• Nie Znaleziono Wyników

Niejednemu nie mieœci siê w g³owie, jak mo¿na z w³asnej woli pojechaæ na Syberiê zim¹! A jednak

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Niejednemu nie mieœci siê w g³owie, jak mo¿na z w³asnej woli pojechaæ na Syberiê zim¹! A jednak"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

str. 3 PISMO PG

Ekscytuj¹c¹ podró¿ na wschód rozpoczêliœmy pod koniec stycznia. Niejednemu nie mieœci siê w g³owie, jak mo¿na z w³asnej woli pojechaæ na Syberiê zim¹! A jednak. Zostaliœmy zaproszeni – czteroosobowa delegacja z Polski – w tym dwie osoby z Politechniki Gdañskiej! – na kongres m³odzie¿y stu- denckiej w Nowosybirsku. Do serca Rosji przybyli równie¿ stu- denci z Estonii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, S³owacji, Szwajcarii i Holandii, oraz naturalnie – Rosjanie ze wszystkich znacz¹cych miast eurazjatyckiego kontynentu. Jednak¿e zanim dotarliœmy do mroŸnego miasta, mieliœmy okazjê równie¿ zwie- dziæ stolicê. Moskwa jest niezaprzeczalnie per³¹ wschodu. To dziesiêciomilionowe miasto stanowi swoiste pañstwo w pañ- stwie. Chodz¹c ruchliwymi ulicami, patrz¹c na luksusowe sa- mochody i podziwiaj¹c piêkne budowle ma siê wra¿enie, ¿e to w zasadzie ca³a Rosja pracuje na stolicê. Zaraz po wyjœciu z poci¹gu ujrzeliœmy jeden z siedmiu takich budynków, jak nasz Pa³ac Kultury i Nauki (poczuliœmy siê prawie jak w domu).

Wszystkie budowle, o których czytaliœmy na lekcjach rosyjskie- go w podstawówce (w³¹cznie z Kremlem), s¹ monumentalne i zadziwiaj¹ce. Wiele jest odremontowanych, co naprawdê sta- wia Rosjê w dobrym œwietle. Podczas tych piêciu dni w³aœci- wie zd¹¿yliœmy jedynie zwiedziæ tylko najs³ynniejsze miejsca

– a by³a to m.in. ul. Arbacka – na której mieszka³ Puszkin, Kreml czy te¿ muzeum Puszkina, wewn¹trz którego znajduje siê wiêk- szoœæ kopii figur z Luwru czy Rzymu (wcale nie musz¹ wy- je¿d¿aæ, aby je zobaczyæ!). Naturalnie jednego dnia cztery go- dziny spêdziliœmy w metrze, je¿d¿¹c od stacji do stacji – aby choæ ujrzeæ tê starsz¹ czêœæ. Powiem jedno – ¿adne metro na

œwiecie nie mo¿e równaæ siê z moskiewskim! Trochê siê tam czujesz jak w muzeum – mozaiki, malowid³a, rzeŸby, marmury, witra¿e, no i wiecznie ¿ywy Lenin. Z ciekawostek dodam tylko,

¿e specjalnie powo³ano po œmierci wielkiego wodza instytut, w którym 3000 osób pracuje nad utrzymywaniem w idealnym sta- nie jego cia³a! Jednak budynki to tylko obrazki –jakie projektu- j¹ architekci, a my jako turyœci ogl¹damy. One nie daj¹ pe³nego obrazu kraju – licz¹ siê przede wszystkim ludzie i kultura. Miesz- kaliœmy u rodziny rosyjskiej, która tak by³a zaaferowana na- szym pobytem u nich, ¿e koniecznie chcia³a nam wszystko po- kazaæ, pomóc na ka¿dym kroku i ugoœciæ – po rosyjsku (co drugi dzieñ jedliœmy pierogi). Ludzie – dusze. Zorganizowali nam ca³y wolny czas (jednak jak chodziliœmy gdzieœ z map¹–

wed³ug nich 5 kroków – zawsze zabiera³o nam to przynajmniej 2h – takie s¹ odleg³oœci – zdecydowanie lepiej doje¿d¿aæ wszê- dzie metrem!), opiekowali siê i dogadzali. To sprawia, ¿e pra- gnê tam jeszcze kiedyœ wróciæ – do tych otwartych, prostych serc. Zmêczeni (szczególnie nasze nogi to odczu³y) wsiedliœmy do kolei trans syberyjskiej i przez trzy dni i dwie noce podzi- wialiœmy krajobraz zza zamkniêtych szczelnie okien (na ka¿- dym piecz¹tka: zakrito na zimu). Pomimo ¿e w jednym wago- nie, bez przedzia³ów, gdzie znajduje siê oko³o 60 ³ó¿ek (plac- kart), jechali ludzie ró¿nych pozycji spo³ecznych, ró¿nych kul- tur i narodowoœci, m³odzi i starzy, wszyscy potrafili siê porozu- mieæ. Zd¹¿yliœmy nawi¹zaæ znajomoœci i poznaæ po³owê ¿ycia naszych najbli¿szych s¹siadów. Obok nas jecha³ ¿o³nierz rosyj- ski, który uciek³ z czeczeñskiego frontu – jego opowieœci rzuci-

³y zupe³nie inne œwiat³o na sytuacjê, która aktualnie panuje w rejonach walk. Do tej pory znaliœmy, z relacji gazet i telewizji, tylko Rosjan – oprawców i Czeczeñców – mêczenników. Oka- zuje siê, ¿e to nie jest wcale taka przejrzysta sytuacja. Ale doœæ

ju¿ o polityce! Podró¿ poci¹giem dobieg³a koñca i znowu mu- sieliœmy przestawiaæ zegarki (ró¿nica miêdzy Polsk¹ a Moskw¹:

+2h; ró¿nica miêdzy Moskw¹ a Nowosybirskiem: +3h) – nie wiem, jak mój organizm wytrzyma³ takie tañczenie, ale nie by³o tak Ÿle! By³am trochê rozczarowana –przygotowaliœmy siê na powa¿ne mrozy – a tu jedynie –20°C (nie pamiêtam, kiedy ostat- nio w Polsce by³a taka temperatura). Zaœ miasto ca³e pokryte ponadmetrow¹ warstw¹ œniegu! Cz³owiek przynajmniej nie ma w¹tpliwoœci, ¿e to zima nasta³a. Czêœæ samochodów ma kie- rownice z prawej strony i opatrzona jest chiñskimi napisami – prawdopodobnie import. Tymczasem status spo³eczny szarego mieszkañca okreœlaj¹ z³ote zêby –mo¿na je ujrzeæ nawet u m³o- dzie¿y! Sam kongres odbywa³ siê poza miastem – nad zalewem rzeki Ob – w leœnej miejscowoœci “Lazurnaja”. Okolica prze- piêkna, a zalew skuty przynajmniej pó³metrowym lodem. Kon- ferencja organizowana przez AIESEC ciekawa – g³ównie doty- cz¹ca rosyjskiej gospodarki i ekonomii (czêœæ firm jeszcze nie wysz³a z kryzysu 1998 roku) oraz na przysz³ej wspó³pracy m³o- dzie¿y œwiata – w dobie globalizacji. Panele dyskusyjne oraz warsztaty by³y merytorycznie dobrze przygotowane, choæ szcze- rze – nie odró¿nia³y siê szczególnie od podobnych konferencji organizowanych w Europie. Uwa¿am jednak, ¿e tego, czego doznajemy – nikt nie mo¿e nam zabraæ. Sama podró¿ by³a za- chwycaj¹ca, a u koñca ka¿dej wyprawy jest cel – który w tym przypadku stanowi³ kongres. Powrotna droga minê³a ju¿ bez wiêkszych emocji (mo¿e po trzech tygodniach wiele rzeczy prze- sta³o nas zadziwiaæ), jedynie przeje¿d¿aj¹c przez Bia³oruœ, do- wiedzieliœmy siê, ¿e w³aœnie wprowadzili u nich kartki na jajka.

Tak, tak, jeœli ktoœ twierdzi, ¿e Polacy s¹ biedni – polecam wy- jazd na Bia³oruœ. Ponadto na granicy mieliœmy ma³e problemy, lecz wiedz¹c, ¿e takowe mog¹ siê pojawiæ, przygotowaliœmy sobie po 5 USD od osoby, i k³opoty same siê rozwia³y. Drogi czytelniku – gor¹co Ciê zachêcam do podjêcia wyzwania i wy- korzystania jednej z wielu nadarzaj¹cych siê okazji wyjazdu w miejsce, gdzie mo¿e ju¿ nigdy w ¿yciu nie bêdziesz móg³ do- trzeæ. Œwiat jest dla ludzi, tote¿ ludzie s¹ wszêdzie, a kontakt nawi¹zaæ tak ³atwo! Do Europy to mo¿na jeŸdziæ dla wygody – lecz wyzwaniem jest odwiedziæ taki zak¹tek, którego istnienie jedynie podejrzewaliœmy! Nale¿y dzia³aæ i realizowaæ swoje marzenia!

Pragnê gor¹co podziêkowaæ Rektorowi Politechniki Gdañ- skiej prof. A. Ko³odziejczykowi oraz Pani Prorektor prof. A.

Konczakowskiej za wsparcie, dziêki któremu mój plan siê po- wiód³!

Powodzenia!

Zofia £apniewska Studentka Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii

Kraina mroŸnego s³oñca

(2)

PISMO PG str. 4

Kiedyœ studenci Trójmiasta szczycili siê swoj¹, czyli Stu denck¹ Agencj¹ Radiow¹. Emitowa³a ona swój program nie tylko w akademikach Politechniki, a wiele znakomitoœci dziennikarskich raczkowa³o tam¿e. Agencja istnia³a prawie 40 lat i w tym czasie powsta³o kolej¹ rzeczy archiwum godne pu- blicznej rozg³oœni radiowej. Ewenementalne nagrania Jonasza Kofty, kabaretu Salon Niezale¿nych, Jana Wo³ka, dokumenta- cja dŸwiêkowa z krakowskich festiwali piosenki studenckiej,

œwinoujskiej FAMY, gdañskich Bazun (piosenka turystyczna),

³ódzkiej YAPY i wiele wiele innych rarytasów, którymi nie dys- ponuje nawet Polskie Radio – to w³aœnie by³o w archiwum SAR, które to zbiory po rozwodzie Politechniki Gdañskiej z Radiem

“Arnet” zdeponowano w jednym z akademików PG.

AFA – Abstrakcyjny Felieton Aktualny

Niech no tylko zakwitn¹ jab³onie...

Jednym s³owem: dysponentem taœmoteki zosta³a Politechni- ka Gdañska w osobie JM Rektora. Trzy lata temu, w czerwcu, uroczyœcie fetowaliœmy 40-lecie powstania SAR-u. Wmurowa- na zosta³a pami¹tkowa tablica, tudzie¿ wydana okolicznoœcio- wa p³ytka CD. Na niej w³aœnie jest wspania³e nagranie, które wczeœniej rozpozna³ maestro Janusz Hajdun, ¿e to sam Jerzy Afanasjew œpiewa, i¿ “wiosn¹ ludzie siê kochaj, i dziewczyna z ulicy, i z³odziej...” Ot, nagranie – pere³ka... Innych pere³ek nie mo¿na by³o przegraæ na p³ytkê, bo okaza³o siê, ¿e wcale nie z piosenki “z³odziej” – ukrad³ je po prostu! Z archiwum zginê³o 17 kartonów nagrañ, czyli coœ oko³o 200 kilometrów taœmy z bezcenn¹ dokumentacj¹ kultury studenckiej, i nie tylko. Mo¿na z “tego” wydawaæ kasety, p³ytki, sprzedaæ do komercyjnej sta- cji, polonijnego radia i wszêdzie tam, gdzie nikt nie spyta o

Ÿród³o, a tylko o nisk¹ cenê.

Dalej, proszê Pañstwa, sprawa potoczy³a siê jak w bajce.

Zg³osi³ siê poœrednik od “szlachetnego”, jak siê okazuje – z³o- dzieja (do jednego z b. SAR-manów), oœwiadczaj¹c, ¿e mo¿e te taœmy (skradzione) zwracaæ sukcesywnie, jak mu bêd¹ prze- kazywane ich kopie przegrane w systemie cyfrowym. I on bê- dzie po jednym kartonie tak kupczy³... Ponoæ JM Rektor Poli- techniki Gdañskiej wie o ca³ym procederze pn. “szlachetny z³o- dziej”, jakoby licz¹c na polubowne i bezszmerowe za³atwienie tematu taœm. W¹tpi¹c w ten stan rzeczy, informujê JM Rektora,

¿e strata mo¿e okazaæ siê niepowetowana, wszak kultura stu- dencka to wyj¹tkowo szlachetny szczep kultury narodowej. A na dobr¹ sprawê, to ca³e to archiwum winno byæ opisane i do- stêpne dla wszystkich, czyli po skatalogowaniu istnieæ w Bi- bliotece G³ównej PG, albo w radio publicznym, czyli Radio Gdañsk, gdzie i prezesi, i dziennikarze to kwiat SAR-u. By³aby to pe³nia szczêœcia... Ale –jak mawia³ Hemingway – by byæ szczêœliwym, trzeba mieæ s³ab¹ pamiêæ i dobre zdrowie...

Tadeusz Buraczewski Kolo SAR przy Stowarzyszeniu Absolwentów PG

Z archiwum dzia³aj¹cej przez 35 lat w Trójmieœcie Studenckiej Agencji Radiowej zginê³o 17 kar- tonów nagrañ. Na taœmach znaj- dowa³a siê miêdzy innymi doku- mentacja dŸwiêkowa ze stu- denckich festiwali, przegl¹dów kabaretowych. Cz³onkowie SAR oskar¿aj¹ o przyw³aszczenie so- bie nagrañ pracowników Radia Arnet, które powsta³o na bazie SAR. Ci kolei twierdza, ¿e nie maj¹ ze spraw¹ nic wspólnego.

Studencka Agencja Radiowa po- wsta³a w 1957 roku z inicjatywy stu- dentów Politechniki Gdañskiej. Dzia-

³a³a w jednym z uczelnianych akade- mików. Emitowa³a swój program g³ównie w domach studenckich i w niektórych czêœciach Trójmiasta.

– Agencja istnia³a niemal czter- dzieœci lat. Przez ten, czas nasza ta-

œmoteka wci¹¿ wzbogaca³a siê o nowa nagrania. Na taœmach mieliœmy miê- dzy innymi wystêp Jonasza Kofty, ka- baretu “Salon Niezale¿nych”, Jana Wo³ka. Nagrywaliœmy równie¿ stu- denckie festiwale: Famê, Bazunê, Yapê – mówi Tadeusz Buraczewski, by³y cz³onek SAR.

W 1992 roku na bazie SAR po- wsta³o gdañskie Radio Arnet. Studenc- ka Agencja Radiowa znacznie ogra- niczy³a swoj¹ dzia³alnoœæ. Na antenie Arnetu emitowa³a jedynie swoje au- dycje.

– Radio Arnet dysponowa³o naszy- mi taœmami – opowiada El¿bieta Piet- kiiewicz–Kulas, niegdyœ dzia³aj¹ca w agencji. – Gdy Arnet zosta³ kupiony przez Radio Eska, SAR przesta³a ist- nieæ. Wówczas ludzie z Arnetu zde- ponowali nasze taœmy w domu stu- denckim Politechniki nr 6.

Trzy lata temu, w 40 rocznicê po- wstania agencji, zorganizowano zjazd wszystkich jej cz³onków. Wspomina- no dawne czasy.

Byli pracownicy powsta³ej ponad 40 lat temu Studenckiej Agencji Radiowe) szukaj¹ zaginionych archiwalnych taœm*

Gdzie s¹ taœmy z tamtych lat...

– Wówczas okaza³o siê, ¿e... bra- kuje w nim siedemnastu kartonów na- grañ, czyli oko³o dwustu kilometrów taœmy! – denerwuje siê Buraczewski.

Rozpoczê³y siê poszukiwania, Po nied³ugim czasie do Piotra Jagielskie- go, jednego z cz³onków SAR, obecnie dyrektora technicznego Radia Gdañsk, dotar³y informacje o tym, ¿e zaginio- ny zbiór mo¿e wróciæ na politechni- kê.– Dowiedzia³em siê, ¿e mo¿emy odzyskaæ taœmy w zamian za przegra- nie ich w systemie cyfrowym. Skata- logowany orygina³ trafi³by do Biblio- teki G³ównej Politechniki Gdañskiej, natomiast p³yta CD zosta³aby u obec- nego posiadacza czêœci archiwum SAR. Jestem sk³onny zgodziæ siê na to, ale na razie nie dysponujê ani cza- sem, ani œrodkami, by to zrobiæ – mówi Jagielski.

– Nie zg³osiliœmy tego do proku- ratury, bo zagro¿ono nam, ¿e nagrania zostan¹ zniszczone. Nie mogliœmy do tego dopuœciæ – dodaje El¿bieta Piet- kiewicz–Kulas.

Jagielski zasugerowa³, ¿e taœmy s¹ w posiadaniu ludzi z Radia Arnet. Ci zaœ twierdz¹, ¿e o sprawie nic nie wie- dz¹. Równie¿ Mariusz Bejrowski, ostatni redaktor naczelny SAR, potem pracownik Arnetu, mówi, ¿e ten trop jest fa³szywy – Arnet nie ma z tym nic wspólnego. Prêdzej byli pracownicy SARKr¹g siê zamyka. Tadeusz Bura- czewski uwa¿a, ¿e czêœæ winy za znik- niêcie taœm ponosi sam rektor PG, któ- ry by³ dysponentem taœmoteki. Rek- tor Aleksander Ko³odziejczyk nie zga- dza siê z tym oskar¿eniem – Nikt nie wie dok³adnie, co znajdowa³o siê w zdeponowanych kartonach. Nie spo- rz¹dzono ¿adnej ewidencji. Sk¹d wiêc mogê wiedzieæ, czy rzeczywiœcie coœ

zniknê³o?

* Przedruk z “¯ycia na fali”

(3)

str. 5 PISMO PG

„Ka¿da sowa g³upia w dzieñ”

A. Fredro „Pan Jowialski”

Przypuszczam, ¿e niewiele osób zwróci³o uwagê na sztukaterie przy bocznych wej-

œciach do Gmachu G³ównego Politechniki Gdañskiej. Mo¿na doszukaæ siê na nich moty- wów geometrycznych (ko³a, spirale) oraz mo- tywów przyrodniczych, wœród których wyró¿- niaj¹ siê sylwetki sów. Wspomniane ptaki sie- dz¹ na ulistnionych ga³êziach i najczêœciej zwró- cone s¹ do widza albo przodem, albo bokiem – z g³ow¹ skierowan¹ do przodu lub w bok. Je- den z korytarzyków, miejsce ich lokalizacji, zosta³ przeznaczony na palarniê, dlatego nasze

sowy czêsto „gin¹” w k³êbach dymu, zaœ pokrywaj¹ca je war- stwa kurzu wskazuje, ¿e ju¿ dawno temu zosta³y zupe³nie zapo- mniane.

We wspó³czesnej kulturze europejskiej sowa najczêœciej ³¹- czona jest z edukacj¹ i wiedz¹: „Sowa – m¹dra g³owa”. Po- wszechnie wiadomo, ¿e jest ona atrybutem greckiej bogini m¹- droœci – Ateny. Mo¿e dlatego umieszczono wizerunki sów w gmachu naszej uczelni, w której rzesze m³odych ludzi zdo- bywaj¹ cenn¹ wiedzê. Ów ptak jest tak¿e symbolem osób pro- wadz¹cych „nocny tryb ¿ycia”, czyli k³ad¹cych siê na spoczy- nek bardzo póŸno. Na tym wiedza o tych interesuj¹cych pta- kach zwykle koñczy siê.

Nasze politechniczne sowy, widniej¹ce na wspomnianych sztukateriach, zosta³y potraktowane w sposób doœæ symbolicz- ny, st¹d precyzyjne okreœlenie gatunku, do którego nale¿¹, nie jest wcale proste. Ich sylwetki najbardziej przypominaj¹ po- spolit¹ pójdŸkê (Athene noctua) – tak¹ w³aœnie opiniê, po obej- rzeniu zdjêæ, wydali zaprzyjaŸnieni ornitolodzy z Katedry Eko- logii i Zoologii Krêgowców Uniwersytetu Gdañskiego, do któ- rych uda³em siê na konsultacje.

Naukowcy uznaj¹ sowy (Striges) w obrêbie ornitofauny* (Ayes) za bardzo stary rz¹d. Np. p³omykówkê (Tyto alba) umiej- scawiaj¹ na Pangei – l¹dzie, który wg teorii Wegenera w wyni- ku rozpadu da³ pocz¹tek obecnym kontynentom. Gatunek ten nie jest sk³onny do dalekich migracji – prowadzi osiad³y tryb

¿ycia, zaœ wspó³czeœnie znany jest prawie na ca³ym œwiecie;

st¹d owa hipoteza o pochodzeniu ptaka: „wêdrowa³” razem z dryfuj¹cymi kontynentami, a nie dokonywa³ kolejnych eks-

pansji.

Sowy posiadaj¹ stosunkowo ma³y mózg, dla- tego wynoszenie ich do symbolu m¹droœci nie ma ¿adnego uzasadnienia. Du¿o bardziej inteli- gentni s¹ przedstawiciele egzotycznych papug, czy rodzimych krukowatych (kruk, gawron, sro- ka, wrona siwa, kawka, sójka), a tak¿e gêœ, po- s¹dzana nies³usznie o przys³owiow¹ g³upotê.

Cech¹ charakterystyczn¹ sów jest para skiero- wanych do przodu oczu, o du¿ej jasno¿ó³tej lub jasno pomarañczowej têczówce, otoczonych spe- cjalnymi piórami tworz¹cymi tzw. szlary. Wbrew powszechnym opiniom, sowy, tak jak i inne pta- ki, dobrze widz¹ w dzieñ, na pewno lepiej od cz³owieka, a jeden z gatunków – sóweczka (Glaucidium passerinum), prowadzi prawie wy³¹cznie dzienny tryb ¿ycia. Inn¹ ich cech¹ jest miêkkie, puszyste upierzenie i pi³- kowane krawêdzie pierwszej lotki, które pozwalaj¹ tym pta- kom na bezszelestny lot. G³ównym po¿ywieniem sów s¹ my- szy, nornice, ryjówki, ptaki, owady, np. æmy – dobór menu za- le¿y od gatunku sowy. Kiedy uzmys³owimy sobie, kiedy na ¿er wychodz¹ gryzonie, stanowi¹ce ich g³ówny pokarm, przestanie nas dziwiæ zmierzchowo-nocny okres aktywnoœci wiêkszoœci sów. Niestrawione czêœci pokarmu (koœci, pióra, sierœæ) ptaki te wydalaj¹ w postaci tzw. wyplówek. S¹ one cennym materia-

³em badawczym m.in. dla zajmuj¹cych siê gryzoniami teriofau- nistów (specjalistów od ssaków), potrafi¹cych na podstawie szcz¹tków okreœliæ gatunki zwierz¹t bytuj¹cych wdanej okoli- cy. Zdarza³o siê, ¿e w ten sposób wykryto taksony bardzo rzad- kie, których zlokalizowanie inn¹ metod¹ by³oby niezwykle trud- ne i pracoch³onne. Warto dodaæ, ¿e przedstawiciele rzêdu Stri- ges stanowi¹ wa¿ny czynnik w ograniczaniu populacji wspo- mnianych gryzoni, zw³aszcza myszy, uchodz¹cych za szkodni- ki na polach uprawnych i w magazynach ¿ywnoœci – dlatego ptaki te s¹ naszymi sprzymierzeñcami i warto je chroniæ. Pod- czas tzw. „mysich lat”, dziêki bogatej i stosunkowo ³atwo do- stêpnej bazie pokarmowej, wyprowadzaj¹ liczniejsze lêgi.

PójdŸka, g³ówna bohaterka niniejszego artyku³u, nale¿y do najlepiej poznanych sów. Jej polska nazwa – przytaczam za prof.

Janem Soko³owskim („Ptaki ziem polskich”, PWN, Warszawa 1958)– wywodzi siê z wydawanego g³osu, który rzekomo brzmi:

„pójdŸ, pójdŸ w do³ek pod koœcio³ek”. W Polsce ptak ten naj- czêœciej zimuje, co przyczynia siê, w nastêpstwie mroŸnych zim, do znacznego spadku populacji gatunku – wynika to z jego ma³ej

SOWA – PTAK KONTROWERSYJNY

M³ode puszczyki (Strix aluco)

Sztukateria w korytarzyku przy bocznym wejœciu do Gmachu G³ównego Politechniki Gdañskiej (fot. autor)

(4)

PISMO PG str. 6 odpornoœci na niskie temperatury; byæ mo¿e powodem tego jest

stosunkowo sk¹pe upierzenie ptaka. Sowa ta poluje g³ównie na myszy, chwyta du¿o owadów i wyj¹tkowo – drobne ptaki. Osi¹ga wymiary cia³a: d³ugoœæ – 21-24 cm rozpiêtoœæ skrzyde³ – 50-52 cm, a waga wynosi jedynie oko³o 190 g. Zamieszkuje sady, ogrody, parki (w Gdañsku widywana jest m.in. ko³o Politechni- ki w kompleksie dawnych cmentarzy – obecnie miejskich par- ków *), a tak¿e w miejscach, takich jak: ruiny, stare zabudowa- nia itp. Czêœciej wystêpuje na obszarze po³udniowym Europy, np. we W³oszech, gdzie nale¿y do ulubionych ptaków, podczas gdy w Polsce cieszy siê z³¹ s³aw¹. Jest to doœæ dziwne, bowiem W³osi generalnie odnosz¹ siê do ptaków bardzo Ÿle, a szereg drobnych gatunków, jak np. skowronki, pojawia siê na ich sto-

³ach w postaci wykwintnych dañ.

Spoœród oko³o 230 gatunków sów, niektóre towarzysz¹ cz³o-* wiekowi od dawna, zajmuj¹c te¿ wa¿ne miejsce w wielu kultu- rach. Znano je m.in. w staro¿ytnym Egipcie, co znalaz³o odbicie w znaku hieroglificznym, który oznacza³ noc, zimno, biernoœæ, zgon, królestwo nocnego S³oñca, boga Ra (Re) p³yn¹cego noc¹ w

³odzi przez podziemny Nil z zachodu na wschód (W. Kopaliñski, 1990. „S³ownik symboli”, Wyd. „Wiedza Powszechna”, Warsza- wa). W staro¿ytnej Babilonii sowa by³a zwiastunem œmierci. Do tego mitu nawi¹za³ William Szekspir, zapowiadaj¹c w dziele pt.

„Juliusz Cezar” œmieræ imperatora „Wczoraj w samo po³udnie sowa siad³a na tynku pohukuj¹c i kwil¹c”. Krzyk sowy w nocy uto¿samiano z krzykiem kobiety zmar³ej w po³ogu lub rozpacza- j¹cej po swym zmar³ym dziecku. „W micie greckim by³a wyrazi- cielem parki Atropos, która przecina niæ ¿ycia ludzkiego. By³a te¿

ptakiem nimfy Kalipso, której wyspa, Ogygia, pe³na by³a symboli

œmierci, a wiêc sów, soko³ów, kormoranów oraz topól” (Kopaliñ- ski 1990).

Mo¿na j¹ wi¹zaæ tak¿e z kazirodztwem, gdy¿ wg greckiej le- gendy sowa to Nyktimene – zaczarowana córka króla Lesbos, bêd¹ca jego na³o¿nic¹. Za karê ucieka ze wstydu przed œwiatem i kryje siê w mrocznych rozpadlinach “Metamorfozy” Owidiusza).

W sowê zamieniona zosta³a tak¿e córka piekarza, gdy odmówi³a chleba dŸwigaj¹cemu krzy¿ Jezusowi (“Sowa by³a córk¹ pieka- rza” – mówi Ofelia. W. Szekspir: Hamlet).

W antycznej Grecji uczyniono z sowy symbol m¹droœci, atry- but Ateny, a tak¿e miasta Aten i tamtejszej Akademii. Greckie powiedzenie: „woziæ sowê do Aten” odpowiada polskiemu – „no- siæ drwa do lasu”, czyli spe³niaæ pracê bezsensown¹ niepotrzeb- n¹ nie przynosz¹c¹ nikomu ¿adnego po¿ytku. Popularnoœæ sowy znalaz³a odbicie w umieszczeniu jej wizerunku na monetach at- tyckich. St¹d ³aciñskie powiedzenie „noctua volat” (sowa fru- wa), znaczy³o w przenoœni: pieni¹dz zmienia w³aœciciela – ktoœ

bierze ³apówkê. Obserwuj¹c nasz¹ rzeczywistoœæ, mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e „w powietrzu a¿ roi siê od sów”.

Jako ptak m¹droœci, a nie korupcji i œmierci, sowa jest wyobra-

¿eniem nauki i nocnych studiów. Bêd¹c ptakiem Ateny, zapewne chodzi tu o puszczyka (Strix aluco) lub pójdŸkê, jest wyobra¿e- niem wiedzy racjonalnej (w przeciwieñstwie do wiedzy intuicyj- nej reprezentowanej przez or³a), a tak¿e wiedzy tajemnej, gnozy.

Sowa by³a tak¿e atrybutem Asklepiosa, a wiêc i medycyny. Od czasów antycznych do wspó³czesnych utrzymuje siê jej zwi¹zek z muzami, filozofi¹, sztuk¹ i literatur¹ (Kopaliñski 1990).

W interpretacji chrzeœcijañskiej sowa przybiera sprzeczne zna- czenia. Jest przede wszystkim atrybutem nauki œwieckiej w prze- ciwieñstwie do teologii reprezentowanej przez krzy¿. Dlatego wed³ug niektórych osób jest symbolem braku wiary i reprezentuje tych, którzy nie pragn¹ œwiat³a zbawienia (mowa tu o heretykach, mêdrcach i filozofach). Lwi dostrzegli w niej atrybut œwiêtego pustelnika, a nawet Chrystusa w nocnej pomroce cierpienia. “Jesz- cze inni, zw³aszcza w œredniowieczu, upatrywali w niej symbol Synagogi g³osz¹cej chwa³ê Prawa, ale nie dostrzegaj¹cej œwiat³a ewangelii; by³a wyobra¿eniem z³oœci, k³amstwa, oszustwa, hipo- kryzji, Szatana jako Ksiêcia Ciemnoœci” (Kopaliñski 1990). Z tym ostatnim symbolem wi¹¿e siê pewien przes¹d. Otó¿ jeszcze nie- dawno do wrót stodó³ przybijano gawrona. Jako towarzysz cza- rownic, mia³ on odpêdziæ (parali¿owaæ) z³e moce uto¿samione z diab³em, pojawiaj¹cym siê pod postaci¹ puszczyka. Ów przes¹d, powszechnie pokutuj¹cy do po³owy XX w. (a nawet i obecnie!?), wynika z przyrodniczych obserwacji – podczas dnia stada pta- ków, m.in. gawronów, czêsto napastowa³y samotn¹ sowê.

Nasza sowa, ptak kontrowersyjny – jak widaæ, jest zarazem symbolem samotnoœci, czujnoœci, milczenia, rozmyœlania, umiar- kowania, m¹droœci, œwieckiej nauki, wiedzy racjonalnej, medy- cyny, nocnych studiów, jak i niewiedzy, niewiary, jasnowidzenia i proroctwa, sk¹pstwa, korupcji, podstêpu, rozpaczy i gniewu, z³ej wró¿by, demona (diab³a), a nawet œmierci, Przypuszczam, ¿e wiêk- szoœæ z Pañstwa przychyli siê do wypunktowania tych “pozytyw- nych cech” i przypisania ich naszym sowom ozdabiaj¹cym poli- techniczne sztukaterie. A swoj¹ drog¹– sowa, pospolity ptak, a jak wiele potrafi³a dokonaæ “zamieszania” w sferze kultury – w mi- tologii, literaturze, obyczajowoœci itp. A czy ³aciñska nazwa rzêdu sów.. Striges, nie kojarzy siê Pañstwu z ludow¹ nazw¹

„strzyga”?

Marcin S. Wilga Wydzia³ Mechaniczny

* Kilka lat temu prof. Krystyna B. Mêdrzycka, kierownik centrum Ochrony

Œrodowiska PG, pokaza³a mi sowê, prawdopodobnie puszczyka, zamiesz- kuj¹c¹ kana³ wentylacyjny na dachu budynku Chemii A. Tak wiêc zwi¹zki naszej uczelni z sowami wyra¿aj¹ siê nie tylko poprzez detale architekto- niczne. ale te¿ poprzez luŸne kontakty z prawdziwymi, ¿ywymi ptakami.

PójdŸka (Athene noctua,) – sztukateria w korytarzyku przy bocznym wejœciu do Gmachu G³ównego PG (fot. autor)

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przypadku, gdy funkcja nie jest ci¡gªa okre±l rodzaj nieci¡gªo±ci w

Wobec tego, uwzgl dniaj c j zykowe dyrektywy wykładni otrzymaliby my nast puj cy rezultat. Kontrolowanie jakiej działalno ci z punktu widzenia legalno ci oznaczałoby

P(λ~x.M) is solvable ⇐⇒ P(λ~x.N) is solvable Put it dierently:. C[M] is solvable ⇐⇒ C[N] is solvable Note: If M = η N then M

Uzasadnij, »e wysoko±¢ w trójk¡cie prostok¡tnym wysoko±¢ poprowadzona z wierzchoªka przy k¡cie prostym ma dªugo±¢ b¦d¡c¡ ±redni¡ geometryczn¡ dªugo±ci odcinków

Coraz czêœciej do pomiarów wielkoœci geometrycznych s¹ stoso- wane metody cyfrowej analizy obrazu [1, 2, 6, 7]. Znane dotychczas metody optyczne takie jak mikroskopy pomiarowe

Poka», »e funkcja jednostajnie ci¡gªa na ograniczonym przedziale (a, b) posiada granice jed- nostronne na ko«cach przedziaªu3. Poka», »e suma funkcji jednostajnie ci¡gªych

Zgodnie z zało eniami pracy wszystkie tłuszcze zastosowane do wytworzenia ciast francuskich ró niły si istotnie statystycznie pod wzgl dem zawarto ci izomerów trans

Powtórzona ocena mikrobiologiczna wyrobów wegetaria skich po zastosowaniu dłu szego okresu parzenia oraz wprowadzeniu do przetwórni zasad Dobrej Praktyki Higienicznej