• Nie Znaleziono Wyników

Nowozelandzkie miłosierdzie wobec Polaków

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowozelandzkie miłosierdzie wobec Polaków"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Nowozelandzkie miłosierdzie wobec Polaków

Wiek XX pomimo ogromuwojen zostawiłnam też przykłady mi­

łosierdzia, wydał między innymi takiepostacie, jak Jan Paweł II czy Matka Teresaz Kalkuty. Na szczęście nie tylko pojedyncze osoby są wzorami miłosierdzia, lecz także narody, całe grupy ludzi.Jednym z ta­

kich państw, które niezobowiązane żadnymi nakazami lubzobowiąza­ niami wobec innych okazało miłosierdzie osobom z odległej Polski, była Nowa Zelandia.

Na wstępie należałoby zadać sobie kilka pytań: jakito kraj, dlacze­

go właśnie Nowa Zelandia,kiedyi w jaki sposób zostało okazane dobro innemu narodowi oraz czy Polska była jedynymkrajem, wobec którego Nowozelandczycy okazali miłosierdzie? Odpowiedźna te i wiele in­

nych pytań pozwoli wykazać, iż Nowa Zelandia jest przykładem „Mi­ łosiernego pośród Narodów”.

Kraj na Antypodach, leżący 1600 km na południowy wschód od Australii, nazywany przez Maorysów1 Aotearoa - tj. krajem długiej białej chmury, otrzymał nazwę „NowaZelandia” po 1642 r. Wtedyto niderlandzkiżeglarz AbelJanszon Tasmanjako pierwszyEuropejczyk

1 Maorysi - lud polinezyjski przybyły na Nową Zelandię z terenów legendar­

nego Hawaiki ok. 950 r. n. e. Szerzej zob. M. King, NGA IWIO TE MOTU, 1000 Years of Maori History, Auckland 2001.

(2)

dopłynął do jego wybrzeży2 3 3. Nazwa „Nowa Zelandia” została nadana na cześć jednej z niderlandzkich prowincji. Za pierwszego Europejczy­

ka, który rozpoczął kolonizację Nowej Zelandii, uważasięBrytyjczyka JamesaCooka. Wposzukiwaniu TerraAustralis Incognito^ dopłynąłon do Nowej Zelandii w 1769 r.4

2 Szerzej zob. A. Salmond, Two Worlds, First Meetings Between Maori and Europeans 1642-1772, Auckland 1991 oraz A. Sharp, The Voyages of Abel Jan- szoon Tasman, Oxford 1968; E. H. Me Cormick, Tasman and New Zealand, Wellington 1959, jak również G. Anderson, The Merchant ofTheZeehaen, Wel­

lington 2001.

3 Terra Australis Incognita to określenie ogromnego nieznanego lądu na po­

łudniowej półkuli, który jak uważano jeszcze w XVIII w., miał znajdować się na Antypodach, aby równoważyć masę lądów znajdujących się na półkuli północnej.

4 M. Wright, Reed Illustrated History of New Zealand, Auckland 2004, s. 27.

5 Szerzej zob. K. Sinclair, The Oxford Illustrated History of New Zealand, Auckland 2001.

6 J. H. C h a m b e r s, New Zealand and the South Pacific Islands, London 2003, s. 193.

7 Podróże marzeń, Nowa Zelandia, red. W. D e r t, Warszawa 2005, s. 17.

8 Statistics New Zealand, Wellington 2007, s. 5.

9 New Zealand Official Yearbook 2006, Wellington 2006, s. 1.

XIX w. w Nowej Zelandii był czasem połowów wielorybów i fok, napływu osadników z Anglii, Szkocji, Walii oraz Irlandii, rozpoczy­

nających tam nowe życie, orazniezliczonych potyczek z walecznymi Maorysamibroniącymi swojej ziemi. Począwszyod 1840 r. i traktatu zWaitangi, Nowa Zelandiapodlegała brytyjskiemu władcy.W 1853 r.

stałasię samorządną brytyjskąkolonią5 6 6, która jako pierwsza dała prawo głosu kobietom - stało się to już w 1893 r.ć Tamże otworzonopierwszy na świeciedom spokojnej starości(dla mężczyzn) w 1898 r.7 W XXw.

Nowa Zelandia nadal słynęła jako nowator w dziedzinie reform spo­

łecznych oraz ubezpieczeń zdrowotnych. Od 1907 r. Nowa Zelandia była dominium brytyjskim. Czterdzieści latpóźniej, przyjmując statut westminsterski, stała się suwerennym państwem. Obecnie Nowa Ze­

landia liczy 4 027 947 mieszkańców8, zamieszkałychna267 707km2 powierzchni9.

(3)

Pierwsi Polacy, którzy znaleźli się w Nowej Zelandii, nie licząc Forsterów10 *, przybyliwXIX w. Paweł Edmund Strzelecki gościł naNo­

wej Zelandii już w 1839 r. Kolejni przybysze z terenów polskich osiedli tu na dłużej, jakSamuel EdwardShrimski iAlojzy KonstantyDrucki- -Lubecki z rodziną". W latach 60. XIXw. przybyłdo Nowej Zelandii autor pierwszej polskiej książki natemat tego kraju (DzieciKrólowej Oceanii), Sygurd Wiśniowski12. O wiele więcej Polaków przybyło do Nowej Zelandii pod koniec XIX w., co wiązało się zszybkim tempem rozwoju tego kraju. Zapotrzebowaniena siłę robocząprzywiodło z Eu­ ropy tysiące emigrantów13. Szacuje się że do końcaXIX w. z terenów dawnej Polski przybyłoponad 1,5 tys. emigrantów, głównie z Kaszub i Kociewia, którzy w Nowej Zelandii znaleźli swoją drugą ojczyznę14.

10 Jan Rajnhold Forster i jego syn, Jerzy Adam, jako naukowcy uczestniczyli w drugiej wyprawie Jamesa Cooka do Nowej Zelandii, byli z pochodzenia Szkota­

mi zamieszkałymi na terenie Rzeczpospolitej w okolicach Gdańska.

" Szerzej zob. M. K. ał u s k i, Polacy w Nowej Zelandii, Toruń 2006.

12 S. Wiśniowski, Dzieci Królowej Oceanii, Warszawa 1956 (pierwsze wy­

danie ukazało się w 1877 roku).

13 R. Dalziel, The Politics of Settlement, [w:] The Oxford History of New Zealand, ed. W. H. Oliver, B. R. Williams, Wellington 1981, s. 103.

14 Szerzej zob. M. Kałuski, Polacy w Nowej Zelandii.

Dolat 40. XXw.napływ emigrantów z terenów polskich był znacz­

nie mniejszy. Przeważali członkowierodzinosób, którewyjechały do Nowej Zelandii przed laty, a przed wybuchem II wojny światowej szczególnie obywatele polscy wyznania mojżeszowego, uciekający przed groźbą konfliktuw Europie. Następne grupypolskich emigran­ tów przybyły do Nowej Zelandii dzięki nowozelandzkiemu miłosier­

dziu wobecPolaków.

Akty nowozelandzkiego miłosierdzia wobec obywateli Polskiroz­

poczęły się już wczasieIIwojny światowej. Polska,jakopierwszykraj, w 1939 r. odczuła skutkidziałańwojennych naswoim terytorium. Hitle­

rowskie Niemcy oraz stalinowskaRosja postanowiły zetrzeć II Rzecz­ pospolitą z mapy świata. Jednakże zgoda pomiędzy dwoma tyranami nie trwała długo.22czerwca 1941 r. Związek Sowiecki został najecha­

ny przez IIIRzeszę. Szybkie zwycięstwa Hitlera na froncie wschodnim

(4)

zmusiły Stalina do szukania pomocy na Zachodzie. Dotychczas de­

portowani w głąb Związku Sowieckiegoobywatele polscy mogli teraz być Stalinowi przydatni w walce z III Rzeszą. 30 lipca 1941 r. pod­

pisano tzw. układ Sikorski-Majski,który wraz z kilkoma późniejszy­ mi umowami doprowadził do współpracy polsko-sowieckiej, poprzez wprowadzenie tak zwanej „amnestii”, jakąobjętowszystkich Polaków przetrzymywanych na terenie ZSRS, oraz utworzenie armii polskiej w Związku Sowieckim15. Po uwolnieniu obywatele polscy wyjeżdżali do miejsc koncentracji przyszłej armii polskiej na terenach obecnego Kazachstanu i Uzbekistanu. Miejsca formowania się wojska polskiego dawały też szansę natworzenieprzy nich polskich organizacji huma­ nitarnych zajmujących się zakładaniem domów dziecka dla młodych Polaków16.Młodzież rekrutowano do tworzonych przyposzczególnych dywizjach szkół junackich,by tam zapewnić im jak najlepsze wycho­ wanie i edukację; dotyczyło to tylko tych powyżej czternastego roku życia17. Młodsze dzieci gromadzono wochronkachi sierocińcach,któ­ rych liczbę Irena Wasilewska szacuje na ok. 8318. Pomoc polska była niewystarczająca, na szczęście miłosierdzie polskim dzieciom okazali

15 Szerzej zob. A. Patek, Z. Zblewski, Polska i świat w latach 1918-1993.

Teksty źródłowe, Kraków 2001, s. 142-146; W. Roszkowski, Historia Polski 1914-2004, Warszawa 2005, s. 106-107; R. Wapiński, Władysław Sikorski, War­

szawa 1978, s. 299; K. Pop i el, Generał Sikorski w mojej pamięci. Warszawa 1986, s. 124-126; H. Sarner, Generał Anders i żołnierze II Korpusu Polskiego, Poznań 2002, s. 48; P. Ż a r o ń, Armia Polska w ZSRR, na Bliskim i Środkowym Wschodzie, Warszawa 1981, s. 42-44; tenże, Kierunek wschodni w strategii wojskowo-poli­

tycznej gen. Władysława Sikorskiego 1940-1943, Warszawa 1988, s. 52-53.

16 A. P r i c e, Prom bayonets to hope in agreen land, “The Star” (Christchurch), 24 VI 1987.

17 Por. G.Gołębicka-Płonka, Palestyna, [w:] Tułacze Dzieci, red. K. S u 1 - kiewicz, Warszawa 1995, s. 67; H. Lesser-Chmielewska i in., Szkoły ju­

nackie w Nazarecie i Barbrze, [w:] tamże, s. 75-76.

11 Więcej na temat polskich dzieci w ZSRS: I.Wasilewsk a, Za winy niepo- pełnione, Rzym 1945; D. Boćkowski, Czas nadziei, Warszawa 1999; Ł. Kró­

likowski, Skradzione dzieciństwo, Londyn 1960; W kraju i na emigracji. Mate­

riały z londyńskiego archiwum ministra prof. Stanisława Kota (1939-1943), red.

J. Gmitruk i in., Warszawa 1989; E. Trela, Edukacja dzieci polskich w Zwiqz-

(5)

Nowozelandczycy, Australijczycy, Anglicy i Amerykanie, przesyłając jako pomoc humanitarną duże ilości ubrań, kocy, lekarstw, jak rów­

nież żywności, głównie skondensowanego mleka, konserw mięsnych, sucharów i innych produktów o długim okresieważności. W tym miej­

scu należypodkreślić szczególnie dużąofiarność Nowozelandczyków.

Biorąc pod uwagę liczbęmieszkańców tego kraju i ogrom udzielonej pomocy humanitarnej, pokazali ogromną moc swojego miłosierdzia wobec cierpiącychnarodów - dziękiich pomocy wiele polskich dzieci przeżyłopobyt w sierocińcach na terenie Związku Sowieckiego.

Jednym z bardziej znaczących przykładów nowozelandzkiego mi­

łosierdzia wobec Polaków było założenie wgrudniu 1942r.wPalmer­

ston North,miasteczkuna Wyspie Północnej wNowej Zelandii, orga­ nizacji o nazwiePolish ArmyLeague. Organizacja ta powstała dzięki staraniom żony ówczesnego Konsula Generalnego RP w Wellington, hrabiny Marii Wodzickiej. Posiadała ona znaczne wpływywśród or­

ganizacji kobiecych na Nowej Zelandii. Celem organizacji było wy­

syłanie paczek i kontakt listowy z żołnierzami polskimi,walczącymi razem zNowozelandczykami w Afryce Północnej. Jak podaje Konsul Generalny RP w Wellington, dwa latapóźniej organizacja liczyła ponad 6 tys. członkiń, zamieszkałych nawet w najmniejszych osadach na tere­

nie Nowej Zelandii.Brały oneudziałw każdej akcji dotyczącejPolski, takpolitycznej, jak i charytatywnej”.

Nakolejnyprzykład nowozelandzkiego miłosierdzia wobec Pola­ ków nie trzeba było długoczekać. 9 czerwca 1943 r. do portu wWel­

lington zawinął amerykański okręt U.S.S. Hermitage, wiozący ponad 600 obywateli polskichdo obozu Santa Rosa w Meksyku, w tym 300 dzieci, sierot lubpółsierot. Okręt zatrzymał sięw porcie, aby wysadzić nowozelandzkichweteranów z wojny oraz nabraćprowiantu i świeżej wody nadalszą podróż. Polacy zaokrętowani na statku nie mieli pra- *

ku Radzieckim w latach 1941-1946, Warszawa 1983; T. Bugaj, Dzieci polskie w ZSRR i ich repatriacja 1939-1952, Jelenia Góra 1986.

19 Instytut Polski i Muzeum im gen. W. Sikorskiego, Londyn, A 11. E, Działal­

ność informacyjno-propagandowa M.I.D. w Nowej Zelandii. XII1944 r. od Konsu­

latu Generalnego w Wellingtonie.

(6)

wa zejść na ląd, wobec czego na pokład okrętu weszłahrabina Maria Wodzicka, przedstawicielka Polskiego Czerwonego Krzyża na Nową Zelandię. Zrobiła to, abyprzekonaćsię,w jakich warunkach przewoże­ ni są obywatele polscy20. Przybycie statku zsierotami polskimi na po­ kładzie wywołało wśród Nowozelandczyków ogromną falę ofiarności.

Nowozelandzki Czerwony Krzyż zebrał przy udziale skautów wielką liczbę materiałów papierniczych i zabawek dla dzieci, a także środki medyczne i ubrania.

20 A. Jacewicz, Santa Rosa, osiedle polskich dzieci tułaczy w Meksyku (1942-1946), Londyn 1965, s. 24-25.

21 Szerzej zob. H. Stace, Fraser Janet 1883-1945, [w:] Dictionary of New Zealand Biography. Dostępne na stronie: http://www.dnzb.govt.nz/ (7.07.2005).

22 Zob. też J. Wróbel, Uchodźcy polscy ze Związku Sowieckiego 1942-1950, Chicago 1992, s. 218.

23 Tamże, s. 219.

HrabinaWodzicka, widząc, jak wielkie miłosierdzie okazał Mek­ syk, przyjmując naokres wojnypolskich cywilów,postanowiłaporoz­ mawiać z rządem Nowej Zelandii,czy nie mógłby dokonaćpodobnego aktu miłosierdzia. Rozmowy rozpoczęła z żonąówczesnegopremiera Nowej Zelandii,Janet Fraser,wielką działaczkąna rzeczkobieti dzieci zarównowkraju, jak ipoza nim21. Ta przekonała swego męża, a także zasugerowała napisaniehrabinieprywatnego listu do jej męża, Petera Frasera, z charakterystyką problemu polskich dzieci ewakuowanych z sowieckiej Rosji oraz konkretne sugestie, co rząd Nowej Zelandii mógłby dla nich uczynić22. Kilka miesięcy później Nowa Zelandia kolejny raz okazała miłosierdzie wobec Polaków. 13 listopada 1943 r.

nowozelandzkie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało konsula polskiego w Wellington, Kazimierza Wodzickiego, iż Nowa Zelandiaprzychyliłaby się do wniosku rządu polskiego o umieszczenie pewnej liczby polskich dzieci, ewentualnie matek z dziećmi w Nowej Zelandii, gdyby taki został wystosowany23. Oficjalnie rozmowy w tej sprawie rozpoczęły się w 14 grudnia 1943 r. spotkaniem konsulaWo­

dzickiego z premierem Fraserem, podsekretarzem A. G.Osbomemoraz tamtejszymministremskarbu W. Nashem. Została też podjęta decyzja dotycząca polsko-nowozelandzkiej współpracy w sprawie uchodźców.

(7)

Dalsze rozmowy z Polakami prowadzili A. G. Osbomi P. F. Shanahan24. Tydzień później po rozmowach z rządem polskim w Londynie,23 grud­

nia 1943 r. premier Nowej Zelandii Peter Fraser napisał zaproszenie, złożone na ręce konsula Wodzickiego. Oto część tego zaproszenia:

24 D. Zdziech, Pahiatua - „Mała Polska" małych Polaków, Kraków 2007, s. 75.

25 J. Roy-Woyciechowski, A. Parkęr, A Strange Outcome, Auckland 2004, s. 115.

26M. Alexandrowicz S JK, Z Lubcza na Antypody, Warszawa 1998, s. 60.

W odpowiedzi na naszą dyskusję dotyczącą przyjęcia polskich dzieci uchodźców w Nowej Zelandii i spotkania, jakie odbyło się w moim biurze we wtorek 14 grudnia, chciałem pana poinformować, że Rząd Nowej Ze­

landii byłby skłonny udzielić gościny w Nowej Zelandii ogólnej liczbie, włączając personel opiekuńczy, powiedzmy 500 do 700 osób w zależności od tego, która liczba jest dla waszego Rządu bardziej dogodna. Nasza cała koncepcja opiera się na założeniu, że powinno się zająć jak największą liczbą dzieci, wobec czego chcielibyśmy, by w ogólnej ilości osób przy­

bywających do Nowej Zelandii było jak najwięcej dzieci. Zdajemy sobie sprawę oczywiście, że jest niezbędne, aby wystarczająca ilość personelu opiekuńczego towarzyszyła dzieciom, i dlatego bylibyśmy skłonni przy­

jąć, jeśli Polski Rząd tego pragnie w tej liczbie 500-700 osób, pewną licz­

bę matek dzieci25.

Odpowiedź polskiego rządu w Londynie, a zarazem jego placów­ ki w irańskim Isfahanie, była bardziejproblematyczna.Okazywało się bowiem, że nowozelandzkie miłosierdzie wobec Polaków nie zostało potraktowane przez tychostatnich z należytą powagą. Zarówno mini­ strowie w polskim rządzie londyńskim, a jeszczebardziej przedstawi­

ciele tego rządu w Iranie,gdzie wówczas znajdowały się sieroty, uwa­

żalipomysł przetransportowaniaich na Antypody za rozwiązanie mało dogodne, a możliwe, że uważali tęsprawę za ostateczność. Początko­ wo kierownik Ekspozytury Delegatury w Isfahanie Stanisław Winiar­

czyk nie brał pod uwagę przyjęcia takiego zaproszenia, ponieważ nie było potrzeby likwidacji placówki w Isfahanie. Obawiano się głów­

nie rozproszenia dzieci po domach prywatnych i wynarodowienia26.

(8)

Przeczył tymobawom fakt przeznaczeniadla grupypolskich sierot obo­ zu wPahiatua na Północnej Wyspie Nowej Zelandii,a także rozbudowa obozuna koszt rządunowozelandzkiego tak, bywszystkie dzieci wraz z polskimi opiekunami mogły wnim szczęśliwie doczekać zakończenia działań wojennych w Europie27. Kilkakrotnie ponawiane zaproszenie ze strony Nowozelandczyków wywierało coraz bardziej przykre wraże­

nie na hrabinie Wodzickiej i jej mężu, zarzucanych pytaniami o powód tejzwłoki. Liczne telegramywysyłane do rządu polskiego wLondynie wtej sprawiemusiały długo czekać na odpowiedź, która niezawszeod­ powiadała powadze sytuacji. Wśród samych Nowozelandczyków pada­ ło pytanie, czy okazane miłosierdzie wobec polskich sierot jestpotrzeb­ ne i zasadne. Ostatecznie 1 listopada 1944 r. w porcie w Wellington zeszło zokrętu U.S.S. Gen. G.M. Randall733 polskich dzieci oraz 102 osoby personelu opiekuńczego. Zostali oni przetransportowani pocią­

gami, a następnie wojskowymiciężarówkami doobozu polskich dzieci w Pahiatua. Jednakże niekompetencja polskich urzędników Minister­

stwa Pracy i Opieki Społecznej, zarówno w Londynie, jak i w Iranie, pozostawiłazłewrażenie o funkcjonowaniu polskiego rządu28.

27 J. W r ó b e 1, Uchodźcy polscy, s. 220.

28 Instytut Polski i Muzeum im gen. W. Sikorskiego, Londyn, A 11. E, Ze­

stawienie poleceń i ich wykonania w sprawie transportu do Nowej Zelandii, XII 1944 r. od Konsulat Generalny w Wellingtonie, s. 6.

29 Szerzej zob. A. B r e g m a n, Dzieje pustego fotela, Londyn 1948, s. 83-86.

Zapewnenajbardziej odczułto konsulWodzicki wrazz żoną.Nie­

mniej jednak Nowozelandczycyprzyjęli do swego krajuźlezorganizo­

wany transport,chociaż już na początku zorientowali się, żebędą zmu­ szeni ponieść dodatkowe koszty. Rok później premier Nowej Zelandii Peter Fraser jako jedyny na Konferencji Założycielskiej Organizacji Narodów Zjednoczonych otwarcie bronił spraw demokratycznej Pol­

ski. Jego głos okazał się jednak „głosem wołającego na puszczy”. Był pierwszym premierem innegopaństwa,którykrytycznie ustosunkował się do Jałty29. We własnym kraju starał się pomagać sierotom z Pol­

ski, dając możliwość pozostania wNowej Zelandiiwszystkimosobom

(9)

z polskiegoobozu w Pahiatua,które nie chciaływracać do zależnej od Stalina Polski. Natomiast powracającym rząd Nowej Zelandii opłacił powrót statkiem do ojczyzny. Zezwolił także na przyjazd naAntypody ojcom i braciom sierot z obozu w Pahiatua, dając zdemobilizowanym żołnierzomz wojska polskiego na Zachodzie szanse na połączenie się ze swymi bliskim oraz możliwość podjęcia pracy w Nowej Zelandii.

Innym przykładem nowozelandzkiego miłosierdzia wobec Pola­ ków byłowyrażenie zgody na przyjęcie ponad700 bezpaństwowców30 z terenów II Rzeczpospolitej za pośrednictwem International Refugee Organizationwlatach 1949-1952. NowaZelandia po II wojnieświato­ wej potrzebowałarąk do pracy. Zakłady i firmy nowozelandzkie pra­ cowały w tym czasie nie tylko na własny rynek, ale również na ryn­

ki zniszczonych wojną krajów, w tym szczególnienarynek brytyjski.

Pracownicy potrzebni byli w prawie wszystkich gałęziach przemy­

słu. Wobec takiego stanu rzeczy Nowa Zelandia postanowiła przyjąć do pracy za godziwą płacę wielu uchodźców z państw europejskich, którzy nie widzieli swojego życia w nowej powojennej rzeczywisto­ ści.W ten sposób Nowozelandczycy połączyli aktmiłosierdzia wobec biedniejszychz potrzebami kraju. DPsi przybywaliz Europy do Nowej Zelandii na statkach. Po zejściu na ląd często przetransportowywano ich do tymczasowych obozów. Tam spędzali pierwsze chwile swego pobytu na Antypodach, zanim urzędnicy nowozelandzcy nie znaleźli dla nich innego miejsca zamieszkania.Jednym z takich miejsc byłdaw­ ny ObózPolskich Dzieci w Pahiatua.Ostatnie polskiesieroty wyjecha­

ły z obozu w kwietniu 1949 r.31, natomiast pierwszy okręt z DPsami

30 Bezpaństwowcy - tzw. DPsi (od ang. określenia Displeaced Person), naj­

częściej byli to ludzie, którzy siłą zostali wywiezieni do obozów pracy w Niem­

czech i Austrii w trakcie II wojny światowej. Po zakończeniu wojny znajdowali się bez środków do życia, nie chcąc wracać do swych dawnych ojczyzn. Podlegali In­

ternational Refugee Organization, która podpisała umowę z państwami godzącymi się na przyjęcie części z nich do siebie, dając im pracę i status uchodźcy.

31 Szerzej zob. History of Pahiatua Camp, [w:] Polish Children's Arrival Pa­

hiatua New Zealand 50th Anniversary, Polish Children’s Jubilee Committee, ed.

J. Zawada, Wellington 1994, s. 3; K. Skwarko, The Invited, Story of 733 Polish Children Who Grew Up in New Zealand, Wellington 1974, s. 75.

(10)

przybył doNowej Zelandii w czerwcu 1949 r. Należy wspomnieć, iż bezpaństwowcami, którym rząd nowozelandzkiokazał pomoc, byli nie tylko Polacy, ale również Grecy, Jugosłowianie, Litwini, Łotysze, Es­ tończycy czy Rosjanie. Ogólnie Nowa Zelandia przyjęła pod swój dach ponad 4,5 tys. bezpaństwowców, w tym oficjalnie,w ramachprogramu przesiedleń grupowychutworzonegoprzez IRO, do Aotearoa przybyło 847 Polaków32. Ukazuje to kolejnyakt nowozelandzkiego miłosierdzia wobec obywateli z kraju nad Wisłą.

32 J. W. Pobog-Jaworowski, History of the Polish settlers in New Zealand 1776-1987, Warszawa 1990, s. 110.

Ostatni z przywoływanych tu przykładów nowozelandzkiego miło­ sierdzia, jaki okazali Polakom mieszkańcyz Antypodów, to działalność z początku lat 80. XX w.Okres rozkwitu Solidarności wPolscetoczasy niepewności, zamętu, brakupodstawowych środków do życia, aleteż wiary w przełom i zmiany na lepsze. Nie wszyscy wierzyli, że da się w Polsceobalićkomunizmlub byli za próbęjego obalenia tak bardzo szykanowani we własnej ojczyźnie, żepostanowiliuciec na Zachód,za

„żelazną kurtynę”. Jedni uciekali wpojedynkę, inni całymi rodzinami.

Najczęstszym kierunkiem ucieczki była Austria lubWłochy. Obozydla uchodźców w Austrii byłypełne uciekinierów z PolskiLudowej. Jeżeli tylko udało im się dotrzeć do jednego z takich obozów, mających raczej charaktertymczasowy, natychmiastrozpoczynali ubiegać sięowizędo Stanów Zjednoczonych, Kanady,Australii lub Nowej Zelandii.

Do uchodźców politycznych, prześladowanych przez komunistycz­ ny rządpolski, pomocną dłoń wyciągnęła Nowa Zelandia. Przyjęła trzy grupy Polaków po 100 osób, opłacając im lot do Nowej Zelandiiidając możliwość zatrudnienia na tamtejszym rynku pracy. Oficjalnie źródła nowozelandzkie podają, iż w latach 1981-1983 przyjęto 292 uchodź­ cówpolitycznych z Polski.

Na pomoc zestrony NowejZelandii mogli też liczyć Żydziopusz­ czający niemieckie obozy koncentracyjne, uchodźcy zWęgier zczasów powstania 1956 r.oraz prześladowani w Chinach rosyjscy starowiercy, Czechosłowacy w 1968 r., Azjaci z Ugandy, a także uchodźcy z Chile po zamieszkach w 1973 r.

(11)

Nie byliśmy jedynymi, którym naród nowozelandzki okazałmiło­ sierdzie,gdy prosili o pomoc. Każdy z nas z pewnością zgodzi się ze stwierdzeniem,żejesteśmy winni Nowej Zelandiiszacunek i wdzięcz­

ność zaofiarowane dobro, jednak żeby okazać wdzięczność narodowi nowozelandzkiemu, trzeba najpierw wiedzieć, co on uczynił dla na­

szych rodaków w potrzebie.

Summary

The article focuses on the New Zealanders’ compassion shown for the Polish people. It depicts the already forgotten support of New Zealand for the Polish citi­

zens during and after World War II. On the basis of the historical documents the author proves that the people of New Zealand showed great kindness and genero­

sity both toward the Polish soldiers and toward the defenceless civilians, including children.

Katarzyna Sonnenberg

Dariusz Zdziech, doktorant w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskie­

go; jego zainteresowania koncentrują się wokół historii Antypodów. Autor pracy Pahiatua - „Mała Polska" małych Polaków (2007). Prezes Towarzystwa Nauko­

wego Australii, Nowej Zelandii i Oceanii.

(12)

Cytaty

Powiązane dokumenty

The main question of this research is: how do newly built school buildings for middle-level applied education (MBO) 5 perform on life cycle costs.. For homogeneous

Jest faktem historycznym, że na Białorusi, Ukrainie oraz w Rosji europej- skiej i azjatyckiej Kościół katolicki obrządku łacińskiego w okresie najcięż- szych prześladowań

Od Fritza, ogrodnika właśnie ta grupa lubelskich działaczy uciekła, jeszcze później to miejsce było zaspawane, studzienka kanalizacyjna, zaspawali tę studzienkę Niemcy,

Cypriana, biskupa Kartaginy (+ 258) dotyczyły: angażowania się w sprawy materialne, łamania ślubu czystości, nadużyć przy sprawowaniu eucharystii, braku

Jak rejestrowano mnie w RKU [Rejonowa Komisja Uzupełnień], to nie miał kto pisać, a miałem małą maturę, więc zatrzymali mnie od razu w RKU do rejestracji

In this article we presented the application of tree-based classification algorithms (CART, C5.0, random forest and extreme gradient boosting) in order to predict the outcome of

4 W. „V/is- nyk Kyjiwskoho Uniwersytetu”. 95—108; tejże Do pitannia pro zwiazok mahnatskoho hospodarstwa Prawobereżnoj Ukrajiny z rynkom. „Wisnyk Kyjiwskoho

Przestrzeganie terminu jest istotne, ponieważ dopiero po tym, jak wszyscy uczestnicy zajęć ją wypełnią będę mogła przygotować harmonogram prezentacji na zajęcia, a