opłata pocztowa uiszczona ryczałtem
V ’ W C e n a 50 g r o s z y
i
W ieczór
ntezGłezny przegfąct
■:-ziu/2,i i w y c ie c
UKAZUJE SIE WE WTORKI I SOBDT9
L i t e r a t u r a . T e a t r . S p o r t . K in o . R a d jo.
Nr. 1 WARSZAWA, SOBOTA 9 PAŹDZIERNIKA 1926 RDK I
od redakcji Krytycy teatralni wrogami teatru
Rozbudowa życia kulturalnego Polski—oto zadanie, któ
re powinno zmobilizować wszystkie siły społeczne kraju.
W zamęcie walk politycznych i ekonomicznych zapomnieliśmy o tern, czego najdobitniejszą ilustracją były nasze dzieje po- rozbiorowe, o tern, że naród kulturą stoi i z braku kultu
ry pada.
To, co dziś się u nas dzieje, wymaga natychmiastowej naprawy. 8-ma Wieczór woła na alarm. Występuje do walki z zacofaniem, ignoracją i bezwładem, które, utrwaliwszy się dzisiaj, jutro mogą zniweczyć cały dobytek kulturalny kraju.
W ramach tego zadania pierwszym celem 8-mej Wieczór będzie spotęgowanie czytelnictwa — obudzenie zainteresowa
nia do książki polskiej w najszerszych warstwach społeczeństwa.
Nie może się rozwijać literatura w kraju, gdzie prze
ciętnie nakład powieści popularnego pisarza nie przekracza 3.000 egzemplarzy, co na 30 miljonową ludność stanowi setną część procentu. Na krańcowych przęsłach, z jednej strony wykwitu kulturalnego jednostek, a z drugiej analfabetyzmu mas, nie zdoła się utrzymać kultura wielomilionowego naro
du. To też piśmiennictwo, ten mózg współczesności, u nas w przyśpieszonym tempie dąży ku zagładzie.
8-ma Wieczór wprowadza zatem t. zw. premjery literackie.
Wychodząc dwa razy tygodniowo, będzie omawiać i dawać niezależne oceny wszystkich niemal, w miarę możności, ksią
żek zaraz po ich ukazywaniu się na półkach księgarskich.
Będzie omawiać nietylko evenementy literackie. Niemniej uwagi poświęci wydawnictwom, które stanowią zwykłą strawę szerokich masT
8-ma Wieczór będzie poza tem informować o wybitnych zdarzeniach, zagadnieniach i prądach życia literackiego i kul
turalnego kraju i zagranicy.
Dział teatralny i kinowy 8-mej Wieczór będzie zawierał niezależne sprawozdania i wiadomości ze wszystkich dziedzin sceny i ekranu.
Sztuki plastyczne i muzyka znajdą w 8-mej Wieczór b ez
stronne i wyczerpujące omówienia.
8-ma Wieczór będzie rozpisywać ankiety i konkursy, oma
wiać bolączki sztuki polskiej pod kątem widzenia ochrony oraz moralnej i ekonomicznej sanacji pracy kulturalnej w Polsce.
8-ma Wieczór prowadzić będzie nadto dział sportowy o- raz dział poświęcony wynalazkom i zdobyczom techniki.
8-ma Wieczór, nie obniżając poziomu, będzie pismem dla najszerszych warstw czytelników.
8-ma Wieczór, z którą dziś przychodzimy do czytelnika, prowadzić będzie stałą rubry
kę teatralną. Będziemy się sta rać, by rubryka ta nie pole
gała tylko na rejestracji zda
rzeń teatralnych, lecz by była p lac ó w k ą b o jo w ą, przep ro w a
dzającą pewne postulaty ar
tystyczne. Dla uniknięcia nie
porozumień, naszkicujemy pro
gram w dziedzinie życia tea
tru, który będzie wytyczną i podstawą naszej pracy.
Utarła się w Warszawie o- pinja, że teatr jest instytucją, zasługującą na specjalne wzglę
dy i pobłażliwość. Przy każ
dym „skandalu teatralnym"
(od skandalów tych roi się stolica) wynajduje się tysiące przyczyn, mających usprawie
dliwić tego, czy tych, którzy go wywołali.
S ta n o w is k o to je s t z g ru n tu fałszyw e.
Nie wolno zapominać, że te atr to instytucja, w której garstka ludzi coś sprzedaje, a m asa ludzka coś kupuje;
interes zaś sprzedającego nie zawsze jest interesem kupują
cego. Bo gdyby się tak dzia
ło. to każdy z nas powinien przyjmować bez szemrania źle uszyte ubranie, źle wykonane zamówienie, gdyż strona, ofia
rująca zły towar, zawsze znaj
dzie tysiące przyczyn, które ją mogą usprawiedliwić. A je
dnak nikt nie przyjmie od krawca źle skrojonego ubra
nia, jednak nikt nie pokwitu
je dostawcy odbioru stęchłej mąki
W dziedzinie teatru kupują
cy, reprezentowany przez pu
bliczność, jest w sytuacji nie co odmiennej, gdyż na podsta
wie pewnej milczącej umowy prawo jego do oceniania to waru przyjęli krytycy teatralni.
Otóż ci panowie, których kardynalnym obowiązkiem po
winna być obrona publicznoś
ci, kierowanie nią, regulowa
nie jej smaku, zaostrzanie go, nie spełniają u nas swych o- bowiązków. Będąc zastępcami strony, reprezentowanej przez publiczność, faktycznie zastę
KONKURS LITERACKI
Pragnąc przyczynić się do powstania nieznanego u nas rodzaju powieści popularnych, łączących sensację z wy- sokiemi walorami literackiemi, redakcja 8-ej Wieczór w porozumieniu z Warsz. Sp. Wyd. Orient R. D. Z. East
rozpisuje
K O N K U R S
n a p o w i e ś ć s e n s a c y j n ą
B liż s z e s z c z e g ó ły , w a r u n k i i s k ła d ju ry w n a j
b liż s z y c h n u m e ra c h
Od pompy i parady, od mówek wy
głaszanych w berlitzowskiej francusz- czyżnie, od uroczystych pochwał i so
lennych komplementów, od gali i blas
ku magnezji rozpoczęły się dn. 27 ub- m. obrady międzynarodowego kongre
su prawa autorskiego. Od referatów w uniwersytecie do rautów w resur
sach kupieckich, w ministerstwach, wlokło się doborowe towarzystwo za
granicznych oratorów, synhedrjon czci
godnych bezbrodych i brodatych pro
fesorów, sędziów, mecenasów i Ba
lińskich.
Widziano też gdzie niegdzie kilku prawdziwych literatów — dziwnie znę
kani i przygnębieni, przemykali się trwożl wie, uśmiechali nieśmiało, jak gdyby przygodnie tu zabłąkani*). Znać było po nich, że zrozumieli swoją ro
pują interesy strony, reprezen
towanej przez przedsiębiorstwo teatralne i aktora.
Dzieje się to w skutek tego, że między krytyką teatralną a instytucją zwaną teatrem panuje przesadnie ścisły, nie
potrzebnie serdeczny kontakt.
Prawie każdy krytyk war
szawski związany jest z insty
tucją teatralną setkami drob
nych, niewidzialnych nici, któ
re zmieniają go w rodzaj u rzędnika teatralnego.
Część tych krytyków nie pi- sze tak, jak czuje i myśli, bo należy do grona autorów dra
matycznych; sztuka takiego pana leży od miesięcy w kan celarji teatralnej, tantjemki mu pachną, więc czyż „warto"
mówić prawdę, czy „warto"
walczyć z tymi, którzy noszą przy sobie klucze od szuflad
ki, w której schowany jest cen
ny manuskrypt?!
Inna część piszących w te atrze to tłumacze sztuk tea
tralnych. I tu tantjemka, pro- cencik, ewentualnie zaliczka.
Więc czy „warto" bronić in
teresów jakiejś tam publicz
ności, będącej tylko nawozem;
czy nie bliższa dyrekcja, która płaci, niż publiczność, która tylko czyta? Obok tych „za
trutych", kilku krytyków ma zbyt „miękkie" serca, by „mor
dować" na scenie kobiety, kil
ku zaś zajmuje się teatrem tylko przygodnie.
Jest w tem morzu zatrutem dwóch, trzech ludzi czystych, niezależnych, ale tworzą oni oazę, zewsząd otoczoną zwar
tą masą gryzącego piachu.
Z a tru ta k ry ty k a te a tra ln a to zacięty wróg publiczności teatralnej. Nietylko nie speł
nia swych zadań w kierunku zaostrzenia smaku i wrażli
wości mas, ale dezorjentuje te masy, oszukując je świa
d o m ie i cynicznie.
Weźmy taki „Sen srebrny Salomei" w teatrze Narodo
wym. Wydawało się na premje- rze, że skandal jest niewątpli
wy, że przedstawienie zasłu
guje na natychmiastowe zdję
cie z afisza. Zwiewna księ
MIEDWNARODOWy KONGRES PRAWA AUTORSKIEGO
lę: iż są niepotrzebni, iż są tylko pod
rzędnym i nieprzystojnym p re te k s . te m do popisów oratorskich, do roz
wijania scholastycznej kazuistyki praw
niczej.
Nauczyliśmy się odnosić sceptycz
nie do kongresów i ustaw, do lig i konwencyjj nauczyliśmy się pobłaż
liwej tolerancji dla ludzi, zamiłowa
nych w pytlowaniu językami. Rozu
miemy, iż manja kongresów jest skut
kiem ograniczeń paszportowych i trud
ności podróżowania. Wiemy przecież, że ustawa ustawą, a życie płynie swojem korytkiem, że: międzynarodo
wi podróżnicy, uchwaliwszy rezolucje, w pogodzie i szczęśliwości ducha roz- jadą się do domów, a w Polsce — wy
dawcy n a d a l b ę d ą o k ra d a ć tłu
maczonych autorów, nie płacąc im i
żniczka, wzdychająca do księ
życa, waży 200 kilo, Salusia, cudny, subtelny kwiat, pod wpływem uczucia chwiejący się jak trzcina, robi wrażenie sentymentalnej, g ł u p a w e j szwaczki; większość aktorów rwie wspaniały wiersz Sło
wackiego, jak kawały mięsa w rzeźni.
I cóż? Kurjer Warszawski, w którym pisuje znany autor dramatyczny, jest pełen za
chwytu; Kurjer Poranny gani w rękawiczkach; reszta, z ma- łemi wyjątkami, kłania się do ziemi, przeprasza za ewentu
alne uwagi. Jeden, jedyny kry
tyk mówi szczerze, otwarcie i prosto:—Teatr Narodowy ma po przedstawieniu „Snu sre
brnego" jeden obowiązek - wyrzucić dyrektora!
To nieszczere, zakłamane, często nieuczciwe stanowisko krytyki teatralnej dezorjentuje publiczność i zniechęca do teatru
Ci, którzy pod wpływem do
datniej krytyki idą na źle gra
ne lub złe sztuki, nie pójdą drugi raz, choćby przedstawie
nie było istotnie dobre. Znaj- dziemy ich w kinie, w tinglu, w dancingu, ale nie w teatrze.
O lb rz y m ia część w in y sp a da tu na k ry ty k ę
Dlatego tak w interesie pu
bliczności. jak i dobrze zrozu
miałym interesie teatru jako takiego, żądać należy katego
rycznie, by krytyk teatralny stał jak najdalej od instytucji teatru.
N iech d y re k to rz y te a tró w s p ró b u ją na ja k iś czas nie za truw ać k ry ty k ó w , niech k ry ty c y zapom ną o tem , że są d o rad ca m i te a tró w , niech p o m yślą o .rz ą d z ie dusz".
Jesteśmy przekonani, że wte
dy zostanie przełamany kry
zys zaufania publiczności do prasy teatralnej i że każdy prawdziwie j artystyczny czyn teatralny znajdzie oddźwięk widzów i słuchaczów.
Oto pierwszy postulat 8 mej Wieczór. O następnych w dal
szych numerach.
nie prosząc o pozwolenie, tłumacze będą nadal kaleczyć polszczyznę i pa- czyć sens utworu, twórcy nadal po
bierać głodowe honorarja, wybierane homeopatycznemi dawkami, i obijać bruk w poszukiwaniu pożyczki i lek
kiego zarobku, publiczność zaś będzie ich nadal.,., nie czytać. Zresztą, może za lat wiele, kilka, kilkanaście czy kil
kadziesiąt, życie stanie się wcieleniem ustaw — może — ale wówczas nie będzie już polskiej literatury.
*) Oczywiście z wyjątkiem Loren- towicza i Bejlina Pierwszy zachowy
wał pogodę olimpijczyka czerwonej prasy, drugi— Janus B ifrons— zwra
cał ku kolegom literatom znękaną twarz kiepskiego literata, natomiast ku kolegom prawnikom — rozjaśnio
ne oblicze lichego adwokata.
2 8 - m a W I E C Z Ó R Nr. 1.
4
Aleksander Węgierko o Teatrze Małym
(WYWIAD SPECJALN Y 8-m ej W IECZÓR)
P o zam k n ięciu T e a tru B o
gusław skiego. k tó ry jako p la ców ka ściśle a rty s ty c z n a i id e ow a był dla m a g is tra tu w a r
szaw skiego c z erw o n ą p ła c h tą , d o p ro w a d z ają cą byka do s z a łu, te a tre m m ającym p o d n o sić sm ak p u b lic z n o ści i raczej n a g inać ją do siebie, niż naod- w rót, m a być T e a tr Mały. U w ażaliśm y w ięc w yw iad z j e go kierow nikiem , p. A le k san drem W ęgierko, za je d e n z pierw szych obow iązków 8-mej W ieczór.
P. W ęgierko je s t n ie s te ty chory, od dw óch tygodni d r ę czy go an g in a. Ale poniew aż p ra s a je s t bezw zględna, więc w spółpracow nikow i 8-mej W ie
cz ó r u d a ło się przy uprzejm ej p o m o cy p. W ęgierkow ej, p e ł
n iącej p rzy chorym rolę s io stry m iło sie rd z ia , pom ów ić ze znak o m ity m reż y se re m w jego m iłem m ieszk an iu , m ieszczą- cem się nad re s ta u ra c ją „ P o lo n ia".
P. W ęgierko je s t e n tu z ja s tą te a tru ; mimo w ięc lekkiej g o rączki, mówi z ożyw ieniem i w erw ą o sw oim te a trz e :
— Z pow odu m ojej ch o ro b y w ystaw ienie „K lątw y", k tó re ro zp o c z n ie w łaściw y se z o n T e a tr u M ałego, p rz e s u n ię te z o s ta ło n a p o ło w ę paźd ziern ik a.
S ztu k a je s t już pam ięciow o zu p ełn ie o p a n o w a n a , ale jesz cze n ie d o s ta te c z n ie p r z e tra w iona w ew nętrznie. Z ad an iem m ojem , jak o re ż y se ra „Klątwy"
będ zie w yelim inow anie z d r a m atu W yspiańskiego e le m en tu trag ed ji o so b iste j; m oje ujęcie idzie w kierunku m isterjum . C hciałbym , by dla w idza i s łu c h a cz a „K lątw a" s ta ła się prze- dew szystkiem utw o rem zag a
d n ien ia wiary, tra g e d ją zb ioro w ą ludzi, o g a rn ię ty c h n ie szczęściem . I w „K lątw ie" i w innych u tw o ra c h , k tó re z a m ie rzam w tym roku w ystaw ić, ch o d zić mi będzie przedew szy- stkiem o e k s p r e s ję ciszy. B ę
dzie to pierw sza p ró b a w yko
n a n ia w te a trz e k am eralnym rzeczy n a w sk ro ś ze sp o ło w e j.
Cały mój w ysiłek pójdzie w tym kierunku, by k ażde słow o,
z w łaszcza m ów ione w ch ó rze, było w yraźne, a przedew szy- stk iem o p a rte na w ew nętrz- nem przeżyciu, id ące z se rc a . Bo, zdaniem m ojem , n ajp ię k niejsze słow a s ta ją się w prost brzydkie, gdy się je mówi fa ł
szywie.
„P o „K lątw ie", w k tó rej głów ne ro le grają M aliszew ski, Ku
nina i Żm ijew ska, pójdzie ko- m edja G o ld o n ieg o „ S ł u g a d w ó c h p a n ó w " z M aszyń- skim w głów nej roli. J a k o tr z e cią p rem jerę plan u ję sz tu k ę R ey n ala „G rób pod łukiem trium falnym ". J e s t to opow ieść o dziejach jednej nocy ż o łn ie rza, który ran o w rócić m usi n a fro n t. S ztuka a p o te o z u je b o h a te rs tw o ż o łn ie rz a , je d n o cześn ie za ś p o tę p ia bezw zględ
nie w ojnę sam ą. Co do o b s a dy, ro lę m ęską sam zagram . O roli kobiecej m uszę n ie s te ty zach o w a ć m ilczenie, to t y l
k o m o g ę p o w ie d z ie ć , że p u b lic z n o ś ć w a r s z a w s k a p o w i
t a w n iej je d n ą ze sw ych u- lu b io n y c h a k to r e k , k tó ra w y
c o fa w sz y się z te a t r u , nie m o g ła je d n a k żyć b e z n ie g o ,
„P o „G robie pod łukiem t r i um falnym* w ystaw im y sz tu k ę R om ain R o llan d a „T aniec m i
ło śc i i śm ierci". R olę głów ną za g ra z ap ew n e G aw likowski
P rz ec h o d z im y na inne t e m aty, w szystkie jed n ak o b ra c a ją się d o k o ła z a g ad n ień t e a tru .
Na p o ż e g n an ie p. W ęgierko d o d a je jeszcze, że T e a tr M a
ły je s t je d y n y m te a tre m w ar
szaw skim , w którym nie p o d w yższono c e n biletów , że w ięc te a tr te n b ę d z ie ta ń sz y od t e atró w m iejskich i T e a tru P o l
skiego.
— M am n ad zieję, — kończy p. W ęgierko — że wzgląd te n w płynie na to , by T e a tr M ały nie był o d g ro d zo n y chińskim m urem od pu b liczn o ści, k tó ra nie zaw sze, n ie s te ty udziela p o p a rc ia placów kom idącym po linji zw iększonego op o ru .
Fr.
Od Redakcji. Wywiad odbyt się w końcu ubiegłego miesiąca.
Przegląd
M a g d a le n a S a m o z w a n ie c . M ę ż o w ie i m ę ż c z y ź n i.
E. W e n d e i S -k a 1926. S tr. 8 3 .
S z k o d a , Że p a n i M a g d a l e n a S a m o z w a n ie c n ie d a ł a w t e j k s i ą ż e c z c e w ię k s z e g o s z e r e g u p o r t r e t ó w t a k p l a s ty c z n y c h , t a k k a p i t a l n i e k o m ic z n y c h , ja k „ N u d z ia r z " i „ D z i e c io r ó b “ . M ie li
b y ś m y c o ś w r o d z a j u „ C h a r a k t e r ó w "
L a B r u e r e a, z a ł a m a n y c h w z w i e r c i a d l e n i e s a m o w i te g o h u m o r u . M ie lib y ś m y p y s z n ą k l a s y f i k a c j ę m ę ż ó w , p o d o b n i e ja k i s t n i e j e k l a s y f i k a c j a r o g a c z ó w , n a p i s a n a p r z e z F o u r ie r a f ( z a w i e r a j ą c a o- s i e m d z i e s i ą t k ilk a r o d z a jó w ) ; m i e l i b y śm y w e s o ł y p o d r ę c z n i k ż y c ia m a ł ż e ń s k ie g o d o u ż y t k u k o b i e t — a lb u m t y p ó w , n ie ty le lu d z i r z e c z y w i s t y c h , ile ly p ó w t. z n . n a s z y c h w y o b r a ż e ń o l u d z ia c h .
M a g d a l e n a S a m o z w a n i e c p o s ia d a b o w ie m w y b itn y d a r p o d p a t r y w a n i a w s z y s tk ic h k o m ic z n y c h s t r o n n a s z y c h w y o b r a ż e ń o l u d z i a c h i r z e c z a c h . N o n s e n s , k tó ry m a u t o r k a „ N a u s t a c h g r z e c h u " o p e r u j e , j e s t t y l k o k lis z ą n o n s e n s u n a s z y c h w y o b r a ż e ń , z c h w i l ą g d y o n e k r z e p n ą , g d y s ię s t a j ą s z e m a - ta m i. T o w ła ś n ie n a d a j e k o m ic z n y m i p o s ę p n y m p o r t r e t o m M a g d a le n y S a m o z w a n ie c p o d o b i e ń s tw o d o f o t o g r a f i j , o g l ą d a n y c h n a w y s ta w a c h p o d r z ę d n y c h f o to g r a f ó w , d o n a s z y c h m a r z e ń s e n n y c h i d o w s p o m n ie ń d z i e c i ń s t w a . T o d a j e t y l e u r o c z e g o h u m o r u w s p o m n i a n y m s z k ic o m „ N u d z ia r z a " i „ D z ie c io - r o b a " . N i e s t e t y , r e s z t a k s ią ż k i j e s t b ł a h a i „ p u s z c z o n a " .
fF.
95 groszy
A . C z e c h o w . P a rk ja w in ta T o w . W y d . R ó j. S tr. 156.
W y b ó r n o w e l z n a k o m i t e g o h u m o r y s ty r o s y js k ie g o , k tó r y c h b o h a t e r e m j e s t z u ż y ty , t r ą c ą c y ju ż m y s z k ą c z y - n o w n ik . J e s t t o r a c z e j z b ió r a n e g d o t , p a n o p t i c u m R o s ji u r z ę d n i c z e j , p a n o p t i c u m c ie m n o ty , u n iż o n o ś c i, ł a j d a c t w a . 1 — d o d a j m y — c z ł o w i e c z e ń s t w a . C z e c h o w c z y n i s w e g o p lu g a w e g o u r z ę d n i - c z y n ę ta k g ł ę b o k o lu d z k im , ż e c z y t e l n ik m im o w o li c z u je s ię m u b l i s k i m , c z u je s ię n ie m a l w s p ó ln ik ie m je g o p o - d ł o s t e k i o b s k u r a n c j i . N ie s ł u s z n i e p r z y r ó w n u je s ię C t e c b o w a d o D ic k e n s a . U a n g i e l s k ie g o h u m o r y s t y n a j c z a r n i e j s z y c h a r a k t e r m a w i s t o c i e d u s z ę a n i o ł a t u C z e c h o w a n a w e t c z y t e l n i k s t a j e s ię n a w s k r o ś c z a r n y m c h a r a k t e r e m .
D o s k o n a ł e są n o w e lk i: „ S y r e n a " .
„ C z y t a n i e " , „ N o c p r z e d w y p r a w ą s ą d o w ą " . „ R a r tja w i n t a " , „ Ś m ie r ć u r z ę d n i k a " , „ D r o b i a z g " . P r z e k ł a d p o p r a w n y . K s ią ż k a f a t a l n i e z b r o s z u r o w a n a .
M . B r e s z k o - B r e s z k o w s k i P r a w o p u s ty n i. S tr. 126.
S to d w a d z i e ś c i a s z e ś ć s t r o n i c s t r a s z liw y c h k r w a w y c h b r e d n i .
O r g ja b z d u r s t w , n i e c h lu jn e g o c h a m s tw a , a n a l f a b e t y z m u .
N a jg o r s z e g o r z ę d u b u l w a r o w a s e n s a c j a , p r z e d k t ó r ą g a s n ą g w i a z d y b l a d y c h m u z „ E lm o L in c o ln a " i „ E d d ie P o l a " .
S z c z y p t ę z d r o w e g o s e n s u p o s i a d a j e d y n i e r o z d z i a ł , p o ś w ię c o n y r e k la m ie m a g a z y n u k r a w i e c k i e g o K a z im ie r z a S k w a r y . T a k a p o w a ż n a f i r m a — w s ty d ! C z y te ln i k , k tó r y d o w l e c z e s i ę d o o- s t a tn i e g o z d a n ia : .,1 g łó w n y k a t, k t ó r y sw y c h m ilc z ą c y c h o c z u n ie s p u s z c z a ł z s z e ik a , o t r z y m a ł r o z k a z u ś m i e r c e n i a p i e r w s z e g o — P i n e d ę " , n a p e w n o w e s t c h n ie , u b o l e w a j ą c , ż e a u t o r „ P r a w a p u s t y n i " n ie b y ł ty m p i e r w s z y m p in - d ą , k t ó r e g o u ś m i e r c i ł g łó w n y k a t o m i l c z ą c y c h o c z a c h .
F irm a w y d a w n i c z a n a z y w a się „ Ś w ia to w id , B i b l j o t e k a D o s k o n a ł y c h P o w i e ś c i" . S k r o m n ie i ł a d n i e l
N a k ła d e m E. W e n d e i S -k i u k a z a ł s ię 2 to m ,,N e r o n a “ A l.
D u m a s . S tr. 99.
N a k ła d e m O r ie n t - E a s t ’ u u k a z a ł s i ę 3 t o m s e r j i „ Ju d a sz '* P. n. „ D o l i n a Ś m ie r c i" K a r o la M a y a . S tr . 187
N a k ła d e m O r ie n t - E a s f u uka- z a ł s ię 4 to m se rji „ J u d a s z " p . n . „ U s tó p p u e b l a " K a r o la M a y a . S tr . I 14.
Przegląd t e a t r a l n y
T e a t r N a r o d o w y
„ Ś w ie c z n ik ** K o m e d ja M u s s e ta
K ie d y ś , g d y M u s s e t p i s a ł s w ą k o - m e d ję , s z t u k a j e g o m i a ł a b y ć w i e l k ą a p o t e o z ą m i ł o ś c i . M ł o d z iu t k i F o r tu n io , k t ó r y p o ś w ię c a s ię d la u k o c h a n e j p a n i J o a s i — ż o n y a d w o k a c in y p r o w i n c j o n a l n e g o , k o c h a n k i b o h a t e r a k o r d e g a r d y , p r z e c i ę t n e g o g ł u p c a i p y s z a ł k a , — F o r t u n i o , k t ó r y ją z a p a l a w i e l k i m o- g n ie m m i ło ś c i, b y ł w t e d y w c i e l e n i e m w i e l k i e g o , g o r ą c e g o s e r c a . D z iś n a r z e c z y t e p a tr z y m y ja k n a k a r m e lk o w e n ie c o , d z i e c i n n e , n a i w n e w r o b o c i e , a l e b l i s k i e s e r c u c a c k o z d a w n y c h c z a s ó w . T o ju ż n i e p o e m a t o m iło ś c i, n ie z w y c ię s tw o c z y u p a d e k u c z u c ia , a p o p r o s t u j a k i ś o b r a z e k , c h w ila m i w z r u s z a j ą c y , c h w ila m i ś m ie s z ą c y s w y m p a t o s e m . I, c h o ć b y j e s z c z e s t o g o d z in p e r o r o w a ł im ć p a n F o r t u n i o o s w e m u c z u c iu , n ie w e ź m ie m y g o z b y t s e r jo . M iła z a b a w k a i w s z y s t k o .
T e a t r N a r o d o w y u j ą ł „ Ś w ie c z n ik "
ja k o s z tu c z k ę r e a l i s t y c z n ą z „ k o n f l i k
te m " , z t r a g e d j a m i i r a d o ś c i a m i . M o ż e l e p ie j i b a r d z i e j c e lo w o b y ł o b y d a ć lż e js z ą , z w ie w n ie js z ą g r o t e s k ę , a le p r z y z n a ć t r z e b a , ż e u j ę c i e r e ż y s e r a T iz c i ń s k i e g o m a s w o je z a l e t y . B ra k p o e z ji z a s t ę p u j e g r o t e s k ą r e a l i s t y c z n ą , k t ó r a w n i e k t ó r y c h s c e n a c h ( o b i a d u a d w o k a t a , k t ó r y J o a s i a j e w to w a r z y s t w i e m ę ż a , o b e c n e g o k o c h a n k a i k a n d y d a t a n a k o c h a n k a ) z a c h w y c a p o p r o s t u . N a o g ó ł k o n c e p c j a r e ż y s e r s k a t r a f i a d o p u b l i c z n o ś c i . J e s t to j e d n o z ty c h n i e l i c z n y c h p r z e d s t a w ie ń T e a tru N a r o d o w e g o , w k tó r y c h c z u je s ię w ie w ś w ie ż e g o p o w i e t r z a .
Z w y k o n a w c ó w p a l m a p i e r w s z e ń s t w a n a l e ż y s ię P a n c e w i c z o w e j . J e j J o a s ia , u j ę t a n ie c o w s t y l u m o l i e r o w s k im , j e s t z a c h w y c a j ą c a i k a ż d y u ś m ie c h , k a ż d e s ł o w o , k a ż d y g e s t m a w y r a z , w d z i ę k , p la s ty k ę .
Z o łn i e r z a - k o c h a n k a g r a L e s z c z y ń s k i Ś w i e t n a m a s k a , d o s k o n a ł e m o m e n ty k a p i t a l n a m im ik a , a l e w c a ł o ś c i co ś s ię r w ie . A r t y s t a p r z e c i ą g a g r o t e s k ę w s z a r ż ę i p r z e z to c h y b ia c h w ila m i e f e k t u . P o n a d t o f r a n c u s k i z k rw i i k o śc i C l a v e r o c h e p r z y p o m i n a c h w i l a m i P a p k i n a . M im o ty c h z a s t r z e ż e ń k r e a c ja p i e r w s z o r z ę d n a i L e s z c z y ń s k i p o t w i e r d z i ł n ią z n o w u , ż e j e s t w y b itn y m a r t y s t ą c h a r a k t e r y s ty c z n o -k o m ic z n y m .
T o r tu n ia g r a ł m ł o d y a k t o r Ż a b c z y ń sk i. W z i ą ł s w ą r o lę ś m i e r t e l n i e s e r jo , s t a n o w c z o z a s e r j o . A l e z a g r a ł j ą n a te j p l a t f o r m i e k a p i t a l n i e : b y ł p ię k n y , n a p r a w d ę m ł o d y i n a p r a w d ę g o rą c y .
O r w i d w ro li m ę ż a J o a s i w y r a z i s t y i k o m ic z n y . W a r t o b y j e d n a k w y jść z m a n i e r y p r z e k r z y w i a n i a g ło w y i p r z e - s t ę p o w a n i a z n o g i n a n o g ę .
W r o l a c h e p i z o d y c z n y c h p o p r a w n i O l s k a , S o l a r s k i, W y r z y k o w s k i.
D e k o r a c j e m iłe i c i e p ł e , j e d n a k n i e z u p e ł n i e h a r m o n i z u j ą c e z u j ę c i e m re - ż y s e r s k i e m s z t u k i. R e a l i s t y c z n y p o k ó j ż y w y c h lu d z i n ie p o w i n i e n w y g l ą d a ć ja k s a l o n ik s k l e p u „ A r t e “ .
P r z e d s t a w i e n i e , m im o z a s t r z e ż e ń , i n t e r e s u j ą c e i n i e z a p r z e c z e n i e u d a n e .
T e a t r L e tn i
Po wystawieniu farsy „Córka Króla czekolady" przyszła kolej na sztuką p. Alfreda Frascaroli p. t. „Liść Figo
wy". P. Frascaroli jest jako autor dramatyczny rzymskim Beylinem: uwo
dzi i filozofuje. „Liść Figowy" to jeszcze jedna ckliwa, nudna, zakła.
mana historja o salonowym donżuanie którego życie płynie od łóżka do ko
zetki i naodwrót. W pewnej chwili donżuan zapala się do pierwszej lep
szej panienki i oczywiście żeni się z nią. Donżuan jest wybitnie nieznoś
ny i opowiada ustawicznie o „meto
dzie" miłości, wmawiając w nas, że to głos żywiołu.
Opowiadania te przypominają żywo odpowiedzi czytelników na ankietą
„Jak posiąść serce kobiety'*. Poza tern jest w sztuce cała masa kobiet, które były, są lub będą kochankami donżuana. Każda z nich wygłasza kil
ka zdań, przystosowanych do poziomu bohatera. Donżuanem był p. Różycki;
jest to aktor pozbawiony humoru i
Guillaume Apollinaire
PIĘKNY FILM
Przełożył ADAM WAŻYK
C o p y r i g h t b y O r i e n t R . D . Z . E a s t W a r a a w .
— K to nie m a zb ro d n i na su m ieniu? — zapy
t a ł b a ro n d ’O rm esa n . — J a już p rz e sta łe m je r a ' chow ać. P o p e łn iłem p a rę zb ro d n i, k tó re p rzy n io sły mi sp o ro pieniędzy. A jeśli nie jeste m dziś mil- jo n ere m , to raczej z winy m ego łak o m stw a, a n i
żeli skrupułów .
W 1901 założyłem z kilkom a przyjaciółm i Ci- n e m a to g ra p b ic In te rn a tio n a l C o m p an y , k tó rą w sk ró c ie nazyw aliśm y C. /. C. C h cieliśm y u zy skać filmy b a rd z o in te re s u ją c e , aby n a s tę p n ie w yśw ie
tla ć je w w ielkich m ia sta c h E uropy i Am eryki P ro g ra m ułożyliśm y św ietnie. Dzięki niedy sk recji jednego z pokojow ców zdołaliśm y u w iecznić c ie kaw ą sc e n ę , p rz e d s ta w ia ją c ą ra n n ą tu a le tę p re z y d e n ta P a ń stw a . Sfilm ow aliśm y ró w n ież n a ro d z in y k sięcia albańskiego. A znow u za c e n ę zło ta, p r z e
kupiw szy p a ru fu n k cjo n ariu szy s u łta n a , u trw a li
liśmy na z a w sz e p rze b ieg w z ru sz a ją c e j tra g e d ji, w k tó rej wielki w ezyr M elek P a s z a po ro z d z ie ra - jącem p o ż e g n en iu z żonam i i d ziećm i, z ro z k a z u w ładcy, wypił z a b ó jc z ą kaw ę na ta ra s ie sw ego d o m u w P e ra.
B rakło nam okazu zb rodni. N ikt bow iem nie zn a za w c z asu godziny p rz e stę p stw a , i rz a d k o z d a rz a się, żeby z b ro d n ia rz e d ziałali jaw nie.
Zw ątpiwszy, czy zd o b ęd ziem y w idow isko z b r o d niczego z a m a c h u środkam i d o zw olonem i, p o s t a now iliśm y z o rg an izo w ać je w willi, k tó rą w y n a ję liśm y w A uteuil. Z p o c z ą tk u zam yślaliśm y s p r o w adzić ak torów , aby odtw orzyli zb ro d n ię, k tó re j nam brak ło , ale pom ijając już to, że oszukalibyśm y n aszy ch przyszłych widzów, o fia ru ją c im scen y kłam liw e, my, przywykli do film ow ania ty lk o r z e czyw istości, nie m ogliśm y p o p rz e s ta ć n a zw yczaj nej g rze te a tra ln e j, ch o ćb y n a jd o sk o n a lsz e j. N o siliśm y się ró w nież z m yślą lo so w an ia, kto z n a s m a się pośw ięcić i d o k o n a ć z b ro d n i p rz e d a p a r a tem . Ale t a p e rsp e k ty w a nikom u się nie u ś m i e chała. W gruncie rze c z y do s to w a rz y s z e n ia n a l e ż e li lu d zie uczciw i i nikt nie m iał o c h o ty p lam ić ho - n o ru n a w e t dla celów hand lo w y ch .
P ew nej nocy zaczailiśm y się n a ro g u o d l u dnej ulicy w p o bliżu willi w y n ajętej. Było n a s
sześciu, w szyscy u zb ro je n i w rew olw ery. M inęła n a s ja k a ś p a ra , m ło d y m ę ż c z y zn a i m ło d a ko b ie
ta . W yszukany ich u b ió r w ydał nam się dogodny do w ydobycia ciek aw y ch p ierw iastk ó w ze zbrodni se n sa c y jn ej. W m ilczeniu rzuciliśm y się n a tych dw oje, sp ręp o w ali ich i p rze n ieśli do willi. J e d n e go z n a s zostaw iw szy przy n ich n a stra ż y , p o w ró ciliśm y n a c z a ty i, skoro tylko u k a z a ł się jakiś p a n z siw em i faw o ry tam i w stro ju w ieczorow ym , wyszliśm y n a p rz e c iw i m im o o p o ru zaw lekli go do willi. W idok rew olw erów w yleczył go z o dw a
gi i krzyku. N asz fo to g ra f n a s ta w ił a p a ra t, o d pow iednio o św ie tlił pokój i czek ał, g o tó w do sfil
m ow ania zb ro d n i. C z te re c h z n a s u sa d o w iło się o b o k fo to g ra fa i w ycelow ało rew olw ery w tro je jeńców . M łody m ężczyzna i m ło d a k o b ie ta leżeli w om dleniu. R o z e b ra łe m ich z ro z c z u la ją c ą s k ru p u latn o śc ią . Z m łodej k o b ie ty zdjąłem sp ó d n icę i sta n ik , a m ło d e g o m ężczyznę z o sta w iłem w o- b ję c ia c h koszuli. P o c z e m zw róciłem się do p ana we fraku.
d. c. n.