• Nie Znaleziono Wyników

ESEJ RECENZYJNYAr ka diusz Kar wac ki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ESEJ RECENZYJNYAr ka diusz Kar wac ki"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

ESEJ RECENZYJNY

Ar ka diusz Kar wac ki

Uni wer sy tet Mi ko ła ja Ko per ni ka

NA RA TU NEK BIED NE MU ŚWIA TU – SZAN SE I BA RIE RY

JEF FREY SACHS: Ko niec z nę dzą. Za da nie dla na sze go po ko le nia. War sza - wa: Wy daw nic two Na uko we PWN, 2006, 342 s.

Ar ty kuł do ty czy współ cze snych idei, po my słów do ty czą cych wal ki ze skraj ną i ma so wą bie dą. W prak ty ce jest to dys ku sja nad za ło że nia mi eko no mii kli nicz - nej po stu lo wa nej przez wy bit ne go ame ry kań skie go eko no mi stę Jef freya Sach- sa, ja ko re gu ła mi, któ re na le ży uwzględ niać w re ali za cji Mi le nij nych Ce lów Roz wo ju. Ana li zie pod da ne zo sta ły po stu la ty zgła sza ne przez Sach sa w kon tek - ście po żą da ne go cha rak te ru dzia łań po mo co wych, po przez wska za nie szans na ich re al ne za sto so wa nie, czy de fi cy tów do tych czas po dej mo wa nych dzia łań.

Ma my za tem do czy nie nia z pró bą od po wie dzi na py ta nie: jak dalece wi zje kre - ślo ne przez Jef freya Sach sa o re al no ści wy eli mi no wa nia skraj ne go ubó stwa i gło du na świe cie są re al ne i po zo sta ją w za się gu współ cze śnie ży ją ce go po ko - le nia?

Głów ne po ję cia: bie da, kra je „do łu pi ra mi dy”, Mi le nij ne Ce le Roz wo ju, eko - no mia kli nicz na.

Instytut Socjologii UMK, e-mail: arekarwacki@wp.pl

(2)

Ce le, in stru men ty czy mi ra że?

Kie dy przed 7 la ty, ja ko ab sol went so cjo lo gii za po zna łem się z Mi le nij ny mi Ce la mi Roz wo ju (MCR) z nie do wie rza niem krę ci łem gło wą. Uto pia, zda wa ło się ko lej na wi zja, któ ra ma po ka zać tro skę „za chod nie go” świa ta nad nie do lą tych, któ rzy w skry to ści i tak obar cza ni są wi ną za swo je nie ko rzyst ne po ło że nie. Dla- cze go ten zbiór 8 ce lów, 18 za dań i 48 kon tro l nych wskaź ni ków (po zwa la ją cych oce niać ich re ali za cję), uchwa lo nych 6 wrze śnia 2000 ro ku pod czas Szczy tu Mi - le nij ne go Zgro ma dze nia Ogól ne go ONZ, na le ży trak to wać ina czej niż cho ciaż - by do rocz ne de kla ra cje Ko mi sji Eu ro pej skiej z oka zji Mię dzy na ro do we go Dnia Wal ki z Ubó stwem? W nich prze cież rów nież czy ta my, że „ży cie w skraj nym ubó stwie sta no wi na ru sze nie praw czło wie ka”, że „za pra sza się ca łe spo łe czeń - stwo do mo bi li za cji ku osią ga niu ce lów zwią za nych z wy ko rze nia niem ubó stwa”

(De kla ra cja… 2006). Nie kry ję, że po że gna nie na świe cie skraj ne go ubó stwa do 2025 ro ku trak to wa łem ja ko ma ło re al ne. Mię dzy in ny mi do ta kich scep ty - ków, jak ja, ad re so wa na jest książ ka Jef freya Sach sa pt. Ko niec z nę dzą…. W to - mie, któ ry stał się in spi ra cją do na pi sa nia ni niej sze go tek stu, zna la zły wy raz la ta do świad czeń Au to ra, teo re tycz nych stu diów nad za gad nie nia mi eko no mii, hi sto rii, sto sun ków po li tycz nych, me dy cy ny, geo gra fii, kul tu ro znaw stwa oraz wie lo let nia prak ty ka na rzecz kształ to wa nia ła du eko no micz ne go i so cjal ne go w róż nych miej scach na sze go glo bu. Lek tu ra książ ki sta wia przed czy tel ni kiem pierw sze, waż ne dla oce ny pu bli ka cji py ta nie: kim jest Jef frey Sachs? Czy przede wszyst kim wy bit nym pro fe so rem eko no mii, spe cja li stą od teo rii ma kro eko no mii z 20 let nim sta żem na Uni wer sy te cie Ha rvar da, a na stęp nie dy rek to rem In sty tu - tu Zie mi na Uni wer sy te cie Co lum bia, gdzie jest pro fe so rem i pro wa dzi ba da nia nad roz wo jem zrów no wa żo nym oraz po li ty ką zdro wot ną i za rzą dza nie m1? Czy też przede wszyst kim ma my do czy nie nia z do rad cą i spo łecz ni kiem, za an ga żo - wa nym w prze obra że nia eko no micz ne w Bo li wii, Pol sce, Ro sji, Ju go sła wii, a przede wszyst kim w kra jach afry kań skich? A mo że to po pro stu świa do my oby wa tel świa ta, któ ry nie ak cep tu je aku mu la cji ka pi ta łu bez wraż li wo ści na po - trze by in nych, któ ry pięt nu je hi po kry zję, brak so lid no ści w wy wią zy wa niu się z zo bo wią zań, brak lo gi ki i pe sy mizm w spra wach szans zmia ny po ło że nia lu - dzi ży ją cych za mniej niż jed ne go do la ra dzien nie? Wy da je się, że za ry so wa ne po wy żej trzy ro le, w któ rych mo że my od czy ty wać Sach sa na kar tach je go ksi- ąż ki, wy zna cza ją jed no cze śnie płasz czy zny oce ny jej tre ści. Te ro le, w ja kich Sachs od dzia łu je na umy sły od bior ców je go ksią żek (lub wy stą pień), od zwier - cie dla ją jed no cze śnie kre ato ra idei, nie zbęd nych do glo bal nej so cjal nej od no wy, czy au to ra uni wer sal ne go in stru men ta rium, któ re zda ją się ure al niać szan se ca łe go

1Por. http://www.earth.co lum bia.edu/ar tic les/view/1804.1

(3)

przed się wzię cia. Ale tak że sta wia ją przed na mi za śle pio ne go en tu zja stę świa to - wej od no wy, któ ry nie do strze ga lub nie chce do strze gać, że naj lep sze po my sły zde rza ją się w prak ty ce z ba rie ra mi, któ rych nie da się omi nąć sa mym na wo ły - wa niem, że by przed na mi znik nę ły. A są to pro ce sy nie zbęd ne do te go, aby po - stu lo wa ne in stru men ty mo gły pro wa dzić do szczyt nych ce lów. Ra dy kal - na zmia na kształ to wa nych w to ku hi sto rii glo bal nych sto sun ków spo łecz nych i eko no micz nych, któ re są efek tem wie lo wy mia ro wych pro ce sów, ja kie do ko - ny wa ły się w kon kret nych re gio nach świa ta i pań stwach, zda je się być nad ce lem Sach sa. Ja ka jest ro la Bo no (au to ra przed mo wy do książ ki Sach sa) w tym przed- się wzię ciu?

Eko no mia kli nicz na i po trze ba wie lo wy mia ro wej dia gno zy

Roz pocz nij my od Sach sa -pro fe so ra i au to ra na uko we go dzie ła Ko niec z nę - dzą. Wspo mnia na pra ca to przede wszyst kim wie lo stron na dia gno za źró deł, pro- wa dzą cych do ka ta stro fal nej sy tu acji kra jów zwa nych „BOP” (bot tom of the py - ra mid) (Pra ha lad i Ham mond 2007: 7) oraz ko rze ni im pul sów roz wo jo wych tych państw, któ re z cy wi li za cyj nych ni zin stop nio wo dźwi ga ją się ku go spo dar czej i so cjal nej sta bi li za cji. W osiem na ście roz dzia łów książ ki wpi sa ny jest tak że in - struk taż ta kiej dia gno zy. Ma my do czy nie nia z po stu la tem od rzu ce nia jed no wy - mia ro wych re cept, uni wer sal nych sche ma tów, któ re trak tu ją wszyst kie ubo gie kra je ja ko jed no rod ne ca ło ści bo ry ka ją ce się z tym sa mym źró dłem i ob li czem pro ble mu. Skup my uwa gę nad pod sta wo wy mi kwe stia mi po dej mo wa ny mi w ana li zo wa nej tu książ ce.

Au tor roz po czy na ana li zy od pre zen ta cji państw zma ga ją cych się z pro ble - mem ma so wej bie dy, ale znaj du ją cych się ak tu al nie na róż nych szcze blach eko- no micz ne go i spo łecz ne go roz wo ju. Ba zu jąc na tych przy kła dach (Ma la wi, Ban- gla desz, In die, Chi ny) Sachs wska zu je pod sta wo we ce le i za da nia sto ją ce przed na szym po ko le niem – roz prze strze nia nie do bro by tu eko no micz ne go, roz- wi ja nie tych me cha ni zmów, któ re się spraw dzi ły i li kwi da cję ba rier, krę pu ją cych pro ce sy roz wo jo we. W kon tek ście roz wa żań Sach sa istot ny jest trze ci roz dział je go pra cy, gdzie sta ra się po ka zy wać pod sta wo we ba rie ry, któ re unie moż li wia - ją wie lu kra jom osią ga nie do bro by tu. Pro ble my kra jo wych i jed nost ko wych zdol- no ści do oszczę dza nia, spe cy fi ka wy mian han dlo wych, uwa run ko wa nia za awan- so wa nia tech nicz ne go, pro ble my za so bów na tu ral nych i ich eks plo ata cji, pro ble- my de mo gra ficz ne i po ten cjał do in no wa cji, me an dry geo po li ty ki i lo kal nych struk tur rzą dzą cych, to pod sta wo we prze strze nie wska zy wa ne przez Sach sa w kon tek ście ana li zy przy czyn pro ble mów współ cze snych ubo gich państw. Pod- kre śle nie wie lo wy mia ro wych przy czyn glo bal nej bie dy wie dzie czy tel ni ka do klu czo we go wąt ku roz wa żań, czy li pre zen ta cji pod staw i wy eks po no wa nia

(4)

po stu la tu (dy rek tyw) roz wi ja nia „eko no mii kli nicz nej” (roz dział 4). In spi ro wa - ny pra cą wła snej żo ny (le ka rza pe dia try) stwier dza, że eko no micz na po moc pań - stwom skraj nie ubo gim po win na czer pać swe pod sta wy (za mysł) z prak ty ki tych, któ rzy są ulo ko wa ni na pierw szej li nii po mo cy czło wie ko wi w sy tu acji za gro - że nia je go zdro wia – prak ty ki le ka rzy pierw sze go kon tak tu (por. s. 86–92).

Pierw szą, pod sta wo wą re gu łą wpi sa ną w prak ty kę kli nicz ną jest uzna wa nie cia- ła czło wie ka za zło żo ny sys tem po wią za nych ze so bą ukła dów, pro ble my (nie- dy spo zy cje) jed ne go zna czą co wpły wa ją na kon dy cję in nych i w kon se kwen cji ca łe go or ga ni zmu. Ko lej nym za ło że niem, w związ ku ze zło żo no ścią or ga ni zmu ludz kie go, jest ko niecz ność do ko ny wa nia skru pu lat nej, wie lo stron nej dia gno zy cho ro by. Po wy eli mi no wa niu, po przez dzia ła nia dia gno stycz ne, symp to mów cho rób, któ re wy wo łu ją na tych mia sto we za gro że nie ży cia, na le ży uni kać ogra- ni cza nia się do pro stych wy ja śnień. Dzię ki ana li zie wszel kich moż li wych symp- to mów cho ro by (po przez wy wiad i wie le py tań do star cza ją cych da nych istot nych dla dia gno zy), na le ży dą żyć do od kry cia klu czo wych źró deł sta nu cho ro bo we - go. W me dy cy nie ist nie je tak że bez dy sku syj ne prze ko na nie, że nie spo sób dia- gno zo wać sta nów cho ro bo wych bez uwzględ nie nia kon tek stu ro dzin ne go. Spo- łecz ne śro do wi sko ży cia wpły wa na stan zdro wia jed no stek – wy zna cza moż li - wo ści do stę pu i ja kość ochro ny zdro wia. Po moc jed no st ce mo że sta wać się je dy nie do raź ną, je śli po wra ca ona do wa run ków, w któ rych emi to wa ne są dys- funk cyj ne bodź ce. W świe cie me dycz nym pa nu je tak że prze ko na nie, że za sad - ni cze zna cze nie dla po myśl nej ku ra cji ma kon tro la i oce na sy tu acji. W myśl za - sa dy, iż ak tu al na dia gno za jest naj lep szą w da nym mo men cie hi po te zą, le ka rze po win ni pro wa dzić do ku men ta cję, sta le mo ni to ro wać cho ry or ga nizm i aż do mo men tu je go wy le cze nia nie za my kać per spek tyw oce ny sy tu acji. War to - ścio wą prak ty kę po win ny cha rak te ry zo wać: po wta rza nie ba dań i sta łe przy go - to wa nie na zmia nę fron tu (na si le nie cho ro by, włą cze nie się in nych czyn ni ków od po wie dzial nych za dys funk cje or ga ni zmu). I wresz cie ostat ni z po stu la tów, mó wią cy o ko niecz no ści trak to wa nia me dy cy ny ja ko pro fe sji opar tej na ry go ry - stycz nym prze strze ga niu norm etycz nych i ko dek sów po stę po wa nia. W kon tak - cie z oso bą, któ rej zdro wie lub ży cie jest za gro żo ne, nie ma miej sca na pry wat - ne in te re sy, sła bo ści le ka rza (np. nie do ucze nie), na za do wa la nie się sche ma - tycz ną ra dą. Le karz ma kon takt z in tym ną sfe rą ży cia pa cjen ta i wie dza ta nie mo że być wy ko rzy sty wa na ina czej niż do je go cał ko wi te go wy le cze nia. Jed nak w tym miej scu Sachs ide ali zu je pro fe sję le kar ską. W śro do wi sku me dycz nym funk cjo nu ją za rów no jed nost ki twór cze, jak i do brzy rze mieśl ni cy, a tak że ci, któ rzy tych za dań nie po win ni wy ko ny wać.

W myśl po wyż szych re guł Sachs po strze ga war to ścio wą prak ty kę eko no - micz nej te ra pii kra jów ma so we go ubó stwa (por. Gal bra ith 1987: 9–75), czy li państw z nad re pre zen ta cją osób skraj nie ubo gich (ko lej ne czę ści je go pra cy sta- no wią eg zem pli fi ka cje re al no ści kon kret nych ba rier i za sto so wa nie prak tycz ne

(5)

re guł eko no mii kli nicz nej wo bec pro ble mów ta kich państw, jak Bo li wia, Pol ska, Ro sja, Chi ny, In die czy kra jów afry kań skich). Spo łe czeń stwa, po dob nie jak or - ga ni zmy ludz kie, są sys te ma mi. Spo łecz ne sys te my nie zbęd ne do pra wi dło we go ży cia jed no stek i grup, to np. trans port, ener gia, pra wo, obro na na ro do wa – wszyst kie mu szą dzia łać pra wi dło wo, aby moż na by ło mó wić o spo łecz nej sta- bil no ści. Za ła ma nie się jed ne go, po wo du je za ła ma nie in nych. Eko no mi ści, po - dob nie jak me dy cy, mu szą mieć opa no wa ną sztu kę do brej dia gno zy. Nie wy star- czą pro ste wskaź ni ki, sche ma tycz ne ra dy. Jak aspi ry na nie le czy z każ dej cho- ro by, tak li be ra li za cja, pry wa ty za cja, de mo kra ty za cja i „za ci ska nie pa sa”

w sfe rze fi nan sów pu blicz nych oraz bie żą cej kon sump cji kon kret nych oby wa te - li nie jest uni wer sal nym le kiem na so cjal ną za paść. Waż na ana lo gia pły nie z fak - tu, że tak jak pod ręcz ni ki pa to lo gii li czą ty sią ce stron, tak eko no mi ści mu szą uwzględ niać re al ność wie lu przy czyn spo łecz no -go spo dar czej za pa ści. Tym cza - sem Mię dzy na ro do wy Fun dusz Wa lu to wy sku pia się tyl ko na ko rup cji, ba rie rach pry wat nej przed się bior czo ści, de fi cy tach bu dże to wych, pań stwo wej wła sno ści środ ków pro duk cji. Zda niem Sach sa, na le ży do strze gać wagę in nych po ten cjal - nych czyn ni ków: kli matu, agro no mii, trans portu, in fra struk tu ry itp. W tym wzglę dzie war to by ło by (cze go nie zro bił Sachs) od wo łać się do spo strze żeń Amar tii Se na, któ ry po stu lo wał roz pa try wa nie bie dy ja ko de fi cy tu wol no ści.

Roz wój to „ca ło ścio wy pro ces, w któ rym roz sze rza ją się i wzma ga ją wza jem nie po wią za ne wol no ści” – pi sze Sen (2002: 23). Bie da to po tę gu ją cy się na wza jem sys tem de fi cy tów wol no ści w róż nych sfe rach: swo bód po li tycz nych, spo sob no - ści eko no micz nych, moż li wo ści spo łecz nych, gwa ran cji jaw no ści czy za bez pie - cze nia spo łecz ne go (por. tam że, s. 25). Jed ne znie wo le nia po tę gu ją in ne. Ma kro- eko no micz na per spek ty wa eko no mii kli nicz nej Sach sa zy ska ła by, po przez jej

„hu ma ni za cję” – spro wa dze nie do uwa run ko wań bied nych jed no stek. Ana li zy Se na, wią żą ce roz wój z wol no ścią i ob na ża ją ce sys te mo we po łą cze nia de fi cy tów jed nost ko wych, są za tem nie wąt pli wie po twier dze niem słusz no ści dru gie go za - ło że nia eko no mii kli nicz nej Sach sa. Od no sząc się do ko lej ne go twier dze nia, waż na jest też świa do mość, że rów nież w eko no mii ku ra cja mu si uwzględ niać czyn ni ki „ro dzin ne”. Nie spo sób np. po móc Gha nie, je śli nie uwzględ ni my ba - rier han dlo wych na mię dzy na ro do wych ryn kach, za dłu że nia, po trze by in we sty - cji w in fra struk tu rę, pro ble mów z uchodź ca mi i prze no sze nia się za mie szek z są - sied nich kra jów. W świe tle „ku ra cji ro dzin nej” na le ży tak że po strze gać po trze - bę dzia łań państw bo ga tych na rzecz kra jów „BOP” – han del, umo rze nie za dłu że nia, po moc w budowie in fra struk tu ry (waż na jest tu re gio nal na po moc – pań stwo są sied nie jest po ten cjal nym źró dłem pro ble mów te go, któ re mu chce my po móc). W eko no mii bar dzo waż na jest tak że kon tro la i oce na – wni kli we po - rów ny wa nie ce lów i wy ni ków. Je śli nie re ali zu je my ce lów, war to za py tać dla- cze go, a nie po szu ki wać uspra wie dli wień dla po przed nich po rad. Trze ba za tem sta le kon tro lo wać zgod ność wy dat ko wa nia środ ków z ce la mi. W sfe rze ety ki

(6)

wła snej pro fe sji – zda niem Sach sa – eko no mi stom zbyt czę sto bra ku je od po - wie dzial no ści i wie dzy. Po trzeb ne jest głę bo kie za an ga żo wa nie, za po zna wa nie się z hi sto rią, et no gra fią, po li ty ką i go spo dar ką każ de go re gio nu, dla któ re go się pra cu je. Nie wszyst kie pro ble my tkwią po stro nie tych, któ rym się po ma ga.

W tym za kre sie trze ba obiek tyw nie oce niać dzia ła nia Mię dzy na ro do we go Fun- du szu Wa lu to we go, Ban ku Świa to we go czy in nych agend po mo co wych. Nie- zbęd ne jest wy pra co wa nie pro fe sjo nal nej lo jal no ści – tej sa mej przed bied ny mi i bo ga ty mi, przede wszyst kim jed nak przed so bą – przed praw dą i uczci wo ścią.

Za ry so wa ny po wy żej zbiór re guł, na któ rych opie rać się ma eko no mia kli- nicz na, znaj du je „prze ło że nie” na zbu do wa ną przez Au to ra li stę kon tro l ną, po - moc ną w do ko ny wa niu zróż ni co wa nej dia gno zy sy tu acji eko no micz nej ubo gich kra jów. Ta wie lo stron na per spek ty wa, po za wła sny mi bo ga ty mi do świad cze nia - mi, nie wąt pli wie in spi ro wa na jest współ pra cą na Uni wer sy te cie Ha rvar da z Da - vi dem S. Lan de sem i lekturą je go znanego dzie ła Bo gac two i nę dza na ro dów.

Dla cze go jed ni są tak bo ga ci, a in ni tak ubo dzy (2000). Wspo mnia na dia gno za, na kształt wy wia du prze pro wa dzo ne go za po mo cą na wet kil ku set py tań przez me dy ka, sta je się si tem, przez któ re moż na wy chwy cić klu czo we uwa run ko wa - nia nie ko rzyst nej sy tu acji (wszyst kie nie do bo ry, blo ka dy roz wo jo we, dys funk - cyj ne sta ny). W dro dze do od kry cia źró deł pro ble mów Sachs wy zna cza sie dem ob sza rów, któ re po win ny pod le gać ana li zie i jed no cze śnie sta no wić po le in we - sty cji (zmia ny). Na le ży tu, po pierw sze, wska zać stu dia nad „pu łap ką ubó stwa”, po przez spo rzą dza nie ma py bie dy, ana lizy ska li zja wi ska w po wią za niu z prze - strzen nym roz miesz cze niem oraz głów ny mi czyn ni ka mi ry zy ka, jak ten den cje de mo gra ficz ne, śro do wi sko na tu ral ne, cho ro by czy fluk tu acje cen to wa rów.

Waż na sfe ra (dru ga) to po li ty ka eko no micz na w ro zu mie niu oto cze nia przed si- ę biorstw, po li ty ki han dlo wej, in we sty cyj nej, in fra struk tu ry i ka pi ta łu ludz kie go.

Po trze cie, ba da niu pod le gać tak że po win na po li ty ka fi nan so wa pań stwa z ta ki - mi kwe stia mi, jak przy cho dy i wy dat ki sek to ra pu blicz ne go, sys tem po dat ko wy i za rzą dza nie wy dat ka mi, za kres nie zbęd nych in we sty cji pu blicz nych czy za dłu- że nie sek to ra pu blicz ne go. Klu czo wym ob sza rem ba dań (czwar tym) jest tak że, ba ga te li zo wa na czę sto, geo gra fia fi zycz na. W tym wzglę dzie Sachs po stu lu je kon cen tra cję na wa run kach trans por tu (dro gi, trans port zmo to ry zo wa ny, szla ki han dlo we itp.), gę sto ści za lud nie nia, wa run kach agro no micz nych (opa dy, na sło - necz nie nie, sta n gleb, kli ma t) oraz eko lo gii cho rób (za rów no do ty czą cych lu dzi, jak zwie rząt i ro ślin). Pią tym ob sza rem dia gno zy scho ro wa ne go sys te mu spo- łecz no -eko no micz ne go jest mo del rzą dze nia i za wod ność rzą dów, w ro zu mie niu dia gno sty ki praw oby wa tel skich i po li tycz nych, sys te mów za rzą dza nia spra wa - mi pu blicz ny mi, prze ja wów ko rup cji i jej na si le nia, cy kli prze ka zy wa nia wła dzy po li tycz nej, prze mo cy we wnętrz nej, za gro żeń ze stro ny państw są sied nich czy po dzia łów et nicz nych, re li gij nych. Ko lej ną – szó stą – opty kę sta no wią ba rie ry kul tu ro we, pod po sta cią sto sun ków spo łecz nych mię dzy męż czy zna mi i ko bie -

(7)

ta mi, różnic et nicz nych i re li gij nych. Mo del ob ser wa cji sys te mu spo łecz no -eko - no micz ne go wień czy siód ma sfe ra – geo po li ty ki, z uwzględ nie niem sto sun ków w dzie dzi nie bez pie czeń stwa mię dzy na ro do we go, za gro żeń wo jen nych, ter ro ry - stycz nych, pro ble ma ty ki uchodź stwa, a tak że kwe stie sank cji mię dzy na ro do - wych, ba rier han dlo wych oraz po wią zań re gio nal nych i mię dzy re gio nal nych (por. s. 95–96). Ta kie po dej ście umoż li wia do ko na nie uży tecz nej dia gno zy, ce - lem pod ję cia te ra pii scho ro wa ne go or ga ni zmu. Sachs wy kra cza za tem po - nad współ cze sne jed no czyn ni ko we in ter pre ta cje uwa run ko wań pro ce sów roz wo- jo wych, ta kich jak stra te gia ba da nia sy tu acji roz wo jo wej w kon kret nym kra ju, za pre zen to wa na przez eko no mi stę Wil lia ma W. Le wi sa w gło śnej pra cy Po tę ga wy daj no ści. Au tor ten, dla oce ny (nie)wy ko rzy sty wa ne go po ten cja łu kon kret ne - go kra ju, ra dzi kon cen tra cję na wy daj no ści w ob rę bie wie lu sek to rów kra jo we - go sys te mu pro duk cji i usług oraz wy ko rzy sty wa nie in stru men tów zwią za nych z po li ty ką kon ku ren cji. Jak pro po nu je: „pra wi dło wa oce na kon dy cji go spo dar - czej wy ma ga wy ko na nia ana liz na po zio mie po szcze gól nych branż, ta kich jak prze mysł sa mo cho do wy, hut ni czy, ban ko wość i han del de ta licz ny. Jest to po - ziom »bran żo wy« (sek to ro wy)” (Le wis 2005: 13). Z per spek ty wy dys ku sji o te - zach Sach sa war to wska zać po gląd Le wi sa na „spo so by” wy cho dze nia z kry zy - su przez pań stwa ubo gie. Pi sze on, że: „Roz wią za nia pro ble mu nie na le ży przede wszystkim szu kać w zwięk sze niu za so bu ka pi ta łu. Le ży ono ra czej w wy daj no - ści da ne go kra ju, czy li w spo so bie, w ja ki or ga ni zu je i za go spo da ro wu je on swo- ją pra cę i ka pi tał. Gdy by bied ne kra je po pra wi ły wy daj ność i zrów no wa ży ły bu - dże ty, dys po no wa ły by mnó stwem ka pi ta łu na roz wój” (tam że, s. 14). Pod ro zu - mo wa niem Le wi sa zgod nie pod pi sa li by się in ni wy bit ni ba da cze, np. Geo r ge Gil der czy Char les Mur ray. Pierw szy z nich, pro mu jąc za le ty nie skrę po wa ne go ryn ku, pi sze, że: „kry zys za so bów, [...] „sta rze nie się” tech no lo gii, wzrost licz- by lud no ści, czyn nik gło du [...] – wszyst kie te uwa run ko wa nia sta no wią już man- dat dla ka pi ta li zmu. [...]” (Gil der 2001: 404). Ta kie dzia ła nia, jak na kła da nie no - wych po dat ków, re gu lo wa nie i pla no wa nie dys try bu cji na sze go bo gac twa i ra - cjo na li zo wa nia kon sump cji „sa me sta no wią no we ru bie że; sa me sta no wią man dat dla kon ku ren cji jed no stek i kor po ra cji” (Gil der 2001: 404–405). Dru gi z wy mie nio nych rów nież po słu gu je się jed no wy mia ro wą re cep tą. Twier dzi, że:

„za cznę od pro po zy cji, któ rej re ali za cja [...] mo że szyb ko przy nieść wie le do bra.

Dys po nu je my pro gra mem, któ ry du żą część młod sze go po ko le nia chro nicz nie bez ro bot nych prze kształ cił by w sta łych pra cow ni ków za ra bia ją cych na go dzi we ży cie. Ten sam pro gram znacz nie ob ni żył by licz bę dzie ci uro dzo nych przez na - sto let nie mat ki, od wró cił by tren dy w za kre sie roz pa du bied nych ro dzin, za uwa - żal nie zwięk szył by awans spo łecz no -eko no micz ny ro dzin ubo gich. Zmia ny te ob ję ły by kil ka mi lio nów osób. [...] Pro gram ów, nasz osta tecz ny i naj bar dziej am bit ny [...] po le ga na li kwi da cji ca łej struk tu ry za sił ków [...] i po mo cy so cjal - nej prze zna czo nej dla osób w wie ku ak tyw no ści za wo do wej, [...] bo nów żyw no-

(8)

ścio wych, re kom pen sat pra cow ni czych, do dat ków miesz ka nio wych, ubez pie - cze nia nie peł no spraw nych i in nych. Pro gram po zo sta wił by oso bę w wie ku ak - tyw no ści za wo do wej bez żad nych środ ków, z wy jąt kiem ryn ku pra cy, po mo cy ze stro ny człon ków ro dzi ny, przy ja ciół czy służb fi nan so wa nych pu blicz nie lub pry wat nie” (Mur ray 2001: 326–327). Na tle tych i po dob nych po glą dów kon- struk cja ana li tycz na Sach sa jest, w mo jej opi nii, uży tecz niej szym na rzę dziem oce ny i le cze nia współ cze snych pro ble mów. Po przez za sto so wa nie zróż ni co wa - nej te ra pii (wie lo punk to wa eli mi na cja ba rier) gwa ran tu je tak że trwal sze efek ty po zy tyw nych zmian, sta jąc się przy oka zji roz ga łę zio nym sys te mem bie żą cej sa mo re flek sji (wie my, w któ rych sfe rach pro wa dzi li śmy dzia ła nia uzdra wia ją - ce i co mo że wpły wać na na szą ak tu al ną sy tu ację) i re ago wa nia w sy tu acji za - gro że nia.

Za ry so wa ny po wy żej zbiór re guł eko no mii kli nicz nej i wy ra sta ją cy z niej sche mat dia gno stycz ny ubo gich kra jów, po zwo li ły Sach so wi wnieść zna czą cy wkład w kon struk cję Mi le nij nych Ce lów Roz wo ju, któ re wy ra ża ją naj waż niej - sze po trze by roz wo jo we „państw ubo gich”. Dal sza część książ ki Sach sa (po zo- sta łych 8 roz dzia łów) po świę co na jest wła śnie pre zen ta cji MCR oraz kon kret - nych za dań, zwią za nych z ich wdra ża niem. Po przez sy mu la cje eko no micz ne, ana li zy da nych, mo de lo wa nie wy ko rzy sta nia kon kret nych dzia łań na rzecz ubo- gich i ich prze ło że nia na kon kret ne skut ki, Sachs sta ra się prze ko nać nie do - wiar ków, że sto imy przed re al ną szan są, a nie ko lej nym zbio rem po boż nych ży - czeń. Su ge styw nie udo wad nia, że sys tem je go dia gno zy jest sku tecz ny, a MCR to w kon se kwen cji po ten cjal ny efekt wo li: 1) wspar cia bo ga te go świa ta (opis po trzeb w tym za kre sie za wie ra ją roz dzia ły 14,15,17) oraz 2) współ pra cy po - ten cjal nych be ne fi cjen tów po przez lo kal ne dzia ła nia (roz dział 12). Na grun cie ar gu men ta cji stric te na uko wej (a nie roz po wszech nio nej zdro wo roz sąd ko wej, opar tej na uprze dze niach) Sachs roz pra wia się tak że z funk cjo nu ją cy mi mi ta mi (roz dział 16), do ty czą cy mi źró deł skraj nej bie dy w kon kret nych re jo nach świa- ta. Pod wa ża mi ty po nad prze cięt ne go sko rum po wa nia w ob rę bie kra jów skraj- nie ubo gich, de fi cy tów de mo kra cji i bra ku no wo cze snych war to ści, spro wa - dza ne go do le ni stwa czy roz wią zło ści. Wspo mnia nym mi tom prze ciw sta wia da ne z ba dań pro wa dzo nych w ubo gich pań stwach oraz kon kret ne, skru pu lat - ne pre zen ta cje per spek tyw re ali za cji MCR, czy to w ob rę bie dzia łań lo kal nych, w sfe rze nie zbęd nych in we sty cji, prze ła my wa nia ba rier świa to we go po ro zu - mie nia na rzecz wal ki z bie dą czy wresz cie po przez wska za nie re zer wy po moc- ni czo ści ze stro ny kra jów bo ga tych – zwłasz cza Sta nów Zjed no czo nych.

(9)

Pra gnie my, aby bieg rze czy był in ny…

I tu czas na pre zen ta cję Sach sa jako do rad cy, spo łecz ni ka. Nie spo sób przed- sta wić wszyst kich za ry so wa nych przez Au to ra wąt ków w tym za kre sie, ja ko że ma my do czy nie nia z wie lo wąt ko wym stu dium nad spo łecz no -eko no micz ny mi po trze ba mi współ cze sne go świa ta (my ślę, że na le ży de fi nio wać prze sła nie Sach- sa – nie w aspek cie po trzeb kra jów bied nych, ale świa ta ja ko wspól no ty -jed no - ści) i ob sza ra mi, w któ rych mo że my się wy ka zać my – świa do mi oby wa te le (zwłasz cza oso by dys po nu ją ce re zer wą środ ków fi nan so wych). Sku pię się za tem na ko men ta rzu do kwe stii głów nych.

Waż nym wąt kiem re flek sji Sach sa jest po trze ba (wręcz na wo ły wa nie) do znacz ne go zwięk sze nia wspar cia ze stro ny państw bo ga tych – wciąż dla Au to ra po ten cjal nych, a nie re al nych do na to rów na rzecz kra jów ma so we go ubó- stwa. Wczy tu jąc się w re cen zo wa ną pra cę, moż na wręcz od nieść wra że nie, że Sachs w ostat nich la tach przede wszyst kim nie ustan nie kwe sto wał, zdo by wa jąc środ ki fi nan so we z bu dże tów róż nych państw, kon kret nych in sty tu cji, od po je - dyn czych osób, na ma wia jąc do re duk cji za dłu żeń, aby w re zul ta cie zro bić ko lej- ny krok ku re ali za cji MCR. Stru mień ra cjo nal nie wy dat ko wa nych środ ków, OFIA RO WA NYCH ubo gim kra jom, zda je się być waż niej szy w my śle niu Sach- sa (na ten wą tek po ło żo ne są ak cen ty w pra cy) od in nych nie zbęd nych dzia łań, jak np. bez po śred nich in we sty cji za gra nicz nych w za kre sie biz ne su, choć nie spo sób od mó wić Au to ro wi bra ku de kla ra cji po trze by dwu to ro wej dzia łal no ści (za sa da: da wać i in we sto wać). Nie jest to po gląd roz po wszech nio ny, gdyż nie są od osob nio ne współ cze śnie po glą dy ta kich my śli cie li, jak cy to wa ny już Le wis, któ rzy wi dzą po trze bę je dy nie in we sty cji bez po śred nich. „Bez po śred nie in we - sty cje ze stro ny przed się biorstw o wyż szej wy daj no ści z bo ga tych kra jów znacz- nie efek tyw niej niż sa ma go tów ka zwięk sza ją wy daj ność i tem po wzro stu go spo- dar cze go kra jów bied nych. Bied ne kra je ma ją znacz nie więk szy po ten cjał szyb- kie go roz wo ju niż się czę sto wy da je” (Le wis 2005: 14). Sachs przede wszyst kim ape lu je do rzą dów, któ re za de kla ro wa ły po trze bę re ali za cji MCR, a jed no cze śnie obie cy wa ły prze ka zy wa nie 0,7% pro duk tu na ro do we go brut to na rzecz te go przed się wzię cia. Ce la mi ata ku Au to ra są przede wszyst kim Sta ny Zjed no czo ne, któ re mi mo de kla ra cji wciąż nie ofia ru ją na wet 0,2% PKB, jed no cze śnie hi po - kry tycz nie stwier dza jąc (co cel nie wy ty ka Sachs), że po moc USA to tak że trans- fe ry środ ków do ubo gich kra jów od znaj du ją cych się na ich te re nie imi gran tów.

Ocze ki wa nia zgła sza ne są tak że pod ad re sem Ja po nii, Nie miec, Włoch czy Wiel kiej Bry ta nii. W tym za kre sie moż na mieć wąt pli wo ści zwią za ne z re ali za - cją ce lów i re al no ścią ra cjo nal ne go (pla no we go) roz dy spo no wa nia środ ków. Py - ta nie fun da men tal ne – kto ma to ro bić? Sam Au tor sy gna li zu je, że jest to re al ny pro blem i struk tu ry in sty tu cjo nal ne ONZ i in nych agend mo gą nie udźwi gnąć te go za da nia, ale wy da je się, że w re zul ta cie uni ka za głę bia nia się w to za gad -

(10)

nie nie. A prze cież wy ła nia nie się lo kal nych elit, wal ka z ko rup cją, kształ ce nie agro no mów, spo łecz nych pra cow ni ków służ by zdro wia czy po wro ty uczo nych pra cu ją cych w bo ga tych kra jach, a przede wszyst kim efek ty w po sta ci do świad- cza nia re aliów spój nej, efek tyw nej pra cy, to nie jest za da nie moż li we do zre ali - zo wa nia w osiem, a na wet osiemnaście lat. Stwier dze nie, że nie po win ni śmy uprze dzać się do dzia łań wzmac nia ją cych sys tem ad mi ni stra cyj ny bied nych państw i ak tyw nie kre ować wspar cie po przez in sta lo wa nie pro gra mów kom pu - te ro wych, szko le nie pra cow ni ków i lep sze opła ca nie wyż szych ran gą me ne dże - rów, jest przez Au to ra wzmoc nio ne ar gu men ta cją, że: „do na to rzy po win ni też oka zy wać tro chę po ko ry, gdyż w więk szo ści kra jów, z któ rych po cho dzą, ko - rup cja zda rza się w ich wła snych rzą dach” (s. 240). Ina czej czuć się jed nak bę - dzie my, kie dy na sza żo na lub mąż za miast ku pić pro duk ty żyw no ścio we wy da pie nią dze na ósmy ze ga rek (trud no, stać nas – ja koś prze ży je my), niż kie dy po raz ko lej ny ofia ru je my pie nią dze ubo giej ro dzi nie z in ne go mia sta i do trze do nas in for ma cja, że po raz ko lej ny da ro wa ne środ ki zo sta ły wy da ne je dy nie na al ko hol. Nie moż na się dzi wić opo rom przed ko lej nym dat kiem. Ar gu men ty te nie umniej sza ją ro li ko rup cji w kon tek ście pro ble mów ubo gich państw ani nie wska zu ją, jak z ko rup cją wal czyć. Sachs po ma co sze mu trak tu je pro ces upodmio to wie nia ubo gich. Nie prze ko nu je od osob nio na in for ma cja, że ten pro- ces nie do ko na się bez ubo gich kra jów, bez prze kie ro wa nia środ ków bu dże to - wych z pro wa dzo nych wo jen na np. in we sty cje w in fra struk tu rę (s. 267). Nie prze ko nu je wy wód, że pra wo do środ ków na by wa się po przez wy wią zy wa nie się z do bre go rzą dze nia (s. 270). Bra ku ją cy tu, kom plet ny plan upeł no moc nie nia ubo gich lu dzi, tchnię cia w nich da ru od po wie dzial no ści – klu czo wy dla re ali za - cji przed się wzię cia – nie znaj du je spój nej pre zen ta cji. Być mo że tu koń czy się wy obraź nia i moż li wo ści – na wet tak wy bit ne go i wszech stron nie wy kształ co - ne go eko no mi sty (pra ca za chwy ca eru dy cją)? Mo że tu koń czy się wy obraź nia nas wszyst kich – współ cze śnie ży ją cych? Wy da je się, że w zro zu mie niu isto ty za ry so wa ne go po wy żej pro ble mu po moc na mo że być kon cep cja „kul tu ry bie dy”

(por. Le wis 1970). Sachs, ana li zu jąc uwa run ko wa nia bie dy w róż nych re jo nach świa ta, zu peł nie ba ga te li zu je spi ra lę kul tu ro we go od twa rza nia war to ści, po staw, norm, któ re w kon se kwen cji unie moż li wia ją trwa łą zmia nę ja ko ści ży cia, na wet w sy tu acji przy pły wu środ ków. Ba da nia pro wa dzo ne nad kul tu ro wym ob li czem bie dy mo gły by sta no wić punkt wyj ścia i in spi ra cję do re al nej oce ny szans i bu - do wa nia pro gra mu zmia ny po staw ubo gich i sta wia nych wo bec nich ocze ki wań.

A tak wy da je się bra ko wać re cep ty na prze mia nę spo łecz nych i kul tu ro wych pro- ce sów, któ re le żą u pod staw pro ble mów wie lu kra jów i któ rych nie da się wpi- sać w ra my struk tur eko no micz nej te ra pii.

War to wró cić jesz cze do wąt ku in we sty cji za gra nicz nych, któ re sta no wią uzu peł nie nie wi zji Sach sa w kon tek ście sku tecz ne go sty mu lo wa nia roz wo ju go - spo dar cze go bied nych kra jów. Ten czyn nik jest, je go zda niem, pod sta wo wy

(11)

w kon tek ście po zy tyw nych prze obra żeń w roz wi ja ją cych się In diach. I tu znów po ja wia się wąt pli wość. Czy en tu zjazm Sach sa nie po wi nien być rów no wa żo ny czy tel nym za ry sem ak tu al nej „ciem nej” stro ny wspo mnia nych in we sty cji? Co - im ba to re K. Pra ha lad i Al len Ham mond wska zu ją, że w ubo gich kra jach z in we - sty cji za gra nicz nych ko rzy sta ją przede wszyst kim bo ga ci, co pro wa dzi do ogrom nych dys pro por cji w ce nach to wa rów i usług. Przy kła do wo, w Dha ra vi (naj uboż szej dziel ni cy Bom ba ju) rocz ne opro cen to wa nie kre dy tu jest 53 ra zy więk sze niż w War den Ro ad (dziel ni cy za miesz ka nej przez naj bo gat szych miesz- czan). I tak, w bied nej dziel ni cy metr sze ścien ny bie żą cej wo dy jest 37 ra zy dro- ższy, a nie zwy kle uży tecz ny w nie hi gie nicz nym świe cie lek na bie gun kę – 10 ra - zy droż szy (por. Pra ha lad i Ham mond 2007: 14). Tym cza sem mam wra że nie, że Au tor sta ra się nie wska zy wać re al nych pro ble mów zwią za nych z wdra ża niem za ry so wa nej przez sie bie mi ster nej kon struk cji, w myśl nie pi sa nej za sa dy „nie mów my źle, bo po ten cjal ni dar czyń cy w ogó le się roz my ślą”.

Sam fakt, że przed mo wę do książ ki Ko niec z nę dzą… na pi sał Bo no, jed- na z gwiazd pop -kul tu ry i li der ze spo łu mu zycz ne go U2, wska zu je, że Sachs po - szu ku je wie lo wy mia ro wych źró deł nada wa nia i wzmac nia nia swo ich po my słów (ape li) na uzdro wie nie świa ta, że ucie ka się do swo istej spo łecz nej re kla my eko- no micz nych re cept. Pro blem w tym, że re kla ma spłasz cza rze czy wi stość – z jed - nej stro ny kreu je kon kret ną po trze bę, ale z dru giej eks po nu je nie za wsze re al ne wa lo ry, cha rak te ry sty ki, ma sku je sła bo ści i ne ga tyw ne kon se kwen cje użyt ko - wa nia np. kon kret nych dóbr. Nie chciał bym po su nąć się za da le ko w in ter pre ta - cji ro li Sach sa ja ko jed ne go z przed sta wi cie li ru chu na rzecz od mia ny świa to - wych sto sun ków spo łecz no -eko no micz nych, ale po zo sta jąc w wy żej pro wa dzo - nym wy wo dzie, sta je mi przed oczy ma re kla ma jed nej z firm spe cja li zu ją cej się w usłu gach po życz ko wych (kre dy to wej), w któ rej uśmiech nię ta przed sta wi ciel - ka tej fir my „po ma ga” star szym oso bom sfi nan so wać pre zen ty świą tecz ne dla wnu ków. W re kla mie me cha nizm wy da je się pro sty – bied ni, star si lu dzie mo - gę mieć pie nią dze na pre zen ty. Nie wi dać jed nak dal szych pro ble mów, któ re mo - gą stać się udzia łem tych, któ rzy re kla mie ule gną. Nie twier dzę, że Sachs i Bo - no są ana lo gicz ny mi po sta cia mi do tych, któ rych mo że my zo ba czyć we wspo- mnia nym spo cie re kla mo wym. Je stem prze ko na ny, iż dzia ła ją w szczyt nych in ten cjach. Jed nak me cha nizm nie do strze ga nia, bądź ukry wa nia ba rier, pro ble - mów, kon se kwen cji wy da je się po dob ny.

Wia ra czy ni cu da?

Sachs – ja ko wraż li wy na pro ble my in nych oby wa tel, wie rzy w zmia ny i tak - że wie rzy w lu dzi. Kon takt z ludz ką tra ge dią (spu sto szo ne wsie przez AIDS, ma - la rię) wie dzie go m.in. do na wo ły wa nia o dar mo wą po moc w po sta ci szcze pio -

(12)

nek czy mo ski tier, któ re uchro nią wie lu miesz kań ców Afry ki przed wy nisz cza - ją cą cho ro bą. Tym cza sem znów nie od naj du je my u Au to ra świa do mo ści, że przed sta wi cie le in nych kul tur mo gą ina czej, niż nam się wy da je, po trak to wać roz da wa ne za dar mo pro duk ty. Mo ski tie ry na są czo ne środ kiem owa do bój czym przy no szą lep sze efek ty, kie dy się je sprze da je, a nie wrę cza za dar mo. Roz da- wa ne, czę ściej sta ją się sie cia mi do ło wie nia ryb czy frag men ta mi su kien ślub- nych (Easter ly 2007). Mat ki mo gą wy rzu cać le kar stwa chro nią ce ich dzie ci przed za ra że niem wi ru sem HIV, bo ich sto so wa nie mo że ozna czać przy zna nie się przed ro dzi ną, że są za ra żo ne, a w kon se kwen cji wy rzu co ne po za na wias spo łecz ny (por. Han cock 1989; Ro siak 2008). W pra cy Sach sa mo że my od na - leźć su ge styw ną wi zję prze kształ ce nia środ ków fi nan so wych w „sta ty stycz ne słup ki”, wy ra ża ją ce zwięk szo ne do cho dy miesz kań ców ubo gich kra jów. Znaj- du je my in stru men ta rium do brej dia gno zy wy ra sta ją cej z fi lo zo fii eko no mii kli- nicz nej. Jed nak nie zna la złem stra te gii, któ ra spo wo du je, że znik ną „prak ty ki kwit ną ce go so cja li zmu: wy lud nio ne kli ni ki w szcze rym po lu zbu do wa ne z pie - nię dzy po mo co wych (kli ni kę zbu do wać ła two, trud niej zgro ma dzić i utrzy mać ze spół le kar ski), mo sty, któ ry mi nie da się prze je chać (bo ich bu do wa do pro - wa dzi ła do ob su nię cia grun tu po obu brze gach) [...]. Co ja kiś czas do wia du je - my się o ka ta stro fach na wiel ką ska lę: fer mie ryb nej w Ma li, któ ra sprze da je ry by w ce nie 3 ty się cy do la rów za ki lo gram, ta mie w Gwa te ma li, któ rej bu do- wa spo wo do wa ła wzrost cen elek trycz no ści o 70 pro cent” (Ro siak 2008: A13).

Moi zna jo mi Ula i Adam, któ rzy z upo rem pra cu ją dla jed nej z agend ONZ w wie lu miej scach Afry ki (obec nie na te re nie Su da nu), od da jąc się m.in. dys- try bu cji żyw no ści i bu do wie szkół, ze smut kiem stwier dza ją, że nie spo sób po - ko nać wa run ki kli ma tycz ne. Rdzen ni miesz kań cy Su da nu za trud nie ni przy bu - do wie szko ły w po rze po łu dnio wej prze ry wa ją pra cę na kil ka go dzin. Tym bar- dziej oni sa mi, po krót kim cza sie, do szli do wnio sku, że ich ak tyw ność i chęć dzia ła nia zde cy do wa nie się zmniej szy ły pod wpły wem wa run ków kli ma tycz - nych. Nie są w sta nie ak tyw nie pra co wać, a mniej od le głe sta ły się pro ble my jed ne go z bo ha te rów książ ki Ry szar da Ka pu ściń skie go Ce sarz (2008), któ ry mógł nor mal nie funk cjo no wać w dzień, a wie czo rem pił, że by choć przez chwi lę za snąć… Smut ny ob raz nie mo cy do peł nia ją co raz po wszech niej sze prak ty ki wy ko rzy sty wa nia sek su al ne go nie let nich przez pra cow ni ków or ga ni - za cji po za rzą do wych i żoł nie rzy mi sji po ko jo wych ONZ w za mian za środ ki czy sto ści, pie nią dze, żyw ność. Te prak ty ki są m.in. pięt no wa ne w ra por tach or - ga ni za cji „Sa ve the chil dren”2. W świe tle tych fak tów, sa mo stwier dze nie:

„mo że my wkrót ce cał ko wi cie wy ko rze nić skraj ną bie dę” nie brzmi wia ry - god nie.

2Por. http://www.rp.pl/ar ty kul/139929.html.

(13)

Sachs upar cie wie rzy w re ali za cję ce lów, opie ra jąc się na da nych mó wią cych o ogra ni cza niu się licz by skraj nie ubo gich, sy gna li zu jąc, że ce lem jest wal ka ze skraj ną bie dą, a nie „bie dą w ogó le”, że dys po nu je my do rob kiem eko no mii (dla- cze go tyl ko eko no mii, a nie so cjo lo gii czy psy cho lo gii?) i nie ogra ni cza my się je dy nie do sta wia nia ocze ki wań wzglę dem ubo gich kra jów, że do sto su ją się, czy- li po pro stu we zmą z nas przy kład. Bu du ją ce jest tak że dla Sach sa to, że bo ga - ty świat sta je się praw dzi wie za moż ny i wspar cie bied nych nie po win no być w przy szło ści fi nan so wym wy sił kiem. Na dzie ję da je tak że Au to ro wi roz wój tech no lo gii i me tod go spo da ro wa nia (np. agro no mia – por. s. 289–290). Re al - na zda je się su ma, któ ra prze trans fe ro wa na od do na to rów po zwa la na re duk cję skraj nej bie dy (cho dzi o 0,6 pro cen ta z 20,2 bi lio na dolarów USA do cho dów kra- jów na le żą cych do Ko mi te tu Po mo cy Roz wo jo wej). Mie ści się też ona w za de - kla ro wa nej przez część tych państw skłon no ści do wy da wa nia na te po trze by 0,7 pro cen ta wła sne go PKB. Ale Sachs w swo ich wy li cze niach nie uwzględ nia np.

de mo ty wu ją ce go fak tu, że pro ces kon tro li wy dat ko wa nia środ ków przez agen dy po mo co we do pro wa dził do roz ro stu struk tur biu ro kra tycz nych, przy jed no cze - snych wąt pli wych efek tach. Su ge styw ny jest przy kład wska za ny przez pi sa rza i daw ne go pra cow ni ka po mo cy hu ma ni tar nej Gra ha ma Han coc ka: „Ra da Or ga - ni za cji Edu ka cyj nych, Na uko wych i Kul tu ral nych, wy da ła w jed nym ro ku 1 mi - lion 759 ty się cy 584 do la ry na po dró że i za kwa te ro wa nie. W tym sa mym cza sie prze zna czy ła 49 tys. do la rów na edu ka cję dla nie peł no spraw nych dzie ci w Afry - ce i 1000 do la rów na kształ ce nie na uczy cie li w Hon du ra sie” (Han cock 1989).

Na prze ło mie lat osiem dzie sią tych i dzie więć dzie sią tych XX wie ku agen dy ONZ prze zna cza ły na wy dat ki dla pra cow ni ków 80% swo ich wy dat ków (bu dżet na kon sul tan tów ze wnętrz nych wy no sił 22 mi liar dy do la rów) (por. Ro siak 2008: 14A). Sachs twier dzi, że aby pro jekt MCR miał szan se po wo dze nia, na - le ży zwięk szyć o 2–5 mi liar dów do la rów środ ki na „moż li wo ści” zwięk sza nia po mo cy tech nicz nej (w ro zu mie niu ob słu gi świad cze nia po mo cy) oraz o 1–3 mi liar dy do la rów kosz ty do na to rów bi la te ral nych. Nie do wia du je my się jed nak, ja kie są do tych cza so we kosz ty i ja kie pro por cje w kosz tach wła snych do na to - rów wzglę dem re al nie ofia ro wa nych/in we sto wa nych środ ków. Czy za tem od po cząt ku lat dzie więć dzie sią tych tak wie le się zmie ni ło i ma szan se re al nie się zmie nić?

My ślę, że do brą pu en tą re flek sji nad książ ką Sach sa jest ko men tarz do je go wła snych słów. Przed sta wia jąc swą wal kę o do tar cie do umy słów po li tycz nych i eko no micz nych de cy den tów i pre zen tu jąc roz po wszech nio ne mi ty, uprze dze - nia i brak wo li zmian, stwier dza: „Nie bio rę za da ne z gó ry, że coś jest nie moż - li we z po li tycz ne go punk tu wi dze nia, ale je stem przy go to wa ny na nie ustan ne, i de ner wu ją ce wszyst kich, prze ko ny wa nie, że to coś mu si być zro bio ne, je śli na - wet twier dzi się, że jest to nie moż li we. Cza sa mi przy no si to za ska ku ją ce suk ce - sy, a cza sa mi głę bo kie roz cza ro wa nia” (s. 138). Nic do dać, nic ująć. Lek tu ra ksi-

(14)

ąż ki Sach sa wie dzie do wnio sku, że dro ga do re ali za cji Mi le nij nych Ce lów Roz- wo ju przy nie sie mu (a w kon se kwen cji nam) za rów no suk ce sy, jak i po raż ki. Za - sta na wiam się tyl ko, czy część tych dru gich nie bę dzie wy wo ła na za śle pia ją cym prze ko na niem, że „to się mu si udać”. I wów czas znów bę dzie (nie ste ty) brzmieć, jak echo, sfor mu ło wa nie in ne go wy bit ne go eko no mi sty Wil lia ma Easter ly’ego, któ ry w pra cy The Whi te Man’s Bur den w roz dzia le o wy mow nym ty tu le „Ho - me grown De ve lop ment” na pi sał, że: „Bie da ni gdy nie zo sta nie po ko na na przez za chod nich eks per tów al bo za chod nią po moc. Wszę dzie na świe cie bie dę uda ło się po ko nać dzię ki ro dzi mym re for ma to rom po li tycz nym, go spo dar czym i spo - łecz nym” (Easter ly 2007: 341–366).

* * *

Czy Mi le nij ne Ce le Roz wo ju sta ły się dla mnie bar dziej re al ne? Wspo mi na - ni już moi zna jo mi, pra cu ją cy w Afry ce na rzecz Su dań czy ków, ze zdzi wie niem od bie ra li nie za do wo le nie ich ubo gich be ne fi cjen tów w sy tu acji, kie dy otrzy maw- szy po moc żyw no ścio wą do ma ga li się trans por tu da ro wa nych dóbr do miej sca za miesz ka nia. Sachs ta kie go zdzi wie nia nie oka zu je, pro po nu jąc wie lo wy mia - ro we, zsyn chro ni zo wa ne dzia ła nia wspie ra ją co -ak ty wi zu ją ce. I nie wąt pli wie trze ba po dzi wiać pa sję i wie dzę, któ rą an ga żu je od wie lu lat w swe przed się - wzię cie. Jed nak zde cy do wa nie wciąż cze goś w za pro po no wa nej nam wi zji bra- ku je. A dzie je się tak dla te go, że eko no micz ne pro po zy cje Sach sa zda ją się opie- rać na prze ko na niu, iż ak tu al ny (a kształ to wa ny przez wie ki) ob raz sto sun ków spo łecz nych w ob rę bie kon kret nych państw, ale tak że mię dzy kra ja mi, moż - na (i to szyb ko) mo de lo wać ku po żą da nym ce lom. Wi zja ta wy da je się opie rać na prze ko na niu, że wzo ry kul tu ro we mo gą ule gać ra cjo nal nej re kon struk cji. Na - zy wa nie ich „ba rie ra mi kul tu ro wy mi” (we wcho dze niu kra jów ma so we go ubó- stwa na pierw szy szcze bel dra bi ny roz wo ju) spłasz cza, wręcz bagatelizuje me - cha ni zmy rzą dzą ce ich na tu rą. Po my sły Sach sa za kła da ją, że glo bal ne gru py in te re sów są w sta nie zmie niać swo je stra te gie po przez otwie ra nie się na ry zy - kow ną kon ku ren cję, że lo kal na i glo bal na po li ty ka mo że być po wścią gli wa i uczci wa, a han del spra wie dli wy. Te wi zje w świe tle re flek sji in nych eko no mi - stów, jak choć by Joh na Ken ne tha Gal bra itha, zda ją się być na iw ne. Świat spo- łecz ny jest bar dziej skom pli ko wa ny niż eko no micz ne re gu ły, w któ rych tak że trud no o pro stą kon tro lę. Przy wo ła ny Gal bra ith u schył ku ży cia wy raź nie wska- zał na wie lo wy mia ro we oszu stwo wpi sa ne we współ cze sne sys te my go spo dar - cze (2005). Oszu stwem jest m.in. uzna wa nie, że wła dza eko no micz na w dal szym cią gu wła ści wa jest wła ści cie lom pod mio tów go spo dar czych, przy jed no cze - snym prze mia no wa niu ka pi ta li zmu na sys tem ryn ko wy. Tym cza sem współ cze - śnie nie moż na so bie wy obra zić sto sun ków eko no micz nych bez dzia łań, któ re wy wo łu ją i pod trzy mu ją po pyt na to wa ry i usłu gi. Nie moż na so bie wy obra zić współ cze snej go spo dar ki bez re kla my, bez za mie nia nia kon su men tów po ten -

(15)

cjal nych w re al nych za po mo cą in stru men tów per swa zji. Ry nek pod da wa ny jest w rze czy wi sto ści zręcz nym ma ni pu la cjom, w czym ak tyw ną ro lę od gry wa ją kie- row nic twa kon kret nych kor po ra cji – to oni do mi nu ją i to oni mu szą chcieć zmian. Oszu stwa wpi sa ne są tak że w fakt, że sło wo pra ca opi su je za rów no to, co wy mu szo ne oraz to, co jest źró dłem pre sti żu i du że go wy na gro dze nia. Fał - szy we jest, co bar dzo istot ne, utrzy my wa nie prze ko na nia o bez ko li zyj nym wspó- ł ist nie niu dwóch sek to rów: pu blicz ne go i pry wat ne go. Po li ty ka ochro ny śro do - wi ska, po li ty ka za gra nicz na, po li ty ka zbro je nio wa czy przede wszyst kim po li ty - ka eko no micz na państw sta no wią prze strze nie re al ne go wpły wu po sta ci wy ję tych z kor po ra cji, re pre zen tu ją cych par ty ku lar ne in te re sy. Kłam stwem „pusz cza nym z wia trem” każ de go dnia są, zda niem Gal bra itha, eko no micz ne pro gno zy. To oszu stwo we wła snym sta dzie, to do brze opła cal ne ma mie nie, wró że nie z fu sów.

Gal bra ith stwier dza, że wo bec ta kich fak tów, jak zróż ni co wa na kom bi na cja nie- pew nych dzia łań rzą dów, nie zna ne dzia łania kor po ra cji i jed no stek, po ten cjal ne sta ny woj ny i po ko ju, zmiany tech no lo gicz ne, re ak cje kon su men tów i in we sto - rów, re ak cje na prze pły wy ka pi ta ło we – nie ma moż li wo ści kre owa nia ta kich pro gnoz, ja ki mi ra czą nas zna ko mi cie opła ca ni ana li ty cy (por. Gal bra ith 2005).

Wska zy wa ne więk sze i mniej sze oszu stwa wpi sa ne we współ cze sny po rzą dek nie wąt pli wie do pro wa dzi ły do obec ne go eko no micz ne go kry zy su. Ale fakt ten wca le nie czy ni wi zji Sach sa bar dziej re al ną w sfe rze re ali za cji. Próż no ocze ki - wać, że na stą pi mo ral na od no wa i de fi cy to we, a nie zbęd ne do re ali za cji Mi le - nij nych Ce lów Roz wo ju dzia ła nia zo sta ną pręż nie uak tyw nio ne. Pa ni ka, za gro - że nie kon sump cyj ne go po rząd ku ra czej wzmoc nią świa to wy eko no micz ny ego- izm, niż stwo rzą pod sta wy al tru izmu. Wi zje za pre zen to wa ne przez Gal bra itha po ka zu ją re al ne ośrod ki współ cze snej eko no micz nej wła dzy i nie na le ży ona do tych, któ rzy skła da ją pod pi sy pod de kla ra cja mi, z któ rych Sachs roz li cza lu - dzi i kra je.

Książ ka Sach sa sta no wi nie zwy kle cen ną lek tu rę dla śro do wi ska so cjo lo gów.

W rze czy wi sto ści bo wiem ca ły żmud ny kon strukt glo bal nej wal ki z bie dą na po ty - ka m.in. na ba rie ry, któ re ma ją spo łecz ne i kul tu ro we pod ło że. Pro ble my edu ka - cyj ne, de mo gra ficz ne, sto sun ki spo łecz ne (w tym re li gij ne i et nicz ne), szan se na bu - do wa nie in no wa cyj nej go spo dar ki, pro ble my re al ne go i po zor ne go spraw stwa i przy wódz twa czy glo bal ny kon sump cyj ny mar ket ze ście ra ją cy mi się gru pa mi in - te re sów i wpły wów, to te ma ty tra dy cyj nie po dej mo wa ne przez so cjo lo gów. Lek tu ra książ ki Sach sa sty mu lu je do my śle nia, do się ga nia w głąb i pro wa dze nia na uko wych eks plo ra cji w tych ob sza rach, któ re wy da ją się od po wia dać za (nie)sku tecz ność re - ali za cji szczyt nych glo bal nych ce lów wal ki z ma so wym ubó stwem. Od po wie dzi, któ re pły nę ły i pły ną z so cjo lo gicz nych ba dań, mo gą po móc w bu do wa niu po my - słów na re duk cję glo bal nej nę dzy. Mu szą być one uwzględ nia ne, je śli bu do wa na ofer ta ma przy bie rać bar dziej re al ny kształt. Eko no mia kli nicz na Sach sa to po stu - la ty bez tre ści, je śli nie uwzględ ni my tych waż nych ele men tów.

(16)

Mię dzy in ny mi ze wzglę du na zło żo ną spo łecz no -kul tu ro wą na tu rę wie lu pro- ble mów ubo gich kra jów, sku tecz na wal ka z glo bal ną bie dą ja wi się zde cy do - wa nie ja ko re al ne i ko niecz ne za da nie, ale je go re ali za cja wy kra cza znacz nie po za na sze po ko le nie, a re zul ta ty (cu da) wciąż trud no pro gno zo wać, a zwłasz - cza osią gać.

Li te ra tu ra

Easter ly, Wil liam. 2007. The Whi te Man’s Bur den. New York: Pen gu in Press.

Gal bra ith, John Ken neth. 1987. Isto ta ma so we go ubó stwa. War sza wa: PWN.

Gal bra ith, John Ken neth. 2005. Go spo dar ka nie win ne go oszu stwa. Praw da na - szych cza sów. War sza wa: MT Biz nes.

Gil der, Geo r ge. 2001. Bo gac two i ubó stwo. Po znań: Wy daw nic two Zysk i S -ka.

Han cock, Gra ham. 1989. Lords of Po ver ty: The Po wer, Pre sti ge, and Cor rup - tion of In ter na tio nal Aid Bu si ness. Lon don: Mac mil lan.

Ka pu ściń ski, Ry szard. 2007. Ce sarz. War sza wa: Czy tel nik.

Lan des, Da vid. S. 2000. Bo gac two i nę dza na ro dów. Dla cze go jed ni są tak bo - ga ci, a in ni tak ubo dzy. Wa rsza wa: Mu za.

Le wis, Wil liam W. 2005. Po tę ga wy daj no ści. War sza wa: Wy daw nic two CE DE- WU. PL.

Le wis, Oscar. 1970. The Cul tu re of Po ver ty. W: Oscar Le wis: An th ro po lo gi cal Es says. New York: Ran dom Ho use, s. 21–34.

Mur ray, Char les. 2001. Bez ko rze ni. Po li ty ka spo łecz na USA 1950–1980. Po - znań: Wy daw nic two Zysk i S -ka.

Pra ha lad, Co im ba to re K. i Al len Ham mond. 2007. Jak ob słu gi wać bied nych i do - brze na tym za ra biać?. W: Spo łecz na od po wie dzial ność przed się biorstw. Wy - bór z Ha rvard Bu si ness Re view. Gli wi ce: Wy daw nic two He lion, s. 7–34.

Ro siak, Da riusz. 2008. Za bi ja nie do bro cią. „Rzecz po spo li ta” 24–25 ma ja, s. A13–A15.

Sen, Amar tya. 2002. Roz wój i wol ność. Po znań: Wy daw nic two Zysk i S -ka.

De kla ra cja In ter gru py Ko mi tet Czwar te go Świa ta Par la men tu UE na te mat wy - ko rze nie nia ubó stwa… 2006. (ma szy no pis w do stę pie au to ra).

http://www.earth.co lum bia.edu/ar tic les/view/1804, plik pobrany 25.09.2008 r. (godz.

14.44).

http://www.rp.pl/ar ty kul/139929.html, plik pobrany 27.05.2008 r. (godz. 16.15).

(17)

Hel ping the Po or World – Chan ces and Ob stac les

Summary

The article discusses contemporary ideas on fighting extreme and mass poverty and in particular the assumptions of clinical economy, advanced by a prominent American economist, Jeffrey Sachs. By clinical economy he meant the rules to be included in the realization of the Millennium Development Goals. Sachs’s propositions are analyzed in the context of the desired nature of assistance activities by means of indication of chances for their practical implementation or deficits of the actions hitherto undertaken. The result is an attempt to answer the question: how realistic Jeffrey Sachs’s visions of realism of extreme poverty and famine elimination in the world are, and whether they remain within the reach of the contemporarily living generation.

Key words: poverty, „BOP” countries, Millennium Development Goals, clinical economy, Jeffrey Sachs.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dany prostokąt miał pole

Ciśnienie jest wielkością fizyczną skalarną, którego miarą jest iloraz wartości siły działającej na powierzchnię przez wielkość tej powierzchni. p

 Fizyka, 7.3: wyjaśnia powstawanie obrazu pozornego w zwierciadle płaskim, wykorzystując prawa odbicia; opisuje zjawisko rozproszenia światła przy odbiciu

Zwiàzek ochrony przyrody z naukami biologicznymi i naukami o Ziemi.. Sprzy mie rzeƒ cem ochro ny przy ro dy sà, naj ogól niej rzecz uj mu jàc, te dys cy pli ny na uk tech nicz

Information gathering and analysis, reaction design and implementation, and activities correction and learning are three types of adaptive capabilities connected to three phases

Pol ska, ja ko kraj człon kow ski Unii Eu ro pej skiej nie wy - pra co wa ła sku tecz nych roz wią zań po zwa la ją cych uspraw nić pro ces two rze nia no wych, ni - sko

nie nie czyn ni ków ma kro eko no micz nych wpły wa ją cych na przy szłą sy tu ację fi nan so wą przed się biorstw oraz rów nież pró ba pro gno zo wa nia tych czyn

Inni, którzy twierdząc oficjalnie, że produkują szmirę tylko dla pieniędzy, nie przyznają się, że właściwie ten rodzaj sztuki im się podoba.. Wreszcie ci, którzy są na