• Nie Znaleziono Wyników

Spółdzielca Lubelski. R. 7, nr 3 (1923)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Spółdzielca Lubelski. R. 7, nr 3 (1923)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Z powodu podrożenia kosztów drukn — nnmer poje'

Bok VII._____________________ Lublin, 18 Lutego 1923 r.

S P Ó Ł D Z I

L U B E L S K I

R e d a k c ja i A dm in .: Zam oj-

ka 10 otw arta od i — 3 pp. P ren um . półro czn a 1400 mk.

N um er p o jed yń czy 100 m k.

Dwutygodnik poświecony sprawom spMzielayin. zawodowym i oświatowym.

Organ W ydziału Społecz. - Wychów. Lubel. Spółdzielni Spożywców.

MY N O W E ŻYCIE S T W O R Z Y M SAMI — I N O W Y Z A P R O W A D Z I M L A D !

12-ty z rzędu W ykład Niedzielny wygłosi w sali W . S . W . Be rna r­

d y ńs k a 2, w niedzielę, dnia 18 b. m. profesor Ekonomji na Wolnej W s z ec h ni c y Polskiej w W a rs z aw ie ,

tow. H . Grosman na temat:

Narodziny Gospodarki Kapitalistycznej w Europie Zachodniej.

T o w a r z y s z e ! P rz y c h o d ź c i e licznie na t e n g ł ę b o k o n a u k o w y , p r z e z ś w ie tn e g o z n a w c ę ta je m n ic g o s p o d a rk i k ap ita lis ty c zn e j p r z y g o t o w a n y O d cz y t i s p r o w a d z a j ­

cie z sobą t o w a r z y s z y i z n a j o m y c h ! W e j ś c i e mk. 500.

„TAK TO BO LSZEW ICK IE W ŁA ŚC I LECĄ W ŁA ŚN IE DO PR ZEPA ŚC I*.

Za smut nej pamięci niedawnej woj ny pol sko- rosyj skie j nasi ucie­

kający do Poznania „boha te rz y" narodowi dla o ds tr as ze ni a ludności od r zą dów sowieckich wymalowali m. i. olbrzymi, efe kt owny afisz, na kt órym widać było członków rządu R. S. F. S. R., wi ozących na o- gr ornnym samochodzie c ałąfRosję, a s amoc hód ten, pr zechylony, na śle­

po pędził po s padzistej strasznie drodze, p o d którą zionęła p r z e r a ż a ­ jącą przepaść: Napi s na afiszu t ym br zmi ał właśnie tak, jak t y t uł p o ­ wyższy:

Nie obchodzi nas w tej chwili sprawa, czy ów s amo c hó d rosyj ski istotnie do przepaści wleciał czy nie, (nasze ga zet y wi elkopr zemysłowe t wi erdzą, że zaczyna wy j eż dża ć na r ó wn ą drogę) ale za to najwyższy czas zastanowić się nad losami polskiego samoc hodu, na którym p ę dz ą nasi r zą dc y— bankierzy, obszar ni cy, spekulanci kupieccy i wszyscy ich zwolennicy z Ch- je- ny i innych „de mokr at yc znych" u g r u p o w a ń z c hł o­

pami P i as to wy mi włącznie.

W o l n y handel, p r ze c iw ko kt óre mu wszyscy kooperat yści i s ocja­

liści tak ostro wys tę powa li , z woli większości rolnej został w p r o w a ­ dzony. I, o ile do t ego tam czasu d r o ży z na wzr ast ała cwałem, to po

(2)

2. bS P Ó L D Z IE L C A “

tern poc zęł a pędzić ga lope m, a ter az już leci w pr o s t błyskawicą. L u d ­ ność pracuj ąca całego kr aj u zdana j e s t na łaskę i niełaskę lichwiarzy i pas kar zy, i żaden b ur żua zyj ny rząd poradzić tu nie j e s t w stanie, bo r ząd ten s kł ada się w większości z pr zedstawicieli tych właśnie w a r s t w u pr zywil ejowanyc h.

W a i s t w y te t ak w y g o d n e s t wa rz a ją s obie warunki, że np. w y ­ s t a r cz y j e d n o jajko kurze na opłacenie p o da tk u od morga gruntu.

Kt óż więc u trz ymuje całą ol br zymi ą a kos zt owną machi nę p a ń s t w o w ą na s wych bark ac h? T y l k o p r o le t ar ja t miejski s w ą p r ac ą i podatkami od marnych z a ro b k ó w i p r y wa tn i pracownicy biurowi. Bo urzędnicy p a ńs t w o wi już się troski o b yt pozbyli, dla nich r zą d bije i bije wciąż n owe marki, bo to go nic nie kosztuje prócz ko s zt ów druku.

Do czego to pr owa dz i? D o coraz wię ks ze go z uboż eni a mas, kt ó­

r ych zarobki zawsze daleko w tyle zostaj ą za wz r os te m drożyzny.

A zubożeni e p ociąga za s o b ą nędzę, choroby, osłabienie ogólne.

W sferach t. zw. średniej inteligencji oznacza to szukani e byl ej akiego zaro bk u lepszego, a by t ylko nie w swoim z a wo dz ie —czyli zanik życia u m y s ł o w e g o i całej kultury. Lecz co to w s zy s tk o obchodzi dzisiejszy rząd, kt ór y nie jest jakimś pona dkl as owyi n, s p ra wi ed l iw ym rządem, lecz z orga ni zowa ną w p a ń s t w o przemocą możnych nad biednymi. Czyż przy takich rządach może by ć m o w a o p ows t rz ym ani u drożyzny?

S p ó j r z m y tylko na nasz g r un t lubelski, który r ze ko mo ma być j eszcze nie n ajgor sz ym w kraju;

O d 2 tygodni b r ak był o cukru na rynku. W cukrowniach go pełno. A l e panowi e c ukrownicy mieli wa ż ną kalkulację do zrobienia;

za ten czas ty robociarzu i ty dziecko roboci arski e pij g o rz ką lurę na ten gorzki żywot . Snać klin klinem się wybija. W r e s z c i e cukier j e s t — 0 60.000 na wo r ku droższy niż przed pos ie dz enie m panów właścicieli.

Rząd, s zanujący n a de ws z ys tk o wi elką p r y w a t n ą własność, j ak ż e b y tu mógł co mówić.

O b r a z e k drugi: Na począt ku stycznia funt świniny ż ywca ko sz to­

w ał 1500; nie minęło 6 t ygodni, już go za 3000 nijak dostać nie m o ż ­ na. Al e pr ywa tni e handluj ący p od o s łoną p r awa s e jmowe go szmukle- r zy wy wo ż ą t o w a r wagonami ku zachodnim częściom kraju, a s tamtąd j uż n ieda leko do drogich koron czeskich i niczego sobie jeszcze do ni edawna mar ek niemieckich. I g d y b y to dla por at owa ni a t amtej szych b iedaków, nic b y ś m y przeciw 'temu nie mieli. Ałe t am tacy sami ha n­

dlarze t ak sa mo się tuczą na biedzie mas pracujących.

Z tą s a mą s zybkości ą w zr as ta ją codzień ceny mąki, mydła, kaszy 1 ws zy st ki ch innych a r t y k u ł ó w pierwszej pot rzeby. J e s t e ś m y j akby por wa ni w wi r r wą c y w o d y i gr untu uchwyci ć nie możemy.

Or ga niz ac je spółdzi elcze pr awie że są bezradne. Muszą opłacać się d ro go p r y w a t n y m hur townikom, podnosić ceny z każdym nowym t r a ns p o rt e m . T e m się t eż tłumaczą cfiągłe zwyżki cen na pieczywie i t łuszczach w naszej piekarni i masarni. Nic tu nie p o m o g ą policyj­

ne d o gl ąd y cen, bo w p i e r w t r ze ba pr zyczynę usunąć, a skutki sa me znikną. A już najmniej dogl ądu cen pot rz e bu ją koope ra ty wy, bo tam i Za r z ą d i ^członkowie sami o nie dbają.

J a k się n a zy wa taki czas w historji, kiedy jedna upr zj'wilejowana Wars twa chula „na całego", nie troszcząc się o całość i gniotąc niemi­

(3)

Mi 3. „ S P O L D Z IE L C A u 3.

ł osiernie wszystkich nieposiadającycli? Jak się nazywa czas, w k t ó ­ r y m ci uprzy wi le jo wan i nic nie buduj ą społecznie pożytecznego, a t yl ­ ko g r om ad z ą majątki na wł asny z ys k i uciechę?

W języku d a wn yc h chrześcijan nazywało się to końcem p o g a ń ­ skiego świata.

Dzisiejsi uczeni t łumaczą się „ Kr yz ys em g o s p o d a r c z y m i pr ze s i­

leniem wa lu to we m" , a w j ęz yku r obotni ka -s oc ja lis ty na zywa się to b an k r u c t w e m g os po da rki kapitalistycznej, s chyłkiem życiowym s t a r e g o świata, po k t ó r y m musi nastąpić życie nowe, na zasa da ch w s p ól n o ty g os poda rc ze j i pr aw dz iw ej równości społecznej opart e.

O b y ś m y w naszych dzisiejszych s kro mn y ch or gani zacj ach g o s p o ­ darczych, jakimi s ą k o o pe r at y w y robotni cze, godni e i dostatecznie pr zygot owal i się do objęcia g o s po d ar ki w n owy m ustroju. Z.

Z ludzi, goniących tylko za zyskiem lub zbytkam i, nie może naro­

dzić się sprawiedliwość społeczna. E- Abramowski.

Z ŻYCIA SPÓŁDZIELNI.

Posiedzenie Rady Nadzorczej L. S . S. o d b ył o się w d. 13 b. m.

Pr zyj ęt o na nim do wiadomości s pr aw oz da n ie bi la ns owe Z a r z ą d u za r ok 1922, zatwierdzono p r o j e k t podziału nadwyżki na W a l n e rocz­

ne z ebranie oraz uchwa lono daty z e b ra ń dzielnicowych, k tóre r o z p o ­ czną się w dniu 4 marca i t rwać b ę d ą do 25 marca włącznie. W a l n e z gr oma dze ni e oznaczono na dzień 8-go Kwiet nia.

Bliższe wiadomości o wyni kach bi lansowych naszej Spół dzielni p o d a m y w n a st ępnym numerze.

Przygotowania do Obchodu 10-letniego Jubileuszu L. S. S.

są w pe łn ym toku; Komi sj a z 12 zajmie się u s ta le ni em p r o g r a m u i wy ko na ni em o bchodu.

Roczni k j ub il eu s zo wy z tablicami j e st w robocie. Bliższe szcze­

gół y p o d a m y w n a st ęp ny m numerze.

Co zrobił W. S. W . Za po wi e dz ia n e w p opr ze dni m numerze:

Przedstawienie amatorskie kółka d r ama ty cz ne go k ur só w dla dorosłych wraz z z a b a w ą t owa rz y sk ą oraz W ielka zabawa karnawałowa na rzecz or kies tr y L. S. S. o d b y ł y się we wz or owym porządku.

W y k ła d y Niedzielne przeni esi one zostały z sali T - w a Muzycznego do Sali W. S. W . przy ul. Be rn ard yń sk iej 2, a to z ar ówn o z p o w o d u 100%-go podni esi enia opłat w T - wi e Muz., co by j uż teraz wynosi ło przeszło 70000 ink. za jeden wykł ad, j akoteż z p ow od u .zmiejszającej się liczby słuchaczy, mogących pomieścić się t akże w Saji W . S. W . Zmniej szeni e to p rzyp is ać t r ze b a w g ł ówn e j mierze z a b a w o w e m u okr esowi, który obecnie się skończył i ufamy, że najbliższy Od c zy t tow. G r o s m a n a , —o kt órym da je my o s o b n o ogłoszenie, ściągnie znów liczną ilość s łuchaczy tak, jak to było na p i er ws zych z r zędu odczytach.

A b ardzo ża łować t rzeba, że właśnie d wa os tat nie odczyty, na temat:

„ Zwi ązki z a w o d o we j ako organi zacj e walki klas“ oraz „Kierunki

(4)

4. „SPÓLDZIELCA" .Ns 3

w r uchu z y w o d o w y m “ , (dnia 4 i 11 b. m.), które wy gł os ił tow. T o ł ­ wiński z W a r s z a w y , t a k m ał o miały s łuchaczy z p o ś r ó d pr ole tar ja tu, bo d o ty cz ył y b ar dz o ważnej s p ra w y, niedocenianej u nas dot ychczas

— rolj zwi ązków z a wo d o w y c h w r u chu r o b o tn i c z y m i ich dalekich z a ­ d a ń w gos p od a rc e przyszłości.

W IADOM OŚCI G O SPO D A R C ZE.

W tych ciężkich dla Spół dz ie lni czasach udało się Z ar zą do wi za­

kupić j e d n a k p e w n ą w i ę ks zą ilość na jważni ejs zych a rt ykuł ów, które po możliwie niskiej cenie cz łonk om na szym s p rz e d a j e m y , dopóki za­

p a s starczy, i tak:

Drzewo o pa ło we d o b r e w dowolnej ilości jest do na bycia w ce­

nie 1450 mk. za p u d w s kładzi e op a łu oraz w s kl ep ac h 3 i 5-ym.

W ęgiel t a k s a m o w cenie 2450 mk. za pud.

Niedługo w st a wi my do s kl epó w wł as neg o k wa sz eni a Kapustę, której cena będzie znacznie niższa od rynkowej.

T a k s a m o po przejściu m ro z ów dos ta rc zymy do s kl ep ów z wł a s­

nych k op c ów

Ziem niaki w dobr ej jakości.

W o b e c niemożności z a ku p y w a n i a większej ilości a r t yk uł ó w p i e r ­ wszej p o t r z e b y w wi ęks zych pa rt jac h z p o w o d u mał ych funduszów o b r o t o w y c h , Z a r z ą d z mus zon y j e s t do ograniczenia w s p r z e da ż y ilości takich a r t y ku ł ów j a k cukier, słoni na i tp., oraz do s pr ze da wa ni a ich tylko członkom, co znajduj e uznanie u wszystki ch c z łonków a stale k u ­ p uj ąc yc h nieczłonków skłoni do wpi sania się do Spółdzielni.

Chleb w y p i e k a m y tylko z lepszej mąki i dl at ego cena j ego musi b yć w i ęk szą niż dotychczas.

W Y K Ł A D Y N I E D Z I E L N E .

W dniu 4 i 11 b. m w y g ło s ił w S ali W . S. W p r z y ul.

B e r n a r d y ń s k i e j 2 tow. T o łw iń s k i St. z W a r s z a w y d w a o d c z y ty

—o a n g i e ls k im i f ra n c u s k i m r u c h u z a w o d o w y m r o b o t n i k ó w , i ich p o g l ą d a c h n a s p r a w ę w a l k i o socjalizm .

S t r e s z c z e n i e p i e r w s z e g o zjnich p o d a j e m y poniżej z o p ó ź n i e ­ n ie m , s p o w o d o w a n e m z b y t w y s o k i e m i k o sztam i o d b ija n ia ich w o s o b n y c h u lo tk a c h , za co tutaj s ł u c h a c z y w y k ł a d ó w m o c n o p r z e p r a s z a m y .

Ż a ł o w a ć ty lko t r z e b a , ż e z b y t m a ła ilość s ł u c h a c z y n a O d c z y ty t e p r z y s z ł a — a b y ł y o n e d la w s z y s tk ic h czło n k ó w z w i ą z k ó w z a w o d o w y c h n i e z m i e r n i e w a ż n e . U fa m y w ię c , że tą d ro g ą p r z y n a j m n i e j t r e ś ć ich d o jd z ie do o g ó łu t o w a r z y s z y — z w i ą z k o w c ó w lu b e ls k ic h i ż e p r z y s z ł e o d c z y ty b ę d ą z n ó w tak lic z n e j a k b y ł y p ie r w s z e .

Związki zawodowe jako organizacje w alki klas.

( T r a d e - n n io n y angielskie).

Na odczycie „ B u d o w a gos podarcza s półczesnego spo łe cz eń st wa 11 w dniu 3/12 22 t owa rz ys z e poznali w ogólnych z arys ac h b u d o w ę g o s ­ po d a rc z ą dzisiejszego s p oł ec zeńs twa kapitalistycznego. * Wid zi el i śmy

* Streszczenie tego odczytu dołączono do Ks 30 Spóldz, Lubel. z 1 grudnia 1922 robu.

(5)

Jft 3. „SP Ó L D Z IE L C A " 5.

tam, j a k p o ś r ó d ogólnej mieszani ny r ozmait ych wa rs tw społeczny,cli., s kł adaj ących się na de mo kr acj ę spólczesną, wybi j a się na pi er ws ze miejsce z j edne j s t ro ny klasa pr ze ds i ębi or ców i wielkich posiadaczy (kapitalistów), z drugiej zaś s t r o n y pr ol et ar ja t w ie lkopr z em ys łow y, skupiaja.cy w s wy ch organizacjach klasowych i wokół tych organizacji coraz szersze w a r s t w y najmitów.

P r o l e t a r j a t był z począt ku klasą t ylko dla kapitalistów, był wiel­

kim r e z e r w o a r e m wydziedziczonych z wszelkiej własności ludzi, p o ­ s iadających w s we m rozpor zą dze ni u tylko wł as ne ręce robocze. Z t e­

go r e z e r w o a r u w e r b u j ą kapitaliści r o b o tn i kó w do pows ta ją cych i r o z ­ wijających się fabryk.

Mówi się: warunki e konomi czne s t w o r z y ł y tę masę wydz ie dzi czo ­ nych ze ws zys tki ego pr ole tar juś zy.— W rzeczywistości pod temi w a ­ runkami ekonotnicznemi u k r y w a się g w a ł t i p r zy mu s z ast os owa ny p r ze z s z la cht ę i panów f eodalnych do szerokich mas s amodzi el nych i pół samodzielnych rolników.

Marks w na dz wyc zaj dobi tny s p o s ó b opi suj e w „ K a p i t a l e 1* te warunki ekonomiczne, które s tworzył y klasę naj mi tów w Anglji. M a ­ sy wydzi edzi czonych z ziemi by ły zmu sz ane do przy jmo wa ni a r o b o t y na wszelkich w a r un k ac h, d y kt owa ny ch przez d or ab ia ją cy ch się k a pi t a ­ listów. W p rzeciwnym razie podlegali surowej karze za „włóczęgo- s t w o “ . Za p anowani a j e d ne g o tylko króla H e n r y k a VIII powi eszono w Anglji 72 t ysi ąc e włóczęgów. Nic dziwnego, że w takich w a r u n ­ kach pomi ęd zy r obotni kami o d b y w a się zajadła walka o b y t — k onku­

r encj a w p od aż y r ąk roboczych.

Dl a te g o też pi er ws ze organizacje r o b o t n i k ó w na jemnych s ą to st ow ar zy sz en ia opor u przeciwko fabr ykantom, w yk or z y s t u j ą c y m p r z e ­ moc p r a w n ą i walkę k onku re nc yj ną po mi ędz y r obotnikami. Mają za zadanie p r z e de ws z ys tk i em usunięcie tej konkurencji i p r z ec i w st a w ie ­ nie się c ią gł emu obni żani u d opr owa dz one j do ostat ecznego kresu s t o ­ p y życiowej.

St o wa r z y s z e n i a opor u s z yb ko ogarni ają mas y najmitów. Znos zą kr ępuj ące ich rozwój p r ze pi s y pr awne, uś wi adami aj ą robotni kom ich siłę tkwi ącą w organizacji, z a p oc zą tk ow u ją r ob ot ę spajania r o zp r ó s z o ­

nych ży wi oł ów— pojedynczych r o b o t n i k ó w —w klasę ś w i a do mą swych i nteresów, która s t wa rz a wł as ny ideał s połeczny i w y k u w a wł as ny plan ur zą dz enia świata.

Rodzi się wówc za s wśród p r o l e t a r j a t u angiel skiego s ły nn y ruch Owen is to ws ki , zdążający do przej ęci a fabryk w r ęce r obotni ków, pod wp ły we m ojca kooperacji robotniczej i p op rz ed n ik a Marksa, R o be r ta Owe na.

Na st ęp ni e p ows t aj e r ewolucyjny, polityczny ruch Cz ar tys tów, d ą ­ żący do usunięcia t ych wszystkich kr zywdzących klasę r obotni czą p r aw p a ńs tw o wy c h, jaki e p oz o s t a ł y z czasów „ u s ta w o wł ó cz ęg os twi e14 a zarazem walczący o p ows z ec h ne pr awo gł o so wa n ia i inne polityczne z dobycze r obotni ków.

P r ze b u d o w a ustroju nie jest j edna kż e r zeczą łatwą. Po gorących latach 1832 — 1834 n a s t ęp uj e osłabienie ruchu, a zaczyna się drugi o kr es żmudnej walki o dor aź n e korzyści e konomi czne z or gani zują cą się równi eż kl asą pr zedsi ębi orców. Związki z awo do we przest aj ą być

(6)

6. „ S P Ó Ł D Z IE L C A - Ws 3.

tylko organizacjami oporu, s taj ą się organizacjami walki o p o dn i es i e ­ nie s to p y życiowej, o p ol e p s z e n i e wa r un kó w pracy, s ię ga ją po kon­

t rol ę nad pr ocesem produkcji, p o d e j m u j ą się ube zpi ec ze ń społecznych, p r z e d e ws z ys tk i em ubezpieczeń od bezrobocia.

Przekszt ał ceni e w e w n ę t r z n e klasy robotniczej p o d w p ł y we m t ego wciąż r o zs ze rz aj ąc ego się zakresu dział ani a organizacji z awodowej , jest ogr omne. ,,Ś w i a t z w i ą z k o w y ' 1 żyje własnem, o d r ę b n e m życiem w s połeczeńst wi e; zasady, któremi się kieruje, s ą zupełni e obce ś wi a ­ tu kapit ali stów lub dzisi ejszego dr obno mi e sz c za ńs t wa . W związkach z a w o d o wy c h angielskich rodzą się nowe, prol et ar ja ck ie pojęcia o p ra ­ wie, o sposobie u rzą dz eni a no we g o ł adu społecznego. W Anglji ide- ol ogja t ra de unioni styc zna (związkowa) gór uj e nad c ałym ruche m r o b o ­ tniczym: można powiedzieć, że ruch pol it yczny j est jej p o d p o r z ą d k o ­ wanym. Swój wyraz znajduje ona obecnie w tak z wa ny m socjalizmie g ild y jn ym .

W e d ł u g niego — związki z a wo d o w e s ą i powi n ny stać się naj- bezpośr edniej szem narzędziem walki klasowej pr ole tar ja tu, nietylko o korzyści mat er ja lne na dziś, ale o cały socjalizm, zaś part je p o l it y ­ czne i spółdzielcze winne temu ruchowi p om ag a ć — ka żda na swem polu działania.

S t r a j k — możność rzucenia pracy — staj e się tutaj s y mbol em walki zasadniczej pomi ędz y p r o le t ar ja t em a kapitalistami, s y m b o l e m nietylko rzucenia, lecz i podjęcia pr ac y na nowyc h zasadach, po rewolucji s o ­ cjalnej^_____________________________________________________________

CO ęZYTAĆ Z DZIAŁU NAUK O RELIGJI W BIBLIOTECE L. S. S.

O tem, czem jest religja, i stnieją już całe bibljoteki ksiąg, a s et ­ ki bi blj otek nie pomieś cił oby książek treści religijnej lub o religjach w duc hu pr zyj aznym lub wr ogi m rei. pisanych. W i ę c też z rz eka my się tutaj określania naszego, a p r z yj m uj em y z gór y, że każdy, p r z y ­ s t ępuj ący do t ego działu książek, po s woj emu wie mniejwięcej, co p od s ł o w e m religja pojmuje, lub c hoćby czuje, czem ona jest, c hoć by s ł o w em tego wypo wi ed z ie ć nie potrafił.

Ka żdy z t ak czujących przyzna, że w religji odróżnić się dają trzy różne pierwiastki. Mamy tam na jpi erw p e w ne poda ni a p r z yr o dn i ­ cze, (że np>. świ at został s tw or zo ny przed 6.000 lat w ciągu 7 dni)>

Mamy t am p e w n ą naukę filozoficzn ą czyli r o zu m o wa n ą (jak np. to, że m usi istnieć jakiś s twó r ca ś wiata, ponieważ świat z niczego by nie p o ­ wstał), a wkońcu m am y tam dużo nauk moralnych, czyli p e w n ą et ykę (jak np. pr zykazanie, by nie zabijać, by kochać bliźniego swego). Jak więc widzimy, s ą to trzy rze cz y różne, a j e dn a k one istnieją razem zlane w każdej z istniejących religji, j a k np. w chrześcijaństwie, w k t ó r e m ś m y wyrośli.

A b y więc zorj entować się d ob r ze w z agadni eniach religijnych, powinien ka żdy światły człowiek, ka ż dy uświ adomi ony towarzysz-r o- bot nik zdać sobie s p r a w ę

po pieriusze: Cz y to, czego uczą w religji chrześcijańskiej o p ows t ani u świata i człowieka z godne jest z dzisiejszą nauką p rzyro d ­ niczą, (bo Bi bl ja ma 2000 lat za sobą).

(7)

JMa 3. s p ó ł d z i e l c a1*

— po drugie: Czy te rozumowani a, jakie nam wpaj ano w szkole, na nauce religji, zgodne są z dzisiejszą wiedzą filozoficzną,

— po trzecie: czy moral ność, gł oszona przez c hr ześ cij ańs two, z g o d­

na j e s t z sumieniem i moralnością dzisiejszą, a wkońcu

— po czwarte wiedzieć każdy winien, jakie istnieją gł ówne inne religje na świecie i czego one w tych wszystki ch trzeci) działach uczą.

Do p i e r o po odpowiedzi na te p yt ani a wylania się p rz ed nami py tan ie piąte i ostatnie, a mianowicie, j a k p o w s t a w a ł o w ludzkości uczucie r e­

ligijne od c zas ów człowieka p r ze dh is to ry cz ne go i czem były te w s z y ­ stkie religje w dziej ach— czeinś d o b r e m czy ziem.

A b y znaleść odp owi edź na pyt ani e pi erwsze, sięgnąć winniśmy p r z e d e ws z ys tk i em do dosk on ał ej książki s zwa jc a rs ki e go profesora pr zyr ody,

A rn olda Dodela p. t. „Mojżesz czy Da r w i n " , JMs kal. 8644.

K sią żk a ta, p isa n a b a r d z o j a s n y m i p r o s ty m j ę z y k i e m , n a 74 stro n ic a c h w y ­ w odzi, że: K arm ie n i j e s t e ś m y do dziś w sz k o ła c h n a n a u c e religji p r z e d a w n io n ą , b ł ę d n ą w ie d z ą o p o w s t a w a n i u ś w ia ta i c z ło w ie k a , w tej s a m ej szkole, w k t ó r e j w k la s ac h w y ż s z y c h u c z y m y się r ó w n o c z e ś n i e d z is ie js z y c h n au k p r z y r o d n i c z y c h o tem , że św ia t (m a t e r ja ) j e s t w ie c z n a , że cz ło w ie k p o w s ta ł z n iż s zy c h g a t u n k ó w z w i e r z ą t —że w ięc te n k ła m liw y sta n n a l e ż y z n i e ś ć i n a m ie jsc e n auki M ojżesza 0 s tw o rz e n iu św ia ta p o s ta w ić n a u k ę D a r w i n a i K anta o p o w s ta w a n iu c z ło w ie k a

1 świata.

D ru g ą po niej w a ż n ą k sią ż k ą je s t p r a c a w iel k ie g o p r z y r o d n i k a i d a r w in is t y nie m ie ck ieg o , p r z e ł o ż o n a n a dziesiątki j ę z y k ó w —

P ro f. E rnesta Haecka\ „ Za ry s filozofji monistycznej", Jsf° katal. 1761.

K siążka ta j e s t n ie ja k o n o w o c z e s n ą bib lją w o ln o m y ś licie ls k ą . Mamy tam i w y k ła d n a u k p r z y r o d n i c z y c h o p o w s ta w a n iu św ia ta i cz ło w iek a, są r o z p a t r y w a ­ n e filozoficzne z a g a d n i e n ia duszy, n i e ś m i e r t e l n o ś c i i t. p. w s z y s tk o z p u n k tu w i ­ d z e n ia t. zw. filozofji m a te r ja lis t y c z n e j t. j. poglądu, u z n a ją c e g o w e w s z e c h ś w i e - cie tylko m a te r ję . S ą w k o ń c u b a r d z o o s tr e r o z p r a w y z n a u k a m i i r o lą K ościoła w d zieja ch . S ł o w e m p r a c a n a d z w y c z a j w a ż n a i śm iała .

P o z n a w s z y te d w ie p r a c e , d o b r z e b ę d z i e p r z e c z y t a ć so b ie je s z c z e d o d a t k o ­ w o te g o ż autora: M oniem , N i katal. 1295, a p o te m o r z e ź w ić się i o d e t c h n ą ć sobie po filozoficznych r o z w a ż a n ia c h b a r d z o p o p u la rn ą , ag i ta c y jn ą książką

Fr. M łota: „ W o r e k J u da sz ó w" , N° katal. 1271 str. 100 z n a s tę p u j ą ­ cymi rozdziałami:

P o c zą tk i w i e r z e ń r e li g ijn y c h , R eligje w y z n a w a n e n a kuli ziem s k iej, S t a r y te s ta m e n t, P o cz ą tk i c h r z e ś c i j a ń s t w a , C h r y s tu s ja k o r e f o rm a t o r sp o łe cz n y . Kościół dz iełe m k się ży , Ś w i ę c i i re li k w j e , J a k um ierali p a p i e ż e , Kościół i k a c e r z e , K l e r y ­ kalizm i J e zu ity zm . J e z u ic i i ich r z ą d y , R zym i Polska, K lery k a lizm w o b e c k w e- stji s p o łe c z n e j, K le r y k a liz m w polityce, K lery k a lizm w o b e c szkoły i o św iaty , So­

cjalizm a r e li g ja i Ile P o ls k a w y d a j e n a n ie b i e s k ą s z c z ę ś liw o ś ć.

Po d o k ła d n e m z a p o z n a n iu się z t r e ś c ią „ W o r k a J u d a s z o w e g o " p r z y g o t o w a ­ ni b ę d z i e m y do c z y ta n ia w ię k s z e j, n a d e r p o w a ż n e j p rac y :

J. IV. D rapera: „Dzieje s t os un ku wiary do rozumu, Ns katal. 8482,

k tó r a p rzed staw ia ł h is to rję w alki d o g m a tó w k o ś c ie ln y c h z w o ln ą w ie d z ą lu d z k ą j e s z c z e o b s z e r n ie j , niż to m ogło b y ć u cz y n io n e w k sią żc e H ae ck la , m a ją c e j b a r ­ dziej filozoficzny niż h is t o ry c z n y c h a r a k t e r.

Po z a p o z n a n iu się z temi książkam i u m y s ł nasz z a p o z n a się te m s a m e m z ty m sp o s o b e m m y ś l e n ia , k tó r y od la t 50 w E u r o p i e nosi m ia n o Wolnej Myśli.

A p r z e k o n a w s z y się do w o l n o m y ś l n e g o sp o so b u m y śle n ia , s i ę g n ie m y do p rac p r o p a g a t o r ó w W o ln e j Myśli, j a k ie w B ib ljo tece n a s z e j p o s ia d a m y , a m ia now icie:

J . ]Vasercug: „ W o l n a Myśl", str. 118, N° katal. 8483.

J e s t to n a j l e p s z y p o d r ę c z n ik dla ru ch u w o ln o m y ślic ielsk ieg o , n a p i s a n y p r z e z b. r e d a k t o r a „P a n teo n u " , p o ls k ieg o p is m a w olnom . w P a ry żu , k tó r e g o a u to r n i e ­ s t e t y p ó ź n i e j p o rzu sił ru c h w o ln o m y ś l y , p o d o b n ie j a k g łó w n y t w ó r c a te g o r u c h u

(8)

1 ;T „ S P Ó Ł D Z IE L C A *

n a ziem iach, p o lsk ich , A ndrzej Nietnojewski, k tó r e g o p o p u l a r n e ksią żeczki: „ O b ja ś ­ n ie n ie K atechizm u", „O p o c h o d z e n iu n a s z e g o B o g a “ i inne u zu p e łn ia ją do sk o n a le k sią ż k ę Fr. Miota „ W o r e k J u d a s z ó w “, le cz k tó r y c h n i e s t e t y B i b ljo te k a L. S. S.

n ie posiada. (Może ktoś z p o s ia d a j ą c y c h j e o fiaruje lub o d s p r z e d a te w y c z e r p a n e dziś z u p e ł n i e p r a c e dla n a s z e g o księ gozbioru).

P o W a s e r c u g u n a l e ż y k o n ie c z n ie p r z e c z y t a ć r ó w n i e d o b r ą r z e c z w o ln o m y śl- n e g o p r o f e s o r a U n i w e r s y t e t u w G ra cu ( A u s trj a niem.)

D r. Ludwika IVahnnuncl’a\ „Katolicki ś w i at op o g l ąd a W o l n a W ie dz a", str. 66, Ns katal. 1045,

p o c z e m p r z e j d z i e m y do k s ią ż e k w o ln o m y ś l n y c h d r u g ie g o stopnia, tr u d n ie js z y c h łu b sp e c ja ln ie js z y c h w n a s t ę p n y m n u m e r z e „ S p ó łd z ie l c y 11" C. d. n.

CO MÓWI T O W A R Z Y S Z K A A G A T A ?

— D zie ń d o b r y p a n n i e W e r o n i c e !

Z a sło n in ą p r z y l a z ł a m aż tu, n a B ro n o w ic e , bo j u ż w n a s z y m s k le p ie z b r a ­ kło. Co? m ów i p a n n a W e r o n i k a , że sło n in a zn o w u j p o d r o ż a ł a ? Nic d z iw n e g o . W i d a ć n a s z e św in ie t e r a z nic, j e n o d o la ry a m e r y k a ń s k i e je d z ą , z a m ia t karto fli to i k u rs ich musi b y ć w ysoki. — Bo t r z a pani w ie d z ie ć , ż e t e ra z w s z y s tk ie ś w i­

n ie w P o l s c e nic, j e n o o b c ą w a l u t ę z a c h w a la j ą , p o w ia d a ją c ż e ja k o im ju ż p o ls k a s t r a w a nie sm akuje .

O, i pani W a l e n t o w a tutaj! A co? j e s z c z e pani s t a r y g łow i się kiele tej m a ­ szyny, co to b e z m a s ła s a m a ci ę g ie m k ręc ić s ię m usi? No to n ie c h p an i W a l e n ­ to w a mu p o w ie , a b y so b ie tern nie z a w r a c a ł g łow y, bo ju ż ta k ą m a s z y n ę w y n a ­ leźli. W y n a l e ź l i ju ż t a k ie c u d a c t w o , że ino fyrka. Nikt się ty lk o p r z y z n a ć nie chce: kto j ą zro b ił? (niby tę m a szy n ę ). A oto tak : C złow ie k ż y jąc y j e ś ć musi.

C h l e b a d a r m o n ie dają. T r z a p r a c o w a ć . Chodzi mój s t a ry do r o b o ty , chodzi p an in , c hodz i M a d e j o w e j i k u ż d e n cz ło w ie k , z p r a c y sw y c h k u la s ó w żyjoncy.

Z a r a b i a j ą niby... A le zan im k t ó r y p r z y n ie s ie fe rc do domu, ju ż w s z y s t k o p o d r o ­ żało, ż e n i e s t a rc z a n a s a m ą stra w ę . Id ą n o w e p o d w y ż k i. D ru k u j ą z n o w u no- w i u s ie ń k ie m a rc z y n y . D ro ż y z n a zn o w u j idzie w g ó rę . R ob o tn ik o w i z n ó w nie s ta rc z a , z n ó w idą n o w e p o d w y ż k i , z n ó w d r u k u jo m m a rc zy n y ... I tak w kółko.

M a szy n a ta nie ty lk o nie u s ta je , ale co ra z p r ę d z e j fy rk a, że ju ż n i e j e d e n kręc i n o s e m , w ę s z ą c w tein nic d o b r e g o . R a d z ą t e ra z , ja k j ą z a tr z y m a ć , ale ż e k ażd y g a d a co in n e g o , w ię c nic z te g o nie w y c h o d z i, a m a s z y n a tak się r o z p ę d z iła , ż e aż ca ły kraj od niej d y gota. Nim a z g o d y : co n a l e ż y w p rz ó d z i zro b ić , a b y s ta n ęła ? J e d e n mówi: w i e s z a ć p as k arzy , n i e c h nie p o d n o sz ą cen. D rugi z n o w u j: n ie ch r z u n d nie d r u k u j e n o w y c h m a re k . A tr z e c i: n ie c h r o b o tn ik nie s tr a j k u je i nie ż ą d a p o d w y ż e k . 1 ta k n ie m o g ą zg o d zić się n a je d n o . A m a s z y n a leci, ja k szalo na. C i e k a w e k o m e d j a n c t w o w y c h o d z i, j a k n a s z a s t a rs iz n a n a rz ą d o w y m cu g a n c i e h a r c u j e se p r z e c i w w ia t ru w polu (niby tej d ro ż y ź n ie ). — W y r y w a się taki — c h o ć b y i u nas w L u blinie, — z w o łu j e z g r o m a d z e n i e i m oc no d o p y tu je się: „kto robi d r o ż y z n ę " ? Na to mu j e d e n s ta ro z a k o n n y o d r z e k ł ze s z c z y re g o s e r c a : „Ny, d la c z e g o j a m a m b r a ć taniej, k ie d y mój k o n k u r e n t b i e r z e d ro ż e j" ?

— T o ten pan id zie do p r o k u r a t o r a . T o p r o k u r a t o r m ó w i, ż e w k o d e k s ie nic o te m nie stoi, ale m o ż e tu co ś p o r a d z i policja. Policja — m a się ro z u m i e ć — w y ja ś n ia , że n im a ż a d n y c h „ p r i k a z ó w u w tej s p r a w ie . Może w y d a ć p r y k a z p a n W o j e w o d a . P is z e t e d y p o s e ł list do w o je w o d y , ale w o j e w o d a o d p o w iad a , ż e to w ła ś n i e s p r a w a p o s e ls k a i ty lko w S e j m i e m o ż n a ją za ła tw ić, a b y p a s k a r z e nie mogli p as k o w a ć. — J e d n y m s ło w e m do to łk u z te m nie d o jd z ie. A g az etk i co- d z i e ń podają, ja k o z a g r a n i c z n y d o la r (co go tak n a s z e ś w in ie lu b ią) cię g ie m w g ó rę , n i c z e m balon — pły nie .

P o w i a d a j ą , ż e n a s z a P ani M arka p u śc iła się n a ślisk ą d r o g ę , u p a d ł a i zbiła sobie... kolano, ż e ju ż p o k u m a ła się z n a j b a r d z i e j u p a d ł e m i w c a ły m ś w ie cie k r z e ś c ij a ń s k im i lafiry n d a m i, ja k im i są: K oronka z W i e d n i a i m o s k i e w s k a S owietka.

J e ś li to p r a w d a , to nic nie p o ra d z i, je n o t r z a b y ją b y ło o d d a ć n a W i k to r y n , do k s ię d z a K ło p o to w sk ie g o , to m o ż e b y z niej b y ł y j e s z c z e ludzie. A tak —j z e ­

p s u je się n a nic ladaco. S p isał do gazetki Stefek Ciekawski.

R e d a k t o r i w y d . odp. Józef Dominko D ruk. K o s s a k o w s k a w Lublinie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Starosta Lubelski, który stara się pomóc sędziemu śledczemu swe- mi dochodzeniami w rodzaju powoływania do siebie naszych pracowników i członkóio i wypytyivania

larze prywatni obniżyli ceny o 25 do 30 proc., radość więc była p o ­ wszechna wśród niezamożnej ludności, że nareszcie drożyzna trochę się zmniejszyła,

O ba wiać się należy, że brak poparcia członków może poważnie zaszkodzić Spółdzielni, g d yż energja kierownictwa może s:ę wyczer­.. pać, a szybkość obrotu

Dzięki tym przygotowaniom rozwinąć się mogły przy Lubelskiej Spółdzielni Spożywców najlepsze instytucje kulturalne jak Bibljoteka, Chóry, Czytelnia, Kursy i wiele

kość obrotu, co nas dziś utrzymuje, wyczerpią się, jeśli członkowie nie rozbudzą w sobie poczucia, że bez ich pomocy, bez poważnego podniesienia udziałów,

Gł os o wa n ie oczywiście było tajne — na zasadzie większościowej, jak na dobr ą, s amodzi el ną insty­. t ucję spółdzielczą

dzielcy” , że Wydział rtprowizacyjny zobowiązał się skupywać produkty zbożowe pozakontyngentowe na terenie Województwa Lubelskiego i rozdzielać je pomiędzy

szenia i dlatego pewni jesteśmy, że na zebraniach dzielnicowych, które rozpoczną się już dnia 21 go łutego, nie będzie tylko tych, którym rzeczywista przeszkoda