• Nie Znaleziono Wyników

CZERW IEC I97Ł

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "CZERW IEC I97Ł"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

C Z E R W IE C I97Ł

(2)

Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em Ministra Oświaty n r IV/Oc-2734/47

Wydano z pomocą finansow ą P o lsk ie j A k ad em ii N auk

TRESC ZESZY TU 6 (2128)

G r o d z i ń s k i Z., In w a z ja m inogów do w ielk ich jezior a m e ry k a ń sk ic h . . 141 R a f i ń s k i J. N., R ośliny c z a r o d z ie js k ie ... 144 J o ń c z y J., N ow e m eto d y zw alczan ia szkodników . N adzieje i tru d n o śc i . . 147 F i c e k S., Z naczen ie an ty b io ty k ó w w b a d a n ia c h biochem icznych . . . . 150 K s i ą ż k i e w i c z - I l i e w a M., D iap au za ow adów . M echanizm i znaczenie . 154 D robiazgi p rzyrodnicze

G łazy n a rz u to w e — p o m n ik i h isto ry c zn e j przeszłości (A. K aczm arek) . 157 SOS dla p ta k ó w w rez e rw a c ie jez. D rużno (T. W o jto w ic z )...158 C o p ern ican a

K ra k o w sk ie obchody 500 rocznicy u ro d zin M iko łaja K o p ern ik a (M. K li­

m aszew ski) ... 159 M edale k o p ern ik o w sk ie p rzy z n an e uczonym r a d z i e c k i m ...161 A k w a riu m i te rra riu m

R ozm nażanie i h odow la b ojow nika, B e tta sp le n d en s (V. L ahoda, tłu m . S. S tokłosow a) ... 161 R o z m a i t o ś c i ... 163 R ecenzje

Biology and th e H u m ań Sciences (S. S k o w r o n ) ... 164 R. H. P a i n i B. J. S m i t h : (red.): N ew T ech n iq u es in B iophysics a n d C eli Biology (H. S z a r s k i ) ...165 Z ary s geofizyki sto so w an ej. P ra c a zbiorow a (K. M . ) ... 165 R. Ż y ł k a : G eological D ictio n ary (K. M a ś la n k ie w ic z )... 165 S. P i e t k i e w i c z , S. Ż m u d a : S łow nik pojęć geograficznych (K. M.) 166 B iosfera. Z biór a rty k u łó w ( m . ) ... 166 K osm os — S e ria A. Biologia (Z. M . ) ... 167 S p ra w o z d an ia

S p ra w o z d an ie z działalności B ydgoskiego O ddziału P T P im. K o p ern ik a za ro k 1973 ... 167 L isty do R e d ak c ji

Jeszcze o n a jsta rsz y c h d rze w a ch św ia ta (R. K arcz m arcz u k ) . . . . 168 K siążki n ad e sła n e

H a. G N IA ZD O RA N IU SZK A , A eg ith a lo s ca u d a tu s (L.) n a św ierk u . Fot. W. S tro jn y Ilb . G N IA ZD O Z JA JA M I T R Z C IN IA K A D R O Z D 0W K I, A crocephalus a rundinaeus

S p i s p l a n s z

I. P O W Ó J POLN Y, C o n v o lv u lu s arvensis. Fot. J. P ło tk o w ia k Ila. G N IA ZD O RA N IU SZK A , A eg ith a lo s ca u d a tu s (L.) n a św ierk u . ' [Ib. G N IA ZD O Z JA JA M I T R Z C IN IA K A D RO ZDÓW KI, A crocephal

(L.). Fot. W. S tro jn y

III. ODKRYW KA PIA SK O W C O W w B ieszczadach. Fot. J. S iudow ski IV. M ORSZCZYN, F ucus vesiculosus. F ot. J. P ło tk o w ia k

O k ł a d k a : W IELB ŁĄ D D W U G A RBN Y (b ak tria n ), C am elus bactrianus L. F ot.

W. S tro jn y

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. KOPERNI KA

(Rok założenia 1875)

CZERWIEC 1974 ZESZYT 6 (2128)

ZYGM UNT G R O D ZIŃ SK I (Kraków )

IN W A Z JA M IN O G Ó W D O W IE L K IC H JE Z IO R A M E R Y K A Ń S K IC H

„ludzie ... s ta ją się ... o fia ra m i w łasn y ch nie p rze m y śla n y ch do końca pom ysłów ”

A. L e ń k o w a , O skalpow ana ziem ia

Pięć wielkich jezior: Ontario, Erie, Huron, Michigan i Górne (Superior), szeregowo połą­

czonych ze sobą rzekam i i z ujściem do Oceanu A tlantyckiego powstało stosunkowo niedawno, dopiero 7000 la t temu, tj. po ostatecznym w y­

cofaniu się czaszy lodowca. Powierzchnia ich wynosi przeszło 250 000 km 2, co odpowiada dość dokładnie powierzchni całej Jugosławii albo około 80% powierzchni Polski. Spadek wody po­

między poszczególnymi zachodnimi jeziorami jest nieznaczny i wynosi kilka do 10 m, jedy­

nie wschodnie jezioro O ntario oddziela od nich pięćdziesięciometrowej wysokości wodospad Niagara. Zdecydowanie najgłębsze wody posia­

da J. Górne (397 m), a głębokość trzech innych przekracza znacznie 200 m, tylko J. Erie jest płytsze (do 64 m). Ma to w pływ na tem p eratu ­ rę wody, która w tym ostatnim podnosi się la­

tem do 23°C. Dla porównania: Bałtyk razem z cieśninami duńskim i posiada znacznie więk-

* A rty k u ł po w stał zam iast re c e n z ji na podstaw ie książki M.

w .

H rad isty i

J .

C. P o tte r, T h e biology o f lam prey, A ca- dem ic P ress, L ondon 1971, 2 tom y, s tr. 1 - 423, i - 466.

szą powierzchnię (422 300 km 2) niż pięć w iel­

kich jezior, jednakże jego trzy głębie osiągają:

gotlandzka — 498 m, gdańska — 114 m, born- holmska — 105 m.

Na skutek młodości jezior oraz ich dość znacznej izolacji ekologicznej zespoły ry b nie osiągnęły tam jeszcze pełnej dojrzałości; b ra ­ kuje dostatecznej liczby międzygatunkowych konkurentów szczególnie w wodach otw artych.

Większość spośród 125 gatunków ryb, w tym kilkunastu przedstawicieli łososiowatych, za­

mieszkuje zatoki i płycizny. W polskich wodach śródlądowych żyje około 55 galtunkóW ryb kostnoszkieletowych. W głębiach jezior am ery­

kańskich żyją dwa drapieżce: „lake tro u t” — Salvelinus nam aycush i m iętus — Lota lota, które żywią się 15 gatunkam i „converters”

(przerabiaczy) zjadającym i plankton lub faunę denną. Salvelinus niezagrożony przez nikogo w głębiach poniżej 120 m, przy obfitości po­

karm u rozplenił się bardzo i stał się główną rybą przemysłową. Dochodził on do jednego m etra długości i 7—8 kg ciężaru ciała. Przed drugą wojną światową odławiano z trzech za­

chodnich jezior rocznie ponad siedem milionów kilogramów tej ryby. Dla porównania: całe ry ­ bactwo śródlądowe Polski, a więc rzeczne, je-

P lT ł ftl«

i

(4)

142

ziorowe i hodowlane dostarcza rocznie półtora miliona kilogramów różnych ryb.

Minóg morski, Petrom yzon marinus, w pływ ał stale do Jeziora O ntario z A tlan ty ku i daiwał znać o sobie atakując ry b y przemysłowe. Dalej na zachód nie mógł się jednak rozprzestrzenić, ponieważ napotykał na swojej drodze potężne wodospady Niagary. W roku 1829 zbudowano kanał W ellanda spław ny dla ówczesnych okrę­

tów, k tórzy połączył J. Ontario z J. Erie z om i­

nięciem wodospadów. Droga n a zachód stanęła dla mdnogów otworem, jednakże dopiero po dziewięćdziesięciu latach zauważono pierwsze ich sztuki w J. Erie, a w r. 1932 zanotowano pierwszą jego w ędrów kę na tarło. Od tego mo-

pogłowie Salvelinus spadło tak znacznie, że za­

przestano je w ogóle odławiać. Inne gatunki większych ry b zostały także przez minoga zdziesiątkowane, np. miętusy, „white fish” — Coregonus clupeiform is, pstrąg tęczowy Salmo gairdneri a z drobniejszych „lakę h errin g ” — Coregonus artedii. Przejściowo rozpleniło się siedem gatunków „chubs” —- Coregonus, które stanow iły pierw otny pokarm m iętusa i Salve- linus. Ale później i one stały się pokarmem po­

szukiw anym przez minogi i znalazły się na sk raju wymarcia. W tedy Alosa pseudoharen- gus, chwast rybi, opanowała wiele nisz ekolo­

gicznych i zaczęła w ypierać inne ryby. Równo­

waga stanu ry b w jeziorach została ta k k ra ń ­ cowo zachwiana, że am erykańscy uczeni zde­

cydowali się interweniować.

Między rokiem 1950 a 1960 opracowano plan zwalczania minogów i wprowadzono go szybko w życie. Przede w szystkim ustalono, w jakim czasie i w któ ry ch dopływach jezior trą się minogi. W Jeziorze Górnym np. spośród 1400 potoków i rzek około 340 nadaje się na ta r-

C h i c a g o C lty e la n d .

m entu inw azja minogów w w ielkich jeziorach rozw ijała się w tem pie błyskawicznym. W ro ­ k u 1936 i 1937 pojaw iły się tarlak i w jeziorze H uron i Michigan, a w dziesięć la t później i w J. Górnym. W ciągu m niej więcej 20 lat

Ryc. 1. W ielkie je zio ra A m e­

r y k i P ółn o cn ej. Je z io ra łączą ze so b ą rzeki, J . O n ta rio o d ­ d a je w ody do A tla n ty k u

(strzałka)

liska. Dno ich wyściela gruby żwir z m ałą do­

mieszką piasku, p rąd wody utrzym uje się stale jednokierunkow o i nie przekracza określonej szybkości, te m p eratu ra wody waha się wokoło optim um w ylęgania jaj minoga tzn. 18,3°C. Za m om enty korzystne dla zaatakow ania szkodni­

ków uznano: 1 — ciąg minogów na tarło, który trw a stosunkowo krótko i w tedy można by me-

13 *

2 O

Ryc. 2. J . H u ro n : ry b y i m inogi w la ta c h 1930— 1965.

M iliony k ilo g ra m ó w oznacza połow y p rze m y sło w e tych ry b ; ty siąc e sz tu k oznacza liczbę m inogów o d ła w ia ­ n ych podczas ciągu n a ta rło u u jś c ia rz e k k o n tro lo ­ w anych, co je s t w sk aź n ik ie m a nie p e łn y m sta n e m ich

pogłow ia

lu o

•«

1 9 3 0 1 9 < 0 1 9 5 0 1960 197 0

Ryc. 3. J. M ichigan: ry b y i m inogi w la ta c h 1930- O b jaśn ien ia ja k w ryc. 2

-1970.

(5)

143

Ryc. 4. J. G órne: S a lv e lin u s i P etro m y zo n w la ta c h 1930—1970. K re sk a p rz e ry w a n a oznacza w ysokość od­

łow ów S a lv e lin u s w jeziorze, k re sk a ciąg ła — odłow y w ty siącach sz tu k m inogów ciągnących na ta rło w rz e ­

kach k o n tro lo w an y c h

chanicznie zablokować ujścia dopływów tarli­

skowych, 2 — pow rót do jeziora larw prze­

obrażonych, które łatw o dałoby się zniszczyć blokując przepływ wody przez sześć miesięcy prądem elektrycznym o wysokim napięciu, 3 — pobyt larw minoga, ślepie — ammocoetes, zagrzebanych w dnie rzeki, które można by w dowolnym czasie tępić środkami chemicz­

nymi.

Mechaniczne bariery w postaci poprzecznych przegród przez rzekę połączonych z samołów- kami okazały się zbyt kosztowne i niepraktycz­

ne. Lody spływ ające na wiosnę do jeziora nisz­

czyły je lub przynajm niej uszkadzały. Wobec tego wprowadzono bariery elektro-mechanicz- ne, tańsze i sprawniejsze. W obu jeziorach G ór­

nym i Michigan odłowiono przy ich pomocy w latach 1953— 1969 ponad 750 000 dorosłych minogów.

Liczba ta jest w skaźnikiem zagęszczenia po­

pulacji, opartym n a odłowach minogów zdąża­

jących na tarło w rzekach kontrolowanych.

Pełny stan pogłowia minogów był oczywiście znacznie wyższy. W r. 1961 przeciętna długość tych zw ierząt wynosiła 40,9 cm, a ciężar ciała 136 g. Z doświadczeń laboratoryjnych wynika, że minóg musi zabić około 8,4 kg ryb, zanim osiągnie 32 cm długości. Daje to ogólne pojęcie 0 ogromie spustoszeń w yrządzanych wśród ryb przez minogi w tych latach.

Przeobrażone minogi, a więc te które posia­

dają przylgę uzbrojoną w ząbki, w ystępujące także na końcu języka, oczy wynurzone na po­

wierzchnię skóry, zmienione szpary skrzelowe, nie licząc przekształceń w ew nętrznych, prze- przechodzą z pokarm u larw alnego odcedzanego z wody, na pokarm zwierzęcy. Przyczepiają się w tedy przylgą do przedniej części brzucha ry ­ by, ząbkami języka rozcierają skórę jak ta reł-

kiem i wpuszczają do rany wydzielinę gruczo­

łów gębowych. Wydzielina ta zapobiega krzep­

nięciu krw i a zaraizem rozpuszcza skórę, m ięś­

nie, naczynia 'krwionośne i tkankę łączną. W te­

dy zwierzęta rozpoczynają wysysanie krw i 1 płynów tkankow ych. Jedno karm ienie trw ało w w arunkach laboratoryjnych około 76 godzin, u młodych osobników naw et dłużej. Napadnięta ofiara ginie bezpośrednio po tym albo przeży­

wa jeszcze jakiś czas z ran ą otw artą i zwykle ropiejącą.

Do chemicznego zwalczania ślepie (larw m i­

noga) przebadano ponad 6000 związków. Wresz-

Ryc. 5. J . G órne: sta n pstrąg ó w tęczow ych w la tac h 1956— 1969. K re sk a p rz e ry w a n a oznacza p ro ce n t p o ra ­ nionych p strągów tęczow ych w odłow ach, k resk a ciągła — tysiące sztu k odłow ionych minogów, zdąża­

jących n a ta rło

cie znaleziono dwie substancje, które zabijały minogi ale dla larw ry b były nieszkodliwe. Są to sole sodu TFM (3-trójfluorom etylo-4-nitro- fenol). W przeciągu dw unastu lat (1958— 1969) zadawano nimi 115 dopływów J. Górnego przy­

najm niej raz; powtórzeń w w ybranych rzekach wykonano 184. Podobne zabiegi przeprowadzo­

no w J. Michigan, a na znacznie mniejszą skalę także w J. Huron. Pozostałych dwu jezior nie objęto na razie w alką ze ślepicami.

Odławianie tarlaków i w ytruw anie ślepie obniżyło bardzo w ydatnie liczebność minogów;

nie zdołano jednakże w ytępić ich całkowicie.

W J. Górnym Salvelinus przetrw ał inwazję minogów i odrodził się teraz w ciągu kilku lat, tak, że w r. 1968 doszedł już do 98% stan u pier­

wotnego. Znaczny procent osobników dorosłych (15—20%) był jednak ciągle poraniony i nie dożywał do tarła. Zadowalająco przedstawia się stan pstrąg a tęczowego, u którego liczba osobników poranionych spadła do kilk u pro­

cent.

W Jeziorze Michigan Salvelinus zniknął zu­

pełnie. Od r. 1965 zarybia się je palczakami tego gatunku. Po czterech latach pierwsze z nich osiągnęły dojrzałość płciową. Natomiast śmiertelność od ra n zadanych przez minogi była znaczna. Jako rybę sportową wprowadzo­

no do tego jeziora łososia z Pacyfiku, kiżuczę — Oncorhynchus kisutch i czawyczę — Onco- rhynchus tschawytscha. Przyjęły się one dosko­

nale i rosną niezwykle szybko, osiągając po trzech latach pierw sza pięć, druga piętnaście kilogramów. Tylko 3% z nich nosiło ran y za­

dane przez minogi, co przypisuje się częściowo ich pelagicznemu trybow i życia.

W J. H uron Salvelinus wyginął całkowicie i nie próbowano wprowadzić go tam ponownie.

Natom iast wpuszczono palczaki Oncorhynchus nerka, kisuch i tschawytscha. Niestety 62—65%

osobników zostało skutecznie zaatakowanych przez minogi. Odtworzenie ry b przemysłowych czy sportowych musi więc poprzedzić pełniejsza redukcja liczebności minogów.

Przykład z minogami z wielkich jezior ame­

rykańskich uczy, jakie nieprzewidziane skutki ekologiczne pociągnęło za sobą po wielu latach przekopanie krótkiego i płytkiego kanału. Mi- mowoli z niepokojem patrzym y na budowę po­

tężnych kanałów łączących różne systemy

rzeczne, na wznoszenie gigantycznych zapór na

(6)

144

rzekach i pytam y się, czy na dłuższą m etę przyniosą one błogosławieństwo czy przekleń­

stwo swym krajom . Stosunkowo szybko udało się opracować sposoby, które prow adzą do opa­

now ania plagi minogów. Ale jeżeli inne zmiany w przyrodzie odpowiadające ogromowi zabie­

gów okażą się szkodliwe, to czy w tedy dadzą się jeszcze odrobić?

JA N N. R A F IŃ S K I (K raków )

R O Ś L IN Y C Z A R O D Z IE JS K IE

Od z a r a n ia dziejów ro ś lin a b y ła d la człow ieka po ­ żyw ieniem , źródłem różn y ch su row ców i leków czy w reszcie p rze d m io te m w zru szeń estety czn y ch ; k o n k re t­

n ą częścią otaczającego św ia ta o sw oistej s tru k tu rz e i w łaściw ościach. A le te w łaściw ości ta k c h a r a k te r y ­ styczne i ró żn iące ro ślin y od re sz ty św ia ta były dla człow ieka czym ś zagadkow ym : w ieczn e o d ra d z a n ie się p rzyrody, k ie łk o w a n ie z ia rn złożonych w ziem i, w io ­ senne k w itn ie n ie , n ie śm ie rteln o ść — w odczuciu in d y ­ w id u aln eg o człow ieka — potężnych drzew . Szczególnie duże w ra ż e n ie w y w ie ra ła n a człow ieku cykliczność zm ian, n a jw y ra ź n ie jsz a w k lim ac ie u m ia rk o w a n y m . W św iadom ości człow ieka r y tm ik a z ja w isk kosm icz­

nych, życie roślin, zw ie rz ą t i ludzi w iąz ały się w n ie ­ ro z e rw a ln ą całość. R oślin a u zy sk iw ała now y w y m ia r ontologiczny, sta w a ła się sym bolem , o b ja w ien ie m k o s­

m icznych sił życia. R oślina a szczególnie drzew o, stało

Ryc. 1. A nioł w sk a z u je K aro lo w i W ielk iem u le k p rz e ­ ciw zarazie. Z k o d ek su pochodzącego z P ółnocnych

W łoch. O koło 1500 r.

się p rze d m io te m czci, ale w łaściw ie n ie k o n k re tn a r o ­ ślin a a to co się przez n ią objaw iało, co się w niej z a ­ w ie ra ło ja k o b y t sym boliczny. D latego g a tu n e k b y ł w łaściw ie n ieisto tn y .

W n a jsta rsz y m z zachow anych te k stó w lite ra c k ic h ludzkości, w su m e ry jsk im eposie o G ilgam eszu, b o h a ­ t e r u d a je się po śm ierci sw ego p rzy ja cie la E n k id u po ziele, k tó re ro śn ie w g łę b in ac h w ód i je st jed y n y m źró d łem nieśm ierteln o ści. „To zioło to k w ia t niezw ykły, k tó re leczy z n iepokoju, człow iek m oże dzięki niem u życia dostąpić, zw ie się sta rz e c znow u m łody ja k j a ” (ta k ie je st znaczenie im ien ia G ilgam esz). Po w ielu t r u ­ dac h G ilgam esz zdobyw a cz arow ne ziele lecz tra c i je, p o ry w a m u je w ąż. R oślina o podobnych w łaściw o ś­

ciach ro śn ie też w b ib lijn y m ra ju . Bóg boi się, żeby człow iek nie sięg n ął po n ieśm ierteln o ść: „O to człow iek s ta ł się ta k i ja k m y: zn a dobro i zło; n ie ch a j te ra z nie w y ciąg n ie p rz y p a d k ie m rę k i aby zerw ać z drzew a ży­

cia, zjeść go i żyć n a w ie k i”. K osm iczny c h a ra k te r cz aro d ziejsk iej ro ślin y ob jaw ia się w y ra źn ie w z a k lę ­ ciu, k tó re z n a jd u je się w śród te k stó w sta ro e g ip sk ic h :

„Z a sia ł cię K ronos, ze b rała cię H era, A m on cię zacho­

w ał, Izys zrodziła, a dżdżysty Z eus p o dlał; wzeszłoś d zięki słońcu i rosie. Je s te ś ro są w szy stk ich bogów, se rc em H erm e sa, n asien iem pierw szy ch bogów, okiem słońca, b la sk ie m księżyca, godnością O zyrysa, p ię k ­ nem i ch w a łą nieba... J a k o w yniosłeś O zyrysa, pow stań, w s ta ń ja k słońce! T w oja w ielkość ró w n a je s t w id n o ­ k ręgow i, tw o je k o rze n ie się g ają głęboko ja k przepaść...

T w o je gałęzie są kośćm i M newi, tw o je k w ia ty okiem H erm e sa, tw o je z ia rn a n asien iem P a n a ; je ste m H e rm e ­ sem . Z ry w a m cię w d o b ry m p rzeznaczeniu, w dobrym d u ch u w odpow ied n iej chw ili, w szczęśliw ym d n iu i dla w szy stk ich odp o w ied n im ”. R oślina sta je się tu c e n tru m św ia ta , jego osią. T en a s p e k t m itologii ro ślin n e j p o sia­

da p rze b o g atą sy m b o lik ę w k u ltu rz e M ezopotam ii, In d ii i w św iecie g erm a ń sk im (jesion Igdrasil).

M itologiczna fu n k c ja sym bolu roślin n eg o zm ien iała z czasem sw ój c h a ra k te r, u le g a ła d e p re c ja c ji sta ją c się p rze d m io te m m agii i w tó rn y c h rac jo n a liz a c ji. R ośliny czaro d ziejsk ie są d a le j w cielen iem ty c h sam y ch w a r ­ tości, k tó re uo sab iały sym bole ro ślin n e św ia ta a r c h a ­ icznego, są u n iw e rsa ln y m lekiem , źródłem m łodości i sił rozrodczych, ochroną p rzed złym i m ocam i; a le w tó rn ie w św iadom ości ty ch , k tó rzy je stosow ali, r o ­ ślin y p o sia d a ją sw ą m oc ze w zględów szczególnych.

W s ta ro ż y tn e j G re cji i R zym ie czaro d ziejsk ie działa­

nie w ielu ro ślin w y p ro w a d za ło się stąd, że były one d a re m jak ieg o ś b ó stw a lu b postaci m itologicznej. C zę­

sto w sk a z u ją ju ż n a to sa m e n az w y : C en ta u rea i C en - ta u riu m (greckie ce n ta u rio n ) o d k ry te p rze z c e n ta u ra C h iro n a (a nie od ła ciń sk ieg o ce n tu m = sto, z po d w ó j­

nego niep o ro zu m ien ia p olska nazw a tysiącznik), A ch il-

(7)

145

lea (gr. achilleos), H era c le u m (gr. h era cle o n siderion), M ercurialis. N azw a ła c iń sk a dziew ięćsiła — polska też zdradza ro ślin ę czaro d ziejsk ą — C arlina, w yw odzi się ze średn io w ieczn ej opow ieści o K a ro lu W ielkim . K ie­

dyś w czasie z a razy k ró lo w i m ia ł się przy śn ić anioł, k tó ry m ierząc strz a łą z łu k u w sk az y w ał m u środek p rzeciw zarazie, strz a ła u tk w iła w dziew ięćsile (ryc. 1 ).

W średniow ieczu eu ro p e jsk im ro ślin a zo stała w łączona w św ia t w ierz eń ch rześcijań sk ich , sta ła się „herba gra- tia p le n a ”. O to zaklęcie sta ro a n g ie lsk ie z XVI w ieku:

„Ś w ięta je ste ś w itu łk o , gdy rośniesz n a ziemi, albo­

w iem znaleziono cię w p ie rw n a górze K alw a rii. Tyś leczyła naszego O d k u p iciela i goiłaś jego k rw a w iąc e ra n y ; w im ię O jca, S y n a i D ucha Ś w iętego zryw am cię”. P odobnie w In d iac h stosow anie ro ślin y k a p ith a k a (Feronia e lefa n tiu m ) przeciw im p o ten cji je st r y tu a l­

nym p o w tó rzen iem czynności m itologicznej: „O ziele w y kopane przez G a n d h a rw ę d la W aruny, k tó ry p o s tra ­ d ał m ęskość, ciebie, ste rc zą cą łodygę w y k o p u jem y ” (AtharwaW eda).

W w ierzen iach lu dow ych ra c jo n a liz a c je sta ry c h sy m ­ boli i w ierzeń m ogą być czasam i bardzo p rym ityw ne.

I ta k u w ielu lu d ó w sło w iań sk ich sto su je się przeciw złym m ocom ro ślin y k łu ją c e lu b parzące, jałow iec, t a r ­ ninę, dziką różę, pokrzyw ę. G ałązki tych ro ślin zaw ie­

sza się n ad w ejściem do c h a ty lu b obory d la odpędze­

n ia czarow nic i dem onów . R ośliny ta k ie nazy w a się czartopłocham i, w B u łg arii noszą one nazw ę „bilki ra z - g o n k i”. Do dziś w P olsce w n ie k tó ry c h okolicach ja ło ­ w iec w chodzi w sk ład p a lm w ielkanocnych, k tó re za­

w iesza się rta dom u ja k o zabezpieczenie przed p io ru ­ nam i i nieszczęściem . Z abezpieczenie je st p o dw ójne bo palm y są św ięcone w kościele. P odobnie sto su je się ro śliny gorzkie i aro m a ty cz n e: bylice, piołun, w rotycz, goryczki. Z M ało ru si z n a n a je st opow ieść o czarcie, k tó ry nie m ógł porw ać dziew czyny bo ch ro n ił ją w ia ­ n ek „G dyby n ie r u ta i nie te n to ja d byłabyś ty dziew ­ czyno ju ż daw no m o ja ”. Szczególną m oc chro n ien ia p rzed złym i siłam i p rz y p isu ją lu d y słow iańskie czosn­

kow i. T rz eb a go nosić p rzy sobie, n a c ie ra ć ciało gdy zajdzie ta k a p o trze b a, ok n a, próg, drzw i, by złym m o ­ com nie dać dostępu. N aw et głośna w zm ianka o czosnku w y starczy by odpędzić dem ona.

B ardzo w y ra ź n ą ra c jo n a liz a c ją je st stosow anie jako ro ślin czarodziejskich g atu n k ó w , k tó ry ch korzenie m a ją p rzypom inać m ałego człow ieczka. J e s t to ja k b y u w i­

docznione w cielenie b ó stw a roślinnego. R ośliny ta k ie darzy się szczególną czcią i p rzy p isu je im niezw ykłe w łasności w y ra ź n ie n a w ią z u ją c e do arch aiczn ej sy m ­ boliki. W K ra ja c h śródziem nom orskich n ajsła w n iejsz a je st od czasów sta ro ż y tn y c h m a n d ra g o ra (M andragora o fficinarum ) (ryc. 2 i 3), w E u ro p ie środkow ej p rze stęp (B ryonia alba), a n a W schodzie żeń-szeń (P a n a x gin- -seng).

C zasam i je d n a k sied lisk iem m ocy czaro d ziejsk iej są ro śliny b ard z o niep o zo rn e albo niczym się n ie w yróż­

niające. W y n ik a to stąd , że w istocie k aż d a ro ślin a m oże być sym bolicznym uosobieniem sił życiowych, a (-'oszukiwanie się m a te ria ln y c h p rzyczyn je j sto so w a­

nia je s t czym ś w tó rn y m . R ośliną o niezw y k łej mocy czarodziejskiej, u ży w a n ą osobliw ie do czarów m iłos­

nych je st m a ła, n ie ła tw a do znalezienia p ap ro ć nasię- źrzał (O phioglossum v u lg a tu m ) (dla p rzy ro d n ik a je s t to co p ra w d a ro ś lin a b ard z o szczególna, g a tu n e k p ocho­

dzący z In d ii, O. r e tic u la tu m , je s t ro ślin ą o najw yższej liczbie chrom osom ów , je s t ich 1260, nasz g a tu n e k p o ­ siad a przeszło 900). Z n a n e są przepisy ja k ją zbierać

Ryc. 2. W ygrzebyw anie m an d ra g o ry . P oniew aż m a n d ra ­ gora w y d aw ała p rz y w y k o p y w an iu straszn y , zabójczy dla człow ieka k rz y k zalecano, b y w yciąg ał ją z ziem i pies (G recy n az y w ali m a n d ra g o rę kyn o sp a to s, to zna­

czy „w yciąg n ięta p rzez p sa ”), człow iek dm ie p rz y tym w róg, żeby k rz y k u nie słyszeć. Ś redniow ieczny ry s u ­ n ek ze zbiorów M uzeum N arodow ego w N orym berdze

Ryc. 3. R zeźbione k o rzen ie m a n d ra g o ry k u p io n e n a b a ­

z a ra c h m ia st B liskiego W schodu w 1890 ro k u

(8)

146

Ryc. 4. D rz e w o ry t z z ie ln ik a H iero n im a B ocka (S trass- b u rg 1551) p rz e d sta w ia ją c y b u k sz p an ; z p ra w e j stro n y u c ie k a ją c y diabeł, z lew ej kog u t, k tó ry sw oim p o ra n ­ n y m p ia n iem o dgania w szystkie m oce ciem ności; na k o rze n iac h siedzi ro p u ch a , w śred n io w ie cz u pow szech­

n ie u w a ż a n a za śro d e k p rze ciw czarom . B u k sz p a n do dziś u ży w a n y je s t do p a lm w ielk an o c n y ch i do o zd o ­

by w ielk an o cn eg o sto łu

i ró żn e w e rs je zaklęć, k tó re trz e b a p rz y ty m w y m a ­ w iać. O to d w a z te re n u P olski:

„N asieźrale, n asie ź ra le rw ę cię śm iele

p ię cią p alcy , só stą d łonią n ie ch się za m n ą chłopcy gonią i duzy i m a li

by się w syscy z a lic a li” (Zakopane).

„A m ój m iły n asierźa le z b ie ra ła m cię n a ty m dziale p ięciu p alcam i, szóstą d łonią n iech się za m n ą chłopcy gonią p o stodole, po oborze

d opom agaj P a n ie Boże” (K ieleckie).

B yw a i ta k , że sym bolem w e g e ta c y jn y m sta je się r o ­ ślin a z u p e łn ie fa n ta sty c z n a , n ie istn ie ją c a , k w ia t p a p r o ­ ci, rozry w -ziele, k w ia t n e fry to w y (Chiny).

Z a d z iw ia ją c a je s t czasam i siła tra d y c ji, k tó ra s p r a ­ w ia, że n ie k tó ry m ro ślin o m p rz y p isu je się szczególne w łaściw o ści n a ogrom nych o b sz arac h p rz e strz e n i i cza­

su. P rz y k ła d e m m oże być jem ioła. P lin iu sz pisze w sw ej H isto rii N a tu ra ln ej, że „ k a p ła n i G alló w D ru id zi n ie z n a ją nic św iętszego n ad jem iołę i drzew o, n a k tó ­ r e j o n a ro ś n ie ”. J a k w ie lk ą ro lę o d g ry w a ła je m io ła

Ryc. 5. O m an. D rz ew o ry t z Nowego Z ieln ik a L eo n a rd a F u ch sa , le k a rz a i b o ta n ik a (B asel 1543). R o ślin a ta je st w y m ie n ia n a ta k ż e w ang lo sak so ń sk ich zaklęciach ja k o

śro d e k przeciw dem onom

w m ito lo g ii g e rm a ń sk ie j w iem y z w ątk ó w o B aldurze.

W p o lsk im zieln ik u z X VI w iek u M a rc in a z U rzędow a z n a jd z iem y ta k ą uw ag ę: „I dzisiaj je d n a k T ataro w ie i R uś tego strze g ą, że gdy Jem ioło zb ierają , te d y go żelazem nie ru c h a ją , gołą rę k ą n ie m ją , aż z d rzew a z n ia ą ziem ie n ie ty k a ją , ta k po w iad ając, iż zachow yw a m oc sw oją, k tó r ą m a k u pom ocy ludzkiego z d ro w ia ”.

P o d obno do dziś B u łg arzy u m y śln ie sie ją jem io łę n a d rze w a ch ow ocow ych, żeby ją m ieć p rz y dom u. G ałązki je m io ły z a ty k a się pod p o w ałą izby, żeby zap ew n ić so­

bie zdro w ie i pow odzenie, jagody m a ją być sk u teczn y m le k iem n a bezpłodność. N ow oroczne zw yczaje zw iąza­

ne z je m io łą w W ielkiej B ry ta n ii są pow szechnie z n a ­ ne.

D la człow ieka archaicznego sym bol ro ślin n y był ja k n a jśc iśle j zw ią za n y m ity czn y m i w ięzam i z kosm icznym c y k lem słońca, księżyca i gw iazd. P ozostałości tego z n a j­

d u je m y w w ierz en ia ch ludow ych. W k lim acie u m ia r­

k o w an y m n a jw a ż n ie jsz y m m om en tem cyk lu rocznego je st dzień p rz e sile n ia letniego, w okół niego sk u p ia ją się liczn e obrzędy i w ierz en ia . Z b ie ra się w tedy ró żn e r o ­ śliny, k tó re w ty m czasie n a b ie r a ją w łasności n ad z w y ­ czajnych. N ajczęściej są to ro ślin y o prom ienistych, żó łty ch k w ia ta c h p rzy p o m in a ją c y c h słońce. Ich nazw y lu d o w e zw ią za n e są z d a w n ą n az w ą św ię ta „ k u p a ła ” albo z im ien ie m św. J a n a . K u p a ln ik to a rn ik a (Arnica), n a W ielk o ru si k u p a ln ic a to p e łn ik (T ro lliu s), n a B iało­

ru si złocień (C h r y sa n th e m u m le u ca n th e u m ) n azy w am y

je s t iv a n o w a h a ła v a i zb ie ra n y je s t ja k o ro ślin a czaro ­

(9)

147

dziejsk a w noc św ię to ja ń sk ą. Szczególnie ceniony jako ro ślin a św ię to ja ń sk a w całej n ie m al E u ro p ie b y ł dziu­

raw iec (H yp e ric u m p erfo ra tu m ). Oto co pisze o nim S y ren iu sz w sw oim zieln ik u (1613): „W ielkim r a tu n ­ kiem p rze ciw n a ig ra w a n iu sz ata ń sk ie m u , o dgarnia i strzeże od nich, nosząc go n a sobie zaw sze”. Z pieśni J a n a K ochanow skiego o Sobótce w iem y, że dziew czę­

ta p rze p asy w ały się bylicą. „W w ig ilję św. J a n a n a d drzw iam i, w ro tam i, o k n am i zaw ieszona od gusł i cza­

ró w za ch o w y w a”, pisze o bylicy S yreniusz. W B ułgarii w ierzono, że n a św. J a n a gw iazdy schodzą n a ziemię i c z a ru ją zioła d ają c im w łasności lecznicze. Z k u lte m

so la rn y m zw iązana je st w Ja p o n ii ch ry zan tem a, stą d jej szczególna pozycja w k u ltu rz e tego n a ro d u (ród ce sa r­

sk i m a się w yw odzić od bogini słońca A m aterasu , jego sym bolem je st chry zan tem a).

W ydaje się, że w naszym trzeźw ym w ieku znikły w szelkie re lik ty d aw n y ch m itó w i w ierzeń. A je d n a k gdy słyszym y lu b czy tam y o rew elacy jn y m le k u ro ślin ­ nym , ta k im ja k żeń-szeń, k tó ry zapobiega łysieniu, w y­

gładza zm arszczki, odm ładza, w zm acnia m ęskie siły i leczy n a jstra sz n ie jsz e choroby, w ted y u św iad am iam y sobie, że ciągle, ja k Gilgam esz, jesteśm y w p oszukiw a­

n iu drzew a żywota.

JA N JO N C ZY (K raków )

N O W E M E T O D Y Z W A L C Z A N IA S Z K O D N IK Ó W . N A D Z IE JE I T R U D N O Ś C I

Po d ru g iej w o jn ie św ia to w ej n a s tą p ił szybki rozw ój p rze m y słu p ro d u k u ją c e g o śro d k i ochrony ro ślin , a za­

in te reso w an ie m e to d am i biologicznym i spadło pod w pływ em w ielk ich su k cesó w m eto d chem icznych. E n­

tu z ja z m do m e to d chem icznych sła b ł je d n a k stopniow o, w m ia rę u ja w n ia n ia się coraz b ard z iej n iepokojących s k u tk ó w ubocznych. Do n ajw a żn iejsz y ch n ależą: zagro­

żenie zd ro w ia ludzkiego poprzez z a tru w a n ie środków żyw ności; p o ja w ia n ie się o d p o rn y ch szczepów szkod­

n ików ; w y n iszczan ie pożytecznej fa u n y roślinożerców i pasożytów ; w y stę p o w a n ie „now ych” szkodników , w sk u te k u w a ln ia n ia ich od w rogów n a tu ra ln y c h ; w zro st energii ro zro d u zw alczanych szkodników w w y­

n ik u e lim in a c ji osobników słabszych, a przeży w an ia n ajsiln iejsz y ch , oraz n a ru sz a n ie s tr u k tu r y biocenoz i zakłócanie ich zdolności do sa m o re g u la c ji stosunków ilościow ych.

Z askoczenie ty m i zjaw iskam i- i za n iepokojenie p e r­

sp e k ty w ą p o g łę b ian ia się ich, W m ia rę dalszego stoso­

w a n ia śro d k ó w chem icznych, sta ło się p rzy czy n ą re n e ­ sa n su m eto d biologicznych i bodźcem do p oszukiw ania n ow ych rozw iązań . O czyw iście p ełn y o d w ró t od stoso­

w an ia p esty cy d ó w w o ch ro n ie ro ślin n ie b y ł m ożliwy, należało zatem o b rać k ie ru n e k w p ew n y m sensie kom prom isow y, z m ierza ją cy do in te g ra c ji m eto d che­

m icznych z biologicznym i. P rz y czym n a jisto tn ie jsz e znaczenie m a sy n teza śro d k ó w m onotoksycznych. W ia­

domo, że ro ślin y m a ją c e zdolność u o d p o rn ia n ia się na szkodniki p ro d u k u ją su b sta n c je chem iczne ogólnie o k reśla n e ja k o re p e le n ty , k tó ry c h id e n ty fik a c ja m ogła­

by pozw olić n a sy n te zę ta k ic h w ysoce selektyw nie d ziałający ch zw iązków , k tó re stosow ane zgodnie z h a ­ b ita te m sz k o d n ik a n ie w y w o ły w ały b y n iekorzystnych s k u tk ó w ubocznych.

In n e now oczesne m e to d y w a lk i p o le g ają n a posługi­

w an iu się w ro g a m i n a tu ra ln y m i szk o d n ik a, w ykorzy­

sta n iu p ew n y ch cech o w ad ó w p rzeciw ko nim sam ym , oraz n a in d u k o w a n iu le ta ln y c h lu b u pośledzających m u ta c ji w su b sta n c ji dziedzicznej, p row adzących do sam ow yniszczania się czy ste ry liza cji szkodników . O m ów im y je kolejno. W prze ciw ie ń stw ie do środków chem icznych, m e to d y te d z ia ła ją w ybiórczo, a ow ady nie są zdolne do u o d p o rn ia n ia się.

M etody p o le g ają ce n a w p ro w a d za n iu w rogów n a tu ­ raln y c h sz k o d n ik a s tw a rz a ją n iebezpieczeństw o zabu­

rz e n ia rów now agi biologicznej środow iska, a ponadto pasożyt czy d rap ieżca nie zaw sze m oże całkow icie w y­

elim inow ać sw ego żyw iciela nie niszcząc ty m sam ym i siebie. N iekiedy je s t to m ożliw e, ja k to m iało m iejsce w p rzy p a d k u połud n io w o -am ery k ań sk ieg o chrząszcza, sprow adzonego do USA celem w y tę p ie n ia chw astu A lte rn a n th e ra p h yllo xe ro id e s b lokującego drogi w odne.

W alka chem iczna z ty m chw astem kosztow ała m iliony dolarów , podczas gdy sprow adzony chrząszcz sk u te cz­

nie i „b e zp łatn ie” zniszczył chw ast, a sam zginął z b ra ­ k u żyw icielskiej rośliny.

Ryc. 1. P u ła p k ą św ie tln a

(10)

148

W tę p ie n iu szko d liw y ch ow adów b ard z o sk u te cz n e ok az ały się n ie k tó re b a k te r ie i w irusy, a ta k ż e n ie k tó re p ie rw o tn ia k i i grzyby, n ieszk o d liw e d la lu d z i i zw ie rz ą t w yższych. G łó w n a tru d n o ść polega je d n a k n a zdobyciu o dpow iedniej ilości ta k w ysoce specyficznych o rg an iz­

m ów en to m o p ato g en n y ch . N ajczęściej p ro w a d zi się h o ­ dow le n a żyw ych ow adach. B acillus th u rin g e n sis o k a ­ zał się n ie z w y k le sk u te cz n y p rzeciw ko gąsienicom sz e ­ re g u g a tu n k ó w szkodliw ych m o ty li — w ażn e je s t to, że d a je się m asow o hodow ać n a sztucznych pożyw kach.

G łów ne szk o d n ik i ro ślin krzyżow ych, m o ty le M am estra brassicae L. o raz P ieris rapae crucivora B o i s d u v a l , m ogą być sk u te cz n ie zw alczan e p rzy pom ocy w iru só w : p olyhedrosis i granulosis. W irus p o lyh ed ro sis zdolny je s t ta k ż e tę p ić b ru d n ic ę n ie p a rk ę (L y m a n tr ia dispar L.), groźnego sz k o d n ik a sosny.

U w ielu g a tu n k ó w ow adów stw ierd zo n o w y d zie la n ie lo tn y c h su b sta n c ji zapachow ych zw anych fero m o n am i lu b a tra k ta n ta m i płciow ym i, k tó re d e c y d u ją o a t r a k ­ cyjności p łci p rzeciw nej. S ą one n ajcz ęśc iej u w a ln ia n e przez sam ice i d z ia ła ją p rzy c iąg a jąc o n a sam ce. U sze-

Gdy na w yspie Curaęao kozy zaczęły padać masowo, nękane larw am i m uchówki, w ytępiono szkodniki przy pom ocy

w ysterylizow anych owadów.

Ryc. 2. T ak ry so w n ik m iesięczn ik a „ A m e ry k a ” w idzi m eto d ę ste ry liz a c ji

re g u g a tu n k ó w u dało się w yizolow ać, a ta k że zsy n te- ty zo w ać a tr a k ta n ty płciow e. P rz y ich pom ocy m ożna zw abiać ow ady do sp e cja ln y ch p u łap ek , gdzie są n a ­ stę p n ie niszczone lu b sterylizow ane. W p rz y p a d k u g a ­ tu n k ó w , k tó ry ch fero m o n y nie zostały jeszcze zid e n ty ­ fik o w an e , używ a się p u ła p ek zaw ierając y ch m łode s a ­ mice. Jeżeli fo rm u ła chem iczna zn a n a je s t ty lk o czę­

ściow o p ró b u je się stosow ać su b sta n c je zbliżone, cza­

sem z d o b ry m sk u tk iem , ja k np. w p rz y p a d k u ch rz ąsz­

cza C o stely tra zealandica, k tó ry re a g u je n a sztuczną żyw icę fen o lo w ą D urez 12687. U k w ieciak a b aw ełnow - ca (A n th o n o m u s grandis) sam iec w ydziela zapach z w a ­ b ia ją c y sam ice. A tr a k ta n t te n ju ż zsyntety zo w an o i na ró w n i z p u ła p k a m i z a w ierając y m i żyw e sam ce będzie u ż y w a n y w szerokim p ro g ra m ie zw alczania tego groź­

nego szk o d n ik a b aw e łn y w USA, gdzie s tr a ty roczne się g a ją 300 m ilionów dolarów .

F ero m o n y d z ia ła ją w b ard z o m ały ch ilościach, i ta k np. 1 k g su b sta n c ji podobnej do te j, k tó rą w ydziela sa m ic a P ectinophora gossypiella, sta rc z a ja k o p rz y n ę ta do 20 000 p u ła p ek . Do p u ła p k i za w ierając ej m łodą s a ­ m icę b o rec zn ik a D iprion sim ilis m ożna złap ać w ciągu k ilk u godzin p o łu d n io w y ch 7000 sam ców , przez dalsze pięć d n i po ok. 1000, a p ew n ą liczbę jeszcze p rzez 3 dni po śm ierci ow ada.

P rz y pom ocy a tra k ta n tó w płciow ych m ożna p rz e ­ ry w a ć ow adom h ib e rn a c ję , w y w a b ia ją c je z k ry jó w e k zim ow ych, co sk a z u je je n a śm ierć z zim na lu b głodu.

R ozw ażane są ta k ż e m ożliw ości d ez o rien to w a n ia sam ­ ców p rz y u ży c iu ferom onów , u n ie m o żliw iając im lo ­ k a liz a c ję sam ic lu b w y tw a rz a n ia u sam ców sta n u fizjologicznego zm ęczenia ich recep to ró w , co pow odo­

w ało b y b ra k re a k c ji n a fero m o n y sam ic. T ak ie m e­

tody b y ły b y e fe k ty w n iejsze od p u łap ek , szczególnie w p rz y p a d k u dużej liczebności sam ic.

P o d o b n ie ja k fero m o n y , do w y w a b ia n ia ow adów nocnych m oże być w y k o rz y sta n e św iatło , o różnych za k re sa c h długości fa l, przez o św ie tla n ie pól re fle k to ­ ram i. Ś w ia tłe m m ożna p rzy w ab iać szkodniki do odpo­

w ied n io sk o n stru o w a n y c h p u ła p ek , gdzie są n a s tę p n ie niszczone chem icznie. J a k w y n ik a z licznych b ad a ń m e to d a ta, sto so w a n a w ciągu trze ch la t przeciw ko ow oców ce L a sp ey resia caryana (Fitch) w sadzie lesz­

czynow ym , d a ła tego sam ego sto p n ia re d u k c ję p o p u ­ la c ji sz k o d n ik a co insek ty cy d y .

O prócz fero m o n ó w p ró b u je się ta k że stosow ać h o r­

m ony. W te j dziedzinie r y s u ją się m ożliw ości bardzo sk u te c z n e j w a lk i ze szkodnikam i. Szeroko b a d a n y je st

Ryc. 3. C allitroga h o m in iv o ra x (Cqrl.) — sam iec po le ­

w ej, sa m ic a po p ra w e j. M uchy te są około 3 ra z y Ryc. 4. L a rw y C allitroga h o m in iv o ra x — długość

w ięk sze od m u c h y dom ow ej 1,5 - 2 cm, g rubość 2 - 3 m m

(11)

149

w pływ zw iązków zw a n y ch an a lo g a m i h orm onu ju w e- nilnego, o zbliżonym do niego działan iu , n a rozw ój ow adów . S u b sta n c je te, w b ardzo n isk im stężeniu

W

acetonie, u n ie m o żliw iają tra k to w a n y m ow adom p rzekroczenie w czesnej fazy ro zw o ju i osiągnięcia doj­

rzałości płciow ej b ąd ź w y w o łu ją różne an o m alie u n ie­

m o żliw iające rozm nażanie. L a rw y m ączn ik a (Tenebrio m olitor) tra k to w a n e h o rm o n am i ju w en iln y m i p rz y ­ b ie ra ją p o śre d n ią p o sta ć pół-poczw arki, pół-im ago.

C hrząszcz O ncopeltus fa sc ia tu s w y k az u je niedorozw ój sk rzy d eł i u k ła d u rozrodczego. F o rm y dorosłe i ja ja szczeciogonka T herm o b ia d om estica p o d d an e działaniu analogów h o rm o n u ju w en iln eg o w y k a z u ją pow ażne, najczęściej le ta ln e za b u rzen ia ro zro d u i em briogenezy.

P ro je k t użycia p ro m ie n i podczerw onych do bezpo­

średniego zw alczan ia sz k o d n ik ó w w m agazynach po­

ja w ił się w 1942 ro k u . Od tego czasu przeprow adzono w iele te stó w la b o ra to ry jn y c h , k tó re p o tw ie rd z ają użyteczność te j m etody, a le ty lk o w p rz y p a d k u ro z b u ­ dow ania jej n a sk a lę przem ysłow ą. R ozw ażana je st ta k że zu p e łn ie in n a d roga zastosow ania prom ieni podczerw onych do zw alczan ia sz kodników owadzich.

W 1964 ro k u E v a n s opisał re c e p to ry p ro m ie n io w a­

nia podczerw onego u k ilk u g atu n k ó w chrząszczy z pod ro d zaju M elanophila (B u p restid a e ). A m ery k a ń sk i badacz C a l l a h a n p o d ejrz ew a, że sam ce i sam ice n ie k tó ry ch g a tu n k ó w o w ad ó w lo k a liz u ją się w za jem ­ nie, e m an u ją c i p e rc e p u ją c pro m ien io w an ie p odczer­

w one. T w ierd zi tak że, że np. ćm y H elio th is tr a f ia ją do k u k u ry d z y czy b aw e łn y w y k ry w a ją c pro m ien io w an ie c h a ra k te ry sty c z n e dla k aż d ej z ty c h roślin. Jeżeli o k a­

że się to p raw d ą, m ożna je będzie zw alczać przez dezorganizow anie ich „ sy stem u rad a ro w e g o ” lub n isz­

czyć w p u ła p k ac h , w zm a c n ia ją c p rzy c iąg a jąc e d ziała­

nie p ro m ie n io w an ia podczerw onego.

P o m y sł ste ry liz o w a n ia ow adów ja k o m eto d a Wal­

k i z szkodnikam i, u zn a n y przez w ielu za n a jo ry g in a l­

n iejszą m y śl n a u k i X X w iek u , zrodził się w 1937 ro ­ ku, lecz p ra k ty c z n e j re a liz a c ji doczekał się dopiero w ro k u 1954. A u to re m jego je s t entom olog a m e ry k a ń ­ ski E d w a rd K n i p 1 i n g, a n ie m ały w nim u d ział m a ta k ż e g enetyk, la u r e a t n ag ro d y N obla, H erm a n n J. M u l l e r . Od czasów uw ieńczonego pełn y m su k ­ cesem w y k o rz en ien ia n a w y sp ie C uraęao groźnego p a ­ sożyta bydła, m u c h ó w k i C allitroga h o m in iv o ra x (Cqrl.) (D iptera), m e to d a w y p u szczan ia stery lizo w an y ch sam ­ ców b y ła w ielo k ro tn ie sto so w a n a w p ra k ty c e z dob­

rym sk u tk ie m p rze ciw k o w ielu g atu n k o m szkodników . Dotychczas zb a d an o pod w zględem w rażliw ości na

Ryc. 5. P o czw a rk i (bobów ki) C allitroga h o m in iv o ra x

2

pro m ien ie jonizu jące k ilk a d z ie sią t g a tu n k ó w ow adów i roztoczy.

S tery liz ac ję m ożna w yw ołać poprzez działanie:

1 ) p ro m ie n i jonizu jący ch , przy czym najw cześniej używ ano do tego celu tw a rd y c h pro m ien i X , a także prom ieni gam m a em ito w an y ch przez izotopy Co-60 i Cs-137. S zybkie n eu tro n y uzy sk iw an e w ak c elerato ­ rze V an de G ra affa, niosąc ze sobą w iększą energię, są w p o ró w n a n iu z p ro m ie n iam i gam m a 3.75 do 10 raz y skuteczn iejsze w d ziała n iu n a ow ady. W y starcza­

ją za te m niższe d aw k i i k ró tsze czasy ekspozycji m a ­ te ria łu poddaw anego n ap ro m ien ie n iu ;

2 ) chem o stery lan tó w , czyli zw iązków chem icznych 0 d ziałaniu in d u k u ją cy m stery ln o ść u ow adów . M ają tę zaletę, że w p ro g ra m ie zw alczania danego szkod­

n ik a n ie trze b a prow adzić jego m asow ej hodow li, ale nie są pozbaw ione ta k ż e w ady, m ianow icie chem oste- ry la n ty p rz e d sta w ia ją pew ne niebezpieczeństw o dla człow ieka;

3) ciepła. W 1972 ro k u G u e r r a p o d d ając pocz­

w a rk i H eliothis zea i H elio th is virescens stałem u działan iu te m p e ra tu ry 35 °C (gorące pow ietrze) uzy sk ał całkow icie ste ry ln e ćmy, ale nie upośledzone pod in ­ nym w zględem . D obre w y n ik i d a je k o m b in a cja te m ­ p e ra tu ry i niew ysokich d aw ek p ro m ie n io w an ia g am ­ m a. L e ta ln e m u ta c je czy a b e rra c je chrom osom ow e w y w o łu je się najczęściej p ro m ie n iam i R oentgena 1 gam m a.

M etoda ste ry liza cji m oże być w p ra k ty c e stosow a­

n a n a dw a sposoby, zależnie, od ro d z a ju zw alczanego szkodnika.

1. W ypuszczania dużych ilości w ysterylizoW anych ow adów , najczęściej sam ców , (obecność w y stery lizo - w anych sam ic nie w p ły w a w sposób isto tn y n a w y ­ niki), celem zdom inow ania p o p u la cji n a tu ra ln e j szkod­

nika. T a droga z n a jd u je zastosow anie w lasach , u p r a ­ w ach polow ych sz k larn io w y ch o ra z w p rz y p a d k u p a ­ sożytów zw ierząt.

2. B ezpośredniego n a p ro m ie n ia n ia p ro d u k tó w „zak a­

żonych” różnym i sta d ia m i rozw ojow ym i szkodnika. Ten sposób w chodzi w g rę w p rz y p a d k u szkodników p rz e ­ chow alni i m agazynów .

Nie sposób w ym ienić w szystkie g a tu n k i szkodników i w ielkości daw ek ja k ie w y w o łu ją ich sterylizację.

S p ra w y te w y g lą d a ją ró żn ie u poszczególnych grup.

Zakres d aw ek ste ry lizu jąc y ch rozciąga się od kilku, poprzez kilkanaście, do kilkudziesięciu tysięcy radów . Z reg u ły b ard z iej w ra żliw e n a pro m ien ie jonizujące są sam ce, sta d ia m łodsze i ja ja . M uchów ki w y d ają

Ryc. 6 . M asow a hodow la w „fa b ry c e m u c h ”

(12)

150

Ryc. 7. Ilu s tr a c ja te m p a re d u k c ji p o p u la c ji sz k o d n ik a m e to d ą ste ry liz a c ji

się m n iej o d p o rn e od chrząszczy, a te z ko lei od m o ­ tyli. B a rd z o dużą o d p o rn o ść w y k a z u ją roztocze.

A by m e to d a ste ry liz a c ji d ała p o m y śln e w y n ik i, trz e b a sp ełn ić p ew n e w a ru n k i: m u si być z n a n a lic ze b ­ ność i d y n a m ik a p o p u la c ji n a tu ra ln e j sz k o d n ik a w p o ­ szczególnych o k re sa c h ro k u ; ro z w in ię ta h o d o w la m a ­ sow a i w y p ra c o w a n e m e to d y se g re g ac ji płci, jeżeli w ypuszczone sam ice sta n o w ią n ie b ez p iec ze ń stw o d la plonów ; d alej, z n a n a szybkość i zasięg m ig ra c ji po w y p u szc ze n iu ; ró w n o m ie rn e ro zp ro sze n ie o raz o d p o ­ w ied n io du ża p rze w a g a ilościow a o w ad ó w s te ry ln y c h n a d p ło d n y m i, k onieczna do z a p o cz ątk o w a n ia tre n d u op ad ająceg o w p o p u la c ji n a tu ra ln e j, ja k ró w n ież p e ł­

n a żyw otność ow adów w y ste ry lizo w an y c h . D aw n ie j uw ażan o , że je d n o k ro tn a k o p u la c ja sam ic je s t n ie ­ odzow nym w a ru n k ie m p ow odzenia m etody. Dziś w ia ­ domo, że ja k k o lw ie k w ielo k ro tn a k o p u la c ja sa m ic zm n iejsza efe k ty w n o ść sam ców ste ry lizo w a n y ch , to je d ­ n a k n ie sta n o w i czynnika ograniczającego.

Je że li w y m a g a n e w a ru n k i są sp ełn io n e, m e to d a ste ­ ry liz a c ji je s t n ie p o ró w n a n ie sk u te c z n ie jsz a od m etod

k o n w en c jo n aln y ch , d ając y ch ró w n o rzę d n y p ro ce n t śm ierteln o ści szkodnika. R e d u k cja je s t d ra sty c z n a do tego stopnia, że do czw artego p o k o len ia m oże n a s tą ­ pić zu p e łn e u n ic e stw ie n ie p o p u la cji, jeżeli oczyw iście w k o le jn y c h p okoleniach p o w tarz a się „zabieg” (wy­

p u szczan ie ow adów sterylnych). N a d alszą m e tę ko­

rz y stn ie jsz e o k a z u je się w ypuszczanie n ie całkow icie ( 100 %) ste ry ln y c h ow adów , lecz w y k azu jący ch dzie­

dziczną sem istery ln o ść, np. 50 czy 60%. W tedy re d u k ­ cja p o k o len ia F t n ie je st d rasty c zn a , ale w k o lejn y ch g e n e ra c ja c h p rz y ro st je s t b ard z o pow olny, n a w e t bez w y p u szczan ia dalszych p o rc ji w y stery lizo w an y ch o w a­

dów.

S pośród w ażn iejszy c h szk o d n ik ó w ow adzich, do zw alczan ia k tó ry c h uży to ju ż now oczesnych m etod genetycznych, b ąd ź p row adzone są b a d a n ia n a d m ożli­

w o ściam i ich zastosow ania, należy w y m ien ić ta k ie ja k : m u c h ó w k a C allitroga (C o chliom yia) h o m in iv o ra x , k w ie c ia k b aw ełnow iec, m u c h a tse-tse, ró żn e m uchy owocow e, liczne szk o d n ik i spichrzow e o ra z ko m ary i szarań cza. W p rz y p a d k u k o m a ró w ste ry liz a c ja nie d ała jeszcze z a d o w ala ją cy ch w y n ik ó w , n a to m ia st n a d ­ sp o d ziew an ie d o b re r e z u lta ty p rzy n io sły ściśle gen e­

ty c z n e m etody o p a r te n a in d u k o w an iu p ro m ie n iam i X a b e r ra c ji chrom osom ow ych, głów nie ty p u tra n slo - k ac ji, po w o d u jący ch dziedziczną sem isterylność, oraz w y k o rz y stu ją c e n a tu ra ln e zja w isk o niezgodności cyto- p la zm a ty c zn ej, k tó re w y stę p u je p rz y k rzyżow aniu allo p a try c z n y c h p o p u la c ji k o m p le k su C u le x pipiens.

0 niezgodności cy to p lazm aty czn ej d ec y d u je z n a jd u ją ­ cy się w ‘cy to p laz m ie i p rzenoszony p rze z ja jo czynnik, k tó ry p o w o d u je z a m ie ra n ie p le m n ik ó w niezgodnych sa m có w po ich w n ik n ię ciu do ja ja . W w y n ik u tego po to m stw o albo w ca le się n ie ro zw ija, albo je s t cał­

kow icie ste ry ln e p rz y k rzy żo w an iu . Z in te g ro w a n y sy­

ste m m etod g enetycznych ro k u je duże n ad z ie je n a w y tę p ie n ie k o m a ró w , C u le x pip ien s pip ien s i C u lex p ip ie n s fa tig a n s, k tó re w k ra ja c h tro p ik a ln y c h są p rz e n o siciela m i nicien i w y w o łu jący ch słoniow atość (<e lep h a n tia sis).

K ończąc te n pobieżny p rze g ląd now oczesnych m e­

to d zw a lcz an ia szk o d n ik ó w trz e b a stw ierdzić, że ża d n a z o p isa n y ch m etod nie je st id ealn a. D obre w y n ik i m oże p rzy n ieść je d y n ie in te g ra c ja różn y ch m etod, nie w y k lu c z a ją c n a w e t śro d k ó w chem icznych. D obór o d ­ pow iedniego ze sta w u m etod m u si się o p ierać n a g r u n ­ to w n ej znajom ości biologii, ekologii o ra z szkodliw ości 1 d y n a m ik i p o p u la c ji zw alczanego g a tu n k u szkodnika.

P rz y o grom nym bogactw ie i różnorodności św ia ta ow adów , n ie m a ch y b a dużej p rze sad y w stw ie rd z e ­ niu, że do sk u te cz n ej w a lk i z ty siąc em g a tu n k ó w szk o d n ik ó w n ie w y sta rc zy 10 sposobów — trz e b a ich znaleźć... tysiące.

S T A N ISŁ A W F IC E K (K raków )

Z N A C Z E N IE A N T Y B IO T Y K Ó W W B A D A N IA C H B IO C H E M IC Z N Y C H

A n ty b io ty k a m i n az y w am y s u b sta n c je organiczne, zw y k le m ałocząsteczkow e, k tó re są w y tw a rz a n e przez je d n e g a tu n k i ro ślin (najczęściej m ik ro o rg an izm y ) i k tó re po w y d o sta n iu się n a z e w n ą trz k o m ó rk i h a ­ m u ją w zro st in n y c h g atu n k ó w . O rg an izm y w y tw a r z a ­

ją ce ta k ie s u b sta n c je u n ie m o żliw iają w zro st i rozw ój w ty m sam y m śro d o w isk u in n y m g atu n k o m o podo­

b n y ch w y m ag a n ia ch troficznych. W n a tu rz e o d g ry w a ­

ją w ięc a n ty b io ty k i isto tn ą ro lę w w alce o b yt. Ju ż

w ro k u 1879 w iedziano, że b a k te rie E scherichia coli

(13)

I. PO W Ó J POLN Y, C o n v o lv u lu s arvensis F ot. J. P ło tk o w iak

(14)
(15)

151 nie m ogą ro sn ąć na pożyw ce razem ze Streptococcus

lacti. T en antag o n izm , zw any antybiozą, in te rp re to ­ w an o ja k o k o n k u re n c ję o te n sam sk ła d n ik p o k arm o ­ wy. J e d n a k dopiero później p rze k o n an o się, że isto tn ą rolę o d g ry w a tu an ty b io ty k . W iększe zainteresow anie tą g ru p ą zw iązków d a tu je się je d n a k dopiero od chw ili w yk azan ia, że m ogą być one w y k o rz y sty w an e do zw alczan ia w ielu chorób, głów nie pochodzenia b a k te ­ ry jn eg o , u lu d zi i zw ierząt.

W ro k u 1929 A lek san d e r F l e m i n g (1881—1955) o d k ry ł zdolności p le śn ia k ó w z ro d z a ju P en icilliu m do niszczenia n ie k tó ry c h g a tu n k ó w b a k te rii; badacz ten przypadkow o stw ierd ził, że h odow la gronkow ców g i­

nie, gdy ulegnie za k aż en iu pleśnią. F lem ing ta k że w y ­ kazał, że g rzyby te w y d z ie la ją su b sta n c ję n azw aną przez niego p en icy lin ą, k tó ra za b ija n ie ty lk o gron- kowce, ale ta k ż e paciorkow ce. Dziś w iem y, że p en i­

cylina działa b ak terio b ó jc zo n a k ilk a d z ie sią t g a tu n ­ k ów d ro b n o u stro jó w należący ch do ró żn y ch rodzajów (A c tin o m y ce s, B acillus, B rucella, C lo strid iu m , Cory- n eb a c te riu m , D iplococcus, E scherichia, M ycobacterium , S alm onella, M icrococcus, Strep to co ccu s i inne). S zero­

kie zastosow anie p en icy lin y d a tu je się dopiero od ro k u 1940. B ow iem w ty m czasie w ykazano, że an ty b io ty k ten m oże być sk u te cz n ie stosow any w leczeniu ran n y c h żołnierzy; dzięki zasto so w an iu p enicyliny znacznie ob­

niżył się p ro c e n t zakażeń.

Sposób d ziała n ia p en icy lin y n a k o m órki b a k te ry jn e został dość d o k ła d n ie poznany. W obecności tego a n ty ­ b io ty k u k o m ó rk i n a b rz m ie w a ją i p rz e s ta ją się dzielić.

P en ic y lin a w n ik a ją c do k o m ó rk i b a k te ry jn e j, uniem oż­

liw ia je j W ykorzystanie k w asu m uram inow ego do b u ­ dow y ściany, co w k o n se k w e n cji h a m u je podziały ko­

m órkow e.

B a d a n ia n a d p e n ic y lin ą zapoczątkow ały n iezw ykle szybkie n ag ro m a d ze n ie się w iedzy o a n ty b io ty k a ch . Do tej pory p o zn a n o ju ż około d w a ty siąc e tego typu zw iązków . P o n a d połow ę (ok. 53%) s y n te ty z u ją p ro m ie­

niow ce z ro d z a ju S tre p to m y c e s, ja k o p rz y k ła d należy tu w ym ienić: strep to m y cy n ę , te tra c y k lin y , chlorom yce- tynę, e ry tro m y c y n ę, sp iram y cy n ę . Około 12% w y tw a rz a ­ ją g rzy b y n ied o sk o n ałe — F u n g i im p e r fe c ti (np. p en i­

cylina). B a k te rie g łów nie z ro d z a ju B acillus, w y tw a ­ rz a ją około 11 % a n ty b io ty k ó w o dużej toksyczności, np.

b a c y tra c y n a je s t lek iem sy n e rg iz u ją cy m działan ie peni- celiny w leczeniu kiły. Do w y tw a rz a n ia tego ro d za ju s u b sta n c ji zdolne są ta k ż e n ie k tó re ro ślin y w yższe (patrz: „W szechśw iat” 1964, str. 196) oraz porosty (patrz: „W szechśw iat” 1964, str. 106). A n ty b io ty k i w y­

tw a rz a n e przez ro ślin y w yższe n az y w a się często fito n - cydam i.

A n ty b io ty k i h a m u ją w zro st i rozw ój nie ty lk o ko­

m ó rek b a k te ry jn y c h . N ie k tó re z n ich d z ia ła ją toksycz­

nie n a grzyby, np. fu n g icy d y n a , m y k o m y cy n a (w y tw a­

rz a n e przez ró ż n e szczepy S tr e p to m y c e s ), in n e n a o w a­

dy, np. a n ty m y c y n a o trz y m a n a ze S tre p to m y c e s. Z n a ­ ne są ta k że a n ty b io ty k i d zia ła ją c e toksycznie n a p ie r­

w o tn iak i, np. n e tro p sy n a , flag e cy d y n a , w zględnie na w irusy ro ślin n e i zw ierzęce np. chryzom ycyna, fa g o sta - tyna, fagom ycyna, fag o c y d y n a i inne. C zasem n ie k tó re a n ty b io ty k i sto su je się do zw alczan ia chorób ro ślin (np.

zn an e je s t p rz e c iw tu m o ro w e d ziała n ie aktyn o m y cy n y D), a ta k ż e n ie k tó ry c h ty p ó w now otw orów u ludzi i zw ie rząt np. m ito m y cy n a C h a m u je w zro st k om órek rakow ych E h rlich a .

D okładniejsze b a d a n ia w ykazały , że toksyczne dzia­

ła n ie w ielu an ty b io ty k ó w je s t zw iązane z za h am o w a­

niem biosyntezy b ia łek enzym atycznych, w zględnie stru k tu ra ln y c h . D latego sp o ra liczba ty c h związków , znalazła zastosow anie w b ad a n ia ch różnych aspektów m echanizm u biosyntezy białek. W artość w ielu an ty b io ­ ty k ó w o k az ała się w iększa, gdy stw ierdzono, że b lo k u ­ ją one specyficznie tylk o określone etap y te j b io sy n te­

zy. np. je d n e z nich h a m u ją tra n sk ry p c ję , inne tr a n s ­ lację (p atrz niżej).

M ECH ANIZM BIOSY NTEZY BIA ŁEK

J a k w iadom o (p atrz: „W szechśw iat” — 1972, str.

141) biosynteza b ia łe k łączy się ściśle z m etabolizm em

k

- G E N —— i

*

Ryc. 1. S ch em at ogólnej biosyntezy b ia łk a w kom órce.

W sk ła d w iększej p o d je d n o stk i ry b o so m u wchodzi, m iędzy in n y m i p e p ty d y lo tra n sfe ra z a (PT), k tó ra je st bezpośrednio zaan g ażo w an a w w y tw a rz a n iu w iązan ia peptydow ego, o raz 5 S RNA. P e p ty d y lo tra n sfe ra z a po­

sia d a d w a m iejsca a k ty w n e : m iejsce A (akceptorow e) i m iejsce P (peptydylow e). P roces tra n sla c ji, zgodnie z ty m m odelem , m a odbyw ać się w n a s tę p u ją c y spo1- sób: do m ie jsc a A dołączane je st zakończenie k o m p le­

k su: zak ty w o w an y am inokw as-tR N A (am inoacylo- tRNA). W tym czasie anty k o d o n y w chodzą w k o n ta k t k o m p le m e n tarn y z odpow iednim i kod o n am i n a mRNA.

C ząsteczki tR N A poprzez in n e pętle, w chodzą ta k że w k o n ta k t z n icią 5 S RNA. N ato m iast m iejsce P je st przeznaczone n a zakończenie peptydylo-tR N A (k ró tk i łań cu ch pepty d o w y w p o łączeniu z tRNA) z n a jd u ją c e ­ go się n a rybosom ie. B liskość m iejsc A i P u ła tw ia w y tw o rzen ie w iąz an ia peptydow ego. P o w sta je ono w te n sposób, że re sz ta p ep ty d y lo w a z m iejsca P zo sta­

je n a jp ie rw p rzeniesiona na am inoacylo-tR N A w m ie j­

scu A, rów nocześnie u w a ln ia się w olny tR N A z m ie j­

sca P. W n a stę p n y m eta p ie w y dłużona o jedno ogni­

w o re sz ta p ep ty d y lo w a połączona z tR N A je s t p rze­

tra n sp o rto w a n a n a m iejsce P, jednocześnie zachodzi p rze su n ięc ie rybosom u w sto su n k u do m R N A o jeden trip le t. N a zw olnione m iejsce A może być p rzy łącza­

n y n a s tę p n y k om pleks: za k ty w o w an y am inokv,'as- -tR N A i proces te n p o w ta rz a się. K olejność w b u d o ­ w y w an ia zak ty w o w an y ch am inokw asów je s t z d e te r­

m in o w a n a k olejnością uło żen ia kodonów n a nici

m RNA

Cytaty

Powiązane dokumenty

Książka Jak żyć dłużej i czuć się lepiej czerpie z poprzednich publikacji, a także zawiera informacje z książki, którą Pauling napisał pod koniec lat 70..

nazywane również rybami latającymi (Ryc. Pojawiły się na naszej planecie w eocenie. Ryby te występują przy powierzchni oceanu. W celu ucieczki przed drapieżnika-

W artykule przedstawiono wyniki badań laboratoryjnych, których głównym celem było uzyskanie danych związanych z możliwością wykorzysta- nia popiołów lotnych powstających w

Proszę o zapoznanie się z zagadnieniami i materiałami, które znajdują się w zamieszczonych poniżej linkach, oraz w książce „Obsługa diagnozowanie oraz naprawa elektrycznych

woda.. Są głównym składnikiem budulcowym komórek oraz umożliwiają przebieg wszystkich procesów w organizmie,.. a więc odpowiadają za

zem na uniw ersytetach zagranicznych. Otoczenie na dworze królewskim zjednał sobie uprzejmością i powagą, a nade wszystko „królewską cnotą szczodrobliwości”

wpływ heparyny podanej w ostrej fazie udaru mózgu na śmiertelność, niesprawność chorych i występowanie zatorowości płucnej. Na pod- stawie 10 małych prób wiadomo

1) Człowiek posiada różnorakie możliwości. Możliwości ze swej natury „domagają się” realizacji, tj. 2) Bonum faciendum, malum vitandum. 3) Wartości kierują