• Nie Znaleziono Wyników

Niemilknące echo

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Niemilknące echo"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Lam

Niemilknące echo

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 36, 15-18

(2)

A n d r z e j L a m

NIEMILKNĄCE ECHO

O becny od ponad pół w ieku w życiu literackim , w yznaczył Tadeusz R óżew icz sw oją tw órczością na m apie kultury polskiej m iejsce jed yn e i - m im o w ielkiego w pływ u, jaki w yw arł na poetów w szystkich generacji - niepow tarzalne. „M oja p o ­ ezja - j a k sam napisał, św iadom y tej wyjątkow ości - nie w chodzi na m iejsce innej i nie m oże być przez in ną zastąpiona” (M ojapoezja, z tom u Twarz trzecia, 1968). Już od pierw szego tom u poezji pod w ym ow nym tytułem N iepokój (1947) krytyka dostrzegła jej niezw ykłość, now y zasób doznań i w łasny dukt poetyckiej m ow y. R eagow ali na n ią żyw o także poeci, czego przykładem je st w iersz C zesław a M iłosza D o Tadeusza R óżew icza poety, napisany w W aszyngtonie w 1948 roku, a zam ieszczony w em igracyjnym tom ie Światło dzienne (Paryż 1953). W czesna p o ­ ezja R óżew icza zapisyw ała porażenie w yobraźni i okaleczenie języ k a okrucień­ stwam i w ojny, ale M iłosz w yraził w tym w ierszu przede w szystkim radość z pow odu pojaw ienia się now ego poety i - ja k gdyby przew idując uniw ersalny za­ sięg jeg o poezji, pośw iadczony potem całą law iną tłum aczeń na języki obce - przyzyw ał patetyczną m etaforą siły ziem i i kosm osu jako czynne w tych naro dzi­ nach: „C zterysta rzek błękitnych pracow ało / N a jeg o narodziny i jed w ab nik / D la niego snuł błyszczące sw oje gniazda [...] On m a dom w igle sosny, w krzyku sarny, / W eksplozji gwiazd i w nętrzu ludzkiej dłoni” . R ów nocześnie jed n ak w skazyw ał konkretne m iejsce tego wydarzenia: „C hw ała stronie św iata która w ydaje p o etę!” - i było to jak b y odw ołanie się do dum nego gestu Horacego: „dow ie się o m nie biegły Iberyjczyk / w raz z G alem w odę pijącym R odanu” (P. II 2 0,19 -2 0), p o n o ­ w ionego przez Jana K ochanow skiego: „M nie N iem iec i w aleczny H iszpan, m nie poznają, / K tórzy głęboki strum ień T ybrow y pijają” (P. Ił 24 ,1 9-20 ). M iłosz prze­ w idział też, że Różew icz będzie p o etą odosobnionym : „W ieść o tym biegnie pod górskim księżycem / 1 ukazuje poetę za stołem / W zim nym pokoju, m ało znanym m ieście” - ów kontrast m iędzy św iatow ą scenerią a prow incjonalnym , zim nym pokojem chw yta istotną cechę biografii Różew icza, która nie obfituje w dram

(3)

aty-16

cznc w ydarzenia, ale je st sym boliczna właśnie w owej „uboczności”, w trw aniu we w łasnym , suw erennym rytm ie, z dala od grom adnych odruchów i szum nych deklaracji.

Różew icz, będąc jak o poeta, dram atopisarz i prozaik pisarzem niezw ykle w raż­ liw ym na konkrety polskiego życia i w ahania na ideologicznym barom etrze, patrzy na nie z szerszej, nic tylko lokalnej perspektyw y - w ielkiego kryzysu k u ltu­ ry, polegającego na rozpadzie system ów filozoficznych, rozchw ianiu się w artości i ich hierarchii, tryw ializacji i degradacji wysokich ideałów w stereotypach kultury m asow ej, zim nego okrucieństw a, eksploatacji natury ludzkiej poza granice, które m oże w ytrzym ać człow ieczeństw o. N ie cofając się przed ukazyw aniem rzeczy w i­ stości odrażającej, m onstrualnego śm ietnika cyw ilizacji, Różew icz buduje n egaty­ w ny układ odniesienia zarów no w w arstw ie tem atycznej sw oich utw orów , ja k ich języka: skoro pisze w w ierszu Szkic do erotyku współczesnego, żc n ajelasty czn iej­ szym opisem chleba je st opis głodu, a opisem w ody - opis pragnienia, popiołu i pustyni, w yw ołuje bow iem fatam organę oazy - to z tą intencją, aby w brew tym, którzy oskarżali go o upodobanie do brzydoty i m oralny nihilizm , a także o od m o­ wę uczestnictw a w publicznych gestach zbiorow ych, dać do zrozum ienia, że jeg o tw órczość je st w ielkim w ołaniem o negację negacji, czyli o budow anie na g ru­ zach, je s t budzeniem tęsknoty do przeczuw anego lepszego świata, który nie m oże ju ż być ponow ieniem żadnego w zorca znanego z przeszłości. C haraktery styczne je st autoironiczne w yznanie poety z Przygotow ania do w ieczoru autorskiego'. „C za sem m yślę, że m oja nienaw iść do poezji, pogarda ma swoje źródła w ro m an ­ tycznej m iłości” . Podkreśleniu zw iązków z dziedzictw em kultury służą też rozsia­ ne w poezji i dram atach liczne aluzje do wielkich dzieł artystycznych polskich i obcych, utw orów literackich i płócien m alarskich, od antyku i średniow iecza po sztukę X X wieku, prozę Kafki, poezję Cclana, m alarstw o Bacona - by ograniczyć się do paru tylko przykładów . Sym bolem ciągłości poezji polskiej w X X w ieku je st przyjaźń, ja k a połączyła po wojnie seniora poezji polskiej, Leopolda Staffa, z m łodym w ów czas poetą: sędziw y S taff w ostatnich swoich w ierszach ulegał w pływ ow i poetyki R óżew icza, ten zaś nic tylko przygotow ał we w łasnym u k ła­ dzie w ybór jeg o poezji pt. K to je s t ten dziw ny nieznajom y (1964), ale w w ierszu

L ira Leopolda Staffa sform ułow ał m yśl, która z pew nością m oże się odnosić ró w ­

nież do w łasnej poezji: „G dy j ą m iłość / potrąci / Cała je s t / z prom ienia / G dy człow iek / nieżyczliw y / W drew no się przem ienia” .

Św iadom a i daleko posunięta redukcja świata sprawia, żc je st on - ja k poeta sam to określa na początku Poem atu autystycznego (z tomu Płaskorzeźba, 1 9 9 1 )- „bardziej skupiony", ale poniew aż je st zarazem w olny od złudzeń i hipostaz, nic ułatw ia to jego odbioru, tym bardziej zaś brak tu zachęty do konw encjonalnego przeżyw ania piękna. Pojaw ia się jednak potrzeba piękna, ucieleśniona nie tyle

(4)

na-wet w sam ym akcie pisania, nazwanej tak przez W isław ę S zym borską „zem ście ręki śm iertelnej”, co w im aginacyjnym utw orze pozbaw ionym w szelkiej tem aty- czności zewnętrznej: autorski w ybór poezji z 1982 roku otw iera w iersz zaczy­ nający się od słów: „Próbow ałem sobie przypom nieć / ten piękny / nie napisany w iersz...” - p o e ta usiłuje przyw ołać w iersz ukształtow any w nocy, w końcu jed n ak rezygnuje, nie chcąc go w ydobyw ać z „ciemnej głębiny” na „płaski brzeg rzeczy ­ w istości” . Pozostaje on więc czym ś w rodzaju idei platońskiej, cienia w jaskini. Ów nic napisany utw ór R óżew icza „był praw dopodobnie / w ierszem o sobie sa­ m ym / j a k perła / je st opisem perły / a m otyl opisem m otyla” . Podobnie zresztą w

Płaskorzeźbie, gdzie poeta przedstaw ił się na fotografiach podw ójnie upozow any:

w zadum ie nad stosem w łasnych poezji i na tle rozgrzebanego śm ietnika, „po pięć­ dziesięciu latach / pisania / poezja / m oże się objawić / poecie / w kształcie drzew a / odlatującego / ptaka / światła / przybiera kształt ust / gnieździ się w m ilczeniu / albo żyje w poecie / pozbaw iona formy i treści”. N ajw yższa poezja objaw ia się albo jak o nieosiągalna idea w yłoniona z głębi podśw iadom ości, czyli z natury, albo jak o naturalny świat, który samym swoim istnieniem opow iada poetycko o sobie. Tak w łaśnie w yczuł istotę poezji M iłosz w cytow anym wierszu: „...Echo / Jak w środku m uszli starożytność m orza / N igdy nic m ilknie” . N atom iast poezja jak o zapis znajduje się w stanie zagrożenia, poniew aż nic osiąga nigdy tej dosko ­ nałości, która należy do jej istoty. Poeta pisze, aby wzbudzić niedosyt poezji, a n i e . aby zaspokoić jej potrzebę. W tym jest zresztą podobna do całcj w spółczesnej cy ­ w ilizacji, skutecznie rozbudzającej pragnienia i oferującej tylko nam iastki. Poezja nic tyle je st zresztą zagrożona jak o fakt realny, skoro - by naw iązać do słynnej for­ muły A dorna - tyle w ierszy pow stało jedn ak na świecie po O św ięcim iu i skoro tylom a stale pom naża swój dorobek R óżew icz, co znajduje się pod ciągłym po d ej­ rzeniem nicodpow icdniości, czyli ustaw icznie problcm atyzujc sam ą siebie.

Przykładem najnowszej twórczości R óżew icza m oże być w iersz D eszcz w K ra ­

kowie, zam ieszczony w „T w órczości” (przedruk w tom iku nożyk profesora,

2001). Poeta buduje tu w ielką m etaforę deszczu jak o czynnika zrów nującego w szelkie hierarchic, w iadom o bow iem , że deszcz pada na w szystko co odsłonięte, tym bardziej zaś w cytow anym wierszu, gdzie pada w ogóle na w szystko, w łącznie z trum ną M arszałka, hejnałem z w ieży M ariackiej, w aw elskim sm okiem , Szalem Podkow ińskiego i oczami W yspiańskiego. Jest to jeden z często stosow anych przez R óżew icza szeregów otwartych, dających się kontynuow ać w nicskończo- ńość, ale układanych też na zasadzie indukcji, reprezentatyw ności losowej próbki, tak aby obejm ow ała swoim paradygm atem realny pejzaż krakow ski, lokalne le­ gendy, pam iątki narodowe, postacie literackie i dzielą sztuki. Deszcz staje się zn a­ kiem odchodzenia w przeszłość, blaknięcia, ustępow ania pola sile obcej i ju ż nicku 1 turowcj. I choć w reszcie przestało padać i w yjrzało norw idow skie „łagodne

(5)

18

oko b łękitu”, dla poety w pokoju hotelow ym deszcz pada nadal, a przejęte z H a m ­

leta życzenie dobrej nocy odnosi się zarów no do żyw ych i um arłych poetów , jak

do sam ej poezji. Jest to więc pożegnanie nie tylko osobiste, lecz kolejna, tym ra­ zem znacznie pogodniejsza w ersja śm ierci kultury w raz z całą jej trady cją i sposo­ bam i w ierszopisania. Stan zagrożenia poezji rozciąga się w czasie, w długim trw aniu, bez dram atycznych kataklizm ów ; to „oko błękitu” w yziera ja k „grom z jasn eg o nieba”, um ieranie je st pow olne ja k uporczyw y deszcz. Pozostaje jed nak m arzenie o najlepszym wierszu i czysta idea poezji, jako odpow iednik siły stw ór­ czej, tożsam ej z niezniszczalnym istnieniem , choćby w form ach odbiegających od św iata znanego z dośw iadczenia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ukrywa w Wielkanoc słodkości różne, więc każde dziecko na niego czeka.. Zobaczyć go jednak - wysiłki to próżne, bo on susami

Uczyliśmy się świata online, świata, jaki dla naszych uczniów, naszych dzieci jest światem w jakim się urodzili, jest światem codziennym, oczywistym..

Ile może wynosić miara zewnętrzna Lebesgue’a zbioru Vitaliego?.

D rugą część książki stanowią prace poświęcone mniejszości niemieckiej w powojennej Polsce: Michała Musielaka - Ludność niemiecka w Wielkopolsce po I I wojnie

Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty, z drugiej strony takie, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych,

Nie zawsze leczenie chirurgiczne jest w stanie zniwelować szkody powstałe w wyniku zastosowania innych metod, odwrócić ich nie­..

...i' nie je steś zimny ani gorący... bog- dajbyś był zimny albo gorący... a iżeś jest ani zimny ani gorący, pocznę cię wyrzucać. Z USt moich... poseł do Dumy rosyjskiej),

Poka», »e jest to najsilniejsza topologia, przy której funkcja f jest ci