Ewa Paczoska
Cienie i echa : stereotypy polskich
socjalistów w "Ćmach nocnych"
Franciszka Rawity Gawrońskiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/3, 77-97
P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V III, 1987, z. 3 P L IS S N 0031-0514
EWA PACZOSKA
CIENIE I ECHA
STEREOTYPY POLSKICH SOCJALISTÓW
W „ĆMACH NOCNYCH” FRANCISZKA RA WITY GAWROŃSKIEGO
Zam iast przedm ow y
„Nie jest zw yczajem pisać do powieści przedm ow ę” — stw ierdza F ranciszek R aw ita G aw roński w e w stępie do swojej powieści C m y nocne d rukow anej w „K łosach” w 1887 roku 1. Zwyczaj prezentow ania czy teln i kowi przez au to ra głów nych bohaterów , w ątków i idei u tw o ru rzeczy wiście zanika w okresie odchodzenia pisarzy od wzorca powieści te n dencyjn ej. R aw ita jest świadom, że jego rekom endacja to niem al an a chronizm . Dlaczego więc nie rezy gn u je z niej? Potrzebę w stępu — p rze w odnika le k tu ry m otyw uje pisarz „społecznym znaczeniem trak to w an ej k w estii” (s. 131). C m y są głosem w ogólnospołecznej dyskusji o spraw ach wielkiej* wagi. S y tu acja pisarza zostaje określona jako sy tuacja „przy m u su ”, w ynikającego z obowiązków tw órcy, k tó ry pragnie upraw iać działalność publiczną. R aw ita „m usi” zatem aprobow ać wzorzec powieści ten d en cy jn ej, proponując rów nież odczytanie Ciem nocnych jako p o w i e ś c i z t e z ą .
A u to r godzi się n a jednostronność swojego dzieła; jest m u ona n a coś potrzebna. Ze w stępu dow iadujem y się, że pisarz chce ukazać ty lko pew ne „jed n o stk i”, pew ien „fałszyw y k ieru n ek ”, nie zaś całość problem ów em igracyjn ej m łodzieży czy studiujących za granicą panien. R aw ita p rzy znaje, że jedno stron n e obrazy „postępowej m alig ny ” m ają c h a ra k te r k a ry k a tu ra ln y . Celowe skrzyw ienie czy przerysow anie rzeczyw istych po sta w i działań zachęcić m a czytelnika do w eryfikacji św iata przedstaw io nego w powieści. Społeczna wiedza odbiorcy potrzebna jest Ra wicie jako tw ó rcy stereoty p u . C zytelnik powinien rozszyfrow ać powieściowych bo haterów , w ytropić w ich losach ślady praw dziw ych zdarzeń, spytać o ty - powość opisanych postaw. Z ary zyk u jm y dla tego sposobu le k tu ry nazw ę
1 W szystkie cytaty z powieści na podstawie tekstu drukowanego w „Kłosach” w r. 1887; druk rozpoczęto w nrze 1157, zakończono — w 1174.
p o w i e ś c i z k l u c z e m , p am iętając, że tak przede w szytkim były czytane C m y przez w spółczesnych.
Obok postaci p rzedstaw ionych w sposób k a ry k a tu ra ln y w y stępu ją w powieści osoby, k tó re zostały po trak to w an e odm iennie. R aw ita wyod rębnia w przedm ow ie dw oje bohateró w spoza „założenia”, spoza k a ry k a tu ry — doktora Łaskę i W ołczkową. Pośw ięcając im kilka zdań w k ró t kim w stępie, R aw ita w yraźn ie podkreśla „inność” ty c h bohaterów , po m yślanych jako „powieściowe w iązanie” . Postaci te są jed yn ym i w t utw o rze nosicielam i w artości. Pozorne działania m łodych socjalistów spotykają się z osadzonym i w realiach p rogram am i doktora Łaski i W ołczkowej. P ro g ra m y te nie m ają c h a ra k te ru ty lko in d y w id ualny ch recept. Są pod porządkow ane określonej koncepcji przyszłości Polski. C zytelnik powi nien odczytać C m y także jak o p o w i e ś ć p o l i t y c z n ą — to trzeci sposób le k tu ry w sk azan y przez au to ra. R aw ita jest bow iem działaczem politycznym , uży w ającym ste re o ty p u jako oręża w w alce stronnictw .
D odajm y do w ym ienionych stra te g ii au torsk ich jeszcze jedną. W przed m owie R aw ita dokonuje znaczącej hierarchizacji problem ów utw oru. N a plan pierw szy w ysuw a kw estię kształcenia kobiet, w ażną w istocie dla jednego tylk o sposobu lek tu ry . Na czele auto rskiej h ierarch ii nie może stać oczywiście spraw a polskich socjalistów , bo to n adałoby ich działalności n a d m ie rn y ciężar gatunkow y. C m y nie są powieścią o so
cjalistach. S tra te g ii R aw ity dała się zwieść a u to rk a jedy nej recenzji utw oru, pisząc o „stu d e n tk ac h w pow ieści” 2. Do sp raw y socjalistów na w iązuje jed n a k ty tu ł powieści, zm ieniony zresztą w osobnym w y dan iu na bardziej jednoznaczny (Błędne ogniki, 1893). Lecące bezm yślnie do św iat ła „ćm y” to nie ty lk o naiw ne p rzy b yw ające z kresó w stu d entk i, lecz przede w szy stkim owa „hałaśliw a, a p łytk a w gruncie [...] m łodzież m ę ska, w ygłaszająca rzekom o postępow e hasła, nie licujące w cale z próżnia- czym ich życiem ” (s. 131). O h asłach ty ch w podobnym tonie pisze w r. 1884 A lek san d er Św iętochow ski:
[socjalizm] ciągle pozostaje oderwaną od społeczeństwa garstką b ł ę d n y c h o g n i k ó w , które w iatr rozrzuca po św iecie i kolejno rozdmuchuje *
K to jest kto
A nalizę Ciem nocnych rozpocznijm y od le k tu ry „powieści z kluczem ” . R aw ita nie definiu je bliżej, n a czym polega k o n stru k c y jn a odrębność po staci doktora Łaski i W ołczkowej. Liczy na dom yślność czytelnika, jego znajom ość realió w i p lo tk arsk ie upodobanie do szukania łatw y ch analogii. Nie tylk o p a m iętn ik arze epoki, zw iązani z rodzącym się ru ch em socja
2 A. M o r ż k o w s k a , S tudentki w powieści polskiej. „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 1—2.
ST E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 79
listycznym , w pisyw ali powieść R aw ity w konkretne zdarzenia i sytuacje lat osiem dziesiątych X IX wieku.
A kcja Ciem toczy się w Paryżu. Powieściowy w izerunek stolicy F ra n cji jako ośrodka politycznej działalności polskich socjalistów przypom ina jed n ak bardziej obraz G enew y lat 1880— 1886, skupiającej po pierw szych krajow ych procesach socjalistyczną em igrację polską. Genewskie środo wisko polskich socjalistów jest w om aw ianym czasie ośrodkiem m yśli teoretycznej i zapleczem w ydaw niczym dla ruchu w kraju , organizuje d ru k i p rze rz u t lite ra tu ry . W roku 1880 pow staje tu Stow arzyszenie Socjalistów Polskich „Równość”, wychodzą pisma „W alka K las”, „Rów ność” i „P rzed św it”. W Genewie przebyw ają wówczas (z m ałym i prze rw am i): Ludw ik W aryński, Filipina Płaskow icka, M aria Jankow ska, K a zim ierz Dłuski, Szymon D iksztajn, Stanisław M endelson, Bolesław L i m anow ski, Erazm K obylański i inni. K onsolidująca się grupa, choć za razem przeżyw ająca w ew nętrzne konflikty, staje się m agnesem przycią gającym m łodych Polaków z rodzin em igracji starszego pokolenia, a ta k że przybyłych z k ra ju studentów . Młodzieżą tą in teresu ją się przedstaw i ciele różnych koncepcji politycznych.
W tak im środow isku przebyw a w latach 1882— 1883 i 1884— 1886 Franciszek R aw ita Gaw roński. W iduje m łodych radykałów , chodzi z L i m anow skim na górskie wycieczki, byw a często w domu Tomasza Teodora Jeża, zainteresow any starszą z jego córek, A ntoniną, swoją przyszłą żo n ą 4. C m y nocne są więc raczej owocem doświadczeń szw ajcarskich, w P ary żu bowiem, do którego z końcem r. 1884 przenoszą się M endelson, Jankow ska i D iksztajn, Raw ita w czasie poprzedzającym napisanie po wieści nie przebyw ał. D odajm y, że paryski okres działalności polskich socjalistów różnił się znacznie od rozdziału genewskiego. Bliższy o b ra zowi genew skiem u jest np. w izerunek M arii Jankow skiej — N iuni ·—> jako saw antki z palcam i poplam ionym i atram entem , abnegatki. Nie p rzy pom ina to znanego ze w spom nień K rzywickiego obrazu w ykw intnej gos podyni „salonu czerw onej E uropy” przy A venue de l ’O bservatoire 5.
R aw ita w y b rał dla swojej k a ry k a tu ry szczególnie barw n ych p rzed staw icieli pierwszego pokolenia socjalistów polskich. M aria Jankow ska i S tanisław M endelson, zw any przez przyjaciół M eniem (rozpoznaw alny tu w dw óch postaciach — F unia Św iderka i Derdidasa), byli b ohateram i niejednego' głośnego skandalu obyczajowego tego czasu. Powieść Jeża
Niezaradni („Tygodnik Ilu stro w an y ” 1884) na pewno nie tylko K rzyw icki
odczytyw ał jako „półpow ieść-półpaszkw il” o przedślubnych przygodach Jankow skiej. Ta historia m łodej p a n n y z kresów, k tóra opuszczona przez narzeczonego w yjeżdża za granicę z nauczycielem m uzyki, pisana była
4 Zob. B. L i m a n o w s k i , Pamiętniki (1870—1907). Warszawa 1958. 6 L. K r z y w i c k i , Wspomnienia. T. 2. Warszawa 1958, s. 264—265.
również, ja k w spom ina K rzyw icki, w chw ili zaostrzenia się stosunków Jeża z kolonią socjalistyczną w G enewie.
W spółczesny h isto ry k pisze o Jankow skiej jako o „jednej z n a jw y b it niejszych kobiet swojej epoki” i „najpiękniejszych postaci w historii so cjalizm u polskiego”, wzorze osobowym dla w ielu działaczek p rzy stęp u jący ch do ru ch u so cjalisty czn eg o 6. W zupełnie in n y m św ietle przed staw ia jej postać pam iętn ik arz, w rela cji skądinąd nie pozbawionej te n dencyjnego przejaskraw ien ia. „D opraw dy, nie u m iałbym powiedzieć, pod jakim i w pływ am i stała się so cjalistk ą” — pisze K rzyw icki, k reśląc syl w etkę Jan k o w sk iej, w ychow anej w pańskim dom u Zaleskich, w ydanej bogato za m ąż i korzy stającej z m a ją tk u męża n aw et w tedy, gdy już, n ą stałe zw iązała się z ru ch e m socjalistycznym . Zw iązek ten tra k tu je zresz tą pam iętn ik arz jako, n iety p o w y może, k a p ry s znudzonej dam y, n a b y w ającej now ych idei od g uw ernerów swoich synów. K rzyw icki pisze 0 Jan k o w sk iej jako o osobie w yraźnie nie przynoszącej ruchow i zaszczy tu , nie k ry je też jednego ze źródeł jej fascynacji:
stosunki Jankowskiej z socjalizmem datują się od dawna. Już pierwsi agitato rzy, którzy przyjeżdżali z Kijowszczyzny i działali [...] w Warszawie, jak Koby lańscy, w ied zieli o Jankowskiej i nawet pomiędzy sobą nie ukrywali, że jest łasa na m ężczyzn 7
K rzyw icki, spisujący swoje w spom nienia w iele lat później i św iadom w ykształconego pod koniec X IX w. ethosu „ludzi podziem nych”, o fiarnych 1 gotow ych n a w szystko buntow ników , z iry ta c ją tra k tu je fanaberie bo g atej dam y. A nalizując sw oistą au to k reację „rew olu cjon istk i”, K rzy w i cki podkreśla pozorność ucieczki Jankow skiej.
W r. 1880 dla żandarmerii postać Jankowskiej staje się zbyt dobrze znana. Wielkorządca kijow ski zawiadamia p. W ładysława, iż dobrze byłoby, gdyby żona w yjechała za granicę 8.
M aria przez w iele la t pozostaje buntow nikiem na specjalnych p ra w ach, korzy stając ze stosunków i z pieniędzy sfery, z k tó rą chce w a l czyć.
U zupełnijm y w izeru n ek n a k re ślo n y przez K rzyw ickiego. Jankow ska w yjeżdża do Genew y, stając się jed n ą z najb ard ziej znanych postaci em i gracyjnego środow iska. Prow adzi a w an tu rn iczy try b życia, m ieszka w bulw ersu jącej opinię publiczną genew skiej „kom unie”. Porzucenie męża i dzieci, nie zalegalizow any zw iązek z M endelsonem , sam obójstw o Diksz- tajn a , k tó ry , ja k głosiła fam a, zabił się z miłości, agitacyjn e w yp raw y do k ra ju , aresztow ania, procesy — w szystko to składa się n a obraz w y jątkow o b a rw n y i dla opinii publicznej oczyw isty, fu n k cjo n u jący w od
6 J. W. B o r e j s z a , W kręgu wielkich wygnańców. Warszawa 1963, s. 527. 7 K r z y w i c k i , op. cit.
S T E R E O T Y P Y SO C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 81
biorze społecznym w k ra ju w w ersji jednoznacznej. W ścieklica, pisząc o „rojeniach socjalistów polskich wobec n au ki ich m istrz a ” liczy na to, że czytelnik rozpozna bez tru d u „pewną podstarzałą piękność ukraińską, której nazw iska nie w ym ieniam przez współczucie dla jej męża, opusz czonego przez nią dla m łodych propagandzistów ” 9. F u nk cjo n u jący spo łecznie (dodajm y: przede w szystkim wśród przeciw ników genew skiej g ru py i socjalizmu) obraz postaci M arii Jankow skiej nosi wszelkie znam io n a s t e r e o t y p u i w takiej w łaśnie roli u ży ty został w powieści.
W podobnym celu w ykorzystano w Ćmach nocnych znaną postać M endelsona, iry tu ją c ą i nieco podejrzaną n aw et dla przedstaw icieli g ru p y socjalistów genew skich. Lim anow ski tak pisze o M eniu w swoich pam iętnikach:
Student warszawskiego uniwersytetu, syn bankiera mający pieniądze, lubił się chwalić swoją czynnością wśród młodzieży przy urządzaniu koncertów i ba letów na dochód Bratniej Pomocy [...]. W ogóle dość chełpliwy i demonstra cyjny. W długich butach, w kapeluszu z szerokim kołem, z grubym kijem w ręku, chodził po ulicach [Krakowa — E. P.] i oczywiście musiał zwrócić u w a gę p o lic ji10.
M endelson dbał o w yrazistość własnej k reacji jako buntow nika, dużą rolę grał dlań kostium , koturn, poza, specyficzna stylizacja zachowania. K ostium ów, dodajm y, był tak samo fascynująco inny, jak poglądy, k tó re głosili młodzi socjaliści. To o nich mówi Bohdan Cyw iński w Rodo
wodach niepokornych:
Przyjeżdżali, przynosząc ze sobą nihilistyczną modę rosyjską — szerokie ronda kapeluszy i kunsztownie owinięte wokół ciała pledy, zastępujące płaszcze, abnegację w stroju, zaroście i higienie, a pod tym ekscentrycznym kostium em — pisma Bakunina lub Ławorowa n.
K rzyw icki i Lim anow ski nie kryją, że spod kostium u M endelsona w yzierały nuw oryszow ska pewność siebie i iry tu ją c e samozadowolenie. Pisze Lim anow ski:
Miał w łaściw ą swej rasie arogancję. Pomimo socjalistycznych przekonań nie zapominał o swej przewadze pieniężnej. Raziło też zarówno uczucie narodowe, jak i społeczne, to przechwalanie się stosun k am i12.
Nie ulega zresztą wątpliwości, że publikacje genewskiego koła socja listów finansow ał M endelson za pieniądze ojca — bankiera. On także opłacał w spólne m ieszkanie — genewską „kom unę” (willa „G rand Soc- conex”), gdzie, przynajm niej na początku działalności em igracyjnej, prze byw ała stale większa część grupy.
9 W. W ś c i e k l i c a , Rojenia socjalistów polskich wobec nauki ich mistrza. W: Ognisko. Księga zbiorowa wydana dla uczczenia 25-letniej pracy T. T. Jeża. Warszawa 1882, s. 113.
10 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 190— 191.
11 B. C y w i ń s k i , Rodowody niepokornych. Warszawa 1971, s. 142. 12 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 191—192.
Z godnością człow ieka poświęconego w ielkiej idei nie licował, zda niem p am iętnikarzy, c h a ra k te ry sty c z n y sposób bycia M endelsona:
był kopalnią niewyczerpaną anegdot, skandalów i skandalików A kiedy jął w yładow yw ać swoją erudycję, można go było słuchać całymi godzinami, a w końcu rozstać się z miłym gawędziarzem z uczuciem próżni w ewnętrznej i sceptycyzm em w zględem ludzi, idei — w szystkich i wszystkiego 1S.
Jakże to bliskie stylow i pow ieściow ych monologów Funia, k tó rem u au to r, podobnie ja k in n y m bohaterom , nad ał znaczące nazwisko: Św i derek. P am iętn ik arze n ie n eg ują oczywiście talen tów M endelsona, orga n izacy jny ch i pisarskich. M ówią tylk o o jego skłonnościach do jałow ych d yskusji i w ygłaszania, w zależności od sytuacji, sprzecznych ze sobą opinii i poglądów . O braz to na pew no niew olny od przejaskraw ień, n a znaczony pam ięcią o znacznie późniejszej wolcie M endelsona, po k tó rej d aw n y rzecznik te rro ry z m u politycznego i ekonom icznego podjął w spół pracę z nacjo nalistam i i k o n serw aty w n ym „Czasem ”. H istorycy zajm u jąc y się działalnością pierw szego pokolenia m arksistów p o lsk ic h 14 za u w ażają w y raźn ą zm ianę k ieru n k u poszukiw ań M endelsona już około r. 1886, kiedy to rozbiciu ulega k rajo w a organizacja „ P ro le ta ria t”. Także ten okres m a chyba n a m yśli K rzyw icki, pisząc o M eniu jako o n a tu rz e pełnej sprzeczności:
dnie życia jego przypominają jakąś linię łamaną, dokonywającą skrętów naj bardziej niespodzianych pod ostrym kątem.
Menio rozstawał się z rewolucyjnym okresem swego życia czując bodaj w głębi, że otrząsa się jedynie z naleciałości dialektyki scholastyczn ej15.
P o ró w najm y ten obraz z jego literack im odwzorowaniem . Św ia dectw em dokonyw ających się w F u n iu przew artościow ań koncepcji r u chu jest jego stanow isko w spraw ie potępienia rugów pruskich i kłótnia z D erdidasem . M ów iliśm y już o tym , że osoba M endelsona jest k lu czem do dwóch postaci powieściowych. D erdidas zachęca do Idei „w ol ności u n iw e rsa ln e j”, ponadnarodow ej, Funio nie potrafi pozbyć się „an a chronicznego p a trio ty z m u ” ; być może jest to, nieu dan a zresztą, próba ukazania dwoistości pierw ow zoru. Zauw ażm y przy tym , że D erdidas ist n ieje w świecie powieści inaczej niż reszta bohaterów . Zachow uje on pew ną nieokreśloność, w y rażającą się w nazw isku (z niem . „der”, „die”,
„das” 'ten, ta, to ’, 'k tó ry , która, k tó re ’). Nazwisko to sugeru je rów nież
niestabilność postaw , n astaw ien ie na w łasną osobę w yrażające się m.in. w sw oistym w ielosłowiu.
W róćm y do M endelsona. Jego postaw a była dla przeciw ników socja listów i tych, k tó rzy ja k Lim anow ski szukali w ty m czasie odrębnej
18 K r z y w i c k i , op. cit., s. 269.
14 Zob. A. M o l s k a , w stęp w antologii: Pierwsze pokolenie m arksistó w pol
skich. T. 1. Warszawa 1962. — A. N o t k o w s k i , L u dw ik Waryński. Warszawa 1978.
S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 83
fo rm u ły socjalizm u polskiego, najw ym ow niejszym przykładem postaw y antynarodow ej. M endelson zamieszczał na łam ach „W alki K las” w ypo wiedzi szczególnie negatyw nie odnoszące się do program u odbudow y n ie podległego państw a polskiego. J a k pisze Joan na K urczew ska, n aró d był dla M endelsona w latach osiem dziesiątych „społeczną fik c ją ”, a ideologia narodow a — elem entem typow ej „świadomości fałszyw ej” 16. W jego a r ty k u łach pojaw ia się pogląd, że spory o form ułow anie koncepcji narodu służą interesom m ieszczaństw a. Postaw ie patriotycznej przeciw staw ia p u blicysta „Równości” postaw ę socjalisty bez ojczyzny. Postać M endelsona streszczała więc w szystkie szokujące opinię publiczną poglądy m łodych socjalistów , zarów no w sferze polityczno-społecznej, jak obyczajowej.
U ogólniony w izerunek socjalisty m usiał w płynąć na ukształtow anie się stereoty p u opozycjonisty, działacza partii. Je rz y Cieślikowski ta k de finiuje stereotypow y obraz bohatera:
[jest to wyobrażenie] zachowujące dostateczny stopień podobieństwa z orygi nałem [...]. Stopień podobieństwa obrazu może mieć tylko charakter „zna kow y” [...], czyli ogólny, punktujący pewne elementy: wyglądu, stroju lub za chowania ir.
W lata ch osiem dziesiątych ubiegłego w ieku nie uśw iadam iano sobie jeszcze w pełni, czym jest socjalizm, m ianem „socjalistycznych” określa no często postaw y nie zawsze reprezen taty w n e dla ruchu. Nie są to lata „robotniczej W arszaw y”, gdyż o n apraw dę m asow ym udziale w ruch u można mówić dopiero pod koniec wieku. W prasie pojaw iają się w zm ian ki i a rty k u ły na tem a t socjalistów polskich i obcych, ukazują się pierw sze u tw o ry poświęcone tej problem atyce (wzorem dla R aw ity m ogły być
W idm a Orzeszkowej). Powieść R aw ity stabilizuje te pierwsze stereotyp o
w e generalizacje, zbiera elem enty i cechy, które służą mu do w łasnej k r e a c j i stereo ty pu 18.
W badaniach n ad n a tu rą stereotypu, prow adzonych zarów no przez teo rety k ó w problem u, ja k i przez jego „p rak ty k ó w ” — politologów, pró bu je się w yjaśnić m echanizm podporządkow yw ania przez jednostkę w łas n ych doświadczeń i reakcji em ocjonalnych przekazowi ponadindyw idual- nem u. W alter Lippm an, au to r klasycznej już p racy Public Opinion, stw ier dza w ystępow anie w naszym postrzeganiu św iata następu jącej p raw id łowości: zjaw iska oglądane po raz pierw szy n a jp ie rw definiujem y, po tem dopiero w i d z i m y . „Każda rzecz dociera do n as w form ach już zestereotypizow anych przez naszą k u ltu rę ” 19. A kceptujem y więc przew i
36 J. K u r c z e w s k a , Naród w socjologii i ideologii polskiej. Wrocław 1979, rozdz. 1.
17 J. C i e ś l i k o w s k i , Książę Józef Poniatowski. S tereoty powy obraz boha
tera. „Prace Literackie” t. 11/12 (1970), s. 215.
18 Terminy użyte w pracy Z. M i t o s e k Literatura i ste reotypy (Wrocław 1974, rozdz. 1).
dyw ane jako postrzegane, kierow ani n a tu ra ln ą ten d e n c ją do uproszcze nia św iata, zb yt skom plikow anego, by m ożna go było uchw ycić w całości. S te re o ty p nie je st jed n ak p ro sty m streszczeniem oglądanego św iata, jest raczej jego red u k c ją do k ilk u czy k ilk u n a stu sytuacji, zjaw isk, cech.
Badania n a d stereo ty p em idą w k ieru n k u połączenia go z w y b ra n ą form ą świadom ości — w yobrażeniem , postaw ą, pojęciem , w rażeniem , prze konaniem . P ró b u ją też odpowiedzieć n a pytanie, czy trak to w ać stereo ty p jako kategorię m yślow o-logiczną, czy m yślow o-pragm atyczną. N ajw aż niejsze p ro b lem y badaw cze dotyczą, po pierw sze, różnic m iędzy uogól nieniem , jak im jest stereo ty p, a g en eralizacją sądu naukow ego, po drugie zaś — fu n k cji ste re o ty p u w działaniu ludzkim . C iekaw ym rozw iązaniem je s t np. koncepcja badaczy am erykańskich, k tó rzy zw rócili uw agę n a sw oistą ten d e n c ję do utożsam iania w świadomości człowieka składnika em ocjonalnego z intelek tualn o -p o znaw czym 20.
T endencja ta w idoczna je s t w w ielu dziedzinach działalności ludz kiej, szczególnie silnie w y rażając się w języku. Owocem w spom nianego utożsam ienia są np. definicje persw azyjne, o k tó ry ch będziem y mówić dalej. S te re o ty p zaw ierający pozory naukow ości m a szczególną siłę p rzy ciągania, n iew ątpliw ie m iał ją rów nież w epoce pozytyw izm u. Tw orzenie stereo ty p u i jego funkcjonow anie zależy od k o n k retn ej sytu acji kom u nik acy jn ej, w k tó rej pow staje i w k tó rą się w pisuje, używ any zawsze przez kogoś w jakim ś k o n k retn y m celu. Sam stereo ty p gubi jed n ak re a l ne w y m iary czasu i p rzestrzen i oraz zw iązków in terp ersonalny ch, „za m ra ż a ” je, ja k mówi Lippm an.
P ró b u jąc opisać ten m echanizm , nie m ożna om inąć roli postaci r e p rez e n ta ty w n e j, sztandarow ej. M ówiliśm y już o sw oistym „streszczaniu” ru c h u socjalistycznego przez fu n k cjo nu jące w społecznym odbiorze w ize ru n k i Jank o w sk iej i M endelsona. W ty po w ym dla ludzkiego u m ysłu dążeniu do „ekonom ii” postrzegania isto tn ą rolę pełni w iz u a liz a c ja 21. Nie jesteśm y zainteresow ani ty m , czego nie w idzim y. Cieślikowski pisze 0 sobie i swoich rów ieśnikach, że zostali „w izualnie zaprogram ow ani ko stium am i w ojsk K sięstw a W arszaw skiego i K rólestw a Polskiego” oraz w izerunkiem księcia Józefa, rzucającego się w fale E lstery 22. To, co a b strak cy jn e, w społecznym odbiorze przełożone zostaje na k o n k retn y ob raz lub biografię. L ippm an stw ierdza, że stereo ty p je st swego rodzaju personifikacją: „Anglia staje się Jo h n em Bullem , k tó ry jest jow ialny 1 gruby, nie za m ądry, ale zdolny do troszczenia się o siebie” 23.
W swojej k rea c ji ste re o ty p u R aw ita w y k orzystuje tę zasadę; pojęcie
20 Zob. A. S c h a f f , S tereotyp, definicja i teoria. „Kultura i Społeczeństw o” 1978, nr 3, s. 51—55.
21 Zob. L i p p m a n , op. cit., s. 60—61 n. 22 C i e ś l i k o w s k i , op. cit., s. 215. 28 L i p p m a n , op. cit., s. 103—104.
S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 85
„socjalizm polski” czy „em ig racyjn y ” zastąpione zostaje przez w yrazisty, k a ry k a tu ra ln y w izerunek tro jg a powieściowych bohaterów . Z kolei, w m iarę rozw oju akcji, N iunia, D erdidas i Funio n ab ierają cech in sty tu cjo nalnych. O takich w łaśnie osobach-instytucjach pisze L ippm an w swojej analizie funkcjonow ania stereoty p u 24. Na obraz bohatera rep re z en ta ty w nego składa się, oprócz jego cech osobowych oraz rekw izytów potrzeb nych do w ykonyw ania roli, także jakaś historia jego działań i reak cji na postępow anie innych.
Obraz polskiego socjalisty w Ćmach nocnych o p a rty jest na opozycji „ s w ó j — o b с у ”. P rześledźm y kolejne stadia jego staw ania się w po wieści, kolejne stereotypow e generalizacje cząstkowe.
S o c j a l i s t a — c z ł o w i e k b e z n o r m m o r a l n y c h
O świadomości m oralnej Polaków drugiej połowy w. X IX powiedzieć można, że ukształtow ała się ona w oparciu o dekalog. Cnotom ew ange licznym lite ra tu ra pierw szej połowy w ieku i p rak ty k a społeczna tego czasu przydały określoną treść narodow ą. W tedy w łaśnie u kształtow ały się stereo ty p y m oralne: rycerza bez skazy i zmazy, bojow nika o wolność, buntow nika, M atki-Polki czy dziewicy oczekującej w iernie pow rotu bo h atera. Pozytyw iści nie przew artościow ali w istocie tego zbioru, dodali doń natom iast ste re o ty p y ukształtow ane w związku z program em pracy. Duży w pływ na form ow anie się m oralności èpoki postyczniowej w y w a rły także wzorce etyczne z mieszczańskiego salonu.
W spółczesnych szokować m usiały wieści o rom ansach M arii Jan ko w skiej, o swobodzie obyczajowej panującej w środow isku socjalistów . Po wieściowe m ałżeństw o Św iderków , pozornie przykładne, może rów nież budzić u czytelnika pew ne podejrzenia. W iadomość o sform alizow aniu zw iązku Funio przekazuje Helce i Ju sty si z w yraźną ostentacją, która cechuje też sposób bycia nowo poślubionych. Język ich „ in ty m n y ch ” roz mów, w yraźnie nastaw ionych na słuchacza, ocieka ckliwością, roi się od ciągłych uczuciowych deklaracji. M anifestow anie miłości w m iejscach pub licznych, polegające m.in. na używ aniu języka alkow y w klubie, w tow a rzystw ie, n a ulicy, w ygląda na obyczajową prow okację. P rzeciw obycza jow ej norm ie w ystęp u je także druga powieściowa para, D erdidas i J u - stysia. To jednak, co w zachow aniu Funia i N iuni stanow i świadom ą kontrpropozycję wobec m oralności obowiązującej, dla Ju sty si jest przed m iotem głębokich rozterek. Zm ienia ona co praw da strój i m aniery, ale w istocie pozostaje w iern a zasadom m oralnym Polki i szlachcianki. J u - stysię chroni przed ostatecznym upadkiem „godność niew ieścia”, lekce w ażona przez socjalistów jako anachronizm . „F orm y”, o k tó ry ch m ówi doktor Łasko (s. 210), nie są więc przypadkow ym zbiorem konwTencji; ukształtow ała je m ądrość w ielu pokoleń. Pogardzanie „form am i” oznacza odcinanie się od korzeni.
O pisując zachow ania socjalistów R aw ita oczywiście nie dopowiada w szystkiego do końca, sygnalizuje jed y nie sytuacje, o k tó rych się nie m ówi nie ty lk o w tow arzystw ie, ale i w litera tu rz e . P isarz liczy też na pewno, że publiczność „K łosów ” uzupełni ten obraz w łasną wiedzą n a te m at grzeszków em igracyjnej m łodzieży. L im anow ski pisze bez kom en ta rz a o szoku, jak i przeżyła jego żona odw iedziw szy genew ską „kom u n ę ”. Zastała tam L udw ika W aryńskiego i A nnę Sieroszew ską, stu d en tk ę z W arszaw y, w sy tu acji całkiem jednoznacznej. Nie może się Lim anow ski pow strzym ać od inform acji, że zw iązek ten, z którego narodził się syn, Tadeusz, pozostał niezalegalizow any 25. P rzyp om nijm y epizod z powieści: D erdidas u trz y m u je żyw y k o n tak t z Ju sty sią, a jednocześnie spotyka się w taje m n ic y z kobietą, z k tó rą m a dziecko.
M oralny b ru d z n ajd u je odbicie także w zew n ętrzn ym w yglądzie bo hateró w Ciem. N iunia przychodzi na zebranie T ow arzystw a M iędzyna rodowego w pogniecionej, nieśw ieżej sukni, z palcam i poplam ionym i ty toniem i żałobą za paznokciam i, w łosy m a „rozpakłane i b ru d n e ” (s. 257). N iechlujni są rów nież Funio i Ju sty sia, „ u b ran a z p rete n sją im itu jącą m ężczyznę”. Spotkanie odbyw a się w norze, w lokalu o p odejrzanym w yglądzie (m elina, dom publiczny niższej kategorii?). N aw et obraz ru e des M endiants, u lic y Żebraczej, k tó rą idzie H elka na zebranie, ciem nej, cuchnącej, niebezpiecznie spadzistej, prow adzi jak b y na samo dno m o ra ln e j nędzy.
R aw ita dokonuje tu swoistego zabiegu: to, co jest celow ą prow okacją ze stro n y b ohaterów (w idzim y przecież później m ałżeństw o Św iderków w bardzo eleganckich strojach), w in te n c ji au to ra zdaje się odbijać ich duchow y nihilizm . W ybór Café des M endiants jako m iejsca spotkań nie jest ty lk o w yborem sceny.
Pow ieściow i socjaliści n ieu stan n ie g rają 26, ich działania określa n a r ra to r jako w y s t ę p y (s. 210). N akładanie coraz to now ych m asek spo w odow ane jest nie tylk o koniecznością u k ry w an ia się przed policją. Zresztą, zdaniem doktora Łaski, ta k n a p raw d ę nie m uszą się oni m asko wać. Socjaliści u ży w ają podw ójnej m oralności jako strateg ii działania. P rz y b ie ra ją pozy, d eklam ują. M iędzy patetyczny m słowem a nikczem n y m czynem zieje przepaść. Słowo jest bardzo w ażnym elem entem te a traln eg o w yposażenia. Zauw ażm y, że D erdidas i F unio ciągle mówią, ist n ie ją w łaściw ie tylko w słowie. Łasko i Wołczkowa m ilczą, oszczędzając
energię na działanie.
Łasko n azyw a socjalistów „kom edian tam i”, „aktoram i m ałom iastecz
29 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 248.
2fl Nieprzypadkowo przełomowym momentem w kontaktach Justysi z socjalis tam i staje się konfrontacja dwóch „spektakli” następujących po sobie: zebrania Towarzystwa M iędzynarodowego i przedstawienia w Théâtre Eden.
S T E R E O T Y P Y S O C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 87
kow ym i”, któ rzy „źle grają rolę w ielkich bohaterów ”. Erving Goffman, m ówiąc o dram aty zacji działalności ludzkiej, stw ierdza: „jednostki często stają [...] wobec dylem atu: robić w rażenie czy działać” 27. To dylem at Funia. N ieustanna troska o w yrazistość tea tra ln ej k reacji obdarza go n a d m iarem samoświadomości, koniecznym dla każdego, kto w ystępuje. Funio nie potrafi w związku z ty m właściwie ocenić innych ani siebie, nie ma w yczucia sytuacji. Przez dłuższy czas nie zauważa, że D erdidas, upozo- w a n y na socjalistę walczącego o dobro ludzkości, pozostaje zaw ziętym P ru sak iem 28, że bezwzględnie dąży do realizacji w łasnych celów, m.in. poprzez poskrom ienie na forum Tow arzystw a M iędzynarodowego niesfor nych Polaczków.
Przedstaw ioną w powieści grupę socjalistów określić można, za Goff- m anem , m ianem „zespołu”, dającego wspólne przedstaw ienie. Poufałość Fun ia i D erdidasa ma niew ątpliw ie cechy związku form alnego. Owa „przy m usow a zażyłość” 29, w ynikająca z pełnionych w „zespole” ról, uwidocz nia się szczególnie w yraziście w chwili, gdy Funio p róbuje zaciągnąć pożyczkę u D erdidasa. Ten ostatni posługuje się tu techniką dwóch sa kiew ek, dla siebie i dla przyjaciół, dając oczywiście tow arzyszom „w szy stk o ”, co ma. Scena ta jest m ajstersztykiem gry, choć spektakl odbyw a się dla niew idzialnej publiczności. D erdidas udaje szczodrego i otw artego, a Funio zachwyconego prostaczka, k tó ry poważnie tra k tu je d eklaracje p a rtn e ra : „O byw atelu [...], nie mogę wziąć tw oich pieniędzy” (s. 340).
D erdidas pełni w „zespole” funkcję „reżysera”, realizując w łasny wzorzec brud n ej g ry politycznej. U jaw nia się tu praw dziw y cel socjali stycznych przyw ódców: dążenie do przejęcia władzy, nie tylko w sensie sym bolicznego „rządu dusz”. Polscy socjaliści, k tó rzy w y stęp ują w im ie n iu całego społeczeństwa, ry zy k u ją bardzo dużo p rzy jm u jąc pro gram D erdidasa. „Człowiek”, o którym mówią powieściowi socjaliści, jest ab strak tem . Z ust Funia p adają puste hasła: „ lu d ”, „pożyteczna” czy „spo łeczna jed n o stk a ”, „społeczny człow iek”, „obyw atel”. Odcięcie się od tr a dycji, rezygnacja z kodeksu norm obyczajowych i patriotycznych grozi z a tratą poczucia społecznych realiów. J e st to szczególnie niebezpieczne w sytuacji niewoli, k tó ra niszczy więź jednostkow ą, działając na korzyść związków sytuacyjnych. Także postaw y polskich socjalistów opisuje Ra w ita w kategoriach stresu niewoli.
27 E. G o f f m a n , Człowiek w teatrze życia codziennego. Opracował i słowem w stępnym poprzedził J. S z a c k i . Przełożyli H. i P. Ś p i e w a k o w i e. Warszawa 1981, s. 72.
28 K. B e y l i n (W arszawy dni powszednie. Wybór i wstęp J. W. G o m u - 1 i с к i. Warszawa 1985, s. 50) przypomina, że w okresie wkroczenia Napoleona do Warszawy (1806) ludność nazywała pogardliwie odchodzących już Prusaków „der- didasam i”.
S o c j a l i s t a — c z ł o w i e k b e z o j c z y z n y
„P atrio ty zm , panow ie, to pojęcie szlacheckie, to sztan d ar spłow iały” (s. 258), d e k la ru je Funio, ostro p rzeciw staw iając podczas rozm ow y z dok to rem Łaską „sen ty m en ta ln y p a trio ty z m ” w izji ludzkości, „która żadnej b arw y narodow ej nie posiada” (s. 244).
K w estia stosunku do spraw y polskiej dzieliła w lata ch osiem dziesią ty ch środow isko socjalistów . G łośny był obchód 50 rocznicy pow stania listopadow ego w G enewie, m ityng, na k tó ry m ogłoszono ostateczne od rzucenie haseł niepodległościow ych. M arks i Engels, w nadesłanym na tę uroczystość liście, p o trak to w ali polskich socjalistów na em igracji i w k ra ju jako spadkobierców tra d y c ji wiecznej polskiej irre d en ty . Taka apro bata w zorca P olaka walczącego za ojczyznę wzbudzić m usiała k o n ste r nację organizatorów obchodu, w ty m także M endelsona. W aryński w w y głoszonym na m ity n g u przem ów ieniu podkreślał w yraźnie, że polscy so cjaliści ro ku 1880 „to nie spiskow cy trzeciego lat dziesiątka”, „nie bo jow nicy 63 ro k u ” 30. D łuski zaś skończył swoje w ystąpienie okrzykiem : „Precz z p atrio ty zm em i reakcją! Niech żyje in tern acjo n ał i rew olucja socjalistyczna!” 31.
Funio, podobnie jak uczestnicy genew skiego spotkania, w yraża prze konanie o ry ch ły m w yb u ch u rew olucji, k tó ra zm ieni oblicze św iata. Po cóż więc, w obec takiej p ersp ek ty w y , m yśleć o spraw ie polskiej? A lina M olska pisze:
Na całkow itym odrzuceniu przez prołetariatczyków hasła niepodległości [...] zaważyła ich przesadna i jednostronna ocena poziomu i kierunku rozwoju kapitalizmu w Polsce oraz uproszczone, schematyczne określenie klas w spo łeczeństw ie polskim 82.
P rzy p o m n ijm y jeszcze, że o k o ło '1880 r. odchodzi od gru p y L im anow ski, wcześniej a k ty w n y uczestnik spotkań genew skich, które często od byw ały się w jego m ieszkaniu 33, tw orząc opozycyjną w stosunku do pro gram ów W aryńskiego i M endelsona koncepcję „socjalizm u p atrio tycz nego”.
W okresie ukazania się powieści R aw ity także stosunek liderów śro dowiska socjalistycznego do spraw y narodow ej zaczyna się zmieniać. Być może sygnałem tego przełom u jest w Ćmach reak cja Fun ia na wieść o zagrożeniu polakożerczą p olityką P ru s. J e st jedn ak Funio osobą bez o j czyzny. W swoim p ary skim azylu w alczy o tzw. „naszą sp raw ę”. „Nasz” — oznacza tu in te re s grup y , zespołu. P ew na solidarność obowiązuje ty lk o wobec grupy.
80 W. B o r e j s z a , Rewolucjonista polski — szkic do portretu. W zbiorze:
Polska X I X wieku. Państwo, społecze7istwo, kultura. Warszawa 1982, s. 270.
81 F. P e r l , Dzieje ruchu socjalistycznego w zaborze rosy jskim do powstania
PPS. Warszawa 1958, s. 84.
82 M o l s k a , op. cit., s. 56. 83 L i m a n o w s k i , op. cit.
ST E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 89
W p rzypadku D erdidasa pojaw ia się problem solidarności nacjonal- nej, pruskiej i żydowskiej. O żydowskim pochodzeniu tego bohatera do w iadu jem y się pod koniec powieści. Bez użycia nazw y narodow ości o Ży dach m ów i doktor Łasko: „tam wszędzie jest ich ojczyzna, gdzie mogą w yzyskać łatw ow ierność, słabość ludzką, w ady ludzkie lub próżność” (s. 291). Za plecam i D erdidasa widać ojca, żydowskiego bankiera, fin a n sującego w yb ry k i syna, pozornie tylko skierow ane przeciw interesom seniora. Pieniądze są w łaściwą racją istnienia grupy. Gdy zaczyna ich brakow ać, kończą się wspólne „w y stęp y”, każdy zaczyna działać n a w łas n ą rękę.
Socjalista z Ciem nocnych to nie tylko człowiek bez ojczyzny, ale naw et bez ideału ojczyzny. Pozornie sprzecznie brzm ią w ty m kontekś cie d eklaracje D erdidasa, P ru sak a i Żyda, um iejącego znakom icie m ani pulować nastro jam i: „niech żyją Niemcy, obrońcy ludzkości” (s. 273). D erdidas szuka po p ro stu takiej idei, która pozwoliłaby m u uzyskać w pływ na innych, dałaby m u nad nim i władzę. Funio nie zauważa niebezpie czeństwa, o k tó ry m Raw ita pisze we w stępie, mówiąc o łączeniu się so cjalistów „z odw iecznym i w rogam i”. W rogów tych w powieści rep rezen tu je tylk o P rusak, nie pojaw ia się, przez w zgląd n a cenzurę, Rosjanin, choć w p ływ y rosyjskiego nihilizm u i terro ry zm u „N arodnej W oli” także m usiał mieć au to r n a m yśli.
Socjalista polski jest zatem w powieści św iadom ym (lub nie) zdrajcą narodow ych świętości. W latach osiem dziesiątych, a także później, poko lenie „ojców” tra k tu je działalność m łodych socjalistów jako w y nik r u syfikacji 34. To w łaśnie „zrusyfikow ana m entalność” pozbawia m łodych zapaleńców nie tylko idei ojczyzny, ale i narodow ego in sty n k tu sam oza chowawczego. Łasko mówi o socjalistach jak o ofiarach niewoli, psychicz nie rozbitych: „Oni chorzy umysłowo. Ich trzeba leczyć” (s. 244). S o c j a l i s t a — a n a r c h i s t a i a w a n t u r n i k
Ideę socjalizm u tra k tu je R aw ita w swej powieści jako p rzybyłą z ze w nątrz; idea ta nie mogła się zrodzić sam oistnie w Polakach, z n a tu ry niezdolnych do aktów te rro ru . Ja k pisze Jarosław M arek Rym kiewicz, Polacy przez całe pokolenia szczycili się tym , że nie w ydali spomiędzy siebie królobójcy 35. K rólobójca zn ajduje się w r. 1881, kiedy to od kuli zamachowca, Ignacego Hryniew ieckiego, Polaka z pochodzenia, ginie w P e tersb u rg u car A leksander II. Obraz anarchisty, m aniaka „w yładow u
84 W taki w łaśnie sposób określają działalność młodych socjalistów przedsta w iciele starszego pokolenia w Dzieciach B. P r u s a i Ludziach podziemnych
A. S t r u g a . Bohater zawartego w zbiorze opowiadania Ojciec i syn tak charak teryzuje przyczyny przystąpienia syna do ruchu: „szkoła m oskiewska, książka m oskiewska to sprawiły” (cyt. z wyd.: Warszawa 1957, s. 189).
35 J. M. R y m k i e w i c z , Wielki książę Konstanty. Z dodaniem rozważań o is
jącego swe osobiste poczucie fru s tra c ji wobec społeczeństw a w form ie ab su rd aln y ch p ostulatów obalenia całego porządku socjalnego” fu n kcjo n u je wów czas w k raju , jak stw ierdza C yw iński, na rów ni z w izerunkiem so cjalisty jako uczciwego, lecz nieodpow iedzialnego u to p is ty 36. Obraz działacza socjalistycznego — an a rc h isty pojaw ia się w prasie konserw a ty w n ej K rakow a, a także w periodykach redagow anych przez pozytyw i stów . W ro k u 1885 w szystkie w arszaw skie pism a p u b lik u ją inform ację o podjętej przez w ładze rosyjskie i pruskie kam panii przeciw anarchistom . „ P ra w d a ” fa k t ten k o m en tu je wówczas w a rty k u le Nie dla nas; nieznany a u to r in fo rm u je o pow szechnym „piętnow aniu socjalistów srom otą w y stęp k ów a n a rc h iz m u ” 37.
W powieści Ra w ity związki socjalistów z anarchizm em u jaw n iają się p rzede w szy stk im w in fo rm acjach o odejściu z gru p y doktora Łaski i za łożeniu przezeń w łasnego „k ółk a”. Zdaniem doktora, podw ażanie przez socjalistów p raw rządzących życiem społeczeństw , w ystępow anie prze ciw norm ie p raw nej spow odow ane je st chorobliw ym „dzikim szałem zem s ty ”. C zytelnik Ciem przek on u je się zresztą, że owe anarchistyczne po g lą d y („w yrżnąć szlachtę i kapitalistów , ziem ie rozdzielić m iędzy lu d ” — m ów i Funio, s. 243) k ry ją w istocie zw ykłe aw an tu rn ictw o „złotej m ło dzieży”. Można nazw ać je „dandyzm em socjalistycznym ”, choć określe nie to pojaw ia się w piśm iennictw ie polskim dużo później. Łasko spotyka śpieszącego się Św iderka:
— [...] cóż to za interes, taki ważny? — W naszej sprawie — odrzekł tajemniczo.
— No, to możesz ją o parę godzin później załatwić. Funio odetchnął z ulgą. [s. 227]
D ochodzim y tu do kolejnego elem en tu w idzenia stereotypow ego. F u n io i D erdidas jako głów ną rac ję „naszej sp ra w y ” w ym ieniają „ lu d ”, „ ro b o tn ik a ”. W istocie jed n a k o potrzebach niższych klas społecznych nic nie wiedzą, zam knięci w sw ojej inteligenckiej enklaw ie. Praw dziw e „zb ra tan ie z lu d em ” odbyw a się w skro m n y m gospodarstw ie W ołczkowej, bez zbędnych słów i pozy. S ocjalista z powieści R aw ity to znudzony in te li gent, nie m ają cy k o n tak tu z klasą, w k tórej im ieniu działa 38. To m ię dzynarodow y a w a n tu rn ik , gorzka k a ry k a tu ra m itu rom antycznego P ola ka, walczącego za wolność „naszą i w aszą”. Z auw ażm y jeszcze, że w To w a rz y stw ie M iędzynarodow ym nie m a ani jednego Francuza; m iędzyna rodów ka socjalistyczna jaw i się tu jako grup a w yizolow ana z życia spo łecznego E uropy.
86 C y w i ń s k i , op. cit., s. 137. 87 Nie dla nas. „Prawda” 1885, nr 6.
88 W polskim ruchu socjalistycznym uczestniczyło zresztą znacznie więcej przed staw icieli inteligencji niż np. w niem ieckiej czy angielskiej demokracji. Zob. F. T y c h , Polski ruch robotniczy. W zbiorze: Polska X I X wieku, s. 345.
S T E R E O T Y P Y SO C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 91
S o c j a l i s t a — f a ł s z y w y s c j e n t y s t a
N iunia stud iu je na Sorbonie historię, historiozofię, ekonomię społecz ną, teorię k o n trap u n k tu , historię papiestwa, estetykę, „historię n ajn o w szej doby” (s. 257). W iemy, że żona F unia „dopełniła” Kapitał M arksa i m ożem y się domyśleć, w jak i sposób. Św iderkow ie przy lada okazji szerm ują pseudonaukow ym i argum entam i. N a rra to r tak m ówi o człon kach socjalistycznej grupy:
[są to ludzie] nasyceni komunałami wyrwanym i z dzieł mistrzów, a raczej szlachetnych utopistów, zapatrzonych w przyszłe szczęście ludzkości, [s. 227]
Młodzi, niedowarzeni [...] jak ślimaki do liści przyczepiali się do cudzej sławy, do cudzego imienia, [s. 258]
Jeśli więc bohaterow ie Ciem nocnych w spom inają o swej lek tu rze pism „m istrzów ”, w iem y, że byw a ona powierzchowna, że goni za spo łecznym paradoksem i służy jako oręż w polem ikach i d yskusjach nie najw yższego lotu.
U zupełnijm y tę stereotypow ą generalizację o inne, np. w ystępu jące w publicystyce W ścieklicy z la t osiem dziesiątych. Dlaczego, p y ta a u to r
Rojeń polskich socjalistów, „socjaliści nasi nie korzystają z n au k swego
m istrz a ”, M arksa, dlaczego nie uczą się odeń właściwego diagnozow ania stanu społeczeństw a 39. Zdaniem W ścieklicy, program socjalistów nie od powiada „stosunkom n aszym ”. Przeciw nie, opiera się na fałszyw ym roz poznaniu rozw oju kapitalizm u w Polsce i sytuacji p ro letariatu .
W powieści R aw ity bohaterow ie nie u p raw iają socjalizm u naukowego, lecz raczej — scjentyzm na niby. Ale w łaśnie zgrabnie tw orzone pozory „naukow ości” przyciągają młodzież polską, przybyłą na studia do G ene w y czy P aryża. To ku tym w łaśnie m anow com lecą „ćm y” czy „błędne ogniki”. Fałszyw y scjentyzm socjalistów p o trak tow an y został jako pato logiczne w ykrzyw ienie w artościow ych wzorców (np. koncepcji pozyty wistów). Patologią jest także lansow any przez n iek tó ry ch bohaterów „scjentyzm w ogóle”. Helka, tra k tu ją c zdobycie w iedzy jako nam iastkę czynu narodow ego, dąży do osiągnięcia n auk i „w szelkiej”, n iesfunkcjo- nalizow anej, nieosadzonej w społecznych realiach. B ohaterka przegryw a w łaśnie dlatego, że nie podporządkow ała swego pragnienia w iedzy potrze bom społecznym.
Powieściowi socjaliści dem askują swój fałszyw y scjentyzm na każ dym kroku. Ich język jest m ieszaniną słow nictw a pseudonaukow ego, kolokwializm ów, k ryptocytatów , słów -kluczy zrozum iałych tylko dla w ta jem niczonych. W ażną fun kcję pełni w Ćmach cudzysłów, którym n a rra to r o p a tru je takie w yrazy, jak: „g ru p a ”, „w alka”, „p raca”, „nasza sp ra w a ”.
Kto z k im
Opisane g eneralizacje stereotypow e obracają się, ja k m ówiliśm y, wo kół opozycji „sw ój—o b cy ”, fu n kcjo n ującej nie tylko w świecie przed sta w ionym powieści, ale także — n iejak o ponad nim . K reacja stereoty pu i jego stabilizacja dokonyw ane być m uszą z pozycji określonego a u t o - s t e r e o t y p u 40, czyli w yobrażenia o w łasnej osobie lub zespole, w którego im ieniu się w y stęp u je. W w a ru n k a ch w spółzaw odnictw a na ry n k u info rm acji (a C m y b iorą udział w tej konkurencji) posługiw anie się ste reo ty p em w yo strza b a rie ry m iędzygrupow e, um acnia w członkach grupy przekonanie o w łasnej słuszności i sile.
Czy m ożna zatem powiedzieć, śledząc in ten cjo n aln e znaczenia po wieści, że ste re o ty p socjalisty w Ćm ach nocnych pełni podobne funkcje? A b y dać odpow iedź na to pytanie, należy przeczytać u tw ó r R aw ity jako powieść polityczną. S tabilizacja i k rea c ja stereo ty p u w Ćmach podporząd kow ane są bow iem lansow aniu p rog ram u politycznego.
M ów iliśm y już, że R aw ita przebyw ał w Genew ie w kręg u osób i spraw bliskich Jeżow i, em igracy jn ej in sty tu c ji tego czasu. Nie m ożna zresztą w ykluczyć, że R aw ita, były pow staniec, p rzy b y ł do G enew y jako dzia łacz któregoś ze zw iązków m łodzieży w k ra ju , np. Zw iązku M łodzieży Polskiej (ZET), z k tó ry m Jeż u trz y m y w a ł stałe kontakty .
Około połow y la t osiem dziesiątych ubiegłego w ieku nie ty lko socja liści tw orzą now e koncepcje przyszłości Polski. W G enew ie w łaśnie rodzi się p ro g ram Ligi Polskiej (przekształconej później w Ligę Narodową), k tó ra zaw iązuje się tam w 1887. Ta ta jn a organizacja założona została n a zjeździe polskich polityków , głów nie em igracyjnych, m.in. z in ic ja ty w y Jeża. W program ow ej broszurze R zecz o obronie c zyn n e j i skarbie
n a ro d ow ym Jeż ostro sk ry ty k o w ał politykę bierności i ugody. W łaściw y
p ro gram zary so w an y został w U staw ie Ligi Polskiej (1887), k tó ra cel działania now ej organizacji określa jako odzyskanie niepodległości Polski w g ranicach przedrozbiorow ych przy w yk orzy staniu przew idyw anego k o n flik tu m iędzy z a b o rc a m i41. R aw ita był od początku działaczem Ligi, m ógł zatem uczestniczyć w spotkaniach i dysk usjach poprzedzających jej założenie, nie ty lk o dzięki pow iązaniom rodzinnym .
Tomasz Teodor Jeż, d aw ny uczestnik w o jn y w ęgierskiej i pow stania styczniowego, był a u to ry te te m m o raln y m dla polskiej em igracji. S k u piał wokół siebie stu d iu jąc ą za granicą młodzież, z radością w itając zja w isko „stu d iu jący ch p a n ie n ”, k tó rem u poświęcił powieść Jaskółki. Na zorganizow anym niezależnie od socjalistów uro czy stym obchodzie 50- -lecia pow stania listopadow ego (w R apersw ilu) w ygłosił przem ów ienie
40 Terminu tego używam za A. K a p i s z e w s k i m (zob. S tere oty p A m e ry k a
nów polskiego pochodzenia. Kraków 1977, s. 29 n.).
S T E R E O T Y P Y SO C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 93
w łaśnie do młodzieży. Młodzi też organizują w trzy lata później jubileusz 25-lecia p racy tw órczej Jeża, do G enew y nadchodzą ad resy z k raju , na k tó re pisarz odpowiedział w specjalnej broszurze 42.
Z bierając in tencjonalne znaczenia powieści, zaryzykow ać m ożna stw ier dzenie, że atm osfera dyskusji wokół koncepcji Ligi Polskiej w pisana zo stała, choć nie zawsze w prost, w św iat utw oru. Podejrzew ać n aw et moż na, że n iek tó ry m i cecham i Jeża obdarzył Raw ita postać doktora Łaski. W dyskusjach z Funiem Łasko opowiada się po stronie własności i spo łecznego ładu, po stronie człowieka: „Zjednoczcie narod y tak, ażeby więcej szanowano naród uczciw ych ludzi niż garstkę b ohaterów ” (s. 243). Socjalistów w rodzaju Funia i N iuni nie tra k tu je zresztą Łasko poważ nie, uw ażając ich działalność za młodzieńczą żakinadę, któ ra z czasem znudzi się sama sobą. Łasko prow okuje często Funia, żeby ten się w y gadał; jedy n a rada, to „pozwolić im gadać, pozwolić im biegać z pochod n ią ”. M ilkliw y Łasko nie w ierzy w słowa, nie ufa im.
Osoba in terlo k u to ra Funia zarysow ana została kilkom a tylko szkicami. W iemy, że:
przyłączył się do stronnictwa ludowego, które nie tylko przyszłość narodową opierało na ludzie, ale drogą roztropnej ew olucji dążyło do w ywalczenia dla ludu praw społecznych, politycznych i ludzkich przede wszystkim, [s. 291]
Stronnictw o to rozpadło się szybko, z powodu nasilających się w pły wów anarchizm u i nihilizm u „o celach niejasnych i b ałam utn ych”, szkod liw ych dla narodow ej spraw y. C h arak tery sty k a rozłam u prow adzi czy teln ik a nie tylko do postaci Jeża, ale także — Limanowskiego, z którym , m im o różnic ideologicznych, przyjaźnił się Raw ita w czasie pisania po wieści 43. Bez w ątpienia jednak program doktora Łaski n ajbardziej zbliża się do koncepcji pow stałych w kręgu Ligi Polskiej. Być może, w postaci tej sportretow ał R aw ita samego siebie (Łasko jest dużo m łodszy od Jeża). O Łasce m ówi n a rra to r, że przebyw a na em igracji, bo „co m iał w k ra ju robić”, a „ch ara k te r jego pracy i k ierun ek w ym agał obecności, zbliżenia się do głównego ogniska” (s. 291). Przypom nijm y, że ty tu ł Ognisko nosi ła księga zbiorowa w ydana na cześć Jeża. Do koncepcji niepodległościo w ych Ligi, opartych na spekulacjach na tem at sytuacji m iędzynarodow ej, odsyła w prost d eklaracja doktora Łaski: „państw a organizują się na pod staw ie faktów i stosunków już istniejących, a nie m yśli oderw anych” (s. 243). Sukces bohatera dokonuje się jed n ak poza powieścią, ponieważ na jej tere n ie Łasko nie przekonuje. Obok w yrazistych postaci socjali
42 Odpowiedzi na adresy młodzieży polskiej. Kraków 1883.
43 L i m a n o w s k i , op. cit. Pamiętnikarz cytuje (s. 539) przyjacielski list, który otrzymał od Rawity z okazji 40-lecia pracy „piśmiennej”. Rawita nazywa tam jubilata „żurawiem, który wysunąw szy się przodem, cały klucz za sobą prowadzi w kraje w iosny ludzkości”.
stów , Łasko p rez e n tu je się bezbarw nie, nie sięga bowiem po środki agre syw nej au to rek lam y, ja k Funio czy D erdidas.
D rugą postacią rep re z en tu ją c ą w Ćmach pozytyw ny program działa nia jest W ołczkowa. J e j mąż i synowie zginęli w pow staniu stycznio w ym (w ynika to z zestaw ienia pow ieściow ych czasów), zostaw iając ją sam ą z córką na skrom nym kresow ym gospodarstw ie. Nad H elką ciąży tra d y c ja w alk i rom an ty czny ch zapałów, streszczona w sym bolicznej sce nie w ręczenia dziew czynce ojcow skiej karabeli. Spadkobierczyni tej tr a dycji m usi więc „lecieć ku św ia tłu ”, realizując górne zadania poprzed ników — w form ach, k tó re n arzu ca jej epoka i... płeć. Tem u „lotow i” m atk a przeciw staw ia pow olną i nieefek to w ną pracę na chutorze, codzien n ą w alkę o t r w a n i e . D aw ne w ilki zam ieniają się w „wołczki”, które zam iast bronić swego praw a do wolności sieją m ak w M akosiejach, m yśląc, że u jd ą w te n sposób obław ie. D aw na nazw a M akosieje zostaje zm ieniona w okresie postyczniow ym na M akosieje, a te powoli zapadają w sen, apatię, m arazm .
W ołczkowa nie p o tra fi przekazać córce ocalających w artości trw an ia na placówce, H elka zaś uśw iadatnia je sobie zbyt późno. R aw ita w y zna cza kobiecie rolę tra d y c y jn ą . P ań stw o to przecież rodzina, jak m ówi n a r ra to r kreśląc dzieje ro dzin y Wołczków, to dom. Słowo ,,dom ” pełni zresz tą w powieści rolę szczególną. Z daniem W ołczkowej, z k tóry m córka nie chce się początkow o zgodzić, „cały św iat je st w d om u ” (s. 131). Łasko m ów i o socjalistach, że dążą do „rozw alenia własnego dom u” (s. 244). „D om ”, „ro d zina”, „gniazdo” to sym bole narodow ej w spólnoty. Rodziny i dom u nie sposób w yobrazić sobie bez kobiety, strażniczki domowego ogniska, k tó ra g w a ra n tu je trw ałość rodzinnych więzów i pom aga Bożej O patrzności. W tak iej ty lk o roli, m atk i i żony, a nie tracącej siły n a pa ry sk im poddaszu em ancypantki, H elka m ogłaby zrealizow ać przesłanie trad y cji.
„R odzina” polskiego p ań stw a składa się nie tylko z Polaków . Na ubo gim gospodarstw ie W ołczkowej p racu je U krainiec, Fedko. Dzięki jego w łaśnie zabiegom chudoba nie popada w ostateczną ruinę. On także trw a na podupadłej placów ce. W pierw szej ustaw ie Ligi Polskiej czytam y:
Zadaniem Ligi jest przysposobienie i skupienie w szystkich sił narodowych celem odzyskania niepodległości w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie spuszczając z oka i tych części dawnej Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły 44.
Je d n y m z najw ażn iejszy ch zadań w M akosiejach b y łab y polonizacja U kraińców i in n y ch m niejszości narodow ych — w duchu jagiellońskich rew ind y kacji. G łów ną form ą obrony przeciw działalności zaborców jest
44 W. P o b ó g - M a l i n o w s k i , Narodowa Demokracja. Fakty i dokumenty. Warszawa 1933.
S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 95
„okopanie się” na kresach, nie zaś jałowa praca w tzw. „grup ie”. N ie podległość Polski m usi się zrodzić na placówce, nie może zostać p rzy niesiona z zew nątrz ani wyłonić się z kolejnej „ruch aw ki”, ja k określa n a rra to r pow stanie.
Socjaliści są w istocie „znikąd”, stąd ich skłonność do ab strakcji, w e w n ętrzn a pustka, k tó rą usiłują osłonić wielosłowiem. Odciąwszy się od trad y cji, zostali ludźm i bez m iejsca, dlatego ich koncepcje m ają „m gław i cow y” ch arak ter. W ołczkowa jest „stąd ”. Je st w rośnięta w ziemię, m a bardzo silne poczucie przynależności (podobnie jak Helka), k tó re za pew nia jej m inim um bezpieczeństw a naw et w w arunkach zew nętrznego zagrożenia.
C m y nocne p rzedstaw iają socjalistów, którzy nadużyw ają słów „praw
d a ”, „p raca”, „ludzkość”, „szczęście” nie wiedząc, co one napraw dę zna czą w społecznym i narodow ym kontekście:
ale rzeczywiste — praca, prawda, ludzkość, szczęście były z p r z e c i w n e j s t r o n y e c h a , stąd też ludzie, zbłąkani w lesie pięknie brzmiących, ale paradoksalnych pojęć, szli często za głosem echa i w przeciwnej stronie szukali prawdy, ludzkości i szczęścia. Było to omyłką, wynikłą z nieum iejętnego orien towania się. [s. 227; podkreśl. E. P.]
Je st to zdanie kluczow e dla całej powieści i dla tworzonego w niej stereo ty pu socjalisty. Om yłka socjalistów w ynika stąd, że poruszają się oni na obcym, nierozpoznanym terenie. B rak busoli tradycji, w artości, a u to ry te tu nie pozwala im wyznaczyć kierunku. Nic więc dziwnego, że w padają w pułapki zastaw iane przez lepiej zorientow anych.
Ale „om yłkę” popełnili nie tylko socjaliści, w powieści popełnili ją praw ie wszyscy: i Ju sty sia, i Wołczkowa, k tó ra nie p otrafiła przekazać córce podstaw ow ych w artości, i Helka, rom antyczna scjentystka, i w resz cie Łasko, którego chęć pomocy okazuje się spóźniona. Raw ita, tw órca nieudanej powieści, nie um iał w ykreow ać przekonującej (i jednoznacznej) postaci bohatera pozytywnego. Postać doktora Łaski auto r pozbawił ja kichkolw iek rysów indyw idualnych, chcąc, by została zaakceptow ana przez zróżnicow aną publiczność. ,,Z przeciw nej strony echa”, po stronie rozm ytych w odbiciach haseł i zam azujących się etykiet, egzystuje cała powieść. W szyscy bohaterow ie błądzą, ponieważ najpiękniejsze idee roz b ija ją się o ścianę lasu narodow ej niewoli.
Podróż Ju sty si i Helki na zachód Europy, do cen trum życia in telek tualnego, nie przynosi entuzjastkom właściwie nic. Co więcej, P ary ż oka zuje się swojski na tyle, by można go było widzieć we w łaściw ych w y m iarach. Nie ma w nim żadnych wartości, które m ogłyby konkurow ać ze swojskim i. C m y nocne są próbą spojrzenia poprzez Zachód czy też od Zachodu w stronę kresów , w stronę Polski prow incjonalnej i zaścianko wej. Zaścianek, pojęty tu jako „m niejsza” ojczyzna, jest przestrzenią dusz n ą i zam kniętą, gdy nie dostrzega się u tajonych w nim możliwości dzia łania. Step n aw et w rozgorączkow anej w yobraźni rw ącej się do św iata
H elki jest jałow ą ziem ią w ygnania. Zaścianek stanie się dla córki Woł czkowej przestrzenią otw artą, gdy Helka, rozczarow ana św iatem Zacho
du, w pełni zaak cep tu je swoje m iejsce na z ie m i45. Powieść o powieści
Mówiąc o świecie ,,z przeciw nej stro n y echa” m ieliśm y na m yśli tak że trzeci sposób le k tu ry Ciem nocnych, jako powieści ten den cyjn ej.
W czasie p racy nad powieścią R aw ita pisze do Orzeszkowej:
W naszym w yjątkow ym położeniu nie zadawalniam y się w pisarzu artystą tylko, ale w ym agam y od niego obrony praw narodowych, społecznych, politycz nych 46.
Ton tej dek laracji, przypom inającej wczesne a rty k u ły Orzeszkowej, pobrzm iew a także w przedm ow ie do Ciem. Co praw da, pozytyw iści w a r szaw scy odchodzą w lata ch osiem dziesiątych od skom prom itow anego w zor ca powieści ten d e n c y jn e j, bez w ątp ien ia jed n a k nie tra c i on swej a tra k cyjności w sposób n ag ły dla pisarza początkującego, jakim był w tedy R aw ita.
W C m y nocne w pisane jest p y tan ie o sposób na tak ą kreację rzeczy wistości w lite ra tu rz e , by, ja k mówił Chm ielowski, „p raw da się praw dą w y d ała” 47. P y ta n ie to pojaw ia się także w in n ych u tw o rach pow stałych w latach osiem dziesiątych i realizu jących podobne zam ierzenia. P rzy po m n ijm y w czesną powieść Teodora Jeske-C hoińskiego, drukow aną także w „K łosach” (Przednia straż, ty tu ł w y dania osobnego— Trzeźwi). Przed
nią strażą d e b iu tu je Choiński jako pisarz w spółczesny i polityczny, do
konując oceny w arszaw skiego pozytyw izm u z p u n k tu w idzenia tzw. „m ło dego k o n serw aty zm u ”. Działalność pozytyw istów została w powieści p rze niesiona na g ru n t poznański, bliższy autorow i, co zakłóciło proporcje zja wisk. C hoiński u sp raw iedliw ia ten zabieg w przedm ow ie niezw ykle po dobnej do w stęp u R aw ity. Jed nostronność (czy też tendencyjność) powieści tłu m aczy a u to r Przedniej straży społecznym i zadaniam i pisa rza 48. O bydw aj tw ó rcy biją się więc w piersi z powodu uproszczenia w utw orze obrazu przeciw ników , jednocześnie wszakże podkreślają po trz e b ę takiego w łaśnie ujęcia.
Nie odpow iem y oczywiście na pytanie, gdzie kończy się w arsztatow a nieudolność, a gdzie zaczyna literack a i polityczna strategia. J a k ju ż mó- m iliśm y, wzorzec powieści ten d en cy jn ej został przez R aw itę świadomie
45 Podobna formuła zaścianka pojawia się w latach osiemdziesiątych X IX w. także np. w programie „Wędrowca” i w teorii sztuki Stanisława Witkiewicza.
4e List z dnia 22 VI 1886. Arch iwu m Elizy Orzeszkowej. IBL PAN.
47 P. C h m i e l o w s k i , Powieści społeczne Elizy Orzeszkowej. W: Pisma k r y
tycznoliterackie. Opracował H. M a r k i e w i c z . T. 1. Warszawa 1961, s. 405.
ST E R E O T Y P Y SO C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 97
w yb ran y . Czy można jednak zaryzykow ać stw ierdzenie, że wzorzec ten w ykorzystał pisarz dla stw orzenia powieści politycznej? W ydaje się, że tak. W okresie niew oli nie mogła powstać odrębna gatunkow o powieść polityczna. Jed y n ą jej jaw ną form ą była powieść tendency jna, z w szech w iedzącym n a rra to re m i w ychylającym się zza kulis autorem , k tó ry pom agał czytelnikow i wyciągać jednoznaczne wnioski.
R aw ita tw orzy stereotyp, którego ocena nie pow inna budzić żadnych w ątpliw ości. Jako polityk, a u to r Ciem nocnych pragnie zanalizować m e chanizm y działania m łodych opozycjonistów, ukazać przyczyny pew nej popularności zam kniętego dlań już ruchu. P rzyczyny te dostrzega autor, a za nim n a rra to r, w specyficznym sposobie m yślenia i ubierania m yśli w słowa. Łasko w ielokrotnie podkreśla, że Funio po m istrzow sku posłu guje się frazesem , że używa atrak cy jn ie brzm iących, ale pustych form uł, powieściowi socjaliści to „ludzie nasyceni kom unałam i”. Funio „znowu puścił w ru ch m łynek swej wym owy, a frazesy bez ładu i składu sypały m u się jak z ręk aw a” (s. 258). Derdidas, Funio i Niunia, m ający w za pasie gotowe określenia każdej nowej sytuacji czy postaw y, posługują się więc w istocie stereotypam i. Łasko mówi o „bębnach głośnych, ale próżnych”, gdy „praw dziw i i sum ienni robotnicy pracują cicho, bez h a ła su ” (s. 244), dodajm y: bez rek lam y także. „Socjalizm to cep”, stw ier dza Łasko z obawą, m yśląc o niebezpiecznej ideowej konkurencji.
Lęk przed propagandow ym i um iejętnościam i znakomicie opanow any mi przez Funia i D erdidasa-dem agoga w pisany jest w powieść Raw ity. Socjaliści, zaopatrzeni w taką broń, stają się groźnym i przeciw nikam i w toczącej się w k ra ju i na em igracji walce o rząd dusz.
Raw ita jako au to r Ciem nocnych zdaje sobie spraw ę z n a tu ry stereo typow ych generalizacji. Sam używ a ich w powieści z dużą Wprawą, sto sując, podobnie jak Funio, definicje persw azyjne. Treść jednego pojęcia przem ieszcza więc w zakres drugiego, zam ienia skojarzenia em ocjonalne związane z danym określeniem , jedno słowo zastępuje innym , pozornie synonim icznym . Na początku powieści w yraźnie jeszcze można oddzielić grupę m łodych socjalistów -aw anturników od ich m istrzów, „szlachetnych u topistów ”. N astępnie różnica ta zaciera się w generalizacjach dotyczą cych socjalizm u „w ogóle”. Z akresy term inów „socjalista” i „socjalizm ” zlew ają się ze sobą. Podobnie — zakresy „socjalizm u” i „socjalizm u em i g racyjn ego ” (którego program nie był wówczas w pełni akceptow any przez socjalistów w kraju). W m iarę rozw oju akcji wszelkie odcienia znaczeniow e określenia „socjalista” giną.
A utor Ciem nocnych w alczy więc tą sam ą bronią, której użycie za rzuca przeciw nikom . Przecież wiadomo: szanse zw ycięstw a w ydatnie zwiększa zręczne użycie stereotypu.