Prehistoria.
Okres mojej obecnoci jako naukowca na Politechnice, lat 7+1, jest klasycznym przyk³adem w ¿yciu akademickim. Pierw- sze siedem lat wypracowanie urlopu na- ukowego, po siedmiu latach sam sab- batical. Zosta³em zaproszony przez w³a- dze uczelni w 1995. Odczuwa³em potrze- bê uczestniczenia w rozwoju dzia³alno-
ci naukowej na PG, w tym aktywnej wspó³pracy. Pierwsz¹ prób¹ by³a wspól- na praca z Katedr¹ Hydroakustyki (Wy- dzia³ Elektroniki): prof. A. Stepnowskim, dr. K. Zachariaszem, M. Moszyñskim. Te- maty efekty nieliniowe, wyznaczenie sta³ych orodków przez pomiary sk³ado- wych pól akustycznych. Wszystko na pod- stawie pewnych podejæ analitycznych, pozwalaj¹cych uzyskiwaæ sta³e wchodz¹- ce do wzorów. W trakcie pracy nast¹pi³ rozwój kontaktów z uczelni¹ w Kalinin- gradzie/Królewcu (pracowa³em tam 30 lat), zorganizowano kilka wizyt, uczest- nictwo w konferencjach; wspólne publi- kacje, doktoraty, wnioski na granty. W sk³ad grupy wchodz¹ dr. A. Perielomowa oraz doktoranci: A. Sukhov (by³ tutaj trzy lata, po czym wróci³ do Kaliningradu), I.
Vereshchagina (obroni³a doktorat rok temu) i M. Kumirek-Ochrymiuk moja obecna doktorantka. W pracach brali udzia³ stu- denci, m. in. M. Szymaniak, który po uzy- skaniu tytu³u magistra rozpocz¹³ pracê w Instytucie Maszyn Przep³ywowych. Zaj- muje siê on atrakcyjnym tematem: oddzia-
³ywania fal dwiêkowych z zaburzeniem warstwy przyciennej od których z kolei zale¿y stan oderwania cieczy od cia³a, wiêc wzrost oporu cia³a wskutek ruchu w orod- ku ci¹g³ym. Doæ przypadkowo rozpocz¹-
³em d³ugotrwa³¹ i ju¿ owocuj¹c¹ wspó³pra- cê z eksperymentatorem prof. W. Lewan- dowskim z Wydzia³u Chemicznego. Bada- my równie¿ zjawiska zachodz¹ce w war- stwach przyciennych od których zale¿y wymiana ciep³a.
Nieliniowoci podstawowych równañ Fouriera-Kirchhoffa i Naviera-Stokesa okrelaj¹ kszta³t warstwy przyciennej i charakter przekazu ciep³a. Mo¿na powie- dzieæ, ¿e powsta³a (nieformalna) grupa badawcza w dziedzinie fizyki cieczy ma charakter miêdzywydzia³owy bior¹ w niej udzia³ studenci i doktoranci. Niedaw- no wzmocni³y siê kontakty z prof. K³u- skiem z Instytutu Oceanologii: badania fal
akustycznych, odbitych od pêcherzyków w wodzie wa¿ne zjawisko nieliniowe rozpraszanie kombinowane.
Ale równowa¿nym, a mo¿e nawet - powa¿niejszym dzie³em okaza³o siê stwo- rzenie drugiej grupy, która ju¿ ma okre-
lone wspólne osi¹gniêcia/publikacje w tzw. teorii solitonów. Kilka s³ów o solito- nach, które s¹ rozwi¹zaniami wa¿nej kla- sy równañ ca³kowalnych.
Historia.
Aspekt matematyczny.
Formalizm Hamiltona-Jacobiego by³ wa¿nym krokiem w kierunku cis³ej defi- nicji ca³kowalnoci Liouvillea. Sam Ja- cobi jest znany jako odkrywca (1839) fak- tu, i¿ ruch po geodetykach na elipsoidzie jest zagadnieniem ca³kowalnym, rozwi¹- zywalnym przez funkcje hipereliptyczne.
[C.G. Jacobi Vorlesungen über Dynamik, Königsberg University 18421843 (edi- ted by Clebsch and published from Reimer, Berlin, 1884)]
Prace Jacobiego w zakresie dynamiki, trwaj¹ce od roku 1837, by³y silnie inspi- rowane formalizmem hamiltonowskim, w optyce opartym na zasadzie najmniejsze- go dzia³ania. Mo¿na powiedzieæ, ¿e pra- ce Hamiltona by³y dla Jacobiego tak¹ sam¹ inspiracj¹, jak prace Abela w bada- niach Jacobiego dotycz¹cych funkcji elip- tycznych.
[J. Liouville Note sur les \equations de la dynamique, J. Math. Pures Appl. 20 (1855), 137138.]
Ca³kowalnoæ w sensie Liouvillea opiera siê na pojêciu ca³ek pierwszych.
Dalej, patrz w: www.math.h.kyoto- u.ac.jp+.
Aspekt fizyczny.
W roku 1834 narodzi³a siê nowa dzie- dzina fizyki fizyka solitonów. Jednym z ojców tego dziecka by³ in¿ynier ze Szko- cji John Scott Russel. Poetyczny cytat z jego artyku³u opublikowanego w [Trans.
Royal Soc. Edinburgh XIV (1840)] (w moim t³umaczeniu, red. M. Czachor) brzmi nastêpuj¹co:
Obserwowa³em ruch ³ódki, która by³a szybko ci¹gniêta za pomoc¹ pary koni,
³ódka nagle zatrzyma³a siê jednak to nie dotyczy³o masy wodnej w kanale, ruch której ona spowodowa³a; woda zebra³a siê
wokó³ dziobu statku w stanie silnego wzbudzenia, potem szybko ten dziób opu-
ci³a, tocz¹c siê do przodu z du¿¹ prêdko-
ci¹, przyjmuj¹c kszta³t samotnego wzgó- rza, okr¹g³ego, g³adkiego i wyranie okre-
lonego zwa³u wody, który przed³u¿a³ swój bieg wzd³u¿ kana³u bez ewidentnych zmian formy albo zmniejszenia prêdko-
ci. Pod¹¿y³em za nim na koniu, wyprze- dzi³em go; toczy³ siê z prêdkoci¹ oko³o 8-9 mil na godzinê; zachowuj¹c swoj¹ postaæ d³ugoci rzêdu 30 stop (stopa = 0,3 m) i wysokoci od stopy do pó³torej sto- py. Jego wysokoæ z czasem zmniejsza³a siê i po dwóch milach polowania zgubi³ go w zakrêtach kana³u. Tak w sierpniu 1834 odby³o siê moje pierwsze spotkanie z tym niezwyk³ym i piêknym zjawiskiem, które nazwa³em fal¹ postêpow¹ (transla- cyjn¹).
To by³ w³anie ten sam SOLITON, o którym mowa. W pracy 1844 Russel po- daje ju¿ klasyfikacjê fal powierzchniowych oraz mówi o a large progressive solitary wave o samotnej fali przesuniêcia.
Odnonik: http://www.igf.fuw.edu.pl/
zp/pr.html
Tylko w latach 60. odkryto, ¿e równa- nia opisuj¹ce takie solitony nale¿¹ do ca³- kowalnych.
Nowa historia.
Solitony optyczne.
Rozchodzenie siê nieliniowych impul- sów w wiat³owodach optycznych by³o badane przez ponad 30 lat. Pomys³ u¿y- cia solitonów optycznych jako bitów in- formacji w bardzo szybkich systemach telekomunikacyjnych po raz pierwszy zosta³ zaproponowany w 1973 roku, a zaprezentowany eksperymentalnie w 1980. Z teoretycznego punktu widzenia fala propaguj¹ca w jednomodowych wia- t³owodach optycznych reprezentowana jest przez rodzinê skalarnych, nielinio- wych równañ Schrödingera (NLS, te¿ ca³kowalne!). Powstanie optycznych so- litonów jest skutkiem wzajemnego od- dzia³ywania pomiêdzy rozprzestrzeniaj¹- cym siê impulsem a nieliniow¹ reakcj¹ orodka (efekt Kerra), które prowadz¹ do intensywnej zale¿noci zmiany fazy im- pulsu (znane jako modulacja fazy). W przypadku wiat³owodów dwój³omnych i wielofunkcyjnych z modulacj¹ fazy (SPM) nale¿y rozwa¿yæ poprzeczn¹ mo- dulacjê fazy (XPM); impuls ewoluuje zgodnie z równaniami uk³adu równañ Schrödingera (CNLS), prowadzi to do
Solitony na Politechnice
zale¿noci fazy ka¿dego modu wiat³owo- du od intensywnoci modów.
Równania CNLS s¹ wszechobecne w tym sensie, ¿e maj¹ ró¿norodne zastoso- wania, opisuj¹c paczkê falow¹ z uwzglêd- nieniem polaryzacji. Pojêcie przestrzen- nych solitonów optycznych wzbudza sze- rokie zainteresowanie. Niedawno odkry- to propagacjê wi¹zki w refraktywnym orodku oraz wystêpowanie nieliniowych efektów z ekstremalnie niskimi mocami optycznymi, opisuj¹cych zespó³ równañ N-CNLS. W ostatnich latach po obserwa- cjach tak zwanych czêciowo niespójnych solitonów wzbudzanych przez spójn¹ wi¹zkê wiat³a odnotowuje siê rosn¹ce za- interesowanie propagacj¹ solitonow¹ w fotorefrakcyjnych orodkach. Zosta³o równie¿ zaobserwowane dowiadczalnie oraz teoretycznie, ¿e równania N-CNLS odpowiadaj¹ klasie czêciowo spójnych, sta³ych solitonów (PCS). Solitony te zo- sta³y zinterpretowane jako wielosolitono- we z³o¿enia bêd¹ce nieliniowymi super- pozycjami kilku solitonów podstawo- wych. Dalej zak³adano, ¿e solitony PCS maj¹ zmienny kszta³t. Chocia¿ du¿a licz- ba prac publikowanych w literaturze opie- ra siê na badaniu propagacji solitonowej w równaniach CNLS, to cis³e wyniki s¹ rzadkie z wyj¹tkiem dwóch nieliniowych równañ Schrödingera ³¹czonych parame- trycznie. Równania te nazywane s¹ syste- mem równañ Manakova. Po raz pierwszy solitony Manakova uda³o siê zaobserwo- waæ w 1995 roku. W tym celu wykorzy- stany zosta³ laser NaCl:OH- pracuj¹cy na d³ugoci fali 1.55 µm, natomiast wiat³o- wód planarny AlGaAS, za pomoc¹ które- go przeprowadzony by³ eksperyment, mia³ d³ugoæ 14 mm. Wa¿noæ tego eks- perymentu polega na nowej mo¿liwoci
tworzenia bramek optycznych, co z ko- lei odkrywa drogê do nowej generacji komputerów optycznych (wed³ug wstê- pu do pracy dyplomowej K. Fialkowskie- go 2002 r.).
Dzieñ dzisiejszy.
Optyka nieliniowa i mechanika kwantowa.
Po uruchomieniu Katedry Fizyki Teo- retycznej i Metod Matematycznych razem z dr. hab. M. Czachorem zostalimy jej pracownikami. Rozmawiaj¹c o proble- mach ewolucji macierzy gêstoci zwi¹za- nych z nieliniow¹ mechanik¹ kwantow¹, zauwa¿ylimy, ¿e istnieje pewne podo- bieñstwo miedzy struktur¹ takich nielinio-
wych równañ i równaniami Eulera dyna- miki cia³a sta³ego. Takie podobieñstwa po- zwoli³y zastosowaæ metodê algebraiczn¹:
transformacjê Darboux-Backlunda (dres- sing), która pozwala³a wygenerowaæ ite- racyjne rozwi¹zania w postaci jawnej ob- szernej klasy podobnych równañ, z kolei
wprowadziæ modele; na podstawie wy- krytych w³asnoci modeli zrozumieæ nowe mo¿liwoci teorii. W ci¹gu ostatnich lat w katedrze FTiMS stworzy³a siê gru- pa, pracuj¹ca w dziedzinie teorii zjawisk nieliniowych-kwantowych. W tym s¹ ba- dania uk³adów ca³kowalnych teorii so- litonów. Kierunkiem badañ jest teoria roz- wi¹zania równania von Neumanna-He- isenberga. G³ównym osi¹gniêciem by³o uzyskanie pewnej klasy ca³kowalnych równañ tego typu. Wa¿nym przedmiotom badañ s³u¿¹ fale elektromagnetyczne w
wiat³owodach. Kilku studentów wykona-
³o prace magisterskie na bliskie tematy.
Do zespo³u do³¹czy³ siê dr. M. Kuna pra- cownik Katedry Równañ Ró¿niczkowych.
Grupa aktywnie wspó³pracowa³a z uni- wersytetami Belgii: FUB w Brukseli i Antwerpii, Uniwersytetem w Kaliningra- dzie; razem opublikowalimy jak dot¹d 19 prac w dziedzinie fizyki matematycz- nej, dotycz¹cej klasyfikacji równañ nieli- niowych operatorowych i ich zastosowañ.
Tymczasem rozwinê³y siê kontakty w Polsce (prof. B³aszak Uniwerystet Ada- ma Mickiewicza w Poznaniu, prof. Cie-
liñski Bia³ystok, prof. Popowicz Wro- c³aw). Niedawno odby³o siê spotkanie w Gdañsku na temat problemów dynamiki kwantowej nieliniowej.
Efektom ubocznym sta³o siê zastoso- wanie techniki dressing do zagadnieñ rozpraszania elektronów na cz¹steczkach
wspó³praca z kierownikiem Katedry prof.
M. Sienkiewiczem, z prof. J. Zubkiem , dr.
hab. I. Yurow¹ (Petersburg) i moim dokto- rantem S. Yaluninym (Kaliningrad).
Przysz³oæ.
To wszystko stworzy³o podstawy dla dalszego rozwoju organizacyjnego.
1. Granty. Ju¿ trzeci rok funkcjonuje grant KBN (kieruje nimi M. Czachor).
Grupa (przez Katedrê) ma zamiar jesz- cze do³¹czyæ siê do stworzenia pod- staw fizycznych monitoringu satelitar- nego Ba³tyku.
2. Sieci. Zaistnia³o w sieci Laboratorium Fizycznych Podstaw Przetwarzania Informacji: INFORMATYKA I IN¯Y- NIERIA KWANTOWA (patrz: strona
www Katedry). Zosta³ z³o¿ony wnio- sek o do³¹czeniu grupy do sieci NE- EDS nieliniowe równania ewolucyj- ne i uk³ady dynamiczne (6. Program Ramowy).
3. Konferencje w Gdañsku. W 2002 i 2003 odby³y siê workshopy Kwan- tyzacja i solitony z udzia³em specjali- stów z teorii solitonów z Polski i Kali- ningradu. W 2003 by³ te¿ goæ z Miñ- ska prof. Doktorov.
4. Studenci i doktoranci. Ju¿ trzech mo- ich absolwentów. (M. Jasiñski, M Ba- giñski, K. Fia³kowski) mia³o, a trzech studentów (Rochraf, Reichel, B³awat)
maj¹ tematy pracy zwi¹zane z teori¹ solitonów. Na stronie domowej Kate- dry mo¿na obejrzeæ listê doktorantów, skontaktowaæ siê z nimi to jest naj- lepszy sposób, by zapoznaæ siê z kie- runkami badañ i mo¿liwociami Ka- tedry FTiMS.
5. Miejsca pracy. Wa¿ne, ¿e wiêkszoæ absolwentów pracuje jako fizycy (M.
Jasiñski, K. Fia³kowski PAN, Bagiñ- ski WSZ w Elbl¹gu). Jestem pewien,
¿e dowiadczenie zdobyte w trakcie wspó³pracy z naszym zespo³em w cza- sie pracy magisterskiej albo doktorskiej pozwoli absolwentom pracowaæ w szerokim gronie badañ fizyko-tech- nicznych, zwi¹zanych z informatyk¹ modelowaniem/monitoringiem zjawisk przyrody.
Sergiej Leble Wydzia³ Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej
P³omieniowy analizator dwiêku (fot. Jerzy
Kulas)
T wierdzenie Bella jest jednym z bar- dziej frapuj¹cych odkryæ fizyki kwan- towej. Sformu³owane zosta³o w 1964 r. przez Johna S. Bella, fizyka z genewskiego CERN, jako wariant tzw. paradoksu Einsteina-Ro- sena-Podolskiego. Ujmuj¹c rzecz skrótowo, twierdzenie g³osi, i¿ nale¿y zachowaæ jak najdalej id¹c¹ ostro¿noæ w wypowiadaniu siê na temat zdarzeñ, które mog³yby siê wy- darzyæ, niemniej nie wydarzy³y siê.
Matematyka dowodu jest bardzo prosta, dostêpna ka¿demu, kto zna podstawowe w³asnoci zbiorów i rachunku prawdopodo- bieñstwa. Pomimo prostoty technicznej, twierdzenie ociera siê o subtelnoci natury logicznej trudne do uchwycenia i precyzyj- nego sformu³owania. Efektem owych trud- noci jest niegasn¹ca i pe³na emocji dysku- sja w pewnych krêgach fizyków, logików i filozofów. W czasach dzisiejszych dyskusja ta nabra³a równie¿ wymiaru zdumiewaj¹co przyziemnego. Okazuje siê bowiem, i¿ twier- dzenie Bella przek³ada siê bezporednio na pewne problemy zwi¹zane z bezpieczeñ- stwem szyfrowania danych. Praca autorstwa polskiego fizyka z Cambridge, Artura Eker- ta, pokazuj¹ca istnienie takiego zwi¹zku, jest obecnie najczêciej cytowan¹ prac¹ z dzie- dziny kryptografii.
Pierwszym krokiem konstrukcji prowa- dz¹cej do tezy twierdzenia jest pewna nie- równoæ, zwana nierównoci¹ Bella.
Zanim jednak do niej dojdziemy, musi- my zrozumieæ parê etapów porednich.
Nierównoci
Sporód ró¿nych relacji matematycz- nych charakteryzuj¹cych prawdopodobieñ- stwa, szczególn¹ rolê odgrywaj¹ nierówno-
ci. Przyk³adowo, dla dowolnego prawdo- podobieñstwa p zachodzi 0≤p≤1. Nierów- noæ ta jest w sposób oczywisty spe³niana w ka¿dym eksperymencie, gdzie przyjmu- je postaæ p=N
1/N; N
1jest liczb¹ trafieñ
przy N próbach, a liczba trafieñ nie mo¿e byæ wiêksza od liczby prób.
Inny rodzaj nierównoci pojawia siê dla wartoci rednich (oczekiwanych) zmien-
nych losowych. Dla przyk³adu, jako zmien- n¹ losow¹ wemy wynik rzutu kostk¹ do gry (lub ocenê w szkole). Wynikami mog¹ byæ: 1, 2, 3, 4, 5, 6. Przy N rzutach (lub ocenach) zanotujemy N
1jedynek, N
2dwó- jek, N
3trójek, itd. Wartoci¹ redni¹ liczby oczek (lub ocen) jest
<N>= N
1/N+2 N
2/N+3 N
3/N+4 N
4/N+5 N
5/ N+6 N
6/N.
Ka¿de dziecko wie, ¿e rednia ze stopni na okres nie mo¿e byæ wiêksza ni¿ 6 i mniej- sza ni¿ 1. Jest to w³anie przyk³ad nierówno-
ci dla redniej: zawsze zachodzi 1 ≤<N> ≤6.
Jeszcze inny typ nierównoci pojawia siê, gdy mylimy w kategoriach zbiorów.
Prawdopodobieñstwo, ¿e co nale¿y do zbioru A, nie mo¿e byæ mniejsze ni¿ praw- dopodobieñstwo, ¿e to co nie tylko nale¿y do A, ale dodatkowo równie¿ do jakiego
innego zbioru B, czyli, w notacji matema- tycznej, p(A∩B)≤p(A). Przyk³adowo, praw- dopodobieñstwo, ¿e zabawka w pokoju mojego dziecka jest klockiem, nie mo¿e byæ mniejsze ni¿ prawdopodobieñstwo, i¿ za- bawka jest czerwonym klockiem, gdy¿ czer- wonych klocków nie mo¿e byæ wiêcej ni¿
wszystkich klocków.
Jako szczególne zastosowanie takiej w³a-
nie nierównoci, rozpatrzmy nierównoæ dla trzech zbiorów zdarzeñ, mówi¹c¹, ¿e prawdopodobieñstwo posiadania trzech w³asnoci A, B, C nie jest wiêksze ni¿ praw- dopodobieñstwo posiadania dwóch z nich, czyli p(A∩C∩B)≤p(A∩B). Niech zbiór A odpowiada przedmiotom przyci¹ganym przez magnes, B przedmiotom p³ywaj¹- cym na powierzchni wody. Za pomoc¹ ma- gnesu i wody mo¿emy oddzieliæ rut od kulek pingpongowych, umieszczaj¹c nad naczyniem magnes lub wlewaj¹c do naczy- nia wodê. Zdarzenie nale¿¹ce do A∩B po- lega na znalezieniu przedmiotu przyci¹ga- nego przez magnes i równoczenie p³ywa- j¹cego w wodzie. Prawdopodobieñstwo p(A∩B)=0, gdy¿ to, co jest przyci¹gane przez magnes, nie chce p³ywaæ. Za³ó¿my teraz, ¿e rut i pi³ki mog¹ byæ zarówno czar- ne, jak i bia³e, a zbiór bia³ych przedmiotów oznaczmy jako C. Zbiorowi A∩C odpowia-
da wyci¹gniêcie bia³ej kulki rutu, a B∩C
bia³ej pi³ki, itd. Oczywiste jest, i¿
p(A∩C∩B)=0, gdy¿ to, co przyci¹ga ma- gnes, nie chce p³ywaæ, nawet jeli ograni- czyæ siê jedynie do bia³ych przedmiotów.
Czytelnik dziwi siê mo¿e, czemu dzie- lê w³os na czworo w kwestii tak oczywi- stej? Zast¹pmy wiêc nasz A zbiorem foto- nów przepuszczonych przez polaryzator li- niowy, przepuszczaj¹cy wiat³o spolaryzo- wane w p³aszczynie pionowej, B to samo dla polaryzatora ustawionego pozio- mo, a C dla polaryzatora nachylonego pod k¹tem 45 stopni wzglêdem pozosta-
³ych dwóch. Fotony pe³ni¹ rolê kulek z poprzedniego przyk³adu. Prawdopodo- bieñstwo przejcia przez idealny polary- zator wynosi 1. Prawdopodobieñstwo przejcia przez drugi polaryzator, ustawio- ny za nim, wynosi cos
2α, gdzie α to k¹t miedzy polaryzatorami. Jest to tzw. pra- wo Malusa. Je¿eli polaryzatory ustawione s¹ prostopadle, to p(A∩B)=0. Jednak¿e, je-
¿eli wstawiæ pomiêdzy dwa prostopad³e polaryzatory polaryzator nachylony pod k¹tem 45 stopni, to p(A∩C∩B)= 1 1 1 =1/
8. Je¿eli wiêc zawsze musi zachodziæ p(A∩C∩B)≤p(A∩B), to 1/8 L 0 co, jako
¿ywo, prawd¹ nie jest. Analogiczny pro- blem pojawia siê, gdy zamiast fotonów wemiemy elektrony, zamiast polaryzato- rów odpowiednio skonstruowane magne- sy, a polaryzacjê liniow¹ zast¹pimy mo- mentem magnetycznym. Odpowiednik prawa Malusa zawiera teraz prawdopodo- bieñstwo warunkowe cos
2(α/2), gdzie α to k¹t miedzy magnesami. K¹t po³ówkowy bierze siê z faktu, i¿ p(A∩B)=0, gdy od- wrócimy drugi magnes do góry nogami (czyli o 180 stopni), a nie o 90 stopni, jak to ma miejsce dla polaryzatorów.
Prawo Malusa potwierdzone jest w niezliczonych eksperymentach i nie bu- dzi w¹tpliwoci. Co wiêc najwyraniej jest nie tak z naszym pojêciem prawdo- podobieñstwa opartego na intuicji z teo- rii zbiorów. Odk³adaj¹c na póniej anali- zê tego zjawiska, sformu³ujmy kilka uwag. Sprzecznoæ, któr¹ uzyskalimy, jest prostym przyk³adem trudnoci, na które trafia siê, próbuj¹c pogodziæ zwy- k³y szkolny rachunek prawdopodobieñ- stwa z mechanika kwantow¹. Nierównoæ Bella jest trudnoci¹ podobnej natury, lecz g³êbsz¹. Okazuje siê, ¿e problem jest ogólniejszy i nie tkwi wcale w mechani- ce kwantowej, przynajmniej jeli chodzi o prawo Malusa.
O sposobach nieistnienia
.Jak wiadomo, smoków nie ma. Prymitywna ta konstatacja wystarczy mo¿e umys³owi prostackiemu, ale nie nauce, poniewa¿ Wy¿sza Szko³a Neantyczna tym, co istnieje, wcale siê nie zajmuje; banalnoæ istnienia zosta³a ju¿ udowodniona zbyt dawno, by warto jej powiêcaæ choæby jedno jeszcze s³owo...
Stanis³aw Lem, Siedem wypraw Trurla i Klapaucjusza
Prawo Malusa dla budzika
Poni¿szy przyk³ad poda³ Dirk Aerts z Brukseli w 1986 r. Uwa¿am go za obowi¹z- kowe æwiczenie dla ka¿dego, kto chce zro- zumieæ trudnoci z klasycznymi nierówno-
ciami, pojawiaj¹ce siê w mechanice kwan- towej.
Rozpatrzmy tarczê budzika. Umawiamy siê, ¿e zegar ma trzy wskazówki tej samej d³ugoci: czarn¹ godzinow¹, czerwon¹ mi- nutow¹ i ¿ó³t¹ do ustawiania budzenia.
Masê m umieszczamy na koñcu ¿ó³tej wska- zówki i na olep ustawiamy godzinê budze- nia. Nastêpnie bierzemy dwie masy m
1, m
2, których sumê znamy, np. m
1+ m
2=1g, ale nie znaj¹c z osobna wartoci m
1i m
2. Masê m
1przyklejamy na koñcu wskazówki go- dzinowej (czarnej), a m
2na koñcu minuto- wej (czerwonej). Nastêpnie ustawiamy go- dzinê na zegarze w taki sposób, ¿eby wska- zówki czarna i czerwona skierowane by³y przeciwnie, np. na 8:11, i mierzymy si³y przyci¹gania grawitacyjnego miêdzy masa- mi. Je¿eli przyci¹ganie jest silniejsze miê- dzy m i m
1, ni¿ miêdzy m i m
2, przesuwa- my wskazówkê budzenia na wskazówkê go- dzinow¹; w przeciwnym przypadku prze- suwamy j¹ na wskazówkê minutow¹. W pierwszym wypadku mówimy, ¿e wynikiem pomiaru jest +1, a w drugim, ¿e 1. Nastêp- nie usuwamy m
1i m
2, a m pozostawiamy na wskazówce budzenia w jej nowym ustawie- niu. Jako etap kolejny, ponownie zmienia- my godzinê na, przyk³adowo, 12:33 i po- wtarzamy procedurê, u¿ywaj¹c na nowo lo- sowo wybranych mas, m
1i m
2, spe³niaj¹- cych m
1+ m
2=1g.
Obliczmy teraz prawdopodobieñstwa wyniku +1 przy pierwszym pomiarze, oraz prawdopodobieñstwa wyników +1 i 1 w drugim eksperymencie, pod warunkiem, ¿e pierwszy pomiar da³ +1. W pierwszym eks- perymencie prawdopodobieñstwo zwi¹za- ne jest z brakiem informacji o dwóch zmien- nych: po³o¿eniu masy m oraz wartoci masy m
1. W drugim eksperymencie po³o¿enie m znamy, ale nie znamy wartoci masy m
1. Zak³adaj¹c, ¿e podzia³ 1g masy na m
1i m
2oraz m
1i m
2odbywa siê losowo i ¿e wszystkie mo¿liwe rozk³ady s¹ równie prawdopodobne, oraz wykorzystuj¹c wzór Newtona na si³ê grawitacyjn¹, uzyskujemy nastêpuj¹ce prawdopodobieñstwa:
p(8:11,+1)=1/2 (pierwszy eksperyment z nieznanym po³o¿eniem masy m), p(8:11,+1∩12:33,+1)= 1/2 cos
2(α/2), gdzie a to k¹t pomiêdzy wskazówkami godzino- wymi w obu eksperymentach. Uzyskalimy
wiêc prawo Malusa dla elektronów, które sprzeczne jest, jak ju¿ wczeniej ustalilimy, z nierównoci¹ p(A∩C∩B)≤p(A∩B)!
Sta³o siê co dziwnego. Matematyka i fi- zyka, których u¿ylimy, nie wykraczaj¹ poza poziom szko³y redniej, a sprzecznoæ pojawia siê na poziomie innego, równie pro- stego rozumowania.
¯eby zrozumieæ, o co chodzi, zauwa¿- my wpierw, i¿ koniunkcje postaci 8:11,+1∩12:33,+1 maj¹ sens jedynie dla zdarzeñ wystêpuj¹cych jedno po drugim.
Koniunkcja taka znaczy: przy ustawieniu wskazówek na 8:11 masa m spad³a na wska- zówkê godzinow¹; przy kolejnym pomiarze wykorzystuj¹cym ustawienie 12:33 ponow- nie spad³a na wskazówkê godzinow¹.
Zwróæmy uwagê, ¿e nie mamy wcale gwa- rancji, i¿ przy odwróceniu kolejnoci po- miarów, tj. wpierw 12:33, a potem 8:11, uzyskalibymy ponownie wyniki +1 i +1.
Dzieje siê tak dlatego, ¿e pierwszy pomiar zmienia po³o¿enie masy m na zegarze, i to w sposób ró¿ny dla ró¿nych ustawieñ wska- zówek.
Jak widaæ, w omawianym eksperymen- cie nie mo¿emy za³o¿yæ nawet, ¿e A i B
to logicznie to samo co B i A, gdy¿ po- rz¹dek zdarzeñ nie jest bez znaczenia. Zda- rzenie A zawiera w sobie stwierdzenie
masa m osi¹gnê³a wskazówkê godzinow¹ lub minutow¹ ustawione na 8:11, podczas gdy zdarzenie B, to masa m osi¹gnê³a wskazówkê godzinow¹ lub minutow¹ usta- wione na 12:33. Ma to sens dla zdarzeñ pojawiaj¹cych siê jedno po drugim, ale nie dla zdarzeñ zachodz¹cych równoczenie!
Oczywicie, poniewa¿ dla zbiorów zawsze zachodzi B∩A= A∩B, wnioskujemy, i¿
prawdopodobieñstw koniunkcji nie da siê tu modelowaæ za pomoc¹ algebry zbiorów.
Gdybanie probabilistyczne
Wyjanijmy sobie jeszcze jedn¹ kwestiê.
Wynik ka¿dego pomiaru jest jednoznacz- nie okrelony przez po³o¿enie masy m oraz wielkoæ masy m
1, gdy¿ wystarczy obliczyæ si³y przyci¹gania grawitacyjnego pomiêdzy m i m
1oraz m i m
2przy konkretnym usta- wieniu wszystkich trzech wskazówek bu- dzika. Prawdopodobieñstwa pojawiaj¹ siê, gdy brakuje nam czêci danych. Przypo- mnijmy, ¿e przed pierwszym pomiarem nie mamy ¿adnej informacji, a po pierwszym pomiarze znamy ju¿ po³o¿enie masy m.
Po³o¿enie to jest jednoznacznie okrelone przez wynik pierwszego pomiaru. Zagad-
nienie jest zupe³nie klasyczne, dlaczego zatem modelowanie prawdopodobieñstw przez zbiory nie ma mimo wszystko zasto- sowania?
Zauwa¿my, i¿ prawdopodobieñstwo zna- lezienia masy m na koñcu czarnej wskazów- ki po pierwszym pomiarze wynosi 1. A ile wynosi³o prawdopodobieñstwo znalezienia masy m na koñcu tej¿e czarnej wskazów- ki... przed pierwszym pomiarem, czyli
prawdopodobieñstwo warunku? Zero!
Niemniej, prawdopodobieñstwo warunko- we jest tu dobrze zdefiniowane, gdy¿ dla drugiego pomiaru istotne jest, gdzie znaj- duje siê masa m po pierwszym pomiarze, a nie przed. Akt uwarunkowania nie polega tu jedynie na uzyskaniu informacji o uk³a- dzie, czyli okreleniu, w jakim podzbiorze wszystkich mo¿liwych wartoci znajduje siê badana cecha uk³adu, lecz dodatkowo zmienia on uk³ad poprzez przeniesienie masy m z nieznanego po³o¿enia na koniec jednej z dwóch wskazówek budzika. Sytu- acja taka jest niemo¿liwa do poprawnego opisu przez prawdopodobieñstwa modelo- wane na zbiorach i zwi¹zana jest z tzw. pa- radoksem Borela, znanym z klasycznego rachunku prawdopodobieñstwa.
Natomiast zupe³nie inne zagadnienie po- jawia siê, gdy zapytamy jakie jest praw- dopodobieñstwo trafienia w tak¹ kombina- cjê mas i po³o¿eñ, ¿e gdybymy ustawili wskazówki na 8:11, to uzyskalibymy +1, przy czym +1 uzyskalibymy równie¿ wte- dy, gdybymy zamiast 8:11 wybrali 12:33.
Problem jest podobny do poprzedniego, je¿eli pomin¹æ ruch masy m. Poniewa¿ po-
³o¿enie masy m okreliæ mo¿na przez po-
danie k¹ta 0≤θ<360 stopni, a masa m
1spe³-
nia warunek 0≤ m
1≤1g, jako przestrzeñ pa-
rametrów mo¿emy przyj¹æ prostok¹t
[0,360]x[0,1]. Trzeba teraz okreliæ jak, dla
konkretnego ustawienia wskazówek godzi-
nowej i minutowej, wygl¹da zbiór parame-
trów postaci (θ,m
1), dla których si³a przy-
ci¹gania pomiêdzy masami m oraz m
1jest
wiêksza ni¿ dla mas m i m
2, obliczyæ to dla
dwóch ró¿nych ustawieñ wskazówek, wzi¹æ
czêæ wspóln¹, wreszcie policzyæ jej pole i
podzieliæ przez 360, czyli pole ca³ego pro-
stok¹ta. Prawdopodobieñstwo tak wyliczo-
ne nie z³amie ¿adnej nierównoci, któr¹
mo¿na wyprowadziæ w ramach modelu
opartego na algebrze zbiorów, ale w szcze-
gólnoci na pewno nie uzyskamy prawa
Malusa. Nie jest to jednak prawdopodobieñ-
stwo odpowiadaj¹ce sytuacji eksperymen-
talnej, gdy¿ pomiar zmienia po³o¿enie
masy. Na rys. 1 krzywa oscyluj¹ca opisuje prawdopodobieñstwo warunkowe cos
2(α/
2), a krzywa niedotykaj¹ca osi poziomej odpowiednie prawdopodobieñstwo dla pro- blemu z gdybaniem, jako funkcje k¹ta po- miêdzy wskazówkami godzinowymi.
Komplementarnoæ
Wed³ug Nielsa Bohra dwie wielkoci fi- zyczne nazywamy komplementarnymi, je-
¿eli wiedza na temat jednej z nich wyklu- cza lub zaburza znajomoæ drugiej. Bohr przyzwyczai³ nas do istnienia wielkoci komplementarnych w mechanice kwanto- wej, lecz ka¿dy z Czytelników po chwili zastanowienia poda jaki przyk³ad z ¿ycia wziêty. W kontekcie prawa Malusa dla budzika komplementarne s¹ wyniki pomia- rów dla 8:11 i 12:33. Rzeczywicie, w mo- mencie, gdy decydujemy siê na sprawdze- nie wyniku dla jednego konkretnego usta- wienia wskazówek, tak dalece i nieodwra- calnie niszczymy informacjê na temat wy- niku ewentualnego alternatywnego pomia- ru, ¿e traci sens pojêcie koniunkcji obu zmiennych losowych. Mówi¹c dok³adniej, istotnym elementem definicji wyniku po- miaru by³o dotarcie masy m do jednej z dwóch wskazówek, a przecie¿ masa ta nie mo¿e równoczenie dotrzeæ do dwóch ró¿- nych miejsc. W tym przypadku, prawdo- podobieñstwa wyliczone na podstawie gdybania maj¹ siê nijak do czêstoci wy- stêpowania wyników w konkretnych prak- tycznych eksperymentach. Nie ma nato- miast k³opotów z pomiarami wielkoci komplementarnych wykonywanych jeden po drugim.
Dotarlimy do niezwykle wa¿nego punk- tu naszego rozumowania, wiêc pójdmy jeszcze trochê g³êbiej.
Zmienne losowe, które rozwa¿alimy, mo¿na by³o wyraziæ za pomoc¹ funkcji przyporz¹dkowuj¹cych wartoci +1 lub 1 parametrom (θ,m
1) okrelaj¹cym konfigu- racjê mas m, m
1i m
2. W pierwszym ekspe- rymencie funkcja taka przyjmuje wartoæ A(θ,m
1)=+1, je¿eli si³a Newtona pomiêdzy
masami m i m
1jest wiêksza od si³y pomiê- dzy masami m i m
2. Chc¹c okreliæ wartoæ oczekiwan¹ zmiennej losowej A, musimy znaæ rozk³ady prawdopodobieñstwa dla obu parametrów, czyli jaki procent pola po- wierzchni prostok¹ta [0,360]x[0,1] zajmu- j¹ punkty (θ,m
1) spe³niaj¹ce A(θ,m
1)=+1. W drugim eksperymencie mamy zmienn¹ lo- sow¹ B(ϕ,m
1), gdzie ϕ okrela po³o¿enie wskazówki godzinowej, lecz rednie i prawdopodobieñstwa obliczamy jedynie wzglêdem zmiennej m
1. Tak wiêc zmien- ne losowe A(θ,m
1) i B(ϕ,m
1) s¹ funkcjami okrelonymi, odpowiednio, na prostok¹cie [0,360]x[0,1] i odcinku [0,1]. Precyzyjniej- sze by³oby zapisanie drugiej zmiennej lo- sowej jako B
ϕ(m
1). Trzeba wykazaæ du¿¹ ostro¿noæ przy rozpatrywaniu zmiennej lo- sowej odpowiadaj¹cej np. iloczynowi lub sumie wyników z pierwszego i drugiego po- miaru, gdy¿ prawdopodobieñstwo losowe- go trafienia w θ=ϕ jest zerowe, wiêc nie wolno bezkrytycznie dzieliæ przez prawdo- podobieñstwo warunku θ=ϕ (na tym w³a-
nie oparty jest pozorny paradoks odkryty przez Borela). Rzecz jasna, nie ma proble- mu z policzeniem wartoci oczekiwanej od- powiedniej zmiennej losowej, trzeba tylko pamiêtaæ, i¿ koniunkcje rozumiane s¹ w sensie wartoci pomiarów dla eksperymen- tów robionych jeden po drugim.
Dlatego te¿ nie wolno po prostu pomno-
¿yæ A(θ,m
1)B(θ,m
1) lub dodaæ A(θ,m
1)+B(θ,m
1), gdy¿ odpowiada³oby to zagadnieniu opartemu na gdybaniu, a wiêc innemu problemowi.
Korelacje
Ostatnim brakuj¹cym elementem uk³a- danki jest zrozumienie pojêcia korelacji miêdzy zdarzeniami.
Rozpatrzmy jako przyk³ad urz¹dzenie produkuj¹ce pary kostek do gry. Urz¹dze- nie skonstruowane w taki sposób, ¿e kost- ki z ka¿dej pary ustawione s¹ do siebie
ciankami maj¹cymi tak¹ sam¹ liczbê kro- pek, p. rys. 2. Z kostk¹ (jak z ka¿dym sze-
cianem) mo¿na zwi¹zaæ trzy osie wspó³- rzêdnych, w sposób pokazany na rysunku.
Ponadto, ka¿da cianka naturalnie definiu- je zmienn¹ losow¹ równ¹ +1, je¿eli liczba jej kropek jest parzysta, i 1, jeli jest nie- parzysta. Ow¹ zmienn¹ losow¹, odpowia- daj¹c¹ ciance prostopad³ej do osi x, y, lub z, oznaczymy, odpowiednio, jako A
x, A
y, A
z. Wprowadmy jeszcze zmienne losowe od- powiadaj¹ce kierunkom x, y, lub z, czyli A
x, A
y, A
z. Poniewa¿, jak wiadomo, suma kropek na przeciwleg³ych ciankach kostki
wynosi 7, wiêc je¿eli na jednej ciance licz- ba oczek jest parzysta, to na przeciwleg³ej musi byæ nieparzysta. Innymi s³owy, A
x=A
x, itd., przy czym zawsze wynosi ona +1 lub 1. Poniewa¿ urz¹dzenie produkuje pary kostek, wiêc takie zmienne losowe mo¿emy zwi¹zaæ z ka¿d¹ z kostek. Ozna- czajmy je liter¹ A dla kostki lewej, a B dla kostki prawej. Dodatkowo mamy wiêc zmienne B
x, B
y, B
zo analogicznych w³asno-
ciach jak poprzednio. Z rysunku widaæ, ¿e zawsze zachodzi równie¿ A
x=B
x, A
y=B
y, A
z=B
z. Ten ostatni ci¹g równoci nazy- wamy w³anie korelacj¹ pomiêdzy zmien- nymi losowymi A i B. Jest to nawet tzw.
idealna lub pe³na korelacja, gdy¿ dokonu- j¹c pomiaru zmiennej losowej na jednej kostce (czyli sprawdzaj¹c, czy liczba oczek na danej ciance jest parzysta, czy nie), au- tomatycznie dowiadujemy siê, i¿ odpowied- ni wynik dla drugiej kostki musi byæ prze- ciwny.
Nierównoæ Bella
Niech teraz A i A bêd¹ dowolnymi zmiennymi losowymi równymi +1 lub 1, zwi¹zanymi z kostk¹ lew¹, a B i B do- wolnymi analogicznymi zmiennymi loso- wymi zwi¹zanymi z kostk¹ praw¹. Przy- k³adowo, A =A
x, A =A
y, B =B
x, B =B
z, lub jakakolwiek inna kombinacja tych lub jeszcze innych zmiennych losowych, byle przyjmowa³y jedynie wartoci +1, 1.
Utwórzmy nastêpnie now¹ zmienn¹ loso- w¹ C=AB+AB+ABAB. W naszym przyk³adzie oblicza siê j¹ dla pojedynczej pary kostek poprzez policzenie oczek na
ciankach odpowiadaj¹cych zmiennym A
=A
x, A =A
y, B =B
x, B =B
z, nastêpnie wykonaniu odpowiednich dzia³añ po pod- stawieniu wartoci zmiennych losowych, które znajdziemy dla tej konkretnej pary.
Twierdzê, ¿e jakiegokolwiek wyboru doko- namy i jakiekolwiek kombinacje plusów i minusów nam wyjd¹, wartoci¹ C zawsze oka¿e siê +2 lub 2. Dowód jest natych- m i a s t o w y . C = A B + A B + A B AB=A(B+B)+A(BB). Jeli BB=0, to B+B≠ 0 i odwrotnie, ale wtedy cz³on, któ- ry jest ró¿ny od 0, wynosi +2 lub 2. Wyni- ka z tego wa¿na nierównoæ dla wartoci oczekiwanej, 2 ≤ <C> ≤2. Jest to w³anie os³awiona nierównoæ Bella, zazwyczaj po- dawana w postaci jawnie rozpisanej, jako
|<AB>+<AB>+<AB><AB> |≤2.
Na pierwszy rzut oka jest to nierównoæ
bardzo ogólna, stosuj¹ca siê do wszystkich
zmiennych losowych przyjmuj¹cych war-
toci +1 i 1. Sprawdmy, czy jest ona spe³-
niona w eksperymencie z budzikiem, je¿eli
Rys. 1
zmiennymi A bêd¹ wyniki pierwszych po- miarów, a B drugich. £atwo pokazaæ, i¿
dla naszego budzika
<AB> = cos α
AB, gdzie α
ABjest k¹tem miêdzy wskazówkami godzinowymi dla pierwszego i drugiego pomiaru. Wybierz- my teraz nastêpuj¹ce ustawienia wskazó- wek godzinowych: A = 1:30, A = 10:30, B
= 12:00, B = 3:00. Uzyskujemy rednie
<AB> =<AB> =<AB> = cos 45°=1/√2,
<AB> = cos 135°=1/√2, a wiêc
<C>=2√2≈2,83, czyli sporo powy¿ej gór- nego ograniczenia narzuconego przez nie- równoæ Bella.
Czytelnik zapewne nie jest szczególnie wstrz¹niêty z³amaniem kolejnej nierówno-
ci zd¹¿ylimy ju¿ siê przyzwyczaiæ do paradoksalnych w³asnoci naszego budzi- ka. Niemniej pouczaj¹ce jest zastanowie- nie siê nad formaln¹ przyczyn¹ k³opotu.
Tkwi ona w prawie Malusa, co widaæ ze wzoru cos α= cos
2(α/2) sin
2(α/2), gdzie pierwszy wyraz to suma prawdopodo- bieñstw wyników A=+1, B=+1 oraz A=
1, B= 1; drugi wyraz odpo- wiada zdarzeniom A=+1, B=1 oraz A=1, B=+1, a uredniamy iloczyn wyników pierwszego i drugiego pomia- ru. Ponadto pope³nilimy co najmniej jedno nadu¿ycie.
Za³o¿ylimy bowiem, i¿ to samo B wystêpuje w iloczy- nach AB oraz AB, a przecie¿
B odpowiada pomiarowi wy- konanemu po uprzednim zmierzeniu A lub A, które to pomiary zmieniaj¹ stan bu- dzika w zupe³nie inny spo- sób. Bardziej prawid³owe by-
³oby pisanie B
Aoraz B
A, gdzie dolny indeks zaznacza rodzaj uprzedniego pomiaru.
Ale wtedy mamy do czynie- nia ze zmienn¹ losow¹ C=AB
A+AB
A+AB
AAB
A=A(B
A+B
A)+A(B
AB
A) i nie mo¿emy zak³adaæ, i¿ B
A
+B
A≠ 0 implikowane jest przez B
AB
A=0, gdy¿ s¹ to zupe³nie inne zmienne lo- sowe. Jedynym ogranicze- niem, jakie z pewnoci¹ za- chodzi, to 4 ≤ <C> ≤4.
W przypadku, gdy B
A≠ B
Amówimy, ¿e jest nielokalny, okrelenie, które stanie siê ja-
niejsze w dalszej czêci.
Bell, w swej s³ynnej pracy, zwróci³ uwagê na tê w³anie mo¿liwoæ obejcia nierów- noci. Zobaczymy wkrótce, czemu jest to problem o wadze zupe³nie zasadniczej dla naszego rozumienia wiata kwantowego.
Dwa po³¹czone budziki
Rozpatrzmy teraz dwa budziki, lewy i prawy, maj¹ce wspólny mechanizm usta- wiania budzenia. Chodzi o to, ¿eby jedna osoba by³a zawsze budzona 6 godzin pó- niej ni¿ druga i ¿eby mo¿na to by³o usta- wiaæ za jednym zamachem. Jeli przekrê- ciæ wskazówkê budzenia na jednym zega- rze np. na 5:00, automatycznie drugi usta- wia siê na 11:00, itd. Poza tym budziki s¹ od siebie niezale¿ne. Przeprowadmy teraz na naszej parze budzików pomiary przyj- muj¹c, i¿ pierwszy pomiar wykonujemy na lewym budziku, a drugi na prawym. Wy- nik A=+1 dla ustawienia 8:11 powoduje przestawienie siê ¿ó³tej wskazówki na le- wym budziku z miejsca, w którym by³a, na 8:11. Natomiast pomiar ten powoduje prze- stawienie siê wskazówki budzenia na pra- Rys. 2
wym budziku na 2:11. Nastêpnie dokonu- jemy pomiaru zmiennej B na prawym bu- dziku dla ustawienia 12:33 (nawiasem mó- wi¹c, nie da siê takich pomiarów wykonaæ równoczenie bez zepsucia mechanizmu ustawiania budzenia). Rozumowanie do- k³adnie takie jak poprzednio prowadzi do prawdopodobieñstw p(8:11,+1)=1/2, p(8:11,+1∩12:33,+1)= 1/2 sin
2(α/2), gdzie a to k¹t pomiêdzy wskazówkami godzino- wymi w obu eksperymentach, a rednia wy- korzystywana w nierównoci Bella wynosi
<AB> = cos α
AB, wiêc nierównoæ znowu jest z³amana, z przyczyn identycznych jak dla jednego budzika.
Sedno sprawy: stany spl¹tane
Sedno sprawy tkwi w fakcie, i¿ dwa fo- tony wyemitowane w pewnych procesach atomowych prowadz¹ do analogicznych prawdopodobieñstw, dok³adniej do <AB>
= cos (2α
AB). O parach fotonów posiada- j¹cych te w³asnoæ mówimy, i¿ s¹ w stanie maksymalnie spl¹tanym. Podobnie jak w wypadku jednofotonowego prawa Malusa, rolê budzików przejmuj¹ polaryzatory. Za- uwa¿amy pozorne podobieñstwo dwóch ta- kich fotonów do pary kostek do gry. Praw- dopodobieñstwa wyników +1 dla pierwsze- go pomiaru, czyli zmiennej losowej A, wy- nosz¹ w obu przypadkach 1 (jest taka sama szansa trafienia w nieparzyst¹ liczbê oczek, jak w parzyst¹; taka sama jest szansa, ¿e foton przejdzie przez polaryzator, jak ¿e nie przejdzie). Je¿eli wybraæ polaryzatory rów- nolegle, to je¿eli lewy foton przez niego przejdzie, to drugi nie i odwrotnie. Dla kostek jest tak samo: je¿eli mierzymy licz- bê oczek na lewej kostce, to wynik parzy- sty oznacza nieparzyst¹ liczb¹ na drugiej kostce. Obrotowi polaryzatora o 90 stopni odpowiada wybór przeciwleg³ej cianki.
Tyle, ¿e kostki nie ³ami¹ nierównoci Bel- la, a fotony tak.
Pytanie postawione przez Einsteina, Ro- sena i Podolskiego w 1935 r., a przeformu-
³owane dla polaryzacji, znane jest dzi jako problem zmiennych ukrytych i brzmi nastê- puj¹co: Czy jest mo¿liwe, ¿eby polaryza- cje fotonów nie istnia³y w jakim zdrowo- rozs¹dkowym sensie ju¿ przed pomiarem, je¿eli mierz¹c polaryzacjê fotonu lewego i uzyskuj¹c wynik +1, wiemy z ca³¹ pewno-
ci¹, jaki wynik da analogiczny pomiar
przeprowadzony na drugim fotonie? Inny-
mi s³owy, czy istniej¹ jakie ukryte zmien-
ne, o których milczy mechanika kwantowa,
a które odpowiedzialne s¹ za rezultaty po
miarów przeprowadzanych na uk³adach kwantowych? W wypadku budzika zmien- nymi ukrytymi s¹ k¹t θ i masa m
1.
Bell udzieli³ odpowiedzi znanej obecnie jako twierdzenie Bella: Je¿eli polaryzacje istniej¹ w jakimkolwiek sensie przed po- miarem, to uzasadnione jest gdybanie, a wiêc powinna byæ spe³niona nierównoæ Bella, chyba ¿e dwa takie fotony przez ca³y czas kontaktuj¹ siê ze sob¹ w jaki niepojê- ty sposób. Dowód z pracy Bella wykorzy- stuje znany nam ju¿ trik, który, przeformu-
³owany dla dwóch budzików, przyj¹³by postaæ
C(θ,m
1)=A
B(θ,m
1)B
A(θ,m
1)+ A
B’(θ,m
1)B’
A(θ,m
1)+ A’
B(θ,m
1)B
A’(θ ,m
1)- A’
B’( θ,m
1)B’
A’(θ,m
1)=
A(θ,m
1)[B(θ ,m
1)+B’(θ,m
1)]+ A’( θ,m
1)[B(θ,m
1)- B’(θ,m
1)] = ± 2,
gdy A
B(θ,m
1)= A
B’(θ,m
1)= A(θ,m
1) itd.
(czyli zachodzi warunek lokalnoci zmiennych ukrytych).
St¹d pytanie: Je¿eli A jest mierzone na Ziemi, a B gdzie w gwiazdozbiorze Cen- taura, to czy wci¹¿ zachodziæ bêdzie prawo Malusa <AB> = cos(2a
AB) pozostaj¹ce w sprzecznoci z nierównoci¹ Bella? A je¿e- li tak, to czy wiat jest nielokalny, czy mo¿e nie ma ¿adnych zmiennych ukrytych?
W warunkach laboratoryjnych prawo to dla spl¹tanych par fotonów sprawdzi³ Ala-
in Aspect z Orsay ponad 20 lat temu i wszystko siê zgadza z prawem Malusa, mimo i¿ prêdkoæ propagacji tajemniczego sygna³u musia³aby co najmniej kilkakrot- nie przekraczaæ prêdkoæ wiat³a. Szczerze powiedziawszy, nie wierzê w takie nielo- kalne, telepatyczne kontakty, chocia¿ kto wie?
Gdzie szukaæ rozwi¹zania?
Je¿eli wykluczymy szybsze od wiat³a kontakty telepatyczne, to czy pozostaje ja- ka dziura w ca³ym? Okazuje siê, ¿e jest jesz- cze kilka dziur, o czym mo¿e innym razem, ale zwróæmy uwagê na jedn¹ zasadnicz¹.
Zmienn¹ losow¹ C da siê zmierzyæ dla jednej pary kostek, ale nie dla pary budzi- ków lub fotonów. Osobno trzeba przepro- wadzaæ pomiary dla ka¿dej z czterech zmiennych losowych AB, AB, AB, AB.
Wynik pomiaru zmiennej AB uzyskany dla pierwszej pary jest zupe³nie niezale¿ny od wyniku pomiaru AB dla pary kolejnej, a wiêc A w pierwszym cz³onie sumy AB+AB
to nie to samo A, co w cz³onie drugim. Wy- ciagniêcie A przed nawias w równoci AB+AB= A(B+B) wymaga dodatkowych uzasadnieñ mo¿na siê spieraæ, czy s¹ one
oczywiste, czy nie. Nie ulega w¹tpliwo-
ci, i¿ je¿eli za³o¿ymy lokalnoæ, to pomiar A nie zak³óca pomiaru B i oba pomiary mo¿- na wykonaæ równoczenie na dwóch ró¿-
nych fotonach z tej samej pary. Ale ¿eby zmierzyæ AB+AB, potrzebujemy pomiarów trzech zmiennych losowych A, B i B, a fo- tony s¹ dwa. Tak wiêc dwie zmienne loso- we, B i B, odnosz¹ siê do jednego fotonu i natrafiamy na problem analogiczny do bu- dzika gdzie, jak ustalilimy, sytuacja odpo- wiadaj¹ca rzeczywistym pomiarom prowa- dzi³a do innych prawdopodobieñstw ni¿ ro- zumowanie oparte na gdybaniu.
W przypadku dwóch po³¹czonych budzi- ków stwierdzilimy, i¿ zmienne B
AB
Aoraz B
A+B
As¹ niezale¿ne od siebie, co unie- mo¿liwia³o wyprowadzenie nierównoci Bella. Wydaje siê jednak, i¿ ograniczenie jest g³êbsze: mo¿liwe jest, i¿ same zmienne lo- sowe postaci B±B (a wiêc równie¿ zmienna C o wartociach ±2) dla polaryzatorów s¹ logicznie bezsensowne równie¿ w przypad- ku lokalnym, nawet je¿eli za polaryzacjami kryj¹ siê jakie elementy rzeczywistoci, tak jak to mia³o miejsce dla budzika.
Powy¿sze stwierdzenie wielu moich ko- legów po fachu uzna zapewne za herezjê.
Uwa¿a siê doæ powszechnie, i¿ tzw. lokal- ny realizm, czyli po³¹czenie lokalnoci z ja- k¹kolwiek form¹ istnienia polaryzacji przed pomiarem, jest wykluczony przez rozumo- wanie oparte na nierównoci Bella. Ja tego zwi¹zku nie widzê i wcale nie zdziwiê siê, gdy kto wreszcie wymyli przekonuj¹cy kontrprzyk³ad do twierdzenia Bella. Przy- znaæ wszak trzeba, i¿ wszystkie znane mi próby, w³¹cznie z mymi w³asnymi, nie da³y wyniku w pe³ni zadowalaj¹cego. Póki co, z³amanie nierównoci Bella przez pary fo- tonowe pozostaje zagadk¹.
* * *
Je¿eli uda³o mi siê choæ trochê przybli-
¿yæ Czytelnikom problemy, z którymi bo- rykaj¹ siê mechanicy kwantowi, zawdziê- czam to w du¿ej mierze pierwszym s³ucha- czom mych wariacji na temat nierównoci Bella studentom naszego Wydzia³u.
Czytelników zainteresowanych pog³êbie- niem zagadnienia odsy³am do publikacji, któ- rych najbogatszym ród³em jest archiwum elektroniczne w Los Alamos National La- boratory, http://arxiv.org/archive/quant-ph.
Marek Czachor
Wydzia³ Fizyki Technicznej
i Matematyki Stosowanej
Rezonatory Helmholtza (fot. Jerzy Kulas)
P rzytoczone sentencje, dotycz¹ce dwu uniwersalnych nauk, stanowi³y mot- to wystawy powiêconej stuleciu obecno-
ci i rozwoju fizyki i matematyki w poli- technice od chwili jej uroczystego otwar- cia jako Königlische Technische Hoch- schule w 1904 do 1945 roku, a nastêpnie ich historii w powojennej Politechnice Gdañskiej. Wystawa jubileuszowa: 100 lat matematyki i fizyki na politechnice w Gdañsku, zorganizowana przez Wydzia³ Fizyki Technicznej i Matematyki Stoso- wanej oraz Bibliotekê G³ówn¹ Politech- niki Gdañskiej, towarzyszy³a Inauguracji Roku Akademickiego 2003/04 i zosta³a uroczycie otwarta przez JM Rektora PG prof. Janusza Rachonia 1 padziernika 2003 roku.
Obydwie dziedziny od wieków zajmo- wa³y szczególne miejsce w tradycjach naukowych Gdañska. Od 1743 istnia³o w Gdañsku jedno z pierwszych towarzystw naukowych Societas Physicae Experi- mentalis, póniej dzia³aj¹ce jako Na- turforschende Gessellschaft. Jego celem by³o prowadzenie i popularyzacja badañ z zakresu fizyki eksperymentalnej, a g³ów- nym przedmiotem zainteresowañ badaw-
czych mia³y byæ nauki przyrodnicze i ma- tematyczne.
Dzisiaj mo¿emy podziwiaæ unikatowy zbiór starodruków czêæ bezcennego ksiêgozbioru Towarzystwa Przyrodnicze- go, przekazanego w 1923 politechnice i pieczo³owicie przechowywanego w Bi- bliotece G³ównej PG.
Prezentowana wystawa powiêcona stuletniej tradycji rozwoju matematyki i
fizyki w politechnice, w sposób chrono- logiczny zaprezentowa³a w kilku grupach tematycznych historiê i kolejne etapy roz- woju obu dziedzin w ró¿nych okresach istnienia uczelni, od pocz¹tków jej po- wstania do czasów wspó³czesnych.
100-letnia tradycja rozwoju tych nauk, to nie jedyny jubileusz. We wspó³czesn¹ historiê Wydzia³u w roku 2004 wpisa³y siê kolejne daty: XXX rocznica rozpoczê- cia kszta³cenia na kierunku Fizyka Tech- niczna, XX rocznica Wydzia³u Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej i wreszcie 5-lecie kszta³cenia na kierunku Matematyka. Wielokrotny jubileusz sta³ siê okazj¹ do zaprezentowania historii, rozwoju i dorobku Wydzia³u.
Na wystawie, obok materia³ów i doku- mentów najnowszych, zaprezentowano zabytkowe zbiory, dokumenty, fotografie, oryginalne materia³y i eksponaty. Dawne i rzadko ogl¹dane urz¹dzenia i przyrz¹dy, z których niejeden ma swoje w³asne, barwne dzieje, pieczo³owicie przechowy- wane na Wydziale Fizyki oraz w Pracow- ni Historii PG. Wystawa by³a równie¿
okazj¹ do zaprezentowania licznych wy- dawnictw ze zbiorów Biblioteki G³ównej PG.
Rok 1904...
W czêci obejmuj¹cej najdawniejsze dzieje zaprezentowano historiê Instytutu Fizyki, który istnia³ od momentu powsta- nia politechniki w 1904 r. i organizacyj- nie wchodzi³ w sk³ad ówczesnego Wy- dzia³u Nauk Ogólnych. Pokazano sylwet- ki najwybitniejszych profesorów fizyki i matematyki zwi¹zanych z uczelni¹ do 1945 roku. Przedstawiono ich biogramy, kierunki zainteresowañ badawczych oraz dorobek naukowy.
Wystawa jubileuszowa 100 lat fizyki i matematyki na politechnice w Gdañsku
Matematyka jest najpiêkniejszym i najpotê¿niejszym tworem ducha ludzkiego.
Matematyka jest tak stara, jak stary jest cz³owiek.
Stefan Banach
Fizyka jest nauk¹ przyrodnicz¹ najbardziej podstawow¹ i wszechogarniaj¹c¹, wp³yw za jej na rozwój innych nauk przyrodniczych by³ i jest ogromny.
Richard P. Feynman
Prof. Adamczewski podczas wyk³adu (ze zbiorów Pracowni Historii PG) Pracownia w Instytucie Fizyki (Die Technische Hochschule Danzig, Berlin-Halensee 1930 r.)
(ze zbiorów Pracowni Historii PG)
Galeriê rozpocz¹³ pierwszy rektor Königlische Technische Hochschule Hans v. Mangoldt, profesor politechniki w l.1904-25, wybitny matematyk, specjali- sta w zakresie teorii liczb, który pozosta- wi³ funkcjê Mangoldta. Na wystawie za- prezentowano m.in. jego wydawnictwo dotycz¹ce politechniki z 1904 r., rêkopis ciesz¹cego siê du¿¹ s³aw¹ podrêcznika oraz jego wydanie z 1914 r.
Wród wybitnych fizyków tamtego okresu czasu zostali zaprezentowani dzia-
³aj¹cy na pocz¹tku wieku, m.in.:
l
pierwszy profesor zwyczajny fizyki w l.1904-11 w Gdañsku, przyby³y z Aachen Max Wien, którego zaintere- sowania naukowe podczas pracy w Gdañsku obejmowa³y zagadnienia z zakresu elektrotechniki wysokich czê- stotliwoci, w szczególnoci zagadnie- nia zwi¹zane z emisj¹ i odbiorem fal elektromagnetycznych;
l
wspó³pracownik i nastêpca Wiena na stanowisku profesora zwyczajnego fi- zyki prof. Jonathan Zenneck, który po- zosta³ w Gdañsku do roku 1913. Do jego g³ównych osi¹gniêæ nale¿a³o: uru- chomienie pierwszego po³¹czenia ra- diowego dla celów nawigacyjnych (1899-1900);
l
profesor zwyczajny fizyki Friedrich Krüger, wczeniej wyk³adowca chemii fizycznej. Prowadzone przez niego ba- dania naukowe koncentrowa³y siê na zagadnieniach z zakresu elektrochemii, hydrodynamiki i akustyki.
W okresie po pierwszej wojnie wito- wej swoj¹ dzialnoæ naukow¹ prowadzili w Gdañsku m.in. zaliczani do grona naj- wybitniejszych fizyków:
l
przyby³y w roku 1921 z Heidelbergu Carl Ramsauer, profesor zwyczajny fi- zyki na politechnice do 1928, odkryw- ca zjawiska, któremu nadano jego imiê
efektu Ramsauera. Z jego inicjaty- wy rozpoczêto rozbudowê Instytutu Fi- zyki, dziêki której w 1929 roku powsta-
³a najwiêksza i nowoczesna sala wy- k³adowa na (400 miejsc) Auditorium Maximum oraz naukowe i studenckie laboratoria;
l
Walther Kossel, profesor zwyczajny fi- zyki dowiadczalnej w l. 1932 1945, badacz rentgenowskich widm kryszta-
³ów i twórca teorii wi¹zañ, odkrywca efektu interferencji promieniowania rentgenowskiego wytwarzanego we- wn¹trz kryszta³ów, nazwanego efek- tem Kossela-Möllenstedta oraz nale-
¿¹cy do kadry za³o¿ycieli pierwszej
gdañskiej uczelni:
l
Eberhard Buchwald, przyby³y z Wro- c³awia profesor zwyczajny fizyki teo- retycznej na politechnice w Gdañsku w l. 1923-45. Rektor politechniki w roku akademickim 1929/30. Znany jako doskona³y wyk³adowca o szero- kich zainteresowaniach naukowych i humanistycznych, naukowo zajmowa³ siê g³ównie optyk¹. Za osi¹gniêcia na- ukowe zosta³ uhonorowany medalem Maksa Plancka.
W gronie matematyków, dzia³aj¹cych w tym okresie, znaleli siê m.in.:
l
Juliusz Sommer, profesor nadzwyczaj- ny matematyki w politechnice w Gdañ- sku od 1904 do 1937 roku. W roku akademickim 1924/25 rektor tej uczel- ni. W swoich badaniach naukowych specjalizowa³ siê w geometrii Hilber- ta. W 1907 roku wyda³ obszern¹ mo- nografiê zawieraj¹c¹ wyk³ady z teorii liczb oraz wprowadzenie do teorii cia³ algebraicznych;
l
Ernst Pohlhausen, profesor matema- tyki, specjalista w dziedzinie aerody- namiki. Rektor Technische Hochschu-
le w l. 1934-41, którego kadencja za- pisa³a siê w polskiej pamiêci wyst¹- pieniami antypolskimi w 1939 roku i wydaleniem polskich studentów z uczelni.
W tej czêci wystawy w gablotach zo- sta³y zaprezentowane m.in. dawne progra- my i sk³ady osobowe z l. 1904-1945, któ- re przybli¿a³y ówczesn¹ strukturê Insty- tutu oraz tematykê wyk³adów, oraz liczne prace, artyku³y i publikacje, w tym wiele z pocz¹tku wieku. Przedstawione zdjêcia prezentowa³y ówczesne wnêtrza pracow- ni i laboratoriów oraz aparaturê badaw- cz¹. Wród eksponatów znalaz³y siê licz- ne unikatowe urz¹dzenia i aparatura z przedwojennego wyposa¿enia ówczesne- go Instytutu Fizyki, w tym wyposa¿enie stanowisk badawczych. Szczególne zain- teresowanie budzi³y dawne urz¹dzenia, jak: busola stycznych do pomiaru sk³ado- wej natê¿enia pola magnetycznego Zie- mi, analizator dwiêku oparty na rezona- torach Helmholtza, induktor ziemski i inne, oraz dawne meble z pierwszego wy- posa¿enia Instytutu Fizyki. Ciekawostkê stanowi³ egzemplarz repetytorium z fizy-
Fotokopia Delegacji s³u¿bowej Stanis³awa Turskiego 14 lutego 1945 r.
ki, pochodz¹cy z biblioteki polskiej kor- poracji Helania oraz indeks polskiego studenta z wpisami zaliczonych wyk³a- dów z fizyki i matematyki w roku akade- mickim 1929/30.
Druga wojna zamknê³a ten okres dzia-
³alnoci uczelni, zakoñczony przekszta³- caniem politechniki w styczniu 1945 roku w szpital wojenny i opuszczeniem uczel- ni przez kadrê. W wyniku zarz¹dzonej ewakuacji politechniki, pracownicy i stu- denci Instytutu Fizyki, wraz ze sprzêtem dowiadczalnym oraz czêci¹ ksiêgozbio- ru biblioteki Instytutu, znaleli siê na te- renie Niemiec. 26 marca 1945 politechni- kê opuci³ ostatni niemiecki rektor prof.
E. Martyrer.
1945
Kolejna czêæ wystawy prezentuje hi- storiê powojennej uczelni, która prze- kszta³cona Dekretem Rady Ministrów z dnia 24 maja 1945 r. w polsk¹ pañstwow¹ szko³ê akademick¹ zaczê³a nowy etap ¿y- cia naukowego.
Poprzez oryginalne dokumenty, foto- grafie, biogramy, wydawnictwa ukazane zosta³y pionierskie czasy budowania uczelni od podstaw, powstanie i dzia³al- noæ pierwszych katedr oraz sylwetki wybitnych profesorów.
Trudne pocz¹tki tworzenia od podstaw polskiej uczelni wi¹¿¹ siê z nazwiskami wybitnych matematyków i fizyków. Ju¿
w pierwszej 5-osobowej grupie operacyj- neja Ministerstwa Owiaty na miasto Gdañsk, która przyby³a do zniszczonego, wypalonego Gdañska, znajdowa³ siê ma- tematyk dr Stanis³aw Turski (póniejszy rektor PG), który kierowa³ grup¹, oraz in¿.
Franciszek Otto, specjalista w zakresie geometrii wykrelnej. 5 kwietnia 1945 grupa jako pierwsza wesz³a na teren opuszczonej uczelni i przyst¹pi³a do od- budowy oraz uruchomienia politechniki.
Pierwszym fizykiem, który w sierpniu 1945 r. przyjecha³ do Gdañska, by³ Igna- cy Adamczewski, uznany wiatowy au- torytet z zakresu przewodnictwa elek- trycznego ciek³ych dielektryków, wycho- wawca kilku pokoleñ fizyków. To w³anie pierwszy wyk³ad z fizyki, wyg³aoszony przez prof. I. Adamczewskiego 22 pa- dziernika 1945 r. w sali Auditorium Ma- ximum dla studentów trzech Wydzia³ów:
Chemicznego, Architektury oraz In¿ynie- rii L¹dowej i Wodnej, zosta³ formalnie uznany za datê powstania Politechniki Gdañskiej. Datê, godziny i temat wyk³a- du potwierdza³y odrêczne notatki profe- sora, prezentowane na wystawie obok wykazu tematów wyk³adów z tamtego okresu.
Na wystawie zaprezentowano pocz¹t- ki utworzonych w Politechnice Gdañskiej Katedr Matematyki i Fizyki, pierwsze lata dzia³alnoci oraz ich rozwój. Zaprezento- wano najwybitniejsze sylwetki kierowni- ków katedr, ich biogramy, kierunki prac badawczych i dorobek naukowy.
Katedry Fizyki
Ju¿ w po³owie sierpnia 1945 r. powsta³a pierwsza Katedra Fizyki, utworzona i kie- rowana przez prof. Ignacego Adamczew- skiego. 21 wrzenia otrzyma³ on oficjal- n¹ nominacjê na kierownika II Katedry Fi- zyki, któr¹ kierowa³ do roku 1969. Jed- noczenie obj¹³ te¿ kierownictwo Zak³a- du Fizyki Medycznej Akademii Medycz- nej w Gdañsku. Ten okres dzia³alnoci or- ganizacyjnej i naukowej prezentuj¹ licz- ne publikacje, bogaty zbiór fotograficzny oraz dokumenty.
Z I Katedr¹ Fizyki, powo³an¹ w listo- padzie 1945 r. przy uruchamianym w³a-
nie Wydziale Mechanicznym, zwi¹zane by³y tak wybitne nazwiska kolejnych kie- rowników Katedry, jak:
l
pierwszy kierownik prof. Mieczys³aw Wolfke, by³y profesor Politechniki Warszawskiej, jeden z najwybitniej- szych fizyków okresu przedwojenne- go, uczony wiatowej s³awy, wspó³od- krywca dwu odmian helu i prekursor holografii;
l
prof. Arkadiusz Piekara, sprowadzony z Poznania wybitny fizyk i b³yskotli- wy dydaktyk, kierownik Katedry od 1946 do 1952 r. Tematyka badañ na-
ukowych prowadzonych pod kierun- kiem prof. A. Piekary obejmowa³a po- laryzacjê dielektryczn¹ w cieczach di- polowych, ferroelektryki oraz efekty elektrooptyczne w dielektrykach;
l