Feliks Karol Koneczny (18621949) studiowa³ historiê na Uniwersytecie Ja- gielloñskim (UJ) i tam w 1888 r. otrzyma³ stopieñ doktora za pracê Najdawniejsze sto- sunki Inflant z Polsk¹ do roku 1383. W la- tach 18911897 by³ adiunktem w Akademii Umiejêtnoci, a nastêpnie, do roku 1919, pra- cowa³ w Bibliotece Jagielloñskiej (BJ). Od pocz¹tku XX w. dzia³a³ w krakowskim Klu- bie S³owiañskim, redagowa³ miesiêcznik
wiat S³owiañski (190514) i publikowa³ artyku³y powiêcone narodom s³owiañskim oraz wzajemnym stosunkom Polaków i ich s¹siadów. W okresie krakowskim Koneczny napisa³ szereg prac dotycz¹cych historii Pol- ski i Europy Wschodniej, zw³aszcza Litwy i Rosji. By³ tak¿e redaktorem i wspó³autorem dwutomowej pracy zbiorowej Polska w kul- turze wspó³czesnej (1918).
W 1919 r. Koneczny zacz¹³ wyk³adaæ hi- storiê na wileñskim Uniwersytecie Stefana Batorego (USB). W rok póniej habilitowa³ siê na UJ na podstawie rozprawy Dzieje Ro- sji do roku 1449 (1918), pierwszej historii Rosji napisanej przez Polaka (w 1929 r. wy- da³ t. 2: Litwa a Rosja). Po otrzymaniu no- minacji na profesora nadzwyczajnego USB, obj¹³ Katedrê Historii Europy Wschodniej.
W 1922 r. zosta³ profesorem zwyczajnym.
W ksi¹¿ce Polskie Logos i Ethos (1921) przedstawi³ w³asn¹ syntezê dziejów Polski, akcentuj¹c¹ historyczn¹ rolê narodu polskie- go w Europie.
Po dziesiêciu latach pracy, mimo pozy- tywnej opinii Senatu i Rady Wydzia³u USB,
Koneczny zosta³ pozbawiony katedry i prze- niesiony na emeryturê. Prawdopodobnie na tê decyzjê Ministerstwa Wyznañ Religijnych i Owiecenia Publicznego mia³ wp³yw fakt,
¿e uczony historyk nie ukrywa³ swoich sym- patii dla endecji. W artyku³ach publikowa- nych na ³amach Myli Narodowej g³osi³ pogl¹d, ¿e si³a pañstwa pochodzi z poparcia spo³eczeñstwa, którego emanacjê pañstwo stanowi, a nie z panowania nad narodem.
Po powrocie do Krakowa Koneczny pro- wadzi³ ¿ywot prywatnego uczonego i publicysty. Lata wojny spêdzi³ w wielkiej biedzie; wielkim ciosem by³a dlañ mieræ dwóch synów (m³odszy rozstrzelany przez Niemców w 1944 r., starszy zgin¹³ w Powsta- niu Warszawskim). Po wojnie odmówiono mu zatrudnienia w UJ i BJ; utrzymywa³ siê g³ównie z honorariów za artyku³y publiko- wane w prasie katolickiej. Zmar³ w Krako- wie 10 lutego 1949 r.
Ju¿ w okresie wileñskim Koneczny za- cz¹³ pracowaæ nad teori¹ cywilizacji. Na V Kongresie Historyków Polskich (Poznañ 1925) przedstawi³ referat Do metodologii nauki o cywilizacji. W latach dwudziestych i trzydziestych opublikowa³ kilka artyku³ów dotycz¹cych ró¿nych aspektów cywilizacji.
Obszerne wprowadzenie do opracowanej przez siebie teorii przedstawi³ w swym g³ów- nym dziele O wieloci cywilizacyj, wydanym w 1935 r. Reprint tego wydania opubliko- wa³o Wydawnictwo WAM Ksiê¿a Jezuici w 1997 r. (w niniejszym artykule cytujê to wydanie, podaj¹c strony bez wskazywania
ród³a).
Wydane w 1935 r. dzie³o nie wzbudzi³o jednak wtedy szerszego zainteresowania.
W trzy lata póniej Koneczny wyda³ Roz- wój moralnoci, któr¹ to pracê traktowa³ jako uzupe³nienie poprzedniej. Ju¿ po mierci autora, staraniem Towarzystwa im. Romana Dmowskiego, ukaza³y siê w Londynie inne, zachowane w rêkopisach, prace Koneczne- go: Cywilizacja bizantyñska (1973), Cywili- zacja ¿ydowska (1974), O ³ad w historii (1977), Pañstwo w cywilizacji ³aciñskiej (1981) i Prawa dziejowe (1982). Ich reprin- ty wyda³o w ostatniej dekadzie Wydawnic- two Antyk Marcin Dybowski, maj¹ce sw¹ siedzibê w Komorowie.
Wspomniana seria publikacji przyczyni-
³a siê do o¿ywienia zainteresowania twór- czoci¹ Konecznego, o czym mo¿e wiad- czyæ wyrany wzrost liczby powiêconych
mu prac. W pewnych krêgach, zw³aszcza na- rodowo katolickich, jak Instytut Edukacji Narodowej, Radio Maryja czy Nowy Prze- gl¹d Wszechpolski, Feliks Koneczny uwa-
¿any jest za wybitnego uczonego patriotê, w pracach którego znaleæ mo¿na klucz do zro- zumienia wspó³czesnych procesów histo- rycznych, a zw³aszcza zagro¿eñ, na jakie na- ra¿ona jest Polska w perspektywie ewentu- alnej integracji z Uni¹ Europejsk¹.
Koncepcja cywilizacji
Tradycyjne za³o¿enia, które dominowa³y u autorów podejmuj¹cych problematykê cy- wilizacji, g³osi³y, ¿e:
1) cywilizacjê poprzedzaj¹ epoki dzikoci i barbarzyñstwa, standardy cywilizacyjne wyznacza Europa zachodnia (europocen- tryzm);
2) cywilizacja obejmuje g³ównie osi¹gniê- cia materialne (techniczne i ekonomicz- ne) oraz organizacyjne (pañstwo i inne in- stytucje), za kultura dorobek ducho- wy (religia, sztuka, nauka, moralnoæ, obyczaje itp.).
Koneczny odrzuca³ te za³o¿enia. Nie prze- ciwstawiaj¹c sobie cywilizacji i kultury, o- krela³ on cywilizacjê jako metodê ustro- ju ¿ycia zbiorowego, charakterystyczn¹ dla zrzeszenia rzêdu wy¿szego ni¿ naród
[s. 154 i 316]. Do ustroju ¿ycia zbiorowego zalicza³ wszystkie wa¿ne dziedziny ¿ycia spo³ecznego: rodzinê, prawo, moralnoæ, go- spodarkê, komunikacjê, naukê, owiatê, sztu- kê. Pe³nia cywilizacji pisa³ Koneczny w O wieloci cywilizacyj polega na tym, ¿e spo³eczeñstwo posiada taki ustrój ¿ycia zbio- rowego, prywatnego (tj. rodzinnego) i pu- blicznego, spo³ecznego i pañstwowego, ta- kie urz¹dzenia materialne, tudzie¿ taki sys- tem moralnointelektualny, i¿ wszystkie dziedziny ¿ycia, uczuæ, myli i czynów two- rz¹ zestroje o jednolitym umiarze, konse- kwentne w zespole swych idei i czynów [s.
155].
Odrzucaj¹c koncepcje cywilizacji k³ad¹- ce nacisk na aspekty materialne, na produk- cjê i technikê, Koneczny stosowa³ podejcie antropologiczne i aksjologiczne. Jego zda- niem, czynniki materialne nie nale¿¹ do wy- ró¿ników cywilizacji, maj¹ natomiast wp³yw na poziom jej rozwoju. Kulturê material- n¹ i kulturê duchow¹ traktowa³ jako dwie, nieroz³¹czne od siebie, sk³adowe ka¿dej cy- wilizacji, widz¹c w tym odpowiednik pro- blemu duszy i cia³a w odniesieniu do histo- rii. Podkrela³ jednak, ¿e ró¿nice cywiliza- cyjne nie pochodz¹ od czynników material- nych (...), lecz tylko z rozmaitoci stosunków pomiêdzy ludmi w ich zrzeszeniach [Ró¿-
O cywilizacjach
wed³ug Feliksa Konecznego (cz. I)
Feliks Koneczny ¿ycie i dzie³a
ne typy cywilizacji, Toruñski Przegl¹d Fi- lozoficzny, 2001, nr 3/4, ss. 1819].
W przeciwieñstwie do tradycyjnego mo- delu procesu dziejowego, zak³adaj¹cego uni- wersalnoæ praw spo³ecznych i liniowy cha- rakter rozwoju spo³eczeñstw, przechodz¹- cych te same fazy, Koneczny twierdzi³, ¿e dzieje ludzkoci (przynajmniej w czasach hi- storycznych) obejmuj¹ wiele odmiennych cywilizacji o ró¿nym czasie trwania. Mog¹ one istnieæ obok siebie (w czasie i przestrze- ni) oraz rywalizowaæ ze sob¹, gdy¿ d¹¿enie do dominacji stanowi podstawow¹ cechê ka¿dej ¿ywotnej cywilizacji; mog¹ tak¿e de- generowaæ siê i upadaæ. Trwa³oæ i rozwój danej cywilizacji zapewnia harmonia miêdzy jej g³ównymi elementami sk³adowymi. One te¿ stanowi¹ o odrêbnoci tej cywilizacji.
W celu porównywania ró¿nych cywiliza- cji Koneczny proponowa³ uwzglêdnienie na- stêpuj¹cych elementów sk³adowych:
l metoda opanowywania czasu;
l prawo rodowe i trójprawo (prawo ro- dzinne, maj¹tkowe i spadkowe);
l piêæ kategorii bytowania ludzkiego (quincunx cz³owieczeñstwa) dobro (moralnoæ), prawda (przyrodzona i nad- przyrodzona), zdrowie, dobrobyt, piêkno;
l stosunek wzajemny cywilizacji i religii.
Jak widaæ, Koneczny nie uznaje rasy za wyró¿nik cywilizacyjny. Nie w rozmaito-
ci ras pisa³ tkwi przyczyna rozmaitoci cywilizacyj. ¯yd, mieszkaj¹cy od wieków poród nas, ró¿ni siê od nas duchowo dlate- go, poniewa¿ jest innej cywilizacji, choæby rasowo by³ znacznie asymilowany. Moskal ró¿ni siê od nas duchowo nie mniej od ¯yda, choæ jest somatycznie [cielenie] bli¿szy, lecz ca³kiem innej jest cywilizacji. Madiar [Wêgier] jest zgo³a innej rasy, lecz ducho- wo bli¿szy nam bez porównania, ni¿ Rosja- nin; albowiem jest jednej z nami cywiliza- cji [s. 204].
Czynnikiem wyró¿niaj¹cym cywilizacjê nie jest równie¿ jêzyk, choæ stanowi on bar- dzo wa¿ne jej narzêdzie: od zdatnoci jêzy- ka do rozwoju zale¿y bowiem poziom roz- woju danej cywilizacji. Mo¿e w niej wystê- powaæ nawet kilka jêzyków; z drugiej stro- ny, ten sam jêzyk mo¿e s³u¿yæ kilku cywili- zacjom.
Wyró¿nikiem cywilizacji nie jest te¿ reli- gia, choæ ta ostatnia jak twierdzi Konecz- ny stanowi wszêdzie najwa¿niejsz¹ czêæ cywilizacji, poniewa¿ wywiera ogromny wp³yw na pojêcia abstrakcyjne [s. 272].
Religia bowiem ujmuje stosunek wiata przy- rodzonego do nadprzyrodzonego, a sam fakt uznawania tego ostatniego musi prowadziæ do wytwarzania pojêæ abstrakcyjnych.
Rozwa¿aj¹c problem wp³ywu religii na cy- wilizacje, Koneczny wyró¿nia:
a) cywilizacje sakralne (np. ¿ydowska i bra- miñska), w których religia wyznacza wszystkie ramy ¿ycia zbiorowego, b) cywilizacje pó³sakralne, czyli teokratycz-
ne (np. tybetañska lub arabska), c) cywilizacje niesakralne z supremacj¹ si³
fizycznych (np. cywilizacja bizantyñska) lub z supremacj¹ si³ duchowych (cywili- zacja ³aciñska).
Podzia³y religijne nie musz¹ pokrywaæ siê z podzia³ami cywilizacyjnymi. Przyk³adem mog¹ byæ ró¿nice cywilizacyjne miêdzy pol- skim katolicyzmem, a rosyjskim prawos³a- wiem czy niemieckim kalwinizmem. Pra-
wos³awie, teologicznie tak bliskie katolicy- zmu, jest mu cywilizacyjnie jeszcze dalszym, ni¿ niemiecki bizantynizm. (...) chrzecijañ- stwo orientalne stosuje siê do wszelkiego pod³o¿a cywilizacyjnego, tam takie chrzeci- jañstwo, jaka gdzie cywilizacja [ss. 264
265]. W pracy Ró¿ne typy cywilizacji Ko- neczny wyrazi³ ten pogl¹d nastêpuj¹co: ...
choæ schizma [wschodnia] dogmatycznie jest nam najbli¿szym zrzeszeniem religijnym, a kalwinizm bardzo a bardzo dogmatycznie odleg³y, toæ jednak cywilizacyjnie ka¿dy z nas czuje siê bli¿szym kalwina l¹skiego czy wileñskiego, ni¿ kacapa z Moskiewszczy- zny [Ró¿ne typy, op.cit., s. 29].
Cywilizacja ³aciñska
Choæ Koneczny nie uwa¿a religii za wy- ró¿nik cywilizacji, to jednak podkrela kluczow¹ rolê Kocio³a katolickiego w kszta³towaniu cywilizacji ³aciñskiej, po-
wsta³ej w wyniku rozpadu staro¿ytnej cywi- lizacji greckorzymskiej. £aciñska cywili- zacja jest dzie³em samego Kocio³a, który ocali³ zarazem z gin¹cej cywilizacji rzym- skiej wszystko, co da³o siê pogodziæ z chrze-
cijañstwem [Rozwój moralnoci 1997, s.
27]. Koció³ bowiem, mimo ¿e przejmowa³ wiele z cywilizacji rzymskiej, etykê czerpa³ tylko z Ewangelii. I choæ ewangelie nie do- starczaj¹ bezporednich wskazówek dotycz¹- cych organizowania ¿ycia zbiorowego, to
jednak jak twierdzi Koneczny nie ma takiej dziedziny bytu, w którejby siê na nie nie mo¿na by³o powo³ywaæ. (...) Z quincunxa bytu ziemskiego uwzglêdniona jest w ewangeliach jedna tylko kategoria, ale ta star- czy na wszystko, od urz¹dzania sobie dnia powszedniego a¿ do urz¹dzeñ pañstwowych.
Jakby p³aszczem otula ewangelia i ochrania wszystko kategori¹ Dobra, moralnoci¹, ety- k¹ [s. 265]. Jednak Koció³ katolicki, który
tê cywilizacjê [³aciñsk¹] wytworzy³, (...) nie uto¿samia siê z ni¹, nie ogranicza siê do niej.
Nikogo poród nowo nawróconych ludów do niej nie prze. (...) Jak niegdy wobec cy- wilizacji klasycznej, tak samo zachowuje siê Koció³ wobec ka¿dej, gotów ocaliæ z niej pod w³asnymi skrzyd³ami wszystko to, co da siê pogodziæ z wymaganiami katolickiej ety- ki [s. 267].
Istotê etyki katolickiej w odniesieniu do
¿ycia zbiorowego ujmuje Koneczny w for- mie czterech postulatów, które uwa¿a za
wiecznie te same i niezmienne od pocz¹t- ków do dnia dzisiejszego i jednakie dla wszystkich rodzajów i szczebli cywilizacyj:
1.ma³¿eñstwo monogamiczne do¿y- wotnie;
2. d¹¿enie do zniesienia niewolnictwa;
3. zniesienie zemsty i przekazanie jej s¹downictwu publicznemu;
4. niezawis³oæ Kocio³a od w³adzy pañ- stwowej [s. 269].
Ten ostatni postulat Koneczny wywodzi z nadrzêdnego za³o¿enia o zasadniczej wy¿- szoci si³y duchowej nad materialn¹. Uzu- pe³nieniem tych postulatów jest etyczny wy- móg pracy, wyra¿ony przez w. Paw³a w s³ynnych s³owach: Kto nie chce pracowaæ, niech te¿ nie je (2 Tes 3, 10), a tak¿e szacu- nek dla pracy fizycznej; st¹d d¹¿enie do znie- sienia niewolnictwa.
Porównuj¹c katolicyzm z buddyzmem i islamem, Koneczny twierdzi, ¿e te ostat- nie przystosowuj¹ siê do cywilizacyj, a Koció³ przystosowuje cywilizacje do sie- bie. Nie burzy ich, lecz wbija siê w nie klinem czterech postulatów etycznych, od których nie odstêpuje nigdzie [Ró¿ne typy, op. cit., s. 28].
Wyró¿niki cywilizacji
Wiele miejsca powiêca Koneczny wy- ró¿nikom cywilizacji. Rozpoczyna od
wiadomoci up³ywu czasu i jego mierzenia.
Pochód pojêæ abstrakcyjnych pisze w O wieloci cywilizacyj zaczyna siê od pew- nego stopnia w rozwoju pojêcia czasu. Po- cz¹tkiem czasomiernictwa jest ustalenie cy- kli opartych na zjawiskach przyrody; wy¿szy etap stanowi opracowanie kalendarza, a jesz- cze wy¿szy pojêcie ery. Wyznaczanie chro- nologii zdarzeñ stanowi pierwszy krok do hi- storyzmu, czyli wiadomoci historycznej danego spo³eczeñstwa. Z cywilizacji staro-
¿ytnych do tego poziomu zbli¿y³a siê tylko cywilizacja rzymska. Jako kraj najwy¿sze- go wyrobienia w opanowywaniu czasu Ko- neczny wymienia³ Szwecjê, a na przeciwle- g³ym biegunie umieszcza³ Chiny, Rosjê, In- die i Arabiê. Gdyby pisa³ pokusiæ siê o systematykê cywilizacyj wed³ug kwestyi czasu, okaza³oby siê, ¿e jedna tylko cywiliza- cja ³aciñska zawiera historyzm [ss. 282
287].
Co siê tyczy genezy cywilizacji, to za wy- darzenie prze³omowe uwa¿a³ Koneczny zdolnoæ wytwarzania ognia. Spo³eczno-
ci, które opanowa³y tê umiejêtnoæ, mog³y ju¿ tworzyæ ustrój rodowy. Zró¿nicowanie ustrojów rodowych stanowi wstêp do ró¿nic cywilizacyjnych. Koneczny wymienia³ piêæ rodzajów takich ustrojów: ród pierwotny, despocja rodowa, spó³ka, wspólnota z u¿y- walnoci¹ sta³¹ i u¿ywalnoci czasowe. W ramach ka¿dego z nich nastêpowa³o zró¿ni- cowanie relacji mê¿czyzna kobieta (poli- gamia lub monogamia, endogamia lub eg- zogamia itp.) oraz stosunków ojciec dzie- ci, co prowadzi³o stopniowo do ukszta³towa- nia siê trójprawa, czyli prawa rodzinnego, maj¹tkowego i spadkowego. Zdaniem Ko- necznego, dzieci by³y zawsze uwa¿ane za w³asnoæ ojca (hipotezê matriarchatu odrzu- cam) [Ró¿ne typy, op. cit., s. 19].
Ustrój rodowy stwarza warunki do usta- nowienia pañstwa, zwykle o charakterze monarchicznym, a nierzadko i despotycz- nym. Takie pañstwa wystêpuj¹ w cywiliza- cjach: turañskiej (mongolskiej), bramiñskiej (hinduskiej), arabskiej i chiñskiej. Poniewa¿
nie posiadaj¹ one prawa publicznego, nie ist- nieje tam jeszcze spo³eczeñstwo lub (jak w cywilizacji chiñskiej) nie ma ono wp³ywu na sprawy pañstwowe. Prawo ma³¿eñskie opar- te jest w nich na ca³kowitej lub po³owicznej poligamii. Za najbardziej despotyczne uwa-
¿a Koneczny pañstwo w cywilizacji turañ- skiej, gdzie w³adca posiada nieograniczone prawa wzglêdem ka¿dej osoby; jego prawo
jest zarazem prawem publicznym. Taki sys- tem stanowi podstawê najwiêkszej despocji.
Azja turañska jest jednoczenie typow¹ cy- wilizacj¹ obozow¹, w której prawa wodza nie ulegaj¹ ograniczeniu w czasach pokoju.
Ale ludy te twierdzi Koneczny gnij¹, gdy nie wojuj¹ i w d³u¿szym pokoju nie two- rz¹ nawet spo³eczeñstw [Ró¿ne typy, op.cit., s. 27].
Odejcie od owego jednolitego prawa na- stêpuje dopiero w cywilizacji rzymskiej, korzystaj¹cej z dorobku materialnego i du- chowego Greków. U Rzymian kszta³tuje siê ju¿ prawo publiczne i prywatne, poddane pod koniec staro¿ytnoci szczegó³owej ko- dyfikacji. Cywilizacja ³aciñska odziedziczy³a i kultywowa³a ten dualizm prawny, g³ównie dziêki Kocio³owi katolickiemu. Natomiast cesarstwo wschodnie, zwane bizantyjskim (ze stolic¹ w Konstantynopolu), istniej¹ce nadal po upadku cesarstwa rzymskiego za- chodniego (476 r.), zaczê³o ewoluowaæ w kierunku orientalnym, a jego prawo publicz- ne ska¿one zosta³o andropolatri¹, czyli ubó- stwieniem cz³owieka (cesarza). Pañstwo by³o tam identyfikowane z osob¹ ka¿dorazowe- go w³adcy. W Bizancjum spo³eczeñstwu wol- no by³o organizowaæ siê tylko pod kontrol¹ pañstwa. Pañstwo bizantyñskie pisze Ko- neczny opar³o siê nie na spo³eczeñstwie, lecz na biurokracyi i ju¿ w pierwszych wie- kach redniowiecza cywilizacja bizantyñska wytworzy³a pañstwowoæ etatystyczn¹ [s.
293] (etatyzm, z fr. état pañstwo system organizacji ¿ycia spo³ecznego regulowane- go zarz¹dzeniami pañstwowymi).
Omawiaj¹c podstawowe kategorie byto- wania ludzkiego, czyli quincunx cz³owieczeñstwa, obejmuj¹cy wszelkie przejawy ¿ycia, Koneczny wi¹¿e je z dwie- ma sk³adowymi cz³owieka, jakimi s¹ dusza i cia³o. Pojêcia dobra (moralnoci) i praw- dy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej) odno- si on do strony wewnêtrznej, czyli ducho- wej, za pojêcia zdrowia i dobrobytu do strony zewnêtrznej, czyli cielesnej; pojêcie piêkna uwa¿a za wspólne obu tym stronom (wspania³y pomost od zewn¹trz na we- wn¹trz).
Te piêæ kategorii stanowi podstawê, do której sprowadziæ mo¿na wszystkie fakty i myli ludzkiego bytu. Rozwój cz³owieka, spo³eczeñstwa, a tym samym danej cywili- zacji, mierzony byæ mo¿e wieloci¹ relacji miêdzy tymi kategoriami, tak¿e ich pochod- nymi. Warunkiem pomylnego rozwoju jest jednak harmonia miêdzy nimi. W zbioro- woci, w której ludzie kieruj¹ siê ró¿nymi systemami wartoci, musi dochodziæ do wstrz¹sów i objawów rozprzê¿enia. Spo³e-
czeñstwa, w których obowi¹zuj¹ ró¿ne nor- my i zasady ¿ycia zbiorowego, nie mog¹ stworzyæ cywilizacji na wielk¹ skalê. Tak by³o u Greków. Natomiast Rzymianie posia- dali jednolite pojêcia o spo³eczeñstwie i pañ- stwie, wszyscy zachowywali taki sam sto- sunek do piêciu kategorii bytu i te same nor- my trójprawa obowi¹zywa³y ka¿dego, kto chcia³ byæ civis romanus [obywatelem rzymskim] [Ró¿ne typy, op. cit. s. 22].
Z quincunxa cz³owieczeñstwa najwiêk- sze znaczenie przywi¹zuje Koneczny do kategorii dobra, która konstytuuje etykê. Z kolei etyka wytwarza ekonomiê. Ka¿da cywilizacja ma w³aciw¹ sobie etykê, czyli zasady moralne, którymi kieruj¹ siê ludzie w swym postêpowaniu; cywilizacja ¿ydow- ska wytworzy³a trzy etyki: jedna jest na Pa- lestynê dla swoich, druga dla swoich w go- lusie i trzecia dla gojów [Rozwój moralno-
ci, op. cit., s. 25].
Wyj¹tkiem jest cywilizacja ³aciñska, któ- ra przyjê³a i uzna³a za swoj¹ etykê katolick¹.
Nie istnieje jaka jedna etyka powszechna;
o zgodzie w kwestii zasad etycznych mo¿e- my mówiæ, co najwy¿ej, w odniesieniu do najbardziej ogólnych pojêæ abstrakcyjnych.
W sprawach konkretnych wystêpuj¹ najczê-
ciej powa¿ne ró¿nice. Mo¿na je zauwa¿yæ tak¿e w ramach jednej cywilizacji, a nawet w ramach jednego spo³eczeñstwa. St¹d te¿, w pewnych warunkach mo¿liwy jest postêp moralny, ale tylko w ramach danej cywiliza- cji. I na odwrót, w innych warunkach mo¿e dochodziæ do regresu moralnego.
Wa¿n¹ cech¹ cywilizacji jest dla Koniecz- nego wp³yw etyki, lub jego brak, na prawo publiczne i sferê polityki. I tu miejsce wy- ró¿nione polski uczony przyznaje cywiliza- cji ³aciñskiej: w przeciwieñstwie do innych cywilizacji, w których ród³em prawa s¹
wiête ksiêgi (cywilizacje sakralne) lub w³ad- ca (jak w cywilizacji turañskiej lub chiñskiej), wywodzi ona prawo z etyki. W przeciwieñ- stwie do innych cywilizacji, tak¿e bizantyñ- skiej, cywilizacja ³aciñska wprowadza te¿
wyran¹ odrêbnoæ prawa publicznego od prywatnego, a prawo ma³¿eñskie opiera na
cis³ej monogamii. Co prawda, odrêbnoæ ta wyst¹pi³a ju¿ w pañstwie rzymskim, gdzie stworzono i udoskonalono prawodawstwo oddzielone ca³kiem od sakralnoci, jednak tam ród³em prawa stanowionego by³ wol- ny g³os wolnego obywatela. W cywilizacji rzymskiej, jak i w wielu innych, wystêpo- wa³a jednak tak¿e etyka prymitywna, któ- ra ma tê sk³onnoæ, ¿eby siê odnosiæ tylko do swoich (do rodowców, wspó³ple- mieñców, u ¯ydów do wspó³wyznawców), a która przestrzegaj¹c bacznie wielu wzglê-
dów, mo¿e jednak obok tego, zezwalaæ na rzeczy wprost ohydne, jak prawo zabija- nia w³asnych dzieci [s. 295]. W cywilizacjach wschodnich, takich jak turañska, zachodzi sta³a rozbie¿noæ etyczna pañstwa a spraw prywatnych. W wypadku Rzymu ta dwu- etycznoæ doprowadzi³a do tego, ¿e prawo pañstwowe zaczê³o zastêpowaæ wielu lu- dziom etykê. W ¿yciu publicznym wytwo- rzy³a siê zasada, ¿e kto pozostaje w zgodzie z prawem, ma czyste sumienie, co prowa- dzi³o do przekonania, i¿ kto umie sobie ra- dziæ z prawem, mo¿e sobie darowaæ sumie- nie. Od tego zdaniem Konecznego za- czyna siê upadek Rzymu.
Natomiast w cywilizacji ³aciñskiej, two- rzonej przez Koció³ katolicki na bazie etyki chrzecijañskiej, powrócono do dawnej za- sady rzymskiej, wed³ug której ród³em pra- wa stanowionego jest spo³eczeñstwo, mia- nowicie ka¿dy stan sam sobie; w³adza za
królewska polega na ingerencji w razie sprzecznoci miêdzy stanami. D¹¿noci¹ pra- wodawstwa jest, ¿eby siê zbli¿aæ do etyki katolickiej coraz bardziej i dlatego Koció³ ma sobie przyznany wgl¹d w prawodaw- stwo [s. 297]. Etyka czerpana z Ewangelii (zasadzaj¹ca siê nie na samym czynie, ale przede wszystkim na intencji czynu) i jej prymat nad prawem, a tak¿e innymi instytu- cjami ¿ycia spo³ecznego, stanowi dla Ko- necznego jeden z najwa¿niejszych wy- ró¿ników cywilizacji ³aciñskiej. W piêciu cywilizacjach (chiñska, bramiñska, turañska, arabska, bizantyñska) zachodzi rozbie¿noæ etyki w ¿yciu prywatnym a publicznym; tyl- ko bowiem ³aciñska cywilizacja wymaga ety- ki tak¿e w publicznym ¿yciu [Rozwój mo- ralnoci, op. cit., s. 24].
Odró¿niaj¹c pañstwo od spo³eczeñstwa Koneczny lokuje Koció³ po stronie tego dru- giego. Etykê wytwarza spo³eczeñstwo, a pra- wo pochodzi od pañstwa. Pañstwo musi u¿y- waæ przymusu, a zatem etyka mu nie wy- starczy; w jego dzia³aniu sile duchowej musi towarzyszyæ si³a fizyczna, materialna. Miê- dzy tymi dwoma systemami si³ winna jed- nak panowaæ harmonia. Jeli tak siê nie dzie- je, powstaje pytanie: przy którym systemie ma byæ supremacja? Innymi s³owy: która organizacja ma przodowaæ: spo³eczeñstwo czy pañstwo? a w danym razie Koció³ czy pañstwo? [s. 298]. Dla Konecznego jest oczywiste, ¿e jedynie s³uszna odpowied
brzmi: spo³eczeñstwo.
W³anie wystêpowanie si³ duchowych (wyra¿aj¹cych siê w religii, moralnoci, filozofii, nauce, sztuce) i ich emancypacja od si³ materialnych stanowi dla Konecznego najwa¿niejsz¹ cechê ró¿nicuj¹c¹ cywilizacje.
W cywilizacjach takich, jak turañska, arab- ska czy chiñska, wystêpuje supremacja si³ fizycznych, skutkiem czego w³adza pañ- stwowa decyduje o tym, co rozumne i mo- ralne. W cywilizacji chiñskiej rz¹dy urz¹- dza³y od wieków rewolucje; nigdy spo³e- czeñstwo [s. 299]. Cywilizacja ³aciñska stwarza mo¿liwoci supremacji si³ ducho- wych nad materialnymi. Emancypacja si³ duchowych spod przewagi si³ fizycznych nie jest mo¿liwa bez emancypacji rodziny oraz odrêbnoci prawa publicznego. Dopiero po ca³kowitej emancypacji rodziny oraz wy- odrêbnieniu siê prawa publicznego mo¿e pojawiæ siê narodowoæ. Jak pañstwo jest nadbudow¹ prawn¹ spo³eczeñstwa, tak na- ród stanowi jego nadbudowê etyczn¹.
Narodowoæ mo¿e wi¹zaæ siê z okrelonym pañstwem, ale tak byæ nie musi; wymaga ona natomiast spo³eczeñstwa, mog¹cego rozwi- jaæ siê niezale¿nie od pañstwa naród bo- wiem, w przeciwieñstwie do pañstwa, jest zrzeszeniem dobrowolnym (Bylimy z przymusu obywatelami rosyjskimi lub pru- skimi lecz pozostaj¹c Polakami [s. 305]).
Wynika st¹d, ¿e w takich cywilizacjach, jak egipska, turañska, arabska, bramiñska, chiñska czy bizantyñska, nie ma warunków do ukszta³towania siê narodu. Koneczny po- mija tu pojêcie ¿ydowskiego narodu wybra- nego, gdy¿ oznacza ono jedynie wspó³wy- znawców. Grecy staro¿ytni, niezgodni w trójprawie, nie utworzyli ani jednego pañ- stwa ani jednego narodu, choæ niektóre jed- nostki, np. Herodot, zdoby³y siê na pojêcie narodu helleñskiego (...), ale nigdy siê to po- wszechnie nie przyjê³o. Pojêcie to rodzi³o siê w cywilizacji rzymskiej, wypielêgnowane nastêpnie przez ³aciñsk¹. Nie znam przyk³a- du narodu poza t¹ cywilizacj¹ pisze Ko- neczny, definiuj¹c naród jako zrzeszenie cy- wilizacyjne, posiadaj¹ce ojczyznê i jêzyk oj- czysty [s. 305]. Narody rozwijaj¹ siê po- przez kulturê. Ka¿da kultura narodowa ist- nieje w ramach jakiej cywilizacji, na przy- k³ad rosyjska w cywilizacji turañskiej, nie- miecka w bizantyñskiej, a polska w cy- wilizacji ³aciñskiej. Poczucie narodowe sta- nowi wa¿ny wyró¿nik postêpu cywilizacyj- nego. Przez narody dopiero osi¹ga cywili- zacja ³aciñska swe szczyty [s. 307]. Mo¿na mówiæ o zrzeszeniach ponadpañstwowych, ale nie ponadnarodowych. Jako najwiêkszy falsyfikat historyi powszechnej uznawa³ Koneczny Ligê Narodów, która to nazwa wziê³a siê jego zdaniem z pomylenia pojêæ pañstwa i narodu [s. 306].
Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii
Z teki poezji
Stary, starty i starczo zapadniêty w sobie, Z d³oni¹ nazbyt ju¿ sztywn¹ a¿eby zapisaæ wszystko to, co wypowie jêzyk nadal giêtki, wszystko to, co pomyli rozpalona g³owa.
Lato spêdza na ganku, pykaj¹c z fajeczki, ten sam, o którym kiedy pisano w gazetach:
o³owiany ¿o³nierzyk niezlomny bohater brawurowych ataków na pó³kê z lalkami.
Bitewny py³ opada³ na pola dywanów, gdy rozbite dywizje marnia³y na strychu.
Dnie spêdza³ w z³ych gospodach, noce pod gwiazdami,
Piêkne to by³y czasy a i on by³ piêkny.
Lubi³y go Cyganki, lecz nie chcia³y wró¿yæ, zakonnice szepta³y, ¿e ma cudze oczy.
Cyganki ju¿ pomar³y, zakonnice zesch³y, W jego oczach wyblak³o co by³o tam kiedy.
Tak spêdzi³ lato, wród kurzu przesz³oci, z ka¿dym dniem ni¿ej pochylaj¹c g³owê, jesieni¹ mocno po¿ó³k³, przez zimê wyp³owia³, a¿ przysz³a wielka wiosna i na wionie poleg³.
Piotr Czerski student Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki
***
Jesienne spotkania
Jesienny na nas czeka las, Niewielkie wzgórze pod sosnami, W popo³udniowy wolny czas, Gdzie siê dzielimy uciskami.
Tam zdañ padaj¹ piêkne treci, Tam ciep³o w sercach siê wymienia, Tam dusze snuj¹ opowieci,
W czerwonych s³oñca ju¿ promieniach.
A gdy zapada pierwszy mrok, Gdy cichnie las, szarzej¹ drzewa, Do domów kierujemy krok, Tam gdzie têsknota nas rozgrzewa.
I znów czekamy na nasz czas, I na to nasze lene wzgórze, I wszystko co ju¿ ³¹czy nas, I na powtórkê ju¿ powtórzeñ.
Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹
Po zakoñczeniu wojny, jako ¿o³nierz 2 Korpusu Genera³a Andersa, przeby- wa³em w Turynie, stolicy w³oskiego Pie- montu, odkomenderowany na studia na tamtejszej politechnice, do niedawna jesz- cze królewskiej Regio Politecnico di Torino. Taka nazwa widnia³a w dalszym ci¹gu na naszych indeksach.
Którego dnia, zamiast jak zwykle po po³udniu iæ do kina, postanowilimy wraz z koleg¹ pojechaæ do niezbyt odleg³ej Genui. Poprosilimy o przepustki dowód- cê naszej jednostki, nosz¹cej niezwyk³¹ jak na stosunki wojskowe nazwê Oro- dek Akademicki ¯o³nierzy 2 Korpusu.
By³y one potrzebne do otrzymania biletu kolejowego oraz kwatery. Jednak na g³ów- nym dworcu kolejowym Turynu, Porta Nova, Railway Transport Officer w oso- bie angielskiego sier¿anta, przepustek nie chcia³ ogl¹daæ. Bez jednego s³owa szczêk- n¹³ maszyn¹ i wrêczy³ nam dwa bezp³at- ne, powrotne bilety do Genui.
Weszlimy na peron. Poci¹g ju¿ sta³, niemi³osiernie zat³oczony, jak wszystkie poci¹gi w tym czasie we W³oszech. Za- pewne by³ w nim gdzie przedzia³ zare- zerwowany dla aliantów. ale w rok po wojnie, ¿o³nierz aliancki podró¿uj¹cy ko- lej¹ by³ rzadkoci¹, tote¿ i ten przedzia³ na pewno by³ zajêty przez pasa¿erów w³oskich. Zreszt¹ ¿o³nierze korzystali g³ównie z transportu samochodami. Ist- nia³ doskonale zorganizowany autostop wojskowy. 2 Polski Korpus mia³ w³a- sne regularne po³¹czenie samochodowe z Ankony stolicy Korpusu do Motoli na po³udniu W³och. Ponadto, wzd³u¿ ca-
³ego Pó³wyspu Apeniñskiego, pomiêdzy Mediolanem a Neapolem, kursowa³ spe- cjalny poci¹g wojskowy. Jecha³em nim kiedy do Bolonii i, jak mi siê wydaje, mia³ niewiele wiêcej pasa¿erów ni¿ wa- gonów.
Wêdrowalimy wiêc wzd³u¿ poci¹gu, szukaj¹c miejsca, gdzie by siê jeszcze mo¿na by³o wcisn¹æ, kiedy podszed³ do nas kierownik poci¹gu i zaprosi³ do swo- jego przedzia³u s³u¿bowego.
Poci¹g ruszy³ i zacz¹³ przebijaæ siê przez tunele w w¹skim pamie Apenin Nadmorskich, a¿ wjechalimy na stacjê w Genui. By³a wczesna wiosna; w Turynie, u stóp onie¿onych Alp, panowa³a jesz- cze zimowa pogoda, a tu, na w³oskiej Ri- wierze niemal lato. Ciep³y powiew od Morza Liguryjskiego, palmy, kwiaty. Nie
chcia³o nam siê po nocy szukaæ Komen- dy Miasta dla otrzymania przydzia³u kwa- tery, tote¿ umiecilimy siê w hoteliku ko³o stacji. W³osi, przemili ludzie, to na- ród hotelarzy, a mymy stanowili namiast- kê turystów doszczêtnie wymiecionych przez wojnê. Tote¿ w pokojach pospiesz- nie zmieniano pociel, w jadalni pojawi³ siê nowy obrus.
Zwiedzanie rozpoczêlimy od malow- niczego starego portu. Dostalimy siê do niego okrê¿n¹ drog¹, poniewa¿ zapusz- czanie siê w w¹skie uliczki dzielnicy por- towej, z rozci¹gniêt¹ pomiêdzy domami susz¹c¹ siê bielizn¹, by³o dla wojska za- bronione. Przestrzega³y przed tym napisy
Out of Bounds i okr¹g³e znaki przypo- minaj¹ce trochê znaki zakazu postoju.
Po po³udniu wybralimy siê do mia- sta. Dom Kolumba, pomnik Kolumba, wspania³e szerokie bulwary z podcienia- mi, monumentalny moc nad ulic¹. S³usz- nie Genueñczycy nazywaj¹ swoje mia- sto Genova la Superba. Podziwialimy bruki. Miasta w³oskie s³yn¹ z bruków, wygl¹daj¹cych niemal jak mozaiki.
Kunszt to zreszt¹ nienowy. W Ostu, od- kopanym staro¿ytnym porcie Rzymu dzisiejszej Ostia Antiqua, mo¿na ogl¹- daæ, u³o¿one z drobnych kamyczków, wizerunki stworów morskich. Informo- wa³y one przed wiekami przechodnia, ¿e
w nieistniej¹cym ju¿ dzi sklepie rzym- ski kupiec handlowa³ rybami.
Zbli¿a³a siê pora obiadowa, rozgl¹da- limy siê za w³oskim policjantem lub alianckim MP, ¿eby dowiedzieæ siê, czy jest tu gdzie kantyna wojskowa prowa- dzona przez Navy Army, and Air Force Institutes, gdzie moglibymy zjeæ do- bry obiad za symboliczn¹ op³at¹. Wresz- cie dostrzeglimy wojskowy mundur. Po- deszlimy bli¿ej. Brytyjski oficer, i to jeszcze kapitan jak na armiê na stopie wojennej szar¿a nader wysoka. Zebra³em ca³¹ swoj¹ mizern¹ angielszczyznê: - Fxcuse me, Sir.
Dalej posz³o trudniej, ale oficer zrozu- mia³ i bardzo uprzejmie wyjani³ nam, jak trafiæ do owej, popularnie zwanej Naafi
A wiêc prosto, potem na którym skrzy-
¿owaniu skrêciæ. Podziêkowalimy, zasa- lutowalimy, ale im bli¿ej by³o tego skrzy-
¿owania, tym wiêksze mielimy w¹tpliwo-
ci, czy aby dobrze zrozumielimy ofice- ra. Podobne w¹tpliwoci musia³ mieæ nasz informator, bowiem z daleka dobieg³ nas angielski okrzyk. Obejrzelimy siê. Ofi- cer sta³ na rodku jezdni (w tym czasie w miastach w³oskich ruch samochodowy prawie nie istnia³) i trzcink¹ jak przy- sta³o angielskiemu kapitanowi, wskazy- wa³ nam w³aciwy kierunek
Pomyla³em sobie w tym momencie, ¿e oto za mn¹ stoi potê¿ne Imperium, które- go jedn¹ z trosk jest to, abym móg³ wy- godnie zjeæ obiad. Refleksja doæ irra- cjonalna, bowiem Imperium Brytyjskie w³anie siê rozsypywa³o, a nasz 2 Korpus by³ ju¿ formalnie rozwi¹zany.
W ka¿dym razie odczu³em jako wiel- k¹ satysfakcjê, jakiej nigdy dot¹d w ¿y- ciu nie zazna³em. Bo przecie¿ w 1939 roku widzia³em wkroczenie Armii Czer- wonej na wschodnie ziemie Rzeczypo- spolitej, prze¿y³em niemieck¹ okupacjê w Warszawie, Powstanie Warszawskie, obóz jeñców wojennych. Przez wszyst- kie lata te¿ za mn¹ sta³y potê¿ne mocar- stwa, ale ich trosk¹ by³o, jakby to mnie najskuteczniej zgnoiæ. I dlatego spotka- nie z tym oficerem uwa¿am za najwa¿- niejsze wydarzenie w naszej genueñskiej eskapadzie.
Jaki by³ obiad nie pamiêtam.
Andrzej Jarosz Wydzia³ Oceanotechniki i Okrêtownictwa
Dawno temu w Genui
Genua, pomnik Kolumba
Dynamiczny rozwój informatyki, obec- nej dzi w ka¿dej dziedzinie ¿ycia, jest coraz bardziej nara¿ony na ró¿nego rodza- ju zagro¿enia. Poczynaj¹c od poczynañ
zwyk³ych hakerów, po wymylne zabie- gi ludzi z³ej woli. Informatyka stosowa- na jest coraz szerzej, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i grupowym. Powierza- my jej sprawy wa¿ne, jak nasze zdrowie, pieni¹dze, czasem ¿ycie, na przyk³ad wsia- daj¹c do samolotu, w którym dzia³a kilka- dziesi¹t komputerów. Poniewa¿ siê uzale¿- niamy, to chcemy mieæ gwarancje. Na ile mo¿emy ufaæ technologii informacyjnej?
Dlatego ogromnego znaczenia nabiera- j¹ dzia³ania na rzecz bezpieczeñstwa zasto- sowañ informatyki. Zajmuje siê tym m.in.
Katedra Zastosowañ Informatyki Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdañskiej. Uczestniczy w pra- cach zwi¹zanych z projektem IST-DRIVE realizowanym w ramach 5. Programu Ra- mowego Unii Europejskiej w latach 2000 2002 obok orodków naukowych z W³och, Francji, Szwecji i Hiszpanii.
Celem projektu jest utworzenie informa- tycznej infrastruktury wspomagaj¹cej pro- cesy dystrybucji i dozowania leków, po-
cz¹wszy od firm farmaceutycznych, poprzez hurtownie, apteki i oddzia³y szpitalne, a skoñczywszy na pacjencie, infrastruktury, która bêdzie:
- bezpieczniejsza, tzn. obni¿y zagro¿enie b³êdem medycznym (niew³aciwie do- brane leki, pomy³ki w dozowaniu le- ków itp.),
- bardziej ekonomiczna, tzn. zmniejszy koszty obrotu leków (szybsza realiza- cja zamówieñ, zmniejszenie zapasów, mniejsze straty wskutek przetermino- wania leków itp.).
W Katedrze powsta³o bardzo po- trzebne Laboratorium In¿ynierii Syste- mów w celu prowadzenia badañ i szko- lenia w zakresie:
l bezpieczeñstwa zastosowañ informatyki,
l in¿ynierii oprogramowania,
l zastosowañ w zakresie e-biznesu.
By³o to mo¿liwe dziêki kwocie 36 000 USD pozyskanej w postaci grantu z fir- my INTEL, wypróbowanego sojusznika Wydzia³u ETI PG. Podobnej wysokoci kwota zosta³a przeznaczona ze rodków w³asnych Katedry z przeznaczeniem na modernizacjê pomieszczeñ, sieci oraz za- kup komputerów.
Zagro¿enia informatyki
Otwarcie laboratorium nast¹pi³o 1 pa- dziernika po uroczystoci inauguracji nowe- go roku akademickiego na Wydziale ETI, która rozpoczê³a siê o godz. 10.00 w Audi- torium Novum PG.
Kilka informacji o formach dzia³ania Katedry:
l Realizacja zaawansowanych kursów z zakresu In¿ynierii Systemów i In¿ynierii Oprogramowania (w ramach Specjalno-
ci: In¿ynieria Systemów i Bazy Danych oraz w ramach Studium Podyplomowe- go In¿ynierii Oprogramowania),
l Realizacja projektów badawczych (dyplomowe i doktorskie) z zakresu bezpieczeñstwa zastosowañ informa- tyki, metod in¿ynierii oprogramowa- nia, e-gospodarki oraz nowoczesnych metod kszta³cenia z wykorzystaniem Internetu.
Prac¹ Katedry Zastosowañ Informatyki kieruje prof. Janusz Górski: tel. 347-19- 09, e-mail: jango@eti.pg.gda.pl Sekreta- riat: tel. 347-27-27.
Mieczys³aw Serafin; 347-17-40, Wydzia³ Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki e-mail: serafin@eti.pg.gda.pl
Jednak siê uda³o
STUDENCKA AGENCJA RADIO- WA Wspomnienia to dzie³o, które jed- nak uda³o siê wydrukowaæ. Jest to jed- na z pozycji wydawniczych, które maj¹ utrwaliæ dokonania i historiê pewnej czêci studentów i absolwentów naszej Uczelni, w Jej 100-letniej historii.
Ogromne podziêkowania nale¿¹ siê Mietkowi Serafinowi za niesamowite nêka- nie by³ych Agentów, których jednocze-
nie przepraszamy za wyciêcie z ich tekstów fragmentów mówi¹cych o ich nêkaniu.
Nasz¹ ksi¹¿eczkê obejrza³o ju¿ sporo osób. By³y zachwyty i tak¿e krytyka tycz¹ca g³ównie uk³adu tekstów.
Wyjaniamy ewentualnym czytelni- kom wstêp napisali nasi prze³o¿eni z
tamtych lat, dalej wypowiadaj¹ siê sym- patycy i darczyñcy, po nich kolejni Na- czelni SAR, a ca³a reszta to ustawieni alfabetycznie wspominaj¹cy Agenci.
Ta ksi¹¿eczka nie jest produktem ryn- kowym. Stanowi zapis pamiêci. Swego rodzaju dokument opisuj¹cy 40 lat dzia-
³ania Studenckiej Agencji Radiowej. Ilu- stracje stanowi¹ zdjêcia z tamtych lat.
Egzemplarze otrzymali nie tylko autorzy i sponsorzy. Skierujemy j¹ tak¿e do tych, któ- rzy bêd¹ chcieli poczytaæ o wietnym, stu- denckim radiu sprzed lat. Wystarczy e-mail.
Kontakt: serafin@eti.pg.gda.pl W imieniu Komitetu Redakcyjnego Wojciech Andruszkiewicz, Wiceprezes Zarz¹du Ko³a SAR przy Stowarzyszeniu Absolwentów Politechniki Gdañskiej.
Studencka Agencja Radiowa
SPROSTOWANIE. W wyniku b³êdów powsta³ych podczas rozpoznawania tekstu przez program komputerowy, w wydrukowanym w poprzednim numerze artykule Przedmiot, specyfikacja, ród³a i znaczenie informacji patentowej mylnie ukaza³y siê nazwy w³asne i adresy internetowe. Powinno byæ: IPC-International Patent Classification; norma WIPO St. 9: dwucyfrowe INID kody, np. (11); norma WIPO St. 60, trzycyfrowe INID-kody;
dyski DVD; firma Jouve; baza ESPACE PRECES; kraj: BG; baza COSMOS; publikacje EP i WO; PFS (Patent Family Service); PRS (Patent Register Service); esp@cenet; EP; Full-Text and Full-Page Images; EP-A Text/Images; www.uspto.gov; www.uspto.gov/patft/index; Register of European Patents; www.arsinfo.pl/arspatent; www.japio.jp/welcome.html.. Autora i zainteresowanych czytelników przepraszamy
Zespó³ Redakcyjny.