• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1969, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1969, nr 6"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N W IN O C Z Y D U C H ?

E U A N G ELIA

ŻY C IE I M YŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Warszawa,

Nr 6, czerwiec 1969 r.

WINO CZY DUCH?

MARIA — MATKA JEZUSA

„OTO BARANEK BOŻY”

JAK JEDEN DZIEŃ ZJEDNOCZONY KOŚCIÓŁ EWANGELICZNY

DLA DZIECI:

„A WZYWAJ MNIE...”

KRONIKA

M iesięczn ik „ C h rześcija n in ” w y sy ła n y je s t b ezp ła tn ie; W ydaw anie czasop ism a u m ożliw ia w y łą czn ie ofiarn ość C zytel­

n ik ó w . W sz elk ie o fia r y n a czasop ism o w k ra ju , p ro sim y k iero w a ć na k on to:

Z jed n o czo n y K o śc ió ł E w a n g elicz n y : PKO W arszaw a, Nr 1-14-147.252, zazn aczając ce l w p ła ty na o d w ro cie b la n k ie tu . O fia ­ ry w p ła ca n e za gran icą n a le ż y k ie r o ­ w ać p rzez o d d zia ły za g ra n iczn e B an k u P o lsk a Kasa O pieki, na ad res P r e z y ­ dium R ady Z jed n o czo n eg o K ościoła E w a n g elicz n e g o w W arszaw ie, u l. Za- górna 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego.

Redaguje Kolegium w następującym składzie: Józef Mrózek (red. nacz.), M ieczysław K w iecień (sekr.), Zdzi­

sław A. Repsz, Edward Czajko, Jan Tołwiński. Adres Redakcji i Adm i­

nistracji: Warszawa, ul. ZagórnalO.

Telefon: 29-52-61 (wewn. 9). M ate­

riałów nie zam ówionych nie zwra­

ca się.

;RSW „ P ra sa ” , W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 4700 egz. O bj. 3,5 ark .

Zam. 725. P-39.

W Piśmie Ś w i ę ty m , a przede w s z y s t k i m w pism ach Nowego T e ­ sta m e n tu , pełnia Ducha Św ięteg o p r z eż y w a n a przez chrześcijan, jest często przedstawiana w kontraście do stanu nietrzeźwości, pijaństwa. C h yba dlatego, iż istnieje pe w n e z e w n ę tr z n e podobień­

stw o m ię d z y s k u tk i e m napicia się wina, a r e zu lta te m pełni Ducha.

W dniu Pięćdziesiątnicy w tłum ie, k tó r y b y ł św ia dkiem przeżyć uczniów znaleźli się rów nież i tacy ludzie, k tó rzy p rzyc zy n ę n ie­

zrozumiałego, dziumego zachowania się uczniów Chrystusa, prze­

żyw a ją cych chrzest Ducha Świętego i ognia, widzieli w winie.

A lb o w iem , „drwiąc, mówili: M ło d y m winem . się upili’' (Dz. Ap.

2,13). To z e w n ę trzn e podobieństwo w id z im y także w apostol­

s k im napomnieniu: „Nie upijajcie się w inem , które powoduje ro z­

wiązłość, ale bądźcie pełni D ucha” (Efez. 5,18). W słowie ty m , oczywiście, P aw eł w y s tę p u je przeciw pijaństw u.

P ijaństw o jest szczegó lnym w y r a z e m g łu p o ty starego, nieprze- mienionego życia. J e st ono najczęściej s k u tk i e m w e w n ę tr z n e j p u s tk i d uc how e j w ż y c iu człowieka. J e st rzeczą t e wszechmiar naturalną, iż człow iek pragnie mieć odwagę; pragnie mieć radość i chce mieć zadowolenie w życiu. A le będąc czło w iekiem bez Boga nie m oże znaleźć praw dziw ego źródła odwagi, radości i zadowole­

nia, g d y ż jed y n ie w Bogu dusza człow ieka m oże znaleźć p ra w d zi­

we zaspokojenie pragnień w e w n ę tr z n y c h . Nie mając więc Boga w sercu, p o d sta w y tego zadowolenia szu ka w winie, w alkoholu.

I oczywiście, wino — w p e w n y m sensie — daje człow iekowi tro ­ chę ch w ilow ej odwagi, pozwala na chwilę zapomnieć o kłopotach życia. Ale n iestety, s k u tk i upijania się są opłakane. Odioaga, którą wino daje, zostaje uży ta na czynienie zła. Ileż jest rozbitych głów, ile rozbitych dom ów i rodzin, ty lk o dlatego, że wino dało ko m u ś na chwilę trochę odwagi? Jest również rzeczą niew ątpli­

wą, że wino przynosi chwilę radości. A le radość ta zawsze koń­

czy się tzw. kociokw ikiem .

Chrześcijanin zaś m a doskonalsze źródło odwagi, radości i zado­

wolenia. M ówi o t y m Słow o Boże, a także w ie m y o t y m z naszego własnego doświadczenia. T y m d o sk o n a ły m źró dłem jest Bóg. J e ­ dynie Duch Ś w i ę ty daje tę odwagę, k tó re j s k u tk i są błogosła­

wione tak dla osoby, która ją o trz y m u je , jak i dla in n yc h ludzi.

Tę odwagę posiadali pierwsi uczniowie Pańscy, g d y byli p ro w a ­ dzeni p rz e z D ucha Świętego. Doświadczają tego również w y z n a w ­ cy C h rystu sa po dziś dzień.

Ducha Świętego o trz y m u je się w odrodzeniu. „W N im i w y, k tó ­ rzyście usłyszeli słowo praw dy, eioaneglię zbawienia waszego, i u w ierzyli w Niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Ś w i ę ty m , k tó r y jest z a d a tk ie m d ziedzictw a naszego, aż nastąpi od­

kupienie własności Bożej, k u uw ie lb ie n iu ch w a ły Jego” (Efez.

1, 13— 14). W odrodzeniu d u c h o w y m człow iek o trz y m u je nową naturę; staje się n o w y m stw orzeniem , dziecięciem B oży m . Jego ciało staje się świątynią Ducha Świętego. A le obok stałego po­

siadania Ducha otrzymanego w chwili odrodzenia, Pismo Święte i doświadczenie chrześcijańskie zna takie zjawisko, które nazywa się napełnieniem czyli p r z e ż y w a n ie m pełni Ducha Świętego. Do tej pełni w z y w a Apostoł: „Bądźcie pełni Ducha”.

Natura nie znosi próżni. Jeśli człowiek nie m a Boga w sercu, musi mieć wino; jeśli Duch, Ś w i ę ty w n im nie mieszka, to miejsce Jego m u si zająć wódka. G d y się ludziom Boga zabiera, to trzeba p a m ię ­ tać o ty m , że sięgną oni po alkohol. Oto jest diagnoza choroby naszych bliskich.

E. Cz.

(3)

Maria — matka Jezusa

„W tedy Bóg Jahw e rzekł do węża... Wprowadzam nieprzyjaźń m iędzy ciebie a niew iastę, pomiędzy potom stwo tw oje a potom ­ stwo jej: Ono zmiażdży ci głow ę, a ty zmiażdżysz mu piętę.” (Gen.

3, 14.15)

„...mąż jest głow ą żony, jak i Chrystus — Głową Kościoła: On — Zbawca Ciała, ...Mężowie m iłujcie żony, jak i Chrystus um iłował Kościół i w ydał zań sam ego siebie, ...Dlatego opuści człowiek ojca i m atkę, a połączy się z żoną sw oją i będą dwoje jednym ciałem.

Tajem nica to jest w ielka, a ja m ówię w odniesieniu do Chrystusa i K ościoła” (Ef. 5, 23.25.31.32)

Pism o św ięte zaw iera świadectwo, że czło­

w iek stw orzony przez Boga był isto tą id ealn ą nie tylko pod w zględem fizycznym lecz także um ysłow ym . Człowiek stw orzony z m aterii przez Sam ego Boga b y ł ty p em idealnego czło­

wieka. Lecz nie to n aw et jest najw ażniejsze;

człowiek te n żył w kontakcie z Bogiem, obcował z Nim, czerpał moc z niezm ierzonych dobro­

dziejstw Bożych, poznaw ał Jego tajem nice, po­

słuszny był Bogu rad u jąc się Nim i okazując Mu ustaw iczną wdzięczność. K iedy więc te n stw o­

rzony przez Boga człowiek odpadł od Boga przez g r z: e c h, skutkiem, jego grzechu stała się nie tylko śm ierć (por. Rzym. 6,23), ale i u tra ta kon­

tak tu z Bogiem, obcość i u tra ta chw ały Bożej — tego „szóstego zm ysłu”, „zm ysłu C hrystusow e­

go” . W rezultacie więc człowiek m usiał w yznać przed Bogiem: „Jestem nagi i dlatego skryłem się!”

Przez u tra tę dziecięctw a Bożego człowiek stoczył się w ciemność, u tra c ił też zdolność po­

znaw ania tajem n ic Bożych, k tóre w gruncie rze­

czy są bardzo proste. P ro ste są jed n ak tylko dla um ysłów, k tó re zachow ały bojaźń Bożą. W ielki fizyk angielski Izaak N ew ton gdy odkrył na przykład praw o pow szechnej graw itacji, oddał chwałę Bogu za otw orzenie m u oczu i pozwole­

nie zrozum ienia w ielkiej p raw d y fizyki. N ew ton złożył hołd Bogu za Jego w spaniałom yślność i wielkość. Tak samo A dam żyjąc w w arun k ach rajskich poznaw ał tajem nice Boże i chw ała Boża otaczała go zewsząd. Jed n ak że na sku tek upadku w grzech, stracił spraw iedliw ość i chw ałę Bożą, a grzech to — ciemność i cierpienie, ciężar, sm utek i rozpacz, boleść, przekleństw o i nie­

szczęście.

Lecz niech będzie chw ała Bogu, że m iło­

sierdzie Boże jest „w iększe” od Bożej spraw ied ­ liwości, i że Bóg zapow iada człowiekowi o tym , iż jest możliwość w yjścia z grzechu i śmierci, oraz że sw ojem u upad łem u stw orzeniu osobiście daje obietnicę przy jścia z pomocą, obietnicę, w której już zaw iera się cała Ew angelia. W obiet­

nicy tej mieści się jednocześnie cała treść P rzy ­ mierza Łaski; obietnica ta jest: 1) proroctw em , 2) faktem historycznym odnoszącym się do k on ­ kretnych osób i w yd arzeń i 3) słow a obietnicy odnoszą się także do życia w szystkich ludzi

i dlatego też każdy człowiek może z niej odnieść osobistą korzyść m oralną.

1) Po u pad ku w grzech człowiek otrzym ał od Boga obietnicę, że nasienie zrodzone z nie­

w iasty ziem skiej, zetrze głowę w ęża-kusiciela.

J a k refren w spaniałej pieśni słowa tej obietnicy rozbrzm iew ają n a przestrzeni dziejów całego Starego T estam en tu ; zapowiedź tę od n ajduje­

m y — podkreśloną szczególnie m ocno — w księdze pro ro ka Izajasza. W rozdz. 7 i w 14 w ierszu (przekład ks. Szczepańskiego) czytam y następu jące słowa: „Oto dziew ica zajdzie w cią­

żę i będzie m atk ą Syna; im ię Jego nazw ie Em - m anuel — Jezus nas z Bogiem p o jed n ał”. P ro ­ roctw o częściowo już się w ypełniło. Przez całe w ieki proroctw o m ów iło o tej n i e w i e ś c i e (hebr. alm a —• m łoda kobieta, d z i e w i c a), któ ra jest dziewicą. Bóg w ypow iadając słowa proroctw a dał także ów z n a k w skazujący na w iarogodność tego cudow nego w ydarzenia: „Oto panna pocznie...”, łub jak już cytow aliśm y wg ks. Szczepańskiego — „Oto dziew ica zajdzie w ciążę...” . Z tego też pow odu przez całe dzieje Starego P rzy m ierza diabeł sta ra ł się zniszczyć błogosławione nasienie niew iasty i przerw ać li­

nię pokoleń, z k tó rej (linii) m iał narodzić się Ten, k tó ry zetrze głowę diabła i zniszczy jego nasienie zarów no na świecie, jak i w sercach i duszach ludzkich. Np. p a triarc h a Jak u b nie był pierw orodnym synem Izaaka lecz zdobył dopiero pierw orodztw o; z kolei dopiero czw arty syn J a ­ ku b a — J u d a — należy do „w ybranej lin ii” . Ezawowi n aw et pierw orodztw o nie pomogło, k tó ­ re też w końcu u tra c ił z pow odu sprośności, jak pow iada tek st Pism a. W epoce królew skiej po­

szczególne osoby należące do grona przodków Pańskich (por. M t 1,1 n n ; Łk 3, 23— 28) wielo­

k ro tn ie b yły narażone na ataki szatana. Moce ciemności nie oszczędziły też samego Dawida, k tó ry spraw ow ał urząd królew ski nad całym lu ­ dem w ybranym . Tak samo było w okresie po­

przedzającym przyjście na św iat Syna Bożego — po jego narodzeniu, w ciągu kilkudziesięciu lat Jego życia n a ziemi. Ale najw iększe ataki zła m usiał Syn Boży i Syn Człowieczy znosić w o statnich chw ilach życia w G etsem ane i tuż przed odejściem z tego św iata do Ojca, kiedy już zaw isnął n a K rzyżu stojącym n a wzgórzu Gol­

goty. Jednak że P an nasz Jezus C hrystus od­

(4)

niósł w alne zw ycięstw o n ad w ężem starod aw ­ nym — przeżył straszliw e ukłucie w piętę lecz

zm iażdżył jego głow ę i zniszczył jego' nasienie (par. Gen. 3, 14— 15).

2) G dy w ypełnił się czas, do M arii z Naza­

re tu posłał Bóg sw ojego posłańca — arch a­

nioła G abriela, k tó ry przyniósł jej zw iastow anie,

•że zostanie m atk ą Zbaw iciela św iata. E lżbieta — blisko spokrew niona z M arią — pod n atch n ie­

niem D ucha św. w yznała o M arii, że jest „bło­

gosław iona m iędzy n iew iastam i” . M atka rodzaju ludzkiego — Ew a — była być może n a jp ię k n ie j­

szą w śród niew iast (pod w zględem fizycznym ) tak, jak A dam b ył chyba n ajp ięk n iejszy w śród mężczyzn, poniew aż oboje byli bezpośrednio stw orzeni przez Boga. M a r i a była jednakże najpiękniejsza w śród niew iast w sensie w e­

w n ętrzn ym i jak m ówi Pism o była „błogosła­

w iona m iędzy n iew iastam i” .

W m oim przeko n an iu także w in tencji Pism a św. (por. O bjaw ienie św. J a n a rozdz. 12) M aria jest przedstaw iona jak o Oblubienica.

Moim zdaniem ona je s t typem. Kościoła dzię­

ki pokorze o poddaniu się Słow u Bożem u i p ragn ien iu słuchania rozkazań Pańskich.

M aria należy jednocześnie do Kościoła i nie p a ­ nuje nad Kościołem, co najlepiej obserw ujem y w scenie pod Krzyżem , kiedy P an Jezus poleca­

jąc M arię opiece swego um iłow anego ucznia, ty m sam ym polecił M arię opiece Kościoła. A po śm ierci i zm artw y ch w stan iu C h ry stu sa P a n a w i­

dzim y M arię w raz z gronem około 120 aposto­

łów i uczniów, oczekującą na zesłanie D ucha św.

W ty m św ietle więc pow inniśm y spoglądać na

„obraz” M arii przedstaw ionej w 12 rozdz. O bja­

wienia, M arii „błogosławionej m iędzy niew iasta­

m i”, ale poddanej Kościołowi, tak, jak i niew ia­

sta poddana jest; mężowi, gdyż je s t w y ję ta z bo­

ku m ężczyzny, jak K ościół-Eklezja je st w y ję ­ ty z boku „ostatniego A dam a” — Jezu sa C hry­

stusa.

Zw iastow anie archanioła m iało m iejsce przed połączeniem się M arii z jej legalnym m ę­

żem — Józefem . W starożytności biblijnej ślub żydowski składał się z dwóch części: 1) z zaślu­

bin i 2) w prow adzenia się pan n y m łodej do do­

m u oblubieńca. M iędzy ty m i dw om a etapam i mógł więc upły nąć krótszy lu b dłuższy okres czasu w zależności od okoliczności życiowych.

Józef — legalny m ąż M arii będąc zaskoczony w ydarzeniam i, jakie m iały m iejsce ]uż po pod­

pisaniu k o n tak tu ślubnego, otrzym ał specjalne objaw ienie od anioła, w k tó ry m zostało p o tw ier­

dzone to wszystko, co było treścią zw iastow a­

nia danego M arii, że M aria będzie m atk ą Syna, k tó ry będzie nosił imię Jezus (aram. Jehośua, Jeśu a lub Jeśu), co po polsku oznacza Tego, k tó ry „zbaw i swój lud od jego grzech u” (Mt.

1,21). Im ię to oznacza Zbawiciela, k tó ry w yba­

w ia m nie od m oich grzechów, od grzechów tem ­ peram entu, od grzechów skrytych, nieśw iado­

m ych lub nagłych. Oznacza Zbawiciela, k tóry

w ybaw ia m nie od w szystkich m oich grzechów tak, że już żadne zło nie zdobędzie p a n o w a - n i a nade m ną. Bo sam z siebie człowiek nie zdoła nic uczynić, nie zdoła też pokonać swo­

ich w rogów. Im ię Zbaw iciela może ochro­

nić także od grzeszenia i zbawić nas, gdyśmy zgrzeszyli. Samo im ię daje tę obietnicę, iż to uczynić może. I dlatego jest kochane przez cały lud teraz i w całej wieczności. Ew angelia bo­

w iem pow iada: „K tórzykolw iek zaś go przyjęli, ty m dał praw o stać się dziećmi Bożymi, tym, k tórzy w ierzą w im ię Jego. K tórzy narodzili się nie z k rw i ani z cielesnej woli, ani z woli męż­

czyzny, lecz z Boga” (Jan 1,12— 13).

3) Pow iedzieliśm y wcześniej, że słowo obietnicy danej Prarodzicom odnosi się także do w szystkich ludzi i że każdy może odnieść z nich osobistą korzyść m oralną. Mogło się zda­

rzyć, że niejedno k rotnie upadliśm y i zostaliśmy

„ukąszeni w p iętę ” przez pokusę grzechu, że z całego serca szukaliśm y rozw iązania w chwi­

lach ciężkich i złych, lecz dzięki ukryciu się w Jezusie C hrystusie, w Jego m ocy i w Jego im ie­

niu m ogliśm y odnieść zw ycięstw o — dzięki Nie­

m u i dzięki Jego mocy. Także inny fragm ent 12 rozdz. księgi O bjaw ienia uk azuje niew iastę w chwale, trzy m ającą nogę n a głowie w ęża sta­

rodaw nego. P am iętajm y więc o tym obrazie zwycięskiego Kościoła, i w nim o M arii — po­

słusznej Bogu, pokornej i błogosławionej Marii, jako ty p ie Kościoła — i poniew aż C hrystus Pan odniósł już w alne zw ycięstw o nad złem, to dzięki N iem u i m y także m ożem y w każdej chwili odnosić zw ycięstw o nad złem i odpierać ataki szatana. A do swoich w iernych uczniów i w yznaw ców sam C hrystus P an powiedział przed odejściem z tego św iata: „Ufajcie, Jam zw yciężył św iat!”. To Słowo Pańskie odnosi się więc do nas także k tó rzy żyjem y z Panem i w Panu. O byśm y się tylko radow ali spoglądając bez przerw y na naszego Pana, m ając pewność, że przez Niego będziem y żyli na wieki. Niech więc i w ia ra nasza zdobędzie się na to radosne w yznanie: „Nie pozwól m i poddać się ani gnie­

wowi, ani pysze, ani tchórzostw u, ani innem u rodzajow i zła, ale ocal m nie do świętości żywo­

ta, żeby Im ię Tw oje: Jezus — w ysław ione było w e m n ie” .

A lbow iem jak bez woli M arii P an Bóg nie uczynił niczego odnośnie zapowiedzi, iż zosta­

nie M atką Zbaw iciela św iata (por. „Oto ja służebnica P ań ska...” — Łk. 1,38), lecz dzięki jej posłuszeństw u, pokorze i w ielkiem u p ra ­ gnieniu sp ełniania Jego woli, M aria „błogosła­

w iona m iędzy n iew iastam i” stała się M atką Zbaw iciela św iata, ta k i od nas Pan Bóg żąda posłusznej w oli i p ragn ienia oddania się na służbę Jem u. Niechaj więc przykład jej życia i w iary dopomoże nam w szystkim szczerze i gorliw ie w yznaw ać Pana, aż w wieczności sta­

niem y przed tro n em Bożym i będziem y chw a­

lić Go i służyć Mu — nigdy nie ustaw aj ąc.

Stanisław Krakiewicz

(5)

„OTO BAR4NEK BOŻY...”

„A nazajutrz ujrzał Jan Jezusa idą­

cego do siebie i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech św iata”.

(Jan 1,29)

W

iemy, że słowa te w ypow iedział Ja n Chrzi- ciel w B etabarze nad Jordanem , gdy wśród zebranych tam grom ad ludzkich, zobaczył P an a Jezusa idącego ku niem u. W iemy, że J a n był zdziw iony ujrzaw szy Syna Bożego w śród grze­

szników, którzy w yznaw ali swe p rzestęp stw a i chrzcili się w Jo rd an ie chrztem p o k u ty „na odpuszczenie grzechów ” . Nie m ieli oni pokoju w sercu, pragnęli pojed nania się z Bogiem, zba­

w ienia i życia wiecznego. Przyszli słuchać słów Janow ych, a usłyszaw szy napom inanie i p o ru ­ szeni będąc, oddaw ali Bogu chwałę.

P an Jezu s był Synem Bożym, bezgrzesznym , nie potrzebow ał chrztu i pokuty, jak inni ludzie, a m im o to — dając przykład w szystkim , którzy W en uw ierzą — stan ął pokornie przed Ja n em — i gdy ten w zb ran iał się — kazał mu, aby Go ochrzcił tak, jak i innych. I objaw ił się nad Nim Duch Św ięty, k tó ry spoczął i pozostał n a Nim, a z N ieba dał się słyszeć głos: „Tyś jest Syn Mój miły, w Tobie Mi się upodobało” .

Jego u jrzaw szy J a n pow iedział: „Oto B ara­

nek Boży, k tó ry gładzi grzech św iata” . Do tej chwili n ik t tego nie wiedział, że Jezus jest Zbaw icielem ; św iadectw o Janow e oznajm iło t®

ludziom po raz pierw szy n a ziemi. A gdy drugi raz to w ypow iedział, poszło zaraz za P anem J e ­ zusem dwóch uczniów Janow ych.

Czemu Jan , aż d w ukrotnie w ydał św iadec­

two o P an u Jezusie, niezależnie od innych jesz­

cze bardzo w ażnych oświadczeń, przez k tó re słu­

chający m ieli być przekonani o niebiańskim po­

chodzeniu P a n a Jezu sa i wszystkiego, co czynić będzie w Im ieniu Boga Ojca.

W B etabarze m isja Jana, dla której został przez Boga w y b ra n y i już w łonie m atki napeł­

niony D uchem Bożym, została w łaściw ie uko ń ­ czona. W iemy, że narodzeniu J a n a tow arzyszyły szczególne objaw y działania D ucha Bożego, a je ­ go poczęcie poprzedzone zostało poselstw em z Nieba.

Ja n Chrzciciel nieco tylko starszy od P ana Jezusa, został w y b ra ą y przez P an a Boga, aby poprzedził i oznajm ił św iatu ukazanie się na w i­

downi samego Syna Bożego — oczekiwanego przez Żydów M esjasza i Zbaw iciela grzeszni­

ków.

O tej swojej prorockiej i zarazem bardzo szczególnej m isji, J a n wiedział. Przygotow yw ał go Duch Boży do jej w ypełnienia. Dlatego Ja n przebyw ał na puszczy, z dala od ludzi, na m od­

litw ie i postach. Aż przyszedł dzień, gdy Duch Boży kazał m u z puszczy pójść m iędzy ludzi.

Przygotow yw anie drogi dla M esjasza zostało rozpoczęte. Rozległ się jego donośny głos: „P o­

kutujcie, albow iem się przybliżyło królestw o

niebieskie” ! A gdy go kapłani i lewici p ytali kim jest, aby m iał praw o tak świadczyć, odpowie­

dział prosto: „Jam jest głos w ołającego na pusz­

czy: P ro stujcie drogę P ań sk ą”.

W iedział J a n jakie jest jego powołanie, i wiedział, że ta jego służba zostanie w ypełniona, gdy zobaczy człowieka, o k tórym m u Duch Boży oznajm i. A gdy Go zobaczył, w yznał to przed ludźm i tak : „Oto B aranek Boży, k tóry gładzi grzech świata... a jam Go nie znał, ale aby był objaw iony Izraelowi, dlategom ja przyszedł chrzcząc w odą” .

W ypełnił J a n z radością sw oją misję, gdyż w idział w ypełnienie się obietnic Bożych, pro­

roctw daw nych, zapow iadających, że dana bę­

dzie grzesznym ludziom droga zbawienia, że w szystko co potępiało ich na wieki, a od czego Zakon nie m ógł ich uwolnić, będzie mogło być zgładzone i przebaczone. W iedział bowiem, że najśw iętsze ofiary składane w edług rozkazania Bożego za grzech popełniony, nie m iały mocy odm ienić serca ludzkiego, napełnić go nie tylko w strętem do grzechu, ale dać m u moc do nie grzeszenia. G inęły niew inne baranki składane w ofierze za grzechy, lała się ich krew , ale grzesz­

ny człowiek pozostaw ał takim sam ym grzeszą­

cym człow iekiem nadal.

Aż oto ukazał się przed oczami J a n a Ktoś, 0 K im mu Duch pow iedział wcześniej. Rozra­

dow ał się Jan. W iedział bowiem, że jego grzm ią­

ce i straszliw e grom ienie grzesznych i strofow a­

nie, w yw oływ ały przestrach, przerażenie, powo­

dowało u w ielu przekonanych o swych grze­

chach jeszcze bardziej o spraw iedliw ej karze Bożej za nie, tak że bili się w piersi, w yznaw ali grzechy, chrzcili się naw et. Ale w iedział też Jan, że nie m a on m ocy udzielić D ucha Bożego tym, którzy Go słuchają. To może uczynić tylko Me­

sjasz, k tó ry w eźm ie na Siebie grzechy ludzi 1 udzieli im m ocy D ucha Bożego do nowego ży­

cia, życia z Bogiem, i to życia na wieki.

A gdy zam ilknął grzm iący głos Jana, za­

m ordow anego przez grzeszników, rozległ się ci­

chy, ale dziw nie doniosły głos P an a Jezusa, k tó­

ry podjął służbę Bożą dokładnie w m omencie um ilknięcia Jan a. Mówi bowiem Ew angelia:

„Potem , gdy J a n był podany do więzienia, przy­

szedł Jezus do G alilei opow iadając Ewangelię K rólestw a a m ów iąc: W ypełnił się czas i przy ­ bliżyło się K rólestw o Boże: P okutujcie a w ierz­

cie E w angelii” !

Tak B aranek Boży rozpoczął Sw ą służbę miłości dla zbaw ienia grzesznika. On to oznaj­

m ił ludziom, że Bóg m iłuje człowieka i nie chce jego zguby, choć każdy człowiek jest grzeszni­

kiem, a spraw iedliw ym praw em królestw a Bo-

(6)

żego jest to, że zapłatą za grzech jest śmierć.

I w łaśnie dlatego, aby grzesznik nie m usiał być potępiony na wieki, zgodził się p rzyjść n a zie­

mię P an Jezus, aby opow iedział ludziom o dro­

dze zbaw ienia, i aby jako B aran ek Boży, w ziąw ­ szy na Siebie w G etsem ane grzechy w szystkich ludzi, ponieść spraw iedliw ą k a rę za ludzkie grzechy n a drzew ie K rzyża, przelać na Golgo­

cie krew Sw oją św iętą po to, „aby każdy kto W eń uwierzy, nie zginął, ale m iał żywot w ieczny” .

A wszyscy, k tórzy uw ierzyli P an u Jezuso­

wi, dożyli w edług Jego Słow a — odpuszczenia grzechów i zbaw ienia, i to dożyli tak, iż m ają w sercu w yraźn e św iadectw o o doznanej łasce i świadczą kom u mogą, że P a n Jezu s jest B a­

rank iem Bożym, k tó ry u m arł za grzechy każde­

go z nas, bo „Bóg tak um iłow ał św iat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto W eń w ierzy nie zginął, ale m iał żyw ot w ieczny” .

I tak począw szy od A postołów i ich ucz­

niów, a potem uczni czniów, żywe św iadectw o zbaw ionych ludzi o Jezusie Zbawicielu, o B a­

ran k u Bożym, k tó ry życie daje św iatu, rozlegało się w każdym pokoleniu, tow arzysząc czytaniu Ew angelii Św iętej, tej błogiej w ieści o zbaw ie­

niu grzeszników przez w iarę w P an a Jezusa.

Tak doszło to św iadectw o do naszych czasów, i

jak wówczas, tak i dziś każdy, kto uwierzy Ew angelii Św iętej a przekonany będąc o swym grzechu szczerze go w yzna P an u Jezusow i i po­

prosi o odpuszczenie i o zbawienie, otrzym uje je, i rad u je się, że tu ta j n a ziem i on, grzesznik, mógł dożyć zbaw ienia z rąk Jezu sa Chrystusa, i że to stało ściśle w edług Pism a Świętego, ści­

śle w edług słów P an a Jezusa. A dożył tego zba­

w ienia tylko dlatego, że tem u Słowu Bożemu uw ierzyw szy, przyszedł w m odlitw ie po prostu do P a n a Jezusa!

I m y, k tó rzy teraz podajem y Ew angelię in­

nym , św iadczym y o sobie słowami A postoła P a­

w ła: „...i m yśm y byli kiedyś głupim i, upornym i, błądzącym i, służąc pożądliwościom i rozkoszom rozm aitym , w złości i zazdrości m ieszkając, prze- m ierzłym i, jedni drugich nienaw idzącym i, ale gdy się okazała dobrotliwość i miłość ku ludziom Zbawiciela naszego Boga, nie z uczynków spra­

wiedliwości, które byśm y m y czynili, ale w ed­

ług Swego miłosierdzia zbawił nas... przez Jezu­

sa Chrystusa, Zbawiciela naszego”.

Chcesz być zbaw iony i ty, k tó ry czytasz to teraz? P rzyjdź w m odlitw ie i ty do P an a Jezusa, a On ci przebaczy grzechy tw o je i da ci życie wieczne. Sam to pow iedział i przyrzekł: „Kto do M nie przyjdzie, tego nie odrzucę precz!”

...J a k j e d e n d z i e ń

W

m ałej chińskiej m iejsco­

wości kończyłem służbę wojskową. Byłem pełen radości, że wreszcie będę m ógł wrócić w ojczyste strony, do Polski. Ale w łaśnie tam , w dalekich Chi­

nach, w iele tysięcy km od C h a r k o w a po raz pierw szy spotkałem się z w yznaw cam i w iary ew angelicznej. W p raw ­ dzie tam nie przeżyłem jeszcze naw rócenia, ale to było począt­

kiem dokonującej się zm iany mojego życia, aż do całkow ite­

go oddania się Zbawicielowi.

Szukałem kraw ca, chciałem przyzw oicie w racać do domu.

Skierow ano m nie na skraj m ia­

steczka do k raw ca Polaka. Ucie­

szyłem się, że na tak dalekiej obczyźnie rodaka spotkam . Jed n ak mój now y znajom y m ó­

w ił ju ż tylko po ro syjsk u o bsta­

jąc przy tym , że jest z k rw i i kości Polakiem . Baw ił m nie n ie ­ co tym, był nato m iast dobrym kraw cem . Uszyłem g a rn itu r i obstalow ałem koszulę. W sło­

neczny niedzielny poran ek po­

szedłem po ich odbiór. Nie za­

stałem kraw ca w domu, n a to ­ m iast córka jego pow iedziała mi, że koszula jest gotow a ty l­

ko jeszcze guziki nie są przyszy­

te. Drobiazg, powiedziałem , p ro ­ szę przyszyć — zapłacę i będzie po kłopocie. N ie — odpow ie­

działa, niedziela jest dniem , w k tórym Jezus C hrystus zm ar­

tw ychw stał, więc ja w każdą niedzielę w spom inam o tym , dziękując Mu, i nie m ogę w zw iązku z ty m dzisiaj guzików przyszyw ać. A w ogóle to n ie­

dziela jest dniem odpoczynku i w ykonuję' w ty m dniu tylko n ie­

zbędne czynności. Byłem za­

skoczony odpowiedzią tej m ło­

dej niew iasty. N igdy dotąd nie słyszałem z ust m łodego czło­

w ieka coś podobnego. W w y w ią­

zanej rozm owie córka kraw ca złożyła mi św iadectw o swojego naw rócenia, opow iedziała mi dużo o C hrystusie, o Jego bez­

granicznej miłości i o jej dowo­

dach. Byłem w strząśnięty, coś podobnego n aw et od księdza nie słyszałem . N aw et m am a m oja nauczyła m nie bardziej m iłować M arię niż C hrystusa. P rzypom i­

na mi się naw et jak m am a m o­

ja, gdy m iałem 8 lat, oddała m nie do klasztoru, bo bardzo chciała m ieć syna księdza. W klasztorze w okresie letnim p ra ­ cow aliśm y w ogrodzie. Potem m nisi nas uczyli. Używ ali przy

brat Zdzisław

ty m takich sposobów, że w no­

cy płakaliśm y. Z klasztoru w yjść nie było można. Miałem ju ż jed n ak dosyć nauki na księ­

dza i postanow iłem uciec. Po uzgodnieniu z furm anem , na wozie pod w orkam i po ziem nia­

kach, w yjechałem za m u ry klasztoru. Przeżyłem u p rzed­

nio chw ilę strachu, gdy m nich spraw dzając wóz ręk ą dotykał w orków . Nie znalazł mnie, by ­ łem uradow any. Tak więc za­

kończyła się m oja droga na d u ­ chownego.

Teraz, w racając do koszar — koszuli nie odebrałem , poniew aż nie była w ykończona — porów ­ nyw ałem to, co usłyszałem od m łodej niew iasty z m oją do­

tychczasow ą w iedzą o Bogu, z m oim zaaganżow aniem w ew ­ n ętrzn y m w spraw y zw iązane z w iarą. Z astanaw iałem się, jak m ożna mieć tak głęboką w iarę.

D otąd uw ażałem siebie zaw ­ sze za głęboko w ierzącego rzym ­ sko-katolika. Teraz jed nak m o­

ja religijność jakoś zbladła, zmalała. To co dzisiaj usłysza­

łem było dla m nie zupełnie nowe.

N iespodziew anie zostałem za­

w iadom iony o przedłużeniu służby w ojskow ej n a okres n ie­

ograniczony, obsługiw aliśm y w w ojsku kolej żelazną. Często

(7)

więc odw iedzałem rodzinę kraw ca i z radością słuchałem św iadectw o Zbaw icielu Jezusie C hrystusie. N adszedł u p ra g ­ niony czas pow rotu. W racając z Chin byłem już żonaty, a żoną m oją była A nna, córka polskie­

go kraw ca.

O siedliliśm y się po w schod­

niej stronie Bugu. W m iejsco­

wości, w której zam ieszkaliśm y nie było Zboru. To, że po la­

tach stałem się dzieckiem Bo­

żym zawdzięczam w y trw ało ­ ści i postaw ie żony. W rozm o­

w ie ze m ną, w u stach jej na pięrw szym m iejscu b y ły w e r­

sety Słow a Bożego. Będąc na w ojnie japońskiej o trzy m y ­ w ałem listy, w k tó ry ch bu d o ­ w ała m oją w iarę, a w yroczki z P ism a Św iętego dobierała tak, że zawsze byłem zbudow any i pocieszony. Po pow rocie znowu:

obowiązki, praca zawodowa, b rak społeczności zborow ej.

Ciężkie to b y ły la ta dla m ojej żony, bo wciąż trw ałem w u p o­

rze, ona jed n ak nie poddała się.

Pan przez nią pu k ał do m ojego serca i w sercu m oim rodziła się iskierka m iłości do Niego.

Nie rozum iałem w ielu rzeczy z P ism a Św iętego. K siądz dow ie­

dziaw szy się, że czytam Biblię odpraw ił m nie, nazyw ając h e re ­ tykiem . Jeszcze bardziej byłem zdziwiony, gdy w najbliższą n ie­

dzielę, z am bony zostałem w y ­ szydzony i w yśm iany. Ż arliw e m odlitw y żony nie ustaw ały.

Dow iedziałem się, że w dość odległym m ieście Ł u c k u jest Zbór. W ybrałem się więc tam , aby go odszukać i wziąć udział w nabożeństw ie. B yła niedziela, udałem się na w skazaną ulicę.

W łaśnie n a G n i e d a w i e rozpoczęto budow ać duży dom m odlitw y. Siostra m ieszk ają­

ca obok p rzy jęła m nie bardzo serdecznie. N abożeństw o m ia­

ło być dzisiaj w oddalonej o 8 km od m iasta wiosce. U dałem się więc tam pieszo. Szedłem obok radośnie gaw ędzącej, coraz to pow iększającej się, g ru p y lu ­ dzi. Z atrzym ała nas w ielka k a ­ łuża n a drodze, przez k tó rą trzeba było przechodzić p o je­

dynczo po porozstaw ianych kam ieniach. Z agadnąłem je d ­ nego człowieka, k tó ry przecho­

dził jako ostatni o w ioskę do której zdążałem . O dpow iedział:

my wszyscy tam idziem y — a

pan do kogo? Szukam zebrania

„sztundów ” (nie wiedziałem , że to przezwisko), odpowiedziałem . Żona m oja jest w ierząca i ja chciałbym też być takim jak ona, nigdy jedn ak nie byłem na nabożeństw ie. Człowiekiem, z k tó ry m zacząłem rozm aw iać był b ra t Jankow ski, dołączyli do nas inni bracia. N ajpierw w y­

jaśnili m i jak się rzecz m a z przezw iskiem „sztu n d y ” . Po­

tem rozm aw iając serdecznie szliśm y na nabożeństw o. Czułem żar miłości, byłem uradow any, to byli moi pierw si bracia. B y­

łem zażenow any w ielką tro sk li­

wością, z k tó rą spotkałem się w Zborze. Na zawsze w y ryło się w m ojej pam ięci to pierw sze nabożeństw o. Słowem usługiw a­

li b ra t B ultm an i inni, przed ­ staw iając dokładnie drogę zba­

w ienia. W dniu tym w m odli­

tw ie oddałem sw oje serce Bogu.

Był to cudow ny dzień w moim życiu. G dy w róciłem do dom u żona płakała z radości..O d tego czasu zapragnąłem społeczno­

ści zborow ej. W k rótkim też czasie zam ieszkałem z całą ro ­ dziną w Łucku. B yliśm y w resz­

cie blisko Zboru, a dom nasz stał otw orem dla w szystkich w ierzących. G dy p rzyjąłem w roku 1928 chrzest w odny, k tó ­ rego udzielił m i b ra t B andaruk, żona pow iedziała m i: dziękuję Bogu m ojem u za to, że ty jesteś Jego własnością, doczekałam się tego, więc teraz i ja mogę zaw rzeć przym ierze z Panem . W iedziałem, że była ona już

daw no gotow a do chrztu, ale czekała z tą decyzją do mojego naw rócenia.

Św iadectw o jej przy p row a­

dziło także do C hrystusa m oje­

go b ra ta Tomasza. Byłem w zru ­ szony, gdy znając jego sprzeci­

wy, po latach czytałem w liście podziękow anie, któ re składał żonie za św iadectw o złożone mu o żyw ym Jezusie Chrystusie.

P rzeżyłem z żoną dużo, Pan była zawsze z nam i. Szczególnie w latach II-giej w ojny św iato­

w ej przeżyw aliśm y m ocną rę ­ kę opieki Bożej.

A tera z gdy patrzę w p rze­

szłość n a przeżytych 88 lat, stw ierdzam , że życie m oje m i­

nęło jak jeden dzień. Wiem, że ju ż w krótce będę m usiał odejść do Pana, tam gdzie ju ż od k il­

ku la t jest m oja żona, do oj­

czyzny, w której nie m a trosk, łez ani bólu.

Życie m ija bardzo prędko, 88 la t m inęło jak jed en dzień. Tak w ięc drodzy przyjaciele nie zw lekajcie z oddaniem swojego serca Jezusow i C hrystusow i. Z w łasnych przeżyć wiem, że im człowiek starszy tym tru d niej, ty m serce staje się tw ardsze.

A przecież nie każdy będzie m iał kogoś, kto z całkow itym zaparciem będzie w alczył o Tw oją duszę.

Spraw , Panie Jezu, aby to kró tkie św iadectw o przyniosło owoc.

Antoni Paluch

W szystkim naszym P rzyjaciołom i Sym patykom , w celu u łatw ienia do konyw ania w p ła t ofiair na fu n d u sz budow y dużej kaplicy C e n tra l­

nego D om u K ościelnego w W arszaw ie, p ra g n ie m y podać brzm ienie naszego specjalnego k o n ta ;

w k ra ju : Zjednoczony Kościół Ewangeliczny Fundusz Budowy Centrali, Warszawa,

Nr 1-14-147478

za g ran ic ą: Bank Polska Kasa Opieki S.A.

Warszawa Nr konta: E/100309

Zjednoczony Kościół Ewangeliczny

(8)

Zjednoczony Kościół Ewangeliczny

Od czasu do czasu Kedakcja nasza otrzym uje listy z pytaniam i w sprawie ustroju i zasad w iary naszej społeczności. Nie zawsze jesteśm y w stanie, ze względów technicznych, udzielić w yczerpującej odpowiedzi na te pytania. Dlatego też mając w łaśnie te zapytania na uwadze, zam ieszczam y artykuł pt. ZJEDNOCZONY KO­

ŚCIÓŁ EWANGELICZNY, pióra brata Edwarda Czajko. Przy okazji pragniemy przypomnieć, że o historii ugrupowań, które w eszły w skład Zjednoczonego K o­

ścioła Ewangelicznego traktuje broszura tegoż autora: „Chrześcijanie ew angeliczni w P olsce”. Broszura jest jeszcze do nabycia w dziale w ydaw niczym Kościoła.

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny w PRL jest kościołem stosunkow o m łodym ; w swojej obecnej form ie organizacyjnej pow stał na kon­

ferencji bratersk iej w W arszaw ie dnia 4 czerw ­ ca 1953 roku. Połączyły się w te d y w ram ach jednego organizm u kościelnego następ u jące ugrupow ania ew angeliczne: Zw iązek E w angeli­

cznych Chrześcijan, Zw iązek Stanow czych Chrześcijan, Zjednoczenie W olnych Chrześcijan, Kościół C hrześcijan W iary Ew angelicznej oraz Kościół C hrystusow y 1.

Z praw nego p u n k tu w idzenia Zjednoczony Kościół Ew angeliczny działa na podstaw ie zno­

w elizow anego p raw a o stow arzyszeniach z 1932 roku; do re je s tru stow arzyszeń i związków re­

ligijnych został w pisan y decyzją U rzędu do S praw W yznań z dnia 31 lipca 1959 roku.

Podstaw ow ą jed n ostk ą w Kościele jest Zbór.

Dlatego też członkiem Kościoła może być je d y ­ nie ta osoba, k tó ra jest członkiem jednego ze Zborów. Na członków Zboru p rzy jm u je się osoby, k tó re przeżyły duchow e odrodzenie i ak ­ ceptu ją w yznanie w iary obow iązujące w Z jed­

noczonym Kościele Ew angelicznym . P rzyjęcie za członka Zboru odbyw a się w drodze uchw ały Ogólnego Z ebrania Członków n a podstaw ie w niosku R ady Zborow ej i po w ysłuchaniu św ia­

dectw a dotyczącego osobistego spotkania z Bo­

giem i przeżyć duchow ych k andydata. Osoba p rzy ję ta n a członka Zboru jest dopuszczona do przyjęcia chrztu w iary. Członkostwo Zboru, a ty m sam ym Kościoła, w ygasa przez dobrow olne w ystąpienie, w yłączenie, skreślenie z listy członków oraz śm ierć. Zbory o b ejm u ją różną ilość członków, nie m niej jed n ak jak 15 osób.

M niejsze g rupy w yznaw ców m ogą organizować się jako placówki, k tó re podlegają jed nem u z najbliższych tery to rialn ie zborów. Zbór, ta k sa­

mo jak Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jako całość, posiada osobowość praw ną. W ładzami Zboru są: Ogólne Z ebranie Członków, Rada Zborowa, przełożony Zboru, k tó ry jest duchow ­ nym Kościoła, oraz K om isja R ew izyjna.

Przełożony Zboru jako duchow ny Kościoła nosi jeden z n astęp u jący ch ty tu łó w : kaznodzie­

ja, p rezb iter lub starszy prezbiter. Do zadań przełożonego Zboru należy szczególna pieciza nad rozw ojem życia relig ijn eg o Zboru oraz troska o zapew nienie norm alnego biegu spraw Zboru; przełożony Z boru prow adzi nabożeń-

(Red.)

stw a zborow e osobiście lub zleca ich p ro w a­

dzenie swoim pom ocnikom.

Zadaniem Zboru jest: pielęgnow anie życia chrześcijańskiego w śród członków i ich rodzin oraz w śród sym patyków , nauczanie i szerzenie znajom ości P ism a Świętego, pielęgnow anie społecznej m odlitw y oraz m uzyki religijnej i śpiew u, chrześcijańskie w ychow anie dzieci młodzieży, pogłębianie zasad ścisłej w spółpracy m iędzy poszczególnym i Zboram i chrześcijan ew angelicznych. W ty m celu urządza Zbór n a­

bożeństw a, na których p rogram składa się m. in.

czytanie Pism a Świętego, kazania, m odlitw y oraz śpiew pieśni religijnych. W olbrzym iej większości Zborów nabożeństw a odbyw ają się trzy razy w tygodniu: dw a razy w niedzielę i jeden raz w tygodniu; odbyw ają się także, oczywiście, w czasie św iąt chrześcijańskich.

W edług najnow szej staty sty k i Kościół liczy 97 Zborów i kilkadziesiąt placówek.

W ładzam i Zjednoczonego Kościoła E w an­

gelicznego są: Synod, R ada Kościoła, P rezydium R ady Kościoła i K om isja K ontrolująca. Synod jest najw yższą w ładzą Kościoła. Z biera się raz na trz y lata. Do jego kom petencji należy: p rz y ­ jęcie spraw ozdania R ady Kościoła i udzielenie jej absolutorium , w ybór nowej Rady Kościoła, uchw alanie składek na rzecz Kościoła, decydo­

w anie w in nych w ażnych spraw ach przedsta­

w ionych przez R adę Kościoła oraz zatw ierdzenie zm iany s t a t u t u 2. O rganem m iędzysynodalnym Kościoła jest R ada Kościoła, w yb ieran a na trzy lata i składająca się z 30 członków i 10 zastęp­

ców 3. Do kom petencji R ady Kościoła należą w szystkie spraw y niezastrzeżone dla Synodu, a więc uchw alanie przepisów obow iązujących w Kościele, czuw anie nad u trzym an iem łączności m iędzy zboram i w Kościele i nad czystością i praw idłow ością w ykładu P ism a Świętego, strzeżenie powagi, p raw i interesów Kościoła oraz podejm ow anie uchw ał w spraw ach m ają t­

ku Kościoła i ogólnych spraw ach kościelnych, ew angelizacyjnych, duszpasterskich, dobroczyn­

nych i w ydaw niczych. O rganem spraw ującym zarząd i działającym w im ieniu R ady Kościoła jest P rezy diu m Rady Kościoła składające się z prezesa, w iceprezesów , sek retarza i skarbnika.

P rezydium w y b iera i poszczególnym jego człon­

kom fu n k cje przydziela R ada Kościoła na swo­

im pierw szym , posynodalnym posiedzeniu 4. Ko­

m isja K o ntro lująca zajm u je się kontrolą i n ad ­ zorem w spraw ach finansow o-gospodarczych

(9)

całego Kościoła. Łącznikiem m iędzy P rezydium Rady Kościoła a zboram i jest P re zb iter O k rę­

gowy, którego m ianu je P rezydium R ady Kościo­

ła po w ysłuchaniu opinii zborów właściwego okręgu (okręgam i w rozum ieniu S ta tu tu Ko­

ścioła są wojew ództw a). Do zadań p rezb itera okręgowego należy opieka nad życiem religijno- -kościelnym oraz pomoc w załatw ianiu spraw

adm inistracy jny ch zborów okręgu.

Nauka Kościoła

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jest ty ­ pem wolnego kościoła i stanow i rad y k aln e skrzydło p ro testan ty zm u polskiego. Głów ne za­

sady jego nau ki są podane w statucie oraz in ­ nych publikacjach Kościoła. S ta tu t podaje, że

„Zjednoczony Kościół Ew angeliczny w PRL tw orzą w yznaw cy zgrupow ani w Zborach...

istniejących na obszarze P ań stw a Polskiego na podstaw ie w yznaw anej w spólnie w iary, u stan o ­ wionej dla kościołów chrześcijańskich przez J e ­ zusa C h ry stu sa” 5. Tę „w spólnie w yznaw aną w ia rę ” S ta tu t precyzuje następująco: „ Jest to

w ia ra :

— w nieom ylność całości P ism a Św iętego — Biblii, jako Słowa Bożego, natchnionego przez Ducha Świętego,

— w T rójjedynego Boga — Ojca, Sy n a i Ducha Świętego,

— w Synostw o Boże Jezu sa C hrystusa, po­

czętego z Ducha Świętego, narodzonego z M arii Dziewicy,

— w Jego śm ierć na krzyżu za grzechy św iata i w Jego zm artw ychw stanie w ciele,

— w Jego w niebow stąpienie i pow tórne * przyjście dla ustanow ienia K rólestw a Bożego na ziemi,

— w chrzest D uchem Św iętym w edług P i­

sma Św iętego 6,

— oraz w w ieczne życie i więczne p otępie­

nie” 7.

C h r z e s t . Zjednoczony Kościół Ew angeliczny naucza, że

— chrzest jest przykazaniem P ańskim i aktem pow szechnym , odnoszącym się do każde­

go chrześcijanina ewangelicznego,

— dokonanie a k tu chrztu nie jest w a ru n ­ kiem odziedziczenia K rólestw a Bożego, to zna­

czy, że człowiek schodzący ze św iata, w ierzący w Jezusa C hrystusa, jako swojego Zbawiciela, ale nie ochrzczony ze w zględu n a w a ru n k i u n ie­

możliw iające dokonanie tego a k tu — nie będzie potępiony jedynie dla tej przyczyny,

— akt chrztu może być dokonany jedynie jako spełnienie woli katechum ena, w yrażonej w stanie pełnego zrozum ienia i świadomości, gdyż chrzest jest dobrow olnym aktem w iary; nie chrzci się niem ow ląt, m ałych dzieci, n iep rzy ­ tom nych i chorych um ysłowo,

— chrzest jest złożeniem św iadectw a przed Bogiem i ludźm i, iż przez w iarę w Jezusa C h ry­

stusa katechum en dośw iadczył przeżycia zba­

wienia i odpuszczenia grzechów, oraz że ślubuje dozgonną w ierność Bogu; ochrzczony m oże być człowiek, k tó ry przeżył osobiste spotkanie z Bo­

giem, odpuszczenie grzechów i zbaw ienie, czyli człowiek naw rócony i odrodzony,

— chrzest jest w ykonyw any w Im ię Ojca i Syna i D ucha Św iętego przez zanurzenie 8.

W i e c z e r z a P a ń s k a . W edług nauki Z jed­

noczonego Kościoła Ew angelicznego „W ieczerza Pańska... jest to uroczysty obrzęd ustanow iony przez P a n a Jezu sa C hry stusa n a pam iątkę Jego ofiary (ciała i krw i) poniesionej dla nas i za nas, obchodzony w spólnie z innym i w ierzącym i” 8.

W ieczerza P ańska jest obchodzona pod dw iem a postaciam i: chleba i wina. Chleb jest sym bolem Ciała Pańskiego, w ino — sym bolem Jego K rw i. N ajw ażniejszym czynnikiem tego obrzędu jest przeżyw anie duchow ej obecności C hrystusa.

O f i a r o w a n i e n i e m o w l ą t . Zjednoczony Kościół Ew angeliczny naucza, jak wyżej pow ie­

dzieliśm y, że ochrzczonym może być człowiek, k tó ry uw ierzył w Jezusa C hrystusa. J e st więc rzeczą zrozum iałą, że nie p ra k ty k u je się chrztu niem ow ląt. N iem niej dzieci są „ofiarow yw ane P a n u ”. O fiarow anie niem ow ląt — to uroczy­

stość zborowa, w której zbór i rodzice dziecięcia proszą Boga o m ądrość w w ychow yw aniu i po­

św ięcają dziecko Bogu.

R easum ując stw ierdzam y, że — p o pi e r- w s z e — Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jest typem W olnego Kościoła i w zw iązku z tym posiada następujące cechy: odpowiedzialna, ży­

w a w iara, istotn e znaczenie Zboru lokalnego i fak tu przynależności do niego, powszechne kapłaństw o w ierzących, wolność religijn a oraz otw artość n a now e form y pracy religijno-ko- ścielnej. P o d r u g i e , należy do n u rtu cha­

ryzm atycznego w chrześcijaństw ie współcze­

snym i* w zw iązku z ty m p rzyw iązuje wagę w m niejszym lub w iększym stopniu do darów cha­

ryzm atycznych (por. i Kor. 12,8— 10); w wielu Zborach Kościoła tzw. przeżycie zielonośw iątko­

w e jest na porządku dziennym . P o t r z e c i e, w ierzy w pow tórne przyjście C hrystusa na zie­

m ię i Jego tysiącletnie panow anie, czyli należy do tzw. n u rtu chiliastycznego w chrześcijań­

stwie.

Działalność Kościoła

Podstaw ow a działalność Kościoła odbywa się w form ie nabożeństw zborow ych; odbyw ają się one w zasadzie trz y razy w tygodniu — dwa razy w niedziele oraz jeden raz w dzień pow ­ szedni tygodnia. W ram ach działalności zboro­

w ej prow adzona jest rów nież praca w śród m ło­

dzieży i dzieci. We w szystkich w iększych Zbo­

rach Kościoła odbyw ają się cotygodniowe spo­

tk an ia młodzieży, na któ ry ch program składają się: studium Pism a Świętego, śpiew, m odlitw y itp. Ponadto, w w iększych Zborach Kościoła przynajm niej raz w m iesiącu odbyw ają się n a­

bożeństw a młodzieżowe, podczas których Sło­

w em Bożym służą młodsi bracia p rzygotow ują­

cy się do pracy kaznodziejskiej.

P rzy każdym Zborze prow adzona jest Szko­

ła N iedzielna czyli nabożeństw a dla dzieci. Ce­

lem Szkoły N iedzielnej jest przyprow adzenie dzieci do Boga, do spotkania z Jezusem C hry- rystusem jako ich osobistym Zbawicielem ; w m niejszym stopniu chodzi o przekazanie dzie­

ciom pew nej sum y wiadomości religijnych. W

(10)

tej pracy, podobnie jak i n a in n y ch odcinkach pracy kościelnej, m ogą udzielać się jed y n ie lu ­ dzie naw róceni i ochrzczeni.

Obok zw ykłych nabożeństw prow adzone są w Zborach, p rzy n ajm n iej raz do roku, specjalne nabożeństw a o ch arakterze ew angelizacyjnym . Celem ty ch nabożeństw jest pozyskanie dla C hry stu sa ludzi, k tórzy nigdy dotąd nie spotkali się z Bogiem. Do służby Słowem Bożym podczas tych nabożeństw zapraszani są kaznodzieje po­

siadający szczególny d a r usługiw ania ew ange­

lizacyjnego.

W ram ach pracy ogólnokościelnej organizo­

w ane są zjazdy, konferencje i kursy. Co roku odbyw ają się cztery lu b w ięcej dw utygodniow e ku rsy biblijn o-um uzy k aln iające dla m łodzieży Kościoła, w któ ry ch przeciętnie uczestniczy po­

nad 50 osób.

D okształcanie teologiczno-biblijne kazno­

dziejów Zborów odbyw a się n a k u rsach b ib lij­

nych organizow anych przez R adę Kościoła. Po­

nadto, już od k ilk u n astu la t kształci Kościół swoich k an dy d atów na duchow nych na w y ­ dziale teologicznym C hrześcijańskiej A kadem ii Teologicznej w W arszaw ie 10.

D z i a ł a l n o ś ć w y d a w n i c z a . Zjednoczo­

ny Kościół Ew angeliczny prow adzi ożywioną działalność w ydaw niczą rozpoczętą n a w iększą skalę w 1957 roku. W ydano cały szereg w a rto ­ ściowych pozycji lite ra tu ry ew angelicznej, tak opracow ań oryginalnych, jak rów nież w p rze ­ kładzie z języków obcych. W ym ienim y niektóre z nich, a w ięc: J. B uny an — W ędrów ka P iel­

grzym a, w nakładzie 10.000 egz.; J. B un y an —.

Dzieje Ludzkiej Duszy, w nakładzie 5.000 egz.;

Oswald J. S m ith —■ Moc z wysokości, w n a k ła ­ dzie 5.000 egz.; C. H. S purgeon — K lejnoty O bietnic Bożych (dwa w ydania, ogólny nakład 8.000 egz.). Osobny rozdział działalności w ydaw ­ niczej Kościoła stanow ią pozycje śpiew nikow e:

śpiew niki tekstow e i n utow e do u ży tk u Zborów oraz chóralniki, w k tó re za o p atru ją się chóry praw ie w szystkich w spólnot kościelnych należą­

cych do Polskiej R ady Ekum enicznej.

O rganem prasow ym Kościoła jest m iesięcz­

nik „C hrześcijanin”, druk o w an y w nakładzie 4.700 e g z em p la rz y 11.

A u d y c j a r a d i o w a . Pod koniec 1965 roku Zjednoczony Kościół Ew angeliczny rozpoczął now y odcinek swojej pracy, m ianow icie n a d a ­ w anie radiow ych program ów ew angelizacyjnych p.n. „Głos Ew angelii z W arszaw y” . Pierw sza audycja została n ad an a pierw szego dnia Św iąt N arodzenia Pańskiego (25 grudnia) 1965 roku.

A udycje radiow e „Głos Ew angelii z W arszaw y”, któ re są nadaw ane przez T ran s W orld Radio w M onte Carlo, w yw ołały żyw y oddźw ięk zarów ­ no w k raju , jak i za granicą. N apływ ające do re ­ dakcji p ro gram u listy są w pew n y m stopniu ilu ­ stracją recepcji audycji, a ton i te m p e ra tu ra tych w ypow iedzi m ów ią sam e za siebie. F ak t pochodzenia audycji z W arszaw y jest n iew ątp li­

w ie spraw ą zw racającą szczególną uw agę słu­

chaczy, a w szczególności polskiej em igracji. A więc m ożna powiedzieć, że audycje nasze, obok

ściśle duchow ego oddziaływ ania, m ają też w pew nej m ierze znaczenie in teg rujące przez pod­

trzy m an ie uczuciow ych więzów em igracji z k ra ­ jem.

A oto w y ją tk i z listów od słuchaczy audycji

„Głos Ew angelii z W arszaw y”, k tóre świadczą o pow ażnym zainteresow aniu Słowem Bożym w naszym k ra ju :

„K ochani B racia n ajp ierw was pozdraw ia­

m y słow em : Niech będzie pochw alony Jezus C hrystus! K ochani B racia książkę i Nowy Te­

stam en t otrzym ałam , za co w am serdeczne: Bóg zapłać! Jestem bardzo ucieszona za tak wielki d a r Słów Bożych i nau k i Bożej, a jestem p ierw ­ sza w swej wiosce, k tó ra się spotkałam i usły­

szałam „Głos E w angelii z W arszaw y” ... a teraz u nas bardzo dużo ludzi słucha Głosu Ew ange­

lii, bo się dowiedzieli ode m nie, na któ rych fa­

lach to jest nadaw ane. Proszę mi napisać, bo jestem w am i bardzo zainteresow ana...”

„D ziękuję z całą rodziną za Głos Ew ange­

lii... Ojcze duchow ny! przem aw iaj do dusz ludz­

kich, bo n iejeden słucha słów Bożych naw et ci, co odstąpili od Boga. Ojcze duchow ny! wycho­

w ałam 6 dzieci i jed en syn mi zginął, bo dobrze m u się powiodło i odstąpił od Boga. Słuchając audycji Głosu Ew angelii zaczęłam płakać, zoba­

czył to mój syn, te n k tó ry zginął i p y ta się czego ja płaczę, a ja m u n a to: synu mój! jak nie zn aj­

dę syna, k tó ry mi zginął to nie p rzestanę pła­

kać! Z atrw ożyło to go, ale m ówi: mamo! p rze ­ cież m y w szyscy żyjem y! A ja m u n a to: nie m am jednego syna. W reszcie nie dało m u su­

m ienie i łzy m atki spokoju, naw rócił się i słucha Głosu Ew angelii a ja już nie płaczę tylko się cieszę. T eraz m ogę dziękow ać w am drodzy b ra ­ cia, że niejednej m atce pom agacie znaleźć zgu­

bione dzieci...” (nieznana słuchaczka z W arsza­

wy).

„N ajm ilsi w C hrystusie! Niech będzie po­

chw alony Jezus C hrystus! Odzyw am się tem i słowy. Za naukę, k tó rą głosicie do nas katolików składam y W am Bóg zapłać. Pokrzepiajcie nas nadal na duchu, i ty ch k tó rzy poszli na m anow ­ ce, może i ty ch w zruszy sum ienie. U nas we wiosce jest 50 rodzin, wszyscy słucham y W a­

szych nauk. W im ieniu całej wioski zasyłam W am serdeczne Bóg zapłać. Proszę o przysła­

nie Nowego T estam en tu ” . (C. P., woj. pozn.).

Jestem uczennicą klasy VIII w e Wł. Za­

chw ycona jestem tą n a u k ą religijną, k tó rą n a­

dajecie codziennie o godzinie 17.00. J a nie tylko bym słuchała piętnaście, ale pół godziny lub też więcej. Słyszałam , że n a końcu swej nauki reli­

gijnej podajecie swój adres. Z w racam się z pro­

śbą o przysłanie m nie Pism a Świętego. Dziękuję bardzo za te in teresu jące au dycje religijne, które są nadaw ane co dzień. Niech będzie pochw alony Jezus C h ry stu s!” .

Udział w ruchu ekumenicznym

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jest członkiem Polskiej R ady Ekum enicznej i bierze ak ty w n y udział w jej pracach; bierze również udział w pracach Europejskiej K onferencji Ko­

ściołów oraz C hrześcijańskiej K onferencji Poko-

(11)

jowęj i jej Polskiego Oddziału. Kościół u trz y ­ m uje k o n tak ty m ające c h a ra k te r społeczności bratersk iej z w spółw yznaw cam i za granicą. Od­

w iedzający nas goście zagraniczni są przede w szystkim przedstaw icielam i w szystkich kie­

runków w yznaniow ych, któ re w eszły w skład Zjednoczonego Kościoła Ew angelicznego. U trzy ­ m ując łączność z braćm i w w ierze w innych krajach, w ładze naczelne Kościoła czuw ają nad tym , aby w pełni była p rzestrzegan a zasada S tatu tu , k tó ra głosi: „Zjednoczony Kościół Ew angeliczny w PR L jest sam odzielny i nieza­

leżny od ja k ie jk o lw ie k obcokrajow ej w ładzy d u ­ chownej lub św ieckiej” 12.

*

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny będzie w dalszym ciągu, p rzy Bożej pomocy, w idział swoje podstaw ow e zadanie w rozpow szechnia­

niu Pism a Św iętego, głoszeniu E w angelii łaski Bożej za pośrednictw em słow a żywego, lite ra ­ tu ry religijn ej i rad ia „w szystkiem u stw orze­

n iu ” oraz w propagow aniu żywego, ew angelicz­

nego chrześcijaństw a w naszym k raju .

Edward Czajko

1. W la ta c h 1947—1953 Z jednoczony K ościół E w a n ­ geliczny m ia ł c h a ra k te r fe d e ra c ji g ru p u ją c e j trz y w yznania: Z w iązek E w angelicznych C hrześcijan, Z w iązek S tanow czych C h rześcijan oraz Z je d n o ­ czenie W olnych C hrześcijan. K ościół C h rześcijan W iary E w angelicznej oraz K ościół C h ry stu so w y pro w ad ziły w ty m ok resie d ziałalność re lig ijn o - kościelną niezależnie. O h isto rii w ym ienionych w yznań tr a k tu je m. in. m o ja b ro szu ra: „C hrześci­

ja n ie ew angeliczni w P o lsce”, W a rsza w a 1967 r.

2. W dniach 30.XI i 1.XII.1968 r. o b rad o w ał w W a r­

szaw ie VI Synod K ościoła. P o p rz ed n ie Synody od ­ b y w ały się w la tac h : 1953, 1956, 1959, 1962, 1965.

3. S k ład a k tu a ln e j R ady K ościoła — p atrz : „C h rz e­

śc ija n in ”, 2/1969.

4. S kład P re zy d iu m R ady K ościoła w y b ra n y na o s ta ­ tn im S ynodzie p rz e d sta w ia się n a stęp u jąco : S ta n i­

sław K rak iew icz — prezes, A le k sa n d e r K uc, Józef M rózek, K o n sta n ty Sacew icz, K a ro l Śniegoń, S e r­

giusz W aszkiew icz — w iceprezesi, E d w a rd C z aj­

ko — se k re ta rz , A lek sa n d e r R apanow icz — s k a rb ­ nik.

5. S ta tu t ..., W a rsza w a 1959, par. 1, s. 3.

6. W tym pu n k cie a u to rz y S ta tu tu m ieli na m yśli tzw . w tó re b łogosław ieństw o (ang. second b les-

sing).

7. S ta tu t ..., s. 3.

8. S ta n isła w K rakiew icz, O chrzcie, K a le n d a rz J u ­ bileuszow y 1963, s. 210—223.

9. Jó zef M rózek, W ieczerza P ań sk a , K a le n d a rz J u ­ bileuszow y 1963, S.-237 n.

10. W ro k u ak ad em ick im 1968/69 Z jednoczony K ościół E w angeliczny poisiada w C h rze śc ijań sk iej A k a d e ­ m ii Teologicznej — 14 stu d en tó w .

11. Do K olegium R e d ak cy jn eg o „ C h rz eścija n in a”

w chodzą: E d w ard C zajko, M ieczysław K w iecień (sekr. red.), Jó z ef M rózek (red. nacz.), Z dzisław Repsz, J a n T ołw iński.

12. S ta tu t ..., par. 5, s. 5.

D L/1 D Z I E C I

„A wzywaj mię w dzień utrapienia tędy Cię wy rwę , a T y m i ę u w i e l b i s z ”

PS. 50,15

Chcę W am opowiedzieć, drogie Dzieci, o przygodzie m ałej dziew czynki. Je st to zdarze­

nie praw dziw e.

M iała dobrą m ateczkę, k tó ra bardzo ją ko­

chała, bo to była jed yn a córeczka. Starsi bracia chodzili do szkoły, a Elżunia ■— bo takie m iała imię, nie m ogła uczyć się, chociaż tak gorąco pragnęła. M am usia sam a nauczyła ją czytać i pisać, a także rozm aitych robótek. Elżunia była bardzo zdolna i pracow ita. B racia opowiadali jej 0 szkole, p rzerab iała razem z nim i zadane lekcje.

Bardzo lubiła książki.

M am usia opow iadała córeczce o Panu Je zu ­ sie, uczyła m odlić się, śpiew ała z dziećmi pieśni religijne, ale sam a niew iele wiedziała, bo nie m iała P ism a Świętego, a słow a Ew angelii sły­

szała tylko w kościele. Dobrze Elżuni było z m a­

m usią, ale to szczęście nie trw ało długo. M am u­

sia zaczęła chorować, a gdy Elżunia m iała dzie­

sięć lat, jej ukochana m ateczka zm arła. Młodszy braciszek, z k tó ry m baw iła się, rów nież w krótce zm arł. Dw om a starszym i braćm i zopiekowali się krew ni m atki. N ajstarszy b ra t b y ł zm uszony po­

m agać ojcu w pracy. Tak więc Elżunia pozosta­

w ała w dom u zupełnie sama. Jakże jej było sm utno! S tarała się być pożyteczną; sprzątała, rep erow ała odzież i bieliznę. Tęskniła jednak bardzo i m arzyła o książkach. B rat jej m iał trochę w łasnych, pożyczał też od znajom ych, ale Elżuni nie dawał, tłum acząc, że to nie są książki dla dzieci. W ychodząc z dom u w szystkie książki chow ał do skrzyni zam ykanej n a klucz. P ew ne­

go razu Elżunia spostrzegła, że b ra t zapom niał zam knąć ksrzynię. P okusa była dla niej zbyt w ielka, nie m ogła jej zwalczyć. O tw orzyła w ie­

ko skrzyni, w eszła do środka i uszczęśliwiona zaczęła przeglądać znajdujące się tam książki.

Była całkowicie pochłonięta czytaniem . W tem p otrąciła wieko, tk ó re spadając, zatrzasnęło się.

Na próżno usiłow ała j a otworzyć. W szelkie p ró ­ by okazaały się adarem ne. D ziew czynka zaczę­

ła płakać, krzyczeć głośno, stukać piąstkam i, ale n ik t nie m ógł przyjść z pomocą, była przecież zupełnie sama. O garnęło ją przerażenie. „W ię­

zienie”, w k tó ry m znalazła się, było ciasne 1 ciem ne. W tem przypom niała sobie, że Pan J e ­ zus w idzi ją i słyszy — tak opow iadała m am u­

sia. Zaczęła gorąco m odlić się. Po m odlitw ie do­

tk n ęła ręk ą wieka. Było otw arte! Pan Jezus w y ­ słuchał m odlitw ę, Elżunia była uratow ana. O, jakże się ucieszyła! N igdy nie zapom niała o tej niezw ykłej przygodzie i cudow nym w ybaw ieniu.

Po w ielu latach otrzym ała w po darunku n a j­

cenniejszą i n ajpiękniejszą Książkę. A wiecie jak ą? — Biblię! C zytała ją pilnie, z m odlitw ą, często n aw et w nocy. T ak poznała P ana Jezusa, drogiego Zbaw iciela i p rzy jęła Go do swego serca.

Julia W ięckiewicz

Cytaty

Powiązane dokumenty

Politechnika Wrocławska, Wydział Inżynierii Środowiska Wykład: Budynki niskoenergetyczne i pasywne PODSTAWOWE SYSTEMY

ProceduranaCPUwywołującaszaderwkolejnychkrokach: C 1:staticGLuintprogramid,uloc[3]; 2:staticGLintlgsize[3]; 3: 4:voidGPUFindMinMax(GLuintn,GLuintn0,GLuintdatabuf)

Każda ze strategii kształcenia pociąga za sobą odpowiednią strategię dokonywania ewaluacji: • wkształceniu opartym nastrategii nizania koralikówewaluacja tokońcowy etapw

[r]

nin państwowych, językiem urzędow ym stał się język rosyjski, a eta t koni w stadninie ograni­.. czono do 140

śm iennictw em dotyczącym Tatrzańskiego Parku Narodowego. Pracownicy naukowi po porozum ieniu się z Dyrekcją Parku mogą korzystać z szeregu ułatw ień dotyczących

Ile stopni ma kąt wpisany oparty na jednej szóstej części okręgu.. Miara kąta

Jeżeli się da naszym pszczołom matkę włoską, albo włoskim matkę naszych pszczół, to powstaje rasa mięszana, lecz tylko pszczoły żeńskie i robotnicze są