Tadeusz Lubelski LOUIS MALLE
ZAWIESZENIE OSĄDU
W potocznej opinii, jeśli dobrze się w nią wsłuchuję, Louis Maile to ogromnie sprawny eklektyk. Potrafił wszystko, lecz spod błyskotliwej powierzchni jego różnorodnych dzieł nie wyłania się wyrazista osobowość autora. Ejże, czy rze
czywiście? Gdyby trzymać się wczesnej definicji Pierre'a Billarda, który - jeszcze w 1959 roku - określił jako Nową Falę twórczość filmową autorów wywo
dzących się z grona krytyków „Cahiers du Cinema", to Maile nie miałby nic wspólnego z tą formacją. Nigdy nie uprawiał krytyki; teoretyzowanie było mu obce. Jeśli jednak za nowofalowy ideał autora uznać kogoś, kto łączy osobi
ste podejście do swoich filmów z postawą kinofila i ze swobodnym uprawia
niem najbardziej różnorodnych konwencji gatunkowych - to nikt lepiej od Malle'a nie spełnił takiego ideału.
Francuski autor - amerykański profesjonalista
Malle'owi udawało się łączyć powyższe dwie cechy, pozornie sprzeczne, nie tylko dlatego, że - jako jedyny z francuskich reżyserów tej formacji - bez większych problemów zaadaptował się w Stanach (co ułatwiła mu świetna znajomość angielskiego). Łączył je, bo taka była natura jego temperamentu.
Wstydliwy, wycofany, zawsze obserwujący ludzi z dystansu - nie potra
fiłby traktować twórczości jako zwierzenia; ostentacyjne „filmowanie w pierw
szej osobie" było mu obce, a zarazem „wyrażał siebie" we wszystkich swoich filmach. Powiedział kiedyś, że nigdy nie szukał tematów; to tematy jego znaj
dowały. Z wszystkich filmów, jakie zrobił, dwa zaledwie - Życie prywatne (1961) z Brigitte Bardot i amerykańskie Świry (1983) z Donaldem Sutherlandem (je
dyny chyba zdecydowanie nieudany utwór Malle'a) - wypłynęły z cudzego zamówienia. Cała reszta wynikła z własnego projektu autora, zwykle długo noszonego w sobie. Zdarzały mu się zresztą także dzieła w pełni osobiste, re
alizowane w oparciu o własne, w znacznej mierze autobiograficzne scenariu
sze - dwa przede wszystkim: Szmer w sercu (1971) i Do zobaczenia, chłopcy (1987).
Ściśle rzecz biorąc, pierwszy z tych utworów jest autobiograficzny w pierw
szej połowie, dotyczącej dzieciństwa Malle'a (u którego rzeczywiście - gdy miał trzynaście lat - lekarz stwierdził „szmer w sercu", co zadecydowało o dal
szym przebiegu jego dzieciństwa), a fantazmatyczny w drugiej, dotyczącej relacji seksualnej syna z matką. Natomiast Do zobaczenia, chłopcy, do czego jeszcze wrócimy, to utwór autobiograficzny niemal dosłownie (w ramach, rzecz ja
sna, „paktu autobiograficznego"). Zdarzały się też jednak (wyłącznie w pierw
szym okresie) adaptacje cudzych powieści - jak stało się to z Błędnym ogni
kiem (1963) według Drieu La Rochelle'a czy z Życiem złodzieja (1967) według Georgesa Dariena - które stawały się pod ręką Malle'a dziełami głęboko wła
snymi, podporządkowanymi jego osobowości.
Skądinąd, trudno byłoby wskazać drugiego europejskiego reżysera o ta
kiej rozpiętości stosowanych poetyk gatunkowych. Od filmu dokumentalne
go (i to w dość skrajnej wersji formuły cinéma direct, czyli kina bezpośrednie
go - np. Plac Republiki) - po ciemny utwór oniryczny, którego scenariusz wy
łonił się z zapisu snów autora (Black Moon, 1975). Pośrodku zaś - z jednej strony tak ekscentryczny awangardowy projekt jak Obiad z André (1981): film skła
dający się w znacznej części z 95-minutowej sceny rozmowy, prowadzonej przy obiedzie przez dwóch artystów z kręgu nowojorskiego teatru (André Grego- ry'ego i Wallace'a Shawna); z drugiej - niezliczone realizacje najróżnorodniej
szych gatunków kina rozrywkowego. Jest tu burleska (Zazie w metrze, 1960) i czystej krwi kryminał (Windą na szafot, 1957), jest kino erotyczne (Słodka mała, 1978) i kostiumowa bufonada, w swoim czasie traktowana zresztą przez wie
lu bardzo serio (Viva Maria!, 1965); jest nawet społeczne kino interwencyjne, bliskie w formule westernowi (Alamo Bay, 1985).
Nic zatem dziwnego, że Nowa Fala z rozkoszą zaadoptowała Malle'a, a i on sam nigdy nie protestował, kiedy go zaliczano do czołowych twórców prądu. W istocie jednak nie pasował do ekipy „Cahiers". Trudno go sobie wy
obrazić w gronie rozdyskutowanych kinofilów. Choć kino uwielbiał i - podob
nie jak Erie Rohmer (w czasie oglądania Strombli, ziemi Boga, 1951, Rossellinie- go) - powołanie filmowca odkrył u siebie w czasie seansu, oglądając w 1948 roku Ostatnie wakacje Rogera Leenhardta, autobiograficzny utwór o wakacjach dwóch nastolatków. Zawsze był trochę „samotnym wilkiem", zachowującym dystans wobec zbiorowych uniesień.
Urodził się w 1932 roku (w miasteczku Thumeries koło Lille), był rówie
śnikiem François Truffaut, ale losy układały mu się od początku zupełnie ina
czej. W znacznej mierze dlatego, że wychował się w bogatej rodzinie przemy
słowców; jako ukochany syn zresztą - spośród siedmiorga dzieci matka jego właśnie wyróżniała. W 1950 roku, kiedy nowofalowcy zakładali kluby filmo
we i pisali pierwsze recenzje, Maile skłaniał się już ku profesjonalizmowi. Wła
śnie przeniósł się na IDHEC, po drugim roku nauk politycznych na Sorbonie.
Niecierpliwość nie pozwoliła mu skończyć także studiów reżyserskich. Uczył się zawodu na planie: najpierw współpracując przez trzy lata z komandorem Cousteau przy Swiecie milczenia (1956, wrzucony - najdosłowniej - na głębo
ką wodę, musiał opanować pełne podstawy warsztatu), potem - asystując Ro
bertowi Bressonowi przy Ucieczce skazańca (1956). Ale też efekt tej przyspie
szonej edukacji okazał się olśniewający. W 1958 roku, w wieku 26 lat, Maile miał już na swoim koncie pół Złotej Palmy w Cannes1 - za Świat milczenia, na
grodę Delluca dla najlepszego francuskiego filmu roku - za Windą na szafot i Srebrnego Lwa w Wenecji - za Kochanków (1958).
Złotą Palmę, Grand Prix 3MFF w Cannes, Maile podzielił z Jacquesem-Yvesem Cousteau.
Gdy tylko wylansowano Nową Falę - Maile okazał się jej prekursorem. Odtąd jego droga twórcza przebiegała już równolegle do losów całej tej formacji.
Trzy okresy - dwa przełomy
Twórczość ta dzieli się wyraźnie na trzy okresy. Na pierwszy - składa się owa szybka kariera cudownego dziecka Nowej Fali. Według częstej opinii, wyznaczało ją - charakterystyczne dla całego nurtu - stopniowe wrastanie w komercję i system gwiazd.
Początkowo Maile postrzegany byl jako estetyczny nowator. Narracja pod
porządkowana kapryśnym zawieszeniom tempa (owa bezskuteczna szamo
tanina zatrzaśniętego w windzie Maurice'a Roneta - niby egzamin zdany po lekcjach u Bressona na planie Ucieczki skazańca), długie nocne błądzenia bez celu Jeanne Moreau w obydwu wczesnych filmach, muzyczny rytm dzieł, podany przez niezapomnianą improwizację Milesa Davisa w Windą na szafot i sekstet Brahmsa w Kochankach - wszystko to zapowiadało przełom w sposobie filmo
wego opowiadania. Z latami jednak narracja Malle'a klasyczniała, prowoku
jąca muza jego wczesnych filmów - Jeanne Moreau - zdobyła status między
narodowej gwiazdy - i oto autor Viva Maria! objawił się nagle jako specjalista od wysokonakładowej produkcji dla wielomilionowej widowni.
Na koniec tego okresu przypada prywatny kryzys autora, proroczy wo
bec nadciągającej ery kontestacji. Fabuła Edgara Allana Poe, opowiedziana w no
welce Malle'a z Trzech kroków w szaleństwo (1967, dwie pozostałe zrealizowali Federico Fellini i Roger Vadim) - bezskuteczna walka mężczyzny z własnym sobowtórem - ma oczywiście głęboko osobiste podłoże. Realizacja Williama Wilsona, nie dość że przebiegała pod znakiem ciągłej walki reżysera z Alainem Delonem, to dla Malle'a miała charakter prywatnej psychodramy. „Kiedy czło
wiek dużo zastanawia się nad samym sobą - często trafia na tematy okrąża
jące motyw sobowtóra" - skomentuje to po latach2.
Osobisty kryzys wygnał go - jak wielu mu podobnych w tamtej epoce - w wielomiesięczną podróż do Indii, na poszukiwanie nowych inspiracji. Pro
sto po tej podróży, w maju 1968 roku, reżyser przyjechał do Cannes, gdzie wziął udział w sławnym przerwaniu festiwalu. Serial dokumentalny Duch Indii (1968- 69) ma - zgodnie z intencją Malle'a - niepokojąco bezładną konstrukcję. Nar
racja tego „dziennika podróży" wynikła ze spojrzenia zdumionego przyby
sza, który nie ma zamiaru udawać, że rozumie - ledwie dotknięty - świat ob
cego kraju. „Pokazywać, nie tłumaczyć", bez przyjętych z góry założeń, bez komentarza z offu, zgodnie z logiką i rytmem wędrówki - ten punkt wyjścia zrealizował reżyser z pełną konsekwencją, od osobno zmontowanej Kalkuty po wszystkie siedem odcinków serialu.
Ów drugi okres, rozpoczęty przez dokumenty z Indii, wyznacza zerwanie z systemem gwiazd. Maile kręci wtedy na przemian filmy dokumentalne i fa
buły. Dokumenty cechuje skrajna asceza: Plac Republiki (1972-74) ogranicza się
2 René Prédal, LouisMalle. Paris 1989, s. 34.
do serii ulicznych wywiadów z paryżanami; Ludzkie, arcyludzkie (1972-74) (iro
niczny tytuł nawiązuje oczywiście do Nietzschego) - to pozbawiony komen
tarza reportaż z fabryki Citroena w Rennes. Filmy fabularne - z reguły teraz niskobudżetowe, nastawione na szybką realizację - układają się w ciąg pro
wokacji i zaskoczeń.
Ten drugi okres kończy się decyzją wyjazdu do Stanów. Okres trzeci, roz
poczynający się od pierwszego amerykańskiego filmu Malle'a Słodka mała, składa się najpierw z dziesięcioletniego efektu ciągłej realizacji filmów w USA. Re
żyser stara się zachować przemienny rytm fabuł i dokumentów; choć koniecz
ność przerwania w 1979 roku, z powodu braku środków, montażu nakręcone
go już materiału reportażowego z Glencoe w stanie Minnesota (gdzie szukał prawdy o „głębokiej", prowincjonalnej Ameryce), w wyniku czego film Kraj Boga (1979-86) ukończony został dopiero po sześciu latach, zakłóca logikę tej fil- mografii. Ważne, że również w Ameryce udało mu się zachować status reży
sera niezależnego, samemu dyktującego tematyczne i produkcyjne warunki.
Znużenie Stanami i przemożna potrzeba realizacji Do zobaczenia, chłopcy do
prowadziły do powrotu Malle'a do Francji. Nie był to jednak powrót na sta
le; w ostatnich latach reżyser żył i pracował w obydwu swoich ojczyznach - naturalnej i przybranej - na przemian. Jeden z nowych tematów - Skazę (1992) - zrealizował nawet na stacji pośredniej, w Anglii. W Ameryce przygotowy
wał swój ostatni, nie zrealizowany już projekt, film o Marlenie Dietrich. Ten trzeci okres - ponownie, jak niegdyś pierwszy - przyniósł mu serię prestiżo
wych sukcesów. Były wśród nich dwa Złote Lwy w Wenecji - za Atlantic City (1980) i za Do zobaczenia, chłopcy; ten ostatni film został w dodatku obsypany aż siedmioma Cezarami.
Każdy z trzech okresów Malle'a ma swoją odrębną dynamikę. Każdy przy
niósł twórcy przynajmniej jeden wielki sukces komercyjny; każdy z tych suk
cesów połączony był ze skandalem obyczajowym; każdy skandal wynikł z od
rzucenia przez autora moralizatorskiej oceny przedstawionych faktów. W każ
dym też zdołał Maile zrealizować przynajmniej jeden utwór wybitny, będący wizytówką jego artyzmu.
Trzy skandale
Owe trzy skandale, skoro były tożsame z trzema triumfami u publicz
ności, najmocniej przyczyniły się do stworzenia wizerunku Malle'a - omni- potentnego profesjonalisty. Zarazem jednak wynikły one ze świadomie przez reżysera przyjętej strategii obrazoburcy, który - niczym jeden z jego waż
nych bohaterów, ksiądz Jean z filmu Do zobaczenia, chłopcy, prowokujący pod
czas kazania bogatych i nieczułych rodziców swoich wychowanków - bun
tuje się przeciwko etycznym ograniczeniom, właściwym francuskiemu miesz
czaństwu, które go ukształtowało, ale którego regułom zdołał się wymknąć w młodości. W pierwszym okresie jego twórczości takim filmem byli Ko
chankowie, o których skandaliczności zadecydował temat: podyktowanego impulsem erotycznym porzucenia rodziny przez kobietę - żonę i matkę,
należącą do francuskiej klasy wyższej. W drugim okresie filmem takim byl Szmer w sercu, przez temat relacji erotycznej łączącej syna z matką. W trze
cim - Słodka mała, gdzie najbardziej ryzykowny temat - dziecięcej prosty
tucji, łączy! się dodatkowo z obsadzeniem w tytułowej roli dwunastolet
niej zaledwie aktorki, Brooke Shields.
W każdym z trzech filmów wprowadzenie głównego tematu przygotowa
ne jest w podobny sposób. W Kochankach zresztą przygotowanie owo jest na
wet zbyt natrętne, co można uznać za słabość filmu, rozpadającego się na dwie, utrzymane w odmiennych tonacjach emocjonalnych, części. Część pierwsza to antymieszczański pamflet; część druga to romantyczny poemat miłosny. (Sam Maile tłumaczy! to pęknięcie okolicznościami powstania utworu; scenariusz, wspólautorstwa Louise de Vilmorin, był w drugiej części niedopracowany, to
też miłosne sekwencje praktycznie improwizowane były na planie, w znacznym stopniu pod wpływem osobowości Jeanne Moreau)3. To w pierwszej części fil
mu obraz życia kreowanej przez Jeanne Moreau mieszczańskiej żony - przed
stawiany wszechstronnie, m.in. przez dopowiadający informacje obrazowe ko
mentarz zza kadru - podlega jednoznacznej ocenie. Zycie Jeanne w wystawnie urządzonym domu pod Dijon jest nieautentyczne, puste, składa się wyłącznie z narzuconych rytuałów. Nic jej nie łączy z bogatym mężem. Jednak jej zwią
zek z kochankiem, z którym spotyka się w Paryżu, ma charakter równie kon
wencjonalny. Konstrukcja filmu podpowiada podwójną motywację takiego stanu rzeczy. Z jednej strony rytuały Jeanne to klasyczny sposób postępowania za
możnej „klasy próżniaczej"; pouczają o tym jej rozmowy z konwencjonalną przy
jaciółką. Z drugiej strony, o czym przypomina choćby otwierający Kochanków obraz siedemnastowiecznej „mapy czułości", bohaterka wpisuje się w pewną francu
ską tradycję uczuciowości wmówionej, nieszczerej.
Na tym tle, cała druga część filmu, wprowadzająca temat rodzącej się mi
łości Jeanne do poznanego na szosie - zupełnie niemieszczańskiego - młode
go archeologa, wiąże się nie tylko ze zmianą tonacji: z satyrycznej na lirycz
ną, i ze zmianą tradycji obrazowej: ze sztucznych miłosnych map na roman
tyczne malarstwo Caspara Davida Friedricha. Wiąże się ona przede wszystkim z narzucaną widzowi oceną: nowa miłość staje się dla bohaterki wyzwoleniem;
otwiera ją ona na samą siebie, dopiero poczynając od niej, Jeanne może prze
stać grać narzucone role. Przed czterdziestu kilku łaty, w okresie premiery fil
mu, źródłem skandalu był fakt, że decyzja bohaterki nie jest w konstrukcji filmu opatrywana żadnym potępiającym komentarzem. Rankiem Jeanne opuszcza męża, dziecko i dom, odjeżdżając bez słowa ze swym archeologiem. Widz na
kłaniany jest wówczas do bezwarunkowej aprobaty. Kiedy się dzisiaj film oglą
da, nie ów brak potępienia przeszkadza, oczywiście, ale nie dość świadoma autorska podpowiedz, że także nowa miłość bohaterki jest wynikiem wmó
wienia, zrodziła się z konwencji. Dobrze przynajmniej, że ślad takiej sugestii pojawia się w scenie końcowej; odjazdowi kochanków w nieznane towarzy
szy nie tyle euforia, co niepokój.
1 PhilipFrench, Conversations avec Louis Malle. Paris 1993, s. 38.
Szmer w sercu pozbawiony jest podobnej dwuznaczności. Także i tutaj co prawda odbiorca przygotowywany jest i nakłaniany stopniowo do aprobaty dla kulminacyjnej sceny, niby skandalicznej, a przecież jedynie możliwej. Zwa
żywszy, że chodzi o scenę erotyczną, w łóżku, między czternastoletnim synem a piękną matką (Lea Massari) - scenę, która niczym nie razi, wypada natural
nie i pięknie - skuteczność tego zabiegu wypada uznać za rzadki wyczyn re
żysera. I tu również niezbędnym etapem owego przygotowywania widza jest demaskacja mieszczańskiej moralności. Tyle tylko, że tym razem nie łączy się to z żadnym łamaniem konwencji, a wynika naturalnie z samej fabuły, z za
wartego w niej obrazu świata. Istotne jest, że Szmer w sercu to pierwszy film fabularny zrealizowany przez Malle'a po dokumentalnym doświadczeniu z In
diami. Można odnieść wrażenie, że świat, w którym żyje bohater filmu - czter
nastolatek z Dijon, syn bogatego lekarza, u którego nagle, latem 1954 roku, roku klęski Francuzów w Indochinach, lekarz rozpoznał tytułowe niepokoją
ce schorzenie - sam wyłania się przed kamerą, nie tyle inscenizowany, co pod
patrywany przez magiczny wizjer.
Ten świat bynajmniej nie ogranicza ani nie więzi bohatera; przeciw
nie, najwyraźniej pozwala mu na rozwój. Pełna powagi osobność Lau- renta, dobór jego lektur (z esejami Camusa w centrum), jego pasja mu
zyczna (z brzmiącym w ścieżce dźwiękowej filmu Charlie Parkerem) - wszystko to pozwala docenić jego niepowtarzalność. Zarazem jednak nie
mal od pierwszej (no, może od drugiej) sceny widz nastawiony zostaje na nieuchronną bliskość jego inicjacji erotycznej. I otóż wszystkie inne możliwości, jakie wyłaniają się w tej perspektywie w toku fabuły, wyda
ją się beznadziejnie zastępcze, wiążąc się z rozczarowaniem lub nawet za
grożeniem. Ksiądz pederasta (kapitalny Michel Lonsdale), podczas spo
wiedzi pozwalający sobie zresztą jedynie na badanie sprężystości jego ud; prostytutka, do której przywożą go dwaj starsi bracia - rozfiglo- wani nastoletni dandysi (jakkolwiek nie byłaby atrakcyjna i wyrozumia
ła); przelękniona rówieśnica, poznana podczas sanatoryjnego pobytu w Vichy - wszystko to tak jest przedstawiane, by widz nie miał wąt
pliwości: - nie, nie, Laurent, tylko nie to! Poczynając od pierwszej do
mowej sekwencji filmu, odbiorca konsekwentnie przygotowywany jest na kulminacyjny moment: scena przeżyta w ramionach matki wydaje się dla dalszego rozwoju bohatera doświadczeniem niezbędnym, koniecz
nym, nieuchronnym.
Boimy się tej sceny i chcemy jej jednocześnie; a kiedy wreszcie do niej do
chodzi, odczuwamy ulgę, że wypadła tak pięknie i zwyczajnie. A nade wszystko, że nie będzie miała tragicznych następstw; od początku nie mamy bowiem wątpliwości, że Szmeru w sercu (nominowanego do Oscara za scenariusz) nie łączy żadne gatunkowe pokrewieństwo z Królem Edypem. Okazuje się, że sce
na erotyczna z matką uwalnia bohatera, umożliwia mu dalszy rozwój. Jest więc podobnie jak w Kochankach, tyle że proces inicjacji przebiega tu - o dziwo - znacznie naturalniej; z czego zresztą nie wynika żadne uogólnienie ani po
uczenie.
Trudniej naszkicować podobny scenariusz wpisanej w film relacji nadaw
czo-odbiorczej w Słodkiej małej. Jedna analogia jest jednak wyraźna: autor nie zna pojęcia grzechu, nie przyjmuje roli moralizatora, w jego spojrzeniu nie ma potępienia. Akcja opowieści toczy się w 1917 roku w amerykańskim domu pu
blicznym pod Nowym Orleanem. W jej toku dwunastoletnia tytułowa boha
terka, Violet, porzuca stopniowo rolę biernego świadka, którego oczami przy
glądamy się nieprzerwanemu spektaklowi wystawiającej się na pokaz kobie
cości, by dobrowolnie wziąć na siebie rolę uczestniczki; a to znaczy, mówiąc brutalniej, dziecięcej prostytutki.
Schemat ten wzbogaca się jeszcze o osobliwy związek Violet z fotografem, którego postać zwielokrotnia w pewnym sensie postawę autora: Bellocq (Ke- ith Carradine) wybiera perspektywę estetyczną; poddaje się pięknu, nie oce
nia. Kiedy więc patrzymy jego oczami, dwunastoletnia bohaterka pozostaje do końca niewinna; autor zachęca widza, by pozostał wierny tej perspekty
wie. Kiedy bowiem w finałowej sekwencji matka (Susan Sarandon) - zmiesz- czaniała w międzyczasie - zabiera Violet od fotografa, wybierając nagle sztuczny punkt widzenia potocznej moralności, dotychczasowa umowa z widzem zo- staje zerwana; piękno znika. O postawie autora tyle więc da się powiedzieć, że zachęca nas, byśmy zrezygnowali z obowiązującej, łatwej perspektywy. A już na pewno - i to łączy Słodkq małą z dwoma poprzednimi utworami uchodzą
cymi za skandaliczne - każę nam odrzucić oceniającą moralność mieszczań
ską, równie jak w Kochankach pełną tutaj hipokryzji.
Trzy arcydzieła
Trzy szczytowe osiągnięcia artystyczne Malle'a układają się w dyskurs naj
bardziej pesymistyczny, ciemny. Dotyczy to w pierwszym rzędzie jego najwy
bitniejszego utworu z pierwszego okresu, Błędnego ognika.
Film jest mroczną opowieścią o samobójstwie, które stanowi dla człowie
ka jedyną możliwość uwolnienia. Problem ten dręczył autora od młodości. Te
matem pracy maturalnej Malle'a był komentarz do słynnego zdania Alberta Camusa: „Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samo
bójstwo", otwierającego esej Mit Syzyfa4; to samo zdanie będzie też fascyno
wać czternastoletniego bohatera Szmeru w sercu. Pisząc - po raz pierwszy sa
modzielnie, choć w oparciu o cudzy utwór literacki - scenariusz Błędnego ogni
ka, reżyser syntetyzował jakby proces psychiczny pięciu różnych mężczyzn:
trzech, którzy rzeczywiście popełnili samobójstwo, i dwóch, którzy przecho
dzili właśnie mroczny kryzys wieku Chrystusowego. Trzej pierwsi to: pisarz Pierre Drieu La Rochelle, autor napisanego w latach trzydziestych powieścio
wego pierwowzoru, który sam popełnił samobójstwo w 1945 roku; surreali
sta Jacques Rigaut, w oparciu o historię którego Drieu napisał swoją powieść, oraz przyjaciel Malle'a, który zastrzelił się na początku lat sześćdziesiątych, co wywołało w reżyserze długotrwałe wyrzuty sumienia. Dwaj pozostali - to
4 Albert Camus, Eseje. Tl. J. Guze. Warszawa 1974, s.87.
on sam oczywiście („To ja byłem Alainem Leroy" - mówił o sobie) i aktor Mau- rice Ronet, z myślą o którym pisał swój scenariusz5.
Czym innym była jednak oczywiście ta złożona historia prototypowa, a czym innym - sama opowieść, dla której Maile znalazł idealną filmową for
mę. Forma owa to - mówiąc najkrócej - raport z ostatnich 48 godzin życia bohatera; akcja przeniesiona została we współczesność, toczy się w lipcu 1962 roku. Ciąg czarno-białych obrazów, rejestrowanych przez kamerę nie spusz
czającą Alaina z oka, łączonych od czasu do czasu z muzyką Erica Satie. Fabu
łę, w jaką układa się ten ciąg obrazów, można by tak streścić: trzydziestoletni bohater kończy właśnie swój półroczny pobyt w mieszczącej się w Wersalu klinice psychiatrycznej; jego lekarz twierdzi, że jest wyleczony. Pierwsza sce
na, dziejąca się o świcie, to finał nocy miłosnej, jaką Alain przeżył z Lidią, przy
jaciółką swej żony, przebywającą w Stanach; opuściła go, ale nie definityw
nie. Lekarz zaleca mu powrót do żony; ewentualność takiego powrotu jest też przedmiotem rozmowy dwojga kochanków. Następne sceny przedstawiają ostatni dzień spędzony w klinice: posiłki w gronie pacjentów, rozmowę z le
karzem. Po czym, po kolejnym przebudzeniu, bohater spędza dzień w Paryżu.
W ciągu tego dnia spotyka mężczyzn i kobiety, którzy byli towarzyszami jego młodości; wieczór spędza na przyjęciu w domu swej bogatej przyjaciółki; upija się wtedy, niwecząc efekt leczenia. O świcie wraca do kliniki i w swoim po
koju strzela sobie w serce.
Można zauważyć, że motywy konstruujące tę fabułę mają dwojaki sens emocjonalny. Jedne z nich układają się - przynajmniej początkowo odbiorca może mieć takie poczucie - w ciąg argumentów godzących bohatera z życiem:
Lidia wydaje się gotowa do stworzenia z nim nowego związku; jedna ze współ- pacjentek darzy go wyraźną sympatią; spotkany w Paryżu dawny przyjaciel demonstruje mu na własnym przykładzie miraż zawodowego i rodzinnego spełnienia. Inne tworzą dyskurs odwrotny, układają się w opowieść o absur
dzie. To zwłaszcza te sceny, w których Alain jest sam: bawi się swoim pisto
letem, jakby przymierzał się do sceny finałowej (fatalna data 23 lipca od po
czątku zresztą zapisana jest na lustrze); jego samotny spacer po paryskich uli
cach sugeruje poczucie obcości w świecie. Im dłużej jednak film trwa, tym bardziej oczywiste staje się, że tonacja emocjonalna tego drugiego ciągu scen zagarnia również ciąg pierwszy. Aż w końcu narzuca się widzowi wrażenie, ze finał jest jedynie możliwy, nieodwołalny.
Zapewne właśnie konstrukcyjna nieuchronność tego finału sprawia, że Błędny ognik uznać można za jeden z najbardziej mrocznych utworów w dzie
jach kina. Rozumiem jednak Malle'a który wyznawał, że realizacja tego fil
mu wyzwoliła go, uwolniła od koszmaru, zwróciła ku nowym zaintereso
waniom. Sugestywność przedstawionej opowieści ma bowiem swą drugą stro
nę; można ją potraktować jak zaklęcie: jeśli logika życia układa się w taki ciąg scen, to trzeba zrobić wszystko, by znaleźć jakąś logikę inną i poddać się tej nowej.
5 Philip French, dz. cyt., s. 56-57.
Najwybitniejszym i najbardziej osobistym filmem drugiego okresu jest niewątpliwie Lacombe Lucien (1974); można go odczytywać zarówno jako po
nadczasowy portret „bezrefleksyjnego monstrum", jak i jako dzieło interwen
cyjne, istotne dla pewnej fazy francuskiej kultury; konkretnie - dla dyskusji o wojennej kolaboracji, zapoczątkowanej tam trzy lata wcześniej przez peł
nometrażowy dokument Marcela Ophülsa Smutek i litość. Dla tego szkicu istot
ny jest pierwszy aspekt. Sam Maile twierdził zresztą, że dyskusja wywoła
na przez jego film zaskoczyła go; choć zarazem przyznawał, że zależało mu na przeciwstawieniu się stereotypowemu wyobrażeniu „okupacyjnej Fran
cji zjednoczonej w oporze". Jednak odrzucenie filmu przez znaczną część wi
dzów, jakkolwiek przebiegało pod hasłem niezgody na jego rzekomą „an- tyfrancuskość", wiązało się w gruncie rzeczy z brakiem akceptacji dla skraj
nego wariantu - typowego dla poetyki Malle'a - „zawieszenia osądu".
Najlepszym świadectwem tej postawy jest - cytowana przez René Prédala - opinia recenzującego Lacombe Luciena młodego krytyka „Jeune Cinéma":
„Odmawiam współczucia dla łajdaka. [...] Nie mogę też interesować się przez dwie godziny larwą"6.
Punktem wyjścia filmu był pomysł sportretowania z bliska człowieka złe
go: prymitywnego młodego lumpenproletariusza, który w czasie okupacji współ
pracował z hitlerowską władzą. Poszukując pierwowzoru takiej postaci na swojej prowincji, w okręgu Tuluzy, gdzie od połowy lat sześćdziesiątych miał swój dom, reżyser natrafił na opowieść o Hercule'u, osiemnastolatku, który - odrzuciwszy wszelkie skrupuły - wstąpił pod koniec wojny do niemieckiej policji. W wyniku jego denuncjacji pojmano setki członków ruchu oporu, za
raz po wojnie wykonano na nim wyrok śmierci. Następnie, po przeprowa
dzeniu mnóstwa wywiadów i zebraniu obszernej dokumentacji, Maile - we współpracy z zainteresowanym tą tematyką pisarzem Patrickiem Modiano - napisał scenariusz Lacombe Luciena. Dla ostatecznej fazy realizacji zaś decydu
jący był wybór na odtwórcę głównej roli młodego człowieka (Pierre'a Biaise, który w dwa lata po ukończeniu zdjęć zginął w wypadku motocyklowym) podobnego w jakimś stopniu do swego prototypu: bezrefleksyjnego, dręczo
nego przez poczucie odrzucenia, pozbawionego wszelkiej elementarnej kul
tury (nie tylko nie przeczytał w życiu żadnej książki, ale - przed realizacją filmu - nie był nawet w kinie), dystansującego się wprawdzie do Luciena, ale też rozumiejącego tę postać znakomicie.
Lucien wydaje się początkowo tak prymitywny, tak upojony bezkarnie otrzymaną władzą, że zadawanie zła przychodzi mu bez najmniejszego tru
du, bez śladu wyrzutów sumienia. Oto jednak, jaką historię wyznaczyli mu do przeżycia scenarzyści: Lucien poznaje rodzinę żydowskiego krawca Hor- na i zakochuje się w jego córce. Początkowo wszystko wskazuje na to, że do
prowadzi go to - upojonego władzą - do nowych podłości. Tymczasem mi
łość uczłowiecza stopniowo Luciena; zaczyna wczuwać się w swoją ukocha
ną i niepostrzeżenie odmieniać swoją postawę. Cały splot reżyserskich zabiegów,
6 René Prédal, dz. cyt., s. 116.
z osobowością głównego bohatera na czele sprawił, że ów proces uczłowie
czenia - migotliwy, trudny do zdefiniowania, ledwie wyczuwalny - przedsta
wiony jest z niezwykłą wiarygodnością. W rezultacie nie tyle z „zawieszeniem osądu" mamy tym razem do czynienia, ile z niezwykle dyskretną zachętą, by widz wycofał się z wszelkich powziętych z góry opinii i uprzedzeń.
W końcu najwybitniejszy i najbardziej osobisty utwór trzeciego okresu, a za
razem całej twórczości reżysera: Do zobaczenia, chłopcy. Wiadomo, że to auto
biograficzna rekonstrukcja najbardziej traumatycznego przeżycia dzieciństwa Malle'a: w czasie wojny, kiedy był uczniem prowadzonej przez jezuitów pod- paryskiej szkoły, pewnego styczniowego dnia hitlerowcy wyciągnęli z klasy trzech ukrywających się w internacie żydowskich uczniów, w tym jego pierw
szego przyjaciela, Jeana Bonneta, a właściwie Kippelsteina. Autobiograficzny charakter całości potwierdza sam reżyser, wypowiadając się z offu w ramie filmu.
W ostatnim ujęciu, na tle twarzy swego dwunastoletniego bohatera, Juliena, mówi: „Bonnet, Megus i Dupre zginęli w Oświęcimiu, ojciec Jean - w obozie w Mauthausen. Kolegium zostało ponownie otwarte w październiku 1944 roku.
Minęło przeszło 40 lat, ale aż do śmierci będę pamiętać każdą sekundę tamte
go styczniowego ranka".
Spośród mnóstwa możliwych konsekwencji owej autobiograficznej ramy, istotnych dla rozumienia filmu - można go przecież odczytywać jako utwór o inicjacji, o dziecięcej przyjaźni, o pamięci - wybieram tę, która wiąże się z ty
tułowym „zawieszeniem osądu". Z pozoru, owa finałowa, dramatyczna scena wywołuje najoczywistszy osąd: ludzie dzielą się na dobrych i złych; strasznie jest, kiedy ci źli, dysponujący silą, osiągają przewagę. Cała konstrukcja filmu podpowiada jednak, że ów zasadniczy podział jest w istocie znacznie bardziej skomplikowany, chwiejny, łatwo go zakwestionować. Zwłaszcza kilka kluczo
wych scen Do zobaczenia, chłopcy daje w tej kwestii do myślenia. Np. scena obiadu w restauracji, na który odwiedzająca Juliena matka zaprasza także jego przy
jaciela Bonneta. To funkcjonariusze francuskiej policji próbują wyprosić z lo
kalu jedzącego spokojnie obiad starszego pana, Żyda. I to ucztujący tam nie
mieccy oficerowie stają w jego obronie, by przypodobać się siedzącej nieopo
dal pięknej matce Juliena. Matka za to, w toku rozmowy z chłopcami, wygłasza niezręczną opinię, o antysemickiej właściwie wymowie. Doprawdy, ocena uczestników zajścia nie układa się według z góry ustalonych schematów.
Uwaga ta w jeszcze większym stopniu dotyczy sceny finałowej. Wydawa
łoby się, że uosobieniem zła jest w niej wykonawca wyroku - ów doktor Muller, klasyczny reprezentant typu gestapowskiego oprawcy. Przecież jednak jego akcja jest jedynie wynikiem donosu na przechowujących żydowskie dzieci księ
ży. Autorem donosu jest kaleki posługacz z kuchni, Joseph, kolejny wariant Lacombe Luciena. Joseph doniósł, żeby odreagować swoje nieustanne upo
korzenie; bogaci uczniowie kolegium - widać to w serii powracających mo
tywów - lubili się przecież bawić jego kosztem. Najbardziej zaś upokorzył go dobry ksiądz Jean, karząc go za kradzieże zwolnieniem z posady. Gdyby zamiast tak surowej kary - spróbował go zrozumieć, porozmawiać z nim -
nie doszłoby, być może, do tragedii (w tym osobistej tragedii samego księ
dza). W gruncie rzeczy więc wszyscy są winni, nawet najuczciwsi.
Wreszcie, kulminacyjny moment filmu: wymiana spojrzeń w toku tej sa
mej sceny. Dr Müller żąda, by ujawnił się ów poszukiwany Kippelstein; Ju
lien nie wytrzymuje i spogląda w stronę przyjaciela, którego tajemnicę nie
dawno odkrył; spostrzegawczy hitlerowiec podąża za jego spojrzeniem: to w ten sposób rozpoznaje swą ofiarę. Kippelstein powie wprawdzie za chwilę do przyjaciela: „Nie martw się, i tak by mnie złapali". Przebacza zatem boha
terowi, zwalnia z niepotrzebnych, być może, wyrzutów sumienia i to jest piękne.
A przecież konstrukcja filmu podpowiada, że to sam autor żyje z nieuchwyt
nym poczuciem winy i zaraża nim jak gdyby swego odbiorcę. Czarno-biały, uproszczony obraz świata jest, owszem, wygodny, zwalnia bowiem z wyrzu
tów sumienia; ale to właśnie wyrzuty sumienia jesteśmy sobie winni, one bo
wiem zakładają poczucie odpowiedzialności za świat.
Skandalista - zdumione dziecko
Z pozoru, aż kakofoniczna różnorodność panuje w tej filmografii. Im dłu
żej jednak przyglądać się ciągowi tytułów - tym wyraźniejszą dostrzega się jednolitość.
Sam Maile widzi tę jednolitość - w konstrukcji. Przedmiotem zainteresowania reżysera - według jego własnego komentarza - jest zawsze postać w stanie kry
zysu; ów kryzys prowadzi ją do osiągnięcia samoświadomości. Przychodzi on zawsze z zewnątrz. Gdyby nie przypadek - pod postacią Historii, bądź mean
drów biografii - bohaterowie nadal tkwiliby w stanie „normalności", niczego nieświadomi. Zachowanie bohaterów w obliczu kryzysu jest tym, co interesuje Malle'a i co stanowi temat jego filmów. Narzuca to powtarzającą się konstruk
cję, precyzyjnie opisaną przez Rene Predala, monografistę reżysera. Najpierw - ciąg mikrosekwencji, umożliwiających przedstawienie postaci. Potem - serce fil
mu, skomponowane z długich, zgęszczonych sekwencji: miłosna noc w Kochan
kach, kuracja w Vichy w Szmerze w sercu. Wreszcie epilog, z reguły przynoszący rozwiązanie intrygi, pozbawiony jednak elementu oceny.
Jedność struktury ma swój zaskakujący odpowiednik w jedności substan
cji. Stałą, powtarzającą się substancją filmów Malle'a jest rozpoznawanie ob
cości świata, rozczarowywanie się doń, wprawianie się bohaterów w stan per
manentnej nieufności. Pierwszym krokiem na tej drodze jest bunt wobec wła
snego środowiska społecznego. Toteż ostrze antymieszczańskie jest oczywistą tezą wczesnych filmów. Już w Windą na szafot wymierzone jest ono w kilka naraz grup pokoleniowych: i w skorumpowanych bossów przemysłu (postać mordowanego dyrektora), i w zgorzkniałych weteranów wojny w Indochinach (Julien, odtwarzany przez Maurice'a Roneta), i w zagubionych młodych. Pierwsza połowa Kochanków układa się wręcz we wzorcowy pamflet na duchową pust
kę wyższych sfer francuskiego mieszczaństwa; erotyczne wyzwanie pary bo
haterów wiedzie do wyrwania się z tej pustki. Kolejny krok stawia Zazie w me
trze: to brawurowy atak wymierzony w „paryską lekkość", uosabianą przez
komedie René Claira; konstrukcja filmu nie pozostawia wątpliwości: zapo
minająca o wartościach niefrasobliwość - prowadzi do faszyzmu.
Nie przypadkiem w późniejszych poszukiwaniach natrafiał Maile na po
staci kolaborantów: pisarza Drieu La Rochelle czy tytułowego bohatera La- combe Lucien; usiłował ich zrozumieć. Właśnie w Błędnym ogniku - „antymiesz- czańska wymowa" przeobraża się niepostrzeżenie w tonację głębszą, bardziej uniwersalną: w pesymizm egzystencjalny. Bohater filmu (życiowa rola Mau- rice'a Roneta, też zmarłego przedwcześnie, w 1983 roku) skazany jest na wieczny dystans, na niezdolność do miłości, na oglądanie świata przez szybę. Podczas całodobowej wędrówki nic nie zdoła skłonić go do pozostania przy życiu. Wiele wskazuje na to, że w okresie realizacji autor utożsamiał się z tą postacią. Jest takie wspólne zdjęcie Malle'a i Roneta, z pokazu Błędnego ognika na Festiwalu w Wenecji (gdzie dostał Nagrodę Specjalną Jury), na którym obaj wyglądają jak bliźniacy.
Porte-parole autora byl też niewątpliwie kolejny bohater, kontynuujący tę to
nację: Randal z Życia złodzieja (1967), kreowany przez Jean-Paula Belmondo. Po
czątkowo kradzieże Randala są społeczną zemstą na własnej klasie; ale w ujęciu autorów bohater ten nie ma w sobie nic z radosnego Arsena Lupin, z którym widz mógłby się identyfikować. Destrukcja Randala zaraża go samego i przekształca się w autodestrukcję, która staje się przyzwyczajeniem, a w końcu - losem.
Ciekawe, że w trzecim, amerykańskim etapie twórczości ten kierunek od
wraca się. Pesymizm egzystencjalny jest punktem wyjścia pierwszego wybit
nego filmu, nakręconego przez Malle'a w USA: Atlantic City. Łączy się on tam z demaskacją wielu naraz amerykańskich mitów: twardych gangsterów (po
stać Burta Lancastera), krainy beztroskiej rozrywki (obraz miasta), wrażliwych kontestatorów (postać męża Susan Sarandon). Kompromitacja mitów prowa
dzi jednak do próby - w jakiejś mierze udanej - wyrwania się z egzystencjal
nej pustki. Przynajmniej na chwilę udaje się parze bohaterów wymknąć bez
sensowi; odrywają się od beznadziei narzuconych sobie ról.
Natomiast właśnie w filmach kończących amerykański etap - w Alamo Bay, w dokumentalnym Kraju Boga - najwyraźniejsze jest ostrze społecznego prze
słania. To w tych utworach reżyser - lepiej poznawszy kraj - oskarża „głębo
ką Amerykę" o zamknięcie serc i umysłów, o rasizm i nietolerancję. Zresztą, jak zwykle u Malle'a, społeczna wymowa filmów nie układa się we wzór całkiem jednoznaczny. Jedynym nosicielem „amerykańskich cnót" jest w Alamo Bay dys
kryminowany Wietnamczyk, co sugeruje skuteczność tamtejszych mitów (wła
śnie przybysz musi im sprostać).
Kiedy z kolei przyjrzeć się serii najbardziej osobistych filmów reżysera - Zazie w metrze, Szmer w sercu, Do zobaczenia, chłopcy - uderza powtarzalność centralnej postaci dziecka. Za każdym razem dziecko traci niewinność; a widz - patrzący jego oczami - zmuszony zostaje do powtórzenia tej emocjonalnej drogi. Zazie, odkrywająca głupotę dorosłych; Laurent ze Szmeru w sercu, rozpoznający pust
kę społecznych rytuałów; mały Julien, obserwujący ze zgrozą - w Do zobacze
nia, chłopcy - z jakim bezmyślnym okrucieństwem świat dorosłych go okalecza.
Dziecko, ze zdumieniem tracące wiarę i zmuszone wziąć na siebie odpowiedzial
ność za własne życie, to najbardziej osobista figura dzieła Malle'a.
Czyż wiecznymi dziećmi nie są zresztą także niezdolny do „wybicia się na dojrzałość" Alain - Ronet z Błędnego ognika? Wieczny anarchista, Randal - Belmondo z Życia złodzieja? Żyjący wiecznymi złudzeniami Lou - Lancaster z Atlantic City? Czyż nie był nim sam Maile? (Choć miał troje dzieci, każde z innego związku: urodzonego w Meksyku syna Manuela Cuotemoca, z nie
miecką aktorką Gilą von Weitershausen; córkę Justine z kanadyjską aktorką Alexandrą Stewart; wreszcie córkę Chloe, ze swego drugiego małżeństwa, z ame
rykańską aktorką Candice Bergen; wszystkim trojgu zadedykował swój uko
chany film Do zobaczenia, chłopcy). Zapewne ostatnim bohaterem, z którym się identyfikował, był wujaszek Wania, czy raczej kreujący go na nowojorskich próbach dramaturg i aktor Wallace Shawn - bo oddzielenie tych dwu postaci, rzeczywistej i literackiej, nie jest w Wani na 42 ulicy (1994) możliwe. Konstrukcja dzieła sprawia, że Czechowowskie pytanie „Jak żyć?" - trafia wprost w pro
blematykę dzisiejszych widzów.
Louis Maile, zmarły w 1995 roku w Beverly Hills, nie zada go już w swo
ich kolejnych filmach. Za dużo jednak miał w sobie autoironii, by mógł kie
dykolwiek przypuszczać, że zbliży się do odpowiedzi.
FILMOGRAFIA
Filmy dokumentalne pełnometrażowe:
1956 - Świat milczenia (Le Monde du silence, wspólreż.: Jacques-Yves Cousteau) 1968-69 - Calcutta (Kalkuta)
1968-69 - Dinde fantôme, reflexions sur un voyage (Duch Indii, refleksje z podróży), TV serial w 7 odcinkach
1972-74 - Humain, trop humain (Ludzkie, arcyludzkie) 1972-74 - Place de la République (Plac Republiki) 1979-86 - God's Country (Kraj Boga)
1987 - And the Pursuit of Happiness (Poszukiwanie szczęścia) Filmy krótkometrażowe:
1962 - Vive le Tour (Niech żyje Tour)
1964 - Bons baisers de Bangkok (Ucałowania z Bangkoku) 1976 - Close up (portret aktorki Dominique Sanda)
Filmy fabularne:
1957 - Windq na szafot (Ascenseur pour l’échafaud) 1958 - Kochankowie (Les Amants)
1960 1961 1963 1965 1967 1967 1971 1973 1975 1978 1980 1981 1983 1985 1987 1989 1992 1994
- Zazie w metrze (Zazie dans le métro) - Zycie pryivatne (Vie privée)
- Błędny ognik (Le Feu follet) - Viva Maria! (Viva Maria) - Zycie złodzieja (Le Voleur)
- William Wilson (nowela w filmie Trzy kroki w szaleństwo - Histoires extra
ordinaires)
- Le Souffle au coeur (Szmer w sercu) - Lacombe Lucien
- Black Moon
- Słodka mała (Pretty Baby) - Atlantic City
- My Dinner with André (Obiad z André) - Swiry (Crackers)
- Alamo Bay
- Do zobaczenia, chłopcy (Au revoir les enfants) - Milou en mai (Milou w maju)
- Skaza (Damage)
- Vania on 42nd Street (Wania na 42 ulicy)