• Nie Znaleziono Wyników

Cienie i echa : stereotypy polskich socjalistów w "Ćmach nocnych" Franciszka Rawity Gawrońskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cienie i echa : stereotypy polskich socjalistów w "Ćmach nocnych" Franciszka Rawity Gawrońskiego"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Paczoska

Cienie i echa : stereotypy polskich

socjalistów w "Ćmach nocnych"

Franciszka Rawity Gawrońskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/3, 77-97

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V III, 1987, z. 3 P L IS S N 0031-0514

EWA PACZOSKA

CIENIE I ECHA

STEREOTYPY POLSKICH SOCJALISTÓW

W „ĆMACH NOCNYCH” FRANCISZKA RA WITY GAWROŃSKIEGO

Zam iast przedm ow y

„Nie jest zw yczajem pisać do powieści przedm ow ę” — stw ierdza F ranciszek R aw ita G aw roński w e w stępie do swojej powieści C m y nocne d rukow anej w „K łosach” w 1887 roku 1. Zwyczaj prezentow ania czy teln i­ kowi przez au to ra głów nych bohaterów , w ątków i idei u tw o ru rzeczy­ wiście zanika w okresie odchodzenia pisarzy od wzorca powieści te n ­ dencyjn ej. R aw ita jest świadom, że jego rekom endacja to niem al an a­ chronizm . Dlaczego więc nie rezy gn u je z niej? Potrzebę w stępu — p rze­ w odnika le k tu ry m otyw uje pisarz „społecznym znaczeniem trak to w an ej k w estii” (s. 131). C m y są głosem w ogólnospołecznej dyskusji o spraw ach wielkiej* wagi. S y tu acja pisarza zostaje określona jako sy tuacja „przy­ m u su ”, w ynikającego z obowiązków tw órcy, k tó ry pragnie upraw iać działalność publiczną. R aw ita „m usi” zatem aprobow ać wzorzec powieści ten d en cy jn ej, proponując rów nież odczytanie Ciem nocnych jako p o ­ w i e ś c i z t e z ą .

A u to r godzi się n a jednostronność swojego dzieła; jest m u ona n a coś potrzebna. Ze w stępu dow iadujem y się, że pisarz chce ukazać ty lko pew ­ ne „jed n o stk i”, pew ien „fałszyw y k ieru n ek ”, nie zaś całość problem ów em igracyjn ej m łodzieży czy studiujących za granicą panien. R aw ita p rzy ­ znaje, że jedno stron n e obrazy „postępowej m alig ny ” m ają c h a ra k te r k a ry k a tu ra ln y . Celowe skrzyw ienie czy przerysow anie rzeczyw istych po­ sta w i działań zachęcić m a czytelnika do w eryfikacji św iata przedstaw io­ nego w powieści. Społeczna wiedza odbiorcy potrzebna jest Ra wicie jako tw ó rcy stereoty p u . C zytelnik powinien rozszyfrow ać powieściowych bo­ haterów , w ytropić w ich losach ślady praw dziw ych zdarzeń, spytać o ty - powość opisanych postaw. Z ary zyk u jm y dla tego sposobu le k tu ry nazw ę

1 W szystkie cytaty z powieści na podstawie tekstu drukowanego w „Kłosach” w r. 1887; druk rozpoczęto w nrze 1157, zakończono — w 1174.

(3)

p o w i e ś c i z k l u c z e m , p am iętając, że tak przede w szytkim były czytane C m y przez w spółczesnych.

Obok postaci p rzedstaw ionych w sposób k a ry k a tu ra ln y w y stępu ją w powieści osoby, k tó re zostały po trak to w an e odm iennie. R aw ita wyod­ rębnia w przedm ow ie dw oje bohateró w spoza „założenia”, spoza k a ry k a ­ tu ry — doktora Łaskę i W ołczkową. Pośw ięcając im kilka zdań w k ró t­ kim w stępie, R aw ita w yraźn ie podkreśla „inność” ty c h bohaterów , po­ m yślanych jako „powieściowe w iązanie” . Postaci te są jed yn ym i w t utw o­ rze nosicielam i w artości. Pozorne działania m łodych socjalistów spotykają się z osadzonym i w realiach p rogram am i doktora Łaski i W ołczkowej. P ro g ra m y te nie m ają c h a ra k te ru ty lko in d y w id ualny ch recept. Są pod­ porządkow ane określonej koncepcji przyszłości Polski. C zytelnik powi­ nien odczytać C m y także jak o p o w i e ś ć p o l i t y c z n ą — to trzeci sposób le k tu ry w sk azan y przez au to ra. R aw ita jest bow iem działaczem politycznym , uży w ającym ste re o ty p u jako oręża w w alce stronnictw .

D odajm y do w ym ienionych stra te g ii au torsk ich jeszcze jedną. W przed­ m owie R aw ita dokonuje znaczącej hierarchizacji problem ów utw oru. N a plan pierw szy w ysuw a kw estię kształcenia kobiet, w ażną w istocie dla jednego tylk o sposobu lek tu ry . Na czele auto rskiej h ierarch ii nie może stać oczywiście spraw a polskich socjalistów , bo to n adałoby ich działalności n a d m ie rn y ciężar gatunkow y. C m y nie są powieścią o so­

cjalistach. S tra te g ii R aw ity dała się zwieść a u to rk a jedy nej recenzji utw oru, pisząc o „stu d e n tk ac h w pow ieści” 2. Do sp raw y socjalistów na­ w iązuje jed n a k ty tu ł powieści, zm ieniony zresztą w osobnym w y dan iu na bardziej jednoznaczny (Błędne ogniki, 1893). Lecące bezm yślnie do św iat­ ła „ćm y” to nie ty lk o naiw ne p rzy b yw ające z kresó w stu d entk i, lecz przede w szy stkim owa „hałaśliw a, a p łytk a w gruncie [...] m łodzież m ę­ ska, w ygłaszająca rzekom o postępow e hasła, nie licujące w cale z próżnia- czym ich życiem ” (s. 131). O h asłach ty ch w podobnym tonie pisze w r. 1884 A lek san d er Św iętochow ski:

[socjalizm] ciągle pozostaje oderwaną od społeczeństwa garstką b ł ę d n y c h o g n i k ó w , które w iatr rozrzuca po św iecie i kolejno rozdmuchuje *

K to jest kto

A nalizę Ciem nocnych rozpocznijm y od le k tu ry „powieści z kluczem ” . R aw ita nie definiu je bliżej, n a czym polega k o n stru k c y jn a odrębność po­ staci doktora Łaski i W ołczkowej. Liczy na dom yślność czytelnika, jego znajom ość realió w i p lo tk arsk ie upodobanie do szukania łatw y ch analogii. Nie tylk o p a m iętn ik arze epoki, zw iązani z rodzącym się ru ch em socja­

2 A. M o r ż k o w s k a , S tudentki w powieści polskiej. „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 1—2.

(4)

ST E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 79

listycznym , w pisyw ali powieść R aw ity w konkretne zdarzenia i sytuacje lat osiem dziesiątych X IX wieku.

A kcja Ciem toczy się w Paryżu. Powieściowy w izerunek stolicy F ra n ­ cji jako ośrodka politycznej działalności polskich socjalistów przypom ina jed n ak bardziej obraz G enew y lat 1880— 1886, skupiającej po pierw szych krajow ych procesach socjalistyczną em igrację polską. Genewskie środo­ wisko polskich socjalistów jest w om aw ianym czasie ośrodkiem m yśli teoretycznej i zapleczem w ydaw niczym dla ruchu w kraju , organizuje d ru k i p rze rz u t lite ra tu ry . W roku 1880 pow staje tu Stow arzyszenie Socjalistów Polskich „Równość”, wychodzą pisma „W alka K las”, „Rów­ ność” i „P rzed św it”. W Genewie przebyw ają wówczas (z m ałym i prze­ rw am i): Ludw ik W aryński, Filipina Płaskow icka, M aria Jankow ska, K a­ zim ierz Dłuski, Szymon D iksztajn, Stanisław M endelson, Bolesław L i­ m anow ski, Erazm K obylański i inni. K onsolidująca się grupa, choć za­ razem przeżyw ająca w ew nętrzne konflikty, staje się m agnesem przycią­ gającym m łodych Polaków z rodzin em igracji starszego pokolenia, a ta k ­ że przybyłych z k ra ju studentów . Młodzieżą tą in teresu ją się przedstaw i­ ciele różnych koncepcji politycznych.

W tak im środow isku przebyw a w latach 1882— 1883 i 1884— 1886 Franciszek R aw ita Gaw roński. W iduje m łodych radykałów , chodzi z L i­ m anow skim na górskie wycieczki, byw a często w domu Tomasza Teodora Jeża, zainteresow any starszą z jego córek, A ntoniną, swoją przyszłą żo­ n ą 4. C m y nocne są więc raczej owocem doświadczeń szw ajcarskich, w P ary żu bowiem, do którego z końcem r. 1884 przenoszą się M endelson, Jankow ska i D iksztajn, Raw ita w czasie poprzedzającym napisanie po­ wieści nie przebyw ał. D odajm y, że paryski okres działalności polskich socjalistów różnił się znacznie od rozdziału genewskiego. Bliższy o b ra­ zowi genew skiem u jest np. w izerunek M arii Jankow skiej — N iuni ·—> jako saw antki z palcam i poplam ionym i atram entem , abnegatki. Nie p rzy ­ pom ina to znanego ze w spom nień K rzywickiego obrazu w ykw intnej gos­ podyni „salonu czerw onej E uropy” przy A venue de l ’O bservatoire 5.

R aw ita w y b rał dla swojej k a ry k a tu ry szczególnie barw n ych p rzed ­ staw icieli pierwszego pokolenia socjalistów polskich. M aria Jankow ska i S tanisław M endelson, zw any przez przyjaciół M eniem (rozpoznaw alny tu w dw óch postaciach — F unia Św iderka i Derdidasa), byli b ohateram i niejednego' głośnego skandalu obyczajowego tego czasu. Powieść Jeża

Niezaradni („Tygodnik Ilu stro w an y ” 1884) na pewno nie tylko K rzyw icki

odczytyw ał jako „półpow ieść-półpaszkw il” o przedślubnych przygodach Jankow skiej. Ta historia m łodej p a n n y z kresów, k tóra opuszczona przez narzeczonego w yjeżdża za granicę z nauczycielem m uzyki, pisana była

4 Zob. B. L i m a n o w s k i , Pamiętniki (1870—1907). Warszawa 1958. 6 L. K r z y w i c k i , Wspomnienia. T. 2. Warszawa 1958, s. 264—265.

(5)

również, ja k w spom ina K rzyw icki, w chw ili zaostrzenia się stosunków Jeża z kolonią socjalistyczną w G enewie.

W spółczesny h isto ry k pisze o Jankow skiej jako o „jednej z n a jw y b it­ niejszych kobiet swojej epoki” i „najpiękniejszych postaci w historii so­ cjalizm u polskiego”, wzorze osobowym dla w ielu działaczek p rzy stęp u ­ jący ch do ru ch u so cjalisty czn eg o 6. W zupełnie in n y m św ietle przed­ staw ia jej postać pam iętn ik arz, w rela cji skądinąd nie pozbawionej te n ­ dencyjnego przejaskraw ien ia. „D opraw dy, nie u m iałbym powiedzieć, pod jakim i w pływ am i stała się so cjalistk ą” — pisze K rzyw icki, k reśląc syl­ w etkę Jan k o w sk iej, w ychow anej w pańskim dom u Zaleskich, w ydanej bogato za m ąż i korzy stającej z m a ją tk u męża n aw et w tedy, gdy już, n ą stałe zw iązała się z ru ch e m socjalistycznym . Zw iązek ten tra k tu je zresz­ tą pam iętn ik arz jako, n iety p o w y może, k a p ry s znudzonej dam y, n a b y ­ w ającej now ych idei od g uw ernerów swoich synów. K rzyw icki pisze 0 Jan k o w sk iej jako o osobie w yraźnie nie przynoszącej ruchow i zaszczy­ tu , nie k ry je też jednego ze źródeł jej fascynacji:

stosunki Jankowskiej z socjalizmem datują się od dawna. Już pierwsi agitato­ rzy, którzy przyjeżdżali z Kijowszczyzny i działali [...] w Warszawie, jak Koby­ lańscy, w ied zieli o Jankowskiej i nawet pomiędzy sobą nie ukrywali, że jest łasa na m ężczyzn 7

K rzyw icki, spisujący swoje w spom nienia w iele lat później i św iadom w ykształconego pod koniec X IX w. ethosu „ludzi podziem nych”, o fiarnych 1 gotow ych n a w szystko buntow ników , z iry ta c ją tra k tu je fanaberie bo­ g atej dam y. A nalizując sw oistą au to k reację „rew olu cjon istk i”, K rzy w i­ cki podkreśla pozorność ucieczki Jankow skiej.

W r. 1880 dla żandarmerii postać Jankowskiej staje się zbyt dobrze znana. Wielkorządca kijow ski zawiadamia p. W ładysława, iż dobrze byłoby, gdyby żona w yjechała za granicę 8.

M aria przez w iele la t pozostaje buntow nikiem na specjalnych p ra ­ w ach, korzy stając ze stosunków i z pieniędzy sfery, z k tó rą chce w a l­ czyć.

U zupełnijm y w izeru n ek n a k re ślo n y przez K rzyw ickiego. Jankow ska w yjeżdża do Genew y, stając się jed n ą z najb ard ziej znanych postaci em i­ gracyjnego środow iska. Prow adzi a w an tu rn iczy try b życia, m ieszka w bulw ersu jącej opinię publiczną genew skiej „kom unie”. Porzucenie męża i dzieci, nie zalegalizow any zw iązek z M endelsonem , sam obójstw o Diksz- tajn a , k tó ry , ja k głosiła fam a, zabił się z miłości, agitacyjn e w yp raw y do k ra ju , aresztow ania, procesy — w szystko to składa się n a obraz w y ­ jątkow o b a rw n y i dla opinii publicznej oczyw isty, fu n k cjo n u jący w od­

6 J. W. B o r e j s z a , W kręgu wielkich wygnańców. Warszawa 1963, s. 527. 7 K r z y w i c k i , op. cit.

(6)

S T E R E O T Y P Y SO C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 81

biorze społecznym w k ra ju w w ersji jednoznacznej. W ścieklica, pisząc o „rojeniach socjalistów polskich wobec n au ki ich m istrz a ” liczy na to, że czytelnik rozpozna bez tru d u „pewną podstarzałą piękność ukraińską, której nazw iska nie w ym ieniam przez współczucie dla jej męża, opusz­ czonego przez nią dla m łodych propagandzistów ” 9. F u nk cjo n u jący spo­ łecznie (dodajm y: przede w szystkim wśród przeciw ników genew skiej g ru ­ py i socjalizmu) obraz postaci M arii Jankow skiej nosi wszelkie znam io­ n a s t e r e o t y p u i w takiej w łaśnie roli u ży ty został w powieści.

W podobnym celu w ykorzystano w Ćmach nocnych znaną postać M endelsona, iry tu ją c ą i nieco podejrzaną n aw et dla przedstaw icieli g ru ­ p y socjalistów genew skich. Lim anow ski tak pisze o M eniu w swoich pam iętnikach:

Student warszawskiego uniwersytetu, syn bankiera mający pieniądze, lubił się chwalić swoją czynnością wśród młodzieży przy urządzaniu koncertów i ba­ letów na dochód Bratniej Pomocy [...]. W ogóle dość chełpliwy i demonstra­ cyjny. W długich butach, w kapeluszu z szerokim kołem, z grubym kijem w ręku, chodził po ulicach [Krakowa — E. P.] i oczywiście musiał zwrócić u w a­ gę p o lic ji10.

M endelson dbał o w yrazistość własnej k reacji jako buntow nika, dużą rolę grał dlań kostium , koturn, poza, specyficzna stylizacja zachowania. K ostium ów, dodajm y, był tak samo fascynująco inny, jak poglądy, k tó re głosili młodzi socjaliści. To o nich mówi Bohdan Cyw iński w Rodo­

wodach niepokornych:

Przyjeżdżali, przynosząc ze sobą nihilistyczną modę rosyjską — szerokie ronda kapeluszy i kunsztownie owinięte wokół ciała pledy, zastępujące płaszcze, abnegację w stroju, zaroście i higienie, a pod tym ekscentrycznym kostium em — pisma Bakunina lub Ławorowa n.

K rzyw icki i Lim anow ski nie kryją, że spod kostium u M endelsona w yzierały nuw oryszow ska pewność siebie i iry tu ją c e samozadowolenie. Pisze Lim anow ski:

Miał w łaściw ą swej rasie arogancję. Pomimo socjalistycznych przekonań nie zapominał o swej przewadze pieniężnej. Raziło też zarówno uczucie narodowe, jak i społeczne, to przechwalanie się stosun k am i12.

Nie ulega zresztą wątpliwości, że publikacje genewskiego koła socja­ listów finansow ał M endelson za pieniądze ojca — bankiera. On także opłacał w spólne m ieszkanie — genewską „kom unę” (willa „G rand Soc- conex”), gdzie, przynajm niej na początku działalności em igracyjnej, prze­ byw ała stale większa część grupy.

9 W. W ś c i e k l i c a , Rojenia socjalistów polskich wobec nauki ich mistrza. W: Ognisko. Księga zbiorowa wydana dla uczczenia 25-letniej pracy T. T. Jeża. Warszawa 1882, s. 113.

10 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 190— 191.

11 B. C y w i ń s k i , Rodowody niepokornych. Warszawa 1971, s. 142. 12 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 191—192.

(7)

Z godnością człow ieka poświęconego w ielkiej idei nie licował, zda­ niem p am iętnikarzy, c h a ra k te ry sty c z n y sposób bycia M endelsona:

był kopalnią niewyczerpaną anegdot, skandalów i skandalików A kiedy jął w yładow yw ać swoją erudycję, można go było słuchać całymi godzinami, a w końcu rozstać się z miłym gawędziarzem z uczuciem próżni w ewnętrznej i sceptycyzm em w zględem ludzi, idei — w szystkich i wszystkiego 1S.

Jakże to bliskie stylow i pow ieściow ych monologów Funia, k tó rem u au to r, podobnie ja k in n y m bohaterom , nad ał znaczące nazwisko: Św i­ derek. P am iętn ik arze n ie n eg ują oczywiście talen tów M endelsona, orga­ n izacy jny ch i pisarskich. M ówią tylk o o jego skłonnościach do jałow ych d yskusji i w ygłaszania, w zależności od sytuacji, sprzecznych ze sobą opinii i poglądów . O braz to na pew no niew olny od przejaskraw ień, n a ­ znaczony pam ięcią o znacznie późniejszej wolcie M endelsona, po k tó rej d aw n y rzecznik te rro ry z m u politycznego i ekonom icznego podjął w spół­ pracę z nacjo nalistam i i k o n serw aty w n ym „Czasem ”. H istorycy zajm u­ jąc y się działalnością pierw szego pokolenia m arksistów p o lsk ic h 14 za­ u w ażają w y raźn ą zm ianę k ieru n k u poszukiw ań M endelsona już około r. 1886, kiedy to rozbiciu ulega k rajo w a organizacja „ P ro le ta ria t”. Także ten okres m a chyba n a m yśli K rzyw icki, pisząc o M eniu jako o n a tu rz e pełnej sprzeczności:

dnie życia jego przypominają jakąś linię łamaną, dokonywającą skrętów naj­ bardziej niespodzianych pod ostrym kątem.

Menio rozstawał się z rewolucyjnym okresem swego życia czując bodaj w głębi, że otrząsa się jedynie z naleciałości dialektyki scholastyczn ej15.

P o ró w najm y ten obraz z jego literack im odwzorowaniem . Św ia­ dectw em dokonyw ających się w F u n iu przew artościow ań koncepcji r u ­ chu jest jego stanow isko w spraw ie potępienia rugów pruskich i kłótnia z D erdidasem . M ów iliśm y już o tym , że osoba M endelsona jest k lu ­ czem do dwóch postaci powieściowych. D erdidas zachęca do Idei „w ol­ ności u n iw e rsa ln e j”, ponadnarodow ej, Funio nie potrafi pozbyć się „an a­ chronicznego p a trio ty z m u ” ; być może jest to, nieu dan a zresztą, próba ukazania dwoistości pierw ow zoru. Zauw ażm y przy tym , że D erdidas ist­ n ieje w świecie powieści inaczej niż reszta bohaterów . Zachow uje on pew ną nieokreśloność, w y rażającą się w nazw isku (z niem . „der”, „die”,

„das” 'ten, ta, to ’, 'k tó ry , która, k tó re ’). Nazwisko to sugeru je rów nież

niestabilność postaw , n astaw ien ie na w łasną osobę w yrażające się m.in. w sw oistym w ielosłowiu.

W róćm y do M endelsona. Jego postaw a była dla przeciw ników socja­ listów i tych, k tó rzy ja k Lim anow ski szukali w ty m czasie odrębnej

18 K r z y w i c k i , op. cit., s. 269.

14 Zob. A. M o l s k a , w stęp w antologii: Pierwsze pokolenie m arksistó w pol­

skich. T. 1. Warszawa 1962. — A. N o t k o w s k i , L u dw ik Waryński. Warszawa 1978.

(8)

S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 83

fo rm u ły socjalizm u polskiego, najw ym ow niejszym przykładem postaw y antynarodow ej. M endelson zamieszczał na łam ach „W alki K las” w ypo­ wiedzi szczególnie negatyw nie odnoszące się do program u odbudow y n ie ­ podległego państw a polskiego. J a k pisze Joan na K urczew ska, n aró d był dla M endelsona w latach osiem dziesiątych „społeczną fik c ją ”, a ideologia narodow a — elem entem typow ej „świadomości fałszyw ej” 16. W jego a r­ ty k u łach pojaw ia się pogląd, że spory o form ułow anie koncepcji narodu służą interesom m ieszczaństw a. Postaw ie patriotycznej przeciw staw ia p u ­ blicysta „Równości” postaw ę socjalisty bez ojczyzny. Postać M endelsona streszczała więc w szystkie szokujące opinię publiczną poglądy m łodych socjalistów , zarów no w sferze polityczno-społecznej, jak obyczajowej.

U ogólniony w izerunek socjalisty m usiał w płynąć na ukształtow anie się stereoty p u opozycjonisty, działacza partii. Je rz y Cieślikowski ta k de­ finiuje stereotypow y obraz bohatera:

[jest to wyobrażenie] zachowujące dostateczny stopień podobieństwa z orygi­ nałem [...]. Stopień podobieństwa obrazu może mieć tylko charakter „zna­ kow y” [...], czyli ogólny, punktujący pewne elementy: wyglądu, stroju lub za­ chowania ir.

W lata ch osiem dziesiątych ubiegłego w ieku nie uśw iadam iano sobie jeszcze w pełni, czym jest socjalizm, m ianem „socjalistycznych” określa­ no często postaw y nie zawsze reprezen taty w n e dla ruchu. Nie są to lata „robotniczej W arszaw y”, gdyż o n apraw dę m asow ym udziale w ruch u można mówić dopiero pod koniec wieku. W prasie pojaw iają się w zm ian­ ki i a rty k u ły na tem a t socjalistów polskich i obcych, ukazują się pierw ­ sze u tw o ry poświęcone tej problem atyce (wzorem dla R aw ity m ogły być

W idm a Orzeszkowej). Powieść R aw ity stabilizuje te pierwsze stereotyp o ­

w e generalizacje, zbiera elem enty i cechy, które służą mu do w łasnej k r e a c j i stereo ty pu 18.

W badaniach n ad n a tu rą stereotypu, prow adzonych zarów no przez teo rety k ó w problem u, ja k i przez jego „p rak ty k ó w ” — politologów, pró­ bu je się w yjaśnić m echanizm podporządkow yw ania przez jednostkę w łas­ n ych doświadczeń i reakcji em ocjonalnych przekazowi ponadindyw idual- nem u. W alter Lippm an, au to r klasycznej już p racy Public Opinion, stw ier­ dza w ystępow anie w naszym postrzeganiu św iata następu jącej p raw id­ łowości: zjaw iska oglądane po raz pierw szy n a jp ie rw definiujem y, po­ tem dopiero w i d z i m y . „Każda rzecz dociera do n as w form ach już zestereotypizow anych przez naszą k u ltu rę ” 19. A kceptujem y więc przew i­

36 J. K u r c z e w s k a , Naród w socjologii i ideologii polskiej. Wrocław 1979, rozdz. 1.

17 J. C i e ś l i k o w s k i , Książę Józef Poniatowski. S tereoty powy obraz boha­

tera. „Prace Literackie” t. 11/12 (1970), s. 215.

18 Terminy użyte w pracy Z. M i t o s e k Literatura i ste reotypy (Wrocław 1974, rozdz. 1).

(9)

dyw ane jako postrzegane, kierow ani n a tu ra ln ą ten d e n c ją do uproszcze­ nia św iata, zb yt skom plikow anego, by m ożna go było uchw ycić w całości. S te re o ty p nie je st jed n ak p ro sty m streszczeniem oglądanego św iata, jest raczej jego red u k c ją do k ilk u czy k ilk u n a stu sytuacji, zjaw isk, cech.

Badania n a d stereo ty p em idą w k ieru n k u połączenia go z w y b ra n ą form ą świadom ości — w yobrażeniem , postaw ą, pojęciem , w rażeniem , prze­ konaniem . P ró b u ją też odpowiedzieć n a pytanie, czy trak to w ać stereo ty p jako kategorię m yślow o-logiczną, czy m yślow o-pragm atyczną. N ajw aż­ niejsze p ro b lem y badaw cze dotyczą, po pierw sze, różnic m iędzy uogól­ nieniem , jak im jest stereo ty p, a g en eralizacją sądu naukow ego, po drugie zaś — fu n k cji ste re o ty p u w działaniu ludzkim . C iekaw ym rozw iązaniem je s t np. koncepcja badaczy am erykańskich, k tó rzy zw rócili uw agę n a sw oistą ten d e n c ję do utożsam iania w świadomości człowieka składnika em ocjonalnego z intelek tualn o -p o znaw czym 20.

T endencja ta w idoczna je s t w w ielu dziedzinach działalności ludz­ kiej, szczególnie silnie w y rażając się w języku. Owocem w spom nianego utożsam ienia są np. definicje persw azyjne, o k tó ry ch będziem y mówić dalej. S te re o ty p zaw ierający pozory naukow ości m a szczególną siłę p rzy ­ ciągania, n iew ątpliw ie m iał ją rów nież w epoce pozytyw izm u. Tw orzenie stereo ty p u i jego funkcjonow anie zależy od k o n k retn ej sytu acji kom u­ nik acy jn ej, w k tó rej pow staje i w k tó rą się w pisuje, używ any zawsze przez kogoś w jakim ś k o n k retn y m celu. Sam stereo ty p gubi jed n ak re a l­ ne w y m iary czasu i p rzestrzen i oraz zw iązków in terp ersonalny ch, „za­ m ra ż a ” je, ja k mówi Lippm an.

P ró b u jąc opisać ten m echanizm , nie m ożna om inąć roli postaci r e ­ p rez e n ta ty w n e j, sztandarow ej. M ówiliśm y już o sw oistym „streszczaniu” ru c h u socjalistycznego przez fu n k cjo nu jące w społecznym odbiorze w ize­ ru n k i Jank o w sk iej i M endelsona. W ty po w ym dla ludzkiego u m ysłu dążeniu do „ekonom ii” postrzegania isto tn ą rolę pełni w iz u a liz a c ja 21. Nie jesteśm y zainteresow ani ty m , czego nie w idzim y. Cieślikowski pisze 0 sobie i swoich rów ieśnikach, że zostali „w izualnie zaprogram ow ani ko­ stium am i w ojsk K sięstw a W arszaw skiego i K rólestw a Polskiego” oraz w izerunkiem księcia Józefa, rzucającego się w fale E lstery 22. To, co a b ­ strak cy jn e, w społecznym odbiorze przełożone zostaje na k o n k retn y ob­ raz lub biografię. L ippm an stw ierdza, że stereo ty p je st swego rodzaju personifikacją: „Anglia staje się Jo h n em Bullem , k tó ry jest jow ialny 1 gruby, nie za m ądry, ale zdolny do troszczenia się o siebie” 23.

W swojej k rea c ji ste re o ty p u R aw ita w y k orzystuje tę zasadę; pojęcie

20 Zob. A. S c h a f f , S tereotyp, definicja i teoria. „Kultura i Społeczeństw o” 1978, nr 3, s. 51—55.

21 Zob. L i p p m a n , op. cit., s. 60—61 n. 22 C i e ś l i k o w s k i , op. cit., s. 215. 28 L i p p m a n , op. cit., s. 103—104.

(10)

S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 85

„socjalizm polski” czy „em ig racyjn y ” zastąpione zostaje przez w yrazisty, k a ry k a tu ra ln y w izerunek tro jg a powieściowych bohaterów . Z kolei, w m iarę rozw oju akcji, N iunia, D erdidas i Funio n ab ierają cech in sty tu cjo ­ nalnych. O takich w łaśnie osobach-instytucjach pisze L ippm an w swojej analizie funkcjonow ania stereoty p u 24. Na obraz bohatera rep re z en ta ty w ­ nego składa się, oprócz jego cech osobowych oraz rekw izytów potrzeb­ nych do w ykonyw ania roli, także jakaś historia jego działań i reak cji na postępow anie innych.

Obraz polskiego socjalisty w Ćmach nocnych o p a rty jest na opozycji „ s w ó j — o b с у ”. P rześledźm y kolejne stadia jego staw ania się w po­ wieści, kolejne stereotypow e generalizacje cząstkowe.

S o c j a l i s t a — c z ł o w i e k b e z n o r m m o r a l n y c h

O świadomości m oralnej Polaków drugiej połowy w. X IX powiedzieć można, że ukształtow ała się ona w oparciu o dekalog. Cnotom ew ange­ licznym lite ra tu ra pierw szej połowy w ieku i p rak ty k a społeczna tego czasu przydały określoną treść narodow ą. W tedy w łaśnie u kształtow ały się stereo ty p y m oralne: rycerza bez skazy i zmazy, bojow nika o wolność, buntow nika, M atki-Polki czy dziewicy oczekującej w iernie pow rotu bo­ h atera. Pozytyw iści nie przew artościow ali w istocie tego zbioru, dodali doń natom iast ste re o ty p y ukształtow ane w związku z program em pracy. Duży w pływ na form ow anie się m oralności èpoki postyczniowej w y­ w a rły także wzorce etyczne z mieszczańskiego salonu.

W spółczesnych szokować m usiały wieści o rom ansach M arii Jan ko w ­ skiej, o swobodzie obyczajowej panującej w środow isku socjalistów . Po­ wieściowe m ałżeństw o Św iderków , pozornie przykładne, może rów nież budzić u czytelnika pew ne podejrzenia. W iadomość o sform alizow aniu zw iązku Funio przekazuje Helce i Ju sty si z w yraźną ostentacją, która cechuje też sposób bycia nowo poślubionych. Język ich „ in ty m n y ch ” roz­ mów, w yraźnie nastaw ionych na słuchacza, ocieka ckliwością, roi się od ciągłych uczuciowych deklaracji. M anifestow anie miłości w m iejscach pub ­ licznych, polegające m.in. na używ aniu języka alkow y w klubie, w tow a­ rzystw ie, n a ulicy, w ygląda na obyczajową prow okację. P rzeciw obycza­ jow ej norm ie w ystęp u je także druga powieściowa para, D erdidas i J u - stysia. To jednak, co w zachow aniu Funia i N iuni stanow i świadom ą kontrpropozycję wobec m oralności obowiązującej, dla Ju sty si jest przed­ m iotem głębokich rozterek. Zm ienia ona co praw da strój i m aniery, ale w istocie pozostaje w iern a zasadom m oralnym Polki i szlachcianki. J u - stysię chroni przed ostatecznym upadkiem „godność niew ieścia”, lekce­ w ażona przez socjalistów jako anachronizm . „F orm y”, o k tó ry ch m ówi doktor Łasko (s. 210), nie są więc przypadkow ym zbiorem konwTencji; ukształtow ała je m ądrość w ielu pokoleń. Pogardzanie „form am i” oznacza odcinanie się od korzeni.

(11)

O pisując zachow ania socjalistów R aw ita oczywiście nie dopowiada w szystkiego do końca, sygnalizuje jed y nie sytuacje, o k tó rych się nie m ówi nie ty lk o w tow arzystw ie, ale i w litera tu rz e . P isarz liczy też na pewno, że publiczność „K łosów ” uzupełni ten obraz w łasną wiedzą n a te ­ m at grzeszków em igracyjnej m łodzieży. L im anow ski pisze bez kom en­ ta rz a o szoku, jak i przeżyła jego żona odw iedziw szy genew ską „kom u­ n ę ”. Zastała tam L udw ika W aryńskiego i A nnę Sieroszew ską, stu d en tk ę z W arszaw y, w sy tu acji całkiem jednoznacznej. Nie może się Lim anow ski pow strzym ać od inform acji, że zw iązek ten, z którego narodził się syn, Tadeusz, pozostał niezalegalizow any 25. P rzyp om nijm y epizod z powieści: D erdidas u trz y m u je żyw y k o n tak t z Ju sty sią, a jednocześnie spotyka się w taje m n ic y z kobietą, z k tó rą m a dziecko.

M oralny b ru d z n ajd u je odbicie także w zew n ętrzn ym w yglądzie bo­ hateró w Ciem. N iunia przychodzi na zebranie T ow arzystw a M iędzyna­ rodowego w pogniecionej, nieśw ieżej sukni, z palcam i poplam ionym i ty ­ toniem i żałobą za paznokciam i, w łosy m a „rozpakłane i b ru d n e ” (s. 257). N iechlujni są rów nież Funio i Ju sty sia, „ u b ran a z p rete n sją im itu jącą m ężczyznę”. Spotkanie odbyw a się w norze, w lokalu o p odejrzanym w yglądzie (m elina, dom publiczny niższej kategorii?). N aw et obraz ru e des M endiants, u lic y Żebraczej, k tó rą idzie H elka na zebranie, ciem nej, cuchnącej, niebezpiecznie spadzistej, prow adzi jak b y na samo dno m o­ ra ln e j nędzy.

R aw ita dokonuje tu swoistego zabiegu: to, co jest celow ą prow okacją ze stro n y b ohaterów (w idzim y przecież później m ałżeństw o Św iderków w bardzo eleganckich strojach), w in te n c ji au to ra zdaje się odbijać ich duchow y nihilizm . W ybór Café des M endiants jako m iejsca spotkań nie jest ty lk o w yborem sceny.

Pow ieściow i socjaliści n ieu stan n ie g rają 26, ich działania określa n a r ­ ra to r jako w y s t ę p y (s. 210). N akładanie coraz to now ych m asek spo­ w odow ane jest nie tylk o koniecznością u k ry w an ia się przed policją. Zresztą, zdaniem doktora Łaski, ta k n a p raw d ę nie m uszą się oni m asko­ wać. Socjaliści u ży w ają podw ójnej m oralności jako strateg ii działania. P rz y b ie ra ją pozy, d eklam ują. M iędzy patetyczny m słowem a nikczem ­ n y m czynem zieje przepaść. Słowo jest bardzo w ażnym elem entem te a ­ traln eg o w yposażenia. Zauw ażm y, że D erdidas i F unio ciągle mówią, ist­ n ie ją w łaściw ie tylko w słowie. Łasko i Wołczkowa m ilczą, oszczędzając

energię na działanie.

Łasko n azyw a socjalistów „kom edian tam i”, „aktoram i m ałom iastecz­

29 L i m a n o w s k i , op. cit., s. 248.

2fl Nieprzypadkowo przełomowym momentem w kontaktach Justysi z socjalis­ tam i staje się konfrontacja dwóch „spektakli” następujących po sobie: zebrania Towarzystwa M iędzynarodowego i przedstawienia w Théâtre Eden.

(12)

S T E R E O T Y P Y S O C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 87

kow ym i”, któ rzy „źle grają rolę w ielkich bohaterów ”. Erving Goffman, m ówiąc o dram aty zacji działalności ludzkiej, stw ierdza: „jednostki często stają [...] wobec dylem atu: robić w rażenie czy działać” 27. To dylem at Funia. N ieustanna troska o w yrazistość tea tra ln ej k reacji obdarza go n a d ­ m iarem samoświadomości, koniecznym dla każdego, kto w ystępuje. Funio nie potrafi w związku z ty m właściwie ocenić innych ani siebie, nie ma w yczucia sytuacji. Przez dłuższy czas nie zauważa, że D erdidas, upozo- w a n y na socjalistę walczącego o dobro ludzkości, pozostaje zaw ziętym P ru sak iem 28, że bezwzględnie dąży do realizacji w łasnych celów, m.in. poprzez poskrom ienie na forum Tow arzystw a M iędzynarodowego niesfor­ nych Polaczków.

Przedstaw ioną w powieści grupę socjalistów określić można, za Goff- m anem , m ianem „zespołu”, dającego wspólne przedstaw ienie. Poufałość Fun ia i D erdidasa ma niew ątpliw ie cechy związku form alnego. Owa „przy ­ m usow a zażyłość” 29, w ynikająca z pełnionych w „zespole” ról, uwidocz­ nia się szczególnie w yraziście w chwili, gdy Funio p róbuje zaciągnąć pożyczkę u D erdidasa. Ten ostatni posługuje się tu techniką dwóch sa­ kiew ek, dla siebie i dla przyjaciół, dając oczywiście tow arzyszom „w szy­ stk o ”, co ma. Scena ta jest m ajstersztykiem gry, choć spektakl odbyw a się dla niew idzialnej publiczności. D erdidas udaje szczodrego i otw artego, a Funio zachwyconego prostaczka, k tó ry poważnie tra k tu je d eklaracje p a rtn e ra : „O byw atelu [...], nie mogę wziąć tw oich pieniędzy” (s. 340).

D erdidas pełni w „zespole” funkcję „reżysera”, realizując w łasny wzorzec brud n ej g ry politycznej. U jaw nia się tu praw dziw y cel socjali­ stycznych przyw ódców: dążenie do przejęcia władzy, nie tylko w sensie sym bolicznego „rządu dusz”. Polscy socjaliści, k tó rzy w y stęp ują w im ie­ n iu całego społeczeństwa, ry zy k u ją bardzo dużo p rzy jm u jąc pro gram D erdidasa. „Człowiek”, o którym mówią powieściowi socjaliści, jest ab­ strak tem . Z ust Funia p adają puste hasła: „ lu d ”, „pożyteczna” czy „spo­ łeczna jed n o stk a ”, „społeczny człow iek”, „obyw atel”. Odcięcie się od tr a ­ dycji, rezygnacja z kodeksu norm obyczajowych i patriotycznych grozi z a tratą poczucia społecznych realiów. J e st to szczególnie niebezpieczne w sytuacji niewoli, k tó ra niszczy więź jednostkow ą, działając na korzyść związków sytuacyjnych. Także postaw y polskich socjalistów opisuje Ra­ w ita w kategoriach stresu niewoli.

27 E. G o f f m a n , Człowiek w teatrze życia codziennego. Opracował i słowem w stępnym poprzedził J. S z a c k i . Przełożyli H. i P. Ś p i e w a k o w i e. Warszawa 1981, s. 72.

28 K. B e y l i n (W arszawy dni powszednie. Wybór i wstęp J. W. G o m u - 1 i с к i. Warszawa 1985, s. 50) przypomina, że w okresie wkroczenia Napoleona do Warszawy (1806) ludność nazywała pogardliwie odchodzących już Prusaków „der- didasam i”.

(13)

S o c j a l i s t a — c z ł o w i e k b e z o j c z y z n y

„P atrio ty zm , panow ie, to pojęcie szlacheckie, to sztan d ar spłow iały” (s. 258), d e k la ru je Funio, ostro p rzeciw staw iając podczas rozm ow y z dok­ to rem Łaską „sen ty m en ta ln y p a trio ty z m ” w izji ludzkości, „która żadnej b arw y narodow ej nie posiada” (s. 244).

K w estia stosunku do spraw y polskiej dzieliła w lata ch osiem dziesią­ ty ch środow isko socjalistów . G łośny był obchód 50 rocznicy pow stania listopadow ego w G enewie, m ityng, na k tó ry m ogłoszono ostateczne od­ rzucenie haseł niepodległościow ych. M arks i Engels, w nadesłanym na tę uroczystość liście, p o trak to w ali polskich socjalistów na em igracji i w k ra ju jako spadkobierców tra d y c ji wiecznej polskiej irre d en ty . Taka apro­ bata w zorca P olaka walczącego za ojczyznę wzbudzić m usiała k o n ste r­ nację organizatorów obchodu, w ty m także M endelsona. W aryński w w y ­ głoszonym na m ity n g u przem ów ieniu podkreślał w yraźnie, że polscy so­ cjaliści ro ku 1880 „to nie spiskow cy trzeciego lat dziesiątka”, „nie bo­ jow nicy 63 ro k u ” 30. D łuski zaś skończył swoje w ystąpienie okrzykiem : „Precz z p atrio ty zm em i reakcją! Niech żyje in tern acjo n ał i rew olucja socjalistyczna!” 31.

Funio, podobnie jak uczestnicy genew skiego spotkania, w yraża prze­ konanie o ry ch ły m w yb u ch u rew olucji, k tó ra zm ieni oblicze św iata. Po cóż więc, w obec takiej p ersp ek ty w y , m yśleć o spraw ie polskiej? A lina M olska pisze:

Na całkow itym odrzuceniu przez prołetariatczyków hasła niepodległości [...] zaważyła ich przesadna i jednostronna ocena poziomu i kierunku rozwoju kapitalizmu w Polsce oraz uproszczone, schematyczne określenie klas w spo­ łeczeństw ie polskim 82.

P rzy p o m n ijm y jeszcze, że o k o ło '1880 r. odchodzi od gru p y L im anow ­ ski, wcześniej a k ty w n y uczestnik spotkań genew skich, które często od­ byw ały się w jego m ieszkaniu 33, tw orząc opozycyjną w stosunku do pro­ gram ów W aryńskiego i M endelsona koncepcję „socjalizm u p atrio tycz­ nego”.

W okresie ukazania się powieści R aw ity także stosunek liderów śro­ dowiska socjalistycznego do spraw y narodow ej zaczyna się zmieniać. Być może sygnałem tego przełom u jest w Ćmach reak cja Fun ia na wieść o zagrożeniu polakożerczą p olityką P ru s. J e st jedn ak Funio osobą bez o j­ czyzny. W swoim p ary skim azylu w alczy o tzw. „naszą sp raw ę”. „Nasz” — oznacza tu in te re s grup y , zespołu. P ew na solidarność obowiązuje ty lk o wobec grupy.

80 W. B o r e j s z a , Rewolucjonista polski — szkic do portretu. W zbiorze:

Polska X I X wieku. Państwo, społecze7istwo, kultura. Warszawa 1982, s. 270.

81 F. P e r l , Dzieje ruchu socjalistycznego w zaborze rosy jskim do powstania

PPS. Warszawa 1958, s. 84.

82 M o l s k a , op. cit., s. 56. 83 L i m a n o w s k i , op. cit.

(14)

ST E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 89

W p rzypadku D erdidasa pojaw ia się problem solidarności nacjonal- nej, pruskiej i żydowskiej. O żydowskim pochodzeniu tego bohatera do­ w iadu jem y się pod koniec powieści. Bez użycia nazw y narodow ości o Ży­ dach m ów i doktor Łasko: „tam wszędzie jest ich ojczyzna, gdzie mogą w yzyskać łatw ow ierność, słabość ludzką, w ady ludzkie lub próżność” (s. 291). Za plecam i D erdidasa widać ojca, żydowskiego bankiera, fin a n ­ sującego w yb ry k i syna, pozornie tylko skierow ane przeciw interesom seniora. Pieniądze są w łaściwą racją istnienia grupy. Gdy zaczyna ich brakow ać, kończą się wspólne „w y stęp y”, każdy zaczyna działać n a w łas­ n ą rękę.

Socjalista z Ciem nocnych to nie tylko człowiek bez ojczyzny, ale naw et bez ideału ojczyzny. Pozornie sprzecznie brzm ią w ty m kontekś­ cie d eklaracje D erdidasa, P ru sak a i Żyda, um iejącego znakom icie m ani­ pulować nastro jam i: „niech żyją Niemcy, obrońcy ludzkości” (s. 273). D erdidas szuka po p ro stu takiej idei, która pozwoliłaby m u uzyskać w pływ na innych, dałaby m u nad nim i władzę. Funio nie zauważa niebezpie­ czeństwa, o k tó ry m Raw ita pisze we w stępie, mówiąc o łączeniu się so­ cjalistów „z odw iecznym i w rogam i”. W rogów tych w powieści rep rezen ­ tu je tylk o P rusak, nie pojaw ia się, przez w zgląd n a cenzurę, Rosjanin, choć w p ływ y rosyjskiego nihilizm u i terro ry zm u „N arodnej W oli” także m usiał mieć au to r n a m yśli.

Socjalista polski jest zatem w powieści św iadom ym (lub nie) zdrajcą narodow ych świętości. W latach osiem dziesiątych, a także później, poko­ lenie „ojców” tra k tu je działalność m łodych socjalistów jako w y nik r u ­ syfikacji 34. To w łaśnie „zrusyfikow ana m entalność” pozbawia m łodych zapaleńców nie tylko idei ojczyzny, ale i narodow ego in sty n k tu sam oza­ chowawczego. Łasko mówi o socjalistach jak o ofiarach niewoli, psychicz­ nie rozbitych: „Oni chorzy umysłowo. Ich trzeba leczyć” (s. 244). S o c j a l i s t a — a n a r c h i s t a i a w a n t u r n i k

Ideę socjalizm u tra k tu je R aw ita w swej powieści jako p rzybyłą z ze­ w nątrz; idea ta nie mogła się zrodzić sam oistnie w Polakach, z n a tu ry niezdolnych do aktów te rro ru . Ja k pisze Jarosław M arek Rym kiewicz, Polacy przez całe pokolenia szczycili się tym , że nie w ydali spomiędzy siebie królobójcy 35. K rólobójca zn ajduje się w r. 1881, kiedy to od kuli zamachowca, Ignacego Hryniew ieckiego, Polaka z pochodzenia, ginie w P e tersb u rg u car A leksander II. Obraz anarchisty, m aniaka „w yładow u­

84 W taki w łaśnie sposób określają działalność młodych socjalistów przedsta­ w iciele starszego pokolenia w Dzieciach B. P r u s a i Ludziach podziemnych

A. S t r u g a . Bohater zawartego w zbiorze opowiadania Ojciec i syn tak charak­ teryzuje przyczyny przystąpienia syna do ruchu: „szkoła m oskiewska, książka m oskiewska to sprawiły” (cyt. z wyd.: Warszawa 1957, s. 189).

35 J. M. R y m k i e w i c z , Wielki książę Konstanty. Z dodaniem rozważań o is­

(15)

jącego swe osobiste poczucie fru s tra c ji wobec społeczeństw a w form ie ab su rd aln y ch p ostulatów obalenia całego porządku socjalnego” fu n kcjo­ n u je wów czas w k raju , jak stw ierdza C yw iński, na rów ni z w izerunkiem so cjalisty jako uczciwego, lecz nieodpow iedzialnego u to p is ty 36. Obraz działacza socjalistycznego — an a rc h isty pojaw ia się w prasie konserw a­ ty w n ej K rakow a, a także w periodykach redagow anych przez pozytyw i­ stów . W ro k u 1885 w szystkie w arszaw skie pism a p u b lik u ją inform ację o podjętej przez w ładze rosyjskie i pruskie kam panii przeciw anarchistom . „ P ra w d a ” fa k t ten k o m en tu je wówczas w a rty k u le Nie dla nas; nieznany a u to r in fo rm u je o pow szechnym „piętnow aniu socjalistów srom otą w y ­ stęp k ów a n a rc h iz m u ” 37.

W powieści Ra w ity związki socjalistów z anarchizm em u jaw n iają się p rzede w szy stk im w in fo rm acjach o odejściu z gru p y doktora Łaski i za­ łożeniu przezeń w łasnego „k ółk a”. Zdaniem doktora, podw ażanie przez socjalistów p raw rządzących życiem społeczeństw , w ystępow anie prze­ ciw norm ie p raw nej spow odow ane je st chorobliw ym „dzikim szałem zem ­ s ty ”. C zytelnik Ciem przek on u je się zresztą, że owe anarchistyczne po­ g lą d y („w yrżnąć szlachtę i kapitalistów , ziem ie rozdzielić m iędzy lu d ” — m ów i Funio, s. 243) k ry ją w istocie zw ykłe aw an tu rn ictw o „złotej m ło­ dzieży”. Można nazw ać je „dandyzm em socjalistycznym ”, choć określe­ nie to pojaw ia się w piśm iennictw ie polskim dużo później. Łasko spotyka śpieszącego się Św iderka:

— [...] cóż to za interes, taki ważny? — W naszej sprawie — odrzekł tajemniczo.

— No, to możesz ją o parę godzin później załatwić. Funio odetchnął z ulgą. [s. 227]

D ochodzim y tu do kolejnego elem en tu w idzenia stereotypow ego. F u ­ n io i D erdidas jako głów ną rac ję „naszej sp ra w y ” w ym ieniają „ lu d ”, „ ro b o tn ik a ”. W istocie jed n a k o potrzebach niższych klas społecznych nic nie wiedzą, zam knięci w sw ojej inteligenckiej enklaw ie. Praw dziw e „zb ra­ tan ie z lu d em ” odbyw a się w skro m n y m gospodarstw ie W ołczkowej, bez zbędnych słów i pozy. S ocjalista z powieści R aw ity to znudzony in te li­ gent, nie m ają cy k o n tak tu z klasą, w k tórej im ieniu działa 38. To m ię­ dzynarodow y a w a n tu rn ik , gorzka k a ry k a tu ra m itu rom antycznego P ola­ ka, walczącego za wolność „naszą i w aszą”. Z auw ażm y jeszcze, że w To­ w a rz y stw ie M iędzynarodow ym nie m a ani jednego Francuza; m iędzyna­ rodów ka socjalistyczna jaw i się tu jako grup a w yizolow ana z życia spo­ łecznego E uropy.

86 C y w i ń s k i , op. cit., s. 137. 87 Nie dla nas. „Prawda” 1885, nr 6.

88 W polskim ruchu socjalistycznym uczestniczyło zresztą znacznie więcej przed­ staw icieli inteligencji niż np. w niem ieckiej czy angielskiej demokracji. Zob. F. T y c h , Polski ruch robotniczy. W zbiorze: Polska X I X wieku, s. 345.

(16)

S T E R E O T Y P Y SO C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 91

S o c j a l i s t a — f a ł s z y w y s c j e n t y s t a

N iunia stud iu je na Sorbonie historię, historiozofię, ekonomię społecz­ ną, teorię k o n trap u n k tu , historię papiestwa, estetykę, „historię n ajn o w ­ szej doby” (s. 257). W iemy, że żona F unia „dopełniła” Kapitał M arksa i m ożem y się domyśleć, w jak i sposób. Św iderkow ie przy lada okazji szerm ują pseudonaukow ym i argum entam i. N a rra to r tak m ówi o człon­ kach socjalistycznej grupy:

[są to ludzie] nasyceni komunałami wyrwanym i z dzieł mistrzów, a raczej szlachetnych utopistów, zapatrzonych w przyszłe szczęście ludzkości, [s. 227]

Młodzi, niedowarzeni [...] jak ślimaki do liści przyczepiali się do cudzej sławy, do cudzego imienia, [s. 258]

Jeśli więc bohaterow ie Ciem nocnych w spom inają o swej lek tu rze pism „m istrzów ”, w iem y, że byw a ona powierzchowna, że goni za spo­ łecznym paradoksem i służy jako oręż w polem ikach i d yskusjach nie najw yższego lotu.

U zupełnijm y tę stereotypow ą generalizację o inne, np. w ystępu jące w publicystyce W ścieklicy z la t osiem dziesiątych. Dlaczego, p y ta a u to r

Rojeń polskich socjalistów, „socjaliści nasi nie korzystają z n au k swego

m istrz a ”, M arksa, dlaczego nie uczą się odeń właściwego diagnozow ania stanu społeczeństw a 39. Zdaniem W ścieklicy, program socjalistów nie od­ powiada „stosunkom n aszym ”. Przeciw nie, opiera się na fałszyw ym roz­ poznaniu rozw oju kapitalizm u w Polsce i sytuacji p ro letariatu .

W powieści R aw ity bohaterow ie nie u p raw iają socjalizm u naukowego, lecz raczej — scjentyzm na niby. Ale w łaśnie zgrabnie tw orzone pozory „naukow ości” przyciągają młodzież polską, przybyłą na studia do G ene­ w y czy P aryża. To ku tym w łaśnie m anow com lecą „ćm y” czy „błędne ogniki”. Fałszyw y scjentyzm socjalistów p o trak tow an y został jako pato­ logiczne w ykrzyw ienie w artościow ych wzorców (np. koncepcji pozyty­ wistów). Patologią jest także lansow any przez n iek tó ry ch bohaterów „scjentyzm w ogóle”. Helka, tra k tu ją c zdobycie w iedzy jako nam iastkę czynu narodow ego, dąży do osiągnięcia n auk i „w szelkiej”, n iesfunkcjo- nalizow anej, nieosadzonej w społecznych realiach. B ohaterka przegryw a w łaśnie dlatego, że nie podporządkow ała swego pragnienia w iedzy potrze­ bom społecznym.

Powieściowi socjaliści dem askują swój fałszyw y scjentyzm na każ­ dym kroku. Ich język jest m ieszaniną słow nictw a pseudonaukow ego, kolokwializm ów, k ryptocytatów , słów -kluczy zrozum iałych tylko dla w ta ­ jem niczonych. W ażną fun kcję pełni w Ćmach cudzysłów, którym n a rra to r o p a tru je takie w yrazy, jak: „g ru p a ”, „w alka”, „p raca”, „nasza sp ra w a ”.

(17)

Kto z k im

Opisane g eneralizacje stereotypow e obracają się, ja k m ówiliśm y, wo­ kół opozycji „sw ój—o b cy ”, fu n kcjo n ującej nie tylko w świecie przed sta­ w ionym powieści, ale także — n iejak o ponad nim . K reacja stereoty pu i jego stabilizacja dokonyw ane być m uszą z pozycji określonego a u t o - s t e r e o t y p u 40, czyli w yobrażenia o w łasnej osobie lub zespole, w którego im ieniu się w y stęp u je. W w a ru n k a ch w spółzaw odnictw a na ry n k u info rm acji (a C m y b iorą udział w tej konkurencji) posługiw anie się ste­ reo ty p em w yo strza b a rie ry m iędzygrupow e, um acnia w członkach grupy przekonanie o w łasnej słuszności i sile.

Czy m ożna zatem powiedzieć, śledząc in ten cjo n aln e znaczenia po­ wieści, że ste re o ty p socjalisty w Ćm ach nocnych pełni podobne funkcje? A b y dać odpow iedź na to pytanie, należy przeczytać u tw ó r R aw ity jako powieść polityczną. S tabilizacja i k rea c ja stereo ty p u w Ćmach podporząd­ kow ane są bow iem lansow aniu p rog ram u politycznego.

M ów iliśm y już, że R aw ita przebyw ał w Genew ie w kręg u osób i spraw bliskich Jeżow i, em igracy jn ej in sty tu c ji tego czasu. Nie m ożna zresztą w ykluczyć, że R aw ita, były pow staniec, p rzy b y ł do G enew y jako dzia­ łacz któregoś ze zw iązków m łodzieży w k ra ju , np. Zw iązku M łodzieży Polskiej (ZET), z k tó ry m Jeż u trz y m y w a ł stałe kontakty .

Około połow y la t osiem dziesiątych ubiegłego w ieku nie ty lko socja­ liści tw orzą now e koncepcje przyszłości Polski. W G enew ie w łaśnie rodzi się p ro g ram Ligi Polskiej (przekształconej później w Ligę Narodową), k tó ra zaw iązuje się tam w 1887. Ta ta jn a organizacja założona została n a zjeździe polskich polityków , głów nie em igracyjnych, m.in. z in ic ja ty ­ w y Jeża. W program ow ej broszurze R zecz o obronie c zyn n e j i skarbie

n a ro d ow ym Jeż ostro sk ry ty k o w ał politykę bierności i ugody. W łaściw y

p ro gram zary so w an y został w U staw ie Ligi Polskiej (1887), k tó ra cel działania now ej organizacji określa jako odzyskanie niepodległości Polski w g ranicach przedrozbiorow ych przy w yk orzy staniu przew idyw anego k o n flik tu m iędzy z a b o rc a m i41. R aw ita był od początku działaczem Ligi, m ógł zatem uczestniczyć w spotkaniach i dysk usjach poprzedzających jej założenie, nie ty lk o dzięki pow iązaniom rodzinnym .

Tomasz Teodor Jeż, d aw ny uczestnik w o jn y w ęgierskiej i pow stania styczniowego, był a u to ry te te m m o raln y m dla polskiej em igracji. S k u­ piał wokół siebie stu d iu jąc ą za granicą młodzież, z radością w itając zja­ w isko „stu d iu jący ch p a n ie n ”, k tó rem u poświęcił powieść Jaskółki. Na zorganizow anym niezależnie od socjalistów uro czy stym obchodzie 50- -lecia pow stania listopadow ego (w R apersw ilu) w ygłosił przem ów ienie

40 Terminu tego używam za A. K a p i s z e w s k i m (zob. S tere oty p A m e ry k a ­

nów polskiego pochodzenia. Kraków 1977, s. 29 n.).

(18)

S T E R E O T Y P Y SO C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 93

w łaśnie do młodzieży. Młodzi też organizują w trzy lata później jubileusz 25-lecia p racy tw órczej Jeża, do G enew y nadchodzą ad resy z k raju , na k tó re pisarz odpowiedział w specjalnej broszurze 42.

Z bierając in tencjonalne znaczenia powieści, zaryzykow ać m ożna stw ier­ dzenie, że atm osfera dyskusji wokół koncepcji Ligi Polskiej w pisana zo­ stała, choć nie zawsze w prost, w św iat utw oru. Podejrzew ać n aw et moż­ na, że n iek tó ry m i cecham i Jeża obdarzył Raw ita postać doktora Łaski. W dyskusjach z Funiem Łasko opowiada się po stronie własności i spo­ łecznego ładu, po stronie człowieka: „Zjednoczcie narod y tak, ażeby więcej szanowano naród uczciw ych ludzi niż garstkę b ohaterów ” (s. 243). Socjalistów w rodzaju Funia i N iuni nie tra k tu je zresztą Łasko poważ­ nie, uw ażając ich działalność za młodzieńczą żakinadę, któ ra z czasem znudzi się sama sobą. Łasko prow okuje często Funia, żeby ten się w y­ gadał; jedy n a rada, to „pozwolić im gadać, pozwolić im biegać z pochod­ n ią ”. M ilkliw y Łasko nie w ierzy w słowa, nie ufa im.

Osoba in terlo k u to ra Funia zarysow ana została kilkom a tylko szkicami. W iemy, że:

przyłączył się do stronnictwa ludowego, które nie tylko przyszłość narodową opierało na ludzie, ale drogą roztropnej ew olucji dążyło do w ywalczenia dla ludu praw społecznych, politycznych i ludzkich przede wszystkim, [s. 291]

Stronnictw o to rozpadło się szybko, z powodu nasilających się w pły­ wów anarchizm u i nihilizm u „o celach niejasnych i b ałam utn ych”, szkod­ liw ych dla narodow ej spraw y. C h arak tery sty k a rozłam u prow adzi czy­ teln ik a nie tylko do postaci Jeża, ale także — Limanowskiego, z którym , m im o różnic ideologicznych, przyjaźnił się Raw ita w czasie pisania po­ wieści 43. Bez w ątpienia jednak program doktora Łaski n ajbardziej zbliża się do koncepcji pow stałych w kręgu Ligi Polskiej. Być może, w postaci tej sportretow ał R aw ita samego siebie (Łasko jest dużo m łodszy od Jeża). O Łasce m ówi n a rra to r, że przebyw a na em igracji, bo „co m iał w k ra ju robić”, a „ch ara k te r jego pracy i k ierun ek w ym agał obecności, zbliżenia się do głównego ogniska” (s. 291). Przypom nijm y, że ty tu ł Ognisko nosi­ ła księga zbiorowa w ydana na cześć Jeża. Do koncepcji niepodległościo­ w ych Ligi, opartych na spekulacjach na tem at sytuacji m iędzynarodow ej, odsyła w prost d eklaracja doktora Łaski: „państw a organizują się na pod­ staw ie faktów i stosunków już istniejących, a nie m yśli oderw anych” (s. 243). Sukces bohatera dokonuje się jed n ak poza powieścią, ponieważ na jej tere n ie Łasko nie przekonuje. Obok w yrazistych postaci socjali­

42 Odpowiedzi na adresy młodzieży polskiej. Kraków 1883.

43 L i m a n o w s k i , op. cit. Pamiętnikarz cytuje (s. 539) przyjacielski list, który otrzymał od Rawity z okazji 40-lecia pracy „piśmiennej”. Rawita nazywa tam jubilata „żurawiem, który wysunąw szy się przodem, cały klucz za sobą prowadzi w kraje w iosny ludzkości”.

(19)

stów , Łasko p rez e n tu je się bezbarw nie, nie sięga bowiem po środki agre­ syw nej au to rek lam y, ja k Funio czy D erdidas.

D rugą postacią rep re z en tu ją c ą w Ćmach pozytyw ny program działa­ nia jest W ołczkowa. J e j mąż i synowie zginęli w pow staniu stycznio­ w ym (w ynika to z zestaw ienia pow ieściow ych czasów), zostaw iając ją sam ą z córką na skrom nym kresow ym gospodarstw ie. Nad H elką ciąży tra d y c ja w alk i rom an ty czny ch zapałów, streszczona w sym bolicznej sce­ nie w ręczenia dziew czynce ojcow skiej karabeli. Spadkobierczyni tej tr a ­ dycji m usi więc „lecieć ku św ia tłu ”, realizując górne zadania poprzed­ ników — w form ach, k tó re n arzu ca jej epoka i... płeć. Tem u „lotow i” m atk a przeciw staw ia pow olną i nieefek to w ną pracę na chutorze, codzien­ n ą w alkę o t r w a n i e . D aw ne w ilki zam ieniają się w „wołczki”, które zam iast bronić swego praw a do wolności sieją m ak w M akosiejach, m yśląc, że u jd ą w te n sposób obław ie. D aw na nazw a M akosieje zostaje zm ieniona w okresie postyczniow ym na M akosieje, a te powoli zapadają w sen, apatię, m arazm .

W ołczkowa nie p o tra fi przekazać córce ocalających w artości trw an ia na placówce, H elka zaś uśw iadatnia je sobie zbyt późno. R aw ita w y zna­ cza kobiecie rolę tra d y c y jn ą . P ań stw o to przecież rodzina, jak m ówi n a r­ ra to r kreśląc dzieje ro dzin y Wołczków, to dom. Słowo ,,dom ” pełni zresz­ tą w powieści rolę szczególną. Z daniem W ołczkowej, z k tóry m córka nie chce się początkow o zgodzić, „cały św iat je st w d om u ” (s. 131). Łasko m ów i o socjalistach, że dążą do „rozw alenia własnego dom u” (s. 244). „D om ”, „ro d zina”, „gniazdo” to sym bole narodow ej w spólnoty. Rodziny i dom u nie sposób w yobrazić sobie bez kobiety, strażniczki domowego ogniska, k tó ra g w a ra n tu je trw ałość rodzinnych więzów i pom aga Bożej O patrzności. W tak iej ty lk o roli, m atk i i żony, a nie tracącej siły n a pa­ ry sk im poddaszu em ancypantki, H elka m ogłaby zrealizow ać przesłanie trad y cji.

„R odzina” polskiego p ań stw a składa się nie tylko z Polaków . Na ubo­ gim gospodarstw ie W ołczkowej p racu je U krainiec, Fedko. Dzięki jego w łaśnie zabiegom chudoba nie popada w ostateczną ruinę. On także trw a na podupadłej placów ce. W pierw szej ustaw ie Ligi Polskiej czytam y:

Zadaniem Ligi jest przysposobienie i skupienie w szystkich sił narodowych celem odzyskania niepodległości w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie spuszczając z oka i tych części dawnej Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły 44.

Je d n y m z najw ażn iejszy ch zadań w M akosiejach b y łab y polonizacja U kraińców i in n y ch m niejszości narodow ych — w duchu jagiellońskich rew ind y kacji. G łów ną form ą obrony przeciw działalności zaborców jest

44 W. P o b ó g - M a l i n o w s k i , Narodowa Demokracja. Fakty i dokumenty. Warszawa 1933.

(20)

S T E R E O T Y P Y S O C JA L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 95

„okopanie się” na kresach, nie zaś jałowa praca w tzw. „grup ie”. N ie­ podległość Polski m usi się zrodzić na placówce, nie może zostać p rzy ­ niesiona z zew nątrz ani wyłonić się z kolejnej „ruch aw ki”, ja k określa n a rra to r pow stanie.

Socjaliści są w istocie „znikąd”, stąd ich skłonność do ab strakcji, w e­ w n ętrzn a pustka, k tó rą usiłują osłonić wielosłowiem. Odciąwszy się od trad y cji, zostali ludźm i bez m iejsca, dlatego ich koncepcje m ają „m gław i­ cow y” ch arak ter. W ołczkowa jest „stąd ”. Je st w rośnięta w ziemię, m a bardzo silne poczucie przynależności (podobnie jak Helka), k tó re za­ pew nia jej m inim um bezpieczeństw a naw et w w arunkach zew nętrznego zagrożenia.

C m y nocne p rzedstaw iają socjalistów, którzy nadużyw ają słów „praw ­

d a ”, „p raca”, „ludzkość”, „szczęście” nie wiedząc, co one napraw dę zna­ czą w społecznym i narodow ym kontekście:

ale rzeczywiste — praca, prawda, ludzkość, szczęście były z p r z e c i w n e j s t r o n y e c h a , stąd też ludzie, zbłąkani w lesie pięknie brzmiących, ale paradoksalnych pojęć, szli często za głosem echa i w przeciwnej stronie szukali prawdy, ludzkości i szczęścia. Było to omyłką, wynikłą z nieum iejętnego orien­ towania się. [s. 227; podkreśl. E. P.]

Je st to zdanie kluczow e dla całej powieści i dla tworzonego w niej stereo ty pu socjalisty. Om yłka socjalistów w ynika stąd, że poruszają się oni na obcym, nierozpoznanym terenie. B rak busoli tradycji, w artości, a u to ry te tu nie pozwala im wyznaczyć kierunku. Nic więc dziwnego, że w padają w pułapki zastaw iane przez lepiej zorientow anych.

Ale „om yłkę” popełnili nie tylko socjaliści, w powieści popełnili ją praw ie wszyscy: i Ju sty sia, i Wołczkowa, k tó ra nie p otrafiła przekazać córce podstaw ow ych w artości, i Helka, rom antyczna scjentystka, i w resz­ cie Łasko, którego chęć pomocy okazuje się spóźniona. Raw ita, tw órca nieudanej powieści, nie um iał w ykreow ać przekonującej (i jednoznacznej) postaci bohatera pozytywnego. Postać doktora Łaski auto r pozbawił ja­ kichkolw iek rysów indyw idualnych, chcąc, by została zaakceptow ana przez zróżnicow aną publiczność. ,,Z przeciw nej strony echa”, po stronie rozm ytych w odbiciach haseł i zam azujących się etykiet, egzystuje cała powieść. W szyscy bohaterow ie błądzą, ponieważ najpiękniejsze idee roz­ b ija ją się o ścianę lasu narodow ej niewoli.

Podróż Ju sty si i Helki na zachód Europy, do cen trum życia in telek ­ tualnego, nie przynosi entuzjastkom właściwie nic. Co więcej, P ary ż oka­ zuje się swojski na tyle, by można go było widzieć we w łaściw ych w y ­ m iarach. Nie ma w nim żadnych wartości, które m ogłyby konkurow ać ze swojskim i. C m y nocne są próbą spojrzenia poprzez Zachód czy też od Zachodu w stronę kresów , w stronę Polski prow incjonalnej i zaścianko­ wej. Zaścianek, pojęty tu jako „m niejsza” ojczyzna, jest przestrzenią dusz­ n ą i zam kniętą, gdy nie dostrzega się u tajonych w nim możliwości dzia­ łania. Step n aw et w rozgorączkow anej w yobraźni rw ącej się do św iata

(21)

H elki jest jałow ą ziem ią w ygnania. Zaścianek stanie się dla córki Woł­ czkowej przestrzenią otw artą, gdy Helka, rozczarow ana św iatem Zacho­

du, w pełni zaak cep tu je swoje m iejsce na z ie m i45. Powieść o powieści

Mówiąc o świecie ,,z przeciw nej stro n y echa” m ieliśm y na m yśli tak że trzeci sposób le k tu ry Ciem nocnych, jako powieści ten den cyjn ej.

W czasie p racy nad powieścią R aw ita pisze do Orzeszkowej:

W naszym w yjątkow ym położeniu nie zadawalniam y się w pisarzu artystą tylko, ale w ym agam y od niego obrony praw narodowych, społecznych, politycz­ nych 46.

Ton tej dek laracji, przypom inającej wczesne a rty k u ły Orzeszkowej, pobrzm iew a także w przedm ow ie do Ciem. Co praw da, pozytyw iści w a r­ szaw scy odchodzą w lata ch osiem dziesiątych od skom prom itow anego w zor­ ca powieści ten d e n c y jn e j, bez w ątp ien ia jed n a k nie tra c i on swej a tra k ­ cyjności w sposób n ag ły dla pisarza początkującego, jakim był w tedy R aw ita.

W C m y nocne w pisane jest p y tan ie o sposób na tak ą kreację rzeczy­ wistości w lite ra tu rz e , by, ja k mówił Chm ielowski, „p raw da się praw dą w y d ała” 47. P y ta n ie to pojaw ia się także w in n ych u tw o rach pow stałych w latach osiem dziesiątych i realizu jących podobne zam ierzenia. P rzy po ­ m n ijm y w czesną powieść Teodora Jeske-C hoińskiego, drukow aną także w „K łosach” (Przednia straż, ty tu ł w y dania osobnego— Trzeźwi). Przed­

nią strażą d e b iu tu je Choiński jako pisarz w spółczesny i polityczny, do­

konując oceny w arszaw skiego pozytyw izm u z p u n k tu w idzenia tzw. „m ło­ dego k o n serw aty zm u ”. Działalność pozytyw istów została w powieści p rze­ niesiona na g ru n t poznański, bliższy autorow i, co zakłóciło proporcje zja­ wisk. C hoiński u sp raw iedliw ia ten zabieg w przedm ow ie niezw ykle po­ dobnej do w stęp u R aw ity. Jed nostronność (czy też tendencyjność) powieści tłu m aczy a u to r Przedniej straży społecznym i zadaniam i pisa­ rza 48. O bydw aj tw ó rcy biją się więc w piersi z powodu uproszczenia w utw orze obrazu przeciw ników , jednocześnie wszakże podkreślają po­ trz e b ę takiego w łaśnie ujęcia.

Nie odpow iem y oczywiście na pytanie, gdzie kończy się w arsztatow a nieudolność, a gdzie zaczyna literack a i polityczna strategia. J a k ju ż mó- m iliśm y, wzorzec powieści ten d en cy jn ej został przez R aw itę świadomie

45 Podobna formuła zaścianka pojawia się w latach osiemdziesiątych X IX w. także np. w programie „Wędrowca” i w teorii sztuki Stanisława Witkiewicza.

4e List z dnia 22 VI 1886. Arch iwu m Elizy Orzeszkowej. IBL PAN.

47 P. C h m i e l o w s k i , Powieści społeczne Elizy Orzeszkowej. W: Pisma k r y ­

tycznoliterackie. Opracował H. M a r k i e w i c z . T. 1. Warszawa 1961, s. 405.

(22)

ST E R E O T Y P Y SO C J A L IS T Ó W U G A W R O Ń SK IE G O 97

w yb ran y . Czy można jednak zaryzykow ać stw ierdzenie, że wzorzec ten w ykorzystał pisarz dla stw orzenia powieści politycznej? W ydaje się, że tak. W okresie niew oli nie mogła powstać odrębna gatunkow o powieść polityczna. Jed y n ą jej jaw ną form ą była powieść tendency jna, z w szech­ w iedzącym n a rra to re m i w ychylającym się zza kulis autorem , k tó ry pom agał czytelnikow i wyciągać jednoznaczne wnioski.

R aw ita tw orzy stereotyp, którego ocena nie pow inna budzić żadnych w ątpliw ości. Jako polityk, a u to r Ciem nocnych pragnie zanalizować m e­ chanizm y działania m łodych opozycjonistów, ukazać przyczyny pew nej popularności zam kniętego dlań już ruchu. P rzyczyny te dostrzega autor, a za nim n a rra to r, w specyficznym sposobie m yślenia i ubierania m yśli w słowa. Łasko w ielokrotnie podkreśla, że Funio po m istrzow sku posłu­ guje się frazesem , że używa atrak cy jn ie brzm iących, ale pustych form uł, powieściowi socjaliści to „ludzie nasyceni kom unałam i”. Funio „znowu puścił w ru ch m łynek swej wym owy, a frazesy bez ładu i składu sypały m u się jak z ręk aw a” (s. 258). Derdidas, Funio i Niunia, m ający w za­ pasie gotowe określenia każdej nowej sytuacji czy postaw y, posługują się więc w istocie stereotypam i. Łasko mówi o „bębnach głośnych, ale próżnych”, gdy „praw dziw i i sum ienni robotnicy pracują cicho, bez h a ła su ” (s. 244), dodajm y: bez rek lam y także. „Socjalizm to cep”, stw ier­ dza Łasko z obawą, m yśląc o niebezpiecznej ideowej konkurencji.

Lęk przed propagandow ym i um iejętnościam i znakomicie opanow any­ mi przez Funia i D erdidasa-dem agoga w pisany jest w powieść Raw ity. Socjaliści, zaopatrzeni w taką broń, stają się groźnym i przeciw nikam i w toczącej się w k ra ju i na em igracji walce o rząd dusz.

Raw ita jako au to r Ciem nocnych zdaje sobie spraw ę z n a tu ry stereo­ typow ych generalizacji. Sam używ a ich w powieści z dużą Wprawą, sto­ sując, podobnie jak Funio, definicje persw azyjne. Treść jednego pojęcia przem ieszcza więc w zakres drugiego, zam ienia skojarzenia em ocjonalne związane z danym określeniem , jedno słowo zastępuje innym , pozornie synonim icznym . Na początku powieści w yraźnie jeszcze można oddzielić grupę m łodych socjalistów -aw anturników od ich m istrzów, „szlachetnych u topistów ”. N astępnie różnica ta zaciera się w generalizacjach dotyczą­ cych socjalizm u „w ogóle”. Z akresy term inów „socjalista” i „socjalizm ” zlew ają się ze sobą. Podobnie — zakresy „socjalizm u” i „socjalizm u em i­ g racyjn ego ” (którego program nie był wówczas w pełni akceptow any przez socjalistów w kraju). W m iarę rozw oju akcji wszelkie odcienia znaczeniow e określenia „socjalista” giną.

A utor Ciem nocnych w alczy więc tą sam ą bronią, której użycie za­ rzuca przeciw nikom . Przecież wiadomo: szanse zw ycięstw a w ydatnie zwiększa zręczne użycie stereotypu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The results of research done after the Polish census of 2002 are significant, because they show the dynamics of Silesian identity and the phenomenon of mixed identities and

Dokładna analiza wskazała na obecność DNA kobiety (24–48% preparatu), chromosomu Y (zapewne płodu) i genomów bakterii: Staphylococcus saprophyticus (gronkowiec) (37–66%)

Zwróciłem jego uwagę na to, że wystarczy jedy- nie na początku dotknąć magnesu przewodem, a następ- nie można go odsunąć (tutaj pewna uwaga: nie należy utrzymywać

W

Po wyjściu 2-go zeszytu prenum erata

Żonie Marii, synom – Pawłowi i Sławkowi wraz z Klaudią oraz ich córeczce Elizie pracę

Był również autorem licznych nowel, recenzji oraz przeglądów z utworów literackich i innych, które ukazywały się na łamach różnych czasopism.. Publikował też

szałeś również bez łączności i związku majora Edmunda Śląskiego (str. Odbiera się wrażenie, że autor nie mając pojęcia o działalności obu tych dowódców, a za w ygodny