• Nie Znaleziono Wyników

Rząd polski na wychodźstwie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rząd polski na wychodźstwie"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet Jagielloński

Rząd polski na wychodźstwie

Na początku drugiego tygodnia wojny stało się oczywiste, że pomocy ze strony za- chodnich sojuszników oczekiwać nie można, a groźba odcięcia przez Armię Czerwo- ną dostępu do granicy rumuńskiej tworzyła dla władz polskich nową, niebezpieczną sytuację. Katastrofalna klęska militarna i brak możliwości realnego wykonywania swych funkcji na terenie ziem polskich spowodowały bowiem konieczność emigracji władz państwowych, w tym i rządu, w jedynym możliwym kierunku – do Rumunii.

Odbywało się to etapami: najpierw na obszar graniczący z Rumunią, a nocą z 17 na 18 września 1939 roku, po wkroczeniu wojsk radzieckich na ziemie polskie, rząd RP rozpoczął nowy etap działalności – na wychodźstwie. Będzie ona trwała do momen- tu, w którym zostanie mu wycofane uznanie ze strony społeczności międzynarodo- wej, zaś dla tych polskich polityków, którzy nie godzili się z ustaleniami jałtańskimi – aż do czasu zmiany ustrojowej w 1990 roku.

***

6 września wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek powiadomił ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, że „ambasador francuski wystąpił z bardzo poważ- ną sugestią przygotowania przeniesienia najwyższych władz państwowych polskich do Francji, na wypadek gdyby przewaga sił niemieckich doprowadziła do załamania naszego zbrojnego oporu”1. Pięć dni później, 11 września, minister Beck poprosił

1 J.  Beck, Ostatni raport, PIW, Warszawa 1987, s. 189. Leon  Noël twierdził zaś – jak podaje Tadeusz Wyrwa – że inicjatywa przeniesienia rządu polskiego do Francji wyszła od władz polskich.

T. Wyrwa, Pierwsze kroki rządu RP we Francji 1939–1940 [w:] Z. Błażyński (red.), Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939−1990, Londyn 1996, s. 35.

(2)

ambasadora francuskiego Leona Noëla o potwierdzenie gotowości rządu francu- skiego do udzielenia prezydentowi i rządowi polskiemu prawa eksterytorialnego we Francji na zasadzie precedensu belgijskiego z 1914 roku2. Równolegle podjęto idące w tym kierunku działania. Po pierwszych odrzuconych koncepcjach powołania „rzą- du wojennego” i analizie możliwości ewakuacji rządu na teren Lubelszczyzny oraz Lwowa, już w nocy z 6 na 7 września zaczęto przesuwać niektóre urzędy w kierunku granicy rumuńskiej3. Po otrzymaniu od Noëla zapewnienia o udzieleniu prawa ekste- rytorialności rozpoczęto przygotowania do przeniesienia władz polskich do Francji.

Oznaczało to, że Rumunia będzie jedynie krajem tranzytowym.

Gdy 17 września wojska radzieckie na całej długości frontu wkroczyły na teren Rzeczypospolitej, kwestia przekroczenia granic stała się paląca. Po oświadczeniu am- basadora rumuńskiego, że „Król Karol ofiarowuje [...] prezydentowi i rządowi gości- nę lub prawo przejazdu4”, podjęto decyzję o opuszczeniu terytorium Polski. Było to tym bardziej konieczne, że wieczorem 17 września wojska radzieckie znajdowały się około 30 kilometrów od Kut, gdzie przebywał rząd polski. Oznaczało to możliwość szybkiego odcięcia rządu od granicy rumuńskiej. Rozpoczęto przeto przekraczanie granicy. Nie wnikając w szczegóły odnośnie do kolejności jej przekraczania, stwier- dzić możemy, że odbyło się to w ciągu kilku godzin w nocy z 17 na 18 września5.

Najpierw nic nie zapowiadało trudności – ambasador rumuński oczekiwał na moście granicznym, by przeprowadzić prezydenta i rząd na terytorium Rumunii. Już jednak 18 września sytuacja się zmieniła. Ten sam ambasador w imieniu rządu ru- muńskiego zażądał zrzeczenia się przez władze polskie „wszystkich swoich atrybucji konstytucyjnych, politycznych i administracyjnych”6. Żądanie to sformułowane zo- stało pod silną presją Niemiec, Francji (sic!) i Związku Radzieckiego. Władze polskie zgodziły się jedynie na respektowanie neutralności Rumunii podczas przejazdu przez jej terytorium, zwalniając równocześnie Rumunów z zobowiązań sojuszniczych.

Konsekwencją tych decyzji była możliwość internowania rządu polskiego na terenie Rumunii.

Oceniając problem internowania, Władysław Pobóg-Malinowski używa okre- ślenia, że odbyło się ono w rezultacie „spisku francusko-polsko-rumuńskiego”.

2 J. Beck, op. cit., s. 193; szerzej zob. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864−1945, t. III, okres 1939–1945, Londyn 1981, s. 55 i n. Jest rzeczą charakterystyczną, iż sam Noël nic o tym nie wspomina: La Pologne entre deux monde, Paris 1984.

3 J. Beck, op. cit., s. 186.

4 Ibidem, s. 198.

5 Według jednych źródeł pierwszy przekroczył granicę prezydent wraz z ministrem Beckiem, po- tem korpus dyplomatyczny, a następnie rząd w pełnym składzie z wyjątkiem premiera Składkowskiego, który dotarł godzinę później. Według innych uczynił to najpierw rząd, potem prezydent wraz z premie- rem. W. Pobóg-Malinowski, Na rumuńskiej rozdrożu, „Kultura” [Paryż] 7, 1948 i 8, 1948; A. Adamczyk, Generał dywizji Sławoj Felicjan Składkowski (1885–1962). Zarys biografii politycznej, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001.

6 F. Sławoj Składkowski, Prace i czynności rządu polskiego we wrześniu 1939, „Kultura” [Paryż] 5, 1948 i w tymże numerze: F. Raczyński, Zapiski ambasadora.

(3)

Postanowiono bowiem nie dopuścić do wyjazdu prezydenta do Francji i pozostawie- nia rządu w rękach piłsudczyków. Chciano – według tegoż autora – aby w czasie wojny Polska reprezentowana była przez osoby „dobrane i protegowane, posłuszne i uległe, gotowe do spełnienia wszelkich wskazań i poleceń”7. Inspiracja, zgodnie z tą tezą zde- cydowanie negowaną przez ówczesnego zastępcę ambasadora w Bukareszcie Alfreda Ponińskiego8, wyjść miała z Francji, choć prawdopodobnie bez wiedzy premiera Da- ladiera, i to właśnie koła francuskie zdołały pozyskać do swoich planów króla Karo- la oraz – także prawdopodobnie – premiera Armanda Călinescu. Po stronie polskiej znaczącą rolę odegrał mający silną pozycję we Francji generał Władysław Sikorski, ale także spora grupa polskich dyplomatów. Praktyczną konsekwencją tych działań było rozdzielenie pociągu wiozącego polskie władze i skierowanie prezydenta oraz rządu do różnych miejscowości. Rząd oddzielony od prezydenta, a także naczelnego wodza skierowany został do miejscowości Slănic. Zasygnalizować także warto, iż odcięto go również od polskich uchodźców, czego solennie pilnowały władze rumuńskie9.

Internowanie, brak możliwości działania, a także postępujący rozkład powodowa- ły konieczność przekształcenia rządu. Premier Felicjan Sławoj Składkowski – wbrew stanowisku członków swego rządu – zwoływał, coraz krótsze zresztą, jego posiedze- nia. Poświęcone one były w całości sprawom bieżącym. Sytuacja polityczna i coraz ostrzej podnoszone obciążenie winą za klęskę obozu piłsudczykowskiego dopełniały czary goryczy. W tej sytuacji powstała koncepcja rozproszenia gabinetu i pojedyncze- go przedostawania się do Francji. Koncepcję tę, popartą przez Składkowskiego, forso- wali ministrowie: Eugeniusz Kwiatkowski, Marian Kościałkowski i Michał Grażyński.

Ten ostatni przedostał się zresztą samodzielnie na terytorium francuskie. Mimo coraz większego braku możliwości wykonywania realnych działań10 oraz koncepcji powoła- nia tworu o charakterze pozakonstytucyjnym mającym zastępować Radę Ministrów i reprezentować interesy polskie11, rząd odrzucił pomysł dymisji.

Zakończenie prac rządu Składkowskiego wiązało się z procesem zrzekania się urzędu prezydenta przez Ignacego Mościckiego12. Wówczas to zaczęły się poszukiwa- nia kandydata na urząd premiera ze świadomością, że konieczne będzie ulokowanie rządu poza Rumunią, najlepiej na terenie któregoś z państw sprzymierzonych. Nie- jako automatycznie na siedzibę rządu emigracyjnego proponowano Francję. Należy

7 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza..., s. 39 i n.

8 A. Poniński, Wrzesień 1939 w Rumunii, „Zeszyty Historyczne” 1964, z. 6, s. 146 i n.

9 A. Adamczyk, op. cit., s. 268.

10 Co prawda podejmowano różnego rodzaju działania, te jednak z braku możliwości realizacyj- nych pozostawały na papierze.

11 Zwolennikiem tej koncepcji był Herman Lieberman, był jednak w tym zakresie osamotniony.

Zob. A. Leinwand, Poseł Herman Lieberman, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1983, s. 224. Kwestie in- ternowania rządu w Rumunii analizuje A.M. Cienciała, Jak doszło do internowania rządu RP w Rumunii we wrześniu 1939, „Niepodległość”, XXIII, Nowy Jork–Londyn 1989, a także A. Poniński w cytowanej pracy.

12 D. Górecki, Polskie naczelne władze państwowe na wychodźstwie w latach 1939–1990, Wydaw- nictwo Sejmowe, Warszawa 2002, s. 17–18.

(4)

wziąć pod uwagę, że ze względu na działalność silnej grupy frankofilskiej rząd utwo- rzony we Francji musiał być jej przyjazny. Przekonał się o tym proponowany na urząd prezydenta Bolesław Wieniawa-Długoszowski, gdy rząd francuski w nocie dyploma- tycznej stwierdził, że „nie widzi ku swemu żalowi możliwości uznania rządu, jaki zostałby powołany przez generała Wieniawę”13. Tak zupełnie na marginesie warto pamiętać, że w sytuacji klęski militarnej, prowadzonej heroicznej walki, płonącej sto- licy nasz sojusznik, który nie dotrzymał zobowiązań, dyktuje nam, kogo zaakceptuje na najwyższe urzędy w państwie, a kogo nie. Ale mówiąc o tym, trzeba także pamię- tać o braku jednomyślności w polskich szeregach, wewnętrznym rozbiciu i walkach o rządy krajem. Grupa, która znalazła poparcie francuskie, powoli osiąga swój cel. 30 września, gdy do dymisji podał się prezydent, to samo uczynił gabinet Składkowskie- go14. Jego dymisja złożona na ręce Ignacego Mościckiego przyjęta już została przez nowego prezydenta – Władysława Raczkiewicza. Ten, zaakceptowany przez sojuszni- ków, miał większą swobodę działania, choć trudno stwierdzić, że pełną.

Stanął Raczkiewicz przed misją mianowania nowego rządu, co ze względu na rozwój sytuacji zarówno międzynarodowej, jak i wewnętrznej uczynić musiał stosun- kowo szybko. Na czoło kandydatów na urząd premiera wysunął się generał Sikorski.

Przemawiały za tym dwa powody. Pierwszy to świeże doświadczenia związane ze zmianą na urzędzie prezydenta, dające prawdopodobieństwo graniczące z pewnoś- cią, że może dojść do sytuacji, gdy ten polityk, mający bliskie związki z polityka- mi francuskimi, zostanie narzucony z zewnątrz, do czego nie można było dopuścić.

Drugi to fakt, że jako najwyższy rangą wojskowy znajdujący się na emigracji mógł żądać, aby cały korpus oficerski poddał się jego rozkazom. W kontekście wojny było to bardzo istotne15. Ale prezydent Raczkiewicz jako pierwszemu misję utwo- rzenia rządu powierzył Augustowi Zaleskiemu z uzasadnieniem posiadania przez niego, jako byłego ministra spraw zagranicznych, rozległych stosunków w obcych państwach. Kandydatura ta nie znalazła akceptacji w dużej mierze na skutek działań Sikorskiego i jego bliskiego współpracownika Stanisława Strońskiego. Nie znalazła także akceptacji koncepcja pułkownika Adama Koca, aby powołać rząd koalicyjny.

Tymczasem ambasador RP we Francji Juliusz Łukasiewicz, korzystając ze swoich uprawnień ambasadorskich oraz przepisów konwencji polsko-francuskiej, mianował generała Sikorskiego dowódcą armii polskiej we Francji. O jego relacjach ze stroną francuską świadczy jej odpowiedź, która w udzielonym agrément tytułuje go „naczel- nym wodzem armii polskiej w krajach sojuszniczych”16. Kolejnym desygnowanym

13 Zob. O. Terlecki, Generał Sikorski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1981, s. 160; R. Raczyński, W sojuszniczym Londynie, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1960, s. 55 i n.

14 Proces zmiany na urzędzie prezydenta omawiam w: Ulubieniec Cezara. Bolesław Wieniawa­

­Długoszowski, Ossolineum, Wrocław 1990.

15 Warto dodać, że przyjęcie takiego rozwiązania oznaczało, iż w razie przybycia generała Kazi- mierza Sosnkowskiego, to on, jako starszy stopniem, przejmie dowództwo nad wojskiem, co zresztą Sikorski aprobował. R. Raczyński, op. cit., s. 55 i n., a także O. Terlecki, op. cit., s. 160.

16 W. Pobóg-Malinowski, op. cit., s. 81.

(5)

jest profesor Stanisław Stroński, który zrzeka się swej misji na rzecz Sikorskiego. Ten 30 września tworzy swój pierwszy gabinet zbliżony do koncepcji Adama Koca.

W jego skład wchodzi czterech polityków: obok premiera Stroński, Zaleski i właśnie Koc. Następnego dnia następuje zaprzysiężenie gabinetu, do którego dochodzą re- prezentanci stronnictw politycznych: generał Józef Haller z Narodowej Partii Pracy, Aleksander Ładoś ze Stronnictwa Ludowego, Marian Seyda ze Stronnictwa Naro- dowego i Jan Stańczyk z Polskiej Partii Socjalistycznej. Rząd nazywany był rządem zjednoczenia narodowego, jedności i obrony narodowej, a przez Sikorskiego – Rzą- dem Wojny. Rozpoczął swą działalność 6 października i uznany został od razu przez Francję i Anglię, a dwa dni później przez Stany Zjednoczone17.

Sytuacja po klęsce wrześniowej, o którą obwiniany był obóz piłsudczykowski, dawała Raczkiewiczowi – jako jego przedstawicielowi – słabszy mandat do działa- nia. Ponieważ premier pragnie powiększyć własne kompetencje, Stroński jako jego przedstawiciel, odbywa z prezydentem rozmowy. Ustalają, że prezydent zobowiązuje się do korzystania ze swych prerogatyw wyłącznie w porozumieniu z premierem. To o tyle spektakularne, że obóz, z którym związany jest Sikorski, nie uznaje konstytucji kwietniowej za obowiązującą. W tym momencie jednak przyjęcie takiego rozwiąza- nia jest dla Sikorskiego korzystne, bowiem w praktyce oznacza, iż będzie sprawował swój urząd tak długo, jak będzie chciał. Zmiana premiera, w myśl tej umowy – zwanej w literaturze umową paryską18 – musiała być uzgodniona właśnie z premierem, gene- rałem Sikorskim. Podkreślić należy wyraźnie niekonstytucyjny charakter tej umowy.

Prezydent nie miał możliwości cedowania swych uprawnień na inną osobę, czyniąc to wyłącznie na podstawie rozmowy, której wyniki powtórzone zostały w wystąpie- niu radiowym. Umowa stanowiła jednak istotny element z punktu widzenia bieżącej polityki – rząd Sikorskiego był wyrazem pewnego kompromisu między piłsudczyka- mi a opozycją, drugi punkt owej umowy – mówiący o tym, że zastępcą prezydenta będzie premier – miał na celu (obok egoistycznych przesłanek) zachowanie ciągłości władzy konstytucyjnej. Trzeba mieć świadomość faktu, że do rządu z czasem zaczęli wchodzić działacze niereprezentujący z wyboru swych partii politycznych, lecz znaj- dujący się akurat na miejscu. Trzeba również uświadomić sobie brak akceptacji tych rozwiązań zarówno ze strony znacznej części obozu piłsudczykowskiego, jak i opo- zycji, która przypominała o Brześciu, Berezie, a także o odpowiedzialności za klęskę wrześniową.

Spodziewając się nominacji, Sikorski przygotowywał się do urzędu premiera już na kilka dni przed objęciem stanowiska. Około 20 września podjął działania ma- jące na celu zorganizowanie przyjazdu do Paryża grupy swych współpracowników,

17 Istotną rolę w tym rządzie odgrywali także podsekretarze stanu: Henryk Strasburger i Alfred Falter, a potem także Zygmunt Garliński i Karol Popiel.

18 Tekst tej umowy opublikowany został w: Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, Lon- dyn 1959, t. II, cz. 1, s. 13; przedstawił go także Raczkiewicz w wystąpieniu radiowym. Podkreślić należy bardzo wyraźnie, że umowa nie była aktem prawnym, a więc nie miała żadnej mocy prawnej, lecz jedy- nie charakter polityczny.

(6)

z których część weszła następnie do rządu19. Cele, jakie wyznaczył sobie jako pre- mier, a od 7 listopada także naczelny wódz, były w istniejącej sytuacji naturalne:

budowa polskiej armii na Zachodzie oraz stworzenie wojska podziemnego w kraju.

Sporo miejsca poświęcał także kwestii miejsca Polski w powojennym systemie poli- tycznym. Przyświecała mu cały czas teoria dwóch wrogów, przy czym u zarania swej premierowskiej działalności był bardziej antyradziecki niż zachodni sprzymierzeńcy.

Co ciekawe, odmienną postawę reprezentował wobec Włoch, uważając – jeszcze do połowy 1940 roku – że Polska nie jest z Włochami w stanie wojny. W związku z pod- noszonymi głosami coraz ostrzej domagającymi się rozliczenia za klęskę wrześnio- wą, powołał specjalną komisję w celu ustalenia odpowiedzialności sanatorów. Dekret o ustanowieniu tejże komisji kontrasygnowano w Angers 29 maja 1940 roku, gdy rozpadała się potęga Francji20.

Prowadzenie wojny nie przeszkadzało w równoległym prowadzeniu wojenek wewnątrz środowisk polskich. Wzajemne animozje znajdowały wyraz w konkret- nych działaniach. Klasycznym tego przykładem może być nieprzestrzeganie umowy paryskiej mającej właśnie na celu zakończenie owych waśni, przy czym stwierdzić należy, że umowy nie przestrzegała żadna ze stron. Najbardziej spektakularnymi działaniami było powierzenie funkcji zastępcy prezydenta Sosnkowskiemu, nie zaś Sikorskiemu, jak było to ustalone, czy odwołanie z urzędu Sikorskiego i powołanie na jego miejsce Zaleskiego. I choć ta nominacja, na skutek sprzeciwu wojskowych, nie weszła w życie, sam jej fakt jest symptomatyczny dla współpracy obu środowisk.

Gdy dodamy do tego różnego rodzaju drobne spiski czy podważanie autorytetu na arenie międzynarodowej, obraz będzie pełny. I choć dotyczy to już bardziej okresu londyńskiego, warto ten fakt odnotować już w tym miejscu.

Losy rządu Sikorskiego ze względu na powiązania francuskie były uzależnione od przebiegu wojny. Zajęcie terytorium Francji przez wojska niemieckie spowodowa- ło niemożność działania rządu polskiego na terenie tego kraju. Gdy zatem 17 wrześ- nia 1940 roku marszałek Philippe Pétain zaproponował Niemcom zawieszenie broni, stało się jasne, że miejsca dla rządu polskiego we Francji już nie ma. Tym bardziej że deklaracja o prowadzeniu dalszej walki przez wojsko polskie przyjęta została przez Francuzów z niedowierzaniem. Oznaczało to także osłabienie pozycji Sikorskiego.

Propozycja brytyjska ulokowania rządu i wojska na terenie Wysp Brytyjskich zo- stała powitana z radością, ale i ze świadomością politycznych konsekwencji. Równo- cześnie rozpoczęła się wielka operacja logistyczna, która tak naprawdę trwała już od listopada 1939 roku. Wówczas to rząd przeniósł się do Angers, a 14 czerwca 1940 roku rozpoczęto ewakuację do Libourne, by następnie krążownikiem „Arethus” przewieźć rząd do Anglii. Ostatnie oddziały wojskowe zaokrętowano 25 czerwca. Rozpoczął

19 W. Korpalska, Władysław Eugeniusz Sikorski. Biografia polityczna, Ossolineum, Wrocław 1981, s. 202–203.

20 Można przyjąć, z pewną rezerwą, że była ona prekursorem powojennego dekretu o odpowie- dzialności za klęskę wrześniową i faszyzację kraju.

(7)

się angielski okres rządu emigracyjnego. Zasygnalizujmy w tym miejscu, że Wielka Brytania stała się z czasem jedynym sojusznikiem ZSRR w walce z Niemcami, to zaś wymagało zmiany optyki także i rządu polskiego. Rezultatem tego stało się utworze- nie armii polskiej na terytorium Związku Radzieckiego.

Pobyt w Anglii rozpoczyna się od konfliktu na linii prezydent–rząd, dotyczącego kwestii ewakuacji wojska i Skarbu Narodowego. Punktem kulminacyjnym są wspo- mniane już decyzje o mianowaniu Zaleskiego premierem i cofnięcie tej decyzji pod wpływem misji Kazimierza Sosnkowskiego, grupy oficerów z szefem sztabu general- nego generałem Tadeuszem Klimeckim na czele, a także uchwały Rady Narodowej.

Uzgodniono jednak wówczas, że w przyszłości nastąpi rozdział władzy cywilnej od wojskowej. Nastąpiło to później, już po śmierci Sikorskiego. Obecnie jednak fakt, że premier pozostawał naczelnym wodzem, sprawiał, iż zajmował się on bardziej kwe- stiami wojska niż rządu. Dotyczyło to zwłaszcza pierwszego okresu, to znaczy rozlo- kowywania wojska na terenie Szkocji.

Istotną częścią polityki rządu były kwestie zagraniczne, dotyczące zwłaszcza so- juszy. Wielka Brytania w obawie przed inwazją niemiecką poszukiwała sojusznika – jedynym naturalnym był, jak już wspominaliśmy, Związek Radziecki. Rząd polski musiał podążać tym śladem. Rezultatem tego był pakt Sikorski–Majski. Wspomnieć także warto, że poszukiwał Sikorski pomocy dla Polski w Stanach Zjednoczonych i Ka- nadzie. Mimo plotki, że jest osobą prywatną, bowiem został odwołany21, pomoc ową otrzymał. Uzależnienie od polityki Churchilla spowodowane było również bardziej przyziemnymi kwestiami – otóż źródłem utrzymania rządu były kredyty brytyjskie stanowiące podstawę działalności finansowej22. Z polityką brytyjską, trzeba to przy- znać bardzo wyraźnie, wiązała się zasadniczo kwestia przyszłych granic Polski. Dużo uwagi poświęcał rząd Sikorskiego kwestii federacji polsko-czesko-słowackiej, nad któ- rą po kilku miesiącach prace zostały zaniechane, a także tak zwanej Akcji Kontynen- talnej23. Rząd spotykał się średnio co 10 dni, w podobnym składzie jak na początku24. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki Wielka Brytania traktowała ZSRR jako sojusznika, co odbywało się kosztem interesów polskich. Warto w tym miejscu nad- mienić, że już wówczas pojawił się projekt utworzenia w Moskwie Polskiego Komite- tu Narodowego. Koncepcja ta spotkała się z protestem Sikorskiego, ale dwa i pół roku później stało się to rzeczywistością25.

Podsumowując lata rządów Sikorskiego, należy podkreślić, że jego rząd miał re- alne możliwości wpływu na bieg zdarzeń zarówno na terenie kraju, jak i na arenie

21 M. Kukiel, Generał Sikorski. Żołnierz i mąż stanu Polski Walczącej, Londyn 1970, s. 162.

22 Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. II, czerwiec 1940 – czerwiec 1941, M. Zgórniak (red.), „Secesja”, Kraków 1995, s. VI.

23 Akcja Kontynentalna dotyczyła, generalnie rzecz biorąc, kwestii tworzenia oddziałów zbroj- nych na terenie Polski, ale jej zadaniem była także ewakuacja żołnierzy polskich do Wielkiej Brytanii.

24 Zob. Protokoły... W posiedzeniach, oprócz już wymienionych, uczestniczyli K. Sosnkowski i czasem M. Kukiel.

25 Protokoły..., t. VIII, s. VIII.

(8)

międzynarodowej. Był to rząd, który dysponując armią, liczył się w grze wojennej.

Był to również rząd, którego szef miał kontakty z przywódcami państw alianckich, i realny, choć z czasem coraz mniejszy, wpływ na bieg spraw międzynarodowych.

Zmniejszanie się owego wpływu wynikało z dwóch powodów: po pierwsze, ze zmia- ny sytuacji międzynarodowej, a zwłaszcza przeniesienia ciężaru walki z III Rzeszą z Francji na Wielką Brytanię, gdzie Sikorski nie miał już takich kontaktów, oraz po drugie – z coraz ostrzejszych sporów wewnętrznych, wzajemnych oskarżeń o zaprze- paszczenie sprawy polskiej, a w konsekwencji wewnętrznego rozbicia emigracji.

Śmierć Sikorskiego stanowiła niewątpliwie cezurę dla działalności władz pol- skich na emigracji. Zabrakło bowiem osoby, wokół której koncentrowałoby się życie polityczne i która nadawałaby ton polskiej polityce. Śmierć ta zamknęła możliwości kontaktów z najważniejszymi politykami państw sojuszniczych, ale też – co było bar- dzo istotne dla sytuacji wewnętrznej – dawała możliwość oddzielenia władzy cywil- nej od wojskowej. Otwierała też możliwość przysłowiowego wypłynięcia na szersze wody wielu politykom pozostającym do tej pory w cieniu.

I tak, prezydent, powołując Stanisława Mikołajczyka na urząd premiera, pozba- wił go stanowiska naczelnego wodza, powierzając je generałowi Kazimierzowi Sos- nkowskiemu. Warto tu zasygnalizować istniejący od września 1939 roku problem wpływu aliantów na strukturę i obsadę polskich władz, doskonale widoczny także po śmierci generała Sikorskiego. Nie bez winy pozostawali tu polscy politycy, któ- rzy w wewnętrzne sprawy Polski włączali angielskich polityków oraz tamtejszą prasę.

W rezultacie po pewnych perturbacjach i stwierdzeniu ministra Roberta Antony’ego Edena, że inny rząd „byłby nie do zniesienia”, utworzenie gabinetu powierzono Mi- kołajczykowi26.

27 lipca 1943 roku na posiedzeniu Rady Narodowej nowy premier w pierwszym swym wystąpieniu potwierdził kontynuowanie linii politycznej wytyczonej przez Sikorskiego, co znalazło wyraz w konsultowaniu wszystkich działań z przedstawi- cielami władz alianckich, a zwłaszcza z Edenem. Analiza tych rozmów prowadzić musi do sformułowania wniosku o coraz większej zależności władz polskich od za- chodnich aliantów, choć może lepiej oddawałoby sytuację stwierdzenie o koniecz- ności dostosowywania działań rządu do przedsięwzięć Anglosasów. Dotyczyło to w pierwszym rzędzie stosunku do ZSRR, choć tu w pewnym momencie drogi Polski i Anglii się rozeszły. Było to podyktowane linią polityczną, jaką obrali Anglicy – sy- tuacja ewoluowała w kierunku poświęcenia rządu emigracyjnego na rzecz rządu pro- rosyjskiego. Nie ma wątpliwości, że stosunek do ZSRR, kwestia wschodniej granicy Polski i inne związane z tym problemy powodowały rozbicie polityczne wewnątrz środowisk emigracyjnych, a co za tym idzie – także wewnątrz rządu. Coraz bardziej

26 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza..., s. 303, M. Pastkowska, Kazimierz Sosnkowski, Ossolineum, Wrocław 1995, s. 134 i n. Przypomnieć należy, że władze USA i Wielkiej Brytanii manipulowały wła- dzami polskimi, m.in. prowadząc w stosunku do przedstawicieli polskich władz odpowiednią politykę wizową, której rezultatów doświadczył choćby gen. Sosnkowski.

(9)

wysuwały się na czoło interesy polityczne poszczególnych partii oraz osobiste am- bicje poszczególnych polityków27. Prowadziło to między innymi do utworzenia na podstawie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z 26 kwietnia 1944 roku Krajowej Rady Ministrów, mającej stanowić część rządu londyńskiego. Ministrami w niej zo- stali trzej przedstawiciele głównych stronnictw: PPS, SL i SN.

Stanisław Mikołajczyk prowadził rozmowy z Mołotowem, a następnie z Bolesła- wem Bierutem i Edwardem Osóbką-Morawskim, odnoszące się do wzajemnych rela- cji polsko-rosyjskich oraz ewentualnego zbudowania rządu, w skład którego weszli- by również przedstawiciele środowisk skupionych wokół powstałej jakiś czas temu Krajowej Rady Narodowej. Wcześniej odbywały się rozmowy Mikołajczyka z Oska- rem Lange, który sugerował, by na ziemiach uwalnianych spod okupacji mogły być tworzone zalążki władzy podporządkowane Związkowi Patriotów Polskich. Z czasem stanie się to faktem.

Stosunek do tych kwestii powodował dalsze sprzeczności w stanowiskach partii tworzących rząd. Coraz bardziej wyrazista stawała się powracająca po raz kolejny kwestia obowiązywania konstytucji kwietniowej. Nałożył się na to konflikt na linii premier – naczelny wódz, który o mało nie doprowadził do dymisji gabinetu. Na sku- tek presji Anglików jednak do tego nie doszło – Eden jasno sformułował konieczność odwołania Sosnkowskiego, czego prezydent dokonał.

Równolegle na terenie ziem polskich powstaje quasi-parlament, czyli wspo- mniana wyżej Krajowa Rada Narodowa, a na terytorium ZSRR – rząd. I tu spotyka- my się z jasnym stanowiskiem Anglików: 28 września 1944 roku Churchill wygłasza w Izbie Gmin przemówienie, w którym wyraża nadzieję, że nie będzie „wspólnego widowiska konkurencyjnych rządów polskich: jednego uznawanego przez Związek Radziecki, i drugiego, za którym opowiadać się będą mocarstwa zachodnie”. Problem ten podniesiony został 13 października na spotkaniu w Moskwie, kiedy to odbyły się spotkania przedstawicieli krajów sprzymierzonych, także z przedstawicielami stron lubelskiej i londyńskiej. Obok kwestii rządu rozmowy dotyczyły także sprawy granic Polski oraz obowiązywania konstytucji kwietniowej. Podczas tych rozmów zaznacza się coraz wyraźniej stanowisko brytyjskie: Churchill – kierując się realizmem poli- tycznym i nie chcąc wchodzić w konflikt ze Stalinem – coraz bardziej zdecydowa- nie opowiada się za władzami lubelskimi, a w stosunku do Mikołajczyka formułuje nawet stwierdzenie „wy nie jesteście rządem”28. Nie przynoszą natomiast rezultatów rozmowy Mikołajczyka z Bierutem zarówno na temat składu ewentualnego wspólne- go rządu, jak i jego konstytucyjnych podstaw.

Rezultatem tych dyskusji, ale przede wszystkim braku akceptacji dla działań Mi- kołajczyka, było złożenie przez niego 24 listopada dymisji z urzędu premiera. Misję utworzenia nowego rządu prezydent powierzył Janowi Kwapińskiemu, który po pię- ciu dniach z niej zrezygnował, uznając, że nie jest w stanie sprostać temu zadaniu.

27 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza..., s. 534 i n.

28 Ibidem, s. 801.

(10)

29 listopada zaprzysiężony został gabinet Tomasza Arciszewskiego. Przyjęto go do- syć chłodno zarówno w środowiskach polskich, jak i przez władze angielskie nie- ukrywające niechęci – cały czas bowiem widać było przychylny stosunek Anglików do polityki rosyjskiej, a co za tym idzie – akceptację władz lubelskich. I tu znów, jak zawsze, nasi zachodni sprzymierzeńcy swoje interesy przedkładali nad sprawy polskie, z czego w tym wypadku trudno jednak czynić wobec nich zarzut. Ostroż- niejsze stanowisko w tej materii zajął wówczas jeszcze prezydent Stanów Zjedno- czonych, stwierdzając, że nie ma możliwości, aby uznać rząd lubelski zamiast rządu na uchodźstwie. 27 grudnia 1944 roku Prezydium Rady Najwyższej ZSRR wydało oświadczenie, że zamierza uznać rząd tymczasowy, kiedy tylko zostanie on powoła- ny. Stało się to 31 grudnia, gdy Bierut powierzył Edwardowi Osóbce-Morawskiemu misję utworzenia nowego rządu. Rząd Arciszewskiego zaprotestował przeciw temu, mając świadomość, że protest ten jest bez znaczenia. Powoli, ale bardzo konsekwen- tnie był on odsuwany coraz bardziej na margines29. Politycy brytyjscy uznają jego rząd tylko formalnie, nie szukając z nim bliższych kontaktów. Utrzymują jedynie przyjazne stosunki z grupą „ludzi zdrowego rozsądku i uczciwych”, na której czele stoi Mikołajczyk. Sugerowano, że utworzenie rządu z udziałem tej grupy dałoby mu szansę na uznanie przez wielkie mocarstwa, a zadaniem tegoż rządu jako tymczaso- wego byłoby przygotowanie wolnych wyborów30.

Rozmowy jałtańskie odnoszące się między innymi do kwestii rządu polskiego trwały kilka dni, a przeciął je prezydent Roosevelt, oświadczając 7 lutego 1945 roku, że żadnego rządu polskiego nie ma już od kilku lat, w związku z czym problem legal- ności czy ciągłości nie ma żadnego znaczenia31. 10 lutego na ostatnim zebraniu ple- narnym kwestie rządu zamknięto stwierdzeniem, że wobec wytworzenia się w Polsce nowej sytuacji koniecznością staje się utworzenie rządu tymczasowego. Konsekwen- cją tego powinna być reorganizacja rządu działającego w Polsce przez włączenie do niego demokratycznych przywódców z Polski i z zagranicy. Po utworzeniu tego rzą- du, który nazywać się będzie Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej, mocar- stwa nawiążą z nim stosunki dyplomatyczne. Nowy rząd zostanie zobowiązany do przeprowadzenia jak najprędzej wolnych i nieskrępowanych wyborów.

Uchwały jałtańskie zostały oprotestowane przez władze emigracyjne, a Arci- szewski, o którego rządzie nie było nawet wzmianki, wydał oświadczenie, że decyzje jałtańskie nie mogą być zaakceptowane przez jego rząd. Protest ten został uznany za destrukcyjny i Anglicy odmówili zgody na jego emisję przez radio. Izba Gmin bez sprzeciwu zatwierdziła postanowienia jałtańskie, a mimo polskich protestów Anglicy rozpoczęli cenzurę depesz polskiego rządu wysyłanych do kraju.

29 Szerzej o rządzie Arciszewskiego zob. T. Wolsza, Rząd RP na obczyźnie 1945–1949 [w:] A. Szku- ta (red.), Kierownictwo obozu niepodległościowego na obczyźnie 1945–1990, Londyn 1996, s. 1–38.

30 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza...

31 Ibidem.

(11)

W kwestii utworzenia rządu na ziemiach polskich zarysowały się dwie koncep- cje: jedni uważali, że do istniejącego rządu lubelskiego powinni być włączeni nowi politycy wskazani przez aliantów, drudzy zaś postulowali, by nowy rząd powstał za- miast istniejącego. Sprawę rozstrzygnął jednoznacznie Stalin, zawierając 21 kwiet- nia umowę z rządem lubelskim o przyjaźni, pomocy i współdziałaniu. Dwa miesią- ce później przywódcy z kraju i zagranicy ustalili skład rządu. Na jego czele stanął Edward Osóbka-Morawski, a zastępcami zostali Władysław Gomułka i Stanisław Mikołajczyk. I choć do rządu weszło jeszcze czterech związanych z Mikołajczykiem polityków32, zasadniczą rolę w nim odgrywali członkowie rządu lubelskiego. Rząd ten, stwierdzając uznanie w całości postanowień jałtańskich, zawiadomił aliantów o swoich istnieniu, prosząc o nawiązanie z nim stosunków dyplomatycznych. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania uznały rząd 5 i 6 lipca, a dzień wcześniej uczynił to francuski rząd de Gaulle’a. I choć jeszcze 25 lipca rząd Arciszewskiego podnosił nie- legalność „tworu lubelskiego”, nie zmieniło to wcale sytuacji.

Podsumowując ten okres, możemy stwierdzić, że po pierwsze, na terenie ziem polskich działał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, w skład którego wchodzi- li również politycy działający w rządzie emigracyjnym z jego byłym premierem na czele. Po drugie, rząd ten uznawany był przez coraz szersze grono państw z mocar- stwami na czele, co oznaczało w praktyce wycofanie uznania dla rządu emigracyjne- go33. Po trzecie, rząd na wychodźstwie nie miał żadnych możliwości funkcjonowania na terenie ziem polskich, a rozwiązanie Armii Krajowej pozbawiło go także instru- mentu wojskowego. Istniejące bowiem na terenie kraju grupy partyzanckie działały niezależnie od siebie, bez wspólnego dowództwa, często przekształcając się z czasem w oddziały o charakterze bandyckim.

Kolejne problemy związane z rządem zaczęły się w momencie objęcia urzędu prezydenta przez Augusta Zaleskiego, którego nominację usiłowano podważyć, ma- jąc pod tym względem wiele racji. Nieumiejętne sprawowanie przez niego urzędu, a zwłaszcza systematyczne, własną decyzją przedłużanie czasu sprawowania funk- cji doprowadzi do całkowitego rozbicia politycznego emigracji. Ale to za kilka lat.

Na razie jesteśmy świadkami nominacji rządowych: w lipcu 1947 roku po objęciu urzędu prezydenta August Zaleski mianuje na urząd premiera Tadeusza Bora-Ko- morowskiego, a w lutym 1949 roku powierza go Tadeuszowi Tomaszewskiemu. Ten – dotychczasowy Prezes Najwyższej Izby Kontroli – tworzy rząd pozapartyjny. Jest to

32 Byli to: Władysław Kiernik jako minister administracji publicznej, Stanisław Thugutt jako mi- nister poczt i telegrafów, Jan Stańczyk jako minister pracy i opieki, oraz Czesław Wycech jako minister oświaty.

33 W momencie przejmowania urzędu prezydenta przez Augusta Zaleskiego władze polskie na obczyźnie uznawało jedynie pięć państw, które z czasem też wycofały swe uznanie. Były to: Stolica Apo- stolska, Hiszpania, Irlandia, Kuba i Liban. Ostatni cofnął uznanie Watykan. Mimo że za pontyfikatu Jana XXIII ambasada nie była już uznawana, ambasador Kazimierz Papee traktowany był jako kierujący am- basadą. 19 października 1972 r. Watykan cofnął uznanie władzom emigracyjnym. Od tego dnia rządu na wychodźstwie nie uznawało żadne państwo na świecie.

(12)

o tyle istotne, że w okresie poprzednim fundusze państwowe zostały wyczerpane34. Po nagłym zgonie Tomaszewskiego premierem został we wrześniu 1950 roku gene- rał Roman Odzierzyński, by w styczniu 1954 roku urząd przejął Jerzy Hryniewski.

Po półrocznej działalności Zaleski powołał następny rząd, mianując premierem Sta- nisława Mackiewicza. Po rocznym sprawowaniu przez niego urzędu nastał nowy rząd, na którego czele stanął Hugon Handke, który – jak się okazało – od roku 1952 był współpracownikiem wywiadu PRL.

Problemem konstytucyjnym dla władz na wychodźstwie staje się sygnalizowana już kwestia prezydentury Augusta Zaleskiego, który zaczął przesuwać czas zakończe- nia swego urzędowania poza terminy konstytucyjne. Gdy 9 czerwca 1954 roku zakoń- czyła się jego konstytucyjna kadencja, uznano, że urząd prezydenta został opróżniony.

Gdy Zaleski nie przyjął tego do wiadomości, utworzono Radę Trzech. Rada, powołana 8 sierpnia 1954 roku w sposób niekonstytucyjny, określiła się jako „przejściowy organ zwierzchni”, stwierdzając, że „zastępczo wstąpiła w prawa i obowiązki prezydenta na obczyźnie”. Formalne podwojenie władz polskich na obczyźnie stało się faktem, po- dobnie jak alienacja ośrodka prezydenckiego – większość emigracji skupiła się wokół Rady Trzech. Owo rozdwojenie oznaczało z prawnego punktu widzenia, że nie ma na emigracji wśród polskich władz głowy państwa, która funkcjonuje zgodnie z prze- pisami którejkolwiek z międzywojennych konstytucji. Rozważania na temat uznania konstytucji kwietniowej za obowiązującą (lub nie) są więc zupełnie pozbawione sensu.

Tak naprawdę – moim zdaniem – jakiekolwiek władze przestały istnieć.

Z punktu widzenia niniejszych rozważań zaistniałe rozdwojenie jest o tyle istotne, że także Rada Trzech rościła sobie prawo do mianowania rządu, który w jej nomenkla- turze nosił nazwę Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego. Okres owego podwojenia trwał od lipca 1972 roku, to znaczy do momentu, gdy urząd prezydenta na podstawie decyzji o zastępstwie podpisanej przez Zaleskiego objął Stanisław Ostrowski. Od tej chwili następuje powrót do wspólnego organizacyjnego nurtu władz. Nic nie mogło jednak być aż takie proste. Otóż Zaleski komplikuje sprawę jeszcze bardziej, kilka- krotnie zmieniając decyzję wyznaczającą następcę i w kolejnym piśmie wskazując na Juliusza Nowinę-Sokolnickiego. Pismo to datowane na 22 września 1971 roku ozna- czało odwołanie Ostrowskiego. Nie wdając się w dyskusję odnoszącą się do tego, który z nich dwóch jest prawdziwym prezydentem, a który uzurpatorem35, trzeba zwrócić uwagę, że obaj uznawani byli przez różne środowiska emigracyjne i opozycyjne krajo- we. Wszystkie trzy ośrodki (Nowina-Sokolnicki, Ostrowski, Rada Trzech) uznawały, że dla zachowania ciągłości państwa powinny mianować rząd.

34 Stan finansów rządowych opisuje D. Górecki [w:] Polskie..., s. 72 i n.

35 O sporze dotyczącym objęcia urzędu piszę obszerniej w: Kilka impresji na temat urzędowa­

nia prezydenta 1918–1997 [w:] Wojciech Jaruzelski. Żołnierz i mąż stanu, Warszawa 2013, s. 105–127.

Zob. także m.in.: P.  Ziętara, Rozłam w kierownictwie politycznym emigracji 1950–1972 [w:] Kierow­

nictwo obozu niepodległościowego na obczyźnie 1945–1990, Londyn 1994; P. Skrzynecki, Gdy umierał prezydent Raczkiewicz, „Zeszyty Historyczne” 1989, z. 7; J. Libront, Sukcesja Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie, „Życie Polonii” 98, 20 II 1985.

(13)

Mimo braku poparcia politycznych środowisk emigracyjnych Zaleski powoły- wał kolejne rządy, natomiast Rada Trzech – Egzekutywę Zjednoczenia Narodowego.

Obóz prezydencki został skompromitowany w oczach emigracji, po pierwsze, przez ucieczkę Hankego do Polski, po drugie zaś – przez legalny wyjazd kolejnego pre- miera Stanisława Mackiewicza do Warszawy. Mackiewicz wyjechał, będąc ministrem w kolejnym rządzie Antoniego Pająka powołanym we wrześniu 1955 roku. Następny rząd Pająk powołał w marcu 1957 roku. Równolegle w lutym 1955 roku Rada Trzech powołała na przewodniczącego Egzekutywy Adama Ciołkosza. W obu przypadkach działalność rządów była pozorna, co wiązało się nie tylko z brakiem możliwości jakie- gokolwiek oddziaływania, lecz także z całkowitym brakiem funduszy na jakąkolwiek działalność. Według sprawozdań składanych przez resorty w Ministerstwie Obrony w 1956 roku pracowało czterech oficerów i jeden podoficer, Ministerstwo Spraw We- wnętrznych w 1957 roku ze względu na brak środków nie zatrudniało nikogo36.

Pozorność działań nie przeszkadzała w dalszym trwaniu owych rządów. I tak, wspomniany wyżej Antoni Pająk powołany został 9 października 1963 roku kolejny raz na urząd premiera. Piastował go do 4 czerwca 1965 roku i tym samym stał się osobą sprawującą ten urząd najdłużej. Kolejno po nim na czele rządu stanęli Antoni Zawisza, dotychczasowy minister spraw zagranicznych, po jego dymisji zaś, w czerw- cu 1970 roku, następnym premierem został Zygmunt Muchniewski.

Od momentu przekroczenia konstytucyjnego terminu urzędowania przez Za- leskiego przez cały czas trwały prace mające na celu połączenie obu ośrodków w ra- mach akcji pojednania. Uwieńczeniem miało być powołanie do życia Rządu Pojed- nania Narodowego, po którego zaprzysiężeniu pozostałe organy miały się rozwiązać.

Problem rozwikłał się jednak dopiero wraz ze śmiercią Zaleskiego, która nastąpiła 7 kwietnia 1972 roku. Urząd po nim objął, według jednego ze skrzydeł politycznych, Stanisław Ostrowski, a 8 lipca Rada Trzech uznała, że akt wyznaczający go na urząd prezydenta ma moc obowiązującą, w związku z czym przekazała na jego ręce swoje domniemane uprawnienia oraz udzieliła dymisji Egzekutywie Zjednoczenia Narodo- wego. Pięć dni później podał się do dymisji gabinet Muchańskiego, a prezydent po- wołał na urząd premiera byłego członka Rady Trzech – Alfreda Urbańskiego. Rząd, który stworzył, nazwano Rządem Pojednania Narodowego. Jego celem miało być zjednoczenie całej emigracji niepodległościowej oraz dążenie do zlikwidowania dyk- tatury komunistycznej37. Urbański pełnił urząd premiera przez cztery lata, do 2 lipca 1976 roku, stając na czele dwóch kolejnych rządów. Drugi z nich pracował już w wa- runkach połączenia sił, wykonując bieżącą pracę. Analiza tych prac przedstawiona przez jednego z jego współpracowników pozwala stwierdzić, że były to wyłącznie działania administracyjno-organizacyjne o charakterze pozorowanym, rząd bowiem

„współpracował”, „czuwał”, „opracował”, „wniósł”, „nawiązał” i „zyskał zaufanie”38.

36 Za: D. Górecki, op. cit., s. 111 i n. oraz 128 i n.

37 R. Wendorff, Rząd Alfreda Urbańskiego[ w]: A. Szkuta (red.), Kierownictwo..., s. 156 i n.

38 Ibidem.

(14)

Kolejnym premierem został – jako szef Egzekutywy w latach 1967–1972 roku – Kazimierz Sabbat. Jego głównym celem, według określenia jednego ze współpracow- ników, było „zachowanie ciągłości niezależnej myśli politycznej i dalszy jej rozwój”, a także „informowanie obcych, a w pierwszym rzędzie opinii publicznej krajów swe- go zamieszkania o sprawach polskich”39. Zajmował się także, jak to określił cytowany już współpracownik, Polskim Uniwersytetem na Obczyźnie, który był jego przysło- wiowym ulubionym dzieckiem40. Urząd swój sprawował trzykrotnie do październi- ka 1982 roku, gdy ze względu na jego chorobę Raczyński wyznaczył do pełnienia obowiązków premiera Mieczysława Sasa-Skowrońskiego. Ten w proteście przeciwko ingerencji prezydenta w sprawy niewchodzące w jego kompetencje ustąpił już po miesiącu. Na jego miejsce wyznaczono Edwarda Szczepanika, który pełnił urząd do grudnia, tj. do powrotu Sabbata. Ten z kolei urzędował jako premier do 8 kwietnia 1986 roku.

Ostatnim premierem tej linii emigracyjnej był powtórnie Edward Szczepanik, który stworzył trzy gabinety w okresie od ustąpienia premiera Sabbata do przekaza- nia insygniów Lechowi Wałęsie. Rządy jego miały zawsze charakter koalicyjny, a gru- pa wspomagająca rząd „bez żadnego wynagrodzenia lub z symbolicznym zwrotem kosztów” w charakterze rzeczoznawców liczyła wraz z delegatami w 19 krajach około stu osób. Byli to, jak to określił sam Szczepanik, „młodzi emeryci powyżej 65. roku życia”41. Za główne osiągnięcia swych rządów Szczepanik uważał zorganizowanie zjazdów działaczy niepodległościowych, Wolnych Polaków, Delegatów Rządu, De- legatów Ministerstwa Spraw Emigracji, a także różnego rodzaju memoranda, apele i rezolucje.

Jak już wspominaliśmy, po Auguście Zaleskim za sprawującego urząd Prezyden- ta RP uznał się także Nowina-Sokolnicki, który jako prezydent także mianował rząd.

Po złożeniu 17 listopada 1972 roku przysięgi konstytucyjnej, a więc siedem miesięcy po śmierci Zaleskiego, zwolnił rząd kierowany przez Alfreda Urbańskiego, który – by sprawa była jeszcze bardziej zagmatwana – nadal funkcjonował jako rząd z ramie- nia Ostrowskiego, i mianował rząd pod kierownictwem pułkownika Sergiusza Ursy- na Szantyra. Ten do stycznia 1976 roku stał na czele trzech rządów. Po nim kolejno urząd ten pełnili: Zenon Janasiak do kwietnia 1978 roku, Ryszard Józef Zawisza42 do maja 1979, Stanisław Zięba do maja 1980, Jan Zygmunt Sobolewski do lutego 1981,

39 M. Sas-Skowroński, Rządy Kazimierza Sabbata [w:] A. Szkuta (red.), Kierownictwo..., s. 165 i n.

40 Decyzja o powołaniu tego uniwersytetu zapadła w grudniu 1949 r., a była to inicjatywa społecz- na grupy polskich profesorów mieszkających w Anglii. Szerzej zob. J. Draus, Polski Uniwersytet na Ob­

czyźnie w Londynie [w:] T. Pudłocki, K. Stopka (red.), Amico socio et viro docto. Księga ku czci profesora Andrzeja Kazimierza Banacha, Historia Iagellonica, Kraków 2015, s. 101 i n.

41 E. Szczepanik, Ostatni rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Wychodźstwie [w:] A. Szkuta (red.), Kie­

rownictwo..., s. 174 i n. Zob. także A.C. Dobroński, Edward Szczepanik – ostatni premier rządu Rzeczy­

pospolitej Polskiej na uchodźstwie [w:] H. Taborska, M. Fleming, A. Rzegocki (red.), Prezydenci i rządy RP na uchodźstwie, Londyn–Kraków 2013, s. 193 i n.

42 Właściwe nazwisko: Józef Basion.

(15)

trzykrotnie Jan Libront do września 1985, i także trzykrotnie, Jan Alfred Chenerley- -Łokcikowski do 22 grudnia 1990 roku43.

W przypadku rządów powoływanych przez Sokolnickiego dochodzi jeszcze kwestia innej natury – rządy te zbierały się nadzwyczaj wyjątkowo bądź też wcale.

Wiązało się to z faktem, że ministrowie ci zamieszkiwali w różnych krajach44. Po- twierdził to w rozmowie ze mną Jan Libront, stwierdzając, że posiedzenia rządu nie mogły się odbywać właśnie z tego względu, iż nie można było zebrać jego członków w jednym miejscu: „Jak mogłem zwołać posiedzenie, gdy każdy minister mieszkał w innym państwie”.

***

Spróbujmy obecnie podsumować dotychczasowe rozważania, by dać odpowiedź na pytanie o faktyczne istnienie i legalną ciągłość rządów na emigracji. Stawiając sobie kolejno pytania o uznanie owych rządów, zacznijmy właśnie od kwestii ich między- narodowego uznania. Rząd bowiem, by miał możliwość działalności na arenie mię- dzynarodowej w interesie państwa, na czele którego stoi, musi być przez społeczność międzynarodową uznawany. W wypadku rządu na uchodźstwie międzynarodowe uznanie skończyło się tak naprawdę w momencie przeniesienia owego uznania przez mocarstwa na rząd lubelski, a więc w lipcu roku 1945 roku. Gdybyśmy jednak przy- jęli rozwiązanie dla rządu emigracyjnego najbardziej korzystne (co jest absolutnie nie do przyjęcia), to owo uznanie kończy się w roku 1972, gdy przestaje go uznawać ostatnie państwo: Stolica Apostolska.

Kolejny przejaw działalności rządu to możliwość sprawowania realnej władzy przez wydawanie władczych decyzji i ich egzekwowanie. Otóż możemy stwierdzić, że możliwość tę miał jedynie rząd Sikorskiego, następne rządy zaś były jej pozbawione – same będąc tego świadome, nie podejmowały w tym zakresie działań, ograniczając się tylko do deklaracji i rezolucji.

I w końcu dość obszerna kwestia samego rządu. Pierwsze zagadnienie to sprawa legalności prezydentury, to bowiem właśnie prezydent powoływał premiera i rząd.

I tu znów, analizując ten problem, możemy uznać – nieco „przymykając oko” – że czasy legalnej prezydentury kończą się w momencie zakończenia okresu konstytu- cyjnego sprawowania urzędu przez Zaleskiego, to znaczy w roku 1954. Kolejne lata i kolejni prezydenci to raczej już swego rodzaju uzurpatorzy. Drugie wiążące się z tym zagadnienie sygnalizowane wcześniej, a tu jedynie raz jeszcze podkreślone, to kwestia obowiązywania konstytucji kwietniowej, na podstawie której funkcjono- wał cały aparat władzy. Otóż mamy prawo stwierdzić bardzo wyraźnie, iż przepisy te

43 Pełny skład gabinetów w: J. Nowina-Sokolnicki, Na marginesie spraw Jana Nowaka­Jeziorań­

skiego o ambasadorze Rzeczypospolitej Polskiej Aleksandrze Ostoi­Starzewskim, Wydawnictwo Wers, Poznań 2002.

44 Dwóch z nich mieszkało w Polsce: ksiądz Henryk Jankowski oraz ojciec Bernard Witucki.

(16)

uznawano, bądź nie, w zależności od tego, jak uznającym było wygodne, a także pod- kreślić, że były one ostentacyjnie łamane, czego dowodem jest umowa paryska. Trze- cie zagadnienie to niespotykany chyba nigdzie indziej problem podwojenia, a przez okres trzech miesięcy potrojenia głowy państwa i, co za tym idzie – zwielokrotnienia liczby rządów. Odpowiedź, który z rządów jest prawdziwy i legalny, w kontekście wcześniejszych wywodów nie nastręcza trudności – żaden45. I w odniesieniu do tego jeszcze czwarta uwaga – otóż poza pierwszymi rządami, możemy stwierdzić, choć również nie do końca, brak legitymizacji osób piastujących funkcje. Władze wybie- rane były nie na zasadzie desygnacji partyjnej, lecz osobistej. Sprawujący funkcje z małymi wyjątkami nie byli przedstawicielami partii politycznej, lecz wywodzili się z kręgu osób, które akurat znalazły się na terenie Wielkiej Brytanii bądź – w latach późniejszych – innych krajów, a wybierani byli na podstawie osobistych znajomości.

Z czasem proces ten się wyraźnie pogłębiał. Liderzy środowisk, którzy pełnili funkcje rządowe, nie reprezentowali partii politycznych, także tych, które ich desygnowały – tracili zaplecze, reprezentowali malejące środowiska.

Podsumowując, możemy stwierdzić, iż – podobnie jak prezydentów – rządy emigracyjne traktować należy wyłącznie w kategorii symbolu. Dla jednych znaczą- cego, dla innych zbędnego, ale podkreślmy, że żadnego symbolu nie należy lekce- ważyć46 (warto jeszcze zwrócić uwagę, iż uznawanie rządu emigracyjnego oznacza w praktyce brak uznania dla porozumień jałtańskich, a więc stawia pod znakiem zapytania również kwestie granic państwa polskiego). Według osób podtrzymują- cych ową symbolikę działalność rządu zakończyła się 20 grudnia 1990 roku, kiedy to Ryszard Kaczorowski rozwiązał rząd i powołał Komisję Likwidacyjną Rządu RP na Uchodźstwie.

45 Odnotować tu należy wyrok wydany przez sąd francuski w związku z faktem, że pismo paryskie

„Le Matin” stwierdziło, iż konsul honorowy rządu Sokolnickiego jest konsulem fałszywego rządu. Wy- rok brzmiał: skoro istnieją dwa rządy emigracyjne, to oba muszą być uznane.

46 Zob. A.  Rzegocki, Polskie władze na uchodźstwie: symbol czy realna siła? [w:] H. Taborska, M. Fleming, A. Rzegocki (red.), Prezydenci i rządy...

Cytaty

Powiązane dokumenty

W prezentowanym raporcie autor świadomie zawęża obszar polityki wschodniej Polski do Litwy, Białorusi i Ukrainy, a obok nich także do Rosji, przez wzgląd na znaczenie tego kraju

Z jaką standartową grupą jest

[r]

Dynamiczny rozwój technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych i powi¹zanych z nimi technologii geoprzestrzennych oraz rosn¹ce potrzeby spo³eczeñstwa korzystaj¹cego z

Okręgowa Rada Lekarska Wielkopolskiej Izby Lekar- skiej, po wysłuchaniu stanowisk Komisji Zdrowia Publicz- nego i Lekarzy Ubezpieczeń Zdrowotnych WIL, zdecydo- wała się w

Okręgowa Rada Lekarska Wielkopolskiej Izby Lekar- skiej, po wysłuchaniu stanowisk Komisji Zdrowia Publicz- nego i Lekarzy Ubezpieczeń Zdrowotnych WIL, zdecydo- wała się w

b., w celu naradzenia się nad obecnem położeniem politycznem, zakładają stanowczy protest przeciwko próbom narzucenia narodowi polskiemu dyktatury rządów partyjnych lub lokalnych

System ochrony zdrowia w Polsce obecnie znajduje się na zakręcie, wymaga zdecydowa­.. nych działań