• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsze godziny stanu wojennego - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pierwsze godziny stanu wojennego - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ KRUPSKI

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, Lublin, PRL

Słowa kluczowe stan wojenny, opozycja w PRL, życie polityczne

Pierwsze godziny stanu wojennego

Samego momentu wprowadzenia stanu wojennego nie pamiętam, bo byłem wtedy w pociągu. Wracałem z Gdyni do Lublina, to była noc z soboty na niedzielę. Wcześniej byłem w Gdańsku i pracowałem z kolegami z zespołu historycznego [Zarządu Regionu „Solidarności”] nad opracowaniem na temat Grudnia 1970 roku na Wybrzeżu i w Polsce. Ponieważ trwał wtedy w Gdańsku Zjazd „Solidarności”, a w domu mój ojciec był ciężko chory, postanowiłem na niedzielę przyjechać, spotkać się z ojcem i po niedzieli wrócić z powrotem do Gdańska. Nocne pociągi relacji Gdańsk- Warszawa były bardzo przepełnione, więc by zająć jakieś miejsce, trzeba było jechać do Gdyni, skąd około godziny 23 pociąg wyruszał do Warszawy. Zająłem miejsce i zapadłem w drzemkę. Zbudziłem się wcześnie rano na dworcu Warszawa Wschodnia.

W Warszawie jeszcze nie wiedziałem, co się dzieje. Z dworca Warszawa Wschodnia udałem się pieszo na dworzec autobusowy Stadion. Szedłem na autobus do Lublina, który odchodził o godzinie 7 rano. Przy kasach dworcowych słyszałem, że ludzie rozmawiają o tym, że na ulicy w Warszawie pojawiły się samochody pancerne, ale bez dalszego komentarza. Wsiadłem do autobusu, w którym było tylko kilka osób.

Punktualnie o godzinie siódmej usłyszałem w radiu komunikat – tę mowę generała [Wojciecha] Jaruzelskiego, która była przez cały dzień i następne dni powtarzana – o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Poczułem się nieswojo, ale nie miałem pomysłu na to, co robić w Warszawie. Nie wychodziłem z autobusu, tylko postanowiłem dojechać do Lublina, ale już nie na dworzec autobusowy.

Wysiadłem na przedmieściach Lublina, na Sławinku był przystanek, i poszedłem do znajomych zorientować się, co się dzieje. Dowiedziałem się, że są zatrzymania i rewizje. Zacząłem szukać i umawiać się z ludźmi, którzy nie zostali zatrzymani. Dość szybko dotarłem do Antka Mężydły, który wtedy studiował na KUL-u i ponieważ był od niedawna w Lublinie, Służba Bezpieczeństwa nie miała jeszcze jego adresu stancji, na której mieszkał. Dowiedziałem się, że u mnie w domu była rewizja, że

(2)

mnie szukali, więc oczywiście do domu już nie zachodziłem i zacząłem zastanawiać się, co robić ze sobą dalej.

Data i miejsce nagrania 2005-05-17, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Magdalena Ładziak, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zresztą właśnie pastor tej parafii ewangelickiej, tutaj co jest kościół, to się właśnie za to dostał do obozu koncentracyjnego, że właśnie się czuł Polakiem i

I chyba z profesorem Chwistkiem był najbardziej zaprzyjaźniony, mimo że zupełnie kto inny był promotorem jego doktoratu –w tej chwili nie pamiętam nazwiska jego promotora

Cały czas pracował, z tym, że nie był to ciąg pracy, bo właściciel tej fabryki, Niemiec, który przed wojną tą fabrykę otworzył [pracę dawał] wtedy, kiedy się robiło

Władysława Bukowińskiego, który głosił wiarę w bardzo trudnych warunkach, w Kazachstanie, w Rosji sowieckiej, w łagrach, w środowisku, które trudno było nazwać, że

Staraliśmy rekompensować sobie fakt istnienia cenzury możliwością dostępu do wydawnictw emigracyjnych, paryskiej „Kultury”, książek różnych wydawców na

Starałem się przyjechać do Lublina, żeby spotkać się głównie z ojcem, który bardzo źle się czuł, okazało się później, że jest chory na raka i zmarł w sierpniu 1982

Powiedziała, że zna dobrze francuski, że może bardziej przydałaby się we Francji niż tutaj i czy nie udałoby się przygotować takiego wyjazdu, żeby mogła trafić do

Znowu część kolegów była zdania, że to porwanie należy potraktować jako sygnał ostrzegawczy i że jeżeli będziemy kontynuować działalność, może to dla