Józef Smulczyński
"Fenomenologia egzystencjalna",
William A. Luijpen, Warszawa 1972 :
[recenzja]
Studia Theologica Varsaviensia 12/1, 308-313
W illiam A. L u i j p e n , Fenomenologia egzystencjalna, W arszaw a 1972, Pax ss. 444.
W końcu XIX w. prof. M e r c i e r za ło ży ł przy u n iw ersytecie w Louvain Instytut Filozofii. C elem Instytutu miała być odnow a studiów sch olastycz- n ych i w ykazanie, iż racjonalizm tom istyczn y m oże przedstaw ić zadow ala jące i kom petentne rozw iązanie problem ów filozofii w sp ółczesn ej. Prof. M ercier pragnął też Uniezależnić m y śl filozoficzną od w iary.
W artykule Współczesna tilozolia belgijska1 Lëo A p o s t e l w ykazuje, że w ramach Instytutu Filozofii w Louvain dały się w yodrębnić dw ie szkoły: tak zw ani „Dawni" i „Nowi".
„Dawni" są kontynuatoram i zam ierzeń prof. M ercier i zajm ują się m yślą tom istyczną. Ze śred n iow ieczn ego tom izmu odrzucają całą dziedzinę kosm o logii, całą hierarchię bytów , a zachow ują teorię poznania i on tologię ogólną. W ramach teg o kierunku znane są nazw iska: D e Raeym acker, V an Steen- berghen, V erbeke, Suzanne M ansion.
W śród „N ow ych" w ym ien ia się: D ondeynéa, D e W aelhensa, V an Bredę, W yllem an a, V an Ricta i in. Pozostają oni pod w p ływ em w sp ółczesn ej m yśli filozoficznej, zw łaszcza fen om en ologii i egzystencjalizm u. P rzejście od „Dawnych" do „Nowych" n ie dokonało się nagle. M iała tu m iejsce pew na ew olu cja.
Istotną spraw ą dla m yśli low ań sk iej sprzed 1940 roku b yła obrona realiz mu tom istyczn ego. Gdy jednak spór m iędzy idealizm em i realizm em okazy w ał się n ierozstrzygnięty, A . D ondeyne i De W aelhens u siło w a li przezw y cięż y ć to p rzeciw ieństw o przy pom ocy fenom enologii. Problem jednoznacz n ości czy w ielozn aczności bytu pom ogła rozw iązać filozofia H eideggera przypisująca rozstrzygającą rolę dośw iadczeniu bytu, zaspokajając jedno cześn ie zainteresow ania bytem i antropologią.
Rozważania nad bytem złożonym z esen cji i eg zy sten cji doprow adziły do ukazania człow ieka jako bytu skończonego. H eid eggerow sk ie p ojęcie sk oń czon ości w w yjaśnianiu człow ieka zostało uzupełnione pojęciem m e diacji, które zaw dzięczam y M erleau Ponty'em u. W y ja śn ia on, że człow iek będąc radykalnie sk oń czon y zaw dzięcza sw ój byt tem u, co go przekracza.
W idzim y, że od tom izm u k lasyczn ego „Nowi" zn aleźli dość szybko drogę do egzystencjalizm u. A le to jeszcze nie koniec. Szkoła w Louvain jest w sw o jej isto cie antropologią filozoficzną u siłu jącą odnaleźć także pier w otne d ośw iad czen ie człow ieka. A b y to osiągnąć dokonano rzeczy w y daw ałoby się zadziw iającej — połączono m yśl H usserla i H egla. Od pierw szego zaczerpnięto m etodę, różną od będącej w u życiu m etod y naukow ej, od drugiego zaś fen om en ologię ducha opisującą rozw ój św iadom ości od treści najbardziej elem entarnych. Z estaw ienia tego dokonał D e W aelh en s w Phé noménologie Husserlienne et Phénoménologie Hégélienne. Zarówno dla H us serla jak i H egla filozofia jest pow rotem do św iata przeżyw anego, prere- flek sy jn eg o , a jed n ocześn ie próbą podążania za formami esen cjaln ym i i roz
w ojem teg o św iata p rerefleksyjnego. 1 Ruch filozoficzn y 22 (1963) s. 133—-151.
[5]
SPRAW OZDANIA I RECENZJE309
Z problem atyką szk oły w Louvain zapoznają nas dzieła: D e W a e i - h e n s a La philosophie et les Expériences Naturalles (Filozofia i doświad czenia naturalne) i A. D o n d e y n e ' a Foi chrétienne et pensée contem poraine (Wiara chrześcijańska a myśl współczesna)2, oraz stosunkow o naj
now sze dzieło W illiam a A . L u i j p e n a Existentiële Fenomenologie, w y dane w U trechcie w 1959 r. Do p olsk iego czyteln ik a dotarło ono w 1972 r. w przekładzie z język a an gielsk iego dokonanym przez Bogdana C hw edeń- czuka.
W illiam A. Luijpen n a leży do m łodszej generacji „N ow ych" z Louvain, a Fenomenologia egzystencjalna jest jedną z w cześn iejszy ch jeg o p ozycji autorskich. Postaw a, jaką za jęli w ob ec m yśli w sp ółczesn ej A lbert D ondeyne, A lphons de W aelh en s i Herman Leo V an Breda, m iała ogrom ny w p ły w na m yśl autora. M oże św iad czyć o tym sam a problem atyka poruszona w k siąż ce, tak charakterystyczna dla szk o ły low ańskiej, a koncentrująca się w ok ół bytu, którym jest człow iek. Jest to tem at dziś bardzo aktualny, a dzieło Luijpena jest pozycją n iezw y k le cenną, d latego m ając na uw adze aspekt antropologiczny zapoznam y się z jej treścią.
K siążka składa się z czterech rozdziałów .
W rozdziale I. zatytułow anym Człowiek — byt metafizyczny autor w y kazuje, że m onizm m aterialistyczny i monizm spirytu alistyczn y ukazują t y l ko dw a krańcow o różne aspekty tej rzeczyw istości, którą jest człow iek. P ierw szy kierunek uw rażliw ia na rzeczyw istość, a pom ija su biektyw ność i osób ow ość człow ieka, drugi zaś w yolbrzym ia jego podm iotow ość. Tym czasem , zdaniem autora, byt ludzki jest „byciem — św iadom ym w ś w ie c ie ”. Św iat zaś jest radykalnie ludzki. C złow iek i św iat są sob ie podporządko w an i na zasadzie sprzężenia zw rotnego. K ażdy człow iek ma sw ój św iat, który jest realny, ale ujm ow any przez k ażd ego człow ieka pod innym kątem . C złow iek stw ierdza fak tyczn ość św iata i jest w nim uw ikłany, ale posiada m ożliw ość sam orealizacji, a przez sw oją ak tyw n ość w ych od zi ze stanu fak- tyczności. Z dolność ta w yn ik a z pierw otnego faktu fen om en ologii eg zy sten cjalnej, z eg zy sten cji, czy li b ycia-w -św iecie, i z intencjonalności, dzięki k tó rej człow iek sk ierow an y jest n ie tylk o ku św iatu, ale otw iera się na w szy st ko, co n ie jest podm iotem . M oże b yć „przeznaczony dla innych" i „skierow a n y ku Bogu". Bóg — jak k olw iek b yśm y go traktow ali, jako byt realny, czy h ip otetyczn y — jest bytem transcendentnym . Istn ien ie jego jest rzeczą nie- dow odliw ą na p łaszczyźnie em pirycznej. P rzyjęcie dow odu na istn ien ie Boga zakłada religijn ość, czy li bezpośrednie sk ierow anie ku Bogu i osob isty z nim kontakt. Paradoks p olega na tym , że ci, którzy potrzebują teg o d o w odu, n ie są zdolni go przyjąć, a ci, k tórzy go przyjm ują, w yd ają się go n ie potrzebow ać, bo uznają w ięcej, niż m oże dać dow ód.
Drugi rozdział traktuje o fen om en ologii poznania. P rzyjęcie intencjonal n ości św iadom ości fenom enologia przezw ycięża kontrow ersją: idealizm — em piryzm i przedstaw ia nam się jako filozofia spotkania. Intencjonalność św iadom ości i sam oobecność teg o co postrzegalne rozstrzyga o praw dzi w o ści poznania. Jest ono im m anentne. A kt poznania rozpoczyna się od pod
m iotu i sk ierow an y jest ku rzeczyw istości, której poznanie ubogaca pod m iot, p ozostając w nim jako jeg o doskonałość. N ie m ożna oddzielać pozna- nià zm ysłow ego od duchow ego. F aktycznie bow iem poznanie ludzkie jest n iep od zieln e — w rażenia zm ysłow e są zaw sze przeniknięte św iadom ością duchow ą. ■
■ Prawda jest historyczna, bo zakłada historyczne zdarzenia odsłaniania. Poznanie praw dy jest jed n ocześn ie odkryciem luki, now ego pytania, które dom aga się odpow iedzi. W tym sen sie żadna prawda nie jest absolutna. M ożna m ów ić o ob iek tyw n ości i su b iek tyw n ości poznania. M ów ienie zaś 0 obiektyw izm ie, su b iektyw izm ie lub relatyw izm ie poznania oparte jest na tym , że rzeczyw istość oddzielona jest od podm iotu i jest zapoznaniem praw dziw ej natury poznania.,
.. S zczególnie in teresu jący jest rozdział trzeci, w którym autor rozw ija fe nom en ologię intersubiektyw ności.
. C złow iek jest św iadom y drugiego człow ieka, k tórego ob ecn ość i odkry- tość nie w ym aga dow odzenia, co jest faktem pierw otnym . C iało ludzkie jest tajem niczą rzeczyw istością i stanow i p rzejście od św iadom ego pod m iotu do przedm iotu należącego do św iata. Poprzez ciało w stępuję w św iat drugiego człow ieka, ono odkryw a jeg o podm iotow ość, ale też dostarcza mu m ożliw ości ukrycia się. Drugi człow iek jest ,,tak-jak-ja-w e-św iecie".
O m aw iając form y k o egzysten cji, autor odrzuca teorię nien aw istn ego spojrzenia propagow aną przez Sartre'a, w której źródłem n ien aw iści jest fakt, iż drugi człow iek spoglądając na mnie, pozbaw ia m nie podm iotow ości 1 sprow adza do roli przedm iotu. D la n iego jestem przedmiotem. Sw oją su b iek tyw n ość odzyskać m ogę jed y n ie drogą odw rotnej reakcji: sprow adza jąc drugiego do rangi przedmiotu.
W . A. Luijpen określa tak ie u jęcie za zbytnie zaw ężen ie k oegzysten cji ludzkiej. Stw ierdza rów nież, że w ramach tej k o eg zy sten cji n ie ma m iejsca także na obojętność, którą odkryć można jed yn ie w ramach stosunków czy sto funkcjonalnych. Termin „spotkanie" jest tu najod p ow ied n iejszy i su geruje, że naw et czysto funkcjonalne zetk n ięcie się z drugim człow iekiem pow inno u czestn iczyć w ogólnym uczuciu dla człow ieka — pow inna w nim w ystąp ić d ysp ozycja do m iłości. To w łaśn ie m iłość jest uczuciem , które po w inno przenikać i w y czerp yw ać rzeczyw istość ludzkiej k oegzysten cji.
' „Spotkanie" jest punktem w y jścia do m iłości. Zakłada apel drugiego człow ieka do m ojej su b iek tyw n ości. A p el n ie jest prośbą ani atrakcyjnością jak ości drugiego człow ieka. C ały człow iek jest apelem , w zy w a do „bycia Z nim", um ożliw ia w y zw o len ie się z siebie i dostarcza m ożliw ości osiągn ię cia człow ieczeń stw a. A p el ten m ożna przyjąć lub odrzucić. Jest apelem do w o ln o ści drugiego człow ieka, a pozytyw n a odpow iedź pow inna akcepto w ać w oln ość apelującego, podtrzym yw ać ją i u czestn iczyć w niej. N a tym w ła śn ie p olega m iłość, która jest' czynna, skuteczna i jest aktyw ną przy ch yln ością w ob ec drugiego. C złow iek jest paradoksem im m anencji i trans cendencji, a m iłość ten paradoks uw ypukla. C złow iek kocha i jest pod m iotem jed y n ie w zespoleniu z nie-ja. M iłosna p rzychylność sprawia, że m oja i drugiego człow ieka su b iek tyw n ość uczestniczą w sobie, w spierają się i kierują się ku sw em u przeznaczeniu. To m iłość sprawia, że jestem
[7] SPRAW OZDANIA I RECENZJE 31 1 Pb tych rozw ażaniach W . A. Luijpen dochodzi do określenia człow ieka jako „podm iotu-razem -z-innym i-podm iotam i-w-świecie".
M inim alnym w arunkiem m iłości jest praw o i spraw iedliw ość. W arunek ten u lega m odyfikacjom . Tam, gdzie m iłość jest doskonała, nie ma potrze by m ów ić o sp raw ied liw ości i prawie. Spraw iedliw ość jako taka nie reali zuje człow ieczeń stw a. Staw ia ludzi obok siebie,, a czasem , stosow ana zbyt rygorystycznie, oznacza zniszczen ie p odm iotow ości drugiego człow ieka i jest okrucieństw em .
R ozdział czw arty om aw ia fen om en ologię w o ln o ści i jej przeznaczenia. C złow iek jest w oln y. W oln ość jeg o oznacza brak k on ieczn ości i pew ną autonom ię. N ie jest absolutna, poniew aż człow iek jest uw ik łan y w rzeczy w istość. Jest w o ln y w granicach w yzn aczon ych przez uporządkow anie jego faktyczności. F aktyczność ma w p ły w na postępow anie człow ieka, ale nie jako przyczyna, lecz jako m otyw , który apeluje do n iego. C złow iek będąc w o ln y jest etyczn y. Prawo m oralne nie jest czym ś narzuconym z zewnątrz, lecz tkw i w człow ieku, w jego św iadom ości m oralnej, w sum ieniu i jest reflek syjn ym w yrazem isto ty człow ieka.
A u tentyczna m oralność p olega na postępie, który nie oznacza w zrasta jącej dokładności przestrzegania praw, lecz coraz w ięk szą przenikliw ość sum ienia i zbliżanie się do ideału.
Jako su b iek tyw n ość uw ikłana w rzeczy w isto ści człow iek jest św iatłem , ale i ciem nością, bo nie pojm uje rzeczyw istości w sposób jasny. W ie co robi, a zarazem n ie w ie. N ie jest panem sw y ch czynów , bo nie w ie jaki oddźw ięk m ogą one w y w o ła ć w rzeczyw istości. C złow iek ma ręce zaw sze brudne, jest grzeszny.
Z faktu, że człow iek jako „m ający być" jest pragnieniem , które jest n ie spełnione, rodzi się pytanie: C zy człow iek otw arty jest tylk o dla św iata i dla innych podm iotów ludzkich, czy także dla Boga? Autor pow iada, że m usim y przyjąć Byt T ranscendentny, gd yż bez tego człow iek nie może uśw iadom ić sob ie integralnej rzeczyw istości sw ej istoty. Byt ten jest rze c zyw isty, ale w in n y sposób niż b y ty św iata. Istnieniu teg o Bytu i jego p rzyczyn ow ości nie w ym yk a się żaden byt, naw et św iadom y i w o ln y czło w iek, który jest rezultatem m iłości Bożej. N a leży do Boga jako podmiot i to tłum aczy jeg o w olność.
Przystępując do pisania Fenom enologii e g z y s te n c ja l n e j W . A. Luijpen postaw ił sobie za c e l upraw ianie autentycznej filozofii. Przez autentyczną filozofię rozum ie osob iste szukanie odpow iedzi na pytanie staw iane, czło w iek ow i przez życie. C złow iek jest zanurzony w historię i spotyka się z uform owaną już term inologią i system am i filozoficznym i, które w yw ierają w p ływ na jego m yślen ie. N ie m ożna w ięc abstrahować od nich. O ryginal ność filozofow ania p olega na tw órczym przyjęciu tego co n ie sie przeszłość, na zasym ilow aniu teg o i w ytw orzeniu w ła sn eg o ujęcia.
Zamiarem autora Fenomenologii e g z y s te n c ja ln e j b yło przedstaw ienie sw oich przem yśleń w „klimacie" w łaściw ym dla m yśli egzy sten cja listó w i fenom enologów . Trzeba przyznać, że autor podjął ogrom ny w ysiłek , by „klimat" ten rozpoznać. O bszerne przypisy znajdujące się na końcu każdego rozdziału, a obejm ujące w sum ie 77 stron, oraz skorow idz osobow y, znaj
d ujący się na końcu książki, zaw ierający pow yżej dw ustu nazw isk, dają doskonały obraz jeg o erudycji. W morzu propozycji ze strony innych s y stem ów potrafił zachow ać orygin aln ość sw oich p ogląd ów nie w ykraczając poza „klim at” fen om en ologiczno-egzysten cjaln y. A le czy jest to także auten tyczna filozofia?
Zapew ne pod w p ływ em w spom nianego „klimatu" W . A. Luijpen inaczej niż to b yło w tradycyjnej tom istycznej filozofii, rozum ie term in existentia. Dla Tom asza term in ten oznacza czynnik, który spraw iał realność bytu. W język u polskim term in ten tłum aczy się jako „istnienie". A le existentia nie m usi oznaczać „istnienia" i faktycznie znaczy często co innego. Dla W . A. Luijpena, zgodnie ze stylem fen om en ologiczno-egzysten cjaln ym — zn aczy fakt znajdow ania się „w". M ogą o tym św iad czyć określenia czło w ieka, które autor, wraz z głębszym w nikaniem w problem atykę antropolo giczną, rozbudow uje coraz szerzej dodając n ow e sprecyzow ania, ale zaw sze jest w nich w yrażen ie „w". N a str. 43 znajdujem y określenie: „bycie czło w iekiem jest byciem -św iadom ym -w -św iecie", zaś strona 277 przynosi d o k ładniejsze sprecyzow anie: czło w iek to „podm iot-razem -z-innym i-podm iota- m i-w -św iecie". Jed y n ie broniąc się przed statycznym pojm ow aniem „by- cia-w" autor podaje inną propozycję „być-na", pisząc: „Przyimkiem „na” p osłu żyliśm y się tu w n iecod zien n y sposób dla w yrażenia p ew n ego rodzaju dynamizmu... Z naczenie teg o przyim ka pokryw a się w przybliżeniu z jego znaczeniem w język u potocznym , np. w zdaniu „on jest na m iejscu (na po sterunku)” (str. 45).
W określeniach tych exis ten tia rozum iana jest jako czynnik, który spra w ia relacje bytu. Znajdow ać się „w" to w ła śn ie sy stem relacji. I nie chodzi tu ty lk o o sam fakt istn ien ia tych relacji. J ed y n ie z braku m iejsca nie od w ołu jem y się do cytatów , ale w ystarczy zajrzeć do rozdziału III, aby prze konać się, że praw ie w całej rozciągłości w sk azu je on na fakt, iż relacje te niosą w sob ie pew iem program, który w skazuje na problem w artości. A to już jest zagadnienie ak sjologiczne.
D otykam y tu bardzo w ażnego problemu. Ks. L. Kuc w artykule: „Przy czyn ek do konstrukcji tem atyki antropologii teologicznej" próbuje ustalić granicę kom petencji filozofii i teologii. D ochodzi do w niosku, że filozofia ma traktow ać o bytach rozpatrując je od strony ich struktury b ytow ej. M oże m ów ić o relacjach, stw ierdzając ich fak tyczn ość i o Bogu, jako bycie, ale bez w nikania w w y n ik a ją cy stąd problem aksjologii.
Problem ak sjologii n ie jest problem em czysto filozoficznym , poniew aż g łęb sze u jęcie w artości prow adzi zaw sze do w artości absolutnej, którą jest relacja osobow a człow ieka z Bogiem, a to w ym yka się analizie filozoficz nej i jest w ła ściw ie zagadnieniem teologicznym .
J eśli to rozgraniczenie jest prawdą, to W . A. Luijpen, traktując o rela cjach m iędzy ludźmi i m iędzy człow iekiem a Bogiem , w yk roczył poza ramy filozofii i znalazł się w klim acie teologii. Jego książka jest nie tylk o filo zo ficzna, jest k ryptoteologią. A utor nie odw ołuje się w praw dzie do w ła ści w ego źródła teologii, do objaw ienia chrześcijańskiego, ale bez trudu można w tek ście doszukać się przynajm niej dw óch sparafrazow anych cytatów Pism a św . na str. 249 i 253.
[9] SPRAW OZDANIA I RECENZJE 3 1 3 projekt, którym jest człow iek, realizow any w jeg o transcendencji upada całk ow icie, g d y pojm ow any jest w y łą czn ie jako projekt w św iecie. A le „naturalne pragnienie'', którym jest człow iek, m ożem y rozum ieć jako sk ie row anie człow ieka do Bytu T ranscendentnego, skierow anie istotn e dla czło w ieka. C złow iek n ie pragnie być Bogiem , lecz pragnie w id zieć Boga" (str. 414). A lbo: „cały mój byt jest w ołaniem -do-B oga. Bóg usłuchał teg o w oła nia, którym jest człow iek, i w k roczył w historię. Spraw ił on, że Jego Słow o przem ów iło do człow ieka. Przem ów ił o sob ie i o człow ieku" (str. 417).
C hyba bez żadnych oporów m oże się pod tym podpisać każdy teolog. Trudno zgodzić się z następnym zdaniem : „Jeśli tak jest, to w szystko, co tutaj p ow ied zieliśm y, jest n ieistotne. M y ślen ie ludzkie musi się rozpocząć zup ełn ie od nowa".
Rzecz m a się odw rotnie, jeśli tak jest, to w szystk o, co tutaj zostało p o w iedziane, jest praw dziw e. W szystk o bow iem , czego autor dokonał w sw oim d ziele, robione jest sub specie tego, co w yraził w cytow an ym fragm encie, a z czego on sam n ie zdaje sobie spraw y.
Fenomenologia egzystencjalna jest interesującą propozycją dla czy teln i ka, który m oże znaleźć w niej dużo ciek a w y ch przem yśleń do „tw órczego przyjęcia". N apisana jest bardzo su gestyw n ie, choć w niektórych partiach jest trudno czyteln a i zakłada u czyteln ik a znajom ość filozoficznej term i n ologii.
Józef Smulczyński
M iguel N i c o l a u , S. I., Teologia del signo sacramental, Madrid 1969, BAC, ss. XVIII, 452.
Postępująca odnow a studiów teo lo g iczn y ch dom aga się zaprezentow ania serii m onografii w sp ółczesn ych , ukazujących aktualną problem atykę. T ego zadania p odjęła się B iblioteka Pisarzy C hrześcijańskich (ВАС), której pa tronuje P apieski U n iw ersytet w Salam ance. ВАС rozpoczęła w yd aw an ie serii m onografii, które pod ogólnym tytułem Historia salutis obejm ują w w ielu tom ach całą teo lo g ię dogm atyczną. W tej serii znajduje się także tom zatytu łow an y Teologia del signo sacramental, którego autorem jest M. N i с o 1 a u, profesor teo lo g ii dogm atycznej na Papieskim U n iw ersytecie w Salam ance.
W d ziele M. N icolau odnajdujem y trad ycyjn ą doktrynę katolicką, ubo gaconą o w sp ó łczesn e badania teo lo g iczn e. D zieło to przenika problem aty ka, którą zw yk ło się dziś określać „znakami czasu ”. Chce ono być narzę dziem do form ow ania chrześcijańskiej odpow iedzi na aktualne problem y K ościoła.
Teologia del signo sacramental składa się z pięciu części: I —- O znaku w o góln ości (Del signo en general); II — O sakram entach w o góln ości i ich m iejscu w nauczaniu biblijnym (Sacramentos en general y en ensenanza