Anna Nasiłowska
Herezje
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122),
129-136
Herezje
Mój p rzypadek jest trochę skom plikow any, bo zawsze b yłam podzielona m ię dzy trzy dom eny pisarskie: lite ra tu rę sam ą, upraw ian ie krytyki literackiej i dys k u rs akadem icki. Reguły, k tóre obow iązują w każdej z tych dom en, są odm ienne i w ydają się nie do pogodzenia z podstaw ow ym i praw am i, dotyczącym i dwóch p o zostałych. To co w jednym p rzy p a d k u - w ydaje się h orrorem , w d ru g im - należy do pow szechnie akceptow anej codzienności. P rzykładów m ożna by tu przedstaw ić m nóstw o, chodzi o podejście do w artościow ania czy do języka. O ile w krytyce obow iązuje język literac k i, czyli typ polszczyzny ogólnej, typowej dla w ykształco nej części społeczeństw a, to w dyskursie akad em ick im użyty pow inien zostać ze staw term in o lo g ii zgodny z jakąś szkołą czy założeniam i m etodologicznym i; lite ra tu ra zaś nie znosi obu tych języków, nastaw ionych na w yrażanie abstrakcyjno- -in te lek tu a ln y c h idei. W yciąganie ostatecznych w niosków i filozofow anie jest dla niej zabójcze, gdyż żywi się kon k retem , o b razam i i opow ieścią, w której więcej waży jeden m alow niczy szczegół niż słuszna naw et ocena. W tym trójkącie spę dzam czas w śród sprzeczności, ale tylko czasam i dociera do m nie, jak kom iczna jest to sytuacja.
W krytyce literack iej, tej przeznaczonej dla w ysokonakładow ych p ism i ad re sowanej do „zw ykłych” czytelników, nie zw iązanych z kręgiem profesjonalistów , term inologię teoretycznoliteracką stosujem y z u m ia rem i wyłącznie wtedy, gdy jest to uzasadnione jakim iś szczególnym i w zględam i, jak niem ożność znalezienia p ro st szych odpow iedników jakiegoś pojęcia w polszczyźnie ogólnej, literack iej. C zasa m i rzecz jest w arta zachodu, czasam i nie. R óżnicam i m iędzy m yśleniem p rzy p i san iu utw oru literackiego a dwom a pozostałym i d o m en am i na razie nie będę się zajm ow ać, spraw a odm iennych reguł literaturoznaw stw a i krytyki jest w ystarczają co skom plikow ana i n ie ogranicza się do u n ik a n ia bąd ź stosow ania m etajęzyka.
12
13
0
W yznania
C elem krytyki literackiej zawsze było w prow adzanie tekstów literackich w obieg szerszej dyskusji. K rytyk najczęściej spotyka tek st niejako „dziew iczy”, nie jest m oże pierw szym jego czytelnikiem , bo książka m usiała p rze d tem przejść przez ręce wydawcy, red ak to ra i być m oże k ilk u zaufanych osób, którym au to r ją pow ie rzył, ale dopiero zad an iem krytyka jest ukształtow anie o p in ii o książce, jej ocena, p róba określenia znaczeń i w pisania w jakąś szerszą p an o ram ę różnych głosów - artystycznych lub nie, dotyczących jakiegoś tem atu . K rytyk zatem będzie chętnie używał ak tu alizacji, czasem sięgnie po subiektyw ny p u n k t w idzenia, odwołując się do w łasnych przeżyć lekturow ych, czasem po racje in te le k tu aln e, w yeksponuje szczególnie atra k cy jn e asp ek ty dzieła, a jeśli a u to r m a znaczącą bio g rafię, nie om ieszka i do niej naw iązać.
N ie trzeba tłum aczyć czytelnikom naszego pism a, że w iększość tych zabiegów z perspektyw y naukow ej (czy, un ik ając p ro b lem u klasyfikacji hum an isty k i: ak a dem ickiej) to katalog rażących błędów m etodologicznych. To, co w łaściwie się robi - zależy od założeń szczegółowych, ale to, czego robić nie wolno, jest m niej więcej w spólne. A ktualizacja, biografizm , subiektyw izacja, ocena - należą do chwytów niedozw olonych, pierw szym zabiegiem jest n ato m iast odw ołanie się do sta n u b a dań, co oczywiście jest m ożliw e w yłącznie w w ypadku, gdy o utw orze coś już n a p i sano. Tak to p rzynajm niej z grubsza wygląda, m niej więcej od czasów zerw ania z m odelem literaturoznaw stw a pozytyw istycznego, a więc od bardzo daw na, choć w o statn ich czasach spraw y się trochę pogm atwały. I gm atw ają się dalej, choć osob ność te re n u literaturoznaw stw a i krytyki literackiej jest ta k ostro o dróżniana ty l ko przez n iek tó re języki. Po fra n cu sk u prace naukow e także należą do obszaru określanego jako critique littéraire, n ato m iast sta tu s czegoś, co m ogłoby być kalką językową „teo rii lite ra tu ry ” jest w ogóle niepewny, aby nie narazić się na n ie p o ro zu m ien ie raczej trzeba by pow iedzieć o filozofii lite ra tu ry czy języka artystyczne go albo estetyce. Podobnie po angielsku - literary criticism to p isan ie o literatu rz e, n iezależnie od m etod i założonego adresata, profesjonalnego b ąd ź nie. Tylko po n iem ieck u Literarurwissenschaft jest czymś in n y m niż Literaturkritik. M y przyw y kliśm y do przyznaw ania d ziedzinie naukow ego (czy akadem ickiego) p isania o li te ra tu rz e autonom ii, a w jej ram a ch - kanonicznej ergocentryczności, czyli zasady p oddaw ania te k stu ściśle określonym procedurom .
W ydaje się, że z b ra k u b a rie r i pewnej płynności całej d ziedziny m ożna raczej czerpać korzyści, w czym utw ierdza m nie podejście anglosaskie. B ardzo p rak ty cz ne, dalekie od skrajności, pragm atyczne wręcz. Toteż śpię spokojnie, choć od daw na w iem , że większość tego, co n ap isałam , z p u n k tu w idzenia literaturoznaw czej ortodoksji należałoby uznać za karygodne. N ie dość, że oscyluję m iędzy krytyką a p rak ty k ą akadem icką, to jeszcze przyszło m i zajm ow ać się h isto rią lite ra tu ry w czasach, gdy jej m etodologiczne podstaw y stały się tak w ątpliw e, że w zasadzie n ależałoby od raz u wywiesić b ia łą flagę. To z jednej strony, a z drugiej - skoro p am ięć społeczna po 1989 ro k u doznała w ielu wstrząsów, należało zadbać raczej o płynność i pogłębianie św iadom ości historycznej, po d o k o n an iu przew artościo w ań, a więc zadanie było p iln e i istotne. Przeciw i za. Była też trzecia okoliczność:
to nie ja w ybierałam tem aty, ale staw iano p rzede m n ą zadania. M ożna było pow ie dzieć stanowczo: nie. Ale ja lu b ię zadania tru d n e , i to, co w ydaje się z początku niem ożliw e, zawsze prow okuje m n ie do podjęcia w ysiłku. A jak już się zacznie... Pewnie n ig d y n ie w padłoby m i do głowy p isan ie syntez h istorycznoliterackich. I sam a nie w padłabym n igdy na pom ysł p isan ia biografii - jeszcze b ardziej skan dalicznych z pow odu założeń antybiografistycznych obow iązujących w praktyce akadem ickiej - gdyby n ie kuszące in te le k tu a ln ą przygodą i początkow ym i tr u d nościam i propozycje w ydawnicze. Pewnego dnia o trzym ałam list, a w ślad za tym - um owę w ydaw niczą. I ta k stałam się, nie b ardzo w iadom o kiedy, au to rk ą dwóch syntez (Trzydziestolecie 1914-1944 i Literatura okresu przejściowego 1975-1996) i dwóch książek biograficznych - Jean-Paul Sartre i Simone de Beauvoir oraz Lilka. Opowieść
0 M arii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej1. Przy czym nie sądzę, aby zew nętrzne im p u l
sy, docierające do autora, czy naw et presja były czym ś deprecjonującym podjęte zadanie, w p isa n iu lite ra tu ry im p u lsy w ew nętrzne na pew no przew ażają, ale w in nych dom enach trzeba je traktow ać z całą powagą, gdyż są one zn ak iem oczekiwa nia na książkę. I jest to sytuacja, która pozw ala wyjść poza k rąg dotow anych, n i skonakładow ych pozycji, któ re czytane są w yłącznie w k ręgu specjalistów.
Ryzyko in te le k tu a ln e , w ynikające z n iew ierności wobec te o rii w ydawało się m niej ważne niż pokusa spraw dzenia się. Teorie zawsze m ożna dyskutow ać, w re g ułach i zakazach n ie m a nic bezw zględnego. Byłam też jakoś przygotow yw ana do swojej roli. Mój nauczyciel, R yszard P rzybylski, w epoce d o k to ratu poświęconego problem ow i poezji opisowej u Stanisław a Trem beckiego, od raz u założył, że m am zostać h isto ry k iem literatury. Jeszcze w la tac h osiem dziesiątych wydawało się to dość n a tu ra ln ą drogą rozw oju. W cześniejsze stu d ia n a d daw ną epoką uznał za konieczne dla przygotow ania m nie do zajm ow ania się w spółczesnością. Przybyl ski m oże n ie nauczył m n ie wiele, bo po pierw sze trafił na m a teria ł oporny a po drugie wcale nie chciał ukształtow ać kogoś na w łasny obraz i podobieństw o, ale w poił przek o n an ie, że dziedzina, k tórą się zajm u jem y m a wielowiekowe tradycje 1 to one są w ażniejsze n iż ten d en cje i p rąd y teoretyczne, któ re często się zm ieniają. K lasyczna opowieść w edług Przybylskiego w yglądałaby tak: K orzenie naszego za w odu tkw ią w A leksandrii, kiedy to, u schyłku klasycznej starożytności, uczeni zw iązani z B iblioteką A leksandryjską stw orzyli n au k ę zw aną filologią. Polega ona
1 O d n oszę się tu d o książek: A. N a siło w sk a Trzydziestolecie 1914-1944, P W N , W arszawa 1995 i w yd an ia n astęp n e, A. N a siło w sk a L itera tu ra okresu przejściowego
1975-1996, P W N , W arszawa 1996 (obie pozycje w serii: M ala h istoria literatu ry
p o lsk iej), A. N a siło w sk a Jean-P aul Sartre i Sim one de B ea u vo ir, W ydaw nictw o L iterack ie, seria: Pary, K raków 1996, A. N a siło w sk a L ilka . Opowieść o M a rii
P aw likow skiej-Jasnorzew skiej, u k oń czon a w sty czn iu 2010, o czek u je na w y d a n ie -
A lgo, Toruń. N ie rozw ijam tu spraw y sy n tez h isto ry czn o litera ck ich , gd yż już je kilk akrotn ie poddaw ałam autokrytycznej refleksji, por. A. N a siło w sk a Teoria przeciw
historii? Problem y syntezy, w: D yskursy krytyczne u progu X X I w ieku. M ięd zy rynkiem a uniw ersytetem , red. D . K ozicka T. C ieśla k -S o k o ło w sk i, U n iv ersita s, K raków 2007,
13
2
W yznania
na kom entow aniu i czytaniu tek stu , przy czym pierw szym zad an iem było tu zre k onstruow anie p ostaci wzorowej, k anonicznej, przez porów nyw anie zachow anych kopii. D ojście do w m iarę doskonałej w ersji dzieła nie jest m ożliwe bez jego rozu m ie n ia , co u łatw ia o d n ie sie n ie wobec epo k i pow stan ia te k s tu i zg ro m ad zen ia w iadom ości o życiu autora. N ie z pow odu genetyzm u, p rze d któ ry m n ie u sta n n ie ostrzegają zw olennicy ergocentryzm u, ale dla uw iarygodnienia w ielu decyzji do tyczących tekstu. Tam , gdzie rozstrzygnięcie jest niepew ne, w iadom ość o w ykształ cen iu autora, jego p o chodzeniu i w zw iązku z tym dialekcie, jakim się posługiw ał, m oże pozwolić na oczyszczenie te k stu z późniejszych n aleciałości i w yjaśnienie n iezrozum iałych fragm entów . O dw ołanie się do źródeł i podstaw jest zawsze p o m ocne w sytuacji, gdy bieżąca dyskusja teo retycznoliteracka albo nie daje odpo w iedzi na pytan ia, jakie się nasuw ają, albo w ręcz skłania do p o d d an ia się w alko w erem , gdyż w tej chw ili pola bio g rafizm u i h isto ry z m u uważa się za jałowy ugór. Ale w tym m iejscu pojaw iają się też w ątpliw ości krytyka, którym przecież jestem . K rytyk gotów jest zawsze zostać sam ozw ańczym adw okatem czytającej p u b lic zn o ści, a ta p o trze b u je h isto rii lite ra tu ry i bard zo lu b i czytać biografie. I choćby nie w iem jak się starać, naukow y k o m e n tarz do te k stu będzie książką dla specjali stów, a biografia - m oże wyjść poza te n ogródek.
D laczego b iografia jest ta k b ardzo podejrzana? I - nienaukow a czy w ręcz anty- naukow a? N ie bez zd u m ien ia odśw ieżyłam le k tu rę arty k u łu M a rii Ż m igrodzkiej - o m iejscu biografii w m onografii h isto ry czn o literack iej2, p ragnąc wrócić do pew nej źródłow ej dyskusji, w iążącej się z przełom em antybiograficznym w nauce o li te ra tu rze . D yskusji jed n ak raczej nie było, po p ro stu „now e” zwyciężyło z pow odu w iększej atrakcyjności in te le k tu aln ej. Z jednej strony Ja n Józef L ipski p isał o tym , że personalizacja jest głęboko zakodow ana w k u ltu rz e jako sposób przysw ajania sobie wiedzy, być m oże naw et stanow i jeden elem entów cywilizacji Z ach o d u 3, opar tej na jednostce, z drugiej - nowe, form alistyczne i późniejsze m etody odniosły sukces, bo były nowe, czyli now ocześniejsze. M ukarow skÿ i W inogradow , na k tó rych pow ołuje się Ż m igrodzka, u zn ali p rzy p isan ie w ypow iedzi do jednego p o d m io tu badaw czego za zbyt w ątłą podstaw ę spójności, k u si perspektyw a „h isto rii lite ra tu ry bez nazw isk”, czyli b ardziej obiektyw nej, naw et Ju n g iz m traktow any jest jako arg u m en t zn iesienia autorskiego ro zu m ien ia dzieła, w któ ry m p ierw szeń stwo m a jaźń zbiorowa. K ardynalny arg u m en t pow raca w w ielu m iejscach, ale n ie jako m im ochodem : trzeba ostatecznie zwalczyć pokusę genetyzm u.
D ziw ny to argum ent. Zw alczenie pokusy genetyzm u - jak się w ydaje na pierw szy rz u t oka i z p u n k tu w idzenia zdrow ego rozsądku - sprow adza się do rozróż n ia n ia przyczyn od okoliczności pow stania dzieła. Z p u n k tu w idzenia filologa
oko-м . Ż m igrod zk a Osobowość i życie p isa rza w monografii historycznoliterackiej, w:
Problem y metodologiczne współczesnego litera tu ro zn a w stw a , red. H. M ark iew icz,
J. S ła w iń sk i, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1976, s. 80-99.
J.J. L ip sk i B iografia a interpretacja, w: Z problem ów literatury polskiej X X w ieku , t. I: M ło d a Polska, W arszawa 1965, s. 205.
2
liczności m ogą być b ardzo p rzy d atn e w in te rp re tac ji, przy czym trzeba pam iętać także o za cieran iu w lite ra tu rz e granic m iędzy d o k u m en tem a dziełem artystycz nym , pisarstw ie autogiograficznym i dzien n ik ach , przy których ocena ich w iary godności jako źródła i stopnia au tom itologizacji czy zabiegów kreacyjnych jest niew ątpliw ym zag ad n ien iem badaw czym . F ran cu sk a krytyka literack a w ypraco wała dla ta k ich przypadków te rm in „auto fik cja” .
W w ielu w ypadkach nie do pogardzenia jest też teza, że okoliczności biograficz ne w żaden sposób nie przyczyniły się do pow stania utworu. Jeśli na przykład w tw ór czości poety pojawia się obraz rozszalałego m orza, tym czasem wiemy, że poeta był zaw ziętym szczurem lądowym , nie tylko jego noga nie postała na okręcie, ale nawet nigdy nie spędził w akacji n ad m orzem - jest to okoliczność nie do pogardzenia przy in terp retacji utworu. Skłonić może ona ku sym bolicznem u czy nawet psychoanali tycznem u rozu m ien iu tego elem entu, żywioł wody jest bow iem związany z nieśw ia dom ością i m ożem y m ieć do czynienia z obrazem atak u groźnych elem entów n ie świadomości. Ale to najpierw trzeba udowodnić! I nie da się tego zrobić nie o peru jąc faktam i i źródłam i. N iedaw no ogłosiłam tekst krytyczny Powrót biografii4, ale sprawa jest tak zasadnicza, że trzeba by się n ią zająć nieco szerzej.
Pokusa genetyzm u traktow ana jest niem al jak pokusa seksualna w idziana przez restrykcyjnych i pruderyjnych rodziców n astoletnich p anien, skoro się pojawi na horyzoncie, pow oduje m oralny upadek, ostateczną degradację i wszystko jest już z naukow ego p u n k tu w idzenia stracone. Gdy zastanaw iam się głębiej n ad ostrzeże niam i, które w ydają się przesadne, w idzę w n ich zawoalowaną form ę obrony przed genetyzm em m arksistow skim sprow adzającym się do ustalania klasowej genezy oraz rozstrzygania o w steczności lub postępowości. Głoszenie autonom ii, obrona pozycji ergocentrycznych były m etodą obrony. Sprawy te daw no są zam knięte, ale pewnego typu urazy pozostały. Ten sam przełom antybiograficzny, który u nas zw iązany był z form alizm em i strukturalizm em , w hum anistyce anglosaskiej m ożna obserwować w m om encie, gdy New C riticism w prowadza close reading - czyli m etody czytania bez w ychodzenia w rzeczywistość pozatekstową. N igdy jednak nie zaham owało to rozw oju anglosaskiej biografistyki, traktow anej jako bardzo atrakcyjna, niezwykle ważna i osobna dziedzina. Ba, A m erykanie otrzym ują na tego typu badania granty i doszło do sytuacji, gdy w ielu pisarzy francuskich m a doskonałe biografie am ery kańskie, które m uszą być tłum aczone. Istnieją - we F rancji i w S tanach Zjednoczo nych5 - specjalne nagrody w yłącznie dla autorów biografii, a pozycja rynkowa tego g atu n k u jest bardzo silna. Pisanie biografii jest też p rzedm iotem w ykładanym na uniw ersytetach, raczej zresztą praktycznie, w form ie warsztatów, niż teoretycznie. W ydano zresztą u nas, dość archaiczną, ale uroczą książkę J.L. Clifforda. Z niew ia dom ych powodów oryginalny angielski ty tu ł From Puzzels to Portraits oddano jako
Od kamyków do mozaiki, gdy tym czasem chodzi po rtret lub opowieść. Jej autor naj
4 A. N a siło w sk a P ow rót biografii, w w w .d w u tygod n ik .com , nr 16/2009. 5 W e Francji: P rix d u recit b io g ra p h iq u e i Prix d e la b iograp h ie de la ville
d ’H ossegor.
13
13
4
W yznania
pierw zaprezentow ał opowieść o w łasnych przygodach podczas pracy, potem pytał w ybitnych biografów angielskich i am erykańskich o ich podstaw y teoretyczne. Wy n ik i tej ankiety były zdum iew ające: „Jedynym w nioskiem , jaki w yciągnąłem z tej serii rozm ów było to, że najlepsi biografow ie uważają się za twórców. N ie uznają żadnych ogólnych zasad i lekceważą teorie krytyczne. Jak pow iedział później jeden z m oich przyjaciół, biografistyka jest zapew ne jedną z głównych dyscyplin, która nie została zdem oralizow ana przez krytykę”6.
Słowo „krytyka” nie odnosi się w tym w ypadku do krytyki literackiej w p o l skim sensie tego słowa, chodzi o teorię. K siążki biograficzne są traktow ane bardzo serio na przy k ład przez „Times L ite ra ry S u p lem e n t” czy „New York Review of Books”, są om aw iane, co pozostaje w zgodzie z ich wysoką pozycją na rynku. N a j w iększym i zarazem typowym kom plem entem pozostaje określenie, że książkę czyta się jak powieść.
Istn ie ją autorzy specjalizujący się w tym g atu n k u , ale upraw ia go także w ielu p isarzy czy dziennikarzy. Z darzyła m i się okazja, by uczestniczyć w w arsztatach p isa n ia b io g rafii prow adzonych przez am erykańskiego biografistę Erica L ax a7. N ie m ogło to w płynąć na mój w arsztat, gdyż pierw sza z m oich biografii była już w tedy w ydana, a p isan ie drugiej - m ocno zaaw ansow ane. W ydaje m i się jednak, że uśw iadom iłam sobie w tedy kolejne źródło nieporozum ień. L iteraturoznaw ca jest wychowywany w ta k w ielkim szacunku do tek stu , że m oże czuć się bezradny, gdy trzeba pow iedzieć po prostu: au to r kłam ie! Rzecz sprow adza się do tego, że k anon o n ien aru szaln o ści te k stu odnosi się do dzieł literac k ich i to określonej, wysokiej ran g i artystycznej. W iersz czy in n e doskonałe dzieło n igdy n i e kłam ie, także z pow odu swojej przynależności do sfery fikcjonalnej, czyli - mówiąc po Ingarde- now sku - obecności quasi-sądów. N ato m iast w szelkie św iadectw a odnoszące się b ezpośrednio do rzeczyw istości, relacjonujące ją, traktow ać m u sim y z ogrom ną podejrzliw ością. I b ardzo często, naw et operując dość skrom nym i środkam i, ta k i m i jak chronologia, zestaw ianie św iadectw czy naw et praw dopodobieństw o - je steśm y w stanie zdem askow ać niepraw dę. W yłania się tu jed n ak m nóstw o p ro b le m ów etycznych, zbyt szczegółowych, by poruszać je w tym m iejscu. Jako autorka pow ieści w iem też z w łasnego dośw iadczenia, jak skom plikow ana bywa relacja rzeczyw istości i kreacji, choć istn ieją też ta k ie fragm enty, gdy fikcja zachow uje autentyczny u k ła d zdarzeń.
Praca n ad biografią jest ogrom nym polem , na którym spotykają się: zasady warsz ta tu historyka (krytyka źródeł), m etody filologii (czytanie tekstów), elem enty dzien nikarstw a i wreszcie elem enty zdecydowanie literackie, które sprawiają, że ostateczny efekt przypom ina powieść, tyle że złożoną z elem entów niefikcjonalnych. A że - jak
6 J.L. C liffo rd Od kam yków do m ozaiki. Z agadnienia biografii literackiej, przeł. A. M ysłow sk a, C zy teln ik , W arszawa 1978, s. 136.
7 B yło to p od czas K ongresu P E N C lu b ó w w L in z, w p aźd ziern ik u 2009. G łów ne książk i tego autora to: Woody A llen. A B iography, K nopf, N e w York 1991 i Paul
w iem y z prac H ydena W hite czy Jacques’a D errid y - nie m a dyskursów „niew in n ych”, przezroczystych, pozbaw ionych elem entu retoryczno-narracyjnego, narra- cyjność jawna, eksponowana, łatwa do deszyfracji nie wydaje się czymś szczególnie odrażającym . P rz e c iw n ie . jeśli zrobiona jest dobrze? W gruncie rzeczy zasadniczą spraw ą przy obu m oich biografiach było zachowanie racjonalnego dystansu, w ypra cowanie form narracyjnych i przekształcenie całego bagażu inform acji w atrakcyj ną opowieść oraz nie poddanie się sile retorycznej zasadniczych świadectw biogra ficznych dotyczących m oich bohaterów. W p rzypadku książki o Sartrze i Sim one de B eauvoir była to nieufność wobec jej w ielotom owych w yznań autobiograficznych, w przy p ad k u Paw likow skiej-Jasnorzew skiej - nieuleganie, sk ą d in ąd w ielokrotne podaw anym w wątpliwość, książkom w spom nieniow ym M agdaleny Samozwaniec. N ie jest też praw dą, że biografia, choć wyłączona z debaty teoretycznej, m usi pozo stać głucha na wszelkie teorie. W Lilce bardzo dobrze spraw dziły m i się elem enty krytyki fem inistycznej, a wrażliwość na tę problem atykę - którą zawdzięczam aka dem ickiej debacie - stanowi w m oim przek o n an iu zasadnicze novum tej książki. Kto wie zresztą, czy fem inizm nie oznacza odblokowania biograficznego m yślenia. Taką tezę stawia na przykład A gnieszka Gajewska w artykule Zwrot biograficzny kry
tyki feministycznej8. Znow u - zasadnicza teza zapożyczona jest tu z prac anglosa
skich. Zgodnie z pew nym p u n k te m w idzenia jawna depersonalizacja jest elem en tem redukującej kobiecość, fałszywie uniw ersalizującej logiki m ęskiej. Pozostaje jednak dyskusyjne, czy zwrot biograficzny za spraw ą fem inizm u rzeczywiście w Pol sce się dokonał. M oże obserw ujem y jego początek.
Zdrow y ro zsąd ek m a pierw szeństw o p rz e d w szelkim i te o ria m i lite ra c k im i, naw et tym i, które się obwarowały h asłam i naukow ości. M uka0ovsky czy W inogra- dow ... kto jeszcze się odw ołuje do ich prac? N ato m iast argum entacja Lipskiego zachow ała swoją świeżość. W gru n cie rzeczy w szystko, co H y d en W h ite opisał jako sw oistą retorykę h istoriografii, nie jest arg u m e n tem an i za, an i przeciw, ale sform ułow aniem pełn y m b ardzo pożądanej nieufności. P rzekształcenie w n a rra cję jest n ato m ia st elem e n ta rn ą form ą ro zu m ien ia i p orozum ienia z czytelnikiem . Z resztą gdy sam a piszę lite ra tu rę , in te resu je m nie zawsze wyjście poza n arrację, tra k tu ję lin e arn e opow iadanie jako elem ent zbyt łatwy, naw et - fałszywy. Wolę m ozaiki, których sensy u k ła d ają się na osi znaczenia, a nie - lin e a rn ie 9. Ale jest to poboczny w ątek w tych rozw ażaniach.
Stosunek do biografii jest u nas nacechow any dość dziw acznym i, przesad n y m i zastrzeżeniam i, które jakoś zn ik ają w m om encie, gdy m am y do czynienia z tłu m a czonym z angielskiego czy francuskiego pokaźnym dziełem o ch arak terze bio g ra ficznym . C zasam i zresztą okazuje się, że A m erykanie są skłonni n apisać n am
na-A. G ajew ska Z w r o t biograficzny k ry ty k i fem in istyczn ej, w: D w adzieścia la t literatury
polskiej 1989-2009. Idee, ideologie, metodologie, red. A. G alant, I. Iw asiów ,
W ydaw nictw o N a u k o w e U n iw ersy tetu S z czec iń sk ieg o , S z czec in 2 008, s. 97-109. Przykładem są m oje książki: Księga po czą tku (2 002), C zteroletnia filo zo fk a (2004),
H istorie miłosne (2009). 8
9
13
13
6
W yznania
sze n ie n ap isan e książki. N a razie są to p rzy p a d k i odosobnione, jak powieść Susan Sontag o H elenie M odrzejew skiej. W zw iązku z m niejszą atrakcyjnością m iędzy narodow ą naszej literatu ry , są to raczej w yjątki, ale i ta k ie w ypadki się zdarzają. M am na m yśli pracę M arci Shore Kaw ior i popiół10. To b ardzo interesu jąca książ ka. Jak stw ierdza autorka we w stępie: „P isałam [...] Caviar and Ashes z m yślą o czy teln ik ach , k tórzy nie są P olakam i an i naw et polo n istam i, ale należą do szeroko rozum ianej anglojęzycznej intelig en cji zainteresow anej europejską h isto rią i kul- tu r ą ” 11. A więc i ta k się da, b y nieznajom ość nazw isk, realiów , okoliczności h isto rycznych traktow ać jako atuty. W ydaje się jednak, że autorka ze swojej le k tu ry H ydena W h ite ’a w yciągnęła nieco zbyt radykalne w nioski, ufając w siłę n arrac ji k reującej p o dm iot zbiorowy.
Dość już tych herezji. Dwie biografie to dużo (pracy, czasu i napisanych stron), pew nie nie napiszę już żadnej (chyba że własną, ale na to zdecydow anie za wcze śnie). N a pewno te n gatunek pokazał m i, że m ożna ze spędzania czasu w trójkącie sprzeczności uczynić pew ną przygodę, a pole pom iędzy trzem a oddalonym i dom e n am i nie jest puste. Biografia m a coś z literatu ry (narracyjność), krytyki (nieprofe sjonalną publiczność), a jeśli p otrafi pożywić się teorią (filozofią czy fem inizm em ) - to tylko świetnie. M usi być nieortodoksyjna m etodologicznie. I rzeczywiście, Sar tre m a rację, egzystencja poprzedza esencję. To opowieść o zm ien ian iu się, przecho dzeniu przez kolejne etapy życia i twórczości, niew ierności wobec siebie i wiecz nym poszukiw aniu, a nie um oralniająca bajeczka z pozytywnym bohaterem .
M oje biografie - to była taka sobie m ała party zan tk a.
Abstract
Anna NASIŁOWSKA
Institute of Literary Research, Polish Academy of Sciences (Warszawa)
Heresies
A reply to the questionnaire on the occasion of the 20th anniversary of Teksty Drugie: my personal views on literature, literary studies and other issues of consequence.
Genetically suspect: on exaggerated objections towards biography as a genre on the intersection of literature (narrativity), criticism (unprofessional audiences) and theory (philosophy, feminism).
10 M . Shore K a w io r i popiół. Życie i śm ierć pokolenia oczarowanych i rozczarowanych
m arksizm em , przeł. M . Szuster, Św iat K siążki, W arszaw a 2008.