie układ radjalny, który pozwala rozłożyć liczny szereg dziel-

(9)

nic samowystarczalnych lub m iast sa­

telitów dokoła ważnego, a ju ż istnieją­

cego pun k tu centralnego. W dalszym ciągu w opracow aniu planu wyniknie skrystalizowanie pewnych szczegółów, jako to: 1) wydzielenie terenów dla instytucyj publicznych wszelkiego ro­

dzaju (szkoły, gm achy kom unalne i państwowe, instytucje sportowe, roz­

rywkowe i t. d., 2) tworzenie placów architektonicznych, które nadadzą piętno charakterystyczne w plastyce m iasta i podniosą jego wartość este­

tyczną, 3) opracowanie i powiązanie cLÓwnych punktów i skrzyżowań po­

szczególnych systemów ruchu, jak ruch samochodowy, kolejki elektrycz­

ne, koleje państwowe, żegluga na k a ­ nałach spławnych lub rzekach. Dalej idzie opracowanie sieci ulic, którego zasadą będzie w yraźne zróżniczkow a­

nie w ielkich arteryj kom unikacyjnych, podrzędnych ulic dla ruchu przejścio­

wego i zacisznych ulic mieszkaniowych.

Trzy hasła osiągnięcia m in im um odległości, m in im u m m aterjału i m in i­

m um czasu będą podstawą tego działu pracy urbanistycznej. Należy tu pod­

kreślić, że granice posiadłości, stro­

ny świata, w arunki zdrowotne i czynniki pejzażowe nadadzą kierunki charakterystyczne poszczególnym u li­

com i stworzą w całości planu swoi­

sty rytm linji ulic. Rów nolegle z opra­

cowaniem sieci ulic idzie tworzenie parceli i bloków, wśród których ulice te przebiegają. W spom niane więc czyn­

niki podziału terenów n a przemysłowe i biurowo-handlowe z jednej strony, a mieszkaniowe z drugiej nadadzą swoiste piętno zakreślonym przez nie blokom. Ich wielkość, kierunki, cechy topograficzne i kom unikacyjne będą w każdym wypadku odmienne. W k o m ­ pozycji tej w ysuną się na plan pierwszy i wartości architektoniczne, szczegól­

na dalsze tereny w inny tu być uwzglę- nie w stosunku do bloków m ieszkanio­

wych. Przyrodzone cechy artystyczne terenu takie, ja k drzewostan, zwiercia­

dła wód, układ falisty, otwarty widok dnione w w ysokim stopniu. Obranie typu zabudowy mieszkaniowej, czy to luźnej czy zwartej, jedno lub wieloro­

dzinnej odegra rolę zasadniczą w okre­

śleniu wielkości i kształtu par­

celi i bloków. O jednym fakcie należy tu pam iętać: budować musimy masowo, zabudowywa si^ od- razu wielkie bloki i całe dzielnice i raz już zapom nieć o indyw idualnie pro­

jektow anym falsyfikacie dworku, k tó ­ rym niestety dotychczas zapełniam y nasze ogromne braki mieszkaniowe.

Z apom inam y przytem, że dziś jest brak na ziemiach polskich ponad pół mil- jona izb i że brak ten wrzrasta z dnia na dzień skutkiem naturalnego przy­

rostu ludności z jednej strony, a ru j­

nacji starych domów z drugiej.

Dalszem zagadnieniem wielkiej w a­

gi jest budowa gm achów publicznych wszelkiego rodzaju. Z częściowym w y­

jątkiem m iast W ielkopolski i Pom orza w całej Rzeczypospolitej daje się od­

czuwać brak gm achów tych w formie bardzo dotkliwej. O wyznaczeniu w ła­

ściwych terenów i studjow^anie odpo­

w iednich sytuacyj wspom inałem już wyżej; tu jeszcze zwrócę uwagę na ży­

w ą tendencję epoki dzisiejszej tworze­

nia coraz to nowych organów i funkcyj społecznych i publicznych, które w y­

m a g ają odpowiednich siedzib. W ięc nie- tylko stawianie gm achów o określo­

nym już programie (ja k np. szkoły), ale rów nież w przewidywaniu i rezer­

w ow aniu terenów" na przyszłość staje się koniecznem w dzisiejszej pracy urbanisty.

Rozpoczynając w szeregu lat po w ojnie światowej prace praktyczne w dziedzinie budowy m iasta, dążm y do tego, aby m iasta polskie zabłysły nietylko wielką swoistą k u ltu rą ducho­

w ą jednostki, jak to się działo tylekroć w wiekach ubiegłych, ale żeby dorów- nały i wyścignęły swym w yglądem ze- nętrznym naszych bliższych i dalszych

(10)

sąsiadów no stronie zachodniej granic państwa. W nakazanym nam przez wielkiego odnowiciela Polski dzisiejszej wyścigu pracy dążm y do przebudowy mocno zaniedbanych dawnych dzielnic m iast naszych i do budowy osiedli na modłę nowoczesną zakrojonych. Jest to zadanie gospodarcze, techniczne i twórcze — olbrzymie. Ale niech po­

kolenie dzisiejsze uczyni to, cośmy już nieraz w historji naszej czynili —

zmierzmy siły n a zamiary, dokonajm y cudu pracy gospodarczej technicznej i zapoczątkujm y go w tym Krakowie, w którym i z przed 140 laty i przez 16 laty dokonały się wielkie misterje zm artwychwstania myśli politycznej i racji stanu.

R zućm y hasło: niech żyją, rozra­

stają się i k w itn ą m iasta Rzeczypo­

spolitej !

(11)

Teodcr Toepliłz

Polityka gruntowa miast

P różnym jest trud prawodawcy, gdy nakazy praw a nie zostają speł­

nione.

Cóż z tego, że plan regulacyjny jaknajlepiej przeprowadzi trasy ko­

m unikacji, ustanow i zasady podziału przestrzeni w sposób zapewniający jaknajlepsze mieszkanie, zapewni do­

stateczne przestrzenie odpoczynkowe, zieleńce, boiska, place zabaw, um iej­

scowi logicznie budowie użyteczności publicznej, ustali najbardziej ekono­

micznie miejsca handlu i przemysłu, oddali we właściwe miejsce przemysł szkodliwy. .Jeśli to wszystko zostanie na papierze, jeśli realizacja planu co chwila napotykać będzie na przeszko­

dy, jeśli stale trzeba będzie zgadzać się na w yjątki i zm iany, które w k o ń ­ cu zm ienią całkowicie oblicze planu na miejskie realizując plan, zetkną się z cej sie harm onijnie rozw ijać całości, zostanie m echaniczny zlepek lepiej Jub gorzej skom ponow anych fragm en­

tów, z których każdy będzie się k o ń­

czył lub zaczynał tam , gdzie władze miejskie realizując plan zetkną się z przeszkodami nie do przezwyciężenia.

Przeszkody te — to nie są prze­

szkody naturalne. Łatw iej wysadzić dynam item skały, łatw iej na koszt ogółu osuszyć bagniska, łatw iej w bi­

jać pale w mokre ruchom e piaski za­

sypanych rzek, aniżeli dać sobie radę z przeciwstawiającym się realizacji planu właścicielem gruntu.

W teorji istnieje wywłaszczenie, które pozwala wybudować k ażd ą ozna­

czoną na zatwierdzonym planie regu­

lacyjnym instytucję użyteczności p u ­ blicznej tam gdzie logicznie pow inna się znaleźć.

W praktyce wiemy wszyscy ile cza­

su w ym aga procedura wywłaszczenio­

wa, jak niepewne są rezultaty sza­

cunków , jak ciężkim brzemieniem m ogą gm inę obarczyć. A tymczasem palącą potrzebę budowy szkoły trzeba załatw ić już, zaraz, jaknajtaniej.

W rezultacie buduje się szkołę na skraw ku placu miejskiego — obok rzeźni.

Nowoutworzony środek k o m u n ik a­

cji powołuje do życia now ą dzielnicę—

trzeba jej zapewnić miejsce odpoczyn­

kowe — trzeba zabezpieczyć tereny pod park, a przynajm niej zieleńce, których zakładać jednak jeszcze nie trzeba i wobec potrzeb pilniejszych nie ma za co. W dzielnicy są mało nada­

jące się dla budowy nisko położone wilgotne tereny. Ale ich właściciele chcą budować. Czy m ożna im przesz­

kadzać w czasie klęski mieszkaniowej?

Czy wogóle m ożna kom u przeszka­

dzać w użytkow aniu swej własności?

(12)

Jest w okolicy mały na górze po­

łożony skrawek gruntu państwowego:

pom aluje się go na zielono — a budo­

w ać się będzie na błocie.

W dzielnicy willowej w najlepszej okolicy m iasta kupił parcelę fabrykant.

Chce budować fabrykę, oczywiście obiecuje zastosować wszystkie n a j­

nowsze zdobycze techniki przeciwko dymom i hałasom. Gdzie indziej budo­

w ać nie będzie. W kraju bezrobocie i nędza: przemysłowiec obiecuje kapi­

tały zagraniczne, zajęcie dla wielu.

Czy kto m a sumienie czy kto ma odwagę powiedzieć — nie.

P rzykłady m ożnaby m nożyć bez k o ń­

ca :od najdawniejszych czasów, gdy ulice powstawały z miedz pomiędzy rolami,

aż do dni dzisiejszych gdzie ko n fig u ­ racji i rozm iarach parku, mającego stanowić najważniejszy rezerwuar w prowadzający powietrze lasów i pól do m iasta decyduje — granica hipo­

teczna.

Świadczą te przykłady o jednem:

nie sposób drogą zakazu wznoszenia budowli znajdującej się w sprzeczno­

ści z planem regulacyjnym doprowa­

dzić do zrealizowania tego planu.

Sprzeciwy uzasadnione czy nieuza­

sadnione, operujące argum entam i, k tó ­ rym nieraz przeciwstawić się, nawet gdyby się miało słuszność trudno, dy­

sponujące często poparciem władz państwowych czy miejskich m ogą przełamać najbardziej logicznie uza­

sadniony zakaz.

Właściciele gruntów dowodzą nie­

raz, czasem nie bez słuszności, że cały byt uzależnionym jest od urzeczywi­

stnienia określonych zamierzeń budo­

wlanych na należącej do nich parceli,

— zamierzeń, które ró żn ią się od prze­

w idyw ań planu regulacyjnego; żądają pozAvolenia na budowę fabryki w m iej­

scu przeznaczonym podług planu na domy mieszkalne, wielkiej kamienicy

gdzie m ają być małe dom ki wśród upraw nych pól.

A jak często zdarza się, że w ła­

ściciel gruntu chce budować właśnie w miejscu, gdzie m a powstać plac, uli­

ca lub zieleniec, lub znaleźć się ma targowica albo stanąć szkoła?

G m ina określone zamierzenia chce i może realizować dopiero w dalszej przyszłości, kiedy sie cała dzielnica zabuduje, m usi je jednak przewidzieć zgóry, nim na urzeczywistnienie ich nie będzie za późno. Tymczasem w ła­

ściciel predestynowanej parceli chce budować z a r a z.

Zakaz budowy, naw et zw iązany z wykupieniem gruntu przez miasto m o ­ że być dla właścicieli gruntu w ielką krzywdą, może czasem naprawdę pod­

w ażyć podstawę gospodarczą jego

(13)

egzystencji, naraża go w każdym ra ­ zie na straty, jeśli 'miasto z w ykupie­

niem niepotrzebnego w danej chwili gruntu zwleka. Miasto zaś nie jest w stanie w ykupić wszystkich gruntów , które m u się narzucą drogą podań o pozwolenie budowy.

Dość częstem jest występowanie z zamierzeniami budow lanem i jedynie w celu sprzedania m iastu g runtu po cenie, wyższej od jej istotnej uży tko ­ wej wartości, a określonej podług przyszłej przypuszczalnej ceny.

Miastu dla określenia sprawiedli­

wej ceny, pozostaje żm udna droga w y­

właszczenia: dotychczasowa praktyka jednak rzadko okazuje się korzystną dla m iast pom im o, że dekret z dnia 7 lutego 1919 r. o wywłaszczeniu w y­

raźnie określa, że przy oszacowaniu nie należy brać w rachubę zwiększe­

nia wartości m ajątków , jakie może nastąpić skutkiem przedsiębiorstwa, na rzecz którego są one wywłaszczone.

Jednakże przyszłość przy określa­

niu cen zanadto często bywa dyskon­

towana.

Realizacja planu regulacyjnego, tak niezbędna dla dobra ogółu miesz­

kańców , może w w yjątkow ych w y­

padkach spowodować ciężkie pokrzyw ­ dzenie poszczególnych posiadaczy par­

cel, a jednocześnie pociągnąć za sobą w rezultacie kosztownego zakupu gruntów poważne obciążenie ludności

W ięc też najczęściej z realizacji planu trzeba zrezygnować.

Droga zakazów, droga negacji wo- góle nie jest drogą której rezultaty m ogą być'tw órcze.

Realizacja planu regulacyjnego m usi być zapew nioną w sposób po­

zytywny.

Droga ta jest dla m iast otw artą tylko wtedy, gdy m a ją one m ożność swobodnego dysponowania znaczną częścią swego obszaru adm inistracyj­

nego i terenam i sąsiadującym i z m ia­

stem pozw alającym i na zakreślenie linji jego rozwoju.

Tak pożądany stan istniał w wielu m iastach Europy do połowy X IX w.

W drugiej połowie X IX w. nawet m iasta, które bądź z nadań królew ­ skich lub książęcych, bądź z własnych dawnych zakupów posiadały wielkie przestrzenie, starały się ich jaknajprę- dzej pozbyć, przekazując je ze swego w ładania, uw ażanego za „m artw ą rę­

kę“ do rąk pryw atnych uw ażanych za

„zdolniejsze do właściwego w ykorzy­

stania“.

W rezultacie nastąpiło (z w y ją­

tkiem Finlandji i po części Szwecji) ogólne w Europie wyzbycie się mają- ' tków przez gm iny miejskie, a za niem konieczność obciążania szerokich warstw ludności kosztam i, zw iązanem i z nabyciem gruntów na cele ogólne gospodarki miejskiej na ulice, place, zieleńce, pod budowę przedsiębiorstw miejskich, instytucji użyteczności p u ­ blicznej, szpitali, przytułków , szkół itp . A potrzeby m iast na te cele ogólne są bardzo wielkie.

Ilość gruntów , które w inny sta­

nowić własność gminy, względnie ich stosunek do całości obszaru adm ini­

stracyjnego, lub ilość potrzebnych gruntów m iejskich obliczonych w sto­

sunku do ludności, nie dają się w spo­

sób niew ątpliwy ustalić teoretycznie.

Do niedaw na ilości te określono dość schematycznie np. 20% na ulice i place, 10% parki, i 5% boiska i place sportowe, 1/ł % place dla zabaw dla m a­

łych dzieci, 5% pod budowle użytecz­

ności publicznej — szkoły, szpitale, przytułki, hale targowe, ratusze, do­

m y ludowe i t.p. lub kilka m etrów kw.

parków lub zieleńców' na mieszkańca.

Obecnie zostają one określane w bez­

pośrednim zw iązku ze stosowaną lub dopuszczalną gęstością zabudowania.

Innym jest stosunek powierzchni kom unikacyjnych (ulic, placów ), jak odpoczynkowych, (zieleńców) do ca­

łego obszaru administracyjnego w dzielnicach lub m iastach zabudowa­

nych intensywnie, a innym w m iastach

(14)

0 rzadko rozrzuconych małych dom- kaćh.

Szerokość powierzchni niezbędnej dla prawidłowej kom unikacji jest w bezpośredniej zależności od powierzch­

ni użytkowej budynków i jest do niej proporcjonalna; w dzielnicy czy m ie­

ście ilość niezbędnych placów zabawo­

wych i odpoczynkowych rośnie także w miarę zagęszczenia ludności.

W zrost ten nie jest proporcjonal­

nym do ilości mieszkańców na ha, gdyż w strefach o luźnem zabudowa­

niu potrzeba powierzchni odpoczyn­

kowych jest nieom al żadna (około 5%, gdy tymczasem w strefie dopu­

szczającej 1250 osób n a ha, parki w in­

ny wynieść przy obliczeniu 7 m .2 na osobę 48% całego obszaru. (Koeppen).

Nabycie nietylko takich teoretycz­

nie obliczonych, ale naw et znacznie mniejszych przestrzeni przez miasto w czasie gdy intensywność zabudowa­

nia całych dzielnic jest ju ż dokonaną lub choćby przez plan zdecydowaną w ykracza po za granice możliwości.

N. Strauss, prezes P ark Associa- ton of N. Y. City słusznie powiada:

„kiedy następuje czas zakupu parków

— jest zapóźno.“

Gdy człowiek z ulicy czuje, że po­

trzeba m u więcej zieleni, w ynika to z zagęszczenia zabudowania, pozba­

wiającego jego rodzinę przestrzeni po­

trzebnych dla zabaw i odpoczynku, to znaczy, że sąsiedztwo jest zabudowane 1 ceny g ru n tu stały się prohibicyjne“.

Nie wtedy wTięc czas kupować.

Koniecznem jest zapewnienie so­

bie możliwie wielkich terenów w cza­

sie właściwym, to znaczy wtedy, gdy istnieje m ożność kupienia ich podług rzeczywistej realnej wartości, jako terenów rolniczych.

Przy właściwem, zarówno pod względem prawodawczym jak w yko­

nawczym, postawieniu sprawy, miasto nie jest obowiązane k u p o w a ć całej potrzebnej m u ilości gruntu, gdyż znaczną część, a przedewszystkiem

nieom al całe zapotrzebowanie gruntu pod nowe ulice, powinno otrzymywać bezpłatnie od właścicieli gruntów . Nie- zawsze jednak ta zasada da się całko­

wicie przeprowadzić, szczególniej, je­

śli podział gruntów w chwili przepro­

wadzenia planu regulacyjnego ju ż zo­

stał daleko posunięty.

Dotychczasowy stan posiadania m iast polskich świadczy o tern, że nie­

wiele m iast polskich prowadziło dosta­

tecznie przew idującą gospodarkę, gdyż własność nieruchom a większości m iast w Polsce znajduje się poniżej jalcnajskromniej obliczonego m in i­

m um .

Podług ankiety przeprowadzonej w roku ubiegłym przez Związek Miast Polskich, na zasadzie odpowiedzi udzie­

lonych przez 301 na ogólną liczbę 626 miast, własność nieruchom a m iast stanowi w Polsce średnio około 10%

obszaru adm inistracyjnego, przyczem średnia ta wynosi w województwach zachodnich 12,6%, średnia zaś w woje­

wództwach centralnych 5,6%. W woje­

wództwach zachodnich n a 1 miesz­

kańca m iast wypada średnio 256 m e­

trów kwadr, przestrzeni należącej do miasta, podczas gdy w województwach centralnych ilość ta w'ynosi 92 mtr.

kwadratowych.

Same zestawienie tych liczb w ska­

zuje, iż jedynie m iasta zachodnie pro- mej miejskiej w m iarę rozwoju miasta, w adzą politykę powiększenia nierucho­

mości miejskiej w m iarę rozwoju m ia ­ sta a poniekąd uprzedzają ten rozwój, gdyż stan posiadania przekracza zna­

cznie stan posiadania innych dzielnic polskich nietylko w stosunku do prze­

strzeni administracyjnej, ale i w obli­

czeniu na mieszkania.

Na 301 miast, które odpowiedziały na ankietę, — 1/6 t.j. 50 m iast nie po­

siada nieom al wcale nieruchomości własnych (poniżej 1% obszaru adm i­

nistracyjnego), własność przeszło po­

łowy m iast (163) nie dochodzi 5%, a ledwie ł/8 (38) m iast przekracza

(15)

20%, które należy traktow ać jako m i­

n im um pozwalające na przystąpienie do gospodarki gruntowej.

Niedaleko tego m in im um (15 — 20?¿) znajduje się 23 m iasta, to zna­

czy 4% miast, które odpowiedziały na ankietę.

Jest więcej niż prawdopodobne, że 325 m iast, które na ankietę nie odpo­

wiedziały, to przedewszystkiem m ia ­ sta, które się sprawą gruntow ą nie zajm ują, wagi jej nie rozum ieją, więc zapewne, które nie m a ją gruntów w ca­

le lub posiadają tylko znikom ą ich ilość.

Ogólnie więc sytuację m iast pol­

skich pod względem własności grun ­ towej należy uznać za bardzo złą.

Na zachodzie też znajdujem y m ia­

sta tak ja k Grudziądz i Chełmno po­

siadające przeszło 2/.i tego terytorjum administracyjnego lub P oznań rozwi­

jający od chwili Polskiego Sam orządu stałą politykę zakupu terenów, dzięki której był jednym z niewielu m iast w Polsce, które było w stanie urządzić Powszechną Wystawę.

Dla porów nania kilka tylko cyfr dotyczących m iast innych krajów :

W Helsingforsie grunty prywatnp stanow ią 3'/.,% w T urku 10,2%. Prze­

ciętna iiość gruntów na m ieszkańca wynosi w Finlandji 2.156 m .”.

Grunty stanowiące własność gm iny stanow ią

W W iedniu 25%, w Zurichu 31,7%

a razem z innym i gruntam i Publiczny­

m i 49,5%, -w Frankfurcie n/M 39,6%, w Freiburgu 61,6%, w Rostocku 75,6%.

Kilka planików m iast z oznaczo­

nym na nich rozmieszczeniem w łasno­

ści gm iny miejskiej, lepiej niż cyfry w yjaśnią sprawę.

Posiadanie znacznych ilości gru n ­ tów ułatw ia zaprojektowanie planu regulacyjnego i istotne jego urzeczy­

wistnienie, szczególniej, jeżeli grunty te stanow ią znaczną część terytorjum m iasta i rozrzucone są w pewnym

Lfnkópping

logiczne dla celów użyteczności p u ­ blicznej w możliwie najm niejszym stopniu atakuje grunty prywatne.

stopniu równom iernie na całej jego powierzchni.

W tedy tylko jest m ożliw em takie planowanie, które nie przestając być

Wiedeń

(16)

Praga Czeska Stockholm

(17)

Jednakże naw et gdy miasto ma grunty własne, położone nie w m iej­

scu zapotrzebowania, może un ik nąć kupna drogą w ym iany z właścicielami prywatnymi. Czasem w ym iana taka jest niezbędną ze względu na interes obywatela, którego grunt m usi być wywłaszczony. Niekiedy odebranie określonego terenu nie da się we w ła­

ściwy sposób zapłacić, bo g ru n t może być warsztatem pracy, jedynej pracy, do której jego właściciel jest zdolny;

zam iana terenu na gotów kę może m ieszkańca doprowadzić do ruiny, pod­

czas gdy posiadanie terenów na za­

m ianę załatw ia sprawę ku zadowole­

niu stron obu.

Prawodawstwo jugosłowiańskie przewiduje naw et o b o w i ą z e k w y­

m iany o ile chodzi o grunt zajęty pod uprawę roli.

Zam iana może mieć jeszcze inne znaczenie. Gdy się właścicielowi par­

celi zabrania budowę domu czy fabry­

ki na jego w łasnym gruncie m ającym podług planu inne przeznaczenie, m o­

żna m u drogą w ym iany przydzielić grunt w tym miejscu w którym plan regulacyjny przewiduje budowę pro­

jektowanego objektu. W ten sposób m iasta w stępują na drogę realizacji planu drogą pozytywną.

Przydział terenów przez miasto dla określonych celów może i powinien być podstawą świadomej działalności m ającej na celu prawidłowy rozw ój m iasta i dobrobyt jego mieszkańców.

„Kto wie czy polityka gruntow a nie jest punktem salieus zadań miejskich“ . Słusznie zapytywał ju ż w 1907 roku Bolesław Koskowski, pisząc o pladze jak ą, przy braku przezorności społecz­

nej 1 bezplanowości gospodarki m iej­

skiej stanow i spekulacja gruntowa.

Niemiecki urbanista Abendroth obliczył przed 30-u laty, że każdy robo­

tnik przemysłowy w niem ieckim wiel­

k im mieście płacił przeciętnie 155 mk.

renty gruntow ej rocznego haraczu na rzecz właśccieli gruntu. Dziś ta liczba napewno wzrosła w ielokrotnie!

R enta obciąża zarówno m ieszka­

nie jak miejsce pracy — fabryki i biu­

ra, przyczyniając się do drożyzny pro­

dukcji.

Miasto posiadające grunty może przeciwdziałać nadm iernem u wzrosto­

wi renty gruntowej, może się także starać o przyciągnięcie na swój te­

ren pożądanych zakładów przemy­

słowych. Dotyczy to małych m iast w stopniu nie m niejszym n iż wielkich.

Nigdy nie jest zawcześnie na roz­

poczęcie polityki gruntowej i niem a gm iny tak małej, któraby tej polityki prowadzić nie m ogła i nie powinna.

Ciekawym przykładem mądrej po­

lityki m ałej gm iny jest działalność nie­

wielkiej gm iny Velten pod Berlinem.

Miasteczko to obecnie ledwie 7.500 m ieszkańców liczące, rozpoczęło zakup gruntów ju ż w 1904 roku. Kupiło ono stopniowo 260 ha, co stanowi około */4 całego terytorjum gminy. Część tych terenów po przeprowadzeniu kanału łączącego się z drogą w odną B e rlin - Szczecin i urządzeniu portu, została odsprzedana zakładom przemysłowym w celu zapewnienia m ieszkańcom m o­

żności pracy. Około 40 m orgów pru­

skich (12 ha) odstąpiono pod budowę domów po cenach 1 do 5 fenigów (2— 10 groszy!) za m etr kw adratowy, 30 m orgów oddano bezpłatnie na 30 letnie użytkowanie inw alidom w ojen­

nym.

Od końca w ojny w Velten powsta­

ło 240 nowych m ieszkań, obecnie b u ­ duje się 52 mieszkania.

Przedsiębiorstwa gm inne dały w 1927/28 roku 170.000 m arek dochodu wobec czego i podatki w gm inie tej nie są wielkie.

D zięki tym opartym na własności gruntu dochodowym przedsiębiorstw wom gm innym (kanał i port, boczni­

ca przemysłowa, elektrownia, kopalnia gliny) rozw inął się przemysł pryw atny (ilość zakładów przemysłowych wzro­

sła ze 184 do 292).

(18)

W 1904 roku gm ina nie posiadała nic, dziś m ajątek jej po odliczeniu dłu­

gów wynosi 5/‘2 m iljona marek. Świe­

tne te w yniki są niewątpliwie rezulta­

tem rozpoczęcia w odpowiedniej chwili pracy u podstaw, to znaczy oparcia całej działalności gm iny na mądrej polityce gruntowej.

instytucjom o charakterze użyteczno­

ści publicznej nie należy szukać za­

robku i przyczyniać się do śrubowania ceny gruntów , ale odstępować granty po cenie kosztu własnego.

Niektóre m iasta polskie, szczegól­

niej w Polsce zachodniej, prowadzą wzorową politykę tego rodzaju.

Posiadanie gruntu, stale zwięk­

szanie nieruchomości m a jątk u gm iny nie są celem, ale środkiem działania gminy.

G m ina więc m usi użytkow ać grun­

ty dla swych własnych potrzeb — to znaczy potrzeb ogółu mieszkańców, ale także odstępować je mieszkańcom dla tych celów, które uw aża za poży­

teczne.

Odstępowanie to jednak nie po­

w inno być traktow ane jako operacja fiskalna, której celem jest bezpośre­

dnie powiększenia dochodów gminy.

Przy odstępowaniu terenów osobom prywatnym, trzeba sobie zapewnić m o ­ żność przeciwdziałania, spekulacyjnemu w yzyskaniu terenu, (prawo zabudo- prawo odkupu), przy sprzedaży

Na szczególną w zm iankę zasługuje pod tym względem Bydgoszcz. Obo­

w iązuje tam statut, dotyczący sprze­

daży parcel budowlanych na terenach, należących do gm iny m. Bydgoszczy, zatwierdzony przez M agistrat 2S. 1.

1925 r. i Radę M iejską 19.11.1925 roku.

Cena kupna, określona w zależno­

ści od położenia na 0,10 do 5 zł. za m etr kwadratowy, może być spłacona w ciągu 30 lat ratam i w wysokości 2— 3% od ceny kupna przy odsetkach 4% od pozostałej ceny.

Przy zapłaceniu całej ceny kupna w dniu zawarcia kontraktu cena redu­

kuje się do 50%.

Jeżeli budowa w ykończona będzie w przeciągu dwóch lat od dnia zaw ar­

cia kontraktu, natenczas przypadająca

(19)

cena k upna będzie anulow ana, to zna­

czy ta parcela oddana jest d a r m o . O kzaując tak dalece idącą pomoc chcącym i um iejącym budować, statut bydgoski z drugiej strony zastrzega zwrot parceli w razie, gdyby budowla postępowała nie dosyć prędko, przy- czem rozpoczęte budowle przechodzące na własność m iasta szacuje kom isja mieszana.

W takich w arunkach miasto może się łatw o przyczynić do realizacji pla­

nu, ale tak działać może tylko miasto, które prowadziło przew idującą n a da­

leką metę politykę gruntow ą, które nabywało grunty nie drobnym i parcel- k a m i za każdą cenę wtedy gdy m iało nóż na gardle, ale które świadomie i celowo prowadziło zakupy gruntów rolnych.

Jest to polityka i pod względem finansow ym znacznie łatwiejsza. Stałe nabywanie gruntów m usi być trak to ­ wane jako konieczność m iejska n a ­

rowili z opieką społeczną i szkol­

nictwem.

Każdy dochód z nieruchomości, każdy przychód osiągnięty ze sprze­

daży nieruchom ości miejskiej, winien być użytkow any na cele dalszego za­

kupu nieruchomości w dalszej okolicy więc w ilości większej od ilości sprze­

danej.

Polityka gruntow a m iejska w inna się liczyć z tem, że potrzeby gruntow e gm in rcsną szybciej aniżeli ludność:

w m iarę wzrostu tej ludności i rozsze­

rzania zakresu w którym gm ina tym potrzebom m usi zadość uczynić.

Wszystko co te potrzeby stanowi i co m ów i o działalności gm iny znaleźć m usi swój wyraz w dobrze opracow a­

nym planie regufacji.

P lanu takiego nie m o żna zrealizo­

w ać bez m ocnej podstawy gruntowej, k tó rą dać może tylko św iadom a na długą metę prowadzona m ądrze poli­

tyka gruntow a.

(20)

Józef Jankozuski. arch.

Rozbudowa miast

w zw iązku ze sp raw ą m ieszkaniow ą

Akcja publiczna, dotycząca rozbu­

dowy m iast ograniczała się do nieda­

w na do urządzeń użyteczności ogólnej, t.j. zakładania i urzędzania ulic, wodo­

ciągów, kanalizacji, parków etc. i w tej dziedzinie stwierdzić należy postęp równoległy z rozwojem n au k i i tech­

niki współczesnej.

Rozw iązanie zagadnienia m ieszka­

niowego w zw iązku ze wzrostem lu ­ dności pozostało poza działalnością pu­

bliczną a prawodawstwo budowlane nic regulowało sposobów budow ania i u- rządzania mieszkań.

W skutek tego w miarę, jak m iasta się powiększały, w arunki m ieszkanio­

we dla przeważnej części ludności sta­

wały się coraz gorsze. Dzielnice ogro­

dowe, powstające gdzie niegdzie, mogły zaspokoić potrzeby mieszkaniowe tyl­

ko małej części zamożniejszej ludno­

ści. Potrzeba stworzenia w jaknajkró- tszym czasie w arunków sprzyjających budowie mieszkań dla najszerszych warstw ludności i skierowanie rozbu­

dowy m iast na właściwą drogę, stały się jednem z najważniejszych zadań zarządów miast.

Zdajemy sobie sprawę, że w dziel­

nicach ju ż zabudowanych popraw a ist­

niejących w arunków mieszkaniowych przez radykalne cięcia, jak znaczne rozszerzenia ulic, przesuwania linji za­

budowy, burzenia całych bloków i połą­

czone z tem w ykupywanie rozległych i drogich terenów, zarówno ze wzglę­

du na stan sprawy mieszkaniowej jak i znaczne koszta, w chwili obecnej jest niem ożliw ą. Uzdrowienie częściowe tych dzielnic, nastąpić może jedynie przez powolne ale stałe leczenie, t. j.

zapobieganie dalszemu zagęszczeniu się zabudowania. W łaściwe stosowanie ustawy budowlanej, uzupełnionej prze­

pisam i miejscowemi, powinno zapobie­

gać dalszemu zabudow yw aniu się po- dwórz, staw iania oficyn i nadbudow y­

w aniu się domów.

W istniejących domach, nad ają­

cych się do zam ieszkiw ania, należy z pom ocą kredytów publicznych i ulg po­

datkowych poprawiać w aru n k i miesz­

kaniowe. Równocześnie dążyć do uży­

tkow ania w sposób najbardziej w ła­

ściwy placów niezabudow anych bez względu na to, czy są we w ładaniu pry- w atnem czy publicznem, przez u rz ą­

dzanie na nich miejsc wypoczynko­

wych, a przedewszystkiem ogródków dziecięcych. Trudności, jakieby napo­

tykano przy zakładaniu tych niezbę­

dnych w dzielnicach przeludnionych choćby czasowych oaz zieleni, czy pla­

ców zabawowych, usunąć m ożna przez odpowiednie ulgi, przyznawane w ła ­ ścicielom tych placów przy w ym ierza­

niu podatków od placów niezabudo­

wanych.

(21)

Zabudow anie wnętrz, głębokich bloków może być dozwolone jedynie po uprzednim ustaleniu w ewnętrznych łin ji regulacyjnych i podzieleniu całego bloku. Postępując w ten sposób, m ożna naw et w dzielnicach zaniedbanych poprawić w aru n ki mieszkaniowe.

B rak większych kapitałów i kredy­

tów budow lanych połączony z droży­

zną pieniądza równocześnie ostry głód mieszkaniow y w okresie pow ojennym, w pewnej mierze ustaw a o ochronie lokatorów spowodowały, że te same czynniki, które przed w ojną trudniły się budow ą domów dochodowych i by­

ły głów nym i dostarczycielami miesz­

kań, rzuciły się na rzadko przedtem stosowany prąceder, nadbudow yw ania starych kam ienic i przerabiania stry­

chów na m ieszkania poddaszne. O ile przedtem naw et zdatne jeszcze do od­

nowienia domy rozbierano do fu nd a ­ m entów i na ich miejsce stawiano bar­

dziej nowoczesnym potrzebom odpo­

w iadające budowle, o tyle obecnie na starych, często zaniedbanych i z prze- starzałemi lokalam i kam ienicach n ad­

budow uje się jedno, dwa a naw et trzy piętra.

W zasadzie nadbudow ywanie m o­

że być ze względów gospodarczych uzasadnionem , a ze względów miesz­

kaniow ych pożytecznem. U jem nym je­

dnak objaw em jest to, że istnieje ten­

dencja do pom nażania m ieszkań w do­

m ach już obecnie o m aksym alnej u sta ­ w ą dozwolonej wysokości i inten- zywności zabudow ania stosując cofnię­

te piętra, mieszkania suterenowe i pod­

daszne, attyki za którym i k ry ją się mieszkania i inne najróżnorodniejsze wybiegi.

Zbyt liberalne stosowanie art. 186 Ustawy Budowlanej, który pozwala na przekraczanie dopuszczalnej wysokości ze względów estetycznych (w yrów na­

nie gabarytów, zasłanianie ścian szczy­

towych) w dzielnicach ju ż przeludnio­

nych stanie się niew ątpliw ie powodem zdeklasowania tych dzielnic pod wzglę­

dem m ieszkaniowym, obniży z czasem wartość nieruchom ości i dziś uchodzą­

ce za dobre kw artały sta ną się dzielni­

cami slumsów tych wrzodów na ciele wszystkich w ielkich miast.

W m iastach polskich intenzywnie zabudowane dzielnice śródmiejskie są i nie prędko przestaną być, w przeważ­

nej części dzielnicami mieszkaniowemi.

Zwłaszcza mieszkania podwórzowe, znajdujące się w najgorszych w aru n ­ kach będą przez długie czasy zamiesz­

kiw ane przez ludność m niej zam ożną.

D la tego nie należy dopuszczać do dal­

szego pogarszania się tych w arunków . Ustawa B udow lana z 1928 roku nie uw zględnia niestety w dostatecznej mierze sprawy naśw ietlenia tych m ieszkań i dopuszcza do półtorakro- tnej wysokości w zabudowie od strony podwórza. R ów nież art. 186 zredago­

w any niejasno, dopuszcza w pewnych w ypadkach jak wyżej w spom niałem do przekraczania przepisowych wyso­

kości.

W ydaje m i się koniecznem poprawie­

nie i bardziej jasne zredagowanie arty­

kułów' dotyczących wysokości domów przez ustalenie absolutnie nienaruszal­

nej zasady, że wysokość budynków nie może bezwarunkowo przekraczać sze­

rokości ulic, placów' i podAvórzy przy których są wznoszone.

Należy sobie zdać sprawcę, że n a ­ wrot stosowanie bezw-zględne powryższej

zasady, utrzym a w zaledwie znośnych w arunkach stosunki mieszkaniowe w dzielnicach ju ż zabudowanych. Tylko t. zw. nakazy gospodarcze zm uszają do stosowania tego, co nazw ę tylko program em m inim alnym , w sprawie uzdrowienia dzielnic śródmiejskich, którego realizacja jako nienaruszająca własności pryw atnej ani budżetów' ko­

m unalnych może i pow inna być bez­

w arunkow a przeprowadzona.

Istotą m iasta zawsze było i jest mieszkanie, jego rodzaj i jakość. Ono pow inno być w ytyczną przy pow stawa­

(22)

niu osiedla. Ja k wyżej zaznaczyłem, śródmieścia i dzielnice zabudowane w większości m iast nie odpow iadają te­

mu, co uw ażam y za m in im u m w aru n ­ ków godnych m ieszkania ludzkiego.

To zmusza do pozostawienia tych cho­

rych organizm ów w leczeniu do czasu kiedy w arunki pozwolą na radykalne operacje; całą zaś energję tw órczą n a ­ leży zwrócić do programowej akcji ro z­

budowy na tereny dające m ożność zu­

pełnie swobodnego pow stawania w zo ­ rowych zespołów budowlanych.

W kraczam y tu w pierwszym rzę­

dzie w politykę terenową miast, której zadaniem jest przygotowanie odpowie ­ dnio rozległych przestrzeni dla celów mieszkaniowych.

Przy wyborze terenów na cele mieszkaniowe należy brać pod uw agę ich przydatność pod zabudowanie, za­

równo pod względem zdrowotnym jak i technicznym. Ze względów zdrowo­

tnych, m uszą być wyłączone tereny ba­

gniste i zanieczyszczone. Art. 175 usta ­ wy, Avprawdzie zabrania wznoszenia budynków na tego rodzaju terenach, równocześnie jednak łagodzi, przewi­

dując m ożliwość zbudowania przy za­

stosowaniu odpowiednich środków za­

bezpieczających. W ątpliw em się jednak wydaje, czy istnieją środki, ażeby z te­

renu zanieczyszczonego np. glinianki zasypanej śmieciami, m ożna było uczy­

nić kiedykolwiek grunt nadający się pod zabudow ania mieszkalne. D o ­ tyczy to rów nież terenów bagnistych, które przed osuszeniem nie powinny być bezwzględnie zabudowywane. Te­

reny nasypowre lub usuwiste, jakko l­

wiek pod względem zdrowotnym nie­

szkodliwe,, ze względów technicznych i oszczędnościowych m ogą być tylko w w yjątkow ych wypadkach zabudowy­

wane.

W yżej w ym ienione względy prze­

m aw iają niezbicie za tem, że rozbudo­

wę m iast należy kierować wyłącznie na tereny m ające przyrodzone korzy­

stne w arunki pod zabudowę ekonom i­

czną i zdrowotną naw et gdyby się oka­

zało koniecznem odsunięcie się od ist­

niejących dróg i linji kom unikacyj­

nych (przy których prow adzeniu czę­

sto głów ną rolę grały inne względy) i oddalenie się od miasta. Często budo­

w a nowej drogi może się okazać ta ń ­ szą niż zakładanie całego osiedla na terenie nieodpowiednim.

W ostatnich czasach, rozw inęła się w niesłychany sposób parcelacja g ru n ­ tów podmiejskich. Nie wrchodząc w przyczyny tego zjawiska, zaznaczyć należy, że rozdrobnienie własności nie ujęte w żaden program, utrudni w przy­

szłości rozbudowę m iasta. Ta parcela­

cja na rozw iązanie sprawy m ieszkanio­

wej nie może m ieć większego znacze­

nia. W przeważnej części m a raczej charakter spekulacyjny, grunta roz- .sprzedane leżą całym i latam i odłogiem, a ilość m ieszkań dostarczonych tą drogą jest w stosunku do wielkości pai'celowanych przestrzeni m inim alną, w wysokim zaś stopniu przyczynia się do upadku kultury rolnej, ogrodowej i leśnej na przedpolach miast. Tylko zawczasu podjęta przez zainteresowa­

ne gm iny interwencja jw kierunku upo­

rządkow ania parcelacji, w ykupno nie­

zbędnych dla rozw oju m iasta gruntów przed ich podziałem, oznaczenie prze­

strzeni nie podlegających zabudow a­

niu, zapobiec może dewastacji regjo- nów podmiejskich.

Zdawien daw na kryzysy mieszka­

niowe powstawały po w ielkich k a ta ­ strofach, jak pożary, trzęsienia ziemi, zarazy, wreszcie długotrwałe wojny.

Katastrofom tym zawdzięczają często m iasta wielkie przebudowy i roboty sanacyjne. M ożna śmiało powiedzieć, że ta k ą katastrofą w ostatnich latach przedwojennych był niesłychany wzrost m iast pod względem ludnościo- w ym. W zrost ten następow ał szybciej niż miasto zdołało rozszerzyć swe gra­

nice i tym sam ym powodował przelu­

dnienie. Zwłaszcza stolice, a w w yż­

szym stopniu jeszcze m iasta wybitnie

(23)

przemysłowe rosły w tempie, którem u racjonalna rozbudowa nie m ogła n a ­ dążyć. W ten sposób m iasta, podno­

sząc się pod względem ilościowym lu ­ dności cofały się pod względem ja k o ­ ściowym. Ich rozw ój intelektualny nie szedł równocześnie z rozwojem mater- jalny m i groziło im, że zam iast być ośrodkami kultury, staną się rozsadni- k am i barbarzyństwa.

Zasługą idealistów, którzy dali pod­

stawę pod nowoczesną urbanistykę jest zwrócenie uw agi na te niebezpie­

czne dla przyszłości m iast objawy.

W roku 1S9S ukazała się książka H ow arda p. t. „Miasta-ogrody przy­

szłości, pokojowa droga do reformy społecznej“. K siążka ta stała się fund a­

mentem ideowym spółczesnego urba- nizm u. Howard, rodowity londyńczyk, znał wszelkie złe strony wielkiego m ia ­ sta i to może było powodem, że po­

wstał w nim i dojrzał ideał miasta- ogrodu. Miasto-ogród w pojęciu H o ­ w arda m iało być zupełnie niezależnym i sam ow ystarczalnym organizm em na gruncie będącym własnością gm inną, zaspokającym swe potrzeby gospo­

darcze ze stworzonej przez siebie ren­

ty. gruntow ej, łączącym mieszkanie

7. warsztatem pracy, w yżyw ionym przez otaczający go i trwale zabezpieczony pas gospodarstwa rolnego. Idea g rani­

cząca z utopią, połączyła reform ato­

rów społecznych, architektów , urbani­

stów, ekonomistów i ju ż w roku 1904 po stworzeniu angielskiego towarzyst­

wa miast-ogrodów w odległości 70 k i­

lometrów od Londynu, założono ka­

m ień węgielny pod pierwsze osiedle ogrodowe „Lethw orth“ . U topja stała się rzeczywistością i dziś m im o prze­

rwy i trudności powstałych w czasie wielkiej w ojny „Letchw orth“ rozw ija się norm alnie i jest ośrodkiem gospo • draczym i kulturalny m całej okolicy.

Idea miast-ogrodów stała się popularną w całym święcie cywilizowanym.

Angielskie miasta-ogrody dały przykład, że rozbudowa może się od­

bywać nietylko przez nieprzerwane rozszerzanie się organizm u miejskiego, ale naw et przeskakiw ać odległe prze- starzenie i um iejscaw iać się w najbar­

dziej dla mieszkania dogodnych w a ­ runkach. Te nowe m iasta satelity po­

wstały ju ż to na terenach zupełnie dziewiczych, ju ż to przez rozbudowanie i w dobrych w arunkach istniejących osiedli stają się now ą fo rm ą rozbudo­

wy miast.

O wyborze miejsca pod nowe osie­

dla pow inny decydować wyłącznie względy rzeczowe. Korzystny k lim at i dobry nadający się g ru n t pod budowę wpłynie dodatnio na koszta wzniesie­

nia eksploatacji i konserwacji budo­

wli. Łatw ość doprowadzenia zdrowej wody i odprowadzenia ścieków, wre­

szcie dobra i wygodna k om unikacja są to dalsze niezbędne w arunki. Osiedla siłą rzeczy w inny pow stawać przy drogach głównych, um ożliw iających szybką i łatw ą kom unikację z centram i. Sposób urządzenia tych dróg i prowadzenia nic jest tem atem niniejszej rozprawy.

Zaznaczyć należy, że zbędną jest zbyt gęsta i o znacznej ilości węzłów sieć ulic kom unikacyjnych. Dla mieszkal- ności osiedli niepożądane będą drogi przebijające ich w nętrza, natom iast rączej przechodzące w ich bliskości lub do nich styczne. Obudowywanie dróg głów nych (wypadowych) dom a­

m i m ieszkalnym i jest nie wskazane, ponieważ w inny one służyć ruchowi, pospiesznemu i dalekobieżnemu, k tó ­ ryby bezpośrednio przy nich rozm ie­

szczone skupienia ludzkie tylko k o m ­ plikowały. Osiedla pow inny być raczej w yłączone z systemu głównego i łą ­ czyć się z nim ulicam i komunikacyj- nem i o charakterze miejscowym. W systemie dopiero tych ostatnich ulic powstać może wzorowy organizm osie­

dla. Sposób prowadzenia i urządzenia idic m ieszkaniowych w inien być dosto­

sowany do rodzaju zabudow ania, dla­

tego projekt sieci wew nętrznej ulic powinien powstawać równocześnie

(24)

z planam i budowlanemi. Dotyczy to również i parcelacji, która m usi być w ynikiem i pochodną sposobu zabudo­

wania.

Typowe sposoby zabudowania m o ­ żna podzielić na dwra zasadnicze syste­

my, punktowe, t. j. zkoncentrowane zespoły budowlane, otoczone zewsząd w olną przestrzenią i obecnie prawie powszechnie stosowane rzędowe (zie- lenbau) t. j. budowle zszeregowane i zwrócone stronam i szczytowemi do ulic kom unikacyjnych. Rozstęp pom ię­

dzy budowlami nie powinien być m niej­

szy przy dobrych w arunkach oświe­

tleniowi ch niż 1'/.., przy gorszych niż 2-krotna wysokość domu. Najwłaściw- szem określeniem intensywności zabu­

dow ania jest stosunek kubatury b u ­ dynku do powierzchni dział ek.

Życie w wielkich m iastach wywo­

łało potrzebę budow ania przez organi­

zacje społeczne domów wielopiętro­

wych, zbiorowych;

D od atn ią stroną tego rodzaju za­

budow ania jest umożliwienie ludności żyjącej w w arunkach nie zupełnie łatwrych przesiedlania się w m iarę potrzeby w pobliże swych w arsztatów pracy. Kontrola nad mieszkaniam i i pewna dyscyplina m a wpływ dodatni na poziom m ieszkania ludności przy­

wykłej w większości w ypadków do m ieszkań zaniedbanych. Stroną ujem ­ ną w domach wielopiętrowych w po­

rów naniu z dom am i jednorodzinnem i jest brak bezpośredniego kontaktu z przyrodą (praca w ogródku), zm niej­

szone zainteresowania się mieszka­

niem w7 porów naniu z zainteresowa­

niem się domem własnym. W domach wielorodzinnych, z konieczności styka­

ją się bardziej bezpośrednio elementy o różnej wartości m oialnej. Skupienie ludności na tej samej przestrzeni jest conajm niej trzy razy większe od sku­

pienia przy zabudowaniu dom am i je­

dnorodzinnemi. Dom y jednorodzinne budowane m ogą być w sposób prym i­

tywniejszy, a więc tańszy.

Przytoczyłem tu dodatnie i ujemne strony tych sposobów zabudowania, jednak sądzę, że wr tym gronie nie bę­

dę odosobniony, jeżeli stwierdzę, że ideałem m ieszkania ludzkiego jest dom jednorodzinny z ogrodem.

Przy rozbudowie miast, należy nie zapom inać o tej formie zabudowania.

Obecnie coraz częściej stosuje się za­

budowanie mieszane, t. j. obok bloków wysokich i zwarto zabudowanych w pro­

wadza się dzielnice o niskim w oto­

czeniu ogrodowem zabudowaniu.

Ten ostatni sposób może ze wzglę- dów gospodarczych najwłaściwszy, um ożliw ia w'ybór m ieszkania ludności stosowrnie do jej potrzeb i zwyczajów', łagodzi schematycznie i surowość za­

budow ań wielopiętrowych przez w pro­

wadzenie do osiedla dużej ilości ziele­

ni, a przy um iejętnem grupow aniu budowli o różnej skali może dać r ó w ­ nież plastycznie szlachetny obraz m ia­

sta wryrosłego i nie na chciwości ale z prawdziwej potrzeby ku pożytkowi człowieka.

(25)

A n ton i Karczewski inż. arch.

Ochrona zabytków

architektury i przyrody.

Przedm iotem pracy architekta ur­

banisty jest kształtow anie plastyczne osiedla ludzkiego, które jako takie stanow i nagrom adzenie budowli na określonym terenie, budowli w ykona­

nych przez człowieka, z zam iarem , aby — kierując krokam i ludzkim i w przestrzeni, — um ożliw iały życie zbiorowe.

W tem rozum ieniu pod określenie

„osiedle“ podpada zarów no uboga wioska, jak i luksusowe letnisko czy uzdrowisko, m ałe i wielkie miasto, osada fabryczna, kompleks zabudow ań średniowiecznego opactwa cysterskie­

go, lub też renesansowa rezydencja m ożnowładcy, składająca się z pała- cu-ząmku, pawilonówr gospodarczych, um ocnień fortyfikacyjnych oraz roz­

ległego parku-ogrodu.

M yślą przewodnią twórczej pracy architekta urbanisty jest nadanie o- siedlu następujących zalet: zdrowot­

ności, wygody i w yglądu estetycznego.

Spełnienie tych w arunków w znacznej miorze zależy od samego architekta projektodawcy, jego indyw idualizm u i gienjuszu, oraz od zaznajom ienia się z dotychczasowym dorobkiem lu dzk o ­ ści w dziedzinie urbanistyki. Ostatnie należy specjalnie podkreślić, gdyż jest to sprawra zasadniczego znaczenia.

Praca bowiem każdego pokolenia ludz­

kości jest kontynuow aniem i n adbu­

dówką prac pokoleń poprzedzających.

Na całokształt wiadom ości o u r­

banistyce czasów m inionych składają się: archiw alja piśm ienne i drukow a­

ne; przedstawienia rysunkowe, gra­

ficzne i malarskie, obejmujące zarów ­ no widoki jak i plany; fotograf je, przedstawienia rzeźbiarskie; wrreszcie najważniejsze — pozostałości na g ru n ­ cie dawnych osiedli.

Badanie tych pom ników przeszło­

ści pozwala n am orjentować się w w ynikach twórczych dążeń naszych poprzedników, oraz wybrać i przy­

swoić sobie idee, pomysły oraz do­

tychczasowe najlepsze rozw iązania urbanistyczne.

Nie zawsze danem jest architek­

towi urbaniście projektow ać nowe o- siedla na terenach w olnych i nieza­

budowanych. W większości w ypadków praca jego ujaw nia się w przekształ­

caniu, regulacji, czy też rozbudowie ju ż istniejących organizmów', posia­

dających swój odrębny, swoisty kształt plastyczny. Na wytworzenie się tego kształtu wpływa cały szereg różn o ­ rodnych czynników jak: sytuacja te­

renowa, rodzaj terenu, system dróg kom unikacyjnych do innych osiedli, sieć ulic i placów, właściwości i tytuł prawa własności parceli budowlanych, zewnętrzny wTygląd budow li pryw at­

nych i publicznych, przestrzenie zielo­

ności i otoczenie osiedla. Na plastyce architektury wyciska swe piętno rola, jak ą odgrywa; osiedle w życiu politycz­

nym , um ysłow ym i religijnym , w roz­

w oju stosunków socjalnych i ekono­

micznych, handlow ych i przemysło­

wych, wreszcie w obronie m ilitarnej kraju.

Charakterystyczne cechy plastyki istniejącego osiedla uw idaczniają się

Cytaty

Powiązane dokumenty

N ieoczekiw ane p ojaw ienie się pęknięć w przypow ierzchniow ej w arstw ie głów ki szyny tłum aczy się d ługotrw ałą kum u lacją odkształceń plastycznych,

Komisja Rewizyjna wyraża uznanie Zarządowi za w pełni satysfakcjonujące zorganizowanie kolejnych obchodów Dnia Urbanisty na Targach BUDMA oraz kolejnych edycji

W konferencji brało udział ponad 100 naukowców z uczelni polskich i zagranicznych, przedstawiając wyniki badań oraz uczestnicząc w dyskusji naukowej.. Obrady trwały dwa dni

Keywords: admiration, Albert Speer, emotional perception, fear, geometry, ideological influence of architecture, Reichschancellery, totalitarian system architecture, open

Łastowskiemu i dr Renacie Zielińskiej z Instytutu Filozofii UAM zawdzięczamy świetnie przedstawiony referat na temat myślenia humanistycznego w antropologii, który -

Kwestia jakościowego kształtowania przestrzeni publicznej – i to jest ten sukces Starego Miasta – sukces przestrzeni publicznych mierzy się ich popularnością: jeżeli ludzie

Studia Philosophiae Christianae 10/1,

For the transition towards an unmanned autonomous ship, the overall level of risk is reduced with the risk of loss of life, when it is assumed that the design remains