Jakub Momro
Ironia, świadomość, śmierć
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (108), 89-98
2007
Ironia, świadomość, śmierć
M ichał W archala opow iada w swojej niezw ykle interesującej i bogatej książ c e 1 h isto rię idei autentyczności, która stała się nie tylko jednym z w yróżników now oczesności, lecz także jed n ą z fu n d a m e n ta ln y c h jej obsesji. Trzeba od razu pow iedzieć, że jak każda z n am iętn o ści dojrzałej now ożytności posiada podw ójne oblicze, choć pew nie jak żadna inna nie w ydaje się tak podejrzana. Z jednej strony autentyczność pozostaje jedną z n ie redukow alnych d o m in a n t m odernistycznych, kied y rozw ażam y ją jako pro jek t jednostkow ej, ale rów nież w spólnotow ej ekspre sji, z drugiej ujaw nia w łasną, odw rotną i negatyw ną stronę, kiedy staje się niem al su b stan cjaln ie obecną przeszkodą rzeczyw istej em ancypacji p o d m io tu i uw olnie nia jego relacji ze społecznością od d y k ta tu restrykcyjnej przem ocy i władzy. Te dw ie m odalności, któ re dają się ująć w k lam rze pojęć p ro je k tu oraz negacji, po zw alają dostrzec nie tylko podstaw owy kłopot z sam ą stru k tu rą idei au ten ty c zn o ści, lecz nad e w szystko ujrzeć jej w ielowym iarow ość. W archala śledzi te p rze m ia n y w rozm aitych dyskursach (oświeceniowym, ro m antycznym zarówno anglosa skim , jak i n iem ieckim , a także ściśle now oczesnym ). W artość tej k siążki - jako się rzekło - nie podlega dyskusji. Tym b ard z iej, że proponow ana przez autora h isto ria rozw oju w ydaje się konsekw entna i spójna. W ypada zatem skupić się na tych m iejscach w ywodu autora, w których ta k ich cech nie widać.
M. W archala Nowoczesność i autentyczność. Idea autentyczności od Rousseau do Freuda, K raków 2006.
2
.A utentyczność w perspektyw ie proponow anej przez autora nie daje się rozdzie lić od porządku now oczesności rozum ianej jako kulturow a i filozoficzna form acja, albowiem jej zw iązanie dialektyczne odpow iada niem al dokładnie problem om , k tó re w ybijają się na plan pierwszy w nowoczesności. Oznacza to, że nie m ożna pom y śleć o autentyczności inaczej niż tylko w kategorii projektu, ale zarazem nie sposób przestać dążyć do poszukiw ania takiego rejestru języka, w którym jej legitym izacja nie byłaby już konieczna. Paradoks polega na tym , że autentyczność, którą sytuowa libyśm y po stronie nieoznaczonej przestrzeni istnienia, nie daje się pom yśleć in a czej niż tylko w p orządku językowym. W te n sposób ujawnia się rów nież niem ożli wy do w yrugow ania m echanizm dialektyczny, jedynie pozornie stabilizujący to rów nanie. W efekcie napięcie pom iędzy językiem i tym , co sytuuje się poza stru k tu rą języka nie daje się rozładować, a historia poszukiw ania ostatecznej, niepodw ażalnej zasady określającej autentyczność składa się w gruncie rzeczy na opowieść o zm aga n iach now ożytnego i nowoczesnego (pokartezjańskiego i pokantowskiego) podm io tu z możliwością skonstruow ania opowieści o własnej tożsam ości.
A utentyczność w ydaje się elem en tem p ro je k tu egzystencjalnego niem al par
excellence. Po pierw sze dlatego, że dom aga się od p o d m io tu w ykorzystyw ania coraz
b ardziej subtelnych językowych strategii, służących o d d an iu stan u w łasnej a k tu alności i sam oobecności. Po drugie z pow odu specyficznego c h a ra k te ru i sta tu su p ro jek tu , będącego zarazem m arz en ie m o to taln o ści w sferze epistem ologicznej oraz absolutnej au to n o m ii w sferze egzystencjalnej i ontologicznej. P aradoksalnie to w p rojekcie jako ta k im ujaw nia się stygm at autentyczności jako całkow itego sp ełnienia fan ta zm a tu o podm iocie będącym u siebie. A utentyczność m yślana jako p ro jek t skutecznie niw eluje p roblem y esencjalnego trak to w an ia b y tu i całkow icie autorefleksyjnego p o d m io tu . Przeciw nie, w efekcie to p ro jek t uzyskuje w ym iar jak n ajb ard ziej egzystencjalny, stając się koniecznym fan ta zm a te m życia, a nie w yłącznie precyzyjnie k o nstruow aną m etodą poznaw czą. L ingw istyczna p ersp e k tywa k o m p lik u je obraz idei autentyczności n ie tylko w sensie konieczności sk ru p u latn eg o rozw ażania w ew nętrznych anty n o m ii k o nstytuujących jej obraz. R ady k alna krytyka języka filozoficznego, traktow anego jako n e u tra ln y w ehikuł sensu i sferę m ożliw ości skonstruow ania znaczenia spow odowała, iż autentyczności nie sposób pom yśleć tylko w jednym p orządku. N ie m ożna bez skazyw ania się na te o retyczną naiw ność sytuow ać jej jedynie w sferze źródłow ości, oryginalności czy autonom ii. Z m iejsca bow iem w krada się do języka opisu to, co zm ediatyzow ane, przetw orzone i pow tórzone, a także heteronom iczne.
W analizach W archali figury autentyczności właściwe ró żnorodnym dy sk u r som now oczesności, od D id ero ta przez rom antyków i F reu d a do D ele u ze’a, odsła n ia ją swoją krytyczną stronę. Ilu stru ją d o bitnie konieczność p rzejrzen ia w łasnych założeń przez autorów prag n ący ch p oprzez schem at pism a (n arracji, d ra m a tu , rozpraw y) dotrzeć do niew ym ienialnej, n iep rzetłu m aczaln ej na jakikolw iek język, reguły egzystencji. Zadziw iające, jak bardzo te - jakby pow iedział P h ilip
Lacoue-Momro
Ironia, świadomość, śmierć-L a b arth e - próby „obejścia” skazują tw órców i filozofów na przyjęcie dokładnie odw rotnej logiki pisania: w edle zasady m eto n im ii, n ie u sta n n y ch p odstaw ień jed n ych elem entów w łasnego d y sk u rsu p o d d rugie bąd ź też alegorii, k tó rą - jako k w intesencję konw encjonalności - m ożna sytuować na przeciw ległym b ieg u n ie autentyczności.
Tak jest w p erspektyw ie kon k retn y ch w izji i pom ysłów dyskursyw nych. A jak w sferze teoretycznej legitym izacji? N egatyw ność pojm ow ana jako kategoria kry tyczna, na której opiera się dyskurs, staje się z p u n k tu w idzenia pewnej w izji n o w oczesności jedynym sposobem sprzeciw u wobec zaw łaszczającego języka feno m enologii i herm en eu ty k i. To te dwa k ie ru n k i filozoficzne, n iezależnie od siebie, p rze d łu ża ły trw anie tradycyjnego m odelu autentyczności opierającego się na afir- m acji podstaw owego dośw iadczenia fundującego akt św iadom ości (fenom enolo gia) oraz m ocy in te rp re ta c ji i ontologii objaw ienia sensu (herm eneutyka). W oby dw u to, co źródłow e zostało w przęgnięte w to, co ak tu aln e, ale rów nież i za k ła d a ne. K onsekw encje takiego p o m ieszania porządków w ydają się aż n ad to znajom e, choć z pozoru niew iele m ów ią o autentyczności. Jed n ak zarówno p roblem y H us- serla z u spraw iedliw ieniem własnego stanow iska wobec pojęcia kryzysu n au k eu ropejskich, dotyczącego głów nie sfery języka, jak i raz po raz ujaw niające się teo logiczne zaplecze filozofii H eideggera w skazują przestrzeń , w której prawdziwość tożsam ości p o d m io tu jest w ynikiem wym ykającej się in ten cjo m m yślicieli iluzji bezpośredniego w glądu bąd ź rów nie dobrze m arkow aną resty tu cją słow nika re li gijnego. S łusznie zatem W archala rozpoczyna rozw ażania od przytoczenia g ru n townej refu tac ji poglądów na zasadę Eingentlichkeit autorstw a A dorna. W edle au tora Teorii estetycznej m yślenie w ram ach o ntologii egzystencjalnej prow adzi w k o n sekw encji do efektów dokładnie odw rotnych do zam ierzonych. A utentyczność nie jest bow iem atry b u tem śm iertelnego, a zatem czasowego, nieciągłego b y tu w rzu conego w św iat, lecz przynależy do enigm atycznej, m ieszczącej się poza h isto rią p rze strzen i bycia, d eterm in u jącej sensowność bąd ź bezsensow ność jego położe nia. W ydaje się jednak, że au to r p o m in ął jeden nie tylko interesujący, lecz rów nież niezw ykle istotny w ątek kry ty k i A dorna w yraźnie obecny w Żargonie auten
tyczności i w innych pism ach. W ontologicznym w ydaniu rzecz sprow adza się bo
w iem do odrzucenia przez H eideggera zasady kry ty k i rozum ianej szeroko jako konieczność przepracow ania tego, co negatyw ne i - co z tego w ynika - ochrony zasady im ienia w łasnego p rze d zakusam i degradującej władzy. A utentyczność za tem , przeciw nie niż u au to ra Bycia i czasu, nie m oże pozostać dom eną jaźni, tego, co całkow icie w ew nętrzne. W efekcie egzystencjalistyczna próba wyjścia ze stru k tu ry p o d m io tu w sferę praw dziw ego bycia, jak o debrał lekcję H eidegggera np. S artre, okazuje się n ie u d an a - Dasein w zasadzie odseparow ane od tego, co inne i zbiorowe staje się nie tyle form ułą jednostkow ego dośw iadczenia, ile n ie ru c h o m ą abstrakcją. P odm iot, w yrzekając się postaw y krytycznej, działa przeciw ko so bie sam em u i w rezu ltacie w szelką działalność w eksluje na korzyść absolutyzow a nej, enigm atycznej, na poły teologicznej, na poły gnostyckiej p rze strzen i nienazy- w alnego bycia. H eideggerow ski fan tazm at dla A dorna m u siał być niezw ykle groź
ny, poniew aż m ilczeniem p om ijał reguły społecznych i sym bolicznych m ediacji, a - co więcej - pozostaw ał głuchy na w szechobecną ekonom ię w artości, idei oraz in te rp re tac ji. C elnie pisze o tym w jednym z fragm entów w M inimach moraliach:
O dkrycie a u te n ty z m u jako o statn ie g o b a stio n u etyki in d y w id u alisty czn ej to o d b lask masowej p ro d u k cji przem ysłow ej. D op iero gdy niezliczone standardow e d obra dla zysku u dają, że są czym ś w yjątkow ym , pow staje - jako antyteza, lecz w edług tych sam ych k ry teriów - idea czegoś, co nie daje się pow ielać i dlatego jest praw dziw ie autentyczne [...]. N ieautentyczność autentyczności w ynika stąd, że w opanow anym przez w ym ianę społe czeństw ie autentyczność m usi udaw ać, że jest tym , co re p rezen tu je, choć nigdy nie może tym być. U rzeczeni au ten ty zm em apostołow ie władzy, która konsekw entnie niszczy cyr kulację, w ykonują na jej pogrzebie taniec z w oalem p ien iąd za.2
3
.W szystkie te elem enty składają się w książce W archali nie tyle na stu d iu m idei autentyczności, ile na h isto rię d e k o n stru k c ji jej klarow nego obrazu. Pierw szym i p rz e d m io ta m i analiz są k oncepty i prak ty k a R ousseau i D iderota. D la autora K u
zynka mistrza Ram eau autentyczność jest w yłącznie objawem p rag n ie n ia ludzkiej
duszy, objaw iającym się n ie u ch ro n n ie p o d postacią serii fantazm atów legitym izo w anych przez w ładczy podm iot. W arto zauważyć, że lekcja oświeceniowa w w yda n iu D id ero ta polega na skutecznym w yrzuceniu z d y skursu figury Ojca praw o daw cy3, ale rów nież m ędrca odpow iadającego za sensowność rzeczyw istości oraz stanow iącego kryteria, w edle których należy opisywać i oceniać świat. Jedyną za sadą autentyczności - jak zostało to zobrazow ane w Kuzynku i Paradoksie o aktorze - j e s t radykalna i wywrotowa ironia, bezustannie p odkreślająca iluzoryczność wszel kich prób stab ilizacji i poszukiw ania racji dostatecznej dla w łasnego stanow iska w debacie publiczn ej, k tó re z kolei d eterm in u je n ie p ełn ą stru k tu rę i niepew ny sta tu s p odm iotu. Iro n ia jest bow iem w tym w ypadku tyleż strateg ią językową, co spo sobem na wyjście z im p a su pew nego m odelu indyw iduacji, nakazującej p o szu k i wać bezspornego arg u m e n tu dla egzystencjalnej dyspozycji jednostki. Jako n ie przerw an y ru c h d estab iliza cji zew nętrznego św iata oraz subw ersji skierow anej wobec pozornie św iadom ego siebie p o d m io tu przybiera kształt ocalającej, p o n ie waż m istagogicznej błazenady. Jak słusznie zauw aża W archala, pisząc o didero- towskiej postaci:
T.W. A dorno M inim a moralia. Refleksje z poharatanego życia, przei. M. Lukasiew icz, posi. M .J. Siem ek, K raków 1999, s. 183.
Ten w ątek, k tóry pozw ala lepiej zrozum ieć reb elian ck i gest niek tó ry ch spośród m istrzów francuskiego O św iecenia nie został - jak sądzę - d o statecznie m ocno w yartykułow any p rzez autora. K onieczność zabicia O jca bądź zm agania się z jego nieobecnością są dla zro zu m ien ia strategii ironicznych niezw ykle istotne. P rzekonuje o tym choćby Starobinski. Zob. J. S tarobinski Wynalezienie wolności, przei. M. O chab, G d a ń sk 2006.
Momro
Ironia, świadomość, śmierćR am eau rozum ie, że „au ten ty c zn y m ” m ożna być w yłącznie za cenę o d rzu cen ia narcy stycznej postaw y (pseudo) m ędrca i pogrążenia w absolutnej m askaradzie n ieautentycz- ności. Tylko zm ienność i nietrw alość, które owo pogrążenie w ytw arza i których nie da się w yelim inow ać m ogą być praw dą autentyczności.4
4
,Je d n ak D id ero t to zaledw ie w stęp do głównej postaci d y skursu autentyczności w m yśli zachodniej. C hodzi rzecz jasna o R ousseau, którego filozofii nie sposób pom yśleć bez tej k ategorii, ale dzięki te m u m ożna ją rów nież analizow ać na w iele sposobów. N aczelną fig u rą jest N arcyz, ro zu m ian y p rzede w szystkim jako postać p o d m io tu w rela cj i pom iędzy w nętrzem i zew nętrzem . Jak w iadom o, Wyznania sta now ią n ajbardziej zaaw ansow aną próbę stw orzenia języka, który um ożliw iłby eks- p likację w ew nętrznych przeżyć jednostki. Ale język, będąc kw intesencją tego, co zew nętrzne, a rb itra ln e i konw encjonalne, skutecznie sabotuje m a rz en ie o p ełn i w yrażalności po d m io tu . M ówiąc w prost: u R ousseau to, co w ew nętrzne istnieje o tyle, o ile z zew nątrz uspraw iedliw ia je jakaś stru k tu ra czy też idea. Całkow ita przyległość do siebie m ożliw a jest o tyle, o ile z zew nątrz rozbija ją to, co h e te ro geniczne, n iespójne, m arg in aln e. Z tej perspektyw y w idać d o b itn ie aporie n atu ra - listycznego dyskursu. N ie sposób bow iem orzec, po której ze stro n zn a jd u je się właściw y aspekt rzeczyw istości i egzystencji: em pirycznej, cząstkowej i naiwnej w ew nętrzności czy po stronie św iata u stru k tu ro w an y c h przez język przeżyć. A po ria polega także na tym , że R ousseau, mówiąc o praw dziw ej i w olnej jednostce, w ikła się w nierozw iązyw alne w p rze strzen i dyskursu poszukiw anie początku.
W arto zauważyć, że w Wyznaniach, poza k o n tek stem poetyki autobiografizm u, bardzo istotnym elem entem pozostaje sposób ujm ow ania podm iotu. W o dróżnie n iu od K artezjusza, którego wizja opiera się na pew ności geom etrycznej, rzeczy wistość R ousseau jest niem al całkow icie podporządkow ana n a rra c ji5. W te n spo sób snucie opowieści o sam ym sobie nie stanow i prostego gestu afirm acji au to n o m ii p odm iotu, lecz przeobraża się w k onstruow anie genealogii jego zm ieniającej się, korygow anej i n iestab iln ej pozycji. F igura N arcyza jest więc antynom iczna w jeszcze in n y sposób. Tożsam ość jest w edle au to ra Umowy społecznej k o n sty tu owana jako relacja pom iędzy m n ą a m n ą (moi-moi), ale rów nież w sto su n k u do zew nętrznego, n iepoddanego jeszcze sem iotycznej obróbce św iata, owej rzeczyw i stości Innego (moi-moi et moi-moi et l’autre). D latego obraz podm iotow ości, jaki w yłania się z p ism autora Emila jest ta k m ocno naznaczony m elancholią. Czas,
4 M. W archala Nowoczesność i autentyczność..., s. 72.
5 W podobny sposób rozum ie antropologię R ousseau M a rtin Rueff. Zob. M. Rueff,
L’élement et le principe. Rousseau et l’analyse, w. Jean-Jacques Rousseau et la chimie,
Textes réu n ies p ar В. B ensande-V incent et B. B ernardi, „C o rp u s” 1999 no 36, Paris oraz tegoż Radicalement / séparément. L a théorie de Jean-Jacques Rousseau et les théories
contemporaine de la jusitice, w: J. D agen, M. Escola et M. R ueff Morales et politiques,
k tó ry w ydaje się najw iększym p rze ciw n ik ie m w p o sz u k iw an iu auten ty czn o ści, dodatkow o nak azu je czującej jaźni potw ierdzać iluzoryczność w łasnej kondycji. Podsycając p rag n ie n ie tożsam ości rów nocześnie skutecznie je osłabia, p rzed o sta jąc się na stronę w ew nętrzności n ieskalanej językową m ediacją. Ale czas jest n ie bezpieczny także i dlatego, że n ie ujaw niając się n igdy jako hom ogeniczny, lin e a r ny stru m ie ń zdarzeń, tw orzy egzystencję poprzez in terferen cję rozm aitych w ąt ków, urw anych h isto rii, fragm entów w spom nień. P oszukiw anie źródła i zasady autentyczności przynosi w yłącznie św iadom ość palim psestow ego c h a ra k te ru eg zystencjalnej k onstrukcji. Zauważm y, że genealogia n a rra c ji ta k n apraw dę niw e luje wyjściową opozycję w nętrza i zew nętrza, poniew aż R ousseau tra k tu je ją raz jako czystą fikcję, raz jako m eto n im ię całości św iata intym nych przeżyć. Lecz rów nież n arracja, traktow ana nie tylko jako sposób opisu w ew nętrznej rzeczywistości, lecz jako ru c h aktualizow ania egzystencji zam azuje p odział na to, co tran sced en tal- ne i to, co em piryczne.
5
.Ta konkluzja w ydaje się istotna, bow iem W archala u m ie ję tn ie wychw ytując p aradoksy d y skursu prow adzonego w Wyznaniach czy W liście o widowiskach w p i suje jego koncepcję autentyczności w tradycyjny spór filozoficzny dotyczący sta tu su św iadom ości. Szczególnie w tym dziele w idoczne są p o stu laty „pow rotu do reżim u tw arzy” oraz „autentycznej arty k u lacji b y tu ”6.
N ie sądzę jednak, jak autor, że w tw órczości R ousseau dychotom ia pom iędzy em pirycznym p o rzą d k iem n a tu ry a fan tazm aty czn ą fikcją, jaką roztacza wokół siebie m arząca subiektyw ność była ostateczna i bezdyskusyjna. P roblem w idać d oskonale w an a liz ac h pośw ięconych dw óm w yb itn y m in te rp re ta to ro m dzieła R ousseau. Jean S tarobinski w pisuje obraz kondycji ludzkiej w jego dziele w n a pięcia pom iędzy Bogiem i autom atem . W ram ach zarysow anej opozycyjnej pary szw ajcarski krytyk wprow adza jeszcze jeden elem ent, czyli m etaforę płynącej wody, z k tó rą m arzący z Przechadzek p rag n ą łb y się utożsam ić. W archala pyta: „Czy rze czywiście jest to b ardzo odległe od w iecznie jednostajnego ru c h u a u to m atu - m a szyny?”7. Oczywiście z p u n k tu w idzenia, jakiego b ro n i badacz, n ie m a większej różnicy pom iędzy tym i trzem a obrazam i. G dyby jednak spojrzeć na propozycję S tarobinskiego od strony w ielowym iarow ości gestu narracyjnego, o k tórym wcześ niej była m owa, a nie w yłącznie w p o rzą d k u klasycznej dychotom ii m etafizycz nej, wówczas spraw y p rzy b ierają nieco inny, b ardziej skom plikow any obrót.
P odobnie wygląda spraw a z odczytaniem analiz Paula de M ana, dla którego dyskurs S tarobinskiego, w sparty o dialektyczną zasadę przejrzystości i przeszko dy, był głów nym negatyw nym p u n k te m odniesienia. R ousseau, tem atyzując n a
6 Używam sform ułow ań S tanisław a Filipow icza z książki: S. F ilipow icz Twarz
i maska, K raków 1998, s. 42-53.
Momro
Ironia, świadomość, śmierćpięcie pom iędzy w yobraźnią i św iadom ością stał się dla au to ra Alegorii czytania - co znakom icie wychwycił W archala - figurą niew ygodnego p rek u rso ra ro m an ty ków. Je d n ak n ie jestem do końca przekonany, czy faktycznie m ożna za dobrą m o n etę (nawet p am iętając o pragm atycznym , refutacyjnym u w arunkow aniu tej in te rp retac ji) przyjąć przek o n an ie o em ancypacyjnym geście św iadom ości, jaki stał się udziałem R ousseau. Jest raczej odw rotnie (co oczywiście kom p lik u je pom ysły de M ana odnoszące się do ro m an ty zm u 8): świadom ość, że autentyczność jest lin gw istyczną fikcją n iekoniecznie m u si prow adzić do przyjęcia m odelu estetyzacji w szelkiego dośw iadczenia. D odatkow o przy k ład ekstazy z Piątej przechadzki wy daje się kom plikow ać obraz sem iotycznego uw arunkow ania i spełnienia. Istn ie je w szakże m ożliw ość in te rp re ta c ji tego fra g m en tu w sposób nieco b ardziej zniu an - sowany, w k tórym - co praw da - nie daje się utrzym ać dialek ty k i przejrzystości i przeszkody, lecz rozziew pom iędzy językiem i św iadom ością nie zostaje również w żaden sposób zniw elow any i utrzy m u je się jako wywrotowy elem ent poza in te n cją, niejako infekując językiem totalność egzystencjalnego p rojektu.
6 ,
Owa innorodność elem entu, który nie daje się przyswoić paradoksalnie um ożli wia żywotność podm iotow i now oczesnem u. M yślenie o autentyczności przez pry zm at inności jest właściwe rom antyzm ow i, którego przedstaw iciele, poszukując możliwość odnow ienia bezpośredniości i w ypracowania stru k tu ry zdarzenia, p o ru szali się - mówiąc skrótowo, choć zgodnie z istotą sprawy - pom iędzy Heglowskim system em a Schleglowską ironią. Z acznijm y od prawodawcy dialektyki. D la Hegla bezpośredniość pozostaw ała zawsze w sferze projektu, n ie u sta n n ie um ykając dys- kursyw nem u, a więc rozum nem u i rzeczyw istem u poznaniu. Mówiąc inaczej, ak tu alizować m ożna jedynie to, co da się wyrazić w języku, a zatem nadać m u wartość racjonalności. U H egla jednak to, co bezpośrednie pozostaje niepochw ytne, bow iem z m iejsca zostaje w przęgnięte w dialektyczny system pracy i zniesienia.
D obrze te n m e ch an izm w idać na p rzykładzie kateg o rii granicy. W edle H egla pom yśleć i przekroczyć granicę jest tym samym. To, co nieokreślone zostaje w przęg n ię te w system i z konieczności, na jego praw ach, m u si się stać pojęciem . W ten sposób p orządek egzystencjalny i logiczno-epistem ologiczny u zu p e łn ia ją się w za jem nie i spełn iają w system ie em ancypującego się ducha. T ym czasem działalność ro m antyczna nie tylko została w ym ierzona w m arzen ie o całości, i afirm ację frag m e n tu jako doskonałej form y dzieła, lecz pozw oliła rad y k a ln ie zm ienić akcenty w p o rzą d k u filozoficznym . S łusznie odnotow uje W archala, że zarów no N ovalis w sw oich tek stach , jak i Schlegel (szczególnie w M owie o mitologi”) pokazu ją za pom ocą gatunkow ych rozstrzygnięć alternatyw ę dla filozoficznego dyskursu. C ho dzi o M ärchen, czyli o tak ą form ę pisarską, w której realistyczny świat
przedsta-C hodzi m i w tym m iejscu o stu d ia z książki de M ana Romanticism and przedsta-Contemporary
w iony co rusz przeobraża się w to, co n ad n a tu ra ln e . Bajka w ta k im ro zu m ien iu jest oczywiście czym ś więcej niż rekw izytem z zak resu poetyki now oczesnej. C h o dzi raczej o poszukiw anie innego niż dialektyczne i system owe źródła p rak ty k i m yślenia i tw orzenia, mogącej w rezultacie znieść sztyw ny podział na to, co lite rackie (fikcyjne) i filozoficzne (autentyczne). Bajka jest rez u ltatem poszukiw ań literackiego spełnienia, które m iałoby stanow ić dzieło absolutne. A bsolutność z ko lei m ożna - jak sądzę - utożsam iać z p ro jek tem autentyczności, jaki w yłania się z p ism jenajczyków. Do jej ak tu alizacji dojść m oże w p ełn i dzieła, któ re - jak w ia dom o - jest całkow icie sam ow ystarczalne i niepow tarzalne, pozostaje poza geno- logicznym i p odziałam i, pow staje i odradza się jedynie we w łasnym porządku. Ale z drugiej strony absolutność p ro je k tu rom antycznego m ieści się także w doskona łej pełni, pojedynczego, izolow anego re z u lta tu działalności artystycznej. D osko nałe otw arcie dzieła rym uje się w tym m iejscu z jego pełn ą organicznością. A bso lu tn e, ab-solutne, czyli etym ologicznie „rozw iązane”, m ieszczące się w koniecz nej nieciągłości, nietożsam ości te k stu z sobą sam ym 9. P odobnie m a się spraw a z ironią, k tórą n iekoniecznie trzeba pojm ow ać jako m etareto ry czn ą zasadę tropo- logiczną (jak ro b ił to de M an), lecz jako energię tw orzenia, płynącą z sam ych te k stów. Tak pojm ow ana jest de facto ironiczną siłą form ującą, generującą w szelkie znaczenia w tekście; działa w sam ym ce n tru m całkow itej dezorganizacji, w sferze przypadkow ości sensów. Jest to jed n ak praca opierająca się na regułach pow tórze nia, p aro d ii zasad „m etody i sy m etrii”, rządzących u stru k tu ro w an y m system em „m ocnej” filozofii systemowej. Ten w ątek nieco u m k n ą ł autorow i, a jest w ażny szczególnie z perspektyw y sem iotycznego uw arunkow ania dyskursów teoretycz nych, któ ra została p rzyjęta w Autentyczności i nowoczesności. Dość przypom nieć w tym kontekście in te rp re tac ję D errid y pośw ięconą pojęciu poezji. P rzy p o m n ij m y jedynie, że w tekście francuskiego filozofa to w łaśnie ro m antyczna kategoria b ajk i odgrywała fu n d a m e n ta ln ą rolę, albow iem pozw ała na w ypracow anie takiej fo rm u ły zdarzen ia, k tóra pozw oliłaby om inąć z jednej stro n y restry k cy jn ą p e r spektyw ę m etafizycznej i krytycznej racjonalności z drugiej - naiw ną afirm ację egzystencji. K iedy D errid a m ów i o poem acie, w skazuje rów nież na konieczność poszukiw ania takiego reje stru języka, w któ ry m m ożliw e byłoby o ddanie dośw iad czenia, i w któ ry m to sam język stałby się zdarzeniem :
Tak więc: bije ci serce, n a ro d zin y rytm u poza opozycjam i, poza w nętrzem i zew nętrzem , św iadom ym w yobrażeniem i porzuconym archiw um . Serce tam , w dole, m iędzy ścieżka m i i a u to stra d am i, z dala od twojej obecności, p okornie, blisko ziem i, całkiem nisko. Pow tarzaj w ciąż m am rocząc: nigdy nie p o w tarzaj.. .Tym sam ym szyfrem (weź to sobie do serca) poem at scala sens i literę, jak rytm rozsuw ający czas.10
9 O dw ołuję się do tradycji in te rp reta cy jn ej, która w Nowoczesności i autentyczności została pom inięta. Zob. Ph. L acoue-L abarthe, J.L. N ancy L’absolu littéraire. Théorie
de la littérature du romantisme allemand, Paris 1978.
_ 19 h D e rrid a Che cos’é la poesia?, przel. M.P. M arkow ski, „ L itera tu ra na Św iecie” 1998 £ n r 11-12, s. 159.
Momro
Ironia, świadomość, śmierć7
,W znakom itych analizach pośw ięconych p rze m ian o m pojęcia autentyczności u F reu d a naczelne m iejsce zajm u je n ie tyle p ro b lem zasygnalizow any w ty tu le rozdziału, czyli nieśw iadom ość, lecz kwestia śm ierci. N ieśw iadom ość z tego p u n k tu w idzenia w ydaje się jedynie m echanizm em b ezradności i kom pulsyw ności now o czesnego p odm iotu. To śm ierć staje się jedyną i ostateczną sankcją filozoficzną i antropologiczną; jest bow iem zarów no jedyną n iepodw ażalną rzeczyw istością, jak i racją d ostateczną człowieka. Ale, jak pokazuje W archala, w ynikająca z tego p ry m a tu lekcja, jakiej udzielić m oże twórca psychoanalizy, jest jeszcze innego ro dzaju. A utentyczność pow staje - jak w m icie o m ordzie założycielskim Ojca - jako odpow iedź p o d m io tu na u krytą, lecz fu n d a m e n ta ln ą instan cję śm ierci. R epresja k u ltu ry i jej zan ik stanow ią dwa bieguny, pom iędzy któ ry m i m u si się poruszać p o d m io t p ragnący walczyć o w łasną autonom ię. Jednocześnie pozbaw iony zaka zów, lęków i fru stracji, któ re n ap ę d za ją jego ocalający sprzeciw nie były w stanie zdobyć się na gest subw ersji, ja k im w słow niku F reu d a jest fantazja. A utentycz ność, p odobnie jak p ry m arn a pozycja śm ierci w teo rii psychoanalitycznej, pozo staje konieczną hipostazą w yw ołującą n apięcie, bez którego nie sposób pom yśleć s tru k tu ry i kondycji now oczesnego podm iotu.
Przekroczenie psychoanalizy w języku filozofii i teo rii to zarazem koniec opi sywanego m arzenia o autentyczności. Filozofem w ieszczącym takie zam knięcie, na którego p rzy k ła d pow ołuje się W archala, jest G illes D eleuze, zam iast F reuda w ybierający p a tro n a t N ietzschego. W optyce proponow anej przez autora Logiki
sensu nie m a już żadnej n ad z ie i na odnalezienie podstaw y bytu , pozostaje jedynie
chaos różnicy, która n ie jest następstw em pow tórzenia, lecz jego nieodłącznym elem entem . Pow tórzenie nie m a jakiekolw iek źródła i pozostaje pierw otne, choć zaw czasu podzielone poprzez ru c h dyferencji. N ie chodzi jed n ak o p ro stą repety- cję Tego Samego, lecz o kreatyw ną siłę pow tórzenia, które uw idaczniając różnicę, czyni ją jednocześnie ośrodkiem i sensem zdarzenia, a więc absolutnej jednostko- wości, owej - w g runcie rzeczy m itycznej - singularité. W te n sposób jed n ak n ie skończona i ekstatyczna transgresyw ność, o której m ów i D eleuze, staje się fa n ta zm atem ontologicznym bądź p ostulatem filozoficznym . W konkluzji W archala pyta:
O sta tn ią figurą rom antycznej autentyczności było N ervalow skie rozczarow anie. Być może to w łaśnie ono m usi być o stateczn ą po stacią w szelkiej autentyczności. Być m oże, jeśli chcem y być i pozostać „sobą”, m usim y je zaakceptow ać. Czyż jed n ak nie w ydaje się ono b ardziej kreatyw ne i różnorodne od w szelkiej różnicy?11
W ydaje m i się, że istnieje o w iele bliższy, p o m in ięty przez autora, k ontekst, w k tó rym pojęcie autentyczności było nierozerw alnie zw iązane zarów no z transgresją, jak i dośw iadczeniem . C hodzi m i o Georgesa B ataille’a, którego propozycja an tropologiczna i filozoficzna jest o tyle ciekawa, że nie w ikła się w kw estię relacji
p om iędzy różnicą i p ow tórzeniem an i nie pozw ala się odnieść do pojęć w łaści wych słow nikow i rom antycznem u.
8
.Powyższe uw agi nie m ają ściśle krytycznego ch a rak te ru . P okazują raczej zło żoność kateg o rii autentyczności, a także - co pew nie najisto tn iejsze - n ie u n ik n io ną antynom ię d y skursu polegającą na rów noczesnej konieczności i niem ożliw ości zarów no przed staw ien ia języka opisującego autentyczność, jak i autentyczności sam ego języka. A z tej podstaw owej ap o rii książka M ichała W archali zdaje relację znakom icie.
Jakub MOMRO
Abstract
Jak u b MOMRO
Jagiellonian U n iversity (K ra k ó w )
Irony, consciousness, death
T h e text attempts at reconstructing the main theses of the book Autentyczność
i nowoczesność, [Authenticity and modernity’], both historically and philosophically. The first
aspect enables to unveil the mechanism of transformation ofthe notion of authenticity: from the early-modern moment of bifurcated subject, through to the romanticist concepts of authenticity and modern visions. The second aspect made it possible to take a closer look at the structure of authentic subject, rhetorical mechanisms devised for substantiating the ca tegory, and the consciousness vs. authenticity relation.
00