Hans Robert Jauss
Historia literatury jako wyzwanie
rzucone nauce o literaturze :
(fragmenty)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/4, 271-307
1972
Pam iętnik Literacki LXIII, 1972, z. 4
H A N S ROBERT JA U SS
HISTO RIA LITERATU RY JA K O W YZWANIE RZUCONE NAUCE O LITERATURZE
(FRAGM ENTY)
V
W tak postaw ionej k w e s tii1 w idzę w yzw anie pod adresem n au ki 0 literatu rze, aby n a nowo podjęła problem , którego nie rozstrzygnął w historii lite ra tu ry spór m iędzy m etodą m arksistow ską a form alistyczną.
M oja próba zbudow ania pom ostu łączącego lite ra tu rę i historię, poznanie historyczne i estetyczne m oże być po d jęta w m iejscu, w k tó ry m oba k ieru n k i zatrzym ały się. W m etodach stosow anych przez nie f a k t l i t e r a c k i je st u jm ow any w zam kniętym k ręg u estety ki w y tw arzan ia 1 przedstaw iania [P roduktions- un d D arstellungsästhetik]. Zubożają one ty m sam ym lite ra tu rę o w y m iar będący in teg raln y m składnikiem zarów no jej ch a ra k te ru estetycznego, jak i fu n k cji społecznej: w y m iar recepcji i oddziaływ ania. Czytelnik, słuchacz, widz, słow em czynnik, jakim je st
[Hans R obert J a u s s (ur. 1921) — n iem ieck i rom an ista i teoretyk literatury, autor m. in. : Z e it u n d E rin n eru n g im M. P ro u sts „A la rech erch e du te m p s p e rd u ”.
E in B eitra g z u r T h eo rie d es R o m a n s (1955); U n tersu ch u n g e n z u r m itte la lte r ic h e n T ierd ich tu n g (1959); L ite ra tu r g e sc h ic h te als P ro v o k a tio n (1970).
P u b lik ow an a przez nas rozp raw a sta n o w i rozd ziały V—X II stu d iu m L ite r a tu r g esch ich te als P ro v o k a tio n d e r L ite ra tu r w isse n s c h a ft, ogłoszonego w r. 1967 („K ons- tan zer U n iv ersitä tsred en ”); p rzedruk w tom ie L ite ra tu r g e sc h ic h te a ls P ro v o k a tio n , Frankfurt am M ain 1970, s. 168— 207. W p ierw szy ch rozdziałach tego stu d iu m om a w ia autor k szta łto w a n ie się p odjętej przez niego prob lem atyk i oraz literatu rę przedm iotu.]
1 [K w estia ta została sfo rm u ło w a n a następ u jąco (por. : H. R. J a u s s , L ite r a tu r gesch ich te als P ro v o k a tio n , s. 167) : „Skoro z jed n ej strony m ożna pojm ow ać ew o lu cję literack ą w h istoryczn ych przem ian ach sy stem ó w , z drugiej zaś strony h istorię prag
m atyczną — w procesu aln ym zesp o len iu sy tu a cji sp ołeczn ych , czyż n ie p o w in n o być tak że m o żliw e ta k ie p o w ią za n ie «szeregu zja w isk literackich» i «n ieliterackich», które u jm ow ałob y stosu n ek m ięd zy litera tu rą i h istorią bez p rzy p isy w a n ia literaturze fu n k cji w y łą czn ie od zw iercied lan ia i ob ja śn ia n ia z p o m in ięciem jej charakteru a rty sty cz
n eg o ? ”]
publiczność, odgryw a w obydw u teoriach rolę nad w yraz ograniczoną.
O rto do k syjn a este ty k a m arksistow ska — jeśli się nim w ogóle ^zajmu- je — tra k tu je czytelnika podobnie jak au to ra: p y ta o jego stanow isko społeczne lub sta ra się go odnaleźć w ro zw arstw ieniu przedstaw ionego społeczeństw a. Szkole form alistycznej z kolei czytelnik potrzebn y jest w yłącznie jako postrzegający podm iot, który, k ieru jąc się w skazów kam i tekstow ym i, m a odróżnić form ę lub w y k ry ć m etodę. P rzy p isu je ona czy
teln ik o w i świadom ość teo retyczn ą filologa, który, dysponując w iedzą o środkach artystycznych, może snuć rozw ażania n ad nim i. Szkoła m arksi
stow ska przeciw nie — staw ia n a rów ni spontaniczną em pirię czytelnika z naukow ym zainteresow aniem m aterializm u historycznego, k tó ry w dziele litera c k im chce w y k ry ć stosunki m iędzy bazą a nadbudow ą. Tym czasem jed n a k — ja k pow iada W alther B u ls t2 — n i g d y ż a d e n t e k s t n i e z o s t a ł n a p i s a n y p o t o, a b y b y ć c z y t a n y i i n t e r p r e t o w a n y f i l o l o g i c z n i e p r z e z f i l o l o g ó w lub dodajm y — historycznie przez historyków . Obie m etody pom ijają czytelnika w jego pierw otnej roli niezbędnej ta k dla poznania estetycznego, jak i histo
rycznego — roli adresata, dla którego dzieło literack ie jest zasadniczo przeznaczone. Zarów no bow iem k ry ty k w ypow iadający sąd o nowości w ydaw niczej, pisarz, k tó ry w konw encji swego dzieła uw zględnia pozy
ty w n e lub negatyw ne norm y innego wcześniej pow stałego, h isto ry k lite
r a tu r y p rzypisujący u tw ó r określonej tra d y c ji i objaśniający go histo
rycznie — w szyscy oni są przede w szystkim także czytelnikam i. M usieli nim i być wcześniej, zanim ich reflek sy jn y stosunek do sam ej lite ra tu ry z kolei m ógł stać się aktyw ny. W tró jk ącie: au to r — dzieło — publicz
ność, ta o statn ia nie jest w yłącznie elem entem biernym . Nie tylko reaguje łańcuchow o, lecz sam a jest ośrodkiem energii tw orzącej dzieje. Żyw ot h istoryczny dzieła literackiego byłby nie do pom yślenia bez aktyw nego udziału adresata. Dopiero bow iem za jego pośrednictw em dzieło wchodzi w zm ienną persp ek tyw ę em piryczną ciągłego procesu, w k tórym dokonuje się nieustan ne przetw arzanie prostego przy sw ajania w k rytyczne rozu
m ienie, pasyw nej recepcji w aktyw ną, uznanych norm estetycznych w nową, w ykraczającą poza nie twórczość. H istoryczność lite ra tu ry jak te ż jej ch a ra k te r k o m u nik aty w ny zakładają dialogiczny i zarazem m ający
2 W. B u l s t , B e d e n k e n ein es P h ilologen . „Studium G en era le” 7, s. 321—323. — N o w e p od ejście do trad ycji literack iej, k tórego p o szu k iw a ł R. G u iette w szeregu pre
kursorskich rozpraw przy p om ocy w ła śc iw e j sobie m etod y w ią za n ia k rytyk i estetycz
nej z historyczn ym p ozn an iem (częściow o w : Q u estio n s de litté ra tu re , G ent I960) odpow iada jego n iem al id en ty czn ie brzm iącej (nie op u b lik ow an ej) zasadzie: L es p]us g ra n d to r t d es ph ilologu es, c’e st de croire qu e la litté r a tu r e a é té fa ite p o u r d e s p h i
lo lo g u es” [N ajw ięk szym b łęd em filo lo g ó w jest p rzekonanie, że literatura została stw orzon a dla filologów ]. Por. tak że jego E loge de la lectu re. „R evue gén érale b elge”, ja n v ie r 1966, s. 3— 14.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 273
c h a ra k te r procesu stosunek m iędzy dziełem, publicznością i now ym dzie
łem. Je st on u ch w y tn y zarów no w stosunku m iędzy kom unikatem a od
biorcą, jak też w relacjach m iędzy p y taniem i odpowiedzią, problem em i jego rozw iązaniem . Jeśli problem pojm ow ania ciągu historycznego dzieł literackich jako całości h istorycznoliterackiej m a znalezć nowe rozw iąza
nie, otw orzyć się m usi dla estety k i recepcji i oddziaływ ania [R ezeptions
u n d W irk u n g sä sth e tik ] zam k nięty krąg estetyk i w y tw arzania i p rzed
staw iania, w któ ry m dotąd głów nie poruszała się m etodologia n auk i o li
tera tu rz e.
P ersp ek ty w a uw zględniająca estety kę recepcji pośredniczy nie tylko m iędzy pasyw nym przy sw ajaniem i ak ty w ny m rozum ieniem , dośw iadcze
niem tw orzącym norm y i n ow ą twórczością. Jeżeli będzie się ujm ow ać lite ra tu rę jako tw orzący ciągłość dialog m iędzy dziełem a publicznością, wówczas rów nież przeciw ieństw o m iędzy jego aspektem estetycznym i h i
storycznym ulegnie złagodzeniu, a nić prow adząca od m inionych zjaw isk do ak tu aln y ch dośw iadczeń lite ra tu ry , k tó rą historyzm przeciął, zostanie na p ow rót zw iązana. S tosunek m iędzy lite ra tu rą a czytelnikiem m a za
rów no estetyczne, jak też historyczne im plikacje. Im plikacja estetyczna polega na tym , że już p rzy sw ajając dzieło po raz pierw szy, czytelnik pod
daje jego w artość estetyczną próbie porów nania z utw oram i przeczytanym i wcześniej 3. Im plikacja histo ryczn a przejaw ia się w tym , że zrozum ienie, które stało się udziałem pierw szego czytelnika, może być z pokolenia n a pokolenie kontynuow ane i w zbogacane w łańcuchu kolejnych recepcji.
D ecyduje to o historycznym znaczeniu dzieła i uw idocznia jego ran gę estetyczną. W procesie historycznym obejm ującym kolejne recepcje w raz z pow tórnym przysw ojeniem dzieła przeszłości n ieu stan nie dokonuje się m ediacja m iędzy sztuką przeszłości i teraźniejszości, m iędzy w artością lite ra tu ry u g ru n to w an ą na m ocy trad y cji, a jej a k tu aln ą jakością w ym a
gającą dopiero w ypróbow ania. Procesu tego h isto ry k lite ra tu ry może nie brać pod uw agę jedyn ie za cenę niedociekania przesłanek kierujących jego rozum ieniem i sądam i. R anga h isto rii lite ra tu ry opartej n a fu n d a m encie estety k i recepcji zależy od tego, ja k dalece p o trafi aktyw nie ucze
stniczyć w ustaw icznym u jm ow an iu całościowym tego, co m inione, za pośrednictw em dośw iadczenia estetycznego. W ym aga to z jednej stro n y — w przeciw ieństw ie do obiektyw izm u pozytyw istycznej historii lite ra tu ry — świadomego dążenia do fo rm ow ania kanonów , z drugiej strony zakłada — w przeciw ieństw ie do prow adzonych w duchu klasycyzm u badań nad tr a dycją — k ry ty czn ą rew izję, jeśli nie zgoła destrukcję, odziedziczonych kanonów literackich. K ry teriu m tw orzenia takich kanonów i niezbędnego
3 Teza ta sta n o w i rdzeń I n tro d u c tio n à une e sth é tiq u e d e la litté r a tu r e G. P i c o - m (Paris 1953, s. 90 i n.).
snucia wciąż od now a w ątk u h isto rii lite ra tu ry ukazała jasno estety k a recepcji. Dojście do historii lite ra tu ry poprzez historię recepcji poszcze
gólnego dzieła m usiałoby w rezultacie doprow adzić do takiego w idzenia i przed staw ian ia historycznego n astęp stw a dzieł, k tó re w arun kow ało b y i w yjaśniało isto tn y dla nas ko n tek st lite ra tu ry jako w stęp n ą fazę p rzy gotow aw czą k ształtow ania się jej w spółczesnych dośw iadczeń 4.
Oto przesłanki siedm iu tez (VI—XII) zaw ierających odpowiedź na py tanie, w jak i sposób m ożna by dziś od now a napisać historię lite ra tu ry i n a jakiej oprzeć ją m otyw acji m etodologicznej.
VI
O d n o w i e n i e h i s t o r i i l i t e r a t u r y w y m a g a l i k w i d a c j i p r z e s ą d ó w o b i e k t y w i z m u h i s t o r y c z n e g o i w s p a r c i a t r a d y c y j n e j e s t e t y k i w y t w a r z a n i a i p r z e d s t a w i a n i a — e s t e t y k ą r e c e p c j i i o d d z i a ł y w a n i a . H i s t o - r y c z n o ś ć l i t e r a t u r y n i e p o l e g a n a u s t a l o n y m e x p o s t z w i ą z k u „ f a k t ó w l i t e r a c k i e h ”, l e c z n a u p r z e d n i m p o z n a n i u d z i e ł a l i t e r a c k i e g o p r z e z j e g o c z y t e l n i k ó w . Z i s t o t y s w e j d i a l o g i c z n y s t o s u n e k m i ę d z y d z i e ł e m a o d b i o r c ą m a t e ż z a s a d n i c z e z n a c z e n i e d l a h i s t o r i i l i t e r a t u r y . H i s t o r y k l i t e r a t u r y z a w s z e m u s i n a j p i e r w s a m s t a ć s i ę c z y t e l n i k i e m , z a n i m d z i e ł o z r o z u m i e i b ę d z i e j e m ó g ł z a k l a s y f i k o w a ć . I n n y m i s ł o w y : z a n i m w ł a s n y s ą d o d z i e l e b ę d z i e m ó g ł s f o r m u ł o w a ć z e ś w i a d o m o ś c i ą s w e g o a k t u a l n e g o m i e j s c a w h i s t o r y c z n y m c i ą g u j e g' o c z y t e l n i k ó w .
Postulat, k tó ry R. G. Collingwood w ysunął pod adresem historii w sw ej k ry ty c e panującej ideologii obiektyw izm u: „history is nothing b u t th e re-ena ctm en t of past th o u g h t in the historian m in d ” [historia jest niczym innym jak tylko reaktyw ow aniem m yśli przeszłości w um yśle h isto ry ka] 5 — w jeszcze w iększym stopniu odnosi się do h isto rii lite ra tu ry . Pozytyw istyczne ujm ow anie historii jako „obiektyw nego” opisu n a stę p stw a zdarzeń zaistniałego w bezpow rotnie m inionej przeszłości m ija się
4 W. B e n j a m i n sfo rm u ło w a ł to o d p ow ied n io: „Chodzi b o w iem n ie o to, by dzieła p iśm ien n ictw a przed staw ić w k o n tek ście ich czasów , le c z by w czasie, w k tó rym p o w sta ły , p rzed staw ić czas ich p ozn aw an ia — a w ię c nasz. T ym sp osob em z lit e ratury zo sta n ie u czyn ion e organ on historii, a h istoria literatu ry b ęd zie m ia ła za z a danie, b y literatura — n ie p iśm ien n ictw o — stała się dzied zin ą m a teria ło w ą h isto rii”
[L ite ra tu rg e sc h ic h te u n d L ite ra tu r w isse n s c h a ft. W : A n g elu s N o vu s. F rankfurt а. M.
1966, s. 456].
5 [R. G. C o l l i n g w o o d ] , T he Id ea of H isto ry. N e w Y ork—O xford 1956, s. 228.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 275
bow iem zarów no z arty sty czn y m ch arak terem jak też specyficzną histo - rycznością lite ra tu ry . Dzieło literackie nie je st przedm iotem , k tó ry by istn iał sam dla siebie, każdem u obserw atorow i i w każdym m om encie prezen tu jąc tak i sam w ygląd 6. Nie je s t pom nikiem m onologicznie obja
w iającym sw ą ponadczasow ą istotę. J e st raczej jak p a rty tu ra nastaw ione n a wciąż odnaw iający się rezonans le k tu ry w yzw alającej tek st z m aterii słów i obdarzającej go aktu aln ym bytem : „parole qui doit, en m êm e tem p s q u ’elle lui parle, créer un in terlocuteur capable de l’en ten d re” [słowo, k tóre by mogło w ty m czasie, gdy przem aw ia — tw orzyć in te rlo k u to ra zdolnego je pojąć] 7. Ów dialogiczny c h a ra k te r dzieła literackiego uzasad
n ia również, dlaczego w iedza filologiczna może jedynie polegać na u sta wicznej k o n fro n tacji z tekstem i nie m a p raw a zakrzepnąć w w iedzę o faktach 8. W iedza filologiczna sprow adza się zawsze tylko do in te rp re tacji, k tó ra m usi staw iać sobie za cel, by w raz z poznaniem przedm iotu odzw ierciedlić i opisać osiągnięcie owego poznania jako m om ent nowego rozum ienia.
H istoria lite ra tu ry je st procesem recepcji i produkcji estetycznej, doko
nującym się n a zasadzie aktualizacji tek stó w literackich przez czytelnika, który je przysw aja, przez k ry ty k a, k tó ry czyni je przedm iotem rozw ażań, a naw et przez pisarza, k tó ry je znów z kolei p rodukuje. Rosnąca w sposób nieograniczony sum a „fak tó w ” literackich, k tó ra znajd uje w yraz w kon
w encjonalnej h isto rii litera tu ry , je s t jed y nie osadem ubiegłych dośw iad-
6 Idę tu ślad am i A. N i s i n a, jego k rytyk i utajonego p laton izm u m etod filo lo g ic z nych, tzn. ich w ia r y w p on ad czasow ą su b sta n cję d zieła litera ck ieg o i ponad czasow ość stan ow isk a jeg o badacza: „C ar l’o e u v re d ’art, si e lle n e p e u t in ca rn er l’essen ce d e l’art, n ’e st p a s n o n p lu s u n o b je t qu e nous p u issio n s reg a rd er, selo n la reg le c a r té sienne, «sans y rien m e ttr e de n o u s-m êm es que ce qu i se p e u t a p p liq u e r in d is tin c te m e n t à to u s les o b je ts » ” [G dyż d zieło sztuki, jeśli n ie m oże w c ie la ć istoty sztu k i, p rzestaje być p rzedm iotem , na który m o glib yśm y patrzeć — zgodnie z regu łą k a rte- zjańśką — „bez w k ła d a n ia w eń z naszej stron y tego czegoś, co w sposób n iew yraźn y m ogłoby się sto so w a ć do w szy stk ich in n y ch p rzed m iotów ”.] (La litté r a tu r e e t le le c teur. P aris 1959, s. 57; por. także m oją recen zję w : „A rchiv fü r das Stu d iu m der n eueren Sprach en ” 197, 1960, s. 223—225).
7 G. P i с о n, In tro d u ctio n ..., s. 34. T akie u jęcie d ialogiczn ego sposobu is tn ie nia dzieła litera ck ieg o zn aleźć m ożna zarów n o u P icona, N isin a i G u iette’a, jak i u M alraux (L es v o ix du silen ce). J est to ż y w a w e F rancji tradycja estety k i lite r a c kiej, w ob ec której czu ję się szczególn ie zob ow iązan y. Sprow adza się ona o sta teczn ie do słynnego zdania z p oetyk i V aléry’ego: „C’e s t l’e x é c u tio n du p o è m e q u i e st le p o èm e” [U tw ór p o ety ck i to jego w yk on an ie].
8 P. S z o n d i (Ü ber p h ilo lo g isch e E rk en n tn iss. W : H ö ld e rlin -S tu d ie n . F ran k fu rt am M ain 1967) słu szn ie w id zi w tym zasad n iczą różnicę m ięd zy n auką o litera tu rze i nauką o historii, por. s. 11: „Żaden kom entarz, żadne b ad an ie sty lu u tw oru n ie pow inno sta w ia ć sob ie za ce l stw orzen ia jego opisu dla sam ego op isu ”. P od ob n ie R. G u i e 11 e, E loge d e la lectu re.
czeń, nagrom adzoną i sklasyfikow aną przeszłością, a więc nie historią, lecz pseudohistorią. Kto bierze szereg takich faktów literack ich za cząstkę h isto rii litera tu ry , nie odróżnia c h a ra k te ru dzieła jako sw oistego w yda
rzen ia [Ereignischarakter] od rzeczyw istości historycznej. P erceval C hré- tien a de Troyes jako zdarzenie literack ie nie jest w tym sam ym sensie
„ h isto ry czn y ”, ja k na przykład w przybliżeniu w spółczesna m u trzecia w y p ra w a krzyżow a 9. Perceval nie jest „fak tem ”, k tó ry m ożna b y kauzal
nie w yjaśnić szeregiem założeń sy tu acy jn y ch i przyczyn, dającym się zrekonstruow ać celem działania historycznego, jego koniecznym i i ubocz
n ym i następstw am i. K ontekst historyczny, w który m się dzieło literacKie pojaw ia, nie je st faktycznym , sam oistnym n astępstw em zdarzeń, egzystu
jącym rów nież niezależnie od obserw atora. Perceval staje się w ydarzeniem literack im jedynie dla jego czytelnika, k tó ry to ostatnie dzieło C hrétiena czyta świadom jego w cześniejszych utw orów ; na ich tle, a także innych w cześniej poznanych spostrzega cechy ak tu aln ie czytanego i zyskuje przy ty m skalę, któ rą może stosow ać do przyszłych dzieł. W ydarzenie literackie
* w przeciw ieństw ie do politycznego nie m a n astęp stw n ieuniknionych, sa
m oistnych i trw ałych, od któ ry ch żadna następ na generacja nie m ogłaby .się uchylić. Może nadal oddziaływ ać tylko tam , gdzie zn ajd uje czytelników , któ rzy dzieło przeszłości na nowo p rzysw ajają, lub autorów , k tó rz y chcą je naśladować, prześcignąć albo przezwyciężyć. Zw iązek w y d arzeń literac- . kich staje się m ożliw y przede w szystkim w horyzoncie oczekiw ań w y n i
kających z dośw iadczeń w spółczesnych i późniejszych czytelników , k ry ty ków i autorów . Od możliwości obiektyw izacji tego h o ry zo ntu oczekiw ań zależy więc, czy uda się pojąć i przedstaw ić historię lite ra tu ry w jej tylko w łaściw ej historyczności.
VII
A n a l i z a d o ś w i a d c z e ń l i t e r a c k i c h c z y t e l n i k a j e s t w s t a n i e u n i k n ą ć g r o ź b y p s y c h o l o g i z m u w ó w c z a s , k i e d y o p i s u j e p r z y s w a j a n i e i o d d z i a ł y w a n i e d z i e ł a w d a j ą c y m s i ę z o b i e k t y w i z o w a ć s y s t e m i e o d n i e s i e ń d o o k r e ś l o n y c h o c z e k i w a ń . S y s t e m i e , k t ó r y d l a k a ż d e g o d z i e ł a w m o m e n c i e h i s t o r y c z n y m j e g o p o j a w i e n i a s i ę w y n i k a z o g ó l n e g o p o j ę c i a g a t u n k u , f o r m y i t e m a t y k i w c z e ś n i e j z n a n y c h d z i e ł i z p r z e c i w i e ń -
9 O dnosi się to rów n ież d o J . S t o r o s t a (D as P ro b le m d e r L ite ra tu r g e sc h ic h te .
„ D a n te-Jahrbuch” 38, 1960, s. 15), który w ręcz id en ty fik u je zd a rzen ie h isto ry czn e i litera ck ie: „D zieło sztuki jest w p ierw szy m rzędzie (...) czy n em arty sty czn y m , jest w ię c tak sam o historyczn e jak b itw a pod Isso s”.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 277
s t w a m i ę d z y m o w ą p o e t y c k ą i n a s t a w i o n ą n a c e l e p r a k t y c z n e .
Teza ta je st w ym ierzona przeciw rozpow szechnionem u pow ątpiew aniu, szczególnie akcentow anem u przez René W elleka w zw iązku z teo rią lite ra tu r y I. A. R ichardsa, czy analiza uw zględniająca estetykę oddziaływ ania w ogóle dosięga sem antycznej sfery dzieła sztuki, a nie w najlepszym w y pad ku p rzy próbach takich dopuszcza do głosu prostacką socjologię sm aku.
W ellek a rg u m e n tu je przy tym , że ani indyw idualnego stanu świadom ości, jak o m ającego w sobie coś chwilowego, osobistego, ani świadomości kolek
ty w nej, w której J. M ukarovskÿ widzi efek t dzieła sztuki — nie m ożna określić środkam i e m p iry c z n y m i10. Rom an Jakobson chciał zastąpić „ko
lek ty w n y stan św iadom ości” [kollektive Bewusstseinslage] „k o lek tyw n ą ideologią” [kollektive Ideologie] w postaci system u norm , k tó ry dla każ
dego u tw o ru literackiego istn iałb y jako langue i przez odbiorcę b y łb y aktualizow any jako parole — jakkolw iek niedoskonale i nigdy jako ca
łość 11. T eoria ta ogranicza w praw dzie subiektyw izm oddziaływ ania, pozo
staw ia jed n a k n ad al o tw a rtą kw estię, z pomocą jakich d anych m ożna uchw ycić i ująć w system norm oddziaływ ania niepow tarzalnego dzieła na określoną publiczność. Tym czasem istn ieją em piryczne środki dotych czas nie b rane pod uw agę — dane literackie, na podstaw ie k tó ry ch dla każdego dzieła daje się ustalić specyficzną dyspozycję publiczności, po
przedzającą reakcję psychologiczną, jak rów nież subiektyw ne zrozum ienie poszczególnego czytelnika. Podobnie jak w przyp ad ku każdego ak tualnego dośw iadczenia rów nież w dośw iadczeniu literackim , w któ rym nie znane dotąd dzieło po raz pierw szy dociera do świadomości, cząstkę jego stanow i
„w iedza będąca m om entem sam ego dośw iadczenia i podstaw ą, na k tó rej to nowe przyjm ow ane do wiadomości staje się w ogóle dostępne św iado- * mości, a więc także niejako czytelne w kontekście posiadanych dośw iad
czeń 12.
Dzieło literackie, n aw et jeśli w ydaje się nowe, nie przedstaw ia się jak o nowość abso lutn a w inform acyjnej próżni, lecz u k ierun ko w uje sw ą p u bliczność dzięki zapowiedziom, jaw n y m i u k ry ty m sygnałom , dobrze zn a
nym cechom lub w ew nętrzn y m w skazów kom dotyczącym zupełnie okreś
lonego sposobu recepcji. Budzi W spomnienia daw niejszych lek tur, daje czytelnikow i ko n kretn e nastaw ienie em ocjonalne i już sam ym początkiem
10 R. W e l l e k , [The T h eo ry o f L ite r a r y H isto ry. W : É tu d es d é d ié e s au q u a tr iè m e C on grès d e lin g u istes. „T raveaux du C ercle L in gu istiq u e de P ragu e”.] 1936, s. 179.
11 W: S lo v o a slo v e n o st, I, 192; cyt. za: W e l l e k , op. cit. s. 179.
12 G. B u c k , L ern en u n d E rfah ru n g (Stuttgart 1967, s. 56) który tu n a w ią zu je do H usserla (E rfah ru ng u n d U rteil, zw ła szcza § 8), w dalszym ciągu jed n ak dochodzi do d efin icji n e g a ty w n o ści w procesie em pirii, która w yk racza poza H usserla i jest w a ż n a dla struktury horyzon tu d o św ia d czen ia estety czn eg o (por. przyp. 52).
kształtu je oczekiw ania „środka i końca” . Zgodnie z regułam i gry właści
w ym i gatunkow i czy typow i tek stu oczekiw ania te w to k u le k tu ry m ożna podtrzym yw ać albo zmieniać, przeorientow ać lub n aw et ironicznie u n ie ważnić. Proces psychiczny tow arzyszący p rzy sw ajan iu te k stu w zasadni
czym horyzoncie doświadczeń estetycznych nie jest b y n ajm niej tylko a rb i
tra ln y m n astępstw em sub iek ty w n y ch w rażeń. Polega on n a w ypełnien iu określonych w skazań w procesie sterow anej obserw acji i na podstaw ie k o n stytuu jący ch m otyw acji oraz sygnałów w yw oław czych może być u jęty, a także opisany w k ategoriach lingw istyki tek stu [textliguistisch]. Jeśli za W. D. Stem pelem uprzedni h o ryzont oczekiw ań te k stu określi się jako p aradygm atyczną izotopię, k tó ra w m iarę n a ra stan ia w ypow iedzi p rze
obraża się w h oryzont im m anentny, syntagm atyczny, wów czas proces re cepcji będzie m ożna opisać w kategoriach ekspansji system u semiologicz- nego, k tóra dokonuje się pom iędzy jego rozw inięciem , a k o re k tu rą l3. Od
pow iedni proces ciągłego u stalan ia i zm ieniania h o ryzon tu określa rów nież stosunek poszczególnego tek stu do ich szeregu tw orzącego gatunek. Now y tek st ew okuje w świadom ości czytelnika (słuchacza) znany m u dobrze z w cześniejszych tek stó w h oryzont oczekiw ań i reguł gry, k tó re następn ie są poddaw ane w ariacjom , korygow ane, zm ieniane lu b tylko repro d uko w ane. W ariacja i k o re k tu rą określają swobodę działania, zm iana i rep ro d u k cja — granice s tru k tu ry gatunkow ej 14. In te rp re tu ją c a recepcja tek stu z góry już zakłada istn ien ie k o n tek stu dośw iadczeń dla obserw acji este
tycznej. Dopiero wówczas m ożna tra fn ie ustaw ić problem subiektyw izm u in te rp re ta c ji i sm aku artystycznego różnych czytelników lub w arstw czy
telniczych, kiedy wcześniej w yjaśnim y, jak i po nadsu biek tyw n y horyzont pojm ow ania w a ru n k u je oddziaływ anie tekstu.
Idealnym przypadkiem możliwości obiektyw izacji takich historyczno
literackich system ów odniesień są dzieła, k tó re um yślnie ew okują nace
chow any przez konw encję gatunkow ą, stylow ą czy fo rm aln ą horyzont oczekiw ań swego czytelnika, by go n astępnie poddać stopniow ej destrukcji, co może w cale nie służyć w yłącznie inten cji k ryty cznej, lecz naw et w y w oływ ać e fek ty poetyckie. N a przykład C ervantes dopuszcza, aby w to k u le k tu ry Don K ichota pow stał horyzont oczekiw ań odpow iadający tak łu bianym stary m powieściom rycerskim , k tóre następ nie w przygodach sw e-
13 W. D. S t e m p e l , P o u r une d e sc r ip tio n d es g en res litté r a ir e s . W : A c te s d u X V lI e C on grès in te rn a tio n a l de lin g u istiq u e R om an e. B u k arest 1968, n a stęp n ie w : B e iträ g e zu r T e x tlin g u istik . Ed. W. D. S t e m p e l . M ünchen 1970.
14 M ogę w zw iązk u z p ow yższym w sk azać m oją rozpraw ę: L itté r a tu r e m é d ié v a le e t th é o rie d e s gen res. W : P o é tiq u e I, 1970, s. 79— 101, która n a stęp n ie w postaci ro z
szerzon ej ukaże się w I tom ie G ru n d riss d e r ro m a n isch en L ite r a tu r e n d es M itte l
a lte rs, H eidelberg.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 279
go b o h a te ra w nikliw ie p arod iu je 15. Podobnie D iderot n a początku K ub u sia F atalisty p rzy pom ocy fik cy jn y ch p y tań czytelnika skierow anych do n a r ra to ra ew okuje ho ryzont oczekiw ań m odnego powieściowego schem atu
„podróży” w raz z (arystotelizującym i) konw encjam i fab u ły rom ansow ej i w łaściw ą dla niej O patrznością, aby n astęp n ie zapow iedzianej powieści podróży i miłości przeciw staw ić prow okacyjnie całkow icie nierom ansow ą v é rité de Vhistoire [praw dę historii] : osobliw ą rzeczyw istość i m o ralną k azuistykę swej w trąconej opowieści, w której praw da życia n ieu stan n ie d em e n tu je kłam liw ość fik cji literackiej 16. Rów nież N erval w cyklu sone
tów Les Chim ères, cytując, kom binując i m ieszając, tw orzy kw intesen cję ' znan ych m otyw ów rom antycznych i okultystycznych oraz k ształtuje z ich pom ocą h oryzont oczekiw ań m itycznego przeobrażenia św iata po to jed nakże, by dać do zrozum ienia, że odw raca się od poezji rom antycznej.
Dobrze znane lub dostępne czytelnikow i w yobrażenia m ityczne rozpływ ają się w niew iadom ym , w m iarę ja k nie u d aje się próba stw orzenia p ry w a t
nego m itu „ ja ” lirycznego, w k tó rym naruszone zostaje praw o w ystarcza
jącej inform acji, a niejasność, stając się ekspresyw ną, sam a zyskuje fu n k cję poetycką 17.
M ożliwość obiektyw izacji hory zon tu oczekiw ań o feru ją jed nak rów nież dzieła o m niej w y razisty m profilu historycznym . M ianow icie specyficzna dyspozycja do odbioru określonego dzieła, z jak ą a u to r może się liczyć u sw ojej publiczności, p rzy b rak u eksplicytnych sygnałów może w ynikać z trzech pow szechnie dających się z góry przyjąć czynników . Są to: po pierw sze, znane n o rm y lub poetyka im m an en tna g atu n ku; po drugie, im - plicytne zw iązki ze znanym i dziełam i stanow iącym i otoczenie historyczno
literack ie i po trzecie, p rze c iw ie ń stw o .fik c ji i rzeczyw istości poetyckiej i praktycznej funkcji języka, k tóre jako możliwość porów nania n ieu sta n nie narzuca się reflek sy jn em u czytelnikow i w trakcie lek tury. Trzeci czyn
n ik uw zględnia to, że czytelnik może postrzegać dzieło zarów no w węższym horyzoncie sw ych literackich oczekiwań, jak też szerszym — dośw iadczeń życiowych. Do s tru k tu ry tego hory zo n tu , i możliwości jej obiektyw izacji przy pom ocy h e rm e n eu ty k i p y tań i odpowiedzi pow racam w zw iązku z p ytaniem o stosunek m iędzy lite ra tu rą a p rak ty k ą życiow ą (patrz XII)'.
15 W edług in terp retacji H. J. N e u s c h ä f e r a, D er S in n d e r P a ro d ie im D on Q u ijote. H eid elb erg 1963 (S tu d ia rom an ica, 5).
16 W edług in terp retacji R. W a r n i n g a, T ris tra m S h a n d y u n d Ja cq u es le F a ta liste. M ü nchen 1965 (T h eorie u n d G esch ich te d er L ite ra tu r u n d d er sch ön en K ü n ste , 4), zw ła szcza s. 80 i n.
17 W edług in terp retacji K . H. S t i e r 1 e g o, D u n k e lh e it und F orm in G é ra rd de N e rv a ls „C him ères". M ün ch en 1967 (T h eorie und G esch ich te d e r L ite ra tu r u n d d e r sch ö n en K ü n ste , 4), z w ła szcza s. 80 i n.
V III
D a j ą c y s i ę w t e n s p o s ó b z r e k o n s t r u o w a ć h o r y z o n t o c z e k i w a ń d z i e ł a p o z w a l a o k r e ś l i ć j e g o c h a r a k t e r a r t y s t y c z n y n a p o d s t a w i e r o d z a j u i s t o p n i a j e g o o d d z i a ł y w a n i a n a p r z y p u s z c z a l n y k r ą g o d b i o r c ó w . J e ś l i j a k o d y s t a n s e s t e t y c z n y o k r e ś l i s i ę o d l e g ł o ś ć d z i e l ą c ą d a n y p i e r w o t n i e h o r y z o n t o c z e k i w a ń i n o w o p o j a w i a j ą c e s i ę d z i e ł o , k t ó r e g o p r z y j ę c i e m o ż e s p o w o d o w a ć „ z m i a n ę h o r y z o n t u ” w r e z u l t a c i e n e g a c j i u t r w a l o n y c h d o ś w i a d c z e ń a l b o u ś w i a d o m i e n i a w y p o w i e d z i a n y c h p o r a z p i e r w s z y , w ó w c z a s m o ż n a ó w d y s t a n s h i s t o r y c z n y z o b i e k t y w i z o w a ć n a p o d s t a w i e o b r a z u r e a k c j i p u b l i c z n o ś c i i s ą d ó w k r y t y k i ( s p o n t a n i c z n y s u k c e s , o d r z u c e n i e l u b z a s z o k o w a n i e ; s p o r a d y c z n a a p r o b a t a , s t o p n i o w e l u b s p ó ź n i o n e z r o z u m i e n i e ) .
Sposób, w jak i dzieło literackie w historycznym m om encie swego po
jaw ien ia się spełnia, przerasta, zawodzi lub niw eczy oczekiw ania swej pierw szej publiczności, dostarcza jaw nego k ry te riu m dla u stalen ia jego w arto ści estetycznej. D ystans m iędzy horyzontem oczekiw ań i dziełem , m iędzy tym , co u trw alo n e w dotychczasow ych dośw iadczeniach estetycz
nych, i spow odow aną przez odbiór nowego dzieła „zm ianą h o ry zo n tu ” 18 o kreśla z p ersp ekty w y estetyk i recepcji ch arak ter arty sty czn y dzieła lite rackiego. M ianowicie w m iarę jak dystans ten m aleje — od świadom ości odbierającej nie w ym aga się żadnej przem iany w sferze jeszcze nie p rzy sw ojonych dośw iadczeń — dzieło przybliża się do dziedziny sztuki pojm o
w anej w sposób „ k u lin a rn y ” lub rozryw kow y. Tę o statnią pod w zględem e stetyk i recepcji c h arak tery zu je to, że nie zmusza do żadnych zm ian h o ry zontu, lecz spełnia w ręcz oczekiwania, które podsuw a ten d en cja p an u jąca w dziedzinie sm aku. Zaspokaja przy tym pragnienie rep ro d u k cji piękna, do którego się przyw ykło, potw ierdza przysw ojone doznania, sankcjonuje idealne w yobrażenia, niecodzienne dośw iadczenia u przy stęp n ia jako „sen
sacje” lub też w ysuw a problem y m oralne, jednakże tylko po to, b y je jako z góry rozstrzygnięte „rozw iązać” w sensie budującym 19. Jeśli p rze
18 W zw ią zk u z tym H u sserlów sk im pojęciem patrz : G. В u с k, L e rn e n u n d E rfah ru ng, s. 64 i n.
19 N a w ią zu ję tu do w y n ik ó w dysk u sji o kiczu jako granicznym zja w isk u e ste ty c z nym , prow adzonej na III k olok w iu m grupy b adaw czej „P oetik und H erm en eu tik ” (ob ecn ie w tom ie: D ie n ic h t m e h r sch ön en K ü n ste — G ren zp h ä n o m en e d es Ä s th e t i
sch en , ed. H. R. J a u s s , M ünchen 1968). D la „ku lin arn ego” n a sta w ien ia p referu ją cego w y łą czn ie rozryw k ow ą sztukę, podobnie jak dla kiczu, zn a czen ie m a to, że
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 281
ciw nie, c h a ra k te r arty sty c z n y dzieła literackiego będzie się oceniać w edłu g d y sta n su estetycznego, jak i zachow uje wobec oczekiw ań swojej pierw szej publiczności, w konsekw encji ów dystans, jako now y sposób w idzenia przy jm o w an y zrazu entuzjastycznie lub też szokujący, dla późniejszych czytelników może zaniknąć. Będzie się to dokonyw ało w m iarę, ja k p ie r
w o tn a negatyw ność dzieła będzie się staw ała oczywistością, a n aw et p ro
d u k u jąc oczekiw ania teraz ju ż spowszedniałe, znajdzie się w horyzoncie przyszłych oczekiw ań estetycznych. Ta d rug a zm iana hory zon tu odnosi się zwłaszcza do klasyczności tzw. a rc y d z ie ł20. Piękno ich form y, k tó re stało się oczywistością, i pozornie bezsporny „w ieczysty sens” z p u n k tu w idzenia estetyk i recepcji zbliżają je niebezpiecznie do przekonyw ającej bez oporu, łatw o straw n ej sztuki rozryw kow ej. O dczytanie ich w b re w przysw ojonym doświadczeniom , tak, aby móc na p ow rót dostrzec ich c h a ra k te r artystyczny, w ym aga w zw iązku z ty m szczególnego w y siłku (patrz X).
Zw iązek m iędzy lite ra tu rą a publicznością nie sprow adza się do Tego, że każdy u tw ó r m a sw ą specyficzną, historycznie i socjologicznie określoną publiczność, że każdy pisarz uzależniony jest od środow iska, horyzontów m yślow ych oraz ideologii sw ojej publiczności, a sukces literack i może od
nieść jedyn ie książka, „k tó ra daje w yraz oczekiw aniom grupy, pozw ala g ru pie odnaleźć swój w łasny obraz” 21. To obiektyw istyczne oparcie su k cesu literackiego na ko ngruencji celu, jak i staw ia sobie dzieło, z oczeki
w aniam i g ru p y społecznej je st dla socjologii lite ra tu ry kłopotliw e, ilekroć trzeb a w yjaśnić opóźnione lub trw ałe oddziaływ anie. Dlatego R. E scarpit chce dla „iluzji trw ałości” pisarza p rzy jąć „kolektyw ną podstaw ę w p rze
strzeni lub w czasie”, co w p rzy p ad k u M oliera prow adzi do zdum iew ającej prognozy :
„w ym agan ia k on su m en ta są z góry zasp ok ajan e” (P. B ey lin ), że „sp ełn ion e o c z e k i
w a n ie sta je się norm ą prod u k tu ” (W. Iser) lu b że „dzieło, nie sta w ia ją c i n ie ro z w ią zu jąc żad n ego problem u, stw a rza pozór p ro b lem o w o ści” (M. Im dahl); por. w p rzy to czon ym w y żej tom ie s. 651—667.
20 O dnosi się to ró w n ież do ep igoń stw a. P atrz : B. T o m a s e v s k i j (w : T h éo rie d e la litté ra tu re ..., ed. T o d o r o v, s. 306 [„P ojaw ien ie się gen iu sza rów n a się za w sze rew o lu cji litera ck iej, która d etron izu je kan on d ecydując i ud ziela p len ip o ten cji m eto dom dotych czas podrzędnym . (...) E pigoni p ow tarzają zu żytą k om b in ację m etod, a ta chociaż k ied yś orygin aln a i rew o lu cy jn a sta je się stereotyp ow a i tradycjonalna.. Tak w ięc n iek ied y ep igon i n iw eczą na d łu g i okres czasu u lu d zi w sp ó łczesn y ch zd oln ość od czu w an ia siły estety czn ej tych w zo ró w , które sam i n aślad u ją: dysk red ytu ją oni sw o ich m istrzó w ”.])
21 R. E s c a r p i t , D as B u ch u n d d e r L eser. E n tw u rf ein er L ite ra tu so zio lo g ie , K öln —O pladen 1961 (p ierw sze rozszerzon e w y d . w jęz. niem . S ociologie de la l i t t é ratu re, P aris 1958), s. 116.
M olier jest w cią ż m łod y dla F rancuzów X X w iek u , p o n iew a ż jego św iat jeszcze żyje i w ią ż e nas z nim jeszcze ten sam krąg k ultury, języ k a i horyzont m y ślo w y (...). K rąg ten jed n ak b ęd zie m alał, a M olier b ędzie sta rza ł się i umrze w ra z ze śm iercią tego, co nasz typ k u ltu ry w ią ż e z F rancją M o lie r a 22.
J a k gdyby M olier odzw ierciedlał jedynie obyczaje sw ych czasów i tylko dzięki tem u dom niem anem u celowi nadal odnosił sukcesy! Tam , gdzie ko ngruen cja m iędzy dziełem a g ru p ą społeczną nie istnieje lu b przestała istnieć, jak np. w p rzy p ad k u recepcji w obcym kręg u językow ym , Escarpit ucieka się do w łączenia „ m itu ” :
M ity w y n a lezio n e przez potom ność, dla której zastąp ion a przez n ie rzeczy
w isto ść sta ła się o b c a 28.
J a k gdyby w szelka recepcja oprócz recepcji pierw szej społecznie okreś
lonej publiczności by ła jedynie „zniekształconym oddźw iękiem ”, jedynie ciągiem „sub iekty w ny ch m itów ” i nie znajdow ała w recypow anym dziele swego obiektyw nego a priori jako granicy i zarazem m ożliwości później
szego rozum ienia! Socjologia lite ra tu ry nie dość dialektycznie tra k tu je swój przedm iot, ta k jedn ostron n ie d eterm in u jąc krąg pisarzy, dzieł i p u bliczności 24. D eterm inacja działa także w odw rotnym k ie ru n k u : są utw o ry, k tó ry ch w m om encie ich p ojaw ienia się nie m ożna odnieść do żadnej specyficznej publiczności, poniew aż ta k całkow icie w y k raczają poza zw y
czajow y horyzont literack ich oczekiwań, że publiczność dla n ich może się dopiero stopniow o u k sz ta łto w a ć 25. Jeśli wówczas now y h o ry zo n t oczeki
w ań zyskał pow szechniejszą ważność, spraw dzianem m ocy zm ienionej n o r
m y estetycznej może stać się to, że publiczność uzna za przestarzałe i od
m ów i sw ych w zględów utw orom , k tó re dotąd odnosiły sukcesy. Dopiero rz u t oka n a powyższą zm ianę hory zo n tu w prow adza analizę literackiego oddziaływ ania w obręb h isto rii lite ra tu ry uw zględniającej czytelnika [Li-
22 Ib id e m , s. 117.
23 Ib id em , s. 111.
24 Co jest konieczn e, by w y jść poza tę jed n ostron n ą d eterm in ację, pok azu je K . H. B e n d e r w : K ö n ig u n d V asall. U n tersu ch u ngen z u r C h an son de G e ste d es
X II Ja h rh u n d erts. H eid elb erg 1967 (S tu d ia ro m a n ica , 13).
W tej h istorii w czesn ej ep ik i fran cu sk iej pozorna kon gru en cja sp o łeczeń stw a feu d aln ego i epick iej id ea ln o ści p rzed staw ia się jako proces, którego siłą n ap ęd ow ą je s t n ieu sta n n ie zm ien iająca się rozbieżność m ięd zy „ rzeczy w isto ścią ” a „ id eologią”, tzn. m ięd zy h istoryczn ym i k o n stela cja m i k o n flik tó w feu d a ln y ch i p o ety ck im i o d e
zw am i.
25 A sp ek ty te w y d o b y ła na ja w w różnorodności ep ok ow ych za ła m a ń stosu n k u m ięd zy autorem i p u b liczn ością o w ie le bardziej w ym a g a ją ca socjologia litera tu ry Ericha A uerbacha, por. ocen ę F. S c h a l k a w: E. A u e r b a c h , G e s a m m e lte A u f s ä tz e zu r ro m a n isch en P hilologie. B ern —M ünchen 1967, s. 11.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E .., 283
teraturgeschichte des Lesers] 26, a krzyw e statystyczne bestsellerów um oż
liw iają poznanie historyczne.
Jako przy k ład może tu posłużyć sensacja literack a roku 1857. Obok P ani B o vary F lau b erta, k tó ra tym czasem zyskała sław ę św iatow ą, ukazała się dziś zapom niana F a n n y jego przyjaciela, Feydeau. Aczkolwiek powieść F la u b erta w yw ołała proces o obrazę publicznej m oralności, dzieło F ey d eau usunęło ją zrazu w cień. F anny osiągnęła w ciągu ro k u 13 w ydań, a w ięc sukces, jakiego P ary ż nie przeżył od czasów A ta li Chateaubrianda. Z p u n k tu w idzenia tem aty k i obie powieści w ychodziły naprzeciw oczekiwaniom now ej publiczności literack iej, k tó ra — w edług analizy B aud elaire’a — w y p arła się w szelkiej ro m an ty k i i w rów nej m ierze odrzucała to, co w n a
m iętności w ielkie, jak i to, co n aiw ne 27. F ab u ła zarów no Pani B ova ry ja k i F anny b y ła try w ia ln a — zdrada m ałżeńska w środow isku m ieszczańsko- -prow incjo naln y m . Obaj autorzy, w ychodząc poza szczegóły scen erotycz
nych, któ ry ch m ożna się było spodziewać, p o trafili skostniałem u k onw en
cjonalnie problem ow i tró jk ą ta nadać sensacyjny obrót. N aśw ietlili na nowo oklepany tem a t zazdrości, odw racając oczekiwane stosunki m iędzy trzem a klasycznym i rolam i. F ey d eau każe m łodem u kochankow i fe m m e de tren te ans [kobiety trzydziesto letniej], jakkolw iek jest on u celu sw ych pragnień, być zazdrosnym o m ęża swej kochanki i zginąć w tej pełnej u d ręk i sy tu a cji. F la u b ert n ad aje nieoczekiw ane zakończenie zdradom m ałżeńskim pro w incjonalnej doktorow ej, w k tó ry ch B audelaire u p a try w a ł w ysublim ow aną form ę dandyzm u. W łaśnie śm ieszna postać oszukanego m ęża n ab iera w za
kończeniu cech w zniosłych. We współczesnej k ry tyce oficjalnej odzyw ały się głosy osądzające obie pow ieści jako p ro d u k t nowej szkoły „ r e a l i z m u ” , której zarzucano, że odtrąca w szystko, co idealne, i atak u je idee,
26 Por. H. W e i n r i c h , F ü r ein e L ite ra tu r g e sc h ic h te d es L e se rs („M erkur” N o vem b er 1967). J est to próba zm ierzająca do tego, by an alogiczn ie do zastąp ien ia p rzy
jętego dotych czas w lin g w isty c e za in tereso w a n ia m ó w ią cy m przez za in tereso w a n ie słu chaczem , przyjąć w h isto rii literatu ry p ersp ek ty w ę czyteln ik a. W yw odzi się ona z podobnych in ten cji i w y ch o d zi n ap rzeciw m oim w ła sn y m zam iarom . H. W einrich przede w sz y stk im u k azu je rów n ież, w jak i sposób u zu p ełn ić em p iryczn e m etod y s o cjologii litera tu ry przez lin g w isty c z n ą i literack ą in tep retację roli czy teln ik a zaw artej im p lic ite w u tw orze.
27 W : M a d a m e B o v a ry p a r G u sta v e F la u b ert. O eu vres c o m p lè te s. P aris 1951, s. 998: „Les d e rn iè re a n n ées d e L o u is-P h ilip p e a v a ie n t v u les d e rn iè re s ex p lo sio n s d ’u n e sp r it en co re e x c ita b le p a r les je u x d e l’im a g in a tio n ; m a is le n o u vea u ro m a n cier se tr o u v a it e n fa ce d ’une so c ié té a b so lu m e n t usée, — p ire q u ’usée, — a b ru tie e t g o u lue, n ’a y a n t h o rreu r qu e de la fic tio n , e t d ’a m o u r qu e p o u r la p o ssessio n ”. [„O statnie łata L udw ika Filipa* b y ły św ia d k a m i ostatn ich w y b u ch ó w ducha w ra żliw eg o jeszcze na gry w yobraźni, a le n o w y p o w ieścio p isa rz zn a la zł się w ob ec sp o łeczeń stw a z u p e ł
nie zużytego — gorzej n iż zu żytego: zd ziczałego i żarłocznego — k tóre czu je w stręt tylko do fik cji, a kocha ty lk o p o sia d a n ie”. (P rzekład A. K i j o w s k i e g o . Ch. B a u d e l a i r e , S z tu k a ro m a n ty c zn a . D zie n n ik i pou fn e. W arszaw a 1971, s. 129—130)]
na któ rych opiera się porządek społeczny drugiego cesarstw a 28. Naszkico
w any tu jedynie pobieżnie h o ryzont oczekiw ań publiczności rok u 1857, kiedy to po śm ierci Balzaka niczego już w ielkiego nie obiecyw ano sobie po p o w ie ści29, w yjaśni jed n ak rozm aite koleje sukcesu obydw u utw orów dopiero w tedy, kiedy postaw i się pytanie, jak działały zastosow ane w nich opow iadania. Form alne now atorstw o F lau berta, jego zasada „niepersonal- nego opow iadania” (im passibilité) [bezstronność, obiektyw izm ], napastliw ie porów nana przez B arbey d ’ A u reville’a do opow iadającej m aszyny, która, gdyby ją zrobić z angielskiej stali, nie funkcjonow ałaby inaczej niż m o n sieur F la u b e rt30, m usiała szokować publiczność. Równocześnie otrzym y
w ała ona bow iem podniecającą treść F anny w uproszczonej tonacji po- 'wieści-w yznania. Mogła ona także znaleźć w opisach F eyd eau 31 ucieleś
nienie m odnych ideałów i w ym agań życiow ych w a rstw społecznych nadających ton publiczności, m ogła się bez przeszkód delektow ać n iep rzy zw oitą sceną kulm inacyjną, w której F an ny uwodzi swego m ęża (nie prze
czuwając, że jej kochanek przygląda się tem u z balkonu). Bez przeszkód, poniew aż jej oburzenie m oralne już z góry rozładow yw ała reak cja n ie
szczęśliwego św iadka. S y tu acja uległa jed n ak zm ianie, kiedy Pani B ova
r y — początkowo zrozum iana i uznana za przełom ow e w yd arzen ie w h i
storii powieści tylko przez m ały krąg znawców — zdobyła sukces św iato
28 Por. ibidem , s. 999, jak rów n ież oskarżenie, m ow a obrończa i w yrok procesu w sp ra w ie Bovary, w : O eu vres. Éd. de la P léiad e. P aris 1951, vol. I, s. 649— 717, zw ła szcza 717: n a stęp n ie w zw iązk u z F an n y — E. M o n t é g u t , L e R o m a n in tim e de la litté ra tu re réa liste. „R evue des d eu x m o n d es” 18 (1858), s. 196— 213, zw łaszcza 201 i 209.
29 Jak zaręcza B a u d e l a i r e , por. op. cit., s. 996: „(...) car d e p u is la d isp a ru tio n de B a lza c (...) to u te cu rio sité, r e la tiv e m e n t au rom an , s’é ta it a p a isée e t e n d o rm ie ”.
[„(...} a lb o w iem odkąd od szed ł B alzak (...) odtąd w szelk a ciek aw ość dla p o w ieści zo stała zaspokojona i u śp ion a.” (Przekład A. K i j o w s k i e g o . Ch. B a u d e l a i r e , op. cit. s. 128)]
30 O dnośnie do sąd ów w sp ó łczesn y ch patrz: D ie b e id e n F assu n gen v o n F la u b e rts
„E du cation s e n tim e n ta le ”. „H eidelberg Jahrbücher” 2 (1958), s. 96— 116, z w ła sz cza s. 97.
31 Tu por. znakom itą an alizę w sp ó łczesn eg o krytyka E. M o n t é g u t , który w y czerpująco p rzedstaw ił, czem u w ym arzon y św ia t i p ostacie F eyd eau są ty p o w e d la p u bliczn ości z d zieln icy la B ou rse e t le b o u le v a rd M o n tm a rtre [pom iędzy G iełd ą a b u l
w a rem M ontm artre] (op. cit., s. 209), która u żyw a alcool p o é tiq u e [alkoholu p o ety c
k iego], zn ajd u je upodobanie w d e v o ir p o é tis e r ses v u lg a ire s a v e n tu r e s de la v e ille e t ses vu lg a ire s p r o je ts du ,le n d e m a in [w idząc, że p oetyzu je się jej w u lg a rn e a w a n tury n ied osp an ych nocy i w u lg a rn e projekty z dnia na jutro] (s. 201) i h ołd u je id o lâ tr ie d e la m a tiè r e [b a łw o ch w a lstw u m aterii], przez co M ontégut m a na m y śli in g re
d ien cje „fabryki sn ó w ” roku 1858: „(...) une so rte d ’a d m ira tio n b éa te, p re s q u e d é v o - tio n n eu se, p ou r les m eu b les, les ta p isse rie s, les to ile tte s , s’éch a p p e, co m m e u n p a rfu m de p a tch o u li, de chacune d e ces p a g e s” [rodzaj błogiej adm iracji, n iem a l n ab ożn ej, dla m eb li, tapet, toalet, ulatn ia się n iczym arom at p aczu li z każdej kartki.] (s. 201).
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E . 285
wy- W ykształceni już n a niej czytelnicy powieści uznali wówczas now y kanon oczekiw ań. Słabości F eydeau — jego kw iecisty styl, m odne efekty, stereoty po w e w y zn an ia liryczne — stały się nieznośne, a Fanny, w czoraj
szy bestseller, u to n ęła w zapom nieniu.
IX
R e k o n s t r u k c j a h o r y z o n t u ó c z e k i w a ń t o w a r z y s z ą c e g o t w o r z e n i u i r e c e p c j i d z i e ł a p o z w a l a z d r u g i e j s t r o n y s t a w i a ć p y t a n i a , n a k t ó r e t e k s t j e s t w s t a n i e d a ć o d p o w i e d ź , i u m o ż l i w i a t y m s a m y m w y w n i o s k o w a n i e , j a k w i d z i a ł i r o z u m i a ł u t w ó r j e g o d a w n i e j s z y c z y t e l n i k . P o d e j ś c i e t a k i e k o r y g u j e n i e z n a n e z a z w y c z a j n o r m y k l a s y c z n e g o l u b m o d e r n i z u j ą c e g o p o j m o w a n i a s z t u k i i o s z . c z ę d z a o k r ę ż n y c h o d w o ł y - w a ń s i ę d o p o w s z e c h n e g o d u c h a e p o k i . U p r z y t a m n i a r ó ż n i c ę w z a k r e s i e h e r m e n e u t y k i m i ę d z y d a w n i e j s z y m a d z i s i e j s z y m r o z u m i e n i e m d z i e ł a . U ś w i a d a m i a h i s t o r i ę j e g o o d b i o r u u w z g l ę d n i a j ą c ą o b a t e s t a n o w i s k a . K w e s t i o n u j e t y m s a m y m j a k o p l a t o n i - z u j ą c y d o g m a t f i l o l o g i c z n e j m e t a f i z y k i — p o z o r n ą o c z y w i s t o ś ć , ż e p o e z j a w t e k ś c i e l i t e r a c k i m j e s t o b e c n a p o n a d c z a s o w o , a j e j o b i e k t y w n y r a z n a z a w s z e u s t a l o n y s e n s j e s t z a w s z e b e z p o ś r e d n i o d o s t ę p n y i n t e r p r e t a t o r o w i .
M etoda posługująca się h isto rią re c e p c ji32 jest niezastąpiona dla zro
zum ienia lite ra tu ry daw no m inionych epok. Tam, gdzie nieznany jest a u to r dzieła, jego zam iar nie poświadczony, a o jego stosunku do źródeł i wzorów m ożna w nioskow ać jedynie -pośrednio, filologiczny problem : jak należy rozum ieć tek st „w łaściw ie” , tzn. zgodnie z in ten cją i w duchu jego czasów, n ajp ręd zej m ożna rozwiązać, jeśli podejm iem y go, uw zględniając zaplecze tekstów , k tó rych znajom ość a u to r explicite albo im plicite zakładał
32 P rzyk ład y z a sto so w a n ia tej m etod y n ie tylk o do śled zen ia na p rzestrzen i d zie
jó w su k cesów , sła w y p ośw iertn ej i w p ły w ó w poety, le c z także do badania h isto ry cz
nych u w aru n k ow ań i zm ian w sp osob ie rozu m ien ia jego tw órczości — są jeszcze rzad kie. M ożna by w y m ien ić n a stęp u jące: G. F. F o r d , D ick en s and H is R ea d ers. P rin ce
to n 1955. — A. N i s i n, L es O e u v re s e t les siècles. P aris 1960 (u w zględ n ien i są W ergilusz, D ante, R onsard, C orn eille i R acine). — E. L ä m m e r t, Z u r W irk u n g sg esch ich te E ich en dorffs in D eu tsch la n d . W : F e sts c h rift fü r R ich a rd A levoyn. Ed. H. S i n g e r und B. v. W i e s e . K öln —G raz 1967. — P rob lem m etod ologiczny przejścia od od d zia
ły w a n ia utw oru do jego recep cji najostrzej za ry so w a ł już w 1941 r. F. V o d i c k a , p o d ejm ując w sw o jej rozp raw ie P ro b le m a tik a oh lasu N e ru d o v a d ila (aktualnie w : S tr u k tu ra v y v o je . P raha 1969) k w estię zm ian, które u rzeczy w istn ia ją się w d ziele w jego su k cesy w n y m p o strzegan iu (patrz s. 247 n.).
u współczesnej sobie publiczności literackiej. A utor n ajstarszy ch w arstw Rom an de R enart — ja k dowodzi tego prolog — liczy się z tym , że jego słuchacze znają takie powieści, ja k historie trojańskie, Tristana, eposy rycerskie (chansons de geste) i w ierszow ane pow iastki (fabliaux), będą w ięc z napięciem śledzić „niesłychaną w ojnę baronów R e n a rta î Y sengri- n a ”, k tó ra pow inna usunąć w cień w szystko, co znali dotychczas. Ewoko- w ane utw o ry i g atu n k i są następn ie w to k u opow iadania potraktow ane ironicznie w szystkie bez w y jątku . Pow yższa zm iana hory zo ntu w yjaśnia daleko poza F ran cję sięgający sukces, jak im cieszył się u publiczności ten ju ż niebaw em słynny utw ór, k tó ry jako pierw szy zajął stanow isko opozy
cyjne wobec całej dotychczas panującej lite ra tu ry heroicznej i dw orskiej 33.
W badaniach filologicznych przez długi czas nie doceniano pierw otnie satyrycznych in ten cji średniow iecznego Lisa P rzechery, a ty m sam ym rów nież ironiczno-pouczającego sensu analogii m iędzy isto tą zwierzęcą a n a tu rą ludzką. Było to rezultatem hołdow ania od czasów J a k u b a G rim m a rom antycznem u w yobrażeniu o czystej poezji n a tu ry i naiw nej bajce zwierzęcej. Podobnie też — b y przytoczyć jeszcze jeden przykład norm m odernizujących — m ożna było słusznie zarzucić francu skim badaniom nad eposem od czasu Bédiera, że nieśw iadom ie ko rzysta z k ry terió w poe
tyki B oileau i lite ra tu rę nieklasyczną sądzi w edług norm y prostoty, h a r
m onii części i całości, praw dopodobieństw a i innych ty m p o d o b n y c h 34.
O biektyw izm historyczny m etody filologiczno-krytycznej najw idoczniej nie przeszkadza, by in te rp re ta to r, w yłączając siebie samego poza naw ias, m ógł podnosić w łasne w yjściow e pojęcia estetyczne do ran g i nie ujaw nio
nej norm y, bez zastanow ienia m odernizując daw ny tekst. Każdy, kto w ie
rzy, że „ponadczasowo praw d ziw y ” sens u tw o ru niejako poza historią, z pom inięciem .wszelkich „błędów ” poprzedników i niezależnie od h isto rycznych kolei recepcji pow inien bezpośrednio i całkow icie u jaw nić się przed in te rp re ta to re m w rezultacie samego tylko zagłębienia się w tek st — ten „przesłania zw iązek świadomości historycznej z h isto rią oddziaływ a
n ia ” . Z apiera się „swoich n iea rb itra ln y c h i niedow olnych, lecz w szystko na sobie dźw igających przesłanek własnego pojm ow ania” i p otrafi tylk o udaw ać obiektyw izm , „k tó ry w rzeczyw istości zależy od praw om ocności sposobu staw iania kw estii przy pomocy ow ych przesłan ek” 35.
H ans G eorg G adam er, którego k ry ty k ę obiektyw izm u historycznego podejm uję tu, opisał w W ahrheit und M ethode zasadę h isto rii oddziały
33 Tu por’ U n tersu ch u n g e n z u r m itte la lte r lic h e n T ierd ich tu n g . T übingen 1959, zw ła szcza rozdz. IV A i D.
s4 A. V i n a V e г, A la rech erch e d ’une p o é tiq u e m é d ié v a le . „C ahiers de c iv ilis a tion m é d ié v a le ”, 2 (1959), s. 1— 16.
35 H. G. G a d a m e r , W a h rh e it und M eth ode. T ü bingen 1960, s. 284—285.
H I S T O R I A L I T E R A T U R Y J A K O W Y Z W A N I E ... 287
w ania usiłującej w sam ym rozum ieniu dostrzec rzeczyw istość h isto rii 36, polegającą n a zastosow aniu logiki p y tan ia i odpowiedzi do tra d y c ji h isto rycznej. Rozw ijając tezę Collingwooda, że „ te k st m ożna rozum ieć ty lk o wówczas, jeżeli zrozum iało się pytanie, n a k tó re stanow i on odpowiedź 37, G adam er w ykazuje, iż zrek onstruow ane p y tan ie nie może pozostać w sw o
im pierw otnym horyzoncie, gdyż ten historyczny horyzont o bjęty je s t przez horyzont naszej teraźniejszości:
R ozum ienie jest za w sze p rocesem zesp alan ia się takich rzekom o sa m o istn ych h o r y z o n tó w 38.
K w estia historyczna nie może istnieć sam a dla siebie, m usi przeistoczyć się w kw estię „będącą dla nas przekazem tra d y c ji” 39. J e s t to zarazem od
powiedź na pytania, przy pom ocy k tó ry ch R ené W ellek opisał aporię sądu literackiego: czy filolog pow inien oceniać dzieło z p ersp ek ty w y przeszłości, ze stanow iska teraźniejszości czy w edle „sądu stu leci” 40 ? Praw dziw e m ia ry przeszłości m ogłyby okazać się ta k ograniczone, że ich zastosow anie je d y nie zubożyłoby dzieło, k tó re w historii swego oddziaływ ania rozw inęło przecież bogaty p otencjał znaczeniow y. Sąd estetyczny teraźniejszości fa w oryzow ałby kanon u tw o ró w odpow iadających m odnym gustom , n a to m iast w szystkie inne dzieła oceniałby n iespraw iedliw ie tylko dlatego, że ich funk cja ak tualn ie nie byłaby już jasna. N atom iast sam a h isto ria od
działyw ania, choćby najbardziej in stru k ty w n a, by łaby „jako a u to ry te t narażona na takie sam e zarzuty jak a u to ry te t w spółczesnych pisarzow i” 41.
W niosek W elleka, że nie m a możliwości u niknięcia w łasnego sądu, że m u sim y go tylko uczynić w m iarę możności obiektyw nym , postępując tak, ja k każdy naukow iec, tzn. „izolując p rzedm iot” 42, nie prow adzi do ro zstrzy gnięcia aporii, lecz stanow i n a w ró t do obiektyw izm u. „Sąd stuleci” o dziele literackim jest czymś więcej niż tylko „zbiorczym sądem inn y ch czytelni
ków, krytyków , widzów, a n aw et profesorów ” 43. J e st m ianow icie sukce
syw nym rozw inięciem p oten cjału sem antycznego tkw iącego w dziele i ak
tualizow anego w historycznym ciągu recepcji — potencjału, k tó ry staje się dostępny dla rozum iejącego sądzenia [der verstehende Urteil], o ile w zetknięciu z tra d y c ją w sposób k ontrolow any dokonuje on „zespolenia
horyzontów ” .
38 Ib id e m s. 283.
37 Ib id e m s. 352.
38 Ib id e m s. 289.
39 Ib id e m s. 356.
40 W e l l e k , op. cit., s. 184; [tegoż: D er B e g riff d e r E vo lu tio n in d e r L ite r a tu r gesch ich te, w : G ru n d b e g riffe d e r L ite r a tu r k r itik . Stuttgart 1965, s. 20—22.]
41 W e l l e k , [D er B e g riff d er E volution..., s. 20.]
43 Ibidem . 43 Ibidem .
Zgodność podjętej przeze m nie próby ug ru n to w an ia h isto rii lite ra tu ry n a zasadach estetyk i recepcji z G adam erow ską podstaw ow ą reg u łą historii oddziaływ ania kończy się jednakże w m omencie, kiedy G adam er usiłuje pojęcie klasyczności podnieść do ran g i p ro to ty p u historycznej m ediacji pom iędzy przeszłością a teraźniejszością. Jego definicja: „to, co nazyw a się klasycznym , nie m usi przezw yciężać d y stan su historycznego, gdyż samo jest spraw cą owego przezw yciężenia w stałym procesie m ediacji z obecnym ” 44 — w y n ika z konsty tu tyw n ego dla wszelkiej tra d y c ji histo
rycznej stosunku m iędzy pytaniem a odpow iedzią. Dla tek stu klasycznego nie je st spraw ą n ajp iln iejszą znalezienie pytania, na które daje odpowiedź, o ile jest klasyczny; odpowiedź, k tó ra „dla każdorazow ej teraźniejszości brzm i tak, ja k gdyby by ła specjalnie dla niej przeznaczona” 45. Czy przy pom ocy owej klasyczności, k tó ra w ten sposób „sam a siebie oznacza i sam a siebie objaśnia” 46, nie opisano w y n ik u tego, co nazw ałem „d ru g ą zm ianą ho ry zo n tu ” : bezspornej oczywistości ta k zwanego arcydzieła, k tóre sw ą pierw otn ą negatyw ność u k ry w a w retro sp ek ty w n y m horyzoncie trad y cji stanow iącej w zór i w konsekw encji zmusza nas do odzyskania „właściwego h oryzontu p y ta ń ” wobec gw arantow anego klasycyzm u? R ów nież wobec dzieła klasycznego na odbierającej świadomości ciąży obowiązek rozpozna
n ia „stosunku napięcia m iędzy tek stem i teraźniejszością” 47. P rz eję te od H egla pojęcie klasyczności, k tó ra sam a siebie objaśnia, m usi prow adzić do odw rócenia historycznego stosunku p y tan ia i od p o w ied zi48 i zaprzecza za
sadzie historii oddziaływ ania, głoszącej, że rozum ienie „nie jest czynnością jedynie rep ro d u k tyw n ą, lecz także p ro d u k ty w n ą ” 49.
Niezgodność ta w y n ik a najw idoczniej stąd, że G adam er trzy m a się jednego z pojęć klasycznej sztuki, k tó re poza m acierzystą epoką h u m a
nizm u nie m iało dostatecznej nośności, aby stać się ogólną p odstaw ą este
ty k i recepcji. J e st to pojęcie m im esis w rozum ieniu „rozpoznania”, jak to p rzedstaw ia G adam er w sw ym ontologicznym w y jaśn ien iu dośw iadczenia w sztuce:
Tym , czego w ła śc iw ie d ow iad u jem y się z d zieła i na co się n astaw iam y, jest raczej p ytan ie o jego p raw d ziw ość, a w ię c do jak iego stopnia to coś i sieb ie sam ych w nim p ozn ajem y i p ow tórn ie r o z p o z n a je m y 50.
44 [ G a d a m e r ] , W a h rh e it u n d M eth ode, op. cit., s. 274.
45 Ib id em . 46 Ib id em . 47 Ib id em , s. 290.
48 O dw rócenie to jest w id oczn e w rozdziale: D ie L o g ik v o n F rage u n d A n tw o r t
<s. 351—360).
49 Ib id em , s. 280.
50 Ib id em , s. 109.