• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie człowieka poczętego i nienarodzonego.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W sprawie człowieka poczętego i nienarodzonego."

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

T adeusz S T Y C Z E Ń SDS

1

W SPRAWIE CZŁOWIEKA POCZĘTEGO I NIENARODZONEGO

P rzedłożenie w obec Senackich Komisji: Inicjatyw i P rac Ustawodawczych oraz Z d ro w ia i Polityki Społecznej

W arszaw a - 11 kw ietnia 1990*

Szanowni Państw o,

Panie i Panow ie Senatorowie!

A b y m zabierając głos nie zabierał zbyt wiele cennego czasu, wypowiem się zwięźle, starając się nie przekroczyć granicy 10 m inut przydzielonych mi przez Przew odniczącego Kom isji, P a n a S en ato ra W . Piotrow skiego. Tezy, które tu syntetycznie przedstaw ię, rozw ijam w tekście pt. N ie n a ro d zo n y - miarą d e m o k ra c ji , opublikow anym w kw artalniku Instytutu J a n a Paw ła II

K U L „ E th o s ” (1989, n r 6-7, s. 241-255); artykuł ten zn ajd ą Państw o w załą­

czeniu. Proszę go trak to w ać ja k o część składow ą niniejszej wypowiedzi.

Szanowni i D ro d zy Państwo!

W szystko, co m a do pow iedzenia etyk w interesującej nas tu sprawie i w imię tro sk , jak ie nas dziś g ro m ad zą, sprow adza się ostatecznie do je d n e g o jedynego pytania: C z y p ł ó d l u d z k i i j e s z c z e n i e n a r o d z o n y j e s t - c z y n i e j e s t - c z ł o w i e k i e m ?

* Poniżej drukujemy tekst zaproszenia skierow anego do R edaktora N aczelnego „Ethosu na posiedzenie Senackich Komisji. - Red.

S E N A T

R Z E C Z Y P O SP O L IT E J POLSKIEJ

W arszawa, dnia 5 IV 1990 r

Szanowny Pan, Szanowna Pani

Ks. prof. dr hab. T. S T Y C Z E Ń

U przejm ie zapraszam na posiedzenie senackich Komisji: Inicjatyw i Prac Ustaw odaw czych oraz Zdrowia i Polityki S p ołeczn ej, które odbędzie się w dniu 11 kwietnia 1990 r. o godz. 1 1 ° ° w gmachu Sejmu R P sala 217.

Przewidywany porządek obrad obejm uje rozpatrzenie wniosku 37 senatorów , dotyczącego podjęcia przez Senat inicjatywy ustawodawczej w sprawie prawnej ochrony dziecka poczętego.

z wyrazami szacunku Walerian P iotrow ski

senator

(2)

420 Tadeusz S T Y C Z E Ń S D S

E ty k a bow iem to nic innego jak tylko ukazywanie człowieka i jego dzia­

łania w perspektyw ie tego, co go od wszystkiego innego w świecie r a d y ­ k a l n i e r ó ż n i i z a r a z e m w y r ó ż n i a . Człowiek dla etyki to po prostu ktoś, kogo - z racji jego rangi w świecie - n a l e ż y a f i r m o w a ć d l a n i e g o s a m e g o . A firm acja ta stałaby się je d n a k fikcją, gdyby się nie wy­

raziła w pierwszym rzędzie w a f i r m a c j i j e g o ż y c i a - czyli tego, ż e j e s t - jak o jeg o f u n d a m e n t a l n e g o d o b r a , na którym to dobru wspiera się d o p iero i wznosi wszystko to , k i m on jest. O to dlaczego norm a p raw n a chroniąca i zabezpieczająca ow o fu n d am en taln e d o b ro stanowi p o d ­ stawę wszelkiego praw a stanow ionego, praw o praw , do tego stopnia, iż wszelki akt stanow ienia praw a sprzeczny z tym fu n d a m e n te m jedynie przez nadużycie nazwy m oże być nazwany „ p ra w e m ” , będąc w gruncie rzeczy le­

galnym bezpraw iem .

Jeśli poczęty i nie narodzony p łó d ludzki człowiekiem nie jest, to nie w arto nam tutaj zaprzątać sobie nim głowy; nie m a o co walczyć. Jeśli je d ­

nak nim jest, jeśli d o antropologicznego a b ecad ła należy, iż każdy z nas jest tym , kim jest, sobą, z chwilą przekroczenia granicy życia, czyli od m om entu poczęcia, to w sprawiedliwym, praw orządnym państwie - m ającym jedyną rację swego bytu w m inisterium wobec każdej jednostki ludzkiej na obszarze podległym jego jurysdykcji - nie widać żadnego pow odu ku tem u , by spra­

wę ochrony życia człowieka nienarodzonego traktow ać i n a c z e j , zaniżają- co, czyli dyskrym inująco inaczej, czyli po p rostu gorzej, niż ochronę życia wszystkich pozostałych obywateli. C hodzi tu zwłaszcza o sytuację, kiedy ży­

cie nienarodzonego jawi się dla innych ja k o b ariera ograniczająca swobodę ich m an ew ru , czy też ja k o przeszkoda na dro d ze poszerzania pola ich wolno­

ści. B yłoby wszak rzeczą nie tylko nielogiczną, ale i rażąco niesprawiedliwą odm ów ienie publiczne dzieciom poczętym i jeszcze nie narodzonym takiej ochrony, z jakiej korzystają i z jakiej nie zam ierzają zrezygnować ludzie urodzeni. Ci ostatni zaś cieszą się, ja k w iadom o, p raw n o -k arn ą ochroną swego życia, nietykalności cielesnej, d o b re g o im ienia, d ó b r materialnych itp. Jeśli więc uznam y za k an o n antropologii, iż człowiekiem jest się od m o m e n tu poczęcia, musimy wraz z tym antropologicznym A B C uznać jego logiczne i etyczne konsekw encje: ż y c i u l u d z i n i e n a r o d z o n y c h n a ­ l e ż n a j e s t o d z b u d o w a n e g o n a z a s a d z i e s p r a w i e d l i w o ś c i s p o ł e c z e ń s t w a i p a ń s t w a t a k a o c h r o n a , j a k a j e s t p r z e z n i e g w a r a n t o w a n a ż y c i u l u d z i n a r o d z o n y c h .

Czy je d n a k tylko ta k a ochrona? Czy nienarodzonym nie jest należna o ch ro n a szczególna, prom ocyjna?

Zauw ażm y: N ienarodzony, równy w swej człowieczej godności z n aro ­

dzonym i, pozostaje - w porów naniu z nimi - w sytuacji zdecydowanie n i e ­

r ó w n e j w obec ew entualnego zam achu na jego życie: jest skrajnie bezsilny

i do tego stopnia b ezb ro n n y , iż nie m oże się bronić naw et - ja k now orodek

- płaczem . T a jego fizyczna niem oc, niezdolność do sam oobrony, a tym

(3)

W sprawie człowieka poczętego 421

bardziej do agresji, wyposaża go je d n a k w osobliwe atuty natury m oralnej:

oto ten, k to go unicestwia fizycznie, unicestwia przez to człowieka a b s o ­ l u t n i e n i e w i n n e g o . Stąd krzyw da, ja k ą m u wyrządza, nie d aje się w żaden sposób usprawiedliwić m oralnie. A k t takiego zabójstw a staje się więc nieuchronnie m o r d e r s t w e m , a przez to m o r a l n y m s a m o u n i c e ­ s t w i e n i e m z a b ó j c y , jego m o r a l n y m s a m o b ó j s t w e m . T u w łaś­

nie w yrokuje Sokrates: M n i e j n i e s z c z ę ś l i w a j e s t o f i a r a m o r d u n i ż m o r d e r c a !

W tym miejscu trzeb a więc postawić zasadnicze pytanie: C o sądzić o państw ie, k tó re zam iast chronić ofiarę m o rd u przed unicestwieniem fizycz­

nym, a jej zabójcę p rzed sam ounicestw ieniem m oralnym , o feruje zabójcy - z p re m e d y tacją - praw nie gw arantow aną bezkarność, więcej, praw nie gwa­

rantow aną pom oc w dokonyw aniu tego ro d zaju aktów zabójstw a? Czy nie jest to fizyczne i m oralne sam ounicestw ienie państw a dem okratycznego jako państwa? T a k ą d o k ład n ie diagnozę - i z tego właśnie pow odu - postawił współczesnym d e m o k ra c jo m zachodnim N o rb e rto B o b b io , światowej sławy prawnik m ediolański, człow iek, który d ek la ru je się przy tym ja k o niew ierzą­

cy. O to zau łek , w jaki zabrnęły dem okratyczne państw a Z achodu.

Szanowni Państwo!

W ychodząc dziś z epoki totalizm u i przem ocy ze spuścizną ustawy, która ugodziła w nas ja k o n a ró d i społeczeństw o chyba nie tylko fizycznie (mówi się o 22 milionach ofiar, o d czasu ustawy z dnia 27 kw ietnia 1956 ro k u , 1500 legalnych „egzekucji” dziennie), stajem y na progu pełnej politycznej p o d ­ miotowości ja k o gospodarze swej ziemi, stanowiący w sposób suw erenny, wolny i odpow iedzialny, p r a w a c h r o n i ą c e P o s p o l i t ą R z e c z w s z y s t k i c h ż y j ą c y c h n a j e j o b s z a r z e l u d z i .

Cóż je d n a k dalej, skoro wzorce chorych dem okracji zachodnich bulw er­

sują, skoro im właśnie trzeb a także pospieszyć na ra tu n e k ? O dpow iedź jest jedna: trz e b a iść do końca konsekw entnie drogą, k tó rą szliśmy d o tąd wraz z „Solidarnością” , d r o g ą b u d o w a n i a ś w i a t a b e z p r z e m o c y k o ­ g o k o l w i e k n a d k i m k o l w i e k . W imię s o l i d a r n o ś c i z n a j s ł a b ­ s z y m i należy wyeliminować ze świata o s t a t n i b a s t i o n przem ocy w postaci najbardziej groźnej \ n ieb ezp ieczn ej, bo um iejętnie zaw o a lo w an e j,

przyodziewającej się w pozory wolności. Cóż to je d n a k za wolność, która dla swego potw ierdzenia d o m ag a się sw obody w decydow aniu o życiu nie­

winnych? O to dlaczego drogę solidarności trzeba przebyć do końca, ta k , by mogły się spełnić słowa K onstytucji 3 m aja: „... każdy, kto wejdzie n a zie­

mię polską, wolny je s t” . („T en artykuł dalej sięga w przyszłość niż wszystkie konstytucje e u ro p e jsk ie ” - dopow iada A d a m Mickiewicz: K onstytucja 3 m a ja , D W N , V I, s. 118). Z atrzym ać się w pół drogi, to p o d k o p ać u k orze­

ni wszystko to , co się na niej już uzyskało i sprzeniewierzyć się jedynej

zasadzie, w imię której się n a tę drogę w kroczyło, a k tó ra w sposób jedynie

godny i zwycięski zarazem prow adzi ludzkość w lepszą przyszłość, w świat o

(4)

422 Tadeusz S T Y C Z E Ń SD S

prawdziwie ludzkim obliczu, świat, który ceni nie siłę p rzed praw em , lecz praw o przed siłą: P l u s r a t i o q u a m v is !

Szanow ne P anie i Szanowni Panowie!

N ienarodzony sk ład a dziś w Wasze ręce - w imię d o b ra naszej odradza­

jącej się Ojczyzny i m oralnego ocalenia świata - „złoty ró g ” . T y l k o g d y o n , n i e n a r o d z o n y , n i e b ę d z i e s i ę m u s i a ł l ę k a ć n a s z e j d e ­ m o k r a c j i , m y n i e b ę d z i e m y s i ę m u s i e l i l ę k a ć o n a s z ą d e ­ m o k r a c j ę . I o l o s l u d z k i e j k u l t u r y .

Jak Państw o widzą, cały mój to k rozum ow ania przyjm uje za swą podsta­

wę p rzesłankę, że człowiek jest od chwili poczęcia człowiekiem. Sądzę, że jest to założenie m ocno u g runtow ane, także w oparciu o wyniki współczes­

nych b a d a ń , i to wielostronnych. Dzisiaj właściwie nie m a takich znających się na rzeczy specjalistów, którzy by form ułow ali twierdzenie: „P łó d ludzki nie jest człowiekiem o d chwili poczęcia” . Mówi się raczej: „My n i e w i e ­ m y , czy jest to zaraz od poczęcia człow iek” . O tó ż, gdybyśmy n aw et - dato non concesso - n i e w i e d z i e l i , czy nim od początku jest, czyli nie mając też wcale pewności, że nim nie jest, powinniśmy pom im o to traktow ać go w taki sposób, jakby nim był. Z u p e łn ie ja k na polowaniu: nie wolno mi strzelać w stronę poruszających się krzaków , skoro nie jestem pew ien, czy rusza się w nich zwierzę, czy też - być m oże - człowiek. W łaśnie w tym miejscu dał d o sk o n ałą replikę Prezydent R e a g a n tym , którzy zgłaszali na ten te m a t wątpliwości: K tóż nas m oże upraw nić do rozstrzygania przeciw życiu, a nie za życiem, skoro ta niejasność, o ile o n a w ogóle - dato non concesso - ma miejsce?

O to racje, bez uwzględnienia których nie m ożna rzetelnie postawić p ro ­ blem u człowieka nienarodzonego. Rzecz w tym , że już sam o jeg o rzetelne postaw ienie d aje wszelkie szanse n ien aro d zo n em u . M oże dlatego niektórzy lękają się postawić ten p roblem , ja k trz e b a ...? W razie wątpliwości - działać trzeba na korzyść najbardziej zagrożonego. Stąd N a s c i t u r u s e s t i n p o s s e s s i o n e . Wszelkie szanse dla niego. O n je d y n ą szansą dem okracji. I naszą szansą.

N a koniec je d n o zdanie. Wykluczywszy jednoznacznie m oralną dopusz­

czalność zabicia człow ieka niewinnego, jakim niewątpliwie jest nienarodzo­

ny, w i m i ę j a k i c h k o l w i e k r a c j i , bynajm niej nie chcę twierdzić, że nie wiąże się to z wielkimi dram atam i wielu m atek . Bez solidarnej pomocy wszystkich w praw nej i rzeczywistej ochronie m atki poczętego dziecka nie­

wiele zdziałamy. S o l i d a r n o ś ć z n i e n a r o d z o n y m n i e m o ż e n i e p r z y j ą ć p o s t a c i s o l i d a r n o ś c i z j e g o m a t k ą . A le je d n o trzeba bez niedom ów ień stwierdzić: nie rozw iązuje d ra m a tu ten, k to dla jego roz­

wiązania drugi dodaje: drugi w kolejności, lecz nieporów nyw alny co do ra n ­ gi z pierwszym. T o właśnie zam ienia d ra m a t w tragedię. P róbow ać zaś usu­

wać d ram aty z życia za cenę wyeliminowania z niego ofiary i bohaterstw a,

(5)

W sprawie człowieka poczętego 423

to znaczy nie tylko padać ofiarą złudzenia, ale zam ieniać „Z iem ię, planetę ludzi” , na ziemię nieludzką.

Z ak o ń czę cytując je d n o zdanie ks. P iotra Skargi z W ezw ania do p o k u ty obyw atelów K o ro n y P olskiej i W ielkiego Księstwa L ite w sk ie g o , kazanie siód­

me: „ O praw ach niesprawiedliwych albo o piątej chorobie Rzeczypospoli­

te j ” : „ A mniejszy grzech jest człow ieka zabić, rzekł je d e n filozof, niźli na stanowieniu praw a pobłądzić, b o o n o złe praw o długo będzie i ciała, i dusze ludzkie z a b ija ło ” . (Por. P iotr S k a r g a , K azania se jm o w e , W arszaw a - W rocław - K raków - G d a ń sk 1972, s. 166).

Wielce Szanowni Państwo!

Nie ta ję , że żywię poczucie niezwykłości chwili i miejsca, a także p rzek o ­ nania o szczególnym p o w o łan iu grona osób, d o k tórego przypadło mi w udziale kierow ać te słowa. W idzę w W as areopag, nie na potrzeby tego tylko k ra ju . D la te g o je ste m do głębi p rzek o n an y , że każdy, kto w W asze ręce składa szanse n ienarodzonych, składa w nie nadzieję świata. W tym duchu i p rzek o n an iu kończę słowami:

Senatores! Nascituri vos salutant!

Lublin - W arszaw a, 11 kw ietnia 1990.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

jeżeli prawdopodobieństwo przejścia W jest mniejsze niż liczba losowa R, to potraktuj stary stan jako nowy i wróć do kroku

Dokładna analiza wskazała na obecność DNA kobiety (24–48% preparatu), chromosomu Y (zapewne płodu) i genomów bakterii: Staphylococcus saprophyticus (gronkowiec) (37–66%)

Zwróciłem jego uwagę na to, że wystarczy jedy- nie na początku dotknąć magnesu przewodem, a następ- nie można go odsunąć (tutaj pewna uwaga: nie należy utrzymywać

W me dy cy nie es te tycz nej bo toks jest naj czę ściej wy ko rzy sty - wa ny do li kwi da cji zmarsz czek w gór nej czę ści twa rzy (czo ło i oko li ce oczu). Zmarszcz ki te po

lejki do specjalistów się skrócą i czy poprawi się efektywność działania systemu ochrony

W

Gdzie jest więcej?... Gdzie