• Nie Znaleziono Wyników

Legendy i anegdoty - Mirosław Melaniuk - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Legendy i anegdoty - Mirosław Melaniuk - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW MELANIUK

ur. 1955

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, życie kulturalne, środowisko kabaretowe, kabaret Loża 44

Legendy i anegdoty

Ja zapamiętałem najbardziej taką [historię], kiedy na którymś ze spektakli trzeba było wystrzelić z korkowca. Tak, jak mówiłem, za kulisami było ciemno, nic nie było widać.

Kolega, który był odpowiedzialny za ten strzał z korkowca na wszelki wypadek zawsze miał dwa. Tu na scenie idzie akcja i oczywiście ani jeden, ani drugi nie wystrzelił, więc w pewnym momencie kolega po prostu [krzyknął]: „Puf” Tak było raz, ale był i drugi raz z tymi strzałami. Ponieważ te korkowce były zawodne, więc czasami kolega stawiał ten korek na czymś twardym, walił młotkiem i on wtedy też strzelał. Ale ponieważ było ciemno, więc oczywiście kiedyś zdarzyło się, że nie trafił w żaden korek, tylko zaczął walić tym młotkiem w podłogę, więc tam tych strzałów było słychać kilka.

Data i miejsce nagrania 2016-10-27, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Tym bardziej, że w międzyczasie powstała Klinika Chirurgii Naczyniowej w Lublinie, więc w następnym roku znowu pojechałem do Francji, wtedy byłem już trzy miesiące i

Kiedy zobaczyliśmy na jakiejś zbiórce, że przyszedł nasz dowódca, którego znaliśmy, jako, że wcześniej uczył nas tutaj w Studium Wojskowym, spytaliśmy go:

I byłem na jednym spotkaniu w Lublinie, to był jakiś zjazd regionalny Unii Wolności – był profesor Geremek, wtedy zaproszony - i pamiętam właśnie też prześwietną rozmowę

Jak wiadomo było, co jest, to się pojechało, więc jakoś tam sobie poradzili, ale już byli spóźnieni sporo.. Normalnie nie wolno im było, oczywiście, jechać na miejsce, czyli

Były szelki, w szelkach się jeździło, tylko trzeba było pchać.. I były tak zwane drogi, układało się samemu, to nie na stałe, bo to w zależności,

Pozorują drobną kradzież po prostu i później mówią, że tutaj gdzieś w klatce drugiej było podobnie, i myśmy się dowiedzieli od kogoś z innej klatki.” Ja oczywiście nie