• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag o logice norm

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kilka uwag o logice norm"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

KILKA UWAG O LOGICE NORM

Konstruowanie logikinorm napotyka wiele trudności. Wymienić można wśród nich zagadnienie semantyczno-logicznej struktury norm1, czy problem negacji (i sprzeczności) norm. Kolejne próby zastosowania zwykłych spójników boolow- skich do budowy logiki norm kończą się niepowodzeniem, którego najlepszy do­

wód stanowią tzw. paradoksy logikinorm i logiki deontycznej, nękające kolejnych konstruktorów tych logik2.

1 Por. K. Opałek, On the Logical-Semantic Structure of Directives [w: ] tenże, Selected Papers in Legal Philosophy, Kluwer Academic Publishers, Dordrecht-Boston-London 1999; oraz tenże, The Problem of Directive Meaning [w: ] tenże, Selected Papers in Legal Philosophy, dz. cyt.

2 Por. Z. Ziemba, Logika deontyczna jako formalizacja rozumowań normatywnych, PWN, Warszawa 1969, s. 17; K. Swirydowicz, Logiczne teorie obowiązku warunkowego, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1995, s. 76 i n.; J. Woleński, Logiczne problemy wykładni prawa, PWN, Kraków-Warszawa 1972, s. 49 i n.

3 K. Opałek, Znaczenie i działanie norm [w: ] tenże, Studia z teorii i filozofii prawa, Kraków 1997, s. 47.

4 Por. J. Woleński, Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, PWN, Kraków-Warszawa, 1980, s. 68.

To wszystko rodzi podejrzenie, że za powtarzające się niepowodzenia odpo­

wiadać musi jakaśfundamentalna przyczyna. Tak się przy tym składa, iż niemal całatradycyjnalogikajest logiką zdań prawdziwych ifałszywych. Toprowadzido wątpliwości,które wyraził np. K. Opałek:

„Panująca teoria semantyczna ze swymi podstawowymi kategoriami modelu, speł­

niania oraz prawdy-fałszu dotyczy zdań deklaratywnych. Znaczenie zdania jest defi­

niowane w terminach intensji i ekstensji. Intensja to sąd w sensie logicznym, będący

„obiektywnym typem (rodzajem) myśli”, a ekstensja to wartość prawdziwościowa tego sądu. Powstają wątpliwości, czy takie określenie znaczenia zdania da się rozciągnąć na wypowiedzi normatywne”3.

Niedziwi (przynajmniej na pierwszy rzutoka), że wynikiem tych wątpliwości nierzadko jest przyjęcie stanowiska nonkognitywistycznego i (co oczywiście nie jest równoznaczne) zakwestionowaniemożliwości logikinorm4.

Taka konkluzja wydaje się jednak sprzeczna z prawniczymi intuicjami, we­ dług których poprawne wnioskowania normatywne istnieją. Sprzeczność tę wy­

rażanajlepiej słynny DylematJórgensena:

1) Tylko zdania w sensie logicznym (tj. prawdziwe lub fałszywe) mogą być składnikamipoprawnychlogicznierozumowań.

(2)

2) Normy niesązdaniamiw sensie logicznym.

3) Normy niemogąbyć składnikami poprawnychlogicznierozumowań.

4) Zgodnie z intuicjąpoprawnelogicznierozumowania normatywne istnieją5.

5 Por. K. Opałek, Teoria rozumowania prawniczego - między logiką i aksjologią [w: ] tenże, Studia z teorii i filozofii prawa, Kraków 1997, s. 70.

6 J. Woleński, Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, dz. cyt.

7 Tamże, s. 93.

8 T. Gizbert-Studnicki, A. Grabowski, Istnienie, prawdziwość i logika norm - jeszcze o nielin- gwistycznej koncepcji normy [w: ] Filozofia i logika. W stronę Jana Woleńskiego, Aureus, Kraków 2000, s. 209.

Z dylematami postępuje się zawsze tak samo: próbuje się wykazać, żeto dy­ lematy pozorne. Można tojednak robićna dwa sposoby: podważając którąś z tez dylematu albo argumentując, że jest on całkowitym nieporozumieniem. Tendru­

gi sposób jest zawsze bardziej efektowny. W przypadku Dylematu Jórgensena takim efektownym zabiegiem byłoby np. wykazanie, że istnieje możliwość roz­ wiązania go w sposób całkowicie niezależny od logiki norm. Zadania tego podjął się Jan Woleński w pracyZ zagadnieńanalitycznej filozofii prawa6.

Na czym polega rozwiązanie Woleńskiego? Zarysujemy tylko ogólny schemat tej koncepcji, co jednakcałkowicie wystarczy dla naszychcelów. Woleński korzy­

sta z teorii performatywów J. L. Austina, odróżniającnormowanie (akt pewnego rodzaju), normę (produkt tego aktu) oraz wypowiedź performatywną. Najważ­

niejsza cecha analizowanej koncepcjidaje się ująć w stwierdzeniu, żenormy nie są wyrażeniami językowymi, a zatem dyskusja nad logiką norm staje się bez­

przedmiotowa. Pozostają natomiast wypowiedzi performatywne, a także odróż­ niane od nich zdania deontyczne. Jaki jest ichstatus? OddajmygłosWoleńskie- mu:

„Dyskurs normatywny składa się - w swej części czysto normatywnej - z dwóch ro­

dzajów zdań: wypowiedzi performatywnych oraz zdań deontycznych, czyli w każdym razie z wypowiedzi o charakterze zdań w sensie logicznym7”.

Te ostatnie kilka słów wymaga szczególnego podkreślenia: nielingwistycznie pojmowana norma przestaje być problemem dla logika; jej korelatemjest wypo­ wiedź performatywna, stanowiąca zkoleipresupozycję zdania deontycznego. Oba terodzajewypowiedzi sąprawdziwe lub fałszywe, a więc mieszczą się w ramach

„panującejteorii semantycznej” — dlatego też mogąstanowić przesłanki iwnioski poprawnych logicznie rozumowań. Tym samym paradoks Jórgensena zostaje rozwiązany.

Zaproponowana przezWoleńskiego nielingwistyczna koncepcja normy nie tyl­

ko tłumaczy, czemu logika norm jest niemożliwa, ale teżunika pewnych kłopo­ tów koncepcji lingwistycznej. Po pierwsze: jest zgodna z językowymi zwyczajami prawników — skoro bowiemnormanie stanowi bytu językowego, to mówienieojej obowiązywaniu przestaje brzmieć absurdalnie. Po drugie: wyjaśnia różnicę mię­ dzy bytem a powinnością; różnica ta wynika z faktu, że akty normowania są ro­ dzajowoinneodaktów sądzenia8.

Obok tego pojawiają się jednak pewne wątpliwości wokół koncepcji Woleń­ skiego. Wydaje się ona niejako „na siłę” poszukiwać kandydatów na przesłanki

(3)

i wnioski rozumowań normatywnych. Spełnić trzeba tylko jeden warunek: po­

szukiwane wyrażenia muszą być prawdziwe lub fałszywe. O jaką jednak praw­

dziwość tu chodzi? Na pewno nie o prawdziwość logiczną. Mówiąc o tej ostatniej, możemy mieć na myśli albo tautologiczność, wyznaczoną przez definicje spójni­ ków boolowskich, albo spełnialność, tj. istnienie takiego wartościowania, przy którymformuła uzyskuje wartość wyróżnioną. Najwyraźniej, gdy mowa o praw­ dziwości lub fałszywościwyrażeń performatywnych i zdań deontycznych, chodzi o inne, pozalogiczne rozumienie prawdziwości. Przypisanie jej tym dwóm rodza­ jom wyrażeń ma uzasadnić możliwość nadbudowania logiki deontycznej nad prawdziwościowąsemantyką.

Stać za tym musibardzo mocne przekonanie, żenie ma alternatywy dla „pa­ nującej semantyki”, aokreślenie wyrażenia mianem „zdania w sensielogicznym”

niezależy od możliwości „wkomponowania” go w system logiczny, a od pewnych faktów pozalogicznych. Stąd waga stwierdzenia, że „wypowiedź performatywna jestprawdziwa wtedy i tylko wtedy, gdy działanie performatywne, doktórego się odnosi, jest ważne”9. Nie chcę powiedzieć, że takie uzasadnienie nie ma sensu;

wydaje się jednak, iż jest to bardzo niejasne, a przede wszystkim niepotrzebne, przynajmniej jako argument za możliwością logiki normatywnej. Do tej kwestii jeszcze danenambędzie powrócić.

9 J. Woleński, Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, dz. cyt., s. 93.

10 Inne wątpliwości wobec koncepcji Woleńskiego to: 1) zawężenie logiki do rachunku „zdań w sensie logicznym” eliminuje wiele prac współczesnych logików, jak np. logikę pytań, 2) logika deontyczna, która zostaje po „wyrugowaniu” logiki norm, wikła się w podobne paradoksy jak logika norm, 3) zgodnie z intuicją dowody deontyczne powinny być równoważne wywodom nor­

matywnym; intuicje zdają się sugerować, że jeśli mamy logikę deontyczną, to powinniśmy mieć jakąś bardziej pierwotną logikę norm; por. J. Kalinowski, Logika norm, Daimonion, Lublin 1993, s. 11-32; K. Świrydowicz, dz. cyt., rozdz. 14 i 15; J. Woleński, Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, s. 72-73.

Druga wątpliwość co do koncepcji Woleńskiego streszcza się w pytaniu: co to znaczy, że Dylemat Jórgensena został rozwiązany? Trzeba bowiem rozpatrzyć zarzut, że wyrażenia performatywne to tyle co normy, a więc całakoncepcja opie­

ra się na sprytnej zmianie terminologicznej.Skoro bowiem„wyrażenia performa­ tywne” Woleńskiego oznaczajątyleco „normy” Jórgensena, to„rozwiązanie dyle­

matu”polega tak naprawdęna podważeniujego drugiej tezy, a więc na uzasad­ nieniu swoistej wersji kognitywizmu.

Przy całej problematyczności „wyrażeń performatywnych” i ich roszczeń do prawdziwości powyższa wątpliwość nie wydaje sięuzasadniona. Jeśli jednak nie utożsamimy„wyrażeń performatywnych” znormami, to musimy dojść dokonklu­ zji, że koncepcja Woleńskiego podważa 4. tezę Dylematu Jórgensena, jeśli tylko

„rozumowania normatywne” znaczątyle, co „rozumowania na normach”. Trudno dyskutować z intuicjami. Jeden powie, że wnioskowania na zdaniach deontycz­

nych i wyrażeniach performatywnych wyczerpują klasę intuicyjnie poprawnych rozumowań normatywnych. Innysię z tym nie zgodzi. Tak przedstawione powy­

żej, jak i kilka dalszych wątpliwości co do koncepcji Woleńskiego10, skłaniają mnie doprzychylenia się, przynajmniej tymczasowo, do tej drugiej opinii. Wypa­

(4)

da więc powrócić do Dylematu Jórgensena i przyjrzeć się bliżej jego tezom. Za- cznijmy od tezy1.

1. Tylko zdania w sensie logicznym (prawdziwe / fałszywe) mogą być składnikami poprawnych logicznie rozumowań.

W kontekścietej tezy trzeba zadać dosyć ogólne pytanie: co tojest logika?

W słynnym XVII-wiecznym dziele z Port Royal, Logice, czylisztuce myślenia, odnajdujemy następujący fragment:

„Logika to sztuka dobrego powodowania swym umysłem przy poznawaniu rzeczy, to jest zarówno wtedy, gdy sami zdobywamy wiedzę, jak i gdy udzielamy jej innym”11.

11 A. Arnauld, P. Nicole, Logika, czyli sztuka myślenia, tłum. S. Rohmanowa, PWN 1958, s. 39.

12 Por. I. Hacking, Why does Language Matter to Philosophy?, Cambridge Univ. Press, 1978, rozdz. III.

13 S. Wszołek, Nieusuwalność metafizyki, OBI - BIBLOS, Kraków-Tarnów 1997, s. 41 i n.

14 J. van Heijenoort, Logika jako rachunek i logika jako język [w: ] Fragmenty filozofii anali­

tycznej. Filozofia logiki, Spacja - Aletheia, Warszawa 1997, s. 71.

Trzeba na to stwierdzenie spojrzeć w świetle dosyć specyficznej dla nas, ów­

czesnej koncepcji języka. To, co my dzisiaj nazywamy językiem, dyskurs „pu­ bliczny”, było dla XVII-wiecznych autorów jedynie (nieudolnym) tłumaczeniem pierwotnegojęzyka, którym był łańcuch idei w ludzkim umyśle12. Ów dyskurs mentalny rządzony miał być regułami logiki, takwięc zdaniajęzyka publicznego możnabyło ująć w struktury logiczne tylkowsposóbpochodny.

Zmiana w rozumieniu logiki następuje pod koniec XIX wieku wraz z pracami Fregego. Frege „wytłacza myśli z umysłu”, odpsychologizowuje je13 14 *. Dyskurs pu­ bliczny staje się pierwotny wobec mentalnego. Pozostaje jednak pewna ważna cechalogiki: jest ona rodzajem języka uniwersalnego. Jak piszę sam Frege, jego logika nie jest calculus ratiocinatorbądź nie jest wyłącznie calculus ratiocinator, lecz lingua characteristicali. W systemie Fregego zmienna skwantyfikowana kwantyfikatorem ogólnym nie przebiega jakiegoś zbioru wybranego na uniwer- sum dyskursu; to ostatnie pojęcie byłoby dla Fregego niezbytjasne, gdyż w sys­ temie logika z Jeny zmienna przebiegawszystko,co istnieje. Nie ma mow o róż­ nych uniwersach.Fregowska Begriffsschriftbezpośrednio odnosi się do świata.

Przywołałemte dwa historyczne obrazy w tym celu, by łatwiej zrozumieć,jak różna od niegdysiejszej jest dzisiejsza logika i by zadać pytanie, czy nie jesteśmy przywiązani do pewnych obiegowych twierdzeń dotyczących logiki, które już dawno się zdezaktualizowały.

Jaka więc jest dzisiejsza logika? Przedewszystkimwydaje się, że współczesny logik (w szczególności logik matematyczny) unosi z niedowierzaniem brwi na wieść, że zdania w sensie logicznym to wypowiedzi, które są prawdziwe bądź fałszywe. I problem nie leży tylko w różnicach terminologicznych. Zastanówmy się, jak wygląda dzisiaj budowanie logiki (zaznaczam, że pośród poniższych stwierdzeń wiele jestuproszczeń; wydajemisię jednak,że nie przeszkadzają one w pokazaniu istotyproblemu). Najpierw budujemy syntaktykę, tj. podajemy al­ fabet naszego logicznego rachunku (zmienne, spójniki, litery predykatowe itp. );

(5)

podajemy też definicję poprawnie zbudowanej formuły, reguły inferencyjne oraz aksjomaty. Topozwala nam już na wyprowadzanie twierdzeń. Następnie (choć sugerowane tym słowem następstwo czasowe nie należydo istoty procesu budo­ wania logiki) „robimy” semantykę, np. w przypadku rachunku pierwszego rzędu ustalając uniwersum dyskursu, definiującspójniki oraz waluację i interpretację.

Następnie dla tak zbudowanej semantyki i syntaktyki staramy się dowieść twierdzenia opełności.

Gdzie tu jest mowa o prawdzie i fałszu? Gdzie jest mowa o rzeczywistości?

Spróbujmy zilustrować, jak wygląda współczesnalogika:

(I) SYNTAKTYKA <=> (II) SEMANTYKA? (III) RZECZYWISTOŚĆ

twierdzenie o pełności

<=(A) (B) =>

METAFIZYKA

Wydaje się, że współczesna logika, przynajmniej w wydaniu matematyków, ogranicza się do elementów (I) i (II). Matematyk bada po prostu dwie struktury matematyczne, udowadniadla nich pewne twierdzenia. W strukturze nazywanej semantyką nie muszą wcale pojawić się elementy nazywane „prawda” i „fałsz”. Nie musi byćwcaledwóch wartości. A nawet jeśli wyróżnimy taki dwuelemento- wy zbiór, to jego elementy możemy nazwać np. OK i nie-OK, po czym utrzymy­ wać, że OK w rozumowaniach nieformalnych oddawane jest zarówno przez

„prawda”, jak i przez „obowiązuje”.

Oczywiściew tym miejscu musi zaprotestować logik - filozof. Dla niego (III) to niezwykleważny element, a (II) nie jest samo wsobie uniwersum, stanowi tylko model (III). Problem, moim zdaniem, leży jednak w tym, jaką procedurębudowa­ nia (II) przyjmiemy. Wydaje się bowiem, że np. zwolennicy silnej metafizycznie tezy o rozdzialeSein i Sollen (jak iinnych tez metafizycznych) skłonni są przyjąć pewne ograniczenia na możliwe semantyki, z założenia wykluczając tu wiele struktur matematycznych. Tymczasem, są to ograniczenia niepotrzebne. Nie chcę przez to powiedzieć, że metafizyka (lub jak niektórzy wolą:wybrana Ontolo­

gią) niemażadnego wpływu na to, jaką logikę się buduje. Chodzi mi tylko o nieco inne rozłożenie akcentów. Można przecież najpierw (próbując usunąć, w jakim stopniu to możliwe, „metafizyczne ograniczenia”) zbudować syntaktykę i seman­ tykę,a dopieropóźniej badać, jakchce logik- filozof,poprawność takzbudowanej logikidla opisu świata.

Oczywiściestruktury mające służyć za syntaktykę i semantykę nie mogą być całkiem dowolne- przecieżostatecznie chcemy coś powiedzieć o świecie. Syntak- tyka musi być więc strukturą Językopodobną”15, a semantyka stanowić ma „mo­ del świata”. Co więcej, budowanie logiki norm wcale nie musi skutkować odrzu­ ceniem takich elementów semantycznych, jak „prawda” i „fałsz”. Chodzi tylko 16 16

16 Mam na myśli to, że syntaktyka powinna przypominać język naturalny, tj. wyróżniać ja­

kiś słownik i zawierać pewne reguły „gramatyczne” (reguły budowania poprawnych wyrażeń).

(6)

o to, aby przekreślić(A) iprzyjrzeć się (B).Obok (B) znajdujesięznak zapytania:

jakiebowiemkryteriakontrolipoprawności logiki przyjąć?

Do pytania tego powrócimy na końcu. Tymczasem poruszmy jeszcze jedną kwestię -nie kryteriów poprawności, ale samej poprawności. Wydaje się, że mo­ żemybudować różne logiki. W związku z tym ciśnie się na usta następujące py­ tanie:czy tylko jednalogika jest poprawną logiką? Twierdzącona to pytanie od­

powiadają moniści; przeczą takiej konkluzji pluraliści stwierdzając, że istnieje więcej niż jeden poprawny systemlogiczny. Możnaprzy tymwyróżnić pluralistów lokalnych, według których „różne systemy logiczne stosują się do różnych obsza­ rów dyskursu”16, oraz pluralistów globalnych, którzy twierdzą, że różne systemy logiczne stosują się do tych samych rozumowań. Nie wchodząc w zawiłości tego odróżnienia, zauważmyjeszcze, że obok monistów i pluralistów, akceptujących pojęciepoprawnościlogiki, istnieją także instrumentaliści, odrzucający to pojęcie, a dopuszczający mówienieo użyteczności czy też przydatności logik.

16 S. Haack, Niektóre pytania metafizyczne i epistemologiczne dotyczące logiki [w: ] Fragmen­

ty filozofii analitycznej. Filozofia logiki, dz. cyt., s. 239; za Haack przytaczam całe rozróżnienie.

17 Choć oczywiście nie musimy przyjmować tezy 2.

18 K. Swirydowicz, dz. cyt., rozdz. 10-12; L. van der Torre, Y-H. Tan, An Update Semantics for Deontic Reasoning, http: //www. cs. vu. nl/~torre/papers. html

19 K. Swirydowicz, dz. cyt., rozdz. 10.

20 Por. J. Woleński, Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, dz. cyt., s. 66-67.

To, doczego powyższe rozważaniamiały prowadzić, streszcza się w następują­

cym zdaniu: z pewnych pozycjimożna zakwestionować 1. tezę dylematu Jörgen- sena.

2. Normy nie są zdaniami w sensie logicznym i 3. Normy nie mogą być składnikami poprawnych logicznie rozumowań.

Skoro zakwestionowaliśmy 1. tezę Dylematu Jörgensena, możemy przyjąć drugą jego tezę bez konieczności przyjęcia tezy 31617. Możemy więc zaakceptować stanowisko nonkognitywistyczne, a jednocześnie utrzymywać, wbrew Woleń- skiemu, że logika norm jest możliwa. O żywotności tego ostatniego przekonania świadczą podejmowane wciążna nowo próby zbudowania logiki norm. Przyjrzyj­

my się pokrótce dwóm przykładowym semantykom norm, które zaproponowali K. ŚwirydowiczorazL. van derTorrei Y-H. Tan18.

Swirydowicz buduje sylogistykę norm, a nie pełny rachunek ze spójnikami międzynormowymi19; autor zauważa jednak, że nie znaczy to, iż taki rachunek jest niemożliwy. Dla swej sylogistyki Swirydowicz znajduje semantykę, którą stanowipewna algebra Boole’a. Na tej podstawie dowodzi twierdzenia opełności, a także, co intuicyjnie ciekawe, dowodzirównoważnościwywodów normatywnych (przeprowadzonych wjego systemie) i dowodów deontycznych w dyadycznej logi­ ce deontycznej H. von Wrighta20. Swirydowicz zdaje sobie sprawę, iż jego seman­

tyka nie jest zbyt intuicyjna i stwierdza, że zdefiniowane pojęcie modelu ma

„niewiele wspólnego z pojęciem modelu jako »świata,w którym wszystkie normy są spełnione przez ich adresatów«, i żecelem wprowadzenia pojęcia modelunie jestpogłębienie intuicyjnego rozumienia wynikania norm z norm, lecz służyje­

dynie celom metalogicznym(... ). Oczywiście nic nie stoi naprzeszkodzie, by spró­

(7)

bować znaleźć bardziej intuicyjny model dla tak pojętych systemów normatyw­ nych”21.

21 K. Świrydowicz, dz. cyt., s. 104.

22 L. van der Torre, Y-H. Tan, dz. cyt.

23 Tamże.

Bardziej intuicyjną semantykę (DUS) budują dla norm L. vander Torre i Y-H.

Tan; czynią tona bazie Update Semanticsstworzonej przez Veltmana w 1996 r.

Autorzy odróżniają „statyczne” wyrażenia deskryptywne od wyrażeń preskryp- tywnych, tj. norm. Normy w tej semantycesą wyrażeniami, którepowodują„uak­ tualnienie” pewnej relacji zdefiniowanej na światach możliwych (tzw. ideality relation).Vander Torre i Tan używają modeliświatów możliwych, zawierających funkcję waluacyjną, ale, jak sami zauważają, „pojęcie prawdy nie gra żadnej roli w semantyce Update. To znaczy, nie używamy definicji prawdy, aby skonstru­

ować semantykę operatorów deontycznych”22. DUS to semantyka dynamiczna, ułatwiająca ukazaniedynamicznego wymiaru normy. Pozwala ona autorom m.in.

na sformalizowanie rozróżnienia na context of deliberation i context of justifica­

tion. Context of deliberation to zbiór możliwych wyborów, które masz przed sobą;

dotyczy on tylko przyszłych możliwości przy założeniu, że przeszłość jest już wpełniokreślona przez ustalone fakty. Naprzykład, jeśli Jones zabiłjuż Smitha, tonie ma sensu, byzastanawiał się,czy powinien go oszczędzić. Contextofjustifi­ cation to zbiór możliwych wyborów uwzględnianych przez kogoś, kto cię osądza, biorącteż pod uwagę opcjezprzeszłości, które niesąjuż realizowalne”23.

Szczególnie druga z przedstawionych powyżej semantyk zdaje się wychwyty­ wać wiele cech dyskursu normatywnego, z trudem tylko (jeśli w ogóle) dających się sformalizować na bazie „panującej semantyki”. Obie przedstawione powyżej semantyki dalekie są co prawda od doskonałości, stanowią jednakpotwierdzenie tezy, że budowanie logiki normnie musibyćpozbawionesensu.

4. Zgodnie z intuicją, poprawne logicznie rozumowania normatywne istnieją.

Ta ostatnia teza Dylematu Jórgensena stanowi, w moim przekonaniu, odpo­

wiedź na postawione wyżej pytanie: jakie jest kryterium kontroli poprawności logiki? Kryterium to stanowią właśnie nasze intuicje. Zobrazujmyto na znanym już schemacie:

(I) SYNTAKTYKA <=> (II) SEMANTYKA? (III) RZECZYWISTOŚĆ

twierdzenie =>

o pełności INTUICJE

Można powiedzieć, że intuicje te spełniają podwójną rolę: pozytywną i nega­

tywną. Pozytywną, bo stanowią argument za możliwością logiki norm. Negatyw­

ną, bo są kryterium poprawności zbudowanego rachunku: każdy rachunek nie­ zgodnyz tymi intuicjami powinien zostaćodrzucony.

(8)

Jednak takie postawienie sprawy nie stanowi jeszcze wyjścia z kłopotów.

Można przecież zapytać, ktoma oceniać zgodność rachunku z owymiintuicjami, albocozrobić, jeśli nie możemy dojść dozgody co do wspólnychintuicji. Tegotypu pytania można oczywiście mnożyć. Nie potrafię odpowiedzieć na nie;niejest jed­

nak moim celem przedstawianie koherentnej koncepcji, a raczej zarysowanie pewnej możliwości. W tejsytuacji zwrócęjedynie uwagę na trzy kwestie.

Po pierwsze: przyjmujemy tu oczywiście stanowisko pluralistyczne, gdyż in­ strumentalista nie zapytałby w ogóle o poprawność zbudowanej logiki. Wydaje się przytym, że stanowisko instrumentalistyczne nie jest przekonujące24.Zresztą przyjęcie stanowiska instrumentalistycznego ułatwiałoby tylko pozytywną odpo­ wiedź na pytanie takomożliwość, jak ioprzydatność logiki norm.

24 Por. S. Haack, dz. cyt., s. 244.

25 Por. A. Gupta, N. Belnap, The Revision Theory of Truth, A Bradford Book, MIT Press, Cambridge (Massachussetts) - London 1993, szczególnie rozdziały I i IV.

Podrugie: z całą pewnością osiągnięcie zgody co dotego, że jakiś system logiki norm odpowiada intuicjom, byłoby bardzo trudne. Czy świadczy to jednak o bezsensowności pytania o poprawność logiki norm? Spójrzmytylko do metama- tematyki (a dokładnie: do teorii obliczalności), gdzie spotykamy się z podobnym problemem, tj. zderzeniem pewnej formalizacji i intuicji. Mowa o tzw. Tezie Churcha, która głosi, że intuicyjna klasa funkcji efektywnie obliczalnych jest równa klasie funkcji obliczalnych przez maszynę Turinga. Do dziśnie ma zgody co do statusu Tezy Churcha. Bez wątpliwości można stwierdzić, że funkcjeobli­ czalne przez maszynę Turinga są intuicyjnie efektywnie obliczalne. Nie wiadomo jednak, czy implikacja zachodziteż wdrugąstronę. Takwięc problem podobnydo napotkanego w naszej dyskusji nad logiką norm odnajdujemy też w teorii obli­ czalności, dziedzinie powszechnie uznanej.

Inny przykład jest bardziej pozytywny, a dotyczy pojęcia prawdy Tarskiego.

Tarski postawił przed sobą zadanie skonstruowania merytorycznie trafnej ifor­ malnie poprawnej definicji terminu „zdanie prawdziwe”. Wydawało się, że przy zachowaniu merytorycznej trafności niemożliwe jest zbudowanie niesprzecznej logiki (tj. zrealizowanie postulatu formalnej poprawności) dla pojęcia prawdy wjęzykunaturalnym. Dziś takie logiki się buduje25.

I wreszcie — po trzecie — pora na jedno z najważniejszych pytań związanych zkryterium poprawności logiki norm. Brzmi ono: jaka miałaby być procedura oceniania, czy dana logika zgodna jest z intuicjami? W tej chwili nie mogę dać odpowiedzi lepszej niż ta: musiałaby to być racjonalna procedura, gdzie „racjo­ nalna” znaczy „argumentacyjnie racjonalna”.W tym miejscu od razu pojawia się wątpliwość, czy przypadkiem „nie wylewamy dziecka razem z kąpielą”. Skoro bowiem wybór logiki norm uzasadniamy argumentacyjnie, to po co nam wogóle logikanorm? Czy prawnikowi niewystarczyargumentacyjnateoriaprawa?

Być może wystarczyłaby, gdybyśmy zajęli stanowisko instrumentalistyczne.

Inaczej jednak wszystko wygląda, gdy spojrzymy na sprawę oczami pluralisty.

Czym innym jest bowiem decyzja, że dana logika norm jest poprawna, a czym innym ocena, że dane rozumowanie normatywne jest poprawne. Ta pierwsza dokonuje się „globalnie”, być może wręczw jakimś procesiehistorycznym; ta dru­

(9)

ga stanowi „lokalną” ocenę danego rozumowania na podstawie ogólnie zaakcep­

towanej logiki.

Można oczywiście zadać wiele pytań ipodnieśćwielewątpliwościco do trafno­

ści zarysowanych powyżej zabiegów. Nie miejsce tu jednak na ich roztrząsanie.

Wartomoże tylko przypomnieć słowa Leśniewskiego: „Uprawiam radykalnyfor­ malizm, gdyż jestem przekonanym intuicjonistą”26.

26 Cyt. za: J. Kalinowski, dz. cyt., s. 220.

27 Nie chodzi mi oczywiście o interpretację logiczną.

Pora na krótkie podsumowanie. „Panującej teorii semantycznej z jej podsta­

wowymi kategoriami modelu, spełniania oraz prawdy-fałszu” nie powinniśmy traktować jako przeszkody wbudowie logiki norm.Jeżeliodrzucimy (historycznie zrozumiałe) przywiązanie do „panującej teorii”, nie będziemy musieli na siłę po­

szukiwaćtakichinterpretacji27 norm lubwyrażeń normatywnych, żeby możnaje było określić mianem prawdziwych albo fałszywych (zgodnie z jakąś teorią praw­ dy); a nie znalazłszy odpowiedniej interpretacji, nie będziemy zmuszeni do gło­

szenia niemożliwości logiki norm. Ta zmiana spojrzenia na logikę jest o tyle ła­

twa, że „panująca teoria” już dawno, przynajmniej dla matematycznie zoriento­ wanychlogików,panującaniejest.

Zauważmyprzy tym, że to nowe spojrzenie na logikę nie wyklucza wcale ta­

kiej metafizyki, zgodniez którą np. powinności nieda się wywieść z bytu. Różnica jest tylko w momencie, w którymmetafizyka „wkraczanascenę”. A wkracza tam, gdzie przenosi się większość problemów konstruowania logiki norm; chodzi o moment ocenypoprawności zbudowanej logiki.Wiele tuniejasności, ale,jak się wydaje, podobne niejasności towarzyszą wszystkim rozważaniomnad poprawno­ ścią systemów formalnych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szczególnie, jak to jest środek sezonu, jak jest dużo pszczół, to wtedy jest matkę trudno znaleźć, ale właśnie znakuje się matki, chociaż nieznakowaną też w sumie

Matematyka wtedy w szkole to był dla mnie przedmiot, który bardzo lubiłam, i rzeczywiście bardzo dobrze się w nim czułam.. Poza tym to była podstawa mojego

surowiec o charakterze pucolanowym, którego głównym składnikiem fazowym jest metakaolinit powstały w wyniku częściowego rozpadu struktury kaolinitu w temperaturze powyŜej 500 o

rodne formy kultury lokalnej, a kraje Trzeciego Świata stają się obiektem nowej formy imperializmu - ekspansji środków masowego przekazu (Giddens

ności Bożej mogła sprawić, że ta nieliczna grupka chrześcijan m iała później podbić dla swej praw dy nie tylko pogański Rzym, ale też — niby gorczyczne

Lecz, o ile pożądanie posiada w sobie tę dwuznaczność, iż potrafi być także antropogenne (jeżeli pożąda innego pożądania), to zaspokojenie tej dwuznaczności jest

Kaplica, która tam istniała — Tarnowo I - była obiektem małym i nie bardzo zapewne odpowiadała „mieszczanom tarnowskim”, stąd też kościół Tarnowo II, jak

Tym, co decyduje o przedmiotowości przedmiotu, jest stosunek do bytu w znaczeniu obszaru, do którego dany przedmiot się odnosi, niezależnie od tego, czy będzie