T e K A.
Drukowano juko rękopis.
W imię ratowania sprawy.
Akt 5 listopada wskrzesił w zasadzie państwo polskie. Pozostawił o t w o r e m kwestję granic, czyli ostatecznego rozwiązania - p r a w y polskiej. Na tak zakreślonej podstawie społeczeństwo polskie p r ó b o w a ł o przez rok cały s t w o r z y ć rząd własny i armię narodową, aby silą ciężkości tych wartości żywych" i czynnych oddziałać do- datnio na kierunek rozwiązania ostatecznego Rok pracy jednak i zabiegów dał wy- niki niedostateczne, a jeżeli o armią chodzi, to cofnął- nas raczej wstecz. Na drodze po- łożyły się przeszkody wewnętrzne i' większe, bo silniejsze,' przeszkody zewnętrzne.
P o roku społeczeństwo polskie stanęło wobec nowej sytuacji, wytworzonej przez wybicie się na wierzch projektu hr. Czernina. Dotyczy on ostatecznego rozwią- zania sprawy polskiej, a został postawiony w Berlinie bez udziału czynników polskich.
Brak armii polskiej na froncie sprzyjał naturalnie takiemu obrotowi rzeczy, jak rów- nież będzie sprzyjał każdemu k o m p r o m i s o w i , który podczas toczących się układów ż Rosją zapadnie na niekorzyść interesów terytorialnych państwa polskiego.
Czas, aby tej gorzkiej prawdzie zajrzało w oczy społeczeństwo całe, a nie tylko partje. Niebezpieczeństwo jest wspólne dla wszystkich, bez względu na orjentacje czy sympatje wojenne.
. Teoretycznie, z punktu widzenia nie tylko ideału n a r o d o w e g o , ale nawet s k r o m - nego stosunkowo aktu 5 listopada, dadzą się pomyśleć różne s p o s o b y ostatecznego rozwiązania sprawy polskiej Wszystkie muszą się naturalnie kręcić k o ł o pytania, jaka powinna być przyszła Polska, wielka, czy mała, w pełni niepodległa, czy tylko nie- podległa w s p o s ó b k o m p r o m i s o w y . Dążenia polskie, uprawnione naszą przeszłością mocarstwową, zmierzają do niepodległości istotnej j do granic nietylko tej niepodle głości godnych, ale i dla niej niezbędnych. Jest to jednak idealna, teoretyczna strona kwestji. Nie nasze aspiracje postawiły na porządku! dziennym sprawę polską i nic one też zadecydują o jej ostatecznem rozwiązaniu. Nie| nasza krew i nie nasze żelazo, po mimo pełnego bohaterstwa porywu legjonowego, zadecydują o warunkach pokoju na froncie Wschodnim, czyli ma naszej skórze. Inną więc jest realna, praktyczna stron sprawy polskiej, zatem ta strona, na którą rzucają światło przedewszystkiem sjły zewnętrzne.
Pod tym względem mamy do czynienia z faktem niezależnym od naszej woli,
;że dotychczas istnieje, o ile wiadomo, jedyny, konkretny projekt rozwiązania ostatecz nego sprawy polskiej. Jest to projekt hr. Czernina, czyli/ctea unii personalnej z Austro -
Węgrami za ceną połączenia z Galicją. Niema, jak dotąd, żadnego innego projektu, który był by czemś więcej niż teoretyczną kombinacją, za którą nie stoi bezpośrednio celowa działalność czynników kierowniczych w obozie państw centralnych. Nie jest to naturalnie rzecz przypadku, że dotychczas projekt hr. Czernina jest bez konkurencji.
Bez względu na taki lub inny epizod z nastrojów wojennych trzeba uświadomić sobie jasno i stanowczo, że sprawa polska może znaleźć ostateczne rozwiązanie tylko na gruncie porozumienia obu państw centralnych, a w żaden s p o s ó b nie da się rozwiązać
pomyślnie i trwale na drodze nieporozumień sąsiedzkich.
- Akt 5 listopad^ miał dwa ujemne punkty. Zostawił o t w o r e m kwestję g r a n i c -
to pierwszy — a zgóry zastrzegł dla państwa polskiego ścjsłą łączność z państwami
centralnemi - t o punkt drugi. Było to określenie prowizoryczne, tymczasowe i język polityczny nazwał je zasadą parytetu, równości interesów obu państw centralnych w sto- sunku do Królestwa. Głośny swego czasu projekt Grabowsky'ego, utworzenia w Kró- lestwie stałego kondominium Niemiec i Austro-Węgier, był jedyną próbą, na szczęście
cfiybioną, utrwalenia na zawsze tego prowizorjum,. które akt 5 listopada zarysował.
Obecny projekt unii personalnej z Austro-Węgrami jest pierwszym projektem urzędo- wym, mającym prawo obywatelstwa w obu państwach centralnych, a zmierzającym do wyjścia z prowizorjum nakreślonego aktem listopadowym. 'jNa gruncie tego aktu hiema ani logicznie ani politycznie wyboru między koncepcją unii personalnej z Austro-Wę- grami a koncepcją absolutnie od obu państw centralnych niezależnej Polski, jeżeli roz- patrywać sprawę polską ria gruncie aktu 5 listopada, który z góry zastrzegł ścisły związek państwa polskiego z Europą Środkową.. Kto nie zdaje sobie z tego sprawy, ten się myli i łudzi, buja w powietrzu, a nie opiera się na realnym gruncie prawnym przez wynik wojny tutaj stworzonym, a przez brak armi polskiej na froncie wschodnim niestety ugruntowanym.
Idea Polski absolutnie niezwiązanej z Europą Środkową, może- być brana pod uwagę tylko z punktu widzenia maksymalizmu politycznego i nadziei łączonych ze zwycięstwem koalicji, która dyktując pokój podyktuje 'rzekomo i formy naszej nie- podległości. O ile nie stać na gruncie tego przypuszczenia i zwodniczych nadzieji, a chce się prowadzić politykę realną w czasie wojny, liczącą się z warunkami, n'a któ- rych postawił zagadnienie polskie akt 5 listopada, to logicznie dopuszczalną alternatywą w stosunku do koncepcji habsburgskiej może być tylko idea unii państwa polskiego z Rzeszą Niemiecką, za cenę połączenia z Litwą, lub... bez tego połączenia. Jakj dotąd nie pojawił się nigdy i nigdzie tego rodzaju projekt w sposób urzędowy, będący bzerriś więcej, aniżeli gazeciarską kombinacją.. Nie było więc i niema na szczęście wyboru między dwoma alternatywami, dwoma konkurencyjnymi projektami, któreby mogły dezorjentować i rozbijać społeczeństwo. Wobec zaś dużych zalet, które bezsprzecznie przynosi ze sobą projekt hr. Czernina, obowiązkiem czynników realnych jest bez dal- szej zwłoki stanąć na jego gruncie i starać! się energicznie o to, aby ten projekt nie tylko załatwiał sprawę drogiej nam Galicji, ale i nie mniej serdeczną kwestję wyjścia za Bug, na wschód, śladami naszych praw historycznych i od wieków wrośniętej kul- tury, nadając całej koncepcji charakter nie tylko Habsburgski, ale i Jagielloński równocześnie.
•
Z uprawnionych dążeń swoich społeczeństwo nie może rezygnować, ale o ich urzeczywistnienie powinno się starać na realnym gruncie, nie zaś w obłokach. Dążenia polskie, o ile chodzi o ich praktyczne popieranie, a nie dobroduszne, idealne, nad- ziemskie, mus^ą dać się związać w celowy sposób z tym gruntem, który w obecnym układzie sił nakreśla p
rojekt hr. Czernina. Nie stoi on w zasadniczej sprzeczności z dą- żeniem do granic niezbędnych dla naszej niepodległości, czyli stanąwszy logicznie i po- litycznie na jego gruncie, można wprzęgnąć siły popierające projekt unii personalnej z Austro-Węgrami do pracy na rzecz jaknajdogodniejszych f o r m i granic naszego bytu państwowego po wojnie.
Społeczeństwo w swej większości odpowiedzialnej i czujnej na interes narodu nie cofa się przed tem zagadnieniem i chętnie, zmierzając torem wyrąbanym pierwotnie przez Legiony,' może je podjąć.
Projekt unii personalnej ofiaruje nam połączenie z Galicją. Byłoby to opar-
ciem południowej granicy o Karpaty, o granicę naturalną i położyłoby pomost na
drodze do Węgier, które mogą być i chcą być naszym naturalnym sojusznikiem, Ga-
licja, to sól, nafta, wosk, kajnit, węgiel i żyzne łany pszeniczne. Galicja to rezerwoar
sił wyrobionych politycznie, wytrawnych doświadczeniem nabytem w półwiekowem
życiu autonomicznem. Królestwo przechowało więcej bezpośredniej tradycji państwowej,
ale zatraciło zdolność ożywiania tej tradycji przez rutynowaną pracę polityczno-orga-
nizacyjną. Galicja ma mniej bezpośredniej tradycji, ale góruje swą kulturą polityczną,
której dowody obficie dawała od wybuchu wojny aż po dzień dzisiejszy. Synteza tych
czynników gwarantuje rozkwit wewnętrzny pod każdym względem, politycznym, gospo-
darczym, społecznym. Państwo polskie rozpoczynając nową epokę swego życia, podej-
mując spuściznę Piastów i Jagiellonów, może na drodze połączenia obu dzielnic' zdo-
—