• Nie Znaleziono Wyników

Nauczyciel w roli krytyka literackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauczyciel w roli krytyka literackiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Nauczyciel w roli krytyka literackiego

ANNA JANUS-SITARZ*

Artykuł przedstawia przyczyny niechęci młodych ludzi do literatury pięknej i sposoby zmotywowania digi- talnych tubylców do lektury. Autorka rozważa możliwość czerpania przez polonistów szkolnych inspiracji z warsztatu krytyki literackiej. Za szczególnie skuteczne uważa wykorzystywanie na lekcjach literatury naj- nowszej, niezaanektowanej przez internetowe streszczenia, co stanowi wyzwanie interpretacyjne zarówno dla nauczyciela, jak i dla ucznia. Inne sposoby, jakie winien wziąć pod uwagę polonista pragnący wychować prawdziwego czytelnika, to odejście od instrumentalizmu w edukacji literackiej, eksponowanie przez na- uczyciela osobistej fascynacji literaturą oraz organizowanie zajęć w „wolnej strefie czytania”.

* Wydział Polonistyki, Uniwersytet Jagielloński. Adres do korespondencji: Anna Janus-Sitarz, Katedra Polonistycz- nej Edukacji Nauczycielskiej, Wydział Polonistyki Uni- wersytetu Jagiellońskiego, ul. Gołębia 16, 31-007 Kraków.

Adres email: anna.janus-sitarz@uj.edu.pl

Z doświadczeń lektury nieczytanej

W

dawnych czasach, gdy Internet dopiero raczkował, gdy nikt nie słyszał o ipo- dach, awatarach i  o plotku.pl, a  książka nie była rzadkością w rękach młodego człowieka, rolą polonisty było tak poszerzyć czytelnicze kompetencje uczniów, by zrozumieli oni wię- cej, głębiej; by ich czytelnicza satysfakcja po- szerzała się o możliwości dostrzegania inter- tekstualnych dialogów, arcydzielnej kompo- zycji, nowatorskiego stylu. Obecnie głównym zadaniem prowadzących lekcje języka pol- skiego jest sprawić, by ta książka w ogóle zna- lazła się w zasięgu wzroku nastolatka, odnaj- dującego na monitorze wszystko, co wydaje się potrzebne: skrótowe informacje i rozryw- kę, jakiej tylko zapragnie: od gier, muzycznych nowości, skandali z życia celebrytów, po inte- raktywne virale i demotywatory.

Szkolna polonistyka dostrzega nową wir- tualną rzeczywistość, świadoma jest jej siły i  atrakcyjności, wpuszcza ją więc do szkol-

nych podręczników i do sal lekcyjnych. Pró- buje dorównać atrakcyjności Internetu, na- dążać za postępem technologicznym. Na lek- cji o Żeromskim jako rozgrzewka pojawia się hiphopowy teledysk, prezentacja w Prezi lub przynajmniej w Power Poincie. Digitalny tu- bylec zapytany o utwory pisarza, w wyszu- kiwarce szybko znajduje jego biogram, a ry- walizujące zespoły uczniów wypełniają na punkty arkusze pracy lub wykonują zadanie WebQuestu. Jest atrakcyjnie i aktywizująco.

Literatura nie jest tu niezbędna. Wszyscy ra- dzą sobie coraz sprawniej bez niej. Nauczycie- le nauczyli się prowadzić lekcje bez oczekiwa- nia, że ktoś w klasie przeczyta lekturę. Ucznio- wie przyzwyczaili się, że nikt nie będzie miał wobec nich takich oczekiwań. Pozostaje zadać pytanie: czemu służą lekcje literatury?

Według badań wciąż jeszcze wielu uczniów szkoły podstawowej deklaruje, że lubi czy- tać. Sytuacja zmienia się w gimnazjum. Tu już 40% to zdecydowani przeciwnicy ksią- żek1. W  szkołach ponadgimnazjalnych aż

1 Odwołuję się do badań własnych oraz prowadzonych pod moim kierunkiem przez uczestników seminariów li- cencjackiego i  magisterskiego na Wydziale Polonistyki UJ w latach 2009/2010 oraz 2010/2011.

(2)

54% spośród ponad 1000 respondentów zadeklarowało, że nie lubi czytać (bo: „to nudne” i „do niczego mi się to w życiu nie przyda” lub wprost: „nie mam czasu na pierdoły”). W badanej grupie młodzieży li- cealnej jedynie 13% uczniów czytało pra- wie wszystkie lektury szkolne. Pozostali czerpali informacje o  dziele z  bryków in- ternetowych (34%) lub papierowych (21%), ze streszczeń przygotowanych przez ko- legów lub poznawali treść dopiero na lek- cjach języka polskiego.

Powszechne i  frustrujące doświadczenia lekcji z lektury nieczytanej budzą wiele py- tań. Jaki jest sens dotychczasowych prak- tyk szkolnej analizy i interpretacji obowiąz- kowego kanonu? Jak uczyć, by szkolne spo- tkania z literaturą nie były ostatnimi w życiu współczesnej młodzieży? Warto zastanowić się, co w postawie tradycyjnego nauczyciela literatury, w jego podejściu do interpretacji tekstu, nie sprawdza się w dzisiejszych cza- sach, a co warto wypróbować, by spełnić mi- sję tego, który zaraża fascynacją literaturą.

Na pytanie, czy posiadają jakieś pozytyw- ne doświadczenia z  lekcji języka polskie- go, które pomogły zrozumieć utwór literac- ki, aż 51% uczniów szkoły ponadgimnazjal- nej nie udzieliło odpowiedzi bądź zaznaczy- ło, iż takich doświadczeń nie posiada. Bli- sko 80% licealistów nie pamięta żadnej cie- kawej dyskusji na temat lektury („pani na to nie pozwala, bo szkoda jej czasu”; „bo pani zawsze chce zdążyć z materiałem i wszystko szybko przerabiamy”; „najczęściej pani pro- wadzi monolog dlatego klasa nie ma moż- liwości wypowiedzenia się”). Ponad połowa uczniów, którzy mają pozytywne doświad- czenie, najbardziej ceni lekcje, które polega- ją po prostu na dobrej rozmowie, solidnym i nieśpiesznym omówieniu najważniejszych treści, a także na wytłumaczeniu elementów (zwrotów, kwestii, sytuacji) niejasnych dla dzisiejszego odbiorcy.

Co może dziwić, lekcjami, które licealiści wyróżniali w  odpowiedziach, były te, na których nauczyciel czytał utwory na głos, z intonacją, pozwalającą odbiorcom odczuć humor, ironię, napięcie. Odpowiedzi te po- twierdzają, że młodzi ludzie mają trudno- ści z  pojmowaniem sensu czytanego przez siebie tekstu, a  sugestywna głosowa inter- pretacja znacznie ułatwia im jego rozumie- nie. Jeżeli świadomi jesteśmy radykalnych zmian, jakie dokonały się w mózgach i moż- liwościach percepcyjnych digitalnych tu- bylców (Prensky, 2001a; 2001b; 2011; Blake- more i Frith, 2008; Tapscott, 2010), to – za- miast narzekać, że traci się czas na czytanie prawie dorosłym ludziom, warto rozwijać u nich te umiejętności, które na skutek dłu- gotrwałego obcowania z multimediami zo- stały zaniedbane, a zatem właśnie zdolność utożsamiania się z  bohaterem literackim, odczuwanie empatii, ale i  świadomość, że lektura może rozśmieszać, wzruszać, skła- niać do refleksji.

Literatura najnowsza na warsztacie krytycznym ucznia

Poszukując dróg wyjścia z  czytelniczego i  edukacyjnego impasu, warto wypróbowy- wać różne sposoby, testować w praktyce szkol- nej propozycje zarówno teoretyków literatury, jak i animatorów kultury. Przyjrzenie się dzia- łaniom krytyka literatury skłania do reflek- sji, że nauczyciel może zyskać wiele przez wej- ście w taką rolę, choć towarzyszy nam świado- mość, że sytuacja krytyka nie jest przecież ła- twa. Tym bardziej, że krytyk – w przeciwień- stwie do nauczyciela – nie ma bezpośrednie- go kontaktu ze swoim odbiorcą, nie zna efek- tu swoich działań. Warto jednak wykorzy- stać pewne właściwości krytyki, aby znaleźć w nich ewentualne inspiracje do zmian.

Jako główną cechę dystynktywną krytyki Wiesław Juszczak uznaje jej równoczesność z  artystycznym utworem (Juszczak, 1973).

(3)

Czego wymagałoby to w praktyce edukacyj- nej? Zmierzenia się z dziełem, które nie jest namaszczone przez znawców mianem arcy- dzieła, podjęcia ryzyka obcowania z tekstem błahym, wtórnym, o  kontrowersyjnej war- tości, zderzenia się z utworami, które nie są jeszcze odkryte, opisane, zaszufladkowane.

Jeśli na lekcji pojawia się nowość wydawni- cza, to zarówno uczeń, jak i nauczyciel nie są postawieni w  sytuacji biernego odbior- cy cudzych ocen, przemyśleń, interpretacji.

Lektura jest dla nich autentycznym wyzwa- niem: mogą ją odrzucić lub wprowadzić do szerszego obiegu czytelniczego, rozreklamo- wać, ożywić przez generowanie wielu inter- pretacji. Te działania nie wykluczają odwo- ływania się do opinii znawców, podpatry- wania narzędzi analizy i oceny tekstu, jed- nak ich opinie nie muszą determinować wła- snych odkryć dzieła.

Tymczasem według badań prowadzonych wśród polonistów gimnazjalnych, na pyta- nie: „Czy czytał(a) Pan(i) z uczniami lektu- ry z literatury najnowszej?” 70% nauczycieli odpowiada „Nie” lub „Nie pamiętam”, 30%

podało, że współczesnymi utworami, jakie analizowali z uczniami, były wiersze Wisła- wy Szymborskiej i  Czesława Miłosza. Wy- bór ogranicza się najczęściej do czytania kil- ku, od lat niezmiennie tych samych wierszy, wcale nie najnowszych, wszechstronnie zba- danych i  opisanych przez literaturoznaw- ców. Poezja niepoddająca się prostej i jedno- znacznej eksplikacji pozostaje nietknięta.

Poloniści pytani o  wskazanie książek z  li- teratury najnowszej, które chcieliby oma- wiać na lekcjach, w zdecydowanej większo- ści nie podali żadnego tytułu. Jedna z  na- uczycielek napisała: „Nie uważam, aby lista lektur w  gimnazjum musiała być wzboga- cona o przykłady z literatury współczesnej.

W dalszym ciągu uważam, że powieści Sien- kiewicza są niezastąpione”. Pozostali pole- ciliby Harry’ego Pottera albo książki Mał-

gorzaty Musierowicz, które i tak są obecne w programie nauczania.

Przyczyny odrzucania współczesnej pro- zy przez uczących także w  szkołach liceal- nych są złożone. Po pierwsze, język tej lite- ratury okazuje się zbyt trudny nie tylko dla przeciętnego odbiorcy, ale i dla znawcy, ja- kim winien być polonista. Przeszkodą w od- biorze są często: odchodzenie od fabularno- ści, od opowiadania historii ku skupianiu się na formie przekazu, na tym jak, a nie co się opowiada; przeniesienie punktu ciężkości na eksperymenty stylistyczne i kompozycyj- ne, na język (obficie korzystający ze słownic- twa ulicy) wprawdzie doskonale odzwiercie- dlający naszą teraźniejszość, ale wprawiają- cy w zakłopotanie nauczycieli, czujących od- powiedzialność za piękno i  czystość polsz- czyzny (Janus-Sitarz, 2007).

Także ci, którzy są przyzwyczajeni do mi- metyzmu, do poszukiwania w literaturze je- dynie funkcji poznawczych bądź ideowych, stają bezradni przed prozą operującą meta- forą, groteską, hiperrealnością. Tymczasem, jak słusznie dowodził Przemysław Czapliń- ski, dopóki upieramy się, że:

powieść jest wyłącznie od przedstawiania świata – i to w dodatku świata doświadczeń wspólnych, ważnych, ideowo wyraźnych – dopóty jesteśmy w stanie wyczytać z niej tyl- ko tyle. Dlatego ośmieliłbym się powiedzieć:

nie przestawajmy pytać, co literatura może nam dać. Pytajmy też jednak, ile jesteśmy w stanie z niej wziąć (Czapliński, 2005, s. 12).

Aby wykształcić czytelnika otwartego na li- teracką różnorodność, gotowego na trudy spotkania z  tekstem niełatwym, wymaga- jącym intelektualnego i emocjonalnego za- angażowania odbiorcy, trzeba go przekonać, że czytelniczą satysfakcję przynosi nie tylko rozszyfrowanie literackiej zagadki, ale i spo- tkanie z  tekstem, który takiemu odczyta-

(4)

niu się nie podda, który wymaga od odbior- cy zgody na niezrozumienie, na przyznanie, że utwór musi pozostać zagadką. Samo jed- nak zmaganie z sensem dzieła staje się inte- lektualną przygodą, która odzwyczaja nas od mechanicznego reprodukowania rzeczy- wistości, od przyzwyczajenia do tej samej konwencji i schematów komunikacji, otwie- ra na inne perspektywy oglądu świata. Po- dobne poglądy prezentowała również Anna Nasiłowska w swoim apelu o obronę litera- tury trudnej, wymagającej wysiłku: „Zasada komplikacji jest warta obrony, aby nie zwy- ciężyła zasada symplifikacji i sensacji. Spra- wa ta jest w pewnym stopniu przegrana od początku, bo chodzi o to, co trudniejsze, wy- magające wysiłku, czasami – dla wielu od- biorców niezrozumiałe. Jednak literatura jest tu niezbędna” (Nasiłowska, 2010, s. 33).

Jak w takim razie radzą sobie z nieznanym, współczesnym tekstem młodzi ludzie pozba- wieni pomocy nauczyciela i wskazówek in- terpretacyjnych? Jak reagują na jego nieja- sność? Badani licealiści zostali poproszeni o krótki komentarz do fragmentu powieści Janusza Rudnickiego Mój Wehrmacht:

W końcu kolejka staje, wstaję, idę do drzwi, a  pod drzwiami kobieta o  wyglądzie roz- wiedzionej wdowy, z tacą z drobnymi. Mam dość. Jakbym syna z córką na seksie przy- łapał. Dość mam, częstuję się, biorę so- bie z  jej tacy pięćdziesiąt centów, dziękuję i idę, a ona za mną! Za złodziejem! Ja szyb- ciej, ona też. To biegnę, ale ich siedzi pod dworcem pełno, z  kartkami i  wyciągnięty- mi rękami, to biegnę po tych rękach, mó- wię wam, trzeba mieć nerwy, żeby pracować w centrum miasta! Rzucam to pięćdziesiąt centów jednemu pod murem i spieszę dalej, ale przypominam sobie o zasadzie, wracam i mówię żebrakowi specjalnie łamanym nie- mieckim, że ta pomoc to od polskiego tu- rysty jest […]. Od Polaka masz, zabiedzony Niemcu (Rudnicki, 2004, s. 117).

58% spośród 406 ankietowanych pozosta- wiło ten fragment bez żadnego komenta- rza lub ograniczyło się do napisania, że go nie rozumie. W  tym 20 uczniów stwier- dziło, że fragment jest zbyt długi i nie chce im się go czytać. Tylko czterech dostrzegło groteskowość sceny bądź ironię w narracji.

Reszta odczytywała scenę dosłownie, kon- centrując się na negatywnej ocenie bohate- ra („Bohater to jakiś gupek. Najpierw zabie- ra pieniędzy biednej kobiecie, a potem daje innym i jeszcze mówi, że jest Polakiem. To jakiś upośledzony szwab” lub „Mężczyzna, który opowiada ten fragment uważa się za lepszego od innych, gardzi ludźmi biedny- mi. W konsekwencji sam zachowuje się jak niewychowany, jest opryskliwy i  niemiły.

Mimo że ma dobrą pracę, nie potrafi zaak- ceptować tego, że ktoś może mieć trudną życiową sytuację”). Najwięcej spośród tych, którzy skomentowali fragment, doszukiwa- ło się w nim odniesień do II wojny świato- wej oraz przywoływało antagonizmy wystę- pujące pomiędzy Polakami a Niemcami. Pi- sali np. tak: „Sądzę, że zachowanie złodzieja ma na celu pokazanie Polaka z innej strony, jako człowieka prawego, nie oszusta i ban- dytę za jakiego podczas wojny się uważało”;

„Uważam że człowiek, który tak postępuje czyni słusznie niech wiedzą że Polacy są do- brzy”; „Polak pomógł Niemcowi mimo bólu jaki on zadał. Mam tutaj na myśli II wojnę światową”.

Wiele z wypowiedzi zdeterminowanych było negatywnym stosunkiem do jakichkolwiek tekstów pojawiających się w szkole: „Możliwe, że to typowa książka służąca do indoktryna- cji. W sam raz na lekturę szkolną”; „Ten tekst jest psychiczny i raczej nie będzie go na ma- turze”. Po przeczytaniu fragmentu 6% ankie- towanych wyraziło zainteresowanie całością tekstu i zadeklarowało, że przeczyta książkę.

Wydaje się, że istnieje wyraźna potrzeba, by przewidywana obecność na maturze prze-

(5)

stała być jedynym powodem zainteresowa- nia literaturą. Taką szansę dają teksty współ- czesne, przy których nauczyciel ma oka- zję pokazać, ile satysfakcji czytelniczej daje przełamywanie trudności odbioru oraz by- cie pierwszym krytykiem dzieła, krytykiem wolnym od egzaminacyjnych powinności, wolnym od cudzych interpretacji i ocen.

Wolność krytyka, zniewolenie nauczyciela?

Wiesław Juszczak dzieląc krytykę na kry- tyczną i komentującą, wyjaśniał, że ta kry- tyczna, „pozytywistyczna” wychodzi od zasad ogólnych ku jednostkowemu dziełu, stara się być obiektywna, naukowa, facho- wa (Juszczak, 1973). Ta druga, którą Jusz- czak określił jako „modernistyczną”, od- bierana jest jako subiektywna, „impresjo- nistyczna”. Próbuje ona „iść śladem arty- sty, iść od dzieła”. Zdaniem Stefana Jaro- cińskiego krytyk w  tej roli jest rzeczni- kiem artysty i egzegetą jego dzieł, stara się wyprowadzać „ogólne sądy o  sztuce tyl- ko z konkretów”, a nie szukać w dziele po- twierdzenia istniejących kanonów i  norm (Jarociński, 1973, s. 27). Krytyka krytycz- na skupia się na warsztacie utworu, domi- nują w niej sądy wartościujące, niejako po- ucza artystę, jak ma tworzyć, by zasłużyć na pochwały, staje po stronie tradycji i od- biorcy, który oczekuje sztuki na określo- nym poziomie. Ta druga natomiast staje po stronie artysty, stara się zrozumieć jego intencje, jest otwarta na eksperyment, no- wość, awangardę. Skupia się na działaniu utworu, opisując jego odbiór, rozbudowuje przedmiot opisu, współtworzy go.

W szkole konieczna jest obecność obu tych postaw. Nie – godzenie ich, czego wyni- kiem byłaby ułagodzona forma wartościu- jąco-pouczająca, ale naprzemienna obec- ność z jednej strony, przekazu wiedzy i osa- dzenia dzieła w tradycji, a z drugiej – wol-

ności wyboru i odbioru, nieliczenia się z ka- nonem, otwarcia na nowość, niespodziankę, spontaniczność, nieprzewidywalne emocje, przede wszystkim – gotowość do zrozumie- nia czegoś, co jeszcze nieopisane, niesklasy- fikowane lub gotowość do poddania się dzie- łu wbrew temu, jak zostało opisane i sklasy- fikowane przez innych.

Kolejną cechę krytyki według Juszczaka sta- nowi bezinteresowna postawa wobec dzieła.

W praktyce szkolnej oznacza to porzucenie instrumentalizmu, który może zniszczyć na- wet największe arcydzieło.

W jakiej mierze krytyka wolna jest od ze- wnętrznych presji? „[…] krytyk to lekturowy bękart, który dzięki wiedzy i metodzie uzur- puje sobie prawo do pierworództwa, tzn. by- cia czytelnikiem właściwym, wybranym i namaszczonym przez tekst lub pisarską in- tencję” – pisze Ryszard Koziołek i  dodaje:

„Nie umiem już czytać, bo wiem, że czyta- nie powinno być wstępem do pisania o czy- taniu” (Koziołek, 2011, s. 9).

W jakiej mierze ta świadomość powinno- ści związanych z aktem lektury, przeszkadza (a może pomaga?) odbiorowi literatury, mo- dyfikuje go, ogranicza lub poszerza jego możliwości? Ogranicza, bo pozbawia spon- taniczności, beztroski uroku bezwolnego poddania się narracji czy muzyce słów; po- zwala na zwycięstwo intelektualnej oceny nad czytelniczą ciekawością tego, „co dalej”, pozbawia tajemnicy niezrozumienia. Posze- rza, bo uruchamia dodatkowe opcje widze- nia, wyostrza zmysły, zmusza do uważnego czytania, przyglądania się wersom, słowom i temu, co między wersami. Zmusza do po- wolnego czytania i ciągłych powrotów. Para- frazując Koziołka, można stwierdzić, że na- uczyciel to lekturowy bękart, który dzięki wiedzy i metodzie uzurpuje sobie prawo by- cia przewodnikiem innych czytelników. Nie umie już czytać bez zadawania sobie pytań:

(6)

po co mają to czytać? Jak mają to czytać? Co muszą z tego zrozumieć? Co zapamiętać?

Instrumentalizm w  edukacji polonistycznej oznacza najczęściej koncentrację na funk- cji poznawczej dzieła. Uczniowie czytają Lal- kę Bolesława Prusa tak jak się czyta podręcz- nik do biologii, zastanawiając się, jakie dane trzeba zapamiętać (przebieg wydarzeń, cha- rakterystyki postaci, związki z  epoką, czyli wszystko to, co mogą znaleźć w bryku). Na- uczyciele analizują Lalkę, próbując przewi- dzieć, jakie mogą być pytania na egzaminie.

Nie ma tu czasu na osobiste przemyślenia młodych czytelników, intuicyjne interpreta- cje, twórcze błądzenie, na ich polemikę z bo- haterem czy autorem. Uczniowie przyzwy- czaili się, że lektura na lekcjach to nie przed- miot refleksji, ale materiał do ćwiczeń w roz- wiązywaniu egzaminacyjnego testu, że nikt się nie interesuje prawdziwym odbiorem lite- ratury, bo przecież szkoła jest od nauki, a nie od miłej, towarzyskiej wymiany zdań.

Aby unaocznić, jak bardzo szkolna rze- czywistość jest w  stanie zniszczyć litera- turę, przytoczę obraz z hospitowanej lekcji w  jednym z  krakowskich gimnazjów. Po- lonistka rozpoczęła zajęcia od sprawdze- nia zadań domowych. Dwie osoby uka- rano stopniami niedostatecznymi za brak prac. Uczniowie, którzy szeptem wymie- niali jakieś uwagi, zostali ostro przywołani do porządku. Po takim wstępie, osiągnąw- szy pożądaną ciszę, nauczycielka odczyta- ła wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyń- skiego Dlaczego ogórek nie śpiewa, a  na- stępnie, rzucając od czasu do czasu ostrze- gawcze spojrzenia w  kierunku podejrza- nych o  chęć przeszkadzania na lekcji, lo- dowatym tonem zadała pytanie: „Co nas śmieszy w wierszu Gałczyńskiego?”

Nieprzystawalność szkolnej rzeczywisto- ści do lekkiego, zabawnego wiersza niszczy urok tekstu tworzonego dla uśmiechu i po-

wierzchownej refleksji. Z  obecnością tego typu tekstów nie radzi sobie szkolna polo- nistyka, próbując za wszelką cenę dodać im znaczenia, uzasadniającego ich miejsce w  podręczniku. W  Internecie pojawiają się więc takie „wzorcowe” wypracowania:

Niewielki wiersz K. I. Gałczyńskiego Dlacze- go ogórek nie śpiewa podzielony jest na cztery strofy, z których strofy 1, 3 i 4 mają po cztery wersy długości i charakteryzują się nieparzy- stymi rymami (abab), natomiast strofa 2 ma trzy wersy długości (o schemacie aba).

Temat wiersza jest bardzo zabawny – au- tor zadaje w nim retoryczne pytania na te- mat kondycji ogórka. Zastanawia się, czy przypadkiem ogórek nie jest bytem wiecz- nie nieszczęśliwym, zamkniętym szczelnie w słoiku (a więc mamy do czynienia z ogór- kiem kiszonym bądź konserwowym, co w pewien sposób przydaje wierszowi... (wy- pracowania24.pl, bdw.)

O reakcjach na ten wiersz świadczą wpisy sfrustrowanych uczniów. Na stronie Kultu- ralna Polska Ula pisze: „a jak go miałam zro- zumieć????jaka jest jego puenta???możesz mi to wytłumaczyć. jestem strasznie wkurzo- na […]!!!!!!!!!”, a dalej czytamy: „Równie do- brze mogłabym się zapytać czemu kogut pie- je a kot miałczy Prawda? a czemu ogórek nie śpiewa to chyba oczywiste” (Kulturalna Pol- ska, bdw).

Jeszcze większe niezadowolenie wywołu- je wśród uczniów konieczność zmierzenia się z  obszerniejszym utworem literackim.

Nic więc dziwnego, że już samo słowo lektu- ra kojarzy się uczniom z nudą, obowiązkiem, koszmarem, kartkówką, jedynką z polskiego.

Tylko nieliczni mają skojarzenia pozytywne.

Aby odzyskać młodego czytelnika dla lite- ratury, warto przygotowywać lekcje w „wol- nej strefie czytania”, wolnej od powinności, stopni, dyscypliny i tresowania ucznia w za- liczaniu testów. Czytania, które wolno prze- rwać śmiechem, uwagą, pytaniem, innym

(7)

tekstem. Czytania pozwalającego na własną, choćby błędną interpretację, na snucie wol- nej, niekończącej się lektury.

Warunkiem zaangażowania uczniów w lekturę jest wyjście nauczyciela poza rolę

„sprawnego dysponenta reguł sygnifika- cji” (Koziołek, 2011, s. 9), poza pozytywi- styczną naukowość. Uczeń powinien uwie- rzyć, że sens nie tkwi w tekście, nie jest wy- twarzany przez system konwencji urucho- mionych przez pisarza, nie jest wyłącznie efektem relacji między elementami tekstu, lecz przede wszystkim jest znaczeniem, ja- kie czytelnik może przypisać określonemu obiektowi.

Krytyka – aby mieć racje istnienia – musi być zaangażowana, stronnicza, polityczna, subiektywna, gotowa do ponoszenia peł- nego ryzyka i  pełnej odpowiedzialności za swoje tezy (Wojciechowski, 1973). Tak samo polonista, jeśli chce mieć rację bytu jako nauczyciel literatury musi umieć do tej literatury przekonać swoją pasją, fascy- nacją, emocjonalnym zaangażowaniem.

Mówi się, że lektura ma twarz nauczycie- la: to on ją rekomenduje i od niego w du- żej mierze zależy, jaki jest jej odbiór wśród młodych ludzi. „Nas, piszących humani- stów, cechuje nadmiar produkcji, nie mo- żemy jednak wytworzyć potrzeb, które ów nadmiar mógłby wypełnić” – diagnozu- je trudną sytuację krytyki literackiej Ry- szard Koziołek (Koziołek, 2001, s. 18). Wy- daje się, że obecnie wyzwaniem zarów- no dla krytyki, jak i  szkolnej polonistyki jest właśnie wytworzenie takich potrzeb.

Sprawienie, by digitalny tubylec, googlein- teligent, zasmakował w literaturze, a także w literaturze o literaturze. By sięgał po nią nie tylko po to, by zdobyć jakieś informa- cje, ale by przedłużać literacki dyskurs. By sięgał po fikcję literacką, by ją przeżywać,

roztrząsać. By sięgał po literaturę o litera- turze, by zarażać się pasją, uczyć się dziwić słowom, by zrozumieć, że można poświę- cić czas i uwagę jednemu dziełu, jednemu wierszowi, a  nawet jednemu fragmento- wi, że można „powierzyć się z rozpaczliwą ufnością tekstowi” (Koziołek, 2001, s. 19), który woła o komentarz.

Istnieje konieczność wytrącenia lekcji z  li- teratury z codzienności. Te lekcje powinny być choć od czasu do czasu szalone, zrywają- ce z rutyną, pozwalające na czytanie chóral- ne lub w samotności, na poszukiwanie od- powiedniego miejsca do czytania, adekwat- nego podkładu muzycznego do głośnego od- czytania, kostiumu czy rekwizytu, które do- pełnią jego znaczenie.

Inspiracji warto poszukać choćby w krytyce nieprofesjonalnej, w sugestywnych tytułach blogów o  książkach. Jest ich obecnie oko- ło 500, np.: Aleja książek, Bazgradełko, Bi- blioteka myśli, Bibliożerca, Bo ja lubię kawę i książki, Bo lubię czytać i już, Bryka brak, Czytaj – żyj podwójnie, Czytulanki, Facet czyta, God save the book, Jesteś tym, co czy- tasz, Kartki z życia książek, Książka to mój świat, Książki moja miłość, Książkowe uza- leżnienie, Lekturnik, Literatrutka, Mania czytania, Mol książkowy, Poczytalnia, Prze- czytane w  autobusie, Przyjemność czytania, Półki życia, Właśnie przeczytałam książkę, Z pamiętnika książkoholika, Zaksiążkowani, Zapachy książki, itd.

Autorów wszystkich tych blogów łączy bez- interesowna miłość do literatury, radość czytania i  przyjemność dzielenia się swo- ją lekturą. A to jest współcześnie niezbęd- ny składnik kompetencji nauczyciela litera- tury. Ci, co z niesmakiem patrzą na tę wi- zję, nadal prowadzić będą lekcje z nieczyta- nej lektury.

(8)

Literatura

Blakemore, S.-J., Frith U. (2008). Jak uczy się mózg?

(przeł. R. Andruszko), Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czapliński, P. (2005). Literatura, mój bliźni, Tygodnik Powszechny, 4 grudnia, 49, s. 12.

Janus-Sitarz, A. (2007). Uczeń wobec języka litera- tury najmłodszej, W: A. Janus-Sitarz (red.), Szkol- ne spotkania z literaturą, Kraków: Universitas.

Jarociński, S. (1973). Z problemów krytyki muzycz- nej i niemuzycznej, W: A. Helman (red.), Współ- czesne problemy krytyki artystycznej, Wrocław:

Ossolineum.

Juszczak, W. (1973). Dwie krytyki: „krytyczna”

i  „komentująca”, W: A. Helman (red.), Współ- czesne problemy krytyki artystycznej, Wrocław:

Ossolineum.

Koziołek, R. (2011). Znakowanie trawy albo prakty- ki filologii, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.

Kulturalna Polska (bdw.). [Blog]. Pobrane z http://gal- czynski.kulturalna.com/a-7196.html

Nasiłowska, A. (2010). Potrzeba literatury, Tygodnik Powszechny, 1 października, 2, s. 33.

Prensky, M. (2001a). Digital natives, digital immi- grants. On the Horizon, 9(5). MCB University Press. Pobrane z: http://www.marcprensky.com/

writing/Prensky%20-%20Digital%20Natives,%20 Digital%20Immigrants%20-%20Part1.pdf Prensky, M. (2001b). Do they really think differently?

On the Horizon, 9(6). MCB University Press. Po-Po- brane z: http://www.marcprensky.com/writing/

Prensky%20-%20Digital%20Natives,%20Digi- tal%20Immigrants%20-%20Part2.pdf

Prensky, M. (2011). The reformers are leaving our schools in the 20th century. Pobrane z: http://www.

marcprensky.com/writing/+Prensky-The_Refor- mers_Are_Leaving_Our_Schools_in_the_20th_

Century-please_distribute_freely.pdf

Rudnicki, J. (2004). Mój Wehrmacht, Warszawa: W.A.B.

Tapscott, D. (2010). Cyfrowa dorosłość. Jak pokolenie sieci zmienia nasz świat (przeł. P. Cypryański), War- szawa: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne.

Wojciechowski, A. (1973). Funkcje krytyki współ- czesnej. W: A. Helman (red.), Współczesne proble- my krytyki artystycznej, Wrocław: Ossolineum.

Wypracowania24.pl (bdw.). Dlaczego ogórek nie śpiewa? Pobrane z http://wypracowania24.pl/je- zyk-polski/8158/galczynski-dlaczego-ogorek-nie

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Marzył o tem, że któraś z tych nieznanych istot zjawi się nagle, a on ujrzy ją, będzie gonił, pędząc przez chaszcze, ślizgając się pomiędzy powikłanemi gałęziami

Ale płasz czy zna or bi ty Księ ży ca zmie - nia swo je po ło że nie w prze strze ni i co pe wien czas zda rza się, że Księ życ tra fia wprost na li nię Słoń ce – Zie mia

Przepisowym sprzętem do ratownictwa na lodzie są suche skafandry nurkowe, lub inne wodoodporne szczelne kombinezony, które mogą służyć do bezpiecznego przebywania ratowników

W materiałach Wiktora Ziółkowskiego, bliskiego znajomego poety, znajduje się napisana przez nie- go jeszcze w 1939 roku notatka, z której wynika, że ciało

How can we compare two rational numbers? Notice that in order to do that we can investigate the difference of numbers, their quotient or location on the number line...

Kierowane pociski rakietowe (KPR) to taki rodzaj uzbrojenia lotniczego, które jest w stanie zmieniać swój tor lotu za pomocą systemu sterowania, ste- rów, skrzydeł oraz

• rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 20 czerw- ca 2007 r. w sprawie wykazu wyrobów służących zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego lub

Zadania w systemie ochrony zdrowia trzeba rozpisać na tyle precyzyjnie, by każda jednostka władzy publicznej mogła zostać w należyty i obiektywny sposób rozliczona z ich realizacji,