• Nie Znaleziono Wyników

W kwestii wytycznych Sądu Najwyższego co do wymiaru kary

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W kwestii wytycznych Sądu Najwyższego co do wymiaru kary"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Szerer

W kwestii wytycznych Sądu

Najwyższego co do wymiaru kary

Palestra 2/5-6(8), 33-36

(2)

W kwestii wytycznych Sqdu Najw yższego

co do wymiaru kary

Uwagi prof. Cieślaka o najnow szych w ytycznych Sądu Najwyższego (zamieszczone w n rz e 3-4 „ P a le s try ” z br.) są bardzo in teresu jące i poży­ teczne, zaw ierają jed n a k pew n e tw ierdzenia, k tó re m ogą w yw oływ ać n i e - - porozum ienia. T rzeb a więc rzecz w yjaśnić czym prędzej.

I

Zdanie w w ytycznych, że w skazania art. 54 k.k. „odnoszą się jedynie do tych okoliczności, k tó re za najw ażniejsze uznaw ał ustaw odaw ca w r. 1932“ , obudziło otoawę prof. Cieślaka, iż „można by stąd w yciągnąć wniosek, że art. 54 nie odpowiada obecnym pojęciom o fu n k cji k a ry w społeczeństw ie so­ cjalistycznym i ak tu aln y m problem om polityki k ry m in aln ej, chociaż od­ pow iadał założeniem ustaw odaw cy z r. 1932.” Szanow nem u A utorow i cho­ dzi o to, by w spom niane tw ierd zen ie niie było uznane przez sądy za całko­ w itą lub chociażby częściową d ezak tualizację art. 54, jako sprzecznego „z takim i czy innym i zasadam i obecnego porządku p raw n e g o ”.

Jeśliby m ogła pow staw ać podobna w ątpliw ość, to dobrze że prof. Cieślak na nią w skazał. Mogę jed n ak zapew nić, że na zebraniu, na któ ry m u ch w a­ lono w ytyczne, n ik t nie m yślał o u jm ow aniu czegokolwiek z mocy obowią­ zującej art. 54 k.k. U w ażano go jedy n ie za n i e k o m p l e t n y i chcia­ no uzupełnić w skazaniem , że wzgląd na „stosunek spraw cy do jasn o wido­ cznego in te re s u społecznego” pow inien się znajdow ać w śród ty ch czynni­ ków, na k tó re „w naszej sy tu a c ji sądy p o w in n y (używ ając term inologii art. 54 k.k.) p r z e d e w s z y s t k i m zw racać uw agę, gdy p rzystę­ p ują do o kreślania wysokości k a r y ”.

(3)

34 M IE C Z Y S Ł A W S Z E R E R N r 5— 6

II

Prof. C ieślak kw estionuje słuszność przyjęcia w w ytycznych, że „nie­ bezpieczeństw o społeczne spraw cy jest zależne w sposób konieczny od u- św iadom ienia sobie przez spraw cę szkodliwości społecznej swego czynu (. . Bo, powiada, „osoba niepoczytalna z pow odu choroby um ysłow ej lu b p ijak, k tó ry upił się do nieprzytom ności, mogą być bardzo niebezpiecz­ ni, chociaż nie zdają sobie w ogóle sp raw y ze znaczenia swych czynów (...)”. Prof. C ieślak w y ty k a przy tym , że w w ytycznych mówi się nie o „spo­ łecznym niebezpieczeństw ie czynu“, lecz o „społecznym niebezpieczeństw ie sp ra w cy “ . W yw ołuje to -bowiem „skojarzenia z dość odosobnionym i w n a u ­ ce radzieckiej poglądam i Gercenzona, a naw et w prost gorsze jeszcze rem i­ niscencje poglądów szkoły p o z y ty w n e j.”

To chyba jakieś w ielkie nieporozum ienie. Przecież H ercenzon (w cyto­ w anym przez prof. Cieślaka m iejscu na str. 293 „P raw a k arn eg o “ tegoż

au to ra) m ów i w łaśnie o niebezpieczeństw ie społecznym p r z e s t ę p ­ s t w a , a nie spraw cy, czyli o d w r o t n i e , niż to czynią w ytyczne. H ercenzon pisze tam m ianow icie: „przestępstw o popełnione um yślnie jest w zasadzie bardziej społecznie niebezpieczne aniżeli podobne przestępstw o popełnione nieum yślnie; przestępstw o popełnione przez recydyw istę jest bardziej społecznie niebezpieczne aniżeli analogiczne przestępstw o popeł­ nione po raz pierw szy.“

U w ażam to sform ułow anie H ercenzona za zgoła błędne, tym bardziej w ięc nie chciałbym , by kojarzono z nim posługiw anie się w w ytycznych (za k tó re ponoszę sw oją cząstkę odpowiedzialności) pojęciem społecznego niebezpieczeństw a s p r a w c y . Przecież w sform ułow aniu H ercenzona to w łaśnie je st niefortunne, że mówi się w nim o niebezpieczeństw ie prze­ stępstw a, a więc o niebezpieczeństw ie c z y n u .

Prof. C ieślak określa niebezpieczeństw o jak o znaczne praw dopodobień­ stw o w y rządzenia szkody. Zgoda. W tedy jed n a k nie mogą (może to m oja w ina) zrozum ieć, dlaczego przestępstw o um yślne m iałoby grozić większym praw dopodobieństw em w yrządzenia szkody niż przesiępstw o nieum yślne, a p rzestępstw o popełnione przez recydyw istę w iększym niż popełnione po raz pierw szy. Jeśli m anko zaw inione w yniosło np. 100 000 zł, to — m oim skrom nym zdaniem — s z k o d a jest absolutnie tak a sam a bez względu na to, czy spraw ca dopuścił się pow stania niedoboru um yślnie czy nieum y­ ślnie, po raz drugi czy po raz pierw szy. Różnica tkw i dopiero w niebezpie­ czeństw ie s p r a w c y : isto tn ie bowiem , człowiek, k tó ry popełnia p rze ­ stęp stw o um yślnie lub po raz w tóry, jest bardziej społecznie niebezpiecz­ ny (czyli że grozi z jego strony większe praw dopodobieństw o w yrządzenia

(4)

now ej szkody w przyszłości) niż ten, k to po raz pierw szy w stąpił n a g ru n t przestępstw a lu b uczynił to przez nieum yślne potknięcie się.

I to w łaśnie m ają na m yśli w ytyczne, gdy m ów ią o „stosunku spraw cy do jasno w idocznego in teresu społecznego“ i polecają sądom zw racać u w a­ gę na to, „jak oskarżony uśw iadam ia sobie szkodliwość społeczną swego czynu, a p rzeto ja k im niebezpieczeństw em grozi interesow i społecznem u.“ Przypuszczam , że w szyscy zgodzimy się, iż człowiek, k tó ry już raz b y ł k a­ ran y i powrócił na drogę przestępstw a albo k tó ry z pełną um yślnością ła­ m ał zakaz k a rn y , jest o w iele niebezpieczniejszy od fryca czy przestępcy nieum yślnego. W ystarcza to do potrak to w ania go surow iej, a raczej je s t to zasadniczą p o d s t a w ą do u k aran ia go surow iej.

Co się zaś tyczy możliwości nasuw ania się przy czytaniu w yty cznych „rem iniscencji poglądów szkoły p o zy ty w n ej“ , to m ógłbym się z ty m sprze­ czać dopiero w tedy, gdybym wiedział, jak ie rem iniscencje w szczególności m a prof. C ieślak na m yśli. Bądź co bądź jednak, naw et najgorsze „rem ini­ scencje“ (nie m am najm niejszej w ątpliw ości, że prof. Cieślak zgodzi się z tym ) nie m ogą być arg u m en tem przeciw w yw odom w ytycznych, k tó re m ożna atakow ać jed y nie m erytorycznie, tzn. od strony ich w ł a s n e g o to k u myślowego, a nie ze w zględu na to, jakie budzą w spom nienia. Rem i­ niscencje to m glistość, zarzu t zaś pow inien być sprecyzow any.

III

N ajw ażniejsze jednak, że prof. Cieślak podaje w w ątpliw ość, czy słusz­ nie w ytyczne uzależniają społeczne niebezpieczeństw o spraw cy od tego, w jakim stopniu zdaje on sobie spraw ę ze szkodliwości społecznej swego czynu. I przytacza tu (jak ju ż w iem y) przykładow o osobę niepoczy talną lu b pijaka, k tó ry upił się do nieprzytom ności: mogą oni być bardzo niebez­ pieczni, choć nie uśw iadam iają sobie znaczenia sw ych czynów.

T rudno mi zrozum ieć ten zarzut. Bo przecież w ytyczne m ówią nie o n ie ­ bezpieczeństw ie, jak im grozi jakiko lw iek spraw ca, lecz jedynie o n iebezpie­ czeństw ie, k tó re przedstaw ia spraw ca o d p o w i e d z i a l n y . T ylko u takiego spraw cy może być mowa o uśw iadam ianiu sobie szkodliwości społecznej czynu. Osobą więc niepoczytalną czy nieprzytom ną w chw ili dokonyw ania czynu w ytyczne się nie zajm ują. Sądy d ają sobie rad ę z oso­ bą tego rodzaju bez wszelkiej pomocy ze strony Sądu Najwyższego.

IV

Prof. C ieślak zasadniczo godzi się ze stanow iskiem w ytycznych, że n a g - m inność przestępstw pow inna „mobilizować sądy do w zm ożenia rep re sji

(5)

36 M IE C Z Y S Ł A W S Z E R E R N r 5—6

k a rn e j“. A le zaznacza, że czasem nagm inność może być okolicznością ła­ godzącą, bo jest dowodem stępienia się poczucia m oralnego w społeczeń­ stw ie, w i n a więc d an ej jed n o stk i może być m niejsza.

Słyszałem , że w ybitni n aw et teo rety cy w yznają podobny pogląd. Sądzę jednak, że k arn ik pow inien zachować w ielką ostrożność wobec tego rodza­ ju rozum ow ania. M ogłoby ono bow iem preten d ow ać do słuszności jedyn ie wówczas, gdybyśm y m ieli do czynienia z jak ąś m asą ludzką tonącą w ciem ­ nościach duchow ych i nie zdającą sobie spraw y z tego, co się dzieje w św ia­ cie społecznym i ja k tragiczne są sk u tk i m oralnej „znieczulicy“ . A tak u

aas przecież nie jest. Prof. Cieślak sam przytacza i ap ro b u je u stęp z w y­ tycznych, w k tó ry m stw ierdza się, że „prow adzona od dłuższego czasu kam pania prasow a, radiow a i zebraniow a uśw iadom iła w szystkim obyw a­ telom ak tu aln ą w agę w skazanych wyżej niebezpieczeństw (...) nie m a dziś w Polsce nikogo, k to b y mógł nie zdawać sobie spraw y z ciężaru w iny, jaki bierce na siebie spraw ca, gdy m im o ty lu ostrzeżeń przyłącza się np. do zgrai złodziei m ienia społecznego lu b chuligańskich m ącicieli spokoju pu ­ blicznego.“

JDlatego m uszę przeciw staw ić się tezie prof. Cieślaka, iżby nagm inność — jakkolw iek ze stanow iska obiektyw nego „kw alifikuje się zdecydow anie jak o okoliczność obciążająca“ — m ogła czasem być ze stanow iska podmio­ towego (winy) okolicznością łagodzącą. Zasada, że n ik t nie może tłum aczyć się nieznajom ością praw a, opiera się szeroko na fikcji pow szechnej znajo­ mości całego lab iry n tu przepisów praw nych. Ale w spraw ach o przestęp­ stw a, do któ ry ch odnoszą się w ytyczne (i w bardzo w ielu zresztą innych spraw ach karnych), nie ma śladu n aw et fikcyjności ostrzeżeń. O szkodli­ wości tych przestępstw trą b i się dziś w uszy m ieszkańca każdego zakątka k raju . W tych w aru n k ach nie można niczyjem u znieczuleniu na alarm y przyznaw ać tary fy ulgowej.

F ran cu zi w ym yślili, że „w szystko zrozum ieć, znaczy — w szystko p rz e ­ baczyć“ . P iękna to zasada. Nie trzeba jednak, by sędzia posuw ał zrozum ie­ nie za daleko i m iał kiedykolw iek w sercu łagodność dla tych, co k radn ą lu b biorą się do noża dlatego, że dużo ludzi koło nich k rad nie i urządza bi­ jaty k i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

w którym czytamy: „Jeżeli rabuś nie zostanie złapany, obywatel obrabowany, o tym co mu skradziono przed bo- giem zaświadczy; miasto i naczelnik, na terytorium któ- rego lub w

do sympatyków Instytutu Spraw Obywatelskich, działaczy i organizacji spo- łecznych (którzy mogą również nadesłać do publikacji teksty o swoich działaniach, przedstawić

Kopia dokumentu potwierdzającego niepełnosprawność - w przypadku kandydatek/kandydatów, zamierzających skorzystać z pierwszeństwa w zatrudnieniu w przypadku, gdy znajdą się w

allen huurder te zijn van een woning. deel uitmakerrle van de onderwerpelijKe 13 flats. met dien verstande dat deze beperking niet geldt voor de heer H. wonende

Podczas realizacji zadania obsługuje elektroniczną bazę danych kadrowych o pracownikach urzędu.. Ustala prawo do emerytury i renty pracowników w danym roku budżetowym,

22 1 Kodeksu pracy oraz ustawy o służbie cywilnej (m.in. imię, nazwisko, dane kontaktowe, wykształcenie, przebieg dotychczasowego zatrudnienia, wymagania do zatrudnienia w

22 1 Kodeksu pracy oraz ustawy o służbie cywilnej (m.in. imię, nazwisko, dane kontaktowe, wykształcenie, przebieg dotychczasowego zatrudnienia, wymagania do zatrudnienia w..

Innymi słowy, w razie wyjazdu za granicę na okres co najmniej dwóch miesięcy, strona (osoba fizyczna) obowiązana jest do ustanowienia pełnomocnika do spraw doręczeń, a