• Nie Znaleziono Wyników

Jacques Rancière : historia literatury i polityka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jacques Rancière : historia literatury i polityka"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Franczak

Jacques Rancière : historia literatury

i polityka

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (135), 187-196

(2)

Komentarze

Jerzy FRANCZAK

Jacques Rancière: historia literatury i polityka

Polityka i estetyka

Jacques R ancière deklarow ał w ielekroć, że pisze po to, by przekraczać h isto ­ rycznie zd eterm inow ane p o rzą d k i m yślenia i m ów ienia, by przełam yw ać granice oddzielające specjalności, takie jak filozofia, sztuka czy n au k i społeczne (EJP, s. 148, ETP, s. 474-4751). F ra n cu sk i m yśliciel o p eruje w p rze strzen i in stytucjonalnego n iedookreślenia, tw orząc dzieło nie tyle in terd y scy p lin arn e, ile in dyscyplinarne, czyli w ym ykające się rządom określonych k om petencji. W ynika to w prost z za in ­ teresow ania p odziałem zm ysłowego, k tóry zawsze wiąże się z n arzu co n ą d ystrybu­ cją ról, z siecią n ieegalitarnych relacji zbudow aną na różnych form ach wykluczenia. Jak upraw iać filozofię, nie ustanaw iając relacji panow ania? Jak un ik n ąć p u ła ­ pek, w któ re w padła w spółczesna filozofia podejrzeń, czyli sym ptom atologia p o ­ sz u k u jąc a p raw d y p o d p o w ierz ch n ią pozorów ? A u to r N a brzegach politycznego odpow iada: należy osłabić w ertykalne u kłady i doskonalić m yślenie w kategoriach h o ryzontalnych rozkładów (EJP, s. 165-166). Tradycja m yśli krytycznej w ypraco­ w ała liczne te c h n ik i odw racania, czyli zm ien ian ia rzeczyw istości w iluzję albo ilu ­ zji w rzeczyw istość, te c h n ik i te jed n ak niosą ze sobą podw ójne niebezpieczeństw o. Po pierw sze, krytyczna m etoda sam a staje się nową d y s c y p l i n ą i zapoznaje fakt, iż właściw ością każdej n a u k i historycznej jest jej „niew łaściw ość”, czyli że lin ię oddzielającą historyczność od literackości trzeba w yznaczać wciąż na nowo. W obrębie tej nowej d y s c y p l i n y - to po dru g ie - d o m in u je łatw y re d u k c jo ­ nizm . Sztukę tra k tu je się tu zwykle w kategoriach zam askow ania: zasłona b e z in ­ teresow ności sądu sm aku skrywa rygorystyczne m echanizm y dystynkcji społecznej

B ibliografia i o b jaśn ien ia skrótów z n a jd u ją się na końcu artykułu.

1

8

(3)

1

8

8

(N H , s. 153, SE, s. 37-38, ETP, s. 133-134, P H , s. 282-288, PL, s. 32-33). R ancière n ie godzi się na sprow adzanie różnicy estetycznej do sublim acji czy ukrycia ró żn i­ cy społecznej i przeciw takiej red u k c ji w ybiera inną m etodę: cierpliw e b ad a n ie splotów p o lity k i i estetyki przy użyciu p rzejętych od K anta i zrein terp reto w an y ch k ateg o rii apriorycznych form zm ysłowości.

Jego wczesne prace - L a Parole ouvriere” (wspólnie z A lainem F aure) oraz La

N u it des prolétaires. Archives du rêve ouvrier - przynosiły oryginalną analizę n a ro ­

dzin ru c h u robotniczego w X IX -wiecznej F rancji. R ancière opisywał w ew nętrzną organizację gru p robotniczych i b ad ał sam ośw iadom ość tego ru c h u na podstaw ie licznych broszur, m anifestów i prok lam acji. D ziałalność polityczna odbywa się bow iem w p rze strzen i w yznaczanej przez pracę pojęciow ą. Każda in te rp re tac ja jest transform acją: w kracza w p rzestrzeń sporu, dokonuje redy stry b u cji zm ysło­ wego, podw aża oczywistość rozd ziału ról i k om petencji. W tej perspektyw ie kwe­ stie m a teria ln e schodzą na d ru g i p lan , a na pierw szy w ysuwają się zagadnienia rep rez en ta cji i tożsam ości. „R obotnicze słowo”, w k tórym odbywa się „dekodow a­ nie d y skursu b urżu azy jn eg o ”, odw racanie i redublow anie słów w celu p rzypisania im nowego znaczenia, stanow i m iejsce konstytuow ania się politycznego p o d m io ­ tu. Jego pojaw ienie się b u rzy ustalo n y podział zm ysłowego, w prow adza p o te n cja l­ n ą obcość w sieć m iejsc i tras, k tó rą nazyw am y rzeczyw istością (M, s. 14, PO, s. 16-17, CV, s. 10).

K luczow ym te rm in e m tego d yskursu jest „dzielenie zm ysłow ego”. O znacza on w ybiórczą segregację danych postrzeżeniow ych, dzięki której u stanaw ia się w i­ dzialność jednostek i gru p społecznych. Pojęcie „zm ysłowego” (sensible) pozw ala restytuow ać szerokie ro zu m ien ie estetyki jako refleksji o tym , co zm ysłowo do­ św iadczane. W przeciw ieństw ie do K anta, R ancière nie rozróżnia sfery czystej zm ysłow ości i sfery in telek tu ; „zm ysłowe” - co uw ydatnia rd ze ń słowa sensible - jest u niego zawsze k o nfiguracją sensów. D zielenie (lepartage) to proces k o n stru ­ ow ania system u odczuw alnych pewników, który odbywa się w p rze strzen i społecz­ nych i dyskursyw nych p raktyk. U w idacznia on jednocześnie istn ien ie podziałów i tego, co w spólne, separację i u dział (DP, s. 69-72, PL, s. 12). Ś cierają się tutaj dwie dążności: do zakonserw ow ania istniejących g ranic i do ich zakw estionow a­ nia. Z jednej strony istn ieją siły p o d trzym ujące podziały zm ysłowości u sa n k cjo ­ now ane przez w spólnotę, k tó re R ancière nazywa „p olicją”. „P olicja” m a za zadanie elim inację p u stk i i n a d m ia ru , podtrzym yw anie zgodności funkcji, m iejsc i sposo­ bów bycia. Z godnie z jej logiką, społeczeństw o składa się „z gru p m ających okreś­ lo n e zaw ody, z m ie jsc , g d zie się je w y k o n u je i ze sposobów życia, k tó re im odpow iadają” (NBP, s. 28). Przeciw staw ia się jej „polityka”, ro zu m ian a jako p ro ­ ces podw ażania istniejących podziałów , zakłócania u k ła d u poprzez u zu p e łn ia n ie go dodatkow ym elem entem : ud ziałem we w spólnocie p rzyznanym tym , którzy byli z niej w ykluczeni. Polityka n ie m a w łaściw ych sobie przedm iotów czy zagadnień, zapisuje jedynie w form ie sporu w eryfikację rów ności w ew nątrz p o rząd k u p o li­ cyjnego. Jej m echanizm em jest prow okow anie „rozchyleń” w tym , co zmysłowe, dzięki czem u dostrzegam y coś, czego w cześniej nie m ogliśm y w idzieć. Polityka

(4)

Franczak

Jacques Rancière: historia literatury i polityka

dotyczy w ięc b ezpośrednio „tego, co w idzim y i co m ożem y o tym pow iedzieć, tego, kto m a kom petencje, aby w idzieć, i predyspozycje, aby m ów ić” (DP, s. 69-70, M, s. 55, ETP, s. 113-117).

Tak pojęta polityka zaczyna się w raz z dem okracją, czyli wówczas, gdy podw a­ żona zostaje w ładza urodzenia i w ładza bogactw a. D em okracja nie jest tu an i ty­ p em u stro ju , an i fo rm ą społeczeństw a, lecz p a ra d o k sa ln y m u p ra w n ie n ie m do spraw ow ania władzy, któ re sprow adza się do nieobecności u praw nienia. To „skan­ dal, zw iązany z wyższością dającą ty tu ł do rządzenia n ie o p artą na żadnej innej zasadzie z w yjątkiem samej nieobecności takiej wyższości” (N D D , s. 53-60, CH M , s. 126-127, PM , s. 81-89, ETP, s. 187-189). R ancière ch ę tn ie w raca do A rystotele- sowskiego zoonpolitikon. C złow iek jest istotą polityczną, gdyż posiada mowę, k tó ­ ra kw estie spraw iedliw ości i niespraw iedliw ości p o trafi uczynić w spólną, podczas gdy zw ierzę dysponuje jedynie głosem , przekazującym radość i ból. Rzecz jednak w tym , by dow iedzieć się, kto posiada mowę, a kto jedynie głos, czyli jakie n iejaw ­ ne stru k tu ry w łączają n as do politycznej w spólnoty lu b z niej w yłączają. R zem ieśl­ nicy nie uczestniczą w zgro m ad zen iu ludow ym , bo - jak dow odzi P lato n - nie m ają na to czasu. Ów „brak czasu” to w pisany w form y dośw iadczenia zmysłowego zn a turalizow any zakaz. Polityka pojaw ia się wówczas, gdy do głosu dochodzą „ci, którzy n ie m ają czasu” (EJP, s. 25, P H , s. 53-54). N ie znaczy to po p ro stu , że kolej­ ne gru p y społeczne arty k u łu ją swoje żądania; sfera pub liczn a - inaczej niż w ko n ­ cepcji H ab e rm asa - nie jest p rz e strz e n ią rac jo n aln e j debaty, lecz a re n ą w alki o w ysłuchanie, o statu s p a rtn e ra dialogu. W obrębie dyssensualnego procesu, ja­ k im jest polityka, k o n sty tu u ją się jednostkow e i zbiorow e tożsam ości. Nowe p o d ­ m io ty w yodrębniają się w poszu k iw an iu w łasnej d efin icji i istn ieją w interw ale pom iędzy różnym i nazw am i (N D D , s. 74-75, ETP, s. 355-356).

G łów nym p rze ciw n ik ie m ta k pojętej p o lity k i jest k o n sen su s, czyli fikcyjne p o je d n a n ie sensu z sam ym sobą, któ re pociąga za sobą zgodę na zn atu ralizo w a- n y p o rzą d ek d o m in a cji, na obow iązujący p rzy d z iał praw a do m ów ienia i d zia ła ­ nia (CHT, s. 18, MP, s. 62-63, SE, s. 75-76, ETP, s. 123-124). K ażde rząd zen ie zasadza się na d y stry b u cji tego praw a: jedne w ypow iedzi w spółtw orzą d yskurs publiczny, in n e pozostają głosem p ryw atnym ; jed n e m a ją u d ział w u n iw ersa ln o ­ ści, d rugie p rzy p isa n e są p arty k u la rn o śc i. D em o k racja oznacza b e z u sta n n ą w al­ kę o re p a rty c ję p o d z ia łu na to, co p u b lic z n e i to, co p ryw atne, czyli o w łączanie w tę p rz e strz e ń osób w ykluczonych przez logikę policy jn ą (niew olników , ro b o t­ ników , im igrantów , szaleńców, biedaków , ko b iet itd .), w yryw anie ich „cichej w ła­ dzy ” u ro d z e n ia i bogactw a. Społeczeństw o p o zo staje zb io re m n ie e g a lita rn y c h re la cji (władza starszych n a d m łodszym i w ro d zin a ch , uczonych n a d niew ykształ­ conym i w szkołach itp .), a dem okracja fu n k cjo n u je w tej sieci re la cji jako n a d ­ datek, w praw iający w ru c h m e ch a n izm tran sg re sji, czyli ro zszerzan ia rów ności człow ieka p u b liczn eg o na in n e dom en y życia. W łaściw a jej logika dyssensu d e­ cyduje o b ez u sta n n e j re k o n fig u racji stosunków m ięd zy s e n s e m i s e n s e m , czyli m ięd zy odczuw alną obecnością a zn a cz en iem (N D D , s. 58-72, M , s. 38-39,

ETP, s. 563).

1

8

(5)

06

1

Podział zm ysłowości, podtrzym yw any przez policję, znaturalizow any w ram ach społecznego konsensu, jest zarazem istotowo p o d atn y na zm ianę, na rekonfigura- cję i deh ierarch izację. Świat, zbudow any z różnych form w idzialności, pozw ala się przepisyw ać i przekształcać. Pole sztuki i pole p o lity k i pokryw ają się ze sobą jako m iejsca ustan aw ian ia sporu, k tó ry kw estionuje zalegalizow aną oczywistość p odziału. N a obu tych polach dochodzi do negocjow ania i podw ażania schem atów stru k tu ru ją c y c h dośw iadczenie. Logika policyjnego dyskursu stabilizuje p o rzą d ­ ki odczuw ania i m ów ienia, blokując rozm aite artykulacje. P olityka i sztuka po ­ szerzają zbiór m ożliw ych w ypow iedzi i działań; w ru c h u p erm a n en tn e j tran sg resji o g arn ia ją to, co niew ysław ialne, niew yobrażalne i n ie d o p u szczaln e. N ie da się w yobrazić sobie ich rozdziału, gdyż polityka m a swój w ym iar estetyczny (dokonu­ je p o d ziału zm ysłowości i k sz tałtu je nasze sensorium ), a sztuka m a w ym iar p o li­ tyczny (definiuje na nowo to, co m ożliw e do pow iedzenia i zrobienia). L ite ra tu ra, jako sztuka słowa, zn a jd u je się w sytuacji szczególnej; p ara fraz u jąc A rystotele- sowską form ułę, R ancière pisze, że człow iek jest zw ierzęciem politycznym , p o n ie ­ waż jest zw ierzęciem literackim , które przy pom ocy słów zm ienia swoje „n a tu ra ln e ” p rzeznaczenie (DP, s. 105, ETP, s. 129-130).

Z asadą procesów społecznych jest niezgoda (mésentente), ro zu m ian a jako „nie- u z g o d n ie n ie ” . N ie chodzi tu o hetero g en iczn o ść reżim ów w ypow iedzeniow ych i b rak rozstrzygającej reguły, lecz o obecność lub nieobecność w spólnego in te rlo ­ k u to ro m p rze d m io tu w ypowiedzi. A kt polityczny b u d u je relację pom iędzy rze­ czam i z p o zo ru o ddzielonym i. Jego dialo g iczn y c h a ra k te r w yw odzi się w prost z literackiej heterologii; inw encja polityczna spełnia się w aktach arg u m en tacji i m etaforyzacji. L ite ra tu ra bierze w ten sposób aktywny udział w budow aniu w spól­ n oty i określa w aru n k i m ożliw ości form ow ania się nowych podm iotów. N a p la n ie lite ra c k im o d p o w ied n ik iem politycznej niezgody jest n ie zro zu m ien ie ; to efekt zerw ania z p o rząd k iem przedstaw ieniow ym , często m itologizow any jako now o­ czesna „nieprzechodniość”, w istocie w arunkujący poszukiw anie nowych nazw i re- konfigurację zm ysłowego (M, s. 12, P L, s. 51, C H M , s. 11-12, ETP, s. 564).

Redefinicje

Polityczność lite ra tu ry nie w iąże się więc z obecnością lub nieobecnością spraw p ublicznych w dziele, nie m a też nic w spólnego z osobistym zaangażow aniem p i­ sarzy w w alki ich czasów. Co w ięcej, autonom ia to w arunek p o te n cja łu em ancypa­ c y jn eg o u tw o ru . L ite r a tu r a je st p o lity k ą w ów czas, g d y p o w strz y m a się od jakiejkolw iek in terw en cji politycznej. D zieło, któ re „niczego nie chce” m oże oka­ zać się b ardziej wywrotowe n iż p ło m ien n y rew olucyjny m anifest. D zieje się tak przez sam fakt radykalnego oddzielenia sensorium sztuki od sensorium życia co­ dziennego (PL, s. 11, EJP, s. 36).

R ancière w yróżnia dwie u to p ie estetyczne: u to p ię sz tu k i sam oznoszącej się i sztuki skupionej na w łasnym m e d iu m oraz dwie odpow iadające im p o lityki - politykę sztuki stającej się życiem i politykę opornej formy. Ż adna z tych u to p ii

(6)

Franczak

Jacques Rancière: historia literatury i polityka

nie m oże się zrealizow ać, ale istniejąca m iędzy n im i sprzeczność ożywia sztukę, stym ulując jej inw encyjność. D zieło staje się „wyem ancypow ane i em ancypujące” wtedy, gdy w ym knie się dyktatow i dwóch u to p ii i odpow iadających im polityk, gdy odpow ie na dośw iadczenie m nogości i sform ułuje w łasną politykę. U lu b io ­ nym przy k ład em R an cière’a pozostaje Pani Bovary. D em okracja tem atów , b o h ate­ rów, przedm iotów i form w ypow iedzi to radykalna form a równości, która niszczy h ie ra rc h ię re p rez en ta cji i pow ołuje do życia społeczność czytelników jako „spo­ łeczność pozbaw ioną le gitym izacji” . R zekom a apolityczność F lau b e rta (i innych pisarzy rezygnujących ze społecznego zaangażow ania na rzecz k u ltu literatu ry ) w pisuje się w ideę „rów ności w obojętności” i stanow i część estetycznej separacji, będącej w aru n k ie m dem okratycznej rek o n fig u racji zm ysłowego (DP, s. 44-45, PL, s. 18-24, EJP, s. 39, MP, s. 95-96). „W ielka p a ra ta k sa ”, czyli rozbicie porządków na rzecz „przypadkow ości sw obodnego łączenia się atom ów ”, to w ynalazek XIX-wiecz- nych pisarzy realistycznych. O dkrycie tej „w spólnoty bezm iernego ch ao su ”, od­ dzielonej cienką lin ią od obszarów szaleństw a i od w spólnotow ego konsensusu, m iało swoje konsekw encje i dla sztuki, i dla kon fig u racji społecznej. L ite ra tu ra - pow iada R ancière, zapożyczając pojęcia z Anty-Edypa D eleuza i G u attariego - sta­ nęła po stro n ie m olek u larn ej rów ności afektów i m ik ro z d arze ń przeciw molowej równości podmiotów, co m iało zw iązek z roszczeniam i egalitaryzm u (EJP, s. 73-75, 172, PL, s. 35, ETP, s. 64-65, 142).

R edefinicje, które p ro p o n u je au to r Niezgody, odbyw ają się w p rze strzen i poję­ ciowej oczyszczonej z obiegowych term inów , ta k ich jak nowoczesność i ponowo- czesność, m o d e rn izm i p ostm odernizm , realizm i aw angarda. Czym bow iem jest now oczesność, „w im ię której w rzuca się dziś H ö ld erlin a, C é zan n e’a, M allarm égo, M alew icza i D u ch am p a do jednego w orka, gdzie m iesza się k artezjań sk a nauka i rew olucyjne ojcobójstwo, epoka m as i ro m antyczny irracjo n alizm , zakaz p rze d ­ staw iania i te c h n ik i rep ro d u k c ji m echanicznej, kantow ska w zniosłość i F reudow ­ ska scena pierw otna, ucieczka bogów i ek sterm inacja europejskich Żydów ” (DP, s. 67)? To n ie fu n k c jo n aln e pojęcie ujaw nia w to k u analizy w łasne im plikacje. Po pierw sze, ro zpoznajem y teleologiczne m yślenie o sztuce, zgodnie z którym fiksa- cja na w łasnym m e d iu m m iałab y być zw ieńczeniem wielowiekowej ewolucji. Po drugie, dochodzi tu do u n iw ersalizacji w ątku au to n o m ii estetycznej, podczas gdy autonom ia istnieje tylko w splocie z h eteronom ią. M alarstw o abstrakcyjne n ie tyle eksploruje p ow ierzchnię i plam ę, co daje w yraz w izji człowieka ulokow anego w no ­ wych budow lach i otoczonego now ym i przed m io tam i. „C zysty” poeta M allarm é i fu nkcjonalistyczny inżynier B ehrens są b raćm i w eksperym encie; łączy ich idea uproszczonych form , które m ają zdefiniow ać nową te k stu rę życia zbiorowego (DP, s. 74, EJP, s. 110, M PS, s. 104-108).

Pojęcia now oczesności i ponow oczesności „błędnie p ro jek tu ją na następstw o czasowe antagonistyczne elem enty, których zderzenie ożywa cały estetyczny p o ­ rząd ek sz tu k i” (EJP, s. 37). Ponowoczesność nie oznacza końca now oczesności, lecz jest zn a k ie m uśw iadom ienia sobie sprzecznej n a tu ry reżim u estetycznego, która zostaje zin terpretow ana w kategoriach u p ad k u p aradygm atu. K ażdy m om ent

16

1

(7)

1

9

2

w rozw oju sztuki w spółtw orzą bow iem dwa czynniki: historyczność właściwa da­ n em u reżim ow i i sam ośw iadom ość epoki. D opiero na tym tle m ożna rozpatryw ać decyzje zerw ania lu b antycypacji podejm ow ane w ew nątrz reż im u (DP, s. 50-51, 78). Pojęcie „ lite ra tu ry ” też nie jest te rm in e m transh isto ry czn y m , lecz ściśle p o ­ w iązanym z m om en tem dziejow ym w yznaczonym przez koniec reżim u p rze d sta­ wieniowego. Jeszcze V oltaire zazdrościł C o rn eille’owi p u b lik i złożonej z książąt i możnowładców. F la u b e rt ro zu m iał już, że pisać nie znaczy mówić, przem aw iać z pozycji w yznaczonej przez statu s społeczny, lecz pow ierzać się porządkow i sło­ wa pozbaw ionego p an a i celu, wyrzekać się w ładzy narzuconego przekazu i okreś­ lonego odbiorcy, rozw ijać dyskurs pozbaw iony właściwości. Pojęcie „ lite ra tu ry ” oznacza ta k n apraw dę specyficzny reżim sztuki, zw any przez R an cière’a estetycz­ nym (PL, s. 12-15, C H M , s. 114-136, M PS, s. 103-108, EPT, s. 141-144).

R eżim sztuk to specyficzny typ relacji m iędzy p ro d u k cją oraz p raktykow a­ n iem sztuki, form am i w idzialności tych p rak ty k i ich pojęciow ym ujęciem (DP, s. 78). C hodzi zatem o sposoby funkcjonow ania i opisyw ania artefaktów , przyjęte m odele tw orzenia i odbioru. W reżim ie etycznym nie istnieje jeszcze sztuka jako odrębna dziedzina dośw iadczenia. Poezja, m alarstw o i m uzyka to rzem iosła, oce­ n iane w edle przydatności dla w spólnoty i zgodnie z „funkcją ich w ew nętrznej praw ­ dy” . Stawia się im pytania o ich pochodzenie, czyli związek z tym , co przedstaw iają, oraz o ich przeznaczenie, czyli o to, do czego m ogą zostać użyte. W c e n tru m tego reżim u zn a jd u je się „źródło i telos obrazów w relacji z etosem w spólnoty” (EJP, s. 186, PM , s. 81-85). Z kolei w reżim ie przedstaw ieniow ym sztuka w yodrębnia się jako osobna dziedzina aktyw ności. P odporządkow ana zostaje ona zasadzie mimesis, rozum ianej za A rystotelesem jako skuteczny sposób im itow ania zdarzeń i postaci. Im itacje są zarazem w eryfikow ane i ch ronione p rze d orzekaniem o praw dziwości. W eryfikuje się je n ie poprzez odniesienie do idealnego m odelu, lecz do zasad sztuki i reguł poszczególnych gatunków (h ierarchie tem atów , zgodność te m a tu i form y etc.). R eguły p rzedstaw ienia d efin iu ją przynależność do d ziedziny sztuki i okreś­ lają, co m oże być pokazane czy pow iedziane, co n ato m iast zn a jd u je się poza g ra n i­ cą w yrażalności i stosowności (DP, s. 81, C H M , s. 180-181, F C , s. 14-18, IE, s. 21-23, ETP, s. 389-340).

W brew pozorom X IX -w ieczny rea lizm nie był k u lm in ac ją reż im u p rze d sta­ w ieniowego, lecz m om en tem zerw ania i otw arciem sceny, na k tó rą w stąpi m a la r­ ska „a b strak c ja” i „ n iep rze ch o d n ia” m etafora poetycka. To m om ent ustanow ienia reżim u estetycznego, w którym p rzestaje się liczyć zarów no etyczny sens obrazów, jak i zgodność z regułam i. D efin icją sztuki staje się specyficzny sposób jej istn ie ­ nia: przynależność do sfery zm ysłowej oddzielonej od form potocznego dośw iad­ czenia. N ależy rozpoznać polityczny w ym iar tego zerw ania: znosząc h ie ra rc h ię tem atów i gatunków , sztuka ustanaw ia bezw zględną równość w idzialnego, dem o­ krację przedm iotów i podm iotów. O drzuca podziały n arzu co n e przez w ładzę i b u ­ duje inne sensorium n iż sensorium dom inacji. Rów nocześnie w jej łonie ro d zi się sprzeczność, która ożywiać będzie kolejne pokolenia artystów. Sztuka niszczy n o r­ m y i reguły mimesis, dąży do przekroczenia w łasnych ograniczeń i w ejścia w p o ­

(8)

Franczak

Jacques Rancière: historia literatury i polityka

rządek życia. Z drugiej strony, aby zachować tożsam ość, defin iu je się jako m ocno w yodrębniona dziedzina „innego p o strzeg an ia” (DP, s. 49-50, PM , s. 17-30, EJP, s. 29, IE, s. 25-32, SE, s. 64-67, ETP, s. 343-348). W łaśnie ta sprzeczność, k o n sty tu ­ tyw na dla całego reżim u, objaw iała się n am p o d postacią sporu sz tu k i au to n o ­ m icznej ze sztuką zaangażow aną. Ona też, rzutow ana na oś czasu, stała się podstaw ą n a rra c ji o „now oczesności” i „ponow oczesności”.

Indyscyplinarna historia literatury

P odw ażenie oczywistości otw iera język h isto ry czn o literack i na radykalne p rze­ w artościow ania. W w ielu braw urow ych in te rp re ta c ja c h R ancière wywodzi p o li­ tyczne p rojekty z „czystej” poezji (M allarm é, R im baud, Rilke) oraz z prozy oddanej „absolutow i sty lu ” (F lau b ert, P roust, Borges). Jednocześnie ukazuje w ew nętrzne pęknięcia w tw órczości pisarzy zaangażow anych, zm ieniających słowo w oręż w al­ ki o spraw ę (Sartre, B recht). Jego le k tu ry przechodzą od literackiego te k stu do społecznego k o n te k stu w sposób konieczny (gdyż żadne dzieło nie istn ieje „sam o w sobie”) i n a tu ra ln y (nie m a w yraźnej granicy, rozdzielającej te dwa porządki). Szereg red e fin icji zm usza do ponow nego przem yślenia term in ó w „now oczesno­ ści” i „ponow oczesności”, „re aliz m u ” i „aw angardy”, pozw ala dotrzeć do głębo­ k ic h sp rze cz n o ści g e n e ru ją c y c h u to p ie arty sty c z n e i p o lity k i. „N ow oczesne” p rogram y i pro jek ty artystyczne rozpatryw ane są w szerszym kontekście, w yzna­ czonym przez dynam iczną relację reżim u sztuki z estetyczną sam ośw iadom ością epoki. L ite ra tu ra , której ponow nie przyznaje się rangę ważnego aktora p rze m ian społecznych, opisyw ana jest i oceniana ze w zględu na sposób m o n ta ż u /d e m o n ta ­ żu w ięzi łączących to, co m ożna zobaczyć, pow iedzieć oraz pom yśleć.

Czy z pisarstw a R an cière’a m ożna w yabstrahow ać jakąś m etodę? W ydaje się to m ożliw e, aczkolw iek należy tu zachować szczególną ostrożność. A utor Niemego

słowa nie fo rm u łu je żadnych reguł, które m iałyby określać, jak interpretow ać p o ­

litykę kon k retn y ch projektów artystycznych. S ięgnijm y po p rzykłady przyw ołane przez filozofa. Czy zatem Nędznicy to „katechizm z socjalistycznym i ciągotam i”, „bezm yślnie sen ty m en taln y i m ieszczański obraz w alki klasow ej”, czy też „pierw ­ szorzędny p o em at” o n aro d z in ac h dem okracji? Czy chaotyczna form a pow ieścio­ wa (na p rzykład u D os Passosa) jest św iadectw em zagubienia w pokaw ałkow anej rzeczyw istości, obrazem rygorystycznej logiki system u kapitalistycznego, ukrytej p o d pow ierzchniow ym rozproszeniem , czy n ih ilisty c zn ą red u k cją w alki klasowej do dionizyjskiego chaosu? Czy obrazy Grosza z lat 20. bądź film y Scorsese z lat 80. jawią się n am jako „ostoja k rytyki polity czn ej”, czy też przeciw nie, jako „apo­ lityczne spojrzenie na nieu b łag an y chaos lu d z k ich spraw utrzy m an e w m alow ni­ czej poetyce różnic sp ołecznych”? R ancière odpow iada tak: „Istn ieją dostępne w rów nym sto p n iu form uły, a o ich zn aczen iu decyduje ta k n apraw dę stan ko n ­ flik tu , który jest wobec n ic h zew nętrzny [...]. N ie istnieje żadne k ry te riu m pozw a­ lające ustalić właściwą korelację m iędzy polityką estetyki a estetyką p o lity k i” (EJP,

(9)

1

9

4

K ryteria te ustalać pow inien h istoryk literatu ry , odnosząc dzieła literack ie do w spółczesnych dziełu napięć i konfliktów, rzutując swoje rozpoznania na sieć „prze­ m ieszczeń, które tw orzą form y politycznego upodm iotow ienia i artystycznej in ­ w encji” (EJP, s. 148). Jak jed n ak określać „stan k o n flik tu ” czy „stan p o lity k i” - całość rozległą i otw artą, pokrywającą wszystkie dziedziny życia zbiorowego? W jaki sposób dowieść praw om ocności h ip o te z in terpretacyjnych? Czy nasze b ad a n ie nie jest skazane „w ostatecznej in sta n c ji” na arb itraln o ść rozstrzygnięć? Ja k i czynnik m iałb y na p rzy k ła d przesądzić, czy atom izacja pow ieściow ych światów sprzyja politycznej indyw iduacji, czy b lokuje ją? R ancière pow iada na przykład, że p o ­ w ieści V irg in ii W oolf stanow ią elem ent i d o k u m e n t „dem okratycznej h is to rii” w znacznie wyższym sto p n iu niż dzieło Z oli i w szystkie form y epiki społecznej. D laczego? Bo zaprojektow ana w n ic h praca n a d zbieg an iem się i rozciąganiem czasowości oraz tech n ik a um ieszczania w ydarzeń na najb ard ziej drobiazgow ym poziom ie tw orzą siatkę, któ ra um ożliw ia „skuteczniejsze przem yślenie form spo­ ru politycznego” (N H , s. 201-202, EJP, s. 180). Czy ta teza daje się obronić w ko n ­ tekście w alk politycznych i konfliktów społecznych początku X X w ieku, czy też w ynika z aksjologicznych obciążeń samej teorii, w yraźnie faw oryzującej lite ra tu ­ rę niezaangażow aną w bieżące debaty, eksperym entującą z rad y k aln y m i form am i m ikrologii n arracyjnej i fragm entacji?

R ancière, w p ełn i świadom tych niebezpieczeństw , zaleca autorefleksyjne b ad a­ nie ograniczeń własnego dyskursu. H istoria lite ra tu ry jako odrębna d y s c y p l i n a n au k hum anistycznych projek tu je określoną d y s c y p l i n ę p isania i m yślenia: określa w yraźnie, co w jej obrębie pozwala się wypowiedzieć, a co nie, co poddaje się rozum ieniu, a co wymyka się kom petencjom badacza. W swojej tradycyjnej po­ staci sprowadza się do opisu ewolucji autonom icznych form artystycznych rzutow a­ nych na tło, które tw orzy to, co zew nętrzne (historia, polityka, relacje społeczne, rozwój innych sztuk itp.). Tym czasem h istoria literatu ry nie jest n eu tra ln ą p rak ty ­ ką sprow adzającą się do odtw arzania pewnego obiektyw nie istniejącego procesu, lecz obciążonym aksjologicznie procesem odsłaniania i zasłaniania przedm iotu, który ukazuje się n am w p olu podziału zmysłowego, w spółtw orzonym na różnych w arun­ kach przez p raktyki polityczne i literackie oraz ich historyczne rekonstrukcje. N a ­ leży więc wypowiedzieć posłuszeństwo d y s c y p l i n i e i znieść granice, oddzielające h istorię literatu ry od dyscyplin pokrew nych (badań historycznych, n au k społecz­ nych, filozofii). O d tego gestu wiele zależy. Praca historyka literatury, podobnie jak praca samego pisarza, podlega wszak dialektyce policji i polityki: m oże budow ać form y identyfikacji lub dezidentyfikacji, um acniać lub zrywać więzi przynależno­ ściowe, obnażać w ykluczenia, które definiują istniejącą w spólnotę, lub projektować w spólnotę nową. Teoretyczne koncepty um acniają ustanow ione dom eny bądź wyty­ czają trasy pom iędzy ich granicam i, legitym izują lub delegitym izują władzę, w pi­ sują się w n ieegalitarną logikę eksplikacji lub w równościową etykę tran slacji (MI, s. 108-109, MP, s. 92-93, 218-219, CHT, s. 186-187). N iezbędna wydaje się św iado­ mość, że każda opowieść historycznoliteracka stanowi interpretację, ta zaś nieuchron­ nie zm ienia się w interwencję.

(10)

Franczak

Jacques Rancière: historia literatury i polityka

L ite ra tu ra stanow i specyficzny m odus m ów ienia, w k tó ry m pro d u k cja m e ta­ for i sym boli po d d an a zostaje autorefleksji, a ustanow ione perspektyw y p odlegają odw róceniu (MPS, s. 32-38, ETP, s. 432, SE, s. 70-73). Policja pow iedziałaby: oto definicja literatury. P olityka, z drugiej strony, mówi: nie m a w ogóle takiej d efin i­ cji, istn ieje tylko n ie u sta n n a w ojna o definicję m ożliw ości form sztuki i p o lityki (EJP, s. 159). H istoryk literatu ry , w ydaw ałoby się, pow inien zostać kro n ik arzem tej w ojny i kreślić linie frontów, na których lite ra tu ra zm aga się z w idzialnym świa­ tem o jego m ożliw y kształt i swoją w łasną definicję. Ale chcąc nie chcąc staje się aktorem tych zm agań, w chodzi w p rze strzeń sporu nie na praw ach obserw atora, lecz uczestnika. Rola, jaką m a tu ta j do odegrania, zależy od sposobu, w jaki b ę­ dzie profilow ał relacje m iędzy polityką estetyki i estetyką polityki.

Do dzieł Jacques'a Rancière odsyłają następujące skróty: C H M - L a Chair des mots. Politique de l’écriture, G alilée, Paris 1998. C H T - Chronique des temps consensuels, Le Seuil, P aris 2005.

CV - Courts voyages au Pays du peuple, E d itio n s d u S euil, P aris 1990.

D P - Dzielenie postrzegalnego. Estetyka i polityka, przeł. I. Bojadżijew a, J. Sowa, W ydaw ­ nictw o H a!art, K raków 2007.

E JP - Estetyka jako polityka, przeł. J. K utyła, P. M ościki, W ydaw nictw o K rytyki Politycz­ nej, W arszaw a 2007.

E T P - E t tant pis pour les gens fatigués. Entretiens, É d itio n s A m sterdam , P aris 2009. F C - L a Fable cinématographique, É d itio n s du Seuil, P aris 2001.

IE - L’Inconscient esthétique, La F abrique, P aris 2001. M - L a mésentente. Politique et philosophie, G alilée, Paris 1995.

M I - L e Maître ignorant: Cinq leçons sur l’émancipation intellectuelle, Fayard, P aris 2004. M P - Moments politiques - Interventions 1977-2009, La F abrique, Paris 2009.

M PS - Mallarmé, la politique de la sirène, H ach ette, P aris 1996.

N B P - N a brzegach politycznego, przeł. I. Bojadżijew a, J. Sowa, W ydaw nictw o H a!art, K ra­ ków 2008.

N D D - Nienawiść do demokracji, przeł. M. K ropiw nicki, In sty tu t W ydaw niczy K siążka i P ra ­ sa, W arszaw a 2008.

N H - Les noms de l’histoire. Essai de poétique du savoir, É d itio n d u Seuil, P aris 1992. P H - Le Philosophe et ses pauvres, F la m m a rio n (P oche), P aris 2007.

P L - Politique de la litérature, G alilée, P aris 2007.

PM - L a Parole muette. Essai sur les contradictions de la littérature, H ach ette, P aris 1998. P O - L a Parole ouvrière, w spólnie z A lainem F aure, La F abrique, Paris 2007.

SE - Le Spectateur émancipé, La F abrique, P aris 2008.

1

9

(11)

96

1

Abstract

Jerzy FRANCZAK

Jagiellonian University (Kraków)

Jacques Rancière: the history of literature, and politics

T his a rticle is an a tte m p t at p re s e n tin g Jacques R a n c iè re ’s lite ra ry th e o ry . French p h ilo s o p h e r proves th a t an aesthetic dim ension is in h e re n t to politics and th a t th e arts have a political dim ension: th e ir fo rm s pro p o se n e w paradigms o f th e com m unity. Both literature and politics pro p o se n e w ways o f articulating reality. His th e o ry concerns especially th e so called "esthetic regim e o f art" w h ic h breaks d o w n various hierarchies o f o th e r regimes ("ethical" and "representational"). Such an artistic egalitarianism is analogous to th e breaking d o w n o f real social and political hierarchies. T h e history o f literature has to define in each case this co rre sp o n de n ce b e tw e e n literary fo rm s and fo rm s o f political action.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

Prawda sprawia, że stajemy się dobrzy, a dobro jest prawdziwe: tym optymizmem żyje wiara chrześcijańska, gdyż jej zostało dane zobaczyć Logos, stwórczy

R ozstrzygnięcia tak ie z kon ieczn ości bow iem dotyczą sytu acji uproszczonych, w yrw an ych z niepow tarzaln ego kontekstu, w jakim realizow an e są konkretne

Nie jest to zbyt istotne, wystarczy jedynie zaznaczyć, że historia życia nadal trwa, toczy się swym torem a wiele opisywanych tu spraw i stanów zostało już

Jedną z zasad, którą kierujemy się na tym etapie pracy, jest to, by nasze pytanie nie „opierało się na problemie”.. Nie dotyczyło narkotyków, przemocy

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

Do poradni onkologicznej nie jest wymagane skierowanie, karta diagnostyki onkologicznej nie jest więc konieczna do rozpoczęcia diagnostyki, tak jest teraz i tak będzie po

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego