• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1966, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1966, nr 10"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

ü :

S l*

W m

WmS:

äma

*

MHI

ü h

i

(2)

CHRZEŚCIJANIN B V D V J VA

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 W arszawa,

Nr 10., październik 1966 r.

TREŚĆ NUMERU:

BUDUJ NA SKALE I SKRYŁ SIĘ ADAM FAŁSZYWA WAGA...

BOŻA DROGA DO POKOJU...

„SZUKAJCIE NAPRZÓD KRÓLESTWA BOŻEGO”

A JEŚLI ZAPOMNISZ...

„GŁOS EWANGELII” — AUDYCJA 15 i 18 KRONIKA

M ie sięczn ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie c z a s o p ism a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te l­

n ik ó w . W szelkie o fia ry n a c z a so p ism o w k r a j u , p ro s im y k ie ro w a ć n a k o n to : Z je d n o c z o n y K o śció ł E w a n g e lic z n y : PK O W a rsz a w a , N r 1-14-147.252, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro cie b la n k ie tu . O fia ­ r y w p ła c a n e z a g ra n ic ą n a le ż y k ie r o ­ w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p iek i, n a a d r e s P r e z y ­ d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o ścio ła E w an g eliczn eg o w W a rsz a w ie , A l. J e r o ­ zo lim sk ie 99/37.

Wydawca: Prezydium Rady Zjed­

noczonego Kościoła Ewangelicznego Redaguje Kolegium

Adres Redakcji i A dm inistracji:

Warszawa, Al. Jerozolim skie 99/37 Telefon: 28-68-94. R ękopisów nade­

słanych nie zwraca się.

RSW „Prasa”, Warszawa, ul. Sm ol­

na 10/12. Nakl. 4500 egz. Obj. 2 ark.

Zam.. 1293. M- 46.

W ewangelii wg Mateusza (7,. 24—27) czytam y o dwóch rodza­

jach budowniczych. T y m przykładem Chrystus Pan zam yka swo­

je słynne „Kazanie na górze”. Takst ten poucza nas, że najgłęb­

sze poznanie zawarte jest w Piśmie Św iętym , a prawdziwa mą­

drość kieruje nas zawsze ku Bogu. P rzykład o budowie domu do­

tyczy każdego człowieka, każdego języka i każdego czasu. Dwóch budowniczych, m ądry i głupi rozpoczynają budowę domów. Obaj chcą mieć dobre dom y, które by m ogły zapewnić im schronienie w każdych okolicznościach — zabezpieczyć przed burzą, zim nem i upałem. Mówiąc o ty m Jezus w skazuje na budowę w ew nętrzną człowieka i Zboru.

Zbór jest m iejscem służącym uw ielbieniu Boga (2 Kor. 6, 16), jest w spólnym dom em , w któ rym jesteśm y u siebie i czujem y się w mm uajiepiej (Ej. 2, 29—22); Zbór jest m iłującą się nawzajem rodziną (Ef. 3, 15), jest ciałem zachowującym jedność (Ej. 1, 22—

23), jest w innym krzew em , który przynosi owoc w miłości (Jan 15, 8). Zbór jest także jaśniejącym, św iecznikiem przeznaczonym dla składania świadectwa o Jezusie Chrystusie. Do tego Zboru powinien znaleźć drogę i wejście każdy spracowany, każdy pra­

gnący posilenia, zbudowania i odpoczynku wewnętrznego.

Każda budowa w ew nętrzna człowieka oparta jest na Słowie Bo­

żym . 1 każdego słuchającego słów Jezusowych, On sam p rzyrów ­ nuje do człowieka mądrego budującego dom na skale. Mogą na­

dejść lub nadejdą nawałnice, które będą próbowały zniszczyć ten zbudowany dom, ale jeśli człowiek został mocno utw ierdzony Duchem Chrystusow ym , zniesie swoje doświadczenie. Ale jest wielu, któ rzy bojaźliwie odchodzą od Chrystusa Pana. W ielu zna Go, jako wybawiciela, w ielu wie naw et o tym.i, że droga ta pro­

wadzi przez pokutę i wiarę w Niego, ale nie idzie tą drogą, pozo­

stawiając ją bezużyteczną. Budowa fundam entu wym aga wiele trudu, wielkiego nakładu pracy. Głupi człowiek nie zadaje sobie tego trudu. Ale piękne obrazy na ścianie domu, nie czynią domu m ocnym domem. Słowo biblijne powieszone na ścianie domu, nie zawsze jest słowem m ającym m iejsce w sercu. Zgoła wszyscy zwodziciele mówią pobożnie, ale żadna farba nie pokryje szpary lub pęknięcia, gdy zbliży się godzina śmierci, gdy nadejdzie „pół­

noc”, w której nadejdzie Oblubieniec. Zatem, kto nie ma upo­

rządkowanej przeszłości, ten nie buduje na skale Chrystusowej.

W szystko jednak zależy od dobrego fundam entu, inaczej bowiem na ścianach powstać mogą rysy. P raw dziw y fundam ent w skazu­

je na uporządkowane życie i uświęcone życie, — pokój i radość w Chrystusie.

N ik t nie może dwom Panom służyć, nie można służyć Bogu i m a­

monie. Ż y je m y w świecie stw orzonym przez Boga, i Bóg powołał nas w ty m m iejscu, w k tó ry m ży je m y i pracujem y, żebyśm y ob­

cując z ludźm i otaczającymi nas, byli świadkam i Jezusa Chry­

stusa. Są serca silne stawiające czoło naw et nawałnicom, a ich mocą i utivierdzeniem jest Słowo Boże. K iedy przychodzi do­

świadczenie, wierzący człowiek, który ufa Bogu, w ychodzi ze swojej próby zwycięsko. Hiob w ytrw a ł gdy spotkało go doświad­

czenie, żona jego załamała się. A czy Tw ój dom ostoi się, gdy bę­

dzie musiał sprzeciwić się silom rozkładowym? W iatr wieje, deszcz opłukuje, m ądry m a ostoję w Bogu. Bo ci, co swą ufność pokładają w Jezusie Chrystusie, są bezpieczni.

K. M t-y

(3)

SKRYŁ SIĘ ADAM...

i żona jego od oblicza Pana Boga m iędzy drzewa ogrodu. I zaw o­

łał Pan Bóg Adama i rzekł: Gdzieżeś?”

1 Mojż. 3, 8. 9

dzieżeś? To wołanie Boże, ten głos mi- łości Ojcowskiej, rozlega się przez wszyst­

kie wieki; rozlega się na ziemi między ludźmi, rozlega się i mówi w głębi serc ludzkich: gdzie­

żeś? gdzieś zabrnął? WRÓĆ! Wróć. Nie uciekaj!

Czemu człowiek ucieka od Boga? Czemu kryje się przed Nim, Jego Słowem, Jego łaską i miłością? Czemu?

Wiele osób, nie znających naw et Pisma Świętego, nie zaprzeczyłoby temu, że człowiek na ogół unika spotkania się z Bogiem; część z nich może miałaby jakieś naw et uzasadnienie tego stanu rzeczy.

My, dzieci Boże, szukamy w Piśmie Świę­

tym w yjaśnienia każdego zjawiska, a w szcze­

gólności odnoszącego się do stosunku Pana Bo­

ga do człowieka i człowieka do Pana Boga. Jak­

że bardzo potrzebna jest człowiekowi święta księga Słowa Bożego, które nas przywiodło do Pana Jezusa, do zbawienia i życia wiecznego.

Chwała Bogu naszemu, wdzięczność i dzięko­

wanie się Mu należy za Pismo Święte, za ten pokarm duchowy, w którym jest „Duch i ży­

w ot“ (Jan 6, 63).

W Piśmie Świętym mamy źródło wiado­

mości o przyczynach uciekania i krycia się człowieka przed Panem Bogiem, przed Jego głosem. A więc gdy czytamy pierwsze rozdzia­

ły pierwszej księgi Biblii, widzimy wyraźnie, że Pan Bóg Sam stworzył człowieka: najpierw Adama, a potem Ewę, małżonkę jego.

Stworzył Pan Bóg dwoje ludzi na obraz, na podobieństwo Swoje. Temu Swojemu stwo­

rzeniu, jedynemu, udzielił też coś z Bożej na­

tury, charakteru, dał wolną wolę, prawo swo­

bodnego wyboru. Nie na niewolników stwo­

rzył Bóg ludzi, ale na wolnych synów i córki, na dzieci Swoje.

I obcował z nimi jak Ojciec obcuje z dzieć­

mi. Nie bały się Go, miały się dobrze i swo­

bodnie z Nim. Wyposażył je bogato, po królew­

sku. Wszak to dzieci Króla królów.

Czyste, nie znające grzechu ani zła, nie miały czego się wstydzić ani niczego ukrywać.

Cały człowiek był bezgrzeszny; jego duch, jego dusza i jego ciało stanowiły harm onijną całość służącą Bogu i z radością obcującą ze Stwo­

rzycielem.

Żyli swobodnie. Nic ich nie krępowało, ani ograniczało. Nagość ciała jest symbolicznym wyrazem i tego też stanu.

Ta pełna swoboda ograniczona została jed­

nym jedynym warunkiem. Ludźmi byli a nie Bogiem, choć Jego dziećmi. Człowiekowi, stwo­

rzeniu Bożemu nie przy sto ją wszystkie cechy,

atryb uty n atury Bożej. N atura ludzka odmien­

na od Bożej już w chwili stworzenia, nie mo­

że znieść, przyswoić sobie upraw nień i cech natury Boskiej. Tylko niektóre cechy zostały człowiekowi dane.

Dla dobra człowieka, dla jego szczęścia, którym jest obcowanie z Bogiem, dany został człowiekowi jedyny zakaz: „...Ale z drzewa wiadomości dobrego i złego, jeść ... nie będziesz, albowiem dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią um rzesz“ (1 Mojż. 2, 17).

Człowiek został obdarzony przez Stwórcę wolną wolą. Przeznaczeniem człowieka jest bło­

gosławione obcowanie z Bogiem. Ale może stać się ono jego udziałem w w yniku dobrowolnego, swobodnego i świadomego wyboru. Przy czym ten jego wybór poddany musi być próbie, m a­

jącej wykazać jego szczerość i prawdziwość.

Człowiekowi obierającemu Boga za swego Pana rzeczywiście szczerze, Bóg przychodzi zawsze z pomocą we wszelkich próbach, i On Sam zwycięża zło a człowiekowi wierzącemu Mu, daje korzystać z Bożego zwycięstwa nad Złym.

Zapomniała Ewa o Bogu, o Jego łasce i przykazaniu, gdy po raz pierwszy usłyszała nowy, nieznany sobie dotąd głos, mówiący do niej umiejętnie, z głęboką znajomością psycho­

logii kobiety. Oszałamiające, nowe horyzonty ukazał jej kusiciel, coś nowego, odmiennego od obecnej sytuacji, możliwość dorównania Stwo­

rzycielowi, stanięcia na tym samym poziomie, co Bóg. Osiągnięcie najwyższego stanowiska bez proszenia, bez usiłowania, bez pracy, pro­

sto, łatwo i zaraz, bez czekania. Jakże to wy­

raziście, jaskrawo widoczne jest u współczes­

nych pokoleń.

Wystarczyło Ewie usłyszeć: „będziecie jako bogowie“, a w jednej chwili zapomniane zo­

stało pełne miłości oblicze Ojcowskie, Jego głos dobrotliwy, odeszła świadomość błogości i łaski przebywania w najpiękniejszym i najmilszym miejscu na świecie; błogosławieństwo dziecię­

cego obcowania z Bogiem zszarzało jakby, a zachciało serce niewieście czegoś nowego i od­

miennego od tego co jest i było. Słabość w po­

staci skłonności ku czemuś nowemu, pod wpły­

wem obcowania i rozmowy ze Złym, urosła nagle, nabrała mocy namiętności a ta znów w pożądliwości się wyraziła. I stało się. Narodził się pierwszy grzech: nieposłuszeństwo.

Bóg powiedział wyraźnie, że z chwilą zła­

m ania praw a i spożycia owocu zakazanego — um rą ludzie. Prawo królestwa Bożego obja­

wione w Nowym Testamencie brzmi tak: „...

3

(4)

każdy bywa kuszony, gdy od swoich własnych pożądliwości bywa pociągniony i przynęcony.

Zatem pożądliwość począwszy rodzi grzech, a grzech będąc wykonany, rodzi śmierć“ (Jak.

1

,

14

.

15

).

Tak więc gdy pierwszy grzech został wy­

konany, przyszła śmierć. Człowiek stworzony i przeznaczony dla nieśmiertelności, i to nie­

śmiertelności w ciele, poddawszy się mocy grzechu poddał się i mocy śmierci.

A gdy zgrzeszywszy ujrzał swój stan, w ie­

dząc że jest on zły, chciał go skryć, skryć przed okiem swoim i Pana Boga. Przekonał się też człowiek jednocześnie, iż jego własne wysiłki i wszelka przemyślność nic nie znaczy i nic nie może zdziałać w królestwie praw Bożych. Aby się o tym przekonać, wystarczyło usłyszeć głos Boży.

Pan Bóg jest dobrym Bogiem. Szukał czło­

wieka, który Mu się sprzeciwił. Szukał go dla jego ocalenia, chcąc mu pomoc okazać. Dzieci są dziećmi, nie mogą znać serca dorosłych; dla­

tego nie rozumieją powodów dla których starsi zakazują jednego a nakazują drugie; rzeczą dzieci i młodzieży jest — dla ich dobra — słu­

chać i nauczyć się posłuszeństwa i wykonywa­

nia tego, co im jest nakazane, bez względu na to czy rozumieją, czy nie. Przykładem tego — Adam i Ewa.

Pierwsi rodzice nie rozumieli treści i głębi powodów zakazu spożywania owocu zakaza­

nego, i nie mogliby zrozumieć. O, gdyby posłu­

chali Ojca...!

Pan Bóg znał ich grzech, ale nie przestał człowieka kochać. Szukał człowieka i widząc jego paniczną ucieczkę i ukryw anie się, wołał głośno: „Adamie! Gdzieżeś...?“

Rozlega się ten głos i w dni nasze, rozlega się i dziś: Gdzieżeś? Adamie, Ewo — gdzieżeś?

Gdzieżeś zabrnął, zabłądził, dokąd uciekasz i kryjesz się przed swym Bogiem, przed twoim ratunkiem ? przed życiem wiecznym?

Słuchaij „zapłata za grzech jest śmierć“, za każdy grzech! Ale właśnie po to przyszedł Syn Boży — Jezus Chrystus, aby dobrowolnie wziąwszy grzechy wszystkich grzesznych ludzi na Siebie — a więc i twój grzech — ponieść za nie karę śmierci — zamiast nas, zamiast ciebie!

Kto uwierzy tem u zapewnieniu Bożemu, kto przyjdzie w swoim stanie grzechu do Zba­

wiciela po pomoc — zbawiony będzie!

To prosta prawda. Bo to jest praw da Bo­

ża. Pan Jezus powiedział, że kto do Niego przyjdzie, nie odrzuci go od Siebie. Pan Jezus tak o Sobie powiedział, a to jest Jego głos, po­

słuchaj go dziś ty, który jeszcześ Go nie usłu­

chał: „... przyszedł Syn Człowieczy, aby szukał

i zachował, co było zginęło...“. Przyszedł Pan

Jezus szukać człowieka zagubionego w swych nieposłuszeństwach wobec Boga, i znalezione­

go zachować dla Nieba na wieki. A więc od­

powiedz swemu Stworzycielowi, który szuka cię dla radosnego i szczęśliwego obcowania z Nim, na wieki.

z.

F a ł s z y w a w a g a

C zytając uważnie przytoczone miejsca ze Słowa Bożego, z których część przytoczy­

liśmy, oraz inne miejsca odnoszące się do te­

m atu, którym tu zajmiemy się, nie można za­

milczeć, że i w życiu ludu Bożego zdarza się grzech o którym przytoczone Słowo Boże mó­

wi. Jest bowiem prawdą, że serce ludzkie ogar­

nięte chęcią zbogacenia się, nie ma najczęściej umiejętności i mocy dla narzucenia swoim chę­

ciom granic i prawidłowej drogi postępowania, tak jak ten człowiek, któryby chciał zaspokoić pragnienie pijąc słoną wodę. Wiemy przecież, że im więcej jej pić będzie, tym większe prag­

nienie będzie odczuwał.

Wiemy, że serce współczesnego człowieka, a w tym i nasze, nie różni się od serca czło­

wieka z czasów, w których napisane było przy­

toczone na w stępie Słowo Boże. A więc obo­

wiązuje ono i nas, tym bardziej, że przyjęliś­

m y nie tylko Słowo proroków, ale i przyjęliś­

my do serca Tego, o K tórym prorocy mówili i zapowiadali Jego przyjście na ziemię. Wiemy też, że Jemu, Jezusowi Chrystusowi dany jest sąd i wszelka moc tak na Niebie, jak i na zie- mi._

Tak więc wszystkie ostrzeżenia Słowa Bo­

żego dotyczą i nas, gdyż grzechy i przestęp­

stwa, o których one mówią mogą się wydarzyć i w życiu naszym, i dlatego powinny być one wykorzeniane.

Doświadczenie życiowe uczy, że zło mści się przede wszystkim nad tymi, którzy mu dają miejsce w swoim życiu, a to co zdobyte bywa niewłaściwą drogą, niszczeje.

Zwróćmy też uwagę na fakt, że ludzie lu­

biący brać to, czego nie położyli, starają się we wszelki sposób zbagatelizować powagę tej spra­

wy, oraz złagodzić prawidłowe określenia prze­

stępstw a i wówczas zamiast słów: „skradł“,

„oszukał“, używa się słowa: „skombinował“. W ten sposób usiłuje się zagłuszyć sumienie, a przecież przestępstwo „kom binacji“ bezkarnie ujść nie może, jest obciążeniem i tego, kto tego się dopuszcza, i obciąża też jego najbliż­

szych i domowników!

Ale przytoczone Słowo Boże nie tylko do tego przestępstwa odnosi się, ale ma ono głęb­

szy jeszcze sens. Mówi ono, że Bogu podoba się serce ludzkie, w którym sprawiedliwość Boża mieszka, która nie pozwala człowiekowi na po­

pełnianie przestępstw a zarówno przeciw Bogu, jak i przeciw bliźniemu bez względu na osohę.

Dlatego też sprawiedliwość, naw et w wyobra­

żeniu ludzkim, musi być bezstronna, i dlatego

(5)

i n i e r ó m n y k o r z e c

„Waga fałszyw a obrzydliwością jest Panu, ale gw ich ty spraw iedliw e podobają Mu się”

Przyp. 11,1

„...nie będziesz m iał w domu tw oim dwojakiego korca, w iększego i m niejszego...”

5 Mojż. 13,15

symbolizowała ją postać z zawiązanymi oczy­

ma, aby przy sądzeniu nie powodowała się

„widzeniem oczu“,

Pan Bóg jest najwyższą sprawiedliwością i nie ma względu na osoby. P rzyjął nas grzesz­

nych, na równi z wiele lepszymi od nas; tak bowiem umiłował nas, i w Jezusie Chrystusie udzielił nam przebaczenia win. Ale jak Jego łaska nachyliła się do nas, aby nas uspraw ie­

dliwić, tak i m y mamy obrócić się ku Niemu, aby wypełnić Jego słowo i wolę.

Pan Bóg — jak wspomnieliśmy — nie ma względu na osobę. Mówił o tym Pan Jezus. Mó­

wili i .Apostołowie. Apostoł Paw eł nie tylko przekonywał Tymoteusza o konieczności spra­

wiedliwego odnoszenia się do bliźnich, zwłasz­

cza w pracy usługiwania kierownictwem zboru, ale i zaklinał go, aby w żadnym wypadku nie miał względu na osoby, to jest nie powodował się zarówno swoją osobistą sympatią, jak i nie­

chęcią do kogokolwiek. Chodziło Apostołowi Pawłowi, aby Niebo decydowało w życiu i po­

stępowaniu sługi Bożego, a to dlatego, aby Duch Święty mógł zatwierdzić to dzieło na ziemi tak, aby było ono i zatwierdzone w Niebie.

Jak wiemy nie przestrzeganie tej zasady do­

prowadziło w czasach późniejszych do tego, iż w życiu ludu Bożego nie Niebo, ale ziemia za­

częła decydować, w wyniku czego ograniczona została działalność Aniołów Bożych, a demony wypuszczone zostały na wolność.

W życiu ludu Bożego coraz częściej i moc­

niej poczęły odgrywać swą rolę fałszywa waga i fałszywe miary. Popieranie myśli i działal­

ności mających tylko pozór duchowych, ale w gruncie rzeczy nieczystych i przeciwnych Ewan­

gelii Jezusa Chrystusa, przynosiło i przynosi rozterki, nieporozumienia, nienawiści, rozer­

wania i zawsze smutki. Ci co przychylają się do takich rzeczy a naw et popierają, lub w prowa­

dzają, to ci, którzy kładą na szale Bożej spra­

wy, wagi, — fałszywe gwichty lub używ ają fał­

szywej miary, aby oszukać „kupujących“.

Kto napraw dę m iłuje bliźniego swego, ten nie omieszka, aby poszedłszy do niego powie­

dzieć mu prawdę w oczy; usłuży bliźniemu, aby odwrócić go od fałszywej drogi, aby uchronić od boleści i nieszczęścia. W tym w łaśnie szcze­

rym postępowaniu okazana zostanie przyjaźń prawdziwa! Ci zaś, co klepią nas po ramieniu miast usłużenia nam szczerością i praw dą Sło­

wa Bożego, ci raczej mogliby być zaliczeni do nieprzyjaciół naszych, gdyż widocznie czekali na nasz upadek, nie próbując mu zapobiec.

Czasami byw a w Zborze tak, iż jakaś spra­

w a może zaważyć na jego życiu duchowym, gdy zdarzy się, że Zbór zajął wobec niej sta­

nowisko niezgodne z duchem Słowa Bożego.

Ale mimo to znajdują się w społeczności zbo­

rowej osoby, choćby jedna, choćby dwie- trzy, których zdanie będzie odmienne, oparte na Sło­

wie Bożym i Duchu Bożym. Nie powinno się takiego zdania lekceważyć, przeoczyć tego, że są między nami ci, którzy nie tyle na ludzkie zdanie, ale raczej patrzą na szale wagi Bożej, na której położone są prawdziwe Boże gwichty.

Znamy wszyscy sm utne wydarzenie w ży­

ciu ludu Bożego, gdy Aaron uległ żądaniu mnó­

stw a ludu i zaspokoił ich żądanie posiadania złotego cielca i oddawania się zabawom. Uległ Aaron bałwochwalczemu żądaniu masy ludz­

kiej, zlekceważył Pana i wprowadził między lud Boży fałszywy kult.

Ale gdy to się stało, znaleźli się ludzie, któ­

rzy opowiedzieli się przy P anu Bogu i postawi­

li wyżej posłuszeństwo Bogu, jak więzy rodzin­

ne lub przyjaźni, i wedle rozkazania Pańskiego dokonali zniszczenia złotego bałwana, jak i wy­

konali dzieło kary Bożej (2 Mojż. 19,29; 5 Mojż.

33, 8. 9).

Gdy w życiu wierzącego człowieka biorą górę cielesne sprawy, zaczyna szukać fałszy­

wych odważników i nierównego korca, które gdzieś na strychu starego życia jeszcze leżą, i wówczas też zaczyna mierzyć i ważyć jed­

nem u tak, drugiem u inaczej, a sobie jeszcze inaczej. A to jest niesprawieliwość, to jest oszu­

stwo. Nie wolno nachylać sprawiedliwej wagi Słowa Bożego, kładąc na nią fałszywe odważ­

niki osobistych myśli, uczuć, poglądów lub dą­

żeń. Nie wolno tego robić, gdyż obraża się P a­

na Boga w ten sposób, i oszukuje bliźniego.

Wspomnijmy na to, co Apostoł Paw eł tak w yraźnie mówi opierając się na tym , co mu P an Jezus objawił: „Azaż nie wiecie, że nie­

sprawiedliwi królestwa Bożego nie odziedziczą“

(1 Kor. 6, 9a), a Sam Pan Jezus czyż nie po­

wiedział, że „pójdą s p r a w i e d l i w i do żywota wiecznego“ (Mat. 25, 46) i „tedy s p r a ­ w i e d l i w i lśnić się będą, jako słońce w kró­

lestwie Ojca swego..." (Mat. 13, 43a).

Tylko sprawiedliwy i pragnący sprawiedli­

wości przyjm ie to Słowo do serca i rozważy je, a przyniesie m u ono wielką korzyść duchową, gdyż od Boga pochodzi.

Sergiusz W aszkiewicz

5

(6)

Boża droga do pokoju i radości zbawienia

B

ardzo djugo nie byłeś zadow olo, my ze swego życia. W szelkim i sposobam i usiłow ałeś stłum ić w so­

bie chęć uzyskania w ew nętrznego spokoju, k tó rą w ciąż zw yciężały r o ­ zum owe tłum aczenia. Nie m ogłeś osiągnąć sukcesu w ty c h zabiegach.

D opiero w m om encie, kiedy zd e­

cydow ałeś się n a rozpoczęcie n o w e­

g o — życia — idąc za Jezusem i p r o . sząc o w ybaczenie grzechów — otrzy m ałeś now y p u n k t s ta rtu w swoim życiu. W tedy — i tylk o w te ­ dy — m ożesz osiągnąć bow iem po ­ kój i zbaw ienie.

M a teria ln e życie nasze reg u lo w a ­ ne je s t p raw am i, do k tó ry ch trze b a się dostosow yw ać; podobnie nasze życie duchow e k ie ro w a n e je s t S ło­

wem Bożym. Jezu s m ów i: „Jeśli kto m nie m iłu je, słow a m ojego p rz e ­ strzegać będzie” (Jan 14,23). T w oja m iłość do C h ry stu sa i Jego słów n ie jed n o k ro tn ie będzie w y p ró b o w y - w ana, kiedy będziesz szedł drogą, w y d ają cą się n a p ierw szy rz u t oka dziw ną. Ale Bóg „poprow adzi ci­

chych w sądzie, a nauczy pokornych drogi sw o je j” (Ps. 25,9). R ozw aża­

nia n iniejsze chcą poprow adzić cie, bie Bożą drogą do t r w a ł e g o p o k o j u i do u zy sk an ia p e ł n i r a d o ś c i z e z b a w i e n i a .

Wola i chęć niech będą nierozdzielne

Być m oże nie zakończyłeś jeszcze w alk i w ew nętrznej. Nie czujesz się jeszcze w pełn i szczęśliwy i ledw ie odw ażasz s.ę w ierzyć, że cud zb a­

w ienia zdarzył się w tw ym życiu.

W tym w y p ad k u p am ię ta j, że obec­

nie nie je s t rzeczą n ajw a żn iejsz ą w iedzieć co odczuwasz, lecz b a r- cziej, czego c h c e s z i w co w i e ­ r z y s z . „K to w ierzy w S yna m a żyw ot w ieczny” (Jan 3,36). „Kto w i e r z y , a nie „kto o d c z u - w a . Jezus nigdy n ie próbow ał ustosunkow yw ać się do ludzkich uczuć. Zaw sze odw oływ ał się do woli. „Jeżeli ktoś chce..." — ta k dźwięczy zaw sze Jego w ezw anie.

Z ap y taj siebie sam ego: „Czy chcę być zbaw iony?” I jeżeli całe tw o je w n ę trz e zaw oła: „P anie, chcę!”, w ted y ,nie znajdzie się siła, k tó ra m ogłaby przeszkodzić ci w, dośw iad­

czaniu cudu zbaw ienia. E w angelia

m ówi p rzecież: „A k to p rag n ie, niech p rzy jd z ie...” (Apokal. 22,17).

Jeżeli w łaśn ie w te n sposób, z c a ­ łego serca p ra g n ie sz dostąpić zb a­

w ien ia, m asz p raw o , u faj, że b i­

b lijn e o b ietnice zb a w ien ia są w ażne w łaśn ie dla ciebie. O tw órz sw ą B i­

blię i czy taj: 1 Tym . 2,4; J a n 3,16;

M at. 7,8; Dz. Ap. 2,21. O sta tn i te k st b rzm i: „K tobykolw iek w zyw ał im ie­

n ia P ańskiego, zbaw ion będzie”.

W sw ej drodze do u p ew n ie n ia się o zbaw ieniu m ożesz w p ełn i polegać n a o b ietnicach bib lijn y ch . M iliony ludzi czyniły to ju ż p rze d to b ą i zbaw iły się, bo — ja k m ów i ap o ­ stoł P aw eł w L iście do R zym ian —

„W szelki, k to w ierzy W eń, nie b ę­

dzie p o h ań b io n y ”.

Wyznaj sw e grzechy

„Jeślib y śm y w yznali grzechy n a ­ sze, w iern y ć je st Bóg i sp ra w ie d li­

wy, aby n am odpuścił grzechy, i o- czyścił n as od w szelkiej n ie p ra w o ­ ści” (1 J a n 1,9). W chw ili p o je d n a ­ n ia się z Bogiem m u sisz M u p o w ie­

dzieć w s z y s t k o o sobie, w yznać w szystko. S ta ra j się przypom nieć so . bie w szystkie sw e g rz e c h y — p am ię­

ta j, że grzechy, k tó re w yznasz, zo­

sta n ą ci odpuszczone i zostaniesz zbaw iony . J e s t w ięc dlatego sp raw ą bardzo w ażną, abyś św iadom ie nie u ją ł czegoś — p rze k aż w szystko ze swego życia. G rzechy, k tó ry ch nie w yznasz (i k tó re nie zo stan ą p rz e ­ b a c zo n e )— m ogą ciebie osądzić i odtrącić od Boga. A u to r P rz y p o ­ w ieści Salom onow ych m ów i o tym w rodz. 28, w iersz u 13: „K to po ­ k ry w a p rz e stę p stw a swe, nie po ­ szczęści m u się, ale kto je w y zn a­

je i opuszcza, m iło sie rd z ia d o stą ­ p i”. P a m ię ta j, że przecież Bóg k o ­ cha p ra w d ę w sercu. P rzeczytaj w y znanie k ró la D aw ida w P s a l­

m ie 51.

Podziękuj teraz Jezusowi za zbawienie:

jesteś bowiem zbawiony

Być m oże p rzez długi czas m o ­ dliłeś się, w ołałeś i w alczyłeś, ale aż dotąd n ie podziękow ałeś za d a r zbaw ienia. Je że li je d n a k p o stę ­ pow ałeś zgodnie ze Słow em Bożym, je ste ś zbaw iony. D latego n a ty c h ­

m ia st zacznij dziękow ać Jezusow i za zbaw ienie. Mów prosto, ja k dziec­

ko: „Dzięki Ci Je zu za to, że o d p u ­ ściłeś m i grzechy i że zbaw iłeś m n ie ”. A gdy to uczynisz, p rze ży ­ jesz cud: pokój i radość w e jd ą do tw ego u p rze d n io znękanego serca, ujrzysz, że tw ój duch łączy się z D uchem Ś w iętym , że je ste ś dziec­

kiem Bożym. „Tenże duch p o św ia d ­ cza duchow i naszem u, iżeśm y dzie­

ćm i B ożym i” (Rzym. 8,16).

Może się ró w n ież zdarzyć, że sz ata n p ró b u je p rzed staw ić ci o- grom tw y ch grzechów i dow odzi, że je st ich ta k w iele, że nie możesz uzyskać zbaw ienia. W iedz je d n a k , drogi p rzy ja cie lu , że ła sk a Boża p rze z Je zu sa C h ry stu sa w y starczy dla w y m az an ia w szy stk ich tw oich grzechów : „...gdzie się grzech ro z­

m nożył, ta m ła sk a tym w ięcej obfi­

to w a ła ” (Rzym. 5,20). P rz em y śl ró w ­ nież w ta k im w y p ad k u poniższe te k sty b ib lijn e :

„P rzyjdźcież te ra z, a ro zp ie ra jm y się ze sobą, m ów i P a n : Choćby b y ­ ły grzechy w asze jako sz k arłat, j a ­ ko śnieg zbieleją; choćby były czer­

w one ja k k arm a zy n , ja k o w ełn a b ia ła b ę d ą ” (Izaj. 1,18).

„A lbow iem on tego, k tó ry nie znał grzechu, za n as grzechem u - czynił, abyśm y się m y sta li s p r a ­ w iedliw ością Bożą w n im ” (2 K or.

5,21).

„Lecz on zraniony je st dla w y ­ stęp k ó w naszych, s ta rty je st dla n ie p ra w o ści n aszych: kaźń p o koju naszego je s t n a nim , a sinością jego je ste śm y u zd ro w ie n i” (Izaj. 53,5).

D zięki te m u , co C h ry stu s dokonał n a Golgocie, każdy tw ój grzech m o­

że zostać odpuszczony, a w in a p rz e ­ kreślona.

P raw dziw ość przeżycia zbaw ienia je s t p o tw ie rd z o n a jaw n o ścią św ia­

d ec tw a o sw ej w ierze w Jezusa C h ry stu sa. „A lbow iem sercem w ie ­ rzono b y w a k u spraw iedliw ości, ale się u sty w y zn a n ie dzieje ku zb a­

w ie n iu ” (Rzym. 10.10).

N ik t n ie m oże być u tajonym chrześcijaninem . W ielu nie doznaje radości zbaw ienia, zanim nie z a ­ św iadczy o sw ej w ierze. D latego niech w szyscy w okół ciebie w iedzą, że je ste ś chrześcijaninem . „Każdego w ięc, k tó ry m ię w yzna p rze d lu d ź ­ m i, i J a w yznam przed O jcem m o­

(7)

im, k tó ry je s t w n ie b iesiec h ” (Mat.

10,32).

Zerwij radykalnie stosunki ze w szystkim , co odnosi się do twego

dawnego życia

Nie m a obecnie żadnego zw iązku m iędzy tobą, a tw ym i daw nym i przyjaciółm i z grzesznego o k resu tw ego życia, chyba że zechcą oni rów nież oddać się Bogu. „K tokol­

w iek chciałby być p rzy ja cie le m t e ­ go św iata, sta je się n ieprzyjacielem Bożym” (Jak. 4,4). „Nie ciągnijcie nierów nego ja rz m a z niew iernym i;

bo cóż za społeczność sp ra w ie d li­

wości z niepraw ością? albo co za społeczność św iatłości z ciem nością?

A co za zgoda C h ry stu sa z Beli j ą ­ łem ? albo co za dział w iernego z n iew iernym ? a co za zgoda kościo­

ła Bożego z bałw an am i? A lbo w ie - m eście w y kościołem Boga żywego ta k ja k m ów i Bóg: Będę m ieszkał w nich, i będę się p rzech ad zał w nich i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. P rzetoż w yn ijd źcie z pośrodku ich, i odłączcie się, m ó­

w i P an, a nieczystego się nie d o ty ­ kajcie, a J a w as przyjm ę. I będę w am za Ojca, a w y m i będziecie za synów i córki, m ów i P a n w szech­

m ogący” (2 Kor. 6,14—18).

Jeżeli osiągniesz zw ycięstw o w swoim życiu, pozw ól Bogu w ejść w głębokości tw ych grzesznych p rz y ­ zw yczajeń. Skoro tylk o Słowo albo Duch Boży w skaże ci coś, bądź po ­ słusznym i działaj. Jeżeli naraziłeś na szkodę jakiegoś człow ieka, albo grzeszyłeś z kim ś — n aty ch m iast szukaj z nim porozum ienia. Jeżeli nie m ożesz czynić ja k Zacheusz (Łuk. 19,8), m ożesz je d n a k prosić o przebaczenie ludzi, k tó ry ch n ie ­ spraw ied liw ie trak to w a łeś. D latego p am iętaj: p o je d n an ie się z ludźm i je st ró w n ie w ażne ja k p o je d n an ie się z Bogiem. Jeżeli p rag n ie sz rad y lub pom ocy, zwróć się u fn ie do przełożonego zboru, albo do kogoś innego, przed kim m ożesz otw orzyć swe serce.

Jeżeli pragiresz pom yślności w życiu — módl się!

B iblijni m ężow ie i n ie w iasty m o­

dlili się często. K toś pow iedział, że m odlitw ę w ierzącego m ożna p o ró w ­ nać do oddechu człow ieka. Czy m u ­ sisz oddychać, aby żyć? N atu raln ie!

Tak samo je st koniecznym z w ra c a ­ nie się ze w szystkim do Boga.

Z aczynaj sw ój dzień czytaniem B iblii i m o d litw ą — sam n a sam z B ogiem ; k ie d y ro zm aw iasz z Bo­

giem, słu c h aj, co On p ra g n ie ci po ­ w iedzieć. M ów o sw oich sm u tk ac h i radościach, bo nie m a sp raw y m a ­ ło w ażnej w Jego oczach. „We w szelkiej m o d litw ie i p rośbie z dzię­

k ow aniem niech ż ą d an ia w asze b ę ­ dą u Boga oznajm ione. A pokój Bo­

ży, k tó ry p rzew yższa w szelki zm ysł, niechaj strzeże serc w aszych i m y ­ śli w aszych w C h ry stu sie Je z u sie ” (Fil. 4.6,7).

P a m ię ta j, że ta k długo, ja k długo będziesz pośw ięcał w iele czasu na m odlitw ę, będziesz m ia ł siłę d u ch o ­ w ą, n ie zb ę d n ą do osiągnięcia p o ­ m yślności w życiu. D latego ap. P a ­ w eł m ów i: „M ódlcie się b e z u sta n ­ nie!” (1 Tess. 5,17). W całym tw oim życiu m o d litw a je s t b aro m e trem , nieom ylnie, p o k az u ją cy m sta n zdro­

w ia tw ej duszy. W ięcej czasu na m odlitw ę — to zw ycięstw a i zado­

w olenie. M ało czasu n a m o d litw ę — to b ra k odw agi i b ra k zw ycięstw a;

znow u zaczyna kró lo w ać d aw n e ży­

cie.

Czytaj regularnie Biblię N orm ą tw ego życia niech będzie o d tą d Słowo Boże. A by m óc żyć człow iek p o trz e b u je p o k arm u ; po ­ dobnie ty m usisz czytać codziennie Słowo Boże, aby zapew nić sw ej d u ­ szy zdrow ie i świeżość. W ypełniaj sw e w n ę trz e żyw ym Słow em Bo­

żym , poniew aż odpycha ono każdy grzech i nieczystość, k tó re p ró b u ją w ejść do tw ego serca. „P ochodnią nogom m oim Słowo T w oje, i św ia ­ tłość ścieżkom m oim " (Ps. 119,105).

„Bo żyw a je st m ow a Boża i sk u ­ teczna, i p rze ra źliw sz a niżeli w sze­

la k i m iecz ipo dbu stro n a c h ostry, i p rz e n ik a ją c a aż do rozdzielenia duszy i ducha, sta w ó w te ż i szp i­

ków , i ro ze zn aw a jąc a m yśli i p rz e d ­ sięw zięcia serdeczne" (Żyd. 4,).

C zytanie Biblii zaczynaj np.

E w an g elią św. J a n a i L istem ap.

P a w ła do F ilip ian , nowo naw rócony znajdzie ta m w iele pom ocy d ucho­

w ej i w skazów ek. N astęp n ie s ta ra j się czytać całą B iblię po kolei, od p oczątku do końca; w te n sposób dobrze poznasz postacie b ilijn e i ich p rzeżycia z Bogiem. P a m ię ta j, że odżyw iasz sw oją duszę tym d ucho­

w ym pokarm em , inaczej będziesz słabym i chorym chrześcijaninem .

„N alazły się m ow y T w oje, i p o ja ­ dłem je, i było m i Słowo T w oje w eselem i rad o ścią serca mego; bo w zyw ano Im ie n ia Twego n ad e m ną, P an ie, Boże zastępów !” (Jer. 15,16).

J e s t dobrze, jeżeli pod k reślasz i czynisz n o ta tk i obok tek stó w , k tó re są ci sp e cja ln ie drogie.

Śladem Jezusa:

ochrzczony przez w odę

Jeżeli u w ażnie czytasz Słowo Bo­

że, z p ew nością n ap o tk asz p raw d ę 0 chrzcie wodę. W edług M ateusza, 3, 13— 17, Jezu s isam został ochrzczo­

n y w odą. Jego naśladow cy idą tą sa m ą drogą. Jezu s d ał n a m rów nież w skazów kę dotyczącą tego chrztu:

„K to uw ierzy i ochrzci się, zba- w ion będzie” (M arek 16,16), i n a ­ k a z m isy jn y : „Idąc tedy, n auczajcie w szy stk ie n a ro d y ; chrzcząc je w im ię O jca i S y n a i D ucha Ś w iętego”

(Mat. 28,19).

W o sta tn im tekście napisano, że p o p i e r w s z e — należy nauczać ludzi, i — p o d r u g i e — należy ich chrzcić. K olejność ta k ą sto su ­ je kościół n ow otestam entow y. O chrzcie dzieci nie w spom ina się w żadnym m ie jsc u Biblii. C hrzest w i e r z ą c y c h , tj. tych, którzy w y zn a li w ia rę w Boga, rów nież je st częścią n a u k i Je zu sa i apostołów , 1 b y ł on w sk azan y i p ra k ty k o w a n y przez w szy stk ich ch rz eśc ija n w pierw szym kościele. C zytaj: Dz. Ap.

2,38-41; 8, 12; 36-39; 10,43-48; 16, 33-34; 19,3-5. Ż aden p raw dziw y c h rz eśc ija n in nie może nie m ieć bło­

g o sła w ień stw a ch rz tu wodą.

W K ościele Bożym, szczęśliw ej społeczności

dzieci Bożych

P rzez ch rz est w odą sta łe ś się ró w ­ nież członkiem kościoła Bożego. W D ziejach A postolskich 2,41, n a p isa ­ no: „K tórzy te d y w dzięcznie p rz y ­ ję li słow a jego, ochrzczeni są, i p rzy sta ło d n ia onego d u sz około trze ch ty sięc y ”. Kościół nie je st sto ­ w arzyszeniem lu b o rg an izacją — je st on Bożą in sty tu c ją , założoną przez sam ego C hry stu sa, (por. Mat.

16,18) D latego też nie m oże być sp ra w ą m ało w ażną, czy należysz do kościoła czy nie. W b ib lijn y m k o ­ ściele w ierzący ch i ochrzczonych, gdzie is tn ie ją duchow e u rzędy (1 K or. 12,28), jesteś w y chow yw any w celu osiągnięcia duchow ej d o jrza ło ­ ści, aby być pożytecznym w K ró le­

stw ie Bożym, (patrz: Ef. 4,12-16).

W kościele Bożym z n a jd u je się ró w ­ nież zadanie, dla którego Bóg p ra g ­ nie ciebie użyć (1 Kor. 12,18). Tu rów n ież p rzeżyjesz b łogosław ień­

stw o ofiary, kied y dasz sp raw o zd a­

nie ze w szystkiego, co uzyskujesz d la Bożej sp raw y , co odnosi się do

7

(8)

k rajo w y c h i zagranicznych m isji.

S tu d iu j: 1 K or. 11,23-26 i J a n 6, 51-56. D latego nie zw lekaj z p rz y ­ stą p ie n iem do kościoła Bożego w sw ej m iejscow ości.

N ajw iększa moc niebieska:

ochrzczony przez Ducha Św iętego W edług słów B iblii Boży p la n zbaw ienia p rze w id u je, że w szyscy zbaw ieni o trzy m ają rów n ież chrzest D ucha Św iętego. C zytaj w Dz. Ap.

2,38-39. D ośw iadczenie tego ch rztu je s t ta k sam o św iadom ym i nie p o ­ zw alającym o sobie zapom nieć w y ­ d arzeniem , ja k dośw iadczenie tw e ­ go ponow nego n aro d z en ia się. P a trz : Dz. Ap. 8,12.14-17, ja k odbyło się to w p ierw szym kościele. S tu d iu j rów nież Dz, Ap. 19,1-6.

O sta tn ie słow a Je zu sa do uczniów p rzedtem , nim sk ry ł się w obłokach, rów nież dotyczyły obietn icy o D u­

chu Ś w iętym (Dz. Ap. 1,4-9).

Je zu s w iedział, ja k słabi jesteśm y i ja k w ielk a je s t nasza p o trze b a si­

ły. W odpow iedzi n a tw o je b ez­

u sta n n e m odlitw y rów nież do św iad ­ czysz tego cudu. C zytaj, co Jezus pow iedział do ciebie w E w angelii św. Ł u k asza 11,5-13. W tedy rów nież będziesz m ów ić różnym i języ k am i i będziesz prorokow ać. R adość z b a ­ w ien ia n a p e łn i ca łą tw o ją isto tę i z tw ojego serca w y p ły n ie żyw a w o ­ da, k tó ra sk łoni cię do błogosła­

w ien ia in n y c h (Jan 7,37-39).

Jezus jest rów nież lekarzem twego ciała

O słabiony chorobą cielesną m o­

żesz, w odpow iedzi n a m odlitw ę, do ­ żyć Bożego u zdrow ienia, w ed łu g o- b ie tn ic y P an a. T ysiące ludzi może pośw iadczyć, że w ierzyło w Je zu sa ja k o w swego le k arza , i pom ógł im On w ich nieszczęściu i chorobie.

„On niem oce nasze w ziął n a się, a choroby nasze n osił” (Mat. 8,17).

U faj obietnicom Jezu sa, kiedy p rz y jd ą dolegliw ości, a zobaczysz, że doczekasz się odpow iedzi n a m o­

dlitw ę. W zrośnie p rzy ty m tw o ja ufność i będziesz m ógł dzięki te ­ m u przeżyć cudow ne rzeczy. W L iś­

cie św. J a k u b a 5,14, je s t om ów io­

ny p ro sty sposób, ja k m am y p o stę ­ pow ać w w y p ad k u choroby jako członkow ie kościoła Bożego.

N ie igraj z pokusami!

N igdy nie zapom inaj, że żadne dośw iadczenie przeży te w Bogu i

in n e cuda, ja k ie by one n ie były, nie u w o ln ią cię od pokus! Jezu s był rów n ież ku szo n y w e w szy stk im , p o ­ dobnie ja k i m y (Żyd. 4,15-16). Z w y­

ciężył je je d n a k i chce, i m oże ci pom óc w ich zw yciężeniu. Ż aden człow iek n ie m oże u n ik n ą ć pró b k u ­ szenia (p am ięta j, że k ie d y je ste ś kuszony do grzechu, n ie znaczy to, że m usisz zgrzeszyć!). K iedy n a d e j­

dzie ch w ila p ró b y , u fa jm y Bogu — On n a p ew n o n am pomoże. „P o k u ­ szenie w as n ie ch a j n ie zdejm uje, je d n o lu d z k ie; lecz w ie rn y je s t Bóg, k tó ry n ie dopuści k u sić w a s n a d to, co m ożecie, ale z p o kuszeniem uczy­

ni też w yjście, ab y ście znosić m o­

g li” (1 K or. 10,13). „B łogosław iony m ąż, k tó ry znosi p okuszenie; bo gdy będzie dośw iadczony, w eźm ie k o ­ ro n ę żyw ota, k tó rą obiecał Bóg tym , k tó rzy Go m iłu ją ” (Jak. 1,12).

P a m ię ta j: n igdy n ie lekcew aż p o ­ kus! N igdy nie odw iedzaj m ie jsc lu b tow 'arzystw , gdzie p o k u sa czyha!

K iedy zaś p o k u sa przy jd zie, n a ­ w e t na p ozór n ie w ielk a i m ało z n a ­ cząca, o d ep c h n ij ją n aty ch m iast.

B ezzw łocznie pom ódl się, i p rze k o ­ nasz się w te d y — podobnie ja k w ie ­ lu p rze d to b ą — że droga m odlitw y jest drogą zw ycięstw a. P a m ię ta j, co m ów ił Je zu s: „M ódlcie się, abyście nie w eszli w p okuszenie” (Łuk. 22, 40).

G dyby zaś zdarzyło się zło i u - Iegłbyś p o k u sie — n a ty c h m ia st p o d ­ nieś się z u p ad k u . M ożna się bo ­ w iem pop raw ić. A postoł P io tr u - p a d ł ta k głęboko, że za p arł się sw e­

go M istrz a — o p ła k ał je d n a k swój błąd , o trzy m ał p rzeb aczen ie i u zy ­ sk a ł p o n o w n ie sw e p raw a. K ró l D a­

w id u p a d ł w ciężki grzech, ale ró w ­ nież i je m u zostało w ybaczone po w y z n a n iu grzechów . P rz em y śl jego m o d litw ę i w y z n a n ie w P sa lm ie 51 i P sa lm ie 32. M ożesz w ięc i ty, d ro ­ gi p rzy ja cie lu , d ostąpić odpuszczenia grzechów i o trzy m an ia p o k o ju w Jezusie. „A le i je ślib y k to zg rze­

szył, O rę d o w n ik a m am y u O jca, J e ­ zusa C h ry stu s a sp raw ied liw eg o ; a O n je s t u b ła g an ie m za grzechy n a ­ sze, a n ie ty lk o za nasze, ale i za grzechy całego św ia ta " (1 J a n 2,1.2).

C odziennie służ Jezusowi

A byś b y ł zdrow ym i żyw ym C hrześcijaninem , zastosuj się do w ażnego p rze p isu : służ Jezusow i każdego dnia. O pierw szy ch c h rz e­

śc ija n a c h dano św iadectw o: „Z a spo­

łeczność w aszą w E w angelii, od pierw szego dn ia aż d o tą d ” (Fil. 1,5).

W ielu ch rz eśc ija n tra c i za p ał i en tu zja zm , bo n ie p o tra fili p atrzeć w sw ych czynach n a Boże błogo­

sław ień stw o . Z aw sze słu c h aj, k iedy Bóg w zyw a ciebie do m o d litw y w czasie nabożeństw , zaw sze św iadcz 0 sw oim zb aw ien iu . W ysłuchuj B o ­ żych nap o m n ień , b ie rz czynny u - dział w w ielo stro n n ej p ra c y dla K ró lestw a Bożego. Bo gdziekolw iek służysz sw ym i siłam i i u m ie ję tn o ­ ściam i — w kościele Bożym ocze­

k u je n a ciebie za d an ie d a ją c e b ło ­ gosław ieństw o.

Oczekuj Jezusa codziennie S tu d iu ją c Biblię, ry ch ło — przy pom ocy D ucha Ś w iętego — dojdziesz do w n io sk u , że zbliża się drugie p rzy jśc ie Je zu sa C h ry stu sa. Oczy­

w isty m sta n ie się dla ciebie w n io ­ sek, że n ie m ożesz tra c ić czasu na za ła tw ian ie w ielu sp ra w zupełnie n iep o trzeb n y ch . T rzeba bow iem przyspieszyć n ad e jśc ie Bożego dnia.

Celow i te m u o d d aj do dyspozycji całe sw e siły i w o ln y czas, sk ło n ­ ności i za in te re so w an ia dla Bożej p racy . „N asza rzeczpospolita je s t w niebiesiech, sk ąd też Z baw iciela o- czekujem y, P a n a Je zu sa C h ry stu sa ” (Fil. 3,20). Aż do d n ia pow tórnego p rzy jśc ia Je z u sa m ożesz dopom agać w zb ie ra n iu plonów dla wieczności 1 cieszyć się w ch w a leb n e j jedności z dziećm i Bożymi. N apisano bow iem :

„A jeśli w św iatłości chodzim y, j a ­ ko On je s t w św iatłości, społeczność m a m y m iędzy sobą, a k re w Jezusa C h ry stu sa, S y n a Jego, oczyszcza nas od w szelkiego g rzechu” (1 J a n a 1,7).

Jeżeli będziesz żyć w ten sposób, kochany bracie czy siostro, codzien­

nie oczyszczany krwią Jezusa, bę­

dziesz gotowy, gdy Jezus przyjdzie po raz drugi. Amen.

tłu m. A . K o m ra u s

H. Hubertsson

Komunikat. Od dnia 18 paź­

dziernika br. audycji „Glos Ewangelii z Warszawy“ słucha­

my we wtorki i soboty o godz.

17,00 (do 17,15) na fali krótkiej w paśmie 41 mtr, jak dotych­

czas za pośrednictwem Trans World Radio w Monte Carlo,

(9)

OMHO/lfM I i v ^ c z r S Ł U Ż B A

„Szukajcie naprzód Królestwa Bożego...”

TVT a przedmieściu D arm stadtu zbudowano za- ' kład, który form ą zew nętrzną podobny jest do rozległego klasztoru. O bejm uje kilka bu­

dynków mieszkalnych, kaplic i ogrodów. N ale­

ży do diakonis noszących imię Marii, m atki Pana Jezusa. One zaś należą do rzeszy Jego wyznawców i naśladowców. Kto chciałby w zakładzie tym znaleźć coś z historycznego ro­

mantyzmu, nie znalazłby nic. D arm stacki za­

kłady sióstr M arii jest d z i e ł e m B o ż y m d o k o n a n y m w ś r ó d n a s z e g o p o k o ­ l e n i a . To nie są jakieś dogorywające szaco­

wne szczątki chwalebnej przeszłości. Tu t e r a ­ ź n i e j s z o ś ć ż y j e i prom ieniuje mocą. W sześćdziesiątych latach 20 stulecia, w naszych więc czasach m am y przed oczyma wspaniały, m aterialny dowód opieki Bożej nad dziećmi, które w Nim pokładają ufność a On wspomaga je i za ich pośrednictwem prowadzi ludzi do poznania i radosnego w yznania praw dy — J e ­ zusa Chrystusa. Siostry darm stackie, grono ich współpracowników, oraz ci, którzy darzą je przyjaźnią wierzą, w yznają i przeżywają, że Jezus Chrystus jest teraz, j e s t d z i ś Ten sam, co wczoraj i przed wiekami. Doświadcze­

nia minionych la t są dla nich źródłem radosne^

go oczekiwania nowych przejaw ów mocy i m i­

łości Bożej.

Przed trzydziestu laty w krainie heseńskiej wśród wielkich i różnorodnych ucisków, po­

wstało nowe dzieło. Zaraz w pierwszych dniach istnienia spada na nie bezlitosny hitlerow ski rozkaz rozwiązania wszystkich organizacji chrześcijańskich. W ten sposób zmuszone zo­

stały siostry Erika Madaus i dr fil. K lara Schlink do zaniechania dotychczasowej wycho­

wawczej działalności wśród studentek ewange­

lickich. Teraz, nie m ając innej możliwości, po­

tajem nie zgromadzały grupę wierzących dziew ­ cząt, które samorzutnie i dobrowolnie skupiły się wokół nich. Groziło im poważne niebezpie­

czeństwo wysłania do robót przymusowych i jeszcze gorszych ciosów potw ornej m achiny politycznej trzeciej Rzeszy. Pomimo to nie ubywało uczestniczek nielegalnych zebrań bi­

blijnych. Coraz Więcej m łodych sióstr przycho­

dziło na zebrania, w których panowała atm osfera wywołana Bożym wezwaniem: „pokutujcie, al­

bowiem się przybliżyło Królestwo Boże” (Mat.

3,2). Starsze siostry — nauczycielki wiedziały, że dziewczętom brak jeszcze skruchy i pokuty z dotychczasowego życia spędzonego bez Boga, i z wszelkiego sprzeciwiania się woli Pana. Od­

czuwały, że do całej ich społeczności można skierować zarzut: „Masz imię, że żyjesz, aleś jest um arły" (Obj. 3,1). Dlatego Erika i K lara gorąco modliły się o zesłanie tak bardzo po­

trzebnej szczerej skruchy, k tó ra prow adziłaby wszystkie dziewczęta do świadomego wyzna­

nia swego stanu grzechu i zaniechania oporu wobec Bożej woli.

P an Bóg przebudził gromadkę wyznaw- czyń i doprowadził do prawdziwego w ew nętrz­

nego nawrócenia. Pew nej wrześniowej nocy 1944 roku do głębi w strząśnięte trwogą, pod­

czas niszczącego nalotu na D arm stadt, pod g ra ­ dem niosących zagładę bomb lotniczych, w obliczu bezpośredniej groźby śmierci, usłysza­

ły dziewczęta w yraźny głos: „Zważonyś na wa­

dze a znalezionyś lekki...” (Dan. 5,27). Był to głos sądu Bożego, k tó ry aż do głębi wstrząsnął każdą duszą. I oto jedna za drugą zaczęły przychodzić dziewczęta do swych m atek d u ­ chowych z głęboką, czułą i szczegółową spo­

wiedzią. Zapanowała w zajem na harmonia.

Nadszedł czas w yzbyw ania się wszelkich form nieposłuszeństwa wobec Boga. Cała gromadka pełna była radości z tego, że należy do grona w ybranych Bożych, (1 P iotra 2,9), uświadam ia­

jąc sobie równocześnie powagę napomnienia, iż sąd rozpocznie się od domu Bożego.

Już nie brzmiało pustym dźwiękiem m ar­

tw ej litery i teorii słowo poselstwa: „Pokutuj­

cie, albowiem się przybliżyło K rólestwo", ale brzmiało bardzo w yraźnie i mocno w głębi du­

szy, stając się gruntem życia. W sumieniu swo­

im czuły się obciążone straszliw ą w iną całego narodu niemieckiego, któ ry rozpoczął zaw ieru­

chę i prowadził w bestialski sposób wojnę. Mo­

dliły się więc żarliwie, by Bóg raczył odpuścić narodowi wszelkie nieprawości i nie dokonał na nim sądu ostatecznego i całkowitego zni­

szczenia.

Poznawały, że praw dziw y chrześcijanin m u­

si wciąż na nowo szczerze i otwarcie wyznawać winy, szukać oczyszczenia w krw i B aranka Bo­

żego i przebyw ać w świetle Jego słowa (1 Jana 7.9). W skupieniu i z osobistym zainteresow a­

niem studiow ały historię męki P ana Jezusa, Jego drogę hańby i św iętą ofiarę za grzeszni­

ków.

Tymczasem fro nt zbliżał się do D arm stad­

tu. Panika zaczęła szerzyć się wśród ludności, ale wyznawczynie Jezusa w skromności swej w ierzyły w Tego, k tó ry zm artw ychw stał i ma wszelką moc na niebie i na ziemi. Dlatego w ogólnym zamęcie, w atmosferze strachu przed zbliżającymi się w alkam i frontowymi, zdolne były zdumionym ludziom śpiewać pieśni o ła­

sce Bożej i mocy Jezusa Chrystusa. Z ufnością oczekiwały nowych dowodów łaski Bożej wo­

bec swego narodu, tak bardzo obciążonego bez­

m iarem win. „Gdzie się grzech rozmnożył, tam łaska ty m więcej obfitowała” (Rzym. 5,20).

Bezpośrednie działania wojenne przeżyły siostry bez szwanku. W dalszym ciągu regular-

(ciąg dalszy na str. 11)

(10)

M Ł O D Z I E Ż W K O Ś C I E L E

A jeśli zapom nisz P ana, Boga twego...

„ A le je ś liż c a le z a p o m in a s z P a n a , B o g a tw e g o , a p ó jd z ie s z za b o g a m i o b cy m i, i b ę d z ie sz im s łu ż y ł, i k ła n ia ł się im , o św ia d c z a m się d ziś p rz e c iw k o w a m , że k o n ie c z n ie z g in ie c ie ” .

(5 M ojż. 8,19).

Słowo to skierow anie było do n a ro - i'0'du, k tó ry dośw iadczył już w szech­

m ocnej rę k i Bożej narodu, k tó ry podczas sw ej czterd ziesto letn iej w ę ­ drów ki do Ziem i O biecanej był św iadkiem cudow nego w yzw olenia spod ja rz m a egipskiego, rozdziele­

n ia się w ód M orza C zerw onego o raz innych, rozlicznych dowodów mocy Bożej.

Dzisiaj Słowo to skierow ane je st do ludzi, k tó rzy kiedyś w swoim życiu sp o tk ali sie z żyw ym Bo­

giem i od te j chw ili zadzierzgnęli z Nim ścisłą społeczność. Do tej g ru - ipy należym y także i m y. m łodzi ludzie, któ rzy śm y k ilk a lub k ilk a ­ naście la t tem u zetk n ęli się z ży­

w ym Słow em Bożym i d oznaliś­

m y radości zbaw ienia. Od ta m te j pam iętnej chw ili zostaliśm y w łą ­ czeni do g rona dzieci Bożych; s ta ­ liśm y się u cz estn ik am i „Izraela N o­

w ego .T estam entu”. D zisiaj jako lud Boży zdążam y do naszej n ie b ia ń ­ skiej „Ziem i O b iecan ej”. Lecz w tej w ędrów ce za trz y m u je nas s ta ­ now cze Słowo p rze stro g i: „Ale jeśliż cale zapom nisz P ana, Boga tw ego...” Z atrz y m ajm y się n a chw i­

le i za sta n ó w m y się n a d tym S ło ­ w em , gdyż m a ono nam coś w aż­

nego do oznajm ienia.

„Ja k to sie m oże stać, żeby ktoś zapom niał B oga?” — zapytasz. Czy znasz b ib lijn ą h isto rię Izraela?

P rzeczytaj ją d okładnie a z n a j­

dziesz odpow iedź na to pytanie.

Tam dow iesz się, że n aw e t po n a j ­ w spanialszych przeżyciach z B o­

giem człowiek m oże zanom nieć P ana, Boga swego. O czywiście nie chodzi tu o zw ykle ro zu m ian ą treść słow a „zapom nieć” , lecz o s t ę ­ p i e n i e ś w i a d o m o ś c i i s t ­ n i e n i a B o g a . Chodzi tu, o przysłonięcie Boga dziesiątkiem drobnych sp ra w codziennego życia, k tó re z czasem s p ra w ia ją to, że św ieżość przeżycia p o je d n an ia z Bogiem zostaje p rzy sy p a n a k urzem w spom nień a ak tu a ln e przeżycia ogran iczają się do p o w tarz an ia u ta rty c h frazesów zbudow anych na

■wersetach b iblijnych.

P r z y z w y c z a j e ń i e je st p ie rw ­ szym k rokiem do zapom nienia Bo­

ga. To w łaśn ie ono je st m o rd ercą najw spanialszej m iłości. P rz y zw y ­ czajenie p rz y czytaniu Słow a Bo­

żego je st p rzy czy n ą b ra k u św ieżo­

ści tw oich m yśli co fa ta ln ie o dbija się n a tw oim usposobieniu, n a s tro ­ jach, rozm ow ach i czynach. P rz y ­ zw yczajenie w m od litw ie p a ra liż u je

tw o je życie duchow e pow odując s tr a ty n a drodze za m ie n ia n ia o b ie t­

nic Bożych w rzeczyw iste fak ty . P rz y zw y cz aje n ie w codziennym obcow aniu z B ogiem pow oduje za­

p o m n ie n ie k o rz y sta n ia z Jego p o ­ m ocy w tw oich osobistych s p r a ­ w ach, co sta je się p rzy czy n ą tw o ­ ich w ielu niepow odzeń i upadków . P rz y zw y cz aje n ia w p ro w a d za ją cię w r u t y n i a r s t w o w służbie dla P an a. N aw et n ie zauw ażasz, że posługujesz, się u ta rty m i przez s ie ­ bie fo rm u łk a m i głosząc pow szech­

nie znane o g ólniki a zapom inając 0 p o g łę b ian iu w łasnego życia d u ­ chowego. Sam chodzisz po -pły-

ciźnie S łow a i w ia ry i innych u trzy m u jesz n a tym poziomie.

B rac ia i sio stry stw ie rd z a ją b ra k m ocy w głoszonym p rzez ciebie Słow ie, a n a w e t sam zauw ażyłeś, że coś je st nie w p orządku, gdyż nie czujesz się za k az aln icą tak , ja k to było w d niach p ierw szej m iłości do P ana. P a m ię ta j: gubi cię ru ty n ia rstw o , k tó re je st w y n ik iem b ra k u „ścig a n ia” pełnego p o z n a ­ nia m ocy Bożej o b jaw ionej w z m artw y ch w sta ły m Je zu sie C h ry ­ stusie (nor. F ilip. 3,7—14).

Z apom nienie P an a, Boga tw ego w i­

doczne je st ta k że w codziennym ob­

cow aniu z bliźnim i. C oraz częściej zaczynają w ra c a ć tw o je nerw ow e nastro je, w y b u ch y złości, gniew u i nienaw iści; sta je sz się p rz y k ry d la najbliższych osób. To przez zapo­

m n ie n ie Boga dał znać o sobie

„ s ta ry człow iek”, któ reg o kiedyś

„u to p iłeś” w w odzie chrztu, którego

„zaw iesiłeś” razem z C hrystusem na krzyżu. P rzez b ra k żywego k o n ­ ta k tu z Bogiem zaczynasz „zdejm o­

w ać z. k rzy ż a” swego starego czło­

w iek a i p rzy w lek ąć go na siebie.

A postoł P io tr pow iada, że w k im n ie m a ch rz eśc ija ń sk ich cech no­

w onarodzonego w Je zu sie człow ie­

ka, te n je st „ślepy, k ró tkow idzący 1 zapom niał o oczyszczeniu z d a w ­ nych grzechów sw o ich ” (2 P io tra 1.3—11).

Słowo p rz e stro g i dalej m ów i: „a p ó j d z i e s z z a b o g a m i o b c y - m i”. J e s t to n aty ch m iasto w y sk u ­ te k zap om nienia Boga. Człow iek nie m oże żyć bez p an a ja k te ż nie m o ­ że służyć dw om p an o m naraz. Z aw ­ sze isłużymy je d n em u p an u . Spod p an o w a n ia jednego z nich, szatana, zostałeś w y rw a n y p rz e z śm ierć C h ry stu sa i oczyszczony k rw ią Jego i stałeś się w łasn o ścią Boga. D zi­

siaj niechcący zapom niałeś o tw o ­

im P a n u i n a w e t n ie zdajesz Sobie sp raw y , że znów służysz sz ata n o ­ wi. O n w y sła ł a rm ię sw ych sług- dem onów , k tó rzy za naczelne za­

danie s ta w ia ją sobie w p row adzenie ciebie w jeszcze w iększy sta n za­

po m n ien ia P a n a . Boga twego. P od­

su w ają ci d ziesiątki, setki „obcych bogów ” w p ostaci ulubionych przez ciebie rzeczy i isipraw, k tó ry c h je ­ szcze nie zdążyłeś sie w yrzec łub ju ż się ich w yrzekłeś, lecz teraz znów do nich w racasz. Są to d ro ­ bne, n o rm aln ie nie w iele znaczące spraw y, k tó re je d n a k w sumie zaczynają p rzy sła n ia ć ci w ielkiego Boga. Są to m a łe liszk i tw oich u lu ­ bionych p rzyzw yczajeń, upodobań i niew in n y ch grzeszków , k tó re p su ją tw o ją w innicę. N ależy do nich nie- u te m p ero w an y język, k tó ry na

•praw o i lew o rozsiew a zgniliznę tw oich m yśli; n iepoham ow any cha­

r a k te r; um iło w an ie n iew innych na pozór po trzeb i p ra g n ie ń ciała, k tó ­ re p o ch ła n ia ją ci m a sę czasu; p rz y ­ w iąz an ie do drobnostek, k tó re po­

w oli lecz sy stem a ty cz n ie zajm ują m ie jsc e n ależne Bogu.

To w szystko d o p ro w a d za cię do te ­ go, że zaczynasz im s ł u ż y ć . Jest to b ard z o straszn y i h an ieb n y stan, gdy w olny człow iek ja k im jest dziecko Boże zaczyna służyć te ­ m u, od kogo został uw olniony. Jest to służba m yśli, słów i czynów. Ca­

łe d n ie pośw iecone sa isłużbie dzie­

siątk o m „obcych bogów ”. Zam iast m yśleć o ew angelizacji tw ego mia sta, p o ch ło n ięty je ste ś różnymi św ieckim i sp raw am i w w y n ik u cze­

go p rzy b y w a ci zajęć a b ra k u je cza­

su. Z am iast sta ra ć się o naw róce­

nie sw oich kolegów i koleżanek, razem z nim i idziesz do kina, na im p rezy sportow e, estradow e itp.

Z am iast m ów ić im o rzeczach w iecznych, łączysz się z nim i w op o w iad an iu kaw ałów , żartów i nie­

potrzeb n y ch rozm ow ach służąc d e­

m onom w esołości i pustoty. Za- miałst J Oktetom tym usłużyć jako pi­

san y lis t C hrystusow y, jednoczysz slię z n:imi p rzy b ru d n y ch książ­

kach, czasopism ach, ek ra n ach kino­

w ych i te lew izyjnych, niew łaści­

w ej m uzyce i program ach. Zam iast n a n abożeństw ie k o rzystać z po­

k a rm u stołu P ańskiego, w sobo­

tn ie i niedzielne popołudnia ucztu­

jesz p rz y stole diabelskim , (prze­

czytaj 1 Kor. 10, 1—23; Mojż. 32,17) I w tym swoim „n o rm aln y m ” try ­ bie życia n aw e t nie zauw ażyłeś, że zacząłeś się k ł a n i a ć „obcym bo­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bezsprzecznie następca NFZ, chcąc niejako oczyścić się ze zobowiązań poprzednika, w pierwszej kolejności będzie dążył do zakończenia spraw toczących się przed sądem..

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..

Na rynku krajowym proponujemy współpracę organizacjom sektorowym ryn- ku szpitalnego, takim jak Ogólnopolskie Stowarzysze- nie Niepublicznych Szpitali Samorządowych, Stowa-

Najogólniej rzecz ujmując, jest to problem tego, jak to się dzieje, że nasz umysł składa się przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, ze stanów, które mają

(Dziś ćwiczymy obliczanie pola trapezu. Pamiętaj o nauczeniu się wszystkich poznanych wzorów. Ten rysunek i wzór dla przypomnienie, nie przepisywać tego)..

Jak ważny jest skład Rady Dzielnicy można było się przeko- nać podczas głosowania nad prze- kazaniem do zbadania przez Komi- sję Rewizyjną Rady Dzielnicy trybu

[r]

Kiedy dziecko przejawia trudne zachowania zwykle odczuwamy frustrację, bezsilność, obawę, że coś jest nie tak, skoro ono się tak zachowuje.. Zdarza się, że