• Nie Znaleziono Wyników

Historia literatury jako wyzwanie rzucone nauce o literaturze : (fragmenty)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historia literatury jako wyzwanie rzucone nauce o literaturze : (fragmenty)"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Hans Robert Jauss

Historia literatury jako wyzwanie

rzucone nauce o literaturze :

(fragmenty)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/4, 271-307

1972

(2)

Pam iętnik Literacki LXIII, 1972, z. 4

H A N S ROBERT JA U SS

HISTO RIA LITERATU RY JA K O W YZWANIE RZUCONE NAUCE O LITERATURZE

(FRAGM ENTY)

V

W tak postaw ionej k w e s tii1 w idzę w yzw anie pod adresem n au ki 0 literatu rze, aby n a nowo podjęła problem , którego nie rozstrzygnął w historii lite ra tu ry spór m iędzy m etodą m arksistow ską a form alistyczną.

M oja próba zbudow ania pom ostu łączącego lite ra tu rę i historię, poznanie historyczne i estetyczne m oże być po d jęta w m iejscu, w k tó ry m oba k ieru n k i zatrzym ały się. W m etodach stosow anych przez nie f a k t l i t e ­ r a c k i je st u jm ow any w zam kniętym k ręg u estety ki w y tw arzan ia 1 przedstaw iania [P roduktions- un d D arstellungsästhetik]. Zubożają one ty m sam ym lite ra tu rę o w y m iar będący in teg raln y m składnikiem zarów ­ no jej ch a ra k te ru estetycznego, jak i fu n k cji społecznej: w y m iar recepcji i oddziaływ ania. Czytelnik, słuchacz, widz, słow em czynnik, jakim je st

[Hans R obert J a u s s (ur. 1921) — n iem ieck i rom an ista i teoretyk literatury, autor m. in. : Z e it u n d E rin n eru n g im M. P ro u sts „A la rech erch e du te m p s p e rd u ”.

E in B eitra g z u r T h eo rie d es R o m a n s (1955); U n tersu ch u n g e n z u r m itte la lte r ic h e n T ierd ich tu n g (1959); L ite ra tu r g e sc h ic h te als P ro v o k a tio n (1970).

P u b lik ow an a przez nas rozp raw a sta n o w i rozd ziały V—X II stu d iu m L ite r a tu r ­ g esch ich te als P ro v o k a tio n d e r L ite ra tu r w isse n s c h a ft, ogłoszonego w r. 1967 („K ons- tan zer U n iv ersitä tsred en ”); p rzedruk w tom ie L ite ra tu r g e sc h ic h te a ls P ro v o k a tio n , Frankfurt am M ain 1970, s. 168— 207. W p ierw szy ch rozdziałach tego stu d iu m om a w ia autor k szta łto w a n ie się p odjętej przez niego prob lem atyk i oraz literatu rę przedm iotu.]

1 [K w estia ta została sfo rm u ło w a n a następ u jąco (por. : H. R. J a u s s , L ite r a tu r ­ gesch ich te als P ro v o k a tio n , s. 167) : „Skoro z jed n ej strony m ożna pojm ow ać ew o lu cję literack ą w h istoryczn ych przem ian ach sy stem ó w , z drugiej zaś strony h istorię prag­

m atyczną — w procesu aln ym zesp o len iu sy tu a cji sp ołeczn ych , czyż n ie p o w in n o być tak że m o żliw e ta k ie p o w ią za n ie «szeregu zja w isk literackich» i «n ieliterackich», które u jm ow ałob y stosu n ek m ięd zy litera tu rą i h istorią bez p rzy p isy w a n ia literaturze fu n k ­ cji w y łą czn ie od zw iercied lan ia i ob ja śn ia n ia z p o m in ięciem jej charakteru a rty sty cz­

n eg o ? ”]

(3)

publiczność, odgryw a w obydw u teoriach rolę nad w yraz ograniczoną.

O rto do k syjn a este ty k a m arksistow ska — jeśli się nim w ogóle ^zajmu- je — tra k tu je czytelnika podobnie jak au to ra: p y ta o jego stanow isko społeczne lub sta ra się go odnaleźć w ro zw arstw ieniu przedstaw ionego społeczeństw a. Szkole form alistycznej z kolei czytelnik potrzebn y jest w yłącznie jako postrzegający podm iot, który, k ieru jąc się w skazów kam i tekstow ym i, m a odróżnić form ę lub w y k ry ć m etodę. P rzy p isu je ona czy­

teln ik o w i świadom ość teo retyczn ą filologa, który, dysponując w iedzą o środkach artystycznych, może snuć rozw ażania n ad nim i. Szkoła m arksi­

stow ska przeciw nie — staw ia n a rów ni spontaniczną em pirię czytelnika z naukow ym zainteresow aniem m aterializm u historycznego, k tó ry w dziele litera c k im chce w y k ry ć stosunki m iędzy bazą a nadbudow ą. Tym czasem jed n a k — ja k pow iada W alther B u ls t2 — n i g d y ż a d e n t e k s t n i e z o s t a ł n a p i s a n y p o t o, a b y b y ć c z y t a n y i i n t e r p r e ­ t o w a n y f i l o l o g i c z n i e p r z e z f i l o l o g ó w lub dodajm y — historycznie przez historyków . Obie m etody pom ijają czytelnika w jego pierw otnej roli niezbędnej ta k dla poznania estetycznego, jak i histo­

rycznego — roli adresata, dla którego dzieło literack ie jest zasadniczo przeznaczone. Zarów no bow iem k ry ty k w ypow iadający sąd o nowości w ydaw niczej, pisarz, k tó ry w konw encji swego dzieła uw zględnia pozy­

ty w n e lub negatyw ne norm y innego wcześniej pow stałego, h isto ry k lite­

r a tu r y p rzypisujący u tw ó r określonej tra d y c ji i objaśniający go histo­

rycznie — w szyscy oni są przede w szystkim także czytelnikam i. M usieli nim i być wcześniej, zanim ich reflek sy jn y stosunek do sam ej lite ra tu ry z kolei m ógł stać się aktyw ny. W tró jk ącie: au to r — dzieło — publicz­

ność, ta o statn ia nie jest w yłącznie elem entem biernym . Nie tylko reaguje łańcuchow o, lecz sam a jest ośrodkiem energii tw orzącej dzieje. Żyw ot h istoryczny dzieła literackiego byłby nie do pom yślenia bez aktyw nego udziału adresata. Dopiero bow iem za jego pośrednictw em dzieło wchodzi w zm ienną persp ek tyw ę em piryczną ciągłego procesu, w k tórym dokonuje się nieustan ne przetw arzanie prostego przy sw ajania w k rytyczne rozu­

m ienie, pasyw nej recepcji w aktyw ną, uznanych norm estetycznych w nową, w ykraczającą poza nie twórczość. H istoryczność lite ra tu ry jak te ż jej ch a ra k te r k o m u nik aty w ny zakładają dialogiczny i zarazem m ający

2 W. B u l s t , B e d e n k e n ein es P h ilologen . „Studium G en era le” 7, s. 321—323. — N o w e p od ejście do trad ycji literack iej, k tórego p o szu k iw a ł R. G u iette w szeregu pre­

kursorskich rozpraw przy p om ocy w ła śc iw e j sobie m etod y w ią za n ia k rytyk i estetycz­

nej z historyczn ym p ozn an iem (częściow o w : Q u estio n s de litté ra tu re , G ent I960) odpow iada jego n iem al id en ty czn ie brzm iącej (nie op u b lik ow an ej) zasadzie: L es p]us g ra n d to r t d es ph ilologu es, c’e st de croire qu e la litté r a tu r e a é té fa ite p o u r d e s p h i­

lo lo g u es” [N ajw ięk szym b łęd em filo lo g ó w jest p rzekonanie, że literatura została stw orzon a dla filologów ]. Por. tak że jego E loge de la lectu re. „R evue gén érale b elge”, ja n v ie r 1966, s. 3— 14.

(4)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 273

c h a ra k te r procesu stosunek m iędzy dziełem, publicznością i now ym dzie­

łem. Je st on u ch w y tn y zarów no w stosunku m iędzy kom unikatem a od­

biorcą, jak też w relacjach m iędzy p y taniem i odpowiedzią, problem em i jego rozw iązaniem . Jeśli problem pojm ow ania ciągu historycznego dzieł literackich jako całości h istorycznoliterackiej m a znalezć nowe rozw iąza­

nie, otw orzyć się m usi dla estety k i recepcji i oddziaływ ania [R ezeptions­

u n d W irk u n g sä sth e tik ] zam k nięty krąg estetyk i w y tw arzania i p rzed­

staw iania, w któ ry m dotąd głów nie poruszała się m etodologia n auk i o li­

tera tu rz e.

P ersp ek ty w a uw zględniająca estety kę recepcji pośredniczy nie tylko m iędzy pasyw nym przy sw ajaniem i ak ty w ny m rozum ieniem , dośw iadcze­

niem tw orzącym norm y i n ow ą twórczością. Jeżeli będzie się ujm ow ać lite ra tu rę jako tw orzący ciągłość dialog m iędzy dziełem a publicznością, wówczas rów nież przeciw ieństw o m iędzy jego aspektem estetycznym i h i­

storycznym ulegnie złagodzeniu, a nić prow adząca od m inionych zjaw isk do ak tu aln y ch dośw iadczeń lite ra tu ry , k tó rą historyzm przeciął, zostanie na p ow rót zw iązana. S tosunek m iędzy lite ra tu rą a czytelnikiem m a za­

rów no estetyczne, jak też historyczne im plikacje. Im plikacja estetyczna polega na tym , że już p rzy sw ajając dzieło po raz pierw szy, czytelnik pod­

daje jego w artość estetyczną próbie porów nania z utw oram i przeczytanym i wcześniej 3. Im plikacja histo ryczn a przejaw ia się w tym , że zrozum ienie, które stało się udziałem pierw szego czytelnika, może być z pokolenia n a pokolenie kontynuow ane i w zbogacane w łańcuchu kolejnych recepcji.

D ecyduje to o historycznym znaczeniu dzieła i uw idocznia jego ran gę estetyczną. W procesie historycznym obejm ującym kolejne recepcje w raz z pow tórnym przysw ojeniem dzieła przeszłości n ieu stan nie dokonuje się m ediacja m iędzy sztuką przeszłości i teraźniejszości, m iędzy w artością lite ra tu ry u g ru n to w an ą na m ocy trad y cji, a jej a k tu aln ą jakością w ym a­

gającą dopiero w ypróbow ania. Procesu tego h isto ry k lite ra tu ry może nie brać pod uw agę jedyn ie za cenę niedociekania przesłanek kierujących jego rozum ieniem i sądam i. R anga h isto rii lite ra tu ry opartej n a fu n d a ­ m encie estety k i recepcji zależy od tego, ja k dalece p o trafi aktyw nie ucze­

stniczyć w ustaw icznym u jm ow an iu całościowym tego, co m inione, za pośrednictw em dośw iadczenia estetycznego. W ym aga to z jednej stro n y — w przeciw ieństw ie do obiektyw izm u pozytyw istycznej historii lite ra tu ry — świadomego dążenia do fo rm ow ania kanonów , z drugiej strony zakłada — w przeciw ieństw ie do prow adzonych w duchu klasycyzm u badań nad tr a ­ dycją — k ry ty czn ą rew izję, jeśli nie zgoła destrukcję, odziedziczonych kanonów literackich. K ry teriu m tw orzenia takich kanonów i niezbędnego

3 Teza ta sta n o w i rdzeń I n tro d u c tio n à une e sth é tiq u e d e la litté r a tu r e G. P i c o - m (Paris 1953, s. 90 i n.).

(5)

snucia wciąż od now a w ątk u h isto rii lite ra tu ry ukazała jasno estety k a recepcji. Dojście do historii lite ra tu ry poprzez historię recepcji poszcze­

gólnego dzieła m usiałoby w rezultacie doprow adzić do takiego w idzenia i przed staw ian ia historycznego n astęp stw a dzieł, k tó re w arun kow ało b y i w yjaśniało isto tn y dla nas ko n tek st lite ra tu ry jako w stęp n ą fazę p rzy ­ gotow aw czą k ształtow ania się jej w spółczesnych dośw iadczeń 4.

Oto przesłanki siedm iu tez (VI—XII) zaw ierających odpowiedź na py ­ tanie, w jak i sposób m ożna by dziś od now a napisać historię lite ra tu ry i n a jakiej oprzeć ją m otyw acji m etodologicznej.

VI

O d n o w i e n i e h i s t o r i i l i t e r a t u r y w y m a g a l i k w i d a ­ c j i p r z e s ą d ó w o b i e k t y w i z m u h i s t o r y c z n e g o i w s p a r ­ c i a t r a d y c y j n e j e s t e t y k i w y t w a r z a n i a i p r z e d s t a ­ w i a n i a — e s t e t y k ą r e c e p c j i i o d d z i a ł y w a n i a . H i s t o - r y c z n o ś ć l i t e r a t u r y n i e p o l e g a n a u s t a l o n y m e x p o s t z w i ą z k u „ f a k t ó w l i t e r a c k i e h ”, l e c z n a u p r z e d n i m p o ­ z n a n i u d z i e ł a l i t e r a c k i e g o p r z e z j e g o c z y t e l n i k ó w . Z i s t o t y s w e j d i a l o g i c z n y s t o s u n e k m i ę d z y d z i e ł e m a o d b i o r c ą m a t e ż z a s a d n i c z e z n a c z e n i e d l a h i s t o r i i l i t e r a t u r y . H i s t o r y k l i t e r a t u r y z a w s z e m u s i n a j ­ p i e r w s a m s t a ć s i ę c z y t e l n i k i e m , z a n i m d z i e ł o z r o z u ­ m i e i b ę d z i e j e m ó g ł z a k l a s y f i k o w a ć . I n n y m i s ł o w y : z a n i m w ł a s n y s ą d o d z i e l e b ę d z i e m ó g ł s f o r m u ł o w a ć z e ś w i a d o m o ś c i ą s w e g o a k t u a l n e g o m i e j s c a w h i s t o ­ r y c z n y m c i ą g u j e g' o c z y t e l n i k ó w .

Postulat, k tó ry R. G. Collingwood w ysunął pod adresem historii w sw ej k ry ty c e panującej ideologii obiektyw izm u: „history is nothing b u t th e re-ena ctm en t of past th o u g h t in the historian m in d ” [historia jest niczym innym jak tylko reaktyw ow aniem m yśli przeszłości w um yśle h isto ry ­ ka] 5 — w jeszcze w iększym stopniu odnosi się do h isto rii lite ra tu ry . Pozytyw istyczne ujm ow anie historii jako „obiektyw nego” opisu n a stę p ­ stw a zdarzeń zaistniałego w bezpow rotnie m inionej przeszłości m ija się

4 W. B e n j a m i n sfo rm u ło w a ł to o d p ow ied n io: „Chodzi b o w iem n ie o to, by dzieła p iśm ien n ictw a przed staw ić w k o n tek ście ich czasów , le c z by w czasie, w k tó ­ rym p o w sta ły , p rzed staw ić czas ich p ozn aw an ia — a w ię c nasz. T ym sp osob em z lit e ­ ratury zo sta n ie u czyn ion e organ on historii, a h istoria literatu ry b ęd zie m ia ła za z a ­ danie, b y literatura — n ie p iśm ien n ictw o — stała się dzied zin ą m a teria ło w ą h isto rii”

[L ite ra tu rg e sc h ic h te u n d L ite ra tu r w isse n s c h a ft. W : A n g elu s N o vu s. F rankfurt а. M.

1966, s. 456].

5 [R. G. C o l l i n g w o o d ] , T he Id ea of H isto ry. N e w Y ork—O xford 1956, s. 228.

(6)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 275

bow iem zarów no z arty sty czn y m ch arak terem jak też specyficzną histo - rycznością lite ra tu ry . Dzieło literackie nie je st przedm iotem , k tó ry by istn iał sam dla siebie, każdem u obserw atorow i i w każdym m om encie prezen tu jąc tak i sam w ygląd 6. Nie je s t pom nikiem m onologicznie obja­

w iającym sw ą ponadczasow ą istotę. J e st raczej jak p a rty tu ra nastaw ione n a wciąż odnaw iający się rezonans le k tu ry w yzw alającej tek st z m aterii słów i obdarzającej go aktu aln ym bytem : „parole qui doit, en m êm e tem p s q u ’elle lui parle, créer un in terlocuteur capable de l’en ten d re” [słowo, k tóre by mogło w ty m czasie, gdy przem aw ia — tw orzyć in te rlo k u to ra zdolnego je pojąć] 7. Ów dialogiczny c h a ra k te r dzieła literackiego uzasad­

n ia również, dlaczego w iedza filologiczna może jedynie polegać na u sta ­ wicznej k o n fro n tacji z tekstem i nie m a p raw a zakrzepnąć w w iedzę o faktach 8. W iedza filologiczna sprow adza się zawsze tylko do in te rp re ­ tacji, k tó ra m usi staw iać sobie za cel, by w raz z poznaniem przedm iotu odzw ierciedlić i opisać osiągnięcie owego poznania jako m om ent nowego rozum ienia.

H istoria lite ra tu ry je st procesem recepcji i produkcji estetycznej, doko­

nującym się n a zasadzie aktualizacji tek stó w literackich przez czytelnika, który je przysw aja, przez k ry ty k a, k tó ry czyni je przedm iotem rozw ażań, a naw et przez pisarza, k tó ry je znów z kolei p rodukuje. Rosnąca w sposób nieograniczony sum a „fak tó w ” literackich, k tó ra znajd uje w yraz w kon­

w encjonalnej h isto rii litera tu ry , je s t jed y nie osadem ubiegłych dośw iad-

6 Idę tu ślad am i A. N i s i n a, jego k rytyk i utajonego p laton izm u m etod filo lo g ic z ­ nych, tzn. ich w ia r y w p on ad czasow ą su b sta n cję d zieła litera ck ieg o i ponad czasow ość stan ow isk a jeg o badacza: „C ar l’o e u v re d ’art, si e lle n e p e u t in ca rn er l’essen ce d e l’art, n ’e st p a s n o n p lu s u n o b je t qu e nous p u issio n s reg a rd er, selo n la reg le c a r té ­ sienne, «sans y rien m e ttr e de n o u s-m êm es que ce qu i se p e u t a p p liq u e r in d is tin c te ­ m e n t à to u s les o b je ts » ” [G dyż d zieło sztuki, jeśli n ie m oże w c ie la ć istoty sztu k i, p rzestaje być p rzedm iotem , na który m o glib yśm y patrzeć — zgodnie z regu łą k a rte- zjańśką — „bez w k ła d a n ia w eń z naszej stron y tego czegoś, co w sposób n iew yraźn y m ogłoby się sto so w a ć do w szy stk ich in n y ch p rzed m iotów ”.] (La litté r a tu r e e t le le c ­ teur. P aris 1959, s. 57; por. także m oją recen zję w : „A rchiv fü r das Stu d iu m der n eueren Sprach en ” 197, 1960, s. 223—225).

7 G. P i с о n, In tro d u ctio n ..., s. 34. T akie u jęcie d ialogiczn ego sposobu is tn ie ­ nia dzieła litera ck ieg o zn aleźć m ożna zarów n o u P icona, N isin a i G u iette’a, jak i u M alraux (L es v o ix du silen ce). J est to ż y w a w e F rancji tradycja estety k i lite r a c ­ kiej, w ob ec której czu ję się szczególn ie zob ow iązan y. Sprow adza się ona o sta teczn ie do słynnego zdania z p oetyk i V aléry’ego: „C’e s t l’e x é c u tio n du p o è m e q u i e st le p o ­ èm e” [U tw ór p o ety ck i to jego w yk on an ie].

8 P. S z o n d i (Ü ber p h ilo lo g isch e E rk en n tn iss. W : H ö ld e rlin -S tu d ie n . F ran k fu rt am M ain 1967) słu szn ie w id zi w tym zasad n iczą różnicę m ięd zy n auką o litera tu rze i nauką o historii, por. s. 11: „Żaden kom entarz, żadne b ad an ie sty lu u tw oru n ie pow inno sta w ia ć sob ie za ce l stw orzen ia jego opisu dla sam ego op isu ”. P od ob n ie R. G u i e 11 e, E loge d e la lectu re.

(7)

czeń, nagrom adzoną i sklasyfikow aną przeszłością, a więc nie historią, lecz pseudohistorią. Kto bierze szereg takich faktów literack ich za cząstkę h isto rii litera tu ry , nie odróżnia c h a ra k te ru dzieła jako sw oistego w yda­

rzen ia [Ereignischarakter] od rzeczyw istości historycznej. P erceval C hré- tien a de Troyes jako zdarzenie literack ie nie jest w tym sam ym sensie

„ h isto ry czn y ”, ja k na przykład w przybliżeniu w spółczesna m u trzecia w y p ra w a krzyżow a 9. Perceval nie jest „fak tem ”, k tó ry m ożna b y kauzal­

nie w yjaśnić szeregiem założeń sy tu acy jn y ch i przyczyn, dającym się zrekonstruow ać celem działania historycznego, jego koniecznym i i ubocz­

n ym i następstw am i. K ontekst historyczny, w który m się dzieło literacKie pojaw ia, nie je st faktycznym , sam oistnym n astępstw em zdarzeń, egzystu­

jącym rów nież niezależnie od obserw atora. Perceval staje się w ydarzeniem literack im jedynie dla jego czytelnika, k tó ry to ostatnie dzieło C hrétiena czyta świadom jego w cześniejszych utw orów ; na ich tle, a także innych w cześniej poznanych spostrzega cechy ak tu aln ie czytanego i zyskuje przy ty m skalę, któ rą może stosow ać do przyszłych dzieł. W ydarzenie literackie

* w przeciw ieństw ie do politycznego nie m a n astęp stw n ieuniknionych, sa­

m oistnych i trw ałych, od któ ry ch żadna następ na generacja nie m ogłaby .się uchylić. Może nadal oddziaływ ać tylko tam , gdzie zn ajd uje czytelników , któ rzy dzieło przeszłości na nowo p rzysw ajają, lub autorów , k tó rz y chcą je naśladować, prześcignąć albo przezwyciężyć. Zw iązek w y d arzeń literac- . kich staje się m ożliw y przede w szystkim w horyzoncie oczekiw ań w y n i­

kających z dośw iadczeń w spółczesnych i późniejszych czytelników , k ry ty ­ ków i autorów . Od możliwości obiektyw izacji tego h o ry zo ntu oczekiw ań zależy więc, czy uda się pojąć i przedstaw ić historię lite ra tu ry w jej tylko w łaściw ej historyczności.

VII

A n a l i z a d o ś w i a d c z e ń l i t e r a c k i c h c z y t e l n i k a j e s t w s t a n i e u n i k n ą ć g r o ź b y p s y c h o l o g i z m u w ó w c z a s , k i e d y o p i s u j e p r z y s w a j a n i e i o d d z i a ł y w a n i e d z i e ł a w d a j ą c y m s i ę z o b i e k t y w i z o w a ć s y s t e m i e o d n i e s i e ń d o o k r e ś l o n y c h o c z e k i w a ń . S y s t e m i e , k t ó r y d l a k a ż ­ d e g o d z i e ł a w m o m e n c i e h i s t o r y c z n y m j e g o p o j a w i e ­ n i a s i ę w y n i k a z o g ó l n e g o p o j ę c i a g a t u n k u , f o r m y i t e m a t y k i w c z e ś n i e j z n a n y c h d z i e ł i z p r z e c i w i e ń -

9 O dnosi się to rów n ież d o J . S t o r o s t a (D as P ro b le m d e r L ite ra tu r g e sc h ic h te .

„ D a n te-Jahrbuch” 38, 1960, s. 15), który w ręcz id en ty fik u je zd a rzen ie h isto ry czn e i litera ck ie: „D zieło sztuki jest w p ierw szy m rzędzie (...) czy n em arty sty czn y m , jest w ię c tak sam o historyczn e jak b itw a pod Isso s”.

(8)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 277

s t w a m i ę d z y m o w ą p o e t y c k ą i n a s t a w i o n ą n a c e l e p r a k t y c z n e .

Teza ta je st w ym ierzona przeciw rozpow szechnionem u pow ątpiew aniu, szczególnie akcentow anem u przez René W elleka w zw iązku z teo rią lite ­ ra tu r y I. A. R ichardsa, czy analiza uw zględniająca estetykę oddziaływ ania w ogóle dosięga sem antycznej sfery dzieła sztuki, a nie w najlepszym w y ­ pad ku p rzy próbach takich dopuszcza do głosu prostacką socjologię sm aku.

W ellek a rg u m e n tu je przy tym , że ani indyw idualnego stanu świadom ości, jak o m ającego w sobie coś chwilowego, osobistego, ani świadomości kolek­

ty w nej, w której J. M ukarovskÿ widzi efek t dzieła sztuki — nie m ożna określić środkam i e m p iry c z n y m i10. Rom an Jakobson chciał zastąpić „ko­

lek ty w n y stan św iadom ości” [kollektive Bewusstseinslage] „k o lek tyw n ą ideologią” [kollektive Ideologie] w postaci system u norm , k tó ry dla każ­

dego u tw o ru literackiego istn iałb y jako langue i przez odbiorcę b y łb y aktualizow any jako parole — jakkolw iek niedoskonale i nigdy jako ca­

łość 11. T eoria ta ogranicza w praw dzie subiektyw izm oddziaływ ania, pozo­

staw ia jed n a k n ad al o tw a rtą kw estię, z pomocą jakich d anych m ożna uchw ycić i ująć w system norm oddziaływ ania niepow tarzalnego dzieła na określoną publiczność. Tym czasem istn ieją em piryczne środki dotych ­ czas nie b rane pod uw agę — dane literackie, na podstaw ie k tó ry ch dla każdego dzieła daje się ustalić specyficzną dyspozycję publiczności, po­

przedzającą reakcję psychologiczną, jak rów nież subiektyw ne zrozum ienie poszczególnego czytelnika. Podobnie jak w przyp ad ku każdego ak tualnego dośw iadczenia rów nież w dośw iadczeniu literackim , w któ rym nie znane dotąd dzieło po raz pierw szy dociera do świadomości, cząstkę jego stanow i

„w iedza będąca m om entem sam ego dośw iadczenia i podstaw ą, na k tó rej to nowe przyjm ow ane do wiadomości staje się w ogóle dostępne św iado- * mości, a więc także niejako czytelne w kontekście posiadanych dośw iad­

czeń 12.

Dzieło literackie, n aw et jeśli w ydaje się nowe, nie przedstaw ia się jak o nowość abso lutn a w inform acyjnej próżni, lecz u k ierun ko w uje sw ą p u ­ bliczność dzięki zapowiedziom, jaw n y m i u k ry ty m sygnałom , dobrze zn a­

nym cechom lub w ew nętrzn y m w skazów kom dotyczącym zupełnie okreś­

lonego sposobu recepcji. Budzi W spomnienia daw niejszych lek tur, daje czytelnikow i ko n kretn e nastaw ienie em ocjonalne i już sam ym początkiem

10 R. W e l l e k , [The T h eo ry o f L ite r a r y H isto ry. W : É tu d es d é d ié e s au q u a tr iè m e C on grès d e lin g u istes. „T raveaux du C ercle L in gu istiq u e de P ragu e”.] 1936, s. 179.

11 W: S lo v o a slo v e n o st, I, 192; cyt. za: W e l l e k , op. cit. s. 179.

12 G. B u c k , L ern en u n d E rfah ru n g (Stuttgart 1967, s. 56) który tu n a w ią zu je do H usserla (E rfah ru ng u n d U rteil, zw ła szcza § 8), w dalszym ciągu jed n ak dochodzi do d efin icji n e g a ty w n o ści w procesie em pirii, która w yk racza poza H usserla i jest w a ż n a dla struktury horyzon tu d o św ia d czen ia estety czn eg o (por. przyp. 52).

(9)

kształtu je oczekiw ania „środka i końca” . Zgodnie z regułam i gry właści­

w ym i gatunkow i czy typow i tek stu oczekiw ania te w to k u le k tu ry m ożna podtrzym yw ać albo zmieniać, przeorientow ać lub n aw et ironicznie u n ie ­ ważnić. Proces psychiczny tow arzyszący p rzy sw ajan iu te k stu w zasadni­

czym horyzoncie doświadczeń estetycznych nie jest b y n ajm niej tylko a rb i­

tra ln y m n astępstw em sub iek ty w n y ch w rażeń. Polega on n a w ypełnien iu określonych w skazań w procesie sterow anej obserw acji i na podstaw ie k o n stytuu jący ch m otyw acji oraz sygnałów w yw oław czych może być u jęty, a także opisany w k ategoriach lingw istyki tek stu [textliguistisch]. Jeśli za W. D. Stem pelem uprzedni h o ryzont oczekiw ań te k stu określi się jako p aradygm atyczną izotopię, k tó ra w m iarę n a ra stan ia w ypow iedzi p rze­

obraża się w h oryzont im m anentny, syntagm atyczny, wów czas proces re ­ cepcji będzie m ożna opisać w kategoriach ekspansji system u semiologicz- nego, k tóra dokonuje się pom iędzy jego rozw inięciem , a k o re k tu rą l3. Od­

pow iedni proces ciągłego u stalan ia i zm ieniania h o ryzon tu określa rów nież stosunek poszczególnego tek stu do ich szeregu tw orzącego gatunek. Now y tek st ew okuje w świadom ości czytelnika (słuchacza) znany m u dobrze z w cześniejszych tek stó w h oryzont oczekiw ań i reguł gry, k tó re następn ie są poddaw ane w ariacjom , korygow ane, zm ieniane lu b tylko repro d uko ­ w ane. W ariacja i k o re k tu rą określają swobodę działania, zm iana i rep ro ­ d u k cja — granice s tru k tu ry gatunkow ej 14. In te rp re tu ją c a recepcja tek stu z góry już zakłada istn ien ie k o n tek stu dośw iadczeń dla obserw acji este­

tycznej. Dopiero wówczas m ożna tra fn ie ustaw ić problem subiektyw izm u in te rp re ta c ji i sm aku artystycznego różnych czytelników lub w arstw czy­

telniczych, kiedy wcześniej w yjaśnim y, jak i po nadsu biek tyw n y horyzont pojm ow ania w a ru n k u je oddziaływ anie tekstu.

Idealnym przypadkiem możliwości obiektyw izacji takich historyczno­

literackich system ów odniesień są dzieła, k tó re um yślnie ew okują nace­

chow any przez konw encję gatunkow ą, stylow ą czy fo rm aln ą horyzont oczekiw ań swego czytelnika, by go n astępnie poddać stopniow ej destrukcji, co może w cale nie służyć w yłącznie inten cji k ryty cznej, lecz naw et w y ­ w oływ ać e fek ty poetyckie. N a przykład C ervantes dopuszcza, aby w to k u le k tu ry Don K ichota pow stał horyzont oczekiw ań odpow iadający tak łu ­ bianym stary m powieściom rycerskim , k tóre następ nie w przygodach sw e-

13 W. D. S t e m p e l , P o u r une d e sc r ip tio n d es g en res litté r a ir e s . W : A c te s d u X V lI e C on grès in te rn a tio n a l de lin g u istiq u e R om an e. B u k arest 1968, n a stęp n ie w : B e iträ g e zu r T e x tlin g u istik . Ed. W. D. S t e m p e l . M ünchen 1970.

14 M ogę w zw iązk u z p ow yższym w sk azać m oją rozpraw ę: L itté r a tu r e m é d ié v a le e t th é o rie d e s gen res. W : P o é tiq u e I, 1970, s. 79— 101, która n a stęp n ie w postaci ro z­

szerzon ej ukaże się w I tom ie G ru n d riss d e r ro m a n isch en L ite r a tu r e n d es M itte l­

a lte rs, H eidelberg.

(10)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 279

go b o h a te ra w nikliw ie p arod iu je 15. Podobnie D iderot n a początku K ub u sia F atalisty p rzy pom ocy fik cy jn y ch p y tań czytelnika skierow anych do n a r ­ ra to ra ew okuje ho ryzont oczekiw ań m odnego powieściowego schem atu

„podróży” w raz z (arystotelizującym i) konw encjam i fab u ły rom ansow ej i w łaściw ą dla niej O patrznością, aby n astęp n ie zapow iedzianej powieści podróży i miłości przeciw staw ić prow okacyjnie całkow icie nierom ansow ą v é rité de Vhistoire [praw dę historii] : osobliw ą rzeczyw istość i m o ralną k azuistykę swej w trąconej opowieści, w której praw da życia n ieu stan n ie d em e n tu je kłam liw ość fik cji literackiej 16. Rów nież N erval w cyklu sone­

tów Les Chim ères, cytując, kom binując i m ieszając, tw orzy kw intesen cję ' znan ych m otyw ów rom antycznych i okultystycznych oraz k ształtuje z ich pom ocą h oryzont oczekiw ań m itycznego przeobrażenia św iata po to jed ­ nakże, by dać do zrozum ienia, że odw raca się od poezji rom antycznej.

Dobrze znane lub dostępne czytelnikow i w yobrażenia m ityczne rozpływ ają się w niew iadom ym , w m iarę ja k nie u d aje się próba stw orzenia p ry w a t­

nego m itu „ ja ” lirycznego, w k tó rym naruszone zostaje praw o w ystarcza­

jącej inform acji, a niejasność, stając się ekspresyw ną, sam a zyskuje fu n k ­ cję poetycką 17.

M ożliwość obiektyw izacji hory zon tu oczekiw ań o feru ją jed nak rów nież dzieła o m niej w y razisty m profilu historycznym . M ianow icie specyficzna dyspozycja do odbioru określonego dzieła, z jak ą a u to r może się liczyć u sw ojej publiczności, p rzy b rak u eksplicytnych sygnałów może w ynikać z trzech pow szechnie dających się z góry przyjąć czynników . Są to: po pierw sze, znane n o rm y lub poetyka im m an en tna g atu n ku; po drugie, im - plicytne zw iązki ze znanym i dziełam i stanow iącym i otoczenie historyczno­

literack ie i po trzecie, p rze c iw ie ń stw o .fik c ji i rzeczyw istości poetyckiej i praktycznej funkcji języka, k tóre jako możliwość porów nania n ieu sta n ­ nie narzuca się reflek sy jn em u czytelnikow i w trakcie lek tury. Trzeci czyn­

n ik uw zględnia to, że czytelnik może postrzegać dzieło zarów no w węższym horyzoncie sw ych literackich oczekiwań, jak też szerszym — dośw iadczeń życiowych. Do s tru k tu ry tego hory zo n tu , i możliwości jej obiektyw izacji przy pom ocy h e rm e n eu ty k i p y tań i odpowiedzi pow racam w zw iązku z p ytaniem o stosunek m iędzy lite ra tu rą a p rak ty k ą życiow ą (patrz XII)'.

15 W edług in terp retacji H. J. N e u s c h ä f e r a, D er S in n d e r P a ro d ie im D on Q u ijote. H eid elb erg 1963 (S tu d ia rom an ica, 5).

16 W edług in terp retacji R. W a r n i n g a, T ris tra m S h a n d y u n d Ja cq u es le F a ta ­ liste. M ü nchen 1965 (T h eorie u n d G esch ich te d er L ite ra tu r u n d d er sch ön en K ü n ste , 4), zw ła szcza s. 80 i n.

17 W edług in terp retacji K . H. S t i e r 1 e g o, D u n k e lh e it und F orm in G é ra rd de N e rv a ls „C him ères". M ün ch en 1967 (T h eorie und G esch ich te d e r L ite ra tu r u n d d e r sch ö n en K ü n ste , 4), z w ła szcza s. 80 i n.

(11)

V III

D a j ą c y s i ę w t e n s p o s ó b z r e k o n s t r u o w a ć h o r y z o n t o c z e k i w a ń d z i e ł a p o z w a l a o k r e ś l i ć j e g o c h a r a k t e r a r t y s t y c z n y n a p o d s t a w i e r o d z a j u i s t o p n i a j e g o o d d z i a ł y w a n i a n a p r z y p u s z c z a l n y k r ą g o d b i o r c ó w . J e ś l i j a k o d y s t a n s e s t e t y c z n y o k r e ś l i s i ę o d l e g ł o ś ć d z i e l ą c ą d a n y p i e r w o t n i e h o r y z o n t o c z e k i w a ń i n o ­ w o p o j a w i a j ą c e s i ę d z i e ł o , k t ó r e g o p r z y j ę c i e m o ż e s p o w o d o w a ć „ z m i a n ę h o r y z o n t u ” w r e z u l t a c i e n e g a ­ c j i u t r w a l o n y c h d o ś w i a d c z e ń a l b o u ś w i a d o m i e n i a w y p o w i e d z i a n y c h p o r a z p i e r w s z y , w ó w c z a s m o ż n a ó w d y s t a n s h i s t o r y c z n y z o b i e k t y w i z o w a ć n a p o d ­ s t a w i e o b r a z u r e a k c j i p u b l i c z n o ś c i i s ą d ó w k r y t y k i ( s p o n t a n i c z n y s u k c e s , o d r z u c e n i e l u b z a s z o k o w a n i e ; s p o r a d y c z n a a p r o b a t a , s t o p n i o w e l u b s p ó ź n i o n e z r o ­ z u m i e n i e ) .

Sposób, w jak i dzieło literackie w historycznym m om encie swego po­

jaw ien ia się spełnia, przerasta, zawodzi lub niw eczy oczekiw ania swej pierw szej publiczności, dostarcza jaw nego k ry te riu m dla u stalen ia jego w arto ści estetycznej. D ystans m iędzy horyzontem oczekiw ań i dziełem , m iędzy tym , co u trw alo n e w dotychczasow ych dośw iadczeniach estetycz­

nych, i spow odow aną przez odbiór nowego dzieła „zm ianą h o ry zo n tu ” 18 o kreśla z p ersp ekty w y estetyk i recepcji ch arak ter arty sty czn y dzieła lite ­ rackiego. M ianowicie w m iarę jak dystans ten m aleje — od świadom ości odbierającej nie w ym aga się żadnej przem iany w sferze jeszcze nie p rzy ­ sw ojonych dośw iadczeń — dzieło przybliża się do dziedziny sztuki pojm o­

w anej w sposób „ k u lin a rn y ” lub rozryw kow y. Tę o statnią pod w zględem e stetyk i recepcji c h arak tery zu je to, że nie zmusza do żadnych zm ian h o ry ­ zontu, lecz spełnia w ręcz oczekiwania, które podsuw a ten d en cja p an u jąca w dziedzinie sm aku. Zaspokaja przy tym pragnienie rep ro d u k cji piękna, do którego się przyw ykło, potw ierdza przysw ojone doznania, sankcjonuje idealne w yobrażenia, niecodzienne dośw iadczenia u przy stęp n ia jako „sen­

sacje” lub też w ysuw a problem y m oralne, jednakże tylko po to, b y je jako z góry rozstrzygnięte „rozw iązać” w sensie budującym 19. Jeśli p rze­

18 W zw ią zk u z tym H u sserlów sk im pojęciem patrz : G. В u с k, L e rn e n u n d E rfah ru ng, s. 64 i n.

19 N a w ią zu ję tu do w y n ik ó w dysk u sji o kiczu jako granicznym zja w isk u e ste ty c z ­ nym , prow adzonej na III k olok w iu m grupy b adaw czej „P oetik und H erm en eu tik ” (ob ecn ie w tom ie: D ie n ic h t m e h r sch ön en K ü n ste — G ren zp h ä n o m en e d es Ä s th e t i­

sch en , ed. H. R. J a u s s , M ünchen 1968). D la „ku lin arn ego” n a sta w ien ia p referu ją ­ cego w y łą czn ie rozryw k ow ą sztukę, podobnie jak dla kiczu, zn a czen ie m a to, że

(12)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 281

ciw nie, c h a ra k te r arty sty c z n y dzieła literackiego będzie się oceniać w edłu g d y sta n su estetycznego, jak i zachow uje wobec oczekiw ań swojej pierw szej publiczności, w konsekw encji ów dystans, jako now y sposób w idzenia przy jm o w an y zrazu entuzjastycznie lub też szokujący, dla późniejszych czytelników może zaniknąć. Będzie się to dokonyw ało w m iarę, ja k p ie r­

w o tn a negatyw ność dzieła będzie się staw ała oczywistością, a n aw et p ro­

d u k u jąc oczekiw ania teraz ju ż spowszedniałe, znajdzie się w horyzoncie przyszłych oczekiw ań estetycznych. Ta d rug a zm iana hory zon tu odnosi się zwłaszcza do klasyczności tzw. a rc y d z ie ł20. Piękno ich form y, k tó re stało się oczywistością, i pozornie bezsporny „w ieczysty sens” z p u n k tu w idzenia estetyk i recepcji zbliżają je niebezpiecznie do przekonyw ającej bez oporu, łatw o straw n ej sztuki rozryw kow ej. O dczytanie ich w b re w przysw ojonym doświadczeniom , tak, aby móc na p ow rót dostrzec ich c h a ra k te r artystyczny, w ym aga w zw iązku z ty m szczególnego w y siłku (patrz X).

Zw iązek m iędzy lite ra tu rą a publicznością nie sprow adza się do Tego, że każdy u tw ó r m a sw ą specyficzną, historycznie i socjologicznie określoną publiczność, że każdy pisarz uzależniony jest od środow iska, horyzontów m yślow ych oraz ideologii sw ojej publiczności, a sukces literack i może od­

nieść jedyn ie książka, „k tó ra daje w yraz oczekiw aniom grupy, pozw ala g ru pie odnaleźć swój w łasny obraz” 21. To obiektyw istyczne oparcie su k ­ cesu literackiego na ko ngruencji celu, jak i staw ia sobie dzieło, z oczeki­

w aniam i g ru p y społecznej je st dla socjologii lite ra tu ry kłopotliw e, ilekroć trzeb a w yjaśnić opóźnione lub trw ałe oddziaływ anie. Dlatego R. E scarpit chce dla „iluzji trw ałości” pisarza p rzy jąć „kolektyw ną podstaw ę w p rze­

strzeni lub w czasie”, co w p rzy p ad k u M oliera prow adzi do zdum iew ającej prognozy :

„w ym agan ia k on su m en ta są z góry zasp ok ajan e” (P. B ey lin ), że „sp ełn ion e o c z e k i­

w a n ie sta je się norm ą prod u k tu ” (W. Iser) lu b że „dzieło, nie sta w ia ją c i n ie ro z w ią ­ zu jąc żad n ego problem u, stw a rza pozór p ro b lem o w o ści” (M. Im dahl); por. w p rzy to ­ czon ym w y żej tom ie s. 651—667.

20 O dnosi się to ró w n ież do ep igoń stw a. P atrz : B. T o m a s e v s k i j (w : T h éo rie d e la litté ra tu re ..., ed. T o d o r o v, s. 306 [„P ojaw ien ie się gen iu sza rów n a się za w sze rew o lu cji litera ck iej, która d etron izu je kan on d ecydując i ud ziela p len ip o ten cji m eto ­ dom dotych czas podrzędnym . (...) E pigoni p ow tarzają zu żytą k om b in ację m etod, a ta chociaż k ied yś orygin aln a i rew o lu cy jn a sta je się stereotyp ow a i tradycjonalna.. Tak w ięc n iek ied y ep igon i n iw eczą na d łu g i okres czasu u lu d zi w sp ó łczesn y ch zd oln ość od czu w an ia siły estety czn ej tych w zo ró w , które sam i n aślad u ją: dysk red ytu ją oni sw o ich m istrzó w ”.])

21 R. E s c a r p i t , D as B u ch u n d d e r L eser. E n tw u rf ein er L ite ra tu so zio lo g ie , K öln —O pladen 1961 (p ierw sze rozszerzon e w y d . w jęz. niem . S ociologie de la l i t t é ­ ratu re, P aris 1958), s. 116.

(13)

M olier jest w cią ż m łod y dla F rancuzów X X w iek u , p o n iew a ż jego św iat jeszcze żyje i w ią ż e nas z nim jeszcze ten sam krąg k ultury, języ k a i horyzont m y ślo w y (...). K rąg ten jed n ak b ęd zie m alał, a M olier b ędzie sta rza ł się i umrze w ra z ze śm iercią tego, co nasz typ k u ltu ry w ią ż e z F rancją M o lie r a 22.

J a k gdyby M olier odzw ierciedlał jedynie obyczaje sw ych czasów i tylko dzięki tem u dom niem anem u celowi nadal odnosił sukcesy! Tam , gdzie ko ngruen cja m iędzy dziełem a g ru p ą społeczną nie istnieje lu b przestała istnieć, jak np. w p rzy p ad k u recepcji w obcym kręg u językow ym , Escarpit ucieka się do w łączenia „ m itu ” :

M ity w y n a lezio n e przez potom ność, dla której zastąp ion a przez n ie rzeczy­

w isto ść sta ła się o b c a 28.

J a k gdyby w szelka recepcja oprócz recepcji pierw szej społecznie okreś­

lonej publiczności by ła jedynie „zniekształconym oddźw iękiem ”, jedynie ciągiem „sub iekty w ny ch m itów ” i nie znajdow ała w recypow anym dziele swego obiektyw nego a priori jako granicy i zarazem m ożliwości później­

szego rozum ienia! Socjologia lite ra tu ry nie dość dialektycznie tra k tu je swój przedm iot, ta k jedn ostron n ie d eterm in u jąc krąg pisarzy, dzieł i p u ­ bliczności 24. D eterm inacja działa także w odw rotnym k ie ru n k u : są utw o ­ ry, k tó ry ch w m om encie ich p ojaw ienia się nie m ożna odnieść do żadnej specyficznej publiczności, poniew aż ta k całkow icie w y k raczają poza zw y­

czajow y horyzont literack ich oczekiwań, że publiczność dla n ich może się dopiero stopniow o u k sz ta łto w a ć 25. Jeśli wówczas now y h o ry zo n t oczeki­

w ań zyskał pow szechniejszą ważność, spraw dzianem m ocy zm ienionej n o r­

m y estetycznej może stać się to, że publiczność uzna za przestarzałe i od­

m ów i sw ych w zględów utw orom , k tó re dotąd odnosiły sukcesy. Dopiero rz u t oka n a powyższą zm ianę hory zo n tu w prow adza analizę literackiego oddziaływ ania w obręb h isto rii lite ra tu ry uw zględniającej czytelnika [Li-

22 Ib id e m , s. 117.

23 Ib id em , s. 111.

24 Co jest konieczn e, by w y jść poza tę jed n ostron n ą d eterm in ację, pok azu je K . H. B e n d e r w : K ö n ig u n d V asall. U n tersu ch u ngen z u r C h an son de G e ste d es

X II Ja h rh u n d erts. H eid elb erg 1967 (S tu d ia ro m a n ica , 13).

W tej h istorii w czesn ej ep ik i fran cu sk iej pozorna kon gru en cja sp o łeczeń stw a feu d aln ego i epick iej id ea ln o ści p rzed staw ia się jako proces, którego siłą n ap ęd ow ą je s t n ieu sta n n ie zm ien iająca się rozbieżność m ięd zy „ rzeczy w isto ścią ” a „ id eologią”, tzn. m ięd zy h istoryczn ym i k o n stela cja m i k o n flik tó w feu d a ln y ch i p o ety ck im i o d e­

zw am i.

25 A sp ek ty te w y d o b y ła na ja w w różnorodności ep ok ow ych za ła m a ń stosu n k u m ięd zy autorem i p u b liczn ością o w ie le bardziej w ym a g a ją ca socjologia litera tu ry Ericha A uerbacha, por. ocen ę F. S c h a l k a w: E. A u e r b a c h , G e s a m m e lte A u f ­ s ä tz e zu r ro m a n isch en P hilologie. B ern —M ünchen 1967, s. 11.

(14)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E .., 283

teraturgeschichte des Lesers] 26, a krzyw e statystyczne bestsellerów um oż­

liw iają poznanie historyczne.

Jako przy k ład może tu posłużyć sensacja literack a roku 1857. Obok P ani B o vary F lau b erta, k tó ra tym czasem zyskała sław ę św iatow ą, ukazała się dziś zapom niana F a n n y jego przyjaciela, Feydeau. Aczkolwiek powieść F la u b erta w yw ołała proces o obrazę publicznej m oralności, dzieło F ey d eau usunęło ją zrazu w cień. F anny osiągnęła w ciągu ro k u 13 w ydań, a w ięc sukces, jakiego P ary ż nie przeżył od czasów A ta li Chateaubrianda. Z p u n k ­ tu w idzenia tem aty k i obie powieści w ychodziły naprzeciw oczekiwaniom now ej publiczności literack iej, k tó ra — w edług analizy B aud elaire’a — w y p arła się w szelkiej ro m an ty k i i w rów nej m ierze odrzucała to, co w n a­

m iętności w ielkie, jak i to, co n aiw ne 27. F ab u ła zarów no Pani B ova ry ja k i F anny b y ła try w ia ln a — zdrada m ałżeńska w środow isku m ieszczańsko- -prow incjo naln y m . Obaj autorzy, w ychodząc poza szczegóły scen erotycz­

nych, któ ry ch m ożna się było spodziewać, p o trafili skostniałem u k onw en­

cjonalnie problem ow i tró jk ą ta nadać sensacyjny obrót. N aśw ietlili na nowo oklepany tem a t zazdrości, odw racając oczekiwane stosunki m iędzy trzem a klasycznym i rolam i. F ey d eau każe m łodem u kochankow i fe m m e de tren te ans [kobiety trzydziesto letniej], jakkolw iek jest on u celu sw ych pragnień, być zazdrosnym o m ęża swej kochanki i zginąć w tej pełnej u d ręk i sy tu a ­ cji. F la u b ert n ad aje nieoczekiw ane zakończenie zdradom m ałżeńskim pro ­ w incjonalnej doktorow ej, w k tó ry ch B audelaire u p a try w a ł w ysublim ow aną form ę dandyzm u. W łaśnie śm ieszna postać oszukanego m ęża n ab iera w za­

kończeniu cech w zniosłych. We współczesnej k ry tyce oficjalnej odzyw ały się głosy osądzające obie pow ieści jako p ro d u k t nowej szkoły „ r e a l i z ­ m u ” , której zarzucano, że odtrąca w szystko, co idealne, i atak u je idee,

26 Por. H. W e i n r i c h , F ü r ein e L ite ra tu r g e sc h ic h te d es L e se rs („M erkur” N o ­ vem b er 1967). J est to próba zm ierzająca do tego, by an alogiczn ie do zastąp ien ia p rzy­

jętego dotych czas w lin g w isty c e za in tereso w a n ia m ó w ią cy m przez za in tereso w a n ie słu chaczem , przyjąć w h isto rii literatu ry p ersp ek ty w ę czyteln ik a. W yw odzi się ona z podobnych in ten cji i w y ch o d zi n ap rzeciw m oim w ła sn y m zam iarom . H. W einrich przede w sz y stk im u k azu je rów n ież, w jak i sposób u zu p ełn ić em p iryczn e m etod y s o ­ cjologii litera tu ry przez lin g w isty c z n ą i literack ą in tep retację roli czy teln ik a zaw artej im p lic ite w u tw orze.

27 W : M a d a m e B o v a ry p a r G u sta v e F la u b ert. O eu vres c o m p lè te s. P aris 1951, s. 998: „Les d e rn iè re a n n ées d e L o u is-P h ilip p e a v a ie n t v u les d e rn iè re s ex p lo sio n s d ’u n e sp r it en co re e x c ita b le p a r les je u x d e l’im a g in a tio n ; m a is le n o u vea u ro m a n cier se tr o u v a it e n fa ce d ’une so c ié té a b so lu m e n t usée, — p ire q u ’usée, — a b ru tie e t g o u ­ lue, n ’a y a n t h o rreu r qu e de la fic tio n , e t d ’a m o u r qu e p o u r la p o ssessio n ”. [„O statnie łata L udw ika Filipa* b y ły św ia d k a m i ostatn ich w y b u ch ó w ducha w ra żliw eg o jeszcze na gry w yobraźni, a le n o w y p o w ieścio p isa rz zn a la zł się w ob ec sp o łeczeń stw a z u p e ł­

nie zużytego — gorzej n iż zu żytego: zd ziczałego i żarłocznego — k tóre czu je w stręt tylko do fik cji, a kocha ty lk o p o sia d a n ie”. (P rzekład A. K i j o w s k i e g o . Ch. B a u ­ d e l a i r e , S z tu k a ro m a n ty c zn a . D zie n n ik i pou fn e. W arszaw a 1971, s. 129—130)]

(15)

na któ rych opiera się porządek społeczny drugiego cesarstw a 28. Naszkico­

w any tu jedynie pobieżnie h o ryzont oczekiw ań publiczności rok u 1857, kiedy to po śm ierci Balzaka niczego już w ielkiego nie obiecyw ano sobie po p o w ie ści29, w yjaśni jed n ak rozm aite koleje sukcesu obydw u utw orów dopiero w tedy, kiedy postaw i się pytanie, jak działały zastosow ane w nich opow iadania. Form alne now atorstw o F lau berta, jego zasada „niepersonal- nego opow iadania” (im passibilité) [bezstronność, obiektyw izm ], napastliw ie porów nana przez B arbey d ’ A u reville’a do opow iadającej m aszyny, która, gdyby ją zrobić z angielskiej stali, nie funkcjonow ałaby inaczej niż m o n ­ sieur F la u b e rt30, m usiała szokować publiczność. Równocześnie otrzym y­

w ała ona bow iem podniecającą treść F anny w uproszczonej tonacji po- 'wieści-w yznania. Mogła ona także znaleźć w opisach F eyd eau 31 ucieleś­

nienie m odnych ideałów i w ym agań życiow ych w a rstw społecznych nadających ton publiczności, m ogła się bez przeszkód delektow ać n iep rzy ­ zw oitą sceną kulm inacyjną, w której F an ny uwodzi swego m ęża (nie prze­

czuwając, że jej kochanek przygląda się tem u z balkonu). Bez przeszkód, poniew aż jej oburzenie m oralne już z góry rozładow yw ała reak cja n ie­

szczęśliwego św iadka. S y tu acja uległa jed n ak zm ianie, kiedy Pani B ova­

r y — początkowo zrozum iana i uznana za przełom ow e w yd arzen ie w h i­

storii powieści tylko przez m ały krąg znawców — zdobyła sukces św iato­

28 Por. ibidem , s. 999, jak rów n ież oskarżenie, m ow a obrończa i w yrok procesu w sp ra w ie Bovary, w : O eu vres. Éd. de la P léiad e. P aris 1951, vol. I, s. 649— 717, zw ła szcza 717: n a stęp n ie w zw iązk u z F an n y — E. M o n t é g u t , L e R o m a n in tim e de la litté ra tu re réa liste. „R evue des d eu x m o n d es” 18 (1858), s. 196— 213, zw łaszcza 201 i 209.

29 Jak zaręcza B a u d e l a i r e , por. op. cit., s. 996: „(...) car d e p u is la d isp a ru tio n de B a lza c (...) to u te cu rio sité, r e la tiv e m e n t au rom an , s’é ta it a p a isée e t e n d o rm ie ”.

[„(...} a lb o w iem odkąd od szed ł B alzak (...) odtąd w szelk a ciek aw ość dla p o w ieści zo ­ stała zaspokojona i u śp ion a.” (Przekład A. K i j o w s k i e g o . Ch. B a u d e l a i r e , op. cit. s. 128)]

30 O dnośnie do sąd ów w sp ó łczesn y ch patrz: D ie b e id e n F assu n gen v o n F la u b e rts

„E du cation s e n tim e n ta le ”. „H eidelberg Jahrbücher” 2 (1958), s. 96— 116, z w ła sz ­ cza s. 97.

31 Tu por. znakom itą an alizę w sp ó łczesn eg o krytyka E. M o n t é g u t , który w y ­ czerpująco p rzedstaw ił, czem u w ym arzon y św ia t i p ostacie F eyd eau są ty p o w e d la p u ­ bliczn ości z d zieln icy la B ou rse e t le b o u le v a rd M o n tm a rtre [pom iędzy G iełd ą a b u l­

w a rem M ontm artre] (op. cit., s. 209), która u żyw a alcool p o é tiq u e [alkoholu p o ety c­

k iego], zn ajd u je upodobanie w d e v o ir p o é tis e r ses v u lg a ire s a v e n tu r e s de la v e ille e t ses vu lg a ire s p r o je ts du ,le n d e m a in [w idząc, że p oetyzu je się jej w u lg a rn e a w a n ­ tury n ied osp an ych nocy i w u lg a rn e projekty z dnia na jutro] (s. 201) i h ołd u je id o lâ ­ tr ie d e la m a tiè r e [b a łw o ch w a lstw u m aterii], przez co M ontégut m a na m y śli in g re­

d ien cje „fabryki sn ó w ” roku 1858: „(...) une so rte d ’a d m ira tio n b éa te, p re s q u e d é v o - tio n n eu se, p ou r les m eu b les, les ta p isse rie s, les to ile tte s , s’éch a p p e, co m m e u n p a rfu m de p a tch o u li, de chacune d e ces p a g e s” [rodzaj błogiej adm iracji, n iem a l n ab ożn ej, dla m eb li, tapet, toalet, ulatn ia się n iczym arom at p aczu li z każdej kartki.] (s. 201).

(16)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 285

wy- W ykształceni już n a niej czytelnicy powieści uznali wówczas now y kanon oczekiw ań. Słabości F eydeau — jego kw iecisty styl, m odne efekty, stereoty po w e w y zn an ia liryczne — stały się nieznośne, a Fanny, w czoraj­

szy bestseller, u to n ęła w zapom nieniu.

IX

R e k o n s t r u k c j a h o r y z o n t u ó c z e k i w a ń t o w a r z y s z ą ­ c e g o t w o r z e n i u i r e c e p c j i d z i e ł a p o z w a l a z d r u g i e j s t r o n y s t a w i a ć p y t a n i a , n a k t ó r e t e k s t j e s t w s t a n i e d a ć o d p o w i e d ź , i u m o ż l i w i a t y m s a m y m w y w n i o s k o ­ w a n i e , j a k w i d z i a ł i r o z u m i a ł u t w ó r j e g o d a w n i e j s z y c z y t e l n i k . P o d e j ś c i e t a k i e k o r y g u j e n i e z n a n e z a ­ z w y c z a j n o r m y k l a s y c z n e g o l u b m o d e r n i z u j ą c e g o p o j m o w a n i a s z t u k i i o s z . c z ę d z a o k r ę ż n y c h o d w o ł y - w a ń s i ę d o p o w s z e c h n e g o d u c h a e p o k i . U p r z y t a m n i a r ó ż n i c ę w z a k r e s i e h e r m e n e u t y k i m i ę d z y d a w n i e j ­ s z y m a d z i s i e j s z y m r o z u m i e n i e m d z i e ł a . U ś w i a d a ­ m i a h i s t o r i ę j e g o o d b i o r u u w z g l ę d n i a j ą c ą o b a t e s t a n o w i s k a . K w e s t i o n u j e t y m s a m y m j a k o p l a t o n i - z u j ą c y d o g m a t f i l o l o g i c z n e j m e t a f i z y k i — p o z o r n ą o c z y w i s t o ś ć , ż e p o e z j a w t e k ś c i e l i t e r a c k i m j e s t o b e c n a p o n a d c z a s o w o , a j e j o b i e k t y w n y r a z n a z a w ­ s z e u s t a l o n y s e n s j e s t z a w s z e b e z p o ś r e d n i o d o s t ę p ­ n y i n t e r p r e t a t o r o w i .

M etoda posługująca się h isto rią re c e p c ji32 jest niezastąpiona dla zro­

zum ienia lite ra tu ry daw no m inionych epok. Tam, gdzie nieznany jest a u to r dzieła, jego zam iar nie poświadczony, a o jego stosunku do źródeł i wzorów m ożna w nioskow ać jedynie -pośrednio, filologiczny problem : jak należy rozum ieć tek st „w łaściw ie” , tzn. zgodnie z in ten cją i w duchu jego czasów, n ajp ręd zej m ożna rozwiązać, jeśli podejm iem y go, uw zględniając zaplecze tekstów , k tó rych znajom ość a u to r explicite albo im plicite zakładał

32 P rzyk ład y z a sto so w a n ia tej m etod y n ie tylk o do śled zen ia na p rzestrzen i d zie­

jó w su k cesów , sła w y p ośw iertn ej i w p ły w ó w poety, le c z także do badania h isto ry cz­

nych u w aru n k ow ań i zm ian w sp osob ie rozu m ien ia jego tw órczości — są jeszcze rzad ­ kie. M ożna by w y m ien ić n a stęp u jące: G. F. F o r d , D ick en s and H is R ea d ers. P rin ce­

to n 1955. — A. N i s i n, L es O e u v re s e t les siècles. P aris 1960 (u w zględ n ien i są W ergilusz, D ante, R onsard, C orn eille i R acine). — E. L ä m m e r t, Z u r W irk u n g sg esch ich te E ich en dorffs in D eu tsch la n d . W : F e sts c h rift fü r R ich a rd A levoyn. Ed. H. S i n g e r und B. v. W i e s e . K öln —G raz 1967. — P rob lem m etod ologiczny przejścia od od d zia­

ły w a n ia utw oru do jego recep cji najostrzej za ry so w a ł już w 1941 r. F. V o d i c k a , p o ­ d ejm ując w sw o jej rozp raw ie P ro b le m a tik a oh lasu N e ru d o v a d ila (aktualnie w : S tr u k tu ra v y v o je . P raha 1969) k w estię zm ian, które u rzeczy w istn ia ją się w d ziele w jego su k cesy w n y m p o strzegan iu (patrz s. 247 n.).

(17)

u współczesnej sobie publiczności literackiej. A utor n ajstarszy ch w arstw Rom an de R enart — ja k dowodzi tego prolog — liczy się z tym , że jego słuchacze znają takie powieści, ja k historie trojańskie, Tristana, eposy rycerskie (chansons de geste) i w ierszow ane pow iastki (fabliaux), będą w ięc z napięciem śledzić „niesłychaną w ojnę baronów R e n a rta î Y sengri- n a ”, k tó ra pow inna usunąć w cień w szystko, co znali dotychczas. Ewoko- w ane utw o ry i g atu n k i są następn ie w to k u opow iadania potraktow ane ironicznie w szystkie bez w y jątku . Pow yższa zm iana hory zo ntu w yjaśnia daleko poza F ran cję sięgający sukces, jak im cieszył się u publiczności ten ju ż niebaw em słynny utw ór, k tó ry jako pierw szy zajął stanow isko opozy­

cyjne wobec całej dotychczas panującej lite ra tu ry heroicznej i dw orskiej 33.

W badaniach filologicznych przez długi czas nie doceniano pierw otnie satyrycznych in ten cji średniow iecznego Lisa P rzechery, a ty m sam ym rów nież ironiczno-pouczającego sensu analogii m iędzy isto tą zwierzęcą a n a tu rą ludzką. Było to rezultatem hołdow ania od czasów J a k u b a G rim m a rom antycznem u w yobrażeniu o czystej poezji n a tu ry i naiw nej bajce zwierzęcej. Podobnie też — b y przytoczyć jeszcze jeden przykład norm m odernizujących — m ożna było słusznie zarzucić francu skim badaniom nad eposem od czasu Bédiera, że nieśw iadom ie ko rzysta z k ry terió w poe­

tyki B oileau i lite ra tu rę nieklasyczną sądzi w edług norm y prostoty, h a r­

m onii części i całości, praw dopodobieństw a i innych ty m p o d o b n y c h 34.

O biektyw izm historyczny m etody filologiczno-krytycznej najw idoczniej nie przeszkadza, by in te rp re ta to r, w yłączając siebie samego poza naw ias, m ógł podnosić w łasne w yjściow e pojęcia estetyczne do ran g i nie ujaw nio­

nej norm y, bez zastanow ienia m odernizując daw ny tekst. Każdy, kto w ie­

rzy, że „ponadczasowo praw d ziw y ” sens u tw o ru niejako poza historią, z pom inięciem .wszelkich „błędów ” poprzedników i niezależnie od h isto ­ rycznych kolei recepcji pow inien bezpośrednio i całkow icie u jaw nić się przed in te rp re ta to re m w rezultacie samego tylko zagłębienia się w tek st — ten „przesłania zw iązek świadomości historycznej z h isto rią oddziaływ a­

n ia ” . Z apiera się „swoich n iea rb itra ln y c h i niedow olnych, lecz w szystko na sobie dźw igających przesłanek własnego pojm ow ania” i p otrafi tylk o udaw ać obiektyw izm , „k tó ry w rzeczyw istości zależy od praw om ocności sposobu staw iania kw estii przy pomocy ow ych przesłan ek” 35.

H ans G eorg G adam er, którego k ry ty k ę obiektyw izm u historycznego podejm uję tu, opisał w W ahrheit und M ethode zasadę h isto rii oddziały­

33 Tu por’ U n tersu ch u n g e n z u r m itte la lte r lic h e n T ierd ich tu n g . T übingen 1959, zw ła szcza rozdz. IV A i D.

s4 A. V i n a V e г, A la rech erch e d ’une p o é tiq u e m é d ié v a le . „C ahiers de c iv ilis a ­ tion m é d ié v a le ”, 2 (1959), s. 1— 16.

35 H. G. G a d a m e r , W a h rh e it und M eth ode. T ü bingen 1960, s. 284—285.

(18)

H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 287

w ania usiłującej w sam ym rozum ieniu dostrzec rzeczyw istość h isto rii 36, polegającą n a zastosow aniu logiki p y tan ia i odpowiedzi do tra d y c ji h isto ­ rycznej. Rozw ijając tezę Collingwooda, że „ te k st m ożna rozum ieć ty lk o wówczas, jeżeli zrozum iało się pytanie, n a k tó re stanow i on odpowiedź 37, G adam er w ykazuje, iż zrek onstruow ane p y tan ie nie może pozostać w sw o­

im pierw otnym horyzoncie, gdyż ten historyczny horyzont o bjęty je s t przez horyzont naszej teraźniejszości:

R ozum ienie jest za w sze p rocesem zesp alan ia się takich rzekom o sa m o ­ istn ych h o r y z o n tó w 38.

K w estia historyczna nie może istnieć sam a dla siebie, m usi przeistoczyć się w kw estię „będącą dla nas przekazem tra d y c ji” 39. J e s t to zarazem od­

powiedź na pytania, przy pom ocy k tó ry ch R ené W ellek opisał aporię sądu literackiego: czy filolog pow inien oceniać dzieło z p ersp ek ty w y przeszłości, ze stanow iska teraźniejszości czy w edle „sądu stu leci” 40 ? Praw dziw e m ia ry przeszłości m ogłyby okazać się ta k ograniczone, że ich zastosow anie je d y ­ nie zubożyłoby dzieło, k tó re w historii swego oddziaływ ania rozw inęło przecież bogaty p otencjał znaczeniow y. Sąd estetyczny teraźniejszości fa ­ w oryzow ałby kanon u tw o ró w odpow iadających m odnym gustom , n a to ­ m iast w szystkie inne dzieła oceniałby n iespraw iedliw ie tylko dlatego, że ich funk cja ak tualn ie nie byłaby już jasna. N atom iast sam a h isto ria od­

działyw ania, choćby najbardziej in stru k ty w n a, by łaby „jako a u to ry te t narażona na takie sam e zarzuty jak a u to ry te t w spółczesnych pisarzow i” 41.

W niosek W elleka, że nie m a możliwości u niknięcia w łasnego sądu, że m u ­ sim y go tylko uczynić w m iarę możności obiektyw nym , postępując tak, ja k każdy naukow iec, tzn. „izolując p rzedm iot” 42, nie prow adzi do ro zstrzy ­ gnięcia aporii, lecz stanow i n a w ró t do obiektyw izm u. „Sąd stuleci” o dziele literackim jest czymś więcej niż tylko „zbiorczym sądem inn y ch czytelni­

ków, krytyków , widzów, a n aw et profesorów ” 43. J e st m ianow icie sukce­

syw nym rozw inięciem p oten cjału sem antycznego tkw iącego w dziele i ak­

tualizow anego w historycznym ciągu recepcji — potencjału, k tó ry staje się dostępny dla rozum iejącego sądzenia [der verstehende Urteil], o ile w zetknięciu z tra d y c ją w sposób k ontrolow any dokonuje on „zespolenia

horyzontów ” .

38 Ib id e m s. 283.

37 Ib id e m s. 352.

38 Ib id e m s. 289.

39 Ib id e m s. 356.

40 W e l l e k , op. cit., s. 184; [tegoż: D er B e g riff d e r E vo lu tio n in d e r L ite r a tu r ­ gesch ich te, w : G ru n d b e g riffe d e r L ite r a tu r k r itik . Stuttgart 1965, s. 20—22.]

41 W e l l e k , [D er B e g riff d er E volution..., s. 20.]

43 Ibidem . 43 Ibidem .

(19)

Zgodność podjętej przeze m nie próby ug ru n to w an ia h isto rii lite ra tu ry n a zasadach estetyk i recepcji z G adam erow ską podstaw ow ą reg u łą historii oddziaływ ania kończy się jednakże w m omencie, kiedy G adam er usiłuje pojęcie klasyczności podnieść do ran g i p ro to ty p u historycznej m ediacji pom iędzy przeszłością a teraźniejszością. Jego definicja: „to, co nazyw a się klasycznym , nie m usi przezw yciężać d y stan su historycznego, gdyż samo jest spraw cą owego przezw yciężenia w stałym procesie m ediacji z obecnym ” 44 — w y n ika z konsty tu tyw n ego dla wszelkiej tra d y c ji histo­

rycznej stosunku m iędzy pytaniem a odpow iedzią. Dla tek stu klasycznego nie je st spraw ą n ajp iln iejszą znalezienie pytania, na które daje odpowiedź, o ile jest klasyczny; odpowiedź, k tó ra „dla każdorazow ej teraźniejszości brzm i tak, ja k gdyby by ła specjalnie dla niej przeznaczona” 45. Czy przy pom ocy owej klasyczności, k tó ra w ten sposób „sam a siebie oznacza i sam a siebie objaśnia” 46, nie opisano w y n ik u tego, co nazw ałem „d ru g ą zm ianą ho ry zo n tu ” : bezspornej oczywistości ta k zwanego arcydzieła, k tóre sw ą pierw otn ą negatyw ność u k ry w a w retro sp ek ty w n y m horyzoncie trad y cji stanow iącej w zór i w konsekw encji zmusza nas do odzyskania „właściwego h oryzontu p y ta ń ” wobec gw arantow anego klasycyzm u? R ów nież wobec dzieła klasycznego na odbierającej świadomości ciąży obowiązek rozpozna­

n ia „stosunku napięcia m iędzy tek stem i teraźniejszością” 47. P rz eję te od H egla pojęcie klasyczności, k tó ra sam a siebie objaśnia, m usi prow adzić do odw rócenia historycznego stosunku p y tan ia i od p o w ied zi48 i zaprzecza za­

sadzie historii oddziaływ ania, głoszącej, że rozum ienie „nie jest czynnością jedynie rep ro d u k tyw n ą, lecz także p ro d u k ty w n ą ” 49.

Niezgodność ta w y n ik a najw idoczniej stąd, że G adam er trzy m a się jednego z pojęć klasycznej sztuki, k tó re poza m acierzystą epoką h u m a­

nizm u nie m iało dostatecznej nośności, aby stać się ogólną p odstaw ą este­

ty k i recepcji. J e st to pojęcie m im esis w rozum ieniu „rozpoznania”, jak to p rzedstaw ia G adam er w sw ym ontologicznym w y jaśn ien iu dośw iadczenia w sztuce:

Tym , czego w ła śc iw ie d ow iad u jem y się z d zieła i na co się n astaw iam y, jest raczej p ytan ie o jego p raw d ziw ość, a w ię c do jak iego stopnia to coś i sieb ie sam ych w nim p ozn ajem y i p ow tórn ie r o z p o z n a je m y 50.

44 [ G a d a m e r ] , W a h rh e it u n d M eth ode, op. cit., s. 274.

45 Ib id em . 46 Ib id em . 47 Ib id em , s. 290.

48 O dw rócenie to jest w id oczn e w rozdziale: D ie L o g ik v o n F rage u n d A n tw o r t

<s. 351—360).

49 Ib id em , s. 280.

50 Ib id em , s. 109.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nawiązując do notatki opublikowa­ nej w „Palestrze” nr 5—6/86, Pre­ zydium KRRP zaproponowało nastę­ pujący skład swych członków do Ko­ misji do

Twierdzą też, że dzięki temu, iż przed sądami występuje stosunkowo mała gru­ pa specjalistów—barristerów, sędziowie mają do nich większe zaufanie, ponieważ

The aim of this paper is to present data on three drugs that are most commonly used by people without neuro- logical disorders in order to improve cognitive process-

dagli Atti del III Congresso di Diritto comparati- ve I 1953).. dagli Studi in onore

&#34;Die Geschichte der

Do tej pory koncentrowaliśmy się głównie na problemach rozwoju miast polskich, chcemy jednak, aby nasze czasopismo stało się miejscem integrującym badania poświęcone miastom

This paper presents one of these projects, in which a designer followed the MDD method to design (1) a service system for collection and recycling of plastic wastes, and (2) a

temperatuursverhogingen direct worden vereffend. De inkomende luchtbellen bevatten geen cyclohexaan. De concentratie cyclohexaan neemt toe naarmate de bel zich langer