• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie "Sezonowej Miłości"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie "Sezonowej Miłości""

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Weiss

W sprawie "Sezonowej Miłości"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 47/1, 314-316

(2)

V.

K O R E S P C ) . N

D

E

N

C

J A

W SPRAWIE „SEZONOWEJ MIŁOŚCI“

Z początkiem r. 1953 (dokładnie: w lutym) opracowałem na zlecenie Wy­ daw nictw a Literackiego w Krakowie posłow ie do popularnego w ydania Sezo­

n o w ej miłości Zapolskiej. W roku 1955 spotkał m nie spóźniony nieco zaszczyt.

P o p u l a r n e w ydanie Sezonowej miłości doczekało się miażdżącej wpraw ­ dzie recenzji, ale umieszczonej za to w tak poważnym piśmie jak P a m i ę t ­ n i k L i t e r a c k i (XLVI, 1955, z. 2) i napisanej przez znawcę Zapolskiej, p. Ew ę Korzeniewską. Poczuwając się do wdzięczności za uwagę, którą po­ św ięciła Korzeniewska m ojemu posłowiu, chciałbym odpowiedzieć na kilka po­ staw ionych mi zarzutów.

Popularne i poczytne pismo P r z e k r ó j (1955, z 31 VI, s. 10) zamieszcza list Olgierda Budrewicza, którego urywek zacytuję:

„Panie Redaktorze! W czerwcu ukazał się w P r z e k r o j u mój repor­ taż pt. Baza na Wolinie. Znajomi i czytelnicy zwrócili mi uwagę na jedno zda­ nie reportażu; początek tego zdania brzmiał: „Kiedy wyszedłem z chłodni na dwór, a był tęgi przymrozek...“ Owi znajomi powiedzieli mi, że tęgie mrozy m inęły już bardzo dawno...“

Rzecz jest prosta: Budrewicz napisał i złożył swój reportaż w P r z e k r o - j u w tedy, gdy m rozy naprawdę były jeszcze tęgie.

Przypadek Budrewicza ma niejakie podobieństwo do sytuacji mojej i re­ cenzującej m oje posłow ie Korzeniewskiej. Chcę być lojalny. Jeden z zarzutów K orzeniewskiej, m ianow icie ten, który dotyczy dat współpracy Zapolskiej z Théâtre Libre, jest słuszny. Nie porównywałem tych dat z danymi pracy Raszewskiego. Jak w ygląda sprawa z innym i atakowanym i datami? Pierwsza nieścisłość zarzucana mi przez Korzeniewską dotyczy roku urodzenia Zapol­ skiej. Ma to być, twierdzi Korzeniewska, rok 1859, nie zaś 1860. Korzeniewska w idziała metrykę. Dziw i wobec tego fakt, że w pierwszej nowej (prawie kom­ pletnej) próbie rew izji dat odnoszących się do życia i twórczości Zapolskiej, wydanej n iestety dopiero w r. 1955 (Moralność pani Dulskiej. PIW. Bibliogra­ fia w opracowaniu J. J. Lipskiego), jako datę urodzenia pisarki podaje się nadal rok 1860, a dopiero w nawiasie rok 1859.

Sprawa danych bibliograficznych, które cytuję w moim posłowiu, ich nieścisłość i brak logiki w sposobie ich podawania, jest w edług recenzentki zasadniczym argum entem św iadczącym o pomyłce, jaką było wydrukow anie m ojego posłowia. Zarzut ten jest chybiony przynajmniej w połowie. Proszę sprawdzić bibliografie: Czachowskiego i Korbuta. O ile mi wiadomo, do ch w ili pisania przeze mnie posłow ia nikt ich ścisłości w kw estiach mnie in ­ teresujących nie atakował. Popularne zaś posłow ie nie m iało chyba obowiązku rew idow ania obowiązującej w iedzy bibliograficznej o autorce. Podawałem daty najw cześniejszego ukazywania się drukiem cytow anych utworów Zapolskiej,

(3)

K O R E S P O N D E N C J A

3 1 5

n ie opatrując tych danych — moja wina — komentarzem, czy idzie o druk w czasopiśmie, czy o w ydanie książkowe. Za Korbutem i Czachowskim cyto­ w ałem błędne dane nie ja jeden w tym czasie. To także można sprawdzić. Jednym słowem, jeśli pokpiłem sprawę, to w dobrym towarzystwie.

Wracam do Budrewicza. W dwa lata po ukazaniu się posłowia, gdy w yszła praca Lipskiego i gdy IBL przygotowuje wydanie M a t e r i a ł ó w B i b l i o g r a f i c z n y c h (pod redakcją Korzeniewskiej!), gdy między innymi są prowadzone specjalne prace nad bibliografią Zapolskiej, łatwo udowodnić, że w czerwcu nie ma mrozów.

Innych zarzutów recenzentki nie będę omawiał szczegółowo. Znana metoda posługiwania się cytatami wyrwanymi z różnych partii tekstu, którą operuje Korzeniewska, pozwala na udowodnienie wszystkiego, a także tego, że co krok zaprzeczam sam w łasnym sformułowaniom. N ie będę twierdził, że sfor­ mułowania te są bez zarzutu, że w szystkie są jasne i nie pozostawiają w ątpli­ wości. Kto pisał posłowia, ten wie, że trudno nie popełniać uproszczeń w gra­ nicach drukarskiego arkusza, pisząc o autorze, który nie ma opracowania m o­ nograficznego.

Nie uważam Zapolskiej za pisarkę wybitną. Z jej spuścizny powieściowej n iew iele da się uratować. Niemniej przeto zdaję sobie'spraw ę z tego elem en­ tarnego pewnika, że Zapolska w w ielu swoich utworach to drapieżna r e a ­ l i s t k a i demaskatorka. Te utwory przetrwały do dziś. Sądzę, że w łaśnie to udowadniałem w posłowiu. Jak wygląda jednak skomplikowany związek naturalizm u z realizmem, charakterystyczny dla twórczości Zapolskiej to — sądzę — sprawa zbyt zawiła, by rozważać ją w związku z jedną powieścią i... w popularnym posłowiu. Na marginesie warto dodać jeszcze jedno. Jakkolwiek za swoją zasługę w posłowiu do Sezonowej miłości uważam to, że wydobyłem drapieżne i realistyczne partie powieści, pokazując równocześnie sprzecz­ ności, jakie w tym utworze tkwią, a które polegają na w alce tego, co rozu­ m iem y przez naturalizm, z realizmem, to jednak n ie trzeba zapominać o jed­ nym: był to początek roku 1953. Oficjalna nauka nie w ypowiedziała wtedy jeszcze sw ojego ostatecznego sądu o sensie i istocie naturalizmu w Polsce. Opinie na ten tem at były sprzeczne, nieprawdziwe i bałamutne. Gdybym w ięc nawet uległ takim sugestiom, fałszywym oczywiście, to także znalazłbym się w towarzystwie nienajgorszych przecież krytyków i historyków literatury.

W P a m i ę t n i k u L i t e r a c k i m , gdzie drukuje Korzeniewska recen­ zję z m ojego posłowia, znajduje się praca tejże autorki pt. Z badań nad ideo­

logią Gabrieli Zapolskiej. O ideologii tej mowa m iędzy innymi na podstawie

powieści Janka. Otóż omawiając losy Janki i Kuniewicza sugeruje autorka, że Zapolskiej udało się o m i n ą ć f a ł s z y w y k o n f l i k t między szczę­ ściem osobistym a obowiązkiem społecznym pary kochanków. Jeśli Korzeniew­ ska zarzuca mi ogólnikowość i nie dość sprecyzowane wnioski w popularnym posłowiu, niech m i wolno będzie zapytać o dwie rzeczy. Po pierwsze: czy w związku ze śmiercią Kuniewicza, która nastąpiła niemal natychm iast po pojednaniu młodych, szczęście osobiste w e dwoje było udziałem wymienionej pary bohaterów? Po drugie: czy linia ideowa powieści, idea wynikająca ze sposobu przedstawienia losów Janki i Kuniewicza, niejasna od początku, nie mąci się zupełnie z chwilą, gdy Kuniewicz umiera i Janka zostaje sama? Pozw olę sobie przytoczyć zakończenie powieści. Oto Janka patrząc na gwiazdy

(4)

316

K O R E S P O N D E N C J A

widzi, że układają się one w znak krzyża. Wtedy wyciąga ręce ku temu „ s y m b o l o w i n a j w y ż s z e j a b n e g a c j i “ szepcąc: „Advenia t regnum

Tuurn“. W m om encie gdy autorka pracy pomija tak zasadniczą dla sensu ideo­

w ego pow ieści sprawę, ostateczne w nioski i ocena utworu mogą chyba budzić zastrzeżenia. A przecież analiza tego utworu zmierza do szerszych wniosków dotyczących rozwoju ideologicznego twórczości Zapolskiej.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Zastanawiam się nad końcowym w nioskiem w ynikającym z recenzji. Wniosek ten nawołuje do krytycznego opracowania dzieł Zapolskiej i do rozpoczęcia m onograficznych badań nad jej twórczością. Brawo! A le czy nie jest omyłką fakt, że w łaśnie moje posłow ie stało się pretekstem do w yciągnięcia takiego wniosku? Być może, że jest ono nieudolne. Podobne do moich sform ułowania znajdują się jednak w pracach o zasięgu szerszym i o znaczeniu bardziej zasadniczym — na przykład w pod­ ręcznikach gim nazjalnych. Dlaczego w ięc w łaśnie przede wszystkim mnie się dostało — tego naprawdę nie wiem .

Cytaty

Powiązane dokumenty

i osobowość.  Patch  wychodzi  z założenia,  że  miłość  przejawiająca  się  w po-

To drzewo, cokolwiek byśmy o nim nie myśleli, zasługuje na to, by dostać się do niego piechotą przez lądy i morza, czego my właśnie dokonaliśmy wystawiając się

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat

Nie opiera się na dowodach, które można sprawdzić.. Fakt można sprawdzić i

przyjmując, że dziadek Mikołaja pochodził ze skowieszyna, można zauważyć, że rodzina kompozytora wywodziła się z dość odległych stron i nie ma pewności co skłoniło

Kiedyś, to jakaś okazja była, ale nie 22 lipca, tylko może 1 maja, jakoś to w lecie było i zaproponowano naszej klasie udział w takim widowisku

Companies [need to] collaborate with academia and government to build up a large, sharable and reusable database of keen test panelists (by offering incentives whenever

Fotografia jako taka staje się intersubiektyw- na, może przekroczyć istnienie tylko dla „ja” i stać się także stanem świadomości spektatora. Dochodzimy w ten sposób do