• Nie Znaleziono Wyników

Echo Szekspira w "Anhellim"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Szekspira w "Anhellim""

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Wacław Borowy

Echo Szekspira w "Anhellim"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 16/1/2, 104-105

(2)

1 0 4 Notatki.

toryski m. i. te s ło w a : „To pism o ukończone było w roku 1801 i do druku zaraz podane b yć m iało, lecz do tego nie przyszło z różnych przyczyn. Ż yczy sob ie jednak Autor, aby p od datą roku, w którym je ukończył publikow anem zostało, to jest: 1801“.

Pow odem w ięc um ieszczenia roku 1801 na okładce M y śli było w yraźne życzen ie autora, nie m oże za ś być m ow y o jakiejś om yłce drukarskiej.

L w ów . W iktor fiahn.

Echo Szekspira w „Anhellim“.

W dzienniczku S ło w a ck ieg o z podróży na W schód d o ­ ch ow ał s ię , jak w iadom o, plan poem atu p. t. Posielenije i fra­ gm enty z Ii-ej i III-ej jego pieśni, pisane tercynami z w ierszy 11-zg ło sk o w y ch . Urywki te, znane to rów nież, stanow ią w stępną redakcyę Anhellego. — Fragment p ieśn i III-ej (D zieła w yd. Gubry- now icza i Hahna, 1909, t. II, str. 3 6 0 — 361) op ow iad a rozm ow ę poety z Dantem , prow adzoną w śród gradu „pod ogrom ną górą“. Na zapytanie Danta, czy p oeta ma d ość odw agi, by od d ać się całkow icie pod jego w ład zę i opiekę, ten m ów i:

. . . . J e s t fala na w y p a d k ó w rzece. J e ś li s ię rzuci c zło w iek z n ią , p o p ły n ie Aż na w ierzch lud zi w sz c z ę ś liw y c h fo rtecę ;

Lecz je ś li raz się z tą falą o m in ie . T o ca łe je g o ż y cie p ły n ie sm ę tn e N ędzą i b ó le m ... itd.

Nikt, o ile mi w iadom o, dotychczas nie zau w ażył, że ta gnom iczna od p ow ied ź poety jest tłum aczeniem » czterow iersza szekspirów skiego z J u liu sza C ezara (a. IV, sc. 3, w w. 2 1 7 — 220) :

There is a tide in th e affairs o f m en,

W h ich , taken at th e flo o d lea d s o n to fo rtu n e ; O m itted , all the v o y a g e o f th eir life

Is b o u n d in s h a llo w s and in m ise ries.

C zterow iersz ten m ieści się w przem ów ieniu Brutusa, zwró- conem do K assyusza, Titiniusza i M essali w spraw ie orężnej rozprawy w ojsk republikańskich z Oktawianem i M. Antoniu­ szem . — P aszk ow sk i tłumaczy· te w iersze w sp o só b następujący:

W za b ieg a ch lu d zk ich je s t p rzy p ły w i odpływ ' ; Pora p rzy p ły w u s t o s o w n ie sc h w y ta n a

(3)

Notatki. 10 5

Ten pod róż życia p o m ielizn a ch z biedą M u si o d b y w a ć .

S ło w a ck i m yśl Szekspira odtw orzył wiernie, aczkolw iek z głów nym obrazem postąpił sobie sw ob od n ie. Z m orskiego „tid e“ zrobił „falę n a . . . rzece“ ; proste sło w a „to fortune“ roz­ w inął w cały w iersz („aż na w ierzch ludzi — w szczęśliw ych fortecę“), posługując się aż dw iem a metaforami ; usunął w reszcie „sh a llo w s“. Przekład pom im o tego nie przestał być przekładem. Podobieństw o jest uderzające.

Jak sobie w ytłum aczyć, że ustęp ten znalazł się w orygi­ nalnym , osobistym p oem acie n aszego tw órcy? Trudno m yśleć, a b y to b yła bezw iedna rem iniscencya. Raczej przypuścić trzeba, że Słow acki piękny gnom szekspirow ski przełożył zupełnie św ia­ dom ie — sp osob em p oetyck iego ćw iczenia (pamiętajmy, że Po-

sielen ije nie b y ło przez poetę wydrukowane). A że Szekspir przy

planow aniu tego dzieła ciągle mu b ył mistrzem, tego dow ód znajdziem y w dalszym ciągu tej samej pieśni III-ej. P oeta idzie za Dantem i w chodzi na w ierzch góry:

. . . . nad o b ło k , na sz c z y t lo d o w a ty , G dzie ch yb a k o c io ł jakiej grzesz n ej jędzy W arzył k o ś ć zm arłych i ja szczu rek g n a ty .

Ostatnie dwa w iersze są oczyw istym odblaskiem obra­ z ó w M acbetha.

W Anhellim słabe tylko p ozostało echo z om ów ionego tu­ ta] ustępu Posielenja w rozdziale XV-ym — w skardze Anhellego :

„Rzuciłem się w rzekę n ieszczęścia i fala jej zaniosła mnie da­ leko i już nie w rócę — n ig d y !“ (w.

1122

i nast.).

W arszaw a. W acław Borowy.

P ie r w ia s tk i tr a g iz m u w „ L e g e n d z ie “ W y s p ia ń s k ie g o . Często podkreślano m alarskość i m uzyczność koncepcyi W y sp ia ń sk ieg o , zaznaczono, iż to „człow iek teatru“, natom iast elem enty tragizmu, których tak w iele naw et w utworach, nie noszących miana tragedyi ani dramatu, stosunkow o m ało zna­ lazły interpretacyi w krytykach. Zdaje się, jakoby poczucie tra­ gizm u nie b yło w nas dość czułe, jakoby nie narzucał się on sam uczuciom i szukano go dopiero tam, gdzie istnienie jego zapow iada tytuł, lub groza sytuacyi. Podejmuję w ięc zadanie in­ terpretowania dzieł W yspiańskiego z punktu w idzenia tragizmu. Jeżeli tu podkreślę braki pierwszej redakcyi Legendy, mierząc ją tem jednostronnem kryteryum, to tylko po to , by w skazać

Cytaty