• Nie Znaleziono Wyników

Helmut Kohl - wizja Polski i Niemiec w zjednoczonej Europie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Helmut Kohl - wizja Polski i Niemiec w zjednoczonej Europie"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Krucina

Helmut Kohl - wizja Polski i Niemiec

w zjednoczonej Europie

Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/1, 315-322

(2)

W ir d a n k en Ihnen, H e rr B undeskanzler, u n d w ünschen, daß E u ro p a sich in W ohlstand u n d F reih eit w eiterentw ickele u n d ü b erall d o rt aufblühe, w o die W ürde d es M enschen u nangetastet b le ib t und heilig ist, w o w ahre D em okratie d en B ürgern dient, w o die M e n ­ schenrechte eine göttliche M etrik h a b e n u n d d e r M en sch seine W ürde in d e r G röße G ottes erreicht.

Veni a d lauream , H e rr D oktor, H e rr B undeskanzler. M ö g en Sie in d iesem feierlich en A ugenblick die b e ste n G eister E u ro p as b egleiten, je n e G eister, die Sie liebgew onnen h a­ b e n u n d d en en Sie unentw egt u n d b e stä n d ig d ie Treue bew ahren.

KS. JAN KRUCINA

Helmut Kohl - wizja Polski i Niemiec w zjednoczonej Europie

K tóż p rzed upływ em ostatniego d ziesięciolecia przew idyw ał up ad ek ow ej m onstrual­ nej zapory, k tó ra na niem al p ó ł w ieku p ieczętow ała przy g n ęb iającą zapow iedź W. Chur- chila -

nad Europą zapada żelazna kurtyna

?

N aro d y je d n a k , z w łaszcza po w schodniej stro n ie k o lc z a sty c h k ordonów , nie p o z w o ­ liły zam rzeć p a m ięci o w zajem n y ch w ie k o w y c h p o w ią z a n ia ch o g ó ln o e u ro p e jsk ic h - o w a rto śc ia c h p o d staw o w y ch i ch rześcijań sk ich , p rz e n ik a ją cy c h sw oim i k o rz e n ia m i c a ­ ło ść e u ro p ejsk ieg o kontynentu. Ic h skuteczność o k a z a ła się b e z b łę d n a - w y b uchając zry w em w o ln o ści j a k feniks z p o p io łu . S olidarne p rzy w iązan ie P o la k ó w d o sw obody p o m ag ało p o b u d z ić n arody E u ro p y śro d kow o-w schodniej, p o p y ch ając w k o ń c u p rz e ­ g ro d o m i m u ro m n a p rz e k ó r m iliony o b y w ateli p o d z ie lo n e g o n iem ieck ieg o n aro d u do w spólnej suw erenności.

K iedy ideologia totalitaryzm u ro zleciała się j a k d o m ek z k a rt w raz z n arastającą pustką m usiało się odezw ać w ołanie po szu k u jące now ych fundam entów - j a k stw ierdza enc.

Centesimus annus.

P oszukiw ano now ej, autentycznej teorii, ja k i praktyki w yzw olenia. W ów czas to Ja n P aw eł II przypom niał, że K ościół ofiaruje nie tylko sw o ją doktrynę spo­ łe c z n ą ale i ta k w ażn ą po dokonanej p rzez m arksizm pustoszącej katastrofie an tro p o lo ­ gicznej naukę o osobie ludzkiej, odkupionej p rz e z C h ry stu są w yposażonej p rzez n ienaru­ s z a ln ą g o d n o ść i w ro d z o n e p ra w a , a ta k ż e k o n k re tn e za a n g a żo w a n ie w zw a lc z an iu u p o śled zen ia społecznego i cierpienia.

P o gehennie w ojennej, zw łaszcza z m yślą o w ykluczeniu ponow nych upiorów w ojen­ nych, zespolili się w ielcy chrześcijańscy Europejczycy. O ni to p ozw olili uskrzydlić się zasad o m solidarności ludów i w skali m iędzynarodow ej spraw dzić o w ą chrześcijańską praktykę w yzw olenia, w sk a z a n ą w doktrynie społecznej K ościoła. O d założenia w r. 1951 E uropejskiej W spólnoty W ęg la i Stali zasłużyli się śm iali koryfeusze zjednoczenia eu ro ­ pejskiego - Je a n M onnet, R o b e rt Schum an, K . A deanuer, A. de G aspari, Ch. de G aulle. W ty m otw artym p rz e z n ic h korow odzie w spaniałych polityków w y b ija się gigantyczna p ostać H elm uta K o h lą w ieloletniego k a n c le rz ą najpierw uszczuplonej, a n astępnie zjed ­ noczonej F ederalnej R epubliki N iem iec.

(3)

N ic dziw nego, że R ad a N au k o w a P apieskiego F ak u ltetu T eologicznego - przyznając się do ożyw czych sił nauczania społecznego K o ścio ła - pragnie uhonorow ać w spaniałe skutki j ej zało żeń przyj ętych p rz e z H elm uta K o h la i w eryfikow anych okazale w pow szech­ nie znanej d ziałalności swego dzisiejszego L aureata. To um iejętne obycie K an clerza F e ­ deralnego z zasadam i i w artościam i społecznym i chrześcijaństw a m ogło z tej w ielkiej p rz e ­ strz e n i je g o o so b o w o śc i w y p ro m ien io w ać w c o ra z to sz e rsz e k rę g i je g o pub liczn ej działalności istotne efekty. P rz e n ik a ją się w niej trzy najw ażniejsze płaszczyzny. N a pierw ­ szym fundam entalnym gruncie w idzim y oddziaływ anie tryskające z p o czu cia etycznej odpow iedzialności chrześcijańskiej polityka. O no po w szczęciu odnow y w ew nętrznej w r. 1982 zaow ocow ało następnie n a d rugim m iejscu w szerokiej perspektyw ie europejskiej. O w a polityczna przezorność m ogła w reszcie po trzecie dopiąć sw ego i z c a łą siłą - p o ­ przez przypieczętow ane p o jed n an ia z P o lsk ą - spraw ić, ażeby o b a sąsiedzkie narody, nie­ m iecki i polski, znajdyw ać m ogły w spólne, chronione m iejsce w w ielkiej, bezpiecznej i coraz dostatniej szej Europie.

Z a n aszą uroczystością m uszą kryć się pytania, co skłania Senat P apieskiego Fakultetu Teologicznego w e W rocław iu do w yróżnienia tytułem doktora

honoris causa

długoletniego przyw ódcę Federalnej R epubliki N iem iec? Słow em - z jak ieg o życiorysu, z ja k ic h przeko­ nań, działań i dokonań b io rą się przesłanki, które m otyw ują nasze dzisiejsze święto?

U chw ała Senatu F akultetu zapisuje szczególnie osobliw e w łaściw ości i zasługi L au re­ ata godne tej szczególnej, akadem ickiej czci:

1) W ybitna działaln o ść sp o łe c zn o -p o lity czn a o c h arak terze p o n ad n aro d o w y m , o d ­ zw iercied lo n a w n ie z lic z o n y ch p ism a c h i przem ów ieniach. D zię k i w yznaw anym p rzez tego arystokratę d u ch a w a rto śc io m podstaw ow ym , u n iw ersaln y m stanow ić m oże je g o działan ie w p ro st p a ra d y g m a t p o lity k i o o rie n ta c ji c h rześcijań sk iej, ety czn ie o d p o w ie ­ dzialnej.

2) D ecydujący w kład w dzieło, ale i żelazne konsekw encje tego d zieła w postaci p o ­ je d n a n ia sąsiedzkich narodów polskiego i niem ieckiego, przypieczętow anego u kładem

o bezp ieczn y ch granicach w olnego p ań stw a polskiego.

3) P ełn a determ inacji o p cja opow iad ająca się z a zjed n o czen iem i ro zszerzen iem U nii E uropejskiej w po czu ciu k onieczności je j odnow y w duchu hum anistycznym i chrześci­ jańskim . W je g o niew zruszonym działan iu góruje konieczność przyw rócenia i ocalenia

zdrow ej i w zajem nie przyjaznej im pregnow anej kultury narodow ej, w obec niektórych zagrożeń nieuniknionej globalizacji i kosm opolityzacji.

W szystkie trzy p łaszczyzny p rz e n ik a ją się niejako geom etrycznie w całym duchow ym kształcie, w w ielkim form acie osobow ości i p u b liczn y ch d o k o n ań d ra H elm uta K ohla, tak iż P apieski F akultet T eologiczny m oże utożsam iać się z ic h istotnym w ym iarem . P o d n o ­ sząc sw oistą m iarę ty c h w artości czujem y się przynagleni p o trz e b ą ic h przypom nienia w naszym rodzinnym życiu społeczno-politycznym , w edukacji społecznej i obyw atelskiej, k tó ra d la racji etyczno-religijnych naszej U czelni nie przestaje b y ć niezbędna. Stajem y tak w żyw ym przym ierzu z w iek o w ą e u ro p ejsk ą tra d y c ją k tó ra nakazuje szkołom w yższym honorow ać najw yższą g o d n o ścią ak adem icką w ybitnych naukow ców , ja k i w ybitne o so b i­ stości życia publicznego, co stanow i d la nas n iepodw ażalną legitym ację m oralną.

Jak zatem n a k ład ają się na siebie ow e trzy w yszczególnione dym ensje w niep o sp o li­ tym form acie osobow ości i dokonanym d ziałaniu L aureata?

(4)

1. D u c h o w y ro d o w ó d p o d s ta w ą w ielk o ści p o lity c z n e j

Skąd, dlaczego stój ą w o czach H elm uta K ohla rozległe horyzonty, czułe przede w szyst­ k im na w ielkość dostatku i w olności je g o w łasnego państw a, ale w ybiegające daleko w zach o d n ią i w sch o d n ią p rzestrzeń Europy, w dalekie w idnokręgi p o rząd k u atlantyckiego, globalnego. O sobiste „W spom nienia” L aureata dowodzą, ja k m ocno ów dalekosiężny w idok je s t osadzony w w izeru n k u jeg o rodzinnej, dom ow ej ojcowizny. U rodzony w r. 1930 w Lu- dw igshafem , nad lew ym b rzeg iem R enu, w Palatynacie - b y ł o d dzieciństw a św iadom regionu b ędącego p rzez w ieki obiektem niem iecko-francuskiej ryw alizacji.

W iadom o, ludzki w idnokrąg je s t na ogół podw ójny. N a całościow y, em ocjonalny o b ­ raz św iata, biorący p o czątek w cieple dom ow ego ogniska, w zajem nej bliskości, zaufania, p o czu cia b ezp ieczeń stw a najbliższej rodziny nakłada się szorstki, pokaw ałkow any obraz naszego dorastania, naszych studiów, zderzenia się ze skom plikow anym św iatem d zisiej­ szej cyw ilizacji. H elm ut K ohl, m im o koniecznego zasugerow ania o p ty k ą w ielkich eu ro ­ p ejsk ich i św iatow ych konstrukcji politycznych, nie pozw olił w sobie roztrzaskać p rz e ­ chow yw anego o d dzieciństw a w izerunku swojej dom ow ej, małej ojcow izny - nadieńskiego Palatynatu. Z niego przecież w yniósł ro d zin n ą form ację pierw szych odczuć, religijnych przekonań, ufności. Jakaż m usi być synteza o b u tych horyzontów św iata, ja k ie ż scalenie o b razu św iata naukow o-politycznego z poczu ciem b ezpieczeństw a lat najm łodszych, d o ­ w o d z ą m om enty zapisanych deb at politycznych na różnych arenach polityki. O dzw iercie­ d la tę u rzek ającą rzeczyw istość n o cna rozm ow a H elm uta K ohla z M ichaiłem G orbaczo­ w em nad brzegiem R enu z 13 na 14 czerw ca 1989 r. O baj byli ciekaw i sw ych m łodzieńczych przeżyć, z k tórych H elm ut K ohl w spom ina atm osferę d o m u rodzinnego, b ard zo relig ijn ą matkę, rodzeństw o, oj c a -z a p ra c o w a n e g o urzędnika celnego i zdecydow anąw rogość w obec hitlerow skiego narodow ego socjalizm u.

W klim acie budzącego się zaufania H elm ut K o h l u kazuje G orbaczow ow i n iedorzecz­ ność p o d ziału N iem iec, a także i p o d ziału Europy. O to w spom nienie naszego L aureata: „W skazałem n a R en, na toczący się nurt rzeki ja k o sym bol historii. Jej b ie g to nic statycz­ nego. R zekę m ożna tam ow ać, co technicznie nie j e s t w ykluczone. W oda w k o ń cu je d n a k w ystąpi ze sw ego koryta, w yleje się z b rzeg ó w i odnajdzie now e d ro g i do m orza. P o d o b ­ nie je s t ze zjednoczeniem N iem iec. P o dobnie j a k R e n zm ierza do m orza, ta k z p ew n o ścią n adejdzie je d n o ść N iem iec, ta k też i zjednoczenie Europy. W py tan iu cho d zi tylko o to, czy dokonam y tego w naszej g eneracji my, albo czy b ęd ziem y czekać dalej - ze w szystki­ m i z ty m zw iązanym i trudnościam i” . W pam iętniku K o h la czytam y, że G orbaczow słuchał i się nie sprzeciw iał.

W podobnie rodzinnym tle przygotow yw ane b y ły decydujące pertrak tacje delegacji rządow ych niem ieckiej i rosyjskiej o ro k p óźniej. F inalizow ano w ielkie układy o zjed n o ­ czeniu N iem iec oraz ic h przystąpieniu do N A TO w całości, W ów czas w lip c u 1990 r. d ro g a K o h la w io d ła przez M oskw ę do S taw ropolskiego K raju, gdzie w pryw atnej rezy­ dencji G orbaczow a, położonej w g ó rach kaukaskich, dokonało się w w ielu w iążących ustalen iach d la E uropy to, co H elm ut K ohl nazyw a:

Durchbruch im Kaukasus.

P oprzedziło j e spotkanie w śród żniw iarzy w kołchozie gen. C zapajew a. T am n a p ow i­ tanie w yszły dziew czyny chłopskie na znak gościnności z ch lebem i solą, N ajpierw w myśl kaukaskiej trad y cji G orbaczow ucałow ał chleb, p osypał so lą i rozdzielał go uczestnikom .

(5)

W odpow iedzi H elm ut К оЫ zrobił to, co przeżyw ał w rodzinnym dom u - n a b o ch en k u zrobił trzy znaki krzyża. „Tak czyniła m o ja m atka, kiedy b y łem d z ie c k ie m W yjaśniłem G orbaczow ow i znaczenie tej sym boliki” , w spom ina nasz L aureat.

W idzim y, ja k i ekw ipunek w yniósł z rodzinnego dom u H elm ut K ohl. Z e św iadom ością chrześcijańskiego w izerunku człow ieka, z treningiem cnót społecznych, w reszcie za p ra ­ w iony przez ży jący ch w sąsiedztw ie chrześcijańskich w ychow aw ców i polityków (np. księży W alsera, Fincka, Junga). M ó g ł w ięc rychło zakładać „U nię M łodych” , z której ła ­ tw o p rzechodził do U nii C hrześcijańskiej D em okracji, w ybijając się w 39. ro k u ży cia n a p rem iera N adrenii-P alatynatu, n a szefa p artii o d r. 1982, a następnie po zw ycięskich w y­ b o ra c h w r. 1983 n a p rem iera rządu na ow ocnych 16 lat.

M im o w szystkich utarczek, K ohl dow iódł służebnego p o jm o w an ia polityki, zw łaszcza podczas rozw ijania w R F N now oczesnej, w ypróbow anej dem okracji, strzegącej dzięki w ypielęgnow anej zgodzie narodow ej

Grundwertekonsens,

spajający ch n aró d po d staw o ­ w ych w artości. P aństw o w je g o p o ję c iu to nie sum a obyw ateli, to w ypracow ana w ięź, kryjąca w sobie najcenniejsze w artości, dobro w spólne, k tóre lu d zi łączy, o k tóre oni w sw oim kręgu zabiegają. T kw i ono zatem w edle K o h la w o d c zu ciach sam ych obyw ateli, zespolonych w ysiłkiem , p ra c ą w ydatkow aną na to, co j e s t im b liskie, w czy m uczestniczą.

W ytrw ałe usiłow anie, n ieustanną troskę o dobro w spólne - a ty m w przeciw ieństw ie do w szelkich ideologii je s t polityka - o to dobro zabiegał H elm u t K o h l um iejętnie, z fin e ­ zy jn ą sztuką. B udow ał na odnow ionym duchow o p o d ło ż u narodow ym , nie n acjonalistycz­ nym - na p o d ło żu tyle niem iecko-narodow ym , ja k z p e w n ą iro n ią p isał pu b licy sta G ünter G aus, n a ile p ozw alał w yniesiony z d o m u silny katolicyzm . Pytam y w ty m m iejscu, kto w łaściw ie projektow ał ów optym alny kształt w arunków kulturow ych, gospodarczo-do- brob y to w y ch i praw nych czy praw orządnych, w których każdy obyw atel B undesrepubliki m ógł czuć się zadow olony? K to przesądzał sp ó r o po zio m d o b ra w spólnego państw a?

D ochodzim y do znaczenia je g o now oczesnej, chrześcijańskiej partii - zakrojonej sze­ roko, pluralistyczne, z realistycznym , acz etycznie podbudow anym p ojęciem polityki. W niej w ażniejsze o d p apierow ych program ów , a było ich w ciągu tych długich lat kilka, zaw sze było osobiste pośw ięcenie, zaangażow anie. Z pam ięcią je d n a k , że b e z realistycz­ nego w izerunku osoby ludzkiej polityka przechyla się ku dow olności - podobnie ja k za sa ­ dy społeczne w yw iedzione z intuicji m oralnej, z chrześcijańskiej m otyw acji - spraw iedli­ w ość i m iłosierdzie, so lid arn o ść i p o m o cniczość, tylko kiedy są utrzym yw ane w ic h parzystym zespoleniu, zachow ują rów now agę tw órczego napięcia pobudzającego rozw ój.

H elm ut K o h l w ie doskonale, że dobro w spólne w sw oim centrum zaw iera w artości duchow e, w artości nienaruszalnej godności ludzkiej, ja k głosi konstytucja. A le je j w łaśnie słu żą niezbędne w obrębie d o b ra w spólnego czynniki praw odaw cze, kulturow e, przede w szystkim gospodarcze w raz z osłonam i socjalnym i, ja k ie sprostać m ogą oczekiw aniom w spółobyw ateli w łaściw ie dystrybuow anego dobrobytu. N ie rozw ija się ono w izo lacji - je s t w kom ponow ane w dobro w spólne zachodniej Europy, w dobro w spólne U nii E u ro ­

pejskiej. N ie je d n a k na m odłę w szechw ładnego, zaborczego superpaństw a, zm iatającego niczym b u ld o ż e r m niejszych tow arzyszy, ale celem ukształtow ania m ożliw ie dogodnych w arunków d la w szystkich sąsiadujących, zw iązanych ze so b ą państw. Stąd je g o chrześci­ ja ń sk ie p o jęcie europejskości, torujące z n iem ałą siłą drogę do przyjacielskiej w spółpracy

(6)

2. O d ro d z e n ie w ięzi z P o ls k ą n a w z ó r fra n c u s k o -n ie m ie c k i

N ie w szyscy rozum ieli, że orędzie biskupów p o lsk ich o w zajem nym p rzeb aczen iu z r. 1965, nie pom niejszając fundam entu religijno-m oralnego, kryło ze strony polskiej uparte poszukiw anie potężniejszego g w aranta d la p ow ojennych, boleśnie na w schodzie u szczu­ p lo n y ch granic Polski. B yło w iadom e, że potw ierdzenie ze strony Z w iązku Sow ieckiego było prow izoryczne i jednostronne.

K iedy trzydziestodziew ięcioletni H elm ut K ohl w kraczał n a szero k ą scenę p o lity c z n ą w idział i on, i je g o chrześcijańska p artia C D U , że je ś li naród niem iecki m a w p rzeo b raże­ n iach pow ojennej E uropy odegrać w łasną rolę, po tragedii nazistow skiej p otrzeba m u grun­ tow nej odnow y m oralnej, ale i uzdrow ionej sam ow iedzy o w łasnej, w spółm iernie now o­ czesnej tożsam ości narodow ej. N iem cy nie m ogli pozostaw ać na w ieki ugodzonym narodem -

die auf ewig verletzte Nation.

P rzezw yciężenie recesji gospodarczej, zespolenie z NATO, integracja europejska - oto zadania. K ohl m iał odw agę, w d alek im ju ż odstępie o d klęski nazizm u, sięgać z rozm achem po takie zwroty, ja k „nasz naród” , „um iłow ana ojczyzna” , „patriotyzm ” w raz z w ydźw ignięciem flagi narodow ej, ch ociaż w yw oływ ał tym irytację u socjaldem okracji, w ogóle na lewicy. B ył to zw rot K o h la k u w artościom d la Polaków bliskim , n a p łaszczyźnie szczerego, ale i zrozum iałego p o jed n an ia k oniecznym . O czyw i­ ście, że K ohl nie m a na m yśli pow rotu do ja k ie jś szow inistycznej, nacjonalistycznej prze­ szłości. Pojęcie narodu, now oczesnego narodu niem ieckiego w pisuje o n w budow ę społe­ czeństw a obyw atelskiego i europejskiego: m ała ojczyzna - N adrenia-Palatynat - N iem cy - Europa. R ów nież nad sąsiadam i N iem iec - F ra n c ją P o lsk ą m a rozciągać się europejski dach.

D la zrozum ienia m yśli politycznej H. K ohla ważny je s t je g o stosunek do historii, naj­ now szej, najtw ardszej. „D opełniliśm y tego, co A denauer i de G aulle rozpoczęli, obejm u­ ją c się w r. 1962 w k ated rze w R eim s” . K ohl, tak w rażliw y na znaczenie sym boli dla

pam ięci historycznej, um iał najpierw stw orzyć dalszy, m ocniejszy sym bol przezw ycięże­ nia odw iecznej w rogości z F ran cją -

Erbfeindschaft.

Po dziesiątk ach spotkań z M itteran- dem , 22 w rześnia 1984 r. na polu bitw y p o d V erdun dw aj m ężow ie stanu - trzym ając się za ręce - na kam iennej płycie w yryli swe prześw iadczenie n a przyszłość: „P orozum ieliśm y się. P ojednaliśm y się. Z ostaliśm y przyjaciółm i. F rançois M itterand. H elm u t K o h l” .

N ie dziw m y się, że zgodnie z testam entem K onrada A d e n a u e rą o d ziedziczonym p rzez H elm uta K ohla, p o została druga część zadania w je g o sercu

- das Herzstuck Polen.

D o ­ prow adzenia do k o ńca p o jed n an ia z Polską.

W ielkim , m ilow ym znakiem zw iązanym z P o lsk ą j e s t K rzyżow a. W znoszący się w y­ soko gigantyczny sym bol „innych, lepszych N iem iec - także w najciem niejszym odcinku naszej historii” . Stąd te ż na tro p ach ow ego b ohaterskiego sprzysiężenia z 20 lip c a 1944 r., skupionego w okół Jam esa v o n M oltke, doszło w ro k u je sie n i ludów do je d y n e g o w sw oim rodzaju n abożeństw a polsko-niem ieckiego, k tóre stało się rów nież w ydarzeniem po lity cz­ nym, zapam iętanym z braterskiego uścisku H elm uta K o h la z Tadeuszem M azow ieckim , pierw szym prem ierem R ząd u R P po r. 1989. O dtąd spotkanie to z 12 listopada 1989 r. nabierało co raz głębszej w ym ow y w ielkiego, now ego początku. Z dejm ow ało p rzed p o tęż­ nym sąsiadem g rozę i lęk.

D laczego ja sn o ść tego początku zabłysnęła ak u rat w K rzyżow ej? Jakby w p rzed łu że­ niu daw niejszego antyhitlerow skiego spisku B iałej R óży rodzeństw a Scholli, tutaj w K rzy­

(7)

żow ej w okół Jam esa v o n M o ltk e grom adzili się intelektualiści, tacy j a k stracony je z u ita A d o lf D elp, a także G erstenm eier czy Łukaschek, którzy m yśleli nie tylko o zam achu w W ilczej Szańcy 20 lip ca 1940 r. Przygotow yw ali politycznąprzyszłość, w ypracow ując ide­ owe założenia dla przyszłych dem okratycznych Niem iec i chrześcijańskiej Europy. N ie b e z w zruszenia H elm ut K ohl wspom ina, że w śród 52 sygnatariuszy D okum entu Założycielskie­ go Chrześcijańskiej U nii D em okratycznej, większość w yw odziła się z K ręgu Krzyżowej.

W łaśnie K rzyżow a stała się p oniekąd w ym ow nym sym bolem , zn akiem dw udzielnych rozm ów K o h la z d e leg acją polską, przerw aną, niepow tarzalną w historii przygodą, kiedy bezpośrednio z W arszaw y H elm ut K ohl niem al w ybiegł na m anifestację w o k ó ł w alącego się M u ru B erlińskiego.

A żeby osiągnąć o w ą ja sn o ść now ego początku spod znaku K rzyżow ej, trz e b a było przebyć d łu g ą drogę. W iodła o d konfrontacji do zbliżenia. Z naczy ła j ą często p o m oc d la Polski, zw łaszcza po stanie w ojennym w r. 1981, kiedy polityka w sposób w idom y zam ie­ niała się w stosow aną czy n n ą m iłość bliźniego.

D ro g a w ytrw ała i d ługa rów nież d la H elm uta K ohla, który spraw ę polską, o w ą cząstkę sw ego serca, podejm ow ał ciągle na nowo. W raz z g ru p ą po lsk ich profesorów etyki spo­ łecznej m iałem m ożliw ość w ysłuchania 27 lutego 1985 r. w B undestagu bezpośrednio z u st B undeskanclerza stanow isko w kw estii polskiej: „W szyscy pragniem y p o jed n an ia i porozum ienia. U znajem y dzisiaj i w przyszłości traktat w arszaw ski o nienaruszalności granic [...] N a teren ach zachodniej P olski ż y ją dziś Polacy, d la których te ziem ie o d dw ó ch p o k o leń stały się ic h o jczyzną” .

T am ten pierw szy traktat był w szakże tylko bilateralny. Tym czasem o d r. 1989 szło w kierunku u k ładu o dalekosiężnym znaczeniu m iędzynarodow ym , osad zo n y m w trw ałym kontekście europejskim . H elm u t K o h l dał te m u w yraz ju ż 22 listo p ad a 1989 r. p rz e d P a r­ lam entem E uropejskim . „D o E uropy należy nie tylko L ondyn, R zym , D e n H ag, D ubU n i Paryż. D o E uropy należy W arszaw a i B udapeszt, P ra g a i S ofia i naturalnie B erlin, L ipsk, D rezno. Jedność N iem iec m oże b y ć osiągnięta, je ś li do p ełn i się zjednoczenie naszego starego kontynentu” .

3. I n te g r a c ja E u r o p y m is ją ży c io w ą

Skąd się w ziął, gdzie czerpał m ądrość te n dalekow zroczny strateg, te n niew zruszony architekt scalania europejskiego kontynentu? E urosceptykom n a p rz e k ó r odpow iada, że europejskie m leko w yssał ju ż z piersi m atki. Tylko bezpieczeństw o rodzinnego ciepła, form ujące o d zaran ia życia je g o w ew nętrznie czy stą osobow ość m ogło spraw ić, że w śród sąsiedzkich sporów , u tarczek i w alk n a pograniczu francusko-niem ieckim , je g o dążenia ogarniała w ielka, p o nadnarodow a idea.

G lobalna id ea europejska, do ja k iej zapraw iał L au reata d o m rodzinny, w ychow aw cy, choćby niezapom niany ksiądz i poseł J a n Finek, w reszcie doskonałe, p ro m o c ją uw ieńczo­ ne studia uniw ersyteckie, m ogła w yrastać na gruncie głęboko m oralnym - n a um iłow aniu rodzim ej ojcow izny, państw ow ej ojczyzny, europejskiego w idnokręgu. Splatał się te n d o ­ m ow y obraz z horyzontem szerokim , otw artym na pow szechne braterstw o ludzi. Jakże inaczej m ógłby oznajm iać politykom : pozw ólm y człow ieczeństw u rządzić,

Menschlich­

keitwalten lassen.

(8)

W ielkim p ed ag o g iem b yły zaiste ślady w ojennego niszczycielstw a w rodzinnym L u­ dw igshafen. O no bu d ziło ów w ielki pokojow y dystans, ale i m o raln ą w rażliw ość. Z niej b ra ł się en tuzjazm d la zakładanego p rz e z e ń m łodzieżow ego stow arzyszenia, które na p rze­ k ó r św iatu intonow ało europejskie piosenki, obalało niby w u p rzed zen iu kordony g ranicz­ ne. R ozlegały się ta m w ołania: chcem y po jed n an ia z w czorajszym i w rogam i, m arzym y o je d n e j i w spólnej E uropie, gdzie ludzie ż y ją ze so b ą w zgodzie.

W ielce Szanow ny Dr. H elm u t K ohl, po półw ieczu niezachw ianej proeuropejskiej dzia­ łalności, w znoszącej się w ysoko, n a m iarę przełom ow ej epoki, m oże n a sw oje historyczne d okonania spoglądać z satysfakcją. Śm iały je g o p ro jek t pokojow ego zjednoczenia N ie­ m iec na b ezw zględnym p o d ło ż u pokojow ej je d n o śc i E uropy stał się faktem . Spełniła się życiow a w izja, przedziw ne m arzenie, kiedy w nocy z 3 n a 4 p aździernika m ógł po d w y­ zw alająca się B ra m ą B randenburską, p rzy w alącym się m urze, cieszyć się w ym arzonym zrastaniem się now ych, ow y ch lep szy ch N iem iec, w rastało to ju ż w ów czas do p rzełom o­ w ego sym bolu je d n o śc i europejskiej. B y ła to rów nocześnie zapow iedź upadku dyktator­ skiej hegem onii silniejszego n ad słabszym - k rach om nipotencji w ielkich p aństw u zależ­ niających i g n ęb iący ch narody m ałe. Św itała E uropa, gdzie żyjące w przyjaźni narody cieszyć się b ę d ą w z a je m n o śc ią ! w spółzależnością.

H elm ut K ohl należy niew ątpliw ie do najw ybitniejszych m ężów stanu, do czołow ych po staci polityki św iatow ej, kiedy m ów i: „C hcem y by nasze państw o było otoczone p rzez partnerów i przyjaciół, d la k tórych m im o hipoteki historycznej, m im o c iężaru historii, R F N nie je s t zarzew iem konfliktu, ale p rzy stan ią stabilności, bezpiecznym m otorem je d ­ noczenia, energicznym sprzęgłem U nii E uropejskiej, budow anej nie tylko n a dostatku gospodarczym , ale na m ocy integracyjnych w artości m oralnych, duchow ych” . W tym m y­ śleniu K o h la k rzy żu ją się niejako geom etrycznie p rzestrzenie w ertykalnej transcendencji z horyzontem m ądrości, ja k ą je s t praw dziw a, w głębokiej duchow ości o sad zo n a cnota polityczna.

N asz L au reat w ie, że nie stało to się samo. Z w rotnica o statn ich eu ropejskich d ziejów m ogła ustaw ić się w p oprzek, gdyby w e w łaściw ym czasie,

in tempore salutis,

w do g o d ­ nym okam gnieniu łaski, w tej przedziw nie darow anej godzinie

kairosu

przełom ow ych lat 1989/1990 nie podejm ow ano w ielkiego ryzyka słusznych decyzji. G dyby nie było sprzy­ ja ją c y c h , w yzw alających k atalizatorów ty c h b ło g osław ionych m om entów . H elm ut K ohl

dzięki integralności osobow ej p o siad ał w łasne w ielkie m oralne przygotow anie do ryzyka tych w ielkich rozstrzygnięć. M iał tę subtelną, o so b istą dyplom ację, ja k n a z y w a ją G eorge B ush. Jest to d yplom acja b u d z ą c a zaufanie, z k tó rą przystępow ał do śm iałych, przy ja­ zn ych rozm ów z G orbaczow em - najpierw n ad R enem , a p o te m n a szczycie w K aukazie. A le starczyło m u też um iejętności do przekonyw ania przyw ódców w ielkich m ocarstw : M itteranda, p. Thatcher, szczególnie p rezy d en ta B usha, o czy m św iadczą opublikow ane zapisy rozm ów , ja k przyjacielska korespondencja. O czyw iście, że w sw oich

Wspomnie­

niach

H . K o h l ze c z c ią d o cen ia w szystkie silne osobow ości w P olsce, zryw y w olnościow e w naszym k raju i w e w schodniej E uropie, serdecznie w spom ina p o lsk ich przyjaciół.

M isję życiow ą m ożna pełnić, je ż e li w ierzy się w O patrzność, je ż e li w iarę religijną łączy się z m ąd ro ścią polityczną. W ięcej, je ż e li w człow ieku nie w idzi się odprysku przy­ p a d k u czy igraszki ja k ie jś loterii, ale n o si w sobie n adprzyrodzone przekonanie o p ow oła­ n iu do odpow iedzialnego kształtow ania tego, co staje p rz e d n im ja k o w ezw anie, zadanie,

(9)

m andat z góiy. Tylko p o czu cie transcendentnego odniesienia m oralności j e s t ź ró d łem tej błyszczącej fascynacji, z a k tó rą stoi autorytet je g o w iarygodności. Jak aż w ielk a radość m usiała ow iew ać H elm u ta K ohla, kied y w raz z P apieżem Jan em P aw łem II p rzek raczał - przem ierzał o tw artą ju ż sw obodnie B ram ę B ran d en b u rsk ą - kiedy ja k echo rozbrzm iew a­ ły je sz c z e p apieskie słow a o darze w olności. B o ja k ż e inaczej m ógłby w 10. rocznicę aksam itnej rew olucji z ta k ą fin e z ją m ów ić w P radze o „erosie w olności” , niosącym na­ tchnienie, ale i zagrożenie sw aw olą, a n a r c h ią - je ż e h sw obody dem okracji nie naprom ie­ n iu ją w arto ści m oralne. Tak m ów i polityk, którego działanie em anuje z w ielkiego p o c z u ­ cia chrześcijańskiej odpow iedzialności.

D zisiaj pragniem y P ana, P an ie K anclerzu Federalny, uhonorow ać na ty m P ap iesk im Fakultecie. U honorow ać n a F akultecie stanow iącym fu n d am en t trzechsetletniej akadem ic­ kiej tradycji -

celeberrimae Universitatis Wratislaviensis,

używ ając określenia Stolicy A p o sto lsk iej. Pragniem y P a n a uczcić w tysiącletnim , b o g aty m w dziejow e pam iątki W ro­ cław iu - m ieście nieodłącznie zespolonym z m ilenijną, ja k ż e b o g a tą h isto rią i trad y cją K ościoła. Pragniem y P a n a uczcić, obdarow ując tym , co d la U czeln i najdroższe - go d n o ­ śc ią d o ktora honorow ego, osiem dziesiątym drugim do k to ratem h.c. w d z ie ja c h naszego W ydziału Teologicznego. C hcem y P ana, P anie K anclerzu, u czcić w krainie ta k bliskiej p o częty m tu sprężystym ideałom , w p rom ieniach K ręgu K rzyżow ej, n ad k tó rą - ja k w ie­ rzym y - u n o sz ą się je j najlepsze duchy. A także w m ieście, w którym zrodziła się idea ew angelicznej w ym iany listów biskupów p o lskich i niem ieckich. C zynim y to, kiedy sze­ roka i otw arta w izja E uropy staje się rzeczyw istością, upam iętniającą jub ileu szo w y p rz e ­ ło m tysiąclecia.

P ragniem y d ziękow ać i w yrażać życzenie, b y n a ty m kontynencie E u ro p a rozw ijała się w dostatku - by rozkw itała w szędzie tam , gdzie nienaruszalna i św ięta je s t g odność c z ło ­ w ieka, gdzie praw dziw a d em okracja służy obyw atelom , gdzie praw a ludzkie m ają B o sk ą m etrykę - gdzie człow iek sw o ją w ielkość o siąg a w w ielkości Boga.

Veni ad lauream,

P anie D oktorze, P anie K anclerzu Federalny. Pańskiej O sobie niechaj w tej uroczystej chw ili to w arzy szą najlepsze duchy E uropy - te, które P a n po k o ch ał i któ ry m b y ł P a n niezm iennie wierny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Once the student has answered a number of questions (depending on time available) to the satisfaction ofthe committee, the student is asked to leave the room, after which

W kontekście dotychczasowych wypowiedzi krytyków każda kolejna analiza powieści Tam, gdzie rosną jagody musiałaby się stać niezwykle obszerną

W czasie kolokwium podjęto następujące zagadnienia: „Maryja i objawienie czułości Boga” (Elena Lea Bartolini), „Znaczenie obecności Maryi w społeczeństwie” (Mimmo

Decyzja ta wydawana jest na podstawie wniosku złożonego przez podmiot odpowiedz ia l ny za wprowadze n ie do obrotu produktu l eczniczego.. Karnoprawne ograniczenia obrotu st er

Można wskazać jednak, że firmy rodzinne najlepiej funkcjonują, obniżając koszty agencyjne, kiedy dominująca własność rodziny łączy się z dominującymi prawami głosu na WZA,

Regu³a ta sprawdza siê wobec Polski i równie ciê¿ko doœwiadczonej przez historiê Rumunii, ale tak¿e – o czym ani Polacy, ani Rumunii nie chc¹ pamiêtaæ – nie mniej

Spo³eczeñstwo informacyjne na poziomie treœci komunikuje siê poprzez to, co da siê sprowadziæ do informacji, na poziomie zaœ ¿ycia spo³eczno-gospodarczego zaczyna wypluwaæ

Nie ma pewnie wielkiego znaczenia, czy ten szeroki front badań otwartych przez studia afektywne zasługuje na miano kolejnego ‘zwrotu’ (które to pojęcie periody- zacyjne silnie