• Nie Znaleziono Wyników

VI Zjazd Polskiego Towarzystwa Parazytologicznego w Lublinie (19-22.X.1958)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "VI Zjazd Polskiego Towarzystwa Parazytologicznego w Lublinie (19-22.X.1958)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Z ŻYCIA NAUKOWEGO KRONIKA

VI ZJAZD POLSKIEGO TOWARZYSTWA PARAZYTOLOGICZNEGO W LUBLINIE (19-22.X. 1958)

Rok 1958

zamknął

10-letni okres

działalności

Towar-zystwa. Mimo to postanowiono skromnie

zo.rganizować

ostatni, Zjazd,

nadając

mu raczej charakter krajowy i

odkładając większe uroczystości

jubileuszowe na

jedną

z dalszych ro,cznic.

Złożyło się

na to kilka przyczyn.

Może najważ­

niejsze

były duże trudności

finansowe nie

pozwrulające

na pokrycie kosz- tów uczestnikom krajowym i, zapriosz,enie Hczniejszych

gości

zagranicz- nych. Obawiano

się też, że

warunki, jakie

.istnieją

w Lublinie, nie

będą

odpowiednim

tłem

dla szerszego ve;prez, entacyjnego zjazdu. Ponadto w r. 1958

odbywało się aż

kilka zjazdów o

międzynaTo<l.owym

charakterze z mniejszym lu'b

większym udziałem

parazytologów (Kongres Zoologiczny w Lo1ndynie, Kon1 gres Medycyny Troptkalnej i Mafarii w Lizbonie, Zjazd Parazytologów

Węgierski-eh

w Buda 1 p,eszcie). W takiej sytuacji

;pojawiły się

nawet

głosy

za

odwołainiem

naszego Zjazdu.

Zwyciężyła

jednak w

ło­

nie

ZaTZądu Głównego

o.pinia

podtrzymująca uchwałę

Walnego Zgroma- dzenia z r. 1956 i zadokumentowail1Jia 10-leda

choćby

w skromnej po- ste . ci.

Przesunięto

tylko nii eco ipi, erwo,tny termin nas2;ego Zjazdu, miano- wicie na

drugą połowę października, odsuwając

go w ten spos-ób o 3 ty- godnie od Zjazdu

Budapesztańskiego.

Na koszt PAN zaproszono

członków

honorowych Towcl!rzystwa,

wysyłając

do, innych parazytologów zawiado- mienia o

Zjeździe

z

możliwością wzięci-a

w nim

udziału

na

właJS11y

koszt.

Możemy stwierdzić, ż,e

mimo

trudności,

zainteresowainie ostatnim Zjaz- dem za

granicą było dlość duże.

Wprawdzie wielu parazytologów, utrzymu-

jących

z

Polską bliższe

k01I1tiak.ty,

wyrnziło

szczery

żal

z

niemożności

przy- bycia do Lublina,

ponieważ

uczestniczyli

już

w tym roku w innych zjaz- dach, tym niemniej

właśnie

na ootatnim

Zjeździe uzyskaliśmy najwyższą

jak

dotąd

(31)

liczbę gości

zagran.Lcznych. Jest to chyba wymownym do- wodem stale

wzrastającego

ziaiinteresowainLa

1paT1azytołogią polską.

Prócz

gości

znanych nam

już

z

ubiegłych

zjazdów,

przybyło

tym raz1em wielu nowych, którzy po raz pierwszy

zetknęli się bliżej

z

naszą nauką.

Zjazd

zaszczyciło

3 honorowych

członków

Polsltitego Towarzystwa: akad . . O. J i ro v e c, alkad. E. N. P a

o ws k i i akaid. K. I. S k :r j ab i n (z

małżonką).

Tylko akad. A. Kot 1 a n ni,e

mógł

z

ważnych

;przyczyn

przyjechać.

Niestety, alkad. S k r j a b i n z powodu choroiby nie

mógł

czynnie

uczestniczyć

w

Zjeździe,

podczas gdy we wszystkich naszych do- tychczaisowych zjazdach,

począws:zy

od r. 1950,

brał żywy udział.

Znany jest powszechnie jego serdecZ!Ily stoounek do parazytologów polskich, szczególnie naszych

młodych

kadr, co,

wyraził również

ostaJtnio w swym

liście

odczytanym podczas baink.ietu.

(2)

30

ZBIGNIEW, KOZAR

Prócz wymileni!onych

gościliśmy

w Lublinie: z

Bułgarii

dT N. Os z a- n o

z Inst. Zo, ohigieny w Sofo; z

Czechosłowacji

pro.f. J. Ho v

orkę,

kier. prac helmintol.

Słowackiej

Akad. Nauk w KoiSzycach, jego

współpra­

cowników dra S. Go ut h a i

inż.

L. De di n a, dra G. C a ta r a z

Zakł.

Biologii Lek. w

Bratysławie,

dra H. S ,cha n ze la, dra V. Ge is se 1 a i dra J. V ej tek a z Brna, dra Sim u n ck a z Wydz. Wet. w Pradze, dr V. S chu ho v

ą

z Inst. Higi,eny w Pradze i

inż.

A. K or t 1 y z Akad.

Nauk Ro1n. w Pradze; z Niiemiecikiej Repu

1

bli!ki Demolkratycznej prof.

W. Ei c h 1 er a, kier.

Za!kładu

PaJrazytol-Ogi.Ji Wet1 erynaryjnej w Kleinma- chnow

koło

Berlina i dra A. Si n nec ker a z Instytutu Profilaktyki Cho- rób

Zalkaźnych

w Berlinie; z Niemi€,ckiej Republ:iki Federalnej prof.

F. Sc hm i d t - H o ens do r fa kier.

Zakładu

Parazytol. Wydz. Wet.

w Berlinie (Dahlem) i asystenta

teg,o·ż Zakładu

dra B. H 6 r n i n g a oxaz dra H. Zimmerman n a z Inst.

Węte:r.

w Greifswald; z Francji prof.

R. P. Do 11 fus a, dyrektiora Muzeum Zoologicznego w

Paryżu;

z Jugo-

sławii

prof. M. Mi 1 o w a n o w i c z a (z

małżonką)

kier.

Zakł.

Pmraz. Lek.

w Belgradzie, dra D. P o p o w i c z a z Inst. Higieny w Belgradzie, doc.

T. A n g e 1 o v ski ego z Inst. Weteryn. w Skoiplje i dra B. Kr s n ja-

v ce go z Inst. Higieny w Zagrzebiu; z Norwegii dra R. V i ka z Muzeum Zo, ologi,cznego w Oslo; ze

Związku

Radzieclti, ego .prof. I. E. P a

o w-

s

k

ą

- B y cho ws k

ą

z Lerningradu, dr N. A. I z j u m o w

ą

z Biolo, gicz- nego Inst. Gospodarki Wodnej, dra M. Bab ens kas a (z

małżonką)

kier.

Pracowni Parazytol. Litewskiej A,. N. w Wi!lnie i dra S. Bi z i u 1 a w i- ,c z iu s a , kier.

działu

lekarskiego

tejże

pracowni.

Z !krajowych ucz,estników

,brało

w

Zj,eździe udział około

200 o,sób.

W

większości

byli to

czł-o,nkowie

To,wa!l'zystwa,

,częściowo

i i:rmi zainte-

re .sowa!Thi

problematyką ;pairazytologkzną. Wśród

ostatnich

można

podkre-

ślić

,czynny

udział

w

całym Zjeźd.z.i-e

prof. T. J a c ze ws k i ego, dyrek- tora Inst. Zoologicznego PAN. Na otwarde Zja:2du przybyli

również

wi- ceminister Zdrowia dr B. Ko

ż

us z n i k i dyrektor

Zarządu

San. Epi- demioJogiczn, eg, o dr H. Wiór o, w a. Ni-estety _ , nie wszyscy polscy para- zytolodzy

znaleźli się

w Lublinie. Wydaje

się, że

nasze Zjazdy

posiadają

z, byt

duże

znacz

1

enie w TO• zwoju naszej nooki i organirzacji, a

1

by

można było u~prawiedliwić

brak niektórych czyiliilych parazytologów. Mimo

że główna

proiblematyka Zjazdu nie dotyczy cz.asem

bezpośrednich

osobi- stych

zad.interesowań, są

, to jednak zjazdy o ogólnym chara,kterze, poru-

szające

wszy

1

stkie opracowywane w Polsc

1

e zagadnienia i zapoznanie

się

z nimi przynl()si

niewątpliwą koirzyść każdemu

parazytologowi.

Otwairda VI Zjazdu

dokollllał prz;ev.'l()dliliczący

Towarzystwa prof.

E. Gr ab da.

Podkreślając

jubileuszowy charakter,

stwierdził, że

Towa- rzystwo,

wypełniło

w

ciągu

10 lat swoje zadanie. W

zaikończeniu

!Prze-

wodnkzący odczytał

nazwiska,

zmarłych

w oistatm.i:m dwulecilll

członków

Towa, rzystwa, których

pamięć

uczcili z;e;brani przez powstanie i

ciszę.

Nastąpiły

dalej przemówienia powita,1.ne prof. W. Stef a

ń

ski ego w imieniu Polskiej Akademii Nauk, ,T. M. Rekto, ra WSR [Prof. B. Do~

b r z a

ń s

k i e go w imieniu

wyższych

uczelni lubelskkh i naukowego

ośrodka 1

1,ubelskiego oriaz

crołowyc'h

delegatów zagranicznych w

porządku

alfabetycznym krajów. Niemal wszyscy

,podkreślali stały ip,ostęp

pMazy- tofo, gii ,p,01 ls'kiej, który

śledzą

z

dużym

zalinteTesowaniem. Sekretarz Za-

rządu

Lek. Z. P a

owski,

od,czytał

liczne

wyjątki

z listów i depesz

(3)

...

,

·,

VI ZJAZD P. T. P. 31

powitalny-eh

nadesłanych Ilia ręce

Komitetu Organizacyjnego z kraju i za- grani-cy.

Otwarcie Zjaizidu i jego pierwsze 2 posiedzenia plenal"Ile

odbyły się

w

dużej

saH K. W. PZPR, a

poisiedze,ni:ą

sekcyjne w 2 oibok

leżących

sa- lach

wykładowych

Wydz. Weterynarii.

Poprzedni V Zjazd w Warszawie (1956)

poświęcono

pa:ra:zytolo,gii le- karskiej, woibec tego postanowiono na VI

Zjeździe wysunąć

ra-czej proble-

matykę weteryna;ryjną. Pokrywało się

to

również

ze

specyfiką

organizu-

jącego ośrodka lubelsko~1PułaW1Skiego. Wśród

dwu naczelnych pro1blemów Zjazdu

znalazły się

antropozo01I1ozy, w których

miały łączyć się

zaitI1te- resowania rparazytolo,gów weterynaryjnych i leka,rskich. Drugi

zaś

.prob- lem - inwazyjnych chorób pastwiskowych

zwierząt

domowych - inte-

resował,

iprócz weterynarii,

równ~eż

; parnzytologów o,gólnych. Z

myślą o

tych podstawowych prOiblemach oiprncowano

strukturę -o:rganizacyjną

Zjazdu,

uwzględniając jednocześnie

wszelkie i1nne zagadnienia. paTa,zyto- logiczne,

choćby

z uwagi na ogólny charakter Zjazdu.

Podobnie jak na poprzednich zjazdach pie1·wsze plen,arne posiedzenie

zostało po5więcone przeglądowi

do, robku parazytologii ,polskiej za ostat- nie 2-:-lecie w 3 podstawowych jej kierunka,ch: lelkars'kim (Z. P a w

ł

o w- s k i), weterynairyj.nym (E. Z a r n o w s k i) i ogólnym (E. G r a b d a).

Warto

zazna,czyć, że

jest to nasza oryginalna forma organiza-cji zjazdów,

:kt-órą wprowadziliśmy

j,eszcz,e w Pulawa,ch w r. 1950. Podsumowanie do- roibku przez prelegentów daje

pełny

i realny , oibraz

całokształtu

nauki,

!który zadera

się poważnie

w wypadku . referowania licznych tematów

bezpośrednio

przez autorów. Jest to korzystne nie tylko <lila zaintereso- wainy,ch

częściowo parazytofo.gią,

lecz:

również

dla samych parazyta.lo- gów, !którzy

dowiadują się tą drogą

o rozwoju innych kierun!ków nie

związanych

z ich

bezpośrednią pracą.

Krytyczne

ujęcie

referatów jest

jedno-cześnie zaipoczątkowainiem

dyskusji,

wytknięciem

brak6w i

błędów,

których powinno

się

w

przyszło.ści unikać.

Jest to p,on.adto

dużą oszczęd­

nością

czasu i

formą

bardzo

ożywiającą

Zja~d. Zdarza

się

bowiem na in- nych zjaz,dach,

że

bardzo specjalistycZl!le tematy

i.ntel'esują ,bezpośrednio

tylko nieliczne je,dno1stki, a , czasem nawet nikogo poz.a samym autorem.

Przyjpomnę, że

nasza 1Próba

przełamalilia

ogólnej tradycji zjazdów spot-

kała się początkowo

z

dość dużą krytyką

w pewnych

kołach

naukowych.

Była

ona jednak

słuszną,

skoro

utrzymała się

do

dziś

i znajduje coraz licz- niejszych

naśladowców

zarówno w kraj u, jak i za

granicą.

Powa-żną reikomp,ensatą

dla autorów prac jest .puiblikowanile

doniesień

w spe-cjalnych zeszytach przedzjazdowych. Ostatnio obszerne str,esz-czenia przyjmowano do 1.VI. 1958 r., a

więc

jeszcze na 4½ mi, es. iprzed Zjaz- dem.

ZaZlllaczę, że

w przypadku wielu zjazdów

międzynarodowych

i.istnie- je

o.bowiązek

znacznie

wcześniejszeg0i nadsyłania streszczeń. Już

w po-

czątkach września,

a

więc

nai

miesiąc

przed Zjazdem, wszyscy ucz, est- nicy Zj,a,zdu t inni zaintere:Sowaini otrzymali wydrukowane

materiały.

Było więc dość

czaisu na

dokładne

kh przestudiowanie.,

przemyślenie

.i przygotowanie

się

do dyskusji, w której

wystąpić

mogli zarówno wszy- scy auto,rzy, jak i inni. Na ostatnim

Zjeździe

pewne wybrane prace lub grupy ;prac umieszczono ponadto w prograimie dla lllieco doddadniejszego ich om.ówielilia ipod.czas obrad.

Było

to

więc częściowym na/Wiązaniem

do

"

' '

(4)

32

ZBIGNIEW KOZAR

dawniejszych form organizacyjnych. W wybo,rze tematów i autorów kie- rowano

się

naturalnie

wytkniętą problematyką

Zjzadu. Na

Zjeździe

Lu- belskim chyba nikt nie

mógł się USikarżać

na

niemożność

za,brania

głosu

w dysku5ji na dowoJny temat parazytofogiczny, skoro na wszystki,ch po- siedzeniach wyczerpano

pełną listę zgłoszeń.

Problem antropozoonoz

pasożytniczych absoiflbował uwagę większo­

ści

uczestników w drugim i trzecim dniu Zjazdu.

Został

on najpierw ogólnie omówiony na posied:ren.iu plenarnym (Z. Ko z a r).

Okazało się

bowiem,

że

zagadnienie to

może zainteresować

n:ie tylko parazytologów lekarskich i weterynaryjnych, lecz

również

i ogólnych. Posiada bowiem szeroki aspekt o,gólnoibiofogi,czny i

uwzględnia

m. in. zagadnienia ewo- lucj onizmu. Wprawdzie

poję,cie

aintropo1zo,onoz jes,t nowe w parazytologii, jednak wydaj,e

się

celowe i

słuszne

jego

użycie.

Na drugim posiedz, ein.iu plenarnym akad. E. N. Pa

owski wy-

głosił

obszerny referat o

ogniskO'Wośc:i

naturalnej i rozwoju tych

iba,dań

w krajach wschodniej Euro,py.

Omawiając działalność

niemal wszyst- ki,ch

sąsi,ednich

z

Polsiką państw pominął

prawie

zupełni'e

p,o,lskie bada- ni.a. Jest w tym

częściowo

i nasza wina. Mimo zainteresowainia tym

waż­

nym : problemem od ki1ku lat, mimo

ogłoszenia,

szeregu

a,rty'kułów

ogól- nych (P a r n a s, L a c h m a j er i inni) i wyk, onania nawet

dość

licznych

badań

w

różnych części:ad1

kraju, nikt

dotąd

nie pokusH

się

o podsumo- wanie (POlsik:ich wyników.

Również

podczas dyskusji ni!kt z

bezipośrednio pracujących

nad tym zagadni1eni,em nie

zrubrał

g1osu. Problem ognisko-

wości

naturalnej musimy w Polsce nieco leiPiej

rozwinąć,

do czego przy- czyni

s:i.ę

z-aip,ewne utworzona niedawno ikomhsja

międzynarodowa.

Dwa wspólne posiedzenia pa,razytolo,gów lekarski-eh i weteryna1ryj- nych

zostały poświęcone najpoważni,ejszym

w naszym kraju antropozoo- nozom - toksoplazmozie i

włośnicy.

Pierwsze

było,

jeszcze jednym do- wodem

dość dużego

dorobku naszych

ośrodków

nau!ko:wych i koni1eczno-

ści

zaililt• eresowainia problemem toksoipla:zmo:zy polskich

władz

narukowych i administracyjnych. Dotychczasowe prace iprowadwne

były

raczej z in- dywidua!lnej inicjatywy pewnych osób i, przyznajmy, nie

były

zbyt

;po-

pierane, a niekiedy poddawano nawet krytyce ich

celowość.

W

ciągu

8 lat

z.gromadziliśmy dostateczną ilość

dowodów,

że

toksoplazmoza od- grywa w naszych klinikach

może

nie

mniejszą rolę niż

niektóre zwal- czane przez

Państwo

choroby

zaikaźne.

Niestety, nie

możemy

jeszcze mó-

wić

o kOIIlkretnym zwakzam.iu i zapoibie,ganiu toksoiplazmorz:i.e,

gdyż

zbyt

słaibo poznaliśmy epidemiologię

choroiby.

Należy więc poipiierać

i

rozwijać

tego rndzaju badania, a w pewnych konkretnych przyipadka,ch

możemy już

nawet

przyjść

ze

skuteczną pomocą terapeutyczną.

Inna jest sytuacja w dziedzinie

włośnicy.

Wprawdzie i tu konieczne

dalsze badania naukowe,

zdołaliśmy

jednalk

już

na tyle

po:zm.ać

eipide-

miologię

cho,ro:by,

że mogliśmy wystąpić

z konkretnym, nawet

dość

szcze-

gółowym,

plainem zwrulczania.

Nieyokojące

jest jednak,

że

plain opraco- wany ramowo jeszcze przed 3 laty, wi

1

elokrotnie dyS1kutowany i, po1Pie- rany, :nie

wszedł dotąd

w

życi,e.

Dyskusja na

Zjeździe toczyła się

raczej

wokół 21aga,dnień

naukowych. Referowano cenne

spostrzeżenia

kliniczne i labmatoryjne, lecz nie wypowi, adano

się

na tema, ty praktyczne i brak

było głosów

przedstawi• deli admimistracji

państwo,wej,

od której oczeku-

jemy w tej dzi:edziniie

właściwie najwięcej.

(5)

VI ZJAZD P. T. P. 33

W

międzyczasie

sekcja

parazytołogii

ogólnej

obradowała

nad· zagad- nieniem ewolucji (W. Mi c h a j

ł

o w), bardzo aktualnym

cho.ćtby

z uwagi na obchodzony

właśnie

rok darwinowski, oraz nad zagadnieniem para- zytologii rybackiej (J. i E. Gr ab dowie), które,

przyznać

musimy, by-

ły

na potprzednich zjazdi).ch

może

z:byt

pobieżnie

potraktowane. Do

oży­

wienia dTugiego pro;blemu

przyczyniły się głosy gości

zagranic. znych (J. E. Pa

owska - Bychowska, N. A. I z j umowa), wybitny<:h

specjalistów w tej dziedzinie. ·

W czwartym i, ostatnim dniu Zjazdu parazytolodzy weterynaryjni

łącznie

z ogólnymi omawiali drugi podstawowy pro:blem niiektórych cho- rób inwa,zyjnych

zwierząt

domowych.

Wysunęły się

tu na

czoło:

choJI'oba moty,lkza i robaczyce

płucne.

Referat prof. W. St ef a

ń

s k i ego zobra-

zował

kilkuletni dorobek na temat

występowania

i rozmieszczeni1a

żywi­

deli

pośrednieh

motyli, cy. Parazytolo,dzy wetery,naryjni

znajdują się

w nieco korzystniejszej sytuacji

niż

lekarze:

Mogą

nawet

dość dokładnie obliczyć

straty, jakie ponosi gospodarka krajowa z powodu inwazji paso-

żytnkzych,

a wysokie cyfry

są już

wymownym argumentem dla miaro- dajnych czynników. Prócz wspomnianych, omawiano tu irnne problemy weterynaryjne, jak

telazjozę,

choroby

zwierząt

futerkowych, zwalczanie

pasożytów zewnętrznych

itd.

Uwaiga parazytologów lekarslkich

ko~centrowała silę

natomiast na pa-

sożyta.eh

przewodu pokarmowego i

rzęsistkach.

Pierwszy pmblem znamy doborze z po:przednich Zjazdów. Jeszcze we

Wrocławiu

w r. 1952 rzucono

hasło

akcji „P" i

przyjęto

je z wielkim entuzjazmem. Dostrzegamy wpraw- dzie

duży postęp,

chyba jednak z1byt powolny. Brnk nam w tej chwili aktualnych planów i akcja rozwija

się zależnie

od lokalnych wairunków.

Problem trychomonadozy

propagowaliśmy

w r.

ubiegłym IJla łamach

nas?..ego o:ngam.u.

Spoidzi,ewaliśmy się, że

,na

Zjeździe

dojdzie do szerszej dyskusji i

sformułowainia

konikretnych postulatów.

Mi,ał

nam w tym do- pomóc dr C h ap p a z, jeden z

największych

w tej dziedzinie specjali- stów na

świecie

i organizator

międzynarodoweg,o

sympozjum w Reims (Wiad. Paraz., 4, 2, 1957). Niestety, z powodu nieprzewidzianych trudno-

ści

nie

dojechał

do Lublilna. Mimo kilku

głosów

w dyskusji zjazdowej niie

wysunięto

jeszcze ogólnych tez oirganizacyjnych. Odczuwa

się

tu na- dal brak planu

działania.

'

Mimo pewnych braków

:nale·ży stwierdzić, że

Zjazd Lubelski

spełnił

swoje zad.anie.

Stał się

on dalszym eta.pem na drodze naszego rozwoju i

wytknął

kierunki na

.przyszłość.

Uchwalone rezolucje cechuje tym ra- zem

ostrożność

i

powściągliwość. Pamiętamy

bowiem

uchwały

z poprzed- nich Zjazdów, które w wielu punkta-ch nie

doczekały się

realizacji. Na- . szym

oboiwiązikiem

jest rozwijainie

badań

naukowych. Sygnalizujemy jed-

t1JOcześni1e

p,rOlblemy

ważne

dla kraju, tak dla zdTow.ia

mieszkańców,

jak i gospodarki

państwowej.

Wskazujemy nawet

śmdki

za>radcze, konkretne drogi

zmierzające

do po,prawy. Nie mamy jednak

możliwo.ści

wcielania tych planów w

życie

i nie

możemy

z tego powodu

ponoo::ć

o , dipowiedz.ial-

ności. Pełne materiały

VI Zjazdu (referaty, dyskusje)

będą

pub-likowane w

naJStęprnych

zeszytach naszego [Pisma.

Pragniemy

,podnieść

przy okazji jeszcze jed,en

szczegół.

Ostatni Zjazd

.nosił

ra,czej charakter naukowy. Zbyt

mało było

na n:m praktyków, przed-

stawicieli

służby

zdrowia i weterynarii. Odczuto

się

xbyt slwbe

powią-

(6)

34 WITOLD STEFAŃSKI

zani~ nais:zej nauki z terenem, na co z;wrócimy

większą uwagę

w

następ­

nym okresie.

Mówiąc

o

Zjeździe

n'i-e:siposób

pomi.nąć poważnych trudności,

na jakie natrafili organizatorzy. Tym hardziej widoczny

jest

olbrzymi

wysiłek

Komitetu Organizacyj n ego, któremu

przewodził

d,oc. dr E.

Ż

a r n o w-·

s

k i. kh pTaca,

kt,órą

nie zawsze

się

dos.tatecznie rozumie i o,c:en:ia, spot-

kała się

tym razem z

dużym

uz:nainiem

,ogółu

uczestnilków.

Z. Kozar

Cytaty

Powiązane dokumenty

ZJAZD 30 LISTOPADA – 2 GRUDNIA GODZINA PROWADZĄCY PRZEDMIOT.. Mikołajczyk Zróżnicowanie i nierówności we współczesnym świecie

wylldlaidów pararzy/tdlog[i w Aimdemiach MedyC7Jllych. dalsze opracowanie części dotyczą,cej sitaw:onogów omrz połeca Zarządowti PTP przeilm:zan'ie pracy, po

nych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie odbył się LXVII zjazd Polskiego Towarzystwa Językoznawczego.. Komitet organizacyjny Zjazdu

płodów. Coraz częściej stosują terapię profilaktyczną u kobiet ciężarnych, dającą czasem dobre wyniki. Prowadzi się też badania nad mechanizmem uszkodzenia płodu

Wychowanie — jak mówi Dembowski — jest „ściśle z cnotą związane i pra­ wie od niej nieoddzielne.” „Cnota bezwzględna, to nieograniczona miłość ku całej

Otwarcie Zjazdu odbyło się w dniu 19 września na terenie uzdrowiska w Szczawnicy.. Obrady otworzył wiceprzewodniczący PTG prof,

nizacyjnych nie można było przy jąć wszystkich, k tórzy się zgłosili, te n Z jazd jest najsilniej obsadzony ze w szystkich dotychczasowych zjazdów, gdyż bierze

Bakteriospermia bezobjawowa definiowana jest jako obecność bakterii w nasieniu bez klinicznych objawów zakażenia układu płciowego męskiego. Spośród licznych