• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi nad znieważeniem powszednią pracą niedzieli i złych skutkach ztąd wynikłych dla religii, społeczności, rodzin i krajowych ustaw, tudzież dla pomyślnego bytu, godności i zdrowia ludzi / skreślił Gaume ; a z 2. wyd. przeł. S. S. D.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Uwagi nad znieważeniem powszednią pracą niedzieli i złych skutkach ztąd wynikłych dla religii, społeczności, rodzin i krajowych ustaw, tudzież dla pomyślnego bytu, godności i zdrowia ludzi / skreślił Gaume ; a z 2. wyd. przeł. S. S. D."

Copied!
174
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)
(6)

< ' ' ' ' f A '

t. c

(7)

O ZNIEWAŻENIU PRACĄ

I 1 9 1 I 1 2

P H Z E Z

X. G A U M E .

(8)
(9)

U W A G I

NAD ZNIEWAŻENIEM POWSZEDNIA PRACĄ

W I E D Z I E L I

I ZŁYCH SKUTKACH ZTĄD W YNIKŁYCH D LA R E L IG II, SPO ŁECZN OŚCI, RODZIN I KRAJO W Y CH USTAW, TU D ZIEŻ DLA POMYŚLNEGO BYTU, GODNOŚCI I ZDROWIA LU D ZI,

S K R E Ś L I Ł X . G A U M E

d o M N. C z ł o n k a I x b y P r a w o d a w c i e j .

A Z D R U G I K G P W Y D A N I A P R Z E Ł O Ż Y Ł

X . S . S . D.

W I L N 0 .

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R Z A A. A S S A.

1 8 5 7 .

(10)

fejw n iczem nie przeciwne zasadom Kościoła Ś. Wilno

ż\3 Czerwca 18Ó7 roku.

X . A. W r ó b l e w s k i K anonik K ałed. Cenzor.

Pozwolono drukować z obowiązkiem złożenia w Ko­

m itecie Cenzury, prawem oznaczonej liczby exempla- rzy. Wilno, 11 Czerwca 1857 roku.

Cenzor P a w e ł K u k o l n i k .

Czcionkami A. Marcinowskiego.

(11)

RZEM IEŚLNIKOM , KUPCOM, RĘKODZIELNIKOM , ZARZĄDZAJĄCYM SŁUGAMI I CZELAD ZIĄ,

V.

p r z e k ł a d s z c z u p ł e j K s i ą ż e c z k i s ł a w n e g o A u t o r a

* »

uprzejm ie ofiaruje

t ł ó m a c z

.

(12)
(13)

N I E D Z I E L I .

L I S T I.

3 Kwietnia 1850 r.

R Y S I T R E Ś Ć L I S T U . I .

Mój P rzy jacielu !

Dla zadowolenia twojemu żądaniu, wyłuszczę tu moje uwagi z krótkiego rozbioru niepospolitych przedm iotów zebrane, one dotąd były celem głę­

bokich badań tw oich. Ustawa św ięta niedzielnego

wypoczynku, owa tarcza państw i zasada Religii

je s t najszczytniejszym przedm iotem rozm yślania

dla męża staną. Po upłynionych chw ilach naszego

o b łąk a n ia , bardzo się dziwić trzeba ogółowemu

przepom nieniu, w jakiem zostawujemy tak ważne

(14)

praw o, Bez przystępu rozpoczynam przedm ow ę, dość potrzebną tu ją uw ażani. Kie zrażaj się jej czy­

taniem , oua pobieżnie je s t ułożoną.

i. >

II.

* -

W iesz, jakie pięć św iadectw w spierają w szyst­

kie zasady K atolicyzm u, tem i są: Słowo Boże, co je g ło si; krew m ęczenników, k tó ra je s t ich po ­ tw ierdzeniem ; nienaw iść złych im oporna; m iłość dobrych ludzi niem i się opiekująca i szczęśliw ość, k tó rą one zapew niają. Oto zwycięzkie dowody w ia­

ry w czasach teraźniejszych. T rafiają się chwile p rz e w ro tu , w których człowiek owładany zm ysło­

w o ścią, uniesiony p y ch ą, nie tylko zam yka oczy, aby nic nie w idział i zatyka uszy, aby’ nic nie sły s z a ł; lecz jeszcze się im a w szelkich środków , iżby przyćm ił dokuczliwą jem u praw dę. Na owe sm utne czasy, Bóg zachowuje ostateczne św iadec­

two dziełu sw em u.

Podobny piorunow i gęsty obłok rozdzielającem u, którego przestronne kraw ędzie przyciągają prom ie­

nie sło ń ca, ten ostatni dowod ro zprasza w szyst­

kie ciem ności nad rozumem skupione. Praw da tak się tu okazuje człow iekow i, jak mu była w yja­

śniona na szczycie Synai w śród św ia tła błyskaw ic

(15)

i grom u piorunów , lub jak się objaw iła na K al- w aryi z postrachem ludzkości i w strząśnieniem przyrody. Tym ostatnim dowodem Boskiej Opatrz­

ności są rew olucje.

To tych burzach strasznych ziem ia spustoszona i głęboko roztw arta w skazuje dotykalnie zasady ukryte stow arzyszeń ludzkich. Wówczas postrzedź się dają zasady wielkich podpor, których poru­

szenie zrządziło straszny wypadek i odkryło pod­

kop, który je w zruszył; łatw o zatem pojąć co na­

leżało uczynić, aby go uniknąć, tudzież jak po­

s tą p ić , aby wznowieniu tych napadów zbrodni­

czych zapobiedz.

III.

Przez trzy stólecia Boska Opatrzność wskazuje narodom Europy tę groźbę stra sz n ą. Niema żadnej ustawy religijnej, której by nie udowodniła istn ie ­ nia straszliw ą niedolą społeczna potrzeba. Spo­

łeczność je s t utworem Boskim; skład w iary z 12 a rty k u ła m i, dziesięć Boskich Przykazań bezwyłą- czuie są zasobam i żywotuem i dla uobyczajenia na­

rodów. Oto, co gło>zą kupy gruzów rozsiane na

Europejskiej ziem i od północy do p o łu d n ia, oto,

co niew ątpliw e przeczucie napom ykać zaczyna lu­

(16)

dziom przedtem obojętnym i nieprzychylnym obja­

wieniu, doń się zw rócić, lub umrzeć bez odwłoki.

Oto k re s obecny pom ysłu w całej E uropie.

Łatwy rozwoj tej praw dy zagnałby m ię daleko.

Celem je s t naszych stosunków zw rócić baczną uw a­

gę na chrześciańską ustaw ę okropnemi w ypadka­

m i udowodnioną. Śm iało tw ierdzę, iż tu istn ieje dowod najwidoczniejszy i najśw ietniejszy. Jeśliby się godziło w rozpraw ie o potrzebie ustaw i praw d katolickich zrobić jakiebądź przypuszczenie, ja - wnieby się okazało, że ta ustaw a je st potrzebniej­

szą społeczności, niż inne jej podobne, tą się m ianuje u staw a św ięcenia niedzieli.

IY .

Oliaśmy przekonani tak jednostajnie o strasznym w pływie z naruszenia każdotygodniowego wypo­

czynku, iż nie mogę się w strzym ać od pow tórze­

nia uczuć boleści nad głębokiem przepom nieniem , w jakiem zostaje ta rzeczyw ista przyczyna choro­

by nas w ycięczającej. W przeszłych latach Chrze- ścianie Europejscy w iedli ciągłą i szlachetną w al­

kę dla obrony swobod ko ścieln y ch , K atolicy zaś francuzcy obstaw ali szczególnie za w olnością nau­

czania. Żywotny wpraw dzie ten je st przedm iot.

(17)

W ychowanie p otrzebne, ono uobyczaja człow ieka.

Któż tego nie pojmuje ?

Lecz gdy w ychow anie relig ijn e je s t potrzebne do w ykształcenia chrześciańskiej dziatw y, pom nij­

m y, że św ięcenie tylko niedzieli może zapewnić w ytrw ałość w dobrem człow ieka. Skoro tylko po w yjściu ze szkół ch rześciań sk ich , młode pokolenia ukażą się na św iecie, obojętnym i niechrześciań- skim , bez w ątpienia w krótce zostaną obojętnem i i niechrześciańskiem i. Niezawodnie każdy naród bez­

względny n a dzień poświęcony spoczynkowi i mo­

dlitw ie je s t ludem obojętnym i niechrześciaiiskim , m orderczym je s t z nim rozejm dla m łodocianych pokoleń. Odtąd w szelka nadzieja ich ocalenia n i­

knie; społeczność zaś sam a siebie skazuje na nie­

chybną zagładę.

V.

W szelka powabna ułu d a odtąd znika. Dotyka­

my się praw ie ręką najw iększego w dziejach wy­

padku. Dla zapobieżenia jem u nie polegajmy, ani n a poręce ludzi, ani na licznem żołdactw ie. Sko­

ro sam i tylko usiłujem y zostać osobistym i zbaw ca­

m i, nic nie ocalim y, ani szczątk a naw et dóbr n a­

bytych, którym pośw ięciliśm y w szelkie inne do­

(18)

bro. Sam tylko Bóg pełen m iłosierdzia potrafi nas wydżwignąć z p rz e p a ś y , w k tó rą sm y . zagrzężli.

Lot:z, co zdoła ku nam zw rócić Jego serce oj­

cowskie? Oto powrót nasz do Boga. Narody cho­

robliw e zostając w sta n ie muićj od nas obojętnym , nie znały innej drogi ocalenia siebie. N iuiw a je s t wiekopomnym na to dowodem. Któż w ie, czy nie dla przypom nienia dotykalnie w izerunku m ia sta po­

kutującego, Boska Opatrzność nam p rzek azała je ­ go pom niki olbrzym ie? Nie inną być może nasza czynność społeczna z tego żalu w ynikła, ja k tylko wykonanie jedynej powinności do zachow ania w szel­

kich innych obowiązków skierow anej, tą zaś je s t św iątkow anie każdej n ie d z ie li, inaczej albow iem w szelki pow rót społeczny do C hrystyanizm u je s t urojonym i niem ożliw ym .

.

i '

VI.

Prawdopodobniejszem j e s t , niż wnioskujem y i tw ierdzim y, że Francya niszczeje z przyczyny nie- św iątkow ania niedzieli. Ale pomimo licznych wszel­

kiego rodzaju przestróg jej daw anych, czy nie uzupełni swoję zgubę? Sam tylko Bóg świadom tej okropnej tajem nicy. Wy jej nie zbadam y, na­

szą je s t pow innością walczyć całem i siłam i aż

(19)

do pośledniego tch n ien ia za tę społeczność konają­

cy. Bezsilnie przedsięw zięte nasze s ta ra n ia , gdy je Bóg pobłogosław i, m ają n a celu ratow ać chore­

go od śm ierc i, lub osłabić dla w ielu cios okropny w ypadków, jakich wszyscy się lękają.

Abym sk re ślił praw dę w całym jej blasku i nie zo staw ił, ani wymówki niew iadom ością, ani' po­

zoru obojętności, ani w ykrętu złym chęciom , roz- trzą sn ę główny przedm iot św iątkow ania niedzieli w rozm aitych jego o dcieniach, czyli w skażę go w m nogich zakresach stycznych z czynnościam i człow ieka i społeczności. Poważam się nakoniec w szystkim zapow iedzieć, zw łaszcza ubogim ‘ i bo­

gaczom , panom i robotnikom , kupcom i kupują­

c y m , wiejskim i m iastow ym osadnikom , jeżeli chcecie odwrócić k lęski nad głow am i swemi za­

wieszone i przeprzeć najezdne .barbarzyństw o, ko­

nieczna, je s t w aszą powinnością zaniechać gorszą­

cego i zgubnego zniew ażania pracą niedzieli. T ak je s t, pow inniście, i gdy zechcecie, snadnie to uskutecznicie.

lo d : Pow inniście to uczynić, je ś li tkw i jeszcze w sercu wasze ni szczęt relig ii ojców w aszych, k tó ra je st źródłem jedyuem doczesnych korzyści, w yłącznie od w as cenionych. Bez w ątpienia, znie­

w aga p ra c ą niedzieli je s t zagładą społeczności.

(20)

2 re : Jeśliście zaniechali re lig ii, pow inniście to u czy n ić, gdy należycie do społeczności ludzkiej, k tó ra się opiekuje losem n a sz y m , swobodą i ży­

ciem . Znieważenie albow iem p ra c ą niedzieli je s t zag ład ą społeczności.

3cie: Je śliśc ie się usunęli od społeczności, po­

w inniście jednak to uczynić, gdy zostajecie w gro­

nie rodziny, k tó ra się m ianuje dobrem spólnem dziś nam zostaw ionem . Znieważanie p ra c ą niedzieli je s t zagładą rodzin.

4 te: Jeśli nie należycie do ro d zin , pow inniście to u sk u te cz n ić , gdyście dotąd m iłow ali sw obodę, której ta k żarliw ie bronicie. Zniewaga p ra c ą nie­

dzieli je s t rzeczyw iście z ag ład ą swobody.

5 te: Je śliśc ie się w yrzekli swobody, pow inni­

ście to uczynić, przez w zgląd na w asz byt pom yśl­

ny, ów przedm iot pracy w aszej. Zniew aga nie­

dzieli p r a c ą , je s t isto tn ie zagładą dobrego bytu.

6 te: Jeśli nie dbacie o dobry byt w asz, powin­

niście to uczynić, gdy jeszcze pow ażacie godność czło w iek a, k tó rą się szczycicie-. Zniewaga p ra cą niedzieli, sp raw ia zagładę ludzkiej godnośei.

7m e: Je śli nie pow ażacie godności człow ieka, obow iązaniście to u czy n ić, gdy cenicie w łasne i m iłych w am osób zdrow ie. Zniew aga p ra c ą nie­

dzieli je s t bez w ątp ien ia zag ład ą zdrow ia.

(21)

15

Z niew ażenie więc pow szednią p ra cą niedzieli, zakraw a na zagładę re lig ii, społeczności, rodzin, swobody, pom yślnego b y tu , godności człow ieka i

zdrow ia.

%

Te rodzaje z ag ład y ‘ będą przedm iotem jednego lub kilk u listów , stosow nie do w ażności ich roz­

woju. Nasze listy podług tw ojego żąd an ia, zacny p rz y ja cie lu ! w skażą środki zaradzenia bezpośre­

dnie złem u. W yrzekłem bezpośrednie; ponieważ te środki są m ożliwe dla w szystkich, łatw e i przy­

stępne. Długi zakrój tego lis tu w zbrania m i roz­

począć wykład przedm iotu, w krótce to uskutecznię.

Jestem i t. d.

I

(22)

L I S T II.

6 Kwietnia.

ZNIEWAGA PO W SZEDNIĄ PRACĄ N IED ZIELI JE S T ZAGŁADĄ R ELIG II.

I.

Mój p rzy jacielu !

Otrzymałem niedawno lis t tw ój, na który odpo­

w iadam , w takim składzie, jak on je s t skreślony.

Ja się lękam , ty się lękasz,

011

się lęka, my się lękam y, wy się lękacie, oni się lękają. Mówisz, że ta k ą je s t treść w szystkich rozpraw od ciebie słyszanych. Zapytujesz m ię, co o tem zdaniu wuio- skuję i czy spraw iedliw ie je podzielasz. T ak je st mój przyjacielu, ludzie m ają powód obawy; tw ier­

dzę , że jeszcze nie dość się lę k a ją , albo raczej niedostatecznie się lę k a ją , w te m rozum ienia, że się nie tego lę k a ją , czcgoby się lękać im potrze­

ba. W iek XIX na wzór swego ojca, dziada i p ra ­

dziada, na przekorę w ia tr zasiew a, powinien więc

(23)

oczekiw ać żniw a naw ałnic i jakich jeszcze w ielki Boże naw ałnic!

P ow tarzam , iż ludzie m ają powod obawy, b łą­

dzą, jednak przyznając bojażń swoję podrzędnym przyczynom , zam iast jej przyznania najpierw szej przyczynie. Na wzór trą b m orskich ocean wzdy­

m ających, lub szarańczy potężny E gipt pustoszą­

cej, barbarzyńcy E uropie s tra s z n i, są tylko pod- rzędnem i narzędziam i W szechmocnego roziem cy.

On sam tylko rzeć m oże: dotąd zajdziesz, dalej nie postąpisz. Oto kogo lękać się trzeb a najw ię­

cej. Nie dość pow iedziałem : oto ten , k tó ry m -lu - dzie pom iatają przez krn ąb rn ą pogardę ojcowskich Jego p rzestró g i naw et przeczą Jego bytności. T a­

k ą je st w praw dzie k ara i niedola narodów skażo­

nych, tra c ą one znajomość ożywczych ustaw spo­

łeczności. Ta ślepota była zaw sze poprzedniczką zaguby (1).

II.

W zm iankujesz, że oSietnice w poprzednim liście moim zapow iedziane, truducm i się okazują do wy­

klinania, a dowodzenie pośledniego założenia bę­

dzie nad siły moje. Kie podzielam tw ojej uwagi względem niego, owszem zam ierzam uiścić się

O im e w a i.p r . Nięilz. 2

(24)

w danem słow ie. Przedew szystkiem w ynurzam żal przed tob ą, żem nie zw rócił twojej uw agi na roz­

w alm y, p rzy zn asz, że to nie moim je s t błędem , Gdzież za dni naszych w zrok obrócim y bez zocze*

nia zw alisk? Z iem ia w szędzie niem i pokryta, w i­

dzim y rozw aliny m o ra ln e , rozw aliny um ysłow e, rozw aliny m a te ry a ln e , rozw aliny sp o łe cz n e, ro z­

w aliny domowe. Kie wiem y czy św iat od stw orze­

n ia swego w idział tak upow szechniony przew rót w szystkich utw orów ludzkich. Jedno tylko m ię i ciebie pocieszy w badaniu ta k bolesnego widowi­

ska, tem zaś je s t, że przezieram y te pom niki Bo­

skiej spraw iedliw ości dla poznania przyczyn tej klęski i w skazania jej dotykalnie uzdolnionym ją odeprzeć.

III.

Ż ądasz nakonioe w iedzieć, jak ie je s t w re lig ij- nein pojęciu znaczenie istotne w yrazów , zniew aga p ra c ą niedzieli. T ak w praw dzie trzeba rozpoczy­

nać. Dobrej i niezaw ikłanej filozofii, najpierw szym je s t przedm iotem rozbiorow ym , rys używ anych w niej wyrazów. Z tego w zględu ra cz mój przy­

ja c ielu i zacny urzędniku obow iązać w praw niejsze- go w spół-tow arzysza, aby zgłębił tę zasadę po­

czątkow ą raz przynajm niej podczas zakresu swego

(25)

urzędow ania. Jeśli trafem krassom óstw o cokol­

wiek p o strad a, praw da bez w ątpienia wiele na tem zyszcze, a chęć czytelników znacznego dozna u ła­

tw ienia w pojęciu rzeczy.

Zowiemy świętym przedm iot czci Boskiej wy­

łącznie przeznaczony. Obrócić go na pospolity uży­

te k , znaczy zniweczyć p rzed m io t, czyli podług ścisłego źródłosłow a, w yrzucić go za kościot.

(idy pogwałcenie św iętej niedzieli m ianujem y jej zniew agą, ona zatem je st św iętym przedm iotem , tak więc to rozum ieć 'potrzeba. Fan Bóg z 7 dni jod'1 n wyłącza, on je s t poborem i podatkiem prze-

>. zeń wymaganym dla okazania Jego w ładzy najw yż­

szej i nieprzedaw nionej. Ten dzień je st dniem Je ­ go. On dał wyraźny rozkaz, aby ten dzień cały był poświęcony spoczynkowi duszy, pracy um ysło­

w ej, m odlitw ie, czci, w dzięczności z najsurow szym zakazem obracać go na p racę rę c z n ą , próżnowa­

nie, zabawy św iatow e. T ak w ięc, pracow ać, p rz e- daw ać, kupczyć, je st znieważeniem niedzieli; od­

praw iać religijne ć w iczen ia, znaczy ją św ięcić.

Kościoł z równą swej powadze udzieloną m ądro­

ś c ią , zalecił szczególną czynność, k tóra pod gro­

źbą ciężkiej winy ściśle powinna się wykonywać, tą się. zowie uczęszczanie na w ielką ofiarę m szy św iętej. W tow arzyskim nawet względzie to przy-

2 *

(26)

kazanie je s t avcy-pozvŁeczny. Owe zespolenie pa­

nów i s łu g , bogaczy i ubogich w skazuje naukę b ra te rstw a i rów ności przed obliczem Ojca powsze­

chnego dla w ysłuchania przypom inanych im powin­

ności i karconych w ystępków . Jakże nadobną je s t t a zasada praw dziw ej swobody, to je s t o trząśuie- nia się z nagannych skłonności podczas konieczne­

go bytu na ofierze Boga za wykup stw orzeń! S k ra­

cam te u w ag i, a przystępuję do przedm iotu w li­

ście zapow iedzianego i dowodzę, iż zniewaga pra­

c ą niedzieli je s t z ag ład ą relig ii.

IV.

W edług dzielnego o p isu Ś. A u g u sty n a , uzasa­

dnionego na istocie rzeczy i na w yraźnych słow ach 1'ism a Ś., R eligia zuaczy sprzym ierzenie, czyli sto­

w arzyszenie i zw iązek z Rogiem człow ieka. W szel­

kie przym ierze wym aga w zajem nych obowiązków m iędzy stro n am i skojarzonem i, to je s t zasadnych w arunków , naruszenie ich sp ra w ia zerw anie umo­

wy. Toż sam o się dzieje z R eligią, Pozostaje nam w iedzieć, czy św iątkow auie d nia siódmego je s t za­

sadniczym w arunkiem tej społećzności Ruskiej i czyli pogw ałcenie tego przykazania ciągnie za so­

b ą zerw anie przym ierza?

(27)

Tw ierdzę, czegoś sam św iadom , że w R eligii

■wszystko je s t zasadnem . Co tylko Bóg udziela, go- dnćm je s t czci i powinno się szacow ać. Jednakże gdyby, jak nam ieniłem , mogło się uczynić w yłą­

czenie, rzekłbym , że wypoczynek w dniu siódm ym, je s t nu,vet zasadą wielkiego przym ierza człow ieka z Bogiem, ztąd się jaw nie okazuje, że zniewaga niedzieli, oezew ista, powszechna i zwyczajna, ja ­ ką postrzegam y w licznych m iastach i w iejskich gm inach je s t zagładą R eligii. W ielki poczet m iał­

bym dowodow dla stw ierdzenia tego. Na trzech S tylko przestaję dowodach.

ló d : Nie znajdziesz w praw ie Bożem przykazania daw niejszego, pow szechniejszego, częściej pow ta­

rzanego, zasadniej uświęconego i najistotniejszego.

2 re : Niema żadnego przykazania, któregoby na­

ruszenie spraw iło niechybną zagładę innych przy­

kazań.

3eie: Nie wskażesz bynajmniej innego przykaza­

n ia, któregoby naruszenie nosiło w jednostajnym stopniu cechę niespraw iedliw ości, rokoszu i stało ­ by się w jednakiej m ierze wyznaniem jaw nej bez­

bożności.

Czy potrzeba co więcej dla dow odu, iż św ięty wypoczynek w dniu siódmym je s t uzasadnionym

w arunkiem przym ierza człow ieka z Bogiem?

(28)

y .

Naprzód żadne przykazanie odleglejszą się nie Szczyci daw nością. Ono sięga początku św iata.

Trawo, które przebyło w szystkie niedole na świe- eie zjawione, w szystkie wędrów ki, które n a d ro b i­

ły na tysiączne członki pierw iastkow e rodziny, to prawo nie je s t uchw ałą człowieka ustawodawcze­

g o , to prawo je s t zasadą religii powszechnej i podstaw ą św iata. Tein praw em się m ianuje po­

dział czasu na 7 dni, z koniecznym wypoczynkiem w dniu siódm ym.

Tak w ięc, gdy z w ierzchołka Synai, Bóg zapo­

w iedział wolę swoję narodowi Izra e lsk ie m u , nie w y rz e k ł: Święć dzień so b o tn i; ale, pamiętaj, abyś .świecił dzień sobotni. To przykazanie je s t daw ne, przodkowie tw oi je z n a li, ono sięga początku św iata (2 ). Sześć dni robić będziesz i czynić wszystkie dzieła swoje. A le dnia siódmego Szabat r a n a Boga twego jest: nie będziesz c zyn ił żadnej roboty, weń, ty i syn twój i córlca twoja, sługa twój i służebni­

ca twoja, bydle twoje i gość, który je s t m iędzy bramami tivemi. P rzez sześć dni bowiem c zy n ił Pan niebo i ziemię i mo­

rze i wszystko, co w nich je s t i odpoczął

(29)

dnia siódmego, i przetoz błogo sła w ił Pan dniowi sobotniemu i poświęcił go.

TI.

Żadne przykazaniu tak powszechnem nie było.

Obowiązek poświęcenia wyłącznie Boskiej służbie jednego z siedm iu dni, przetrw ał w szystkie cza­

sów koleje i z dawnego przeszedł do nowege z a ­ konu. W yrok najwyższy Kościoła ten obowiązek w niedzfelę spełniać zaleca. Uchwała m odlitwy i spoczynku w dniu siódm ym na cały św iat rozcią- gniona. Łatwo jest w ystąpić uczenie i spraw dzić moje wyrazy dwódziestu z wyimków łacińskich i i greckich ojców Kościoła stronicam i. Tu staroży­

tn i mówcy, uczeni P ro testanci i Katolicy, podró- żopisarze, i m issyonarze są odgłosem znakomitego m istrza K ościoła Ś. Teofila. Ten uczony pasterz Antyocheński w połowie drugiego stólecia, tak się w yraża w liście do swego przyjaciela Antolykusa:

«W szystkie narody św ięcą dzień siódm y» (3).

Uczony wydawca księgi o św ięceniu niedzieli rozw ija te wyrazy i p rzy d aje: »Praw da względem dnia Bogu poświęconego je s t niezaprzeczoną, ró­

wnie jak wiadomość o bytności Boga.*Można jeszcze

to wyczytać w starożytnych księgach po ustronie-

(30)

niu w uich błędów , wszędzie istnieje podział sie ­ dm iodniowy, św ięcenie jednego z dn i sie d m iu , u- św iątobliw ienie dnia tegoż spoczynkiem i nabo­

żeństw em . » (4 ).

T l i .

Żadne przykazanie tak często się nie pow tarza.

P am iętaj, abyś dzień sobotni św ięcił; gdy zw rócisz baczne uclio na wyroki Boskie, ten , a nie inny nakaz ciągle pow tarzany u sły szy sz, on się rozlega cd ra ju ziem skiego, aż do Syiiai, od Synai do K alw aryi, od niej zaś, aż na 4 krańce ziem i.

Odgłosy przyszłych wieków nie p rz esta n ą go po­

w tarzać aż do progu w ieczności, gdzie się pocznie ciągły odpoczynek, którego szabat je s t w izerun­

kiem . Mojżesz od Boga natchniony dw anaściekroć go zapow iada ludowi Izraelskiem u. Mędrcy św ięci żyjący przed i po niew oli Babilońskiej, siln ie n a­

s ta ją , aby to przykazanie było wykonywane. Iza­

jasz, Jerem iasz, E zechiel, O zeasz, A m o s, w ięksi i m niejsi prorocy, zdają się m ieć na celu istotnym poselstw a swojego zapowiedź pom yślności, lub nie­

doli obiecanej za poszanow anie, lub zniewagę dnia Bogu pośw ięconego. Chcesz-li mój przyjacielu wy­

szukać ich krassomósvcze w yrazy, zajrzyj w księ­

(31)

gę zw aną Zgodność (co n co rd an tia). Ona pow inna zdobić księgozbiór, nie tylko duchownych osób; lecz każdego naw et urzędnika.

Jeślibyś c h ciał posłuchać w szystkich głosów , które od 18 wieków się odzywają n a W schodzie i Zachodzie i w ym agają, zalecają, nakazują św ięcić niedzielę, trze b a byłoby się zam knąć n a czas nie­

ograniczony w naszych księgozbiorach krajow ych i przep atrzeć w szystkie d zieła Ojców Św iętych po­

cząw szy od Ś. Ju sty n a aż do Ś. B ernarda, w szyst­

kie p raw a i kodexy Rzym skich cesarzów od Kon­

stan ty n a W ., aż do Ju sty n ian a i dalszych w ład ź- ców, k a p itu larze i k arty od K arola W . do Ludw i­

k a XVIII, należałoby jeszcze przejrzeć ustaw y ro z­

m aite gm in i cechów rzem ieśln iczy ch , nakoniee trzebaby odczytać liczne zbiory uchw ał sobornych, okolników i bul p apiezkich, spore ogromy kazań i zalecań biskupów , z rozbiorem każdej stronicy, dla w iadom ości p rzestró g udzielanych gm inom , narodom i m iastom względem ta k ważnego przedm iotu. (5 ).

VIII.

Inny jeszcze głos is tn ie je , który łączy podwój­

ną korzyść, on je s t krassom ów czym i łatw ym do

zrozum ienia, tym głosem b łęk it niebieski się m ia­

(32)

nuje. W iesz, iż niebiosa szczególnem i są kazno­

dziejam i kró tk o ści czasu i wypoczynku w dniu siódm ym (6 ). Z tego względu one zostały utwo­

rzone szczególnie dla naszego s tó le c ia ; bo teraz ludzie tyle p r a c u ją , jakby obowiązanym i nie byli wypoczywać, ta k żyją, jakby nio m ieli nigdy um ie­

ra ć . Stosownie do tej górnej filozofii spraw ozda­

wczej ze W szystkiego, bez której niem ożna uczy­

nić spraw ozdania z niczego, Mojżesz w yrzekł, iż Stw órca z nicości w yprow adził sło ń c e , xiężyc i gw iazdy dla oznaczenia rocznych por czterech, dni i lat. (7).

Niebo więc je s t doskonałym zegarem , na błęki-

* cie jego widzę dwie igły prom ieniste posuw ane na godziny, oznaczone rubinam i, które w skazują dni, tygodnie, m iesiące i la ta . Słońce niknąć z pozio­

mu i na nim się okazując tw orzy dni, czyli doby złożone z ciem ności i św ia tła . W ierzyć, że to na­

stępstw o tak rącze i sta łe oznacza dotykalnie po­

m ia r chw il życie nasze składających, n a błąd za­

kraw ałoby. W znioślejszym był pom ysł Stw órcy.

Jeżeli stw orzenia są udziałane dla człow ieka, człowiek zatem je s t dla Boga stw orzonym , każde stw orzenie to m u zapow iadać powinno swoim try ­ bem. W idząc każdy dzień skończonym i rozpo­

czętym , aby znowu się rozp o czął, w skażę tobie

(33)

je s t krótkiem , tajem nicę śm ierci, ona nie je s t w ie­

czną, i tajem nicę zm artw ychw stania, które tak je s t pewnem , ja k śm ierć i życie. Oto, co nam zapo­

w iada swoim codziennym ruchem wymowna gw ia­

zda nas ośw iecająca. Ona takoż nam zw iastuje, że początkiem i końcem są dwie stanowcze go­

dziny, powinniśm y więc oznaczać początek i ko­

niec dnia każdego pokłonem Bogu. Ta jej mowa je s t praw dziw ą i z ro zu m ia łą, dowodem tego je st zwyczaj stały u w szystkich narodów zaprowadzo­

ny, zw łaszcza w K ościele C hrześciańskim , rano i wieczorem się m odlić.

Rozm aite zmiany siężyca oznaczają tygodnie.

Przy schyłku dnia siódmego, widzim y go w poło­

wie na n iebie, po 7 d n ia c h , cała jego ta rc z a okrągłą się s t a je , po następnych jeszcze dniach sie d m iu , ona się zm niejsza do połowy, gdy zaś upłynie dni 2 8 , stopniowie niknie i znowu w krót­

ce się zjaw ia. Xiężyc stale się okazując i znika­

jąc przez 6 dni najoczewiściej spełnia dokładnie zam iary Stwórcy i jaw nie człowiekowi wskazuje 6 dni pracy, a siódmy dzień odpoczynku. (8 ).

Jeżeli ta k ą je s t rzeczyw iście nauka przezeń nam udzielona, dość będzie, abyśmy o tem się przeko­

n a li, dostatecznie, przypomnieć zdanie wyżej poło-

(34)

ione uczonego Antyoeltti B isk u p a, iż w szystkim narodom ziem skim znanym je s t dzień siódm y i po­

słuchać tego, który utw orzył króla nocy; Xi<-zyc w ew szystkićm czasu okazanie czasów i znak wieków, ta k zapow iedział Stw órca. Od xię ży - ca znak dnia świętego, światło którego, obywa od p e łn i. Miesiąc według im ienia jego je s t (9 ). W idzimy z ry su ta k w zniosłego, że xiężyc je s t wodzem Boga, obowiązanym daw ać luisło, w ym iar i odgłos ćw iczeniom religijnym czło­

w ieka. T ak w ięc ludzie w dniach św iątecznych rozpoczynają społem śp ie w , który niebo zanó- ciło. (1 0 ).

IX.

DozWol mój przyjacielu, abym tobie naw iasow ie zapow iedział, że w yrazy P ism a Ś m nie w skazują tajem nicę, której nie roztrząsałem . Dzieje nas po­

uczają , że u narodów starożytnych były dni zwy­

czajne i nadzw yczajne. Pogańskie więc narody w ie­

rzyły w różnicę dni z przyrodzenia swego. To ich

m niem anie za przesąd poczytyw ałem , lub zabobon,

przyznaw ałem je Grekom , Egipcyanoin i Rzym ianom .

Pow inienem to odwołać, ta ich w ia ra była z asa ­

dną. Stw órca d n i , który tę w skazuje tajem nicę,

(35)

w yjaśnia nam ją dotykalnie: Czemu dzień prze­

w yższa dzień i śiviatłość takoż śińatłość.

i jed en rok, drugi od słońca? Rozdzielone są umiejętnością Pańską przez uczynione słońce i strzegące rozkazania. I odmienił czasy i święta ich, a w nie śtvięcili dni święte na godziny. Z tycli wyunyższył i wsła­

w ił Bóg, a z nich w ło ży ł w liczbę dni.

W wielkości um iejętności, P an j e podzie­

lił, a drogi ich odm ienił. (1 1 ).

Jakże wzniosły i nowy obraz w skazuje nam Pi­

smo Ś w ięte! Zauważmy, ja k Pan W szechwładny bierze jedną ręką cząstkę życia naszego, błogo­

sław i, poświęca i zostaw ia ją na hołd i daninę, drugą zaś ręką m ieści najw iększy poczet dni bytu naszego w jednostajnym , obiegu m iesięcy i lat n a­

szych, zostaw ując im tylko możność dom iaru is t­

nienia uśw iątobliwionego przez codzieniie wykony­

wanie cnot i powinności!

Hołd Bogu codziennie rano i wieczorem odda­

wany i w dniu siódmym spoczynek, wymownie za­

pow iadają słońce i x ięż y c, owi dwaj niezm ordo­

wani posłańcy Przedwiecznego, ale na tem nie ko­

niec. Gromady gwiazd pospolicie zwane niebie­

skim zwierzyńcem (zodyak), każdego w ieczora się

okazują na stronie przeciw nej zachodowi słońca.

(36)

K ażda z tych gw iazd kolejno na poziom się w znosi i na nim zostaje przez cały pobyt obiegowy xię- życa. Skoro dw unasty znak gwiazdowy z n ik a , pierw szy tenże znak pow raca, w idzim y zatem p rz e- chodowe po sklepieniu b łęk itn em , ja k na rucho­

mym zegarze 12 m iesięcy rocznych i sam rok cały, którego one są cząstkam i całość sk ład ają­

ce m i .

To ponowienie la t i m iesięcy je s t takoż św iętą chw ilą i zapow iedzią odnow ienia m oralnego. U , w szystkich bowiem narodów , początek roku i no­

we xiężyce były uroczystem i d niam i. P raw d ą je s t z atem , dzięki stałem u .obiegow i sło ń c a, gw iazd i x iężv ca, w ielki ten zegar niebieski codziennie w skazuje, w każdym naw et m iesiącu i ro k u , go­

dziny rozm yślania, m odlitw i św iętego wypoczyn­

ku , na głos tej godziny uroczystej, w szystkie n a ­ rody ziem skie dotąd upadały na kolana dla po­

kłonu i m odlitw y. Jak zam ianujem y postępek lu­

dzi i czynności całego n a ro d u , który nie zacho­

wuje dni św iątecznych, nie zważa na jednostajną zgodność i p rz e ista c z a nakaz B oski? G łupstw em ? Z łością? Zostawuję to każdem u do rdztrzygnieuia*

Jestem i t. d.

(37)

31

L I S T III.

9 Kwietnia.

ZNIEWAGA POWSZEDNIĄ PRACĄ N IE D Z IEL I JE S T ZAGŁADĄ RELIG II (ciąg dalszy).

I.

Mój P rz y jac ie lu !

Tuszę, iż łaskaw ie przebaczysz, uniesieniu pióra mojego w liście poprzednim . Dwie na przypadek uniew inniające mię kreślę wymówki, z jednej s tro ­ ny m nie się zdawało, że ostatnie moje uwagi to­

bie w ręczone, dziś nazbyt z ap o m n ian e, zdołały przeniknąć duszę twoję w ielkiem poszanowaniem św iętego wypoczynku w dniu siódm ym tygodnia, z drugiej strony rozp raw a słow na, lub piśm ienna, jak m nie się z d a je , posiada błogi przyw ilej dro­

biazgowej chw iałości, nie chciałem jej z niego wy­

zuwać. Jeżeli to na błąd zakraw a, będę się m iał

na baczeniu i zaniecham rozw lekłości. Rozprawiam

więc dalej.

(38)

II.

Żadne przykazanie ta k dosadnie uchwalonein nie było, ja k przykazanie spoczynku w dniu siódm ym każdego tygodnia.

W ażność ustaw y poznaje się z kary surow ej ji z w ielkich nagród, którem i Praw odaw ca zabezpie­

cza jej w ykonanie. Uważane z tego s t a il t ^ s k a praw o wypoczynku w dniu siódm ym , pierw sze m iej­

sce bez w ątpienia zajm uje między ustaw am i Bo- sk iem i i naw et w zbiorze praw cbrześciańskich.

("Jeśliby to zdanie potrzebow ało dowodów, biegłość tw oja w praw nictw ie, Panie członku Izby praw o­

d a w c z e j, uzdolnią cię je w ykazać sn a d n ie j, niż m nie to uskutecznić. T ak więc do innych się sto su ją n astępne szczegóły.

Św ięty odpoczynek w dniu siódm ym nie je s t, ani p ro stą r a d ą , k tó rą m ożna p rz y ją ć , lub od­

rz u c ić , ani m niej ważnem przykazauiem m ożebnem zostać naruszonem pod znikom em i pozoram i, lub od w ykonania jego się uchylić osobistą każdego pow agą. Ono je s t głównym nakazem pod k a rą śm ierci na zuchw ałego p rzestępcę. Izraelici obo­

zow ali w' śród pusty n i. W dniu sobotnim z o stał

zdybany człow iek za obozem , z kilk u • odłam kam i

drzew a przezeń uzbieranego i staw iony p rzed Moj-

(39)

*eszem , św ięty ustaw odaw ca zwany w księgach Bo­

skich najłagodniejszym z lu d z i, nie śm ie w ziąść na siebie w ykonania p raw a w całej surow ości je ­ go, zasięga rady od Boga, nie w a rt przebaczenia,

od rzek ł Bóg Izraelsk i, niech będzie ukam ienow a­

nym . (1 2 ).

W szystkie narody ch rześciańskie na wzór tego p rzykładu, który W szechmocny w skazał, uchw aliły surow e praw a przeciw zuiew ażycielom niedzieli.

K ary pieniężne, c h ło s ta , p rę g ie rz, ucięcie rę k i praw ej, n iew ola, były k aram i postanowionym i od w schodnich i zachodnich cesarzów i w ładzców eu­

ropejskich na każdy sta n ludzi.

III.

M e l i ta zbrodnia zostanie naro d o w ą, straszn e groźby, po nich zaś okropne k lę s k i, przypom ną w ystępnym społeczeństw om św iętość ustaw y za­

sadnej. Id ź, to m ów ił Bóg do Je rem ia sz a , a stań w bramie synów lu d u , którą wcho­

dzą królowie Judzcy iwychodzą i we wszyst­

kich bramach Jeruzalem. I rzeczesz do nich:

słuchajcie słowa Pańskiego królowie Judz­

cy i wszystek Juda i wszyscy obywatele Je­

rozolimscy, którzy wchodzicie tem i brama-

O z u ie w a i. p r. N je d i. 3

(40)

m i. Strzezcie dusz ivaszych i nie dźw igaj­

cie brzem ion, a ni wynoście brzemion z do­

mów ivaszych w dzień sobotni, ani ża d n ej roboty nie będziecie czynić, śivięćcie dzień sobotni, j a k rozkazałem ojcom waszym.

Jeśli mię słuchać nie będziecie, mówi P an, zapalę ogień w bramach m iasta i pozrze domy jero zo lim skie, a nie będzie ugdszo- ny (1 3 ). Iz ra e l głuchym był na w ołanie P roroka, Nabuchodonozor sp e łn ił groźbę W szechm ocnego i w ym ierzył pom stę za p rz estą p ie n ie św iętego p ra ­ w a odpoczynku w dniu siódm ym tygodnia. W ie­

my z dziejów, jakim sposobem ją u sk u tecznił.

Naród żydowski zrabow any, złupiony, w niew olę zagnany, znieważony za naruszenie Szabatu P ań­

skiego, jednak się nie popraw ił. Za pow rotem z n ie ­ woli pow tarza zbrodnię, k tó ra ściąg n ęła w szyst­

kie owe k lęsk i. W one dni, ta k m ów ił E zdrasz ich przew o d n ik , w idziałem tv Judei tłoczą­

cych prasy w szabat i noszących kupy i kładących n a osły wino i jagody winne, i fig i i wszelkie brzemię i wnoszących do Je­

ruzalem iv dzień sobotni. A Tyryjczycy w n im m ieszkali przyw ożący ryby i w szel­

kie rzeczy przedajne i przedaw nił w sza­

baty synom Judzkim w Jeruzalem . I sfu-

(41)

kałem przełożonych Judei i rzekłem , iż gw ałcili dzień sobotni. I z a li nie to c zyn ili ojcoivie nasi? Bóg przyw iódł to zło na nas i na to miasto. A ivy przyczyniacie gnie- nw na Izraela, gwałcąc szabat. (1 4 ).

Nie dość było gróźb i chłosty Najwyższem u p ra ­ wodawcy. Zachow anie wypoczynku w dniu siódm ym je s t m iędzy w szystkiem i uczynkam i kornem i czło­

w ieka ow ym , którego najsilniej się Bóg dom aga.

T ak w ięc, dla pew niejszego w ykonania tej ustaw y n a stręc za m u nową pobudkę w hojnych nag ro d ach , którem i obiecuje uwieńczyć w ierne jego wykona­

n ie . Jeśli m ię słuchać będziecie, mówi Pan i brzemion bramami m iasta iv dzień sobo­

tn i wnosić nie będziecie, je ś li święcić bę­

dziecie w dzień sobotni, żebyście weń nie czynili żadnej roboty, wchodzić będą bra­

m am i miasta tego, królowie i x ią żęta i bę­

dą przychodzić narody przynosząc o fiary i całopalenie. (1 5 ).

Do pom yślności ziem skiej przydaje obietnice s ła ­ wy, uw eselenia i potęgi narodowi Izraelsk iem u . Jeśli odwrócisz od szabatu 7wgę tw oję, a nazw iesz szabat rozkosznym i świętym P ań­

skim , a uczcisz go, nie czyniąc drog tivo- ich, wtedy będziesz się rozkoszował w P a -

3*

(42)

nu i wyniosą cię na wysokość ziem i (1 6 ).

Nic łatw iejszego ja k przytaczać w y jątk i, gdzie sit;

m ieszczą w rozm aitych zapow iedziach obietnice i groźby za naruszeuie szab atu .

IV.

Czy Pan Róg się odm ienił ? Czy po p rz en iesie ­ niu n a niedzielę spoczynku d n ia siódm ego, On je st m niej św iętym ? Poniew aż Bóg W szechmocny ob­

d a rzy ł C hrześcian w iększem i la s k a m i, niżeli Ży­

dów, czy w ym aga m niejszej w dzięczn o ści? D ani­

n a, ja k ą sobie zachow ał z dni c zło w iek a , czyliż m a się opłacać z m niejszą w ie rn o śc ią ? Czy syn K alw aryjski m niej je s t obow iązanym być doskona­

łym , niżeli Synajski n iew o ln ik ? Czy wypoczynek w dniu siódm ym p rz e sta ł należeć do w arunku isto ­ tnego u k sz tałce n ia duszy? J e śli jeden tylko spo­

sób rozstrzygnieni-a tych zarzutów is tn ie je , żtąd w ynika, że ścisłe św ięcenie soboty w zakonie Moj­

żeszowym n a niedzielę je s t przeniesione w p raw ie K w angelicznem . Je j św iętość ta k je s t w ie lk ą , iż jiiem a w Boskiej ustaw ie przy k azan ia, daw niejsze­

go, pow szechniejszego, więcej zasadnego, niż p rzy­

kazanie św ięcenia d n ia siódm ego!

Je ż eli R eligia oznacza p rz y m ie rz e , lu b społe-

(43)

ezność człow ieka z Bogiem, ów w ęzeł spójny, ona rzeczyw iście w skazuje, że zniew aga n ied z ieli, to je s t pogw ałcenie ja w n e , pow szechne, w ytrw ałe istotnego w arunku tego p rz y m ie rz a , je s t naw et zagładą św iętej umowy. Czy między ludźm i ugo­

da się nie z ry w a, gdy jed n a z dwojga stron po­

gw ałca zasadnicze jej w a ru n k i? Pod tym więc pierw szym względem zniew aga p ra c ą niedzieli je st zag ład ą relig ii.

V.

Nie dość na tem jeszcze. Ona się szczyci tym przywilejem godnym opłakania w drugim względzie dotykalniejszym . Nie znajdziesz mój przyjacielu w zakonie Bożym przykazania, k tó re - gohy naruszenie pociągało niechybnie zniweczenie innych przykazań. W iesz, jak ie było hasło wo- jeune u w szystkich narodów starożytnych, których pycha znieść p rzedsięw zięła bytność Boga? A teizm ? Nie. Rozwięzłość? Nie. Oto niezachowyw anie duia św iętego. Na w szystkich chorągw iach widzę skre- ślonem , co Dawid przed trzem a tysiącam i la t wy­

rzekł: U czyńmy, aby ustały wszystkie świę­

ta Boże na ziem i. (1 7 ).

Tu się sp raw dza najdokładniej zdanie lir. Le

(44)

M a istra w yrzeczone: »zło posiada nieom ylny bo­

d ziec, nie zaw sze on siln ie kole; lecz zaw sze c el­

nie dosięga. Znieś wypoczynek niedzielny, co na toż sam o w y jdzie, sp ra w , a b y ten dzieli został pow szechnie zniew ażony w całym narodzie, odtąd u sta n ą znajom ość i ćw iczenia re lig ijn e , uczęszcza­

nie do św iętych Sakram entów i zew nętrzne obrzę­

dy.# Ju ż to dośw iadczeniem się sp ra w d z iło , ono' było dotykaluem i w idom em . Jeśliby w ypadło w ska­

zać na to przyczynę, rzekłbym , że nie m ożna m ia­

nować znajom ością re lig ii posiadane we w zględzie jej nauki ta k głębokiej i tak urozm aiconej, niedo­

skonałe w iadom ości wr dzieciństw ie nabyte. Tu jes/.cze p rz y d a m , iż te w iadom ości rzeczyw iście bardzo n ie d o k ła d n e, płocho częstokroć słuchane, n ajczęściej niedokładnie p o ję te , rychło się zapo­

m inają w tłu m ie gw arn y m , przy rzem ieślniczym w a rsta c ie , w śród roztargnień szkolnych, w styczno­

śc i z naszem tow arzystw em , którego n ałogi, czyn­

ności, zdan ia, są arcy w łaściw e przyćm ić praw dy ch rze śc ia ń sk ie i posunąć je aż do zm ysłow ości.

J e ś li w ięc człow iek w yszły z d zieciństw a nie

s łu c h a nauk m istrzó w r e lig ii, tra c i daleko ry ­

chlej, niż w nioskujem y, szczupły zasób religijnych

w iadom ości p rzed tem nabytych. Jakże często sły ­

szałem w ielu sta rcó w skłopotanych odpow iedzią

(45)

na proste pytania * katechizm u i tak się odzywa­

jących: »kiedyś to um iałem , alem już dawno za­

pom niał. Jakże licznych w idziałem młodzieńców, 16-letnich podrostków , albo oniem iałych na w ym a­

gane opowiadanie te g o , co się nauczyli przed pierw szą K om m unią, albo nietrafnie, aż do śm ie­

szności odpowiadających n a p y tan ia.# Po zniesie­

niu św ięta niedzielnego, u staje nauka religijna.

Zabraknie na nią środków i czasu. To je s t tak;

oczew istem , jak św iatło dzienne.

Przypuśćm y, że się nie zapom niały początkowe nauki religijne przedtem nab y te, przypuśćm y, że one są dostateczne. W tym przypadku zniew aga niedzieli niem niej je s t zagładą religii niew yw ie- rającej dzielnego wpływu. Przystaniem y na to sna­

dnie, że niedość je s t znać ogółowie św ięte przy­

m ierze; lecz trze b a je rozm yślać pilnie, czyli po­

dług zalecenia Boskiego praw odaw cy, m ieć na do- ręczu i w sercu je pom ieścić, aby ono ciągłą było skazówką naszego postępow ania. Zaniechane roz­

m yślanie praw d religijnych je s t przyczyną w szyst­

kich na św iecie nieszczęść. (1 8 ).

Gdy od dzieciństw a się zniew aża niedziela, ustaje

zasadne rozm yślanie praw d religijnych. Któż je

będzie rozm yślał przez cały tydzień? Rzem ieślnik,

lub rolnik zmuszony zarabiać na kęs chleba krw a­

(46)

wym p o tem ? Niema on na to czasu. Człowiek wyższego s ta n u ? Braknie m u czasu, czy on za­

niecha sw oich czynności i ro z ry w ek , którem i się zaprząta? Gdyby czas m u w ystarczył, czy na do­

b rą chęć

011

się zdobędzie? Nie. Dla niego więc i dla pracow itych ludzi zniewaga p ra c ą niedzieli je s t zag ład ą religii.

Te stanow cze dowody świeżej nabyw ają siły, gdy zauważam y, iż zachowanie wypoczynku w dniu siódm ym je s t rzeczyw iście zasadnym w arunkiem tesp o łeczn ien ia człow ieka z Bogiem. Ono je s t sa ­ m ą, iż tak rzekę społecznością. Służą m nie w tem na dowod w yraźne słow a Boga sam ego: Szabat, rz ek ł Pan, przrjmierze je s t wieczne między M n ą , a syny Izraelow ym i i znam ię wie­

kuiste (1 9 ). Czem był pod tym względem szabat w starym zakonie, tem je s t w nowym niedziela.

Ztąd w ynikało pytanie istotnie zasadne pierw szych prześladow ców K ościoła czynione m ęczennikom :

» Nie badam ciebie, czyś chrześcianin; ale się py­

tam , czyś św iątkow ał niedzielę?® Ścisłość w tym przedm iocie uw alniała od w szelkich dalszych py­

ta ń . T ak to je s t rzeczyw istem w obec prostego

rozsąd k u , że św ięcenie dnia niedzielnego uw aża

się za podstaw ę r e lig ii, zniew aga zaś niedzieli

je s t zniew agą w iary. Religia więc istn ie je , lub

(47)

nie istnieje podług te g o , jak niedziela j e s t , lub nie je s t św iąłkow aną.

VI.

Postąpm y dalej. Zniew aga niedzieli je s t pew ną zagładą re lig ii; poniew aż ona tchnie oczew istym rokoszem przeciw Bogu i jaw nem je s t w yznaniem Ateizm u.

T w ierdzę, żc on w ięcej mię p rz era ża , niż gro­

źny socyalizm u nas w ylęgły. Ja k bolesny w idok, mój przyjacielu, nam p rzed staw ia k ra j nasz w ka­

żdym tygodniu! Francya cotydzień jaw n ie po­

w staje przeciw Bogu! Ona cotydzień wywołuje z szyderstw em Boga. Gdy z wież naszych kościo­

łów starożytnych dzwony przyw ołują na m odlitw ę, tłum y ludu ani się ru szają do św iątyń. Gwar n a u lic a c h , turkot pojazdów, ta rg i handlow e, szczęk m ło ta , rozkład tow arów , ja k w dzień pow szedni się odbywają.

U rąganie dość w ielkie się dzieje. W chrześciań- skich k rajach poczyna się przygotow anie w sobotę do obchodu niedzieli od uporządkow ania sprzętów , oczyszczenia u lic, dziedzińców i domów, je ś li św ię­

to je s t uro czy ste, poprzedza je post i m odlitw a

w spólna. P rz y p a trt się w m iastach franeuzkich

(48)

niezdarnem u przedrzeźnianiu tych czynności pobo­

żnych. Poniedziałek je s t niedzielą ich rozpusty i bezbożności, w tym dniu, to je s t w niedzielę roz­

poczynają się pierw sze nieszpory. Jak tylko u ro ­ czysta godzina ofiary najśw iętszej m inie i dokona się zniew aga niedzieli pow szednią p r a c ą , ruch zew nętrzny ożywiać się poczyna, sklepy kolejnie się z am y k ają , odzież pospolita na św iętalne ubio­

ry s ię p rzem ien ia, tłum y n ap ełniają ulice.

Dokąd śpieszą m ężczyzni, dzieci i niew iasty wr tych chw ilach? Do kościoła bez w ątpienia, tam zam ierzają pokrzepić zbaw iennem w ytchnieniem s i­

ły ciała i zdrow ie duszy. Nie, ta dziatw a m a r­

notraw na niezna domu Ojca niebieskiego. Kędyż w ięc zm ierza? Do rogatek, na t e a t r a , do karczem i domów n ierząd u . Stoły biesiadne zastępują m iej­

sce sto łu B aranka Bożego, pieśni bezbożne tam się n ó c ą , zam iast śpiewów kościelnych. T e a tr je st św ią ty n ią , tańce i w idow iska, są kazaniem i n a­

bożeństw em .

Noc naw et nie bywa kresem opłakanego zgor­

szenia. W tym czasie złow rogim niew inność do­

znaje uw odzenia, w ciem ności się dom ierzają bez­

praw ia. N azajutrz do roboty się z ab iera ją, zm or­

dow ani na ciele w czorajszą nifepow śoiągliwośoią,

um ysł w n ich znużony rozproszeniem i podstępa­

(49)

m i, serce sltażone, dusza zgryzotam i udręczona;

ta k więc rozpoczynają tydzień obarczeni Boskiem przekleństw em . Dzień niedzielny zostaje znieważo­

ny bezładem wołającym o pom stę do Boga. Czy zdoła ścignąć szczytniej bezecność?

T ak je s t, może. Nie wszyscy znieważyciele dnia niedzielnego pow racają do roboty w poniedziałek.

W iększa ich cząstka obraca ten dzień na próżnia­

ctw o i rozpustę. On je s t ich niedzielą baw ialną.

Dla czegóż się zabaw iają w tym dniu, a nie w in ­ nym ? Czyliż się nie może dostrzedź w tym obio­

rze jak iś bodziec piekielny dla urągania się z Bo­

ga i z przykazania Jego? Pow tarzam jeszcze, bez- fząd więcej m ię p rz era ża , niż socyalizm .

VII.

On przydaje obawie srom otę, k tóra m ię rum ie­

n i. Jakże niecny przykład wskazujem y św iatu!

Co m yślą o nas cudzoziemcy, przybysze do F ran - cyi, p a trz ąc na tę zniewagę n ied z ieli? Nie mówię o K ato lik ach , których religijne uczucie głęboko ranim y i poniew ieram y je okrutnie przez pogardę w iary społem z niem i wyznawanej, nam ienię tu o P rotestantach naw iasem .

Przejdźm y do zheretyczałej Anglii, głównego sie-

(50)

d lisk a pracy i kupiectw a. Czy tam postrzeżesz acz jeden łokieć w yrobu w sklepach dla sprzeda­

ży w ystaw iony? Nie. Czy przynajm niej sklepy są ro ztw arte? Nie, prócz jate k i składów żywności do południa tylko w połowie otworzonych. To d la na­

głej tylko potrzeby je s t cierpianem . Czy wozy tam k r ą ż ą , jak w' naszych m ia sta c h , których tu rkot w strz ąsa okna św iątyń, zaburza ciągle spokoj mo­

dłów i przeryw a skupienie ducha? Nie. Wozy ła ­ downe tam nie przech o d zą, sam e tylko pojazdy w szczupłej liczbie dają się postrzegać przed roz­

poczęciem nabożeństw a. Czy ogromne zakłady ca­

łem u św iatu przystarczające wyrobów są w d ziała­

niu? Nie. W Szkocyi drogi naw et żelazne zaprze­

s ta ją swojej czynności. Przem iany, rozryw ki, sło ­ wem wszystko u staje dla uszanow ania dni św ią­

tecznych. Czy poczty, które odwożą i przyw ożą ze w szystkich krajów mnogie i ważne listy odby­

w ają swoję po słu g ę? Nie. Ani w L ondynie, ani w Szkocyi żadne listy się nie ro z n o sz ą , ani wysy­

ła ją w niedziele i św ięta.

Lecz te chw ile ujem ne pracy, czy nie obraca A nglia na uczęszczanie do karczem i teatró w ? Nie.

Nigdy się nie o tw ierają w niedziele tea try i k a r­

czmy podczas nabożeństw a w dniach św iątecznych.

(51)

T aż sam a ścisłość istn ieje w Stanach Zjedno­

czonych A m erykańskich.

Cóż w ynika z tej sprzeczności ta k nas poniżają­

cej? O to, że nasze haniebne pogw ałcenie św iętej ustaw y niedzielnego wypoczynku, tak ściśle zacho­

wane indziej, sp ra w ia ku nam nieufność w szyst­

k ich narodów i w ątli poszanow anie d la F rancyi.

W Europie ona się pozbaw ia nazwy uohyczajonego n aro d u . W Afryce m ieści się w rzędzie zw ierząt.

T w ierdzić, że ta pogarda je s t sk u tk iem przesąd u , z ak raw a na obronę siebie obelgą. W szystkie na­

rody m ianują rokoszem p rzeciw Rogu jaw ne i po­

w szechne pogw ałcenie św iętego wypoczynku. W stręt w ludziach, jak i sp ra w ia rokosz narodow przeciw Bogu, nigdy się nie poczytyw ał za przesąd. Tak tw ierd zić u p o rn ie, znaczy przydać głupstw o do obelgi i ściągnąć całego św ia ta szyderstw o, które je s t sp raw iedliw ą k a rą uporu i zarozum iałości.

VIII.

T a pogarda, tem silniej się udowodnią; poniew aż zniew aga niedzieli, niety lk o je s t pow staniem p rz e ­ ciw Bogu; ale naw et ocZewistem A teizm u w yzna­

niem się m ianuje.

Olu jego ry s istotuy i w strętny! W iesz, iż re-

(52)

Ligia je s t w ęzłem łączącym z Bogiem nie tyIko>

człow ieka pojedynczego; lecz jeszcze i zbiorowego,, który się zowie narodem . Ten zw iązek nie istn ieje d la jednego n arodu, gdy on się nie w skaże pew ne- mi czynnościam i jaw nie i społem uzupełnionem u za których pom ocą ów naród okazuje w iarę sw oję, jako naró d i podległość Bóstw u. K ażdy w ięc na­

ród, który niem a nabożeństw a i jaw nej w iary, wy­

znaje rzeczyw iście A teizm . Członki tego narodu pojedyncze m ieć m ogą r e lig ią ; a le sam naród je j n iem a, w ięc uw ażany, jak o naród je s t bezbożnym.

(Sto czem u w ierzyły, co w yrozum iały, czem u w ie­

rz ą i co dotąd pojm ują w szystkie narody ziem skie:

C hrŁ eścianie, Ż y d z i, M ahom etanie, p o g an ie, sło­

wem wrszyscy, 7. w yłączeniem Francuzów .

•T e w praw dzie czynności jaw nego nabożeństw a wykonyw ane społem i każdy naród obowiązujące,, w ym agają z c a łą śc isło śc ią d nia stałego, w któ­

rym oil -pracy sw obodny, cały naród m ógłby się zgrom adzać do sw oich św iątyń i w skazyw ać mo­

d ła m i, u ro czystem i ofiaram i św ięty zw iązek ł ą ­ czący go z Bogiem . Oto, co w yrozum ieć pow inny w szystkie narody ziem sk ie.

Tak w ięc, niem a ani żadnego z n ic h , coby nie m ia ł dnia w ypoczynku i jaw nego nabożeństw a.

C hrześciauie je m ają w nied zielę, Żydzi w sobotę,

(53)

M ahom etanie w p iątek, bałw ochw alcy k ra in Ormuz i Goa w poniedziałek, Murzyni gw inejscy we w to­

re k , Mongoły we czw artek, u innych narodów mniej w iernie zachow ujących pierw iastkow ą u staw ę wy­

poczynku w dniu sjódm ym , to je s t u Chińczyków i Japoiiów znajdujem y początek ro k u , liczne xię- życe, a naw et dni piętnasty i dw udziesty: ósmy każdego m ie s ią c a , przeznaczone czci uroczystej Bóstwa.

K ażdy więc naród nie m ając dni jednostajnie oznaczonych czci narodow ej, je s t ludem bez nazwy religijnej pomiędzy wszystkiem i narodam i, nie je s t on ani chrześciańskim , ani żydow skim , ani pogań­

skim ; lecz czemś potw oruem , słow em bezbożnym.

IX.

Z niew aga p racą niedzieli oznacza zagładę re li- gii. Oto mój przyjacielu p rz e d m io t, jak i sk re śli­

łem w poprzednich listach m oich, tuszę, żem się u iścił w danej obietnicy. Z w racam nakoniec twoję uwagę chwilow ie na te dwa w yrazy: zagłada religii!

Czy ten przedm iot w tym pierw szym względzie

uw ażany, w yraża całą zasadę i ważność zarzutu,

który nas obchodzi, lub raczej m ieści niepojętą

tru dność rozw inienia b e zład u , jąkiśm y w skazali?

(54)

W obec teg o , co się dzieje w E u ro p ie , a jeszcze w ięcej n a w idok gróźb nam zapow iadanych, czy trz e b a pow tarzać dowod koniecznej potrzeby w iary i zbijać w ściekłe szaleństw o jej prześladow ców ?

Z agłada re lig ii zw iastuje p o targanie w ęzła ł ą - ezącego z Bogiem czło w iek a, przeczenie bytności Boga, przeczenie Jego O patrzności, przeczenie w ła­

dzy, przeczenie bytu społeczności, rodziny, osobi­

ste j w łasn o ści i m oralności uczynków ludzkich.

Z agłada re lig ii zw iastuje bezład w naszych um y­

sła c h , bezrząd w se rc a c h , bezrząd w ludzkich czyn­

n o śc iac h , pow ątpiew anie, ociem iałość, udręczenie, zm ysłow ość, sam olubstw o, dum ę, rokosz, chciw ość, zło ść, żądzę u ciech, zupełne rozkiełzanie źw ierzę- cem i zw anych n a m ię tn o śc i, których niecn a k r y ­ jów ka m ieści się w se rcu każdego człow ieka.

Z agłada re lig ii zw iastuje rządy bez w ładzy, za­

kłady bez podpory, powagę bez uszanow ania, spo­

łeczność bez ochrony, zabory bez przeszkód, ofiary bez nagród, frasu n k i bez pociechy, szaleństw o roz­

paczy, sam obójstw , rew olucyj, łu p ie z tw , d espoty­

z m u , p rzew ro tó w , okrucieństw , zaburzeń i t. d .,

słow em z ag ład a re lig ii je s t poniżeniem cłło w ie k a

do sta n u bydlęcego. Jestem i t. d .

(55)

L I S T IV.

14 Kwietnia.

ZNIEWAGA N IE D Z IE L I JE S T ZAGŁADĄ SPOŁECZNOŚCI.

~ I . Mój Przyjacielu!

Gdy postrzegam y, iż posada budowy je s t nad­

w ą tlo n ą , ztąd wnioskujem y, że w szystkie części gm achu chylą się do nieuchronnego upadku. Nie zaw adzi tu sięgnąć d a le j, aby w skazać zaślepio­

nym wpływ p o śre d n i, szczególny i nieprzeparty zniew agi niedzieli na w szystkie rozwaliny wyliczo­

ne tu w lis ta c h . T ak więc podług zapowiedzi m o­

jej, zniewaga niedzieli je s t zag ład ą społeczności. • - II.

D la te g o n a w e t, że zniew aga niedzieli je st za­

gładą re lig ii, ona takoż sp raw ia zagładę społe­

czności; bo niem a społeczności bez re lig ii, z dwóch

O in ie w a i. pr. Niedz. 4

(56)

m iędzy tysiącem przyczyn: ló d : Niem a społeczno­

śc i m ożebnej bez ofiary osobistości d la ogółu. 2 re : Niem a społeczności, bez zw ierzchnictw a.

N aprzód niem a społeczności możebnej bez ofia­

ry osobistości ogółowi. W eźmy jak iebądź sto w a­

rzy szen ie ludzi dla spólnego życia zaw iązane np.

cech rzem ieślniczy, przystępujesz do naw iniońego sw oim oczom czeladnika i do niego przem aw iasz:

tw oja osobistość, chęć w łasna, twoje żądze, sm ak i narow y są jedynem p raw idłem tw oich czynności, n ie pow inieneś więc je pośw ięcać dobru innych lu­

dzi. Gdy toż sam o powiesz drugiem u, trze cie m u i w s z y s tk im , z dodatkiem : oto w asze .praw idło, żyjcie w społeczności. Cóż tu postrzegam ? Wy.- b ija godziija dla rozpoczęcia roboty. Żaden nio przychodzi. Dla czegoś się sp ó ź n ił? pytasz u najpilniejszego czelad n ik a. Bo ta k się m nie po­

dobało. Moja osqbistość je s t p raw id łem postępo­

w an ia m ego, wolno m nie z niej uczynić, lub nie uczynić o fiarę . W szyscy czeladnicy jed n o stajn ie odpow iadają, jed n i p ra cu ją, drudzy się baw ią, n a ­ z a ju trz w a rs ta t się zam yka.

Przystępuję te ra z do w ojska. T w ierdza oblężo­

n a , wódz przeznacza półk do n ap ad u . Półk sto i

na m iejscu. Dla czego nie w yrusza? P rzedcw szyst-

kiem życie nasze je s t naszą osobistością. Któż

(57)

z nas tak g łu p i, iżbyśm y u ściełali tru p am i na- szem i wędoły tw ierd z y ? Inne półki z kolei się naznaczają, w szystkie jednostajną dają odpowiedź.

Wódz m iecz swój kruszy i nagle się c o fa, już po wojsku.

R oztrząsam nakoniec sam ą społeczność. W idzę m nogi poczet stow arzyszeń pracy poświęconych, niezyskow nych i m niej św ietnych. T rafem owe stow arzyszenia z sobą się um aw iają. Dość długo znosiliśm y uciążliw ość robot, niech inni się nużą, odpoczywajmy i wszyscy robotnicy na rynek wy­

chodzą. Pług kierow any w praw ną rę k ą parobka, nie porze łona ziem i. Kowadło nie dźwięczy pod m łotem kow ala. Deska się nie p rz eistac z a na roz­

m aite sprzęty ram ieniem sto larza. M ularz rzuca swoję kielnię. Czemu nie pracujecie? Co zam ie­

rzacie przedsięw ziąść? Nic. T ak nam się podoba­

ło; nasza osobistość to nam d o ra d z a , prócz niej, innej nie znam y ustaw y. Chętnie się podejm ujem y być posłam i narodow ym i, zw ierzchnikam i, wodza­

m i , u rz ęd n ik am i, dzierżaw cam i. Czy ten wasz odgłos? Z gadłeś. N azajutrz słyszę w ystrzały z dział k a rta cz a m i uśm ierzające ro k o szan , one ich pou­

czają tym dowodem celnym i n iep rz ep a rty m , że niem a społeczności m ożebnej bez ofiary osobisto­

ści ogółowi.

A *

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastosowane rury, kształtki i studnie z kamionki muszą być wykonane z tego samego materiału oraz być ze sobą kompatybilne, a więc stanowić jeden system i

jest gminną jednostką organizacyjną, nie posiadającą osobowości prawnej, powołaną Uchwałą Nr X/40/90 Rady Narodowej Miasta i Gminy w Ornecie z dnia 26 kwietnia 1990

Spółka uzyskała przychody ze zbycia towarów (świadectw pochodzenia energii elektrycznej z odnawialnych źródeł) w wysokości 797.606,07 zł. Sprzedaż

Informacja o wynikach konsultacji społecznych z mieszkańcami Gminy Miasta Gostynina oraz wykaz rekomendowanych do realizacji zadań w ramach Budżetu Obywatelskiego w Gminie Miasta

• osoby urodzone w  latach 2000–2001, które wcześniej zostały uznane przez powiatowe komisje lekarskie za czasowo niezdolne do czynnej służby wojskowej ze względu na

Tabela 1.3.Estymacja plonów nasion F1 kukurydzy przy teoretycznej i realnej obsadzie roślin matecznych Schemat siewu: 8 rzędów komponenta matecznego: 4 rzędy komponenta

– Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. 40 dodaje się ust. 1 w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii mogą wykonywać działalność

Rozstrzygnięcie otwartego konkursu ofert na zadania z zakresu: regrantingu na realizację zadań publicznych z zakresu wspomagania rozwoju wspólnot i społeczności