• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1972, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1972, nr 12"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

CHRZEŚCIJANIN A potem sąd

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Warszawa,

Nr 12., grudzień 1972 r.

A POTEM SĄD

ROZMYŚLANIA ŚWIĄTECZNE W ARCE

O SPOŁECZNOŚCI Z PANEM KATOLIK O BILLY GRAHAMIE SUMIENIE

WŁODZIMIERZ

F. MARCINKOWSKI ALEKSANDER W. KAREW

SZKOŁA NIEDZIELNA:

NIE MIELI MIEJSCA KRONIKA

M iesięczn ik „C h rześcijanin ” w y s y ła n y j e s t b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie czasop ism a u m o żliw ia w y łą c z n ie ofia rn o ść C zytel­

n ik ó w . W szelkie o fia ry n a czasop ism o w kraju p ro sim y k iero w a ć n a konto F unduszu W yd aw n iczego Z jed n oczon ego K ościoła E w a n g eliczn eg o : PKO W arsza­

w a, I Oddział M iejski, N r 1-14-148. za ­ zn aczając c e l w p ła ty n a od w rocie b la n ­ k ietu . O fiary w p ła ca n e za gran icą n a leży k iero w a ć p rzez od d ziały zagran iczn e B a n ­ k u P o lsk a K asa Opieki, n a adres P rezy ­ d iu m B a d y Z jed n oczon ego K ościoła E w a n g eliczn eg o w W arszaw ie, u l. Za- górna 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium. Józef Mrózek (red. nacz.), Mieczysław K w iecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan Tołwiński.

Adres Redakcji i Administracji:

Warszawa 1, ul. Zagórna 10. T ele­

fon: 21-28-38 (bezp.) i 29-52-61 (w. 8 lub 9). M ateriałów nadesłanych nie zwraca się.

RSW „ P ra sa ”, W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 5000 egz. Obj. 3 ark.

Zam . 1775. A-74.

K to ś pow iedział, że śm ierć je s t n a jb a rd ziej d em o k ra ty czn ą in stytu c ją na ziem i. P rzych o d zi ona do w s zy stk ic h lu d zi bez w zg lęd u na kolor skóry, w y kszta łc en ie , bogactw o czy p o zycję społeczną. N ie d y s k ry m in u je nikogo, n ie robi ża d n y ch w y ją tk ó w . S ta w k a śm iertelności ludzkości je s t taka sa­

m a na ca łym św iecie: je d n a śm ierć na osobę. J e d n y m w y ją tk ie m , o k tó ­ ry m w ie m y (podaje to P ism o Ś w ięte) są Enoch i Eliasz przeniesieni przed oblicze B oże bez um ierania oraz ci w ierzący, k tó rzy — żyją c jeszcze w ch w ili pow tórnego p rzyjścia C hrystusa — zostaną prze m ien ie n i bez k o ­ nieczności spotka n ia śm ierci. „ Postanow ione je st lud zio m raz um rze ć”. Od tego b iblijnego orzeczenia nie m a odw ołania. Po ty m ośw iadczeniu L istu do H eb ra jczy kó w (9,27) n a stęp u je inne: „a p o te m sąd’’. Pojęcie sądu osta­

tecznego, p rze d k tó r y m w szysc y ludzie m u szą stanąć, i na k tó ry m zapadnie w y ro k odnośnie do ich w iecznego przeznaczenia, nie pow stało, oczyw iście, w w y o b ra źn i śre d n io w iec zn yc h m a la rzy i pisarzy. P ojęciu te m u to w a rzy ­ szy zgodne św ia d ectw o P ism a Św iętego: Starego i N ow ego T esta m en tu . K ie d y w ię c autor L istu Ao H eb ra jczy kó w m ó w i o p o śm ie rtn y m sądzie, to nie w p ro w a d za tu ża d n ej n o w e j nauki. W poprzednich rozdziałach L istu , um ieszcza „sąd w ie c zn y ” w katalogu „ podstaw ow ych n a u k ”, które o b e jm u ­ ją: naw rócenie od m a rtw y c h u czy n k ó w , w iarę w Boga, chrzty, w kła d a n ie rąk, zm a rtw y c h w sta n ie (Hebr. 6,1—2). Skoro w ięc „sąd w ie c zn y ” stanow i je d e n z sześciu p o d sta w o w y ch a rty k u łó w w ia ry chrześcijańskiej, p rzeto

n ic dziw nego, że raz po raz m ó w i o n im P ism o Ś w ięte.

W S ta ry m T estam encie bardzo często Bóg je st określa n y ja k o Bóg sądu, k tó ry ja k o „Sędzia w s z y s tk ie j zie m i” u czyn i „spraw iedliw ość” (Gen. 18,25),

„będzie sądził okrąg św iata w spraw iedliw ości, a narody w p raw dzie sw o ­ j e j” (Ps. 96,13), i „ każdy u czyn e k, i każdą rzecz tajną, lub dobrą, lub złą, na sąd p rzy w ie d zie ” (K azn. Sal. 12,14). T e n sąd dokona w iecznego podziału w śród ludzi, a lb o w iem „wiele z ty ch , k tó rzy śpią w prochu ziem i, ocucą się, je d n i k u ży w o to w i w ieczn em u , a d ru d zy na pohańbienie i na w zgardę w iec zn ą ” (Dan. 12,2).

Te prorockie w z m ia n k i zn a jd u ją sw ó j p ełn y i o stateczny w y ra z w N o w ym T estam encie, w nauce Jezusa C hrystusa i Jego apostołów . Jezus ostrzegał przed p rzy szły m sądem . W d w u n a stu ze w s zy stk ic h trzy d zie stu sześciu p rzyp o w ieści Jezusa m ow a je st o ludziach osądzonych, u ka ra n yc h i po tę­

pio n ych za sw oje grzechy. T a kże w historii o bogaczu i Ł a za rzu u ka zu je Pan w a r u n k i w ja k ic h zn a jd u ją się ludzie po śm ierci. W id zim y ta m boga­

cza w m ęka ch , k tó r y m nie m a ulgi i nie m a końca. N ie m a ta k że m o żli­

w ości opuszczenia tego m iejsca m ą k (L k. 16,19— 31). N a u k ę o B ożej odpła­

cie m a m y ta k że w K a za n iu na górze. M ów iąc o k o n se k w e n c ji nienaw iści, gniew u, P an ostrzega przed sądem (M at. 5,22). N astępnie, m ów iąc o cudzo- ło żn y m , p o żą d liw y m spojrzeniu, n a w o łu je lu d zi do złożenia w s ze lk ie j ofia­

ry, by u n ik n ą ć p ie kła (Mat. 5,27— 30). Dalej, p o rów nując życie człow ieka z d rze w e m , pow iada: „Każde drzew o, które nie w y d a je dobrego owocu, w y cin a się i rzuca w ogień” (M at. 7,19). G dzie in d zie j w E w angeliach, w nauce Jezu sa C hrystusa d źw ię c zy ta sam a nuta. T erm in y , k tó r y m i Jezus p osługuje się m a ją oczyw iście cha ra kter obrazow y, sym b o liczn y, to je d ­ n a k nie m n ie j są one stra szliw ie realne. M ó w i O n o n ieugaszonym ogniu, ciem ności ze w n ę trzn e j, n ie u m iera ją cym robaku, o płaczu i zg rzy ta n iu zę- bów , o zm a rtw y c h w sta n iu n a sąd, o p iekle, o potępieniu. W S w o im o stat­

n im p u b lic zn y m nauczaniu, na Górze O liw nej, Jezu s podał n iektó re szcze­

góły dot. sądu w p rzyp o w ieści o ow cach i kozłach. Do je d n e j grupy ludzi, ty ch po lew icy, S y n C złow ieczy rzecze: „Idźcie precz ode m n ie przeklę~

ci, w ogień w iec zn y, zgotow any diabłu i aniołom jego”. A kończąc tę p r z y ­ pow ieść, Je zu s pow iedział: „I odejdą ci na k a źń w ieczną, sp ra w ied liw i zaś do życia w ieczn eg o ” (M at. 25,46). C hciałbym je d n a k to, co p ow iedziałem w y ż e j za k o ń czy ć sło w em pociechy dla lu d zi p ra w d ziw ie w ierzących, bo­

ją cych się Boga. P an Jezus C hrystus pow iedział: „Zapraw dę, zapraw dę, p ow iadam was, k to słucha słow a m ego i w ie rzy te m u , k tó ry m ię posłał, m a ż y w o t w ie c zn y i n i e s t a n i e p r z e d s ą d e m , lecz przeszedł z śm ierci do ży w o ta ” (Jan 5,24).

E. Cz.

2

(3)

Rozmyślania świąteczne

k tó ry się począł z D ucha Świętego, n a ­ rodził się z M arii P a n n y ” . Tym i słow am i roz­

poczyna w yznanie w iary, tzw. skład apostolski, całą serię stw ierdzeń odnoszących się do Jezusa Chrystusa. Powyższe dw a w ażne stw ierdzenia mówią nam o tym , że Bóg w Sw ojej w olnej łasce stał się człowiekiem, praw dziw ym czło­

wiekiem. Odwieczne Słowo stało się ciałem. To jest cud istn ienia Jezusa C hrystusa, to zstąpie­

nie Boga z wysokości, z góry na dół. Duch Św ięty i M aria Panna. Je st to tajem n ica N aro­

dzenia Pańskiego, tajem nica Jego ucieleśnienia.

Nie chodzi tu ta j o poczęcie w ogóle i o n a ­ rodzenie w ogóle. J e st tu m ow a o szczególnym poczęciu i o szczególnym narodzeniu się.

„Praw dziw y Bóg i praw dziw y człow iek”. G dy rozw ażam y tę podstaw ow ą p raw d ę chrześci­

jańską n a jp ie rw w św ietle stw ierdzenia: „po­

czął się z D ucha Św iętego”, to jasn y m staje się fakt, że człowiek Jezus C hrystus m a Swój po­

czątek, po prostu, w Bogu, to znaczy, że za­

wdzięcza Swój początek w historii tem u, że Bóg stał się człowiekiem. Oznacza to, że Jezus C hrystus jest napraw d ę człowiekiem, praw dzi­

w ym człowiekiem. Ale będąc człow iekiem jest jednocześnie Bogiem. Bóg z Nim jest jedno.

Jego istnienie rozpoczyna się dzięki sp ecjaln e­

m u czynowi Boga. Jako człowiek jest On ug runtow any w Bogu. Je st praw dziw ym Bo­

giem. Dlatego podm iotem dziejów Jezusa C h ry ­ stusa jest sam Bóg, k tó ry w Nim żyje, cierpi i działa. Bóg stał się człowiekiem.

„... narodził się z M arii P a n n y ” . M amy przed sobą ludzkie dziecię, dziecię M arii Panny.

Tak samo, jak pochodząc od Boga, Jezus po­

chodzi rów nież od tej ludzkiej istoty. Bóg daje Sobie ziemski początek. Takie jest bow iem zna­

czenie stw ierdzenia: „narodził się z M arii P a n ­ ny ” . Jezus C hrystus jest nie tylko praw dziw ym

„Pan sam da wam zn ale Oto Panna pocznie i porodzi syna i nazw ie go im ieniem Emmanuel” (Izaj. 7,14 BT)

Bogiem, bo w tym nie m ogłoby być m ow y o rzeczyw istym w cieleniu. Nie jest O n także ja ­ kim ś bytem pośrednim , nadczłow iekiem . Je st człow iekiem tak ja k m y wszyscy, człowiekiem bez zastrzeżeń. Nie ty lko przypom ina ludzi, On je s t taki sam jak m y. Ja k Bóg jest podm iotem w życiu Jezu sa C hrystusa, ta k sam o człowiek — przedm iotem . P rzy czym człowiek nie staje się wcale m arionetką w ty m spotkaniu z Bogiem.

I to w łaśnie tw orzy doskonałą jedność praw dzi­

wej boskości i praw dziw ego człowieczeństwa.

Jak ie znaczenie m a stw ierdzenie: „począł się z D ucha Św iętego?” To nie znaczy, że Duch Św ięty jest, że ta k pow iem y, ojcem Jezusa C hrystusa. W ty m sensie człowiek Jezu s C hry­

stus nie m iał ojca. Jego ludzkie istn ien ie wzięło swój początek w Bogu, w tej wolności, w jakiej Ojciec i Syn są jedno w zw iązkach miłości, w D uchu Św iętym . F a k t w cielenia nie m a nic wspólnego z m itam i, k tóre zn ajd u jem y w in ­ nych religiach, gdzie jest m ow a o poczęciu lu ­ dzi przez bogów. O tak im poczęciu nie m a m o­

w y w chrześcijańskim w yznaniu w iary. Tutaj Bóg p rzy stę p u je do akcji jako Stworzyciel, a nie jako p a rtn e r M arii P anny. Poczęcie, o k tó re tu ta j chodzi, nastąpiło raczej —■ jak pow iada K arol B a rth — przez ucho M arii, k tó­

ra usłyszała Słowo Boże.

„... narodził się z M arii P a n n y ” . Rola m ęż­

czyzny jest tu w ykluczona. M ężczyzna nie m a nic do czynienia w zw iązku z ty m i naro dzin a­

mi. A więc wchodzi tu rów nież w rach ubę ele­

m en t sądu Bożego. Człowiek bow iem nie wnosi tu żadnego w kładu przez sw oje działanie czy inicjatyw ę. Z drugiej strony, człowiek nie jest całkow icie w yłączony, gdyż m am y tu M arię Pannę. M ężczyzna jednak, jako szczególny a g en t ludzkiego działania i ludzkiej historii, z k tó ry m łączy się odpow iedzialność przew o­

„Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty...”

Z okazji pamiątki Narodzenia Pańskiego życzenia błogosławieństwa Bożego wszystkim Czytelnikom i Współpracownikom s k ł a d a

REDAKCJA

(4)

dzenia rodzajow i ludzkiem u, m usi pozostać na uboczu, w cieniu. N iew iasta zn ajd u je się tu ta j w czołówce, dziewica, M aria Panna. Bóg nie w y brał człowieka w jego pysze i zuchwałości, ale człowieka w jego słabości i pokorze; nie człowieka w jego roli historycznej, lecz czło­

w ieka w jego słabości, w osobie niew iasty, isto­

ty ludzkiej, k tó ra może stanąć przed Bogiem jedynie z w yznaniem : „Oto ja służebnica P a ń ­

ska, niech m i się stan ie w edług słow a tw ego”

(Łk 1, 38). Taki jest w spółudział w ty m w y ­ darzeniu, i ty lk o taki. Nie m a tu ta j żadnej za­

sługi. To Bóg Sam zwrócił uw agę na człowieka w jego słabości i pokorze, a M aria w yraziła to, co jedy nie człowiek może, i pow inien, w yrazić w spotkaniu z Bogiem.

E. Cz.

W arce

„I Noe wykonaj wszystko tak, jak Bóg polecił mu uczynić. A potem rzekł do Noego: Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki, bo przekona­

łem się, że tylko ty jesteś wobec mnie prawy wśród tego pokolenia.

Z wszelkich zwierząt czystych w eź z sobą siedem sam ców i siedem sa­

mic, ze zwierząt nieczystych zaś po jednej parze: samca i sam icę; rów ­ nież z ptactwa po siedem sam ców i po siedem samic, aby w ten spo­

sób zachow ać ich potom stwo d la całej ziem i. Bo za siedem dni opusz­

czę na ziem ię deszcz, który będzie padał czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aby w yniszczyć wszystko, co istn ieje na powierzchni ziem i — co­

k olw iek stworzyłem.

A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu spadły na ziem ię”.

(1 Księga Mojż. 6, 22; 7, 1—4; w. 10)

Błogosław ieństw o w życiu człow ieka w ie ­ rzącego uzależnione je s t od jego w ia ry i po­

słuszeństw a Bogu. Noe był człowiekiem , k tó ry szedł drogą posłuszeństw a i w iary. I dlatego Pism o Św ięte pełne jest dla niego uznania przedstaw iając go jako człow ieka w edług Boże­

go serca. Bóg zlecił a Noe w ykonał zgodnie z Bożą wolą. I nad n im spoczywało Boże bło-

. iawieństwo.

My często postępujem y tak ja k ludzie nam radzą, poniew aż zależy nam na opinii ludzkiej.

Dobrze jest słuchać ra d y ludzi szczerze w ie ­ rzących, m ów iących nam to, co je s t zgodne ze Słowem Bożym. Dobrze je st postępow ać i czy­

nić to, co je st zgodne z wolą Bożą. N astęp st­

w em praw idłow ego stosunku do Boga jest Bo­

że błogosławieństwo.

W św ietle Jego słow a p oznajem y siebie, p rzy jm u jem y zadania, k tóre On nam daje, i je ­ steśm y św iadom i tego, że On nam dopomoże.

Bóg chce, abyśm y w iern ie w ykonyw ali Jego wolę i m ieli o tw a rte oczy i uszy n a Jego głos.

Czyś gotów do w ykonyw ania Bożej w oli? N aj­

p ierw należy zerw ać z grzechem , poniew aż grzech oddala od Boga. Przypodobanie się św ia­

tu i ludziom niem iłującym Boga oddala Boże błogosław ieństw o od ciebie. A żeby w ykonać Bożą wolę, m usisz sw oją wolę złożyć u Jego stóp. Dobrze jest przed Bogiem postępow ać tak jak dziecię, to znaczy z dziecięcą w iarą i ufnością przychodzić do Niego i w ykonyw ać to co Bóg chce, i to jest zgodne z Jego św iętą wolą. W iara nasza nie m oże być m artw a. Ce­

chą dziecka Bożego je s t żyw a w iara. Dziecko Boże czyni to, co jest zgodne z Bożą wolą. W ie­

rzący człow iek dla spraw y Bożej gotów jest

znosić prześladow anie i poniżenie ze strony swego otoczenia, a to je s t zgodne z tym co Pan pow iedział: „M nie prześladow ali i w as prześla­

dować b ęd ą”.

K iedy Noe budow ał a rk ę był ośmieszony i poniżany. Ludzie drw ili z jego pracy p o d ry ­ w ając m u opinię i a u to ry tet. Lecz Noe nie w ą t­

pił i nie załam ał się, pozostał w ie rn y polece­

niom Bożym. Nie zw racał uw agi n a tych, k tó­

rzy zeń drw ili i pozostał nieugięty w sw ym po­

stępow aniu. Czy i m y gotow i jesteśm y ta k po­

stępow ać? Nie zw racajm y uw ag i n a tych, któ ­ rzy w ą tp ią i n aśm iew ają się z nas. Boża wola je s t niezm ienna. On jest naszym w ybaw ieniem . P raw dziw ie w ierzący człow iek posłuszny jest Bogu. Noe w yko ny w ał w iern ie w szystko to, co m u Bóg zlecił i nie zm ieniał nic w k o n stru k ­ cja arki. Bóg b ył tym, k tó ry projektow ał, Noe był w iern y m i dokładnym Bożem w ykonaw cą.

A rk a posiadała tylk o jedno okno zainstalow ane u góry w dachu. Noe n ie zakw estionow ał tego i nie próbow ał w m ontow ać dodatkow ych okien.

W szystko w ykonał tak, ja k Bóg chciał. Czy zdajem y sobie sp raw ę w św ietle przeczytanego tekstu, że m y w ięcej p o stęp ujem y w edług w ła­

snego zrozum ienia aniżeli w edług Bożej woli.

Lecz to jest błąd. Boży człow iek podporządko­

w any jest Bogu. Jego logika i rozsądek zgodne są z w olą Bożą. I dlatego w ia ra i posłuszeństw o Noego są dla nas w ielkim i pożytecznym k a ­ zaniem.

Apostoł P aw eł w liście do H ebrajczyków tak pisze n a ten tem at (Hebr. 11, 7): „Przez w iarę zbudow ał Noe, ostrzeżony cudow nie o tym czego jeszcze nie m ożna było wiedzieć, pe­

łen bo jaźni, a rk ę dla ocalenia rodziny sw ojej:

4

(5)

przez nią w ydał w yro k na św iat i odziedziczył usprawiedliwienie, któ re jest z w ia ry ” .

W niknijm y głębiej w sy tuację Noego. Na suchym lądzie rozpoczyna budow ę arki. I za­

pew ne zadaw ano m u w iele p y tań ? Noe, co ty budujesz i dlaczego to budujesz? W tedy Noe obwieszczał nadchodzący sąd Boży. Ludzie po ­ w ątpiew ali i najczęściej odpow iadali szy d erst­

wem. Lecz on niezm iennie budow ał dalej. Ta­

kie postępow anie wprowadzało w ielu ludzi w jeszcze w iększy gniew. Ale on odpow iadał: taka jest Boża wola.

K azania Noego w śród w ielu ludzi w yw oły­

w ały m epokój. Być może, że zasięgano opinii na te n tem at u naukowców, lecz o n i zapew ne inform ow ali opinię publiczną, że nadejście ta ­ kiego kataklizm u o jakim kazał Noe je st abso­

lutnie niem ożliwe. Noe głosił jed n a k niezm ien­

nie, że 'taka jest w ola Boża. Noe, ja k w ynika ze Słowa Bożego, b y ł człow iekiem niezw ykle odważnym i żadne szyderstw a an i groźby nie mogły oderw ać go od rozpoczętego dzieła.

Drodzy Czytelnicy. Zapew ne i on posiadał godziny zw ątpień, być może, że i jem u rozsądek dyktow ał, że to w szystko nie m a sensu. Mówio­

no mu, że jego postępow anie je s t p rotestem przeciw ko św iatu. Lecz w ew n tęrzna depresja m ijała szybko i Noe odpow iadał pew nie: Bóg tak chce, a ja jestem podporządkow any Jego woli. W dzisiejszych czasach ludzie w ierzący znajdu ją się w podobnej syuacji ja k wówczas Noe. Słowo zaw arte w Biblii przy p o m ina o nadchodzącym sądzie a jednocześnie w skazuje drogę ratun k u .

N aśladując Boga m ożem y narazić się na lekceważenie i zastrzeżenia ze stro n y w ielu lu ­ dzi. Ale w ażne je s t to, czy w ierzy m y Słow u Bożemu i jesteśm y M u w iern i; czy też św iatu i idziemy za jego pożądliwościam i. W drugim liście Ap. P io tra czytam y: (5, 3. 4) „W iedzcie przede w szystkim to, że w dniach ostatecznych p rzy jd ą z drw inam i szydercy, k tórzy będą po­

stępow ać w edług sw ych w łasnych pożądliwości.

I m ówić: „Gdzież je s t przyobiecane przyjście Jego? Odkąd bow iem zasnęli ojcow ie w szystko tak trw a, ja k było od początku św iata”.

Kto chce być urato w any , m usi pojednać się z Bogiem i być posłuszny Jego słowom.

Duch ciemności w yk orzystuje jed n a k każdą sy­

tuację, ażeby oderw ać człow ieka od posłuszeń­

stw a Bogu.

Boże polecenie było następujące: „W ejdź do korabia ty i tw ój dom ” . To nie w szystko, że przygotow ał arkę. Ażeby zostać u rato w an ym m usisz w ejść do niej.

To nie w ystarcza wiedzieć, że Jezus p rzy ­ szedł, ażeby grzeszników zbawić, ale w yznać przed Nim swoje grzechy, przyjąć Go jako sw o­

jego Zbaw iciela i rozpocząć z Nim now e ży­

cie. P ojednanie z Bogiem to najw ażniejsza sp ra­

wa w tw oim życiu. D la życia wiecznego w chwale Bożej, dla u rato w an ia się o d sąd u i wiecznego potępien ia w arto zerw ać z grzechem .

W pobliżu ark i znajdow ało się w ielu ludzi, oglądali ją ze w szystkich stron, ale do n iej nie

weszli. Być może, że n ieje d en człowiek, w szedł­

by do niej, ale ob aw iał,się lekcew ażącej opinii.

Dlatego i tacy pozostali n a zew n ątrz i zginęli podobnie ja k wszyscy pozostali. M y tak że spo­

tykam y w ielu m iłośników i sym patyków Bo­

żego Słowa. Przychodzą na nabożeństw a, biorą udział w godzinach biblijnych, ale ich życie i postępow anie niezgodne jest z w olą Bożą. J a ­ sne jest, że tac y ludzie K ró lestw a Bożego nie

odziedziczą. Jeśli i ty do nich należysz, to radzę Ci zm ień sw oje postępow anie, upam iętaj się i przyjm ij Jezusa jako swojego Zbaw iciela a unikniesz sądu i wiecznego potępienia.

Noe nie przeżyłby tego, gdyby m iał tylko sam w ejść, a jego dom ow nicy pozostaliby na zew nątrz. P raw dziw ie w ierzącem u człowiekowi nie są obo jętni jego najbliżsi. Jeg o życzeniem jest, ab y pojednali się z Bogiem i stali się Bo­

żą w łasnością. Noe cieszył się, że cała rodzina oddała sw oje serca Bogu i że cała w eszła do arki. J a k w yn ik a z przeczytanego n a początku tek stu i zw ierzęta m iały w ejść do korabia z każdego g a tu n k u jed n a para.

Zdziw ieni zap y tu jem y siebie ja k m ógł Noe to polecenie w ykonać ? Czy łow ił ow e zw ierzęta ? Nie, z Bożego polecenia one sam e w chodziły do korabia. Ja k ie zdum ienie m usiało ogarniać ludzi, kiedy w idzieli ja k zw ierzęta z lasów i pól, stepów , puszcz w eszły do arki. I to było o sta t­

nie kazanie. W księdze p roro ka Izajasza czy­

tam y : (1, 3) „Z na w ół gospodarza swego i osioł żłób P a n a swego, ale lu d m ój m n ie nie zna i nie rozum ie” .

Ze zdum ieniem p a trz y li ludzie w niebo jak n ad laty w ały p ta k i od dum nego orła. począw szy aż do n ajm niejszy ch gatunków . Siadały i zgod­

nie z w olą Bożą lokow ały się w arce.

Do długiego o kresu budow y a rk i Bóg dodał jeszcze siedem dni. Owe siedem dni dały jesz­

cze m ożliwość p o k u ty niezdecydow anym . Te dodatkow e dni pozw alają nam lepiej zrozum ieć Bożą cierpliw ość i m iłosierdzie. I m yśm y je poznali, chw ała za to naszem u P anu. I m ożem y zawołać razem z prorokiem P ań skim : „O zie­

mio, ziemio słuchaj Słow a P ańskiego”. P od Bo­

żą opieką znalazł się Noe i n ik t już n ie b y ł w stanie zabronić m u jego działalności ani nie m ógł m u w yrządzić żadnej krzyw dy.

Podobnie i każde dziecko Boże zn ajd u je się pod Jego opieką. Bóg przecież pow iedział: „n ik t w as z rę k i M ojej w y rw ać nie je s t w sta n ie ” . K siąże ciem ności p ró bu je zawsze w ierzących w yw ołać ze społeczności z Panem . J a k on to czyni? On w lew a w serca zw ątpienie. Przeko­

n u je człowieka, że w szystko m u wolno. A potem w ciąga w grzech i człowiek powoli staje się odstępcą. Dlatego ta k w ażne jest ostrzeżenie Pańsk ie: „Czuw ajcie i m ódlcie się, abyście nie w padli w pokuszenie” . W reszcie drzw i korabia zostały zam knięte. W szyscy, k tórzy znaleźli się w środku, byli urato w an i i znaleźli się pod

Bożą opieką.

Noe zapraszał w szystkich, lecz nie posłu­

chali i pozostali na zew nątrz.

(6)

K ażdy człowiek m usi sam zdecydow ać czy zaproszenie Jezusa p rzyjąć czy też je oddalić.

Czas łaski Bożej jeszcze trw a. A k tu alne zapro­

szenie Fańskie brzm i: „P rzyjdźcie spracow ani i obciążeni, a J a w am spraw ię odpocznienie” . Każdy może osiągnąć zbaw ienie, dla każdego istnieje droga pow rotu. D uch ciem ności p ró b u ­ je wlać w serce zw ątp ienie podsuw ając, że o d­

szedłeś za daleko, dla ciebie już nie m a r a tu n ­ ku. Je d n a k Boża obietnica brzm i: „K to do M nie przyjdzie, tego nie w yrzucę p recz”. I ty m o­

żesz złożyć przyszłość sw oją w Boże ręce. D la­

tego przy jdź i podporządkuj się zaproszeniom Pańskim .

K iedy Noe i zw ierzęta znalazły się w arce, Bóg zam knął za nim i drzw i. W tedy poczuli się bezpieczni, poniew aż n ik t n ie m ógł w yrządzić im krzyw dy. My żyjem y w okresie szczególnej łaski Bożej, słowa św iętej Ew angelii opow ia­

dane są wszędzie. Dla każdego, kto słyszy

Ew angelię naw ołującą do pokuty, a nie p rz y j­

m ie jej, łaska Boża zostanie zam knięta. K ażde­

go, kto tu na ziemi nie p o jed nał się z Bogiem, czeka sąd i wieczne potępienie. I dlatego m oja serdeczna p rośba i rad a dla ciebie: pojednaj się z Bogiem, i przyjm ij Jezu sa jako swojego Zba­

wiciela.

K iedy wody potopu pokryły ziemię, ra tu ­ nek był ju ż niem ożliw y. A gdzie Ty skryjesz się przed nadchodzącym sądem Bożym, jeśli nie przyjm iesz Jezusa?

Apostoł P aw eł w liście do H ebrajczyków zw raca uw agę w szystkim , następującym i sło­

w am i: „Jak że m y ujdziem y cało, jeżeli zlekce­

w ażym y ta k w ielkie Zbaw ienie? N ajpierw b y ­ ło ono zw iastow ane przez Pana, potem p o tw ier­

dzone nam przez tych, k tórzy słyszeli...”

Kazimierz Muranty

raczej siedzieć u Jego stóp i słuchać Jego życiodajnego Sło­

w a i przez to w y b rała dobrą

0 społeczności z Panem

Pan Jezus w ziął Swoich trzech najbliższych uczniów na w ysoką górę nie ty lk o po to, by mogli tam odpocząć i odświeżyć siły po ciężkiej pracy, ale po to także, by mogli zobaczyć splen­

d o r tej rzeczywistości, do któ­

rej ich społeczność z Painem, ich przygotow yw ała. Nie było dla nich rzeczą w ystarczającą oglądanie Jego cudów i słucha­

nie o w spaniałych rzeczach, o który ch nigdy nie m ów ił żaden człowiek (Jan 7, 46) i pozosta­

nie tam , gdzie byli — oniem ia­

łym i z podziwu. Było dla nich spraw ą isto tną odejście od tłu ­ m u i rozm yślanie o tej chw a­

lebnej i boskiej osobowości w m iejscu osam otnionym . I nie w ystarczyło i to, że C hrystus przem ienił się przed nim i; ich oczy także m usiały zostać ot­

w arte, albow iem gdyby ich du­

chow y w zrok nie był otw arty, nie zobaczyliby ani jaśniejącej postaci swego Pana, ani M ojże­

sza czy Eliasza. Ich uszy ró w ­ nież zostały otw arte, by mogli usłyszeć to, co było pow iedzia­

ne o ukrzyżow aniu C hrystusa, oraz by usłyszeć mogli głos Bo­

ga, k tó ry pow iedział: „Jego słu­

chajcie”' (Lk 9, 28— 37).

Poniew aż Bóg został ucie­

leśniony w C hrystusie i p rze­

m aw ia do nas przez Niego, przeto pow inniśm y słuchać Go i naśladować. I dopóki nie

zam kniem y naszych uszy przed w rzaskiem i zgiełkiem tego św iata i nie zapragniem y spot­

kać P a n a i m ieć z Nim społecz­

ność, do póty nie usłyszym y J e ­ go cudownego, w spaniałego gło­

su. A czyniąc to m usim y się także uciszyć i nastaw ić całko­

wicie nasze serca n a Boga, ab y­

śm y w nich mogli usłyszeć głos naszego Ojca Niebieskiego. Al­

bowiem jeśli się nie uciszymy, to ja k m ożem y słyszeć czyjś głos? I jeśli nie pośw ięcim y całej uwagi, nie będziem y m ogli ani rozum ieć ani otrzym ać moc, by działać. A więc P a n objaw i nam Siebie sam ego w ted y ty l­

ko, kiedy zw rócim y się do N ie­

go i z całego serca i z całej d u ­ szy. I w tedy tylko w ejdziem y z Nim także w społeczność św iętych, tak jak trzej ucznio­

w ie — za pośrednictw em swego P a n a — weszli w radosną spo­

łeczność z M ojżeszem i Elia­

szem.

M usim y rów nież pam iętać o tym , by nie obracać św iętej społeczności z Panem w środek dla osiągnięcia osobistej ko rzy ­ ści, ta k jak dw aj z tych ucz­

niów prosili Pana, by mogli sie­

dzieć po Jego praw icy i lew icy w Jego chw alebnym królestw ie (Mk 10, 35— 37). W tym w zglę­

dzie M aria okazała się lepsza niż oni. Z am iast siedzieć po J e ­

go p raw icy czy lewicy, wolała SADHU SUNDAR SINGH

(7)

Katolik o Billy Grahamie

P ozw a la m y sobie p rzedrukow ać z n ie w ie lk im i sk ró ta m i (d otyczącym i głów nie życiorysu) a rty k u ł o B illy G raham ie pióra Ks. W . Dullea, T. J. — byłego p rezyd en ta U n iw e rsy tetu w San Francisco, U SA , obecnie superiora Papieskiego In s ty tu tu B iblijnego w R zym ie, zam ieszczony w a m e ry k a ń ­ sk im czasopiśm ie ka to lic k im „Catholic D igest” z lipca 1972 r. N ie zgadza­

m y się oczyw iście z za strzeże n ia m i autora w y su w a n y m i pod adresem B illy G raham a, jed n a kże, ze w zg lęd u na p o zy ty w n e w gruncie rzeczy, sta n o w is­

ko w zg lęd em ew a n g elisty i osobę autora (katolickiego profesora, jezuitę), u zn a liśm y za p ożyteczne przedstaw ić czyte ln ik o m „C hrześcijanina” opinię o zn a n y m ew angeliście p ro te sta n c kim ze strony ta k w ysoko postaw ionej osobistości w św iecie kato lickim . (Red.)

cząstkę, k tó ra od niej odjęta nie będzie (Łk ID, 39—42).

Podczas m edytacji Bóg m ó­

wi do naszego serca bez słów, i jeśli w pokorze poddam y n a­

sze serca Źródłu Życia, to On obdarzy je pełnią Sw ojej obec­

ności. Ja k naczynie w ystaw ione na deszcz, jest autom atycznie napełnione, tak serce pokornego człowieka byw a napełnione D u­

chem Bożym i praw dziw ym po­

kojem . Hugo od św. W iktora kiedyś dobrze powiedział, że droga do Boga prowadzi przez w łasne serce. A Bóg pow iada:

„ Ja mieszkam na wysokości na m iejscu świętym , m ieszkam i z tym, k tó ry jest skruszonego i uniżonego d u ch a” (Izaj. 57, 15).

Pew ien pobożny człowiek po- w iedział: „Podobnie jak zgubio­

n y grosz, C hrystus jest u k ry ty w twoim sercu; nie trzeba iść do Rzym u czy do Jerozolim y, by Go znaleźć, On spoczyw a w tw oim sercu. Tak jak ucznio­

w ie w łodzi, ty także musisz Go obudzić głosem m odlitw y tw ego serca. Ale napraw dę to nie On śpi, lecz ty znajdujesz się w odrętw ieniu snu. Przeto obudź się, w stań, w yjdź n a spot­

kanie swego um iłow anego Zba­

w iciela” .

I gdy w stępu jem y n a górę m odlitw y i spotykam y Go, nie traćm y czasu, jak to uczynili uczniow ie planując rozbicie tam namiotów. Ale w zm ocnieni i odświeżeni duchowo przez N ie­

go, p rzygotujm y się do w yko­

n y w ania tego wielkiego zadania, które zostało nam zlecone.

tłum . E. Cz.

Sadhu Sundar Singli

KOMUNIKAT

Nakładem Zakładu W ydaw ni­

czego „Odrodzenie” (Warszawa, ul. Koźla 16/18), ukazała się w d ru k u książka W iktora W y- soczańskiego pt. „Prawo w ew ­ nętrzne nierzymskokatolickich kościołów i wyznań w PRL”.

W szystkim zainteresow anym problem atyką p raw n ą dotyczącą nierzym skokatolickich kościo­

łów i związków w yznaniow ych polecam y tę ciekaw ą i pożytecz­

ną pozycję w ydaw niczą.

Osoba Billy G ra h a m a w in n a za­

in teresow ać katolika. Ż aden inny ew angelista nie m ial tylu słuchaczy co on. W B erlinie Z achodnim w 1960 r. przem aw iał do ok. 100.000 lu ­ dzi. W Los Angeles w 1963 r. do ok.

134.000. Łącznie słuchało go ok. 45 m ilionów ludzi w e w szystkich p r a ­ w ie sta n ac h USA i w ok. 60-ciu in ­ nych k ra ja c h św iata. To je s t oczy­

w iste tylko jego bezpośrednie au d y ­ torium . T ran sm isje telew izy jn e je ­ go k am p an ii są reg u la rn ie n a d a ­ w ane przez ponad 285 sta cji am e ry ­ kańskich. Po każdej tra n sm isji te le ­ w izyjnej, biuro B illy G ra h am a w M inneapolis (stan M innesota), o trzy­

m u je od 500.000 do m ilio n a listów od słuchaczy. In n y m sposobem p rz e ­ kazy w an ia jego poselstw a je st radio.

Jego kazan ia n ad a w an e są z ponad 1000 am ery k ań sk ich i 30 za granicz­

nych stacji radiow ych i słu ch an e są przez ok. 20 m ilionów A m erykanów . N apisał 12 książek. K siążka „Pokój z Bogiem ” w yszła dotychczas w 2-m ilionow ym n akładzie w 38 języ­

kach. M iesięcznik „D ecision” (De­

cyzja), po 10 la tac h w y d aw an ia osiągnął n ak ła d 4 m iliony egzem ­ p larzy i zn a jd u je się n a pierw szym m iejscu w św iecie w śród czasopism relig ijn y ch pod w zględem w yso­

kości nakład u . Jego ogłoszenia p o ja ­ w ia ją się w 146 gazetach o łącznym n akładzie 22 m iliony egzem plarzy.

P o n ad 5 m ilionów łudzi odw iedziło jego paw ilon na w y staw ie św iato­

w ej w N ow ym Jo rk u . Jego film , z a ­ ty tu ło w a n y „Mr. T exas”, w y p ro d u ­ k ow any w 1952 r. je st n a d a l w y ś­

w ietlany. „The Restless O nes” (Nies­

pokojni) — n akręcony w 1965 r., w ciągu dw óch la t w y św ietlan y był w 852 m iastach i obejrzało go 3 m iliony w idzów . Z paryskiego b iu ra 9-oso- bow a g ru p a „film ow ych ew a n g eli­

stów ” za jm u je się rozprow adzeniem film ów w Europie. P rzypuszcza się, że średnio co 35 m in u t w yśw ietla

się n a św iecie jego film . Głosi Ew angelię, u żyw ając w szystkich w spółczesnych środków m asow ego przekazu, ja k żaden inny ew an g e­

lista przed nim . I używ a ich z p o ­ w odzeniem . Od przeszło 20 la t je st n a jb ard zie j znanym kaznodzieją w A m eryce. P rz y jac iel prezydentów , gość przyw ódców w ielu państw . N a j­

donioślejszy głos ew angelicznego ch rześcijaństw a, n ieoficjalny p rz y ­ w ódca św iatow ego p rotestantyzm u, człowiek, z któ ry m niepodobna się nie liczyć.

Jego popularność, zw raca na niego n aty ch m iast uw agę otoczenia.

G dziekolw iek się ruszy, je st n a ­ ty ch m iast fotografow any i zasypy­

w an y pytan iam i. G odne uw agi jest to, że znosi tę popularność z w i­

docznym spokojem . Szczęśliw ie oże­

niony z córką p rezbiteriańskiego le ­ k arz a m isyjnego, ojciec pięciorga dzieci i dziadek, lubi spędzać w o l­

ny czas n a zajęciach w rodzinnym gronie, w położonym w górzystej okolicy dom u w M ontreat, sta n P ó ł­

nocna K arolina. M ając w ostatnich la ta c h pew ne kłopoty ze zdrow iem , m usiał zw olnić nieco szybkie tem po sw ojej pracy. K iedykolw iek m u roz­

k ła d zajęć n a to pozw ala, bierze u r ­ lop i odbyw a codzienne spacery. M a­

jąc 53 la ta trzy m a się prosto i p ro ­ m ien ieje energią. T a fizyczna w i- talność p rze ja w ia się w jego k azno­

dziejstw ie. Owego w igoru nie n a ­ leży je d n a k tłum aczyć tylk o fizycz­

n ą energią. Pochodzi on z głębokie­

go, w ew nętrznego przekonania. N a j­

częściej używ anym przez słuchaczy p rzym iotnikiem w stosunku do B il­

ly G raham a, je st — „szczery”. Czy­

ta B iblię codziennie, zna całe jej u stępy n a pam ięć, często nosząc ją z sobą, czyta w n a jb ard zie j nieocze­

k iw an y ch m om entach. P row adzi też inten sy w n e życie m odlitew ne. P o ­ w iada, że nie w ychodzi nigdy z do­

m u bez „spotkania sam n a sam z

* 7

(8)

B ogiem ”, aby być zdolnym do z a a ta ­ ko w an ia d iab ła z za każdego w ęgła.

P odkreśla z naciskiem , że moc jego służby nie pochodzi z niego samego, lecz w yłącznie od Boga. W ierzy, że

„Duch Św ięty w in ie n nam aszczać nas codziennie od m om entu sp o t­

k an ia się z B ogiem ” .

G rah am n ie je st reg u la rn y m k a z ­ nodzieją kościoła. P oniew aż jed n ak je st ordynow anym pasto rem b ap ty - stycznym , dw a lu b trzy razy do ro ­ k u przem aw ia w dużym zborze b ap - tystycznym (F irst B a p tist C hurch) w D allas, którego je s t członkiem . Cza­

sam i pośw ięca czas n a sp e cja ln ą działalność, ta k ą ja k np. uczestni­

ctwo w c h a ra k te rz e honorow ego przewodniczącego, org an izato ra i n a ­ dającego ton Ś w iatow em u K o n g re­

sowi E w angelizacyjnem u w B e rli­

n ie w 1969 r. W o sta tn ic h la ta c h po­

św ięcał się jed n ak że głów nie tej pracy, z k tó rej je s t n a jb ard zie j z n a­

ny — kam p an io m ew angelizacyjnym . K am p an ie ew angelizacyjne środkam i do m asow ej ew angelizacji św iata. Rzesze ludzkie sta w ia n e są p rzed C hrystusem i jego w ym ogam i w zględem człow ieka i z kolei z a p ra ­ szane do p rzy ję cia Go ja k o swego Z baw iciela i P an a, do oddania Mu swego życia i n aślad o w a n ia Go bez reszty. G ra h am p o w iada: „ew ange­

lizacja w sw ej istocie, je st k o n fro n ­ ta c ją człow ieka z C hrystusem ”.

Ju ż n a d w a la ta lu b ro k naprzód trw a ją przygotow ania do k am p an ii ew angelizacyjnej w danym mieście.

W tym czasie szkoli się, tysiące lu ­ dzi, którzy w różny sposób będą służyć sw oim i u m iejętnościam i w czasie kam panii, a w ięc: duchow ­ nych, chórzystów , duchow ych do­

radców , kierow ców autobusów , po­

rządkow ych i zw ykłych p raco w ­ ników do p rac fizycznych. K ilk a ty ­ godni p rzed k am p a n ią setki p r a ­ cow ników odw iedzają dom po do­

m u zap raszając m ieszkańców na ew angelizacyjne zgrom adzenia.

In n y m w ażnym elem entem p rz y ­ gotow ań do k am p an ii są grupy m o ­ dlitew ne. W A naheim , w sta n ie K a- lifo rn a 8.300 g ru p m odlitew nych sk ład ający ch się p rzeciętnie z 10 osób, n a długo przed k am p an ią m odliło się o jej pow odzenie. T ech­

n ik a w yk o n an ia każdej fazy e w a n ­ gelizacji doskonali się w ięc ju ż od 25 la t działalności ew angelizacyjnej B. G raham a. W szystko to służy je d ­ nem u celow i: przy p ro w ad zen iu ludzi n a ew angelizację, k tó ra tr w a z r e ­ guły 10 dni, od p ią tk u do drugiej niedzieli w łącznie. P ierw sze n ab o ­ żeństwo zaczyna się hym nem in a u ­

gu ru jący m k am p a n ię i m o d litw ą o Boże dotknięcie się serc słu c h a ją ­ cych, d alej śpiew ane są pieśni re li­

g ijn e w w yko n an iu zaproszonych artystów , potem ktoś (w m ia rę m o ­ żliw ości ktoś znany w społeczności) m ów i „św iadectw o” o zm ianie życia ja k a n a stą p iła po przy jęciu C h ry ­ stusa. C hór złożony zazw yczaj z 1500—3000 śpiew aków , lu b całe zgrom adzenie śpiew a jeszcze k ilk a pieśni, a potem (z dużym taktem ) zbiera się ofiarę p ieniężną na w y ­ d atk i zw iązane z k am panią.

W O kland, w sta n ie K alifo rn ia podano, że b u d że t ta m te jsze j letn iej k am p a n ii w ynosił ok. 400.000 doi.

S tw ierdziłem , że p ra k ty k i fin an so ­ w e k am p an ii G ra h a m a są bez z a ­ rzu tu . G ra h am u trz y m u je się w y­

łącznie z p en sji płaconej m u przez niedochodow ą in sty tu cję w M innea- polis, w sta n ie M innesota, i nie p o ­ b ie ra pieniędzy z funduszów z e b ra ­ nych w czasie kam p an ii. Ja k o o sta t­

ni i n ajw a żn iejsz y p u n k t zgrom a­

dzenia ew angelizacyjnego n astęp u je k az an ie B illy G rah am a. Zazw yczaj tr w a ono 25 m in u t i zaw sze kończy się apelem do słuchaczy o w ycho­

dzenie nap rzó d n a zn a k podjęcia decyzji o d d an ia się C hrystusow i.

N a ap el ew angelisty odpow iada ok.

3—4l|)/o au d y to riu m . B illy m odli się z nim i, n astęp n ie p o w ta rz a ją oni

„a k t p o k u ty ” za grzechy i dziękczy­

n ien ie Bogu za p rzy jęcie C hrystusa.

W końcu ew an g elista u dziela im w skazów ek do w y trw a n ia w w ierze i w p o d jęty m postanow ieniu. Na tym się kończy fo rm a ln y p ro g ra m zgrom adzenia ew angelizacyjnego.

P o d ejm u jąc y decyzję, n azw an i „szu­

k ają c y m i” (ang. „ in ą u ire rs”), d o sta­

ją się n astęp n ie pod opiekę d o ra d ­ ców, k tó rzy z kolei służą k o n w er- ty to m osobistą ra d ą i w ersetam i z Biblii, d a ją im k o m p let odpow ied­

nich m a teria łó w b iblijnych. T aki k o m p let m a te ria łó w pom ocniczych zazw yczaj za w ie ra pięć rzeczy: 1.

karte cz k ę B. G ra h a m a z życzeniam i i zachętą do dalszego życia w w ie ­ rze, 2. m a łą „ k a rtk ę decyzji”, k tó ra k o n w e rty ta w in ie n podpisać i nosić przy sobie ja k o p am iątk ę i p rzy ­ pom nienie p o d ję tej decyzji, 3.

E w angelię w /g św. J a n a z p o d k re ­ ślonym i odpow iednim i w ersetam i i zdaniam i, 4. fo rm u larze dw óch p r o s ­ tych le k cji b iblijnych, z k tó ry ch je d ­ n ą należy m ożliw ie szybko w ypełnić i przesłać od b iu ra B illy G raham a, d ru g ą zaś w ysłać później, po o trzy ­ m a n iu p ierw szej p o praw ionej ju ż lekcji, 5. 4-stronicow ą sk ła d a n ą k a r ­ tę z w ersetam i b ib lijn y m i do w y u ­

czenia się n a pam ięć, w łącznie z Ew. J a n a r. 3 w. 16 i 1 lis t J a n a 1,9 oraz listę w szystkich ksiąg b ib lij­

nych. D oradcy p y ta ją n a stę p n ie po­

dejm ującego decyzję do jakiego zbo­

r u (kościoła) należy lub chce n a le ­ żeć i o ad re s jego duchow nego. J e ­ śli nazw isko i ad res duchow nego je s t nieznane, dostarczą go n a ty c h ­ m ia st n a w e t p rzed 2 godz. w nocy, jeśli trzeba, p rac u jąc y ochotniczo dla k am p an ii pracow nicy ew idencji ludności. Tej sam ej nocy jeszcze w ysyła się lis t do tego duchow nego z prośbą, aby' p o sta ra ł się spotkać z now o naw róconym ta k szybko ja k tylko m ożliwe.

W ysiłek B illy G ra h am a nie jest skierow any n a za k ła d an ie now ych kościołów, lecz n a u ak ty w n ien ie człow ieka w ty m kościele, w k tó ­ ry m on jest. W ty m celu m.in. zaz­

w yczaj zostaw ia się jeszcze n a k il­

k a m iesięcy po ew angelizacji w d a­

nym m iejscu b iu ro zespołu ew an g e­

lizacyjnego. Z przesłanego kon w er- tycie przez to b iu ro m a te ria łu b i­

b lijnego op raco w u je 6 lek cji i p rze­

syła do sp raw d ze n ia do głównego b iu ra B. G ra h am a w M inneapolis.

W skazów ka n a w y trw a n ie w po d ­ ję te j decyzji b rzm i: „czytaj sw oją B iblię codziennie. R ozm aw iaj co- dzienie z Bogiem w m odlitw ie. P o ­ w iedz innym o C hrystusie. Czcij, m iej społeczność i służ Bogu z in n y ­ m i w ierzącym i, w kościele (zborze) gdzie głosi się C h ry stu sa”. Ja k ie je s t poselstw o B illy G ra h a m a ? Co on takiego m ów i tym ludziom , aby p rzyprow adzić ich do „decyzji od­

d an ia się C h rystusow i?”. Z asad n i­

czo je st to s ta ra ch rz eśc ija ń sk a D ob­

r a N ow ina: zb aw ienie albo inaczej

— odrodzenie przez p o k u tę i w iarę w Je z u sa C hrystusa.

Pokuta. B. G ra h am p o w iada: czu­

jecie, że czegoś w am b ra k u je w ży­

ciu. M ów i często o chorobach w spółczesności, w yobcow aniu czło­

w iek a ze społeczeństw a, o zaburze­

n iach psychicznych, o w zrastającej przestępczości, o przepełnionych w ięzieniach, niem oralności seksual­

nej, u p ad k u obyczajów , n ie d o w iar­

stw ie, ogólnym chaosie naszej epo­

ki. N aw et chrześcijanie m a ją swój udział w te j sm u tn ej rzeczyw istoś­

ci. To zam ieszanie je st w m niejszym lub w iększym stopniu udziałem n a ­ szego życia. W szyscy jesteśm y grzesznikam i. W yraża przekonanie, że w w iększości ludzie z n a tu ry są niestali, niew ierni, w ew n ętrz n ie roz­

bici, niegodziw i, grzeszni. Je śli te ­ go w kim ś n ie m a, G ra h am w zbu­

dza św iadom ość tego, jeśli n ato ­

\

8

(9)

m iast jest, słuchacz uśw iadam ia to sobie z jeszcze w iększą mocą. To jest w ażny elem ent jego kazania, jest on niezbędny do naw rócenia. „Ten dzisiejszy głęboki niepokój, je st m a ­ teriałem do zbudow ania ch rześcijań ­ skiej nadziei” —■ pow iad a G raham . A le nie je st to jeszcze pokuta. M u­

sim y szczerze żałow ać naszych przeszłych grzechów i p ragnąć po­

praw y. K onieczność p o kuty w ypły­

w a nie tylko z naszego grzesznego stanu, p u stk i i sfrustrow ania, lecz przede w szystkim z miłości Bożej objaw ionej n am przez śm ierć C h ry ­ stusow ą za nas.

Wiara. Gdy jasn o zdajem y sobie spraw ę z naszej potrzeby, w idzim y z kolei, że C hrystus chce zaspokoić tę potrzebę. On je st rozw iązaniem naszych problem ów . O n je st drogą, p raw d ą i-życiem. Z w racam y się w ięc w w ierze do Niego. P rzy jm u jem y Go.

D la G ra h am a w ia ra nie je st ty l­

ko sp raw ą in telektu, u znaniem za p raw d ę Bożego objaw ienia, zw ykłą em ocją, czy zw ykłym ak tem woli.

O na jest w szystkim razem . W iara je st oddaniem się Chrystusow i, Zbaw icielowi, całkow icie. O b ejm u ­ je całego człow ieka z jego zdolnoś­

ciami, talen tam i, m ożliw ościam i, jest oddaniem się C hrystusow i w całkow itej ofierze. G ra h am p o w ia­

da, że w ia ra za w iera w sobie cztery elem enty: sam ow yrzeczenie się, c a ł­

k ow ite złożenie sw ej ufności w C hrystusie, posłuszeństw o i zm ianę życia.

Narodzenie się na nowo. Gdy człow iek w te n sposób p rzy jm u je w ia rą C hrystusa, „w tym w łaśnie m om encie D uch Św ięty dokonuje cudu now o-urodzenia. W tym m o ­ m encie stajesz się duchow o now ym stw orzeniem . N astęp u je zaszczepie­

nie w tobie boskiej n atu ry . S tajesz się uczestnikiem Bożego życia. J e ­ zus C hrystus przez D ucha Ś w ięte­

go zam ieszkuje w tw oim sercu ”.

W opisie tego aktu, G ra h am p o słu ­ guje się te rm in am i z naszej tra d y ­ cyjnej teologii: adopcja (przysposo­

bienie, usynow ienie — przyp. tłum .), boska n a tu ra i uspraw iedliw ienie.

Pow iada, że zm iana ta p rze n ik a n a ­ tu rę konw ertyty. To d aje m u w r e ­ zultacie now ą n atu rę .

Chrystus, którego głosi Billy G ra ­ ham , je st C hrystusem ortodoksyjne­

go chrześcijaństw a, urodzonym z dziewicy bez udziału ziem skiego o j­

ca przez moc D ucha Świętego. Billy G raham je st ortodoksyjny w tym względzie. N ie czytałem niczego u niego, co byłoby p rzeciw ne k ato lic­

k iej w ierze. N ie m ów ię tu o k w e ­ stiach m oraln y ch , lecz o dogm atyce.

W k w estiac h m oralnych, m ów iąc ogólnie, w naszym pojęciu je s t on zbyt surow y, z a b ra n ia ją c pić lub baw ić się w ogóle. O rto d o k sy jn e k a ­ tolickie elem enty w ierz en ia : T ró j­

ca Ś w ięta, bóstw o C hrystusa, n ie p o ­ k a la n e Jego poczęcie i w iele innych p ra w d — w szystko to z n a jd u je się w teologii B, G raham a. My, k a to li­

cy, m ożem y iść z nim ta k d aleko ja k on idzie, lecz on n ie idzie ta k d ale­

ko ja k m y — do K ościoła i s a k ra ­ m entów . K atolik, w y d a je m i się, b ę­

dzie odczuw ał b ra k tych rzeczy jako stratę. W m ieszaninie m etafor, k a ­ to lik w idzi sw ój K ościół ja k o m atkę, k tó ra go zrodziła, ja k o dom, k tó ry d aje m u schronienie, jako sk ałę b ę­

dącą d lań tw ierd zą, jako ciało, k tó ­ rego je st żyw ym członkiem , jako żywy organizm , w k tó ry je st w szcze­

piony, ja k o drzew o oliw ne i krzew w inny, z którego czerpie soki ży­

w otne, ja k o kró lew sk ie k apłaństw o, n aró d św ięty, lud nabyty, now y Izrael, p ielgrzym ujący lu d Boży. T e­

go sensu przynależności do K ościo­

ła b ra k u je k ato lik o w i w poselstw ie B illy G rah am a. B ra k u je m u ró w ­ nież duchow ego posilenia ja k ie z n a jd u je w sa k ra m en tac h .

Z poglądam i B. G ra h am a n a w ia ­ rę m ożem y z grubsza się zgodzić.

Je d n ak ż e złagodził on nieco ak c en t staro -ew an g eliczn y „pew ności z b a­

w ie n ia ”, k tó ra w jego w y d an iu s ta ­ je się czasam i em ocjonalnym s ta ­ nem um ysłu. B yłem zdziw iony m a ­ łym stosunkow o ła d u n k iem em ocji n a jego k am p an iach . J e s t ona tam oczywiście, a le odpow iednio sto n o ­ w a n a i kontro lo w an a. G ra h am nie m a nic w spólnego z tego ro d za ju okrzykam i ja k : „Am en, bracie, A llę-

BILLY GRAHAM W ROZMOWIE Z KARD. CUSHINGIEM W PAŁACU A R C YB ISK UPIM W BOSTONIE W 1964 ROKU

lu ja ”, z glossolalią czy sp o n tan icz­

nym i w ołaniam i do D ucha Ś w ięte­

go ze stro n y zgrom adzonych.

W sw ojej an a liz ie w iary podkreśla, że fak ty p o p rze d zają w iarę. M oty­

w em ludzkiej ak c ep tac ji je s t boski au to ry tet. Je d n a k ż e ta w ia ra nie je st tylk o sp ra w ą in te le k tu , an g ażu ­ je ona bow iem lu d z k ą w olę i uczu­

cia. Z aw ie ra w sobie n ie tylko ak c ep tac ję objaw ionych p raw d, lecz ta k że dobrow olne p o d d an ie się łasce i ufności w obietnice Boże. To zau fan ie w obietnice Boże je s t s ta ­ r ą ew angeliczną „pew nością z b a­

w ie n ia ” w ty m w y d an iu b ęd ą cą w zupełności do p rzy jęcia d la k a to li­

ka. W rzeczyw istości jego pojęcie w iary m ieści się w głów nym n u rcie w spółczesnej m yśli kato lick iej i zga­

dza się z tym , co zostało a u to ry ta ­ tyw nie w ypow iedziane przez K oś­

ciół.

M am y p ew n e zastrzeżen ia odnoś­

n ie do jego sposobu posługiw ania się P ism em Św. i do jego p rze k o ­ nania, że B iblia w e w spółczesnym tłu m aczen iu angielskim , je st je d y ­ n ą n o rm ą w iary. Czasam i bow iem ig n o ru je w artościow e osiągnięcia badaw cze, uczciw ych, o rto d o k sy j­

nych badaczy B iblii i często używ a nieodpow iedniego w ty m św ietle zw ro tu : „B iblia m ów i” . Czasam i w w ypow iedziach B. G ra h a m a s p r a ­ w a zb aw ienia p rze d staw ia się jako coś łatw ego do osiągnięcia, choć czasam i m ów i też* o tru d n o ściac h i w alk ach w ew nętrznych. K atolik będzie w ięc boleśnie św iadom y te ­ go, żę n a w e t n ajb a rd z ie j gorliw ie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podsumowując, udało się potwierdzić kilka faktów z bogatej biografi i Dzierża- nowskiego (związki ojca z Zamoyskimi, zagarnięcie okrętu z nim na pokładzie przez Anglików w

Dlatego użycie czasu Present Perfect można interpretować jako mówienie o przeszłości w ogólnym sensie, że coś miało miejsce i dlatego nigdy nie mówimy konkretnie kiedy coś

RAJD DOOKOŁA POLSKI „ROWER JEST WIELCE OK”, Najlepsi Górale - Górska Premia Zakopanego (240km) c.d.. M-ce Nazwisko i imię Nr Klub M-scowość

RAJD DOOKOŁA POLSKI „ROWER JEST WIELCE OK”, OPEN.. M-ce Nazwisko i imię Nr Klub M-scowość

Aktualnie oferta szkoleniowa została skierowana do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznych z terenu Małopolski – odbyły się już pierwsze szkolenia..

Uczniowie powinni też wskazać postać głównego bohatera, a następnie zdecydować, które z opowiadań przedstawiło najbardziej

u zn ała jedynie za załatw ienie form alnej strony kwestji

Used to accommodate poems with longer lines, this book format features one long, double sided sheet of paper that measures 7” long x 2” tall.. When folded it is contained in a