• Nie Znaleziono Wyników

W rok póŸniej habilitowa³ siê na UJ na podstawie rozprawy Dzieje Ro- sji do roku pierwszej historii Rosji napisanej przez Polaka (w 1929 r

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W rok póŸniej habilitowa³ siê na UJ na podstawie rozprawy Dzieje Ro- sji do roku pierwszej historii Rosji napisanej przez Polaka (w 1929 r"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Feliks Karol Koneczny (1862–1949) studiowa³ historiê na Uniwersytecie Ja- gielloñskim (UJ) i tam w 1888 r. otrzyma³ stopieñ doktora za pracê Najdawniejsze sto- sunki Inflant z Polsk¹ do roku 1383. W la- tach 1891–1897 by³ adiunktem w Akademii Umiejêtnoœci, a nastêpnie, do roku 1919, pra- cowa³ w Bibliotece Jagielloñskiej (BJ). Od pocz¹tku XX w. dzia³a³ w krakowskim Klu- bie S³owiañskim, redagowa³ miesiêcznik

“Œwiat S³owiañski” (1905–14) i publikowa³ artyku³y poœwiêcone narodom s³owiañskim oraz wzajemnym stosunkom Polaków i ich s¹siadów. W okresie krakowskim Koneczny napisa³ szereg prac dotycz¹cych historii Pol- ski i Europy Wschodniej, zw³aszcza Litwy i Rosji. By³ tak¿e redaktorem i wspó³autorem dwutomowej pracy zbiorowej Polska w kul- turze wspó³czesnej (1918).

W 1919 r. Koneczny zacz¹³ wyk³adaæ hi- storiê na wileñskim Uniwersytecie Stefana Batorego (USB). W rok póŸniej habilitowa³ siê na UJ na podstawie rozprawy Dzieje Ro- sji do roku 1449 (1918), pierwszej historii Rosji napisanej przez Polaka (w 1929 r. wy- da³ t. 2: Litwa a Rosja). Po otrzymaniu no- minacji na profesora nadzwyczajnego USB, obj¹³ Katedrê Historii Europy Wschodniej.

W 1922 r. zosta³ profesorem zwyczajnym.

W ksi¹¿ce Polskie Logos i Ethos (1921) przedstawi³ w³asn¹ syntezê dziejów Polski, akcentuj¹c¹ historyczn¹ rolê narodu polskie- go w Europie.

Po dziesiêciu latach pracy, mimo pozy- tywnej opinii Senatu i Rady Wydzia³u USB,

Koneczny zosta³ pozbawiony katedry i prze- niesiony na emeryturê. Prawdopodobnie na tê decyzjê Ministerstwa Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego mia³ wp³yw fakt,

¿e uczony historyk nie ukrywa³ swoich sym- patii dla endecji. W artyku³ach publikowa- nych na ³amach “Myœli Narodowej” g³osi³ pogl¹d, ¿e si³a pañstwa pochodzi z poparcia spo³eczeñstwa, którego emanacjê pañstwo stanowi, a nie z panowania nad narodem.

Po powrocie do Krakowa Koneczny pro- wadzi³ ¿ywot prywatnego uczonego i publicysty. Lata wojny spêdzi³ w wielkiej biedzie; wielkim ciosem by³a dlañ œmieræ dwóch synów (m³odszy rozstrzelany przez Niemców w 1944 r., starszy zgin¹³ w Powsta- niu Warszawskim). Po wojnie odmówiono mu zatrudnienia w UJ i BJ; utrzymywa³ siê g³ównie z honorariów za artyku³y publiko- wane w prasie katolickiej. Zmar³ w Krako- wie 10 lutego 1949 r.

Ju¿ w okresie wileñskim Koneczny za- cz¹³ pracowaæ nad teori¹ cywilizacji. Na V Kongresie Historyków Polskich (Poznañ 1925) przedstawi³ referat Do metodologii nauki o cywilizacji. W latach dwudziestych i trzydziestych opublikowa³ kilka artyku³ów dotycz¹cych ró¿nych aspektów cywilizacji.

Obszerne wprowadzenie do opracowanej przez siebie teorii przedstawi³ w swym g³ów- nym dziele O wieloœci cywilizacyj, wydanym w 1935 r. Reprint tego wydania opubliko- wa³o Wydawnictwo WAM Ksiê¿a Jezuici w 1997 r. (w niniejszym artykule cytujê to wydanie, podaj¹c strony bez wskazywania

Ÿród³a).

Wydane w 1935 r. dzie³o nie wzbudzi³o jednak wtedy szerszego zainteresowania.

W trzy lata póŸniej Koneczny wyda³ Roz- wój moralnoœci, któr¹ to pracê traktowa³ jako uzupe³nienie poprzedniej. Ju¿ po œmierci autora, staraniem Towarzystwa im. Romana Dmowskiego, ukaza³y siê w Londynie inne, zachowane w rêkopisach, prace Koneczne- go: Cywilizacja bizantyñska (1973), Cywili- zacja ¿ydowska (1974), O ³ad w historii (1977), Pañstwo w cywilizacji ³aciñskiej (1981) i Prawa dziejowe (1982). Ich reprin- ty wyda³o w ostatniej dekadzie “Wydawnic- two Antyk Marcin Dybowski”, maj¹ce sw¹ siedzibê w Komorowie.

Wspomniana seria publikacji przyczyni-

³a siê do o¿ywienia zainteresowania twór- czoœci¹ Konecznego, o czym mo¿e œwiad- czyæ wyraŸny wzrost liczby poœwiêconych

mu prac. W pewnych krêgach, zw³aszcza na- rodowo katolickich, jak Instytut Edukacji Narodowej, Radio Maryja czy “Nowy Prze- gl¹d Wszechpolski”, Feliks Koneczny uwa-

¿any jest za wybitnego uczonego patriotê, w pracach którego znaleŸæ mo¿na klucz do zro- zumienia wspó³czesnych procesów histo- rycznych, a zw³aszcza zagro¿eñ, na jakie na- ra¿ona jest Polska w perspektywie ewentu- alnej integracji z Uni¹ Europejsk¹.

Koncepcja cywilizacji

Tradycyjne za³o¿enia, które dominowa³y u autorów podejmuj¹cych problematykê cy- wilizacji, g³osi³y, ¿e:

1) cywilizacjê poprzedzaj¹ epoki dzikoœci i barbarzyñstwa, standardy cywilizacyjne wyznacza Europa zachodnia (europocen- tryzm);

2) cywilizacja obejmuje g³ównie osi¹gniê- cia materialne (techniczne i ekonomicz- ne) oraz organizacyjne (pañstwo i inne in- stytucje), zaœ kultura – dorobek ducho- wy (religia, sztuka, nauka, moralnoœæ, obyczaje itp.).

Koneczny odrzuca³ te za³o¿enia. Nie prze- ciwstawiaj¹c sobie cywilizacji i kultury, o- kreœla³ on cywilizacjê jako “metodê ustro- ju ¿ycia zbiorowego”, charakterystyczn¹ dla “zrzeszenia rzêdu wy¿szego ni¿ naród”

[s. 154 i 316]. Do ustroju ¿ycia zbiorowego zalicza³ wszystkie wa¿ne dziedziny ¿ycia spo³ecznego: rodzinê, prawo, moralnoœæ, go- spodarkê, komunikacjê, naukê, oœwiatê, sztu- kê. “Pe³nia cywilizacji – pisa³ Koneczny w O wieloœci cywilizacyj – polega na tym, ¿e spo³eczeñstwo posiada taki ustrój ¿ycia zbio- rowego, prywatnego (tj. rodzinnego) i pu- blicznego, spo³ecznego i pañstwowego, ta- kie urz¹dzenia materialne, tudzie¿ taki sys- tem moralno–intelektualny, i¿ wszystkie dziedziny ¿ycia, uczuæ, myœli i czynów two- rz¹ zestroje o jednolitym umiarze, konse- kwentne w zespole swych idei i czynów” [s.

155].

Odrzucaj¹c koncepcje cywilizacji k³ad¹- ce nacisk na aspekty materialne, na produk- cjê i technikê, Koneczny stosowa³ podejœcie antropologiczne i aksjologiczne. Jego zda- niem, czynniki materialne nie nale¿¹ do wy- ró¿ników cywilizacji, maj¹ natomiast wp³yw na poziom jej rozwoju. Kulturê material- n¹ i kulturê duchow¹ traktowa³ jako dwie, nieroz³¹czne od siebie, sk³adowe ka¿dej cy- wilizacji, widz¹c w tym odpowiednik pro- blemu duszy i cia³a w odniesieniu do histo- rii. Podkreœla³ jednak, ¿e “ró¿nice cywiliza- cyjne nie pochodz¹ od czynników material- nych (...), lecz tylko z rozmaitoœci stosunków pomiêdzy ludŸmi w ich zrzeszeniach” [Ró¿-

O cywilizacjach

wed³ug Feliksa Konecznego (cz. I)

Feliks Koneczny – ¿ycie i dzie³a

(2)

ne typy cywilizacji, “Toruñski Przegl¹d Fi- lozoficzny”, 2001, nr 3/4, ss. 18–19].

W przeciwieñstwie do tradycyjnego mo- delu procesu dziejowego, zak³adaj¹cego uni- wersalnoœæ praw spo³ecznych i liniowy cha- rakter rozwoju spo³eczeñstw, przechodz¹- cych te same fazy, Koneczny twierdzi³, ¿e dzieje ludzkoœci (przynajmniej w czasach hi- storycznych) obejmuj¹ wiele odmiennych cywilizacji o ró¿nym czasie trwania. Mog¹ one istnieæ obok siebie (w czasie i przestrze- ni) oraz rywalizowaæ ze sob¹, gdy¿ d¹¿enie do dominacji stanowi podstawow¹ cechê ka¿dej ¿ywotnej cywilizacji; mog¹ tak¿e de- generowaæ siê i upadaæ. Trwa³oœæ i rozwój danej cywilizacji zapewnia harmonia miêdzy jej g³ównymi elementami sk³adowymi. One te¿ stanowi¹ o odrêbnoœci tej cywilizacji.

W celu porównywania ró¿nych cywiliza- cji Koneczny proponowa³ uwzglêdnienie na- stêpuj¹cych elementów sk³adowych:

l metoda opanowywania czasu;

l prawo rodowe i “trójprawo” (prawo ro- dzinne, maj¹tkowe i spadkowe);

l piêæ kategorii bytowania ludzkiego (“quincunx cz³owieczeñstwa”) – dobro (moralnoœæ), prawda (przyrodzona i nad- przyrodzona), zdrowie, dobrobyt, piêkno;

l stosunek wzajemny cywilizacji i religii.

Jak widaæ, Koneczny nie uznaje rasy za wyró¿nik cywilizacyjny. “Nie w rozmaito-

œci ras – pisa³ – tkwi przyczyna rozmaitoœci cywilizacyj. ¯yd, mieszkaj¹cy od wieków poœród nas, ró¿ni siê od nas duchowo dlate- go, poniewa¿ jest innej cywilizacji, choæby rasowo by³ znacznie asymilowany. Moskal ró¿ni siê od nas duchowo nie mniej od ¯yda, choæ jest somatycznie [cieleœnie] bli¿szy, lecz ca³kiem innej jest cywilizacji. Madiar [Wêgier] jest zgo³a innej rasy, lecz ducho- wo bli¿szy nam bez porównania, ni¿ Rosja- nin; albowiem jest jednej z nami cywiliza- cji” [s. 204].

Czynnikiem wyró¿niaj¹cym cywilizacjê nie jest równie¿ jêzyk, choæ stanowi on bar- dzo wa¿ne jej narzêdzie: od zdatnoœci jêzy- ka do rozwoju zale¿y bowiem poziom roz- woju danej cywilizacji. Mo¿e w niej wystê- powaæ nawet kilka jêzyków; z drugiej stro- ny, ten sam jêzyk mo¿e s³u¿yæ kilku cywili- zacjom.

Wyró¿nikiem cywilizacji nie jest te¿ reli- gia, choæ ta ostatnia – jak twierdzi Konecz- ny –“stanowi wszêdzie najwa¿niejsz¹ czêœæ cywilizacji, poniewa¿ wywiera ogromny wp³yw na pojêcia abstrakcyjne” [s. 272].

Religia bowiem ujmuje stosunek œwiata przy- rodzonego do nadprzyrodzonego, a sam fakt uznawania tego ostatniego musi prowadziæ do wytwarzania pojêæ abstrakcyjnych.

Rozwa¿aj¹c problem wp³ywu religii na cy- wilizacje, Koneczny wyró¿nia:

a) cywilizacje sakralne (np. ¿ydowska i bra- miñska), w których religia wyznacza wszystkie ramy ¿ycia zbiorowego, b) cywilizacje pó³sakralne, czyli teokratycz-

ne (np. tybetañska lub arabska), c) cywilizacje niesakralne – z supremacj¹ si³

fizycznych (np. cywilizacja bizantyñska) lub z supremacj¹ si³ duchowych (cywili- zacja ³aciñska).

Podzia³y religijne nie musz¹ pokrywaæ siê z podzia³ami cywilizacyjnymi. Przyk³adem mog¹ byæ ró¿nice cywilizacyjne miêdzy pol- skim katolicyzmem, a rosyjskim prawos³a- wiem czy niemieckim kalwinizmem. “Pra-

wos³awie, teologicznie tak bliskie katolicy- zmu, jest mu cywilizacyjnie jeszcze dalszym, ni¿ niemiecki bizantynizm. (...) chrzeœcijañ- stwo orientalne stosuje siê do wszelkiego pod³o¿a cywilizacyjnego, tam takie chrzeœci- jañstwo, jaka gdzie cywilizacja” [ss. 264–

265]. W pracy Ró¿ne typy cywilizacji Ko- neczny wyrazi³ ten pogl¹d nastêpuj¹co: “...

choæ schizma [wschodnia] dogmatycznie jest nam najbli¿szym zrzeszeniem religijnym, a kalwinizm bardzo a bardzo dogmatycznie odleg³y, toæ jednak cywilizacyjnie ka¿dy z nas czuje siê bli¿szym kalwina œl¹skiego czy wileñskiego, ni¿ kacapa z Moskiewszczy- zny” [Ró¿ne typy, op.cit., s. 29].

Cywilizacja ³aciñska

Choæ Koneczny nie uwa¿a religii za wy- ró¿nik cywilizacji, to jednak podkreœla kluczow¹ rolê Koœcio³a katolickiego w kszta³towaniu cywilizacji ³aciñskiej, po-

wsta³ej w wyniku rozpadu staro¿ytnej cywi- lizacji grecko–rzymskiej. “£aciñska cywili- zacja jest dzie³em samego Koœcio³a, który ocali³ zarazem z gin¹cej cywilizacji rzym- skiej wszystko, co da³o siê pogodziæ z chrze-

œcijañstwem” [Rozwój moralnoœci 1997, s.

27]. Koœció³ bowiem, mimo ¿e przejmowa³ wiele z cywilizacji rzymskiej, etykê czerpa³ tylko z Ewangelii. I choæ ewangelie nie do- starczaj¹ bezpoœrednich wskazówek dotycz¹- cych organizowania ¿ycia zbiorowego, to

“jednak – jak twierdzi Koneczny – nie ma takiej dziedziny bytu, w którejby siê na nie nie mo¿na by³o powo³ywaæ. (...) Z quincunxa bytu ziemskiego uwzglêdniona jest w ewangeliach jedna tylko kategoria, ale ta star- czy na wszystko, od urz¹dzania sobie dnia powszedniego a¿ do urz¹dzeñ pañstwowych.

Jakby p³aszczem otula ewangelia i ochrania wszystko kategori¹ Dobra, moralnoœci¹, ety- k¹” [s. 265]. Jednak Koœció³ katolicki, który

“tê cywilizacjê [³aciñsk¹] wytworzy³, (...) nie uto¿samia siê z ni¹, nie ogranicza siê do niej.

Nikogo poœród nowo nawróconych ludów do niej nie prze. (...) Jak niegdyœ wobec cy- wilizacji klasycznej, tak samo zachowuje siê Koœció³ wobec ka¿dej, gotów ocaliæ z niej pod w³asnymi skrzyd³ami wszystko to, co da siê pogodziæ z wymaganiami katolickiej ety- ki” [s. 267].

Istotê etyki katolickiej w odniesieniu do

¿ycia zbiorowego ujmuje Koneczny w for- mie czterech postulatów, które uwa¿a za

“wiecznie te same i niezmienne od pocz¹t- ków do dnia dzisiejszego i jednakie dla wszystkich rodzajów i szczebli cywilizacyj”:

1.ma³¿eñstwo monogamiczne do¿y- wotnie;

2. d¹¿enie do zniesienia niewolnictwa;

3. zniesienie zemsty i przekazanie jej s¹downictwu publicznemu;

4. niezawis³oœæ Koœcio³a od w³adzy pañ- stwowej [s. 269].

Ten ostatni postulat Koneczny wywodzi z nadrzêdnego za³o¿enia o “zasadniczej wy¿- szoœci si³y duchowej nad materialn¹”. Uzu- pe³nieniem tych postulatów jest etyczny wy- móg pracy, wyra¿ony przez œw. Paw³a w s³ynnych s³owach: “Kto nie chce pracowaæ, niech te¿ nie je” (2 Tes 3, 10), a tak¿e szacu- nek dla pracy fizycznej; st¹d d¹¿enie do znie- sienia niewolnictwa.

Porównuj¹c katolicyzm z buddyzmem i islamem, Koneczny twierdzi, ¿e te ostat- nie “przystosowuj¹ siê do cywilizacyj, a Koœció³ przystosowuje cywilizacje do sie- bie. Nie burzy ich, lecz wbija siê w nie klinem czterech postulatów etycznych, od których nie odstêpuje nigdzie” [Ró¿ne typy, op. cit., s. 28].

(3)

Wyró¿niki cywilizacji

Wiele miejsca poœwiêca Koneczny wy- ró¿nikom cywilizacji. Rozpoczyna od

œwiadomoœci up³ywu czasu i jego mierzenia.

“Pochód pojêæ abstrakcyjnych – pisze w O wieloœci cywilizacyj – zaczyna siê od pew- nego stopnia w rozwoju pojêcia czasu”. Po- cz¹tkiem czasomiernictwa jest ustalenie cy- kli opartych na zjawiskach przyrody; wy¿szy etap stanowi opracowanie kalendarza, a jesz- cze wy¿szy – pojêcie ery. Wyznaczanie chro- nologii zdarzeñ stanowi pierwszy krok do hi- storyzmu, czyli œwiadomoœci historycznej danego spo³eczeñstwa. Z cywilizacji staro-

¿ytnych do tego poziomu zbli¿y³a siê tylko cywilizacja rzymska. Jako “kraj najwy¿sze- go wyrobienia w opanowywaniu czasu” Ko- neczny wymienia³ Szwecjê, a na przeciwle- g³ym biegunie umieszcza³ Chiny, Rosjê, In- die i Arabiê. Gdyby – pisa³ – “pokusiæ siê o systematykê cywilizacyj wed³ug kwestyi czasu, okaza³oby siê, ¿e jedna tylko cywiliza- cja ³aciñska zawiera historyzm” [ss. 282–

287].

Co siê tyczy genezy cywilizacji, to za wy- darzenie prze³omowe uwa¿a³ Koneczny zdolnoœæ wytwarzania ognia. Spo³eczno-

œci, które opanowa³y tê umiejêtnoœæ, mog³y ju¿ tworzyæ ustrój rodowy. Zró¿nicowanie ustrojów rodowych stanowi wstêp do ró¿nic cywilizacyjnych. Koneczny wymienia³ piêæ rodzajów takich ustrojów: ród pierwotny, despocja rodowa, spó³ka, wspólnota z u¿y- walnoœci¹ sta³¹ i u¿ywalnoœci czasowe. W ramach ka¿dego z nich nastêpowa³o zró¿ni- cowanie relacji mê¿czyzna – kobieta (poli- gamia lub monogamia, endogamia lub eg- zogamia itp.) oraz stosunków ojciec – dzie- ci, co prowadzi³o stopniowo do ukszta³towa- nia siê “trójprawa”, czyli prawa rodzinnego, maj¹tkowego i spadkowego. Zdaniem Ko- necznego, dzieci by³y zawsze uwa¿ane za w³asnoœæ ojca (“hipotezê matriarchatu odrzu- cam”) [Ró¿ne typy, op. cit., s. 19].

Ustrój rodowy stwarza warunki do usta- nowienia pañstwa, zwykle o charakterze monarchicznym, a nierzadko i despotycz- nym. Takie pañstwa wystêpuj¹ w cywiliza- cjach: turañskiej (mongolskiej), bramiñskiej (hinduskiej), arabskiej i chiñskiej. Poniewa¿

nie posiadaj¹ one prawa publicznego, nie ist- nieje tam jeszcze spo³eczeñstwo lub (jak w cywilizacji chiñskiej) nie ma ono wp³ywu na sprawy pañstwowe. Prawo ma³¿eñskie opar- te jest w nich na ca³kowitej lub po³owicznej poligamii. Za najbardziej despotyczne uwa-

¿a Koneczny pañstwo w cywilizacji turañ- skiej, gdzie w³adca posiada nieograniczone prawa wzglêdem ka¿dej osoby; jego prawo

jest zarazem prawem publicznym. Taki sys- tem stanowi podstawê najwiêkszej despocji.

Azja turañska jest jednoczeœnie typow¹ cy- wilizacj¹ obozow¹, w której prawa wodza nie ulegaj¹ ograniczeniu w czasach pokoju.

“Ale ludy te – twierdzi Koneczny – gnij¹, gdy nie wojuj¹ i w d³u¿szym pokoju nie two- rz¹ nawet spo³eczeñstw” [Ró¿ne typy, op.cit., s. 27].

Odejœcie od owego jednolitego prawa na- stêpuje dopiero w cywilizacji rzymskiej, korzystaj¹cej z dorobku materialnego i du- chowego Greków. U Rzymian kszta³tuje siê ju¿ prawo publiczne i prywatne, poddane pod koniec staro¿ytnoœci szczegó³owej ko- dyfikacji. Cywilizacja ³aciñska odziedziczy³a i kultywowa³a ten dualizm prawny, g³ównie dziêki Koœcio³owi katolickiemu. Natomiast cesarstwo wschodnie, zwane bizantyjskim (ze stolic¹ w Konstantynopolu), istniej¹ce nadal po upadku cesarstwa rzymskiego za- chodniego (476 r.), zaczê³o ewoluowaæ w kierunku orientalnym, a jego prawo publicz- ne ska¿one zosta³o andropolatri¹, czyli ubó- stwieniem cz³owieka (cesarza). Pañstwo by³o tam identyfikowane z osob¹ ka¿dorazowe- go w³adcy. W Bizancjum spo³eczeñstwu wol- no by³o organizowaæ siê tylko pod kontrol¹ pañstwa. “Pañstwo bizantyñskie – pisze Ko- neczny – opar³o siê nie na spo³eczeñstwie, lecz na biurokracyi i ju¿ w pierwszych wie- kach œredniowiecza cywilizacja bizantyñska wytworzy³a pañstwowoœæ etatystyczn¹” [s.

293] (etatyzm, z fr. état pañstwo – system organizacji ¿ycia spo³ecznego regulowane- go zarz¹dzeniami pañstwowymi).

Omawiaj¹c podstawowe kategorie byto- wania ludzkiego, czyli “quincunx cz³owieczeñstwa”, obejmuj¹cy wszelkie przejawy ¿ycia, Koneczny wi¹¿e je z dwie- ma sk³adowymi cz³owieka, jakimi s¹ dusza i cia³o. Pojêcia dobra (moralnoœci) i praw- dy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej) odno- si on do strony wewnêtrznej, czyli ducho- wej, zaœ pojêcia zdrowia i dobrobytu – do strony zewnêtrznej, czyli cielesnej; pojêcie piêkna uwa¿a za wspólne obu tym stronom (“wspania³y pomost od zewn¹trz na we- wn¹trz”).

Te piêæ kategorii stanowi podstawê, do której sprowadziæ mo¿na wszystkie “fakty i myœli” ludzkiego bytu. Rozwój cz³owieka, spo³eczeñstwa, a tym samym danej cywili- zacji, mierzony byæ mo¿e wieloœci¹ relacji miêdzy tymi kategoriami, tak¿e ich pochod- nymi. Warunkiem pomyœlnego rozwoju jest jednak harmonia miêdzy nimi. W zbioro- woœci, w której ludzie kieruj¹ siê ró¿nymi systemami wartoœci, musi dochodziæ do wstrz¹sów i objawów rozprzê¿enia. Spo³e-

czeñstwa, w których obowi¹zuj¹ ró¿ne nor- my i zasady ¿ycia zbiorowego, nie mog¹ stworzyæ cywilizacji na wielk¹ skalê. Tak by³o u Greków. Natomiast Rzymianie posia- dali jednolite pojêcia o spo³eczeñstwie i pañ- stwie, “wszyscy zachowywali taki sam sto- sunek do piêciu kategorii bytu i te same nor- my trójprawa obowi¹zywa³y ka¿dego, kto chcia³ byæ civis romanus” [obywatelem rzymskim] [Ró¿ne typy, op. cit. s. 22].

Z “quincunxa cz³owieczeñstwa” najwiêk- sze znaczenie przywi¹zuje Koneczny do kategorii dobra, która konstytuuje etykê. Z kolei “etyka wytwarza ekonomiê”. Ka¿da cywilizacja ma w³aœciw¹ sobie etykê, czyli zasady moralne, którymi kieruj¹ siê ludzie w swym postêpowaniu; cywilizacja ¿ydow- ska “wytworzy³a trzy etyki: jedna jest na Pa- lestynê dla swoich, druga dla swoich w go- lusie i trzecia dla gojów” [Rozwój moralno-

œci, op. cit., s. 25].

Wyj¹tkiem jest cywilizacja ³aciñska, któ- ra przyjê³a i uzna³a za swoj¹ etykê katolick¹.

Nie istnieje jakaœ jedna etyka powszechna;

o zgodzie w kwestii zasad etycznych mo¿e- my mówiæ, co najwy¿ej, w odniesieniu do najbardziej ogólnych pojêæ abstrakcyjnych.

W sprawach konkretnych wystêpuj¹ najczê-

œciej powa¿ne ró¿nice. Mo¿na je zauwa¿yæ tak¿e w ramach jednej cywilizacji, a nawet w ramach jednego spo³eczeñstwa. St¹d te¿, w pewnych warunkach mo¿liwy jest postêp moralny, ale tylko w ramach danej cywiliza- cji. I na odwrót, w innych warunkach mo¿e dochodziæ do regresu moralnego.

Wa¿n¹ cech¹ cywilizacji jest dla Koniecz- nego wp³yw etyki, lub jego brak, na prawo publiczne i sferê polityki. I tu miejsce wy- ró¿nione polski uczony przyznaje cywiliza- cji ³aciñskiej: w przeciwieñstwie do innych cywilizacji, w których Ÿród³em prawa s¹

œwiête ksiêgi (cywilizacje sakralne) lub w³ad- ca (jak w cywilizacji turañskiej lub chiñskiej), wywodzi ona prawo z etyki. W przeciwieñ- stwie do innych cywilizacji, tak¿e bizantyñ- skiej, cywilizacja ³aciñska wprowadza te¿

wyraŸn¹ odrêbnoœæ prawa publicznego od prywatnego, a prawo ma³¿eñskie opiera na

œcis³ej monogamii. Co prawda, odrêbnoœæ ta wyst¹pi³a ju¿ w pañstwie rzymskim, gdzie stworzono i udoskonalono prawodawstwo oddzielone ca³kiem od sakralnoœci, jednak tam Ÿród³em prawa stanowionego by³ “wol- ny g³os wolnego obywatela”. W cywilizacji rzymskiej, jak i w wielu innych, wystêpo- wa³a jednak tak¿e “etyka prymitywna”, któ- ra ma tê sk³onnoœæ, ¿eby siê odnosiæ tylko do swoich (“do rodowców, wspó³ple- mieñców, u ¯ydów do wspó³wyznawców”), a która “przestrzegaj¹c bacznie wielu wzglê-

(4)

dów, mo¿e jednak obok tego, zezwalaæ na rzeczy wprost ohydne”, jak prawo zabija- nia w³asnych dzieci [s. 295]. W cywilizacjach wschodnich, takich jak turañska, zachodzi sta³a rozbie¿noœæ etyczna pañstwa a spraw prywatnych. W wypadku Rzymu ta dwu- etycznoœæ doprowadzi³a do tego, ¿e prawo pañstwowe zaczê³o zastêpowaæ wielu lu- dziom etykê. W ¿yciu publicznym wytwo- rzy³a siê zasada, ¿e kto pozostaje w zgodzie z prawem, ma czyste sumienie, co prowa- dzi³o do przekonania, i¿ “kto umie sobie ra- dziæ z prawem, mo¿e sobie darowaæ sumie- nie”. Od tego – zdaniem Konecznego – za- czyna siê upadek Rzymu.

Natomiast w cywilizacji ³aciñskiej, two- rzonej przez Koœció³ katolicki na bazie etyki chrzeœcijañskiej, powrócono do dawnej za- sady rzymskiej, wed³ug której Ÿród³em pra- wa stanowionego jest spo³eczeñstwo, “mia- nowicie ka¿dy stan sam sobie; w³adza zaœ

królewska polega na ingerencji w razie sprzecznoœci miêdzy stanami. D¹¿noœci¹ pra- wodawstwa jest, ¿eby siê zbli¿aæ do etyki katolickiej coraz bardziej i dlatego Koœció³ ma sobie przyznany wgl¹d w prawodaw- stwo” [s. 297]. Etyka czerpana z Ewangelii (zasadzaj¹ca siê “nie na samym czynie, ale przede wszystkim na intencji czynu”) i jej prymat nad prawem, a tak¿e innymi instytu- cjami ¿ycia spo³ecznego, stanowi dla Ko- necznego jeden z najwa¿niejszych wy- ró¿ników cywilizacji ³aciñskiej. “W piêciu cywilizacjach (chiñska, bramiñska, turañska, arabska, bizantyñska) zachodzi rozbie¿noœæ etyki w ¿yciu prywatnym a publicznym; tyl- ko bowiem ³aciñska cywilizacja wymaga ety- ki tak¿e w publicznym ¿yciu” [Rozwój mo- ralnoœci, op. cit., s. 24].

Odró¿niaj¹c pañstwo od spo³eczeñstwa Koneczny lokuje Koœció³ po stronie tego dru- giego. Etykê wytwarza spo³eczeñstwo, a pra- wo pochodzi od pañstwa. Pañstwo musi u¿y- waæ przymusu, a zatem etyka mu nie wy- starczy; w jego dzia³aniu sile duchowej musi towarzyszyæ si³a fizyczna, materialna. Miê- dzy tymi dwoma systemami si³ winna jed- nak panowaæ harmonia. Jeœli tak siê nie dzie- je, powstaje pytanie: “przy którym systemie ma byæ supremacja? Innymi s³owy: która organizacja ma przodowaæ: spo³eczeñstwo czy pañstwo? a w danym razie Koœció³ czy pañstwo?” [s. 298]. Dla Konecznego jest oczywiste, ¿e jedynie s³uszna odpowiedŸ

brzmi: spo³eczeñstwo.

W³aœnie wystêpowanie si³ duchowych (wyra¿aj¹cych siê w religii, moralnoœci, filozofii, nauce, sztuce) i ich emancypacja od si³ materialnych stanowi dla Konecznego najwa¿niejsz¹ cechê ró¿nicuj¹c¹ cywilizacje.

W cywilizacjach takich, jak turañska, arab- ska czy chiñska, wystêpuje supremacja si³ fizycznych, “skutkiem czego w³adza pañ- stwowa decyduje o tym, co rozumne i mo- ralne. W cywilizacji chiñskiej rz¹dy urz¹- dza³y od wieków rewolucje; nigdy spo³e- czeñstwo” [s. 299]. Cywilizacja ³aciñska stwarza mo¿liwoœci supremacji si³ ducho- wych nad materialnymi. Emancypacja si³ duchowych spod przewagi si³ fizycznych nie jest mo¿liwa bez emancypacji rodziny oraz odrêbnoœci prawa publicznego. Dopiero po ca³kowitej emancypacji rodziny oraz wy- odrêbnieniu siê prawa publicznego mo¿e pojawiæ siê narodowoœæ. Jak pañstwo jest nadbudow¹ prawn¹ spo³eczeñstwa, tak na- ród stanowi jego nadbudowê etyczn¹.

Narodowoœæ mo¿e wi¹zaæ siê z okreœlonym pañstwem, ale tak byæ nie musi; wymaga ona natomiast spo³eczeñstwa, mog¹cego rozwi- jaæ siê niezale¿nie od pañstwa – naród bo- wiem, w przeciwieñstwie do pañstwa, jest zrzeszeniem dobrowolnym (“Byliœmy z przymusu obywatelami rosyjskimi lub pru- skimi – lecz pozostaj¹c Polakami” [s. 305]).

Wynika st¹d, ¿e w takich cywilizacjach, jak egipska, turañska, arabska, bramiñska, chiñska czy bizantyñska, nie ma warunków do ukszta³towania siê narodu. Koneczny po- mija tu pojêcie ¿ydowskiego narodu wybra- nego, gdy¿ oznacza ono jedynie wspó³wy- znawców. Grecy staro¿ytni, “niezgodni w trójprawie”, nie utworzyli ani jednego pañ- stwa ani jednego narodu, choæ niektóre jed- nostki, np. Herodot, “zdoby³y siê na pojêcie narodu helleñskiego (...), ale nigdy siê to po- wszechnie nie przyjê³o. Pojêcie to rodzi³o siê w cywilizacji rzymskiej, wypielêgnowane nastêpnie przez ³aciñsk¹. Nie znam przyk³a- du narodu poza t¹ cywilizacj¹” – pisze Ko- neczny, definiuj¹c naród jako “zrzeszenie cy- wilizacyjne, posiadaj¹ce ojczyznê i jêzyk oj- czysty” [s. 305]. Narody rozwijaj¹ siê po- przez kulturê. Ka¿da kultura narodowa ist- nieje w ramach jakiejœ cywilizacji, na przy- k³ad rosyjska – w cywilizacji turañskiej, nie- miecka – w bizantyñskiej, a polska – w cy- wilizacji ³aciñskiej. Poczucie narodowe sta- nowi wa¿ny wyró¿nik postêpu cywilizacyj- nego. “Przez narody dopiero osi¹ga cywili- zacja ³aciñska swe szczyty” [s. 307]. Mo¿na mówiæ o zrzeszeniach ponadpañstwowych, ale nie ponadnarodowych. Jako “najwiêkszy falsyfikat historyi powszechnej” uznawa³ Koneczny Ligê Narodów, która to nazwa wziê³a siê – jego zdaniem – z pomylenia pojêæ pañstwa i narodu [s. 306].

Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii

Z teki poezji

Stary, starty i starczo zapadniêty w sobie, Z d³oni¹ nazbyt ju¿ sztywn¹ a¿eby zapisaæ wszystko to, co wypowie jêzyk nadal giêtki, wszystko to, co pomyœli rozpalona g³owa.

Lato spêdza na ganku, pykaj¹c z fajeczki, ten sam, o którym kiedyœ pisano w gazetach:

„o³owiany ¿o³nierzyk – niezlomny bohater brawurowych ataków na pó³kê z lalkami”.

Bitewny py³ opada³ na pola dywanów, gdy rozbite dywizje marnia³y na strychu.

Dnie spêdza³ w z³ych gospodach, noce pod gwiazdami,

Piêkne to by³y czasy – a i on by³ piêkny.

Lubi³y go Cyganki, lecz nie chcia³y wró¿yæ, zakonnice szepta³y, ¿e ma cudze oczy.

Cyganki ju¿ pomar³y, zakonnice zesch³y, W jego oczach wyblak³o co by³o tam kiedyœ.

Tak spêdzi³ lato, wœród kurzu przesz³oœci, z ka¿dym dniem ni¿ej pochylaj¹c g³owê, jesieni¹ mocno po¿ó³k³, przez zimê wyp³owia³, a¿ przysz³a wielka wiosna i na wioœnie poleg³.

Piotr Czerski student Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki

***

Jesienne spotkania

Jesienny na nas czeka las, Niewielkie wzgórze pod sosnami, W popo³udniowy wolny czas, Gdzie siê dzielimy uœciskami.

Tam zdañ padaj¹ piêkne treœci, Tam ciep³o w sercach siê wymienia, Tam dusze snuj¹ opowieœci,

W czerwonych s³oñca ju¿ promieniach.

A gdy zapada pierwszy mrok, Gdy cichnie las, szarzej¹ drzewa, Do domów kierujemy krok, Tam gdzie têsknota nas rozgrzewa.

I znów czekamy na nasz czas, I na to nasze leœne wzgórze, I wszystko co ju¿ ³¹czy nas, I na powtórkê ju¿ powtórzeñ.

Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹

(5)

Po zakoñczeniu wojny, jako ¿o³nierz 2 Korpusu Genera³a Andersa, przeby- wa³em w Turynie, stolicy w³oskiego Pie- montu, odkomenderowany na studia na tamtejszej politechnice, do niedawna jesz- cze “królewskiej” – “Regio Politecnico di Torino”. Taka nazwa widnia³a w dalszym ci¹gu na naszych indeksach.

Któregoœ dnia, zamiast jak zwykle po po³udniu iœæ do kina, postanowiliœmy wraz z koleg¹ pojechaæ do niezbyt odleg³ej Genui. Poprosiliœmy o przepustki dowód- cê naszej jednostki, nosz¹cej niezwyk³¹ jak na stosunki wojskowe nazwê “Oœro- dek Akademicki ¯o³nierzy 2 Korpusu”.

By³y one potrzebne do otrzymania biletu kolejowego oraz kwatery. Jednak na g³ów- nym dworcu kolejowym Turynu, Porta Nova, “Railway Transport Officer” w oso- bie angielskiego sier¿anta, przepustek nie chcia³ ogl¹daæ. Bez jednego s³owa szczêk- n¹³ maszyn¹ i wrêczy³ nam dwa bezp³at- ne, powrotne bilety do Genui.

Weszliœmy na peron. Poci¹g ju¿ sta³, niemi³osiernie zat³oczony, jak wszystkie poci¹gi w tym czasie we W³oszech. Za- pewne by³ w nim gdzieœ przedzia³ zare- zerwowany dla aliantów. ale w rok po wojnie, ¿o³nierz aliancki podró¿uj¹cy ko- lej¹ by³ rzadkoœci¹, tote¿ i ten przedzia³ na pewno by³ zajêty przez pasa¿erów w³oskich. Zreszt¹ ¿o³nierze korzystali g³ównie z transportu samochodami. Ist- nia³ doskonale zorganizowany “autostop wojskowy”. 2 Polski Korpus mia³ w³a- sne regularne po³¹czenie samochodowe z Ankony – stolicy Korpusu – do Motoli na po³udniu W³och. Ponadto, wzd³u¿ ca-

³ego Pó³wyspu Apeniñskiego, pomiêdzy Mediolanem a Neapolem, kursowa³ spe- cjalny poci¹g wojskowy. Jecha³em nim kiedyœ do Bolonii i, jak mi siê wydaje, mia³ niewiele wiêcej pasa¿erów ni¿ wa- gonów.

Wêdrowaliœmy wiêc wzd³u¿ poci¹gu, szukaj¹c miejsca, gdzie by siê jeszcze mo¿na by³o wcisn¹æ, kiedy podszed³ do nas kierownik poci¹gu i zaprosi³ do swo- jego przedzia³u s³u¿bowego.

Poci¹g ruszy³ i zacz¹³ przebijaæ siê przez tunele w w¹skim paœmie Apenin Nadmorskich, a¿ wjechaliœmy na stacjê w Genui. By³a wczesna wiosna; w Turynie, u stóp oœnie¿onych Alp, panowa³a jesz- cze zimowa pogoda, a tu, na w³oskiej Ri- wierze – niemal lato. Ciep³y powiew od Morza Liguryjskiego, palmy, kwiaty. Nie

chcia³o nam siê po nocy szukaæ Komen- dy Miasta dla otrzymania przydzia³u kwa- tery, tote¿ umieœciliœmy siê w hoteliku ko³o stacji. W³osi, przemili ludzie, to na- ród hotelarzy, a myœmy stanowili namiast- kê turystów doszczêtnie wymiecionych przez wojnê. Tote¿ w pokojach pospiesz- nie zmieniano poœciel, w jadalni pojawi³ siê nowy obrus.

Zwiedzanie rozpoczêliœmy od malow- niczego starego portu. Dostaliœmy siê do niego okrê¿n¹ drog¹, poniewa¿ zapusz- czanie siê w w¹skie uliczki dzielnicy por- towej, z rozci¹gniêt¹ pomiêdzy domami susz¹c¹ siê bielizn¹, by³o dla wojska za- bronione. Przestrzega³y przed tym napisy

“Out of Bounds” i okr¹g³e znaki przypo- minaj¹ce trochê znaki zakazu postoju.

Po po³udniu wybraliœmy siê do mia- sta. Dom Kolumba, pomnik Kolumba, wspania³e szerokie bulwary z podcienia- mi, monumentalny moc nad ulic¹. S³usz- nie Genueñczycy nazywaj¹ swoje mia- sto “Genova la Superba”. Podziwialiœmy bruki. Miasta w³oskie s³yn¹ z bruków, wygl¹daj¹cych niemal jak mozaiki.

Kunszt to zreszt¹ nienowy. W Ostu, od- kopanym staro¿ytnym porcie Rzymu – dzisiejszej Ostia Antiqua, mo¿na ogl¹- daæ, u³o¿one z drobnych kamyczków, wizerunki stworów morskich. Informo- wa³y one przed wiekami przechodnia, ¿e

w nieistniej¹cym ju¿ dziœ sklepie rzym- ski kupiec handlowa³ rybami.

Zbli¿a³a siê pora obiadowa, rozgl¹da- liœmy siê za w³oskim policjantem lub alianckim MP, ¿eby dowiedzieæ siê, czy jest tu gdzieœ kantyna wojskowa prowa- dzona przez “Navy Army, and Air Force Institutes”, gdzie moglibyœmy zjeœæ do- bry obiad za symboliczn¹ op³at¹. Wresz- cie dostrzegliœmy wojskowy mundur. Po- deszliœmy bli¿ej. Brytyjski oficer, i to jeszcze kapitan – jak na armiê na stopie wojennej szar¿a nader wysoka. Zebra³em ca³¹ swoj¹ mizern¹ angielszczyznê: - Fxcuse me, Sir.

Dalej posz³o trudniej, ale oficer zrozu- mia³ i bardzo uprzejmie wyjaœni³ nam, jak trafiæ do owej, popularnie zwanej “Naafi”

A wiêc prosto, potem na którymœ skrzy-

¿owaniu skrêciæ. Podziêkowaliœmy, zasa- lutowaliœmy, ale im bli¿ej by³o tego skrzy-

¿owania, tym wiêksze mieliœmy w¹tpliwo-

œci, czy aby dobrze zrozumieliœmy ofice- ra. Podobne w¹tpliwoœci musia³ mieæ nasz informator, bowiem z daleka dobieg³ nas angielski okrzyk. Obejrzeliœmy siê. Ofi- cer sta³ na œrodku jezdni (w tym czasie w miastach w³oskich ruch samochodowy prawie nie istnia³) i trzcink¹ – jak przy- sta³o angielskiemu kapitanowi, wskazy- wa³ nam w³aœciwy kierunek

Pomyœla³em sobie w tym momencie, ¿e oto za mn¹ stoi potê¿ne Imperium, które- go jedn¹ z trosk jest to, abym móg³ wy- godnie zjeœæ obiad. Refleksja doœæ irra- cjonalna, bowiem Imperium Brytyjskie w³aœnie siê rozsypywa³o, a nasz 2 Korpus by³ ju¿ formalnie rozwi¹zany.

W ka¿dym razie odczu³em jakoœ wiel- k¹ satysfakcjê, jakiej nigdy dot¹d w ¿y- ciu nie zazna³em. Bo przecie¿ w 1939 roku widzia³em wkroczenie Armii Czer- wonej na wschodnie ziemie Rzeczypo- spolitej, prze¿y³em niemieck¹ okupacjê w Warszawie, Powstanie Warszawskie, obóz jeñców wojennych. Przez wszyst- kie lata te¿ za mn¹ sta³y potê¿ne mocar- stwa, ale ich trosk¹ by³o, jakby to mnie najskuteczniej zgnoiæ. I dlatego spotka- nie z tym oficerem uwa¿am za najwa¿- niejsze wydarzenie w naszej genueñskiej eskapadzie.

Jaki by³ obiad – nie pamiêtam.

Andrzej Jarosz Wydzia³ Oceanotechniki i Okrêtownictwa

Dawno temu w Genui

Genua, pomnik Kolumba

(6)

Dynamiczny rozwój informatyki, obec- nej dziœ w ka¿dej dziedzinie ¿ycia, jest coraz bardziej nara¿ony na ró¿nego rodza- ju zagro¿enia. Poczynaj¹c od poczynañ

“zwyk³ych” hakerów, po wymyœlne zabie- gi ludzi “z³ej woli”. Informatyka stosowa- na jest coraz szerzej, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i grupowym. Powierza- my jej sprawy wa¿ne, jak nasze zdrowie, pieni¹dze, czasem ¿ycie, na przyk³ad wsia- daj¹c do samolotu, w którym dzia³a kilka- dziesi¹t komputerów. Poniewa¿ siê uzale¿- niamy, to chcemy mieæ gwarancje. Na ile mo¿emy ufaæ technologii informacyjnej?

Dlatego ogromnego znaczenia nabiera- j¹ dzia³ania na rzecz bezpieczeñstwa zasto- sowañ informatyki. Zajmuje siê tym m.in.

Katedra Zastosowañ Informatyki Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdañskiej. Uczestniczy w pra- cach zwi¹zanych z projektem IST-DRIVE realizowanym w ramach 5. Programu Ra- mowego Unii Europejskiej w latach 2000 – 2002 obok oœrodków naukowych z W³och, Francji, Szwecji i Hiszpanii.

Celem projektu jest utworzenie informa- tycznej infrastruktury wspomagaj¹cej pro- cesy dystrybucji i dozowania leków, po-

cz¹wszy od firm farmaceutycznych, poprzez hurtownie, apteki i oddzia³y szpitalne, a skoñczywszy na pacjencie, infrastruktury, która bêdzie:

- bezpieczniejsza, tzn. obni¿y zagro¿enie b³êdem medycznym (niew³aœciwie do- brane leki, pomy³ki w dozowaniu le- ków itp.),

- bardziej ekonomiczna, tzn. zmniejszy koszty obrotu leków (szybsza realiza- cja zamówieñ, zmniejszenie zapasów, mniejsze straty wskutek przetermino- wania leków itp.).

W Katedrze powsta³o bardzo po- trzebne Laboratorium In¿ynierii Syste- mów w celu prowadzenia badañ i szko- lenia w zakresie:

l bezpieczeñstwa zastosowañ informatyki,

l in¿ynierii oprogramowania,

l zastosowañ w zakresie e-biznesu.

By³o to mo¿liwe dziêki kwocie 36 000 USD pozyskanej w postaci grantu z fir- my INTEL, wypróbowanego sojusznika Wydzia³u ETI PG. Podobnej wysokoœci kwota zosta³a przeznaczona ze œrodków w³asnych Katedry z przeznaczeniem na modernizacjê pomieszczeñ, sieci oraz za- kup komputerów.

Zagro¿enia informatyki

Otwarcie laboratorium nast¹pi³o 1 paŸ- dziernika po uroczystoœci inauguracji nowe- go roku akademickiego na Wydziale ETI, która rozpoczê³a siê o godz. 10.00 w Audi- torium Novum PG.

Kilka informacji o formach dzia³ania Katedry:

l Realizacja zaawansowanych kursów z zakresu In¿ynierii Systemów i In¿ynierii Oprogramowania (w ramach Specjalno-

œci: In¿ynieria Systemów i Bazy Danych oraz w ramach Studium Podyplomowe- go In¿ynierii Oprogramowania),

l Realizacja projektów badawczych (dyplomowe i doktorskie) z zakresu bezpieczeñstwa zastosowañ informa- tyki, metod in¿ynierii oprogramowa- nia, e-gospodarki oraz nowoczesnych metod kszta³cenia z wykorzystaniem Internetu.

Prac¹ Katedry Zastosowañ Informatyki kieruje prof. Janusz Górski: tel. 347-19- 09, e-mail: jango@eti.pg.gda.pl Sekreta- riat: tel. 347-27-27.

Mieczys³aw Serafin; 347-17-40, Wydzia³ Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki e-mail: serafin@eti.pg.gda.pl

Jednak siê uda³o

„STUDENCKA AGENCJA RADIO- WA –Wspomnienia” to dzie³o, które jed- nak uda³o siê wydrukowaæ. Jest to jed- na z pozycji wydawniczych, które maj¹ utrwaliæ dokonania i historiê pewnej czêœci studentów i absolwentów naszej Uczelni, w Jej 100-letniej historii.

Ogromne podziêkowania nale¿¹ siê Mietkowi Serafinowi za niesamowite nêka- nie by³ych “Agentów”, których jednocze-

œnie przepraszamy za wyciêcie z ich tekstów fragmentów mówi¹cych o ich nêkaniu.

Nasz¹ ksi¹¿eczkê obejrza³o ju¿ sporo osób. By³y zachwyty i tak¿e krytyka – tycz¹ca g³ównie uk³adu tekstów.

Wyjaœniamy ewentualnym czytelni- kom – wstêp napisali nasi prze³o¿eni z

tamtych lat, dalej wypowiadaj¹ siê sym- patycy i darczyñcy, po nich kolejni Na- czelni SAR, a ca³a reszta to ustawieni alfabetycznie wspominaj¹cy „Agenci”.

Ta ksi¹¿eczka nie jest produktem ryn- kowym. Stanowi zapis pamiêci. Swego rodzaju dokument opisuj¹cy 40 lat dzia-

³ania Studenckiej Agencji Radiowej. Ilu- stracje stanowi¹ zdjêcia z tamtych lat.

Egzemplarze otrzymali nie tylko autorzy i sponsorzy. Skierujemy j¹ tak¿e do tych, któ- rzy bêd¹ chcieli poczytaæ o œwietnym, stu- denckim radiu sprzed lat. Wystarczy e-mail.

Kontakt: serafin@eti.pg.gda.pl W imieniu Komitetu Redakcyjnego – Wojciech Andruszkiewicz, Wiceprezes Zarz¹du Ko³a SAR przy Stowarzyszeniu Absolwentów Politechniki Gdañskiej.

Studencka Agencja Radiowa

SPROSTOWANIE. W wyniku b³êdów powsta³ych podczas rozpoznawania tekstu przez program komputerowy, w wydrukowanym w poprzednim numerze artykule “Przedmiot, specyfikacja, Ÿród³a i znaczenie informacji patentowej” mylnie ukaza³y siê nazwy w³asne i adresy internetowe. Powinno byæ: IPC-International Patent Classification; norma WIPO St. 9: dwucyfrowe INID kody, np. (11); norma WIPO St. 60, trzycyfrowe INID-kody;

dyski DVD; firma Jouve; baza ESPACE PRECES; kraj: BG; baza COSMOS; publikacje EP i WO; PFS (Patent Family Service); PRS (Patent Register Service); esp@cenet; EP; Full-Text and Full-Page Images; EP-A Text/Images; www.uspto.gov; www.uspto.gov/patft/index; Register of European Patents; www.arsinfo.pl/arspatent; www.japio.jp/welcome.html.. Autora i zainteresowanych czytelników przepraszamy

Zespó³ Redakcyjny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dziecko z cukrzycą typu 1 powinno mieć możliwość wyko- nania pomiaru stężenia glukozy we krwi, wykonania iniek- cji insuliny czy zjedzenia posiłku także w czasie lekcji (je-

Mogą być one przyczyną pojawienia się senności i braku koncentracji, co nakłada się zazwyczaj na objawy wywoływane przez pyłki roślin, na które dziecko jest uczulone.

W wielu wymienionych obszarach bardzo pomocny może być nauczyciel — wycho- wawca, który jest na co dzień blisko swojego ucznia, zna dziecko, jego chorobę oraz problemy, z

Jeśli zachowanie chorego ucznia wymyka się spod kon- troli, nauczyciel traci z nim kontakt, nie może się poro- zumieć, lub uczeń staje się agresywny ― pierwsza po- moc sprowadza

wania lękowe są częścią normalnego rozwoju, mogą przerodzić się w zaburzenia lękowe wówczas, gdy dziecko nadmiernie przeżywa zarówno różne konkretne sytuacje,

Ważne jest, by nauczyciel był poinformowany, czy dziecko bierze leki, czy ich dawki są zwiększane, czy lekarz zalecił zmianę leku, a może odstawienie, gdyż

W sytuacji, gdy personel szkoły zauważa niepokojące ob- jawy wymienione wyżej, które mogą wskazywać na wystę- powanie u nastolatka/dziecka zaburzeń odżywiania, nale- ży o

U młodszych dzieci z depresją, częściej niż u młodzieży, współwystępuje lęk separacyjny, natomiast inne zaburzenia lękowe oraz zaburzenia zachowania obserwuje się tak