• Nie Znaleziono Wyników

Przyjaciel Pieśni, 1939, R. 4, nr 5/6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyjaciel Pieśni, 1939, R. 4, nr 5/6"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena egzem plarza 1 0 fen.

MIESIĘCZNIC

W górę serca!

Precz z rozpaczą i m ałodusznością!

D ucha polskiego w nas nikt nie zgasi, gdy go sami

nie zgasimy.

S łow a ś. p. K sięd z a P a tr o n a B o lesław a D o m a ń s k i e g o Rok 4

O R G A fi

ZwiązkuPolskicr l^ołopiewacłych

kląski Opolskim

Zabrze, m aj-czerw iec 1939 r. Nr. 5-6

(2)
(3)

Ksiądz Dr. Bolesław Domański

W dniu 21-go kw ietnia br. K siądz Patron Dr. B olesław D om ański, Prezes Z w iązku P olak ów w N iem czech T, z., Przyw ódca Ludu P olskiego w R zeszy, zak oń czył swą d oczesną w ędrów kę, p o­

w ołan y w olą B oga przed Jego tron.

O dszedł do w ieczn ości, żegnany naj­

głębszym żalem całego P olactw a w N iem czech , którem u niezm iennie słu­

żył i którego u kochał najpraw dziw szą m iłością.

W obliczu śm ierci tej św ietlanej p o­

staci w sp om n ieć się godzi ten cały sz e ­ reg trudów i znojów , które n iósł na barkach sw oich przez 68 lat sw ego pra­

cow itego żyw ota.

U rod ził się 1872 roku w K ełpiu w p o ­ w iecie chełm ińskim na Pom orzu.

Po ukończeniu gim nazjum biskupie­

go w P elplinie (C ollegium M arianum) zdaje po dalszych trzech latach nauki jako 18-letni m łod zien iec m aturę w Chełm nie.

Zaraz potem w stępuje do sem ina­

rium d uchow nego w P elp lin ie, które k ończy chlubnie z n ajw yższym od zn a ­ czeniem .

P ierw szy to dow ód jego p racow ito­

ści i p iln ości, skoro u koń czył studia tak w cześn ie, iż z pow odu zbyt m łod ego w ie­

ku czekać m usi jeszcze, zanim uzyska po roku św ięcen ia kapłańskie.

M ając 23 lat w roku 1895 zostaje w yśw ięcon y na kapłana.

Jednak żądny w ied zy studiuje dalej i zdobyw a w M onastyrze w r. 1897 tytuł doktora filo zo fii znow u z najw yższym odznaczeniem .

I oto k ończą się lata p rzygotow yw a­

nia się i m łody kapłan w stępuje w ż y ­ cie, które m iało okazać się twardym i znojnym , ale też pełnym zasług dla B o­

ga i N arodu.

Zrazu, jako p rofesor gimnazjum;

którego był u czniem , p ośw ięca się k ształceniu m łod ych serc i dusz.

Po dwu latach pracy nauczycielskiej i naukow ej p rzenosi się do Z lotow a na dzisiejszym Pograniczu, gdzie zająć ma probostw o.

Pojaw iają się tutaj jednak pierw sze utrudnienia, bo na skutek w rogości ó w ­ czesn ego starosty zło tow sk iego probo­

stw a tego nie otrzym uje, a przeszkodą sta ła się Jego P olskość.

W reszcie w roku 1903 obejm uje pro­

b ostw o w Z akrzew ie, gdzie w ciągu lat 37 aż do śm ierci pracuje n iezm ordow a­

n ie jako dobry pasterz ow czarni Bożej, jako u kochany opiekun P olskości sw ych parafian i w reszcie jako proboszcz P o ­ lactw a w R zeszy.

W Z akrzew ie, czy sto polskiej w iosce, m łody, polski p rob oszcz zabiera się do pracy p ełen zapału.

Z apob iegliw ością sw oją i staraniem zbudow ał w e w iosce k ośció ł, na które­

go ołtarzach u m ieszcza Św iętych P o l­

skich, nadając przez to k ościołow i c z y ­ sto p olsk ie oblicze, odpow iadające p o ­ trzebom i przekonaniom tam tejszych parafian.

P od n osząc p oziom gospodarczy Z a­

krzew a, zakłada polsk i Bank L udow y, który w w a lce gospodarczej, toczon ej przez p olsk ich m ieszk ań ców w si, jest ostoją.

W zn osi obszerny D o m Polski, w k tó­

rym u m ieszcza szk ołę polską, dając w ten sposób w idom y znak sw em u prze­

konaniu, iż „w języku ojczystym najle­

piej się rozum ie i w ykonuje w iarę“.

J ed n ocześn ie bierze czynny i naj­

w y ższy u dział w życiu organizacyjnym P olak ów , którego w krótce zostaje prze­

w odnikiem .

(4)

Z w iązek P olak ów w N iem czech o- biera go sw oim prezesem .

Z w iązek S p ółd zieln i P olskich w N iem czech — Patronem , a Z w iązek P olskich T ow arzystw Szkolnych w N .

— K uratorem sw oim .

N a d to jest człon k iem R ady N a c z e l­

nej Ś w iatow ego Z w iązku P olak ów z Z agranicy.

K ażdy z tych urzędów to dla ś. p.

K siędza Dr. D om ań sk iego zaszczytn e u znanie Ludu P olskiego w N iem czech , w yraz zau fan ia i szacunku. A le On sam w idzi i pojm uje te urzędy, jako od ­ p ow ied zialn e stanow iska, na których stanąć się godzi, by tym ow ocniej m óc p racow ać dla P olactw a w N iem czech .

D zia ła ln o ść K sięd za D om ań sk iego n ie w yczerpuje się w tym krótkim stre­

szczeniu. Jest ona zn aczn ie bogatsza i rozleglejsza.

A le k ażd e jego działanie, choćby naj­

m niejsze i najbardziej cod zien n e, zn a­

m ion ow ało skrom ność i cich e bohater­

stw o w ielkiem u p ośw ięcen iu w łaściw e.

Bohaterstw a i nadzw yczajnej siły charakteru w ym agały czasy, kiedy w ro­

ku 1914 zostaje u w ięzion y z racji swej P olsk ości jako jedyny kapłan polski i p ostaw ion y przed sąd w ojenny.

U fn o ści i w iary w o stateczn e zw y ­ cięstw o i dokonanie się sp raw ied liw o­

ści nie zbrakło tem u w ielkiem u sercu i w tedy, kiedy k o ściół i parafia w Z akrze­

wie staw ały się przedm iotem napadów G renzschutzu.

A rtyku ły i książki, pom aw iające w sposób n iegodny p rob oszcza Zakrzew­

skiego, nie p otrafiły go sprow adzić z drogi, na którą raz w szedł, a która do jednego tylko zd ążała, a m ian ow icie do u zyskania n ależn ych praw em B oskim i ludzkim P olak om w N iem cze ch upraw ­ nień.

Przydany mu w ostatn ich latach rzekom o do p om ocy w ikariusz, którem u źdźbłem w oku b yła P olsk ość parafian zakrzew skich i troskliw a nad nim i op ie­

ka ks. p rob oszcza D om ań sk iego, nie p o ­ trafił także dopiąć sw ego przeciw nego celu.

O to p okrótce znojna droga, którą szedł przez ży cie ś. p. K s. Patron Dr.

D om ański.

A le w łaśn ie d latego, iż d zieła sw ego nie u rzeczyw istniał w p ogod zie dnia c o ­ d zien nego, ale w ciężkim trudzie i zn o ­ ju, na przekór przeszk odom i n ieży czli­

w ości, w ła śn ie d latego był w ielkim , dla­

tego zaskarbił sob ie m iłość całego Ludu P olsk iego w N iem czech .

Jeżeli spoglądam y dziś na to życie bogate, to nasuw a się p ytanie, skąd d o­

być m ógł sił tyle zm arły p rob oszcz za- krzewski.

N ietru dn a tu odpow iedź.

T ych sił dobyw ał z płom iennej w prost wiary w spraw iedliw ość B ożą i niew yczerpaną siłę ducha Ludu P o lsk ie­

go.

W ierzył w ten L ud całą m ocą c z ło ­ w ieka, który z Ludem tym niejedno zw ycięstw o w yw alczy ł wbrew rachu­

bom , cyfrom i kalkulacjom rozum o­

wym.

W tych w alkach przekonał się tym m ocniej, że duch jedyny jest, który o ży ­ wia. I dlatego ducha tego u czyn ił sprzy­

m ierzeńcem P olactw a w N iem czech . I tak najw yższa m oc ś. p. Ks. Dr.

D om ań sk iego jest też najw iększą zasłu ­ gą dla Ludu P olskiego w N iem czech .

A że na L udzie tym nigdy się nie za ­ w iód ł i że w ierzy w niego aż poza życie d oczesne, tego dow od em są słow a, k tó­

re w yrzekł konając: „Lud P olski nie da

się!“.

(5)

Milczące organy!

Z am ilk ły o rg a n y w n a sz y c h k o śc io ­ ła c h d la p o lsk ich n ab o ż e ń stw . N ie śpie­

w am y już n a sz y c h p ięk n y ch p ieśn i k o ­ ścieln y ch w czasie M szy św. czy n ie ­ szp o ró w — bo ta k za d e c y d o w a ły w ła­

dze k ościelne.

K to p o m v śłałb y k iedyś, żebv p o lsk a pieśń k o ścieln a , ta pieśń od w iekó w z a ­ k o rz e n io n a w se rc a c h n asz y ch ro d a k ó w m o g ła z a m ilk n ą ć w k o śc io ła c h n a Ś lą ­ sku, a kto p rz y p u sz c z a łb y , że d la pieśn i po lsk iej w k o śc io ła c h ’ n a Ś ląsku O p o l­

skim ta k n ag le z a b ra k n ie m iejsca.

Is to tn ie , ju ż nie m a p o lsk ich n a b o ­ żeństw , bo cich e M sze św., n a jak ie z a ­ m ien io n o p o lsk ie M sze św. śp iew ane, nie m a ją n ic po lsk ieg o w sobie.

Ś piew acy! C ios te n z a d a ł n am g łę­

b o k ą ra n ę i nie w iad o m o , jak długo krw aw ić będzie. O jed n y m je d n a k p a ­ m iętajm y , że n a sz a u k o c h a n a , p o lsk a pieśń k o śc ie ln a co d z ie n n ie b rz m i p o tę ż ­ nie w e w szy stk ich k o ścio łac h P o lsk i o- ra z liczn y ch k ra ja c h , w k tó ry c h m iesz­

k a ją P o la cy n a obczy źn ie. D o ra n przy w y k liśm y od m ło d o ści. O jcow ie n a si u cz y li n a s, jak trz e b a n a m p rz e ­ trz y m y w a ć bóle. W sk a zali n am oni na liczn y ch p rz y k ła d a c h w h isto rii, że n ie ­ je d n ą cięż k ą ra n ę p rz e trz y m a ć n ależ y by u zy sk a ć u p ra g n io n e u zd ro w ien ie.

W o s ta tn im czasie śp iew a ctw o n asz e n iejed e n cios o trz y m a ło , a nie o p a d ły n a m ręce. Bo jeśli s ta n całego ru c h u śpiew aczego n a Sl. O polskim dziś p rz y ­ p o m in a ra cze j cz ło w ie k a w le ta rg u niż

W ie l k a l ic z b a p i e ś n i l u d o w y c h — to m e ­ lo d ie d o s t o s o w a n e do t a ń c ó w l u d o w y c h . T o te ż p i e ś ń i t a n i e c u w a ż a m y z a k r e w n i a c z k i . P o n i ż e j k i lk a slo w o t a ń c u , k t ó r y j a k i p ieś ń, w y r a ż a n a s z e w ł a ś c iw o ś c i n a r o d o w e .

R e d a k c j a . N a jp ie rw o tn ie jsz y m w y ra zem u cz u ć cz ło w ie k a by ł tan iec .

U w szy stk ich lu d ó w o d n a jd a w n ie j­

szych czasó w słu ży ł w łaśn ie do w y p o ­ w ie d z e n ia się w ru c h u , do u z e w n ę trz ­

żyw ego, to p rz e c ie ż d o b rz e w iem y, że w w alce o słu szn y n a sz b y t w ciąż p rz e ­ zw y cięża ć m u sim y tru d n o ś c i, o ile w y ­ g ra ć p ra g n ie m y .

M y śpiew acy , m y śląc i tro sz c z ą c się 0 p o lsk ą p ieśń , m am y n a celu jed y n ie p ielę g n o w a n ie n a s z y c h sk arb ó w n a r o d o ­ w ych, a nie m am y ż a d n y c h z a m ia ró w p o ­ lity c zn y ch . W iem y, że w ob ecn y m czasie za k az te n służy pew nej psy ch o zie. T o też m o żem y ty lk o u b o lew ać n a d s m u t­

n y m ty m sta n e m , ale nig d y ro z p a c z a c nie b ędziem y. P o z o sta ł n am jeszcze do m ro d z in n y ; ta m m ożem y śp iew ać co 1 ile ch cem y. Ś piew ać b ęd z ie m y n a b o ­ żn e p ieśn i i w n asz y ch to w a rz y stw a c h , w sw ojskim g ro nie. P a n Bóg m iło s ie r­

ny z w a ż a p rz e d e w szy stk im , z jakim sercem , a nie w jak im m iejscu k to śp ie­

w a. N ig d y oczy w iście n ie będ ziem y re zy g n o w ać z p o lskiego śpiew u, bo z p o lsk im śpiew em ko ścieln y m łączy się sp ra w a n asz ej w ia ry k ato lick iej. D o ­ ty c h c z a s śp iew am y w zn a n e j p io sence:

„ Je szcz e n a s z a w ia ra słyn ie p ó k i Ś lą­

za k ży je...“ . I z p e w n o śc ią zn ów p rz y j­

d ą in n e czasy: „w szak B óg d ozw oli d o ­ cz ek ać lep szej d o li“ — a w te d y p o n o w ­ nie o d ez w ą się o rg a n y i za b rzm i ch ó rem pieśń do O p a trz n o śc i B oskiej:

K t o sią w o p ie k ą p o d d a P a n u s w e m u , A c a ł y m s e r c e m s z c z e r z e u f a J e m u , Ś m ie l e r z e c m o ż e : M a m O b ro ń c ą Boga, N i e p r z y j d z i e na m n i e ż a d n a s tr a szn a

trw oga.

n ie n ia w z b u rz o n y c h u czu ć. P o p rz e z ry tu a ł relig ijn y aż do ta ń c a ro z ry w k o ­ w ego — ta n ie c b y ł n ie ja k o in te g ra ln ą cz ęścią em ocji ży cia i o d g ry w a ł z n a c z ­ n ą ro lę. Z b iegiem c z a su i p rz y zm e­

ch a n iz o w a n iu ży cia ta n ie c z a tra c ił swój w y ra z, swe zn a cze n ie , sta ł się rów n ież szab lo n em , u ło żo n y m w p ew ne zgóry o k re ślo n e , n a rz u c o n e fo rm y , n ie u- w z g lę d n ia ją c e zw yczajó w , śro d o w isk a i

W tańcu objawia się duch narodu

(6)

ra so w eg o te m p e ra m e n tu , bez k tó re g o n ie m a ty p u ta ń c a , o d m ien n eg o w k a ż ­ dym k ra ju i s ta n o w ią c e g o ró w n ie ż ry s c h a ra k te ry s ty c z n y n a ro d u .

W P o lsce ta n ie c w y tw o rz y ł sobie swe w ła sn e fo rm y p o d w zględem ry tm u , fig u r i w y ra zu , o d m ien n eg o od in n y ch ta ń c ó w , w k tó ry m k o ja rz y się se n ty ­ m e n t słow iań ski, ro z m a c h , b u ń cz u cz- n o ść , p ew n o ść siebie, ry c e rsk o ść w obec k o b ie t, z a p a m ię ta ła w eso ło ść, le k k o m y ­ ślność, d ia b e lsk a fa n ta z ja , zam aszy - sto ść, w z ię ta o d ro z m a c h u n ie o d łą c z n e j szabli, ro z k o le b a n ie się iak w sio dle, n a k tó ry m w szak ty le się cz asu sp ęd z ało , c z o ło b itn o ść i d u m a, p ło n ą c a m o że z p o c z u c ia , że „sz la c h c ic n a z a g ro d z ie ró ­ w n y w o je w o d z ie ", „że p a n ie d zieju , w m ojej ch a cie jam ró w n ie ż k ró l, ch o ć nie c h o d z ę w sz k a rła c ie " .

P o lo n e z i m a z u r, te d w a ch o ć b y n a j­

b a rd z ie j ty p o w e ta ń c e p o lsk ie, jak że sz św ietn ie n a s c h a ra k te r y z u ją i ile m ó w ią o n asz y ch z w y c z a ja c h i o d rę b n o ści. To

też p o d ziw ian o je n ieg dyś n a sze ro k im św iecie, a jak k o lw iek p ró b o w a n o je ta ń ­ czyć, n ik t ta k n ie p o tra f ił „p o lo n e z a w o d z ić ", n ik t ta k z a m a szy ście n ie z d o ­ ła ł p rz e fru n ą ć w m a z u rz e p aw im en t sali, ja k ro d o w ity P o la k . A te o b erk i, i p o lk i, te k ra k o w ia k i i k u ja w ia k i itd ., k tó re dziś są n ie s te ty ju ż p ra w ie ty lk o w spom n ien iem !

In d y w id u a ln o ść p o lsk a i tu z a z n a ­ c z y ła się do ść w y ra źn ie i p o z o sta w iła trw a ły ślad.

D ziś te w szy stk ie ta ń c e z e p c h n ę ła m o d a z w rzask liw y m i m elo d iam i, w k tó ry c h nie ż a lą się sm ętn e skrzy pk i, nie ku si fle t i m ru k liw ie nie z a c h ę c a b a s e tla , lecz w rz eszc zy p o tw o rn ie sa k ­ so fo n , h u c z ą m u rzy ń sk ie b ęb n y i b ę­

benki, w y d z ie ra się z g łu sz o n a u m yślnie, z a c h ry p n ię ta trą b a . T o już nie ten d a ­ w n y ta n ie c , w k tó ry m w y p o w ia d a ła się d u sza , ale ja k a ś fa b ry k a sz tu c z n y c h , p o k ra c z n y c h lu d zi, p u sz c z o n a w ru c h m o c ą z g rzy tliw y ch , m o n o to n n y c h kół.

jak obchodzono na Śląsku Sobótki

D a w n y m i cz asy w w igilię św. J a n a C h rzc ic iela, t. j. d n ia 23 c z e rw c a p a lo ­ n o n a Ś ląsk u po w siac h ognie, zw ane

„ S o b ó tk a m i". N a z w a ta p o c h o d z i p r a ­ w d o p o d o b n ie o d so b o ty , jak o dnia, k tó ry by ł z n a n y z o b c h o d ó w zadusz- nych. In n i zn ó w tw ie rd z ą , że n az w a S obótki m a p o c h o d z ić od g ó ry S ob oty (n a Ś ląsk u ), gdzie p a le n ie o g n ia ze sz c zeg ó ln ą u ro c z y sto śc ią o b c h o d z o n o .

L u d o p o c h o d z e n iu n az w y S o b ó tek n ic nie w ie, o p o w ia d a ty lk o , że S o b ó t­

ki p a lą się je d y n ie n a p a m ią tk ę Z e s ła ­ n ia D u c h a św. w p o s ta c i o g n isty ch ję ­ zy k ó w n a ap o sto łó w , z e b ra n y c h w W ie c z e rn ik u ; inni z n ó w m ów ią, że S o­

b ó tk i p a lą się n a p a m ią tk ę o p alen ia p o c h o d n ia m i C h ry s tu s a P a n a w czasie d ro g i z O g ró jc a do K a jfa s z a . G d z ie n - dziej o p o w ia d a ją , że a p o sto ło w ie n a ­ w ra c a ją c Ż y d ó w n a w ia rę C h ry s tu s o ­ w ą, n a d ich głow am i trz y m a li z a p a lo n ą p o ch o d n ię, m a ją c ą o z n a c z a ć „Ś w iat­

łość n ie u s ta ją c ą — C h ry s tu s a " . W k a ­

żdy m b ą d ź ra z ie k u lt o g n ia by ł w P o l­

sce ju ż d aw n o z n a n y , b o p rz o d k o w ie nasi, S ło w ian ie n a w ie rz c h o łk a c h g ó r p alili n ie g a sn ą c e ognie, by bogow i ś w ia tła z a p ew n ić zw y cięstw o n a d d u ­ ch am i n o cy i sił n iecz y sty ch . G d y n o c s ta w a ła się c o ra z k ró ts z ą , p a lo n o i og­

nie w do m u , p rz y czym p o p ió ł, p o z o ­ sta ły ze sp a le n ia m iał m o c lecz n iczą . U ż y w a n o go jak o le k a rs tw a n a no gi i ż o łą d e k , o ra z sy p an o go n a ro g a c h pól, c h c ą c u c h ro n ić w ten sp o só b zasiew y o d za ra z y . O gień sam m iał d o d a w a ć sił i c h ro n ić o rg a n iz m o d cho rób.

S ob ó tk i p a lo n o tra d y c y jn ie co ro ­ k u od n ie p a m ię tn y c h w ieków . D o p a le ­ n ia S o b ó te k nie b yło w y z n acz o n y ch m iejsc sta ły c h , bo p o w siach d aw n ie j nie p a lo n o je d n e j so b ó tk i, ale k a ż d y n a sw oim p o lu , zw ykle n a m ied zy , czasem n a p astw isk u , p o d lasem , lub p rz y d ro ­ dze, jeśli m o ż n a n a m iejscu w y n iesio ­ nym , z a p a la n o S o bótkę.

O b c h ó d te n p rz y g o to w y w a ła i u r z ą ­

(7)

d z a ła m ło d zież o b o jg a p łci, bez żad- n y c h szczeg ó ln y ch o b rz ę d o w y c h p rz y ­ g o to w ań , a ogień do z a p a le n ia S o b ó t­

ki ro z n ie c a n o daw n iej — gdy jeszcze nie zn a n o z a p a łe k — k rz e sa n o sobie trą c z całej siły su c h ą ż e rd ź o p ło t, aż się w y d o b y ł p ło m ie ń i z a p a lił p rz y g o ­ to w a n ą słom ę.

P rz e z ca ły ro k z b ierały po w siach dzieci, p a s te rz e , p a ro b c y i dziew ki z u ­ ży te m io tły , zw an e „ s k ro b a c z k i1', g ro m a d z ą c je w suchości, a n a stę p n ie n a b ija n o je po jed n ej s tro n ie n a kołek lub n a że rd ź. G d y jeszcze n a Ś ląsku były s ta re c h a ty , sło m ą p o k ry te , w y ry ­ w an o ze s ta ry c h strz e c h zc z e rn ia łe sn o p k i — zW ane „sk o p c io łk i" — i r o ­ bio n o w iech cie ze słom y, a ta k ż e r o ­ dzaj p o c h o d n i, zw an y ch „so b ó tk am i".

P rz y rz ą d z a n o je ta k : p ęk słom y ró w ­ n ej, d łu g o ści całego źd ź b ła , o b lew an o to p io n ą żyw icą św ierk o w ą, n iek ied y je ­ szcze o k rę c a n o to s z m a tą i zn o w u o- b lew a n o żyw icą. S kopciołki, w iech cie i so b ó tk i n a b ija n o też n a ty k i i ż e rd zie i w y n o szo n o w pole. T a m z su ch y c h g a­

łęzi, ch o in y lub jało w ca , ro z p a la n o o g ­ nisko, d o o k o ło k tó re g o g ro m a d z iła się m ło d zież i sta rs i; k to ś z a g ra ł n a rę c z ­ nej h a rm o n ijc e , n a p iszcz ałce , alb o n a k la rn e c ie , albo te ż z ja w iła się w iejsk a m u zy k a ze sk rz y p cam i lub basam i. A- by ogień o w io n ął cz ło w ie k a i z a h a r to ­ w ał go, m ło d zież z k rz y k ie m p rz e s k a ­ k iw a ła ognisk o, a p o ty m w z iąw szy się za ręce, d ziew czę ta ta ń c z ą c i p lą s a ją c k oło ognia, m iały w ian k i n a głow ie i o- p a sy w a ły się b y licą, śp iew an o ró ż n e p io sn k i, ja k np.:

P o s z ła m na sobótki, S pa liła m se butki, M a t k a m n ie w y zw a ła : P ocoś ta m chodziła.

G d y n ie k tó ra d ziew czy n a p rz e s k o ­ c z y ła o gień so b ó tk o w y ró w n y m i n o g a ­ m i z m iejsca, to je st nie ro z p ę d z a ją c się do sko k u , to w y sz ła za m ą ż tego ro k u

N ie k ie d y n a w e t p rz e p ę d z a n o p rz ez ogień by d ło , z a b e z p ie c z a ja c je rz e k o ­

mo ty m sp o so b em p rz e d c h o ro b a m i i z a ra z ą .

G o sp o d y n ie i d ziew czę ta w rz u c a ły te ż w o g ień ró ż n e zio ła, aby o d p ęd z ić uro k i. Z iele byłicy, sp alo n e w ogniu, m iało o d e g n a ć u ro k o d k ró w , k tó re p o d złym i c z a ra m i d aw ały za m a ło m le­

ka. R z u c a n o ta k ż e dó o gn ia szałw ię, m iętę, ru tę i in ne zio ła, p rz y czym śp iew an o p io sn k ę:

N ie c h a j ruta w ogniu tr z e s z c z y C z a ro w n ic a w ogniu w r z e s z c z y , N i e c h b ylicy gałaź pęka,

C za r o w n ic a w ogniu stęka, M y ś m y p r z y s z ł y tu zdaleka, N i e zabiorą ju ż n a m m leka.

W raz z zio łam i w og n iu m iały zg i­

n ą ć w szelk ie c z a ry , rz u c o n e rzeko m o p rz e z c z aro w n ic e, i uro k i — jeśli k to ś s p o jrz a ł „zły m o k ie m “ . P o po w ro cie do d o m u b a b y rz u c a ły re sz tk i n iesp alo - n y c h zió ł ko ło c h a ty , o b o ry , chlew a, sto d o ły , ab y się d o b rz e d ziało p rz ez c a ły rok.

O d o g n isk a z a p a la li też p a ro b c y p rz y g o to w a n e m io tły , sk o p cio łk i, w ie­

ch cie, so b ó tk i i z ty m p ło n ą c y m i p o ­ c h o d n ia m i o b ieg ali p a ro b c y gran ice sw ych pól. C zyn ili to w ty m celu, aby zb o że lepiej ro d z iło i p rę d z e j z ia rn a z a c z ę ły tw a rd n ie ć .

M iły to b y ł d la o k a w ido k, gdy przy z a p a d a ją c y m z m ro k u z a p a lo n o o g n i­

sko, a sta rsi o bsiedli w o k o ło i z z a d o ­ w o len iem p rz y g lą d a li się ro z ry w k o m m ło d zieży , w sp o m in a ją c sw oje d aw n e m ło d e la ta i p rz e ż y te w ra żen ia .

N ie s te ty zm ien iły się czasy i ludzie.

S ob ótk i, k tó re p a lo n o w d zień św. J a ­ n a, w o k rę g u p rz em y sło w y m i n ie k tó ­ ry c h in n y ch o k o licac h n a Ś ląsku, p o ­ w oli p o szły w z a p o m n ie n ie i u sta ły Co n ajw y ż ej, c h ło p cy n a łą k a c h z a p a ­ la ją re sz tk i m io te ł i c h ró s ty i p o d rz u ­ c a ją je w górę.

O s ta tn ią S o b ó tk ę u rz ą d z o n o p rz ed k ilk u n a stu la ty n a „S ro czej G ó rc e “ p o d R o zb ark ie m .

7

(8)

Marszałek Józef Piłsudski o pieśni żołnierskiej

(W y ją tek z p rz em ó w ien ia)

„...L e g e n d a i sław a w zięły n as n a sw e sk rz y d ła i nio sły n a p rz ó d . P oszło p rz e d e w szy stk im z a n am i to , co jest n a jp ię k n ie jsz e w k u ltu rz e lu d zk iej, — p o sz ła sztu k a. P o e z ja tw ó rc z a , m oi p a ­ now ie, n a le ż y do ty c h d zied z in d u ch a , k tó re , m ó w iąc słow am i S łow ackiego,

„o w ija się ja k b lu szcz koło d ę b u " , o- w ija ją się ja k b lu szcz koło w ielkiego w ysiłku lu d zk ieg o . Im w ięk szy w ysi­

łek, im w ięk sz a p ra c a d u c h a lud zk ieg o , tym silniej sz u k a p o e z ja i sz tu k a dla swej tw ó rc z o śc i m o ty w ó w z tego nie- n ik cze m n eg o życia. P rz e d e w szystkim tw ó rc z o ść o c h a ra k te rz e t. zw. lu d o ­ w ym b u c h n ę ła , jak gdyby żyw ym p ło ­ m ieniem , z teg o ź ró d ła now ej m ocy, k tó ry u o sa b ia ł się w L eg io n a ch .

N i e z n a m ep o k i bard ziej udatnej.

bardziej silnej p o d w z g lę d e m tw ó r c z o ­ ści p o e z ji żołnierskiej, j a k n a sz okres legionow y. D o t ą d p io s n k a ż o łn iers ka jest n a b y t k i e m całego narodu. D o t ą d

Żołnierz w w o jsk u p o lsk im , gd y L e g io ­ n y ju ż m in ę ły , śpiew a nasze pieśni;

śpiew a to, co grało w n a s z y c h duszach, żyje, baw i się, robi to, c o ś m y ongi ro­

bili na z ie m ia c h polskich. K u l tu r ę p o lską o ż y w i ł y pieśni żołnierskie, w y ­ cisnęły i w yc isk a ją tyle o b c y c h n a b y t ­ k ó w , p r z e ję ty c h p r z e z p o ls k ic h ż o łn ie ­ r z y z armii o bcy ch. Jeśli pieśń m a ja ­ kieś zn a cze n ie , jeżeli to, co jest p i ę k ­ ne, co o d p o w ia d a g łę b o k ie j p o trze b ie d u sz y , m a jakiś w p ły w , to pieśń ż o ł ­ n ierska jest t y m w ielkim , tr w a ły m o g ­ n iw e m , k tó r e z a p e w n ia ż y c ie L e g io ­ n o m , d o p ó k i istnieje żo łn ie rz polski T y l e tych pieśni! M o ż n a śled zić histo ­ rię L e g i o n ó w , s tu d iu ją c ich pieśń. K a ­ ż d y batalion m iał sw o je zb io r o w o u- k ła d a n e pieśni, do k tó r y c h ciągle d o ­ rzucał n o w e słowa, d o d a w a ł d o w cip y.

T w o r z y ł a się ta pieśń tak, ja k ongiś tw o r z y ł a się pieśń lu dow a. T a pieśń ż y j e do tą d , ja k o r z e c z na b yta , jako r z e c z ż y w a i trw a ła".

Ż Y C I E O R G A N I Z A C Y J N E

Z zebrania delegatów w Bytomiu Tegoroczne walne zebranie delegatów Związku Polskich Kół Śpiewaczych na SI.

Opolskim odbyło się dnia 30 -kwietnia br.

w Domu Polskim w Bytomiu. Na wstępie przez powstanie z miejsc i chwile milcze­

nia uczczono pamięć zmarłego w kwietniu ś. p. ks. Patrona dr Bolesława Domańskie­

go, prezesa Zw. Polaków w Niemczech.

Licznie przybyłych delegatów wszystkich okręgów śpiewaczych przywitał prezes związkowy p. Klaka. W swym zaeaieniu wskazał p. prezes na chmury znajdujące się nad życiem naszym na Śląsku; prosił, byśmy wytrwali jako dziielni żołnierze na­

szej sprawy. Z przybyłych gości powita­

no serdecznymi oklaskami p. Smoczyńską

— delegatkę Światowego Związku Polaków z Zagranicy, p. Wesołowskiego — przed­

stawiciela Zw. Pol. w Niemczech, p. prof.

Janickiego — dyrygenta związkowego Stow.

Śpiew. Śląskich, p. Murka z Opola —» se­

kretarza Dzielnicy I Zw. Pol. w Niem,, me­

cenasa p. Kwoczka z Opola — prezesa Harcerstwa Polskiego w Niemczech, v.

Witczaka obecnego z ramienia Zjednocze­

nia Zawodowego, p. Gorzołkę — prezesa Zw. Młodzieży Katol., p. Rożeńskiego z Opola — kierownika P. K. Tow,. Szkolnego, redaktora p. Łangowskiego z Opola, p.

Webera prezesa Pomocy Śląskiej, p.

prof. Miętkiewicza, dyrektora poi. gimna­

zjum w Bytomiu. Walnemu zebraniu prze­

wodniczył przez aklamacje wybrany p. We­

sołowski z Berlina. Protokół z; poprzed­

niego walnego zebrania (odbyte 27 III 38 r. w Strzelcach) odczytał sekretarz p. Ka- wik. Następnie przemówili goście. W pięknych słowach pozdrowiła p. Smoczyń­

ska Polactwo w Niemczech w imieniu Sw.

Zw. Pol. z Zagranicy; podkreśliła ważną rolę, którą pieśń odegrała przez długie wie­

ki, tworząc przewagę strony idealnej nad materialną w poczynaniach kulturalnych.

Również i dziś pieśń winna pozostać

czynnikiem do utrwalenia ducha narodo-

(9)

Nie boję się nikogo

S p e łn iłe m p o w in n o ść m oją, T o n ik o g o się nie boję;

Idą śm iało, p a tr z ę w o c z y , K t o nie taki, niech m i zb o c zy .

P rz e jd ę lasy, p rz e jd ę góry, N i e l ę k a m się cza rn e j c h m u ry ; C z y w śr ó d ognia, c z y na rzece, B ó g n ie w i n n y c h m a w opiece.

W e s p ó ł ś p ie w a m p io s n k ę m oją, I n ik o g o się nie boję;

C z y d n ie m idę, czy li nocą B óg m i z a w s z e jest po m o c ą .

K i e d y złego m i j a m człeka, T o o d e m n ie sa m ucieka, Bo w y c z y t a z m e g o oka, Z e m n ie chroni Pan z w yso ka . T r z a sk a piorun, a ja stoję

1 n iczego się nie boję;

Pan Bóg zechciał, to ja żyję.

Z e c h c e Pan B ó g , to zabije.

N ie c h a j będ zie w ola Boga, O! bo nie z n a m co to trwoga, I d ę śm iało, ś p ie w a m sobie;

„W ie lk i B oże! C h w a ła Tobie!"

wego. Delegatka mówiła o nastrojach po­

koju i równowagi w Polsce; każdy spełnia swój obowiązek i każdy gotowy jest do wielkiego czynu dla Polski. Kobieta pol­

ska jest wierną towarzyszką w pracach społecznych, nie pracuje tylko w domu, a jej obecność na naszym zebraniu jest tego wyrazem. Kobieta w Polsce jest współ­

czynnikiem i współtwórcą wszystkich re­

zultatów narodowych. Swe fascynujące przemówienie zakończyła p. Smoczyńska nader wymownym wierszem Jana Kaspro­

wicza: „Błogosławieni1*. Nie mniej ser­

decznie przemówił p. prof. Janicki z Kato­

wic w imieniu 22 000 śpiewaków Woje­

wództwa Śląskiego, do którego należą o- becnie i nasi rodacy z Zaolzia. Potężna ta organizacja jest wielkim zwycięstwem idei śpiewaczej. P. Murek, składając swe ży­

czenia, wypowiedział m. in. takie hasło:

„Jak najwięcej śpiewaków do naszych sze­

regów i będziemy niezwyciężeni“. Ser­

deczne życzenia składali również p. dyr.

Miętkiewicz oraz p. Wesołowski z Berlina, który mówił, że dusza ś. p. ks. B. Domań­

skiego nadal nam przewodniczy. Sprawoz­

danie za rok kalendarzowy 1938 odczytał sekr. p. Kawik. Ostatnie sprawozdanie o­

bejmuje 31 towarzystw; w roku ubiegłym odbył się Ogólny Zjazd Śpiewaczy w Raci­

borzu, Sejmik Śpiewaczy w Strzelcach wraz z konferencją dyrygentów i śpiewa­

ków kościelnych. Sprawozdania swe wy­

głosili dyrygent związkowy p. Witt, skarb­

nik p. Grala, a za komisję rewizyjną p.

Gilewski. Referowali: p. Kawik o legity­

macjach związkowych, a prezes p. Kłaka o zbliżającym się festywalu śpiewaczym w Krakowie. W wyborach uzupełniających wybrano przez aklamację na okres trzylet­

ni ponownie p. Klakę na prezesa, na ław­

ników pp. Kamczyka i Pordzika, zaś do komisji rewizyjnej p. Nawrockiego i dele­

gata Zw. Pol. w N. Następnie p. Witt po­

dał wniosek, aby wszyscy członkowie to­

warzystw obowiązkowo abonowali „Przy­

jaciela Pieśni" po cenie 5 fen. Po raz drugi zabrała głos p. Smoczyńska. Spostrzeżenia jej podczas całych obrad były dodatnie.

Delegatka stwierdziła, że obrady cecho­

wała powaga i jednomyślność, co świadczy w porównaniu do innych ośrodków o wy­

sokiej dojrzałości społecznej, a zakończyła wezwaniem: „Nie czujcie się osamotnieni, bo z Wami stoi nie tylko 35 milionów wol­

nych obywateli w Ojczyźnie, ale i 8 mili­

onów rodaków jako rzesza zorganizowana w Św. Zw. Pol. z Zagranicy. Obrady zam­

knął p. Wesołowski dziękując za serdeczne słowa i liczmy współudział w zebraniu.

K. W. Szcz.

Poświęcenie sztandaru oraz 5-lecia istnie­

nia chóru męskiego pracowników firmy Babcock i Zieleniewski w Sosnowcu D o n o s z ą n a m ze S o s n o w c a :

W niedzielę, d n i a 11 c z e r w c a br. o b ­ c h o d z ił c h ó r m ę sk i p r a c o w n i k ó w F irm y B a b c o c k i Z ie le n ie w s k i d o n i o s ł ą u r o c z y ­ sto ś ć p o ś w ię c e n ia n o w e g o s z t a n d a r u , k t ó r a zb ieg ła się z ju b il e u s z e m 5-lecia istn ie n ia c h ó ru . D z ię k i z a p o b ie g liw o ś c i o r g a n i z a t o ­ ró w d z ie ń te n sta ł się w s p a n i a ł ą m a n i f e ­ s ta c j ą ś p ie w a c tw a śląskiego.

J u ż w c z e s n y m r a n k i e m z e b r a li się u- c z e s tn ic y u r o c z y s to ś c i n a k o lo n ii u r z ę d n i ­ czej p r z y ul. G o łęb iej, s k ą d u d a l i się p o ­ c h o d e m z d w ie m a o r k i e s t r a m i n a czele, do k o ś c io ła p a r a f i a l n e g o w P o g o n i, ce le m w y s ł u c h a n i a s o le n n e g o n a b o ż e ń s t w a o ra z u c z e s tn ic z e n i a w a k c ie p o ś w ię c e n ia p r z e ­ p ię k n e g o s z ta n d a r u .

W c z as ie n a b o ż e ń s t w a c h ó r o d ś p ie w a ł m sz ę G o u n o d a p o d d y r e k c ją p r o f . A. C i ­

9

(10)

c h o n ia . W y k o n a n i e św ia d c z y ło o b a r d z o s ę l i d n y m p r z y g o t o w a n i u c h ó r u p r z e z s w e ­ go d y ry g e n ta .

P o n a b o ż e ń s t w i e p o c h ó d s k ie ro w a ł się p r z e d p ły t ę N ie z n a n e g o Ż o łn ie rz a , gdzie z ł o ż o n o w ie n ie c i w y g ło s z o n o o k o l i c z n o ­ śc iow e p rz e m ó w ie n ie . D a ls z y ciąg u r o c z y ­ sto ś ci o d b y ł się w l o k a l a c h P .Z .Z .P P . i H .R z .P . gdzie p re z e s c h ó r u w g o rą c y c h s ło w a c h w ita ł p r z e d s ta w ic ie li b r a t n i c h o r ­ g a n i z a c ji i gości. N a s t ę p n i e o d c z y t a n o a k t e r e k c y jn y s z t a n d a r u o r a z p r z e k a z a n o u r o c z y ś c ie s z t a n d a r w r ę c e c h o rą ż e g o . P o ty m ak c ie sz e re g d e l e g a tó w w y g ło siło p r z e m ó w ie n ia p o d k r e ś l a j ą c z g o d n ie rolę

Z prasy 8

M ie s ię c z n ik ,,C h ó r “, p o ś w ię c o n y m u z y ­ ce c h ó r a ln e j, nr. 6, r o k V I :

W s p r a w o z d a n i u p i ó r a M. S k o łu b y p. t.

„ C h ó r y P o z n a ń s k i e w W a r s z a w i e " c z y ta m y o ze sp o le c h ó r a ln y m , s k ł a d a j ą c y m się z

„ E c h a " p o z n a ń s k ie g o , C h ó r u im. M o n i u s z ­ ki, C h ó r u T ow . M u z y c z n e g o i C h ó r u N a ­ u c z ycielskiego, k t ó r y w r a m a c h X V I I F e- s ty w a lu M ię d z y n a r o d o w e g o T o w a r z y s t w a M u z y k i W s p ó łc z e s n e j w sto lic y P o ls k i w y ­ stą p ił ja k o C h ó r W ie lk o p o l s k ie g o Z w ią z k u T o w a r z y s t w Ś p ie w a c z y c h p o d w y t r a w n ą d y r e k c ją p ro f. W ł a d y s ł a w a R a c z k o w s k ie g o . K o n c e r t o d b y ł się w tr z e c i m d n iu F e s t i ­ w a lu ; r o z p o c z ę ł a go „ K a n t a t a r o m a n t y c z ­ n a " W ie c h o w i c z a , n a j w y b i tn ie js z e c h y b a d zieło n a c h ó r z o r k i e s t r ą w l i t e r a t u r z e m u ­ z y c zn e j p o lskiej od c z a s ó w M o n iu s z k i.

P ra w d z iw ie p ię k n a i św ie tn ie n a p i s a n a ta k o m p o z y c j a n a le ż y do w z g lę d n ie n ie w ie l­

kiej liczby u t w o r ó w n o w o c z e s n y c h , k tó r e c h c ia ło by się sły s zeć ja k najc z ę śc ie j, a k tó r e po k a ż d y m p o n o w n y m u sły s z e n i u p o ­ d o b a ć się m u si c o r a z więcej. D r u g i m u- t w o r e m b y ła „ C a n t a t a e c c l e s ia s ti c a " K o n ­ d r a c k ie g o , s k ła d a j ą c a się z tr z e c h części —

„ P a t e r N o s t e r " , „ A v e M a r i a " i „ G l o r i a " — P o z n a ń s k i e c h ó r y z ic h ś w ie tn ą d y sc y p lin ą p r z e z w y c ię ż y ł y o g r o m n e t r u d n o ś c i , z w ła s z ­ c z a i n to n a c y j n e , te g o u t w o r u . K u l m i n a c y j ­ n y m p u n k t e m p r o g r a m u było n ie zw y k le u d u c h o w io n e , p o r u s z a j ą c e do głębi sw o ją n i e z m i e r n ą p r o s t o t ą „ S t a b a t M a t e r " S zy ­ m a n o w s k ie g o , dzieło, k t ó r e m u n a l e ż y się

c h ó r u P r a c o w n i k ó w F i r m y B a b c o c k Z ie le n ie w sk i d la k u l t u r y śp ie w a c z e j S o ­ s n o w c a i ż y c z ą c dalsze j o w o cn e j p r a c y n a niwie śpie w ac zej.

W c z a s ie a k a d e m i i c h ó r m ę s k i k o p a ln i

„ M y s ło w ic e " w y k o n a ł „ S z t a n d a r y n a K r e m l u " — L a c h m a n a .

Po z a k o ń c z e n i u ofic ja ln e j cz ęści u r o ­ cz y sto śc i p o d e j m o w a n o gości o b ia d em .

C a ł a u r o c z y s t o ś ć z n a l a z ł a sw e z a k o ń ­ cz en ie w p o p i s a c h c h ó r ó w i o r k i e s t r w p a r k u .

Z a i m p o n u j ą c y p r z e b ie g u r o c z y s to ś c i n a l e ż ą się o r g a n i z a t o r o m s ło w a n a j w i ę k ­ szego u z n a n ia .

czasopism

b e z p r z e c z n i e p ie rw s z e m ie jsc e w w s p ó ł ­ cz esnej p olskiej m u z y c e religijnej. T u ch ó- i y p o z n a ń s k i e p o k a z a ł y najlep iej, n a ja k w y s o k im p o z i o m ie ich k u n s z t śp ie w ac k i stoi. Z w ł a s z c z a p r z e p i ę k n y u s tę p a c a p e l la w y p a d ł w r ę c z z n a k o m ic ie . W w y k o n a n i u d zieła S z y m a n o w s k ie g o w zię li u d z i a ł i s o ­ liści: pp. S tan. Z a w a d z k a , E m m a S z a b r a ń - ska i A l e k s a n d e r K o rp a c k i , z k t ó r y c h p i e r ­ w sza p ię k n ie śp ie w a ła te ż p a r ti ę s o p r a n o ­ w ą w K a n t a c i e W ie c h o w i c z a . Z e s p ó ł ze sw y m n ie p o s p o lit y m d y r y g e n t e m p r z y n ió s ł z a s z c z y t swej org a n iz a c ji.

30-lecie T o w a r z y s t w a Ś p ie w a c z e g o

„ E c h o " w Ż y r a r d o w i e o d b y ło się 6 i 7 m a ­ ja br. U r o c z y s t o ś c i te s ta ły się w y d a r z e ­ nie m , k t ó r e z n a la z ło ży w y o d d ź w ię k u m ie js c o w e g o sp o łe c z e ń s t w a . J u b ile u s z był z o r g a n i z o w a n y w z o r o w o . P o w a g ę u r o c z y ­ stości „ E c h a " p o d n io s ł a o b e c n o ś ć p r z y b y ­ łych z W a r s z a w y p r z e d s ta w ic ie li n a c z e l ­ n y c h w ła d z ś p ie w a c z y c h , z P r e z e s e m Zjed.

Zw. Ś p i e w a c z y c h p r o f . A. P o n ik o w s k im na czele. W p r o g r a m i e k o n c e r t u ju b il e u ­ sz o w e g o „ E c h a " z n a la z ły się f r a g m e n t y z

„ S o n e t ó w K r y m s k i c h " M o n iu s z k i i „ P o ­ w r o t u " N o s k o w s k ie g o w w y k o n a n i u c h ó r u m i e s z a n e g o o r a z „ B a l la d a o F l o r i a n i e S z a ­ r y m " M o n iu s z k i i „ W g ó r a c h " L a c h m a n n a , w y k o n a n e p r z e z z e s p ó ł męski.

P o ls k ą „ e k ip ę " ó tw ó r c ó w n a X V I I

M ię dz. F e s ti w a lu M u z y c z n y m , o d b y t y m w

(11)

d n i a c h o d 14 d o 21 k w ie t n ia br. w P o lsc e (cz ęśc io w o w W a r s z a w i e , c z ę ś c io w o w K r a k o w ie ) r e p r e z e n t o w a l i m. inn.: p i e r w ­ s z o r z ę d n a O r k i e s t r a S ym f. i C h ó r P. R a d ia , d w a d o s k o n a łe z e s p o ły ś p ie w a c z e z P o z n a ­ n ia ( C h ó r A r c h i k a t e d r y p o d dyr. ks. dr. W G ie b u r s k ie g o o r a z C h ó r W i e lk o p o ls k ie g o Zw. T o w . Śpiew, p o d kier. p r o f . W ł. R a c z ­ k o w sk ie g o ), S t a n i s ł a w a Z a w a d z k a , E m m a S z a b r a ń s k a , W. A n d r z e j e w s k a . D y r y g o ­ wali: G r z e g o r z F ite l b e r g , M . M ie rz e je w sk i.

S ta n is ła w N a w r o t , K az . H a r d u l a k i T ad.

W ilc z a k . T e g o r o c z n y fe s ti w a l d o b r z e s p e ł ­ nił sw e z a d a n i e , d a j ą c b o g a t y i ciek a w y p r z e g lą d w sp ó łc z e s n e j tw ó r c z o ś c i m u z y c z ­ nej i m ia ł w y b itn e z n a c z e n i e p r o p a g a n d o ­ w e dla P olski, j a k o i m p r e z a a r ty s t y c z n a i m p o n u j ą c y c h r o z m i a ró w .

. Ś lą sk ie W ia d o m o ś c i M u z y c z n e nr. 6, r o k I I I :

W k w ie t n iu br. z m a r ł w 36 r o k u ży c ia z d o l n y m u z y k o lo g ślą ski ś. p. m gr. J ó z e f Bula. Z m a r ł y p r a c o w a ł o s t a t n i o ja k o kie r ó w n ik s z k o ły p o w s z e c h n e j w O c h o jc u pod K a t o w i c a m i . P o p r z e d n i o b y ł n a u c z y c ie le m m u z y k i w g im n a z j u m im. K o p e r n i k a w K a ­ t o w ic a c h o r a z w s e m i n a r i u m n a u c z y c i e l ­ s k im w M y s ł o w i c a c h . S tu d ia m u z y k o l o g i ­ cz n e ze s to p n i e m m a g i s t r a u k o ń c z y ł na U n iw e r s y te c ie J a g ie l lo ń s k im w K ra k o w ie .

,,G a z e t a P o l s k a “ nr. 139

Polskie Radio wobec mobilizacji sit narodu W c z e r w c u P o lsk ie R a d i o w c h o d z i w o k re s p r o g r a m u letn ie go. P r o g r a m le tni b ę d z ie się r ó ż n ił o d z im o w e g o je d y n ie w m e to d z i e p o d a w a n i a m a te r ia łu , w f o r m i e a u d y c ji o r a z w ich u k ła d z ie . L in ia id e o w a p r a c r a d i o f o n i i p o lskiej nie u le g n ie ż a d ­ n y m o d c h y l e n io m , b ę d z ie n a t o m i a s t szła w k ie ru n k u w ię k s z e g o je szc ze p o d k r e ś l a ­ nia jej w e w n ę t r z n e g o z w ią z k u z c a ł o ­ k s z t a ł t e m z a g a d n i e ń p a ń s tw o w y c h . Z a ł o ­ ż e n ia te nie o d b i o r ą je d n a k ż e w łaś ciw e g o p r o g r a m o w i le tn ie m u c h a r a k t e r u „ w y p o ­ c z y n k o w e g o " , nie z m n ie j s z ą ich w a r t o ś ć ; a t r a k c y j n y c h . P r a c a id e o w a P o lsk ie g o R a ­ dia o p r z e się b o w ie m n a p o d s t a w a c h p r a ­ cy o p r a w d z i w y c h w a r t o ś c i a c h a r t y s t y c z ­ n ych.

P r o g r a m le tn i z o s ta ł r o z p l a n o w a n y w te n spo só b , ż e b y p rz e z b e z p o ś r e d n i c o ­ d z i e n n y k o n t a k t z 4 m ilio n a m i s łu c h a c z y , ś w ia d o m ie o d d z i a ł y w a ć n a ich p o s ta w ę w o b e c z d a r z e ń i św ia d o m ie m o b il iz o w a ć m o r a l n e siły n a r o d u .

P o ls k a o b c h o d z i w ty m r o k u 25-lecie cz y n u z b r o jn e g o M a r s z a ł k a P iłsu d sk ieg o . U p a m i ę t n i e n i e tej wielkiej r o c z n ic y z w y ­ c ię s t w a siły m o r a l n e j w n a r o d z i e będzie z a s a d n i c z y m a k c e n t e m w ielu au d y c ji, z a ­ r ó w n o z z a k r e s u ży w e g o słow a, ja k i śc i­

śle a r t y s t y c z n y c h . M o t y w e m a u d y c ji we w s z y s tk ic h d z i e ła c h p r o g ra m u , z a r ó w n o w m u z y c e , ja k i w słowie, b ęd z ie r o c z n i c a L e g io n ó w . N i e c h o d z i tu o sz c z e g ó ły h i ­ s to r y c z n e e p o p e i le gionow ej, ale o p o d k r e ­ ślenie n i e p r z e m i j a j ą c y c h w a r to ś c i, z k t ó ­ ry c h n a r o d z i ł o się o f i a r n e m ę s tw o w s ł u ż ­ bie idei. B ę dzie więc sz e re g tr a n s m is ji i r e p o r t a ż y „ s z la k u L e g i o n ó w " , b ę d z ie s ł u ­ c h o w is k o p a m i ę t n i k a n ie le tn ie g o c h ł o p c a

— p o lsk ie g o ż o ł n ie r z a z r. 1914. I n n y cykl a u d y c ji p o ś w ię c o n y b ę d z ie o k r e s o w i p o ­ p r z e d z a j ą c e m u w y b u c h w o jn y św ia to w e j, w k t ó r y m flaród p o lsk i p r z y g o t o w y w a ł się m o r a l n ie do z b r o jn e j w a lk i o w o ln o ść . Cykl p r z e z n a c z o n y c h d la m ło d z ie ż y a u d y ­ cji m u z y c z n o - s ł o w n y c h p. t. „ W o js k o p o l­

sk ie " ze s z c z e g ó ln y m u w z g lę d n ie n ie m l o t ­ n ic tw a, p o ś w ię c o n y b ę d z ie z a z n a jo m i e n iu m ło d e g o p o k o l e n i a z a r m i ą i jej p r a c ą , w u ję c iu z a r ó w n o a k t u a l n y m , ja k i h i s t o r y ­

cznym . S z c z e g ó ln y n a c is k p o ł o ż o n y z o ­ sta ł n a p o d k r e ś le n ie n a k a ż d y m k r o k u ż y ­ w o tn o ś c i i n i e p r z e r w a n e j ciągłości naszej w ielkiej tr ą d y c ;i. S p e c j a ln y cykl p. ■.

„ M ie c z i s ł a w a “ z a z n a j o m i r a d i o s ł u c h a c z y z p o s t a c i a m i n a j w y b i tn ie js z y c h w o d z ó w P o ls k i p r z e d r o z b ir r c w e j i z a k o ń c z y się a u d y c j ą o M a r s z a ł k u P i ł s u d s k i m w a n n 12 m a ja 1940 r.

N ie z a n i e d b u j ą c k u l t y w o w a n i a m u z y k i b ę d ą c e j s k a r b e m k u l t u r a l n y m całej cyw ili­

z o w a n e j lu d z k o ści, P o lsk ie R a d i o z w r a c a ć b ę d z ie s z c z e g ó ln ą u w a g ę n a p i e l ę g n o w a ­ nie m u z y k i polskiej, t a k lu d o w e j, ja k i a r ­ ty s ty c z n e j, o d n a j d u j ą c w niej m o m e n t y e- m o c jo n a l n e , z g o d n e z d z isie jsz ą p o s t a w ą p s y c h ic z n ą c a łe g o n a r o d u .

S z e r z ą c t r w a ł y k u lt M ic k ie w ic z a , P o l ­ skie R a d io o p r a c o w a ł o a u d y c j e jego u t w o ­ r ó w w w y k o n a n i u n a j le p s z y c h r e c y t a t o ­ ró w. A u d y c j e te b ę d ą n a d a w a n e w nie-

11

(12)

S I

219893 Prac°wnia Ślepka

Ef

L.

dzielę w p o r z e są s ia d u j ą c e j b e z p o ś r e d n io

;; a u d y c j a m i dla wsi, a b y u m o ż liw ić jak n a j s z e r s z y m m a s o m lu d n o ś c i w iejskiej s ł u ­ c h a n ie dzieł w ieszc za. W z w ią z k u z u r o ­ c z y s to ś c ia m i J u li u s z a S ło w a c k ie g o w K r z e m i e ń c u n a d a n y c h b ę d z ie s t a m t ą d kil-

9 ^ V f 9 / $ b f

/ 2^-

Ze świata muzycznego

D n i a 1 m a j a br. o d b y ł się w R z y m i e k o n ­ c e r t s y m f o n i c z n y p o d d y r e k c j ą F e l i k s a N o w o ­ w ie js k ie g o , k t ó r y t r a n s m i t o w a ł y r a d i o s t a c j e w ł o ­ skie i a f r y k a ń s k i e T rip o li. N a s z s ł a w n y k o m p o ­ z y t o r s z a m b e l a n F e l ik s N o w o w i e j s k i p r z y ję ty k a k o n c e r t ó w , m . in . u t w o r y s p e c j a l n e n a - z o s t a ł d n ia 3 m a j a br. n a p r y w a t n e j a u d ie n c j i p is a n e p r z e z p o ls k ic h k o m p o z y t o r ó w .

W d ziale o d c z y tó w z a s łu g u j e n a p o d ­ k r e ś le n ie cykl a u d y c ji p. t. „ P o l s k a m i ę ­ d z y w s c h o d e m a z a c h o d e m " w o p r a c o w a ­ niu w y b itn y c h z n a w c ó w g eo g ra fii, h i s t o ­ rii i po lity k i polskiej. P r z e d s t a w i o n a ta m b ęd z ie r o la Polski, k t ó r a z n a j d u j ą c się n a g r a n ic y d w u k u ltu r, u k s z t a ł t o w a ł a w ła s n e s a m o r o d n e w a r to ś c i i w ła s n e oblic ze n a ­ rodow e .

W a u d y c ja c h ro b o tn ic z y c h , p u n k t z a ­ in te r e s o w a n i a p r z e n ie s i o n y z o s ta n i e n a o- św ie tle n ie roli r o b o t n i k a w p a ń s t w i e i j e ­ go o b ro n ie . P o d o b n i e w a u d y c j a c h w ie j­

skich p o ł o ż o n y b ę d z ie n a c is k n a z a d a n i a r o ln ic tw a w d z ie d z in ie o b r o n n o ś c i. I n n e a u d y c je g o s p o d a r c z e z a z n a j o m i ą s ł u c h a c z y z i m p o n u j ą c y m i o sią g n ię c ia m i P o lsk i n a p o lu u p r z e m y s ł o w i e n i a o r a z p o d n o s z e n ia k u l t u r y rolnej.

N ik o g o nie p o w in n o dziwić, jeżeli u- słyszy z r a d io s t a c ji w a r s z a w s k ie j a u d y c ie w j ę z y k a c h c u d z o z i e m s k i c h . B ę d ą to au d ycje i n f o r m a c y jn e , p r z e z n a c z o n e d la za g ranicy p r z y p o m o c y stacji W a r s z a w a I b ę d ą c e j o b e c n ie n a j s iln i e js z ą s t a c j ą w E u ­ ropie, p o z a R o s ją S ow iecką . D la dalej od

P o lski p o ło ż o n y c h k r a jó w z o r g a n i z o w a n o Francka, Liszta, Brahmsa, Chopina, Szymanow- o b słu g ę s p e c ja ln ą p rzy p o m o c y 6 sta c ji skiego, Prokofiewa i Debussy‘ego, a także kon-

p r z e z O j c a Ś w ię te g o P i u s a X I I . M u z y k p o lsk i w r ę c z y ł P a p i e ż o w i sw o je d w ie m s z e l itu r g ic z n e ,,M iss a P r o P a c e “ i „ M i s s a S te lla M a r i s “ .

*

Z a r z ą d G ł ó w n y Z w i ą z k u Ś p i e w a k ó w P o l ­ sk ic h w A m e r y c e ju ż o b e c n i e p o d a ł do w i a d o ­ m o ści, że z o k a z j i z ło t e g o ju b il e u s z u swej o r g a ­ niza cji o d b ę d z i e się 1-go p a ź d z i e r n i k a br. W ie l­

ki K o n c e r t w C h ic a g o . O g ł o s z e n ie k o ń c z y się s ł o w a m i: „ N i e c h a j p o p i ę ć d z i e s i ę c i u l a t a c h p r a ­ cy s p o ł e c z n e j ś p i e w a c t w a , P o l o n i a w y r a z i p i e ­ ś n i a r z o m s y m p a t i ę i u z n a n i e ! "

*

S u k c e s y p o l s k i e g o ś p i e w a k a w S z w a j c a r i i W B a z y le i p r z e b y w a o d d ł u ż s z e g o c z a s u m ł o ­ dy ś p i e w a k p o ls k i, t e n o r , Z b y s ł a w W o ź n i a k , c z ł o n e k z e s p o ł u b a z y l e j s k i e j o p e r y mie jsk iej . Ś p i e w a k p o l s k i r o z p o c z ą ł p r a c ę w B a zy lei o p e ­ r ą „ M a d a m e B u t te r f ł y " , z d o b y w a j ą c u z n a n i e z a r ó w n o u k r y t y k i j a k i u p u b lic z n o ś c i. D a l s z e s u k c e s y o d n i ó s ł m ł o d y ś p ie w a k , u c z e ń w y t r a w ­ n y c h p e d a g o g ó w m u z y c z n y c h w e W ło s z e c h , w

„ M i g n o n " i w „ T r a w i a c i e " . Zb. W o ź n i a k z o ­ s ta ł z a a n g a ż o w a n y n a n a s t ę p n y ( j e s ie n n o - z im o - wy) s e z o n o p e r o w y w B azy lei, p o c z y m u d a się n a d a ls z e s t u d i a do M e d i o la n u .

P ia n is ta p o l s k i K a z i m i e r z K r a n c w y j e c h a ł n a t r z y m i e s ię c z n e t o u r n e e k o n c e r t o w e d o A m e ­ ryk i P o ł u d n i o w e j. T r a s a z a c z y n a się o d R i o de J a n e i r o , gdzie p. K r a n c d a je sz e ść r e c ita ló w , n a s t ę p n i e p r o w a d z i p r z e z sz e re g m i a s t Brazy lii, A r g e n t y n y , C h ile itd. P r o g r a m y o b e j m u j ą u t w o ­ ry B a c h a , B e e t h o v e n a , V iv a ld ie g o , M o z a r t a ,

k r ó tk o f a l o w y c h . A u d y c j e dla P o l a k ó w z Z a g r a n i c y b ę d ą n a s t a w i o n e n a b u d z e n ie d u ­ m y p r z y n a le ż n o ś c i do n a r o d u polskiego, o r a z n a c o r a z silniejsze i t r w a ls z e w i ą z a ­ nie w s z y s tk ic h P o la k ó w św ia ta z n a r o d o ­ w y m p n ie m m a c ie rz y s ty m .

L e t n i p r o g r a m P o lsk ie g o R a d i a jest f r a g m e n t e m o g ó ln e g o p la n u id e o w e g o p o l ­ skiej ra d io fo n ii. P la n te n o b lic z o n y je st na d łu g ą m e t ę i re a liz o w a n y s to p n io w o . W sw oim u k ła d z ie i w y k o n a n iu słu ż y ć m a s z e r z e n iu k u ltu r y i w y c h o w a n i u c z ło w ie ­ ka, o b y w a te la i żo łn ie rz a .

c e r t y f o r t e p i a n o w e B a c h a i M o z a r t a .

Ł A M I G Ł Ó W K A K w a d r a c i k m a g i c z n y

P o d a n e p a r y l it e r n a le ż y t a k p o p r z e s t a w i a ć , a b y u t w o r z y ł y 3 w y r a z y c z y t a n e j e d n a k o w o z g ó ry n a d ó ł i p o z io m o .

T E L I R A R A M A D A N A L I N A

R o z w i ą z a n i e U k ł a d a n k i z nr. 4 P a s t o r a ł, u p a d ło ś ć , k o p a ln i a , k o m p a n i a , t a ­ r a p a t y , w o d o s p a d , k a la r e p a .

„ P r z y ja c i e l P i e ś n i " w y c h o d z i w p o ł o w i e k a ż d e g o m ie s ią c a . — W y d a w c a : Z w i ą z e k P o ls k ic h K ó ł Ś p i e w a c z y c h n a Ś lą s k u O p o ls k im . — A d r e s r e d a k c ji i a d m i n i s t r a c j i : H i n d e n b u r g , K r o n - p r i n z e n s t r . 292, t e l e f o n 2610. — W a r u n k i p r e n u m e r a t y : r o c z n i e 1,20 mk., z p r z e s y ł k ą 1,80 mk.

D r u k : „ N o w i n y " O p o l e - O p p e l n . — R e d a k t o r o d p o w i e d z i a l n y J A N Ł A N G O W S K I , O p p e l n

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ocenie podlega przygotowanie studenta do wykonania ćwiczenia, sposób prowadzenia pomiarów oraz pisemne sprawozdanie z przeprowadzonego doświadczenia, o ile jest

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

Zaliczenie nieobecności następuje w formie pisemnej albo odpowiedzi na zadane pytania dotyczące zakresu materiału omawianego na zajęciach, na których student był

[r]

Trudno wytłumaczyć taki rozwój wy- chodząc od praformy *orvesьnikъ — nie da się postulować wprowadzenia -e- na dro- dze morfologicznej, wątpliwa wydaje się również pożyczka

Specjalne badania związane z warunkami życia pracowników pewnej firmy wykazały, że czas dojazdu do pracy jej pracowników ma rozkład jednostajny w przedziale od 3000 do 4800

Podaj przykªad funkcji, która.. (a) jest injekcj a, ale nie jest

a) Na koniec semestru prowadzący wystawia studentowi jedną ocenę, biorąc pod uwagę oceny uzyskane przez studenta podczas dwóch kolokwiów zorganizowanych w trakcie semestru. b)