p rzeciw bredniom Liicka, k tó ry w biskupach lubuskich u patryw ał p ion ierów niem czyzny w Polsce. S prow adza ich ro lę do eksploatacji m ajątku opatow skiego o polskim „p rzew a żn ie“ osadnictw ie i do prób k olon izacji na suro w ym korzeniu z udziałem elementu śląskiego nad W isłokiem .
W ła ściw y wstęp w y d a w n ic zy odü zielii L. od ed ycji p ra w ie całą za w a r tością książki. Jest on drobiazgow y, podając rzeczy w ażne obok błahych. Zasługą L.‘ pozostanie ustalenie, jak się w y d a je popraw ne, genezy Catastrum, którego dzisiejszy rękopis z lat 1462— 7 jest kopią inw en tarza m ajątkow ego i dziesięcinnego z 14U5 r. z liczn ym i uzupełnieniami z lat następnych. Część in w en tarza z x405 r. w orygin ale łub odpisie była dostępna D ługoszow i, letory ją obucie w yk orzysta ł w biû er beneliciorum . N a tie szczegoiow ych rozw a- zań L. nad papierem , pism em i zaieznością poszczególnych partu Catastrum od w z o ró w za d ziw ia brak w yd ob ycia najstarszej części Catastrum, bo datu jącej się 2-gim łub 3-cim dziesiątkiem lat X IV w . w postaci często w tekście i4Uo r. k om ron tow an ego Registrum dom ini Stelani episcopi, zßytego jednym przypiekiem w edycji. P rzed ru k tekstu Catastrum z jedyn ego rękopisu m e nasuwa uwag, jest to w yd a w n ictw o ściśle trzym ające się podstaw y w y d a w niczej naw et tam, gdzie Długosz p od aje jed yn ie zrozum iałą n azw ę m iejsco wości. P ew ien niepokój p a leograiiczn y budzi na s. 330 F e l l a n c k a , zam. zapew ne S e l l a n c k a (Słonka); na tejże stronie błąd drukarski q u i t a m s o l v i l n t; na s. 342 p a t r o u a t u s zam. p a t r ó n u s; na s. a49 K a r n o w e, zam. K a r u o w e (K a rw ó w ). Obíite p rzyp isy zbudował L. na n ie zbyt pełnej znajom ości rzeczy, skoro p rz y P e t r u s P o d l o d o f f (P o d lo - dow scy h. Janina) daje odnośnik: „identifizieru ngsversu che w aren leid er ohne Jirfolg“ . Z tym w szystkim w yd a n ie Catastrum ecclesiae Lubucensis jest jeszcze n ajtrw alszą i n ajw artościow szą częścią książki Ludata. O innych tego p o w ied zieć nie można, a naw et pow stają w ątpliw ości, czy w takim u ję
ciu w ogółe były potrzebne. Aleksander Gieysztor.
H. Ł o w m i a ń s к i: U w agi w spraw ie podłoża społecznego i .gospo darczego Unji Jagiellońskiej. W iln o 1934. [O dbitka z K sięgi pam iątkow ej ku uczczeniu czterechsetletniej roczn icy w yd an ia pierw szego Statutu L ite w skiego],
Od czasu opanow ania Podlasia p rzez Giedym ina o 70 km od W a rsza w y rozcią ga ły się d zierża w y litewskie. B yło to niby blisko, a przecież bardzo daleko. Puszcze i m oczary stanow iły p rzegro d ę ró w n ie niedostępną jak łań cuchy górskie. P o d osłoną tych naturalnych fo rty fik a c ji pow staje w X IV w. ro zległe państwo G iedym ina i jego w ielk ich synów O lgierda i Kiejstuta. W szeregu zw ycięskich w y p ra w w ojen n ych częściow o siłą, częściowo p o d stępem poddane zostały w ła d zy w . książąt litew skich ziem ie od m azow iec kiego L iw c a aż po D źw inę, poza D niepr i Prypeć. N a pograniczu m iędzy wschodem i zachodem, m ięd zy Polską, Rusią a Zakonem K rzyżack im "p o w stał tw ó r now y, k tóry m iał niem ało na losach tej części E u rop y zaw azyć. lióżn olite pod każdym w zględ em : język ow ym , w yzn an iow ym , ustrojo w y m było to państwo G iedym inow iczów . Obok litew szczyzn y na ogrom nych obszarach panow ał język ruski, na Podlasiu p rzew ażała polszczyzna, w paru w iększych miastach liczna była ludność niemiecka. Jedni składali o fia ry bo gom pogańskim, inni m od lili się w cerkw iach wschodnich, inni w rzym skich kościołach.
W ła d ca siedzący na dw óch d ziw n ie koło siebie położonych stolicach, na W iln ie i T rok a ch nie starał się nadać sw oim dzierżaw om jednolitego cha rakteru. B yłoby to zresztą usiłowaniem niewykonalnym .
Dzielnice położone na północnym w schodzie, daw ne księstwa Połockie, W itebskie i Smoleńskie stanow iły w spólnie p ew ien typ u strojow y o p rze w ad ze czynników „dem okratyczn ych “ . W każdej z tych dzielnic utrzym ało się „w ie c ze “ — sejm ik lokalny z udziałem duchowieństwa, bojarstw a i „p r o stych ludzi“ . A u torytet nie tylko m oraln y ale i p olityczn y rep rezen tow ali ru scy w ła d y cy czy ihum enow ie w ielk ich m onasterów. W starych cerkw iach i dokoła nich pan ow ał św iat zam ierającej m oże ale jeszcze bogatej c y w ili zacji wschodniej, całkow icie obcej litew skim zdobywcom .
T yeh samych w ła d y k ó w i tę samą cyw iliza c ję w id zim y na południu, na W ołyniu , w K ijo w ie , w księstwach Poleskich, ale już bez dem okratycznego zabarw ienia. N ie ma tu „w ie c za “ z udziałem ludu, natomiast na czoło w ysu w a się element bojarski, m ożnow ładczy, otaczający i ogran iczający księcia. U strój Podlasia zarów n o w adm inistracji jak i w w y m ia rze sp ra w ied li wości podlegał w p ły w o m polskim, przenikającym z M ałopolski i z M azowsza. N a w et pokrew n a języ k o w o i etnograficznie L itw ie Żmudź, ściśnięta obcęga m i połączonych od 1236 r. Zakonu K rzyżack iego i K a w a le ró w M ieczow ych, zna lazła się w sferze n iew yjaśnionych dotychczas ale n iew ątp liw ych w p ły w ó w zakonno-niem ieckich.
Otoczona dookoła w ieńcem różn orodn ych dzielnic w łaściw a L itw a strzeże zazdrośnie sw ej starej w ia r y i starego obyczaju, z upartym konser w atyzm em broniąc się p rzed w p ły w a m i zarów n o wschodu jak zachodu i p o zostając nieom al do końca X IV w. ostatnią w E uropie redutą p ierw otn ego p o gańskiego świata.
Jest całkow icie zrozum iałe, że historia tej L it w y w łaściw ej, a w szcze gólności historia p rym ityw n ych fo rm życia zb iorow ego litew skiego p rzy cią gała i p rzyciągać będzie uw agę uczonych. Badania nad genezą w ielu insty tucji u strojow ych w E u ropie dadzą się posunąć naprzód, jeżeli się u w zględ ni m ateriały litewskie. Dla h istorii p o rów n a w czej L itw a będzie zaw sze nie w yczerpan ą skarbnicą.
N ajistotniejszym zagadnieniom przeszłości tej w łaśnie L itw y w ła ściw ej p o św ięcił prof. Łow m iań ski sw oją pracę pod skrom nym tytułem „U w a g “ .
P o w ie d zie ć trzeba z g ó ry że treść pracy prof. Łow m iań skiego daje znacznie w ięcej, niż autor w tytule obiecał. W n iew ielk iej rozm iaram i książce znajdzie czytelnik z w ię z ły prezgłąd n ajw ażn iejszych zagadnień społecznych i gospodar- cych na L itw ie w p rzełom ow ej epoce X IV — X V I w. Sumienne w yzyskanie ca łego drukowanego m ateriału źród łow ego, opanow anie literatury, zarów n o p o l skiej jak rosyjskiej, niem ieckiej i litew skiej, w ielk a eru dycja i ścisła m etoda — wszystko to nadaje pracy prof. Łow m iań skiego n iezw yk łą w a g ę gatunkową. Natom iast na pytanie, czy nakreślony przez niego obraz jest trafny, czy w y tr z y m uje konfrontację z rzeczyw istością — od p ow ied ź w ypadn ie raczej przecząca. Samo opanow anie literatu ry i źródeł nie w ystarcza, aby stw orzyć p ra w d ziw e dzieło historyczne. K oniecznym w spółczynnikiem pracy jest w y o b r a ź n i a h i s t o r y c z n a P o gruntow nym p rzetraw ien iu m ateriału ź ró dłow ego, po przem yśleniu zagadnienia musi historyk w y o b r a z i ć sobie z m ożliw ą plastycznością obraz badanego odcinka przeszłości od krajobrazu poczynając, a kończąc na potrzebach, m yślach czy uczuciach ludzkich. Jest to w yobraźn ia naukowa, a nie poetycka. Uzupełnia ona fragm entaryczność lub niedostateczność źródeł i um ożliw ia ich trafną interpretację. Л, co w a ż niejsze, w yobraźn ia historyczna pozw ała na w łaściw e sform ułow anie zagad nień, na które praca historyka ma dać odpow iedź. Muszę przyznać, że w w y obrażeniach o tym, jak w yglą d a ło życie litew skie w X IV і X V w., jak m ogło i jak nie m ogło być w rzeczyw istości, różn im y się z prof. Low eniańskim b a r dzo gruntownie.
O m aw iając zakres w ła d zy w. książęcej w X IV w. stawia sobie autor p y tanie: kogo rep rezen tow ali G iedym in ow icze w ym ien ien i jako św iadkow ie w traktatach O lgierda i Kiejstuta z Polską i M azow szem ? — odpow iedź brzm i: ci książęta byli przedstaw icielam i społeczeństwa czyli bojarstw a li tew skiego (str. 16). Jest to błędna od p ow ied ź na błędnie postaw ione pytanie. K n ia zio w ie w ym ien ien i obok W . K sięcia w traktatach litew skich z X IV w. reprezentują tylko samych siebie, sw oją potęgę w ojsk ow ą i m ajątkow ą i sw ój w p ły w na decyzje W . Księcia. P od p isy ich m ają d w oja k ie znaczenie: " l ) p o d noszą w artość W . Księcia jako kontrahenta, pow iększając jego m ożliw ości m ilitarne i finansowe, 2) gw arantują, że W . Książę sw oje zobow iązania u m ow ne w ypełni. G w arancje takie (czasam i w form ie oddzielnych a k tów ) b yły do brze znane w ów czesnych stosunkach m iędzynarodow ych. P o w o ły w a n e do udzielenia gw aran cji były najrozm aitsze czynniki: człon kow ie dynastii, du chowieństwo, w ielk ie miasta — wszyscy, k tó rzy posiadali istotną możność w p ływ a n ia na decyzje w ładcy. Jeżeli w traktatach O lgierda i Kiejstuta w y- stępują jed yn ie członkow ie dynastii, to jest to w łaśnie dow odem słabości czy braku w szelkich innych ośrodków siły na L itw ie, braku organ izacji społecz nej. B o ja ró w w charakterze gw a ra n tów spotykam y dopiero za czasów W ito l
da. U p atryw an ie w synach i braciach W . K s ię g a p rzedstaw icieli spoiteczen- stwa w y d a je m i się pom ysłem catkowjclß chybionym, tak jak chybionym jest m ów ien ie o jak im k olw iek przedstaw icielstw ie spbiecznyrau'ífyjtiy epoce. K ied y później, za Jagiełły i W ito ld a zaczną r^ąpływąć obfitsze aktow e w iadom ości o ustroju w ew n ętrzn ym państwa liie ^ s jd e g o , stw ierdzą orije totalną , w ładzę W . Księcia nad p rym ityw n ą niezorgan iżow an ą ludnością. $ЦроІега, że p o przedn io było inaczej, ze istniały bardziej rozw in ięte fo rm y życia zbiorow ego, jest m ało praw dopodobna — w iadom ości o sejm ach czy zjazdach litew skich u Duisburga czy innych kron ik arzy naie/,y p rzy jm o w a ć z w ielk ą ostrożnością» K ron ik arze niem ieccy w szystkich czasów tak mało rozu m ieli życie obcych na rod ów , tak często byli narzędziem propagandy -(opowieść o> pochodzeniu G ie dym ina), że w żadnym ra zie nie zasługują na dosłowną interpretację. Relacje ich o w ew nętrznym ustroju L itw y przyp om in ają obraz Polski w artykułach „W arsch au er Zeituííg“ w latach okupacji niem ieckiej.
O strożnie też należy in terp retow ać form u ły am plifikacyjn e czy z w ro ty retoryczn e w dokumentach. Jeżeli Jagiełło w 1431 r. pisze, że na tron w. ksią żęcy p o w o ła li go książęta, b oja rzy i ziem ianie; jeżeli w akcie unii w ileńskiej I4U1 1·. czytam y o zgodzie na nią n oja rów — to jednak in terpretacja dosłowna tych form u ł i traktow anie społeczeństwa jako sam odzielnego w tej epoce czynnika politycznego byłyby zdecydow an ym anachronizmem. T ra în a w y obraźnia historyczna w tym w ypadku jest koniecznym warunkiem w łaściw ej in terpretacji w iadom ości źródłow ych .
społeczeństw em n azyw a proi. Łow m iań ski bojarstw o, które ma pocho dzić od daw nej drużyny w. książęcej. R ozw in ięta rzekom o bardzo, złożona z od działów w yższego i niższego r z ę a u (7 ) organ izacja drużynna m iała być państwa litew skiego założycielką (str. 24). H ipoteza ta nie opiera się na do w odach źród łow ych , jest raczej w yra zem p o gląd ów autora na genezę pań stw ow ości w ogóle. Jest to dopuszczalna zresztą całkow icie hipoteza socjolo giczna, a nie historyczna. Musi być prof. Łow m iań ski o je j słuszności mocno przekonany, bo zam yka oczy na wszystko co ś w ia d c zy ,’ ze jednak z drużyną w rzeczyw istości było inaczej.
D ość pew ne w iadom ości o organizacji! w o jsk o w ej litew skiej w X IV w. nie znają drużyny, natomiast stw ieruzają, że bojarstw o nie koncentrow ało się p rz y d w o rze w. kciążęcym , ale pełniło służbę załogow ą po grodach kolejno, zm ieniając się co tydzień czy co miesiąc. W n osić stąd można, że czas w oln y m ogli b o ja rzy spędzać w domu, zajm ując się gospodarstwem . System taki nie ma mc w spólnego z drużyną. N ie znajdziem y tez śladu drużyny w armii litew skiej pod Grunwaldem , gd zie w ystępują skrystalizow ane ch orą gw ie te rytorialne. O czyw iście istnieć musiała zaw sze u boku księcia jakaś stała siła zDrojna, ale w przeciw staw ien iu do Rusi K ijo w sk iej nie ro zw in ęła się ona na L itw ie i nie m ogła odegrać roli, jaką jej p roi. Łow m iań ski przeznaczył. Służba w o jsk o w a bojarstwa, w b re w tw ierdzeniu prof. Łow m iańskiego, nie m iała cha rakteru personalnego, ale była najściślej z posiadaniem ziem i zw iązana. Ź ró dła aktow e od początku X V w. nie pozostaw iają w tej spraw ie żadnej w ą t pliw ości.
Zw iązek nie tylko bojarstw a, ale w szystkich k ategorii ludności z ziem ią muszę podkreślić ze szczególnym naciskiem. N ie zrozum ie n igdy ustroju li tew skiego, kto nie o d tw o rzy w sw ej w yobraźn i podstaw ow ego elementu tego ustroju: ziemi.
R ozkład organ izacji w o jsk o w ej litew skiej upatruje autor ju ż w okresie rzą d ó w W itolda. M iał się na to złożyć szereg p rzyczyn takich, jak brak p rz y w iązan ia żołn ierzy do n aczelników (? ), zniechęcenie bojarstw a do ekspansji na w schodzie, gdzie musiało się dzielić zyskam i z Polakam i (? ), w p ły w p rz y w ileju 1387 r., k tóry od w racał uw agę od rzem iosła w ojsk ow ego a pogłębiał zainteresow anie m ajątkiem ziem skim i „ro zb ija ł strukturę m ilitarną p olega jącą na pełnej solidarności księcia i rycerstw a“ itd. itd. (str. 53— 56).
Dość niespodziew ane po tym całym w y w o d zie jest tw ierdzenie, że o d zy skanie suwerenności pań stw ow ej i koronacja W ito ld a m iały oznaczać koniec m ilitaryzm u litew skiego, k tóry bez oparcia o Polskę musiał upaść (str. 64).
W szystkie te tezy budzą daleko idące w ątpliw ości. Szczupły coprawda m ateriał źró d ło w y stw ierdza jednak ży w ą działalność W ito ld a w dziedzinie w ojskow ości, a potęga polityczna tego w ładcy nie św iadczy bynajm niej o osła bieniu jego siły m ilitarnej. Stw ierdza zresztą sam autor, że w osobie W itolda
« c h o d z ił do grobu ostatni w ielk i przedstaw iciel m ilitaryzm u na tronie lite w sk im (str. ()0).
Upadek siły m ilitarnej litew skiej następuje w istocie dopiero w drugiej jjo ło w ie X V w. i w ią że się przede w szystkim z osłabieniem w ła d zy w. ksią- żącej. W ie m y w szyscy dobrze, że żaden ustrój nie m oże konkurow ać z tota lizm em dyktatorskim , jeżeli chodzi o w y tw o rzen ie potęgi m ilitarnej. P rz y w ile j 1387 r. nie m iał na organ izację w ojsk ow ą żadnego wypływu; był on teoretycz· ..nym zasadniczym drogow skazem dla ro zw o ju L itw y na przyszłość, ale
w' praktykę dnia codziennego nie w p ro w a d za ł p ra w ie żadnych zmian. Przeludnienie ( ? ) ziem litew skich elementem w ojsk ow ym m iało w y w o ła ć •em igrację bojarstw a na ziem ie kresow e św ieżo podbite (str. 40— 45). E m igran
ci ci przech odzić m ieli skom plikow any proces psychiczny: n a jp ierw p rzyjm u ją praw osław ie i „p rzech odzą pod znaki ruskiego separatyzm u“ , a następnie „ je ż e li w śró d ruskiej ludności z n a jd o w a ł'W ito ld zw olen n ików , byli to n iew ąt
p liw ie zn iszczeni L itw in i, w których p rzyw ią za n ie do p ierw szej ojczyzn y je szcze nie w yga sło “ (str. 64).
Są dow ody, że istotnie kilka rod zin litew skich przeniosło się do Połocka, na W o łyń , m oże jeszcze gd zie indziej, ale p rzyk ła d y te nie upow ażniają do konstruowania h ipotezy o em igracji jako o ruchu m asowym , do mówaenia ■ o „p rzew a żn ej części em igra cji litew sk iej“ , o je j p rogram ie i d ziw n ej ew olucji
p olityczn ej“ (str. 61). Dzielnice k resow e korzystały z tak pełnej autonomii, tak j e j piln ie strzegły, że n apływ m asow y obcego elementu musiałby w y w o ła ć p rotesty i opór — żadnego śladu podobnych kon flik tów nie znajdujem y i w y w ó d prof. Łow m iań skiego zaw isł znow u w pow ietrzu.
W alk om w ew n ętrzn ym po śm ierci W ito ld a p ośw ięcon y jest rozd zia ł pt.: „R ów n ou p raw n ien ie bojarstw a ruskiego 1430— 1110 r.“ . P ragn ąc w ytłu m aczyć w alk ę m iędzy Ś w id rygiełłą a Zygmuntem różnicam i ideow ym i, form ułuje prof. Łow m iań ski śladem licznych p op rzed n ik ów tezę, że była to w alka m iędzy
elementami litew skim a ruskim (str. 60).
Aby tę tezę uzasadnić, próbuje autor ustalić narodow ość występujących w tym czasie osób (str. 61, 67). Analiza ta w ielok rotn ie pow tarzana daje w y niki bardzo w ą tp liw ej w artości — nie m ożna dać trafnej o d p ow ied zi na błęd nie postaw ione pytanie. Przenoszenie w w iek X V czy X IV antagonizm ów narodowrych i traktow anie Litw 'y i Rusi jako skrystalizow anych i p rz e c iw stawnych jednostek narodow ych, jest jaskraw ym anachronizmem, a tw ie r dzenie, że np. Chodko Juriew icz był przedstaw icielem społeczeństwa ruskie go dlatego tylko, że w ystępuje w aktach nie piastując żadnej godności (str. 67) je s t całkow icie dowolne.
Napraw'de, czas z tym skończyć. T e rm in y — Lach — Rusin — L itw in w X V w. m ogą m ieć znaczenie geograficzne, języ k o w e (choć w zm ianki o r ó ż nicach język o w ych na L itw ie należą w tym czasie do w ielk ich rzadkości), ale w ogrom nej większości w yp a d k ó w m ają znaczenie w yłączn ie w yznaniow e. L a ch o w ie i L itw in i — to katolicy, Ruś — to praw osław ie.
W a lk a Zygm unta ze Ś w id rygiełłą jest pospolitą ryw a liza cją dw óch p re tendentów do godności w. książęcej, zaostrzoną wskutek ch w iejn ego stanow i ska Jagiełły. W a lk i takie znane były dobrze zarów n o w śród polskich Piasto- w ic z ó w jak i w śród ruskich Rurykowiczów'. P on iew a ż S w id ry g iełlo opano w a ł południow a-w schodnią część państwa a Zygm unt północno-zachodnią, w ię c w obozie p ierw szego m ógł p rzew ażać element etn ograficzn y ruski, a w obozie Zygmunta element litew ski. N ic m iało to jednak żadnego znacze nia politycznego. Częste przerzucanie się zw olen n ików z jednego obozu do drugiego nie w yn ikało z żadnych różnic ideologicznych, ale, jak słusznie m ó w i prof. Kolankow ski w „D ziejach W . Ks. Litew sk iego“ , zależnym było od p o czucia w zrostu lub upadku sił jednego z ryw ali.
K oń cow y najobszerniejszy rozd zia ł pracy prof. Łow m iańskiego pośw ię-■ eony'Jest ew olucji gospodarczej L itw y w okresie 1110— 1569 r. R ozdział ten
najbardziej zasługuje na tytuł „U w a g “ i to dość pobieżnych o różnych dzie dzinach życia gospodarczego. R o zw ó j rolnictw a, pow staw anie fo lw a rk ó w i la- tyfundiów , rozd aw n ictw o dóbr hospodarskich, kolonizacja puszcz, ro zw ó j g o spodarki pańszczyźnianej, handel, skarbowość — oto głów n e tem aty dotknie- te p rzez autora.
W zakończeniu form ułuje prof. Łow m iański sw ój syntetyczny pogląd na ainię polsko-litewską. W ew olu cji litew skiej unia nic stanowi zgrzytu „spełnia
ro le czynnika konserwującego, p rzyczyn ia sie do utrzym ania status quo“ · (str. 112).
W ie lk i proces d zie jo w y asym ilacji ustrojow ej i dem okratyzacji życia li tewskiego w edług w z o ró w polskich zginął całkow icie z oczu autora.
N ie zgadzając się z większością w niosków prof. Łow m iań skiego uważam jednak jego pracę za cenną p o zycję w naszym dorobku naukowym. Dyskusja z „U w a g a m i“ , choćby bardzo zaw zięta, ośw ietlając z różnych stron sporne za gadnienie, może, tylko przynieść pożytek nauce historycznej i zbliżyć nas d o p raw dy.
A o to nam przecież chodzi. W. K am ieniecki.
Jan G e r l a c h . Chłopi w obronie Rzeczypospolitej. Studium o piecho cie w ybran ieckiej. L\yów '1939, &. 254. B iblioteka dziejów i kultury wsi, t; 9.. Józef R a í а с z. Stanowisko w yb ra ń ców w daw nej Polsce, W a rsza w a 1939, s. 7— 14·. Odb. ze Spraw ozdań z posiedzeń Tow . Nauk. W arsz. X X X ll„ w ydz. JI.
P od sta w ow a w dziejach naszej w ojskow ości kwestia żołnierza w ybra- nieckiego doczekała się. opracow ania i to u w zględniającego zarów n o genezę instytucji na tle porów n aw czym , jak jej losy na ro zległej podstaw ie arch iw a l nej. Zadanie nie łatwe, bo w ym aga uw zględnienia trzech punktów w id z e nia: w ojsk ow ego, gospodarczego i praw nego, p rzy czym braknie bezpośred nich w iadom ości (diariusza sejm ow ego, w ynurzeń aktorów s p ra w y ) o genezie· konstytucji z 3. III. 1578 „o pieszych w ybrańcach“ , a zbadanie wszystkich za chow anych p rzek azów źró d ło w ych o instytucji trw a ją cej dw a w ieki, rozsia nych po tysiącach ksiąg sądowych, przekracza ludzkie "m ożliwości. Gdy m ate riału nie da się w yczerpać, trżęba dokonać w yboru i tu nasuwa się postulat uw zględnienia pom iniętej przez autora gru py akt — rachunków sejmowych^, w znacznym stopniu zastępujących zdaw na bardzo przetrzebione akta skarbo- w o -w o jsk o w e (ró w n ie ż niezupełnie p rzez G. w yzyskane), a podających spisy rot, udział poszczególnych w o je w ó d ztw , nazwiska rotm istrzów . O czyw iście należy też znać dotychczasowe opracow ania poszczególnych w o jen polskich. Uzasadnione w ięc było ukazanie się komunikatu R. opartego na innych m ate riałach, bardziej ściśle określającego niektóre p rzep isy p raw n e i p o w o łu ją cego now e przykłady. Obie prace w zięte razem zasadniczo rozw ią zu ją już ustrojow o-organ izacyjn e zagadnienia zw iązane z żołnierzem w ybranieckim .
Geneza piechoty w ybran ieckiej tkw i w średniowieczu. Gdy siły rycerstw a nie starczały, w ostateczności p o w o ływ a n o pod broń chłopów . A by zbyt nie szkodzić potrzebom gospodarki, p ow oływ a n o p rzew ażn ie część, w y b ó r ; jednego z 30, 20, 10 czy 5, a kosztam i uzbrojenia i w y ży w ie n ia „w yb ra ń ca “ ob ciążano ch łopów pozostających na roli. Prak tyk ow an o to „bodaj czy nie w e w szystkich państwach sąsiadujących z Polską“ . P o w o ły w a n o nie tylko w y brańca konnego, ale zw łaszcza na W ęg rzech (1552) i w S zw ecji (1544)1) — p ie szego. Co w ięcej, dodać można, iż na Śląsku w ystępuje instytucja i n a z w a w y b r a ń c ó w 2).
Ż ołnierz chłopski nie był obcy też Polsce średniow iecznej, a w okresie r e form państwa i recep cji w z o ró w antycznych 3), od pocz. X V I w. był p rzed m io tem dyskusji publicznej. N a L itw ie przez w iele lat był p o w o ły w a n y jako kon na służba ziemska, w K oron ie nie ograniczano się do dyskusji, choć postano w ien ia o żołnierzu łanow ym p ow oływ a n ym z w szelkich dóbr, tak królewskich jak i pryw atn ych m iały zawsze charakter d o ryw czy i nie d o p ro w a d ziły do powstania trw a łej instytucji publiczno-praw nej; do tego doszło — co do kró- lew szczyzn — dopiero za Batorego. Gorącym zw olennikiem piechoty chłop skiej był antagonista „egzek u cji“ hetman T arn ow sk i ( C onsilium ra tio n is ■ b e lli- cae), k tóry na podstaw ie re jestró w skarbow ych oszacow ał naw et m ożliw ości
*) zob. w z o ro w e studium oddziału historycznego szw edzkiego Sztabu G e neralnego —· Axtorna. En studie i organisation och taktik, Stockholm 1926.
2) L. M u s i o 1, O hołom kach czyli wybrańcach, Zaranie š lr - V e , 1930, t. 0„ 3) por. E. S a n d e r , D ie W andlungen der allgem einen W ^ 'irp flich t, A r ch iv für Kulturgeschichte 1944, t. 33, s. 172— 199.