• Nie Znaleziono Wyników

Odkupienie od zła : wzajemna zależność stworzenia i odkupienia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odkupienie od zła : wzajemna zależność stworzenia i odkupienia"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ODKUPIENIE OD ZŁA.

WZAJEMNA ZALEŻNOŚĆ

STWORZENIA I ODKUPIENIA

W raz z w olnością, ową w olnością, k tó rą B óg zaszczepił w człow ieku, d a n a jest m o żliw o ść tego, co m o ra ln ie złe: m o żliw o ść grzeszenia. W o bec wszech- o b ec n o ści i ro z m ia ró w zła w n asz y m świecie w o ln o w sp o só b u z a s a d n io n y pytać, czy Bóg, stw arzając w olnego człow ieka n ie p o d ją ł z b y t d u że g o ryzy­ ka? H is to ria lu d zk o ści jest ta k dalece h is to rią zła, że z ro z u m ia ły m jest, g dy zadaje się p y tan ie, czy aby cena d o z a p ła cen ia za tę h isto rię n ie jest za w yso­ ka. C zy B óg zatem , b y się ta k w yrazić, n ie zagrał z b y t ryzykow nie, stw arzając w olnego człowieka?

W ielki m yśliciel i teolog R o m a n o G u a rd in i m ó w ił w ty m kontekście o nie­ słychanej odw adze Boga. K iedy rozw aża się zło, które w ciąż n a now o dokonuje się w h isto rii ludzko ści, to n a le ż a ło b y pow iedzieć, iż owa praw dziw a odw aga Boga po leg a n a ty m , że w o góle zdecyd ow ał się O n n a stw o rzen ie w o ln y ch lu d zi, i ty m sam y m tak że n a otw arcie m ożliw ości cz y n ie n ia tego, co jest m o ­ raln ie złe, ch o ciaż B óg - k ied y się w yjdzie o d Jego isto ty - n ie m o że niczego innego, jak tylko całkow icie o d rz u c ić zło. G u a rd in i pisze: ,W id o c z n ie to, co skończone, jest d la Boga tak ważne, że d ecydu je się n a tak ą m ożliw ość. To jest w łaśnie tajem n icza odw aga Boga, o której m o ż n a m yśleć tylko z najgłębszym sza cu n k iem . Jeśli tę m yśl rozw aża się dalej z za ch o w a n ie m owego sza cu n k u , to cała pow aga tej odw agi zdaje się p o leg ać n a ty m , że S tw órca o d sam ego p o ­ cz ą tk u w ziął n a siebie także o d p o w ie d z ia ln o ść za dzieje zła spow odow anego p rz ez stw o rzen ie, że z a m ie rz y ł sam o d p o k u to w a ć za w in ę i zło, k tó re cz ło ­ w iek m o ż e u c z y n ić i b ęd zie c z y n ił” 1.

1 R. Guardini, Theologische Briefe an einen Freund, München 1976, 11-12. Te myśli Guardiniego znajdują swój oddźwięk w Urzędzie Nauczycielskim Kościoła, a dokładnie w przemówieniu, które wygłosił papież Jan Paweł II podczas audiencji generalnej w dniu 4 czerwca 1986 r. :“A motivo di quella pienezza di be­ ne che Dio vuole realizzare nella creazione, l‘esistenza degli esseri liberi è per lui un valore più im­ portante e fondamentale del fatto che quegli esseri abusino della propria libertà contro il Creatore e percio la libertà possa portare al male morale”. La Divina Provvidenza e la presenza del male e della sefferen- za nelmonde, w: Insegnamenti GiovanniPaoleII, IX/1 (1986), 1762.

(3)

G dyJezus, Syn Boży, w ziął n a siebie krzyż, ab y n a n im u m rz e ć i w te n sp o ­ sób o d k u p ić świat o d p rzek leń stw a zła, w ted y stało się jasn ym , o jaką pow a­ gę i o jaką odw agę tu taj ch o d z i. N a k rz y żu w id ać o statecznie, jak b a rd z o Bóg - b io rą c p o d uwagę d zieło stw o rzen ia i intencję, jaka m u o d p o c z ą tk u tow a­ rzyszyła - p o łączy ł swój w łasn y los z lo sem człow ieka.

Tę w ew n ętrzn ą je d n o ść stw órczej in ten cji w cielen ia i krzyża ro zp isu je Pi­ sm o Święte n a d ram aty czne w y d a rzen ia h is to rii zbaw ienia. Stw órczy zam ysł Boga po leg a n a tym , ab y m ię d z y B ogiem a stw o rzen iem , k tó re z o sta ło uczy­ n io n e n a Jego o b ra z i p o d o b ie ń stw o , m o g ła się ro z w in ąć h is to ria w o ln o ści i m iło śc i. P is m o św. jest n ie z ło m n y m św iad k iem tego, że B óg ro b i w szyst­ ko ze swej strony, ab y urzeczy w istn iła się ta h is to ria w o ln o ści i m iło ści. Bóg z p e łn y m zaan g aż o w an iem b ierze w niej u d z ia ł, w raz ze sw ym cierp ien iem , gniew em , skargą, ża le m , m iło s ie rd z ie m i m iło śc ią . B óg o k a z u je się w ty m w szystkim jako b ezw aru nko w o w iern y2.

P ism o św. zaśw iad cza jed n o cz eśn ie, że B óg ta k sa m o bezw aru n k o w o re­ spektuje w o ln o ść człowieka. H is to ria w o lności m o że się u rzeczyw istnić tylko wtedy, gdy tak że człow iek jako p a rtn e r Boga b ęd zie m ó g ł p o d ejm o w ać w olne decyzje. B óg zn iszczy łb y swój w łasn y zam y sł stwórczy, jeśliby ch c ia ł coś zre­ alizow ać p rz e z p rzy m u s, presję, bez licze n ia się z człow iekiem . Jeżeli za te m człow iek się n ie zg adza i odw raca się o d Boga, to B ogu n ie p o zo staje w łaści­ wie n ic innego, jak iść za ty m człow iekiem i zab rać go z m iejsca, w k tó ry m się o n zgu bił. K iedy człow iek p o g u b ił się w ty m , co jest złe i u w ik łał się w grzech, to B óg p o stę p u je z najw iększą konsekw encją, gd y sam w sw oim Synu u daje się ta m , gdzie jest to zło, i b ierze n a siebie ciężar g rzech u , ab y w te n sp o só b n a now o p o d ją ć i dalej p row adzić rozm ow ę, k o n tak t z człow iekiem .

P ro ro k Izajasz w yraził tę troskę i zaang ażo w an ie Boga w obec człow ieka za p o m o c ą w zruszającego o b ra zu : „C zy ż m o ż e n iew iasta z a p o m n ie ć o sw ym niem ow lęciu, ta, k tó ra kocha syna swego łona? A naw et gdyby o n a z a p o m n ia ­ ła, Ja n ie z a p o m n ę o to bie. Patrz: o to w yryłem cię n a o b u m y ch d ło n ia c h ” (Iz 49,15-16a). To p ro ro ck ie słow o - „w yryłem cię n a o b u m y ch d ło n ia c h ” - oj­ cow ie K ościo ła o d n ie śli d o ra n U krzyżow anego. Jezus p o zw o lił so bie p rz e­ b ić ręce, n a k tó ry c h w ypisane są im io n a lu d z i i ty m sam y m ró w n o c z e śn ie stw órczy z a m ia r B oga3. O b ra z te n w yraża w d o b itn y sp o só b , że to, co B óg p odczas p o ra n k a stw orzenia w praw ił w ru c h , zn a jd u je o stateczną konsekw en­ cję w N im sam y m n a krzyżu. Pełne m iło śc i za ang ażo w an ie Boga w zględem Jego stw órczego z a m ia ru i b ez w zględn y szacun ek w obec w olno ści, k tó rą d ał człow iekowi, spraw iają, że B óg sam daje się z ra n ić w sw oim Synu. N a k rzy żu B óg w Jezusie C h ry stu sie sam staje się pierw szą i w łaściw ą ofiarą zła; staje się ofiarą w o ln ości, k tó rą p o d aro w ał człow iekow i4. Przez swoje m iło sn e za an ga­ 2 Te biblijno-teologiczne aspekty są przytoczone w kontekście pytania o zło u: H. Riedlinger, Vom Schmerz

Gottes, Freiburg 1983.

3 J. M. Garrigues, Dieu sans idée du mal, Limoges 1982, 107.

(4)

żow anie w zględem człow ieka B óg niejako sam otw iera się n a cierp ien ie i ist­ nieje m o żliw o ść z ra n ie n ia G o, n ie w ykluczając śm ierci.

B

ó g o f i a r ą z ł a

?

Tym p y ta n ie m zag łęb iam y się w n ajb ard ziej d ro g o cen n e i tajem n icze wy­ m ia ry n aszej w iary: u n iż e n ie i c ie rp ie n ie B oga w Jezu sie aż d o śm ierci n a k rz y ż u za n asz e g rz ech y i za z ło św iata (1 K o r 15,3b). Z a g łę b ia m y się ró w ­ n ie ż w n o w ą i k ontro w ersyjną te rm in o lo g ię , w m ó w ie n ie o is tn ie n iu m o ż ­ liw ości z ra n ie n ia Boga, o c ie rp ie n iu Boga i o B ogu jako ofierze z ła 5. M ow a ta n ie m a już, jak doty chczaso w e ujęcia, n a uw adze Boga, k tó ry w praw dzie d o p u sz c z a zło, ale jest b e z n a m ię tn ie w o ln y o d niego, lecz c h o d z i tu o tak ie­ go Boga, k tó ry p o zw ala złu , ab y G o d o sięg ło „aż n a w sk ro ś” . Jest to m ow a, w k tórej w te n sp o só b p ró b u je się tak że u w z g lę d n ić b e z g ra n ic z n ą p rzep aść zła w n aszy ch czasach i pełne n iew y p o w ied zian y ch c ierp ień d o św iad czen ia tych, k tó rz y stali się jego ofiaram i. Ta m ow a jest słu szn a i k o n iecz n a n a tyle, n a ile m o ż e p rzybliżyć Boga człow iekowi, k tó ry dzisiaj cierp i i szu k a o d k u ­ p ien ia. B óg b o w iem u k az u je się tu jako ten , k tó ry całkow icie sto i p o stro nie ofiary zła i w szystko d la niej pośw ięca, o stateczn ie naw et siebie sam ego. M o ­ wa ta jest p ro b lem a ty c zn a i m o że p row adzić d o błędów , jeśli się stw ierdzi, że Bóg, stw arzając w olnego człow ieka, zrezy gn ow ał ze swej w sze ch m o cy a lb o że O św ięc im u d o w o d n ił, iż sam B óg jest słaby i d o p ie ro p o p rz e z d ra m a t zła m usi o d n a le ź ć siebie sam ego.

Tego ty p u s p o so b y m y ślen ia ro z w in ęły się p rz e d e w szy stk im n a teren ie n a u k h u m a n is ty c z n y c h i filo zo fii, ale tak że w k rę g ach ta k zw anej teo lo g ii p ro cesu . T ak np. żyd ow ski filo z o f H . Jo n as re p rez en tu je stan ow isk o, że p o O św ięc im iu m o ż n a m yśleć o B ogu, ale tylko w tak i sp osó b, że jest O n słaby, p o d p o rz ą d k o w a n y sile zła i d o p ie ro p o p rz e z dług ą, z m ie n n ą h isto rię o d n a j­ du je siebie sam ego6. A m e ry k a ń sk i te o lo g D. R. G riffin p rz ed staw ił tezę, że w obec dzisiejszego zła n ależ ało b y n a n ow o zinterp retow ać, co relacja o stwo­ rz e n iu m ó w i n a te m a t d z ia ła ln o ś c i stw órczej Boga. W ed łu g K sięgi R o d z a ­ ju 1 B óg n ie stw arzał z niczeg o („ex n i h i lo ”), lecz z ju ż istn iejącego ch a o su (R dz 1,1). S tw orzenie jest zatem trw ającym p rocesem ew olucji, gdzie B óg p ra­ cuje n a d ty m , b y n a d a ć chaosow i coraz więcej fo rm y i p o rz ą d k u . Ten chaos je d n a k staw ia o p ó r d z ia ła n iu Boga i stąd w łaśn ie ro d z ą się ró ż n e fe n o m e n y zła. B óg objaw ia się w ty m procesie jako Ten, k tó ry sam m u si n ajp ierw z d o ­ być m o c, k tó ra M u ostateczn ie p ozw o li n a to, by p o k o n a ć zło i d o p ro w a d zić stw orzenie d o p o rz ą d k u 7.

5 Nie można rozwinąć tutaj kwestii tego, dlaczego Kościół starożytny odrzucił ideę cierpienia Boga. Patrz: W Kasper, Der Gott Jesu Christi, 235-245.

6 W ujęciu filozoficznym zob. np.: H. Jonas, 11 concetto di Dio dopo Auschwitz, Genova 1991.

7 D. R. Griffin, Creation out of Chaos and the Problem of Evil, w: Encountering Evil (S.T. Davis Ed.). Atlanta/ (USA) 1981. Idee te rozważa R. Ammicht-Quinn, 'von Lissabon nach Auschwitz, 195-2151.

(5)

Taki sp o só b m yślenia oraz jem u p o d o b n e do w odzą, że kon fron tacja z d zi­ siejszym złem rzeczywiście stawia o braz Boga p o d zn a k ie m zapytania. Sprowa­ dza się Boga całkow icie n a stro nę cierpiący ch i o fiar zła. To jest bez w ą tp ie n ia słuszne. S tan ie się je d n a k b łęd n e, jeśli p rz y ty m sam B óg z o sta n ie u z n a n y za słabego i za Tego, k tó ry m usi się d o p ie ro rozw inąć. Takie p od ejście ok azu je się m a ło p o m o c n e (p o m ijając już kwestię d o g m aty czn ą) zw łaszcza w spo jrze­ n iu n a zło. B ow iem w jaki sp o só b słaby, p o dlegający z łu B óg m o ż e w yzw olić i o d k u p ić? To krytyczne p y tan ie w iele razy słu sznie p rz y to c zy ł J. B. M e tz 8. Już G U A R D IN I p rzestrzegał p rz e d p a trz e n ie m n a krzyż i śm ierć Jezusa jako ko­ nieczne sk ła d n ik i p la n u stw orzen ia. K to b y tak czynił, te n u zn a je także zło, a ostateczn ie także krzyż za k o n ieczn y elem en t p ro cesó w h is to rii9.

Je śli w ięc m ó w im y o B ogu, k tó ry jest całkow icie p o stro n ie cierp iący c h i k tó ry sam staje się „ofiarą z ła ”, to trze b a też - d la w y k lu czen ia n ie p o ro z u ­ m ie ń - z n ac isk ie m w skazać n a to, że dzieje się to ze stro n y Boga n a p o d s ta ­ wie Jego suw erennej w o ln o ści o raz ze w zględ u n a Jego m iłość, k tó ra gotow a jest użyć nie tylko coś, ale siebie sam ą. D latego p o w in n o dojść tu taj d o g ło su i p rz ez sam ego Boga p o w in n o być w ypow iedziane z a ró w n o u n iż e n ie i cier­ p ie n ie Boga, jak ró w n ie ż B oża m o c i chw ała, k tó re jako jedyne m o g ą o d k u ­ p ić o d zła. S p ró b u ję to teraz u czyn ić, m ając nadzieję, że w te n sp o só b n a tle d zisiejszego zła b ę d z ie m ó g ł z a b ły s n ą ć k rz y ż C h ry s tu s a jako „ c o p io s a re­ d e m p tio ” .

„C

o p i o s a r e d e m p t i o

N a p ię c ie istn ie ją ce m ię d z y u n iż e n ie m i w y w y ższen iem B oga w Jezusie C h ry stu sie , m ię d z y B ogiem jako ofiarą i O d k u p ic ie le m o d zła jest ju ż obec­ ne w N o w y m T e stam e n cie w o p is a c h p asji i z m a rtw y c h w sta n ia Jezusa. To n ap ięc ie ch y b a najw y raźn iej u k a z u je E w angelia św. Jan a. D la Ja n a g o d z in a krzyżowej śm ierci Jezusa jest ró w n o c ześn ie g o d z in ą Jego w yw yższenia i ty m sam y m o statec zn y m o b jaw ien iem isto ty Je zu sa i B oga10.

Ja n p rzed staw ia zw iązek m ię d z y k rzy żem i chw ałą p rz y p o m o c y k onk ret­ nego i d o b itn e g o o b ra zu . M ów i, że n a k rz y żu Jezus z o sta ł w yw yższony „ n a d z ie m ię ” (12,32). Ja n w y p e łn ia ó w o b ra z te o lo g ic z n ą sy m b o lik ą: T en, k tó ry n a k rz y żu z o s ta ł p o d n iesio n y , jest w yw yższony u Boga. D lateg o J a n a k c en ­ tuje m o cn iej n iż synoptycy, że h a n ie b n e drzew o krzyża jest w rzeczyw istości k ró lew sk im tro n em Jezusa. Ja n czyni to, obw ieszczając w obec całego świata,

8 J. B. Metz, Die Rede von Gott angesichts der Leidensgeschichte der Welt, w: StZ 117 (1992/5) 311-320. Tenże, Theo­ dizee-empfindliche Gottesrede, w: J.B. Metz (red.), Landschaft aus Schreien, Mainz 1995, 93-97.

9 R. Guardini, Theologische B r f an einen Freund, 18. Absolutną wolność, a tym samym jednorazowość śmier­ ci Jezusa na krzyżu z naciskiem przedstawił Guardini w: Der Herr, Würzburg 1949, 155-156.

(6)

że Jezus jest K ró le m ; m ó w i b o w iem o tabliczce n a k rz y żu Jezusa, k tó ra m ia ­ ła in fo rm o w a ć o Jego w inie, a była n a p is a n a w trz e c h u rzęd o w y ch językach Palestyny (J 19,19-22). W te n sp o só b Ja n ogłasza, „że o są d z o n y i w yszydzony p rz e z lu d z i k ró l żydow ski, k tó ry w ydaje się b yć bezsilny, jest praw d ziw y m zbaw iającym k ró le m (por. 18,37; 19,5n.13n)” n . G o d z in a p o n iż e n ia n a krzy­ ż u jest w obec tego d o k ła d n ie g o d z in ą , w k tórej Jezus, a w N im Bóg, zostaje w yw yższony (13,30-32). C h w ała B oża p ro m ie n iu je n a k rz y żu jako m iło ść, b o ta m u rzeczyw istn ia się w n ie p o w ta rz a ln y sp o só b to, że „ n ik t n ie m a większej m iłości o d tej, gdy kto ś życie swoje odd aje za p rzyjació ł sw oich (J 15,13)12. Ten, k tó ry zo stał w yw yższony n a k rzyżu, jest ro z p o z n a w a n y jako m iło ść (1 J 4,9­ -10). Tako o to B óg objaw ia n a k rzy żu swoją isto tę jako chw ałę, a m ó w iąc b a r­ dziej precyzyjnie, objaw ia ją jako chw ałę m iło ś c i13.

To w szystko dzieje się je d n a k w jakim ś n ie sły ch a n y m n a p ię c iu i p o d z n a ­ k iem jakiegoś p a ra d o k su , k tó ry p rzek racza nasze z d o ln o ś c i p oznaw cze. Bóg objaw ia n a k rzy żu swoją chwałę w łaśnie w u n iż e n iu i n iep o w o d z en iu , w tym , co P ism o św. nazyw a przekleństw em (G al 3,13), czy naw et o p u szc zen iem przez Boga (M k 15,34). K rzyż jest także tą „ g o d z in ą ” k tó ra jest ta k straszną, że Jezus p ro sił, ab y o n a n ie p rzy szła (M k 14,35); to jest g o d z in a , w k tórej n iesie O n grzechy całego św iata i za n as sam zostaje u c z y n io n y g rzech em (2 K o r 5,21); to jest g o d z in a w rogów Jezusa i g o d z in a „ m o c y ciem n o śc i (p a n o w an ia ciem ­ n o śc i)”, gdzie w ydaje się, że zło w swojej niezgłębionej p rzep aści o d n o s i zwy­ cięstwo.

G o d z in a , w której objaw ia się B oża chw ała, jest d o k ła d n ie tą sam ą g o d zi­ ną, w której także zostaje ob jaw ione z ło w swojej głębi i skrajnej brzy d o cie. Z ło w yraża się w n a jro z m a itsz y c h fe n o m e n a c h i w y m iarach, ale w sw ym ją­ drze jest o n o w y raźn y m „ N IE ” sk ierow anym d o Boga i Jego królestw a, k tó re p rz y szło d o lu d z i w o so b ie i dziele Jezusa. To jest „ N I E ” w o bec w szystkie­ go, co p o w in n o ro z k w itn ą ć p rz ez n adejście K rólestw a Bożego. To jest także „ N I E ” o d n o sz ą c e się d o c z y n ó w zb aw czych Jezusa, p rz e z k tó re w in n o się d o k o n a ć przezw yciężenie c ie rp ie ń d u c h o w y c h i cielesnych, o raz zw iązanej z n im i b ezsensow ności; c h o d z i o „ N I E ” w obec w s p ó ln o ty sto łu z Jezusem , a p rz ez N ieg o ze w szy stkim i lu d ź m i, b o p rzecież wszyscy, d o b rz y i źli, są d o tej w sp ó ln o ty zap roszeni; to jest „ N IE ” skierow ane d o Boga, k tó ry każe świe­ cić sw ojem u sło ń c u n a d d o b ry m i i zły m i i k tó ry się w z b ran ia, aby sądzić d o ­ b ro i zło; to jest wreszcie „ N IE ” w obec p rz eb ac zen ia g rzech ó w i ty m sam y m w obec życia w łasce, m iło sie rd z iu i m iłości.

11 Tamże, 501.

12 Pojęcie „doxa” zawiera w sobie starotestamentalne wyobrażenie o Bożym „kabod”, o tym sposobie teofanii, które „przedstawia dostojność i majestat, a nawet istotę Boga i Jego świata w ogóle“ (H. Kit­ tel, art. „Dexa”, w: ThWNT Bd. II, Stuttgart 1935, 240) Patrz także: G. v. Rad, art. „Kobea’, tamże, 240­ -245.

13 Stosownie do tego w następujących rozważaniach „krzyż“ rozumiany jest, zgodnie z zamysłem św. Ja­ na, jako zjednoczenie cierpienia i wywyższenia, śmierci i chwały, jako jedno wydarzenie męki i Zmar­ twychwstania.

(7)

P oniew aż Jezu s b y ł ty m w sz y stk im w całko w icie p o z y ty w n y m z n a c z e ­ n iu i to p rz ep o w iad a ł, i p oniew aż ob jaw iał p o p ro s tu Boga jako o b d a ro w u ­ jącą w szystkich m iło ść, dlatego zło m usia ło o d sło n ić swoją isto tę jako negację i zniszczenie; a d o k o n a ło się to wtedy, gdy o d rz u c iło Jezusa, a z N im tego B o­ ga, którego objaw iał. H . U. von B alth asar wskazywał z n ac isk ie m n a to, że m o ­ ce zła zo stały p rzez Jezusa wywleczone z n ajtajniejszych kryjów ek i zm uszone d o z rz u c e n ia w szelk ich m asek, gdyż „ im więcej zn a k ó w m iło śc i Bożej, ty m więcej pojaw ia się nienaw iści d o B oga” 14. T ak o to zło d em ask u je się p o d czas ukrzyżow ania Jezusa i u kazuje się jako „ N IE ” skierowane d o Boga i d o wszyst­ kiego, co o zn a c z a i tłu m a c z y B ożą chw ałę jako m iło ś ć i d o b ro ć.

N a krzy żu u w id ac zn ia się także to, jak b a rd z o niszczycielską m o c p o siad a zło. N aw et Bożego Syna zap ro w ad ziła o n a n a śm ierć i spraw iła, że n a k rzy żu zo stał o p u szc zo n y p rzez Boga15. Ta niszczycielska siła u w id aczn ia się konkret­ n ie w ty m , że naw et sam em u B ogu za d ała rany, k tó ry m i n a zawsze b ęd zie o n naznaczony. B óg b o w iem w Jezusie u c z y n ił w alkę p rzeciw z łu swoją w łasną spraw ą. Po z m a rtw y c h w sta n iu Jezus n ie u kryw a p rz ecież ran , k tó re z o stały M u za d an e p o d cz as u k rz y żo w an ia, lecz p o z o sta je n im i o z n a c z o n y n a całą w ieczność. Pisze o ty m w y raźnie te o lo g re d e m p to ry s ta F. X. D urw ell. Pisze tak: „Jezus n ig d y n ie w yzdrow ieje z ty ch śm ie rte ln y c h ran , n ig d y n ie z o sta­ n ie w y m az an a z Jego ciała pieczęć ciągle ak tu aln ej z b r o d n i” 16. W s p o jrz e n iu n a krzyż w yraźn y m staje się to, że zło n ie jest tylko jakim ś z a k łó c e n ie m u p o ­ jedynczego człow ieka lu b w m e c h a n iz m ie całego świata, z a k łó c en iem , k tóre spo w odow ała ew olucja czy u w a ru n k o w an ia spo łeczne i k tó re m o g ło b y być u su n ię te p rz ez tę czy in n ą napraw ę, lecz to zło p o sia d a po tęgę, k tó ra - jeśli chce się ją przezw yciężyć - w ym aga za an g aż o w an ia się Boga; jest to p otęga, k tó ra m o ż e n a całą w ieczność p o ra n ić naw et B ożego Syna - Tego, k tó ry sam jest B ogiem z Boga.

Jak za te m E w angelia św. Ja n a p rz ed staw ia zw ycięstw o n a d złem ? Jak p o ­ kazuje, że Jezus n a k rz y żu p o k o n a ł zło, o d k u p ił nas i w łaśnie p rz ez to o b ja­ w ił B ożą chwałę? C z y n i to w łaśnie p o p rz e z g łęb o k ą teo lo g iczn ą sym bolikę, k tó ra jest jej właściwa. Ja n sławi zw ycięstw o Bożej chw ały n a d w szelk im złem p o p rz e z krzyż C h ry stu sa. C zy n i to, łącząc ze so b ą w sw oim o p o w ia d a n iu p a­

14 H. U. v. Balthasar, Epilog, Einsiedeln 1987, 94.

15 Według słów Balthasara opuszczenie przez Boga ma swoje skutki w tym, że Jezus na krzyżu musi iść aż do tego, co przeciwstawia się Ojcu: zstępuje do piekła, „w to, co Bóg potępił, w czym nie można Go znaleźć“ i gdzie zmarły Syn w taki sposób przyjmuje tajemnicę ciemności, „jak Ojciec Mu poddał: w odwróceniu się od samego Ojca“, TD IV, 242.

16 „Jésus ne guérit jamais de ces plaies mortelles, jamais l’empreinte d’une immolation toujours actuel­ le ne s’efface de son corps» (F. X. Durwell, La résurrection de Jésus. Mystère de salut, Le Puy 1963, 181). Apo­ kalipsa św. Jana przedstawia to samo w swej eschatologicznej wizji poranionego, a mimo to stojącego mocno na nogach baranka. W 5. rozdziale (Ap 5,6) zmartwychwstały Chrystus ukazuje się jako bara­ nek, który stoi „jakby zabity”. Jest On przedstawiony jako Ten, który przez całą wieczność pozostanie śmiertelnie zranionym przez moce zła, ale właśnie przez to je pokona! i teraz je osądza. Stąd tylko On sam jest godzien otworzyć siedmiokrotnie opieczętowaną księgę - symbol historii świata. Por. B. Hid- ber, Ostern und das Geheimnis der Weltgeschichte, w: ThG 29 (1986), 21-28.

(8)

syjnym - w rozdziale 19, wiersze 36-37 - dwa p ierw o tn ie b a rd z o ró ż n e wyraże­ n ia ze Starego T estam en tu: pierw sze p o c h o d z i z W j 12,46: „ Ż a d n a jego kość n ie z o sta n ie z ła m a n a ”, d ru g ie z K sięgi Z ac h ariasz a 12,10: „B ędą p atrzeć n a tego, któ reg o p rz e b ili” 17.

N ie m a w ątp liw o ści, że w E w angelii św. Ja n a w y ro k n a Jezusa z o sta ł wy­ d a n y d o k ła d n ie o tej g o d zin ie, o której w św iątyn i p rzyg oto w yw ano b a ra n ­ ki ofiarne n a św ięto Paschy (J 19,14). W ed łu g staro testa m e n ta ln eg o p rz e p isu m u siał to być b aranek o nieskazitelnej jakości (Wj 12,5). Jeśli w ięc Jezus zo stał w y d a n y n a śm ierć d o k ła d n ie o tej sam ej g o d zin ie, o k tórej przygotow yw ano się w św iątyni n a za b ija n ie baranków , to w te n sp o só b chce się w skazać n a to, że Jezus jest ty m w łaściw ym , n iesk ala n y m b a ra n k ie m o fiarn y m . Ja n u w y p u ­ kla to p o w iązan ie m ów iąc, że ż a d n a kość Jezusa n ie zo stała z ła m a n a w łaśnie dlatego, pon iew aż także n ie m o ż n a b y ło z łam a ć żadnej kości sta ro te sta m e n ­ taln em u b arankow i p asc h aln em u (Wj 12,46; J 19,36).18

W ty m kontekście n ależ y sob ie u św iad o m ić, że d la sem ickiej a n tro p o lo ­ gii cielesn o ść była k o n ie c z n y m w a ru n k ie m rzeczyw istego lu d z k ie g o życia. D lateg o Ż y d zi m o g li so b ie w yobrazić z m a rtw y c h w sta n ie tylko jako konty­ n u ację p o m ię d z y o b e c n y m ciele sn y m sta n e m i s ta n e m p rz y s z ły m 19. Z a - n a z w ijm y to - tw ard y rd z e ń tej ciele sn o śc i u w a ż a n o szk ielet. G d y k om u ś ła m a n o kości, o z n a c z a ło to z a m a c h n a jego o statec zn ą to ż sa m o ść osobow ą. D latego spraw iedliw y w S ta ry m T estam encie m ia ł n ad zieję n a to, że B óg go uratuje, „z ach o w u ją c w szystkie jego kości, ta k że ż a d n a z n ic h n ie z o sta n ie z ła m a n a ” (Ps 34,21). W czyim p rz y p a d k u ta k się dzieje, te n p o zo staje w Bo­ żej pieczy naw et p o śm ierci. I przeciw nie, jak to m ó w i Ps 53,6: „B óg ro z p ra­ sza kości n ieg o d ziw y c h ” .

Ja n stara się b a rd z o m o c n o zaakcentow ać, że w p rzeciw ień stw ie d o o b u uk rzy żo w an y ch z Jezu sem zło cz y ń có w tylko Jezusow i n ie ła m a n o żadnej ko­ ści. W te n sp o só b n ie tylko chce pow iedzieć, że Jezus jest n ie sk a z ite ln y m b a­ ra n k ie m p a sc h a ln y m , lecz także p rz y p o m o c y sobie właściwej sym bolicznej m ow y chce u k azać tę ostateczn ą osobow ą to żsam o ść U krzyżow anego; a m ia ­ now icie, że te n w iszący n a k rz y żu jako b aran ek paschalny, m o że w praw dzie z o sta ć ś m ie rte ln ie z ra n io n y p rz e z m o c e zła, ale n ie m o ż e z o s ta ć p rz e z n ie po ch ło n ięty , po n iew aż sam jest o statec zn ie B ogiem , k tó ry jest siln iejszy o d w szystkich m o c y zła, jest silniejszy naw et o d śm ierci. W z m ia n k a o p a trz e n iu n a p rzebitego w yraża śm iertelne zran ien ie w całym jego realizm ie. N a to m ia st w z m ian k a o n iezła m a n y ch kościach jest, przeciw nie, u k ry tą w skazów ką n a to, że Ten, k tó ry wisi p rz e b ity n a k rzyżu, sam jest B ogiem , k tó ry także w śm ierci n ie p o d d a je się tej śm ierci, a naw et przezw ycięża śm ierć, k tó ra o zn a c z a zło.

17 Patrz także: B. Hidber, Ostern und das Geheimnis der Weltgeschichte, 26-27. 18 R. Schnackenburg, Das Johannesevangelium III. Teil, Freiburg 1975, 306-307. 19 Patrz: J. Nelis, Auferstehung, w: Bibellexikon (red. H. Haag), Einsiedeln 1968, 127-133.

(9)

W te n sp o só b teo lo g ia św. Ja n a ogłasza, że n a k rzy żu objaw ia się cała w sp ó ł­ czująca i p o ra n io n a ofiara Boga, a w ty m objaw ia się jed n o cześn ie B oża chwa­ ła, k tó ra przezw ycięża w szelkie zło 20.

K rzyż jako „cop io sa re d e m p tio ” p o k azuje Boga całkowicie p o stronie tych, k tó rz y stali się o fiaram i zła. Pokazuje, że p o trz e b n y jest u d z ia ł sam ego Boga, aby przezw yciężyć zło w jego całym o grom ie. „Tutaj B óg b ierze n a siebie co n ­ d itio n h u m a in e , los człow ieka, i czyni to aż d o o statn iej konsekw encji. Bóg zgadza się n a o p u szc zen ie p rzez Boga. Ju ż n ie m a takiej sytuacji lud zkiej, k tó ­ ra b y łab y z g ru n tu p o zb a w io n a Boga i r a tu n k u ” .21 Z ło m o g ło być p o k o n an e tylko p rzez tę instancję, k tó ra sam a n ie jest p o d p o rz ą d k o w a n a n a z n a c z o n y m śm iercią u w a ru n k o w an io m ludzkiej egzystencji i k tó ra n ie jest w ytw orem n a­ szej h is to rii, ale ze swej isto ty z d o ln a jest d o u sta n o w ie n ia ca łk ie m now ego p o c z ą tk u i d o u m o c n ie n ia nowej w o lności22. K rzyż pok azuje, że Bóg w swojej bezgranicznej m iło śc i w iąże się całkow icie z człow iekiem . U w a ln ia go z m o ­ cy zła p o p rz e z to, że sam staje się w sw oim Synu p ierw szą i w łaściw ą o fiarą zła i p o zo staje n a całą w ieczn ość n a z n a c z o n y p rz ez zło.

Ale w łaśnie w ty m u w idacznia się B oża m o c i chwała. „S am oogołocenie się przez Boga, Jego n ie m o c i cierpienie nie są w yrazem jakiejś w ady czy braku , jak to jest u is to t sk o ńczon ych ; n ie są też w yrazem jakiejś losowej ko nieczności. Je śli B óg cierp i, to cierp i n a sp o só b b o sk i, tzn . Jego cierp ien ie jest w yrazem Jego w olności; Boga n ie d o ty k a cierp ien ie, ale O n sam w swojej w o ln o ści p o ­

zw ala się p rz ez n ie d o tk n ą ć . B óg n ie c ierp i ta k jak stw orzenie: z n ie d o s ta tk u istn ie n ia - O n cierp i z m iło śc i”23. K rzyż jest „ c o p io sa re d e m p tio ” . P ok azu­ je Boga p o stro n ie ofiary zła; p o k az u je G o jako ofiarę zła; p o k a z u je G o jako tego, k tó ry przezw ycięża zło i w łaśn ie w te n sp o só b objaw ia się jako chw ała w m iłości.

P

r z e p o w i a d a ć k r z y ż j a k o

c o p i o s a r e d e m p t i o

C o m o ż e i co p o w in n o to o z n a c z a ć d la naszej p asto raln ej d ziałaln o ści? Jak m o ż e i jak p o w in ie n b yć p rz e p o w ia d a n y k rz y ż jako „ c o p io s a re d e m p ­ t i o ”, jeśli m a m y oczyw iście n a uw adze z ło n a m ia rę O św ięc im ia ? Z w ró cę uwagę tylko n a dwa zapew ne decydujące wym iary. Pierw szy d o ty czy o b ra z u Bożego, a d ru g i ludzkiego. Jeśli praw d ą jest, że k rzyż u k az u je Boga b ęd ące­ go całkow icie p o stro n ie ofiary zła, a m ian o w icie p o stro n ie tych, k tó rz y sta­

20 P Durwell wyraża to następująco:»C’est là, dans l’immolation, qu’il est pour toujours dans la gloire, reconnu comme Celui qui EST (8,28), proclamé Seigneur Dieu à la vue de ses plaies (20,28); w :La résurrec- tian deJésus...,180.

21 W. Kasper, Der Gett Jesu Christi 202.210-221. 22 Tamże, 216.

(10)

li się ró w n ie ż n ie w in n y m i o fiaram i zła w O św ię c im iu i p o O św ięc im iu , to n ależy w ziąć zdecy d o w an y dystan s d o takiego p rz e p o w ia d a n ia krzyża, k tó ­ re u jm o w ało b y go tylko w p o w ią z a n iu z g rz ech e m i w iną; trze b a w ziąć zd e­ cydow any dy stan s także d o g ło szen ia takiego Boga, k tó ry w o d n ie s ie n iu d o zła i g rz ech u m ia łb y być B ogiem p rz ed e w szy stk im k arzący m , o sąd zający m czy naw et m szczącym się.

K o śció ł z a c h o d n i w o g ó ln o ści, a zw łaszcza my, red em p to ry ści, jesteśm y w ty m w zględzie u k ształto w a n i p rzez pew ną raczej p ro b lem a ty c zn ą tradycję. N ie m a w ątpliw ości: krzyż by ł zawsze czczo n y i p rz e p o w ia d a n y jako „o b fi­ te o d k u p ie n ie ” (c o p io sa re d e m p tio ). A le n ie m a ró w n ie ż w ątpliw ości, że by­ ło to ró w n ie ż p rz y sło n ięte i za c ie m n io n e p rz ez tak ie p odejście, gdzie krzyż p rz ed staw ian o n ie m a l w yłącznie jako karę za grzechy, a Jezusa, k tó ry wisi n a k rzyżu, jako ofiarę m szczącego się Boga. F rancu ski h isto ry k Jean D e lu m e a u om aw iał to w ró ż n y c h p u b lik acjac h w sp o só b d o b itn y , a naw et wstrząsający- 24. W skazyw ał p rz y ty m ró w n ie ż n a re d e m p to ry s tó w i ich k a z a n ia o śm ier­ ci, sądzie i piekle25.

N ie c h o d z i tu taj wcale o to, aby sądzić czy p o tę p ia ć n aszy ch p o p rz e d n i­ ków. Im c h o d z iło n ajp ierw o to, ab y u w y p u k lić g łęb o k ą powagę sytuacji i p o ­ trzebę decyzji naw ró cen ia bez żadnego „ale”, d o czego też krzyż b ez w ątp ien ia wzywa. W ty m d o strz e ż e n iu owej pow agi sytuacji w idzę ciągle a k tu a ln y śro­ dek zaradczy w obec pew nych dzisiejszych ten d en cji w p rz ep o w iad a n iu , gdzie w im ię Bożej m iło śc i i B ożego m iło sie rd z ia ta k się rzecz ujm u je, jak g d yb y g rz ech i zło w cale n ie b yły czym ś aż ta k zły m , b o d o b ry B óg i ta k p rzecież w szystko o d p u śc i i przebaczy. D egraduje się tu Boga d o jakiegoś a u to m a tu d o p rz e b a c z a n ia i b a n a liz u je się zło o d stro n y teologicznej i pasto ralnej. W obec o b u pow yższych k ie ru n k ó w należy zachow ać krytyczny dystans: a więc w obec w sp o m n ian eg o b an a liz o w an ia oraz w obec tej tradycji, k tó ra krzyż i o d k u p ie ­ n ie w id ziała i p rz ep o w iad a ła p ra k ty c zn ie tylko w kontekście są d u i kary.

„ C o p io sa re d e m p tio ” jest z p ew n o ścią o d k u p ie n ie m z g rzech u , z k ażd e­ go oso b isteg o g rz ech u i z g rz ech u całego świata. A le o n o jest ró w n ie ż i w pe­ w ien sp o só b n a jp ie rw u n iż e n ie m się Boga i Jego w ejściem w tę n iezg łę b io n ą p rz ep aść w szechobecnego zła, k tó ra p rzek racza naw et to, co o z n a c z a m y za p o m o c ą ta k ic h te rm in ó w jak „g rzec h ” i „ w in a ” (Jan Paweł II). Jest to p rz ed e w szystkim p o ch y len ie się Boga n a d sw oim u m iło w a n y m stw o rz en iem - n a d człow iekiem , k tó ry jest je d n o cz eśn ie spraw cą i o fiarą zła. „ C o p io sa re d e m p ­ ti o ” o d k u p u je z o b u ty ch w ym iarów : o d k u p u je za ró w n o grzesznego sprawcę zła, jak ró w n ie ż n ie w in n ą ofiarę zła. Tylko w te n sp o só b m o że być w id o czn e w całej swojej m o c y d zieło zbaw ien ia, k tóreg o B óg d o k o n a ł w Jezusie C h ry ­ stusie n a k rz y żu oraz to, że Ten, k tó ry sam b y ł n ap raw dę b ez winy, stał się n a 24 J. Delumeau, La peur en Occident, Paris 1978. Le péché et la peur. La culpabilisation en Occident, Paris 1983.

L ’aveu et le pardon. Les difficultés de la confession, Paris 1990. 25 J. Delumeau, Le péché etla peur, 375-376.

(11)

k rz y żu o fiarą g rz ech u i całego zła, ab y w szystkie ofiary zła - w szystkie o fiary z O św ięcim ia, a także te p rzed i p o O św ięcim iu - m og ły być o d k u p io n e (2 K or 5,21). W p rz e p o w ia d a n iu n ależ y za te m u w z g lę d n ić g rz ech i w inę, a p o n a d ­ to także n ie w in n ą ofiarę zła oraz jej n iezm ierzo n e c ierp ien ie26. Tylko w taki sp o só b B óg u k aże się w perspektyw ie krzy ża jako Ten, k tó ry spraw ia „ c o p io ­ sa re d e m p tio ”, spraw ia o d k u p ie n ie będące czystą łaską, poniew aż uw zględ­ n ia i o b ejm u je całe zło. T am , gdzie B óg sto i całkow icie p o stro n ie o fiar zła, n ie m o że stać n a pierw szym p la n ie kara, lecz m a p ro m ie n io w a ć B oże m iło ­ sierdzie, a ty m sam y m także B oża chwała.

P rze p o w iad an ie spraw i w iele d o b ra , gdy p o ru s z y sy m b o lik ę ra n Jezusa, k tó ra jest b a rd z o „ n o ś n a ” . Jeśli o. D urrw ell ta k zdecydow anie u p iera się p rzy ty m , że naw et jeszcze p o z m a rtw y c h w sta n iu p o z o s ta ły Jezusow i stygm aty, k tó re zo stały w yryte n a N im p rz ez grzech i śm ierć, to czyni ta k w łaśn ie d la­ tego, że p rzez to u k az u je się cała pow aga krzyża w obec d estruk tyw nej m o cy zła i jego ohydy. A le u k azu je się to w świetle zm artw y ch w stan ia, w świetle zre­ alizow anego „c o p io sa re d e m p tio ” . P oprzez stygmaty, z k tó ry m i Z m artw y c h ­ w stały w ciąż n a n ow o staje w obec sw oich u c z n ió w i w szystkich lu d zi, ogłasza się n a m : „Patrzcie, co m o ż e B o ża chw ała i m iło ść !” M o ż e m ia n o w ic ie , n a p rz e k ó r całem u złu, d o p ro w a d zić p ie rw o tn y z a m ia r stw órczy Boga d o zwy­ cięstwa. Zrealizow ało się to w osobie ukrzyżow anego i zm artw ychw stałego Pa­ na. T am , gdzie są sty gm aty Jezusa, ta m ró w n ie ż są i p o z o s ta n ą o d ciśn ięte n a całą w ieczn ość im io n a lu d zi. W szędzie, gdzie w te n sp o só b p rz ep o w iad a się „ c o p io sa re d e m p tio ”, n ie m a m iejsca n a ż a d e n strach, lecz człow iek d o c h o ­ dzi d o pełnego w d zięczn o ści ad o ro w an ia tak jak „n iew ie rn y ” T om asz, k tó ry w obec sty g m ató w p o k a z a n y c h m u p rz ez ukrzyżow anego i zm artw y ch w sta­ łego P ana u p a d ł n a k o lan a i m o d lił się: „P an m ó j i B óg m ó j” (J 20,28). To jest w łaśnie „ c o p io sa re d e m p tio ” .

Być w te n s p o s ó b o d k u p io n y m o d z ła o z n a c z a ć b ę d z ie d la czło w iek a p rzed e w szystkim to, że my, lu d zie, jesteśm y u w o ln ie n i o d p rz y m u su ip o k u - sy, aby sam em u chcieć usuw ać zło p rz y p o m o c y w szelkich m o żliw y ch śro d ­ ków. W łaśn ie to zaw iera się w istocie w olno ści, k u której C h ry stu s w yzw olił nas p rzez krzyż i zm artw ych w stan ie (G al 5,1). Ta m yśl m usi być z n a n a zwłasz­ cza ty m w szystkim p o ś ró d was, k tó rz y w yrośli p o d presją m arksistow skiego reżim u i m u sieli w ty m reżim ie żyć. M ark sisto w ska id eo lo g ia w ystąpiła p rz e­ cież z p rz ek o n an iem , że rz ek o m o zn a la zła p o lity c zn e i g o sp o d arcze m ech a­ nizm y, d zięk i k tó ry m m o ż n a b ęd z ie przezw yciężyć w szelkie zło i stw orzyć raj n a ziem i. Z tego w łaśn ie m ark siści i k o m u n iśc i w yw iedli m o ra ln e ro sz­ czenie, b y za p o m o c ą to ta lita rn e j p rz e m o c y p rzefo rso w ać swój system . C o z tego k o n k re tn ie w y nik ło, ile c ie rp ie n ia i n ę d z y to p rz y n io sło , o ty m wiecie lepiej n iż ja. A le „ p o O św ię c im iu ” i „ p o A rc h ip elag u G u ła g ” wszyscy wiemy,

(12)

że w szędzie, gdzie lu d zie sam i lu b p rzez roszczenie sobie praw a d o to ta lita ­ ry z m u chcą u s u n ą ć zło, ta m też w nieszczęsnej dialektyce stw arzają jed yn ie terror, d y k ta tu ry oraz zniew o len ie lu d zk iej g o d n o śc i i w olności.

Z rezyg no w an ie z chęci u su w an ia tego, co złe, o w łasny ch siłach, p rz y p o ­ m o c y w ew n ątrzśw iatow ych strategii i lu d z k ic h środków , jest d la człow ieka p o d sta w ą d o tego, żeb y jako realista p o d ją ł w alkę p rz eciw złu , k tó re trze b a przezw yciężyć. A le owa rezygnacja m o że być tylko przeżyw ana i p o d trz y m y ­ w ana bez p o p a d a n ia w rezygnację czy zw ątp ie n ie tylko n a g ru n c ie wiary. K to wierzy, że B óg sam p rz ep ro w a d ził d ecy d u jącą w alkę p rzeciw z łu i w k rz y żu oraz zm artw y ch w stan iu C h ry stu sa złam a ł siłę zła, te n m o że być pewny, że p o ­ m im o całego istniejącego zła o sta tn ie słowo n ie b ęd zie n ależeć d o rezygnacji czy zw ątp ien ia. M o że być też pewny, że człow iek i świat n ależ ą d o d o b ra , są w łasnością d o b ra , tego d o b ra , k tóre B óg ju ż n a p o c z ą tk u zaszczepił w sw oim stw o rz en iu i k tó re p o p rz e z „ c o p io sa re d e m p tio ” zakw asza ta k jak zaczyn h i­ sto rię życia każdego pojedyn czeg o człow ieka i h is to rię całego świata. Z aczy n jest w praw dzie ukryty, ale m im o to n ad aje pieczyw u k ształt i sm ak.

Tak jak B óg przezw yciężył zło d o b re m , ta k też z o sta ło p o lecone człow ie­ kowi, ab y zło d o b re m zw yciężał (R z 12,21). M o że to czynić n ie z m o rd o w a n ie i w w olności ró w n ież wtedy, gd y jego czyn jest niedoskonały. O s ta tn ią decyzję m o że spokojnie zostaw ić Bogu, k tó ry każe świecić swojem u sło ń cu n ad d o b ry ­ m i i złym i, i Jem u tylko p o w in n o się zostaw ić za d a n ie ro z d zielen ia chw astów o d z b o ż a (M t 13,24-30.36-42). C złow iek wie ró w n ież, że d o b ro , k tó ry m o sta­ teczn ie jest sam Bóg, b ędzie m ia ło o statn ie słowo. O ty m z ap ew n ia nas „co­ p io sa re d e m p tio ”, i to n ależ y też p rz ep o w iad a ć jako w yzw alającą praw dę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Poszczególne rozdziały złożą się na galerię portretów twórców szczególnie dla Barańczaka ważnych i inspirujących, oglądanych z jego perspektywy – poprzez wybór i

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

pokoloruj brązowym kolorem, narysuj ładną ramkę wokół krzyża i jasno

że racjonalność ateistyczna przyjmuje (na podstawie arbitralnej decyzji) w skrajnej wersji przekonanie o całkowitej wystarczalności rozumu do poznania rzeczywistości

Stawanie się bardziej człowiekiem wymaga zanurzenia się w logosferę i aktualizowania dzięki niej potencjału kognitywnego (i moralnego), językowo-racjonalnego

Nawet proste – wyda- wałoby się – zadanie, jakim jest wytworzenie ołówka, wymaga powiązania i koordynacji ogromnej ilości po- jedynczych działań, najczęściej ludzi,