CHRZEŚCIJANIN A potem sąd
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Warszawa,
Nr 12., grudzień 1972 r.
■
A POTEM SĄD
ROZMYŚLANIA ŚWIĄTECZNE W ARCE
O SPOŁECZNOŚCI Z PANEM KATOLIK O BILLY GRAHAMIE SUMIENIE
WŁODZIMIERZ
F. MARCINKOWSKI ALEKSANDER W. KAREW
SZKOŁA NIEDZIELNA:
NIE MIELI MIEJSCA KRONIKA
M iesięczn ik „C h rześcijanin ” w y s y ła n y j e s t b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie czasop ism a u m o żliw ia w y łą c z n ie ofia rn o ść C zytel
n ik ó w . W szelkie o fia ry n a czasop ism o w kraju p ro sim y k iero w a ć n a konto F unduszu W yd aw n iczego Z jed n oczon ego K ościoła E w a n g eliczn eg o : PKO W arsza
w a, I Oddział M iejski, N r 1-14-148. za zn aczając c e l w p ła ty n a od w rocie b la n k ietu . O fiary w p ła ca n e za gran icą n a leży k iero w a ć p rzez od d ziały zagran iczn e B a n k u P o lsk a K asa Opieki, n a adres P rezy d iu m B a d y Z jed n oczon ego K ościoła E w a n g eliczn eg o w W arszaw ie, u l. Za- górna 10.
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium. Józef Mrózek (red. nacz.), Mieczysław K w iecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan Tołwiński.
Adres Redakcji i Administracji:
Warszawa 1, ul. Zagórna 10. T ele
fon: 21-28-38 (bezp.) i 29-52-61 (w. 8 lub 9). M ateriałów nadesłanych nie zwraca się.
RSW „ P ra sa ”, W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 5000 egz. Obj. 3 ark.
Zam . 1775. A-74.
K to ś pow iedział, że śm ierć je s t n a jb a rd ziej d em o k ra ty czn ą in stytu c ją na ziem i. P rzych o d zi ona do w s zy stk ic h lu d zi bez w zg lęd u na kolor skóry, w y kszta łc en ie , bogactw o czy p o zycję społeczną. N ie d y s k ry m in u je nikogo, n ie robi ża d n y ch w y ją tk ó w . S ta w k a śm iertelności ludzkości je s t taka sa
m a na ca łym św iecie: je d n a śm ierć na osobę. J e d n y m w y ją tk ie m , o k tó ry m w ie m y (podaje to P ism o Ś w ięte) są Enoch i Eliasz przeniesieni przed oblicze B oże bez um ierania oraz ci w ierzący, k tó rzy — żyją c jeszcze w ch w ili pow tórnego p rzyjścia C hrystusa — zostaną prze m ien ie n i bez k o nieczności spotka n ia śm ierci. „ Postanow ione je st lud zio m raz um rze ć”. Od tego b iblijnego orzeczenia nie m a odw ołania. Po ty m ośw iadczeniu L istu do H eb ra jczy kó w (9,27) n a stęp u je inne: „a p o te m sąd’’. Pojęcie sądu osta
tecznego, p rze d k tó r y m w szysc y ludzie m u szą stanąć, i na k tó ry m zapadnie w y ro k odnośnie do ich w iecznego przeznaczenia, nie pow stało, oczyw iście, w w y o b ra źn i śre d n io w iec zn yc h m a la rzy i pisarzy. P ojęciu te m u to w a rzy szy zgodne św ia d ectw o P ism a Św iętego: Starego i N ow ego T esta m en tu . K ie d y w ię c autor L istu Ao H eb ra jczy kó w m ó w i o p o śm ie rtn y m sądzie, to nie w p ro w a d za tu ża d n ej n o w e j nauki. W poprzednich rozdziałach L istu , um ieszcza „sąd w ie c zn y ” w katalogu „ podstaw ow ych n a u k ”, które o b e jm u ją: naw rócenie od m a rtw y c h u czy n k ó w , w iarę w Boga, chrzty, w kła d a n ie rąk, zm a rtw y c h w sta n ie (Hebr. 6,1—2). Skoro w ięc „sąd w ie c zn y ” stanow i je d e n z sześciu p o d sta w o w y ch a rty k u łó w w ia ry chrześcijańskiej, p rzeto
n ic dziw nego, że raz po raz m ó w i o n im P ism o Ś w ięte.
W S ta ry m T estam encie bardzo często Bóg je st określa n y ja k o Bóg sądu, k tó ry ja k o „Sędzia w s z y s tk ie j zie m i” u czyn i „spraw iedliw ość” (Gen. 18,25),
„będzie sądził okrąg św iata w spraw iedliw ości, a narody w p raw dzie sw o j e j” (Ps. 96,13), i „ każdy u czyn e k, i każdą rzecz tajną, lub dobrą, lub złą, na sąd p rzy w ie d zie ” (K azn. Sal. 12,14). T e n sąd dokona w iecznego podziału w śród ludzi, a lb o w iem „wiele z ty ch , k tó rzy śpią w prochu ziem i, ocucą się, je d n i k u ży w o to w i w ieczn em u , a d ru d zy na pohańbienie i na w zgardę w iec zn ą ” (Dan. 12,2).
Te prorockie w z m ia n k i zn a jd u ją sw ó j p ełn y i o stateczny w y ra z w N o w ym T estam encie, w nauce Jezusa C hrystusa i Jego apostołów . Jezus ostrzegał przed p rzy szły m sądem . W d w u n a stu ze w s zy stk ic h trzy d zie stu sześciu p rzyp o w ieści Jezusa m ow a je st o ludziach osądzonych, u ka ra n yc h i po tę
pio n ych za sw oje grzechy. T a kże w historii o bogaczu i Ł a za rzu u ka zu je Pan w a r u n k i w ja k ic h zn a jd u ją się ludzie po śm ierci. W id zim y ta m boga
cza w m ęka ch , k tó r y m nie m a ulgi i nie m a końca. N ie m a ta k że m o żli
w ości opuszczenia tego m iejsca m ą k (L k. 16,19— 31). N a u k ę o B ożej odpła
cie m a m y ta k że w K a za n iu na górze. M ów iąc o k o n se k w e n c ji nienaw iści, gniew u, P an ostrzega przed sądem (M at. 5,22). N astępnie, m ów iąc o cudzo- ło żn y m , p o żą d liw y m spojrzeniu, n a w o łu je lu d zi do złożenia w s ze lk ie j ofia
ry, by u n ik n ą ć p ie kła (Mat. 5,27— 30). Dalej, p o rów nując życie człow ieka z d rze w e m , pow iada: „Każde drzew o, które nie w y d a je dobrego owocu, w y cin a się i rzuca w ogień” (M at. 7,19). G dzie in d zie j w E w angeliach, w nauce Jezu sa C hrystusa d źw ię c zy ta sam a nuta. T erm in y , k tó r y m i Jezus p osługuje się m a ją oczyw iście cha ra kter obrazow y, sym b o liczn y, to je d n a k nie m n ie j są one stra szliw ie realne. M ó w i O n o n ieugaszonym ogniu, ciem ności ze w n ę trzn e j, n ie u m iera ją cym robaku, o płaczu i zg rzy ta n iu zę- bów , o zm a rtw y c h w sta n iu n a sąd, o p iekle, o potępieniu. W S w o im o stat
n im p u b lic zn y m nauczaniu, na Górze O liw nej, Jezu s podał n iektó re szcze
góły dot. sądu w p rzyp o w ieści o ow cach i kozłach. Do je d n e j grupy ludzi, ty ch po lew icy, S y n C złow ieczy rzecze: „Idźcie precz ode m n ie przeklę~
ci, w ogień w iec zn y, zgotow any diabłu i aniołom jego”. A kończąc tę p r z y pow ieść, Je zu s pow iedział: „I odejdą ci na k a źń w ieczną, sp ra w ied liw i zaś do życia w ieczn eg o ” (M at. 25,46). C hciałbym je d n a k to, co p ow iedziałem w y ż e j za k o ń czy ć sło w em pociechy dla lu d zi p ra w d ziw ie w ierzących, bo
ją cych się Boga. P an Jezus C hrystus pow iedział: „Zapraw dę, zapraw dę, p ow iadam was, k to słucha słow a m ego i w ie rzy te m u , k tó ry m ię posłał, m a ż y w o t w ie c zn y i n i e s t a n i e p r z e d s ą d e m , lecz przeszedł z śm ierci do ży w o ta ” (Jan 5,24).
E. Cz.
2
Rozmyślania świąteczne
k tó ry się począł z D ucha Świętego, n a rodził się z M arii P a n n y ” . Tym i słow am i roz
poczyna w yznanie w iary, tzw. skład apostolski, całą serię stw ierdzeń odnoszących się do Jezusa Chrystusa. Powyższe dw a w ażne stw ierdzenia mówią nam o tym , że Bóg w Sw ojej w olnej łasce stał się człowiekiem, praw dziw ym czło
wiekiem. Odwieczne Słowo stało się ciałem. To jest cud istn ienia Jezusa C hrystusa, to zstąpie
nie Boga z wysokości, z góry na dół. Duch Św ięty i M aria Panna. Je st to tajem n ica N aro
dzenia Pańskiego, tajem nica Jego ucieleśnienia.
Nie chodzi tu ta j o poczęcie w ogóle i o n a rodzenie w ogóle. J e st tu m ow a o szczególnym poczęciu i o szczególnym narodzeniu się.
„Praw dziw y Bóg i praw dziw y człow iek”. G dy rozw ażam y tę podstaw ow ą p raw d ę chrześci
jańską n a jp ie rw w św ietle stw ierdzenia: „po
czął się z D ucha Św iętego”, to jasn y m staje się fakt, że człowiek Jezus C hrystus m a Swój po
czątek, po prostu, w Bogu, to znaczy, że za
wdzięcza Swój początek w historii tem u, że Bóg stał się człowiekiem. Oznacza to, że Jezus C hrystus jest napraw d ę człowiekiem, praw dzi
w ym człowiekiem. Ale będąc człow iekiem jest jednocześnie Bogiem. Bóg z Nim jest jedno.
Jego istnienie rozpoczyna się dzięki sp ecjaln e
m u czynowi Boga. Jako człowiek jest On ug runtow any w Bogu. Je st praw dziw ym Bo
giem. Dlatego podm iotem dziejów Jezusa C h ry stusa jest sam Bóg, k tó ry w Nim żyje, cierpi i działa. Bóg stał się człowiekiem.
„... narodził się z M arii P a n n y ” . M amy przed sobą ludzkie dziecię, dziecię M arii Panny.
Tak samo, jak pochodząc od Boga, Jezus po
chodzi rów nież od tej ludzkiej istoty. Bóg daje Sobie ziemski początek. Takie jest bow iem zna
czenie stw ierdzenia: „narodził się z M arii P a n ny ” . Jezus C hrystus jest nie tylko praw dziw ym
„Pan sam da wam zn ale Oto Panna pocznie i porodzi syna i nazw ie go im ieniem Emmanuel” (Izaj. 7,14 BT)
Bogiem, bo w tym nie m ogłoby być m ow y o rzeczyw istym w cieleniu. Nie jest O n także ja kim ś bytem pośrednim , nadczłow iekiem . Je st człow iekiem tak ja k m y wszyscy, człowiekiem bez zastrzeżeń. Nie ty lko przypom ina ludzi, On je s t taki sam jak m y. Ja k Bóg jest podm iotem w życiu Jezu sa C hrystusa, ta k sam o człowiek — przedm iotem . P rzy czym człowiek nie staje się wcale m arionetką w ty m spotkaniu z Bogiem.
I to w łaśnie tw orzy doskonałą jedność praw dzi
wej boskości i praw dziw ego człowieczeństwa.
Jak ie znaczenie m a stw ierdzenie: „począł się z D ucha Św iętego?” To nie znaczy, że Duch Św ięty jest, że ta k pow iem y, ojcem Jezusa C hrystusa. W ty m sensie człowiek Jezu s C hry
stus nie m iał ojca. Jego ludzkie istn ien ie wzięło swój początek w Bogu, w tej wolności, w jakiej Ojciec i Syn są jedno w zw iązkach miłości, w D uchu Św iętym . F a k t w cielenia nie m a nic wspólnego z m itam i, k tóre zn ajd u jem y w in nych religiach, gdzie jest m ow a o poczęciu lu dzi przez bogów. O tak im poczęciu nie m a m o
w y w chrześcijańskim w yznaniu w iary. Tutaj Bóg p rzy stę p u je do akcji jako Stworzyciel, a nie jako p a rtn e r M arii P anny. Poczęcie, o k tó re tu ta j chodzi, nastąpiło raczej —■ jak pow iada K arol B a rth — przez ucho M arii, k tó
ra usłyszała Słowo Boże.
„... narodził się z M arii P a n n y ” . Rola m ęż
czyzny jest tu w ykluczona. M ężczyzna nie m a nic do czynienia w zw iązku z ty m i naro dzin a
mi. A więc wchodzi tu rów nież w rach ubę ele
m en t sądu Bożego. Człowiek bow iem nie wnosi tu żadnego w kładu przez sw oje działanie czy inicjatyw ę. Z drugiej strony, człowiek nie jest całkow icie w yłączony, gdyż m am y tu M arię Pannę. M ężczyzna jednak, jako szczególny a g en t ludzkiego działania i ludzkiej historii, z k tó ry m łączy się odpow iedzialność przew o
„Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty...”
Z okazji pamiątki Narodzenia Pańskiego życzenia błogosławieństwa Bożego wszystkim Czytelnikom i Współpracownikom s k ł a d a
REDAKCJA
dzenia rodzajow i ludzkiem u, m usi pozostać na uboczu, w cieniu. N iew iasta zn ajd u je się tu ta j w czołówce, dziewica, M aria Panna. Bóg nie w y brał człowieka w jego pysze i zuchwałości, ale człowieka w jego słabości i pokorze; nie człowieka w jego roli historycznej, lecz czło
w ieka w jego słabości, w osobie niew iasty, isto
ty ludzkiej, k tó ra może stanąć przed Bogiem jedynie z w yznaniem : „Oto ja służebnica P a ń
ska, niech m i się stan ie w edług słow a tw ego”
(Łk 1, 38). Taki jest w spółudział w ty m w y darzeniu, i ty lk o taki. Nie m a tu ta j żadnej za
sługi. To Bóg Sam zwrócił uw agę na człowieka w jego słabości i pokorze, a M aria w yraziła to, co jedy nie człowiek może, i pow inien, w yrazić w spotkaniu z Bogiem.
E. Cz.
W arce
„I Noe wykonaj wszystko tak, jak Bóg polecił mu uczynić. A potem rzekł do Noego: Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki, bo przekona
łem się, że tylko ty jesteś wobec mnie prawy wśród tego pokolenia.
Z wszelkich zwierząt czystych w eź z sobą siedem sam ców i siedem sa
mic, ze zwierząt nieczystych zaś po jednej parze: samca i sam icę; rów nież z ptactwa po siedem sam ców i po siedem samic, aby w ten spo
sób zachow ać ich potom stwo d la całej ziem i. Bo za siedem dni opusz
czę na ziem ię deszcz, który będzie padał czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aby w yniszczyć wszystko, co istn ieje na powierzchni ziem i — co
k olw iek stworzyłem.
A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu spadły na ziem ię”.
(1 Księga Mojż. 6, 22; 7, 1—4; w. 10)
Błogosław ieństw o w życiu człow ieka w ie rzącego uzależnione je s t od jego w ia ry i po
słuszeństw a Bogu. Noe był człowiekiem , k tó ry szedł drogą posłuszeństw a i w iary. I dlatego Pism o Św ięte pełne jest dla niego uznania przedstaw iając go jako człow ieka w edług Boże
go serca. Bóg zlecił a Noe w ykonał zgodnie z Bożą wolą. I nad n im spoczywało Boże bło-
. iawieństwo.
My często postępujem y tak ja k ludzie nam radzą, poniew aż zależy nam na opinii ludzkiej.
Dobrze jest słuchać ra d y ludzi szczerze w ie rzących, m ów iących nam to, co je s t zgodne ze Słowem Bożym. Dobrze je st postępow ać i czy
nić to, co je st zgodne z wolą Bożą. N astęp st
w em praw idłow ego stosunku do Boga jest Bo
że błogosławieństwo.
W św ietle Jego słow a p oznajem y siebie, p rzy jm u jem y zadania, k tóre On nam daje, i je steśm y św iadom i tego, że On nam dopomoże.
Bóg chce, abyśm y w iern ie w ykonyw ali Jego wolę i m ieli o tw a rte oczy i uszy n a Jego głos.
Czyś gotów do w ykonyw ania Bożej w oli? N aj
p ierw należy zerw ać z grzechem , poniew aż grzech oddala od Boga. Przypodobanie się św ia
tu i ludziom niem iłującym Boga oddala Boże błogosław ieństw o od ciebie. A żeby w ykonać Bożą wolę, m usisz sw oją wolę złożyć u Jego stóp. Dobrze jest przed Bogiem postępow ać tak jak dziecię, to znaczy z dziecięcą w iarą i ufnością przychodzić do Niego i w ykonyw ać to co Bóg chce, i to jest zgodne z Jego św iętą wolą. W iara nasza nie m oże być m artw a. Ce
chą dziecka Bożego je s t żyw a w iara. Dziecko Boże czyni to, co jest zgodne z Bożą wolą. W ie
rzący człow iek dla spraw y Bożej gotów jest
znosić prześladow anie i poniżenie ze strony swego otoczenia, a to je s t zgodne z tym co Pan pow iedział: „M nie prześladow ali i w as prześla
dować b ęd ą”.
K iedy Noe budow ał a rk ę był ośmieszony i poniżany. Ludzie drw ili z jego pracy p o d ry w ając m u opinię i a u to ry tet. Lecz Noe nie w ą t
pił i nie załam ał się, pozostał w ie rn y polece
niom Bożym. Nie zw racał uw agi n a tych, k tó
rzy zeń drw ili i pozostał nieugięty w sw ym po
stępow aniu. Czy i m y gotow i jesteśm y ta k po
stępow ać? Nie zw racajm y uw ag i n a tych, któ rzy w ą tp ią i n aśm iew ają się z nas. Boża wola je s t niezm ienna. On jest naszym w ybaw ieniem . P raw dziw ie w ierzący człow iek posłuszny jest Bogu. Noe w yko ny w ał w iern ie w szystko to, co m u Bóg zlecił i nie zm ieniał nic w k o n stru k cja arki. Bóg b ył tym, k tó ry projektow ał, Noe był w iern y m i dokładnym Bożem w ykonaw cą.
A rk a posiadała tylk o jedno okno zainstalow ane u góry w dachu. Noe n ie zakw estionow ał tego i nie próbow ał w m ontow ać dodatkow ych okien.
W szystko w ykonał tak, ja k Bóg chciał. Czy zdajem y sobie sp raw ę w św ietle przeczytanego tekstu, że m y w ięcej p o stęp ujem y w edług w ła
snego zrozum ienia aniżeli w edług Bożej woli.
Lecz to jest błąd. Boży człow iek podporządko
w any jest Bogu. Jego logika i rozsądek zgodne są z w olą Bożą. I dlatego w ia ra i posłuszeństw o Noego są dla nas w ielkim i pożytecznym k a zaniem.
Apostoł P aw eł w liście do H ebrajczyków tak pisze n a ten tem at (Hebr. 11, 7): „Przez w iarę zbudow ał Noe, ostrzeżony cudow nie o tym czego jeszcze nie m ożna było wiedzieć, pe
łen bo jaźni, a rk ę dla ocalenia rodziny sw ojej:
4
przez nią w ydał w yro k na św iat i odziedziczył usprawiedliwienie, któ re jest z w ia ry ” .
W niknijm y głębiej w sy tuację Noego. Na suchym lądzie rozpoczyna budow ę arki. I za
pew ne zadaw ano m u w iele p y tań ? Noe, co ty budujesz i dlaczego to budujesz? W tedy Noe obwieszczał nadchodzący sąd Boży. Ludzie po w ątpiew ali i najczęściej odpow iadali szy d erst
wem. Lecz on niezm iennie budow ał dalej. Ta
kie postępow anie wprowadzało w ielu ludzi w jeszcze w iększy gniew. Ale on odpow iadał: taka jest Boża wola.
K azania Noego w śród w ielu ludzi w yw oły
w ały m epokój. Być może, że zasięgano opinii na te n tem at u naukowców, lecz o n i zapew ne inform ow ali opinię publiczną, że nadejście ta kiego kataklizm u o jakim kazał Noe je st abso
lutnie niem ożliwe. Noe głosił jed n a k niezm ien
nie, że 'taka jest w ola Boża. Noe, ja k w ynika ze Słowa Bożego, b y ł człow iekiem niezw ykle odważnym i żadne szyderstw a an i groźby nie mogły oderw ać go od rozpoczętego dzieła.
Drodzy Czytelnicy. Zapew ne i on posiadał godziny zw ątpień, być może, że i jem u rozsądek dyktow ał, że to w szystko nie m a sensu. Mówio
no mu, że jego postępow anie je s t p rotestem przeciw ko św iatu. Lecz w ew n tęrzna depresja m ijała szybko i Noe odpow iadał pew nie: Bóg tak chce, a ja jestem podporządkow any Jego woli. W dzisiejszych czasach ludzie w ierzący znajdu ją się w podobnej syuacji ja k wówczas Noe. Słowo zaw arte w Biblii przy p o m ina o nadchodzącym sądzie a jednocześnie w skazuje drogę ratun k u .
N aśladując Boga m ożem y narazić się na lekceważenie i zastrzeżenia ze stro n y w ielu lu dzi. Ale w ażne je s t to, czy w ierzy m y Słow u Bożemu i jesteśm y M u w iern i; czy też św iatu i idziemy za jego pożądliwościam i. W drugim liście Ap. P io tra czytam y: (5, 3. 4) „W iedzcie przede w szystkim to, że w dniach ostatecznych p rzy jd ą z drw inam i szydercy, k tórzy będą po
stępow ać w edług sw ych w łasnych pożądliwości.
I m ówić: „Gdzież je s t przyobiecane przyjście Jego? Odkąd bow iem zasnęli ojcow ie w szystko tak trw a, ja k było od początku św iata”.
Kto chce być urato w any , m usi pojednać się z Bogiem i być posłuszny Jego słowom.
Duch ciemności w yk orzystuje jed n a k każdą sy
tuację, ażeby oderw ać człow ieka od posłuszeń
stw a Bogu.
Boże polecenie było następujące: „W ejdź do korabia ty i tw ój dom ” . To nie w szystko, że przygotow ał arkę. Ażeby zostać u rato w an ym m usisz w ejść do niej.
To nie w ystarcza wiedzieć, że Jezus p rzy szedł, ażeby grzeszników zbawić, ale w yznać przed Nim swoje grzechy, przyjąć Go jako sw o
jego Zbaw iciela i rozpocząć z Nim now e ży
cie. P ojednanie z Bogiem to najw ażniejsza sp ra
wa w tw oim życiu. D la życia wiecznego w chwale Bożej, dla u rato w an ia się o d sąd u i wiecznego potępien ia w arto zerw ać z grzechem .
W pobliżu ark i znajdow ało się w ielu ludzi, oglądali ją ze w szystkich stron, ale do n iej nie
weszli. Być może, że n ieje d en człowiek, w szedł
by do niej, ale ob aw iał,się lekcew ażącej opinii.
Dlatego i tacy pozostali n a zew n ątrz i zginęli podobnie ja k wszyscy pozostali. M y tak że spo
tykam y w ielu m iłośników i sym patyków Bo
żego Słowa. Przychodzą na nabożeństw a, biorą udział w godzinach biblijnych, ale ich życie i postępow anie niezgodne jest z w olą Bożą. J a sne jest, że tac y ludzie K ró lestw a Bożego nie
odziedziczą. Jeśli i ty do nich należysz, to radzę Ci zm ień sw oje postępow anie, upam iętaj się i przyjm ij Jezusa jako swojego Zbaw iciela a unikniesz sądu i wiecznego potępienia.
Noe nie przeżyłby tego, gdyby m iał tylko sam w ejść, a jego dom ow nicy pozostaliby na zew nątrz. P raw dziw ie w ierzącem u człowiekowi nie są obo jętni jego najbliżsi. Jeg o życzeniem jest, ab y pojednali się z Bogiem i stali się Bo
żą w łasnością. Noe cieszył się, że cała rodzina oddała sw oje serca Bogu i że cała w eszła do arki. J a k w yn ik a z przeczytanego n a początku tek stu i zw ierzęta m iały w ejść do korabia z każdego g a tu n k u jed n a para.
Zdziw ieni zap y tu jem y siebie ja k m ógł Noe to polecenie w ykonać ? Czy łow ił ow e zw ierzęta ? Nie, z Bożego polecenia one sam e w chodziły do korabia. Ja k ie zdum ienie m usiało ogarniać ludzi, kiedy w idzieli ja k zw ierzęta z lasów i pól, stepów , puszcz w eszły do arki. I to było o sta t
nie kazanie. W księdze p roro ka Izajasza czy
tam y : (1, 3) „Z na w ół gospodarza swego i osioł żłób P a n a swego, ale lu d m ój m n ie nie zna i nie rozum ie” .
Ze zdum ieniem p a trz y li ludzie w niebo jak n ad laty w ały p ta k i od dum nego orła. począw szy aż do n ajm niejszy ch gatunków . Siadały i zgod
nie z w olą Bożą lokow ały się w arce.
Do długiego o kresu budow y a rk i Bóg dodał jeszcze siedem dni. Owe siedem dni dały jesz
cze m ożliwość p o k u ty niezdecydow anym . Te dodatkow e dni pozw alają nam lepiej zrozum ieć Bożą cierpliw ość i m iłosierdzie. I m yśm y je poznali, chw ała za to naszem u P anu. I m ożem y zawołać razem z prorokiem P ań skim : „O zie
mio, ziemio słuchaj Słow a P ańskiego”. P od Bo
żą opieką znalazł się Noe i n ik t już n ie b y ł w stanie zabronić m u jego działalności ani nie m ógł m u w yrządzić żadnej krzyw dy.
Podobnie i każde dziecko Boże zn ajd u je się pod Jego opieką. Bóg przecież pow iedział: „n ik t w as z rę k i M ojej w y rw ać nie je s t w sta n ie ” . K siąże ciem ności p ró bu je zawsze w ierzących w yw ołać ze społeczności z Panem . J a k on to czyni? On w lew a w serca zw ątpienie. Przeko
n u je człowieka, że w szystko m u wolno. A potem w ciąga w grzech i człowiek powoli staje się odstępcą. Dlatego ta k w ażne jest ostrzeżenie Pańsk ie: „Czuw ajcie i m ódlcie się, abyście nie w padli w pokuszenie” . W reszcie drzw i korabia zostały zam knięte. W szyscy, k tórzy znaleźli się w środku, byli urato w an i i znaleźli się pod
Bożą opieką.
Noe zapraszał w szystkich, lecz nie posłu
chali i pozostali na zew nątrz.
K ażdy człowiek m usi sam zdecydow ać czy zaproszenie Jezusa p rzyjąć czy też je oddalić.
Czas łaski Bożej jeszcze trw a. A k tu alne zapro
szenie Fańskie brzm i: „P rzyjdźcie spracow ani i obciążeni, a J a w am spraw ię odpocznienie” . Każdy może osiągnąć zbaw ienie, dla każdego istnieje droga pow rotu. D uch ciem ności p ró b u je wlać w serce zw ątp ienie podsuw ając, że o d
szedłeś za daleko, dla ciebie już nie m a r a tu n ku. Je d n a k Boża obietnica brzm i: „K to do M nie przyjdzie, tego nie w yrzucę p recz”. I ty m o
żesz złożyć przyszłość sw oją w Boże ręce. D la
tego przy jdź i podporządkuj się zaproszeniom Pańskim .
K iedy Noe i zw ierzęta znalazły się w arce, Bóg zam knął za nim i drzw i. W tedy poczuli się bezpieczni, poniew aż n ik t n ie m ógł w yrządzić im krzyw dy. My żyjem y w okresie szczególnej łaski Bożej, słowa św iętej Ew angelii opow ia
dane są wszędzie. Dla każdego, kto słyszy
Ew angelię naw ołującą do pokuty, a nie p rz y j
m ie jej, łaska Boża zostanie zam knięta. K ażde
go, kto tu na ziemi nie p o jed nał się z Bogiem, czeka sąd i wieczne potępienie. I dlatego m oja serdeczna p rośba i rad a dla ciebie: pojednaj się z Bogiem, i przyjm ij Jezu sa jako swojego Zba
wiciela.
K iedy wody potopu pokryły ziemię, ra tu nek był ju ż niem ożliw y. A gdzie Ty skryjesz się przed nadchodzącym sądem Bożym, jeśli nie przyjm iesz Jezusa?
Apostoł P aw eł w liście do H ebrajczyków zw raca uw agę w szystkim , następującym i sło
w am i: „Jak że m y ujdziem y cało, jeżeli zlekce
w ażym y ta k w ielkie Zbaw ienie? N ajpierw b y ło ono zw iastow ane przez Pana, potem p o tw ier
dzone nam przez tych, k tórzy słyszeli...”
Kazimierz Muranty
raczej siedzieć u Jego stóp i słuchać Jego życiodajnego Sło
w a i przez to w y b rała dobrą
0 społeczności z Panem
Pan Jezus w ziął Swoich trzech najbliższych uczniów na w ysoką górę nie ty lk o po to, by mogli tam odpocząć i odświeżyć siły po ciężkiej pracy, ale po to także, by mogli zobaczyć splen
d o r tej rzeczywistości, do któ
rej ich społeczność z Painem, ich przygotow yw ała. Nie było dla nich rzeczą w ystarczającą oglądanie Jego cudów i słucha
nie o w spaniałych rzeczach, o który ch nigdy nie m ów ił żaden człowiek (Jan 7, 46) i pozosta
nie tam , gdzie byli — oniem ia
łym i z podziwu. Było dla nich spraw ą isto tną odejście od tłu m u i rozm yślanie o tej chw a
lebnej i boskiej osobowości w m iejscu osam otnionym . I nie w ystarczyło i to, że C hrystus przem ienił się przed nim i; ich oczy także m usiały zostać ot
w arte, albow iem gdyby ich du
chow y w zrok nie był otw arty, nie zobaczyliby ani jaśniejącej postaci swego Pana, ani M ojże
sza czy Eliasza. Ich uszy ró w nież zostały otw arte, by mogli usłyszeć to, co było pow iedzia
ne o ukrzyżow aniu C hrystusa, oraz by usłyszeć mogli głos Bo
ga, k tó ry pow iedział: „Jego słu
chajcie”' (Lk 9, 28— 37).
Poniew aż Bóg został ucie
leśniony w C hrystusie i p rze
m aw ia do nas przez Niego, przeto pow inniśm y słuchać Go i naśladować. I dopóki nie
zam kniem y naszych uszy przed w rzaskiem i zgiełkiem tego św iata i nie zapragniem y spot
kać P a n a i m ieć z Nim społecz
ność, do póty nie usłyszym y J e go cudownego, w spaniałego gło
su. A czyniąc to m usim y się także uciszyć i nastaw ić całko
wicie nasze serca n a Boga, ab y
śm y w nich mogli usłyszeć głos naszego Ojca Niebieskiego. Al
bowiem jeśli się nie uciszymy, to ja k m ożem y słyszeć czyjś głos? I jeśli nie pośw ięcim y całej uwagi, nie będziem y m ogli ani rozum ieć ani otrzym ać moc, by działać. A więc P a n objaw i nam Siebie sam ego w ted y ty l
ko, kiedy zw rócim y się do N ie
go i z całego serca i z całej d u szy. I w tedy tylko w ejdziem y z Nim także w społeczność św iętych, tak jak trzej ucznio
w ie — za pośrednictw em swego P a n a — weszli w radosną spo
łeczność z M ojżeszem i Elia
szem.
M usim y rów nież pam iętać o tym , by nie obracać św iętej społeczności z Panem w środek dla osiągnięcia osobistej ko rzy ści, ta k jak dw aj z tych ucz
niów prosili Pana, by mogli sie
dzieć po Jego praw icy i lew icy w Jego chw alebnym królestw ie (Mk 10, 35— 37). W tym w zglę
dzie M aria okazała się lepsza niż oni. Z am iast siedzieć po J e
go p raw icy czy lewicy, wolała SADHU SUNDAR SINGH
Katolik o Billy Grahamie
P ozw a la m y sobie p rzedrukow ać z n ie w ie lk im i sk ró ta m i (d otyczącym i głów nie życiorysu) a rty k u ł o B illy G raham ie pióra Ks. W . Dullea, T. J. — byłego p rezyd en ta U n iw e rsy tetu w San Francisco, U SA , obecnie superiora Papieskiego In s ty tu tu B iblijnego w R zym ie, zam ieszczony w a m e ry k a ń sk im czasopiśm ie ka to lic k im „Catholic D igest” z lipca 1972 r. N ie zgadza
m y się oczyw iście z za strzeże n ia m i autora w y su w a n y m i pod adresem B illy G raham a, jed n a kże, ze w zg lęd u na p o zy ty w n e w gruncie rzeczy, sta n o w is
ko w zg lęd em ew a n g elisty i osobę autora (katolickiego profesora, jezuitę), u zn a liśm y za p ożyteczne przedstaw ić czyte ln ik o m „C hrześcijanina” opinię o zn a n y m ew angeliście p ro te sta n c kim ze strony ta k w ysoko postaw ionej osobistości w św iecie kato lickim . (Red.)
cząstkę, k tó ra od niej odjęta nie będzie (Łk ID, 39—42).
Podczas m edytacji Bóg m ó
wi do naszego serca bez słów, i jeśli w pokorze poddam y n a
sze serca Źródłu Życia, to On obdarzy je pełnią Sw ojej obec
ności. Ja k naczynie w ystaw ione na deszcz, jest autom atycznie napełnione, tak serce pokornego człowieka byw a napełnione D u
chem Bożym i praw dziw ym po
kojem . Hugo od św. W iktora kiedyś dobrze powiedział, że droga do Boga prowadzi przez w łasne serce. A Bóg pow iada:
„ Ja mieszkam na wysokości na m iejscu świętym , m ieszkam i z tym, k tó ry jest skruszonego i uniżonego d u ch a” (Izaj. 57, 15).
Pew ien pobożny człowiek po- w iedział: „Podobnie jak zgubio
n y grosz, C hrystus jest u k ry ty w twoim sercu; nie trzeba iść do Rzym u czy do Jerozolim y, by Go znaleźć, On spoczyw a w tw oim sercu. Tak jak ucznio
w ie w łodzi, ty także musisz Go obudzić głosem m odlitw y tw ego serca. Ale napraw dę to nie On śpi, lecz ty znajdujesz się w odrętw ieniu snu. Przeto obudź się, w stań, w yjdź n a spot
kanie swego um iłow anego Zba
w iciela” .
I gdy w stępu jem y n a górę m odlitw y i spotykam y Go, nie traćm y czasu, jak to uczynili uczniow ie planując rozbicie tam namiotów. Ale w zm ocnieni i odświeżeni duchowo przez N ie
go, p rzygotujm y się do w yko
n y w ania tego wielkiego zadania, które zostało nam zlecone.
tłum . E. Cz.
Sadhu Sundar Singli
KOMUNIKAT
Nakładem Zakładu W ydaw ni
czego „Odrodzenie” (Warszawa, ul. Koźla 16/18), ukazała się w d ru k u książka W iktora W y- soczańskiego pt. „Prawo w ew nętrzne nierzymskokatolickich kościołów i wyznań w PRL”.
W szystkim zainteresow anym problem atyką p raw n ą dotyczącą nierzym skokatolickich kościo
łów i związków w yznaniow ych polecam y tę ciekaw ą i pożytecz
ną pozycję w ydaw niczą.
Osoba Billy G ra h a m a w in n a za
in teresow ać katolika. Ż aden inny ew angelista nie m ial tylu słuchaczy co on. W B erlinie Z achodnim w 1960 r. przem aw iał do ok. 100.000 lu dzi. W Los Angeles w 1963 r. do ok.
134.000. Łącznie słuchało go ok. 45 m ilionów ludzi w e w szystkich p r a w ie sta n ac h USA i w ok. 60-ciu in nych k ra ja c h św iata. To je s t oczy
w iste tylko jego bezpośrednie au d y torium . T ran sm isje telew izy jn e je go k am p an ii są reg u la rn ie n a d a w ane przez ponad 285 sta cji am e ry kańskich. Po każdej tra n sm isji te le w izyjnej, biuro B illy G ra h am a w M inneapolis (stan M innesota), o trzy
m u je od 500.000 do m ilio n a listów od słuchaczy. In n y m sposobem p rz e kazy w an ia jego poselstw a je st radio.
Jego kazan ia n ad a w an e są z ponad 1000 am ery k ań sk ich i 30 za granicz
nych stacji radiow ych i słu ch an e są przez ok. 20 m ilionów A m erykanów . N apisał 12 książek. K siążka „Pokój z Bogiem ” w yszła dotychczas w 2-m ilionow ym n akładzie w 38 języ
kach. M iesięcznik „D ecision” (De
cyzja), po 10 la tac h w y d aw an ia osiągnął n ak ła d 4 m iliony egzem p larzy i zn a jd u je się n a pierw szym m iejscu w św iecie w śród czasopism relig ijn y ch pod w zględem w yso
kości nakład u . Jego ogłoszenia p o ja w ia ją się w 146 gazetach o łącznym n akładzie 22 m iliony egzem plarzy.
P o n ad 5 m ilionów łudzi odw iedziło jego paw ilon na w y staw ie św iato
w ej w N ow ym Jo rk u . Jego film , z a ty tu ło w a n y „Mr. T exas”, w y p ro d u k ow any w 1952 r. je st n a d a l w y ś
w ietlany. „The Restless O nes” (Nies
pokojni) — n akręcony w 1965 r., w ciągu dw óch la t w y św ietlan y był w 852 m iastach i obejrzało go 3 m iliony w idzów . Z paryskiego b iu ra 9-oso- bow a g ru p a „film ow ych ew a n g eli
stów ” za jm u je się rozprow adzeniem film ów w Europie. P rzypuszcza się, że średnio co 35 m in u t w yśw ietla
się n a św iecie jego film . Głosi Ew angelię, u żyw ając w szystkich w spółczesnych środków m asow ego przekazu, ja k żaden inny ew an g e
lista przed nim . I używ a ich z p o w odzeniem . Od przeszło 20 la t je st n a jb ard zie j znanym kaznodzieją w A m eryce. P rz y jac iel prezydentów , gość przyw ódców w ielu państw . N a j
donioślejszy głos ew angelicznego ch rześcijaństw a, n ieoficjalny p rz y w ódca św iatow ego p rotestantyzm u, człowiek, z któ ry m niepodobna się nie liczyć.
Jego popularność, zw raca na niego n aty ch m iast uw agę otoczenia.
G dziekolw iek się ruszy, je st n a ty ch m iast fotografow any i zasypy
w an y pytan iam i. G odne uw agi jest to, że znosi tę popularność z w i
docznym spokojem . Szczęśliw ie oże
niony z córką p rezbiteriańskiego le k arz a m isyjnego, ojciec pięciorga dzieci i dziadek, lubi spędzać w o l
ny czas n a zajęciach w rodzinnym gronie, w położonym w górzystej okolicy dom u w M ontreat, sta n P ó ł
nocna K arolina. M ając w ostatnich la ta c h pew ne kłopoty ze zdrow iem , m usiał zw olnić nieco szybkie tem po sw ojej pracy. K iedykolw iek m u roz
k ła d zajęć n a to pozw ala, bierze u r lop i odbyw a codzienne spacery. M a
jąc 53 la ta trzy m a się prosto i p ro m ien ieje energią. T a fizyczna w i- talność p rze ja w ia się w jego k azno
dziejstw ie. Owego w igoru nie n a leży je d n a k tłum aczyć tylk o fizycz
n ą energią. Pochodzi on z głębokie
go, w ew nętrznego przekonania. N a j
częściej używ anym przez słuchaczy p rzym iotnikiem w stosunku do B il
ly G raham a, je st — „szczery”. Czy
ta B iblię codziennie, zna całe jej u stępy n a pam ięć, często nosząc ją z sobą, czyta w n a jb ard zie j nieocze
k iw an y ch m om entach. P row adzi też inten sy w n e życie m odlitew ne. P o w iada, że nie w ychodzi nigdy z do
m u bez „spotkania sam n a sam z
* 7
B ogiem ”, aby być zdolnym do z a a ta ko w an ia d iab ła z za każdego w ęgła.
P odkreśla z naciskiem , że moc jego służby nie pochodzi z niego samego, lecz w yłącznie od Boga. W ierzy, że
„Duch Św ięty w in ie n nam aszczać nas codziennie od m om entu sp o t
k an ia się z B ogiem ” .
G rah am n ie je st reg u la rn y m k a z nodzieją kościoła. P oniew aż jed n ak je st ordynow anym pasto rem b ap ty - stycznym , dw a lu b trzy razy do ro k u przem aw ia w dużym zborze b ap - tystycznym (F irst B a p tist C hurch) w D allas, którego je s t członkiem . Cza
sam i pośw ięca czas n a sp e cja ln ą działalność, ta k ą ja k np. uczestni
ctwo w c h a ra k te rz e honorow ego przewodniczącego, org an izato ra i n a dającego ton Ś w iatow em u K o n g re
sowi E w angelizacyjnem u w B e rli
n ie w 1969 r. W o sta tn ic h la ta c h po
św ięcał się jed n ak że głów nie tej pracy, z k tó rej je s t n a jb ard zie j z n a
ny — kam p an io m ew angelizacyjnym . K am p an ie ew angelizacyjne są środkam i do m asow ej ew angelizacji św iata. Rzesze ludzkie sta w ia n e są p rzed C hrystusem i jego w ym ogam i w zględem człow ieka i z kolei z a p ra szane do p rzy ję cia Go ja k o swego Z baw iciela i P an a, do oddania Mu swego życia i n aślad o w a n ia Go bez reszty. G ra h am p o w iada: „ew ange
lizacja w sw ej istocie, je st k o n fro n ta c ją człow ieka z C hrystusem ”.
Ju ż n a d w a la ta lu b ro k naprzód trw a ją przygotow ania do k am p an ii ew angelizacyjnej w danym mieście.
W tym czasie szkoli się, tysiące lu dzi, którzy w różny sposób będą służyć sw oim i u m iejętnościam i w czasie kam panii, a w ięc: duchow nych, chórzystów , duchow ych do
radców , kierow ców autobusów , po
rządkow ych i zw ykłych p raco w ników do p rac fizycznych. K ilk a ty godni p rzed k am p a n ią setki p r a cow ników odw iedzają dom po do
m u zap raszając m ieszkańców na ew angelizacyjne zgrom adzenia.
In n y m w ażnym elem entem p rz y gotow ań do k am p an ii są grupy m o dlitew ne. W A naheim , w sta n ie K a- lifo rn a 8.300 g ru p m odlitew nych sk ład ający ch się p rzeciętnie z 10 osób, n a długo przed k am p an ią m odliło się o jej pow odzenie. T ech
n ik a w yk o n an ia każdej fazy e w a n gelizacji doskonali się w ięc ju ż od 25 la t działalności ew angelizacyjnej B. G raham a. W szystko to służy je d nem u celow i: przy p ro w ad zen iu ludzi n a ew angelizację, k tó ra tr w a z r e guły 10 dni, od p ią tk u do drugiej niedzieli w łącznie. P ierw sze n ab o żeństwo zaczyna się hym nem in a u
gu ru jący m k am p a n ię i m o d litw ą o Boże dotknięcie się serc słu c h a ją cych, d alej śpiew ane są pieśni re li
g ijn e w w yko n an iu zaproszonych artystów , potem ktoś (w m ia rę m o żliw ości ktoś znany w społeczności) m ów i „św iadectw o” o zm ianie życia ja k a n a stą p iła po przy jęciu C h ry stusa. C hór złożony zazw yczaj z 1500—3000 śpiew aków , lu b całe zgrom adzenie śpiew a jeszcze k ilk a pieśni, a potem (z dużym taktem ) zbiera się ofiarę p ieniężną na w y d atk i zw iązane z k am panią.
W O kland, w sta n ie K alifo rn ia podano, że b u d że t ta m te jsze j letn iej k am p a n ii w ynosił ok. 400.000 doi.
S tw ierdziłem , że p ra k ty k i fin an so w e k am p an ii G ra h a m a są bez z a rzu tu . G ra h am u trz y m u je się w y
łącznie z p en sji płaconej m u przez niedochodow ą in sty tu cję w M innea- polis, w sta n ie M innesota, i nie p o b ie ra pieniędzy z funduszów z e b ra nych w czasie kam p an ii. Ja k o o sta t
ni i n ajw a żn iejsz y p u n k t zgrom a
dzenia ew angelizacyjnego n astęp u je k az an ie B illy G rah am a. Zazw yczaj tr w a ono 25 m in u t i zaw sze kończy się apelem do słuchaczy o w ycho
dzenie nap rzó d n a zn a k podjęcia decyzji o d d an ia się C hrystusow i.
N a ap el ew angelisty odpow iada ok.
3—4l|)/o au d y to riu m . B illy m odli się z nim i, n astęp n ie p o w ta rz a ją oni
„a k t p o k u ty ” za grzechy i dziękczy
n ien ie Bogu za p rzy jęcie C hrystusa.
W końcu ew an g elista u dziela im w skazów ek do w y trw a n ia w w ierze i w p o d jęty m postanow ieniu. Na tym się kończy fo rm a ln y p ro g ra m zgrom adzenia ew angelizacyjnego.
P o d ejm u jąc y decyzję, n azw an i „szu
k ają c y m i” (ang. „ in ą u ire rs”), d o sta
ją się n astęp n ie pod opiekę d o ra d ców, k tó rzy z kolei służą k o n w er- ty to m osobistą ra d ą i w ersetam i z Biblii, d a ją im k o m p let odpow ied
nich m a teria łó w b iblijnych. T aki k o m p let m a te ria łó w pom ocniczych zazw yczaj za w ie ra pięć rzeczy: 1.
karte cz k ę B. G ra h a m a z życzeniam i i zachętą do dalszego życia w w ie rze, 2. m a łą „ k a rtk ę decyzji”, k tó ra k o n w e rty ta w in ie n podpisać i nosić przy sobie ja k o p am iątk ę i p rzy pom nienie p o d ję tej decyzji, 3.
E w angelię w /g św. J a n a z p o d k re ślonym i odpow iednim i w ersetam i i zdaniam i, 4. fo rm u larze dw óch p r o s tych le k cji b iblijnych, z k tó ry ch je d n ą należy m ożliw ie szybko w ypełnić i przesłać od b iu ra B illy G raham a, d ru g ą zaś w ysłać później, po o trzy m a n iu p ierw szej p o praw ionej ju ż lekcji, 5. 4-stronicow ą sk ła d a n ą k a r tę z w ersetam i b ib lijn y m i do w y u
czenia się n a pam ięć, w łącznie z Ew. J a n a r. 3 w. 16 i 1 lis t J a n a 1,9 oraz listę w szystkich ksiąg b ib lij
nych. D oradcy p y ta ją n a stę p n ie po
dejm ującego decyzję do jakiego zbo
r u (kościoła) należy lub chce n a le żeć i o ad re s jego duchow nego. J e śli nazw isko i ad res duchow nego je s t nieznane, dostarczą go n a ty c h m ia st n a w e t p rzed 2 godz. w nocy, jeśli trzeba, p rac u jąc y ochotniczo dla k am p an ii pracow nicy ew idencji ludności. Tej sam ej nocy jeszcze w ysyła się lis t do tego duchow nego z prośbą, aby' p o sta ra ł się spotkać z now o naw róconym ta k szybko ja k tylko m ożliwe.
W ysiłek B illy G ra h am a nie jest skierow any n a za k ła d an ie now ych kościołów, lecz n a u ak ty w n ien ie człow ieka w ty m kościele, w k tó ry m on jest. W ty m celu m.in. zaz
w yczaj zostaw ia się jeszcze n a k il
k a m iesięcy po ew angelizacji w d a
nym m iejscu b iu ro zespołu ew an g e
lizacyjnego. Z przesłanego kon w er- tycie przez to b iu ro m a te ria łu b i
b lijnego op raco w u je 6 lek cji i p rze
syła do sp raw d ze n ia do głównego b iu ra B. G ra h am a w M inneapolis.
W skazów ka n a w y trw a n ie w po d ję te j decyzji b rzm i: „czytaj sw oją B iblię codziennie. R ozm aw iaj co- dzienie z Bogiem w m odlitw ie. P o w iedz innym o C hrystusie. Czcij, m iej społeczność i służ Bogu z in n y m i w ierzącym i, w kościele (zborze) gdzie głosi się C h ry stu sa”. Ja k ie je s t poselstw o B illy G ra h a m a ? Co on takiego m ów i tym ludziom , aby p rzyprow adzić ich do „decyzji od
d an ia się C h rystusow i?”. Z asad n i
czo je st to s ta ra ch rz eśc ija ń sk a D ob
r a N ow ina: zb aw ienie albo inaczej
— odrodzenie przez p o k u tę i w iarę w Je z u sa C hrystusa.
Pokuta. B. G ra h am p o w iada: czu
jecie, że czegoś w am b ra k u je w ży
ciu. M ów i często o chorobach w spółczesności, w yobcow aniu czło
w iek a ze społeczeństw a, o zaburze
n iach psychicznych, o w zrastającej przestępczości, o przepełnionych w ięzieniach, niem oralności seksual
nej, u p ad k u obyczajów , n ie d o w iar
stw ie, ogólnym chaosie naszej epo
ki. N aw et chrześcijanie m a ją swój udział w te j sm u tn ej rzeczyw istoś
ci. To zam ieszanie je st w m niejszym lub w iększym stopniu udziałem n a szego życia. W szyscy jesteśm y grzesznikam i. W yraża przekonanie, że w w iększości ludzie z n a tu ry są niestali, niew ierni, w ew n ętrz n ie roz
bici, niegodziw i, grzeszni. Je śli te go w kim ś n ie m a, G ra h am w zbu
dza św iadom ość tego, jeśli n ato
\
8
m iast jest, słuchacz uśw iadam ia to sobie z jeszcze w iększą mocą. To jest w ażny elem ent jego kazania, jest on niezbędny do naw rócenia. „Ten dzisiejszy głęboki niepokój, je st m a teriałem do zbudow ania ch rześcijań skiej nadziei” —■ pow iad a G raham . A le nie je st to jeszcze pokuta. M u
sim y szczerze żałow ać naszych przeszłych grzechów i p ragnąć po
praw y. K onieczność p o kuty w ypły
w a nie tylko z naszego grzesznego stanu, p u stk i i sfrustrow ania, lecz przede w szystkim z miłości Bożej objaw ionej n am przez śm ierć C h ry stusow ą za nas.
Wiara. Gdy jasn o zdajem y sobie spraw ę z naszej potrzeby, w idzim y z kolei, że C hrystus chce zaspokoić tę potrzebę. On je st rozw iązaniem naszych problem ów . O n je st drogą, p raw d ą i-życiem. Z w racam y się w ięc w w ierze do Niego. P rzy jm u jem y Go.
D la G ra h am a w ia ra nie je st ty l
ko sp raw ą in telektu, u znaniem za p raw d ę Bożego objaw ienia, zw ykłą em ocją, czy zw ykłym ak tem woli.
O na jest w szystkim razem . W iara je st oddaniem się Chrystusow i, Zbaw icielowi, całkow icie. O b ejm u je całego człow ieka z jego zdolnoś
ciami, talen tam i, m ożliw ościam i, jest oddaniem się C hrystusow i w całkow itej ofierze. G ra h am p o w ia
da, że w ia ra za w iera w sobie cztery elem enty: sam ow yrzeczenie się, c a ł
k ow ite złożenie sw ej ufności w C hrystusie, posłuszeństw o i zm ianę życia.
Narodzenie się na nowo. Gdy człow iek w te n sposób p rzy jm u je w ia rą C hrystusa, „w tym w łaśnie m om encie D uch Św ięty dokonuje cudu now o-urodzenia. W tym m o m encie stajesz się duchow o now ym stw orzeniem . N astęp u je zaszczepie
nie w tobie boskiej n atu ry . S tajesz się uczestnikiem Bożego życia. J e zus C hrystus przez D ucha Ś w ięte
go zam ieszkuje w tw oim sercu ”.
W opisie tego aktu, G ra h am p o słu guje się te rm in am i z naszej tra d y cyjnej teologii: adopcja (przysposo
bienie, usynow ienie — przyp. tłum .), boska n a tu ra i uspraw iedliw ienie.
Pow iada, że zm iana ta p rze n ik a n a tu rę konw ertyty. To d aje m u w r e zultacie now ą n atu rę .
Chrystus, którego głosi Billy G ra ham , je st C hrystusem ortodoksyjne
go chrześcijaństw a, urodzonym z dziewicy bez udziału ziem skiego o j
ca przez moc D ucha Świętego. Billy G raham je st ortodoksyjny w tym względzie. N ie czytałem niczego u niego, co byłoby p rzeciw ne k ato lic
k iej w ierze. N ie m ów ię tu o k w e stiach m oraln y ch , lecz o dogm atyce.
W k w estiac h m oralnych, m ów iąc ogólnie, w naszym pojęciu je s t on zbyt surow y, z a b ra n ia ją c pić lub baw ić się w ogóle. O rto d o k sy jn e k a tolickie elem enty w ierz en ia : T ró j
ca Ś w ięta, bóstw o C hrystusa, n ie p o k a la n e Jego poczęcie i w iele innych p ra w d — w szystko to z n a jd u je się w teologii B, G raham a. My, k a to li
cy, m ożem y iść z nim ta k d aleko ja k on idzie, lecz on n ie idzie ta k d ale
ko ja k m y — do K ościoła i s a k ra m entów . K atolik, w y d a je m i się, b ę
dzie odczuw ał b ra k tych rzeczy jako stratę. W m ieszaninie m etafor, k a to lik w idzi sw ój K ościół ja k o m atkę, k tó ra go zrodziła, ja k o dom, k tó ry d aje m u schronienie, jako sk ałę b ę
dącą d lań tw ierd zą, jako ciało, k tó rego je st żyw ym członkiem , jako żywy organizm , w k tó ry je st w szcze
piony, ja k o drzew o oliw ne i krzew w inny, z którego czerpie soki ży
w otne, ja k o kró lew sk ie k apłaństw o, n aró d św ięty, lud nabyty, now y Izrael, p ielgrzym ujący lu d Boży. T e
go sensu przynależności do K ościo
ła b ra k u je k ato lik o w i w poselstw ie B illy G rah am a. B ra k u je m u ró w nież duchow ego posilenia ja k ie z n a jd u je w sa k ra m en tac h .
Z poglądam i B. G ra h am a n a w ia rę m ożem y z grubsza się zgodzić.
Je d n ak ż e złagodził on nieco ak c en t staro -ew an g eliczn y „pew ności z b a
w ie n ia ”, k tó ra w jego w y d an iu s ta je się czasam i em ocjonalnym s ta nem um ysłu. B yłem zdziw iony m a łym stosunkow o ła d u n k iem em ocji n a jego k am p an iach . J e s t ona tam oczywiście, a le odpow iednio sto n o w a n a i kontro lo w an a. G ra h am nie m a nic w spólnego z tego ro d za ju okrzykam i ja k : „Am en, bracie, A llę-
BILLY GRAHAM W ROZMOWIE Z KARD. CUSHINGIEM W PAŁACU A R C YB ISK UPIM W BOSTONIE W 1964 ROKU
lu ja ”, z glossolalią czy sp o n tan icz
nym i w ołaniam i do D ucha Ś w ięte
go ze stro n y zgrom adzonych.
W sw ojej an a liz ie w iary podkreśla, że fak ty p o p rze d zają w iarę. M oty
w em ludzkiej ak c ep tac ji je s t boski au to ry tet. Je d n a k ż e ta w ia ra nie je st tylk o sp ra w ą in te le k tu , an g ażu je ona bow iem lu d z k ą w olę i uczu
cia. Z aw ie ra w sobie n ie tylko ak c ep tac ję objaw ionych p raw d, lecz ta k że dobrow olne p o d d an ie się łasce i ufności w obietnice Boże. To zau fan ie w obietnice Boże je s t s ta r ą ew angeliczną „pew nością z b a
w ie n ia ” w ty m w y d an iu b ęd ą cą w zupełności do p rzy jęcia d la k a to li
ka. W rzeczyw istości jego pojęcie w iary m ieści się w głów nym n u rcie w spółczesnej m yśli kato lick iej i zga
dza się z tym , co zostało a u to ry ta tyw nie w ypow iedziane przez K oś
ciół.
M am y p ew n e zastrzeżen ia odnoś
n ie do jego sposobu posługiw ania się P ism em Św. i do jego p rze k o nania, że B iblia w e w spółczesnym tłu m aczen iu angielskim , je st je d y n ą n o rm ą w iary. Czasam i bow iem ig n o ru je w artościow e osiągnięcia badaw cze, uczciw ych, o rto d o k sy j
nych badaczy B iblii i często używ a nieodpow iedniego w ty m św ietle zw ro tu : „B iblia m ów i” . Czasam i w w ypow iedziach B. G ra h a m a s p r a w a zb aw ienia p rze d staw ia się jako coś łatw ego do osiągnięcia, choć czasam i m ów i też* o tru d n o ściac h i w alk ach w ew nętrznych. K atolik będzie w ięc boleśnie św iadom y te go, żę n a w e t n ajb a rd z ie j gorliw ie