Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria R. 12:2003, Nr 1(45), ISSN 1230-1493
Kronika
Henryk Hiż
Moje wspomnienie o przyjacielu
Mieczysław Choynowski szedłwąską w Polsce ścieżką filozofiirozumui roz
sądku: od warszawskiego pozytywizmu, Bolesława Prusa, Ludwika Krzywickie
go, Tadeusza Kotarbińskiego, do Marii Ossowskiej. Od Edwarda Poznańskiego i Aleksandra Wundheilera przejął styl filozofii nauki. Chłonął, co się działo wo
kół Kotarbińskiego, aleszybko stałsięsamoukiem. Prawdziwym samoukiem, czyli takim, co własnym wysiłkiem staje się nauczycielem nowych rzeczy dla swego otoczenia.
Zgłębiał filozofięanglosaską, głównie Russella i Normana Cambelła z An
gliii Bridgemana zAmeryki, orazkoło wiedeńskie:Camapa, Neuratha, Reichen- bacha, Poppera. Interesował siępsychologią naukową i był pod wpływem Euge niusza Geblewicza. Dużomu zawdzięczam już z lat przedwojennych. Zachęcał mniedostudiowaniauKotarbińskiego. Na wykłady Tarskiego chodziliśmyrazem.
Zbierał notatkistarszychstudentów z wykładów Leśniewskiego - przepisane rękę Choynowskiego stanowią dla mnie do dziś dokument mistrzostwaLeśniewskie
go. Przyjaźnił sięzWitkacym, bo ich wyczulenie moralne było podobne, zaczerp nięte u Kotarbińskiego. Witkiewicz namalował miły portretMieczysława. Po woj
nie chodziły różne plotki o śmierci Witkacego. Choynowski ogłosił w paryskiej
„Kulturze” opis samobójstwa Witkacego. Ten opiszgadza się z opowieścią Ko tarbińskiego. Obaj rozmawiali ztowarzyszką Witkacego, jedyną osobą [obecną]
przy jego śmierci wdzień po wejściuwojsksowieckich.
Wrzesień 1939 różnymi drogami zapędził nas obu do Wilna. Tam spotkali
śmysięprzez to, że każdy z nas zameldowałsięu Czeżowskiego. Późną jesienią zdecydowaliśmy siępójść do Warszawy. Przebiegaliśmy pod obstrzałem granicę sowiecko-niemiecką. Mieczysław okazywał swą odwagę. Zawszebyłbardzo od
ważnyi lubił ryzyko. W Warszawiezastaliśmy naszeMatki idoszliśmy,gdzie są inni bliscy. Przezwiększość lat wojny byłem czynny w AK. Przypuszczam, że
242 Henryk Hiż
Mietek domyślał się czegoś takiego, ale był delikatny i nie mówił o tym. Wojnę spędził nie tylko nad lekturą naukową. Dałkilka wykładów na kursachpodziem negoUniwersytetu Warszawskiego. Z Antonim Bohdziewiczem prowadzilizakład fotograficzny naMazowieckiej. Jak się ożeniłem i wprowadziłem do naszego mieszkania, a raczej pokoju, bywał u nas często. Właśnie był dzień, gdy chory leżałem z gorączką. Ktoś zadzwonił do drzwi. Mietekposzedłotworzyć. Za drzwia mi stał wspólny, niebardzo łubiany kolega. Mietek mu powiedział, żeleżę z go
rączką i nie można mniemęczyć wizytą. Poczem zamknął drzwi i rozmawiali śmy zedwie godziny. Podczas powstaniawarszawskiego wychodził nabarykady inawoływał: „Kiedywy to skończycie, toniemasensu!”.
Po powstaniu nie byłomnie w Polsce przez pięć lat, ale wiadomości o Miet
ku dochodziły. Znalazł się w Krakowiei studiował naUJ.W roku 1945 założono Konwersatorium Naukoznawcze, a Mietek był w nimduchemprzewodnim. Kon
wersatorium wydawało pismo „Życie Nauki, Miesięcznik Naukoznawczy”. Uka
zywały się tam poważne rozprawy, naprzykład Ajdukiewicza, artykuły podfik cyjnymi nazwiskami i uwagi anonimowych recenzentów. Mietek nigdy nie wy dał,kto jest autorem czegoś. Uderzailość szczegółowych opisów instytucji aka
demickichw Związku Radzieckim;Mietek dał najszczegółowszy, choć mało cie kawy obraz tamtejszych wyższych studiów. Wszystko to, jak i wydrukowanie krót
kiej mowy prezydenta Bieruta, szło narękęówczesnym władzom.
W lutym 1949 „Życie Nauki” umieszcza trzydziestodwustronicowy referat Eugenii Krassowskiej pod tytułem „Nowe zadania nauki i szkolnictwa wyższe go”. Wszystko tu jest znaczące, autorka, moment,nowe zadania, bodotychczas nie było takiej ofensywy stalinizmu. Wielu uważałookres do roku akademickie go 1948/49 za złoty okres polskiej inteligencji. A referat Eugenii Krassowskiej mówi,że terazwszystkobędzie inaczej. I taksięstało,przynajmniej doroku 1956.
Eugenia Krassowska była wiceministrem wMinisterstwie Oświaty i w praktyce kierowniczką spraw uniwersyteckich przez długie lata. Wśród profesury zwano jąz wiechowska „Gieniuchna”. Ona też wykończyła „Życie Nauki” i inne poczy
nania Mietka. Na ten okropny rok przyjechałem do Polski. Widywałem się z Miet
kiemi w Krakowie, i w Warszawie, gdziepracował jako organizator, potem kie rownik PracowniPsychometrycznejInstytutu Filozofii iSocjologii PAN. Byliśmy równie przerażeni [tym], co siędzieje. Częstowładze jakiegoś państwa proponu
ją nowe programyi dają doprzegląduprofesurze. Tu nie było takiego kroku. Bo nie miało być. W tymsamym tygodniu Mietkowi i mnie zaproponowano wstą pienie dopartii. Każdyz nas odmówił - świadom, że to zamykakarierę w kraju.
Po tygodniu dogadaliśmy się, jak podobnie nas kuszono. Na wiosnę wróciłem do Ameryki. On jedenaście lat później rozpoczął włóczęgę emigracyjną. Najpierw w Szwecji, rok w Norwegii. Gdyosiadłw Meksyku,odwiedziliśmygo tam i ra
zem zrobiliśmy wycieczkędo dalekich biednych wiosek. On też odwiedzał nas w Finlandii.
Moje wspomnienie o przyjacielu 243
Mietek był profesorem na La Universidad PedagogicaNacional, a minister stwonadało mu, bodaj przed rokiem 1990, tytułInvestigator Nacional, co jest naj wyższym stopniem naukowym. Takpozostałodo emerytury. Pisał dużo, ale były trudności z wydawaniem dłuższych pism. Ostatnim wielkim tematem, nad któ rym Mietek pracował, byłaagresja młodzieży. Do tegotrzeba byłoznaleźć czyn niki związane z agresją, a tesą trudne do uchwyceniai wymagają analizyczynni
kowej (factoranalysis). O tym jest popolsku praca Mietka wydanaw roku 1988 przez PTP.
Tyle o karierze zawodowej. Pójdźmy teraz do domu. W domu jest żonaHan ka i synSzymek. OHance dobitnieświadczydedykacja książkiMietka: „Żonie, wiernej towarzyszce trudnego życia”. Do mnie każde z nichzawszemówiłocie pło o drugim. Zawszeto pół wieku. Mietek lubiłsłuchaćmuzyki, a miałdoboro
wy komplet nagrań. W ostatnich kilkunastu latachżycia Mietek coraz gorzej sły
szał. Choroba beethovenowska, smutny schyłek. Szymek wdomu trzyma sięna uboczu. Od dzieciństwa ma uraz, że ojciec tkwi w książkach, a nie bawi się z nim jak inni tatusiowie. Na emigracjizdobył jakieś wykształcenie techniczne, szereg lat mieszkał w Kanadzie. W końcu wrócił do rodziców. Po śmierciojca (Mieczysław zmarł w Mexico City, pierwszego października 2001, przeżywszy 91 lat)jego stosunki z matką układająsię poprawnie, tyle tylko że Szymek nie szuka zawodu, pracy.
Ale wróćmy dopoprzedniego stulecia.Wroku 1989 Mietekwydałw londyń skiej Oficynie Poetów i Malarzy książkę o literackimcharakterze pod tytułem „Sa
motność i wyobraźnia”.Trzonem jejjestnowela „Intermezzo” (38stron, zawiera jakieś wątkiz własnego życia). Poprzedzają esej o samotności człowieka, aza myka komentarz autobiograficznyna30 stron ijeszcze jest posłowie. Książka była pisana od marca 1939do 1944 roku.
Jestem szczęśliwy, że znałem Mietka. Lepiej napisać, żeznam go. Mój kon takt z nimnie urwał się zjego zgonem.Proszę tego niebrać w sensie życia poza grobowego. To jest stosunekjednostronny. Tylkoja nadal chłonęjego mądrość, postawę, pracowitość, jego wiarę wnaukę i szereg innych cech, o którychwyżej byłamowa. Nauczmy się pogodnie myśleć o naszych drogich, co odeszli. Tak myślę i mówię o Mietku. A jeżeli komuś się nie należy, to nie dręczmy się nim i nie mówmyo nim.
Pisane zimą 2003 w Cape May Point, New Jersey