• Nie Znaleziono Wyników

W muzeum gatunków literackich : Jana Potockiego "Rękopis znaleziony w Saragossie"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W muzeum gatunków literackich : Jana Potockiego "Rękopis znaleziony w Saragossie""

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

François Rosset

W muzeum gatunków literackich :

Jana Potockiego "Rękopis znaleziony

w Saragossie"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/1, 47-68

1985

(2)

FR A NÇ O IS ROSSET

W MUZEUM GATUNKÓW LITERACKICH:

JANA POTOCKIEGO „RĘKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE”

Teraz pójdziesz tym i k rętam i schodam i i gdy n aliczysz trzy ty sią ce p ięćset stopni, dostaniesz się do nader n isk iego sk lep ien ia [...]. [1 404] 1.

Rękopis znaleziony w Saragossie sam nasuwa własny obraz — studni bez dna, do której człowiek może się spuszczać z emocją wciąż powta­

rzalną, wyczuwaną w chwili każdego nowego odkrycia. Jest więc naj­

pierw owa prawdziwa powieść, którą stanowi historia tej p o w ieści2, opowiadająca o przygodach tekstu częściowo zaginionego, potem odna­

lezionego, lecz w istocie wciąż niedostępnego w formie oryginalnej. Wia­

domo, iż jedynie tłumaczenie Edmunda Chojeckiego (z 1847 r.) podaje tekst Rękopisu w całości. Los kazał czekać 150 lat od czasu napisania do czasu lektury tej książki w języku francuskim dzięki fragmentarycz­

nemu paryskiemu wydaniu Rogera Caillois (1958). Taki odstęp czasu jest oczywistą przyczyną odmienności charakteru prac polskich i francuskich, coraz to liczniej analizujących dzieło Jana Potockiego.

W Polsce pierwsze reakcje zaczęły się pojawiać zaraz po ukazaniu się tłumaczenia Chojeckiego, co odbija się jeszcze w dzisiejszych pracach po­

zostających w kręgu tej długiej tradycji, wykazujących ślady pozyty­

wistycznego traktowania utworów literackich3. Chodzi tu o badanie źródeł i modeli, o szukanie porównań i relacji, o konieczną klasyfika­

1 L iczbam i w n aw iasie (pierw sza oznacza tom , n a stęp n e — stronice) odsyłam y do: J. P o t o c k i , R ękopis zn a lezio n y w Saragossie. T ekst p rzygotow ał i przypi­

sa m i opatrzył L. K u k u l s k i . T. 1—2. W arszaw a 1976.

2 Zob. R. C a i l l o i s , przedm ow a w: J. P o t o c k i , Le M anuscrit tr o u v é à S a - ragosse. É dition 2. Paris 1967. — M.-E. Ż ó ł t o w s k a , La genèse du M anuscrit t r o u v é à Saragosse. „Les C ahiers de V arsovie” 1975, s. 85—99.

8 Zob. m. in. M. B a l i ń s k i , Jan P otocki w ę d r o w ie c , li te r a t i dziejo pis. W:

P is m a histo rycz ne. T. 3. W arszaw a 1843, s. 199. — L. S i e m i e ń s k i , K il k a r y s ó w z li te r a tu r y i społeczeństwa. W arszaw a 1859. — S. T a r n o w s k i , R om an s polski w p o c z ą tk u X I X w. K rak ów 1871. — A. B r ü c k n e r , Jana hr. P otockiego pra ce i za słu gi naukow e. W arszaw a 1911.

(3)

48 F R A N Ç O IS R O SS E T

cję — krótko mówiąc o wszystko, co mogło doprowadzić do ustalenia literackiej tożsamości Rękopisu znalezionego w Saragossie. Przez dłuższy czas unikano zagadkowego problemu formy, wrzucając powieść do szu­

fladki powieści „szufladkowej”, ażeby skoncentrować uwagę na dokład­

nej archeologii tekstu, często owocnej i tworzącej podstawę do wszelkich now ych badań 4.

Porwane przez prąd nowoczesnej krytyki, niektóre prace współczesne zakwestionowały te klasyfikujące sądy o formie. Od tego czasu Rękopis przestał być wyłączną domeną historyków literatury; tekst stawia py­

tania również przed teoretykami powieści, a różnorodność odpowiedzi świadczy dziś dopiero o bogactwie dzieła Potockiego.

Jak wiadomo, Francja zapoznała się z Rękopisem znalezionym w Sa­

ragossie dopiero w 1958 roku. Wyłaniając się z mroków, po kluczowych pracach Valery’ego, Bachelarda, Maurona, Barthes’a, Welleka i Warre­

na, Auerbacha, Curtiusa i w ielu innych, fragm enty tekstu Potockiego znalazły się najpierw w rękach tych, którzy wówczas usiłowali znaleźć definicję literatury tzw. fantastycznej opartą na świeżych podstawach teoretycznych 5. Od tego czasu Potocki figuruje obok angielskich „Gothic Novelists’’ i Cazotte’a pośród pierwszych klasyków powieści „fantastycz­

n ej”, powieści „grozy” czy powieści „gotyckiej”. Klasyfikacja owa nie była wprawdzie nowatorska, od dawna już bowiem w Polsce zaliczano Potockiego do autorów powieści g ro z y 6; nowy był jednak sam sposób podejścia; Caillois, Todorov, Bessière i inni zaznaczali pewne chwyty konstrukcji oraz struktury, które m ogły charakteryzować powieść, pod­

czas gdy wcześniejsza klasyfikacja oparta była na kryteriach czysto te­

matycznych.

4 Zob. m. in. T. S i n k o: Einige Q u ellen u n d T e n d e n z e n d e s H an ds ch rift aus Sara gossa v o n Jan P oto cki. K rak ów 1919; H istoria relig ii i filozofii w rom ansie Jana P o tockiego. K rak ów 1920. — J. K r z y ż a n o w s k i . H istoria li te r a tu r y p o l­

skiej. W arszaw a 1939, s. 437—439. — L. K u k u l s k i , przedm ow a w : J. P o t o c k i , R ę k o p is z n a l e z io n y w Sara gossie. W arszaw a 1965. — J. R u d n i c k a , O powiadan ie w X V I I I - w i e c z n y m c y k l u „Tysią c n o c y i je d n a ” w z e s ta w ie n i u z o p o w ia d a n ie m w „P o n cja n ie” i „R ę k o p isie z n a l e z io n y m w S aragossie”. „Przegląd H u m an istyczn y”

1967. — M. Ż u r o w s k i , A r t y z m i sens „ R ę k o p isu zn alezio nego w Sara gossie”.

„P rzegląd H u m a n isty czn y ” 1972. — Z. M a r k i e w i c z , Jea n Potocki, a u teu r du

„M anuscrit t r o u v é à S a r a g o s s e ” e t se s liens a v e c les in te lle c tu e ls fr ançais des L u ­ mières. W: A p p r o c h e s d e s Lu m ières. P aris 1974. W ym ienione prace nie stanow ią byn ajm n iej w y czerp u ją ceg o zesta w ien ia bib liograficzn ego. R eprezentują jedynie różne k ieru n k i p olsk ich badań nad R ę k o p i s e m z n a l e z io n y m w Saragossie.

5 Zob. R. C a i l l o i s : A u coeur d u fa n ta stiq u e. P aris 1965; Im ages, images...

P aris 1966. — J. F i n n é , Le F a n ta stiq u e ch ez J e a n Poto cki. B ru x elles 1968. — J. B e l l e m i n - N o ë l , L 'éro tis m e e t la fa n t a s ti q u e d e Jea n Potocki. „R evue des Scien ces H u m a in es” z. 131 (1968). — T. T o d o r o v , I n tr o d u c tio n à la littéra tu re f a n ta stiq u e . P aris 1970. — I. B e s s i è r e , L e R é c it fa n tastiqu e. Paris 1974.

6 Zob. B a l i ń s k i , op. cit. — T a r n o w s k i , op. cit. — J. K r z y ż a n o w ­ s k i , D z ie w ic a - tr u p . Z m o t y w ó w m a k a b r y c z n y c h w li te r a tu r z e pols kie j. W: P a ra ­ lele. W arszaw a 1935.

(4)

W kwietniu 1972 na sympozjum w Warszawie sporządzono bilans europejskich badań poświęconych Janowi Potockiemu. Materiały tego sympozjum (opublikowane w 1975 r. przez „Les Cahiers de Varsovie”) pozostają do dziś najobfitszym źródłem informacji. Rzecz ciekawa, iż podobna reakcja zdumienia po lekturze powieści Potockiego w Polsce (od r. 1847) i we Francji (od 1958) skierowała badaczy polskich i fran­

cuskich w przeciwnych kierunkach. W Polsce zacierano oryginalne cechy utworu w uogólniającym procesie myślowym (poszukiwanie modeli utworu), podczas gdy nowoczesne badania francuskie charakteryzuje re­

dukcja pola lektury samego utworu (sam utwór staje się modelem pe­

wnej struktury)7. Sprowadzać tekst do modeli ustalonych czy z tego tekstu zrobić model gatunkowy — dwie postawy rozbieżne, lecz równie zubożające.

Z uzasadnioną nadzieją Jean Fabre na zakończenie sympozjum war­

szawskiego stwierdził, że droga jest teraz otwarta do poszerzenia kie­

runków badań. Niestety brak jeszcze całego tekstu Rękopisu w języku oryginalnym 8, a ponadto nie rozwinięto w ogóle tematu znakomitego re­

feratu Jean Decottignies’go wygłoszonego na sympozjum warszawskim 9.

Rękopis potraktowany tam został jako tekst „polifoniczny” 10, gdzie mnożenie się głosów, interferencja tonacji prowadzą do perwersji, do rozkładu znaczenia słów i konfiguracji znaczeniowych. Tekst staje się grą, gdzie sam bohater opowiadając o własnej historii roztapia się stop­

niowo, gdzie materiał literacki (postać, czas, przestrzeń) i walory moral­

ne (w tym przypadku honor, miłość, religia) są wypowiedziane, a następ- Л1е zanegowane. Struktury i m otyw y konwencjonalne dostarczają tylko

„alibi pracy ściśle dotyczącej samego tekstu jako takiego, tzn. manipu­

lacji przedmiotami dyskursu”, który „zmierza do przemieszczenia pra­

widłowości narracyjnych i zawodzi oczekiwania tego czytelnika powieści, którego kultura wychowuje w każdym z nas” 11.

To właśnie ów czytelnik powieści („lecteur de romans”) wprowadził w impas opracowania badawcze dotyczące Rękopisu. Znaleziono w tej pow ieści m otyw y powieści fantastycznej, powieści podróżniczej, powieści edukacyjnej, powieści rycerskiej, powieści sentymentalnej; ujawniono także struktury Tysiąca i jednej nocy, Dekameronu; rozpoznano ton

7 T. T o d o r o v i I. B e s s i è r e traktują R ęk o p is z n a lezio n y w Sara gossie jak o m od el p ow ieści fantastycznej.

8 N ależy przypom nieć, że M.-E. Ż ó ł t o w s k a - W e i n t r a u b prow adzi od d łu ższeg o czasu bardzo pow ażne badania zm ierzające do opublikow ania całości tek stu oryginalnego na p od staw ie fragm entów odnalezionych w ostatnich latach.

9 J. D e c o t t i g n i e s , „D écam éron” et t e x t e poly phonique. „Les C ahiers de V arsovie” 1975, s. 191—202.

1 0 W rozum ieniu M. B a c h t i n a znanym z jego pracy P r o b l e m y p o e t y k i D o­

sto je w sk ie g o .

u D e c o t t i g n i e s , op. cit., s. 201.

4 — P a m ię tn ik L ite r a c k i 1985. z. 1

(5)

50 F K A N Ç O IS R O S S E T

Tristrama Shandy, Kubusia Fatalisty, wszystko bardzo słusznie, lecz mało skutecznie — Rękopis wciąż pozostaje nie zbadany w swojej isto­

cie. Każdy z tych modeli jest właśnie taką „prawidłowością narracyjną [régularité narrative]” i słuszne jest identyfikowanie ich w powieści Potockiego, pełnej znaków wskazujących na nawiązywanie do określonej struktury, do gatunku literackiego. Trzeba teraz zainteresować się tym,, co w Rękopisie zostało z jego źródeł, z tego niespójnego materiału, który tworzy ową powieść.

Pojęcie „gatunku powieściowego” okazuje się jednak kruche w mo­

mencie, gdy w imię tego samego pojęcia przypisuje się Rękopisowi np.

cechy powieści epickiej, powieści „szufladkowej” czy też powieści po­

dróżniczej, kategorii logicznie nieporównywalnych, skoro pierwszą cechu­

je tryb narracji, drugą forma czy konstrukcja, trzecią zaś zbiór tematów, figur czy motywów.

Przed paroma laty Gérard Genette zaprezentował na ten temat cie­

kawą — aczkolwiek zbyt upraszczającą — refleksję, dzieląc pojęcie ga­

tunku na trzy kategorie odpowiadające fundamentalnym elementom każdego utworu pisanego 12. Nazwał więc „trybami” lub „arcygatunkami”

kategorie arystotelesowskie zawierające „narrację czystą”, „narrację mieszaną” oraz „imitację dramatyczną”. Struktury określone przez formę, przez konstrukcję utworu (jak np. powieść „szkatułkowa” czy pow ieść w listach) noszą tu miano „typów”. Wyrazem „gatunek” wreszcie nazwał modele charakteryzujące się powtarzaniem pewnych tematów czy mo­

tywów.

Powieść i narracja

„W istocie nie wiem , kto mówi, a kto słucha [...]. To istny labirynt”·

(1 374). Takie słowa wypowiada geometra Velasquez w połowie tekstu.

Postać sama komentuje powieść, jakby w przypisie dodanym na margi­

nesie. Swoich refleksji (zob. też 1 357; 2 79—80) Velasquez nie kieruje do żadnej postaci tu obecnej. Wynikają one z ciągu powiązanych z sobą opowiadań i zadają czytelnikowi pytanie o statut narracji13. Wątpliwości snute przez Velasqueza można traktować jako wyznanie samej narracji, która nie da się zidentyfikować jako jeden wszechmocny głos i mani­

festuje jednocześnie swoje „ja” wielokrotnie pomnożone, a przez to nie­

zdolne ustanowić logikę opowiadania. Tekst jawnie odrzuca tryb „nar­

racji czystej”, który znajdujemy a contrario w niedokończonym (jak się

1 2 G. G e n e t t e , G enre s, ty p e s , m odes . „P oétiq u e” 1977, nr 39. Chociaż praca ta пде ogarnia w sposób zad ow alający całej złożonej p rob lem atyk i gatunków lite ­ rackich, p roponuje podział gatu n k ów odpow iadający in ten cjom m ojej w yp ow ied zi.

1 8 N ie chodzi tutaj o głęb ok ą a n a lizę sy stem u narracji w R ę k o p isie z n a l e z io n y m w Sara gossie, która w ym a g a ła b y sam a odrębnego, szczegółow ego opracowania.

(6)

wydaje) wierszu Puszkina Alfons siada na konia, gdzie poeta konstruuje pewnego rodzaju ideę syntetyczną powieści Potockiego, podkreślając em- blematyczną wartość motywów dominujących na jej pierwszych stroni­

cach 14. Jednocześnie i poprzez kontrast mon odia interpretacji Puszkina rzuca światło na złożoność systemu narracyjnego w Rękopisie.

Ślady „imitacji dramatycznej” w Rękopisie ujawniają się bez pomocy cudzego te k stu 15. Wszystkie bowiem postacie-narratorzy mają swoje imiona i nazwiska; pierwsza ich interwencja w opowiadaniu polega na przedstawieniu własnej genealogii16. Potem dopiero zaczynają o sobie opowiadać. Trudno więc o narratora bardziej jawnego, ściślej określo­

nego. Każdy z nich chętnie ujawnia wzory wychowawcze, które go ukształtowały, i występuje jako przedstawiciel określonej id eologii17.

Funkcje tych postaci w tekście Potockiego podobne są do funkcji postaci teatralnych: ich głosy pomnażają się tylekroć co punkty widzenia. Każda postać może określać kolejny system wiarygodności, a w system ie komu­

nikacji ciągle posiada status interlokutora; cała powieść jest ruchem wahadłowym między słuchaniem a mową. Historia samego Alfonsa ra­

zem z własnymi komentarzami bohatera (zob. też 1 36, 75, 104— 105, 127) działa jak pole refrakcji, które zmienia kierunek i znaczenie każdego w y­

głaszanego słowa. Poza tym strategia zwielokrotnienia sekwencji i postaci wprowadza pewną dwuznaczność, która kwestionuje tożsamości, miesza głosy, ale w ostatecznym rozrachunku koncentruje punkty widzenia.

Między dwoma biegunami pozostaje „narracja mieszana”. To określe­

nie jest rzeczywiście wygodne, gdyż pokrywa wszystko, co niejasne, i nie­

wątpliwie jest odpowiednie dla Rękopisu, będącego prawdziwą maszyną do opowiadania, rozbijającą normy trybu „narracji czystej”, czy też farsą szufladkową zbyt doskonale opowiadaną, ażeby się mieścić w ra­

mach „imitacji dramatycznej”. Jednakże w poetyce Arystotelesa od samej klasyfikacji ciekawsza jest ocena wartości; rozróżnia on gatunki wyższe od niższych. Gatunki niższe odnosi właśnie do „narracji miesza­

nej” podkreślając, że realizują się tak w komedii jak i parodii. Ażeby jakąś postać albo jakiś tekst naśladować, trzeba oczywiście podawać dwa

1 4 Zob. Ż u r o w s k i , op. cit. — F. B e ł z a , p osłow ie w: J. P o t o c k i , R u k o p is * n ajdion n aja w Saragosie. P ieriew ieł A. S. G o ł e m b a. M oskw a 1968.

1 5 Zob. G. S i g a u x , Les „P a r a d e s ” d e Jean P o to c k i e t la tr a d itio n du t h é â t r e d e la foire. „Les C ahiers de V arsovie” 1975. — T. К o w z a n, La parodie, le g r o ­ te s q u e e t l’a b su r d e dan s les „P a ra d e s” de Jean Potocki. Jw .

1 6 Np. w słow ach: „Ojcem naszym jest Jazir G om elez [...]” (1 18); „U rodziłem się w K ordow ie, gdzie ojciec mój żył w dobrobycie” (1 31); „Pochodzę ze staro­

żytn ej rodziny [...]” (1 40).

1 7 Oto przykłady tak ich w yp ow ied zi: „jak dalszy ciąg tej historii pokaże, [...]

w całym m oim w ych ow an iu n ajw ięcej zw rócono u w a g i na w yrob ien ie w e m nie poczucia honoru [...]” (1 12); „niebaw em u m iałyśm y praw ie cały K o ra n na p am ięć”

(1 19); „Gdy zacząłem szesn asty rok, ojciec p ostan ow ił nas przypuścić do tajem n ic k ab ały S e f i r o t” (1 117).

(7)

52 F R A N Ç O IS R O SS E T

głosy — jest gra i gra w grze. Ten mechanizm, stary jak śmiech jest podstawą narracji utworów współczesnych Rękopisowi. Po Don Kichocie jest to humor Tristrama Shandy, Kubusia Fatalisty, Toma Jonesa, Hum- phreya Clinkera itd., które to teksty są spokrewnione z powieścią Jana Potockiego.

P rzechodząc od B occaccia do C ervantesa, a n a stęp n ie do fran cu sk ich p o ­ w ie ś c i w . X V II i X V III [...], p o w ieść zabiera p o drodze i w ch łan ia satyrę, bajkę i portret. P ow ieściop isarz ukazuje się w p ierw szym rozdziale, gdziie zapow iada, n a w ią zu je z czy teln ik a m i kontakt, poucza ich i zap ew n ia o p raw d ziw ości op ow iad an ej historii. To w ła śn ie n a zw a łb y m p o d m i o t o w o ś c i ą p i e r w o ­ t n ą . N a stęp n ie w łą cza ją się po drodze p ostaci drugoplanow e, spotkane przez pierw szego narratora, k tóre p rzeryw ają rozw ój in trygi, by opow iadać sw oje w ła sn e niedole. To p o d m i o t o w o ś c i w t ó r n e , p od trzym yw an e i przyw ra­

cane do życia przez podm iotow ość pierw otn ą. Stąd niek tóre h istorie zostają p rzem yślan e p od w ójn ie i poddane in telek tu a liza cji drugiego sto p n ia. . . 1 8

Obdarzony tą „podmiotowością pierwotną” narrator posiada władzę krytyczną nad tekstem i w przypadku Rękopisu dwustopniowa narracja jest źródłem dwuznaczności, gdyż nie wiadomo, czy to Alfons, czy kolejni narratorzy panują nad opowiadaniem, którego są odbiorcami. Czy to Alfons z racji swego autorytetu pierwszego narratora decyduje o ukształ­

towaniu kolejnych opowieści, czy też owe opowieści stanowią tylko kolejne repliki historii bohatera? Jest i tak, i tak, jak w gabinecie luster, gdzie źródło obrazu wym yka się zwiedzającemu-czytelnikowi.

Konstrukcja powieści

Kompozycja Rękopisu budziła przez blisko 150 lat nieprzerwane za­

interesowanie krytyki. W 1859 r. Lucjan Siemieński rozpatrywał ze scep­

tycyzm em złożoność planu Potockiego.

N ie życzyłbym n ikom u n aślad ow ać tak zaw ik ła n eg o planu, jakiego P otocki trzym a się w sw o im rom ansie; ta k i tam b ow iem n a w a ł osób i zdarzeń, że czy teln ik n a jb y strzejszy n ie m ogąc ogarnąć całości czuje się nieraz znużony i w g n ie w ie cisn ą łb y książk ę, gd y b y za k ażd ym zn iecierp liw ien iem się n ow a jaka p o w ia stk a czarow n ym sposobem nie w ię z iła jego ciek a w o ści i uw agi. J est to raczej w ięc n iew y czerp a n y sk arb iec p ow iastek , a n ie całość obm yślana i rozu m n ie przeprow adzona, co dow odzi, że siła fa n ta zji górow ała w Potockim nad in n y m i siła m i duszy 19.

80 lat później Julian Krzyżanowski przedstawiał ten problem w spo­

sób nieco nowocześniejszy:

1 8 Zob. J .-P . S a r t r e , C z y m j e s t liter a tu ra ? W y b ó r s z k i c ó w k r y t y c z n o l i t e r a c ­ kich. W ybór A. T a t a r k i e w i c z , P rzeło ży ł J. L a l e w i c z . W arszaw a 1968, s. 270—271.

1 9 L. S i e m i e ń s k i , B o g a c tw o f a n t a z ji w ro m ansie . P o w ie ść Jana P o to c­

kiego. W: K i l k a r y s ó w z li t e r a t u r y i s p o łe c ze ń stw a .

(8)

A lfons ted y opow iadając o sw ych przepraw ach przytacza opow iadania in n ych osób, te zaś znow u pow ołu ją się na cudze, dzięki czem u R ę k o p is jest k lasyczn ym okazem rom ansu szkatułkow ego [...]. Innym i słow y, rom ans jest próbą m odnego dzisiaj rom ansu synchronistycznego, co osobliw sza, uczony autor dla struktury tej [...] u siło w a ł n aw et znaleźć form ułę algebraiczną,

„w ym yślić rubryki podobne do tych, jakich u żyw ają do oznaczenia postęp ów geom etryczn ych ” 20.

Krzyżanowski wprowadza powieść Potockiego w grupę tekstów „szka­

tułkowych” czy „szufladkowych” i ta sama etykietka pozostaje, gdy Todorov (i wielu innych) ocenia Rękopis (obok Tysiąca i jednej nocy) jako jedną ze „słynniejszych manifestacji — którą można nawet uważać za przykład skrajny [...] szkatułkowości” 21. Powieść Potockiego jest po­

dana jako wybitny przykład przedstawiający (według Todorova) pewien typ konstrukcji literackiej.

Przy bliższej analizie wydaje się jednak, że dzieło Potockiego w y­

myka się wzorowi, który miało reprezentować. Oczywiście „szkatułko- w ość” prezentuje się natychmiast jako mechaniczny system opowiada­

nia, a postacie spotykane najpierw przez Alfonsa (dzięki przypadkowi, który później okaże się machinacją), jak i postacie gromadzące się wokół ogniska Cyganów, stanowią to, co Todorov nazywa „człowiekiem-opo- w ieścią” 22.

Pierwsze „dni” Rękopisu skonstruowane są na zasadzie systemu spot­

kań, które wywołują kolejne opowieści, kontynuowane tego samego dnia lub przerywane przez nowego przybysza albo przez nastanie nocy. Potem w szyscy tworzą kółko stanowiące cały wachlarz różnorodności „czło- wieka-opowiadania”. Każdy opowiada historię własną i swojej rodziny, zawierającą kolejne opowieści, których ilość waha się między zero a nie­

skończonością. Powieść nie realizuje wprawdzie całej potencjalności hi­

storii Avadora, „człowieka-opowieści” par excellence, lecz system jej został przez geometrę odsłonięty:

W szystk ie przygody C ygana zaczynają się po prostu i słuchacz sądzi, że w k rótce dopatrzy się końca; tym czasem nic z tego: jedna historia rodzi drugą, z której w y w ija się trzecia, coś na k ształt tych reszt ilorazów , które w p ew n ych przypadkach m ożna dzielić aż do nieskończoności. [1 397]

Całość jest nam podana przez Alfonsa van Worden, narratora, słu­

chacza i komentatora historii własnej oraz wszystkich historii w niej za­

wartych. Jak w Tysiącu i jednej nocy, każda postać jest potencjalną opowieścią, a właściwie jeszcze więcej, gdyż człowiek-opowieść staje się sam słuchaczem i komentatorem. On to, jak np. wścibska Rebeka co­

dziennie włącza maszynę do opowiadania, gra na łatwowierności Alfonsa

20 J. K r z y ż a n o w s k i , Historia liter a tu ry polskiej. W arszaw a 1939, s. 438.

21 T. T o d o r o v , L udzie-opowieści. P rzełożył R. Z i m a n d. „Pam iętnik L ite­

ra ck i” 1973, z. 1.

22 Zob. ib idem , s. 274.

(9)

54 F R A N Ç O IS R O S S E T

(i czytelnika) i wystawia go na próbę, on okazuje się na koniec człon­

kiem tej „potężnej organizacji” kierującej przeprawami Alfonsa i ro­

dzącej ten niezw ykły łańcuch opowieści. Narratorzy w Rękopisie grają swoje role kpiąc sobie z konwencji, jak i zresztą ze swych słuchaczy.

Według Todorova, opowiadania „szkatułkowe” mogą być albo wynikiem przybycia nowej postaci, albo służą za „ilustrację”, za argumenty „w potocznych rozmowach” 23. To prawda, że część opowieści cyklu Avadora jest konsekwencją pojawienia się nowej postaci, i prawda, że opowieści o charakterze pedagogicznym, które Don Inigo Velez czyta młodemu Alfonsowi („dzień” 3), stanowią argu­

m enty wychowawcze. W istocie jednak opowieści Rękopisu pozostają niezależne od wym agań gatunkowych, ponieważ każda nosi w sobie swoje uzasadnienie — jest w początkowej części powieści wariantem historii głównego bohatera. W toku opowiadań maszyneria nabiera roz­

pędu: od „dnia” 12 m amy do czynienia już tylko ze złożoną kombinacją wariacji i odbitek poszczególnych elem entów komponujących karykatu­

ralną postać Alfonsa (obraz ojca, wychowanie, doktryna, honor, pogwał­

cenie zasad, itd.) i charakteryzujących jego przygody (kuszenie, podróż, próba, widmo, maska, trawestacja, wątpienie, warsztat powieści „grozy”, obraz kobiety itd.). „Szkatułkowość” opowieści Rękopisu bynajmniej nie jest schematyczna lub mechaniczna, lecz wynika z cyklicznego systemu powrotów, ech i aluzji, w którym narrator jest instrumentem świadomym swej roli i pozycji wobec własnej opowieści. Docieramy do tego, co Todorov nazywa apogeum tej konstrukcji osiągniętym w momencie, gdy

„opowieść ramowa gdzieś na piątym lub szóstym szczeblu ujmuje w ra­

m y samą siebie”. To jest „samoobramowanie” 24. Borges entuzjastycznie opisał to zjawisko przy nocy 602 perskiego zbioru: „najbardziej czaro­

dziejskiej ze wszystkich nocy”.

W tedy to król sły szy z u st k rólow ej sw ą w ła sn ą historię. S łu ch a opo­

w ie śc i in icjaln ej, obejm u jącej w szy stk ie inne, która — w sposób m on stru al- I n y — obejm uje sam ą siebie..,. N iechaj w ię c królow a opow iada, zaś znierucho­

m ia ły król n iechaj po w ie k w ie k ó w słu ch a urw anej h istorii T ysiąca i je d n e j nocy, od tej c h w ili n iesk oń czon ej i toczącej się w k oło. . . 2 5

Słowa Borgesa mogą także odnosić się do doświadczenia Alfonsa, który ponownie, teraz jako słuchacz, przeżywa własne przygody. Ta sama historia powtarza się, lecz jakieś powątpiewanie tkwi w świado­

mości narratora obdarzonego tym krytycznym dystansem, którego właś­

nie brakuje królowi perskiemu:

2 8 Zob. W. S z k ł o w s k i , O prozie. T łu m aczył S. P o l l a k . T. 1. W arszaw a 1964, s. 196— 203.

2 4 T o d o r o v , L u d z ie - o p o w i e ś c i , s. 276.

2 5 J. L. B o r g e s , L e s t r a d u c te u r s des „Mille et une n u its ”. W: Discussions.

P aris 1966. F ragm en t w przekładzie p olskim R. Z i m a n d a w: T o d o r o v , L u d zie - - o p o w ie ś c i, s. 275.

(10)

Z nalazłszy się sam jeden, zacząłem przyw odzić na pam ięć opow iadanie P aszek a. W istocie pod p ew n ym i w zględam i przypom inało ono m oje w ła sn e przygod y. [1 38]

O strzeżony przez Alfonsa, czytelnik podejrzewa tu jakieś oszustwo i tekst potwierdza jego wątpliwości, ukazując po kolei zagęszczenie zwier­

ciadeł, masek, trawestacji i przebrań. Obnażenie chwytu kwestionuje sam chwyt i rozbiera tekst z jego przebrania. „Szkatułkowość” okazuje się parodią „szkatułkowości” i w tym momencie Todorov zdaje sobie sprawę z tego·, że jego model wym yka mu się z rąk. O pięciostopniowym obramowaniu opowieści cyklu Avadora pisze, że „przejścia ze szczebla na szczebel tworzą w Rękopisie efekt komiczny” 26. Rękopis staje się teraz niewygodnym modelem i dlatego pewnie Todorov nie będzie już o nim dalej wspominał.

Patrząc na rozwój tego chwytu powieściowego w literaturze euro­

pejskiej od Dekameronu i Opowieści kanterberyjskich do Tristrama Shandy poprzez Gil Blasa można zauważyć, iż po ugruntowaniu się — ulega on kompletnemu zniekształceniu, spowodowanemu naturalnym procesem zużywania się gatunków literackich. Przy przejściu od formy wyższej do formy popularnej chwyty nabierają funkcji komicznej. Li­

teratura uświadamia sobie własną moc ludyczną. W zbiorach baśni orien­

talnych i w Dekameronie był to odkrywczy sposób przekazywania fol­

kloru. Idąc po linii Sterne’a i jego poprzedników Potocki przekazuje już refleksję krytyczną o tym sposobie twórczym. Tu, gdzie króluje parodia i zabawa, czytelnik wykrzykuje wraz z Alfonsem van Worden: „Naduży­

cie tych słów, którymi szastał z taką pewnością siebie, pomieszało w szystkie moje m yśli” (1 75).

Powieść szkatułkowa doskonale reprezentuje to, co Jean Rousset na­

zyw a estetyką „linii w ężowej”, tak charakterystyczną dla powieści XVIII wieku 27. Jak gdyby nie śmiąc już pisać prawdziwej powieści, autor cho­

w a się za parawanem chwytów pozornie oryginalnych, a w gruncie rze­

czy skonwencjonalizowanych, wśród których fikcja znalezionego ręko­

pisu nie jest najmniej istotna. Toteż w swej przedmowie Potocki nie zapomina pozbyć się odpowiedzialności za własny tekst:

T ylko na podłodze, w kącie, zauw ażyłem k ilk a zapisanych zeszytów . [...]

B ył to rękopis hiszpański [...]. O sądziw szy, że rękopis utracił na zaw sze p ra­

w o w iteg o w łaściciela, bez w ahania w ziąłem go ze sobą.

H iszpanie [...] na koniec zw rócili się o radę do kapitana. Ten, rzu ciw szy okiem na zeszyty, osobiście m i podziękow ał za ocalenie dzieła, do k tórego p rzy w ią zy w a ł w ielk ą w agę, rękopis bow iem zaw ierał historię jednego z jego przodków . [...] U proszony przeze m nie, tłum aczył rękopis na język francuski, ja zaś zap isyw ałem jego słow a. [ 1 5—6]

2 8 T o d o r o v , Lu dzie-opowieści, s. 276.

2 7 Zob, J. R o u s s e t , Forme et signification. Paris 1964 (zw łaszcza rozdz. Le ro - tn a n par lettre).

(11)

56 F R A N Ç O IS R O S S E T

Tak więc to czysty przypadek przekazuje nam tekst, ten sam przy­

padek, który zwraca potomkowi Alfonsa (oczywiście również kapitanowi) rękopis rzekomo kiedyś napisany, rzekomo zaginiony i rzekomo odnale­

ziony. Co więcej, tekst ten jest tylko przekładem przedyktowanym przez jakieś ,,ja”, które za pośrednictwem kilku pokoleń oddaje Alfonsowi to, co było jego własnością. Chwyt literacki znalezionego rękopisu zostaje

„rozbrojony” w tym „procesie inflacyjnym ”, gdzie rękopis jest kolejno znaleziony, odzyskany, przetłumaczony i przepisany pod dyktando po­

tomka autora. Przedmowa tworzy w ten sposób jakby figurę inaugura­

cyjną całej powieści, gdzie proces zwielokrotnienia jest podniesiony do n-tej potęgi przez amplificatio chwytu znalezionego rękopisu.

Identyczną strategię zastosował Sm ollett w W ypraw ie Onufrego Clinkera, gdzie zasady budowy powieści w listach są tak wyeksponowane, że stają się właściwą, istotną treścią powieści; wątki opowiadania są jedynie pretekstami i chw yty ujawniają się same (rozładowując sią·

w konsekwencji). Książka okazuje się symfonią, gdzie linie przeplatają się, mowa jest rozerwana, punkt widzenia i ton zmieniają się ciągle,, dygresja jest istotą postępowania, styl jest łamany i płaszczyzny bez przerwy przestawiane. Tutaj sięgamy istoty tej powieści w listach, która uwolniona od swych listów, staje się podobna do powieści Potockiego, uwolnionej od jej szufladek. Zresztą autor Rękopisu nie zapomina w łą­

czać do swych opowieści listów cytowanych przez Avadora, jak gdyby znał je na pamięć. W historii Leonory np. efekt wym iany listów między Avadorem a hrabiną d’Avila („dzień” 55) polega tylko na odroczeniu wypowiedzi, na dawaniu głosu nieobecnej postaci, na ujawnieniu sedna intrygi, jak w odezwaniu się aktora na stronie. Przede wszystkim jednak jest to kolejna gwarancja wiarygodności opowieści Naczelnika Cyganów..

Powieść listowa i powieść „szkatułkowa” najlepiej reprezentują euro­

pejską estetykę literacką XVIII wieku. Głębokie ich znaczenie nie tkwi jednak w samych formach konstrukcji, które ją charakteryzują, lecz polega na tym, że pokazują one materiał, warsztat powieściowy jako podtekstowy wątek powieści. W przypadku Rękopisu, a także u Smolletta czytelnik dosięga istoty tekstu parodystycznego dopiero wtedy, gdy usu­

wa chw yty konstrukcji z pierwszego planu. Z tym że jak Kubuś Fata- lista — wielki mistrz akcji odroczonej i suspensji — Alfons posługuje się w swym pseudodzienniku wszelkim i tajnikami powieści w odcinkach, tj. tego typu powieści, który przez pół wieku z górą rozwijał się bez nazwy, na marginesie oficjalnej literatury, aby się ukazać publicznie do­

piero w połowie w. XIX, pod piórem Souliégo, Suego, Févala, Dickensa, Prusa czy Sienkiewicza. Czytelnik Rękopisu, jak abonent dzienników, np.

„La Presse” czy „Le Siècle”, otrzymuje 66 porcji, mogąc rozdzielić ich lekturę na tę samą ilość dni; tak to zresztą zrozumieli miłośnicy naiw­

(12)

nych biografii sensacyjnych, którzy twierdzili, że Potocki napisał swą powieść po to, ażeby zabawiać chorą żonę codziennym czytaniem!...28 Nie trzeba podkreślać efektów retardacji wynikających ze „zwielo­

krotnionego obramowania” opowieści Rękopisu. Przypomnijmy choćby tyle, że przygody Avadora rozpoczęte w „dniu” 12 sięgają końca dopiero w „dniu” 61, zawierając w sobie nie mniej jak 17 opowieści obramowa­

nych — z kolei stanowiących ramę. Pierwszą opowieścią, którą przerywa noc, jest historia Zota:

O puścił nas w ięc prosząc o pozw olenie odłożenia na jutro d alszego ciągu historii. W szelako to, com dotąd usłyszał, m ocno m nie zastanaw iało. [1 75]

Urywanie się ciągu zmusza czytelnika, podobnie jak Alfonsa, do za­

stanowienia się nad cząstką opowieści. Chwyt ten, tak zapoczątkowany, rozwijać się będzie przez cały cykl Avadora, głównie pod wpływem wścibskiej Rebeki. Dialog, nawiązany między młodą Żydówką a Alfon­

sem pod koniec „dnia” 15, odtwarza dokładnie mechanizmy psycholo­

giczne, które trzymają w napięciu czytelnika powieści w odcinkach:

— W istocie — rzekła R ebeka — przykro mi, że przerw ano n aczeln ik ow i opow iadanie. Z ostaw iliśm y hrabiego leżącego w szrankach i jeżeli do jutra nikt go n ie podniesie, lękam się, by nie b y ło za późno.

— N ie obaw iaj się — przerw ałem — i bądź pew na, że bogacza n ie tak łatw o opuszczą; m ożesz zaufać jego służbie.

i — M asz słuszność — m ów iła Żydów ka — zresztą to m nie niepokoi; ch cia ła ­ bym d ow iedzieć się nazw iska w yb aw cy i czy to jest ten sam tajem n iczy śpiew ak. [ 1 2 1 0]

Opowiadanie pełne przeskoków i niepewności, którego bohater ciągle stoi przed czymś, co można wygrać lub przegrać, wątek tak prosty, że czytelnik może śmiało usiłować wyobrazić sobie, co nastąpi, lecz tak bogaty, że wachlarz możliwości pozostaje szeroko otwarty. Oto zasady um iejętnie przez autora stosowane, ażeby pobudzać ciekawość Rebeki, której niecierpliwe prośby uzasadniają kolejne zabieranie głosu przez Naczelnika Cyganów (zob. 1 225, 235, 361 n.). Społeczne obowiązki Ava­

dora jako naczelnika Cyganów wciąż ograniczają czas jego mówienia (zob. 1 223, 232, 280 n.), tak samo jak rygory topograficzne doprowadziły do tego, że Sue np. podzielił swą Mathilde na 89 porcji jednakowej dłu­

gości. Alfons, wyobrażający czytelnika Rękopisu, wątpi jednak w szcze­

rość niecierpliwości Rebeki, wyobrażającej czytelnika powieści w odcin­

kach. Oto ciąg dalszy tego samego dialogu:

A leż zdaw ało m i się — zaw ołałem — że P ani w iesz o w szystkim !

— A lfo n sie — odparła — nie w spom inaj mi w ięcej o naukach k a b a listy cz­

nych. [ 1 2 1 0]

2 8 Zob. P. W i a z i e m s k i [i inni], P u szk in w e w s p o m n ien ia ch sw o ich w s p ó ł ­ czes nych. T łu m aczyli I. T u w i m i J. S ł a w i ń s k i . W arszaw a 1955, s. 120.

(13)

58 F R A N Ç O IS R O S S E T

Dalej bohater zastanawia się nawet nad uczciwością zamiarów Ży­

dówki:

W ydało m i siię, że R ebeka d rw i z nas w szystk ich . O dkryłem w jej charak­

terze coś szyderczego i w ątp iącego. P om yślałem , że k to w ie, czy n ie m ogłaby nam op ow ied zieć przygód w ca le o d m ien n ych [...]. [1 375]

Powstaje w tym momencie pytanie: czy nasza konsumentka powieści w odcinkach sama nie kieruje rozwojem narracji? W końcu nie dziwimy się, gdy ona właśnie podkreśla defekty stworzonej przez Potockiego po­

wieści w odcinkach:

Z ap ew n e — p rzerw ała R ebeka — ciągłe n iesp od zian k i czynią opow iadanie m ało zajm ującym , gd yż n igd y n ie m ożna zgadnąć, co po czym nastąp i. [1 375]

Porwany galopującym tokiem powiązanych z sobą opowieści, czytel­

nik nagle zatrzymuje się, zastanawia się i zawraca: gdzie się znajduje?

Zgubił się w tej przesadnie zawikłanej opowieści. Oto zaprawdę naj­

bardziej nieszczęśliwa przygoda czyhająca na czytelnika powieści w od­

cinkach, który wpadł w zasadzkę własnej ciekawości. Wracają wtedy na pamięć pełne zawodu słowa Lucjana Siemieńskiego: „nie mogąc ogar­

nąć całości czuje się nieraz znużonym”.

Tematy powieściowe

W swej Idée sur les romans (przedmowa do Zbrodni miłości) markiz 'de Sade podaje definicję powieści współczesnej Rękopisowi: „Powieścią nazywa się utwór fabularny, którego tworzywem są najosobliwsze przy­

gody życia ludzkiego” 29. Markiz powołuje się na estetykę niezwykłości, w imię której w końcu XVIII w. powieść wolnomyślna lub podróżnicza pojawia się w miejsce powieści sentym entalnej czy romansu pasterskiego, powieść fantastyczna zastępuje powieść przygodową także rycerską i edu­

kacyjną, powieść ezoteryczna zaś — filozoficzną; rozwija się też powieść

■egzotyczna w guście orientalnym. W powieści Potockiego dostrzec można

• bez większego trudu elem enty sygnalizujące powiązanie z tym, co na­

szywane bywa gatunkiem powieściowym, kategorią wyznaczaną przez zespół tematów, obrazów i sekwencji semantycznie spójnych. „Powieść fantastyczna”, „czarny romans” — oto jakich określeń używa ostatnio .krytyka w odniesieniu do Rękopisu. Roger Caillois, „przybrany ojciec”

tekstu francuskiego, pisze nawet w przedmowie do jego drugiego wyda­

nia (z 1967 r.) o „światowej antologii fantastyki pojmowanej jako m u­

zeum powszechnego horroru”. Todorav i Bessière usiłując określić lite­

raturę fantastyczną na płaszczyźnie teoretycznej cytują obszernie Ręko­

2 9 D. d e S a d e , L e s C r im e s d e l’amour. Paris 1971, s. 14. W przekładzie

•polskim J. Ł o j k a przed m ow a n ie ste ty została pom inięta. Szkoda w ielk a , bo tek st . jest bardzo ciekaw y.

(14)

pis, który uważają za model tego gatunku30. Jedni więc przedstawiają powieść powołując się na gatunek, a inni mówią o gatunku powołując się na powieść. Należy sprawdzić podstawy tych wypowiedzi, lecz naj­

pierw nasuwa się pytanie: na czym polega „fantastyczność” Rękopisu?

Określmy gatunek „fantastyczny” — w sposób bardzo ogólny — jako punkt załamania się systemu prawdopodobieństwa, jako miejsce konflik­

towe, gdzie rzeczywistość „realna” spotyka się z „nadrealną”. Publikując Zamek w Otranto (1764) Horace Walpole zainicjował gatunek nazwany później „powieścią gotycką” — zgodnie z podtytułem tej powieści:

A Gothic Story. Powieść gotycka rozpoczyna się więc odtworzeniem tła,

•czynów, cudów i motywacji psychologicznych (miłość, wierność, odwaga, rycerski kodeks honorowy) znanych z epopei średniowiecznej. W ykony­

wano operację prostą: wystarczyło zastępować konwencję powieści ry­

cerskiej realistycznym systemem prawdopodobieństwa, ażeby zmienić cudowność w gotycyzm (czy „fantastykę”).

Rękopis jest także dłużnikiem powieści rycerskiej:

gdy król don F ilip V raczył zaszczycić m nie godnością kapitana w gw ard ii w a llo ń sk iej, św ięte praw a honoru nakazują m i udać się najkrótszą drogą do M adrytu, chociażby była ona zarazem najniebezpieczniejsza. [1 8]

Tylko dlatego, że jest zobowiązany „świętymi prawami” wierności, posłuszeństwa i honoru, dlatego, że go nauczano, iż odwaga jest cnotą najwyższą, Alfons wchodzi do Sierra Morena, gdzie na niego czyhają wszelkie przygody, o których nam opowiada. Tam przy ognisku Cyga­

nów podobne prawa kierują działaniami grandów hiszpańskich, kawale­

rów maltańskich i innych ludzi szlachetnie urodzonych — ku radości czytelnika będącego amatorem krwawych pojedynków. Lecz ledwo usta­

lone, prawa te ulegają burleskowej deformacji, gdyż bohater-narrator w ygląda na smarkacza 31, a jego ojciec, wielki prawodawca, również jest przedstawiony z groteskową przesadą 32. Kapitan-rycerz Alfons van Wor­

den jest gołowąsym Lancelotem, a jego ojciec karnawałowym Królem Arturem.

66 dni Alfonsa van Worden na Sierra Morena: przestrzeń i czas są znakomicie określone, przynajmniej pozornie, ponieważ liczba posiada oczywiście wartość symboliczną określającą raczej nieskończoność (czy czas cykliczny), a miejsce ma już w literaturze swą historię, do której

8 0 T o d o r o v , In trodu ction à la littéra tu re fantastique. — B e s s i è r e , op. cit.

8 1 Św iad czą o tym np. słow a: „jeżeli król zaszczycił w as stopniem kapitana, za n im n a jlżejszy m ech n ie uczynił tego sam ego zaszczytu brodzie W aszej M i­

ło śc i [...]” ( 1 8).

8 2 P rzykładem tego je st choćby n astępujące zdanie: „W w ojsk u h iszpańskim o b o w ią zy w a ł podów czas kodeks honorow y, ustalony z n adzw yczajną drobiazgo- w ością, który m ój ojciec jeszcze za n iedostateczny u w ażał” (1 40; zob. ró w n ież 1 41— 56).

(15)

60 F R A N Ç O IS R O SS E T

autor niewątpliwie nawiązuje 33. W ciągu opowiadań znaki orientacyjne w czasie i przestrzeni zacierają się. Pozostaje logika nieokreślonego, po­

dobna do logiki charakteryzującej powieść epicką czy baśń cudowną 34, Są tu także te same próby, z którymi spotyka się bohater powieści ry­

cerskiej — pozorna śmierć, zmiana imion, oszukiwanie, magiczne meta­

morfozy, które ciągle kwestionują tożsamość postaci i bohatera, z tym że ten bohater angażuje się w trudne, bardzo poważnie potraktowane dochodzenie do prawdy, podczas gdy czytelnik Rękopisu widzi tylko przebrania i maski komediowe, spogląda w zwierciadło dające wielorakie efekty, którego ostateczne odbicie pokazuje samą powieść w trakcie jej tworzenia. Ta okoliczność zmienia całkowicie sens nagłych przeskoków w ciągu opowiadania, typowych dla powieści rycerskiej. Wyższa instan­

cja (los, Eóg) kieruje przygodami bohatera i łamie logiczny porządek wydarzeń, sprawiając nagłą niespodziankę czy cud. Wszystko dzieje się w świecie zamkniętym, posiadającym własne prawa, w którym siły nad­

przyrodzone należą do sfery prawdopodobieństwa, do naturalnego po­

rządku. Tak samo jest z Alfonsem, tylko że czasownik „wydawać się”·

zastępuje „być” — i wyższa instancja (owa „potężna organizacja”), wład­

czyni całej machinacji jest na pewno tylko ziemska. Nadrzeczywistość jest owocem komicznego złudzenia; m otyw y powieści rycerskiej ulegają tej samej deformacji: Hermosito (postać o mówiącym im ien iu 35) paro­

diuje ideał chevalier servant i powoduje w końcu nieszczęście swej damy 36. Czy to przysięga, czy to zakaz, czy to kodeks honoru — w szyst­

ko ma tę samą wartość co kodeks miłosny stosowany w Grenadzie (1 237— 238) — jest śmieszną maskaradą.

„Pustelnik [...] zdawał mi się być narzędziem Gomelezów dla doświad­

czenia mojej stałości” (1 127— 128) — mówi bohater. Tak więc przygody Alfonsa stanowią serię prób. Idzie o jego odwagę, o jego zimną krew r o jego poczucie honoru i danego słowa; swoistemu egzaminowi poddana też jest jego wierność religii chrześcijańskiej37. Honor zostaje uratowa­

ny, lecz egzamin dotyczący religii okazuje się absurdem: zdanie egzami­

nu polegałoby na odstępstwie od religii chrześcijańskiej! Alfonsowi po­

zostało jedynie słuchać cierpliwie cudzych opowieści. Teraz to czytelnik zdaje egzamin, najprzyjem niejszy, jaki może być, i bogaty w naukę:

„tym razem przyjemność połączona była z nauką” (2 360). Słowa przy­

3 3 Zob. J. M a n u e l , El conde Lucanor. S e v illa 1575. — N. G. L e v i s , Mnicha P rzełożyła, w stęp em i o b jaśn ien iam i opatrzyła Z. S i n к o. W rocław —K raków 1964. — S. M. d e C e r v a n t e s , P r z e m y ś l n y sz la chcic Don K ic h o t z M a n c z y - T łu m aczyli A. L. C z e r n y i Z. C z e r n y . W arszaw a 1955.

3 4 Za przykład m ogą tu p osłu żyć słow a: „spostrzegłem m oje d w ie C yganki, [...}

zu p ełn ie podobne do E m iny i Z ibeldy. [...] jednak w c a le n ie były m oim i k u zyn ­ k a m i” (1 147).

!S W język u h iszp ań sk im h erm oso znaczy: pięk n y, doskonały.

3 6 Zob. rozdz. H istoria k s i ę ż n e j M edina Sid onia („dni” 27, 28, 29).

8 7 P ię k n a E m ina ośw iadcza m u: „N ie m ożem y zostać tw o im i m ałżonkam i, c h y b a że uznasz praw o P rorok a” (1 25).

(16)

branego ojca Alfonsa, Wielkiego Szejka Gomelezów, podkreślają z kolei pedagogiczną wartość każdego opowiadania.

Czy chodziło więc o nauki dla Alfonsa? Czyżby przygody młodego kapitana miały jeszcze coś wspólnego z powieścią edukacyjną? Jest to tylko kolejny dług spłacony przez Potockiego swej epoce oraz własnym, niezw ykłym umiejętnościom czytelniczym. Każda postać w Rękopisie opo­

wiada własną historię, panując nad swoim opowiadaniem i będąc przez to w stanie podkreślać albo też przemilczać którykolwiek ułamek tego, co przedstawia jako swoje życie. Wydaje się jednak, że istnieją tu ścisłe zasady gry, gdyż każdy opowiadający zaczyna od ujawnienia swej toż­

samości polegającej (oprócz imienia, nazwiska i genealogii) na pewnym wykształceniu przekazanym przez ojca — uosobienie autorytetu i w ie­

dzy 38. Ten podstawowy schemat ulega naturalnie pewnym odmianom deformującym. Velasquez np. stał się geometrą bez wiedzy ojca, który pragnął syna uchronić przed nieszczęściem w ie d z y 39. Pandesowna-Ava- doro stał się naczelnikiem Cyganów i zawodowym gawędziarzem dla­

tego, że został wyrzucony z domu przez ojca (jedną z bardziej grotesko­

w ych postaci w dziele Potockiego) i przez to wykształcony w szkole po­

dwórek i krętych uliczek. Postać ojca pojawia się w Rękopisie w nie­

skończonej ilości wariacji i obrazów zawsze karykaturalnych i konwen­

cjonalnych. Pierwszym sobowtórem Jana van Worden (ojca Alfonsa) jest pustelnik, którego Alfons spotyka już w „dniu” 2: „Uścisnął mnie z oj­

cowską troskliwością i rzekł: — Wejdź, mój synu, czym prędzej [...]”

<1 30). Sobowtór ten jednak zdradza swój model: pustelnik podważa znaczenie zasad kodeksu honorowego.

O dpow iedziałem , że historia ojca Zota przypom ina m i to, co przed dw om a dniam i sły sza łem od p ew n ego pu steln ik a, który utrzym yw ał, że cnoty opierają się dziś na d aleko p ew n iejszych podstaw ach n iż poczucie honoru. [1 75]

Przykład ojca Zota — słynnego bandyty zawsze wiernego danemu słow u — mąci rzeczywiście klarowność nauki, którą Alfons został obda­

rzony przez ojca:

D ziw iło m nie, że ciągle w y ch w a la ł honor, subtelność i n ieposzlakow aną uczciw ość ludzi, którzy pow inni b yli za łask ę uw ażać, gdyby ich ty lk o po­

w ieszon o. N adużycie tych słów, którym i szastał z taką pew n ością siebie, po­

m ieszało w szy stk ie m oje m yśli. [1 75]

Później, gdy opadną maski, tekst odsłoni się jako powieść antyeduka- cyjna. Pustelnik okazuje się przybranym ojcem Alfonsa już wtajem ni­

czonego, przybranym ojcem, którego machinacje zniweczyły solidne,

8 8 O w y so k im au torytecie w iązan ym z postacią ojca św iad czy np. opow iadanie R ebeki: „N atenczas na tronie z kości słon iow ej ukazał się mój ojciec. W zrok jego z a g n iew a n y przejął m nie zgrozą; m yślałam , że n ie przyżyję p ierw szeg o w yrazu, ja k i w yjd zie z jego ust” (1 185).

8 9 B ohater w spom ina: „Ojciec przysięga, że nigdy nie będę uczył się m a te­

m atyk i, natom iast będę um iał tań czyć” (1 269).

(17)

62 F R A N Ç O IS R O S S E T

ojcowskie wykształcenie młodego oficera.

Książka jako przekaźnik wiedzy wspiera ojca w dziele wychowania syna. Przed próbami, którym został poddany w drodze do Madrytu, Alfons zdaje egzamin z komentowania tekstów pouczających, napisanych niegdyś przez pradziadka ojca i czytanych teraz przez spowiednika matki. Lecz stosowanie tych tekstów w celach wychowawczych kończy się dla księ- dza-nauczyciela niepowodzeniem, gdyż sam ojciec niejednokrotnie prze­

rywa czytanie, ograniczając nauki z niego płynące — jedynie do kształ­

towania oficerskiego morale 40.

Mamoun (kolejna postać ojca) uczył kabały swoje dzieci, Pedra i Re­

bekę, które posiadły od tego czasu wiedzę wyższego rzędu, czerpaną ze św iętych ksiąg. Tymczasem ton groteski pozbawia owe księgi wszelkiej wartości pedagogicznej:

N aprzód dał nam do rąk S e fe r Zohar, czy li tak zw aną Jasną K się gę, z k tó ­ rej n ic n ie m ożna zrozum ieć, tak d alece jasność dzieła ślep i um ysł p atrzących.

N a stęp n ie za głęb ialiśm y się nad S if ra diz eniu tą, czy li T a je m n ic z ą księg ą, w k tó rej najzrozu m ialszy okres m oże w yb orn ie u jść za zagadkę. N a k on iec p rzy stą p iliśm y do Id r a R a b b a i I d r a Zu tta , to jest do W ielkiego i Małego S a n ­ h e d ry n u . [1 1171

Tak samo święte księgi egipskie nie mogą być podstawą jednolitej doktryny:

W reszcie, w sz y stk ie pism a Thota p ełn e są ciem n ej i dw uznacznej m eta ­ fizy k i, którą m ożna różn ym i sposobam i tłu m aczyć. [2 34]

Poza tym opowieści same podane są w odniesieniach do świata ksią­

żek:

Tu p rzerw ałem n aczeln ik ow i, m ó w ią c mu, że p rzeglądałem u k a b a listy op ow iad an ia H ap p eliu sa i żem w nich znalazł przygodę nader do tej podobną.

— To być m oże — odrzekł n aczeln ik — że R om ati n au czył się sw o jej h istorii z tej książki, a n a w et że ca łk iem ją zm yślił. W szelako opow iadanie jeg o w ie lc e przyczyn iło się do p od n iecen ia w e m nie ch ęci do podróży, a zw łaszcza n a d ziei doznania sam em u rów n ie n ad zw yczajn ych przygód, co zresztą zo sta ło ty lk o nadzieją. [ 1 181]

B óg natu ry p rzyjął nasze p rzysięgi, a rum iana zorza nas p ob łogosław iła.

Ś w ia d k a m i n a szy m i b y ły ptaszki, śp iew a ją ce z rozkoszy na w id o k naszego- szczęścia. Tak to zach w ycająca L inda M ora stała się m ałżonką m ężnego F u e n de R ozas, zresztą w szy stk o to jest w yd ru k ow an e. [1 223]

Powieść edukacyjna staje się podobna do katalogu jakiejś biblioteki.

To książki mówią głosem różnych postaci, jak np. Elwiry i Lonzetta,.

którzy jawnie odtwarzają przygody Lindy Mory i Fuena de Rozas (czy też Pawła i Wirginii). Powieść sentymentalna jest tu reprezentowana

4 0 „Tu ojciec m ój p rzerw ał teo lo g o w i i zw racając się do m nie, rzekł: — S yn u . m ój, A lfo n sie, czy zląk łb yś się, gd yb yś b y ł n a m iejscu T rivu lcja?” ( 1 51); „Tu.

m ój ojciec, przeryw ając sp ow ied n ik ow i, obrócił się do m n ie i rzekł: — Synu m ój,.

A lfo n sie, czy zląk łb yś się, gd yb yś był na m iejscu L a n d o lfa ? ” (1 55).

(18)

przez postaci tego tekstu, pełnego egzaltowanych uczuć, łez na zamówie­

nie, niemożliwych, lecz nierozłącznych par oraz idealnych miłości:

M iłość w yd ała m i się zachw ycająca w rysach M ulata Tanzai i Z ulejki, m usiała być jednak daleko pow abniejsza, gdy ożyw iała p ięk n ego L onzeta i czarującą E lw irę. B yła to grupa A m ora i Psyche. '[1 223]

Maria de Torres stwierdza: „zabawa nasza składa się jedynie z czy­

tania romansów lub nowel i deklamowania melodramatycznych ballad”

(1 222). Lopez Suarez mówi o swoim „niepowściągnionym popędzie [...]

do czytania romansów” (2 36). Emina i Zibelda poznają kodeks miłosny z książeczki opisującej miłostki Medżnuna i Lejli (tłumaczonej z pers­

kiego przez Ben Omara):

P rzem aw iałyśm y m ow ą kochanków i na koniec zap ragn ęłyśm y kochać się ich sposobem . Ja w zięłam na siebie rolę M edżnuna, siostra zaś m oja L ejli. [1 19]

Już w „dniu” 1 obie siostry otwierają serię miłości zboczonych, któ­

rych drastyczność jest subtelnie złagodzona przez nałożenie na siebie dwóch norm moralnych — islamskiej i chrześcijańskiej. Dalej w ciągu opowieści kazirodztwo, perwersja i voyeurisme nawiązywać będą do po­

wieści libertyńskiej, która literalnie w tekście Rękopisu nie występuje,, lecz z pewnością nie była obca świadomości literackiej Potockiego (zob.

1 34, 62, 186).

Wśród widocznych składników tekstu Rękopisu nie znajdujemy rów­

nież powieści podróżniczej, chociaż dzieło Potockiego zdaje się jej dużo zawdzięczać. Alfons jest przedstawiony jako obcy w określonej prze­

strzeni, którą zna tylko z zabobonnych opowiadań (zob. 1 5— 6, 9— 10).

Jest odkrywcą i jako odkrywca przekazuje najpierw czytelnikowi swe obserwacje i wiadomości (1 5— 12), identycznie jak doświadczony podróż­

nik, jakim był sam Jan Potocki. Jest więc droga, której odpowiada nar­

racja linearna (w każdym razie na początku powieści), jest podróżnik pobudzony ciekawością sprawdzenia opowiastek, legend i plotek zwią­

zanych od dawna z tą pustą, niezwykłą, nieznaną krainą. Te dane po­

czątkowe zostaną jednak szybko wciągnięte w błędne koło — podróżnik kręci się w kółko na tej samej drodze prowadzącej od szubienicy do Venty i z powrotem. Tak samo ciąg narracji stale jest przerywany, gdy tylko pojawia się nowa postać. Kiedy całe towarzystwo narratorów jest już zebrane, narracja wpada w ruch kolisty nie zdążający do widocznego celu, wyznaczony przez ciąg coraz to nowych opowieści. Podróż jest błąkaniem się w pustyni Sierra Morena i w ten sposób stanowi ruch towarzyszący mowie opowiadającej. Tak wygląda również przeniesienie się całego towarzystwa z miejsca na miejsce, polegające wyłącznie na wymykaniu się celnikom 41. Zgodnie z tym ogólnym brakiem celu w prze­

41 W skazują na to słow a: „— Senor kaw alerze, zbliżają się nasi n iep rzyjaciele, czyli, w yraźniej m ów iąc, straż celna. Słusznym jest, ażebyśm y im u d ostęp n ili pola, b itw y ” (1 167).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Causae favorabiles nunc sunt quae valorem matri­ monii

Przez pewien czas spokojnie przypatrywałem się zachwycającym tancerkom, na koniec poruszenia ich, coraz gwałtowniejsze, odurzający dźwięk mauretańskiej muzyki,

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

Stąd nasze drzewo przyjmie postać: Wartości dla węzłów z tury II odpowiadających ruchowi gracza A będą minimami z wartości przechowy- wanych przez dzieci.. Stąd drzewo

Celem pracy było zbadanie wpływu oprysku roślin donorowych kwasem 2,4- -dichlorofenoksyoctowym w stężeniu 1 mg·l –1 na częstotliwość pojawiania się androge- nicznych zarodków

I tak oto widzimy, jak obaj niedawni wrogowie pochylają się nad tym tekstem zapominając o wszystkim, co ich dzieliło (znając ekspansywność Gomelezów nie można zresztą

Via the placement of architectural features around the Great Lake the basic form of the valley became a landscape architectonic form in itself: the Valley Garden (map:

Je zaloźena na hodnoticim pfehledu badatelskych vysledku ruznych lingvistickych center (I. kap.), vymezuje zakladni pójmy dane oblasti (II. kap.) a podava feśeni