• Nie Znaleziono Wyników

Filozoficzna koncepcja religijności człowieka / s. Zofia Józefa Zdybicka Ursz. SJK

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Filozoficzna koncepcja religijności człowieka / s. Zofia Józefa Zdybicka Ursz. SJK"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

ooti

s. Z ofia Jó zefa Z d yb icka Ursz. S J K

FILOZOFICZNA KONCEPCJA RELIGIJNOŚCI CZŁOWIEKA

Próba w ska za n ia o n ty c zn y c h p o dstaw zja w isk a religii

R eligijność człow ieka, w y ra ża jąc a się w em pirycznie stw ierdzanych fak ta ch relig ijn y ch , je s t p rzedm iotem n ie u sta n n eg o i — m im o obec­

n ie żyw ych te n d en c ji ateisty czn y ch — w cale n ie m alejącego za in te­

resow ania. Zwłaszcza o sta tn ie stu lecie o b fitu je w różnego ro d za ju badania w tej dziedzinie. Z agadnienie je s t ogrom nie rozległe i skom ­ plikow ane. T oteż m ożna je ro zp a try w a ć z różnych p u n k tó w w idze­

n ia i n a różnych płaszczyznach: w drodze czysto em pirycznego, to je st o p arte g o n a dośw iadczeniu b ad a n ia (historia, psychologia reli­

gii), w drodze an aliz i w y ja śn ia n ia filozoficznego (do pew nego sto p ­ n ia fenom enologia, klasyczna filozofia religii) czy w y ja śn ia n ia teolo­

gicznego, uw zględniającego d a n e n a d n a tu ra ln e w przeżyciu i w iedzy 0 religii (teologia religii).

Swoistość fak tó w i przeżyć religijnych, w ielość historycznych 1 a k tu a ln y c h fo rm życia religijnego o raz różnorodność u ję ć poznaw ­ czych sp ra w ia ją , że n ie ła tw o ustalić, czym je s t religia lu b religijność.1 Istn ie je w iele ich o k reśle ń i d efinicji, k tó re — m im o iż ró żn ią się w szczegółach — p o sia d ają p ew n e e lem e n ty wispólne. R o z p atru ją c sp raw ę n ajogólniej m ożna w yróżnić d w a podstaw ow e znaczenia te r ­ m in u „religia" i „religijność". P ierw sze, najszersze oznacza sto su n ek człow ieka do ja k ie jś rzeczyw istości, będącej d la niego przedm iotem uw znioślającego o dniesienia i czci. P rzed m io tem tego ro d za ju re li­

gijności n ie m usi ibyć A bsolut w sen sie n a p rz y k ła d Boga chrześcijań­

skiego, ale ja k ak o lw ie k in n a, re a ln a czy n a w e t fik cy jn a rzeczyw istość ' R. Pauli np. przytacza około stu pięćdziesięciu różnych definicji reli­

gii. Zob. Das Wesen der Religion, Miinchen 1947, 112. Zob. także E. Kopeć, Co to jest religia?, „Zeszyty Naukowe KUL“, 1 (1958) n r 2, 73—85, oraz J. Keller, Religia (pojęcie, geneza, klasyfikacja, struktura), w: Zarys dzie­

jów religii, Warszawa 1968, 9—41.

179

u.L

(2)

0 najw yższej w artości (na p rzykład, państw o, osoba w ładcy, ja k ie ś idee).2 W ty m znaczeniu re lig ijn y je s t każdy człowiek. K ażdy bow iem szuka jakiegoś bardziej w zniosłego celu poza sobą sam ym , celu, k u k tó re m u m ógłby skierow ać a k ty ad oracji, sw oje d ążenia, z k tó ry m m ógłby w iązać sw oje życie.

W ęższe rozum ienie religii i religijności w iąże się z istn ien iem ta k zw anych w ielkich religii, zw łaszcza religii znanych w naszym k ręg u k u ltu ro w y m , a w ięc przede w szystkim religii chrześcijańskich. W tym u ję ciu „relig ia" oznacza osobow y sto su n ek człow ieka do B y tu T ra n s­

cendentnego. Isto tn a d la tego rozum ienia religii je s t w ia ra w Kogoś p rzy n a jm n ie j pod pew n y m w zględem posiadającego a try b u ty b y tu osobowego o raz cechę św iętości.3 Co do pow szechności w ystępow ania religii w ty m sensie m ożna m ieć uzasadnione w ątpliw ości.

I tu leży źródło p roblem u dotyczącego o statecznych po d staw i n a ­ tu r y zjaw isk a religii i cechy religijności człow ieka. P o w staje p y ta n ie bardzo proste, a jednocześnie bardzo zasadnicze: czy m iędzy człowie­

k iem (bytem ludzkim ) a relig ią (jako zjaw iskiem o b ejm u jący m pew ne p raw dy, pew ną postaw ę w obec życia, w obec siebie i innych) istn ieje z w i ą z e k k o n i e c z n y . In n y m i słow y, czy religijność je s t nie­

o dw ołalnie zakorzeniona w bycie ludzkim , czy w ięc je s t cechą isto tn ą człow ieka należącą d o jego n a tu ry , czy cechą p rzypadkow ą, k tó ra pojaw ia się ze w zględu n a ja k ie ś okoliczności n a tu r y historycznej, społecznej czy psychologicznej (na p rzy k ła d ze w zględu n a w ychow a­

nie, trad y cję, poczucie osam otnienia, stanow isko w p rzy ro d zie itp.), a ta k że czy rzeczyw iście istn ieje n iezależnie o d um ysłu ludzkiego odpow iednik tran sc en d e n tn e g o odniesienia i działalności relig ijn ej stw ierd zan ej em pirycznie oraz ja k i on je st. Idzie w ięc o d o ta rc ie do ostatecznych o n t y c z n y c h (bytow ych) uzasad n ień f a k tu religii 1 cechy religijności człowieka. To n ato m ia st pozw oli ustalić, jakiego ty p u religijność i ja k i c h a ra k te r relig ii są ad e k w a tn e w sto su n k u do b y tu ludzkiego.

P ostaw ione p roblem y p rag n ę ro zpatrzyć n ie tylk o od stro n y t r e ś ­ c i o w e j , lecz także od stro n y f o r m a l n e j , to znaczy rozw ażyć, w ja k iej dziedzinie w iedzy ludzkiej m ożna je rozstrzygnąć. P y tam y przeto, k tó ry d ział w iedzy o człow ieku czy relig ii posiada odpow ied­

2 Tutaj można by zaliczyć np. koncepcję Comte’a, dla którego religia je st „kultem ludzkości", Feuerbacha — „wytwór ludzkiego pędu do szczęś­

cia", Schopenhauera — „metafizyka ludu“, itp. Byłyby to religie raczej immanentne, których przedmiot mieściłby się w granicach rzeczywistości dostępnej wprost w doświadczeniu lub w dziedzinie wytworów człowieka.

s Znany filozof religii J. Hessen określa religię jako „życiowy stosunek człowieka do Świętego" („Religion ist die Lebensziehung des Menschen zum Heiligen") — Religionsphilosophie, Miinchen2 1955, II, 27.

(3)

n ie do te g o kom petencje. Czy u p ra w n io n e są do tego h istoria, psy­

chologia, filozofia religii, czy jed y n ie antro p o lo g ia filozoficzna? A jeś­

li ta o sta tn ia , to ja k ieg o ty p u ?

S p ra w a *— ja k p o k az u ją dzieje m yśli ludzkiej — n ie je s t a n i p ro ­ sta, an i ła tw a do ostatecznego rozstrzygnięcia, i to zarów no gdy cho­

dzi o rozw iązanie treściow ego, ja k i form alnego a s p e k tu postaw io­

nego problem u.

T rudność leży w c h a ra k te rz e cechy religijności człow ieka. N ie je st ona w łaściw ością bezw zględną, to znaczy n ie w y ra ża się i n ie realizu ­ je w sam y m człow ieku niezależnie od jego re la cji do innych bytów , ale stan o w i cechę w z g l ę d n ą , re la c y jn ą w ty m znaczeniu, że su - p o n u je odniesienie do rzeczyw istości w sto su n k u do człow ieka t r a n s c e n d e n t n e j , i to ta k ie j, k tó ra n ie je s t d o stę p n a w bez­

pośrednim dośw iadczeniu.

Toteż „hom o religiosus" ja k o k ateg o ria antropologiczna stan o w i w ciąż problem , podczas gdy n a p rzy k ła d hom o sapiens, hom o fab er, homo esteticu s i hom o socialis u zn a n e są za n iepodw ażalne określe­

n ia b y tu ludzkiego. J e s t to zrozum iałe, skoro w eźm ie się pod uw agę fak t, że w y ra ż a ją one albo b e z w z g l ę d n e w łaściw ości człow ieka, realizujące się bez innego b y tu , albo w łaściw ości w z g l ę d n e , ale ta k ie, że istn ien ie ich i n a tu ra nie bu d zą żadnych zastrzeżeń, bo są d a n e w dośw iadczeniu. T ak n a p rzy k ła d w p rzy p a d k u hom o socialis — ,sp o łe cz n y " c h a ra k te r człow ieka stan o w i cechę w zględną su p o n u ją cą istn ien ie innych ludzi. S ą to je d n a k b y ty te j sam ej k ategorii, dostęp n e w bezpośredniej em pirii, i d latego n ie m a w iększych kłopotów z u s ta ­ leniem c h a ra k te ru i podstaw zw iązków m iędzyludzkich.

P rz y zn a n ie n a to m ia st cechy religijności człow iekow i czy je j od­

m ów ienie, a zw łaszcza jej ocena, zak ład a n ie ty lk o znajom ość sa­

m ego człowieka, n ie ty lk o w iedzę o fa k ta c h i przeżyciach religijnych, a le przede w szy stk im rozstrzygnięcie pro b lem u realnego istn ien ia prze d m io tu religii. Od tego przecież zależy ta k a lu b in n a n a tu ra re­

ligii. T u w łaśn ie leży źródło m etodologicznej k o m plikacji użycia ad e k w atn e g o do tego celu ty p u poznania.

N ie m uszę chyba szerzej w ykazyw ać w agi zagadnienia. Bez przesa­

d y d a się pow iedzieć, że należy ono do ce n traln y c h problem ów te o re­

tycznej w iedzy o człow ieku oraz do n a jb ard zie j doniosłych zagadnień prak ty czn y ch . C hodzi przecież o u sta le n ie ostatecznych p ersp e k ty w i w y m iaró w życia ludzkiego. Nic w ięc dziw nego, że c h a ra k te r rozw ią­

za n ia tego p ro b lem u je s t sp raw ą, k tó ra rozdziela sy stem y i k ie ru n k i filozoficzne, czasem znaczy epoki. M ożna się ty m razem zgodzić z F euerbachem , iż w ielkie ery w d ziejach ludzkości ró żn ią się p rzede w szystkim sw ym sto su n k iem do religii.

(4)

Z agadnienie niew ątp liw ie leży też w ce n tru m te oretycznych i p ra k ­ tycznych zainteresow ań naszych czasów. O becnie zary so w u je się ono zresztą może jeszcze ostrzej niż kiedykolw iek. Od stro n y teoretycznej w ypracow ano precyzyjne m etody poznaw ania. W arto zwrócić uw agę, że w zw iązku z ty m została nieco zm ieniona p ersp e k ty w a problem u.

D yskusja, w alk a czy — by użyć bardziej współczesnego te rm in u — ideologiczny dialog toczy się dziś n ie ty le m iędzy teizm em i a te i- zm em , co m iędzy różnym i ro d zajam i h u m a n i z m ó w . 4 Zgodne je st to zresztą z a n t r o p o l o g i c z n y m n astaw ie n iem m yśli w spół­

czesnej. O n ajw yższą pozycję, rozw ój, o p e łn e szczęście człow ieka w alczy zarów no hu m an izm i m m a n e n t n y (człowiek je s t bytem autonom icznym , najw yższą w artością, jego rozw ój d o k o n u je się je­

d y n ie w kateg o riach doczesności), ja k i h u m a n izm t r a n s c e n d e n ­ t n y , ukazu jący pozaczasowe p ersp e k ty w y życia ludzkiego i posze­

rzający b y tow anie człow ieka o zw iązek z B ytem T ranscendentnym . D ogłębne rozw iązanie zagadnienia w y m ag a w ta k iej sy tu a c ji w szechstronności dociekań, a jego praktyczność, pociągająca kolosal­

n e zaangażow anie ludzi w te sp raw y , u tru d n ia bezstronność badań.

I

P roblem re la cji m iędzy człow iekiem a zjaw iskiem religii, czyli za­

g adnienie r e l i g i j n o ś c i człow ieka, m a d łu g ą i zaw iłą historię.

O bjętość a rty k u łu n ie pozw ala n a jej p rzedstaw ienie, choć poznanie dziejów jakiegokolw iek zagad n ien ia filozoficznego je s t rzeczą ogrom ­ n ie pouczającą p rzy jego rozw iązaniu. N ie w h isto rii je d n ak , ale w ak tu a ln e j rzeczyw istości trze b a będzie szukać p o d sta w rozw iąza­

nia. Toteż ograniczę się je d y n ie do najogólniejszego naszkicow ania

„ stan u zagadnienia" z o sta tn ic h s tu la t, by n a ty m tle lepiej zrozu­

m ieć w spółczesne ten d en cje i zaproponow ać rozw iązanie.

P oprzedzające n a s stu lecie (druga połow a X IX i pie rw sz a połowa X X w ieku) je st ogrom nie bogate w w y d arze n ia zaró w n o negujące, ja k i afirm u ją ce konieczność zw iązku m iędzy człow iekiem a religią.

Z nane są dziew iętnastow ieczne k ry ty czn e koncepcje dotyczące religii, k tó re były zresztą u w aru n k o w an e ów czesnym i ogólnym i te n ­

4 Zob. np. J. Arntz, L ’Atheisme au nom de l’Homme?, L'Atheism e de J. P. Sartre et de M. Merleau^Ponty, „Concilium", 16 (1966) 59—64;

A. Dondeyne, Sytuacja religijna w dzisiejszym świecie, „Znak“, 7-8 (1966) 862—887; I. Hermann, L ’Humanisme total, signal utopigue entre coexi- stance et pluralisme, „Concilium", 16 (1966) 139—156; J. Moltmann, L ’Esperance sans Foi. Reflexion sur l’humanisme eschatologiąue sans Dieu, tamże, 45—58; R. J. Nogar, L ’Humanisme evolutionnaire de la Foi, tamże, 65—72; S. M. Ogden. Procla/mation chretienne de Dieu aux hommes du soi-disant „Age ath.ee", tamże, 97—104.

(5)

d en c ja m i filozoficznym i. P ozytyw izm , scjentyzm , m aterializm d ia ­ le k ty cz n y p rze k re śla ły m ożliwość poznaw czego w yjścia poza rzeczy­

w istość zm ysłow o-dośw iadczalną i najczęściej negow ały re a ln e istn ie ­ n ie czegokolw iek innego. W ynikał z tego ja k o p ro sta konsekw encja — zdecydow anie n e g a ty w n y sto su n ek do relig ii ja k o re la c ji człow ieka do A bsolutu. U n ajb ard zie j re p re z e n ta ty w n y c h ludzi epoki sto su n ek do relig ii b y ł z u p e łn ie n e g a ty w n y ; in n i za C om te’m i F euerbachem zachow ali p ew ie n szczególny rodzaj religii, m ianow icie „religię ludz­

kości", n ieliczni pozostaw iali religię ja k o sfe rę czysto pry w atn eg o zachow ania się. W szelkie in n e rozum ienie religii uchodziło za a n a ­ chronizm .

M arks, N ietzsche, F reu d , po tem S a rtre — to w ielcy k ry ty c y religii, u zn a ją c y ją za zjaw isk o pozbaw ione stałych, koniecznych podstaw w n a tu rz e człow ieka. R eligia n ie je s t zjaw iskiem p ierw o tn y m , istot­

n ie zw iązan y m z b y te m człow ieka. J e s t czym ś w tó rn y m , pow staje w w y n ik u różnorodnych w a ru n k ó w społecznych ekonom iczno-histo- rycznych. W ynika o n a najczęściej z n ie k o rz y stn y c h w aru n k ó w by­

to w a n ia człow ieka i m oże być zlikw id o w an a w ra z z ich popraw ą.

S tą d częsty p o stu la t w alk i z relig ią w łaśn ie d la d o b ra człow ieka, d la je g o w yzw olenia, w im ię hu m an izm u .5

P rz y śledzeniu h isto rii m yśli tego o k resu w p ro st ud erza s y n ­ c h r o n i c z n o ś ć w ielk ich filozoficznych n eg a cji religii z rozbudze­

n ie m ogrom nego zain tereso w an ia sam ym zjaw iskiem religii i cechą religijności człow ieka, p rzy czym form y tego za in te re so w an ia kształ­

to w ały się często pod bezpośrednim w pływ em d om inujących wówczas te n d e n c ji in te le k tu aln y ch .

W łaśnie n a połow ę X IX w ieku, przy p ad a pow stan ie „p ozytyw nej"

w ied zy o religii, grom adzącej n au k o w o fa k ty relig ijn e i n a nich opie­

rają c e j sw o je b ad a n ia (zwłaszcza zainteresow ano się archaicznym i i o rie n ta ln y m i fo rm am i religii), p rzede w szystkim h i s t o r i i re ­ ligii. N astęp n ie p o w sta ją i in n e gałęzie religioznaw stw a: psychologia, socjologia, a n a w e t sw o ista f i l o z o f i a religii.6

5 Zob. np. M. Eliade, W poszukiwaniu „początków" religii, „Znak“, 7-8 (1966) 899—913.

' 6 Filozofia religii stanowi dziedzinę wiedzy o religii, która odznacza Się dużą żywotnością, ale równocześnie pod jej adresem kieruje się mnós­

two pytań i zastrzeżeń o charakterze formalnym. Nie ma chyba drugiej dziedziny wiedzy, której status metodologiczny byłby mniej sprecyzowa­

ny. Różnorodność ujęć filozofii religii tłumaczy się do pewnego stopnia wielością koncepcji filozofii czy konkretnych systemów filozoficznych. F i­

lozofia religii je st bowiem odniesieniem ogólnej teorii filozoficznej do re­

ligii. Różnice dotyczą jednak jeszcze innych, bardziej podstawowych spraw, ja k np., co je st przedmiotem filozofii religii: religia w ogóle, religia na­

tu raln a czy konkretna religia objawiona, np. chrześcijańska czy jakakol-

(6)

A ntropologicznie zorientow ana, w ychodząca z an aliz podm iotow o- -św iadom ościow ych filozofia początków X X w iek u o kazała się do­

skonałym k lim atem d la rozw oju te j o sta tn ie j dyscypliny, w k tó re j ju ż nie chodziło o grom adzenie fak tó w religijnych czy szu k an ie po­

czątków religid i opis przeżyć religijnych, ale o odkrycie, u sta le n ie sam ej isto ty aktów religijnych, istoty boskości, św iętości itd. N ajw ię­

ksze osiągnięcia filozofia religii zawdzięcza niew ątp liw ie zastosow a­

n iu m etody fenom enologicznej, choć n ie bez w p ły w u p o zo stają tu zain tereso w an ia i sposób u p ra w ia n ia filozofii przez egzystencjalistów . R udolf O tto 7, Em il B ru n n e r 8, Jo h a n n H essen 9, R om ano G u a r d in i10,

wiek inna. Istnieje również dyskusja na tem at odpowiedniej metody ba­

dania zjawisk religijnych, faktu religii. Wśród wielu autorów panuje prze­

konanie, że w ramach filozofii klasycznej typu arystotelesowsko-schola- stycznego nie ma miejsca dla filozofii religii (jedynie dla teodycei, teolo­

gii naturalnej). Uważa się, że bardziej odpowiedni w tej dziedzinie jest n u rt platońsko-augustyński, w którym filozofowanie skierowane jest ze swej natury na analizę przeżyć wewnętrznych człowieka. Por. np. J. Hessen, dz. cyt., 35—36. Opinia ta nie wydaje się słuszna. Fakt, że historycznie w nurcie arystotelesowsko-tomistycznym nie została wypracowana filozo­

fia religii, nie przekreśla możliwości jej powstania. Przeciwnie, wydaje się, że nie wszystkie nurty filozofii m ają odpowiednią perspektywę i me­

todę poznawczą, aby ostatecznie wyjaśnić zjawisko religii. Stosunek reli­

gijny stawia bowiem i zakłada problemy ontyczne, które mogą być roz­

wiązane jedynie na płaszczyźnie filozofii bytu, metafizyki. Por. w tej spra­

wie Y. M. I. Congar, W iara i teologia, w: Tajemnica Boga, przełożył B. Przybylski, Poznań 1967, 213. Problem filozofii religii: jej możliwość, charakter przedmiotu i metody ostatnio podejmuje ks. M. Jaworski w ar­

tykule: Problem filozofii religii, „Studia Philosophiae Christianae", 2 (1967), 169—192. Nawiązując do istniejących stanowisk i dyskusji to­

czących się wokół filozofii religii Autor proponuje swoje rozwiązanie, nie­

wątpliwie w wielu punktach słuszne i interesujące. Nie wydaje się jednak, aby wysunięte przez Autora postulaty i sugestie zapewniły filozofii religii metodologiczną jednolitość.

O różnych ujęciach i tendencjach w filozofii religii inform ują m. in.

H. Pries, Die katholische Religionsphilosophie der Gegenwart, Heidelberg 1949; J. Hessen, dz. cyt.; A. Lang, Wesen und Wahrheit der Religion, Miinchen 1957; U. Mann, Theologische Religionsphilosophie im Grundris, Hamburg 1961; P. Ortegat, Philosophie de la religion, 2 tomy, Paris-Lou- yain 1948; N. H. Soe, Religionsphilosophie, Miinchen 1967.

7 R. Otto, Das Heilige. Ober das Irrationale in der Idee des Gottlichen und sein Verhdltnis zum Rationalen, Gotha 1929.

8 E. Brunner, Religionsphilosophie evangelischer Theologie, Miinchen und Berlin 1927.

9 J. Hessen, dz. cyt.

10 Bibliografię dzieł R. Guardiniego zawiera książka ks. M. Jaworskiego, Religijne poznanie Boga według Romano Guardiniego, W arszawa 1967.

(7)

M a rtin B u b e r lł , H en ri D u m e r y 12, G. v an d e r Lee u w e l3, a p rze d e w szystkim M ax S c h e le r14 — to p io n ierzy i k o n ty n u a to rz y tej dy ­ scypliny w naszym stuleciu.

M etoda fenom enologiczno-egzystencjalna, dążąca do pok azan ia ak tó w świadom ości, ich s tr u k tu r y oraz sposobów k o n sty tu o w a n ia się przedm iotow ych odpow iedników i sensów , je st skuteczna w b ad a n iu przeżyć człow ieka w ziętych w ich n iep o w tarza ln ej kon k retn o ści i w re la cji d o tego, co je s t ze w n ętrzn e w sto su n k u do niej. T oteż w łaśnie ta m etoda okazała się bardzo ow ocna w dziedzinie b ad a ń przeżyć religijnych, i osiągnięcia fenom enologów są w filozofii r e - ligii ogrom ne. Ich opisy i analizy przeżyć relig ijn y ch sta n o w ią pou­

czającą i w p ro st p a sjo n u ją cą le k tu rę i w dużej części sta ły się popu­

larne. C h arak tery sty czn e d la n ich te rm in y : „m y steriu m trem e n d u m " ,

„m ysterium fascinosum “ , „sacrum ", „num inosum ", „das g an s A n d e- r e “ i „Ty T ra n sc en d en tn e" sta ły się p ra w ie pow szechną w łasnością.

Z daniem n ajw y b itn ie jsze g o filozofa religii tego ty p u — M axa Sche- le ra — a k ty relig ijn e u jm u ją sw ój p rze d m io t bezpośrednio, in tu ic y j­

nie. M ają p rze to c h a ra k te r ob iek ty w n y , to znaczy n ie tw o rzą sw ych przedm iotów , lecz je poznają. Boskość i św iętość n ie są w ięc w ytw o­

rem człowieka, lecz czymś, co istn ieje poza n im i co o n zn a jd u je , gdy m yśli i czuje. N a te j drodze u sta la się w ięc zarów no isto tę a k tó w religijnych, ja k i re la c ję m iędzy człow iekiem a religijnością, w sk a­

zuje także n a tra n sc e n d e n tn y w sto su n k u do subiektyw ności człowie­

ka przedm iot ty c h aktów .

M etoda fenom enologiczno-egzystencjalna podlega je d n a k p ew nym ograniczeniom (tak ja k innego ro d za ju ograniczeniom podlega me­

toda stosow ana w m etafizyce klasycznej).15 U jm u jąc isto tę ak tó w re ­ ligijnych, n a w e t isto tę boskości, św iętości, n ie odpow iada n a p y ta n ie 0 istn ien ie tran sc en d e n tn e g o odpow iednika, do którego odnoszą się przeżycia i działalność religijna. D ostarczając bardzo w ielu cennych 1 w ysoce p raw dopodobnych in form acji o człow ieku religijnym , k tó ry w ich opisach ja w i się bardzo żyw o ja k o „w ołający" o tran sc en d e n ­ cję, nie ro zstrzyga i n a o b ran e j drodze n ie może rozstrzygnąć, czy B y t T ra n sc en d en tn y rzeczyw iście istnieje, a n ie je st ty lk o w y tw o rem

11 M. Buber, Ich und Du, Leipzig 1922; Eclipse of God, New York 1952;

God and E vil: two interpretations, New York 1953.

12 H. Dumery, Le probleme de Dieu en philosophie de la relągion, P_ąj>

ris 1957.

13 G. van der Leeuw, Phanomenologie der Religion, Tiibingen3 1956.

14 M. Scheler, Vom Evigen im Menschen, Berlin 1933.

15 Fenomenologicznie bada się zawartość, treść religii, fenomen religii w tym, co go konstytuuje. Otrzymuje się w ten sposób jedynie wiedzę o p i s o w ą i dlatego niekompletną, bo nie wyjaśniającą ostatecznie.

(8)

człow ieka. Z tych ograniczeń fenom enologii religii zdaw ał sobie sp ra ­ w ę sam S cheler i d lateg o postulow ał m etafizykę religii. Nie może więc w ydaw ać się dziw nym tw ierdzenie, że tego ty p u filozofia re­

ligii n ie je st teren em , gdzie m ożna by rozstrzygnąć p ostaw ione w p u n k cie w yjścia problem y.16

D w ie rzeczy zaak cen to w an e przez S chelera są je d n a k ogrom nie cenne dla interesu jącej n a s sp raw y : w sk azan ia n a konieczny zw iązek m iędzy człow iekiem a religią, zw iązek u zasadniony istn ien iem spe­

cyficznego dośw iadczenia religijnego, o raz p o dkreślenie osobowego c h a ra k te ru ak tó w religijnych.

II

N asza w spółczesność odziedziczyła więc, gdy chodzi o w yjaśnienie religijności człowieka, m nóstw o teo rii, k tó re — u jm u ją c najogólniej

— m ożna by sprow adzić do d w u zasadniczych p rze k o n ań : 1° religia n ie je st zjaw iskiem koniecznym , zw iązanym nieodłącznie z życiem ludzkim , je s t zjaw iskiem w tó rn y m , w y tw o rem raczej fru stra cy jn e j sy tu a cji człowieka, stą d potrzeba red u k c ji tego zjaw iska d o innych przejaw ów życia; 2° relig ia je s t sta ły m czynnikiem życia ludzkiego, co potw ierdza h isto ria religii (powszechność zjaw iska), psychologia religii (potrzeba zakorzeniona w psychice ludzkiej), a p rzede w szyst­

kim filozofia religii u k azu jąca potrzebę św iętości i odpow iadający jej przed m io t „Ś w ięte" czy „Ty T ran sc en d en tn e".17

A ja k ie stan o w isk o d om inuje obecnie? Z ilu stru jem y je p rzed sta­

w ia ją c propozycje w tej dziedzinie p rez en to w an e przez czterech au ­ torów , k tó ry ch p u blikacje są u n a s zn an e i m ogą stan o w ić w y sta r­

czający m a teria ł do zapoczątkow ania dociekań: E. F rom m a, L. Koła­

kow skiego, M. E liade i M. A. K rąpca. K rytyczne ich om ów ienie po­

zwoli w ytyczyć linię ostatecznego rozw iązania postaw ionych w p u n k ­ cie w yjścia zagadnień.

W u jęciu F rom m a 18 — inaczej, niż to było w obiegow ej trad y c ji m arksistow skiej — religia, a p rzy n ajm n iej n ie k tó re jej typ y , ta k

16 Fenomenolog obserwuje zjawisko religii w świadomości i przez tak zwany intuicyjny ogląd istotowy (Wesenschau) określa najogólniej istotę religii. Metoda fenomenologiczna jest więc odpowiednia do uchwycenia na­

tu ry aktów religijnych. Poza obrębem jej kompetencji a nawet zaintereso­

wania, pozostaje fakt realnego istnienia transcendentnego odpowiednika aktów religijnych, co chyba jest zasadnicze, gdy chodzi o filozoficzne wy­

jaśnienie faktu religii.

17 Por. np. M. Nedoncelle, Philosophie de la Religiom, w: La philoso- phie wu milieu du vingthieme sciecle, II. Zob. również ks. M. Jaworski, Kronika współczesnej filozofii religii, „Znak“, 9 (1966) 1132—1150.

. 18 E. Fromm, Szkice z psychologii religii, przełożył J. Prokopiuk, W ar­

szawa 1966.

(9)

tswane relig ie hu m an isty czn e (w przeciw staw ieniu do re lig ii a u to ry ­ ta ty w n y ch ), je s t zjaw isk iem n ie ty lk o pozytyw nym , lecz n a w e t ko­

niecznym d la n o rm aln eg o ro zw o ju człowieka. P o trz eb a religii zako­

rze n io n a je s t w ludzkiej n a tu rz e , należy do jej podstaw ow ych po­

trz e b w y n ik ając y ch z w a r u n k ó w ludzkiego by to w an ia obok ta ­ k ic h p o trze b ja k : p o trze b a w ejścia w now e zw iązki, (po zerw a n iu w ięzi z p rzyrodą) z isto tam i żyw ym i, a w szczególności z in n y m i ludźm i (miłość), p o trze b a w yjścia poza siebie (transcendencja), w y ra­

żająca się n a jp e łn ie j w różnego ro d z a ju tw órczości, p o trzeb a zako­

rzen ien ia (b raterstw o), p o trzeb a poczucia tożsam ości.

■ R eligia zasp o k aja lu d z k ą p o trze b ę „posiadania u k ła d u o rien tacji i czci“. D om aga się o n a d la człow ieka jakiegoś racjo n aln eg o o brazu św iata, sy stem u m yślow ego, a ta k ż e p rze d m io tu czci, k tó ry „n a d aje se n s istn ien iu człow ieka i jego sta n o w isk u w św iecie" 19.

• Bez tr u d u p rze k o n u jem y się, że F rom m p rz y jm u je b ardzo szerokie rozum ienie religii, o b ejm u jące „każdy sy stem m yśli i działań, podzie­

la n y przez p ew n ą grupę, k tó ry dostarcza jednostce u k ła d u o rie n ta c ji i p rze d m io tu czci“ 20. M ogą tu w chodzić w g rę w szelkie ety czn ie zo­

rien to w a n e sy stem y św iatopoglądow e, k u lt Boga, k u lt w odza, w ia ra w p ra w a n a tu ry itp.

Z a n ajw a żn iejsz e k ry te riu m w arto ści religii uw aża F rom m — zresztą za eg z y ste n cja listą T illichem — „tro sk ę o sta te czn ą ": „K ażdy człowiek, k tó ry p rzy słu c h u je się p o sta w ian e m u m u p y ta n iu i k tó ry odpow iedź n a n ie d a n ą przezeń ja k o przez człow ieka pełnego, a n ie ty lk o d a n ą p rzez jego m yśl — uw aża za sp ra w ę »troski ostatecznej*, je s t człow iekiem relig ijn y m ; w szy stk ie zaś system y, k tó re s ta ra ją się dać ta k i rodzaj odpow iedzi, n auczać go i przekazyw ać, są r e 1 i- g i a m i“ !1.

D la sc h arak te ry z o w an ia n a tu ry po staw y relig ijn ej człow ieka n ie je st w ięc w ażne, czy istn ie je Bóg, czy nie. P ro b le m teizm u, ateizm u, sakralności czy św ieckości n ie w chodzi w grę. Isto tn e je s t n ato m ia st, czy jego „ tro sk a o sta te czn a " p row adzi go w e w łaściw ym k ie ru n k u , to znaczy czy zgodna je s t z rozw ojem w ład z specyficznie ludzkich, a w ięc w ko n sek w en cji czy g w a ra n tu je postęp.

' Na pierw szy p la n w y su w ają się fu n k c je te ra p eu ty c zn e religii: roz­

w ija n ie ludzkich w ład z um ysłow ych i ludzkiej m iłości, n iesienie pom o­

cy p rz y p ró b ac h znalezienia jedności ze św ia tem i k o n ta k ta c h człow ie­

k a z człow iekiem . To tłum aczy w sk azy w an ą przez F ro m m a zbieżność d ziała n ia religii hum anisty czn y ch z działaniem psychoanalizy. W je d -

19 Tamże, 69.

Tamże, 134.

21 Tamże, 230—231.

(10)

n y m i d ru g im p rzy p a d k u chodzi o pom oc człow iekow i w p rocesie dośw iadczenia pełnego „przebudzenia się" czy pełnego „narodzenia".

W p o ró w n a n iu z pozycjam i w yjściow ym i (M arksa i F reuda) s ta n o ­ w isko F rom m a je s t zasadniczo różne. R eligijność człow ieka stan o w i jego cechę konieczną, elem e n t w sp ó łk o n sty tu u jący człow ieka w sensie psychologicznym . A le relig ia sta je się isto tn ie czym ś innym , niż to m a m iejsce w w ielkich religiach h istorycznych czy w spółczesnych.

„T roska ostateczna" n ie je s t u w a ru n k o w a n a tran sc en d e n tn ie , lecz je st w ynikiem czysto ludzkiej potrzeby. F rom m p o m ija czy n a w e t w y k lu ­ cza p roblem realnego istn ien ia p rze d m io tu „o rie n tac ji i czci". M ożna by n a jego usp raw ied liw ien ie powiedzieć, że ja k o psycholog in te re ­ su je się przede w szystkim człow iekiem , jego psychicznym i przeżyciam i i potrzebam i, i n a tej drodze opisu je u w aru n k o w a n ia zjaw iska religii.

N ie w y d aje się je d n ak , ab y pom inięcie to było w y n ik iem ograniczenia b ad a ń d o te re n u psychologii. F rom m za jm u je bow iem pozycję m e ta­

fizyczną, m ówiąc, że „ostatecznie pro b lem religii n ie je s t problem em Boga, lecz problem em człow ieka"22.

T ak w ięc psychologia religii, chociaż m oże pozytyw nie rozw iązać problem konieczności odniesienia człow ieka do ja k ie jś innej r z e c z y - , wistości, nie dysp o n u je odpow iednim i narzędziam i poznaw czym i, by rozstrzygnąć pro b lem realności i n a tu ry odpow iednika po trzeb y za­

korzenionej w psychice ludzkiej. Toteż nic dziw nego, że F ro m m , n ie ograniczając się do tego, n a co pozw ala b ad a n y przez niego te re n (psychika ludzka), ale w chodząc n a te re n m etafizyki, zm ienia kon­

cepcję religijności. Religia w jego u jęciu n ie posiada d w u stronnego fu n d a m e n tu realnego. J e s t rzeczyw istością f u n k c j o n a l n ą ] a n a ­ log iczn ą do filozofii czy n au k i. Może to być fik cy jn y do pew nego

6topnia u k ła d odniesienia i p rze d m io t czci, byleby p ełnił pozytyw ną rolę w rozw oju sam ego człow ieka.23

rJM ą k g w sk i M zdecydow anie odcina się od sta n o w isk a redu k u jąceg o religię do innych zjaw isk, k tó ry ch ona m iałaby być w y razem czy od­

biciem . S tw ierdza to la p id arn y m pow iedzeniem : „R eligia n ap ra w d ę istn ieje", a w ięc je st zjaw iskiem p ierw o tn y m , sam odzielnym , n ie re - d uk o w aln y m do innych dziedzin życia ludzkiego. Sym bole relig ijn e m a ją w łasn ą w artość, niesp ro w ad zaln ą do niczego, w arto ść su i gene- ris, a w artości relig ijn e są n ierozkładalne, to znaczy p ełn ią fu n k cje in stru m e n ta ln e tylk o dzięki tem u, że są n ie in stru m e n ta ln e w łaśnie.23

22 Tamże, 200.

53 Na metafizyczne założenia Fromma zwraca uwagę w swym artykule W. Stróżewski, Erich Fromm: perspektywy i redukcje, „Znak", 5 (1967) 593—636.

24 L. Kołakowski, Symbole religijne i kultura humanistyczna, w: Kul­

tura i fetysze, Warszawa 1967, 239—261.

23 Zob. tamże, 251.

(11)

R elig ijn y w y m ia r życia ludzkiego u w a ru n kow any jest re la c ja ga­

tu n k u lu d zkiego d o pozos ta ły ch ^części-prayrody te n ie d o A bsolutu).

Człow iek b ędąc częścią p rzy ro d y je s t rów nocześnie czym ś od hiej o drębnym , p a n u je n a d n ią i je s t zarazem je j podległy. R ozdw ojenie to sp raw ia , że „ n a tu ra ln e ", to znaczy z przyrodniczego to k u zdarzeń pochodzące fa k ty : cierp ien ia fizyczne, starość, śm ierć, dośw iadczane są ja k o zło, a n ie d a ją się zin teg ro w ać w n a tu rz e . W yobcow anie z n a ­ tu r y uniem ożliw ia „ n a tu ra ln ą " in te g ra c ję p ew n y ch cierpień. C złow iek z n a jd u ją c się w sy tu a c ji „bycia zd a n y m n a siebie" sz u k a ta k ic h w a­

ru n k ó w , by znajd o w ać się w sy tu a c ji bycia przedm iotem w ja k im ś porząd k u preegzystującym .

T u zn a jd u je się źródło i u za sa d n ien ie potrzeb y religii, potrzeby, k tó ra n ie m aleje, a le raczej w z ra sta ze w zrostem bezw zględnego sto p ­ n ia p an o w a n ia lu d zi n a d p rz y ro d ą (w zględny sto p ień p an o w a n ia n ad przy ro d ą w zrasta, ale p o w sta ją n o w e fo rm y zależności, jeszcze n ie ra z groźniejsze d la człow ieka).

U w aru n k o w an a biologicznie n a tu ra ln y m sta tu se m b v tu ludzkiego religia w u jęciu K ołakow skiego m a p rzed e w szy stk im fu n k cję i n t e - g r u j ą c ą: ~„Irrfegracja odnosząca f a k ty n eg a ty w n e życia ludzkiego:

ludzkie cierpienia, porażki, błędy i trw ogi, do rzeczyw istości a b so lu t­

n ej je st p otrzebna, o ile te fa k ty m a ją się przeobrazić w w artości zin terioryzow ane i d ać się ty m sam y m zaak cep to w ać"-6. P o trz eb a tej in teg racji n ie je s t m niejsza dziś n iż d aw niej i n ie m a — zdaniem K ołakow skiego — n ad z ie i n a to, że k iedykolw iek zm niejszy się. Toteż religia, k tó ra d o starcza ow ych system ów in teg ru jący ch , n ie w y d aje się zjaw iskiem n isk ieg o sto p n ia w iedzy o ra z w ładzy ludzkiej n a d si­

łam i przyrody, ale raczej przeciw nie, je s t narzęd ziem kom pensującym n ie k tó re s k u tk i zw iększenia w ładzy.

O statecznie p a ra fra z u ją c zn an e pow iedzenie K ołakow ski stw ierd za:

zrodził bogów „nie s tra c h p rze d n a tu rą , ale s tra c h p rze d sobą sam ym ja k o z n a tu ry w y o b co w an y m "'7.

Nie je s t je d n a k bardzo ła tw o ustalić, ja k rozum ie K ołakow ski re la ­ cję m iędzy człow iekiem a religią. U sto su n k o w u jąc się k ry ty cz n ie do w szystkich z a sta n y ch pró b red u k c ji religii, w yznacza je j — w yd aje się — n ie za stąp io n ą fu n k cję W życiu ludzkim . Je j p o trzeb a zako­

rzen io n a je s t w fu n d a m e n ta ln y m odniesieniu g a tu n k u ludzkiego do n a tu ry . C ały to k ro zw ażań K ołakow skiego zd aw ałb y się prow adzić w konsekw encji d o p rzy jęcia ab so lu tn ej konieczności religii d la czło­

w iek a, konieczności w y n ik a ją cej ja k b y z biologicznego s ta tu s u b y tu ludzkiego. K ończąc sw o je w yw ody w sk az u je je d n a k — p rzy n a jm n ie j

26 Tamże, 254—255.

27 Tamże, 255.

(12)

teoretycznie — n a możliwość innego rozw iązania p ro b lem u in te ­ g racji człowieka. P odobną rolę in te g racy jn ą ja k relig ia pełni rów ­ nież jego zdaniem — filozofia, k tó ra sta n o w i ta k że p ró b ę za rad zen ia sk u tk o m w yobcow ania g a tu n k u ludzkiego z pozostałej n a tu ry .2®

I tu — podobnie ja k u F rom m a — u zasad n ien ie p o trze b y i ko­

nieczności (względnej konieczności) religii je s t jed n o stro n n e. Spe­

ku lacje K ołakow skiego dotyczą jednego członu interesu jąceg o n a s zw iązku — człow ieka. Rzeczyw istość drugiego członu re la cji n ie sta ­ now i w łaściw ego p rze d m io tu zain tereso w an ia. Stanow isko K ołakow ­ skiego w tej sp raw ie — oceniając je n ajo stro żn ie j — je st niejasn e. Nie je st łatw o n a pod staw ie je g o w ypow iedzi w yw nioskow ać, ja k i cha­

ra k te r bytow y p rzy p isu je on rzeczyw istości rep rez en to w an e j przez sym bole religijne. J e s t to sp raw a, k tó ra — zdaniem K ołakow skiego — n igdy nie może być ro zstrzy g n ięta w sposób racjonalny.

Z upełnie in n y sposób podejścia i rozw iązania p ro b lem u religijności człow ieka re p re z e n tu je św iatow ej sław y religioznaw ca rum uńskiego pochodzenia — M ircea Eliade.*9

O ile F rom m i K ołakow ski problem re la c ji m iędzy relig ią a czło­

w iekiem rozw ażali w op arciu o an alizę n a tu ry człow ieka, t o E l i a d e czyni to poprzez analizę fak tó w religijnych, pochodzących ze zróżni­

cow anych czasowo i p rze strzen n ie religii. P ra c a E liadego stanow i bardzo in te re su ją c ą p róbę w n iknięcia w sa m ą isto tę przeżycia świę­

tości n a pod staw ie m a te ria łu zebranego z różnorodnych tra d y c ji r e ­ ligijnych ludzkości.

A naliza ta k ich faktów , ja k różnego rod zaju sym bole religijne, bóstw a, ry tu ały , pozw oliła E liadem u n a w y k ry cie zachodzenia pew nej h o m o l o g i i s tr u k tu r , gdy chodzi zarów no o sposoby o b ja w ian ia się „sacrum ", ja k i o postaw ę człowieka w obec niego, oraz n a sfo r- m u to \^ m e pew ńych tw ierd zeń ogólnych dotyczących n a tu ry i sposo­

bów realizacji zjaw isk religijnych. Praw idłow ości te d a ją się p rzed­

staw ić w następujących p u n k ta ch : 1° sym boliczne i m ityczne dośw iad­

czenie św iata stanow i sta ły elem ent życia ludzkiego; dzięki niem u człowiek poznaje niehistoryczną rzeczyw istość s a k r a l n ą i usto­

su nkow uje się d o n ie j; 2° rzeczyw istość t a n ie je s t n igdy d a n a czło­

w iekow i w prost, całkow icie; o b jaw ienie sa cru m p rze jaw ia się w m i­

tach, sym bolach, różnego ro d za ju przedm iotach zw anych h i e r o f a - n i a m i ; 3° w szelkiego ty p u hiero fan ie m a ją c h a ra k te r d i a l e k ­ t y c z n y — u ja w n ia ją p ara d o k saln ą zbieżność sa cru m i profanum , b y tu i n ieb y tu , tego, co absolutne, i tego, co w zględne, w ieczności i sta w a n ia się; 4°. toteż istn ieje specyficzna a m b i w a l e n c j a ea-

28 Por. Zakresowe i funkcjonalne rozumienie filozofii, tamże, 34.

29 M. Eliade, Traktat o historii religii, przełożył J. Wierusz-Kowalski, Warszawa 1966.

(13)

crum , i to za ró w n o psychologiczna (przyciąga i odpycha), ja k i aksjo­

logiczna (sacrum je s t rów nocześnie św ięte i s k a la n e ); i 5° a m b i w a - l e n c j a po staw y człow ieka w obec sacrum , k tó re je st jednocześnie przyciągające i odpychające, dobroczynne i niebezpieczne; m a ono sw oje u zasad n ien ie n ie ty lk o w a m b iw ale n tn e j s tru k tu rz e sam ego sacrum , ale i w n a tu ra ln y c h o d ru ch a ch człow ieka zn ajdującego się wobec tra n sc e n d e n tn e j rzeczyw istości, k tó ra zarazem pociąga i od­

pycha.30

Do najciekaw szych te o rii czy hipotez w y su n ię ty ch przez Eliadego n ależy jego te o ria arc h ety p u . „W z a ra n iu dziejów " (in illo tem pore) dokonały się p ew n e doniosłe w y d arze n ia religijne. S tan o w ią o n e w zorzec dla w ielu czynności i sy tu a cji, będących ja k b y pow tórzeniem , tego pierw otnego w yd arzen ia, n aw ią za n ie m do niego. K ażdy m it, n ie­

zależnie od sw ej n a tu ry , n aw ią zu je do tego arch ety p u , a każdy ry tu a ł, każda czynność m a jąc a ja k iś sens w y k o n an a przez człow ieka je s t pow tórzeniem tego m itycznego arc h ety p u . M ity, ry tu a ły p e łn ią n ie tylko fu n k cję poznaw czą, lecz ta k ż e ja k b y ontologiczną. O b jaw iają bow iem rzeczyw istość sa k ra ln ą o raz w p ro w a d za ją w n ią człow ieka, n a d a ją c now y w y m ia r lud zk iem u życiu. D zięki te m u lu d z k a egzy­

sten cja spełnia się jednocześnie w d w u płaszczyznach: w płaszczyźnie czasu, sta w a n ia się, iluzji o ra z w płaszczyźnie w ieczności, su b stan cji, praw dziw ej rzeczyw istości. „N a w szystkich poziom ach ludzkiego do­

świadczenia, n a w e t ty c h n ajb a rd z ie j p rostych, arc h e ty p n a d a je w łaś­

nie w artość egzystencji i tw o rzy w arto śc i k u ltu ro w e " 31.

O stateczny w n io sek E liadego spro w ad za się do tego, że zasadnicze stanow iska i poglądy relig ijn e istn iały ra z n a zawsze, od pierw szej chwili, gdy człow iek u św iadom ił sobie sw o ją sy tu a cję eg zy sten cjaln ą w e w szechśw iecie. Nie m a — jego zd an iem — sta n o w isk a i pogląd u religijnego, którego b y człow iek n ie m iał ju ż od czasów p ierw otnych, a ju ż je s t rzeczą całkow icie n ie w ą tp liw ą , że w ia ra w ja k ą ś isto tę boską — w stw ó rcę w szechśw iata — je s t zjaw isk iem n ie m al całko­

w icie pow szechnym . W ystępuje ja k b y je d n a, w ieczna, n ie zm ien n a w sw ej n ajgłębszej s tru k tu rz e i istocie — w szechogarniająca religia.

Z m ianom pod leg ają je d y n ie fo rm y jej w yrazu. Człow iek w szystkich czasów i w szystkich szerokości geograficznych je s t c z ł o w i e k i e m r e l i g i j n y m .

W u ję ciu E liadego relig ia je s t k o n ta k te m o ch a ra k te rz e relacji m ię- dźyosbbow ej, ja k b y K ontynuującym zaistn iałe n iegdyś zd arzenie —

“bezpośredni k o n ta k t z B ogiem i ^pierw otne o b ja w ien ie tra k to w a n e ja k o a rc h e ty p naszych sto su n k ó w religijnych. Poza ty m relig ia je s t

30 Zob. tamże, 7—39.

3:1 Tamże, 427.

(14)

uw ieńczeniem tego, co p rzem ijające, n ad a n ie m now ego sensu, now ego, boskiego w y m ia ru tem u, co przygodne, przem ijające.

D ociekania i hipotezy Eliadego przed staw io n e są przekonująco.

T ru d n o im w w ielu p rzy p a d k ach n ie przyznać słuszności. Rzeczy­

w iście zbieżności i podobieństw a, gdy chodzi o postaw ę człow ieka religijnego w różnych trad y c jac h religijnych, są uderzające. A le i tu pozostaje o tw a rty p roblem rozstrzygnięcia realnego istn ien ia sacrum i jego n a tu ry . R ozum ienie m itu i sym bolu zakłada w ia rę w bytow y zw iązek człow ieka z ich przedm iotem . T eoria Eliadego za k ła d a w iarę w rodzaj o b ja w ien ia pierw otnego, tłum aczącego o stateczn e pocho­

d zenie sym boli religijnych, objaw ienia, k tó re przechow uje się w szcze­

gółow ych tysiącznych, historycznie o kreślonych ju ż form ach. H ipoteza znana, cenna, w ielce praw dopodobna. Nie w y starczająca je d n a k z fi­

lozoficznego p u n k tu w idzenia, b y d e fin ity w n ie ro zstrzygnąć in te resu ­ ją cy n a s problem . A rg u m en ty zaczerpnięte z h isto rii są cenne, pou­

czające, m a ją je d n a k zaw sze tylk o w arto ść h ipotetyczną, gdy się chce je generalizow ać bez u w zględnienia p ara m etró w im iennych.

M , A. K rą g ie c 32 zagadnienie religijności człow ieka lo kalizuje na płaszczyźnie u za sa d nień bytow ych i poprzez analizę b y tu człowieka szuka Q6tatecznycKTlIwaruhkowań zjaw isk a relig ii. O s o b o w y sta tu ć ontyczny człow ieka ja k o sw ój w yraz, w y m ia r czy elem ent konieczny i zasadniczo niezm ien n y w sw ojej n a tu rz e w yznacza o t w a r c i e na in n e b y ty o osobow ej s tru k tu rz e i pośrednio o tw arcie n a Osobę Ab­

solutu.

Religia w ty m u ję ciu zw iązana je s t z n ajb a rd z ie j lu d zk im w y m ia­

rem b y tu człow ieka, bo n ie ty lk o zw iązana je st z zależnością istnie­

nia, lecz ta k że rea lizu je się n a linii re la cji osoby do osoby, i to w po­

rz ą d k u ontycznym , co zn a jd u je rów nież w y ra z w porząd k u m oralnym . U zasadnieniem o b iektyw nie u w aru n k o w an e j p otrzeby tran sc en d e n ­ cji osoby ludzkiej je s t jej r o z u m n o ś ć i zw iązana z n ią w o l ­ n o ś ć , p rze jaw ia jąc a się w specyficznie ludzkim działaniu. A naliza w ięc ludzkich ak tó w poznaw czych i w o lity w n y ch (nie ty lk o relig ij­

nych) u k az u je ru c h t r a n s c e n d e n c j i k u osobom d ru g im także o o s o b o w e j stru k tu rz e .

D alsza an aliza n a tu ry człow ieka w yk azu jąca b ytow e ograniczenia osoby ludzkiej i jej przygodność (niekonieczność istnienia) prow adzi do p rzekonania, że tran sc en d e n cja n ie dotyczy ty lk o lin ii horyzon­

ta ln e j, czyli n ie je st sk ie ro w a n a je d y n ie k u bytom osobow ym także o zm iennym istn ien iu , ale dom aga się istn ie n ia — ja k o ra c ji u za­

sadn iającej jej życie osobowe — Osoby T ra n sc en d en tn ej, „Ty T ra n s­

cendentnego" n a linii w erty k a ln ej. „W łaśnie w s tru k tu rz e b y tu czło- 32 M. A. Krąpiec, Religia i nauka, „Znak", 7-8 (1967) 861—887.

(15)

w iek a m o m e n t o tw a rc ia się k u osobie d ru g iej w ogóle, a p rzede w szystkim i w naczelnym p rzy p a d k u k u d ru g ie m u T y T ra n sc en d en t­

n em u je st chyba w sw ej istocie m om entem czy asp ek tem relig ijn y m człowieka. W religii człow iek chce re a ln ie uzasadnić i w ytłum aczyć k o n k re tn ie sw o je osobow e życie p rzez osobę d ru g ą. I cała s tr u k tu r a osobowości p o tw ierd za konieczność w y p ełn ien ia jednej osoby przez osobę d ru g ą, przez Ty T ran so en d en tn e.“83

Słuszność rez u lta tó w o b iek ty w n ej an a liz y b y tu ludzkiego u ja w n ia ­ jącego sw ą n a tu rę w a k ta c h specyficznie ludzkich, a w ięc w ak tac h poartaw czych i w olityw nych. p o tw ie rd z a ją czy ilu s tru ją rozw ażania przeprow adzane w o p arc iu o przeżycia ludzkie u ję te o d stro n y psy­

chologicznej : p rzeżycie ograniczoności, a jednocześnie p rag n ie n ie n ie - skonczoności. not.rzeha tran sc en d e n cji, poczucie osam otnienia^ k tó ry m ta k w iele uw agi posw iecają~iB ozof6w ie religii. naw iązu jący do egzys- tencjalizm u, ja k n a p rz y k ła d M a rtin B u b er, czy egzystencjaliści, ja k choćby G abriel M arcel.34

Je śli koncepcja relig ii p rze d staw io n a przez o. K rą p ca w pew nych sform ułow aniach n a w ią z u je d o zn an y ch ich u ję ć (relacja „ja — T y“) czy kojarzy się z n im i, to je d n a k istn ieje zasadnicza różnica w spo ­ sobie uzasadniania o statecznych po d staw p o trze b y tra n sc e n d e n c ji i przede w szystkim w sposobie w y k az an ia istn ie n ia Osoby ^Transcen­

dentnej .' Tam~^punktem"wy^feta~ są przeżycia podm iotow o-św iadom oś-

~5bwe uięte~~ w Ich n iep o w tarza ln ej k onkretności, tu d ążenie ~do "po1 znania obiektyw nego c h a ra k te ru s tr u k tu ry b y tu ludzkiego i an aliza ontycznie h ierarchicznej rzeczywistości,~~w w y n ik u czego dochodzi się do stw ierdzenia istn ie n ia B y tu A bsolutnego o s tru k tu rz e osobowej.

III

1. D okonany p rzeg ląd sta n o w isk u ła tw i n a m rozw iązanie postaw io­

nego w p unkcie w y jścia zagadnienia, czy istn ie je re la c ja konieczna m iędzy człow iekiem a religią, czyli czy religijność stan o w i cechę isto tn ą człowieka, o ra z czy istn ieje re a ln y odpow iednik tran sc en d e n ­ tnego odniesienia a k tó w relig ijn y ch człow ieka.

Rozpoczniem y od ro zw ażań n a tu ry fo rm aln ej, to znaczy od w y­

kazania, w ja k ie j dziedzinie w iedzy ludzkiej je s t ostatecznie rozstrzy- g aln y problem religijności człowieka.

P oprzednio om ów ione propozycje (w szystkie p ozytyw nie w zasadzie odpow iadające n a p y ta n ie, czy człow iek je s t relig ijn y ) u ła tw ia ją n am o b ra n ie w łaściw ej drogi. O kazało się bow iem , że sa m a analiza b y tu

33 Tamże, 868.

34 Por. np.: M. Buber, dz. cyt.; G. Marcel, Od sprzeciwu do wezwania, przełożył S. Ławicki, Warszawa 1966.

193

(16)

ludzkiego, sy tu a cji człow ieka czy sp e k u lac je dotyczące n a tu ry ludz­

kiej, jej biologicznych u w aru n k o w ań , ja k to m iało m iejsce w p rzy ­ p a d k u F rom m a i K ołakow skiego, n ie może doprow adzić do rozstrzyg­

nięcia za gadnienia realnego istn ien ia dru g ieg o członu rela cji: czło­

w iek — rzeczyw istość tran sc en d e n tn a . Nie może tego ta k że uczynić n a m ocy sw ego ch a rak te ru , celu i używ anych m etod — an aliza fak ­ tów religijnych, dośw iadczenia religijnego czy postaw y relig ijn ej człowieka, choćby ro zp a try w a n y ch w n ajszerszych w y m ia ra ch prze­

strze n n y ch i czasowych, ja k to m iało m iejsce w d o ciekaniach E liade- go. P odobnym ograniczeniom podlega ta k że — n a co zresztą w sk a­

zyw aliśm y ju ż poprzednio — filozofia religii ty p u fenom enologicznego czy egzystencjalistycznego (Scheler, Buber).

J a k a w obec tego dyscyplina posiada odpow iednie d o tego zadania kom petencje? R ozpatrzm y sp raw ę „od końca“ . R eligia ja k o zjaw isko o b ejm ujące pew ne p ra w d y religijne, postaw ę człow ieka w obec innych, pew ne form y o rganizacyjne (instytucje religijne) sta n o w i je d n ą z dzie­

dzin k u l t u r y (obok nau k i, sz tu k i i m oralności).

Ja k o dział k u ltu ry religia może być ro zp a try w a n a f i l o z o f i c z ­ n i e i stanow ić przed m io t f i l o z o f i i k u l t u r y . Filozofia religii je s t w ięc działem filozofii k u ltu ry .

Filozofia k u ltu ry n ie je st je d n a k dyscypliną zu pełnie sam odzielną.

Z akłada bow iem znajom ość podm iotu tw orzącego k u ltu rę , czyli zna­

jom ość c z ł o w i e k a . Filozofia k u ltu ry i te n sp ecjalnie in te resu ją cy n a s d ział — filozofia religii — o p ie ra ją się w ięc n a a n t r o p o l o g i i filozoficznej, ujm ującej specyfikę b y tu ludzkiego ja k o ludzkiego oraz jego relacje.

W te n sposób m ożna pop raw n ie poznać człowieka. O kazuje się p rzy tym , że człow iek n ie je s t by tem sam otnym , n ie pow iązanym różnym i zależnościam i. D latego je d n y m z w aru n k ó w pełnego pozna­

n ia b y tu ludzkiego je st „um iejscow ienie" go pośród pozostałych bytów . Tej (potrzebnej antropologii filozoficznej) o rien tacji w całej istniejącej rzeczyw istości m oże dostarczyć jed y n ie ogólna filozofia bytu , czyli m e t a f i z y k a . S tąd p ły n ie m etodologiczny p o stu lat, n a k tó ry zresz­

t ą zw raca uw agę w sw oim a rty k u le ks. K am iń sk i — zw iązku a n tro ­ pologii filozoficznej z m etafizyką.35

O statecznie przeto w pełni zasadnie m ożna odpow iedzieć n a p osta­

w ione w pu n k cie w yjścia p y ta n ia, czy człowiek je s t b y te m religijnym , czyli czy religijność należy d o n a tu ry b y tu ludzkiego, je d y n ie n a te re n ie filozofii religii, ściśle pow iązanej z antro p o lo g ią filozoficzną u g ru n to w a n ą n a realistycznej filozofii b y tu , czyli n a m etafizyce. Tylko

35 Por. wyżej, Antropologia filozoficzna a inne działy poznania, 149.

(17)

ta o sta tn ia bow iem m a odpow iednie kom p eten cje p o trzeb n e do roz­

strzy g n ięcia istn ien ia rzeczyw istości tra n sc en d e n tn e j w sto su n k u do człow ieka. Nie w y d aje się, ab y w ja k iejk o lw iek innej dziedzinie w ie­

dzy m ożna było rozstrzy g n ąć pro b lem istn ien ia drugiego członu in­

te re su ją ce j n a s re la c ji: człow iek — Bóg. P o tw ierd ziły to zre sztą p rzy­

kładow o p o k azan e stan o w isk a, k tó re n ie ty lk o n ie sta w ia ją takiego problem u, ale go n a w e t n ie m ogą — z ra c ji sw ego celu i u żyw anych m etod — postaw ić, a ty m b ardziej rozw iązać.36

W szystkie in n e d ro g i ro zw iązan ia p ro b lem u spo tk ać się m uszą z zarzu tem h i p o t e t y z m u l ub s u b i e k t y w i z m u . C hoć w y­

k ry je się — n a co dziś p ra w ie w szyscy się zgadzają — tk w ią cą w n a tu rz e człow ieka p o trzeb ę „u k ład u o rie n ta c ji i p rzed m io tu czci“, czyli potrzebę religii, n ie będzie m ożna ostateczn ie rozstrzygnąć, czy potrzebie tej odpow iada re a ln ie istn iejący A bsolut, czy cała sup o n o - w ana w religii rzeczyw istość tra n sc e n d e n tn a n ie sta n o w i ty lk o p ro­

jekcji człowieka, czy n ie je s t o w ą ,yprotezą“ sz tu k u ją c ą n ie d o sta tk i bytu ludzkiego.

W yraźnie to z re sztą stw ie rd z a ją : F ro m m i K ołakow ski.

„To, że Bóg — pisze F ro m m — je s t sym bolem ludzkiej p otrzeby miłości, jest zu p ełn ie zrozum iałe. A le czy z istn ie n ia siły te j p otrzeby ludzkiej w ynika, że istn ie je ja k a ś w e w n ętrz n a istota, k tó ra odpo­

w iada tej potrzebie? Oczyw iście w y n ik a to w ró w n ie m ałym sto p n iu ja k to, że nasze n ajsiln iejsz e p r a gnienie k o ch an ia kogoś dowodzi, że Istn ie je ja k iś człow iek, w k tó ry m je ste śm y zakoch an i. Dowod zi to 'tylko naszeJ~potrżeKyT~~b~yć m o że 'n a sź e i zdolności kochan ia .1*37

U K ołakow skiego rów n ież pozostaje sp ra w ą o tw a rtą , czy rzeczy­

w istość rep re z e n to w a n a przez sym bole relig ijn e je s t je d y n ie fik cją stw orzoną p rzez człow ieka d la celów integ racy jn y ch , czy je s t tylk o

„niedostępna opisow i".38 W obec tego poza te re n e m klasycznej m e ta­

fizyki tru d n o o sta te czn ie rozstrzygnąć problem c h a ra k te ru zw iązku łączącego człow ieka z religią.

36 Zwraca na to uwagę W. Stróżewski, postulując związek filozofii re­

ligii z metafizyką. „Filozofia religii, która programowo odcina się od me­

tafizycznych przesłanek, skazuje się na zamknięcie w kręgu fenomenologii religii, dla której spraw a faktycznego istnienia — nieistnienia właściwego przedmiotu aktów przez nią badanych nie g ra zasadniczej roli. Problem faktycznej, metafizycznej prawdziwości religii nie może w ogóle zostać postawiony. Sąd o istnieniu przedmiotu, ku któremu intencjonalnie skie­

rowują się akty religijne, je st tu ta j po prostu zawieszony; tym, co inte­

resuje, je st jedynie s e n s o w n o ś ć , nie: rzeczywistość odpowiadającego im przedmiotu, przy czym geneza samego sensu je st znów sprawą stosun­

kowo obojętną" — art. cyt., 630.

37 E. Fromm, dz. cyt., 158.

38 L. Kołakowski, Symbole religijne i kultura humanistyczna, w: dz. cyt., 255—256.

(18)

W je d n y m i d ru g im przypadku, a n a w e t i w (przypadku analiz E liadego (a w ięc zarów no n a te re n ie psychologii, ja k i h isto rii religii) okazuje się, że jed y n ie scjan ty sty czn a an a liz a sy tu a cji człow ieka czy sp e k u lac je n a d jego n a tu rą , czy n a w e t śledzenie h isto rii człow ieka w te j dziedzinie nie są w sta n ie rozw iązać zagadnienia, o ja k ie n am chodzi. W iąże się to ze w sp o m n ian ą n a początku r e l a c y j n o ś c i ą cechy religijności człowieka, czyli tego, że religijność w sw ojej isto­

cie za w iera odniesienie d o rzeczyw istości tra n sc en d e n tn e j. Sedno sp ra ­ w y leży w tym , czy to odniesienie je s t re a ln ie u k i e r u n k o w a n e . Tylko poznanie — oczywiście w g ranicach możliwości ro zu m u ludz­

kiego — istn ien ia i n a tu ry o b u członów te j relacji może doprow adzić do d efinityw nego rozw iązania problem u.

Toteż w szystkie innego ty p u antropologie filozoficzne i innego ty p u filozofie religii, k tó re sw oje tw ierd zen ia o p ie ra ją je d y n ie n a sc jen ty - stycznej analizie przeżyć człow ieka czy dośw iadczenia religijnego, nie m ogą uporać się z kw estią realn eg o istn ien ia A bsolutu, k tó ry b y od stro n y tran sc en d e n tn e j sta n o w ił uzasadnienie religijności człowieka.

N ie p rze k re śla to w niczym w agi i pożyteczności, i osiągnięć czy to historii, czy psychologii (które n ie sta w ia ją i n ie m ogą postaw ić i rozw iązać in te resu ją cy c h n a s zagadnień), czy an tro p o lo g ii filozo­

ficznych, zw łaszcza ty p u fenom enologiczno-egzystencjalnego. W ykazu­

je się tylk o ich niew ystarczalność czy niead ek w atn o ść do rozw iązania zagadnienia ostatecznej ra c ji religijności. D ostarczają o n e m nóstw a bardzo in teresu jącej w iedzy o człow ieku religijnym , z ty m jednak, że n ie 6ą w sta n ie zbudow ać najogólniejszych fu n d am e n tó w p otrzeb­

n y ch do poznania ontycznych, a w ięc najgłębszych członów relacji:

człow iek — religia. A by odczytać p ra w d ę o człow ieku — ra z jeszcze p o w tarzam — trze b a u ją ć go n a tle innych bytów , trz e b a sp raw y ludzkie ro zp atry w ać w p ersp e k ty w ie ogólnobytow ej.39

D la w yraźniejszego p rze d staw ie n ia p roponow anej tu koncepcji fi­

lozofii religii zaznaczę głów ne etap y w łaściw ego d la n iej to k u do­

ciekań:

1. em pirycznie stw ierdzim y f a k t religii, zn an e dośw iadczalnie prze­

życia religijne (dośw iadczenie religijne) s ta ją się p u n k te m w y j­

ścia dociekań (fa k t do filozoficznego w y jaśn ien ia);

36 Por. np. A. B. Stępień, Społeczna rola filozofii, w: W nurcie zagad­

nień posoborowych, Warszawa 1967, 24—25. Zwraca także na to uwagf W. Stróżewski: „Zjawisko religijności należy do istoty człowieka. Jego wytłumaczenie domaga się uwzględnienia i wszechstronnego zbadania wszystkich aspektów rzeczywistości. Także tych, do których dociera wy­

łącznie metafizyka" — ort. cyt., 631.

(19)

2. nagro m ad zo n y m a te ria ł em p iryczny s ta je się przedm iotem a n a ­ lizy filozoficznej, p rzebiegającej w d w u k ie ru n k a ch :

a. u sta le n ia isto ty z jaw isk a religii, c h a ra k te ru , cechy religijności itp.

b. o statecznego w y ja śn ia n ia fa k tu religii i cechy religijności (dla­

czego zjaw isk o relig ii istn ieje, ja k ie są jego o stateczne u w a­

ru n k o w a n ia ) ;

3. d o ciek an ia w yznaczone w p u n k cie a. stw ie rd z a ją relacyjność cechy religijności człow ieka o raz osobow y c h a ra k te r ak tó w re­

ligijnych, co sk ie ro w u je b ad a n ia n a te re n antropologii i m e ta­

fizyki;

4. antro p o lo g ia filozoficzna u k a z u ją c osobow y c h a ra k te r b y tu lu d z­

kiego, a jednocześnie jego niekonieczność (niepełność) i b ytow ą potrzebę d o p ełn ien ia i tram soendencji — w y jaśn ia fa k t religii od stro n y człow ieka, m e tafiz y k a n a to m ia st d a je w izję ogólno- bytow ą i w sk az u je n a istn ien ie A b so lu tu o s tru k tu rz e osobow ej jako ostatecznej ra c ji ontycznej fa k tu relig ii i cechy religijności człowieka.40

2. O statecznym w y jaśn ien iem fa k tu religii je s t w ięc o s o b o w y i równocześnie niekonieczny (przygodny) s ta tu s b y tu ludzkiego. Cele i granice człow ieka ja k o b y tu osobowego, a w ięc poznającego in te ­ lektualnie, zdolnego do m iłości i posiadającego w olność w yboru, s ta ­ now ią ontyczne u w a ru n k o w a n ia i p o d sta w y m ożliw ości zaistn ien ia k o n ta k tu z Osobą tra n sc e n d e n tn ą , tak ieg o k o n ta k tu , ja k i rea lizu je się w ak tach religijnych.

A naliza ludzkiego działan ia, p rzed e w szy stk im an a liz a ak tó w po­

znaw czych i w o lity w n y c h w k tó ry c h p rze ja w ia się n a tu r a człowieka, prow adzi do w y k ry c ia tego, co sta n o w i je g o n a tu ra ln y k re s — jego m a k s i m u m . J e s t n im — ja k w y k a z u ją do k ład n e an a liz y zn an e skąd in ąd — o stateczn ie k o n ta k t z p ełn ią n ie u traca ln e g o d o b ra.41 T a­

kim p ełnym n ie u tra c a ln y m dobrem , k tó re całkow icie zaspokoiłoby n a tu ra ln e ludzkie dążności i stanow iło k re s pozn an ia i m iłości — ja k

40 Wprawdzie metafizyka nie wykazuje istnienia Boga jako przedmiotu aktów religijnych („Boga religii"), ale stwierdzając konieczność istnienia Absolutu jako ostatecznej racji tłumaczącej istnienie bytów niekoniecznych stwierdza Jego osobowy charakter. W ten sposób uzyskujemy wiedzę o Bo­

gu, który wchodzi w relacje religijne z osobą ludzką („Bóg religii"). On­

tycznie nie ma więc różnicy między „Bogiem filozofów" a „Bogiem Izaaka, Abrahama i Jakuba" — uwzględnia się jedynie inny rodzaj re­

lacji: w filozofii — rzeczowe, w religii — osobowe. Por. w tej sprawie, M. A. Krąpiec, art. cyt., oraz tenże, Niektóre uwagi na temat uwarunko­

wań poznawalności Boga, „Znak", 6 (1964) 662—666.

41 Por. A. B. Stępień, Wprowadzenie do metafizyki, Kraków 1964, 184— 188.

(20)

się okazuje — n ie m oże być żaden b y t przygodny, żad en b y t m a­

te rialn y , n a w e t żadna osoba ludzka, ale je d y n ie osoba w p ełn i do­

skonała, czyli Bóg.

T aka je st p o j e m n o ś ć ludzkiej m iłości. Je d y n ie osobow y zw iązek człow ieka z O sobow ym A bsolutem zap ew n ia człow iekowi całkow ite, pro p o rcjo n aln e do jego n a tu ry u satysfakcjonow anie, a w ięc zapew nia szczęście n a m ia rę ludzkiej woli.

Te analizy n a tu ry ludzkiej u ję te j filozoficznie p o tw ierd za psycho­

logia przeżycia po trzeb y tran sc en d e n cji i przeżycia w łasnej ogra­

niczoności, kruchości i niew ystarczalności (w łaśnie ja k o osoby). Ta d a n a człow iekow i w bezpośrednim przeżyciu p ie rw o tn a św iadom ość kruchości w łasnego b y tu za w iera im plicite sens transcendencji.

D alszym uzasadnieniem religijnego c h a ra k te ru b y tu ludzkiego je st pozaczasow e trw an ie , czyli nieśm ierteln o ść duszy ludzkiej. S praw a ta byw ała w yczerpująco p rze d staw ia n a, nie m a w ięc po trzeb y do niej w racać.42 T rzeba ty lko zw rócić uw ag ę n a fa k t, że gdyby ze śm iercią następ o w ał k re s istn ien ia człow ieka, n ie istn iałab y m ożliwość osiąg­

nięcia zasadniczego celu jego życia. G dyby rzeczyw iście ta k było — b y t ludzki byłby czym ś n ieracjo n aln y m , w ew n ętrz n ie „fałszyw ym ",

„ n ien a tu ra ln y m ", gdyż ze sw ej n a tu ry byłby n asta w io n y n a to, co je s t m u zasadniczo niedostępne. Tym czasem w sam ej n a tu rz e zako­

rzenione m a człow iek sk ie ro w a n ie n a Boga, k tó re rea lizu je się w obecnym eta p ie życia ty lk o w sposób częściowy, im p lik u je trw a n ie dalsze i p ełn ą realizację w in n y c h w aru n k ach .

T o w ew n ętrz n e sk iero w an ie osoby ludzkiej n a B y t T ran scen d en tn y , ja k ie w y n ik a z an a liz y ludzkiego działan ia i ludzkiej m iłości, „spo­

ty k a się" z istnieniem realnego A bsolutu-O soby, o k tó rej istn ien iu in fo rm u je filozofia bytu. W praw dzie osiągnięcie tej „in fo rm acji" nie je s t rzeczą bardzo łatw ą, w ym aga szereg u zabiegów poznaw czych i odpow iedniego p rzygotow ania.43 Istn ie ją je d n a k in n e — bardziej dostępne, spontaniczne, choć zaw sze p o średnie — sposoby n a tu ra ln e ­ go poznania czy „przeczucia" istn ien ia Boga, ja k istn ieją też bardziej do stęp n e sposoby w y k azan ia religijności człow ieka niż ten , k tó ry tu ta j obraliśm y. N aszym zadaniem było je d n a k w ytyczenie lin ii p ro ­ w adzących do rozstrzygnięć ostatecznych, k tó re m uszą być zaw sze ob w arow ane ry g o ra m i ad e k w atn e j m etody poznania.

Osobowy ch a ra k te r b y tu ludzkiego z w pisanym w n a tu rę dążeniem do tran scen d en cji oraz fa k t realnego istn ien ia osobow ego B y tu T ra n s­

cendentnego w sto su n k u do człow ieka i całego św iata sta n o w ią w ięc

42 Zob. wyżej, art. M. A. Krąpca, Człowiek w perspektywie śmierci, 123.

43 Historia myśli ludzkiej pokazuje, jak bardzo trudno nawet filozofom dojść nie tylko do poznania Boga, ale nawet do zgody, że On istnieje.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W zaproponowanej przez Tischnera interpretacji Hegla da się zarazem odnaleźć zasadnicze zręby jego własnej filozofii człowieka: najważniejszym zadaniem człowieka

W tej części rozważań przedstawię współczesne przykłady łączenia filo- zofii z określonym wyznaniem. Z całą pewnością nie jest to problem nowy. Należy on jednak do

Nadto zaś przeciwstawił ję Platon wiedzy zmysłowej nie tylko jako wiedzę ogólnę i pewnę /gdy tamta Jest Jednostkow i złudnę/ - lecz także przez to, że źródła jej szukał

szego rozum u, czyli Boga (argum ent fizyko-teologiczny), przestrzeń absolutna natom iast jest w łasnością absolutnej substancji — Boga, jest jak b y „organem,

Chodzi więc przede wszystkim o odpowiedź na pytanie, w jaki sposób wytłumaczyć w kulturze związanej z religią od początku istnienia, a z chrześcijaństwem prawie od

Dzięki tem u, że doświadczenie człowieka jest doświadczeniem siebie jako osoby (bytu w sobie), otwartej na świat rzeczy i osób (a więc i dopełnianej przez nie)

W języku przedmiotowym stanowi bowiem contradictio in adiecto (wyrażenie wewnętrznie sprzeczne). Śm ierć nie może dotyczyć Boga. Wyrażenie „śmierć11 może

[r]