• Nie Znaleziono Wyników

Wzorce ról

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wzorce ról"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Esther Newton

Wzorce ról

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (137), 70-85

(2)

7

0

W zo rce ról1

Aktorka

M ężczyźni w cielający się w kobiety (female impersonators), zwłaszcza w ystępu­ jący na scenie, id e n ty fik u ją się z zaw odowym i w ykonaw cam i. Szczególnym i, choć nie w yłącznym i ich idolkam i są arty stk i estradow e. Im p erso n a to rz y w ystępujący na ulicach sta ra ją się wystylizować raczej na gw iazdy film ow e niż na ak to rk i te ­ atra ln e czy arty stk i nocnych klubów. S ceniczni im p erso n ato rzy są całkiem nieźle obeznani z językiem teatrów i nocnych klubów , przeciw nie niż im p erso n ato rzy uliczni. Sceniczni im p erso n ato rzy w K ansas C ity z ożyw ieniem rozm aw iają o „lu­ d ziach ” te a tru czy nocnego klu b u , podczas gdy im personatorzy uliczn i nie m ogli­ by włączyć się w tak ą rozm owę ze w zględu na b ra k wiedzy.

S ceniczni im personatorzy bard zo często m ów ili m i, że uw ażają sam ych siebie za artystów nocnych klubów lub ludzi, którzy p rac u ją w show b iznesie - „dokład­ n ie ta k sam o, jak in n i [norm alni] arty ści” . K iedy krytykow ali naw zajem swoje sceniczne lub pozasceniczne zachow ania jako „n iep ro fesjo n aln e”, odwoływali się do zasad show b iznesu. Zwyczajowo używano więc specyficznych pow iedzonek z show biznesu, tak ich , jak: „P ołam ania nóg” (czyli: „Pow odzenia”), a raz zwróco­ no m i uwagę, abym nie gw izdała za sceną. Poniższa odpow iedź scenicznego im - p ersonatora na m oje pytanie - „Na czym polega różnica m iędzy

profesjonalistka-F r a g m e n t k sią ż k i: E. N e w t o n M o th e r cam p. profesjonalistka-F e m a le im p erso n a to rs in A m e r ic a , U n iv e r s it y o f C h ic a g o P r e ss, C h ic a g o 1 9 7 9 . P ie r w sz e w y d a n ie k s ią ż k i: P r e n tic e H a ll, E n g le w o o d C lif f s 19 7 2 ( p r z e k ła d n a p o d st. p ie r w o d r u k u , r o zd z. 5, s. 9 7 -1 1 1 ). P r z e d r u k i w z b io r a c h : C a m p . Q u eer a esth etics a n d th e p e rfo r m in g su b ject, e d . F. C le to , E d in b u r g h 1 9 9 9 , s. 9 6 -1 1 0 ; C a m p grounds. S ty le a n d h o m o se x u a lity , ed . D . B e r g m a n , U n iv e r s it y o f M a s s a c h u s e t s P r e ss, A m h e r s t 1 9 9 3 , s. 3 9 -5 3 .

(3)

m i i ulicznym i ciotam i?” - odsłania om awiany nacisk. Im personator ten był gwiazdą (z najwyższą gażą) w k lu b ie now ojorskim :

N o c ó ż [ ś m ie c h ], m ó w ią c p r o s t o ... z o s t a w ię to to b ie . W id z ia ła ś sh o w . W id z is z r ó ż n ic ę m ię d z y m n ą [g ło s e m d a je d o z r o z u m ie n ia , ż e ta sp ra w a je s t c a łk o w ic ie o c z y w is ta ] i n i e ­ k tó r y m i z ta m ty c h , k tó r z y p r a c u ją na tej le w ej a r e n ie s h o w b iz n e s u . J e s te m c a łk ie m p e ­ w ie n , że w id z is z w y r a ź n ą r ó ż n ic ę . Ja je s te m b a r d z ie j ś w ia d o m y ja k o p e r fo r m e r, i m y ­ ś lę , g e n e r a ln ie , że w ię k s z o ś ć a lb o w ie lu z ty c h , k tó r z y [d o r a ź n ie ] w y s t ę p u ją w ty m s a ­ m y m p o k a z ie , w y k o n u j ą to , n o n ie ja k p t a s z k i - ta k b y ś m y n ie p o w ie d z ie li, ż e ja k p ta sz k i - a le r o b ią to , b o m o g ą tu p r z y le c ie ć n a c h w ilę i z n ik n ą ć . M a ją d o b r ą z a b a w ę , ś m ie ją s ię , p iją d r in k i i z a b a w ia ją s ię , i w e s o ło s p ę d z a ją c z a s . A le d la m n i e , p o w ie d z m y , z a b a w ia ­ n ie s ię i w e s o łe s p ę d z a n ie c z a s u je s t w a ż n e , te ż , a le m o ją g łó w n ą s p r a w ą o d c h w ili, g d y p r z y c h o d z ę d o k lu b u , a ż d o k o ń c a w i e c z o r u . je s te m tu ta j ja k o p e r fo r m e r , ja k o a r ty sta i to je s t d la m n ie n a j w a ż n ie j s z a sp r a w a . O ś m ie lę s ię p o w ie d z ie ć , ż e w r a z ie p o tr z e b y m ó g łb y m to r o b ić i b y ć r ó w n ie d o b r y m a r ty stą j a k . N i e w ie m , c z y w y s t ę p u ją c w m ę ­ s k im s tr o ju b y łb y m b a r d z ie j s p e łn io n y n iż w y s t ę p u ją c ja k o k o b ie ta . A le p o r ó w n u ję s i e ­ b ie z lu d ź m i, k tó r y c h u w a ż a m za p r a w d z iw ie p r o fe s jo n a ln y c h a r ty s tó w - z lu d ź m i, k t ó ­ r zy są n a p r a w d ę z a in te r e s o w a n i w y s t ę p e m ja k o w y s t ę p e m , a n ie , ja k m ó w ię , z u lic z n ą c io tą , k tó ra c h c e z a ło ż y ć s u k n ię i b u ty na w y s o k ic h o b c a s a c h , ż e b y s ię p o k a z a ć lu d z io m .

Scenicznych im personatorów interesuje „h o n o rariu m ” i rozgłos, blask, m akijaż i efekty, „wyczucie chw ili” i „sceniczna prezencja” . K ryterium , w edług którego oce­ n iają perform erów i ich występy, jest talent. W zoram i są dla n ich renom ow ani p e r­ form erzy - z ich życiem scenicznym i pozascenicznym , przynajm niej na tyle, na ile to ostatnie jest im personatorom znane. Praktyka w ytw arzania „wrażeń” jest, rzecz jasna, bardzo bezpośrednim w yrazem m odelow ania siebie w tej roli.

Z powyższej perspektyw y m ężczyźni w cielający się w k obiety są po p ro stu p e r­ fo rm eram i w ystępującym i w nocnych k lu b ach , którzy - ta k się złożyło - w ykorzy­ stują w cielenie [płciowe] jako środek przekazu. Trzeba przypom nieć, że poza sce­ ną w ygląd (a czasam i i sposób zachow ania) w ielu scenicznych im personatorów jest bezbarw ny. Często pow tarzają oni, że p rze b ieran k a jest dla n ic h po p ro stu środkiem przek azu albo m aską, która pozw ala im w ystępować. M aska ta została pożyczona od k obiet-perform erek, ale etos w ystępu pochodzi zasadniczo ze zbio­ ru reg u ł show biznesu.

D eklarow aną asp iracją n ie m al w szystkich scenicznych im personatorów jest „uw iarygodnić się”, czyli grać w film ach, w ystępować w telew izji, w teatrze, w sza­ now anych k lu b a ch nocnych - w p rz e b ra n iu a l b o (jak chcą niektórzy) w stroju m ęskim . Jeśli tego nie osiągają, oczekują, by ich w łasna profesja była „szanowa­ n a ”, uznaw ana za w iarygodną i trak to w an a zawodowo (a dopóki to się nie spełni, będ ą uw ażali, że u licznym im p e rso n ato ro m należy zabronić w ystępow ania, bo d egradują zawód). N ajw yższy status w śród im personatorów pow szechnie przyznaje się T.C. Jonesow i2, który w ystąpił na Broadw ayu (w rew ii N ew Faces o f 1956), w

te-T h o m a s C r a ig (te-T .C .) J o n e s (1 9 2 0 -1 9 7 1 ) - im p e r s o n a to r w c ie la ją c y się w k o b ie ty , u w a ż a n y z a je d n e g o z n a j le p s z y c h w a m e r y k a ń s k ie j p o w o je n n e j s z t u c e s c e n ic z n e j.

(4)

7

2

lew izyjnym film ie (u A lfreda H itchcocka), teraz zaś gra w yłącznie w ekskluzyw ­ nych k lu b ach nocnych.

Drag queen

Zawodowo im p erso n ato rzy sytuują siebie jako g rupę na sam ym dole świata show biznesu. Ale społecznie ich w yobrażenie na w łasny tem at m ożna p rze d sta­ wić (bez m oraln y ch im plikacji) w najprostszej form ie pod postacią trzech k o n ­ centrycznych kręgów. Im p erso n a to rz y i d rag queens tw orzą k rąg w ewnętrzny. O ta­ czają ich cioty, czyli zwykli geje, a n o rm alsi stanow ią k rąg zew nętrzny. W tym sensie im perso n ato rzy są - jak pow iedział m i jeden z n ic h - „społecznością we­ w n ątrz społeczności, która istn ieje w ew nątrz społeczności” .

N ielicz n i im p erso n ato rzy p u b lic zn ie ośw iadczają, że nie są gejam i. To ci, k tó ­ rzy m ają żony, a n iek tó rzy z n ic h - dzieci. Oczywiście, bycie żonatym czy p o sia d a­ n ie dzieci nie stanow i żadnej b arie ry dla uczestnictw a w su b k u ltu rz e hom oseksu­ alnej. Bez w zględu jed n ak na sta n faktyczny u tych kilk u , im p erso n ato rzy przeze m n ie p o zn a n i g en eraln ie trak to w ali takie pub liczn e ośw iadczenia jako „przykryw ­ k ę” . W ypowiedź jednego z im personatorów była po d tym w zględem szczególnie odkrywcza. Pow iedział on, że „w p rak ty c e” być m oże n iek tó rzy im perso n ato rzy są n orm alsam i, ale „w te o rii” - nie. I zapytał: „Jak m ężczyzna m oże występować w k o ­ biecym stro ju i m ieć wszystko w po rząd k u ?”

Rola m ężczyzny w cielającego się w kobiety wiąże się b ezpośrednio w su b k u l­ tu rze hom oseksualnej zarówno z rolą drag queen, jak i z rolą kam pow ą. W życiu gejow skim obie te role silnie się ze sobą wiążą. W term in o lo g ii hom oseksualnej drag queen to hom oseksualny m ężczyzna, k tó ry często, albo naw et zwyczajowo u biera się w strój kobiecy. (D rag b u tc h to lesbijka, która często, albo zwyczajowo, zakłada strój m ęski.) D rag i k am p to najb ard ziej rep rezentatyw ne i najpow szech­ niej używ ane sym bole h om oseksualizm u w świecie anglojęzycznym . Jest to praw ­ dziwe, pom im o że w ielu hom oseksualistów n igdy n ie stosuje p rze b ieran e k i nigdy n ie chodzi na p rze b ieran e przyjęcia, i pom im o że większość hom oseksualistów , k tórzy się p rze b ierają, czyni ta k w yłącznie w szczególnych okolicznościach, ta ­ k ich na przykład, jak pryw atne przyjęcia czy bale z okazji H allow een3. N a

pozio-G a r la n d , K a th a r in e H e p b u r n , E d ith P ia f, B e tte D a v is . Z a g r a ł k o b ie c e role w r e w ia c h N e w F aces o f 1 9 5 6 o r a z M a s k a n d G o w n (1 9 5 7 ) , w w ie lu s z tu k a c h s c e n ic z n y c h i w film a c h (A n u n lo c k e d w in d o w ; T h e A l fr e d H itc h c o c k h o u r, 1 965; The

W ild W ild W est); w m ę s k ie j r o li w y s t ą p ił w f il m ie T h ree n u ts in search o f a b o lt (1 9 6 4 ),

a w f il m ie H e a d (1 9 6 8 ) w y s t ą p ił w r o li m ę s k ie j i k o b ie c e j. P r y w a tn ie je s t żo n a ty . W d w ó c h s z tu k a c h b r o a d w a y o w s k ic h (p ó ź n ie j p r z e r o b io n y c h na film y ) p r z e d s ta w ia ją c y c h a n g ie ls k ic h h o m o s e k s u a lis tó w - T h e k illin g o f S is te r George (o le s b ijk a c h ) i S ta irc a se (o h o m o s e k s u a ln y c h m ę ż c z y z n a c h ) - d r a g g r a ł g łó w n ą r o lę. W T h e k illin g ... p o d c z a s ca łe j s c e n y w id z im y G e o r g ię i jej k o c h a n k a u b r a n y c h w s m o k in g i i k a p e lu s z e i z m ie r z a ją c y c h na p r z y ję c ie ty p u dra g . W S ta ir c a se c a ła fa b u ła o b r a c a s ię w o k ó ł fa k tu , ż e je d n a z p o s ta c i z o s t a ła a r e s z to w a n a z a „ p u b lic z n e

(5)

m ie klasy średniej przyjęło się wydawać przyjęcia „kostium ow e” - ci, którzy chcą w ystąpić w p rze b ra n iu , m ogą, reszta zaś m oże nosić strój stosow ny do własnej płci.

Podstaw ową opozycją, wokół której kręci się świat gejowski, jest opozycja m ę­ skie - kobiece. M ożna ją przedstaw iać na wiele sposobów poprzez w łasną osobę, dzięki czem u staje się ona także opozycją „w ew nętrzne - ze w nętrzne” albo „pod spodem - na w ierzch u ” . W ostateczności w szelka sym bolika d rag przeciw staw ia „w ew nętrzne” albo „praw dziw e” Ja (Ja subiektyw ne) Ja „zew nętrznem u” (społecz­ nem u). D la ogrom nej w iększości hom oseksualistów Ja społeczne jest p o d p o rzą d ­ kow ane zdobyciu pow ażania, a Ja subiektyw ne czy też praw dziw e jest n a p ię tn o ­ w ane. O pozycja „pod spodem - na w ierzch u ” jest niem al rów noległa w zględem opozycji „fasada - tyły” . W g runcie rzeczy Ja społeczne jest zazwyczaj opisyw ane jako „fasadow e”, zaś zw iązki społeczne (zwłaszcza z kobietam i), tw orzone dla uw ia­ rygodnienia praw dziw ości „fasady”, są nazyw ane „przykryw ką”. O pozycja „fasa­ da - tyły” jest rów nież dosłow nie pow iązana z ciałem : „fasada” to tw arz, a „tyły” to dupa.

O pozycje te m ogą być odgrywane na dwóch poziom ach. Pierwszy m ieści się w e w n ą t r z sam ego system u strojów 4 i polega na noszeniu kobiecego u b io ru „pod spodem ”, a m ęskiego - „na w ierzch u ” (m etody tej, jak się wydaje, używ ają raczej h etero sek su aln i transw estyci). S ym bolicznie znaczy to, że w idzialny, społeczny, m ęski u biór jest k ostium em , co, w relacji zw rotnej, sym bolizuje, że całe zachow a­ nie zw iązane z p łcią jest rolą - przedstaw ieniem . I na odwrót: sceniczni im perso- n ato rzy noszą niekiedy cienkie spodenki dżokejskie pod całkow itym scenicznym p rze b ra n iem , co sym bolizuje, że to kobiecy strój jest kostium em .

D ru g a „w ew n ętrzn a” m eto d a polega na z m ie sz a n iu znaków ról płciow ych w o b r ę b i e w idzialnego system u strojów. Z asadniczo wym aga to jakichś „ze­ w n ętrz n y ch ” elem entów z kobiecego system u strojów - kolczyków, szm inki, b u ­ tów na w ysokich obcasach, naszyjnika etc., noszonych w r a z z ub io rem m ęskim . Ten rodzaj opozycji używ any jest bardzo często przez hom oseksualistów przy n ie ­ oficjalnym k am p o w an iu . K obiecy elem e n t jest ta k jaskraw ą sprzecznością, że „podw aża” system m ęski, rozgłaszając zarazem kobiecą identyfikację w ew nętrz- n ą 5. M etodę tę w użyciu scenicznym nazywa się „w ystępem z (kobiecym i) akceso­

p o k a z a n ie s ię w p r z e b r a n iu ” w d r o d z e d o p o b lis k ie g o p u b u . P r z e z c a ły d r u g i a kt p o s ta ć ta n o s i c z a r n y sz a l n a r a m io n a c h . Ta c z ę ś ć g a r d e r o b y s y m b o liz u j e p e łn ą p r z e b ie r a n k ę . W ła ś n ie ta p o s ta ć je s t k a m p o w a - a G e o r g ia w m o im o d c z u c iu to r z a d k i p tak: k a m p le s b ijs k i. O b ie s z t u k i w k a ż d y m ra zie o b fito w a ły w k a m p o w y h u m o r . W T h e boys in the b a n d , k o le jn e j s z t u c e p r z e r o b io n e j na fil m , p o s ta c i d r a g n ie o b s a d z o n o w g łó w n e j r o li, a le b y ły w n ie j d w ie p o m n ie js z e r o le k a m p o w e i d u ż o k a m p o w e g o h u m o r u .

4 K o n c e p c ję r o z w in ę ła i p o d s u n ę ła m i J u lia n P itt-R iv e r s.

5 N a w e t p o j e d y n c z y e le m e n t k o b ie c y b u r z y in t e g r a ln o ś ć m ę s k ie g o s y s te m u

i m ę ż c z y z n a tr a c i sw ój k a s to w y h o n o r. W k a ż d e j h ie r a r c h ii r o la p a n ó w je s t b a r d z ie j k r u c h a n iż ro la p o d p o r z ą d k o w a n y c h . M ę s k o ś ć tr z eb a z d o b y ć , z d o b y te j m ę s k o ś c i -

(6)

7

4

r ia m i”. Zazwyczaj perfo rm er w ystępuje w sm okingu lub g arn itu rz e z d odatkiem kolczyków i dużego kobiecego kapelusza.

D ru g i poziom obejm uje opozycję m iędzy płciowo w yrazistym system em u b io ­ ru i Ja, którego tożsam ość zostanie w skazana w jakiś inny sposób. D latego też w cza­ sie w ystępu im personatorów opozycyjna gra dokonuje się m iędzy kobiecym „wy­ g lądem ” i m ęską „praw dą” albo m ęską „isto tą”. Jeden ze sposobów rozegrania owej opozycji to zadem onstrow anie, że w ygląd jest pozorem ; dla p rzy k ła d u sta n d a rd o ­ wy m anew r im p erso n ato ra polega na tym , by w yciągnąć jedną „p ierś” i pokazać ją p u b lic zn o ści. K ro k iem b a rd z ie j d rasty c zn y m jest zdjęcie p e ru k i. S trip tiz e rz y w g runcie rzeczy naocznie zam ien iają w ru ty n ę przechodzenie od „zew nętrza” do „w nętrza” : zaczynają w ko m p letn y m kostium ie do strip tiz u , by zakończyć zd ję­ ciem biustonosza i uk azan iem płaskiej k la tk i piersiow ej. In n a m etoda polega na z adem onstrow aniu „m ęskości” w erbalnie lub głosowo - poprzez nagłe porzucenie dotychczasow ego głosu albo poprzez jakieś bezp o śred n ie w skazanie. Jeden z im ­ personatorów zwyczajowo m ów ił do publiczności: „Życzę jaj. Ja m am dw a” (choć genitalia n i g d y nie m ogą zostać pokazane). In n y zapow iedział niesfornym w i­ dzom: „Zaraz założę m ęskie ciuchy i złoję w am skórę” .

Im p erso n a to rz y grają na tej opozycji w nierów nym sto p n iu , ale ci z dużym dośw iadczeniem scenicznym m ają w w iększości w tym zakresie jakąś w łasną m e­ todę. M ów iąc ogólnie, p rag n ie n ie i u m iejętność zerw ania ilu z ji kobiecości jest znakiem dośw iadczonego im personatora, k tóry uw olnił się od innych im persona- torów jako najbliższej gru p y odniesienia i k tóry p racu je w yłącznie dla p u b lic zn o ­ ści. N aw et tak uw olnieni przyznają jednak, że tru d n o przełam ać spójność kobie­ cego system u ubioru. O pow iadają, na przykład, że niełatw o - w sensie subiektyw ­ nym - mówić głębokim głosem , kiedy jest się na scenie, a zwłaszcza kiedy nosi się perukę. Szczególnie „p iersi” w ydają się sym bolizować całościowy system kobiece­ go u b io ru i kobiecą rolę. W idać to nie tylko p rzy ich zdejm ow aniu, co służy zerw a­ n iu iluzji, lecz także w zaw ołaniu: „C ycki w górę!”, które znaczy „wchodzić w ro ­ lę ” albo: „w chodzić w postać kobiecą” .

N apięcie m iędzy opozycjam i m ęskie - kobiece oraz w ew nętrzne - zew nętrzne p rzen ik a w szystkie klasy i w szystkie poziom y hom oseksualnej subkultury. W pew ­ nym sensie różnice klasowe i statusow e polegają na różnych sposobach rów now a­ żenia tej opozycji. H om oseksualiści (obojga płci) o n isk im statusie u p ie ra ją się w yraźnie przy b ardzo silnym podziale na m ęskie i kobiece, w zw iązku z czym lu ­ dzie m uszą grać w edle jednej tylko zasady. O d ciot o n isk im statu sie oczekuje się, że będą n ie zm ien n ie b ardzo ciotow ate, hom oseksualiści w w ersji b u tc h (ten sam status) są ta k „m ęscy”, że sam ych siebie często zaczynają uważać za norm alsów 6

K la s a ś r e d n ia s k ła n ia się d o p o g lą d u , ż e k a ż d y m ę ż c z y z n a , k tó r y m ia ł s to s u n e k s e k s u a ln y z in n y m m ę ż c z y z n ą , je s t o d m ie ń c e m . K la s y n iż s z e s p r o w a d z a ją r z e c z d o „ z a sa d ”, w ię c m ę ż c z y z n a d o m in u j ą c y (w s to s u n k a c h h o m o s e k s u a ln y c h ) m o ż e b y ć n a d a l n o r m a ln y (c z y li m ę s k i) . A s a m i m ę ż c z y ź n i n a le ż ą c y d o k la s n iż s z y c h d a ją s o b ie n ie c o w ię c e j sw o b o d y , z a n im z a c z n ą u w a ż a ć s a m y c h s ie b ie za gejó w .

(7)

(chociaż cioty pryw atnie m ówią, że „dzisiejszy b u tc h to jutrzejsza siostrzyczka”). N iem n iej jed n ak naw et u ultraciotow atych ciot opozycja działa implicite w d al­ szym ciągu, skoro ten, kto chce uczestniczyć w m ęskiej k u ltu rz e hom oseksualnej na rów nych praw ach, m usi w ew nętrznie (w sensie fizjologicznym ) być m ężczyzną.

O statnio zasadę tę zaczęło podw ażać stosow anie horm onów i poddaw anie się operacji zm iany płci. W ykorzystanie tych technicznych środków jako ostateczne­ go rozw iązania opozycji m ęskie - żeńskie jest gorąco dyskutow ane w su b k u ltu rz e hom oseksualnej. Znacząca część im personatorów , zwłaszcza tych ulicznych, sko­ rzystała kiedyś lu b n ad al korzysta z zastrzyków ho rm o n aln y ch i w kładek p la sti­ kowych dla uzyskania sztucznych p ie rsi i dla zm iany kształtów ciała. Rozw iąza­ nie to silnie p o tęp iają im personatorzy sceniczni, którzy tw ierdzą, że cały sens w cie­ lania się w kobiety polega na m ęskości. M ów ią oni pon ad to , że ta k ie „horm onalne cioty” sam e um ieszczają się poza su b k u ltu rą hom oseksualną, skoro h om oseksual­ ny m ężczyzna to z d efinicji ten, k tóry chce spać z in n y m i m ężczyznam i (co zn a­ czy, że żaden gej nie p rzesp ałb y się z „h orm onalnym i cio tam i”).

K iedy transform acja biegnie jeszcze dalej, „przem iana w kobietę” zyskuje ap ro ­ b atę ze strony scenicznych im personatorów - z zastrzeżeniem , że „płciowo zm ie­ n ie n i” pow inni całkow icie opuścić życie gejowskie i w ybrać norm alstw o. Je d n a k ­ że „płciowo zm ie n ie n i” nie zawsze się z tym zgadzają. Pew ien chicagow ski im p e r­ sonator, całk iem znany, przeszedł operację, ale n ad a l w ystępow ał w k lu b ie dla norm alsów z in n y m i im perso n ato ram i. Człowieka tego, jak m ów ili m i im p e rso n a­ torzy z C hicago, hom oseksualiści n ie zaliczają już jednak do gejowskiego kręgu i nie dopuszczają do jego występów w gejowskich klubach. Słyszałam również up o r­ czywą pogłoskę, że „o n a” sypia teraz z lesbijkam i!

Pow inno być oczywiste, dlaczego drag jest ta k skutecznym sym bolem opozycji zew nętrzne - w ew nętrzne i m ęskie - kobiece. W k u ltu rz e am erykańskiej istnieje stosunkowo niew iele ról przypisanych do człowieka, a rola płciowa jest jedną z nich; p rzen ik a ona złożony i w szechobecny system kategoryzow ania w szelkich odgry­ w anych w życiu ról. Oczywiste przykłady znaleźć m ożna w system ie pokrew ień­ stwa (żona, m atka itd.), ale kategoryzow anie płciow e sięga o wiele dalej, w nikając do system u ról zawodowych (stew ardesa, keln erk a, p o lic ja n t itd.). Tym czasem sys­ tem p rze b ieran e k (dragsystem) m oże oddzielić role płciow e od tego, co je rzekom o d eterm in u je , czyli seksu genitalnego. Geje w iedzą, że zachow ania przypisanego do płci - w brew pow szechnem u m n ie m a n iu - m ożna się nauczyć. W iedzą, że p o ­ siadanie określonych rodzajow o genitaliów abso lu tn ie nie jest żad n ą gw arancją zachow ania „z n a tu ry stosow nego” .

Tak więc drag w su b k u ltu rz e hom oseksualnej sym bolizuje dwa p o n ie k ąd prze­ ciwne tw ierdzenia dotyczące system u ról płciowych. O rzeczenie pierw sze sym bo­ lizow ane przez d rag m ówi, że system ról płciow ych n apraw dę jest n atu ra ln y : d la­ tego hom o sek su alizm jest n ie n a tu ra ln y (typowe odpow iedzi: „Jestem fizycznie n ie n o rm a ln y ”; „Nic na to nie poradzę, że uro d ziłem się z zachw ianą p roporcją h o rm o n a ln ą ”; „Tak n apraw dę jestem kobietą, która urodziła się ze złym zestaw em

(8)

7

6

D rugie sym boliczne znaczenie orzekane przez drag kw estionuje in toto „ n a tu ­ raln o ść” system u ról płciowych; jeśli zachow ań zw iązanych z określoną rolą płcio ­ wą m oże dopracować się osoba z p łcią „niew łaściw ą”, to logiczne będzie, że osoba z płcią „właściwą” w istocie rów nież owych zachow ań nie dziedziczy, lecz się ich dopracow uje. A ntropolodzy stw ierdzają, że zachow ania zw iązane z rolą płciow ą są w yuczone. Świat gejowski m ów i poprzez drag, że zachow ania zw iązane z rolą płciow ą to w ygląd - „zew nętrzność”, któ rą m ożna m anipulow ać do woli.

P rzebieranka sym bolicznie wyraża oba te tw ierdzenia w bardzo złożony spo­ sób. N a poziom ie najprostszym p rze b ra n ie oznacza, że osoba, która je nosi, jest h om oseksualna, że jest m ężczyzną zachow ującym się w specyficznie niestosow ny sposób, m ężczyzną, k tó ry ustaw ia siebie jako kobietę w relacji do innych m ęż­ czyzn. W tym sensie oznacza ono stygm at. Je d n ak w całej swojej złożoności jest to podw ójne odw rócenie, które oznajm ia: „wygląd jest z łu d ze n iem ”. P rzeb ran ie k o ­ m un ik u je: „mój «zewnętrzny» w ygląd jest kobiecy, ale m oja «wewnętrzna» istota [moja cielesność] jest m ęska”. R ów nocześnie sym bolicznie wyraża ono odw róce­ n ie przeciw ne: „m am m ęski w ygląd «zewnętrzny» [ciało, płeć], lecz m oja istota «wewnątrz» [moje Ja] jest kobieca”7.

W k o n tek ście h o m o sek su aln ej su b k u ltu ry wszyscy p ro fe sjo n a ln i im p erso n a- to rzy są d rag queens. D ra g w każdym razie jest zawsze u b ra n y do p rze d staw ie­ nia: m ężczyzna w cielający się w k o b ie ty po p ro stu uzaw odow ił tę su b k u ltu ro w ą rolę. We w łasnym gronie i w rozm ow ach toczonych z in n y m i h o m o se k su alista­ m i, im p e rso n ato rzy zazwyczaj nazyw ają siebie i są nazyw ani d rag queens. N a tej sam ej zasadzie ich w ystępy są o k reślane przez n ic h sam ych i p rzez in n y c h jako pokazy drag.

K iedy jednak w grę zaczynają w chodzić zróżnicow ane znaczenia drag, staje się oczywiste, dlaczego drag queen jest w świecie gejow skim figurą dw uznaczną. D rag queen sym bolizuje w szystko, czego hom oseksualiści, w edług ich w łasnych słów, boją się w sobie n ajb ard ziej, w szystko, za co, jak m ówią, czują się w inni; sym boli­ zuje on, w istocie, w ł a ś n i e t o p iętno. W tym sensie określenie „drag queen” jest porów nyw alne z określeniem „c za rn u c h ” . I jak to dru g ie słowo, będzie ono akceptow ane w kontekście w ew nątrzgrupow ym , ale nie zew nętrznym . Ci, którzy p o d żadnym pozorem nie chcą an i m yśleć o sobie, ani być identyfikow ani jako drag queen, starają się całkow icie oddzielić od „przebierańców ” . U bolew ają n ad p okazam i drag i d ek laru ją wobec n ic h całkow ity b ra k zainteresow ania. Ich n a sta ­ w ienie łączy po tęp ien ie z oznakam i ogrom nego dystansu społecznego dzielącego ich sam ych od drag queens.

In n i hom oseksualiści czerpią radość z tego, że są drag queens, nie chcą jed­ nak, by k u ltu ra h eteroseksualna ich stygm atyzowała. U w ielbiają p rze b ieran k i i p o ­ dziw iają d rag queens w kontekście hom oseksualnym , jed n ak po tęp iają m ężczyzn w cielających się w kobiety oraz uliczne cioty za „w yrabianie [im] złej o p in ii” i „wy­

W ty m a k a p ic ie w s z y s tk ie w tr ą c e n ia w n a w ia s a c h k w a d r a to w y c h p o c h o d z ą o d E. N e w t o n . (P rz y p . t łu m .).

(9)

tw arzanie niewłaściw ego w iz e ru n k u ” u heteroseksualnych. D rag queen jest w tej su b k u ltu rz e niew ątpliw ie człow iekiem na celow niku.

H om oseksualizm to odchylenie od roli płciowej składające się z dwóch pow ią­ zanych ze sobą, lecz różnych części: w ybierania „niew łaściw ych” obiektów seksu­ alnych i „niew łaściw ego” prezentow ania swego Ja w roli płciow ej8. O dchylenie pierw sze jest w spólne w szystkim h om oseksualistom , ale też najskuteczniej daje się ukryć. O dchylenie dru g ie logicznie (w naszej k u ltu rz e) odpow iada pierw sze­ m u, w yrażając je sym bolicznie. Ale nie m ożna go ukryć - i to ono w ostateczności tw orzy hom oseksualne piętno.

Tak więc dopóki m ężczyźni w cielający się w kobiety pozostają p ro fesjonalny­ m i drag queen, dopóty są pozytyw nie oceniani przez gejów - ze w zględu na to, że doprow adzili do doskonałości subk u ltu ro w ą um iejętność, oraz na to, że geje są ch ę tn i do staw iania bezpośredniego oporu k u ltu rz e heteroseksualnej (niem al w ten sam sposób, w jaki M urzyni nazyw ają teraz sam ych siebie C zarnym i). Z drugiej strony pogardza się n im i, poniew aż sym bolizują i u cieleśniają piętno. A ktualnie w ahadło jest m ocno w ychylone na stronę negatyw ną, choć rzecz jest zm ienna w za­ leżności od k o n te k stu i pozycji obserw atora (w sto su n k u do piętn a). W yjaśnia to tożsam ościow ą negację k ateg o rii drag q ueen przez im personatorów wtedy, gdy określenia tego używa ktoś z zew nątrz (na tej zasadzie w m ojej obecności zw raca­ jąc się do siebie czy m ów iąc o kim ś, używ ali na początku m ęskich im ion, by p o ­ w rócić do żeńskich zaimków, gdy zaczęłam w m niejszym czy w iększym sto p n iu przynależeć do ich system u).

Kamp

W szyscy m ężczyźni w cielający się w k o b ie ty są w św iecie gejow skim drag queens, co wcale nie oznacza, że wszyscy są kam pow i. Zarów no drag queen, jak i kam pow iec p rzedstaw iają w yraziste wzorce grania ról, obaj też specjalizują się w m etam orfozach. Jednakże drag queen zw iązany jest z p rze m ian ą m ęskie - żeń­ skie, kam pow iec n ato m iast - z tym , co m ożna by nazw ać sam ą filozofią przem ian y

S ta je s ię ja s n e , ż e d la k o g o ś , k to s e d n o p ię t n a w id z i w w y b o r z e „ n ie w ła ś c iw y c h ” o b ie k t ó w s e k s u a ln y c h , s a m a z n ie w ie ś c ia lo ś ć c z y n a w e t o k a z jo n a ln e n o s z e n ie k o b ie c y c h s tr o jó w b ę d ą s ty g m a ty z o w a ć w n ie w ie lk im s t o p n iu - d o p ó k i o d a n y m m ę ż c z y ź n ie w ia d o m o , że je s t h e te r o s e k s u a ln y , c z y li, ż e ś p i z k o b ie t a m i a lb o , ś c iś le j, ż e n ie ś p i z m ę ż c z y z n a m i. K ie d y j e d n a k tw ie r d z ę , ż e s p a n ie z m ę ż c z y z n a m i je s t r d z e n ie m p ię tn a a lb o ż e k o b ie c e z a c h o w a n ia l o g ic z n ie te m u o d p o w ia d a ją , to n ie m ó w ię o ty m w s e n s ie p r z y c z y n o w y m . W g r u n c ie r z e c z y o d n o s z ę w r a ż e n ie , że n ie k t ó r z y h o m o s e k s u a ln i m ę ż c z y ź n i ś p ią z m ę ż c z y z n a m i, p o n i e w a ż to w z m a c n ia ic h id e n t y fik a c j ę z r o lą k o b ie c ą , n ie z a ś z p o w o d ó w p r z e c iw n y c h . M a to o g r o m n e z n a c z e n i e r o z w o jo w e , j e ż e li k to ś z a k ła d a , ja k ja, że d z ie c i u c z ą się to ż s a m o ś c i p łc io w y c h , z a n im n a u c z ą s ię d o k o n y w a n ia ja k ic h k o lw ie k w y b o r ó w o b ie k t u s e k s u a ln e g o . I n n y m i sło w y , s ą d z ę , ż e d z ie c i d o w ia d u ją s ię , że są c h ło p c a m i c z y d z ie w c z y n k a m i, z a n im d o c h o d z ą d o z r o z u m ie n ia , ż e c h ło p c y k o c h a ją t y l k o

(10)

7

8

i niestosow ności. Z pew nością obie role są ze sobą głęboko pow iązane, bo przecież zniew ieściały m ężczyzna z istoty swej jest niestosow ny. Jednakże drag queen po p ro stu w yraża niestosow ność, podczas gdy kam pow iec korzysta z niej, by osiągnąć syntezę wyższego rzędu. D rag queen, k tó rem u udaje się to wykonać, będzie nazy­ w any kam pow ym . P onadto rola drag queen m a em ocjonalny bagaż, a przy tym dla w iększości hom oseksualistów k o n o tu je n isk i statu s społeczny, jako że opatrzona jest w idzialnym p ię tn e m hom oseksualizm u. Tym czasem kam pow cy pojaw iają się na w szystkich poziom ach su b k u ltu ry hom oseksualnej, często p ełniąc rolę ośrod­ ka dla podstaw owego procesu organizow ania się gru p y 9.

K am pow iec to ce n traln a figura roli w subkulturow ej ideologii kam p u . Kam- powy etos czy też kam pow y styl p ełn ią fu nkcję analogiczną do m uzyki soul w sub­ k u ltu rz e m urzyńskiej. Jak ona, kam p jest „strategią na m iarę sytuacji”10. Szcze­ gólną perspektyw ę w o d n iesien iu do m ężczyzn w cielających się w kobiety w p ro ­ w adza kw estia szerzej ujętego etosu hom oseksualnego. Jest to perspektyw a m o ral­ nej odm ienności oraz, w konsekw encji, „zranionej tożsam ości”, b y posłużyć się te rm in e m G offm anow skim 11. P roblem hom oseksualizm u, p odobnie jak w przy­ p a d k u M urzynów , skupia się na nienaw iści skierow anej ku sobie i na b ra k u sza­ c u n k u dla sam ego sieb ie12. O ile jed n ak „ideologia m uzyki soul w iąże się z p o trze­ bą tożsam ości” 13, o tyle ideologia k am p u wiąże się z potrzebą uczestniczenia w toż­ sam ości co praw da dobrze znan ej, lecz obciążonej pogardą. Jak ujął to pew ien im personator, będący rów nież pow szechnie znanym kam pow cem : „N ikt nie jest b ardziej nieszczęśliw y z pow odu h om oseksualizm u od h om oseksualisty”.

K am p to nie rzecz. W najszerszym u jęciu oznacza on r e l a c j ę m iędzy rze­ czam i, lu d źm i, d ziała n ia m i czy jakościam i z jednej strony i hom oseksualizm em z drugiej. W tym sensie „kam pow y g u st” jest synonim em g u stu h om oseksualne­ go. In fo rm ato rzy podkreślają, że naw et ludzie w p ara ch niezbyt często są zgodni co do ro zu m ien ia k am p u - kam p tkw i bow iem w oku obserw atora, co znaczy, że różni hom oseksualiści lubią różne rzeczy, a spontaniczność i indyw idualizm k am pu spraw iają, że kam pow y gust ciągle się zm ienia. Korzyść z tego taka, jak pod k reśla­

9 R o la „ p ię k n e g o c h ło p c a ” je s t r ó w n ie ż b a r d z o w a r to ś c io w a - a k a m p w p e w n y m s e n s ie s ta n o w i a lte r n a ty w ę d la ty c h , k tó r z y n ie są p ię k n i. J e d n a k ż e „ p ię k n y c h ł o p i e c ” je s t p o d d a n y n is z c z ą c e m u p r o c e s o w i s ta r z e n ia s ię , k tó re w e d le p o g lą d ó w p a n u ją c y c h w s u b k u ltu r z e r u sz a ( n a jp ó ź n ie j) o k o ło tr z y d z ie s tk i. S k o ro je d n a k k a m p p o le g a na p o m y s ło w o ś c i i d o w c ip ie , n ie z a ś n a fiz y c z n y m p ię k n ie , to k a m p o w ie c je s t w ie c z n i e m io d y . 10 C h . K e il U rb a n blues, U n iv e r s it y o f C h ic a g o P r e ss, C h ic a g o 1 9 6 6 , s. 1 6 4 -1 6 9 . 11 E. G o ff m a n S tig m a [1 9 6 3 ]; zo b . w y d a n ie p o ls k ie : P ię tn o . R o z w a ż a n i a o z r a n io n e j to żsa m o ści [1 9 6 3 ], p r z e ł. A . D z ie r ż y ń s k a , J. T o k a r sk a -B a k ir , w s t ę p J. T o k a r sk a -B a k ir , G d a ń s k ie W y d a w n ic tw o P s y c h o lo g ic z n e , G d a ń s k 2 0 0 3 . 12 P o w ie d z ia ła b y m , ż e g łó w n y m p r o b le m e m h o m o s e k s u a liz m u d z is ia j są h e te r o s e k s u a ln i, ta k ja k g łó w n y m p r o b le m e m c z a r n y c h są b ia li. 13 C h . K e il U rb a n B lu e s , s. 165.

(11)

ją n iek tó rzy inform atorzy, że zawsze m ożna w ykreślić w yraźną granicę m iędzy gustem hom oseksualistów i gustem „norm alsów ” .

Jak pow iedział pew ien inform ator, Susan Sontag m yliła się, tw ierdząc, że k am p jest kultow y14. K iedy kult n adszedł, cioty przestały kam pować. K iedy bow iem kam p staje się wymiarowy, nie należy już do nich. „S ztuki kam pow ej”, jeśli taka pow sta­ nie, żadna ciota nie będzie chciała u siebie. To m niej więcej tak, jak ze zdejm ow a­ n iem stro ju roboczego i za k ład an iem domowego. K iedy ciota w raca do dom u, chce wejść do kam pow ego m ieszkania, które będzie jej m ieszk an iem - czyli przegię­ tym - poniew aż przez cały boży dzień była b ardzo no rm aln a. K iedy więc kam p ra p te m stał się bard zo norm alny, ciota nie m a już ochoty w racać do m ieszkania, które m oże m ieć każdy n o rm a ls15.

Skoro kam p spoczywa w oku hom oseksualnego obserw atora, trzeba założyć, że istnieje w śród hom oseksualistów jakaś głęboko ukryta jedność perspektyw y, która każdej kam pow ej rzeczy nad aje specjalny sm ak. M ożna w yróżnić w yraziste m oty­ wy we w szystkich kam pow ych rzeczach czy w ydarzeniach. W m oim odczuciu trzy najczęściej w ystępujące i n ajbardziej charakterystyczne to: niestosow ność, teatra- lizacja i hum or. W szystkie trzy są ściśle pow iązane z sytuacją hom oseksualistów i ich strategią. N iestosow ność to podm iotow a treść kam p u , teatralizacja jest jego stylem , a h u m o r - strategią.

K am p zazwyczaj polega na d ostrzeganiu bąd ź tw orzeniu n i e s t o s o w n y c h z e s t a w i e ń . W obu p rzy p ad k ach hom oseksualista „k reu je” kam p, wydobywając sprzeczność bąd ź ją obm yślając. D la p rzykładu, jeden z inform atorów stw ierdził, że najb ard ziej kam pow ą rzeczą, jaką o statnio w idział, był fu tbolista z jakiejś d ru ­ żyny ze środkowego Z achodu, u b ran y podczas b a lu H allow een w strój drag queen dla klas wyższych. Podkreślał, że p iłk arz faktycznie starał się w yglądać jak dam a - kam pow y był więc nie jego zam iar, lecz efekt w idoczny dla obserw atora. (Inform a­ to r dodał, że byłoby jeszcze b ardziej kam pow o, gdyby fu tbolistę zgarnęła policja i opublikow ała n az aju trz jego zdjęcie w gazecie). Tak w ygląda przy k ład n ie za m ie­ rzonego kam p u , kiedy kam pow a osoba nie dostrzega własnej niestosow ności.

N a przek ształcen iach i zestaw ieniach polega także kam pow a wytwórczość, jed­ nak rezu ltat jest tu zamierzony. N ajw yrazistsze przypadki napotkać m ożna w m iesz­ k an iach kam pow ych ciot - przy k ład em m oże być pom ysł hodow ania ro ślin w se­

14 N i e c h c ia ła b y m p r z e j ść d o p o r z ą d k u n a d s u g e s tią , ż e m ę ż c z y ź n i w c ie la ją c y s ię w k o b ie t y p o d z ie la j ą z d a n ie S u sa n S o n ta g . Z a s a d n ic z o n ie p o d z ie la ją . P o d s u n ę ła m je d n e m u r o z m ó w c y N o t a t k i o k a m p ie S o n ta g („ P a r tisa n R e v ie w ” je s ie ń 1 9 6 4 , s. 5 1 5 - 5 3 0 ) , a b y p o z n a ć je g o o p in ię ; b y ł to c z ł o w i e k z w y k s z t a łc e n ie m lic e n c ja c k im , d o s k o n a le p o tr a fią c y p r z e d r z e ć s ię p r z e z te n te k s t. R o z w ś c ie c z y ło g o (z a s a d n ie , ja k s ą d z ę ), że a u to rk a w ła ś c iw ie w y p r e p a r o w a ła h o m o s e k s u a lis tó w z k a m p u .

15 I n fo r m a to r z y tw ie r d z ą , ż e n o r m a ln i p r z e c h w y c ili w ie le p o m y s łó w d z ię k i m a ss m e d io m i że z c h w ilą , g d y c o ś ta k ie g o s ię d o k o n u je , o k r e ś lo n y k o n c e p t p r z e s ta je b y ć k a m p o w y . D la p r z y k ła d u : p e w ie n c z ł o w i e k p o w ie d z ia ł, ż e c io ta , k tó r ą z n a ł, w p a d ła na p o m y s ł, b y h o d o w a ć r o ś lin y w s e d e s ie . K o n c e p t p r z e s ta ł j e d n a k b y ć k a m p o w y ,

(12)

8

0

desie. Pewna ciota pow iedziała, że jakiś czas te m u w „Inform atorze telew izyjnym ” za kam pow y uznano p o m n ik m eksykańskiego kucyka; w edle m ojego rozmówcy p o m n ik zu p e łn ie n ie był kam pow y - n a b ra łb y takiego c h a rak te ru , gdyby nałożyć na niego w yciętą z gazety nagą Bette D avies. Z estaw ienia m ęskiego z żeńskim są, rzecz jasna, najb ard ziej charakterystycznym ro dzajem k am p u , ale kam pow y m oże być każdy niestosow ny kon trast. D la celów kam pow ych często na przy k ład wyko­ rzystuje się zestaw ienia wysokiego i niskiego sta tu su społecznego, k o n trasty sta­ rego z m łodym , sym boli profanacyjnych z sakralnym i czy artykułów ta n ich z drogi­ m i. N ajczęściej kam pow ość orzeka się w o d n ie sie n iu do przedm iotów lub osób, jednak k am p tkw i nie w człow ieku czy w rzeczy, lecz w n ap ięc iu m iędzy n im i z jed­ nej strony, a k o n tek stem czy skojarzeniem z drugiej. Im p erso n ato rzy opow iedzieli m i, na przykład, że pew ien hom oseksualny p ro jek tan t strojów w ykonał dla siebie p rze p ięk n ą suknię na bal halloweenowy. Po b a lu sprzedał ją zam ożnej kobiecie. K iedy suknię nosił p ro jek tan t, była bardzo kam pow a - na dam ie stała się po p ro ­ stu kosztow nym strojem . Strój pozostałby kam powy, gdyby dam a obeszła całą salę balow ą, p rzekonując w szystkich, że teraz n ie jest już sobą, lecz p ed a lsk im p ro jek ­ tan tem .

C e n traln y p u n k t takiego „p atrzenia przez pryzm at niestosow ności” tkw i w fu n ­ d am en ta ln y m dośw iadczeniu hom oseksualnym - czyli po p ro stu w dośw iadcza­ n iu m oralnego odstępstw a. Jeden z inform atorów stw ierdził: „K am p w ynika z m y­ śli hom oseksualnej. W szystko zasadza się na w yobrażeniu dwóch m ężczyzn lub dwóch kobiet w łóżku. W łaśnie to jest niestosow ne i zabaw ne” . Jeśli m oralne od­ stępstw o jest źródłem postrzegania niestosow ności, to rd ze n iem drugiej właściw o­ ści k am p u - te atraliza cji - będzie w w iększym sto p n iu odstępstw o w g ran iu roli oraz m anipulow anie nią.

K am p jest teatralizow any na trzy w zajem nie splecione sposoby. Przede w szyst­ k im kam p to styl. Z naczenie przesuw a się więc z tego, czym dana rzecz j e s t , na to, j a k w y g l ą d a , z tego, c o zostało zrobione, na to, j a k zostało w ykonane. W ielokrotnie zauw ażano, że hom oseksualiści w yróżniają się w sztukach dekora­ cyjnych. N iestosow ności o ch arak terze kam pow ym często pow stają dzięki przy­ o zd ab ian iu lub stylizow aniu dobrze znanych p rzedm iotów lub sym boli. Rola sty­ lu sięga jed n ak głębiej, objawia się zaś w kam powej przesadzie, rozm yślnym „upo- zow aniu”, szczególnej teatralizacji. Jest to praw dziw e zwłaszcza w o d n ie sie n iu do kam pow ca - niew ątpliw ie perform era.

D ru g i aspekt te atraln o ści k am p u to jego udram atycznienie. K am p, podobnie jak drag, zawsze wymaga p erform era lub perform erów i publiczności. To jego s tru k ­ tu ra. Tylko niezn aczn ą przesadą będzie stw ierdzenie, że taka in terak cja zachodzi naw et w k am p ie nieum yślnym . W p rzy p a d k u futb o listy jego zachow anie zostało przekształcone przez w idzów w p rzedstaw ienie. W w ielu p rzy p ad k ach k am p u n ie ­ zam ierzonego, w ystęp kam pow ca p rze d p u blicznością polega na kom entow aniu jakiegoś zachow ania czy w ychw yceniu jakiejś „scenki”, które potem zostają opisa­ ne jako „kam pow e” . W kam pie rozm yślnym relacja perfo rm er - publiczność jest n iem al zawsze jasno określona (tę kw estię omówię później).

(13)

Po trzecie, k am p p ostrzega „bycie jako g ranie ro li” i „życie jako te a tr ”16. W tym w łaśnie m iejscu drag i k am p m ieszają się i w zajem nie w zm acniają. Z ro zu m iałam to, czytając opis G rety G arbo pió ra Parkera T y le ra17. W środow isku hom oseksual­ nym G arbo jest pow szechnie postrzegana jako przy k ład „kam pu wysokiego” . Ty­ ler pisze: „Jestem przekonany, że «przedstaw ienia drag» n ie są zw iązane wyłącznie ze zdeklasow aną płcią. Zawsze ilekroć G arbo w ykonuje jakąś olśniew ającą partię, ilekroć w tula się w m ęskie ram io n a bąd ź z tych ram io n się w yłania, ilekroć p o ­ zwala swej nieb iań sk o giętkiej szyi [...] nieść ciężar odrzuconej w tył głowy, w tedy «zaczyna dragować»” 18. I k onkluduje: „Jak oszałam iająca jest sztuka grania! Tu w szystko jest w c i e l e n i e m - bez w zględu na to, czy ukryta po d spodem płeć jest praw dziw a, czy n ie ” 19.

M usim y obrać długą drogę, by dotrzeć do praw dziw ego zw iązku m iędzy G retą G arbo i kam pem . H om oseksualista jest napiętnow any, ale p ię tn o m ożna zakryć. W u jęciu G offm ana inform acja na tem at p ię tn a podlega zarządzaniu. S tąd k lu ­ czowe znaczenie dla hom oseksualistów i n iehom oseksualistów m a fakt, czy p ię t­ no jest w idoczne, co czyni człowieka łatw o rozpoznaw alnym , czy też zakryte, dzię­ ki czem u jego nosiciel m oże dołączyć do ogółu społeczeństw a jako szanow any oby­ watel. U tajona połowa społeczności hom oseksualnej (połowa w sensie m odelowym , n ie k o n ieczn ie statystycznym ) jest zaangażow ana w „odgryw anie” szanow anych obyw ateli - p rzynajm niej od czasu do czasu. Co tu podlega odgryw aniu?

Istota p ię tn a polega na tym , że jego nosiciel jest uw ażany za nie w p ełn i m ę­ skiego albo na tym , że jego postępow anie jest dla zwykłych m ężczyzn n ie n a tu ra l­ ne (niew łaściwe). W okół tej esencji tw orzy się „efekt społeczny” : oto kulturow o zatw ierdzone k anony sm aku, zachow ania, mowy i innych spraw, rygorystycznie kojarzone z płcią m ęską (i do niej p rzypisane), zostają pogw ałcone (np. przez za­ baw ny bąd ź ozdobny styl ubio ru , „zniew ieściały” sposób m ów ienia lu b zachow a­ nia, głośno w yrażany b rak zainteresow ania kob ietam i jako o biektam i seksualny­ m i, głośno w yrażane zainteresow anie m ężczyznam i jako o biektam i seksualnym i, gorszącą dbałość o w łasny w ygląd itd.). U tajony h om oseksualista m usi zatem zro­ bić dwie rzeczy: po pierw sze - ukryć fakt, że sypia z m ężczyznam i. Je d n ak zakry­ cie tego f a k t u okazuje się dużo m niej kłopotliw e niż d ru g i pro b lem - k o n tro lo ­ w anie „efektu społecznego”, czyli sygnałów, które świadczyłyby, że sypia z m ęż­ czyznam i. U tajony hom oseksualista m u si w istocie wcielać się w m ężczyznę, co znaczy, że dla świata „norm alsów ” m usi w y g l ą d a ć jak ktoś, kto spełnia w szelkie w ym ogi m ęskiej roli w takiej w ersji, w jakiej ów „n o rm a ln y ” św iat ją definiuje.

16 S. S o n ta g N o t a t k i o k a m p ie , p r z e ł. W. W a r te n s te in , „ L ite r a tu r a n a Ś w ie c ie ” 1979 nr 9 , s. 105. 17 P. T y le r T h e G arbo Im a g e , w: Th e film s o f G re ta G a rb o , e d . M . C o n w a y , D . M cG re g o r , M . R ic c i, C it a d e l P r e ss, N e w Y ork [b .d .], s. 9 -3 1 . 18 T a m ż e , s. 12. 19 T a m ż e , s. 28 .

81

(14)

8

2

N a tym w łaśnie polega b ezp o śred n i związek m iędzy Tylerow skim spojrzeniem na G retę G arbo i kam pem /dragow aniem : jeżeli G arbo odgrywając kobietę u p ra ­ wia drag, to hom oseksualiści decydujący się na przejście sp raw dzianu n o rm a ln o ­ ści odgrywają m ężczyzn. W szyscy oni dragują. Tak przedstaw ia się najogólniejszy w niosek podsuw any przez d rag /k a m p . W istocie geje często stosują słowo „d rag ” w łaśnie w szerokim znaczeniu, zagarniając naw et te role, które większość lu d zi uznaje za n atu ra ln e: odgrywane w szkole, w b iu rze, na przyjęciach itd. W gruncie rzeczy całe życie to gra, a te a tr to spraw ianie w rażenia.

Z ałóżm y zatem , że każde g ranie polega na w cielaniu się w kogoś. Co jednak skłoniło Parkera Tylera do nazw ania gry G rety G arbo „dragow aniem ”? Dragować znaczy p rzede w szystkim „odgrywać ro lę”, a styl gry, określany przez drag, m ieści w sobie ukryte nastaw ienie. Słowo „drag” wiąże się w sposób szczególny z zew nętrz­ nym i, w idocznym i akcesoriam i roli. W typow ym przy p ad k u , w zakresie roli płcio ­ wej, d rag posługuje się p rzede w szystkim d o d atk am i i akcesoriam i stro ju sygnali­ zującym i m ężczyznę lu b kobietę - tu jed n ak noszonym i przez płeć przeciw ną. Poprzez sk upienie na zew nętrznym w yglądzie roli drag daje do zrozum ienia, że rola płciow a, a także, sięgając szerzej, w szelka rola społeczna jest zjaw iskiem po ­ w ierzchniow ym - m ożna n im sterow ać, m ożna je na siebie n akładać i do woli z sie­ bie zdejm ow ać. Idea dragow ania zakłada dystans m iędzy aktorem i rolą czy „gra­ n ie m ” . Ale „drag” oznacza rów nież „k o stiu m ” . Ten te a tra ln y „odsyłacz” pozwala zrozum ieć nastaw ienie do odgryw ania roli spełniane przez drag w w ersji k am p o ­ wej. O dgryw anie roli to s z t u k a - akt albo pokaz. K onieczność g rania w życiu, n ak ład a n ie na siebie jednej roli po drugiej nie m u si być pow odem goryczy albo rozpaczy. W iększość ról płciow ych i innych w cieleń, które p o d ejm u ją hom oseksu­ aln i m ężczyźni, jest p rzez n ic h w ykonyw ana z lekkością, w dziękiem , a p rzede w szystkim z h um orem . A ktor pow inien w rzucić siebie w rolę, pow inien dać dobry pokaz, ale pow inien też postrzegać całe to dośw iadczenie jako zabawę - jako k am p 20. Podw ójne podejście do roli - dać dobry pokaz, sygnalizując rów nocześnie dy­ stans (pokazać, że jest to pokaz) - oto serce dragow ania w w ersji kam pow ej. A k­ torstw o G rety G arbo uw ażano za dragowe dlatego, że dostrzegano w n im w yraźną androgynię, a także dlatego, że z praw dziw ą klasą grała (czy naw et: przesad n ie odgrywała) kobietę fatalną. Ż aden m ężczyzna (we w szystkich film ach) i niem al n ik t spośród w idzów (jeśli wziąć po d uwagę sukces tych produkcji) nie m ógł oprzeć się jej powabowi. Tym czasem ci, których uw odziła, najczęściej staw ali się jej ofia­ ram i, bo przecież G reta tylko grała m iłość - tylko ją wystawiała. Staje się to cał­ kiem jawne w film ie M a ta H a ri, w k tórym G arbo jako szpieg uw odzi m ężczyzn, by wydobyć od n ic h inform acje.

Trzecia właściwość k am p u to jego h u m o r . K am puje się dla zabaw y - celem jest wyw ołanie śm iechu w śród publiczności. W istocie jest to pew ien s y s t e m . K am pow y h u m o r polega na tym , by zam iast p o p ad an ia w rozpacz śm iać się z

non-20 T era z je s t ju ż d la m n ie ja sn e , ż e k a m p r o zb ra ja w ś c ie k ło ś ć i b u n t, p r z e ś m ie w a ją c p o w a ż n ą i s k o n d e n s o w a n ą r o zp a cz .

(15)

sensow ności czyjegoś społecznego usytuow ania21. Z naczy to, że h u m o r n ie zasła­ nia - on przekształca. W idyw ałam też odw rotne p rze m ian y - od śm iechu do żało­ ści; w śród im personatorów uznaje się za pew nik, że kam pow iec niezdolny do śm ie­ ch u rozpłynie się w żalu n a d sam ym sobą.

Je d n ą z kw estii w yw ołujących we m n ie n ajsiln iejszą konfuzję podczas spotkań z im perso n ato ram i, była ich skłonność do śm iania się z sytuacji w m oim odczuciu przerażających lu b tragicznych. W praw iło m nie w zd u m ien ie, na przykład, gdy pew ien rozm ówca nazw ał „bardzo kam pow ą” scenę z film u Co się zdarzyło Baby

Jane, w której Bette D avis podaje Joan C raw ford szczura na talerzu , albo scena,

w której D avis w saloniku przygotow uje z p ia n istą swój „com eback” .

Rzecz jasna, nie wszyscy im personatorzy i n ie wszyscy hom oseksualiści są kam - powi. K am pow iec to hom oseksualny dow cipniś i klown. Jego kam pow e pom ysły i w ystępy to tw órcza strategia rad zen ia sobie z h om oseksualną sytuacją, strategia prow adząca w konsekw encji do w ypracow ania wartościowej tożsam ości hom osek­ sualnej. Je d en z graczy ta k to podsum ow ał w rozm ow ie ze m ną:

H o m o s e k s u a liz m to s p o só b ż y c ia p r z e c iw n y w s z e lk im s p o s o b o m - z n a tu r a ln y m w łą c z ­ n ie . I n ik t n ie je s t b a r d z ie j te g o ś w ia d o m n iż h o m o s e k s u a lis ta . K a m p o w ie c a k c e p tu je s ie b ie w r o li h o m o s e k s u a lis t y i z d u m ą o b n o s i h o m o s e k s u a liz m . W y w o łu je ś m ie c h u i n ­ n y c h h o m o s e k s u a lis tó w . D z i ę k i n ie m u ic h ż y c ie s ta je s ię o d r o b in ę ja ś n ie js z e . B u d u je te ż m o s t w io d ą c y k u n o r m a ls o m , s p r a w ia ją c , że lu d z i e c i ś m ie ją s ię r a ze m z n im .

W w yw iadzie te n sam rozm ówca nieco dokładniej opisał rolę kam powca:

N o c ó ż , „ k a m p o w a ć ” to w g r u n c ie r z e c z y „ s ie d z ie ć p r z e d g r u p ą l u d z i ” . .. n ie k o n ie c z n ie na s c e n ie , c h o ć n a s c e n ie te ż m o ż n a . Ja ta k r o b ię , k ie d y g a d a m d o p u b lic z n o ś c i. W te d y k a m p u ję z n im i. A le p r a w d z iw a „ k a m p ó w k a ” to c io ta , k tó ra s ia d a p r z y b a r z e i z a c z y n a z a b a w ia ć to w a r z y stw o w o k ó ł. W s z y s c y n a d s ta w ia j ą u c h a , a o n a o p o w ia d a k a m p o w e h i ­ s to r ie . K to ś z n ie j s z y d z i, a o n a s ię o d c in a . K a m p ó w k a to ir o n ic z n a lu z a c z k a , k tó ra g ło s i e m o c jo n a ln ą w o ln o ś ć . C h c e p o w ie d z ie ć św ia tu : „ J e ste m o d m ie ń c e m ”. N i e ro b i te g o c a ły c z a s , a le k a m p o w a c io ta n a jc z ę śc ie j ta k w ła ś n ie p o s tę p u j e . K ie d y z o b a c z y c ię na u licy , k r z y k n ie : „ H e j, M ary, ja k s ię m a s z ? ” - w s a m y m c e n tr u m m ia s ta . C z y li n a w e t ta m b ę d z ie k a m p o w a ć . I ś m ig n ie d a le j. M o ż e m ie ć na s o b ie b u s s in e s o w e u b r a n ie - n ie m u s i b y ć w y str o jo n a d z iw a c z n ie . N a w e t w p r a c y lu d z i e d o m y ś lą s ię , ż e je s t k a m p ó w k ą . N i e b ę d ą w i e d z ie li, ja k s ię d o n iej z w r a c a ć , a le z a t r u d n ią ją, b o je s t fa jn a , r o z ś m ie s z a c ią g le c a łe b iu r o , n ik o m u g ło w y n ie z a w ra c a , i w s z y s c y m ó w ią : „Z G e o r g ią je s t w ię c e j ś m ie c h u . O n je s t p o p r o s tu b a r d z ie j z a b a w n y !”. T a k m ó w ią n o r m a ls i. A in n i [h o m o s e k s u a liś c i] m ó ­ w ią: „ M u s ic ie p o z n a ć G e o rg a ! O n a je s t k a m p ó w k ą ”. B o o n a c a ły c z a s je s t p o g o d n a . K a m p b a r d z o r za d k o b y w a sm u tn y . K a m p m u s i b y ć le k k i. K a m p o w a c io ta m u s i m y ś le ć sz y b c ie j n iż in n e c io ty . D z ię k i t e m u je s t k a m p ó w k ą . M u s i m ie ć o d p o w ie d ź n a k a ż d ą z a c z e p k ę 22.

21 W a rto b y ło b y p o r ó w n a ć h u m o r k a m p o w y z s y s te m e m h u m o r u in n y c h s p o łe c z n o ś c i z n a jd u ją c y c h się w o p r e s j i ( w s c h o d n io e u r o p e js c y Ż y d z i, M u r z y n i e tc .).

22 S z y b k o ść i s p o n ta n ic z n o ś ć to s p r a w y z a s a d n ic z e . D la p r z y k ła d u : p o d c z a s u r o c z y ste j k o la c ji k to ś w y k r z y k u je : „ Z a p o m n ie l iś m y z m ó w ić d z ię k c z y n ie n ie ! ”. J a k a ś k o b ie ta s k ła d a r ęc e i b e z m r u g n ię c ia o k ie m m ó w i: „ D z ię k i C i B o ż e , że w s z y s c y p r z y ty m

(16)

8

4

D z is ia j h o m o s e k s u a liz m n ie je s t k a m p o w y . A le s p o ty k a s z k a m p ó w k ę , a o n a sp r a w ia , ż e h o m o s e k s u a liz m s ta je s ię za b a w n y , c h o ć n ie g łu p a w y ; z a b a w n y , a le n ie ś m i e s z n y . To w ie lk a , n a p r a w d ę w ie lk a sz tu k a . Ś w ie tn a s p r a w a . D z is ia j , k ie d y to n a g le s ta ło się s ł o ­ w e m . s ta ło s ię j a k . to je s t ja k z im i e n ie m „ M a ry ” . W s z y s c y m ó w ią d o s ie b ie „ M a ry ” . „ C z e ś ć , M ary. J a k s ię m a s z , M a r y ? ”. A lb o : „ D z ie w c z y n o ! ” . R o z m a w ia s z z n a jb a r d z ie j m ę s k ą c io t ą n a ś w ie c ie , a le m ó w isz : „ H e j, d z ie w c z y n o ” . A w te d y ona: „ P r z e sta ń z w ra c a ć s ię d o m n ie p e r «on a» i n ie m ó w d o m n ie « D z ie w c z y n o » . N i e c z u ję s ię d z ie w c z y n ą . J e ­ s te m m ę ż c z y z n ą . I m a m o c h o tę p ó jść z to b ą , d z i e w c z y n o , d o łó ż k a . N i e m a m z a m ia ­ ru iś ć d o łó ż k a z in n y m fa c e t e m ” . A ty na to: „A n ie c h c ię , d z ie w c z y n o . C h ło p z c ie b ie ja k s ię p a t r z y ” . I ta k z a c z y n a s z k a m p o w a ć na te n te m a t. T o tr o c h ę ta k , ja k b y ś m ia ć s ię z s a ­ m e g o s ie b ie , z a m ia s t p ła k a ć . A d o b ra k a m p ó w k a s p r a w i, ż e b ę d z ie s z ś m ia ł s ię ra zem z n ią , a ż n a g le p o c z u j e s z . n ie b ę d z ie s z m ia ł w r a ż e n ia , ż e w y ś m ie w a ła s ię z c ie b ie . O n a n ic s o b ie n ie ro b i z c ię ż k ie j s y tu a c ji.

K am pow a ciota nic sobie nie robi z pow ażnych spraw; świat gejów jest dla niej św iatem „siostrzanym ” . A kceptując h o m oseksualizm i obnosząc go z dum ą, kam - powiec odcina się od w szystkich hom oseksualistów , którzy nie chcą zaakceptow ać tożsam ości obarczonej piętn em . D opiero pełne u tożsam ienie z p ię tn e m m oże stę­ pić jego ostrze i uczynić piętn o o b iektem śm iech u 23. Jednakże nie w szystkie od­ n iesien ia do p ię tn a są kam pow e - tylko te żartobliw e, choć nie istnieje wymóg, by żarty były k u ltu ra ln e czy przyjazne. K am p b ard z o często bywa sk rajn ie w rogi, a niem al zawsze - sarkastyczny. Ale jego in tencja jest n ie o d m ie n n ie hum orystycz­ na. N a kam pow e cioty bardzo często m ówi się „su k i”, p odobnie jak o kam pow ym h um orze - że jest „jędzow aty”24. Kam pow a ciota, potrafiąca każdego, kto rzuca jej w yzw anie, rozbroić (położyć na ło patki) i osadzić na m iejscu, jest podziw iana. H u m o r to jej broń. Kam pow a ciota w dobrej form ie m oże (na m ocy grupowego w erdyktu) zawędrow ać na szczyt pom im o wszelkiej k o nkurencji.

M ężczyzn w cielających się w kobiece role, któ rzy d rag u ją w kom iczny sposób bąd ź którzy sam i są k om ikam i, środow isko gejowskie uznaje za kampowców. (Po­ w ażny i szykowny drag bywa uw ażany przez w ielu hom oseksualistów za kam

po-23 N a le ż y p o w tó r n ie p o d k r e ś lić , ż e k a m p je s t z ja w is k ie m p r e - lu b p r o to p o lity c z n y m . O s o b a a n t y k a m p o w a w ta k im u j ę c iu to k to ś, k to c h c e o d d z ie lić s ię o d p ię tn a , b y u p o d o b n ić s ię d o o p r e so r ó w . K a m p o w ie c n a t o m ia s t m ó w i: „ N ie je s te m p o d o b n y d o ty c h , k tó r z y n a s p r z e ś la d u j ą ”. M ó w ią c ta k , a k c e p tu je je d n a k d e f in ic j ę w ła sn e j to ż s a m o ś c i fo r m u ło w a n ą p r z e z ta m tą s tr o n ę . N o w e r u c h y r a d y k a ln e k w e s tio n u ją p ię tn o w i n n y s p o s ó b - d o w o d z ą c n ie p r a w o m o c n o ś c i o p r e so r ó w . T a k ie p o s u n i ę c ie je s t z a le d w ie z a p o w ia d a n e p r z e z k a m p . R z e c z in te r e su ją c a : r e p r e z e n ta n tk i le s b ia ń s k ie g o s k r z y d ła r a d y k a ln y c h h o m o s e k s u a lis tó w p r z y s z ły n a s p o tk a n ie k o b ie t z tr a n s p a r e n te m , k tó r y g ło s ił: „ J e s t e ś m y k o b ie t a m i, p r z e d k tó r y m i o s tr z e g a li w a s r o d z ic e ” . 24 „ S u k a ”, ja k s ą d z ę , to k o b ie t a , k tó ra a k c e p tu je g o r s z y s ta tu s , a le n ie c h c e te g o c z y n ić z w d z ię c z n o ś c ią c z y b e z o d d a w a n ia c io só w . K o b ie t y i h o m o s e k s u a ln i m ę ż c z y ź n i są u c is k a n i p r z e z n o r m a ls ó w - n ie p r z y p a d k ie m w ię c o b ie te g r u p y z a c z y n a ją o d p r z e k r o c z e n ia g r a n ic y w y z n a c z a n e j „ s u k o m ” i z m ie r z a ją w s tr o n ę o d m o w y p r z y ję c ia g o r sz e g o s ta tu s u .

(17)

wy, ale jest to k am p niezam ierzony. Ci, którzy postrzegają szykowny drag jako pow ażną sprawę, nie u zn a ją tego za kam p. C i zaś, którzy uw ażają, że to śm ieszne, aby drag queens traktow ały siebie pow ażnie, postrzegają cały te n k ra m jako n ie­ spójność ty p u kam powego). Rola kam pow ca należy do wartościowych, dlatego wielu m ężczyzn odgrywających k obiety uznaje kam pow anie za pow ód do dum y - przy­ najm niej na scenie25. Fakt że kam pow anie zależy w znacznej m ierze od spraw no­ ści retorycznej spraw ia, że artystów grających na żywo ceni się b ardziej od a rty ­ stów grających z playbacku, którzy, naw et jeśli posłu g u ją się sztuką kom iczną, m uszą niem al w całości polegać na efektach w izualnych.

Przełożył Przemysław Czapliński

Abstract

Esther NEWTON

State University of New York

Role models

The author examines in depth the meaning of ‘drag', claiming that the drag questions in

toto the "natural" organisation of the system of gender roles. The performance of drag,

reflects upon the performance of gender as fluid, being able to pass back and forth the roles of male and female; these roles are not inherited by worked out. If drag queens find gender roles easy to cross in the way they dress, act and perform, then sex roles are m ore than just genital sex. Newton writes that gay people know the possession of one type of genital equipment by no means guarantees the natural behaviour. Newton's book by stressing the constructiveness and performativity of gender roles, became a crucial point of reference for scholars such as Judith Butler and Gayle Rubin.

25 W ie lu im p e r s o n a to r ó w o p o w ia d a ło m i, ż e z m ę c z y ło ic h k a m p o w a n ie d la p r z y ja c ió ł, k o c h a n k ó w i z n a jo m y c h . C z ę s to c z u li, ż e z a p r a sz a s ię ic h n a p r z y ję c ia g e jo w s k ie , a b y z a b a w ili to w a r z y stw o i p o k a m p o w a li tr o c h ę ; t w ie r d z ili, ż e n ie m ie li o c h o t y na k a m p o w a n ie p o z a s c e n ą a lb o ż e n ie c z u li s ię k o m p e te n tn i p o z a d r a g o w y m k o n te k s t e m . P r o w a d z i to n a s w s tr o n ę s z e r s z e g o , s o c j o lo g ic z n e g o p r o b le m u d o t y c z ą c e g o b ła z n ó w , k lo w n ó w i z a b a w ia c z y a lb o naw et: k a ż d e g o c z ło w ie k a o b d a r z o n e g o ta le n t e m . K to ś ta k i z a w s z e b ę d z ie s ię z a s ta n a w ia ł, c z y je s t lu b ia n y ze

Cytaty

Powiązane dokumenty

dekorator vs kompozyt: dekorator można traktować jako uproszczony obiekt złożony obejmujący tylko jeden komponent; dekorator dodaje nowe zadania i nie jest przeznaczony do

• Wzorce oprogramowania są zwykle klasyfikowane w kategoriach wzajemnie się uzupełniających wzorców analizy (analysis patterns), projektowych (design patterns),

Popielskiego pokazała, że wśród wszystkich badanych respondentów najczęściej wymienianą jako najważniejsza jest wartość „zdrowie” (dla 45,00% ogółu badanych wartość

W drugim wykładzie na temat spraw iedliwości kościelnej i prawdy abp Grocholewski ak­ centuje służbę prawdzie w posłudze na rzecz sprawiedliwości w trybunałach

Składanek najpierw przedstaw ia źródła do badania historii A riów , następnie proces w yodrębnienia się A riów z rodziny ludów indoeuropejskich, w ew nętrzny

• Rozwiązanie: Obiekt typu Director zleca budowę obiektu typu Product obiektom typu ConcreteBuilder implementujących interfejs Builder.. • Klient wzorca: Klient zleca obiektowi

W prezentacji składni diagramu stanów UML (str.31, 32) oraz diagramów sekwencji (str. 6, 8, 34, 36, 40, 43, 45) wykazując spójność modelowanego zachowania obiektów za pomocą

• Rozwiązanie: Obiekt typu Proxy przechowuje referencję do prawdziwego obiektu typu RealObject i może być zastąpiony przez obiekt typu RealObject, ponieważ mają taki sam