Żyga, Aleksander
"Szkice Społeczne i Literackie"
(1875-1876)
Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 9/1, 33-56
Bocznik Historii Czasopiśm iennictwa Polskiego IX 1
ALEKSANDER ZYGA
„SZKICE SPOŁECZNE I LITERACKIE” (1875— 1876)
Po r. 1869 w aru n k i dla wydawców postępowych periodyków w K ra kowie były trudne. „Przez la t parę nadarem nie kuszono się od czasu do czasu zakładać pisma z barw ą postępową (»Ną dziś« w ydaw ane przez A. H. K irkora, »Szkice Społeczne i Literackie« pod redakcją K. B ar toszewicza, a nakładem A. Dygasińskiego), istnienie ich było nader chwiejne i krótkotrw ałe” — stw ierdził P. Chmielowski w Zarysie naj
now szej literatury polskiej1. W ymienione tu przez k ry ty k a literackiego
„Szkice Społeczne i Literackie” były po upadku efemerycznego „Na dziś” (1872)2 oraz w r. 1874 liberalnego „K raju ”3 jedynym pismem spo- łeczno-literackim w Krakowie, które śmiało przeciwstawić się prasow e mu i ideowemu monopolowi konserw atyw nego „Czasu” oraz „Przeglą
du Polskiego”. I
O „Szkicach Społecznych i Literackich” K. Bartoszewicza wspomi
nano dotąd mimochodem: czasopismo to wymieniano, kiedy zajmowano się biografią jego redaktora albo napom ykano o nim przy przedstaw ia niu krakow skich epizodów życia i działalności A leksandra Świętochow skiego1 i Adolfa Dygasińskiego5, którzy jako chwilowi przybysze z W ar szawy po studiach w Niemczech usiłowali na gruncie krakowskiego konserw atyzm u i klerykalizm u zaszczepić wolnomyślne idee i znaleźli
1 P. C h m i e l o w s k i , Z arys n a jn o w szej litera tu ry po lsk iej 1875—1894, wyd. 3, Kraków — Petersburg 1895, s. 2—3.
2 M. S t o l z m a n , Z działalności w y d a w n ic ze j A dam a H onorego K irkora. Pism o zbiorow e „Na dziś”, „Rocznik Historii C zasopiśm iennictwa Polskiego”, t. VII, z. 1.
3 Cz. L e c h i с к i, P o czą tk i krakow skiego „K raju ”, „Prasa W spółczesna i D a w na”, 1959, s. 61—85; Z badań nad prasą k rakow ską lat siedem dziesiątych X I X w ., „Sprawozdania z Posiedzeń Kom isji Nauk Historycznych Polskiej Akadem ii Nauk”, 1961, s. 1.02—104.
4 A. Ś w i ę t o c h o w s k i , Z pam iętn ika, „Wiadomości L iterackie”, 1931, nr 46. 6 Z. M i t z n e r [J. S z e l ą g ] , K ło p o ty A dolfa D ygasińskiego, [w:] W y p ra w y
w przeszłość, W arszawa 1953, s. 141.
w antystańczykow skim piśmie Bartoszewicza chwilowe oparcie dla swo jego działania; rzadziej mówiono o „Szkicach” przy kreśleniu sylw etek głównych współpracowników pisma: M ariana Gawalewicza6 i S tanisła wa Grudzińskiego7.
Pom ijając polemiczne w ystąpienia przeciw „Szkicom” i K. Bartosze wiczowi w czasie krótkotrw ałego, bo tylko półtorarocznego ukazyw a nia się pisma, pisali o nich autorow ie sylw etek ich redaktora, pow sta łych z okazji 25-lecia jego pracy literackiej i dziennikarskiej: J. Born- stein i K. Nitman. Pierw szy podkreślał odwagę Bartoszewicza jako re daktora, wymieniał ważniejszych współpracowników pisma, cytował opinię o „Szkicach” Kraszewskiego, napom ykał o stratach podczas w y daw ania pisma przez niego poniesionych, narażaniu się osobistym re daktora stańczykom za zarzuty czynione Akademii8. K. N itm an po przestaw ał na w ym ienieniu debiutujących w „Szkicach” młodych lite ratów : M. Pawlikowskiego, S. Grudzińskiego, M. Gawalewicza, W. Wo łowskiego i innych9.
K rótkotrw ałego epizodu redagow ania „Szkiców” nie omieszkali przy pomnieć uczestnicy jubileuszu K. Bartoszewicza w r. 1892: H enryk Jo rdan w swym przem ówieniu akcentow ał „śmiałość w ypowiadania swych poglądów na ludzi i rzeczy, nie zważając na to, czy to się podoba lub nie”, przez co ściągnął na siebie gniew przeciwników. M. Bałucki mówił o cechującej wówczas Bartoszewicza koleżeńskości oraz w łaści w ym m u talencie chłostania „ostrym biczem saty ry ” wszelkich „m ier ności drapiących się gw ałtem na P arnas, fałszywych powag i sztucz nych wielkości”, jako przykład podając „uznanie, życzliwość i zachętę dla młodych talentów ”10.
O „Szkicach Społecznych i L iterackich” oraz ich w spółpracowni
kach wspominali jeszcze: Stanisław Wasylewski, w związku ze śmiercią ich redaktora11, oraz Jan in a Jaw orska, omawiająca kłopoty wydawniczo- -księgarskie Bartoszewicza. Charakteryzow ała pokrótce antystańczy- kowskie oblicze ideowe pisma, napom ykała o różnym ich przyjm ow aniu zależnie od obozów ideowych, ignorow aniu i prześladowaniu pisma
e J. M a c i e j e w s k i , M arian G aw alew icz, [w:] L itera tu ra polska w okresie
realizm u i naturalizm u w serii O braz litera tu ry p o lsk iej X I X i X X w iek u , t. 2,
W arszawa 1967, s. 338.
7 S. G r u d z i ń s k i , [w:] „Nowa Reform a”, 1884, n r 129.
8 J. B e r n s t e i n , K a zim ie rz B artoszew icz. (S y lw e tk a literacka), Kraków
1892, s. 8—9.
9 K. N i t m a n , D w a jubileusze· litera ck ie, „Świat”, 1893, n r 1—3, s. 43. i° Ju bileu sz K a zim ierza B artoszew icza (16 lutego 1893 roku), Kraków 1893, s. 6, 14.
11 S. W a s y l e w s k i , Zgon B artoszew icza (1852—1930), „Kurier Poznański”,
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1879—1876) 35
przez przeciwników, w w yniku czego Bartoszewicz był zmuszony „Szki ce” zlikwidować12.
Poza stw ierdzenie cytowanych autorów nie wyszedł w swych sądach o piśmie Bartoszewicza Stanisław Sierotw iński w sylw etce ich redakto ra, zamieszczonej w Obrazie literatury polskiej13.
Dla uzupełnienia nielicznych opinii o „Szkicach” w arto jeszcze przy pomnieć sąd o tym piśmie samego redaktora, zaw arty we wspomnieniu 0 A. Gillerze, w którym uw ypuklił „opiekę” tego współpracownika „Szkiców”, dając tego konkretne' dowody14. Owo wspomnienie wskazuje na nie znaną na ogół i nie docenianą dotąd rolę A. G illera w prow adze niu i kierunku ideowym „Szkiców”, którą trzeba będzie uwzględnić przy opracowywaniu zarysu dziejów pisma, koniecznego tym bardziej, że „Szkice” były po „Niewieście”, „K alinie” i „K raju ” jedynym w K ra kowie periodykiem, który, kontynuując dem okratyczne tradycje, prze ciwstawił się organom prasowym i naukow ym lojalistycznych stańczy ków oraz krakow skiem u klerykalizmowi. Ostrzem satyry, pam fletu i po lemiki bronił szkalowanej tu tradycji narodowej, której ostatnim w y ra zem było pow stanie 1863 r., w czym bliski był prasie dem okratycznej lwowskiej, w której prym wówczas wiodła w tym zakresie „Gazeta Narodowa”.
Opracowanie njonografii „Szkiców Społecznych i Literackich” u ła t w iają w pew nym sensie szczątki nie wykorzystanego należycie dotąd archiw um J. i K. Bartoszewiczów w Łodzi w postaci papierów i kore spondencji Kazimierza, w śród której znajdują się m. in. listy A. Gillera 1 T. Lenartowicza do redaktora pisma, oraz rozproszone po innych bi bliotekach krajow ych listy Bartoszewicza, jako też wyżej wspomnianego „opiekuna” „Szkiców” do niego. Oprócz tego przy opracowywaniu za w artości pisma pomocnym okazuje się tu także zachowany w Bibliotece Jagiellońskiej egzemplarz tego pisma, w którym rozwiązane zostały, ręką prawdopodobnie samego Bartoszewicza15, kryptonim y współpracow ników „Szkiców” albo ustalone autorstw o artykułów nie podpisanych. 12 J. J a w o r s k a , K ło p o ty w y d a w n iczo -k sięg a rsk ie K azim ierza B artoszew icza, „Przegląd Biblioteczny”, 1958, z. 2—3, s. 182; zob. t e j ż e K a zim ierz B a rtoszew icz
1852—1930, [w:] S łow n ik biograficzny pracow n ików k sią żk i i pra sy p olskiej, zeszyt
próbny, Łódź 1958, s. 17, oraz in ne prace o Bartoszewiczu: L. L i p e c k i, Z biory
Juliana i K azim ierza B artoszew iczów , K raków 1928; H. J e s s e , „Ilustrowany
Kurier Codzienny”, 1930, ,nr 20; J. S m o l i k , B a rto szew icz K a zim ie rz (1852—1930),
Polski słow n ik biograficzny, t. 1, s. 326—327.
13 S. S i e r o t w i ń s k i , K a zim ie rz B a rto szew icz (1852—1930), [w:] L iteratu ra
polska w okresie realizm u i naturalizm u , t. 3, W arszawa 1969, s. 764.
14 K. B a r t o s z e w i c z , Ze w spom n ień o G illerze :(w trz y d zie stą rocznicę
śmierci), „Nowa Refoirma”, 1917, nr 344.
„Szkice Społeczne i Literackie” były — jak to wszyscy zgodnie pod kreślali — pismem „m łodych”, którzy w swym zapale usiłowali prze ciwstawić się konserw atyw nej opinii „starych” w K rakow ie oraz m iej scowym klerykałom i lojalistom. Redaktorem pisma był istotnie czło wiek młody, który nie skończył jeszcze studiów uniw ersyteckich. Nic dziwnego, że i podobnych sobie współpracowników skupił w redagow a nym przez siebie organie. „Szkice” były pierwszym w ystąpieniem B ar toszewicza jako redaktora i w nich ujaw nił on swoje oblicze ideowe, dziennikarskie i publicystyczne, jako też redaktorskie. Podejm ując się wydaw ania pisma, Bartoszewicz liczył zaledwie 22 lata i studiow ał na Uniw ersytecie Jagiellońskim . Urodzony w r. 1852, jako syn historyka Juliana, zaczął pisać już w 14 roku życia, drukując w warszawskiej „Zorzy” i „K urierze Świątecznym ”. Po przybyciu do K rakow a w r. 1870 rozpoczął studia na wydziale praw a, by w r. 1,873 przenieść się na w y dział filozoficzny. W chwili podjęcia się redakcji „Szkiców” był autorem kilku opublikowanych artykułów i sylw etek pisarzy polskich oraz zna nym w środowisku krakow skim działaczem miejscowej Czytelni Aka demickiej .
W ydawanie „Szkiców” poprzedziła porada i konsultacja Bartoszewi cza z A. Gillerem. Jako początkujący redaktor i niedoświadczony dzien nikarz zwrócił się do niego z planem mającego wychodzić pisma, pro sząc o ocenę. Ponieważ list ów się nie zachował, o treści jego wnosić można jedynie z odpowiedzi nań G illera w liście z 18 X II 1874 r., w któ rym pochw alał „zam iar w ydaw ania pism a literacko-naukow ego”. Wie rzył bowiem, że „młodzi, a zacnie m yślący redaktorow ie nadadzą m u charakter i barw ę odpowiednią potrzebom narodow ym ”, gdyż „»Ruch« i »Tydzień« nie we wszystkim odpowiadają m ojem u zdaniu”. Według A. Gillera „potrzebne jest więc inne pismo, które by rozumiało prądy czasu, śmiało się poruszało wśród kw estii rzuconych społeczeństwu do rozwiązania i miało odwagę szybkiej, a rozumnej decyzji”. Radził B ar toszewiczowi zapewnić sobie „fundusz przynajm niej na rok w ydaw nic twa. Tyle bowiem potrzeba czasu, ażeby pismo mogło sobie wyrobić klientelę”. Ostrzegał przed nazyw aniem pisma młodzieżowym, by „ta kim zapowiedzeniem” nie ograniczyć liczby swoich czytelników: „O r ganem młodzieży pismo stać się powinno bez ogłoszenia. Żywość słowa, stanowczość sądu, w ybór przedm iotu pokaże, czy jesteście młodzi. Mło dego tę tn a nie potrzeba w zgnuśniałych stosunkach obecnych, więc ca łym sercem będę z wami i popierać będę młode pismo w »Gazecie Na rodowej«”. W następnym liście z 20 X II 1874 r. dodawał, że da w iado mość o piśmie w „Gazecie” jeszcze przed świętami, „w ten sposób na pisaną, ażeby zainteresować publiczność dla nowego pism a”16.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1879—1876) 37
Prospekt „Szkiców” nie dochował się. Możemy go odtworzyć tylko na podstawie relacji A. Gillera w „Gazecie N arodowej”17. C haraktery zując zawartość przyszłego periodyku, określał cel pisma, którym miało być: „rozbudzenie ruchu umysłowego w k raju przez właściwe porusza nie kw estii bieżących i zwracanie uw agi na wszystko, co w sferze um y słowej przygotow uje przyszłe życie ludzkości i narodów ”. Prospekt zgodnie z tytułem pisma akcentow ał społeczno-literacki ch arakter „Szki ców” oraz skupienie w nich sił młodych i świeżych, co też redakcja w m iarę możliwości konsekw entnie realizowała.
Pierw szy num er pisma Bartoszewicza ukazał się z datą 10 stycznia 1875 r. pt. „Szkice Społeczne i Literackie. Pismo tygodniowe. Wychodzi, pod redakcją K. Bartoszewicza”. Jako redaktor odpowiedzialny podpi sywał pismo Ja n Kwiatkowski, później Adolf Dygasiński; „Szkice” uka zywały się nakładem księgarni Dygasińskiego. Robił to Bartoszewicz dlatego, by nie zagradzać sobie drogi pow rotnej do W arszawy, przeby w ał bowiem w Galicji za paszportem rosyjskim. P ierw otnie „Szkice” jako tygodnik wychodzić m iały 3 razy w miesiącu: 10, 20 i ostatniego miesiąca. P ren u m erata roczna wynosiła w Krakowie rocznie 6 złr., pół rocznie 3, a kw artalnie 1. Redakcja pisma mieściła się przy ulicy Grodz kiej n r 9, piętro wyżej nad lokalem redakcji „Czasu”. „Szkice”, odbi jane w d rukarni „Czasu”, wychodziły na dobrym w elinowym papierze w formacie 25 X 33 cm. Jako periodyk postępowy o charakterze naro dowym i patriotycznym nie mogły „Szkice” mieć debitu na Królestwo. A. Gillerowi, którem u jako „ojcu chrzestnem u” zawdzięczały „Szki ce” swój kierunek ideowy, powierzył też Bartoszewicz napisanie a rty kułu wstępnego. Sygnowany tylko literam i A. G., arty k u ł ten form uło w ał profil ideowy pisma na tle galicyjskiego konserw atyzm u i kleryka lizmu. A nalizując ówczesne kierunki polityczno-społeczne, warszawski pozytywizm i stańczykowski lojalizm, bronił tu G iller trady cji pow sta nia 1863 r., w trad y cji patriotycznej up atrując ostoję narodowości oraz występował przeciw szydzeniu z powstania. Argum entow ał, że „cel nie był złym, ale złymi były środki, jakich do tego celu pow stania użyto”. Szyderstw o z pow stania zabiło w narodzie uczucia patriotyczne, wyzię biło dusze. Miejsce niedawnego patriotyzm u zajął realizm. Zam iast dą żyć do Polski, „poczęto zwracać się do Moskwy, do Niemiec i innego państw a, w ścisłym złączeniu i w w yparciu się dla obcych organizmów własnej zbiorowej indywidualności, szukając celów dla bieżącej polity ki”. A utor arty k u łu postuluje zachowanie równowagi serca i rozum u w polityce i ona powinna „być zadaniem szczególnym pisma naszego”, nie dopuszczać szyderstw „z prawdziwego uczucia ani też nie lekcew a żenia rozum u”. W harm onijnym zespoleniu serca i rozum u u p atru je
Giller podstaw y kontynuow ania idei narodowości18, daleki będąc od daw niejszej ideologii Czerwonych z czasów redagowania „Ojczyzny”. Na szkicowany tu kierunek ideowy „Szkiców” rozw ijany był w szeregu nu merów pisma, głównie w artykułach w stępnych Bartoszewicza, w m niej szym zakresie Gawalewicza i M. Wołowskiego.
Zgodnie z zapowiedzią redakcji każdy num er „Szkiców” oprócz a rty kułów w stępnych ze zdecydowanym profilem ideowym zawierał odcinek powieści lub opowiadania, jeden lub dwa wiersze, odcinek rozpraw y naukowej lub społecznej, dział „Przeglądu literackiego”, recenzje współ czesnych dzieł naukowych, krakow ski przegląd teatralny, korespondencje z niektórych ośrodków polskich (Lwów, Warszawa, Stryj) oraz obcych (Wiedeń, Florencja, Ukraina), stały i szeroko rozbudowany felieton „Mis- cellaneów”, dział „Zapisków bibliograficznych” i „Nekrologów”. N aj więcej pisał do „Szkiców” sam redaktor. Jego autorstw a oprócz w ię kszości artykułów w stępnych były przeglądy teatralne, recenzje, nie które artyk u ły naukowe, „M iscellanea” i „Zapiski bibliograficzne”, na w et niektóre wiersze, sygnowane kryptonim em „Amelia” w przeciwień stwie do innych pozycji podpisywanych pełnym nazwiskiem, a najczę ściej K.B. lub B. (B). Wielka ilość pozycji Bartoszewicza z każdego dzia łu „Szkiców” nie sprzyjała ich wysokiej w artości literackiej i sprawiała, że pismo swe uczynił on swoją try bu n ą ideową i dziennikarską.
W spółpracownikami „Szkiców” byli, zgodnie z zapowiedzią redakcji, przeważnie ludzie młodzi, częstokroć naw et studenci krakow scy lub lwowscy: M. Gawalewicz, prow adzący dział poezji i drukujący tu wiele swych debiutanckich wierszy oraz niektóre fragm enty „Miscellaneów”, Mieczysław Szyszyłowicz, Józef R osenblatt z Krakowa, Michał Wołowski, W incenty Łoś, W ładysław Bełza ze Lwowa, Stanisław Grudziński z U krainy oraz inni, wśród nich także pisarze em igracyjni, zwłaszcza w późniejszym okresie ukazyw ania się pisma, z Kraszewskim i T. Le nartowiczem na czele. O w spółpracownikach pisma tak mówi sam re daktor w przypisku do wspom nienia o A. Gillerze: „Do grona redakcji »Szkiców« zaprosiłem M ariana Gawalewicza, wówczas słuchacza »Te chniki«, Józefa Rosenblatta, bfyłego] mojego kolegę z w ydziału praw a, i Wołowskiego, słuchacza medycyny, który m iał już na sum ieniu jedną powieść, dram at i kilka now el”. Z korespondentów pisma przypom inał sobie po latach tylko jednego: Bolesława Spaustę ze Lwowa19, którego później zastąpił A. Giller. Wielu współpracowników „Szkiców”, zwła szcza młodych, podobnie jak Bartoszewicz, podpisywało swe prace k ry p tonim am i lub wcale ich nie podpisywali.
18 A. G [ i l l e r ] , [w:] „Szkice Społeczne i lite r a c k ie ” (dalej bez w ym ieniania tytułu pisma), 1875, nsr 1, s. 1—2.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 39
Ukazanie się 1 num eru „Szkiców” spowodowało resk ry p t c.k. Dy rekcji Policji w Krakowie. Na mocy bowiem § 13 ustaw y prasowej każ de czasopismo w Galicji, wychodzące częściej niż dwa razy w miesiącu i poruszające kw estie polityczne, religijne i społeczne, obowiązane było do złożenia w D yrekcji odpowiedniej kaucji. Ponieważ „Szkice” wedle zapowiedzi redakcji m iały ukazywać się 3 razy w miesiącu, a w a rty kule w stępnym A. G illera dopatrzono się treści politycznej, D yrekcja Policji zażądała, „żeby w ydaw nictw o przed w ydaniem 2-go num eru swo jego czasopisma złożyło kaucję, k tó ra według § 14 ustaw y prasowej w y nosi złr. 200 w. a.”20
W odpowiedzi na resk ry p t Bartoszewicz w następnym num erze pis ma upew nił prenum eratorów i czytelników „Szkiców”, że nadal będą one wychodzić, lecz tylko dwa razy w miesiącu, czyli że pismo stanie się dwutygodnikiem. Do kw estii zapowiedzianych w prospekcie obiecy wał dodać „jeszcze kw estie polityczne, które nie skrępow ani tłum acze niem paragrafu 13 ust. prasowej od czasu do czasu rozwijać będziemy z całą swobodą i niezawisłością”. O dtąd „Szkice” m iały ukazywać się 1 i 15 każdego miesiąca w objętości półtora arkusza, na tych samych w arunkach przedpłaty.
Pierwsze num ery „Szkiców” wskazują, że pismo od razu stało się Organem polemicznym, które bronią pam fletu i polemiki w imię tradycji narodowej usiłowało walczyć odważnie z galicyjskimi, a zwłaszcza k ra kowskimi stańczykami, klerykalizm em i wszelkim i objawam i zacofania oraz obłudy publicystycznej. Za takie uważał je też A. Giller, który skierował do „Szkiców” m łodych autorów oraz nadsyłane m u do reda gowanej przez niego „Gazety N arodowej” arty k u ły polemiczne. Tak by ło np. z listem S. Buszczyńskiego o pomniku Gołuchowskiego, który ra dził przesłać Bartoszewiczowi do „Szkiców”, nie chcąc wdawać się w po lemikę w „Gazecie”21.
Polemiczny charakter nadaw ały „Szkicom” przede wszystkim „Mis cellanea”, stały felieton pisma prowadzony głównie przeż redaktora. S ta nowiły one coś w rodzaju rozbudowanej kroniki kulturalno-publicystycz- nej o zacięciu polemicznym. R eferując i omawiając najw ażniejsze w y darzenia kultu raln e i społeczne nie tylko w Krakowie, ale także i w Ga licji, interpretow ały je i oceniały zawsze z pu n k tu przyjętych przez pismo zasad ideowych z ostrzem wym ierzonym przeciw stańczykom. K ierunek „Miscellaneów” sformułował Bartoszewicz od razu w pierw szym felietonie, staw iając za m otto zdanie Terencjusza: „Displiceam,
20 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Od R edakcji, 1875, nr 2, e. 9—10. 21 B iblioteka PAN w Krakowie, sygn. 2064/11, t. 2, k. 413,
an displiceam, m inus euro, sat si prosim ”, dodając, że słowa Terencju-
sza stanowić będą w ogóle dewizę kierunku pism a22.
Z powodu polemicznego ch arakteru „Szkiców”, skierow anych prze ciw stańczykom i galicyjskiem u zacofaniu, przyjęto je przychylnie w obozie dem okratycznym , skarcono natom iast w środowiskach konser w atyw nych i ultram ontańskich, atakujących w nich przede w szystkim ich „młodzieżowość”. P opierał je i zachęcał do popierania, nie szczędząc dalej rad, A. Giller w „Gazecie N arodowej”, referując i omawiając za wartość praw ie każdego num eru, oraz w pryw atnej korespondencji do Bartoszewicza. 26 I 1875 r. radził redaktorow i zmienić korespondenta lwowskiego: „Należałoby stawiać więcej dodatnich poglądów na ludzi i rzeczy, i sztukę, jeśli chcemy, aby życie nowe zakwitło. Pesym istycz ne zapatryw ania na Galicję od la t wielu doprowadziły ją do zupełnego rozstroju — nikogo nie poprawiły, a wszystko zaś rozstroiły. Inne drogi są dzisiaj potrzebne [...] ów prąd pesymistycznej k ry ty k i jeszcze jest sil nym i jeszcze odbiera ludziom i społeczeństwu naszemu w iarę we w łas ne siły. Pomóżcie, panowie, do osłabienia go, a pomożecie, nie um niej szając prac nacechowanych zw ątpieniem i chętką gaszenia w szystkie go”23. W liście do S. Buszczyńskiego w K rakowie zwracał uwagę na „Szkice” i zachęcał do ich popierania24.
„Szkice”, jako jedyne w K rakowie pismo antystańczykow skie i w al czące o podtrzym yw anie w śród społeczeństwa polskiej trad y cji narodo wej, ignorowane były przez „Czas” i „Przegląd Polski”, atakow ane w ostrej formie przez ultram ontański „Przegląd Lwowski” ks. Podol skiego. Z chwilą pojawienia się pierwszych num erów pisma Bartosze wicza autor korespondencji pt. L ist z Krakowa odradzał młodym „zbyt wczesne występowanie na pole publicystyki”, w której „m arnieją mło de talen ta i siły”25, w następnej zaś korespondencji dopatrzył się zbież ności ideowej „Szkiców” z „Gazetą Narodową” i usiłował zdyskredyto wać pismo Bartoszewicza w opinii publicznej: „Praw dziw e to szkice, niew praw ną robione ręką, przypom inające owe k ary k atu ry i napisy, ja kimi się bawią studenci w klasach, miasto słuchać lekcji profesora [...] Nie czytaliśm y dotąd w »Szkicach« jednego artykułu, w którym by n ątrafić można było na ślad jakiego talentu lub świadomość rzeczy, o której się pisze”. K orespondent zarzucał pismu i oskarżał o denuncjo- wanie „żakowską polemiką w powagę cenzora przybraną”26.
22 [K, B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 1, s. 1.
23 Rkps W ojewódzkiego Archiwum Państw ow ego w Łodzi (dalej WAP Łódź), zbiory po J. i K. Bartoszewiczach, sygn. 333.
24 Biblioteka PAN w K rakow ie, rkps 2064/11, t. 2, k. 333 v. 25 L isty z K ra k o w a , „Przegląd L w ow ski”, 1875, t. IX , s. 137. 26 Ibidem , 1875, t. X , s. 736.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ’’ (1875—1876) 41
Przeciwko obrzucaniu „Szkiców” kalum niam i przez obóz przeciwny za „grzechy młodości” Bartoszewicz replikował w „M iscellaneach”, za przeczając kategorycznie, jakoby „Szkice” były organem młodzieży aka demickiej krakowskiej : „Ani nazwiska wydaw cy i redaktora odpowie dzialnego, ani większość artykułów nie upow ażniają do tego tw ierdze nia”. Najlepszym zaś tego dowodem je st tylko dwu prenum eratorów pisma wśród młodzieży akadem ickiej27. Odważny redaktor swym prze ciwnikom politycznym, którzy „Szkice” nazywali organem rew olucyj nym, odpowiadał z właściwą m u drwiną, że znajdą się „z tak zwanych pism pozytyw nych” takie, które potrafią jego pismo nazwać „organem strupieszałego konserw atyzm u, rozsiewaczem w stecznych jezuickich za sad”28.
Istotnie pozytywiści warszawscy uważali „Szkice” za pismo um iar kowanie postępowe. Świętochowski, znajdujący w raz z Dygasińskim oparcie w piśmie Bartoszewicza, pisał w „Przeglądzie Tygodniowym” : „Pow stał w K rakow ie jeden tygodnik, »Szkice«, z bardzo słabym na w et postępowym program em — po roku istnienia, w czasie którego nie zapłacił ani jednego artykułu, miał bezpłatne współpracownictwo K ra szewskiego, Bałuckiego, dr. Antoniego J. itd., i mimo to nie mógł pre n u m eratą pokryć naw et kosztów d ruku i papieru, upadł, bo wiesz pan, ile miał, um ierając, abonentów? Stu. Pokaż mi pan w K rólestw ie Pol skim jeden dziennikarski prospekt, który by kilkuset przedpłacicieli nie zyskał”29.
Wiadomość o upadku „Szkiców” podana przez Świętochowskiego, aczkolwiek nieco przedwczesna, była w ynikiem niezłej znajomości kuli sów „prosperow ania” pisma oraz jego trudności m aterialnych. S ytuacja ' finansowa „Szkiców” od początku była bardzo ciężka: rozwojowi pisma nie sprzyjały jego akcenty polemiczne oraz brak naw et najniższych honorariów autorskich. Istotnie pod koniec 1875 r. redaktor nosił się z zam iarem zlikwidowania „Szkiców”. Donosił o swych trudnościach Kraszewskiemu, zabiegając równocześnie o zyskanie w nim w spółpra cownika. Dziękując za zachętę, dodawał: „A zachęty dopraw dy potrzeba niem ałej, aby walczyć z koteriam i, ospałością, brakiem narodowego uczucia i w ielu wadami, których siedliskiem jest Galicja. Pom iędzy dziennikarstw em znalazłem silne poparcie z w yjątkiem dziennikarstw a ultrakonserw atyw nego, które milczeniem stara się moje pismo pokonać. P renum eratorów m am bardzo mało, zaledwie w połowie pokryw ają się w ydatki. Nie zrażam się jednak, m am nadzieję na przyszłość, choć
roz-27 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 2, s. 12. 28 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 4, s. 38.
29 [A. Ś w i ę t o c h o w s k i ] , Z G alicji, „Przegląd T ygodniowy” 1875, nr 35, s. 409.
sądek nakazyw ałby zaprzestać w ydaw nictw a wyczerpującego szczupłe dochody”30.
Zaproszenie Kraszewskiego do współpracy ze „Szkicami” oraz innych starszych i uznanych już pisarzy miało wyprowadzić pismo Bartoszewi cza z im pasu i uczynić je poważniejszym. Pociągnięcie to w yjaśniał K ra szewskiemu w jednym z następnych listów: „Pomimo iż »Szkice« z po wodu apatii galicyjskiej do czytania narażają mnie na znaczne straty, postanowiłem bądź co bądź przetrzym ać jeszcze rok próby; pragnąc wszelkimi środkam i rozbudzić sym patię dla »Szkiców«, zamierzam je powiększyć przez dołączenie dodatku powieściowego. Jeżeli dodatek ten ma mieć praw dziw ą wartość, do kogóż się m am udać, jak nie do Czci godnego P ana?”31
Wśród uznanych współpracowników pragnął mieć Bartoszewicz i Le nartowicza, który, odpowiadając na zaproszenie do współpracy, dawał młodem u redaktorow i wskazówki co do prowadzenia pisma, zwłaszcza działu poezji, ganiąc jednak „rozstrzeliw anie sił, ten rozdział pomiędzy pracow nikam i na jednej i tej samej niw ie”. Radził połączyć „Szkice” z „Ruchem Literackim ” lwowskim jako pismem utrzym anym w podob nym duchu32.
Mimo braku zaplecza finansowego i szkalowania „Szkiców” przez przeciwników ideowych i politycznych udało się Bartoszewiczowi po zyskać nowych współpracowników: A. Asnyka, A. Bełcikowskiego, M. Bałuckiego, J. I. Kraszewskiego, S. Duchińską, T. Lenartow icza i in nych. Łudził się nadzieją zdobycia dla pisma większej ilości abonentów. Z dniem 1 VII 1875 r. przekształcił pismo w tygodnik, zaś w nrze 26 z dn. 1 X stwierdzał, że jego usiłowania „w celu ciągłego pod względem treści udoskonalenia »Szkiców« odnoszą pożądany skutek, czego najlep szym dowodem jest w zrastająca ilość czytelników, jako też i życzliwych naszemu pismu; w zrasta w prawdzie również i liczba nieprzyjaciół, ale któreż pismo, śmiało wypowiadające swoje zasady i przekonania bez krępow ania się stosunkam i i osobistościami, nie je st narażone na krzyki m alkontentów. Nie zważając bynajm niej na stronnicze przeciw nam pod noszone zarzuty, idziemy naprzód z praw dziw ą ufnością i w iarą w p ra wość zasad, które w yznajem y, starając się przede w szystkim mieć za sobą prawdę, choćby jej wypowiedzenie ściągnęło na nas gromy obra żonych osobistości i stronnictw ”33.
Fatalna sytuacja finansowa pisma nie daw ała spokoju jego redakto rowi, a m artw iła także i ideowego ich opiekuna A. Gillera. Gdy w paź
8° Rkps B. J., sygn. 6486/IV, k. 198— 199. 31 Ibidem , k. 199 v.
32 WAP, Łódź, rkps 341. 33 P rospekt, 1875, nr 26, 2 XI.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” ( 1879— 1876) 43
dzierniku 1875 r. doszła go wieść o rzekom ym zawieszeniu „Szkiców” przez Bartoszewicza i odstąpieniu ich Dygasińskiemu, tenże przesyłając m u do przedruku prospekt pt. A lb u m M uzeum Rapperswylskiego, za pytyw ał 22 IV redaktora, czy praw dą jest, że odstępuje „Szkice” Dy gasińskiemu, który „zamierza zamienić je na pismo naukowe, w ten spo sób redagowane, ażeby m iały w stęp do zaboru moskiewskiego? Szkoda byłoby »Szkiców« takich, jakie są — chociaż w ostatnim czasie pewne w nich zaniedbanie dostrzegać się daje”. Żałował bardzo, że pismo w y rzuciło w stępne arty k uły i skróciło „M iscellanea”. Jeżeli „Szkice” m ają dalej wychodzić, zalecał, „ażeby num era, które przed Nowym Rokiem wyjdą, były doskonałe”, by tym sposobem powiększyć liczbę prenum e ratorów w przyszłym roku. Rady te pow tarzał także w następnym liście do Bartoszewicza z 16 X II 1875 r., dodając: „Idziecie dobrą drogą. K ra kowscy uczeni potrzebują kogoś, co by ich naw oływ ał na drogę polską, 0 której niestety zapominają. Spełniając tę rolę nawoływacza, kontrole ra, »Szkice« dobrze się zasłużyły i zasłużą jeszcze”34.
Mimo braku funduszów i strat, jakie redaktor poniósł w pierwszym roku istnienia „Szkiców”, Bartoszewicz zdecydował się wydawać je w roku następnym , 1876, i prowadzić je w raz obranym kierunku. For mułował go jeszcze raz w nrach 1—2 z r. 1876 pisma, odpierając zarzuty, jakie m u stawiano. Poddając krytyce b rak solidarności społecznej w „ciężkiej walce z okolicznościami, w jakie nas pogrążyła w łasna bez radność i nienasycona żądza sąsiadów”, potępiał kłótnie, rozdział na stronnictw a i frakcje polityczne, bawienie się „w ultram ontanów , mo- derantów, liberałów, pozytywistów, idealistów”, które wcale nie sprzyja ją podtrzym yw aniu ducha narodowego. „U nas nie powinno być stron nictw, ale cały zastęp narodu pragnący dobra w inien się skupić około pracy mającej na celu odzyskanie tego, cośmy utracili. Takim jest n a sze przekonanie, przy tym też sztandarze w szystkich ludzi szlachetnych 1 uczciwych stać pow inniśm y”.
Wyłuszczywszy kierunek pisma, k tó ry starało się ono realizować do tychczas, próbował Bartoszewicz w polemicznym tonie uzasadnić nie nawiść innych pism do „Szkiców” z powodu zaw artej w nich kry ty k i tego, co jest niezgodne z form ułowanym i w nich zasadami, w w yniku których „część dziennikarstw a okrzyczała za organ klerykalny, u ltra- montański, jednocześnie tak zwana konserw atyw na prasa rzuciła na nie anatem ę za ich dążenia nie tylko liberalne, postępowe, ale naw et rewo lucyjne, kom unistyczne”. W yjaśniając nieporozumienie, Bartoszewicz powoływał się na drukow ane już w „Szkicach” artykuły, w których wcale nie potępiał katolicyzmu, „który zżył się z naszym życiem narodo
wym, a dla ludu nie je st jednoznacznym z pojęciem ojczyzny”, ale jest przeciwnikiem tych, którzy „pod maską katolicyzmu w łasne swoje in- teresa m ają na celu”. W polemicznym ferw orze redaktor „Szkiców”, broniąc w łasnych przekonań, polemizuje z krakowskim i konserw aty stami, w edług których „nauka nie może być narodow ą” i „stoi ponad po litycznym i przekonaniam i”. W ogóle „Szkice” zwalczały kosmopolityzm naukowy. W imię zwalczanych w piśmie zasad przeciwników w zapo w iadanym arty k u le „jednego z najznakom itszych naszych publicystów ” pt. Znamiona czasu55, pióra prawdopodobnie T. Żulińskiego, zaatakow a na została w piśmie Bartoszewicza bezwyznaniowość religijna w nauce i w życiu, prowadząca do utylitaryzm u, mającego swe źródła w ów czesnej wiedzy m aterialistów . Gdy zarzuty na „Szkice” nie ustaw ały, bronił się przed nim i w imię ideałów narodowych powołując się na współpracę z pismem czołowych piór: „Kraszewskiego, Lenartowicza, Gillera, Asnyka, Bełcikowskiego, Żulińskiego, Bałuckiego, dr. A ntonie go J., Duchińskiego, D uchińską itd., którzy w spierają nas swymi praca mi, zachęcają do nieustaw ania na obranej drodze”36.
*
Ośrodkiem kierunku ideowego „Szkiców” było podtrzym yw anie i pielęgnacja idei narodowej, szarganej przez krakow ski obóz konser w atyw ny, której najbliższym i naocznym objawem była tradycja po w stania styczniowego. „Szkice” Bartoszewicza były organem, k tó ry w obronie tradycji powstańczej występował przeciw „szarganej” i ata kowanej przez stańczyków w Galicji ideologii „nieprzerw alności” po w stania. Ten „w ątek” ideowo-polemiczny ze stańczykam i i wszelkiego rodzaju innym i konserw atystam i galicyjskimi przew ija się zarówno w artykułach w stępnych pisma, jako też w pam fletow ych atakach i alu zjach „Miscellaneów”.
W yznając zasadę narodowości, „Szkice” w arty k u le pt. Z chw ili od ważyły się krakow skich stańczyków nazwać zdrajcam i narodu polskiego, „na groby których potomność pluć będzie i ze zgrozą odwracać oczy swoje od ich prochów”. A utor arty k u łu dziwi się, jak mogła szlachta polska upaść tak nisko. „Pożogi, słupy ogniste, rewolucje, zbrodnie, oto w yrażenia spotykane tam {w jej organach] na samo wspomnienie 1863 [...] W imię czego podniesioną była ta rewolucja? {...] Skąd Kraków, to niegdyś stare miasto orłów, posiada przyw ilej na wylęganie takich pato logicznych narodow ych zjawisk? Bo w m urach jego posiadam y agitato
85 (B) [K. B a r t o s z e w i c z ] , 1:876, nr 1—2, s. 1—2. 3S Znam iona czasu, 1876, nr 3, s. 25—27.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” <1875—1876) 45
rów złego, bo duch nędznego ich prozelityzm u sfałszował mózgi ducha polskiego. Naród nasz to nie lepianka, którą można przewrócić dotknię ciem skalanej ręki, to siła, to potęga oparta na tradycji. Nie takim i jak w y szedł tory i nie takim i pójdzie d alej”. Szlachta polska, której nie wolno wsączać tak trującego jad u w naród polski, „innej kiedyś trzy m ała się drogi aniżeli tej, którą dziś narzucić ci chcą najem nicy tw oi”37. W podobnym duchu i z tych samych zasad wychodzi drukow any w tym samym num erze „Szkiców” arty k u ł lwowskiego autora pt. Tchó
rzostwo dziennikarskie, atakujący lojalistyczne organy prasowe w Ga
licji, usiłujące pod pokryw ką pracy organicznej przem ycać swą ideolo gię38. Problem pow stania roztrząsa także arty k u ł pt. Sędziowie ro
k u 1863, będący pam fletem na szkalujących pow stanie i występowanie
tych publicystów rzekomo w im ieniu całego narodu. Rok 1863 jest „świa dectwem narodowej żywotności, uświadam iającej się danym im pulsem ”. „G dyby rok 1863 nie został skompromitowanym, ci sami sędziowie dzisiejsi, tak surowi dla spraw y tej, byliby ją okradali na wsze strony, w ysław iali pod niebiosa. Bo łatw iej i przyjem niej je st dzielić korzyści, aniżeli szlachetnej współczuć boleści”. Ferow anie swych przekonań po litycznych i wmawianie, że stanow ią one w yraz opinii całego narodu, jest uzurpacją tej kasty. Zdaniem autora arty k u łu inw ektyw y tych sędziów o pow staniu styczniowym zbieżne są praw ie z sądam i o tym ruchu rzą dowego „Dziennika W arszawskiego”, w którym „ten najpotw orniejszy organ na całej kuli ziemskiej pisał artykuły, gdzie każdy z was, o sę dziowie, śmiało się mógłby podpisać. Powagi gwałtownie m iotające się przeciw konfederacji barskiej, przeciw pow staniu 1863 r. oraz innym heroicznym usiłowaniom narodu [...] gotowe uspraw iedliwiać Targowicę, rządy Mikołaja itd.”39
Szkalowanie narodowej trady cji polskiej zostało przez „Szkice” zaa takowane w związku z nagrodzeniem przez Akademię Umiejętności książki Antoniego Walewskiego Filozofia dziejów Polski. Bartoszewicz w ostrym tonie w ystąpił przeciw zasiadającym w Akademii stańczykom, którzy śmieli nagrodzić dzieło, które „tendencyjnie dąży do oczerniania świętej dla Polaka spraw y”. Ten pam flet Walewskiego, na w szystkie p ra wie przejaw y patriotyzm u w dziejach Polski, którego autor carat czyni obrońcą praw ow itej władzy i w ynosi w pochwałach cara Aleksandra, bezcześci w szystkie próby w alki o niepodległość z pow staniem 1863 r. włącznie, pozwolił redaktorow i „Szkiców” wyrazić się o Walewskim:
37 Z ch w ili, 1876, nr 5, s. 49.
38 (p.), T chórzostw o dzienn ikarskie, 1876, nr 5, s. 49—51.
39 [A. G i l 1 e r ], S ędziow ie roku 1863, 1876, ш 8, s. 89; zob. A. G [i 11 er ],
„Łżesz ja k pies. [...] Polak, który się z narodowego uczucia nie wyzuł, może tylko jedną znaleźć nazwę, a tą jest: bezczelność”40.
Akcentowany stale i nieprzerw anie w piśmie Bartoszewicza „w ątek” obrony tradycji narodowej polskiej znalazł także w yraz w niektórych poezjach drukow anych w „Szkicach”, jak np. w nadesłanych do redakcji wierszach Tadeusza Komara, którego list jako kom entarz do nich opu blikowało pismo w tym samym num erze41. Nie brakło go w uw ypukla niu tych mom entów w dziejach Polski, przed których przypomnieniem w zdrygali się stańczycy. Widoczny jest zwłaszcza w „M iscellaneach”, reagujących polemicznie na najw ażniejsze artykuły i fakty współczesne go życia i kom entujących je w brew in terp retacji przeciwników ideo wych: mianowicie w artykułach i relacjach z powodu śmierci S. Gosz czyńskiego, którą „Szkice” upam iętniły dokładnym sprawozdaniem z po grzebu42, oraz szczegółową relacją z podejmowania T. Lenartow icza w K rakowie43.
W ścisłym związku z kam panią „Szkiców” przeciw lojalizmowi i obro ną polskiej tradycji narodow ej, bezczeszczonej przez stańczyków, pozo staje spraw a stosunku do Rosji poruszona w piśmie. Siłą rzeczy pismo w ystępujące w obronie trady cji powstańczej musiało swe ostrze pole miczne zwrócić i przeciw tem u zaborcy, aczkolwiek stosunek ten nigdy nie przerodził się w szowinizm narodowy. Kwestia ta wiele miejsca zajm uje w przygodnych enuncjacjach polemicznych artykułów w stęp nych, wycieczkach i aluzjach „Miscellaneów”. N ajsilniejszym jej w y ra zem jest nie podpisany wiersz T. Lenartow icza pt. Daje Moskal, co dać
m ożeu oraz arty k u ł Zgoda z Moskwą, którego autor sprzeciwia się za
stosowaniu polityki ugodowej wobec Moskwy. M otywuje ten postulat specyficzną form ą rządu w Rosji, która „nie dozwala przypuszczać ja kiejkolwiek zgody”, bowiem „despotyzm a poszanowanie praw narodo wych toż dwie najskrajniejsze idee”. Zam iast ugody z Rosją „Szkice” głosiły w alkę z tym zaborcą na polu ekonomicznym i społecznym45.
Stańczycy nigdy nie mogli przebaczyć Bartoszewiczowi jego w ystą pienia w „Szkicach” przeciw Akademii za w ybór na jej członka hr. Uwa- rowa, który zdaniem redaktora pisma nie zasługiwał na to swym i osiąg nięciami naukowymi, nie mówiąc o jego przynależności do innego
naro-40 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Pan W alew sk i, 1875, .nr 20, s. 209—210.
41 Z nie w ydan ych p o ezji p. T adeu sza Kom ara: „Zgon pow stań ca”, 1876, пт 13, s. 155—156.
42 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1876, nr 10, s. 114. 43 M. G [a w a 1 e w i с z], L en a rto w icz w K ra k o w ie, 1875, n r 19, s. 201; zob. także w tym że roczniku, mr 18, s. 194, n r 35, s. 332—333.
44 [T. L e n a r t o w i c z ] , D aje M oskal, co dać m oże, 1876, nr 9, s. 100. 46 [K.] В [a r t o s z e w i с z], Zgoda z M oskw ą, 1875, nr 3, s. 25—27.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (187& -1876) 47
du. Zastrzegając się, że „nie pałam y nienawiścią do Moskali”, ale „m u simy rachować się z opinią i bronić naszej narodowej godności”, tym bardziej że Akademia uczyniła to w chwili, kiedy „rząd moskiewski nie potwierdził naszych uczonych spod zaboru moskiewskiego, przedstaw io nych m u przez członka naszej A kademii” i „że jednocześnie praw ie [...] nie przyjęła udziału w zjeździe kijowskim, tłumacząc się w łaśnie chęcią utrzym ania narodowej godności, której jako Akademia polska bronić pow inna”46.
Prócz Akademii obiektem napaści i polemicznych utarczek Bartosze wicza w „Szkicach” stała się także obsadzona przez stańczyków Kon kursowa Komisja Teatralna. A sum pt do w ystąpienia przeciw niej dało Bartoszewiczowi przyznanie przez nią pierwszej nagrody konkursowej dram atow i m iernej w artości pt. Dramat bez nazwy, będącemu pam fle tem na uczestników pow stania 1863 r.47 Polem ika redaktora „Szkiców” z orzeczeniami Komisji Konkursowej łączy się w piśmie z antystańczy- kowską działalnością przebyw ających wówczas w K rakowie A. Świę tochowskiego i A. Dygasińskiego. Udzielenie pierwszem u z nich oparcia w „Szkicach” wskazywałoby, że pism u Bartoszewicza bliska była ideo logia pozytywistyczna, tym bardziej że skłaniał się jeszcze ku niej zasia dający w redakcji pisma M. Gawalewicz48. Większość współpracowników „Szkiców”, z redaktorem na czele, skłaniała się raczej ku podtrzym yw a niu przem ycanej przez pozytywistów warszawskich, ze względów na cenzurę, idei narodowości. Tak było np. z A. Gillerem, T. Żulińskim oraz innym i współpracownikam i krajow ym i pisma, ja k i em igracyjny mi. Zarówno A. Giller, ja k i Żuliński w imię narodowości potępiali ra cjonalizm warszawskiego pozytywizmu, nie mówiąc już o Bartoszewiczu. T. Żuliński był przecież autorem drukow anej w r. 1872 w „Gazecie Na rodow ej” broszury pt. Nasi pozytyw iści, atakującej ideologów w arszaw skiego pozytywizmu49. W „Szkicach” zaś drukow ał rozpraw ę Wiara
i w iedza50, usiłującą pogodzić zdobycze nowoczesnej nauki i cywilizacji
z tradycją katolicko-narodową polską.
Tępiona w licznych artykułach „Szkiców” pozytywistyczna ideolo gia kosmopolityzmu i m aterializm u stała przecież w sprzeczności z ak centowaną na łamach pisma trady cją narodow ą polską. Z najdujem y wprawdzie w piśmie Bartoszewicza artykuły, których wymowa zbieżna
40 [K.] В [ a i r t o s z e w i c z ] , K a n d yd a tu ra hr. U w a r ow a na członka A k a d em ii
U m iejętności, 1875, nr 7, s. 78—79; zob. także B [ a r t o s z e w i c z ] , Z ch w ili, 1875,
nr 9, s. 101—102.
47 B a r t o s z e w i c z ] , N asza K o m isja K on ku rsow a, 4875, 'nr 10, s. 113. 48 Zob. przypis 6.
49 T. Ż u l i ń s k i , N asi p o zy ty w iśc i, odbitka z „Gazety N arodow ej”, Lw ów 1872. 60 T. 2 u 1 i ń s к i, W iara i w ied za , 1875, nr 6—27.
jest z niektórym i hasłam i warszawskiego pozytywizmu, ale te były raczej konsekwencją reakcji na podobne zjawiska społeczno-ideowe w Galicji, jak i w K rólestw ie oraz analogicznego tu, jak i u pozytywistów piętno w ania przeżytków feudalizm u i w alki z zacofaniem kulturalnym , bigo- terią i klerykalizm em . Troską o wychowanie w duchu narodow ym n a sycone są niew ątpliw ie L isty o naszym w ychow aniu A. Dygasińskiego51, jak i poruszający problem tzw. „pracy od podstaw ” arty k u ł w stępny o reorganizacji szkół pospolitych, postulujący poprawę b ytu nauczycieli w Galicji52. Z tego stanow iska wychodzi także postulat asym ilacji Ży
dów poprzez reform ę żydowskiego szkolnictwa chederowego, poruszony w artykule L. Glücka pt. S zko ły żydow skie w Galicji i kw estia ich re
fo rm y 5S, jako też rozpraw a L. Wieczór-Szczerbowicza K ilka słów o T al mudzie, atakująca etykę Talm udu jako główne źródło rozdziału i niena
wiści pomiędzy w yznawcami judaizm u i chrześcijanizmu54. A ktualny w tym czasie problem żydowski znalazł także odzwierciedlenie w d ru kowanej na łam ach „Szkiców” sztuce A. Asnyka Ż yd 5S. Z innych „w ąt ków ” pozytywistycznych w piśmie Bartoszewicza wymienić należy jeszcze marginesowo w ystępującą kw estię em ancypacji kobiet we fra gmencie nie podpisanego opowiadania Sama jedna56 oraz w pam fletow ym wierszu na fałszywie pojętą em ancypację kobiet Adolfa Święcickiego pt. Em ancypantce57.
Udział Świętochowskiego i Dygasińskiego w „Szkicach” nie b y ł za tem rezultatem zbieżności ich zapatryw ań ideowych z kierunkiem pisma, ile w ypływ ał raczej z ich opozycyjnego, ja k u Bartoszewicza, stanowis ka wobec stańczyków i galicyjskich ultram ontantów . W tym zakresie istniała pewna zbieżność między kierunkiem „Szkiców” a dążnościami warszawskich pozytywistów. „Szkice” reklam ow ały w ydaw ane w K ra kowie przez Dygasińskiego dzieła naukowe, atakujące krakow ski k lery kalizm ks. Goliana. Osoba zaś Świętochowskiego, przew ijająca się w „Miscellaneach” i artykułach w stępnych, jest bohaterem pozytywnym recenzji z Ojca Makarego.
Polem ika o tę sztukę W. Okońskiego, którą Komisja Konkursow a zakazała grać na scenie krakow skiej, stała się punktem kulm inacyjnym
51 A. D [y g a s i ń s к i], L isty o n a szym w ych ow an iu , 1875, nr 36—38, 1876, n r 1—5.
52 O rganizacja n aszych szkół p ospolitych , 1876, nr 15, s. 173— 174.
53 S zk o ły ży d o w sk ie w G alicji i k w e stia ich reform y przez L. G 1 [ü с }k а, 1875, nr 2—3.
54 L. W i e c z ó r - S z c z e r b o w i c z , K ilk a słów o T alm u dzie, 1876, nr 18—24. 65 Z yd. D ram at w spółczesn y w trzech aktach przez El...y, 1875, nr 14—25. 56 Sam a jedna. S y lw e tk a w y k ro jo n a ze stosunków społeczn ych, 1875, nr 7, s. 67. 57 J. A. Ś w i ę c i c k i , E m ancypan tce, 1875, nr 18, s. 197.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 49
batalii, jaka rozgorzała w prasie krakow skiej pomiędzy konserw atysta mi spod znaku „Czasu” i „Przeglądu Polskiego” a „Szkicami”, które stanęły oczywiście po stronie prześladowanego pozytywisty. W polemicz nym rozbiorze Ojca Makarego Bartoszewicz usiłował naw et doszukiwać się walorów teatralnych sztuki, a chcąc pognębić swych przeciwników, użyczył w „Szkicach” miejsca na w ydrukow anie przez Świętochowskiego listu wyjaśniającego m otyw y jego decyzji odczytania Ojca Makarego publicznie na dochód B ratniej Pomocy U niw ersytetu Jagiellońskiego. Sztuka warszawskiego pozytyw isty znalazła poparcie w „Szkicach” dzięki zaw artem u w niej pam fletow i na krakow ską bigoterię i klerykalizm , czyli jej problem atyka przystaw ała nieźle do kierunku pisma Bartosze wicza. Bartoszewicz więcej miejsca poświęcił jednak w recenzji po stępowaniu Komisji Konkursowej i konsekwencjom jej decyzji niż ana lizie samego dzieła. Odsłoniwszy kulisy stańczykowskich in tryg wokół
Ojca Makarego, konkludował, że „swoim postępowaniem i[.„] przeciw ni
cy Świętochowskiego dowiedli tylko swojego zacofania i ciemnoty i za piszą się niezatartym i zgłoskami [...] w księdze obskurantyzm u i śmiesz ności K rólestw a Galicji i Lodom erii” ; że „w średniowiecznych m urach K rakowa żyją ludzie z średniowiecznymi zasadami”58. W rozbiorze Ojca
Makarego, okazując się zwolennikiem literatu ry tendencyjnej, B arto
szewicz dodawał o Świętochowskim: „U tylitaryzm ma w nim przeto n aj wybitniejszego przedstawiciela, piękno i form a są dlań nie tylko środ kiem, ale także celem ”59.
*
Kreśląc zarys dziejów i profil ideowy „Szkiców Społecznych i Poli tycznych”, celowo pom ijaliśm y dotąd zawartość ściśle literacką i nauko wą. O drukow anych w piśmie Bartoszewicza pracach literackich wspo m inaliśm y o tyle, o ile one służyły prezentacji ideowo-społecznej „Szki ców”. Jak w publicystyce, tak i w dziale literackim , i naukowym pismo było organem młodych, do których później dołączyli się autorzy star szych nieco pokoleń.
Omówienie literackiej zaw artości „Szkiców”, na którą składają się: poezja, proza, recenzje i omówienia dzieł literackich i naukowych, prze gląd teatralny, rozpraw y historycznoliterackie i społeczne, zaczniemy od prezentacji poezji. D rukujący w „Szkicach” poeci najmłodszego pokole nia rozpoczynali tu swoje pierwsze kroki pod auspicjam i czołowych 58 „M iscellanea”, 1876, nr 12, s. 115; K. B a r t o s z e w i c z , S ta ń czyk o w sk ie
b łazeń stw a, 1876, nr 12, s. 137— 138.
59 K. B a r t o s z e w i c z , P rzegląd literacki: „Ojciec M akary”. D ram at w 3 ak
tach W ładysław a O końskiego, 1876, n>r 13—16.
poetów em igracyjnych: J. B. Zaleskiego, T. Lenartowicza, K. U jejskie go i zmarłego podczas ukazyw ania się pisma S. Goszczyńskiego60. Świad czą o tym liczne wiersze na ich cześć publikowane w piśmie oraz pełne aplauzu sprawozdania z przyjęcia autora L irenki w K rakowie w r. 1875 i pogrzebu Goszczyńskiego, nie licząc wielu wzmianek o kulcie trójcy wieszczów. Kierownikiem działu poezji w piśmie, które potrafiło zgro madzić i przyciągnąć najm łodszych poetów polskich hołdujących doga sającem u romantyzmowi, był debiutujący tu również M arian Gawale- wicz, podpisujący swe wiersze kryptonim em „n.” Działalność jego w tym zakresie na łamach „Szkiców” pochwalał Lenartowicz w liście do B ar toszewicza, radząc iść w ślady redaktorów poznańskiego „Dziennika Literackiego”, który nieźle przysłużył się młodym poetom ówczesnym01.
Niektórzy z nieznanych lub mało znanych poetów druk swych w ier szy w „Szkicach” zawdzięczali „protekcji” A. Gillera, który pismo B ar toszewicza i w zakresie poezji uważał za organ debiutantów . Posyłając przez M. Wołowskiego do „Szkiców” wiersz „początkującego poety”, przekonywał redaktora: „»Szkice« jednego już poetę wprowadziły na pole literatury,, tj. Gawalewicza — chciałem, aby i drugiem u tę usługę oddały”62. Również dzięki A. Gillerowi w ydrukow ał Bartoszewicz w „Szkicach” wiersze K arola Brzozowskiego63.
„Szkice”, podobnie jak w publicystyce, hołdowały poezji patriotycz nej i narodowej. Miłość ojczyzny, narodowość, nadzieja odzyskania n ie podległości to naczelne m otyw y wielu w ierszy drukow anych w piśmie. Wychodząc z tego założenia służby narodowej poprzez poezję, W. Bełza zaatakował retoryczne i pozbawione problem atyki narodowej wiersze skłaniającego się wówczas ku pozytywizmowi M. Gawalewicza, nie pod pisany zaś au tor w S ta rym rom antyku napiętnow ał egotyzm epigońskiej poezji rom antycznej64.
W cieniu wielkich patronów poezji wieszczej drukow ali w „Szki cach” swe wiersze: Stanisław Grudziński, Bolesław Czerwieński, Ju lian Święcicki, W ładysław Bełza, Stefan Giller (pod pseudonim em Stefana
60 Zob. W. B e ł z a , Do G oszczyń skiego i U jejskiego, 1875, nr 5, s. 50—51; G r y f [S. D u c h i ń s k a ] , Do Bohdana Zaleskiego, 1875, nr 6, s. 66—67; ...ska [A. K o n a r s k a ] , Do pielgrzym a, 1875, n r 35, s. 332—333; K. R a c z y ń s k a ,
L ist do Teofila L enartow icza..., 1875, nr 12, s. 139—140; W. B e ł z a , T eofilow i L en artow iczow i na pow itan ie, 1875, nr 17, s. 185—(186.
61 WAP, Łódź, rkps 341.
62 Ibidem , rkps 333, list z 22 X I 1875.
63 Ibidem , list z 26 X II 1875; zob. K ilk a p o e z y j K arola B rzozow skiego, 1876, nr 1—2, s. 13—14.
64 Zob. W. B e ł z a , Na drogę, 1875, tw 23, s. 235—236, oraz odpow iedź n [G a w a l e w i c z a ] pt. A v e M aria, 1875, nr 37, s. 356, i S ta ry rom an tyk, 1876, nr 11, s. 132.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875^1876) 51
z Opatówka), W ładysław Sabowski, Hugo Wróblewski, Julian S tru ty ń - ski (pod pseudonimem Berlicz-Sas), Rodoć, Sew eryna Duchińska (pod w łasnym nazwiskiem i pseudonimem Gryf), Z. Trzeszczkowska (pod pseudonimem Ju lian z P.) oraz m niej znani autorzy sygnujący swe w ier sze nie odgadniętym i kryptonim am i: „...a”, „Br...aR”, „Mks”, „J...a”, „Justyna K...ska”, „Bolesławicz”, a wśród nich i sam Bartoszewicz, pod pisujący je pseudonimem „Szczęsny” i „Amelia”. Ze starszej generacji znajdujem y utw ory poetyckie: Lenartowicza z cyklu W albumie, zwła szcza po jego wizycie w Krakowie, nadesłane z Syrii kilka wierszy K. Brzozowskiego i uznanego jakoby za zmarłego podczas pow stania Tadeusza Komara. Poziom drukow anych w „Szkicach” wierszy jest b ar dzo nierów ny; obniżył się znacznie po opuszczeniu redakcji przez Gawa- lewicza, kiedy ten przeniósł się w r. 1876 do Warszawy.
Oprócz drukow anych in extenso wierszy poetów współczesnych spo tykam y w „Szkicach” kilka recenzji i omówień tomików poetyckich: M arii Bartusów ny, Stanisław a Grudzińskiego oraz pióra tegoż ostatniego sylw etkę poetycką W ładysława Bełzy. Najcelniejszą z wyżej wym ienio nych pozycji jest recenzja w ydanych we Lwowie poezji Bartusów ny pió ra Romualda Starkla. Recenzent, ceniąc wysoko talent poetycki i sto sując narodowo-społeczne k ryteriu m w rozbiorze tomiku,, właściwe zre sztą kierunkow i pisma, wyżej sądzi jej wiersze liryczne niż epickie, chociaż i w pierwszych nie w aha się w ytknąć pew nych w ad i usterek, szczególnie prześladującego poetkę obsesyjnego egotyzm u85. Podobne kryterium zastosował Bartoszewicz w rozbiorze U rwanych akordów S. Grudzińskiego, tropiąc w tom iku „uczucie narodow e”, w którym „si łą w ystępuje przeciw niewierzącym w odrodzenie”, i zauważając równo cześnie pewne niekonsekw encje ideowe au to ra66. S. G rudziński w syl w etce W. Bełzy próbuje ustaw ić współczesną poezję polską na tle nie przychylnej dla niej sytuacji w k ra ju i niechęci społeczeństwa do niej, stw ierdzając, że poezja nie zanikła, ale upadek jej spowodowany został m oralnym rozkładem społeczeństwa i zniżeniem ideałów społecznych, zaś „taka atm osfera geniuszów poezji wydać nie jest w stanie, toteż ich nie mamy. Po r. 1860 pokazało się kilkanaście nowych imion, zabłysło kilka talentów nowych, ale nie poparte sym patią i współczuciem ogółu, odosobnione i oderw ane praw ie zupełnie od powszechnego życia i jego poziomych żądań, nie połączone z sobą w zajem nie węzłem, świecą one jak błędne ogniki, niewiele dając z siebie św iatła i ciepła”. Reprezen tantem takiej poezji jest W ładysław Bełza, liryk, dram aturg, poeta dla dzieci. Grudziński akcentuje w poezji Bełzy prostotę formy, szczerość
65 J. S t a r k ę 1, M aria B[artusówna]: „P oezje”, Lw ów 1876, nr 12, s. 146— 148. 66 B [a r t o s z e w i с z], „U rwane a k o rd y”. P oezje przez St. G rudzińskiego, 1875, nr 36, s. 348—349.
uczucia oraz w skazuje na powinowactwo jego poezji z Pieśnią o ziem i
naszej Pola, widoczne zwłaszcza w posługiwaniu się gawędową form ą
i zbliżoną do niej rytm iką wierszy. Zaleta poezji Bełzy, poety niewiel kiego lotu, leży w serdecznym um iłowaniu przezeń „rodzinnego k raju i spraw y narodow ej”67.
Kiedy się mówi o poezji w „Szkicach”, trzeba wspomnieć także o roz praw ie S. Duchińskiej dotyczącej pieśni ludowych rum uńskich, omawia jącej w ydaną w języku francuskim książkę Jan a C ratiunescu88, oraz 0 kilku przekładach wierszy Heinego. Zupełnie anemicznie przedstaw ia się w „Szkicach” dział prozy polskiej i przekładowej. W czasach kiedy w W arszawie ukazyw ały się nowelistyczne dzieła pozytywizmu, B arto szewiczowi nie udało sie p r z y c ią g n ą ć do swego pisma n a w e t K r a s z e w skiego, który w miejsce zamawianej powieści przeznaczył dla pisma dram at Trzeci Maja. W tej sytuacji beletrystykę reprezentują tam prze de wszystkim opowiadania i nowele autorów młodych, często naw et nie podpisujących swych młodzieńczych płodów. Są to zazwyczaj opowiada nia hum orystyczno-satyryczne o tendencji um oralniającej, głównie J. Chorośnickiego69, reklamowanego przez redaktora. Słabego poziomu artystycznego tej prozy nie rehabilituje utrzym ane w podobnej tem a tyce większe opowiadanie M. Bałuckiego pt. R yzykow na gra, zapowie dziane jako Hazard,70, ani Tajem nica pani K ruckiej M. Pawlikowskiego (pod pseud. P. Malwikowski). Na czoło drukow anej w „Szkicach” bele try sty k i w ybija się zatem nie podpisane opowiadanie Sama jedna.
B raku dobrej beletrystyki w piśmie Bartoszewicza nie rekom pensuje 1 k rytyk a powieści. W tym zakresie znajdujem y tu tylko pobieżne omó wienia powieści Kraszewskiego (Hrabina Cosel, Brühl, Z siedm ioletniej
w ojny) pióra W incentego Łosia71 oraz niewiele od niego odbiegającą
głębokością ujęcia recenzję Julian a Walickiego z O m anki J. Zaćharia- siewicza72, reszta nie zasługuje naw et na wymienienie. Z prozy obcej „Szkice” drukow ały przekłady z Heinego (Noce florenckie), Musseta
(Historia Białego Kosa), Dickensa (Pan Anglik) oraz V erne’a, nie licząc
tłum aczeń z K. G roebnera i rozpraw y E. Despoire’a o Michelecie.
Stosunkowo lepiej przedstaw ia się w piśmie dział dram atu. „Szkice” dostąpiły zaszczytu drukow ania na swych łamach dram atów : Trzeci Maja
67 S. G r u d z i ń s k i , S y lw e tk i literackie, I: W ład ysła w B ełza, 1875, nr 16— 17. 68 S. D u с h i ń s k a, O pieśniach ludu rum uńskiego, 1875, inr 24—29.
69 J. C h o r o ś n i c k i , Sam a jedn a na św iecie, 1875, nr '17—19; Steńka. N o
w ela , 1876, nr 19—25.
70 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Od R edakcji, 1876, nr 7, s. 54; druk pow ieści M. Ba łuckiego pt. R y zyk o w n a gra, 1876, nr 6—18.
71 W. Ł o ś , Przegląd literacki, 1876, n r 10, s. 124.
„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 58
J. I. Kraszewskiego i Żyda A. Asnyka. Omówienie niezbyt obfitego m a teriału literackiego uzupełnić trzeba kilkoma pozycjami z zakresu m a teriałów historycznoliterackich, na które złożyły się m. in. opublikowane listy A ugusta Wilkońskiego do ojca Bartoszewicza73 oraz liczne wzmian ki o wielu pisarzach wtopione w „M iscellanea”.
Pozornie naj systematyczniej prowadzony przegląd teatraln y pióra redaktora ogranicza się tylko do sprawozdań z krakowskiego te atru i po za uw ikłanym i w polemikę sprawozdaniam i dotyczącymi Dramatu bez
nazw y i Ojca Makarego nie odznacza się zbyt w ielkim poziomem ujęcia,
na co zresztą nie pozwalał Bartoszewiczowi ustaw iczny w ysiłek w kłada ny w inne działy pisma i w jego redakcję.
Sztuce poświęciły „Szkice” zaledwie kilka pozycji: m. in. Wincentego Łosia W izerunki króla Stanisława Augusta7*, F. Ksawerego M artynow- skiego cenną rozpraw ę pt. Kokieteria i sielanka w sztuce75 oraz syste m atycznie zamieszczane spraw ozdania z w ystaw m alarskich, sygnowane kryptonim am i. W dziedzinie teorii sztuki i literatu ry odnotować wypada jeden z pierwszych chyba w k raju przekład w ykładu Hipolita Taine’a O filozofii sztuki, wygłoszonego w paryskiej Szkole Sztuk Pięknych76. W dziale rozpraw naukowych, w yjąw szy omówione już społeczno- -światopoglądowe, przeważa tem atyka historyczna. Z archiw um ojca w y dobył Bartoszewicz i opublikował w swym piśmie dalszy ciąg drukow a nej w „Przeglądzie Poznańskim ” rozpraw y pt. Z dziejów Unii77. Dr An toni J. — eseje historyczne dotyczące historii78, M arian Gorzkowski —
W esele w M oskwie kniazia W asyla w Rosji79. Stosunkom polsko-rosyj-
skim poświęcone są z tego zakresu pozycje z historii nowszej Bartosze wicza: rzecz o biskupie żmudzkim Macieju Wołonczewskim80 oraz tegoż
K niaź i książę. Rzecz poświęcona Aleksandrow i W eryże-D arow skiem u81.
Pozostałe rozpraw y w „Szkicach” należą do innych dziedzin wiedzy: 73 Z te k i K . B [artoszew icza]: K ilk a listów A u gu styn a W ikońskiego, 1875, nr 6—,12, 1876, nr 9, 10.
74 W. Ł o ś, W izeru nki króla S tan isław a Augusta. P rzy c zy n e k do dziejó w sztu
k i w P olsce, 1875, nr 23—37.
75 F. K. M a r t y n o w s k i , K o k iete ria i sielanka w sztuce, 1876, nr 8—12. 78 H. T a i n e , O filozofii sztu ki. K u rs w y k ła d a n y w S zkole S ztu k P ięknych
w P aryżu , 1876, nr 17—24.
77 J. B a r t o s z e w i c z , Z d zie jó w Unii, 1876, nr 2—7.
78 Zob. m. in. D r A m t o n i J. [ R o l l e ] , P osłow ie ro sy jsc y w Polsce w X V III
stuleciu..., 1876, intr 11— 16; M ichał sy n N ik ity W ołkońskiego (1773—1789), 1875,
nr 25—30.
79 M. G o r z k o w s k i , W esele w M oskw ie kn iazia W asyla w roku 1526,
1876, nr 6.
80 К. В [ a i r t o s i z e w d c z ] , M aciej K a zim ie rz W ołon czew ski, 1876, nr 13— 14. 81 J. B a r t o s z e w i c z , K n iaź i książę. R zecz pośw ięcona A leksan drow i W e-
Bartoszewicz skreślił sylw etkę biograficzno-naukową F. H. Duchińskie- go82, M. Wołowski biografię Ludw ika H irschenfelda83. Tu wymienić trze ba arty ku ł przedwcześnie zmarłego studenta praw a Mieczysława Szyszy- łowicza, kreślący utopijny ideał u stro ju społecznego84. Z cenną rozpraw ą A. Bełcikowskiego o genezie i istocie filozofii P latona85 sąsiaduje w „Szki cach” obok Listów o naszym w ychow aniu studium z dziedziny języko znawstwa A. Dygasińskiego88.
Inne działy pisma: „K orespondencje”, „K ronika” i „Zapiski biblio graficzne”, prowadzone były niesystem atycznie i nieregularnie. Z „Ko respondencji” na uwagę zasługują tylko listy z Kijowa S. G rudzińskie go87, który odnotował rozwój życia literackiego w okresie kijowskiej „Gwiazdy”, oraz A. Wołyńskiego z Florencji88, pozostałe, podpisywane także kryptonim am i, przedstaw iają niewielką wartość inform acyjną.
*
Ciągłe akcenty polemiczne, saty ra i pam flet na konserw atystów i ul- tram ontantów , w ynikające z zasad wyznawanej idei narodowości oraz polemicznego usposobienia redaktora — mimo chwilowego pozyskania dla pisma bardziej znanych współpracowników ze średniego, a naw et starszego pokolenia — nie zwiększyły wcale grona przyjaciół „Szkiców”. Nie zyskało ono także większej ilości abonentów i czytelników. Ataki pism opozycyjnych na „Szkice” nie ustaw ały, a brak zaplecza finanso wego doprowadził je do ruiny. M izerne honoraria, a właściwie nie wy płacane, nie sprzyjały pozyskaniu przez Bartoszewicza znaczniejszych piór. Z młodych zaś ubyli: M. Szyszyłowicz, który zm arł w czasie uka zywania się pism a89, i M. Gawalewicz, który przeniósł się do W arsza w y90. Wiele egzemplarzy „Szkiców” zalegało w adm inistracji naw et po cenie zniżonej. Włożywszy w pismo cały swój kapitał i straciwszy na nim podobno około 24000 złr.91, zdołał Bartoszewicz utrzym ać „Szkice” tylko do połowy czerwca 1876 r. i. w końcu musiał je zawiesić. Z datą
82 B [a r t o s z e w i с z], F. H. D uchiński, 1875, nr 1—5.
83 K. W o ł o w s k i , Dr M au rycy L u d w ik H irschenfeld. R ys biograficzny, 1876, nr 20—21.
84 M. S z y s z y ł o w i c z , Ideał ekonom icznego u stroju , 1875, nr 1, s. 7—8. 85 A. B e ł c i k o w s k i , O filozofii Platona, 1876, mr 31—>36.
86 A. D [y g a s i ń s k i ] , Z pola ję zyk o zn a w stw a , 1875, nr 6— 10. 87 R. [S. G r u d z i ń s k i ] , K orespon den cja z U krain y, 1875, nir 6—7.
88 A. W o ł y ń s k i , K orespon den cja z Florencji, 1875, nr 25, s. 265—266. 89 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 23, s. 251. 90 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, ІІ876, nr 19, s. 231. 91 Notatka ołów kiem Bartoszewicza nia egzemplarzu „Szkiców” w B ibliotece Jagiellońskiej, sygn 82Û/III.