• Nie Znaleziono Wyników

O Sesji Historycznej Roku Mickiewiczowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O Sesji Historycznej Roku Mickiewiczowskiego"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Kieniewicz

O Sesji Historycznej Roku

Mickiewiczowskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/Zeszyt specjalny, 456-468

(2)

ST E FA N KIENIEW ICZ

О S E S JI H ISTO RY CZN EJ ROKU M IC KIEW ICZOW SK IEGO Z w racając się do histo ry k ów o wzięcie udziału w pracach n auk o­ w ych zw iązanych z Rokiem M ickiewiczowskim , Polska A kadem ia N auk staw iała im dw a zadania:

1) Zarysow ać tło gospodarczo-społeczne i polityczne, na k tóry m będą m ogli oprzeć w łasne b ad ania histo rycy lite ra tu ry ;

2) Zbadać i ocenić polityczną działalność sam ego M ickiewicza. S tający do apelu histo ry cy polscy zajm ujący się w. X IX po sta­ now ili rozszerzyć w y tk n ięte im zadania. J a k to niedaw no stw ierd ził W itold K ula, „badania historyczne nad okresem ro m an tyzm u były u nas w ostatn ich latach stosunkow o zan ied ban e“ . P racow ało n ad tą dziedziną niew ielu dojrzałych badaczy, a pow ażniejsze m onografie z okresu dziesięciolecia odnoszące się do pierw szej połow y ubiegłego w ieku m ożna było do nied aw n a w yliczyć n a palcach. P ostanow iliśm y w ykorzystać Rok M ickiewiczowski dla nad ro b ien ia owych zaległości. Podobnie ja k sesja Ośw iecenia w r. 1-951, a sesja O drodzenia w 1953 posunęły znakom icie naprzód p racę n ad w skazanym i odcinkam i dziejów, podobnie w roku bieżącym liczyliśm y, że sesja „m ickiew i­ czow ska“ stan ie się p u n k tem zw rotnym w naszej p racy n ad w ie­

kiem XIX. Chcieliśm y poddać publicznej dyskusji w szystkie

węzłowe problem y doby „pow staniow ej“ : zarów no p ro blem y bazy, ja k też ideologii i życia politycznego.

M iędzy innym i skłaniała nas do tego żyw a polem ika tocząca się u nas o statnio dokoła centralnego w h isto rii X IX w. zagadnienia liberalizm u. Z daw ało się nam , że tak ie rozszerzenie horyzontów przyniesie pożytek rów nież dyscyplinom pokrew nym : polonistyce, językoznaw stw u i h isto rii sztu ki — i w ładze A kadem ii udzieliły nam całkow itego placet.

Zapow iedziano z góry, że w pracach zw iązanych z R okiem Mic­ kiew iczow skim h isto ry cy w y s ta rtu ją p ierw si ze sw ą p ubliczną sesją, tak aby pozostałe gałęzie w iedzy m ogły ju ż korzystać z ich

(3)

psiąg-nięć. Z ab raliśm y się więc do pracy już w pierw szej połow ie 1954 roku. P o w stały cztery g ru p y robocze poświęcone: zagadnieniom bazy /kierow nik — W itold K ula), w alkom narodow o-w yzw oleńczym (— H e n ry k Jabłoński), m yśli filozoficznej i społecznej (— B ronisław Baczko) oraz działalności politycznej sam ego M ickiewicza (— S tefan K ieniew icz). K ażdej z ty ch gru p pow ierzono opracow anie k ilk u re fe ­ rató w w łącznej liczbie dw udziestu ośmiu. R eferen t w razie p o trzeb y do bierał sobie dalszych, zw ykle m łodszych, w spółpracow ników . W ten sposób zaprzęgnięto do p racy około sześćdziesiąt osób — w p rak ty c e cały a k ty w h isto ry k ó w p racu jący ch dziś u nas nad ty m odcinkiem dziejów.

P la n zespołowej p racy przew idyw ał, że k onspekty refe ra tó w zostaną om ówione w odnośnych gru p ach roboczych, a pierw sze red ak cje — n a zeb ran iach m iędzygrupow ych. Ten zam iar nie dał się zrealizow ać całkow icie. K onsp ek ty w pły w ały stosunkow o powoli. Jeszcze w ciągu zim y 1954/1955 w ypadło zm ienić obsadę albo zakres n iek tó ry ch referató w . Zabiegaliśm y bezskutecznie o przesunięcie sesji n a wczesną jesień 1955. Zm uszeni do do trzym ania term in u czerwcowego, w y stąp iliśm y z re fe ra ta m i w ty m stanie, jak i udało się n am osiągnąć. P a rę niegotow ych refe ra tó w odpadło: dw a spośród w ykończonych (Niny A ssorodobraj o historiozofii L elew ela i Tadeusza K rońskiego o tzw. „filozofii n aro d o w ej“) przesun ięto na sesję histo ry k ów lite ra tu ry , z k tó rą w iązały się b ardziej bezpośred­ nio. Pozostałych dw adzieścia postanow iliśm y przedstaw ić na p le ­ num , pom im o że nie przeszły one p róby dyskusji w stępnej. Z dążyli­ śm y p rzedyskutow ać ty lk o ich konspekty, i to nie zawsze dosyć szczegółowe. W ynikła stąd decyzja, że sesja h istoryczna będzie ty lk o „sesją roboczą“, ograniczoną do grona specjalistów . K onieczny po­ śpiech n araził u czestników na w ysłuchanie p a ru refe ra tó w sto su n ­ kowo m niej u d an y ch ; sk ąd in ąd przysporzyło to może świeżości przebiegow i sesji, u czestnicy m ogli reagow ać spontanicznie na tezy nie uzgodnione ani też zawczasu nie „oszlifow ane“ . P ra w ie w szystkie re fe ra ty zostały pow ielone i rozesłane w porę uczestnikom sesji. T rzy spośród nich zdążyło ogłosić d ru kiem P aństw ow e W ydaw nic­ tw o N aukow e w try b ie tzw. „bły sk aw icy “ h O statnie dw a re fe ra ty rozdano uczestnikom ju ż w dniu otw arcia sesji.

1 W. K u l a , K s z t a ł t o w a n i e się k a p i t a l i z m u w Polsce. W arszaw a 1955. — K. P i w a r s к i, K u r i a r z y m s k a a p o ls k i ruch n a r o d o w o - w y z w o l e ń c z y .

1794— 1863. W arszaw a 1955. — S. K i e n i e w i c z , L egion M ic k ie w ic z a . 1848— 1849. W arszaw a 1955.

(4)

O brady trw a ły trz y i pół dnia (29 VI — 2 V II 1955). P rzem ów ie­ nie w stępne w ygłosił S tefan Żółkiew ski. D yskutow ano łącznie nad g ru pam i dwóch lub trzech zbliżonych do siebie treścią referatów . Poświęcono jedno posiedzenie zagadnieniom bazy, trzy — p roblem o­ wi rew olucji ag ra rn e j i ruchom narodow o-w yzw oleńczym , dwa dalsze — zagadnieniom ideologicznym , ostatn ie — sam em u Mic­ kiewiczowi. Nie licząc w ypow iedzi autorskich, doszło do głosu 97 dyskutantów . Zw ażyw szy w yjątkow o niedogodny, p rzed w ak acy jn y te rm in sesji, m ożna z p u n k tu w idzenia fre k w e n c ji uw ażać sesję za udaną.

Tok obrad b ył bardzo swobodny, a n iejed en m ów ca n a w ra ca ł w sw ym przem ów ieniu do sp raw już przed y sk u to w an y ch dnia po­ przedniego. R eferenci odpow iadali na postaw ione sobie zarzuty nie tylko w podsum ow aniach, lecz i w e w łasny ch głosach d y sk u sy j­ nych. R ozpraw y n a b ie rały chw ilam i c h a ra k te ru ożywionego dialogu. Jak że ocenić m ery to ryczn e osiągnięcia sesji? D la h isto ry k a czasy m ickiew iczow skie, a w ięc pierw sza poł. X IX w. — to okres kryzysu feudalizm u i k ształto w ania się w jego ram ach u k ład u k a p ita listy c z ­ nego. To rów nież okres w alki o m odus w ejścia w życie stosunków kapitalistycznych, a zatem , gdy idzie o zagadnienia w iejskie, okres rozstrzy gający o tym , czy w spom niana ew olucja przebiegać będzie „p ru sk ą “ czy też „am e ry k a ń sk ą “ (rew olucyjną) drogą. To w reszcie okres dziejów porozbiorow ych i ponaw ian ych ru ch ów narodow o­ w yzw oleńczych. S p raw a lik w id acji p oddaństw a i pańszczyzny oraz w alka klasow a chłopów, geneza polskiej b u rżu azji i geneza klasy robotniczej, pow iązania sp raw y społecznej ze sp raw ą naro do w ą — oto głów ne zagadnienia badaw cze owych czasów. K o n c e n tru ją się one dokoła centralnego, nie dosyć jeszcze w yśw ietlonego problem u: kształtow ania się polskiego n a ro d u burżuazyjnego. .

P rzedstaw iona n a sesji książeczka W itolda K uli: K szta łto w a n ie się

ka p ita lizm u w Polsce — w prow adziła nas poglądow o w sam o ognisko

d y sk u sji n ad ty m i zagadnieniam i. A u to r nazw ał tę p racę „zbiorem h ipotez i sugestii naukow ych, z k tó ry ch w szystkie niem al m ają c h a ra k te r d y sk u sy jn y “. Zależało m u też szczególnie na pobudzeniu, na sprow okow aniu tej dyskusji; stąd rozm yślnie jed n o stro n n e ujęcie n iejednej tezy. W iększość ty ch tez obraca się dokoła specyfiki roz­ w oju k apitalizm u w Polsce — k ra ju gospodarczo zapóźnionym , po­ zbaw ionym niepodległości i ro zb itym n a trz y zabory. A u to r stw ie r­ dza zresztą, że polski ry n e k w ew n ętrzn y rozszerzał się i po rozbio­ rach bez w zględu n a kordony, że — co w ięcej — tw o rzy ł się raczej

(5)

w gran icach etnograficznej Polski niż w granicach z 1772 roku. Roz­ wój stosunków k ap italisty czn y ch zbliżał W arszaw ę i K rak ó w z W ro­ cław iem , oddalał zaś w ym ienione m iasta od W ilna i K ijow a. Tyczyło się to szczególnie ry n k u rą k roboczych, a więc stałego i rosnącego wciąż p rzep ły w u n ajem n ik ó w pom iędzy Śląskiem , Galicją, K róle­ stw em a W ielkopolską. Teza szczególnie płodna, potw ierdzająca się w b ad an iach szczegółowych.

M ówiąc o rozw oju przem ysłu, a zw łaszcza o p ow staniu łódzkiego okręgu w łókienniczego, a u to r poddał rew izji poglądy daw niejszej historiografii. Tkactw o tego okręgu nie było sztucznym , przeszcze­ pionym z N iem iec obiektem , obliczonym w yłącznie n a ry n k i w schod­ nie. W prost przeciw nie, było ono k o n ty n u acją daw nego tkactw a śląskiego i w ielkopolskiego. O p arty głów nie o ry n e k w ew nętrzny, o polską siłę roboczą i o zebrane n a m iejscu k a p ita ły — przem ysł w łókienniczy dopiero w K rólestw ie p rzeb y ł szybką ew olucję od p rod u k cji d robnotow arow ej, poprzez m a n u fa k tu rę ku fabryce. P o ­ cząwszy od la t d w udziestych X IX w. rozwój jego w iąże się n a j­ ściślej z losam i całego narodu.

M ówiąc o rozw oju gospodarki polskiej — czy to w w ielkim fol­ w arku, czy np. w p rzem yśle ciężkim — a u to r kładzie nacisk na p rze p lata n ie się w niej now ych fo rm k ap italisty czn y ch z przeżytym i, feudalnym i. W całym om aw ianym okresie odrobki i n ajm y p rzy ­ m usow e w sp ó łistn ieją z n ajm em w łaściw ym , ręczne w a rszta ty tk ac ­ kie z now oczesnym i fab ry k am i, ak u m u lacja p ierw o tn a — z k a p ita ­ listyczną. Na ty m w łaśnie polega specyfika rozw oju Polski jako zapóźnionego k raju , że nowa, kap italisty czn a gospodarka nie tylko nie lik w id u je ow ych przeżytków , ale przeciw nie — u trz y m u je je przy życiu i ro zw ija się ich kosztem . W ten sposób pogłębiają się w ew n ętrzn e dy sp ro po rcje pom iędzy „Polską A “ i „Polską B“, a dys­ p ro porcje te stan ow ią dalszy ham ulec rozw oju gospodarczego.

Po lity czn y m odpow iednikiem ow ych dy spro po rcji gospodarczych była postaw a polskiej b u rżu azji — m ocno zw iązanej z feudalnym obszarnictw em , szuk ającej opieki rządów zaborczych — dla której, ja k m ów i K ula, „ ry n e k [oczywiście zew nętrzny] b ył pierw szą szkołą z ap rzań stw a narodow ego“ 2. W zakończeniu sw ej p racy pisze:

[burżuazja] im b y ła siln iejsza , ty m m niej b y ła an tyfeu d aln a. Istn ien ie feu d a lizm u , z k tó ry m ż y ła w d oskonałej sym b olice, w ca le burżuazji n ie przeszkadzało. P rzeszk a d za ło m asom lu d ow ym . J e st pozornym parad ok -2 K u l a , op. cit., s. 109.

(6)

sem n aszych d ziejów , że sztandar w a lk i p rzeciw k o feu d alizm ow i, a tym sam ym — bo inaczej na ty m eta p ie być n ie m ogło — w a lk i o otw orzen ie na oścież w ró t k ap italizm ow i, pod n osiła n ie burżuazja, lecz w y ra ziciele potrzeb m as lu d o w y ch , su b iek ty w n ie w ro g o w ie n ie ty lk o feu d aln ego, lecz w sz e lk ie g o w o g ó le w y z y s k u 8.

R ozw iedliśm y się stosunkow o szeroko n a d n iek tó ry m i tezam i W itolda Kuli, gdyż n aw racały do n ich n ieu sta n n ie dalsze re fe ra ty i głosy w dyskusji. Dotyczyło to zwłaszcza refe ra tó w gospodarczo- społecznych, pośw ięconych sy tu acji chłopstw a (S tanisław Sreniow - ski), rozw ojow i klasy robotniczej (N atalia Gąsiorow ska) i burżuazji (Ryszard Kołodziejczyk). Zarów no refe ra ty , ja k i głosy w dyskusji św iadczyły o ożywionej p racy badaw czej n a d ekonom iką pierw szej poł. X IX w., prow adzonej głów nie w W arszaw ie, Łodzi i W rocław iu. U m iejętn ie k ierow any w ysiłek starszych i m łodszych pracow ników pozwolił przew erto w ać w ciągu ostatnich kilku lat b ardzo znaczne zasoby archiw aliów rządow ych, podw orskich i pofabrycznych, jak rów nież p rasy codziennej i fachow ej. W ydobyte ze źródeł tych bogactw o faktów pozw ala nam dziś w sposób znacznie p recy zy j­ niejszy, niż to czynili G rabski, W obłyj czy Załęski — nie m ówiąc ju ż o ich błędnej m etodzie — oceniać h istorię uw łaszczenia, rozwój m a n u fa k tu ry polskiej, genezę klasy robotniczej itd. P rzedstaw ian a na sesji — głów nie przez m łodszych pracow ników — m ik ro g rafia drobnych, zresztą nieraz w artościow ych szczegółów, groziła n a w e t chw ilam i zalew em dyskusji. W istocie w ielki tru d uporządkow ania ty ch now ych m ateriałó w i stw orzenia p rzejrzy stej syntezy — ten tru d stoi jeszcze p rzed nam i. W ym ienieni trzej referen ci kładli tylko pierw sze jej zręby.

M yślą przew odnią re fe ra tu Stan isław a Sreniow skiego było, że w ieś w okresie uw łaszczenia nie pozostaw ała tylk o obiektem refo rm odgórnych, że likw idacja feudalizm u dokonała się w ogniu w alki klasow ej chłopów i że refo rm y odgórne stanow iły niejak o „uboczny p ro d u k t“ tych w alk. N atalia G ąsiorow ska odtw orzyła w w ykładzie sw ym niezm ierną złożoność procesu kształtow ania się klasy ro b o tn i­ czej na tle ro zw arstw ian ia się klas społeczeństw a feudalnego, pro­ cesów m ig racy jn y ch i u rb an izacy jn y ch tudzież odm iennych dla każ­ dego ośrodka k o n iu n k tu r gospodarczych. R e fe ra t R yszarda Koło­ dziejczyka św iadczył o tym , że jeśli o rie n tu je m y się już niezgorzej w p roblem atyce b u rżu azji polskiej, to problem drobnom ieszczaństw a

(7)

w pierw szej poł. X IX w. wciąż jeszcze pozostaje dla nas niew yraźny i nierozpracow any.

D y sk u sja n a d re fe ra ta m i gospodarczym i w nosiła do nich p rze­ w ażnie now y m a te ria ł fak ty czn y i tylko nieliczne głosy polem izo­ w ały z teo rety czn y m i u jęciam i N atalii G ąsiorow skiej czy W itolda K uli. U jem na ocena ro li b u rżu azji w referacie tego ostatniego została zaatak ow an a z dw óch przeciw nych stanow isk. J a n P a z d u r w sposób nie całkow icie p rzek o n y w ający usiłow ał wziąć w obronę zasługi „o rg aniczn e“ śred n ieg o zwłaszcza m ieszczaństw a. Ju liu sz B ardach kw estio no w ał tezę o stosunkow o wczesnej sym biozie b u rżu azji ze schyłkow ym feudalizm em . W itold K ula bronił w replice swego p ie r­ w otnego stanow iska. A ndrzej G rodek podaw ał w w ątpliw ość tw ie r­ dzenie o siln y m już w poł. X IX w. procesie ro zw arstw ian ia się wsi polskiej; w skazyw ał, że — przeciw nie — w w ielu rejon ach K ró­ lestw a i G alicji m ożna w ow ym czasie obserw ow ać p rzy b y te k śred- niaków ; że w określonych w yp adk ach proces ten m iew ał c h a ra k te r postępow y, w iążąc się z przejściem w si do bardziej tow arow ej go­ spodarki.

Żyw ą w y m ianę zdań w yw ołały dw a n astęp n e re fe ra ty odnoszące się do p ro b lem u rew o lucji ag rarn ej (Stefan Kieniew icz) i n u rtu plebejskiego w polskich ru ch ach narodow o-w yzw oleńczych (Em a­ nu el Halicz). Biorąc na w a rszta t te węzłowe zagadnienia naszej ówczesnej histo rii, o rganizatorzy sesji m ieli na uw adze dw ie spraw y. Po pierw sze, uściślenie term inologii, k tó rą posługujem y się od kilku lat, nie zaw sze precyzując, o co chodzi. O kreśleniam i takim i, jak: rew olu cja a g ra rn a , b u rżu azy jn a czy burżuazyjn o-dem ok raty czna; szlacheccy, b u rżu a z y jn i czy też rew olucyjni dem okraci; k ieru n ek lib e ra ln o -b u rż u a zy jn y czy liberalno-obszarniczy; „plebs“, „u lica“ i „d oły “ (m iejskie); p raw ica „czerw onych“, a lew ica „b iały ch “ — każdy niem al z piszących o w. X IX posługuje się w innym znacze­ niu. Raz trz e b a było pokusić się o zdefiniow anie ty ch pojęć i refe­ ren ci podjęli te n w ysiłek zaznaczając, że w w ielu w ypadkach będą to d efinicje w yłącznie um ow ne. D ruga spraw a, bez kw estii w ażn iej­ sza, w iązała się z oceną „lew ego n u r tu “ naszych pow stań n a He znanego fak tu , że ów „ n u rt“ (jeszcze jeden w yraz nie sprecyzow any) nie doprow adził jed n a k do zw ycięstw a. M erytoryczna d yskusja nad ty m i zagadnieniam i b y ła stosunkow o żyw a; szczególnie w iele w nio­ sły głosy polem iczne Ju liu sz a B ardach a i B ogusław a Leśnodorskiego. Nie doszliśm y do o kreślenia k ry te riu m , k tó re by pozwoliło oddzielić pojęcie „ ru c h u chłopskiego“ (choćby z udziałem elem entów spoza

(8)

wsi) od pojęcia rew olucji ag rarn ej (bazującej, to pew ne, na ru ch u chłopskim).. S pieraliśm y się o to, czy pod ,,n u rte m p leb e jsk im “ ro ­ zum ieć udział m as w naszych ru ch ach narodow o-w yzw oleńczych czy też (chyba słuszniej) k ieru n ek polityczny w y ra ż ają cy dążenia tych m as. M niej więcej doszliśm y do zgody na to, że rew o lu cja a g ra rn a je s t szczególnym ty p em rew olucji b u rżu azy jno -dem o kraty cznej i że nie m ożna u nas ograniczać tego pojęcia do przejściow ego okresu m ię ­ dzy feudalizm em a kapitalizm em (1764— 1864). P rzyjęliśm y, że w poł. X IX w. dążność do rew olucji ag rarn ej nie w ym agała im plicite sta ­ w ian ia hasła zupełnej likw id acji folw arków . U znaliśm y, że pojęcia ,,plebsu“, dem okracji, liberalizm u znaczą co innego w każdym z n a ­ stęp u jący ch po sobie dziesięcioleci, że ową zm ienność ich treści w ew n ętrzn ej należy brać pod uw agę w dy skusjach naukow ych. Stw ierdziliśm y, że w poł. X IX w. n ie było u nas w Polsce żadnej klasy, k tó ra by d o rastała do roli hegem ona w alk narodow o-w yzw o­ leńczych. W szczególności nie m ogły spełniać podobnej ro li po­ średnie, deklasujące się elem en ty szlachty i m ieszczaństw a. W yraźnie n ato m iast ogół d y sk u tan tó w godził się n a to, że ak cja polskiej lew icy, n a w e t kończąca się klęską, była m im o to głów nym m otorem ówczes­ n y c h dziejów, że ona to łam ała u stró j feud alny , zm uszając do odgórnych refo rm i szlachtę polską, i rząd y zaborcze, że ona to przyśpieszała u k ształto w anie się polskiego n a ro d u burżuazyjnego.

G rupa refe ra tó w odnosząca się bezpośrednio do naszych pow stań narodow ych objęła ty lk o n iek tó re zagadnienia zw iązane tą rozległą tem aty k ą. H e n ry k Jab ło ń sk i m ów ił o m iędzynarodow ym znaczeniu ow ych ruchów i bardzo konsekw entnie p rzep row ad ził poprzez lata 1794— 1864 sw ą głów ną tezę, że p o w stania polskie m iały w skali euro p ejsk iej znaczenie postępow e niezależnie od w ew nętrzneg o — n iera z konserw atyw nego — oblicza ty ch ruchów . K azim ierz P iw a r- ski ukazał w sy n tety czn y m skrócie n e g aty w n y stosunek k u rii rzy m ­ skiej do sp raw y niepodległości Polski w całym om aw ianym okresie i pokazał, jak to stanow isko w ypływ ało z feudalneg o c h a ra k te ru ówczesnego papiestw a. R afał G erb er w sw ym refe ra c ie o rew o lu ­ cy jnej w spółpracy polsko-rosyjskiej w X IX w. uk azał nowe, nie dosyć akcentow ane asp ek ty tego zagadnienia: a w ięc przychylność okazyw aną pow stańcom polskim w szerokich m asach lu d u ro sy j­ skiego; a więc odw rotne oddziaływ anie polskiej m yśli postępow ej n a ru c h rew o lu cy jn y w Rosji. R ów nież i tu dyskusja, zwłaszcza p rz y referacie H en ry k a Jabłońskiego, dorzuciła sporo ciekaw ego i nie znanego dotąd m ate ria łu ilustracyjnego.

(9)

Osobno i dość szczegółowo dyskutow aliśm y n a d zagadnieniem pow stania listopadow ego. W 125 rocznicę pow stania należało po­ staw ić na porządk u dziennym w ażne zagadnienie szlacheckiego r e ­ w olucjonizm u. Józef D utkiew icz w oparciu o publicystyk ę 1831 r. b ro nił tezy o dość daleko posuniętej rad y k alizacji lew ego sk rzyd ła tego ruchu. W skazyw ał m. in. na brzm iące w tej p u blicystyce akcen ­ ty saintsim onistyczne. J e rz y Szacki postaw ił dosyć m ocno tezę, że szlachecki rew olucjonizm by ł na określonym etap ie naszych dziejów ruchem postępow ym i n ie m ożna oceniać go jed y n ie ze stanow iska późniejszej, dalej idącej ideologii rew o lu cy jn y ch dem okratów . W dy­ skusji zauważono, że nie należy w iązać szlacheckiego rew olucjonizm u w yłącznie z pow stan iem listopadow ym , że w cześniejsze lata d w u ­ dzieste stanow ią w łaśnie okres d ojrzew ania i rozw oju tego k ieru n k u . Bardzo szczęśliw ie w y p ły n ęła w d yskusji spraw a filom atów , ubocz­ nie tylk o uw zględniona przez referen tó w . Głos zabierało tu ta j k ilk u przedstaw icieli In s ty tu tu B adań L iterackich, podnosząc m. in. za­ sadniczą sp raw ę w zajem nego sto su n k u pom iędzy filom atyzm em a liberalizm em w ileńskim la t dw udziestych. Ten udział polonistów w naszej ściśle historycznej d y sk u sji b y ł dla nas szczególnie cenny, w ogóle bow iem nie w idzieliśm y n a sali zby t w ielu przedstaw icieli sąsiednich dyscyplin, n a k tó ry ch zapotrzebow anie podjęliśm y naszą pracę. Ogólnie jed n ak biorąc d y skusja unaoczniła nam , że n a odcin­ ku pow stania listopadow ego h isto rycy -m arksiści są stosunkow o b a r­ dziej zapóźnieni w p o rów n an iu do późniejszych odcinków chronolo­ gicznych. D otyczy to zarów no w y k o rzystania archiw aliów , ja k też przem yślen ia do końca spraw ideologicznych. S y tu acja pow inna się popraw ić już w niedługim czasie — w zw iązku z dojrzew aniem no­ w ych m onografii o ro k u 1831. W rócę jeszcze do tej spraw y w (za­ kończeniu.

W gru pie re fe ra tó w z zak resu h isto rii filozofii i m yśli społecznej ce n traln y re fe ra t B ronisław a Baczki dał sy n tety czn e w prow adzenie do dziejów polskiej m yśli postępow ej w pierw szej poł. X IX w ieku. Poza ty m m ieliśm y re fe ra ty szczegółowe o G rom adach L ud u P o l­ skiego (H anna Tem kin), o D em bow skim (Anna Śladkow ska), o T r y ­ b u n i e L u d ó w (Adam Sikora) i w reszcie o em ig racji postycznio- wej (Celina Bobińska). P rz y om aw ianiu postaci D em bow skiego w y ­ w iązała się polem ika pom iędzy re fe re n tk ą a S tefan em K ieniew i­ czem co do oceny realizm u politycznego tego znakom itego rew o ­ lucjonisty: o ile słuszną, o ile szczęśliw ą by ła jego p olityka w cią­ gania p a trio ty czn y ch elem entów spośród posiadającej szlachty do

(10)

p rzygotow ań rew olucji ag rarn ej. W ypadło zgodzić się, że tylko k o n fro n tacja historycznych fak tów ъ rozw ojem poglądów , a więc w spółpraca tzw. historyków „polity czny ch“ z histo ry k am i m yśli społecznej pozw ala u jąć całość zagadnienia. D ru gi szczegółowy p u n k t sporny dotyczył T r y b u n y L u d ó w . Chodziło o to, w jak iej m ierze należy oceniać jej ideologię z p u n k tu w idzenia doraźnej ta k ty k i politycznej: jed n an ia stronnikó w dla fran cu sk iej „G ó ry “, rozszczepiania obozu przeciw nika. K on sekw entne zastosow anie tej m etody doprow adziłoby m oże aż do a p ro b aty napoleonizm u M ic­ kiew icza czy też błędnego ujęcia przezeń sp raw y chłopskiej. Rzecz jasna, że trzeb a tu szukać jak ie jś pośredniej drogi — nie p rz y ­ kładając n azby t sztyw nej m ia rk i do ówczesnych w ypow iedzi M ic­ kiew icza ani też nie absolutyzując ich a priori. T r y b u n a L u ­ d ó w — to na pew no jeszcze jed e n tem a t oczekujący dziś kom ­ pleksow ego opracow ania, uw zględniającego zarów no poglądy p o e ty - red ak to ra, jako też rozwój sy tu acji politycznej.

Nie wchodzę, jak o specjalista, w szczegóły in tensy w nej dyskusji, ja k a się rozw inęła dokoła re fe ra tu B ronisław a Raczki. W iększość m ówców szukała w łaściw ego ujęcia stosunku ro m an ty zm u (czy też ideologii politycznych doby rom antyzm u) do postępow ej tra d y c ji ośw ieceniow ej. W śród h istory k ó w m yśli społecznej, podobnie ja k w śród historyków lite ra tu ry , przew aża dziś przek o n an ie o sto sun ko ­ wo bliskich filiacjach postępow ego skrzydła obu prądów . Z resztą re fe re n t zastrzegał się w replice przeciw ko zacieran iu now ej, od­ rębnej prob lem aty k i, jak a się rodzi w dobie rom antyzm u. G dybyśm y np. usiłow ali porów nać p ro g ram y szlacheckich rew olucjonistów ze szczytow ym i osiągnięciam i polskich jakobinów , m oglibyśm y dojść do fałszyw ego w niosku o zaszłym w m iędzyczasie reg resie ideolo­ gicznym . Ideologię szlacheckich rew olucjonistów należy ro zp atry w ać w zw iązku ze zm ienioną od czasów rozbiorów sy tu a c ją polityczną, z now ym układem sił społecznych, k tó ry n asu w ał im now e p rob lem y do rozstrzygnięcia.

O statni re fe ra t z tej g ru p y pośw ięciła C elina B obińska analizie poglądów em igracji polskiej w lata ch 1864— 1871. To zagadnienie w ykracza już, ściśle rzecz biorąc, poza epokę M ickiewicza, ale je st dosyć w ażne dla nas, historyków , poniew aż w y pełn ia lu kę pom iędzy ideologią lew icy czerw onych z czasów po w stania styczniow ego, a now ym , w yższym etapem ruchów rew olucyjnych, op arty ch już o klasę robotniczą. R e feren tk a przeprow adziła s u b te ln ą analizę dość obfitego, pom nożonego ostatnio zasobu w ypow iedzi z w ym ienionego

(11)

siedm iolecia, i w yo dręb niła z nich elem enty n ajb ard ziej postępow e. Stanow czo zastrzegła się przeciw daw niejszym tezom o jak im ś epi- gonizm ie em igracji postyczniow ej. Stw ierdziła, w p rost przeciw nie, że la ta te, aż do K om uny P ary skiej, to czas szybkiego do jrzew an ia naszych rew o lu cyjny ch dem okratów , którzy w y kraczają wów czas daleko poza w łasne poglądy z okresu pow stania. Lecz z drugiej stro n y re fe ra t zastrzegał, że pom iędzy ideologią polskich bojow ników K om uny P ary sk iej a ideologią np. W ielkiego P ro le ta ria tu istn ieje zasadnicza różnica jakościow a.

T rzy dni sesji historycznej u p ły n ęły na żw aw ej dyskusji, zanim n a p o rząd ek dzienny w kroczyły spraw y zw iązane bezpośrednio z M ickiewiczem . N a ty m o statn im odcinku nie udało się nam zrealizow ać w szystkich naszych zam iarów . C ztery re fe ra ty p rz e d ­ staw ione w tej g ru p ie naśw ietliły ty lk o niek tó re fra g m en ty po li­ tycznej działalności poety: a więc Legion 1848 r. (Stefan K ien ie­ wicz), schyłkow e la ta w ojny krym skiej (H enryk Batow ski, J a n R eychm an) i w reszcie spraw ę polem ik em igracyjn ych dokoła osoby poety (Jerzy D anielew icz). Z ab rak ło nam pogłębionej oceny a k ty w ­ ności M ickiewicza w lata ch redagow ania P i e l g r z y m a P o l s k i e - g o, nie udało się nam rozszyfrow ać politycznego asp ek tu jego s to ­ sunków z obozem C zartoryskiego i z przyszłym i zm a rtw y ch w sta ń ­ cami. Nie podjęliśm y też d y sk u sji politycznej n a d sp raw ą tow iani- zmu; re fe ra t o Legionie analizow ał tylko h istorię zerw ania poety z „M istrzem “ A ndrzejem . R e fe ra t ów był szkicow ym zarysem h i­ storii Legionu, o p a rty m o niepełny m ate ria ł źródłow y. Jeg o am bicją było ukazanie zw iązków Legionu z k o lejn y m i etap am i rew olucji w łoskiej, jak rów nież stopniow ego n a ra sta n ia ko n flik tu m iędzy p o etą a H otelem L am bert.

Że w ypadkom 1855 r. pośw ięcono aż dw a refe ra ty , tłum aczy się to n ie sam ą tylko okolicznością, iż nasz obchód stulecia w iąże się z tą w łaśnie datą. W chodziły tu ta j w g rę dw a różne aspekty a k ty w ­ ności poety w dobie w ojny kry m skiej. H e n ry k B atow ski m ów ił o jej aspekcie m iędzynarodow ym . N iezależnie od in te n c ji urzędo­ wego m ocodaw cy — rząd u francuskiego — M ickiewicz, jadąc na Wschód, zam ierzał — zdaniem re fe re n ta — kontynuow ać sw ą akcję w yzw alania i jednoczenia Słowian. Podobnie ja k w r. 1848, ak cja ta nosiła c h a ra k te r przede w szystkim a n ty a u striac k i i m ogła stać się realn ą tylk o w w yp adk u , gdyby A u stria zerw ała z koalicją p a ń stw zachodnich. D ru g i re fe ra t, J a n a R eychm ana, położył nacisk na ówczesny stosunek M ickiew icza do polskich obozów politycznych;

(12)

kończył się hipotezą, że poeta w przed edn iu śm ierci bliski był na­ w iązania w spółpracy z obozem dem okratycznym . D yskusja nad okolicznościam i śm ierci poety w skazała na potrzebę dalszego jeszcze rozszerzenia podstaw y źródłow ej tudzież bardziej k ry ty czn ej oceny orzekazów już dobrze znanych. W toku dysk usji uśw iadom iliśm y sobie, że n ajw ażn iejszym zadaniem historyków , jeśli idzie o Mic- kiew icza-polityka, jest przem y ślenie jego w zajem nych stosunków z obozem dem okracji polskiej. K to i w jakiej m ierze m iał słuszność w tym ciągnącym się przez lata sporze? Na pew no nie m iał jej przez cały czas M ickiewicz, ale i jego przeciw nicy z Tow arzystw a D em okratycznego Polskiego chyba nie zawsze m ieli rację po swej stronie. W sum ie więc trzeb a stw ierdzić, że m onografia o Mickie- w iczu-połityku pozostaje jeszcze do napisania.

Podsum ow yw ał obrady całej sesji głów ny jej organizator, W itold K ula. Nie m iał z pew nością łatw ego zadania wobec tak szerokiego w achlarza tem aty k i i rozstrzelenia dyskusyjny ch głosów. Jego koń­ cowe przem ów ienie nie zm ierzało też do rozstrzygnięcia w szystkich kw estii spornych. Mówca zestaw ił natom iast w sposób bardzo szcze­ gółowy szereg spraw w ysunięty ch w dyskusji, zaznaczając, że w y­ pow iada ty lk o swój sąd osobisty, który w inien by stać się przed­ m iotem polem iki n a łam ach prasy fachow ej.

Zaczął od ocèny historiografii burżu azyjnej X IX w. tw ierdząc, że była ona znacznie bardziej jednolita, niż się to nam ongi zdawało. I ci kon serw aty w n i histo ry cy polscy, którzy potępiali w szystkie nasze pow stania, i ci, z pozoru bardziej postępow i, którzy je glory­ fikow ali, bronili rów nie stanow czo zasady solidaryzm u społecznego, a w p rak ty ce nie chcieli widzieć w m asach ludow ych sam odzielnego czynnika historycznego. Całej tej urzędow ej historiografii przeciw ­ staw ił m ów ca tra d y c ję naszych rew olucjonistów : K ołłątaja, K rępo- wieckiego, Dem bowskiego. Ich to praw dziw ie dem okratyczną kon­ cepcję rozw ija i d o k u m en tu je dzisiejsze piśm iennictw o naukow e.

W poglądach naszych na w iek X IX zasadniczy przełom w łaściw ie już się dokonał. Zgodziliśm y się na to, że „w alka klasow a je st nie ham ulcem , lecz najisto tn iejszy m odcinkiem w alki o w olność“ . Że słuszny p ro g ram w alki o w yzw olenie narodow e i społeczne w yzna­ w ała w kolejnych p ow staniach nie cała, każdorazow a lewica, a tylko jej sk rajn e, praw dziw ie rew o lu cyjn e skrzydło. Że klasy posiadające, w brew szerzonej długi czas legendzie, prow adziły w całym tym okresie p o lity k ę antynarodow ą.

(13)

Nasze p o m y łk i w m inionym okresie? Z b y t w ielki nacisk k ła d li' śmy n a błędy n aszy ch rew olucjonistów , gdy należało raczej pod­ kreślać ich połow iczne n a w e t osiągnięcia. U kazując szczytow e m o­ m enty w alki klasow ej lekcew ażyliśm y jej pośredn ie p rzejaw y . D opiero dzisiaj, p o dziesięciu latach, „doczekała się spraw iedliw ości postaw a szlacheckich rew o lu cjon istów “ . N aszym obecnym zadaniem jest „ja k n a jp e łn ie j w ydobyć postępow e tra d y c je n aro d u polskiego, a z drugiej s tro n y — nie zaliczyć do nich nic z tego, co o p o rtu n i- styczne, płaskie, k a p itu lan ck ie“ .

P rzebieg d y sk u sji n ad kolejnym i etapam i polskich ruchów n a ­ rodow o-w yzw oleńczych ukazał stałe wznoszenie się tych ruchów na coraz wyższy poziom: czy to w zakresie ideologii, czy to um aso- w ienia walki, czy też udoskonalenia tak tyk i. A jeśli w zakresie m yśli ideologicznej nasi każdorazow i rew olucjoniści nie nadążali za sw ym i ró w ieśn ik am i rosyjskim i, to gdy idzie o św iadom y udział m as ludow ych (szczególnie m iejskich) w rew olu cyjn ej walce, ruchy polskie 1794, 1831, 1861 r. w yprzedzają analogiczne p rzejaw y za­ chodzące w Rosji. J a k to określił W itold K ula, m om ent w alki n a ­ rodow ej u tru d n ia ł u nas dojrzew anie ideologiczne, a ułatw iał mo­ bilizow anie m as do w alki. Tak więc z pietyzm em , ale bez brązow nic- tw a chcem y kontynuow ać studia nad chlubną tra d y c ją naszej doby porozbiorow ej — i w ten sam sposób będziem y odnosili się rów nież do politycznej aktyw ności M ickiewicza.

Na ty m efektow nym akcencie sesja się zakończyła. Z dajem y sobie spraw ę, że w toku naszej pracy nie zdołaliśm y zrealizow ać w szystkich naszych zam ierzeń; nie w szystkie też uchybienia dadzą się złożyć na k a rb skróconego czasu przygotow ań. W sum ie jed n ak odnieśliśm y wszyscy w rażenie, że sesja się udała, że przyniosła po­ ży tek zarów no dyscyplinie, k tó rą upraw iam y, ja k rów nież sam ym uczestnikom . Tym m ocniej żałujem y, że tak niew ielu polonistów , językoznaw ców , historyk ó w sztuki znalazło się n a sali obrad i że w toku d yskusji stosunkow o niew iele doznaliśm y ich pomocy.

Na rozwój b ad ań n a d okresem pow stań narodow ych m ożem y dzisiaj patrzeć z optym izm em . Rok ubiegły przyniósł n a m kilka pow ażnych m onografii odnoszących się do tego o k r e s u 4. D w ie d al­

4 W. R o s t o c k i, W ła d za w o d z ó w n acze ln y c h w p o w s t a n i u listo p a d o ­

w ym . W rocław 1955. — B. B a c z k o , P ogląd y sp o łeczn o -p o lity czn e i f i l o z o ­

f ic zn e T ow . D e m o k r a t y c z n e g o Polskiego. W arszaw a 1955. — E H a l i c z

K w e s t i a chło pska w K r ó l e s t w i e P olsk im w dobie p o w s t a n i a s t y c z n io w e g o .

W arszaw a 1955. — Cz. W y c e c h , P o w s ta n i e ch ło p ó w w 1846 roku. Jak u b 30*

(14)

sze d y se rta cje k an d y d ack ie — odnoszące się do początków b urżuazji w arszaw skiej oraz początków k lasy robotniczej W arszaw y — były ju ż d y sk u to w an e publicznie. W krótce p rzy jd zie kolej n a trzecią: 0 początkach klasy robotniczej n a Śląsku. W iem y o dalszych, w y­ kańczanych już m o n o grafiach tyczących się pow stania listopadow ego 1 styczniow ego. D ział II In s ty tu tu H istorii PA N oddaje do pro d u k cji dw a tom y zbiorow ych stu diów z h isto rii X IX w.: jed e n pośw ięcony przem iano m społecznym wsi, d ru g i — rozw ojow i przem ysłu. P r a ­ com m o nograficznym d o trzy m u ją k ro k u p u b lik a c je źródłow e. Lada dzień oczekujem y pierw szy ch tom ów w ielkiego w y d aw n ictw a do h isto rii łódzkiego okręgu włókienniczego. D ru k u ją się bądź też p rzy ­ g o to w u ją p u b lik a c je w ażnych m ate ria łó w do h isto rii p ow stania styczniow ego. Pierw szą, roboczą syn tezę całego okresu p o w in ien dać d ru g i tom p o d ręcznik a uniw ersy teck iego h isto rii Polski; m ak ieta tego tom u w in n a uk azać się w końcu ro k u bieżącego.

O czym św iadczą w yliczone tu pozycje? Św iadczą o tym , że hi­ sto ria X IX w. je st w dzięcznym i pociągającym tere n em p racy ; że obfitość n iew y k o rz y stan y c h źródeł u łatw ia rew izję poglądów starej historio grafii; że poza stosunkow o nieliczną g ru p ą do jrzały ch b a­ daczy tego okresu stoi dziś już z w arta fala n g a m łodych, am bitn ych i zapalonych do sw ego te m a tu pracow ników . Ten ro zro st k a d r po­ zw ala się spodziewać, że w ciągu najbliższy ch k ilku la t nasza w ie­ dza o czasach porozbiorow ych poczyni dalsze postępy. N iedaw no u ty sk iw a li n a nas poloniści, że h isto rycy zajm u jący się X IX w. nie d a ją im m iarod ajn eg o ośw ietlenia zagadnień bazy w dobie ro m a n ­ tyzm u, p ozytyw izm u czy też M łodej Polski. Z darzało się, że polo­ niści w yręczali n as (nieraz udatnie) w opracow aniu n iek tó ry ch od­ cinków naszych dziejów . Tę anom alię, gdy idzie o w iek X IX, m am y ju ż chy b a za sobą. Polska w iedza h isto ryczna czuje się zdolna do zarysow ania n a ty m odcinku syntezy naszego procesu historycznego w sposób um ożliw iający dalszą tw órczą pracę badaczom różnych dziedzin ów czesnej nadbudow y. P rzebieg n astęp n y ch sesji nau k o­ w ych zw iązanych z R okiem M ickiew iczow skim pow inien by po­ tw ierd zić niniejsze założenie.

S zela. W arszaw a 1955. — A. Ś l a d k o w s k a , R o z w ó j id e o l o g ic z n y E d w a r d a

D e m b o w s k i e g o . W arszaw a 1955. — J. K o w a l s k i , R e w o l u c y j n a d e m o k r a ­ cja r o s y j s k a a p o w s t a n i e s t y c z n io w e . W yd. 2, rozszerzone. W arszaw a 1955.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widowiska  pamięci  lokalnej  (s.  39–82)  najobszerniej  odnosi  się  autorka  do 

którym przedstawiali się jako członko- dzieh się zva X L z wie kapituły orderu „W ielkiej śm ierci".. , pu

K azim ierza ju ż po śm ierci Janow skiego... Z ab łock iego

Leonid Zytkowicz był nie tylko wybitnym edytorem źródeł historycznych, ale także współtwórcą metody wydawania mate- riałów źródłowych do dziejów nowożytnych

Zapasy wyczerpały się do tego stopnia, żc mydło będzie teraz przydzielane tylko dzieciom do drugiego roku życia.. 46 w yroków śm ierci

14 Распределяя собранный материал по группам, предложенным Бе- ляниным, можно заметить, что среди дериватов на -liw- /-лив- самую

Prawie • m iesiąc ciągnął się sąd nad zdrajcą Norwegii. Przekonawszy się, że przeciąganie procesu n ie uratuje oskarżonego od w y­. roku śm ierci, adwokaci

Kie posiadam dokładnej daty jego śm ierci ani przyczyny jego