Magdalena Lubelska
Poletko pana Balcerzana
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (12), 158-163
Poletko pana Balcerzana
Edward Balcerzan: Przez znaki. Poznań 1972 W y dawnictwo Poznańskie, ss. 308.
Niczym w iedziony nam iętnością T ay T ay W al den, przesuw a E dw ard B alcerzan g ranice u p raw ia n e j przez siebie
w ie d z y o współczesności w „nieskończoność” . S ą d y n a te m a t
współczesności jako „ te k stu bez g ran ic” nie są b y n a jm n ie j czczą uzu rp acją. W y nikają z prześw iadczenia o id e n ty fik a c ji zakresu czynności b ad ań h u m an isty czn y ch z nieskończonym procesem p o znania naukow ego i zarazem przeko n ania o autentyczności p o słan n ictw a badacza, „k tó ry poprzez w ysiłek w yd o b y w an ia i in te rp re ta c ji znaczeń dąży do w y tłu m aczen ia w łasnego sp ołeczeństw a” (s. 38).
A zatem k o lejn a książka B alcerzana je st nie ty lk o re z u lta te m bliskiego k o n tak tu i „w czy tan ia się” we w spółczesność. J e st tak że dokum entem now ej m oralności badaw czej i św iadom ego m etodo logicznego optym izm u litera tu ro z n a w c y . B adaw czy optym izm a u to ra zdaje się w y ra sta ć z jed nej zasadniczej Obserwacji — m e t o
dologicznej d y k ta t u r y sztuki. Mimo w y raźn y ch alu z ji (już w d w u
znacznym ty tu le) do określonej o rie n tac ji m etodologicznej, m im o w cześniejszych, u d o k u m entow an y ch m .in. książką o Jasień sk im , insp iracji, nie sem iologia ani stru k u ra liz m czy form alizm stanow ią g w a ra n cję spraw ności badaw czej. Leży ona w p rzek o n an iu , że k lucz do zrozum ienia w spółczesności m ożna odnaleźć w jej chaosie, że d y stan s p o trz e b n y do opisania jej gąszczu nie jest d y stan sem h isto ry k a, ale spraw nego uczestnika, k tó ry w pew n y m m om encie zabiega drogę w spółczesności, zaopatrzony w jej in stru k c je . D rogę tę przem ierzyli ongiś zapew ne rosyjscy form aliści, o p ierając sw ą filozofię na założeniach kub izm u i fu tu ry z m u . Drogą tą idzie w spół czesna semiologia, o rie n tu ją c się b ard ziej n a in te g ra ln y opis rz e czywistości, w skazanie głów nych m echanizm ów w spółczesnej k u l tu r y niż na analizę cech sw oistych dla różnorodnych m ateriałó w sem iotycznych. Tą nieschodzoną drogą postęp u je tak że B alce rzan , A ngażuje się w p ro b lem aty k ę stojącą przed lite ra tu ro z n a w stw em „zorientow anym sem iologicznie” . O kreśla w y ra ź n ie asp ek t w idzenia współczesności — „dąży do m aksym alnie zobiektyw i zow anych in te rp re ta c ji sensów te k s tu ” (s. 76). Sem iologiczny p o rządek rozw ażań, w y stę p u ją c y jako k o n tek st h erm en euty czneg o p o stu la tu uniw ersalności, n arzu ca przekonanie, że jed y n ą n ie ta u - tologiczmą tra n sfo rm ac ją sw oistości sztu ki słowa jest tra n s fo r m acja ujaw niona w p rocesie kom unikacy jny m . Sw oją te o rię k o m u n ik a c ji literack iej b u d u je B alcerzan n a gruncie ty leż su b iek ty w n y m co niezaw odnym : n a w łasn y m dośw iadczeniu czytelniczym , badaw czym , arty sty czn y m , dośw iadczeniu poddaw ania często w e ry
fik ującem u zabiegow i falsy fik a cji i p row adzącym w r e w ir y zrehab ilito w an ych i o d banalizow anych m niem ań po w szech n y ch oraz o ry g in aln y ch a jasn y ch in te rp re ta c ji.
B alcerzan ustaliw szy, że celem b ad a ń będzie opis g ran ic a u to n o m ii polskiej poezji w spółczesnej — odrzuca d ru g o rz ę d n e w ty m w ypad k u, a w ogóle poniekąd u to p ijn e i prow adzące do z a fa ł- szowań, bad an ie genezy. O dsuw a na p lan dalszy b a d a n ie idei, po stępow anie typologiczne, aksjologiczne uogólnienia. P o d d a je się w yraźnie d y k ta tu rz e sztuki, ciśnieniu p rogram ów i m an ifestó w literack ich X X w., p rzerzu cający ch p u n k t ciężkości z fu n k c ji poznaw czych dzieła na jego w arto ści estetyczne.
P u n k te m w y jścia jest „ re k o n stru k c ja w szystkich m ożliw ych w a ria n tó w p o etyki o d b io ru ” (s. 32). W ynika to z założenia, iż obec ność każdego przedm iotu w św iecie ludzkim łączy się z re p e r tu a re m sprecyzow anych ró l społecznych. A tak że — z p o d staw o w ego dośw iadczenia odbiorczego, m ianow icie r e je s tr a c ji p e w n y c h pow inności nie tylk o m oralnych, ale w ręcz zachow anio w o-sp raw - czych, czego k o nsekw encją jest n a stę p u ją c y sąd B alcerzan a: „go tow y tek st sztuk i słow a, jak i b udow la, jak i w szelki splot z n a ków i oznak, stanow i także p ew n ą « p arty tu rę» dla u ż y tk o w n ik a ” (s. 48). To pozw ala na ro zbudow anie „zerow ego” m odelu k o m u n i kacji. P ro sta rela cja nadaw czo-odbiorcza ro zra sta się do d w u układów ról (s. 49, s. 99— 112). W układzie zm iennych h isto ry cz n ie i zależnych od p rag m a ty k i k o m u n ik a tu ról nadaw czych w sk a z u je B alcerzan na niezastępow alny, choć także zm ienny h isto ry cz n ie, zestrój d w u ró l: k o d era i k o rek cjo n era (ta ostatn ia k a te g o ria o zna cza w szelkie praw dopodobne uśw iad am iane i n ieu św iad am ian e in te rw e n cje w „tek st-w o lę a u to ra ”). Z kolei „nałogow y a n a lity k ” rozw aża w szelkie w a ria n ty ro li odbiorcy (s. 49— 86), re k o n s tru u je tk w iącą w e w n ątrz dzieła „ p a rty tu rę badacza” . O p ierając się znów na w łasnej przenikliw ości czytelniczej, w y c h w y tu je m o m en t id e n ty fik a c ji k o m u n ik a tu z całym system em , jak i k o m u n ik a t rep re z en tu je , i osiaga w te n sposób p od staw ę do uogólnień m ode low ych dan ego ty p u tekstó w . T akie p o tra k to w a n ie k o m u n ik acji litera c k ie j posłużyło B alcerzanow i do zw eryfikow ania i u k o n k re t n ienia zasadniczej tezy w ypow iedzianej już we w stępie k sią ż k i: „O drębność każdej epoki litera c k ie j w y ra ż a się w n iep o w ta rza l nej sieci napięć m iędzy dw om a d ą żen iam i sztuki słow a — do u z y sk ania m ak sy m aln ej autonom ii i do całkow itej niem al rez y g n a c ji z b y tu autonom icznego” .
S elek cja m a te ria łu poddanego analizie jakościow ej ow ych ró żn i- cotw órczych napięć dokonana została ze w zględu n a szczególną w y razisto ść „w alki o autonom ię liry k i a zarazem w a lk i p rzeciw a u to n o m ii” . S tąd k ilk a znakom itych analiz tek stó w poety ck ich (np. Radioromansu — M łodożeńca), egzegeza prog ram ów litera c k ic h i n o tatn ik ó w tw órców (Przyboś). Je d n a k uw aga badacza n a k ie ro
w a n a jest nie ty lk o na odpow iednie znakow o sp rep aro w an e ele m en ty k o m unik acji literack iej, ale rów nież na zjaw iska parasem io- logiczne: proces tw órczy, proces odbiorczy (s. 56, s. 99) i p rzed- znakow y c h a ra k te r tw o rzy w a literackiego w postaci by tó w p sy chicznych (s. 68). W ten sposób, nie zajm u jąc się sp ra w ą istnienia dzieła literackiego, nie om ija niew ygodnej p ro b le m aty k i ontolo- gicznej. T akie stanow isko w k w estii tw orzyw a dzieła sztuki, a n a logiczne do stanow iska K otarbińskiego (rozdział p t. „D ziałalność um y sło w a” z T r a k ta tu o dobrej robocie), oznacza niechęć do p y ta ń o tw a rty c h w ram ach tw orzonej koncepcji, a tak że pozw ala na sform ułow anie nie sprecyzow anego d otąd w niosku o zm ienności nacechow ania tw orzyw a w zależności od procesu tw órczego (to jasn e ) i rów nież od k o n k rety zacji czytelniczej.
H isto ry c z n ą zm ienność rozm aitych w arian tów k o n k rety z ac ji, za n ik a n ie jednych, po w staw anie innych, w reszcie hy hrydyczność i sy n k rety zm n iek tó ry ch tra k tu je B alcerzan analogicznie do z ja w iska ew olucji gatu nk ó w w obręb ie liryki. O dbiorcza w yczuw al- ność am orficzności gatu n ko w ej w spółczesnej poezji, jej izolacja w obec inn y ch k om u n ik ató w językow ych prow adzi do w niosku, dość potocznego, o niekonw encjonalności dzisiejszej tw órczości p oetyckiej. Jednocześnie każe w idzieć m om ent dla isto ty g a tu n k u n a jisto tn ie jszy . Zachodzi on na odcinku: nadaw ca — odbiorca {przy założeniu, że p a m iętam y o k om plikacjach i konsek w encjach zestrojow ego c h a ra k te ru ról nadaw cy i odbiorcy), n o w y zaś g a tu n e k pow staje w raz ze zm ianą m odelu kom unikacji. . J e d n a k w y jaśn ien ie zm iany m odelu k om un ikacji jest dość e n i gm atyczne. B alcerzan u znaje za w aru n ek konieczny i w y sta rc z a ją c y — nową sy tu a c ję słow a. Z daw ać b y się zatem mogło, iż każda m etafo ra tw orzy tak i m odel (ergo gatu n ek literacki), podczas gdy pozostające w nie zm ienionej sy tu a c ji słow o np. n adaw anego p rzez radio w iersza c h a ra k te ru k o m u nik acji nie zm ienia. Otóż w y d a je się konieczne dopow iedzenie, ja k rozum ieć tę „n o w ą” s y tu a c ję słowa. Nieodzow nie też założyć należy zm ianę h iera rc h ii w zestrojach ról nadaw czych (np. w pew nej sy tu a c ji nadaw ca m oże pojaw ić się jako działacz rocznicow y) i odbiorczych (np. w pew nej sy tu a c ji odbiorca M ickiewiczowskiego liry k u Do < M *
czu je się przede w szystkim uhono ro w anym solenizantem ). Zw łasz cza zaś uw zględnić trzeb a c h a ra k te r k an a łu pośredniczącego, k tó ry w yraźnie d e te rm in u je now y m odel kom unikacji. W ówczas uzgod nim y, że w iersz n ad aw an y przez radio stanow i now y m odel ko m u nik acyjny , ale nie stw arza nowego gatunku.
D latego problem atyczne, chociaż m ające w iele argu m en tów za sobą, jest założone przez B alcerzana istn ienie sprzężenia zw rotnego w im plikacji: now y m odel k o m u n ik acji — now y gatu n ek (s. 185). Istotn ie, now y g atu n ek sta je się now ym m odelem ko m unikacji, stw a rz a :o zarazem n ajb ardziej szczegółową typologię odm ian ko
m u nik acji (w edług gatunków ), n ato m iast now y m odel k o m u n i k acji nie zawsze je st now ym gatu n k iem , chyba, że zm ienia się m a te ria ł sem iotyczny, w k tó ry m realizu je się p rzekaz (ale w ów czas zm ieniają się w ogóle k r y te r ia przyn ależn ości g atu n k o w ej). W obec takiego jed n ak zw iązania k o m unikacji litera c k ie j (zjaw iska niezaprzeczalnego, bo zaśw iadczonego społecznie) z g ra m a ty k ą g atu n k ó w — n asuw a się p ytan ie, czy isto tn ie w spółczesna poezja może uw olnić się od arb itra ln o śc i g atu n k o w ej, pozostając przecież elem entem jak iejś kom un ik acji. Czy bezsp orny proces ro zlu źn ie n ia ryg oró w rodzajow ych i g atu n k o w y ch nie k w e stio n u je ta k ścisłego zw iązku dw u h eteronom icznych zjaw isk? W r o z p a try w an ej synchronii w idzi B alcerzan trz y m ożliw ości u sto su n kow ania się w obec g ra m a ty k i genologicznej. Ż adna z nich nie b y tu je poza problem em gatunkow ości. A ni „ k lasy cy sty czn a” , k tó ra tra k tu je r e p e rtu a r g atu n kó w jako sy stem zam knięty, odznacza się „prog ram o w ym b rak iem w ynalazczości g a tu n k o w e j” , dopuszcza innow acje w pozagenologicznej stre fie języka, n a w e t w p ró b ach zanegow ania tra d y c ji, w y raźn ie k u niej ciążąca. A ni „p o stro m an - ty cz n a ” , k tó ra uznaje system s y tu a c ji k o m u n ik a c y jn y c h za zm ien ny, dynam iczny, o tw a rty — stą d zw erbalizow ana, m ocno ak sjo lo giczna i „ k re a c y jn a ” postaw a wobec tra d y c ji. W reszcie nie w o lny od zagadnień genologicznych jest w a ria n t aw angardow y, p o s tu lu jący przekroczenia g atun k o w e jako w a ru n e k sine qua non now o czesnej poezji. Tym czasem B alcerzan sądzi, iż poetyk a a w a n g a r dow a stanow i zaprzeczenie tej am bitnej idei teoretyczn ej. J e d n a kowoż dalsza analiza w yk azuje, że nie ty lk o p o stu la t o ry g in a ln o ści jest przez aw an gard zistó w w ypełniony, ale i ten zdaw ałoby się im ag in acy jn y w a ru n e k tw orzenia schem atów niep o w tarzaln y ch (s. 190). D alej dow odzi B alcerzan faktycznego osiągnięcia celu p ro gram ów aw angard y, „w yprow adzenia p ro jek cji m odelu k o m u n i kacy jneg o bezpośrednio ze słów, i z m iędzysłow nych pow iązań
danego te k s t u ”.
W olno zatem m niem ać, że aw an g ard a uciekła od gatunków ! S tw o rzo n y bow iem m odel k o m u n ik a c y jn y jest m etaforą k o m u n ik acji litera c k ie j. Jednakow oż ucieczka ta k a — zgodnie z teorią, a w b rew fak to m — znaczyłaby ucieczkę od uczestnictw a w ko m u nik acji, n a to m ia st zgodnie z fak tam i, czyli zaistn ieniu w obiegu czy tel niczym — kw estio n u je o b u stro n n ą zależność g a tu n k u i m odelu k o m unikacji.
P rzed ta k ą niekonsekw encją b roni się B alcerzan, p o dk reślając osobliw y c h a ra k te r zapro jek to w an eg o przez aw an g ard ę m odelu k o m u n ik acji w pisanego w te k st dla zabezpieczenia „ g a tu n k o w ej” niepow tarzalności. Ta je d y n a szansa aw a n g a rd y (a tak ż e hipotezy B alcerzana), leżąca w au totem atyczności, su g eru je ko lejne p y ta nie: ja k a sfera te k stu p re z e n tu je ów jednorazow y m odel ko m u n i kacji, n a jak im tere n ie dzieje się ta m an ifestacja „ a n ty g a tu n k o w a ” ?
j R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y
Jednocześnie m ożna p ostaw ić p y tan ie o d ru g i kluczow y p ro b lem książki, o w y b ó r k ie ru n k u n a ta rcia w spółczesnej poezji w obrębie m ożliwości: au to nom ia — rezy g n acja z niej. T u taj g dy by rzecz prześledzić h isto ry czn ie okazałoby się, że te n ró żniący epoki ze spół napięć m iędzy dążeniem do auto no m ii a rez y g n a c ją z niej ujaw n ia się poprzez (posłużm y się o kreśleniem u ż y ty m p rzez S ła w ińskiego w odniesieniu do form n arra c y jn y c h ) „w ielkie fig u ry sem an tyczn e” . I ująw szy rzecz schem atycznie m ożna uznać, iż zależy on do — jak su g e ru je G łow iński (T u w i m a polska tra dycja
literacka) — p ro p o rc ji m iędzy sferą w ygląd ów a d e k la ra c ją em o
cjonalną, od k o n stru k c ji św iata przedstaw ionego i po staci m ono logu lirycznego. T ak dzieje się w rom antyzm ie, po zytyw izm ie i w M łodej Polsce, n ato m iast w iek X X , zacierający pow oli św ia to poglądow e, etyczne fu n k cje sztuki, re d u k u je w y raźn ie k a teg o rię podm iotu lirycznego w jego ro li d o m in a n ty kom pozycy jnej. P o zbaw iona a u to ry te tu p erso n aln o -m o raln eg o lite r a tu r a p o p rze staje na jedn ym a u to ry tec ie — tek stu . W ty m m om encie n a stę p u je ze tknięcie dw u p y tań -p ro b lem ó w ; o sfe rę p rzejaw ó w a u to te m a ty cz - ności i skłonności autonom icznych w e w spółczesnym liry czn y m „te k śc ie -au to ry te c ie ” .
T aką k a te g o rią w ed łu g B alcerzana jest — jak się w y d a je — sy tu a c ja liryczn a, ro zu m ian a jako zespół m odyfikacji pochodzących z troisteg o u k ład u : J a — Ś w iat — P oezja. B łysko tliw a analiza pojęcia sy tu a c ji liryczn ej (s. 197— 214) zm ierza w k o n k lu zji do w łączenia k a te g o rii s y tu a c ji lirycznej w system genologiczny. Z u k ład u ró w n ań obecnych w pism ach Przybosia: w arto ścio w y w iersz to p ro je k c ja now ego g a tu n k u eo ipso nowego m odelu k o m unikacji, w arto ścio w y w iersz to now a sy tu a c ja liryczn a i z p rz e k onania B alcerzan a o w ykluczeniu(?) sy tu acji lirycznej p rzez ga tu n e k ^kodyfikow any (s. 242) w y nika, iż g atu n ek to zjaw isko tego sam ego rzę d u co sy tu a c ja liry czn a, że te dw ie k ateg o rie m ają id en ty czn y s ta tu s ontologiczny.
Z rów nanie tak ie budzi dw a zasadnicze zastrzeżenia. Jed n o n a tu r y p rostackiej i k o n se rw aty w n e j: g a tu n e k zw ykle tra k to w a n y jest jako schem at n o rm a ty w n y , sy tu a c ja liryczna zaś jako sta tu s po d m iotu lirycznego. Z astrzeżenie d ru g ie n a tu ry logicznej: g a tu n e k jako pojęcie obszerniejsze pod w zględem zakresu niż treści może isto tn ie m odyfikow ać sy tu a c ję liry c zn ą jako bogatszą w tre ść — a k ieru n ek tej m ody fikacji je s t fak ty cznie taki, jak im zauw aża go B alcerzan. M ocniejsza k o n w encja gatu n k o w a uszczupla tre ść sy tu a c ji liry czn ej, z ty m jed n ak , że stosu nek ty c h pojęć nie jest stosunkiem k rzyżo w an ia się, ale podrzędności. S tąd w y d aje się w ątpliw a teza, jak o b y g a tu n e k lite ra c k i znosił całkow icie sy tu a c ję liryczną, co n ajw y ż ej nie w pro w ad za now ej, n ato m iast sy tu a c ja liryczna jako ta k a pozostaje — i to n a w e t nie skonw encjonalizo w an a w p ro st p ro p o rcjo n aln ie do ostrości g atu n k u .
Owo p rz e in te rp re to w a n ie zależności g a tu n k u i sy tu a c ji lirycznej w y n ik a z w iększej w ia ry w opinię P rzyb osia n a te m a t — w je d n ym k o n k re tn y m p rz y p a d k u — sw ojego Małego słońca niż rze czyw istej w arto ści teg o te k stu . I choć g en eraln e założenie B alce- rzana, ab y sk onfro n to w ać eseje P rzy b o sia z jego poezją, jest nadzw yczaj celowe, to okazuje się (nie po ra z pierw szy), że a u to - k o m en ta rz e tw órców b y w a ją zwodnicze. T ak sam o jak m yśl o p rzek ształcan iu się now ej sy tu a c ji lirycznej w no w y g a tu n e k pod b a tu tą term inologiczną ty tu łu w iersza. W iększość n o b ilito w anych przez B alcerzan a ty tu łó w spraw ia w rażen ie nie ty le nazw g atu n ko w y ch , co pew nego u k ieru n k o w an ia in te rp re ta c ji, w skaza nia k ie ru n k u tra n sfo rm a c ji św iata, zabezpieczenia inten cji n a d a w cy. T ak ostrożnie m ożna p o tra k to w a ć E le ktryc zn e wizje, Karnet,
K inem atograf, interm ezzo.
M om entem polem iki p rz y lek tu rze tej p asjo n u jącej książki była także in te rp re ta c ja w iersza B iałoszew skiego Polka z sobą. S p ro w a dza ona te k s t do jednoznacznej igraszki lingw istycznej, podczas gdy k o n k rety z ac je sam e się m nożą. W y raźna jest w ym ow a egzy sten cjaln a, a także fry w o ln ie ero ty czna czy naw et seksualna, na co w sk azu je ty tu ł i k o n se k w e n tn a przew aga słów o dw uznacznej sem anty ce rdzeniow ej.
Z aangażow anie em ocjonalne, jak ie książka budzi, p rzerad za się czasem w e w spółpracę p rzy o d k ry w a n iu now ych k o n o tac ji tek stó w k u ltu ry .
„ P a r ty tu r a ” em ocji o d b io ru je st z a w a rta także w lekcji ty tu łu : „przez znak i” nie oznacza m ozolnej w ęd rów ki, oznacza m istrzow ski k o n te rfe k t dla z n a k ó w współczesności.
Magdalena Lubelska