• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Nowa : zielonogórska-głogowska-gorzowska : magazyn, Nr 49 (14 grudnia 1990)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Nowa : zielonogórska-głogowska-gorzowska : magazyn, Nr 49 (14 grudnia 1990)"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

O b e c n i e g r y w a m t y l k o w b r y d ż a

- r o z m o w a

z Omarem

Sharifem

( s . 4 )

J a k w y t ł u m a c z y ć w y n i e ­ s i e n i e p r z e z ś l u b n e g o p a ­ r y k o z a k ó w , g d y o n a z t r u d e m r o d z i ł a j e g o p i ą t e d z i e c k o ?

- r e p o r t a ż G r a ż y n y C u d a k

O D C Z A R O W A N I E

( s . 3 )

N o w a p r o p o z y c j a a w n i e j m . i n . :

m m ia s s m

D o m o w a

J a k p r z y g o t o w a ć k o l a c j ę w i g i l i j n ą - p r z e p i s y , p o r a d y ( c a ł a s t r o n a 6 )

S E R W I S A G E N C Y J N Y „ K R A J - Ś W I A T ” s t r . 7 - 8

Zmienił się nie tylko szyld...

Policja wczoraj i dziś

- Mieliśmy Milicję, teraz mamy Policję.

Szyld jest więc nowy, ale czy wraz z nim zmienił się również sposób działania? - Od tego pytania rozpoczynamy rozmowę z in­

spektorem JANEM ŚWIECZYŃSKIM - rzecznikiem prasowym Komendy Głównej Policji.

-Zmiapa szyldu to tylko sprawa wtórna.

Przede wszystkim nastąpiły, bo nastąpić musiały, głębokie zmiany instytucjonalne i funkcjonalne. Milicja była ściśle wtopiona w struktury MSW i pod każdym względem od tego resortu zależna, nawet kadrowo i finansowo. Ta zależność sprawiła, że wszys­

tkie ważne decyzje zapadały wyżej, my byliśmy tylko ich wykonawcami. Głośna w swoim czasie była anegdota, wedle której Komendant Główny MO zapytany jak w warunkach tej feudalnej wręcz zależności funkcjonariusze mają ochotę go słuchać, odparł z rozbrajającą szczerością... chyba przez grzeczność! Na szczęście to już prze­

szłość. Dziś policja jest samodzielna, a w dodatku stała się apolityczna.

- W czym się to przejawia?

- Obecnie jesteśmy centralnym organem administracji państwowej. Komendant Główny, wraz z ustawą o policji, otrzymał szerokie uprawnienia kadrowe, finansowe i dyscyplinarne. Co nie oznacza, że władza została scentralizowana. Przeciwnie - po­

wstało 49 wojewódzkich komend policji, a każda z nich w dużej mierze praktycznie rządzi się sama, a w każdym razie decyduje o swoim kształcie, wykorzystaniu budżetu, organizacji i metodach działania. Apolity­

czność policji jest natomiast zagwaranto­

wana ustawowo. Naszym funkcjonariu­

szom nie wolno należeć do żadnej partii, ani też prowadzić jakiejkolwiek działalności politycznej. Policjant musi być całkiem bez­

stronny i wszystkich traktować jednakowo.

Nie muszę dodawać, że ten wymóg jest całkowitym przeciwieństwem poprzednich zasad - przynależność do PZPR była, jeśli nie zawodowym, to przynajmniej moral­

nym obowiązkiem.

- Wciąż mówimy o zmianach statuto- wo-organizacyjnych. A styl działania? Prze­

cież w nowych ramach można z powodzeniem zmienić stare metody...

- Styl się zmienił, bo zmieniły się nie tylko struktury organizacyjne, ale również praw­

ne reguły, a przede wszystkim ludzie. Daw­

niej był ścisły podział na przestępczość gospodarczą i kryminalną. Był to podział sztuczny, bo przecież przestępstwo gospo­

darcze jest także kryminalnym i w tym kontekście trzeba je badać i oceniać. Dziś tego podziału już nie ma. Na wszystkich kierowniczych stanowiskach jest nowa ob­

sada. Chcę podkreślić, że nie były to zmiany kadrowe w starym stylu. Komendanci wo­

jewódzcy policji zostali mianowani przy udziale władz lokalnych, musieli mieć więc społeczną akceptację. Dawniej komendan­

ta przywożono, jak to się mówi, w teczce, a teczka pochodziła z wiadomego resortu.

Mówiąc o nowym stylu działania najlep­

szym przykładem jest praca dzielnicowego.

W myśl nowych wymagań jest to policjant, który rausi się zbliżyć do ludzi, być z nimi na co dzień, i znać ich problemy oraz w tych problemach służyć im radą i pomocą. Na miarę swoich możliwości i zakresu działa­

nia, rzecz jasna.

- Wszystko to pięknie, głośno jednak o tym, ie policja ma gorsze wyniki, a przestęp­

czość wciąż rośnie...

- A jak może być inaczej, skoro do pełnego stanu etatowego brakuje nam w kraju 21 procent ludzi, a w Warszawie, gdzie sytuacja jest najgorsza, ponad 57 procent. Nie przypadkowo więc co siódme przestępstwo ma miejsce w stolicy. Gdyby jeszcze wszedł w życie projekt nowej ustawy emerytalnej, w myśl którego policjanci tra­

cili uprawnienia wcześniejszego przecho­

dzenia w stan spoczynku, sytuacja stałaby się wręcz tragiczna. Chęć odejścia z pracy zgłosiło aż 24.000 funkcjonariuszy. W ta­

kim przypadku w Warszawie, na przykład,

Komenda Miasta mogłaby zabezpieczyć swoimi siłami wyłącznie ulicę Marszałkow­

ską. To nie jest żart, lecz smutna rzeczywis­

tość. A przecież podstawową zasadą skute­

czności naszego działania, w sensie profila­

ktyki, jest obecność funkcjonariuszy na ulicy. Na polskich ulicach ich nie widać; bo po prostu mamy ich o wiele za mało.

- Czy to jedyny powód rosnącej przestęp­

czości i waszych słabych wyników?

- Żeby zwalczać przestępczość trzeba mieć nie tylko kim zwalczać, ale również czym. A nasze wyposażenie, w porównaniu z zachodnimi służbami policyjnymi jest fatalne. Leży całkowicie łączność, nie ma­

my telefaxów, dalekopisów, nie korzystamy z komputerów. Praca służb policyjnych bez tych udogodnień jest mało skuteczna. Dom jeden tylko przykład - gdybyśmy mogli skomputeryzować kartotekę zbioru linii papilarnych, wykrywanie przestępstw moż­

na by było poprawić o 15 procent. To tylko jeden odcinek. Albo transport. Jest oparty

o samochody polskiej produkcji, całkowi­

cie nieprzystosowane do potrzeb policji.

Jak ścigać groźnego przestępcę polskim fiatem czy polonezem, jeśli ma on pod maską swego samochodu nieraz o 100 koni więcej.

- Skoro policja jest bezsilna, to przestępcy mają dziś w naszym kraju zielone światło...

- Tak powiedzieć nie można, bo wielu z nich, dzięki nam właśnie, trafia w ręce sprawiedliwości. Ale, że przestępczość wzrosła jest to wynik nie tylko naszej słabości. Trzeba pamiętać, że Polska jest dziś krajem otwartym, a przestępcy, taka już ich uroda, pierwsi skorzystali z otwar­

tych drzwi do Europy. Przez nasze tereny wiodą dziś międzynarodowe szlaki prze­

stępcze, u nas wytwarza się materiały wy­

jściowe do produkcji narkotyków syntety­

cznych, tu łączą się nici międzynarodowych gangów zajmujących się m.inn. handlem kradzionymi samochodami. Mamy już zre­

sztą własnych specjalistów w tej dziedzinie.

Dziś przestępczość ma wymiar światowy, a w dodatku najnowsze osiągnięcia techniki do dyspozycji. W przeciwieństwie do nas.

- Jak to wygląda w statystykach?

- W 10 miesiącach bieżącego roku doko­

nano 581.000 przestępstw kryminalnych, co stanowi wzrost do analogicznego okresu z ubiegłego roku o około 80 procent. Wy­

kryto z tego 37 procent, w ubiegłym roku wykrywaliśmy 57 procent. Charakterysty­

czne, że wzrost przestępstw to wyłącznie efekt większej liczby kradzieży, włamań, i napadów, czyli wykroczeń przeciwko mie­

niu. Jest to prawidłowość socjokryminolo- giczna, występująca w każdym kraju, który ma trudności gospodarcze.

- Pora na wnioski...

- Nie chcemy - więcej, nie wolno nam - zasłaniać się barierą niemożności. Rąk nie opuszczamy,- przeciwnie, robimy wszystko co można, aby poprawić efektywność dzia­

łania. Nawiązaliśmy ścisłą współpracę z zachodnimi policjami. Polska należy do Interpolu, już sam ten fakt otwiera nam drogę do nowoczesności. Nasi funkcjona­

riusze szkolą się w technice kryminalistycz­

nej we Francji, korzystamy z pomocy służb policyjnych Anglii, Danii, Holandii. Holen­

drzy np. zaoferowali nam sprzedaż, po cenach polskiego malucha, kilkuset samo­

chodów Volvo, dostosowanych do potrzeb policji. Są to wprawdzie wozy o niewielkim przebiegu, ale z gwarancją niezawodności przez okres na pewno dłuższy niż nowe auta rodzimej produkcji. To nie jedyna zmiana na lepsze, w planach jest wiele innych poczynań. Powolutku, ale konsekwentnie, na miarę środków i możliwości, usuwamy wszystkie przeszkody, doskonalimy umie­

jętności i metody działania. Efekty są już widoczne. Ostatnio udało się już zahamo­

wać dynamikę wzrostu przestępczości. Ma­

my kłopoty i trudności, wiele braków, ale kto ich dziś w Polsce nie ma. Policja musi sobie poradzić i na pewno sobie poradzi, tyle że nie od razu.

Rozmawiał: Andrzej Biliński Fot. Tadeusz W yszyński KIM WILDE

O n e s ą n i e w i n n e

C z e s ł a w M a r k i e w i c z

W w i ę z i e n n y m r a d i o w ę ź l e w i t a m s i ę z . k o b i e t ą . C a ł u j ę j ą w r ę k ę . E l e g a n c k a , c z t e r d z i e s t o l e t n i a b l o n d y n k a . D o p i e r o p o c h w i l i d o c i e r a d o m n i e i n f o r m a c j a o s k a z a n e j . P a r a g r a f 1 4 8 - z a b ó j s t w o . C i e k a w e , w k t ó r e j r ę c e t r z y m a ł a n ó ż ? Ł u d z ę s i ę , ż e j e s t m a ń k u t e m . N i e ź l e s i ę p a n i t r z y m a - m ó w i ę , a l e s ł y c h a ć w y r a ź n i e „ t r z y m a s z ” . J e s t m i g ł u p i o . T o p r z e c i e ż ł a d n a k o b i e t a , c h o c i a ż z a b i ł a k o c h a n k a p o c z a s a l k o h o l o w e j k ł ó t n i . N a d w a n a ś c i e l a t p o ż e g n a ł a , d z i ś d w u d z i e s t o l e t n i e g o s y n a i c z t e r n a s t o l e t ­ n i ą c ó r k ę . T a m t o s t a ł o s i ę c z t e r y l a t a t e m u . W t y m r o k u , t a s k a z a n a m a t k a i ż o n a , p r z e c z y t a w w i ę z i e n n y m r a d i o w ę ź l e ś w i ą t e c z n e p o s ł a n i e : N a r o d o w e d z i e j e s p r a w i ł y , ż e w i g i l i a w p i s a ł a s i ę w p o l s k ą t r a d y c j ę j a k o w i e c z ó r p r a w d z i w e g o z b l i ż e n i a , w z a j e m n e g o o d p u s z c z e n i a w i n , l e k c j a m i ł o ś c i , n a j b a r d z i e j u r o c z y s t e i r o d z i n n e ś w i ę t o w r o k u .

T ych słó w b ęd zie słu ch a ć inna k o b ieta z K rzyw ań ca, 'ta która w sp ó ln ie z k o n k u b in em zabiła ojca.

Ma śred n ie w y k sz ta łc e n ie - w ie ­ działa, że z w ło k i trzeb a u k ryć.

Ć w iartow ali je z w sp ó ln ik iem . K ie ­ dy k o n k u b in m dlał, cu ciła go, p o le ­ w ając w od ą. T y ch słó w b ęd zie s łu ­ ch ała m atk a d w u le tn ie g o sy n a , k tó ­ rego zw ło k i - po zab ójstw ie - spaliła.

B y ć m o że w zru szy się in n a m atka p rzyzw alająca sw o im alfon som g w a łc ić córk ę. S ied zą te ż trzy a t­

rak cyjn e d z iew czy n y , k tórym w s y ­ lw estro w ej za b a w ie p rzeszk ad zało d zieck o jed n ej z n ich - w ię c j e u to p i­

ły. T rudno zro zu m ieć m o ty w a cję in n ej... m acierzyń sk iej zbrodni.

F ot. M a r e k W o ź n ia k

S p ra w czy n i - p ra co w n ik n a u k o w y U n iw e r sy te tu W arszaw skiego. Za­

biła sz e śc io le tn ie g o syn a. W cześ­

niej m a ltreto w a ła w ła sn e d zieck o p rzez trzy lata, sto su ją c p rzem y śl­

n y sy s te m kar.

S taram się zro zu m ieć m o ty w y ro d zin n ego zabójstw a: m atk a z cór­

ką, sy n e m i n a rzeczo n y m córki, zabijają m ęża, ojca i p rzy szłeg o te ś ­ cia w jed n ej osob ie. M oże b y ł zły m czło w iek iem ? R odzina w roli kata?

N ie m o g ę o p ęd zić się od n a trętn eg o m y ślen ia o m a tce, żon ie, siostrze.

Ś w ię ta k ategoria m acierzyń stw a.

W B iblii te ż zdarzały się zbrodnie.

K ary. N a iw n ie szu k a m ja k iejś d efi­

nicji. W sło w n ik u , pod h a słe m K o­

bieta czytam y: d orosły czło w ie k p łci żeń sk iej.

T rzyd zieści sz e ś ć k o b iet w K rzy- w a ń c u to zab ójczyn ie. W w ię k s z o ­ ści g łęb o k i m argin es sp o łeczn y . A le zdarzają się w zru szen ia . J u ż p ią t y r a z w id z ę j a k k w it n ie j a r z ę b in a - p o w ied zia ła k tórejś w io sn y je d n a z w ięźn ia re k . U sły s z a ł to S tefa n W ie­

czo rk ie w icz - oficer w ięzie n n ictw a . C oś w ń im w te d y p ęk ło . D w a n a ście la t p racow ał z m ężczy zn a m i. N ie ­ d a w n o z d ecy d o w a ł się na K rzyw a- n iec. K o b ie ty s ą b a r d z ie j s k o m p li­

k o w a n e , n ie o k ie łz n a n e - m ó w i - ła tw o w p a d a j ą w s k r a jn o ś c i. S ą a g r e s y w n e a lb o z a m k n ię te w sobie.

W p o r ó w n a n iu ze s p o le g liw y m i m ę ż c z y z n a m i sq, m im o p o p e łn io ­ n y c h z b r o d n i, b a r d z ie j a u te n t y c z ­ n e. N a p r z y k ł a d w ię z ie n n e , kobiece m iło ś c i b y w a ją tr w a łe , a c z a s a m i d r a m a ty c z n e . I z o lo w a n ie k o c h a ­ n e k p o w o d u je n a w e t p r ó b y s a m o ­ b ójcze. K ied y ś w y ta tu o w a n a od stó p po p o w ie k i k o b ieta krzyk n ęła:

S te fa n , t y to się n a d a je s z n a sm a le c ! W ioletta R ajska - w ię z ie n n y p s y ­ ch o lo g - od p ięciu la t próbuje d o ­ trzeć do ty c h k o b iet. S a m e zg ła sza ­ ją się rzadko. N ie zw ierzają się.

Zdarzyło się, że p rzyszła m łod a d ziew czy n a . C ią g n ie m n ie d o k o b ie t - p o w ied zia ła . S ię g n ij d o sw o jeg o ż y c i a - poradziła p an i p sy ch o lo g . C zasam i proszą o środki u sp ok aja­

ją ce. N ajbardziej b o lą zerw a n e w ię ­ zi z rodzinam i. U p r z e jm ie p r o s im y o n a w ią z a n ie k o n ta k t u - p isze w te d y w ię z ie n n y w y c h o w a w c a . K i­

lk u d n io w e p rzep u stk i je s z c z e bar­

dziej k o m p lik u ją sp raw ę. P o w ro ty są p rzygn ęb iające, ch ociaż to tu, w K rzyw ań cu , d orosłe k o b iety p ierw ­ szy raz w ży ciu u p ie k ły ciasto, p ier­

w s z y raz w ż y ciu sp a ły w łó żk u , w p o ścieli, p rzeczy ta ły p ierw szą w ż y c iu k sią żk ę, n a w e t je ś li n ie p o ­ trafiły w cześn iej u trzy m a ć ig ły w p a lca ch . D w u d ziesto k ilk u letn iej d zie w c z y n ie k o ń c z y się kara. Na m y śl o p o w ro cie do p ijack iego d o ­ m u w p a d a w rozpacz. Na zw róconą,

n a w e t d elik a tn ie, ja k ą k o lw ie k u- w a g ę - za czy n a p łak ać. N ie zabiła ojca.

We w r z e śn iu p rzyjech ali do K rzyw ań ca stu d en ci z U n iw e r sy te ­ tu W rocław sk iego n a obóz n a u k o ­ w y . P o d k ieru n k iem p rofesor Lidii M ościckiej bad ali p sy ch o lo g iczn ie sk a za n e. S ied em d ziesią t p ro cen t k o b ie t m a d efek ty u m y sło w e , albo

ta k c z y o w a k - sm u tn e św ięta . W w ię z ie n n y m ra d io w ęźle e le ­ ga n ck a b lo n d y n k a , z w y la k iero w a - n y m i p azn ok ciam i, n ien a g a n n y m m ak ijażem , w za g ra n iczn y ch ciu ­ ch a ch - zgadza się n a szczerą... u- czciw ą rozm ow ę. Z a b iła m . M a m p o c z u c ie w in y . M u s ia ła m p o n ie ś ć k a r ę . D w a n a ś c ie la t w ię z ie n ia . J e ­ ś li te n w y r o k je s t d la c z ło u ń e k a - to d o s ta ła m z a m a ło . A le j a k d la m a ­ tk i i ż o n y - to z a d u ż o . S k a z a n a ? N ie, to m i n ic n ie m ó w i. N o bo, n a co s k a z a n a ? P o z b a w io n a w o ln o ś c i - w s z y s tk o n a te n te m a t. A n i m i n u ­ sów , a n i p lu s ó w . P r z e r w a w ż y c io ­ r y s ie . P o w ie d z ia ła m sobie: id ę d o w ię z ie n ia , tu się z a m k n ę ła f u r t k a . T r z e b a się p r z y s to s o w a ć , n a w e t je ­ ś li w s p ó łw i ę ź n ia r k i s ą n iż s z e p o ­ z io m e m . N a w o ln o ś c i n a w e t b y m z n im i n ie r o z m a w ia ł a . M ó w iła m so­

bie - je ś li ch cesz coś o s ią g n ą ć , t u w ś r o d k u , to o s ią g n ie s z to w w ię z ie ­ n i u też. K ie d y ś się w y p r o s tu je s z , ty lk o m u s is z się w c z u ć w o d s ia d k ę k a r y . W ię k szo ś ć p o z b a w io n y c h n ie chce p o w r ó c ić d o w o ln o śc i, boi się 'L / o k u d o p r z o d u , n ic p o z a m a r ­

g in e s e m . D la ta k ic h w o ln o ś ć z n a ­ c z y d u ż o , a le o n a je s t d la n ic h tu , w K r z y w a ń c u . D la m n ie n a w e t w id e o w K r z y w a ń c u n ie b ę d zie w o ln o ­ śc ią . P ó łto r a r o k u p r a c o w a ła m n a d sobą, ż e b y w y e lim in o w a ć ż y c ie s p o z a k r a t. O d b ie r a ć lis ty n a z i m ­ no, n ie w z r u s z a ć się n a p r z e p u s t­

k a c h . T o c h y b a j e d n a k w y ja ł a w i a . B oję się, ż e j u ż n a w o ln o ś c i m o ż e m i się n ie u d a ć w r ó c ić d o sieb ie. C h cia ­ ł a b y m n a p o w r ó t k o c h a ć kogoś. T o n ie stra c h , a le w s t y d p o w o d u je w e ­ w n ę tr z n e z a m k n ię c ie . A te n głębo-

zn a czn ie ob n iżon ą in telig en cję.

K ied y ś b y ła tu szk o ła zaw od ow a, fryzjersk a i od zieżow a. W sierp n iu te g o rok u za m k n ięto ją z p ow od u braku ch ętn y ch . N a b lisk o se tk ę o sa d zo n y ch w za k ła d zie ty lk o d zie­

sią tk a b ierze u d zia ł w con ied zieln ej m szy . N ie d ziw i n ic. N a w e t n a p is na sło m ia n ce w o d d ziale sam orząd o­

w ym : N a s m u t k i n a jle p s z e s ą ro­

b ó tk i. K ob iety z teg o oddziału m ó­

w ią z dum ą,’ że n ie za m y k a się ich cel, że n ik t ich n ie piln u je. W cela c h - ja k w dom u, k tó reg o n iek tó re z ń ich n ig d y n ie m iały.

D orota K irczu k - w ię z ie n n y k a o ­ w ie c - ro zp oczyn ając przed sz e ś c io ­ m a la ty pracę, n ie bardzo w ied zia ła ja k w y k o rzy sta ć w p ra k ty ce k u l­

turę, tę w y so k ą . W ięźniarki m iały p rob lem y z p o d sta w o w y m i, k u ltu ­ raln ym i n a w y k a m i. To, że po w ie lu la ta ch o d siad k i s ię g n ę ły p o k sią żk i F leszarow ej-M u sk at, R o d ziew iczó ­ w n y c z y D u m a sa - o n iczy m n ie św ia d czy .W ięk szy m p rzeży ciem je s t w y jśc ie do la su na grzyb y, na jagod y. W tedy strażn icy są w c y w i­

lu i n ie m ają broni. „ D y n a stię ” oglądają w sz y stk ie , n a w e t w ie lo ­ k ro tn e m ord erczyn ie. P isu ją w ie r ­ sze. N ajczęściej o m ężczy zn a ch i m iło ści. T rudno d o trzeć do ic h in ­ te le k tu . P o zo sta je w ra żliw o ść. D la ­ teg o udają się w sp ó ln e A n d rzejk i i -

R y s . W ł a d y s ła w S ik o r a ki, n a jg łę b s z y str a c h ? T o n ie stra c h , ty lk o s u m ie n ie . C z y m a ją s u m ie n ie te, k tó r e z a m o r d o w a ły z p r e m e d y ­ ta c ją ? P o w i n n y b y ć w y iz o lo w a n e . Z u p e łn ie z o s ta w ić ic h n ie w o ln o , a le p r a c o w a ć n a d n i m i n ie m o ż n a .

P o w ię z ie n n y m d zied ziń cu prze- chadząją się d w ie k o b iety . W środ ­ ku d zieck o. Jed n a z w ięźn ia re k je s t m atką. D ru ga zabiła d zieck o sio st­

ry. N a w ie ż y c z k a c h w ię z ie n n y c h n ie m a stra żn ik ó w z autom atam i.

C zterd ziesto letn ia b lo n d y n k a z ra­

d io w ęzła p rzy g o to w u je ja k ą ś a u d y ­ cję. N a p o żeg n a n ie ca łu ję ją w ręk ę.

O prócz trzy d ziestu sześciu s k a ­ za n y ch za m ord erstw a, w K rzy- w a ń c u od siad u je k a rę d w ad zieścia sied em k o b iet za n ap ad y z rab u n ­ k iem . R eszta to złod ziejk i i w ła m y - w a czk i. K ilk a p ro sty tu tek . T ylk o d w ie k o b iety p ozb a w io n o w o ln o śc i za p rzestęp stw a g osp od arcze. B ar­

dzo d u żo w ię ź n ia r e k w ra ca tutaj w k ilk a ty g o d n i po w y jściu . Ź le się czują po drugiej stron ie. A lb o ź le z nim i czują się n ie w in n i lu d zie. N ie ­ k tó ry m k o b ieto m zd arzyło się w ra ­ cać p o k ilk a razy. T o b a r d z o p r z y ­ g n ę b ia - zw ierza się S tefa n W ieczo­

rk iew icz - Z a w s z e m a m n a d z ie ję , że o n e p o tr a fi ą b y ć n a p r a w d ę n ie w i n ­ ne. A ja p rzyp om in am sob ie co m ó ­ w ią o K rzy w a ń cu praw nicy: d o b r y t o r t z r o d z y n k a m i. M yślą o c z y w iś­

cie o p aragrafach 148,210,207,203...

(2)

G A Z E T A N O W A

N r 4 9 1 4 . 1

2 .1

iH

**•*

P r a w a m a r s z

N o c i l a t a G e n e r a ł a

E d w a r d J . M i n c e r

D zieci, u r o d z o n e w o w ą p a m ię t­

n ą , g r u d n io w ą noc, s k o ń c z y ły j u ż d z ie w ię ć la t.

„ S ta n w o je n n y s ta ł się f a k t e m - k o m e n to w a ł w „ G a zecie L u b u s ­ k ie j" r e d a k to r G r z y b - S ta n w o je n ­ n y s ta ł się k o n ie c zn o śc ią . J a k d łu g o je s z c z e m o ż n a b y ło to le ro w a ć b ez­

k a r n ie o b łą k a ń c z e d z ia ła n ia , z m ie ­ rz a ją c e d o o b a le n ia L u d o w e j R z e c z p o s p o lite j ?”

„ S ta n w o je n n y m u s i s łu ż y ć p r z y ­ w r ó c e n iu p r a w o r z ą d n o ś c i, s tw o ­ r z e n iu w a r u n k ó w d e m o k r a ty z a c ji ż y c i a i w y p r o w a d z e n iu k r a j u z głę- b kieg o k r y z y s u g o s p o d a r c z e g o ” - p o u c z a ła z ie lo n o g ó rs k ie s p o łe c ze ń ­ stw o W o je w ó d z k a K o m is ja W sp ó ł­

d z i a ła n i a P Z P R , Z S L i SD . W zim n e j, w ię z ie n n e j celi s łu c h a ­ liś m y G e n e ra ła : „P r a g n ie m y P o l­

s k i w ie lk ie j. J e d y n ą d r o g ą d o tego celu je s t so c ja liz m . S o c ja lis ty c z n e id e e s ta w a ć się b ę d ą b liż s z e w ię k ­ szo śc i n a r o d u , r ó w n ie ż z d r o w e m u n u r t o w i „ S o lid a r n o ś c i”, k tó r y w ła ­ s n y m i s iła m i i w e w ł a s n y m in te r e ­ sie o d s u n ie o d sie b ie p r o r o k ó w k o n ­ fr o n ta c j i i k o n tr r e w o lu c ji”.

J a k o o b łą k a ń c z y p r o r o c y ś m ie li­

ś m y się g o r z k o z ty c h słó w . A le n ik t z n a s n ie p r z y p u s z c z a ł , że ż y c ie z a d a im o tw a r c ie k ła m d o p ie r o p o

o ś m iu la ta c h . Że d o p ie r o p o d z ie ­ w ię c iu , ta k ż e w g r u d n iu , s z e f W R O N o p u śc i n a jw y ż s z e s ta n o w is ­ ko w p a ń s tw ie , o d c h o d z ą c w r e s z c ie z p o ls k ie g o ż y c i a p o lity c z n e g o . W d o d a tk u z c a łk ie m n ie z ły m s a m o ­ p o c zu c ie m , n a d a l p r z e k o n a n y o s łu s z n o ś c i ta m te j d e c y z ji.

W p r o w a d z e n ie s t a n u w o je n n e g o n a z w a n o w te d y w y b o r e m m n ie j­

szeg o z ła . G d y b y n a w e t z g o d z ić się z o w ą a b s u r d a ln ą te o rią , n ic n ie tłu m a c z y 'te g o w s z y s tk ie g o , co d z i a ­ ło się p o 13 g r u d n ia . D e m o k r a t y z a ­ cja i w y c h o d z e n ie z k r y z y s u o k a z a ­ ł y się fi k c ją . P r z e z b lisk o o sie m la t r z ą d z ą c a e k ip a n ie lic z y ła się z o p in ią w ię k s z o ś c i n a r o d u . D o o s ta ­ tk a , z u p o r e m g o d n y m le p s ze j s p r a ­ w y , b r o n iła d o g o r y w a ją c e g o s y s ­ tem u .

J e s te ś m y s p ó ź n ie n i o b lisk o osiem lat.

J a k w y g lą d a ł b y d z iś k r a j, g d y b y s a m o z w a ń c z y „ z b a w c y O jc z y z n y ” n ie u s iło w a li z a h a m o w a ć b ie g u h i­

s to rii? J a k w y g lą d a ł b y d z i ś k r a j, g d y b y n ie p ó ź n ie js z e p o p r a w k i do p o p r a w e k i n ie u d o ln e p r ó b y r e fo r ­ m o w a n ia n ie r e fo r m o w a ln e g o ? P e­

w n o ż y l ib y w ś r ó d n a s i ks. J e r z y , i g ó r n ic y z „ W u jk a ”, i C i z L u b i n a ...

P e w n o t a k w ie lu n ie b y ło b y z m ę ­

c z o n y c h p r z e d łu ż a j ą c y m się, p o ­ n a d m ia r ę lu d z k ie j w y tr z y m a ło ś c i, k r y z y s e m . S tr a t d o o d r o b ie n ia też b y ło b y m n ie j. M o że w y p r z e d z a ją c z n a c z n ie w n a r o d o w y m z r y w i e W ę­

g ry , C zech o sło w a cję, N R D , R u m u ­ n ię, B u łg a r ię , r a d z ie c k ie r e p u b lik i, p o tr a fi li b y ś m y z w r ó c ić n a sieb ie d łu ż e j u w a g ę Z a c h o d u ?

„ H isto ria o cen i n a s z e d z i a ł a n i a ” - o b w ie śc ił w te d y G e n e ra ł. J u ż o c e n i­

ł a i to w sp o só b je d n o z n a c z n y . A le o s ą d n a le ż y n ie ty lk o d o h is to rii.

W ięc tr z e b a p o w s tr z y m a ć się je s z ­ cze z g r u b ą k re c h ą . W s z y s tk ie o k o li­

c zn o ś c i - f a k t y i n a z w is k a , p o w in -

\ i y b y ć u ja w n io n e w b la s k u ju p i t e ­ ró w , n ie ty lk o w s p i s y w a n y c h p r z y c ie p ły m k o m in k u p a m ię tn ik a c h , p r z y n o s z ą c y c h ic h a u to r o m n ie z łe ta n tie m y .

N a o fic ja ln e u ja w n ie n ie p r a w d y o K a ty n i u , o z b r o d n ia c h o k re s u sta lin o w s k ie g o , p r z y s z ł o n a m c ze ­ k a ć k il k a d z i e s ią t la t. D z is ia j, w c a łk ie m o d m ie n n e j s y t u a c ji sp o łe ­ c zn o -p o lity c zn e j, ta k ż e w w y p e ł­

n i a n i u b ia ły c h p la m k o n ie c z n e je s t w ię k s z e p r z y ś p ie s z e n ie .

J e te ś m y to w i n n i ch o ćb y d z ie ­ ciom , u r o d z o n y m w o w ą p a m ię tn ą g r u d n io w ą noc, k ie d y w y p o w ie ­ d z i a n o w o jn ę p o ls k ie m u n a r o d o w i.

W i ę z i e n n e d z i e j e p i l o t a S k a l s k i e g o ( 5 )

W K L A T C E

J a n u s z A m p u ł a B o g d a n P a d u c h

To nie przypadek, że pod koniec lat r M ów i, ż e w k w ie tn iu 19o p r z e ż y ł n a jd łu ż sz y ty d z ie ń w sw u - im ż y ciu . A le te ż k o ń c z y ł w y ją t­

k o w ą je g o część: od w o je n n y c h z w y c ię s tw , s ła w y i o rd eró w , po

„ k ib lo w y ” p ro ces, w y r o k śm ierci, d o ż y w o c ie i c o d z ie n n e straran ia o to, ab y ta k ż e za k r a tk a m i n a M o­

k o to w ie , w e W ron k ach i w R a w i­

czu , n ie stra cić filozofii ż y c io w e j, b ez której n ie z w y c ię ż a łb y ty le razy pod n ieb em : p o lsk im , a n g ie l­

lesiątych został generałem...

sk im , a fr y k a ń sk im , w ło s k im czy n ie m ie c k im . B o ta m , w p o w ie tr z u , i tu za k ra ta m i, w a lc z y ł p r z e c ie ż n ie ty lk o o ż y c ie , a le ta k ż e o filo z o ­ fię ...

A le za k ra ta m i je d n a z o sta tn ic h b a ta lii z n ó w z a c z ę ła się od k ib la, k tó r y s łu ż y ł tu ta k ż e ja k o ... d z w o ­ n e k a la r m o w y . D y ż u r n y str a ż n ik ra p o rto w a ł w ięc: „ m e ld u ję słu ż b o ­ w o Ob. N a c z e ln ik o w i, ż e w c z a sie słu ż b y n o cn ej o g o d z. 22.15 w cz a ­

sie za jścia z w ię ź ­ n ie m A n to n im G., w ię z ie ń S ta n isła w S k a ls k i z c e li 413 II C z a c z ą ł b ić w k la p ę

• z całej s iły d o m a g a ­ ją c s ię w y ja śn ien ia :

d la c z e g o m o rd u je­

m y lu d zi. Z a c h o w a ­ n ie te g o ż w ię ź n ia p o d n o siło n a d u c h u w ię ź n ia A n to n ie g o G. ja k r ó w n ie ż ź le i d e m o r a l i z u j ą c o w p ły w a ło n a p o z o s­

ta ły c h w ię ź n ió w ” . D la te g o str a ż n ik p o ­ s tu lo w a ł „48 g o d z in c ie m n ic y d la S k a ls ­ k ie g o ” , a le n a p o tk a ł o p ó r - ta k ż e w y r a ż o ­ n y n a p iśm ie .

„ O b u d ziłem się

‘ n a s k u t e k bardzo g ło ś n e g o ję c z e n ia o- raz c is k a n ia ja k ic h ś p rz e d m io tó w . Z od ­ g ło s ó w są d z iłe m , że d zieje s ię to n a d e m n ą i ż e ja k iś w ię ­ zie ń c h c e so b ie w y ­ rząd zić k r z y w d ę (...) S ą d z ie łe m , że n ik t n ie s ły s z y co s ię tu d zieje i p o s ta n o w i­

łe m z a a la r m o w a ć p e łn ią c y c h słu ż b ę . K ilk a k r o to n ie u d e ­ rz y łe m k la p ą b y k o ­ g o ś w y w o ła ć i p o c h w ili k to ś z a p y ta ł p rzez drzw i: c o s ię tu d zieje? P o w ie ­ działem : p a n o w ie , zró b cie co ś, bo p r z e ­ c ie ż sp a ć n ie m o żn a , a g ło s zza d rzw i o d ­ p o w ied zia ł: dobra, dobra ju ż śp ijcie!

P o te m n ie p a d ło ju ż • a n i je d n o s ło w o z m ojej str o n y , a n i ze str o n y fu n k c jo n a ­ riu sza słu ż b y w ię ­ z ie n n e j. R ap ort n a m n ie - ja k o b y m co ś p o w ie d z ia ł o b iciu - je s t c a łk o w ic ie z m y ­ ś lo n y ” - r ip o s to w a ł S ta n is ła w S k a ls k i w p iś m ie d o n a c z e ln i­

k a. P r z e d s ta w ił zu-

S

e łn ie in n e , rea lia

5 ju ż za c z ą ł s ię 1956 rok , w ię c n a c z e ln ik p o sta n o w ił u-

sta lić ja k n a p r a w d ę b y ło . D y ż u r n y stra żn ik w k o ń c u w ię c p rzy zn a ł, że słó w S k a ls k ie g o n ie s ły s z a ł o s o ­ b iś c ie , a „ z a p o d a n e w rap orcie: „z ja k ic h p o w o d ó w m o rd u jecie lu ­ d z i” p is a łe m ze s łó w o d d z ia ło w e ­ g o ” - stw ie r d z ił. T e n je d n a k z a ­ p rzecza ł, b o s ły s z a ł ty lk o s u g e s tię S k a ls k ie g o a b y sp r a w d z ić „ c z y w c e li n a p ię tr z e k to ś s a m się n ie Fot. Bogdan Paduch

R y s . A . M le c zk o

m o r d u je ” . N a c z e ln ik o d n o to w a ł w ię c „ p e w n e n ie d o k ła d n o śc i co do w y p o w ie d z i o m o r d o w a n iu ” i za rzą d ził „ d o d a tk o w e r o z m o w y ” p o k tó r y c h m ajor S k a ls k i z c z y s ­ ty m s u m ie n ie m m ó g ł stw ierd zić:

„ sp ra w a z o sta ła c a łk r ,/ic ie w y ja ś­

n io n a i n ie m a m ż a d n y c h p r e te n ­ s ji” .

D la n ie g o b ardziej o so b iste z n a ­ c z e n ie m ia ły je d n a k c z y n n o śc i p o d jęte w N a c z e ln e j P r o k u ra tu rze W ojsk ow ej. A n i p rzez m o m e n t n ie c z u ł s ię w in n y , a c ią ż y ło na‘ n im o d iu m sz p ie g a (p od an a do p u b lic z ­ nej w ia d o m o śc i, n p . w k sią ż c e

„ P ro ces T u rn era - ja k p r a c u ją ob ­ c e w y w ia d y )” . J e g o p r o c e s b y ł z k o le i ta jn y , w ię c n ik t p o str o n n y n ie z n a ł „ r z e te ln o ś c i” u z a s a d n ie ­ n ia w y r o k u . A n a p is a n o ta m o S k a ls k im , że „ c z u jn o ś ć je g o p o ­ w in n a b y ć w y o str z o n a n a z a g a d ­ n ie n ia s z p ie g o s tw a ” , b o w ie m „ m i­

m o p ó ź n e g o p o w r o tu d o kraju, zo sta ł p rzez P a ń s tw o P o ls k ie p r z y ję ty i p o sta w io n y n a s ta n o w is ­ k u , k tó r e b y ło w y r a z e m zau fan ia do n ie g o ” . O n je d n a k „ za u fa n ie.to za w ió d ł i o k a za ł, ż e je s t w r o g ie m ustroju lu d o w eg o oraz z w o le n n i­

k iem w rogów P a ń stw a P o lsk ie g o .”

W tej sytu acji: je g o „ e w n tu a ln e za słu g i w o je n n e z o sta ły z d y s k o n ­ to w a n e p rzez im p e r ia listy c z n e o ś ­ r o d k i” i „ n ie m o g ą o z n a c z a ć ż a d ­ n e g o z ła g o d z e n ia k a ry , n a k tó rą z a słu ż y ł. S w y m p r z e stę p c z y m d z ia ła n ie m w y k a z a ł b o w ie m , że w a lc z y ł z N ie m c a m i n ie d la dobra k raju o jc z y s te g o , le c z d la dobra p a ń stw im p e r ia lis ty c z n y c h ” . Z a­

s łu ż y ł w ię c n a k a rę śm ie r c i za s z p ie g o s tw o ... „ n a w e t j e ś li n ie m a b e z p o śr e d n ic h d o w o d ó w b y b y ł w e r b o w a n y ja k o a g e n t ”

N a p r z e d w io śn iu 1956 r. ta k a

„ sp r a w ie d liw o ś ć ” je d n a k p ę k ła ju ż ja k b a ń k a m y d la n a , w ię c N a ­ c z e ln a P ro k u ra tu ra w o jsk o w a p o d jęła sta ra n ia o ... z m ia n ę k w a li­

fik acji p ra w n ej c z y n ó w , za k tó r e S k a ls k i z o sta ł s k a z a n y w 1950 r.

Z a m ia st art. 7 M a łeg o K o d ek su - K a rn eg o („K to dzia ła ją c n a sz k o d ę P a ń s tw a P o lsk ie g o , g ro m a d zi lub p rze k a z u je w ia d o m o śc i, d o k u ­ m e n ty lu b in n e p r z e d m io ty sta n o ­ w ią c e ta je m n ic ę p a ń stw o w ą ...), p r z y w o ła n o w ię c art. 4 u st. 2 D e k ­ retu z 29.X .1949 r. („K to n ie b ęd ą c do te g o u p r a w n io n y zb iera, p r z e ­ c h o w u je , p r z e k a z u je , u ja w n ia lu b o g ła sza w ia d o m o ś c i, d o k u m e n ty lu b p r z e d m io ty sta n o w ią c e ta je m ­ n ic ę p a ń s tw o w ą ...). R ó ż n ic a b y ła d e lik a tn a , le c z is to tn a , b o n a p o d ­ sta w ie D e k r e tu n a d a l m o żn a b y ło u z n a w a ć w in ę , a je d n o c z e ś n ie (w d u c h u ó w c z e sn e j o d n o w y ) tr o c h ę z m n ie jsz y ć k a rę. Z g ro m a d zen ie S ę d z ió w N a jw y ż s z e g o S ą d u W ojs­

k o w e g o p o stą p iło je d n a k in aczej.

„W try b ie n a d zo ru s ą d o w e g o ” u- c h y liło b o w ie m w y r o k W o jsk o w e ­

g o S ą d u R e jo n o w e g o w W a rsza w ie z 1950 r. (k ara śm ierci) oraz p o ­ sta n o w ie n ie N SW z 1951 r. (d o ż y ­ w o c ie d e c y d u ją c „ u m o r z y ć p o s t ę ­ p o w a n ie k a r n o -s ą d o w e w tej sp ra ­ w ie ” i n a k a z u ją c „ b e z z w ło c z n e z w o ln ie n ie z w ię z ie n ia S k a ls k ie g o S ta n is ła w a ” .

T o w ła ś n ie p o tej d e c y z ji ro z­

p o c z ą ł s ię n a jd łu ż sz y ty d z ie ń w ż y c iu w y b itn e g o p ilo ta . D w a d n i po jej p o d jęciu o d d z ia ło w y b o ­ w ie m p o c ią g n ą ł m ajora za r ę k ę i n a u c h o p o w ied zia ł: - p a n i e S k a ls k i, p a n ju ż w y c h o d z i, a le to ta jem n ica , w ię c n ie c h p a n riikom u n ie m ó w i ...

Już, sło w o : p a n w y p o w ia d a n e p rzez str a ż n ik a do w ię ź n ia b rzm ia ło w y ją tk o w o , a j e ś li z w a ­ żyć jeszcze perspektyw ę w o ln o ś c i...

- S ie d z ia łe m w te d y w je d n e j c e li z o ficerem A K m ie sz k a ją c y m w K ie lc a c h i a d w o k a te m z Ł odzi.

O c z y w iś c ie , n a ty c h m ia st im p o ­ w ie d z ia łe m , a le o n i ... p o sm u tn ie li, b o z o sta w a li. Z a p e w n iłe m , że s k o ­ ro ja w y c h o d z ę , to o n i n a p e w n o te ż w y jd ą . I rzeczy w iśce:' m n ie z w o ln io n o w k w ie tn iu , a te g o a d ­ w o k a ta w m aju.

W iosną 1956 r. m ajor S ta n is ła w S k a ls k i p o raz k o le jn y ro zp o czą ł u rzą d za n ie s w e g o ży c ia . „O d razu w r ó c iłe m do W arszaw y. M ie sz k a ­ n ia n a ul. F iltro w e j ju ż n ie m ia łem , w ię c z a tr z y m a łe m się u zn a jo ­ m y ch . Z a ła tw iłe m d o w ó d o so b isty i z a m e ld o w a n ie , a u M ru g a lsk ieg o - szefa g a b in e tu p rem iera C yran ­ k ie w ic z a - p o d ją łe m sta ra n ia o j a ­ k iś w ła s n y Kąt. D o s ta łe m to m ie s z ­ k a n k o , w k tó r y m ro z m a w ia m y . B y ło je d n a k g o to w e d o p iero w e w r z e śn iu , a w te d y p o d e jm o w a łe m k o le jn ą b ard zo w a ż n ą d e c y z ję . A - k u ra t w M O N -ie d o k o n y w a ły się zm ia n y , w ię c p łk . F r o n k ie w ic z z a ­ p ro sił m n ie ta m i p o w ied zia ł: - S ły s z a łe m , ż e c h c e p a n w r ó c ić do w o jsk a ? O d p o w ie d z ia łe m , ż e w c a ­ le m i n a ty m n ie z a le ż y i k ie d y s ły s z ę w a r k o t sa m o lo tu , to ... od- ra ca m g ło w ę . J e d n a k w p a ź d z ie r ­ n ik u , je s z c z e p rzed w y s tą p ie n ie m G o m u łk i n a P la c u D efila d , w p a d ł d o m n ie k o le g a i p o k a z a ł „ T ry b u ­ n ę L u d u ” z listą o fic e r ó w , k tó rzy w r ó c ili d o cz y n n e j słu ż b y . T ego s a m e g o d n ia o d b y łe m r o z m o w ę ze S p y c h a ls k im , k tó r y ju ż w y s tę p o ­ w a ł ja k o m in iste r o b ro n y n a ro d o ­ w ej, je d n a k je s z c z e p o c y w iln e m u . P o w ie d z ia ł: - M u si p a n n a m p o m ó c i w ró cić do słu ż b y . J a te ż m ó g łb y m rob ić co ś in n e g o . J e s t e m p r z e c ie ż a r c h ite k te m , a le ... m n ie k a za ła p artia, a p a n a w z y w a O jczy zn a . I z g o d z iłe m się.

R o z p o c z ą ł k o le jn y e ta p lo t n ic z e ­ g o ży c ie . P o a e r o k lu b ie n a W oły­

n iu , d ę b liń sk ie j S z k o le O rląt, w o ­ je n n y c h z w y c ię s t w a c h o raz ...

d w ó c h w y r o k a c h i o śm iu la ta c h

w ię z ie n ia - z n ó w sta r to w a ł i lą d o ­ w a ł, u c z y ł in n y c h o ficeró w , a n a li­

z o w a ł m a p y sz ta b o w e . Z o sta ł p u ł­

k o w n ik ie m , a p o d w u n a s tu la ta c h c z y n n e j, p o w ię z ie n n e j słu ż b y w lo tn ic tw ie w o js k o w y m - s e k r e t a ­ rzem g e n e r a ln y m A ero k lu b u PRL.

Od 1972 r. fo rm a ln ie je s t w s t a ­ n ie sp o c z y n k u , a le ... n ie m a n a tu ­ r y e m e r y ta . T o n ie p r z y p a d e k , ż e p od k o n ie c la t o s ie m d z ie s ią ty c h z o sta ł g e n e r a łe m , b o w śr ó d o fic e ­ ró w - lo tn ik ó w s t a le j e s t o b e c n y i a k ty w n y . N ie ty lk o ja k o p ilo t - le g e n d a . J e ź d z i, r o zm a w ia , z a ła t­

w ia , p is z e ...

F otografia z c z ło n k a m i a n g ie ls ­ k iej ro d zin y k r ó le w sk ie j: d o k u ­ m e n t y p o d p isa n e p r z e z S ik o r s k ie ­ g o cz y S o sn k o w sk ie g o ; ś w ia d e c t­

w a o so b istej z n a jo m o śc i z P o to c ­ k im - in s tr u k to r e m a str o n a u tó w w N A S A , z g e n e r a łe m K u ty n ą - fa­

c h o w c e m od a m e r y k a ń s k ic h w o ­ j e n g w ie z d n y c h ; te g o r o c z n a r o z ­ m o w a z g e n e r a łe m J a r u z e ls k im p rzed k a m e r a m i T V P , c z y sp o t­

k a n ie z g e n e r a łe m M o cza rem k ie ­ d y w a ż y ło się h is to r y c z n e ro z­

str z y g n ię c ie ... to ty lk o n ie k tó r e p r z e ja w y je g o a k ty w n o śc i.

W spom ina: - A k u ra t w y b ie r a ­ łe m s ię d o B ie lsk a , k ie d y z a te le fo ­ n o w a ł W ład ek S iła -N o w ic k i. P r o ­ s ił a b y m z o sta ł, bo m a w a ż n ą sp r a ­ w ę . P r z e z te le fo n n ie c h c ia ł p o w ie ­ d z ie ć ja k ą , a le zaraz p rz y je c h a ł i n a m a w ia ł m n ie do ... r o z m o w y w ła ś n ie z M o cza rem , k tó r e g o z n a ­ łe m z e Z B O W iD -u. O n b y ł w te d y p r e z e s e m N IK -u i lic z y ł s ię w w a r ­ s z a w sk im ś w ia tk u , a a k u ra t w r z a ­ ło, bo sę d z ia K o ś c ie ln ia k „ sk o r y ­ g o w a ł” s ta tu t „ S o lid a r n o śc i” . S i­

ła -N o w ic k i n a le ż a ł d o n a jb liż sz y c h d o ra d có w W a łęsy i a p e lo w a ł do m n ie: - M u sisz s ię sp o tk a ć z M o­

cza rem , p o r o z m a w ia ć i p r z e k o ­ nać. N ie c h za rejestru ją , n ie c h zro ­ b ią c o ś ro z są d n e g o , b o b ę d z ie n ie ­ d o b rze, p o le je s ię k r e w ... O d ło ż y ­ łe m w ię c w y ja z d d o B ie lsk a , a M oczar p rzy ją ł m n ie i p o r o z m a ­ w ia liś m y ...

N ie p r z e c e n ia s w o ic h z a słu g w Żadnej sp r a w ie . W sk azu je ró żn e o k o lic z n o śc i. N ie lu b i b o h a te r s k o - c ie r p ię tn ic z e j to n a cji, a le te ż n ie k o k ie tu je u d a w a n ą sk ro m n o ścią . K ilk a ra zy p o w ta r z a a n g ie lsk ie : forgotten ! W reszcie w y ja śn ia : - J e ­ ś li co ś p r z e g r a liśm y , to - ja k m ó ­ w ią A n g lic y - fo rg o tten ! Z apom nij, od rzu ć i n ie w racaj, b o r o z p a m ię ­ ty w a n ie p o ra żk i m o ż e o zn a cza ć ty lk o ... k lę s k ę . N a w o jn ie , w s t o ­ su n k a c h m ię d z y lu d z k ic h , n a w e t w m iło śc i. C zyli: fo r g e tte n - to ta k a je g o filo zo fia ż y c io w a ...

I p er saldo: w y g r y w a ł, c h o c ia ż w p o w ie tr z u c z u ł b ó l p ło n ą c y c h rąk, w „ k ib lo w y m ” p r o c e sie o tr z y m a ł w y r o k śm ie r c i, a - b ę d ą c a b so l­

w e n te m S z k o ły O rlą t - w ie le la t sp ę d z ił w ... w ię z ie n n e j k la tc e .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mycie porów jest niezwykle kłopotliwe, zawsze gdzie się zamelinuje trochę piasku, trzeba więc myciu poświęcić trochę czasu i uwagi. Gdy śmietana jest niezbyt

wyższego Sowietu. Zaraz potem rozpoczęła się masowa wywózka na Syberię „elementów niepewnych i wrogich ustrojowi”. Nie przerwał jej nawet wybuch wojny

w strzym ały się z przekazaniem ko lejnej raty kredytu obaw iając się pow rotu inflacji w Polsce.. SZEFEM OPOZYCJI w Sejm ie został Bronisław G

nie Tadżyków, i od portu Priwidienija na ojcowiźnie Eskimosów po nasz Brześć, była zawsze - jak zawsze był samogon, kartoszka i salo? Ludzie rozglądają się

Bo oto, kiedy zgubiłem się tak nieodwołalnie, że wydawało mi się, że znalazłem się już w samym środku kosmicznego zabłądzenia, przed świtem, kiedy to się stało,

W klasycznym pojęciu sportu, gdzie preferuje się ruch ciała ludzkiego, rzeczywiście brydż nie jest dyscypliną do tego przystającą.. Ale w sporcie przecież nie tylko ruch

Taki dziennik może dostać się w ręce wroga.. Wróg, być może, próbuje zebrać wszystkie informacje o towarzyszu

Mam trzy życzenia: abym w nowym roku znalazł pracę; żeby polepszyło się finansowo, bo teraz trudno jest żyć; oraz bym od­. zyskał uprawnienia sędziowskie do