• Nie Znaleziono Wyników

Teatr i Kino. R. 4, nr 35 (od 1 września do 7 września 1924)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teatr i Kino. R. 4, nr 35 (od 1 września do 7 września 1924)"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 35. Rok IV.

Illlllllllllllllllllllllllllllllll!lllll!lllllll:il!lllllillllllllllllllllllllltllllllllllllllllllllll!llill

Warszawa—Łódź—Poznań—Katowice

od 1. IX. do 7. IX. 1924.

TEATR

e g z e m

llllllllllllllllllllllllllllllłlllllllllillllllllllllllilllllllllllllllllllillllllllllllllilllllllllllllllll KINO

Dział literacki . . . . str. 3 - 1 0 P r o g r a m y ■

Teatry Warszawskie . . str. 11 Teatry Poznańskie . . . str. 12

CENA NUMERU 25 gr

Ogłoszenia: Vl — 40 zł., V? — 25 zł., Vs — 20 zł.

’/4 — 15 zł , ( m a r g in e s ) — 10 z ło t.

p rz y jm u ją w P o z n a n i u : b iu ro o g ło s z e ń „ D e ll’A r t e “ i a d -

m in is tr . ty g o d . F r. R a ta jc z a k a 11a,

w W a r s z a w i e : E d w . T o p o ls k i, H o ż a 40 m . 25.

(2)

REKTYFIKACJA OKOWITY »

« I F A B R Y K A CHEM ICZNA

S P A K C .

W P O Z N A N IU .

ZARZĄD : CENTRALA HANDLÓW POZNAŃ UL.. CIESZKOWSKIEGO 5.

A

dres t e l e g r a f ic z n y

: A K W A W IT - P O Z N A Ń .

® NR.

t e l e f o n ó w

:

•3030 • 3033 • 3035 • 3554 • 3504 • 3558-

FABRYKA WÓDEK I LIKIERÓW

NAJPRZEDNIEJSZE WÓDKI STOŁOWE NALEWKI OWOCOWE I LIKIERY.

SPECJALNOŚĆ:

CHERRY BRANDY - CURAęAO BLANC.

ZASTĘPSTWO GENERALNE:

H. ZALEWSKI, WARSZAWA, PIĘKNA 32.

TEL. 188-15 i 405-03.

(3)

No. 35. Rok IV.

W arszaw a-Ł ódź-Poznań-K atow ice od 25. VIII. do 31. VIII. 1924 r.

TEATR I KINO

Pismo Ilustrowane poświęcone sprawom teatru, muzyki, sztuki, kinematografu, wraz z programem wśkystklch widowisk

w Warszawie I Poznaniu na cały tydzień.

Redakcja I administracja i Poznań, Fr. Ratajczaka 11 a.

Konto czekowe P, K. O 204 748.

B I

Z paryskich music-holów i varietes.

P aryż w sierpniu.

Tydzień wystarczy, z uwzględnieniem niedzielnego odpoczynku, aby obejść główne music-hole i yarietes paryskie. Do pier­

wszych liczę się obecnie: Folies Bergeres, Casino de Paris i Ambassadeurs, do dru­

gich Olimpja, Alhambra i Empire.

Zacznę od tego, jak wyględaję. Z wy- jętkiem ambassadeurów, które sę typem ogródkowego teatrzyku, mieszczę się wszy­

stkie w budynkach teatralnych, średniej wielkości. Specjalnościę sę ich wielkie hole, coś w rodzaju foyer, z kwiatami, czasem z wodotryskami a zawsze z jazzbandem, który gra w antrakcie. Drugę specjalnościę sę promenoarv, szerokie, przestronne par­

tery stojęce, biegnęce półkolem poza lo­

żami parterowemi. Cena foteli pierwszo­

rzędnych dochodzi do 50 franków, cena promenoaru do 5. Przeciętny korrespon- dent w Paryżu, coś w rodzaju mnie, chadza na promenoar, a do foteli czy lóz wtedy, kiedy zjadę do Paryża ziomkowie, których trzeba pilotować wieczorami (i nocami) po lokalach, o których tu jest mowa, i takich, o których nie wiem, czy się kied\kolwiek odważę napisać. (Właśnie, że nie to, o czem czytelnik myśli, a daleko gorzej).

Tandem tedy, jak jeszcze pewnie nie­

jeden hreczkosiej w Polsce mawia, po­

mówmy o Casino de Paris, Folies Bergeres i Ambassadeurach. We wszystkich daję revues, typowe paryskie revues.

Proszę mnie tylko nie pytać o tytuły tych revues, ani o nazwiska artystów, a zwłaszcza artystek. Miałem w ręku pro­

gramy, ale te rozdrapali ziomkowie na pa- miętkę. Pamiętam tylko, że w Ambassa­

deurach tańczy boska Stasia Napierkowska, której nazwisko przycięgę rzekomych ro­

daków, niewiedzęcych, że Stasia tyle umie po polsku, co ja po nowogrecku. Inna rzecz, że pamięta swoje pochodzenie i w miarę możności proteguje polaków.

O treści tych revues da się powiedzieć to, co Sarmata dawno wyraził przysłowiem:

Wlazł na gruszkę, rwał etc. Ale nie o nią chodzi. Przez kilka godzin przedstawienia aktorzy wypowiadaję, śpiewaję różne teksty prozę, wierszem, czasem wcale dowcipne, ale i z tego nic nie pamiętam. I o to nie chodzi. Zresztę pewna część tekstu jest po angielsku, w którym to języku tak jak-

— 3 —

(4)

Wielkopolskie

!! = Biuro czasopism = i reklamy artystycznej

!„Dell’ Arte“

Poznań, Fr. Ratajczaka 11 a.

OGŁOSZENIA

d o w s z y s t k i c h p is m .

Reprezentant na Warszawę EDWARD TOPOLSKI Warszawa, Hoża 40 m. 25.

— — — — — — — — — — — — — bym się zupełnie nie orjentował. W którymś z tych lokali słyszałem również piosnki ro­

syjskie.

Główna rzecz to wystawa. Dekoracje, kostjumy przeróżne sceniczne truc’i, a to wszystko, aby na tern tle pokazać dzie­

siątki dziesiątków mniej lub więcej, raczej więcej nagich ciał. Któż zliczy te wszystkie Szyjki, karczki, ramiona, biusty, plecy, bio­

dra, uda . . assez! assez! Gdybym był bisurmaninem, to dostawszy się do raju, zaproponowałbym Ałłahowi, aby swojego maitre d’hotel posłał do Casino de Paris dla zmodernizowania inscenizacji rajskich festynów.

Schemat wszystkich obrazów jest jednakowy. Od czegokolwiekby się który­

kolwiek obraz zaczął, zawsze służy do tego, aby skądź wypadła kohorta ^girKów ćwierć nagich, pół nagich, dwiewięć dziesiątych nagich. To zaś, co zakrywa części zakryte, jest zawsze kostjumem niesłychanie zręcz­

nym, dowcipnym, pomysłowym, „bajecznie kolorowym”.

Kilka przykładów:

Na scenę wtacza się olbrzymi smok, bardzo podobny do swego kolegi z baletu

„Pan Twardowski”. Smoczysko pląta się po scenie kłapiąc paszczękę, tysiąc czer- wonemi, elektrycznemi ślipiami, ziejąc o- gniem i dymem. Ma to być ów „tarasque”

z Tarasconu. Rzecz prosta, że zjawia się i sam Tartarin de Tarascon, ze strzelbą, ale ten nic nie poradzi smokowi. Dopiero św. Jerzy, elegancki baletmistrz, rozcina smoka szablą, a wtedy z pod łuski pocię­

tych kawałów wypada kilkanaście Fisher- girl’ów, ale jakich.

Olimpjadzie jest poświęcony obraz na tle murów cyklopich. Najprzód walka 4 par greckich zapaśników, potem defilada hopli­

tów i rzymskich legionistów, których oczy­

wiście grają statystki. Kostjumy hoplitów utrzymane są w czystym stylu waz greckich.

Obraz kończy się podniesieniem tylnej de­

koracji i ukazaniem perspektywy cyrku rzymskiego, z kwadrygami, końmi i tłumem widzów. Plastyka osiągnięta jest za pomocą

i

4

(5)

żywych statystów, kilka czwórek koni z ma­

sy papierowej i dekoracji malowanej, to wszystko według szablonu • używanego w panoramach.

Obrazy z pretekstem czy tematem, jak kto woli, historycznym (Napoleon, drugie cesarstwo etc.), przeplatane są obrazami folklorystycznych 'Egipt, Andaluzja, Rosja etc.) to obrazami fantastycznymi kwiaty, ptaki, motyle, biżuterje). Reżyserowie tych music-holów, wyszkoleni w podobnych wy­

stawach, wspomagani przez również wyszko­

lonych w tym stylu dekoratorów, miewają pomysły, które publiczność, o ile nie jest do czegoś podobnego przyzwyczajoną, jak to się mówi, walą w łeb.

Ulubionym ich pomysłem, nigdy nie- zawodzącym, jest rozwieszenie nagich ko­

biet w formie naszyjników, wysoko nad sceną, na tle czarnej olbrzymiej kotary, wypełniającej ca e tło sceny od góry do dołu. To znowu rozmieszczenie tych ży­

wych karjatyd na tle gotyckiej posady.

2dz iwione oko widza dopiero po chwili od­

krywa, że te nieruchome karjatydy są żywe.

Zaczyna je liczyć, pięć, dziesięć, ale nie dochodzi do końca bo te obrazy, kończące odsłony, trwają krótko. Takim true’iem jest n. p. w Casino de Paris olbrzymi basen szklanny z wodą, w której pływają nagie najady. W Folies Bergeres ogólną sensację budzi końcowy obraz, na moty­

wach starożytnego Egiptu. W głębi olbrzy­

mi sfinks, a w jego dolnej połowie otwarte drzwi, skąd zejdzie królowa, a potem Fa­

raon. Sfinks otoczony jest z przodu ba­

senem, po którym pływa rybak w łodzi. Fa- raon schwytawszy żonę z kochankiem, wpada w szał (scena prowadzona w formie baletu) i skazuje na śmierć kohorty żołnierzy i ko­

chanka. Wszyscy oni schodzą z głębi ot­

wartego u dołu sfinksa po schodach, wchodzą do wody, coraz głębiej, a wresz­

cie nikną z głową pod wodą. Publiczność zaintrygowana, jak to urządzone. Jak, nie wiem, ale wrażenie jest w każdym razie silne. Obraz kqńczy się wynurzeniem z wody kochanka królowej w asyście dwóch nagich zupełnie najad. Czerwone ciało

■ “ mężczyzny i białe ciało najad świecą mokrą płaszczyzną przez gęstą zasłonę wodotryska.

Takie revues wypełniają salę co wieczór przez szereg miesięcy, czasami przez rok i dłużej, i dlatego się doskonale opłacają, chociaż wystawa kosztuje nieraz kilka mil- jonów franków.

O wiele mniej mam do powiedzenia o varietes paryskich, Alhambrze, Olimpji i Empire, raz dlatego, że muszę kończyć artykuł dla braku miejsca, a powtóre dla­

tego, że istotnie nie ma w nich nic orygi­

nalnego. Kosmopolityczny program gimna­

styków, akrobatów, cyklistów, klownów muzykalnych, śpiewaków płci obojga (po­

zostałość po cafe - concert) etc. Prawie wszędzie numer z baletem rosyjskim. W Empire nowość polegająca na wprowadze-

- 5 -

(6)

KjinS maszynowe

lllbl

i lniane

Bawełny r r j s s i : Kordonki ?:VM C '

Szpagaty Przędza

Nadeszła D I N A Na JumPry

sucha W O Ł IN A k i l i m y

przędzalń polskich, angielskich i francuskich poleca POLSKA CENTRALA HANDLU NIĆMI

S. WEGENKO i S-ka flrO c E f f i V ^ nic WARSZAWA, Krucza 24. T el. 137-17 i 223-70.

Żądać wyczerpujących o fert i cennik.

Kupujemy surową nie przędzoną wełnę, len, konopie.

1 itęęp na

JumPry I.UuutJ i berety

7pnhirv r° ż nołto|or- Ł ib p illl j | cieniowane

Jedwabie

‘‘ " " ' ' “ ‘. ' . t

Wląoniił $

„ X , "

Podstaw

niu cyrku, przez zamianę sceny na arenę na przeciąg kilku numerów konnych.

Na zakończenie: Rackel Meller. Pier­

wszorzędna śpiewaczka hiszpańska, genre Yvette Guilbert, o ile chodzi o świetną dykcję i wysoki talent aktorski. Śpiewa w antrakcie w Pałace, na Faubourg Mont- matre, między 2 a 3-im aktem jakiejś ope­

retki wiedeńskiej „adoptowanej" do smaku

francuskiego. Lelle.

T e a t r n o w o g re c k i.

Loże eleganckiego Teatru Municipale w Atenach — naiwytwornejszei niegdyś scenv w stolicy Grecji — ciągle jeszcze zamienione na schronisko dla uciekinierów z Malej Azji, ale naogół teatry, już obu­

dziły się z martwoty, w którą je wtrąciła nieszczęśliwa dla Grecji wojna z Turcją.

W dwunastu teatrach ateńskich grają sen­

sacyjne dramaty, komedie oraz rewues i operetki. Publiczność ateńska bardzo lubi teatr i sale są przeważnie zapełnione.

Najświeższe, najmodniejsze komedje fran­

cuskie grane są w Atenach bezpośrednio po premierach paryskich. To samo można powiedzieć o operetkach wiedeńskich.

Paryż i Wiedeń wspólnie sprawują rządy nad greckim Teatrem Napisał ktoś o tein, że w ten sposób Europa spłaca dług zaciągnięty u greckich tragedjo-pisa- rzy. Jak dotąd, rachunek jeszcze nie jest wyrównany i ciągle jeszcze przewaga test po stronie Hellady.

W Atenach są cztery elegancko urzą dzone teatry, które wyłącznie grają pary­

skie revues. Te revues, których całą za­

letą jest wspaniała wystawa, dają możność pięknym greckim tancerkom popisania się wdziękiem, talentem i brylantami. Do tych

wesołych teatrzyków uczęszcza przeważnie publiczność międzynarodowa.

W dziedzinie operetki Wiedeń panuje niepodzielnie. Ten rodzaj sztuki do nie­

dawna zupełnie był w Grecji nieznany — dopiero bowiem przed 14 laty zjechała po raz pierwszy wiedeńska trupa operowa.

Znany i sorytny reżyser ateński p. Apo- stolo Koudowała zauważywszy, że ten ro­

dzaj wielkie ma powodzenie, jeszcze w lym samym roku zbudował w Atenach pierw­

szy teatr operetkowy. Pierwszą operetkę, jaką wystawiono w języku nowogreckiin był ,.Czar walca" Oskara Straussa.

Następnie wielkie powodzenie miały : ,,Wesoła wdówka", „Hrabia Luksenburg"

oraz „Polska krew" — Neobala, którą w Atenach reżyserował znany aktor wiedeń­

ski Hans Borden. Obecnie grają tam znaną Warszawie operetkę Gilberta „Katja tan­

cerka". Prfemjery operetkowe traktowane są w Atenach jako ważne zdarzenia arty­

styczne i ministrowie greccy z p. Papena- stasin — prezydentem państwa — na cze­

le zjawiają się w loży oficjalnej.

Najznakomitszą divą operetki ateńskiej jest piękna panna Pepi Zampa, najulubień- szym komikiem pan Zacobides. Artyści ci graią zupełnie na sposób wiedeński, gdyż oboje swe studja artystyczne odbyli w Wiedniu.

Poważny teatr nie wielkie ma w Ate­

nach powodzenie, choć na jego scenie u- kazała się podobno gwiazda pierwszej wielkości. Jest nią urocza panna Kotto- pouli. Krytycy ateńscy nazywają ją grec­

ką Duse.

Restauracja Continental

Św. Marcin 36

P o z n a ń

Tel. 19-63

Pierwszorzędna restauracja —■ Kuchnia polsko-francuska — Wieczorem koncert.

R e n d e z = v o u s s f e r a r t y s t y c z n y c h i t e a t r a l n y c h . $ sctse«««^

6 7

(7)

Kronika.

„Pani”, miesięcznik mogący śmiało konkurować z zagranicznemi tego rodzaju wydawnictwami, znów jest w zeszycie po­

dwójnym czerwiec-lipiec) pełny interesują­

cych ilustracji : artykułów, feljetonów, aneg­

dot, sprawozdań, notatek, etc. Między in- nemi, czytamy w tym efektownym zeszycie interesującą zapowiedź. Notatka ta nosi tytuł: D j a l o g i p l ą s a j ą c e . Czytamy tu, co następuje: Wiele się mówi o sztuce rozmawiania, lecz jakże mało ludzi sztukę tę posiada ! A przecież to sztuka bodaj najniezbędniejsza dla człowieka, bowiem przez nią obcowanie towarzyskie staje się rozkoszą, czyli człowiek człowiekowi staje się miły. Dzięki umiejętności djalogowania najobojętniejsi ludzie, którzy dopiero za­

warli znajomość, znajomość przelotną, uni­

kają tak zwanej piły f i v e’c 1 o c k o’o we'j, czy innej, i nawet zdołają przyjemnie wy­

brnąć z niejednej trudnej sytuacji życiowej, ku zadowoleniu własnem i strony przeci­

wnej. Umiejętność prowadzenia djalogu, to jeden z najpiękniejszych wdzięków ludz­

kiego współżycia. Jeżeli u m i e m y roz­

mawiać, to nawet rozmowa ma przykre te­

maty, .staje się dla nas przyjemnością. — W własnym i ogólnym interesie powinni­

śmy się starać posiąść uroczą sztukę

djalogu. •

Lecz jakże ją posiąść ?

Do prowadzenia interesującego djalogu potrzebna jest przedewszystkiem bystra in­

teligencja. Im bystrzej (ostrzej, jaśniej, przenikliwiej) myślimy, tern bardziej gibki i bardziej interesujący jest nasz djalog.

Więc... najpierw bądźmy inteligentni, miej- my coś do powiedzenia, a potem... zwróć­

my się po wzory do najświetniejszych mi­

strzów djalogu. Do specjalnego Platona, do Lucjana, do Cycerona, do Fenelona, Fontenelle’a, Didezot’a, Machiavella, Gozzi, Lessinga, a z pomiędzy Polaków do Orze­

chowskiego, Krasickiego i Klaczki. Między pisarzami polskimi ostatniej doby Stanisław Brzozowski napisał godny uwagi djalog pt.

„Katarakty”, a Wacław Grubiński f i 1 o z o- f j ę w jednym akcie p. t. „Djogenes z Sy- nopy i Aleksander Wielki, albo Sławienie próżniactwa” (graną w Rozmaitościach w r.

1915 przez pp. Frenkla, Osterwę i Ro­

landa). Redakcja naszego pisma zwróciła się do autora „ D i o g n e s a ”, aby zechciał ofiarować „P a n i" cykl djalogów, w prze­

świadczeniu, że w dziedzinie djalogu tru­

dno jest dzisiaj rywalizować z twórcą k o ­ c h a n k ó w , L e w in a , P i ę k n e j H e ­ le n y i wreszcie, tak niedawno oklaskiwanej w Teatrze Polskim L a m p y A l a d y n a . W odpowiedzi Wacław Grubiński nadesłał nam „ R z e c z z d r o w ą ” i rzecz tę na­

zwał djalogiem z cyklu, zatytułowanego D j a l o g i p l ą s a j ą c e . „ R z e c z z d r o - w a ” ukaże się w najbliższym zeszycie

„ P a n i ”.

8

(8)

B e y r e u tli.

Po d z ie s ię c io le tn ie j p rz e rw ie znów ro z - y p oc z ę to w w ag ne row skim te a trz e w B e yreuth urządzać c y k le u ro czystych p rze dsta w ień d z ie ł m is trz a d ra m a tu m uzycznego. O czy­

w iś c ie k u lm in a c y jn y m p unktem c y k lu z B ey­

re u th je s t i zawsze będzie „P a rs iv a l“ . W tym roku d y ry g u je P a rsiva lem K a rol M uck, któ re m u już i p rze d w ojn ą p oleco no p ro ­ w adzenie tego w ag ne row skieg o a rcyd zie ła.

M uck jest k a p e lm is trz e m n ie co m oże zim nym , ale n ie z w y k le su m ien n ym i s u b te ln ym . Rolę K u n d ry śpiewa B a rba ra K e m p -S c h illin g s , z n a k o m ita śp ie w aczka b e rliń s k a , żona pre zy­

d en ta o pery b e rliń s k ie j i znanego ko m p ozy­

to ra M aksa von S c h illin g s ’a. Parsiyalem je s t d o b ry te n o r d u ń ski L a u ritz M e lc h jo r.

K ry ty k a zarzuca m u n ie d o s ta te c z n e te c h ­ n iczn e o panow anie głosu. G urnem anzem je st ś w ie tn y te n o r o nery w ie d e ń s k ie j M ayr.

Reszta ró l spoczyw a w rękach d ru g o rzę d n ych a rty s tó w . O rk ie s tra , jak zw ykle doskonała.

P u b lic z n o ś ć w ty m roku p rze w a żn ie n ie ­ m ie c k a , cu d z o z ie m c ó w b ardzo m ało, (p .)

Z teatrów włoskich.

W te a trz e „ O ly m p ia " w M e d jo la n ie grają od paru ty g o d n i m ającą w ie lk ie po­

w od zen ie ko m e d ję S ig n o rin i’ego „P o c h w a ła k ra d z ie ż y ". P rze d ty g o d n ie m d y re k to r C a- rin i z d ją ł z afisza „P o c h w a łę k ra d z ie ż y ", ażeby w p ro w a d z ić na scenę nową ko m e dję znanego d ra m a tu rg a w ło s k ie g o Bene- d e t t i’ego p. t. „G d y b y id jo ta to w ie d z ia ł".

D y re k to r C a rin i s p o d z ie w a ł się, że kom edja B e n e d e tti’ego b ę d z ie m ia ła ró w n ie w ie lk ie p o w o d z e n ie jak „P o c h w a la k ra d z ie ż y ". N ie ­ s te ty p rz e lic z y ł się. Już po dw u p rz e d ­ sta w ie n ia c h ko m e d ja ta w śró d g ło śn ych a w a n tu r ze s tro n y p u b lic z n o ś c i zeszła z re ­ p e rtu a ru i ,,P o c h w a ła k ra d z ie ż y " znów w ró ­ c iła pod ś w ia tło ram p. D laczego w ła ś c i­

w ie k o m e d ja B e n e d e tti’ ego nie p o d o b a ła się p u b lic z n o ś c i — n ie w ia d o m o . Jest w n ie j k ilk a d o b ry c h scen i c h o c ia ż te m a t n ie je s t now y, to p rz e c ie ż m am y ty le sztuk o n ie no w ych te m a ta c h , k tó re p u b lic z n o ś ć g orąco o k la s k u je . Lecz któ ż zbada duszę p u b lic z n o ś c i?

Opera w lesie i ogrodzie.

W Z o p p o ta ch już w roku 1909 po raz p ie rw s z y zaaranżow ano p rz e d s ta w ie n ia ope ­ ro w e w lesie. Z agrano w te d y n ie m ie cką operę K re u tz e ra p. t. „O b ó z w G ra n a d z ie ", P o w o d ze n ie b y ło ogrom ne i Z o p p o ty za­

c zę to nazyw ać p ó łn o c n y m B e y re u th . W ro k u 1910 w ys ta w io n o „T a n n h a u s e ra ", pó­

źn ie j B riilT a „ Z ło ty K rz y ż ", T h u ille ’go „ T a ­ n ie c p o c h w a ln y " (w roku 1911) w re szcie S m e tan y „S p rz e d a n ą n a rz e c z o n ą " i H u m - p erd in c k a „J a s ia i M a łg o s ię ". W o jna p rz e r­

w ała te p rz e d s ta w ie n ia , lecz w ro k u 1922 w y s ta w io n o „ Z y g fry d a " a w roku bieżącym

„ W a lk ir ję " . O rk ie s tra skład a się ze 100 m u z y k a n tó w i dosko na le b rz m i na o bsze r­

nej leśnej p ola n ie . D yryg uje znany m uzyk n ie m ie c k i M aks von S c h illin g s .

9

(9)

) Wiedeń pozazdrościł leśnych sukcesów , oppotom i urządził w Rotszyldowskim ogrodzie „An der hohen W arte" przedsta­

wienia Verdi’ego „Aidę". Biorą w niem udział soliści i orkiestra wiedeńskiej Volks- oper oraz włoscy goście. Dyryguje m istrz i senjor włoskich kompozytorów Piętro

Mascagni. (p)

Bernard Shaw.

Znakomity komedjopisarz angielski, Ber­

nard Shaw w wywiadzie z dziennikarzem ame­

rykańskim, powiedział, że po wojnie zmieniła się nie ljitenatura, leezl publiczność. Obecna publiczność — według autora „Pygmaliona" — jest publicznością z przed pięćdziesięciu lat. In- nenji słowy: mniej kulturalną o pół wieku. Ale autor „Profesji pani Waren" nic traci nadziei, że ta publiczność za pięćdziesiąt lat wysubtelni się, jak owa przedwojenna. Mamy czaa.

Kraj krytyk.

Oczywiście Francja. Jest to ojczyzna kry- tyki. Najświetniejsi krytycy pochodzą z Francji. Jasność, przejrzystość francuskiego języka bardzo przeszkadza rozplenianiu się krytyków, operujących frazesem. Tylko w Polsce się zdarza, że krytyk obajśnia autora mniej zrozumiałym językiem, niż przemawiał w dziele swoim autor (dramaturg, nowelista, j o- wieściopisarz). Na pułkach księgarskich we Francji ciągle zjawiają się nowe książki, po­

święcone krytyce. U nas inaczej. Dzieł kry­

tycznych prawie niema w handlu. Gdy we Francji wciąż przybywają nowo niepospolite pióra krytyczne, jak np. Henti Massis, Louis Gillet, Jean de Pierrefeu Lalon, u nas brak całkowicie młodych krytyków, a z pomiędzy dawniejszych, kogoż można wymienić bez wzru­

szenia ramion? Chyba jednego Irzykowskiego Taki stan rzeczy bardzo szkodzi rozwojowi li­

teratury. Nasza pseudooficjalna „krytyka"

wiele wymaga od „twórców", ale nie od siebie.

Ta nasza „krytyka" w „poważnych" dzienni­

kach przeważnie nie mnie myśleć i rzadko kie­

dy potrafi jako tako pisać. Tak, stylistów między naszymi krytykami niema. Stąd mały wpływ naszej krytyki na czytelnictwo.

Nowości filmowe.

Najbliższą atrakcją programów filmowych w Berlinie ma być obraz Benjamina Christen- sena (Svenska-Ufa-Film) p. t. „Czarownica".

Jest to temat dla świata filmowego dotąd obcy.

Film ten opowiada dzieje średniowiecznych procesów czarownic i, opierając się na ba ła­

niach naukowych, daje nawet mniej przygoto­

wanemu widzowi, obraz kultury średniowiecza.

Pomimo swego znaczenia naukowego, obraz ten nie składa się telko z teorji. Unikając wszelkiej tendencji, rozwija się zajmująco i trzyma uwagę

widza w napięciu. (S)

••• • ••

• S: • l i

10

(10)

REPERTUAF

WIDOWISK W WARSZAWIE

od poniedziałku dnia l-gt» IX. 1924 do niedzieli dnia 7-go IX, 1924.

TEATR POLSKI

Warszawa ul. Karasia Sez<Wi—1923-24.

pod dyrekcję d-ra ARNOLDA SZYFMANA Codziennie

P ra w o p ocału n k u komedja w 2 akt. T. Bernard’a.

TEATR MAŁY

W malej sali Filharmonji Warszawskiej pod dvr. d-ra ARNOLDA SZYFMANA

Codziennie

K w ia t p om arań czow y kom w 3 akt. Andrzeja Birabeau i J. Belley.

OPERETKĄ WODEWIL

Nowy Świat 13.

(w ogrodzie) Codziennie M arjeita

operetka w 3 aktach W- Kolio.

••• •••- ••••

{nW •(«•••.•«} •••• •••• •••• ••••

40 zł.

25 „ 20 „ 15 „ 10 „

Cennik o g ło s z e ń

w ty g o d n ik u

„TEATR i KINO"

strona na okładce lub

’j, w te k ś c ie ...

*jt strony w tekście . .

1iS » w • •

1

*|4 e ” » (margines) .

Przy 10 krotnem ogłoszeniu u- dziela się 10°;o rabatu.

Prenumerata miesięczna 1 zł.

Ogłoszenia przyjmuje Admini­

stracja tygodnika

Poznań, Fr. Ratajczaka lla ,

oraz reprezentant na Warszawę

Edward Topolski,

W a r s z a w a , Hoża 40 m. 25.

11

(11)

I

Marko fabryczna.

najlepsza pasta do zębów.

Ż ą d a ć wszędzie.

REPERTUAR

WIDOWISK w POZNANIU

TEATR NOWY

lin. H e le n y M odrzejew skiej ul. Dąbrowskiego 5.

Codziennie R om an tyczn a n oc kom. w 3 aktach J. Buchwitz a.

Teatr „Paw ie pióro"

Od piątku 5. września N a jp ięk n iejsza z k o b ie t operetka w 3 akt. R. Kesslera i V. Steinberga

muzyka Waltera Bromme.

K.

N o w o o tw o rzo n y £

MAGAZYN BŁAWATÓW

ANDRZEJEW SKI i S™ £

ulica 27. Grudnia nr. 19. £

l 3 E Q U7 H B I E j

£ Materjały wełniane i bawełniane. £ Bieliznę damską luksusową.

• { N O W O Ś C I S E Z O N O W E ! |

X Najstaranniejsza usługa i X

Za red. M. Bogusławski.

Wydawcy: Wielkopolskie Biuro Czasopism Re­

klamy Artystycznej DelĆArto.

Odbito w Drukarni Robotników Chrześcijańskich

Tow. Akc. w Poznaniu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

że niepokojącą obecność tej uroczej dziewczyny, o którą toczy się walka, czuje się nawet wtedy, kiedy się jej nie widzi — jest wielką sztuką

som czytelników. lecz również dzięki swemu antiniemieckiemu zabarwieniu. Przy czytaniu tej książki każdemu miłośnikowi kina nasuwa się myśl, że jest ona

dzajem scenicznym, z którego Rosja może być dumna — jest wodewil. Reszta nie istnieje, zwłaszcza teraz kiedy Gorkij, Cziri- kow, Juszkiewicz.Awerczenko

Czasem rola jego jest równie odpowiedzialna jak rola reżysera, ale też pracuje on tak, jak to się zdarza tylko w amerykańskich wytwórniach.. Reżyser może

tryczności, umieszczony w żelaznej podstawie, opiera sit; woli najsilniejszych nawet medjów. Dlaczego tak jest, to znowu inna historja. jest po- prostu wysłannikiem

Obie sztuki zdają się dążyć do tragicznego rozwiązania i obie kończą się sentymentalnym akordem cichego zapomnie­.. nia i ukrytych

Daje się uczuć gwałtowna potrzeba zupełnej zmiany tej instytucji, jedynej dla której Rząd okazuje pewne zainteresowanie, gdyż oprócz niej .jest tylko jeden

W historji kina mają one swą niezaprzeczoną wartość, nużące jest jednak to, że wszystko z góry da się przewidzieć, A więc doskonale wyreży­. serowane