• Nie Znaleziono Wyników

"Szkice Społeczne i Literackie" (1875-1876)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Szkice Społeczne i Literackie" (1875-1876)"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Żyga, Aleksander

"Szkice Społeczne i Literackie"

(1875-1876)

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 9/1, 33-56

(2)

Bocznik Historii Czasopiśm iennictwa Polskiego IX 1

ALEKSANDER ZYGA

„SZKICE SPOŁECZNE I LITERACKIE” (1875— 1876)

Po r. 1869 w aru n k i dla wydawców postępowych periodyków w K ra­ kowie były trudne. „Przez la t parę nadarem nie kuszono się od czasu do czasu zakładać pisma z barw ą postępową (»Ną dziś« w ydaw ane przez A. H. K irkora, »Szkice Społeczne i Literackie« pod redakcją K. B ar­ toszewicza, a nakładem A. Dygasińskiego), istnienie ich było nader chwiejne i krótkotrw ałe” — stw ierdził P. Chmielowski w Zarysie naj­

now szej literatury polskiej1. W ymienione tu przez k ry ty k a literackiego

„Szkice Społeczne i Literackie” były po upadku efemerycznego „Na dziś” (1872)2 oraz w r. 1874 liberalnego „K raju ”3 jedynym pismem spo- łeczno-literackim w Krakowie, które śmiało przeciwstawić się prasow e­ mu i ideowemu monopolowi konserw atyw nego „Czasu” oraz „Przeglą­

du Polskiego”. I

O „Szkicach Społecznych i Literackich” K. Bartoszewicza wspomi­

nano dotąd mimochodem: czasopismo to wymieniano, kiedy zajmowano się biografią jego redaktora albo napom ykano o nim przy przedstaw ia­ niu krakow skich epizodów życia i działalności A leksandra Świętochow­ skiego1 i Adolfa Dygasińskiego5, którzy jako chwilowi przybysze z W ar­ szawy po studiach w Niemczech usiłowali na gruncie krakowskiego konserw atyzm u i klerykalizm u zaszczepić wolnomyślne idee i znaleźli

1 P. C h m i e l o w s k i , Z arys n a jn o w szej litera tu ry po lsk iej 1875—1894, wyd. 3, Kraków — Petersburg 1895, s. 2—3.

2 M. S t o l z m a n , Z działalności w y d a w n ic ze j A dam a H onorego K irkora. Pism o zbiorow e „Na dziś”, „Rocznik Historii C zasopiśm iennictwa Polskiego”, t. VII, z. 1.

3 Cz. L e c h i с к i, P o czą tk i krakow skiego „K raju ”, „Prasa W spółczesna i D a­ w na”, 1959, s. 61—85; Z badań nad prasą k rakow ską lat siedem dziesiątych X I X w ., „Sprawozdania z Posiedzeń Kom isji Nauk Historycznych Polskiej Akadem ii Nauk”, 1961, s. 1.02—104.

4 A. Ś w i ę t o c h o w s k i , Z pam iętn ika, „Wiadomości L iterackie”, 1931, nr 46. 6 Z. M i t z n e r [J. S z e l ą g ] , K ło p o ty A dolfa D ygasińskiego, [w:] W y p ra w y

w przeszłość, W arszawa 1953, s. 141.

(3)

w antystańczykow skim piśmie Bartoszewicza chwilowe oparcie dla swo­ jego działania; rzadziej mówiono o „Szkicach” przy kreśleniu sylw etek głównych współpracowników pisma: M ariana Gawalewicza6 i S tanisła­ wa Grudzińskiego7.

Pom ijając polemiczne w ystąpienia przeciw „Szkicom” i K. Bartosze­ wiczowi w czasie krótkotrw ałego, bo tylko półtorarocznego ukazyw a­ nia się pisma, pisali o nich autorow ie sylw etek ich redaktora, pow sta­ łych z okazji 25-lecia jego pracy literackiej i dziennikarskiej: J. Born- stein i K. Nitman. Pierw szy podkreślał odwagę Bartoszewicza jako re ­ daktora, wymieniał ważniejszych współpracowników pisma, cytował opinię o „Szkicach” Kraszewskiego, napom ykał o stratach podczas w y­ daw ania pisma przez niego poniesionych, narażaniu się osobistym re­ daktora stańczykom za zarzuty czynione Akademii8. K. N itm an po­ przestaw ał na w ym ienieniu debiutujących w „Szkicach” młodych lite­ ratów : M. Pawlikowskiego, S. Grudzińskiego, M. Gawalewicza, W. Wo­ łowskiego i innych9.

K rótkotrw ałego epizodu redagow ania „Szkiców” nie omieszkali przy­ pomnieć uczestnicy jubileuszu K. Bartoszewicza w r. 1892: H enryk Jo rdan w swym przem ówieniu akcentow ał „śmiałość w ypowiadania swych poglądów na ludzi i rzeczy, nie zważając na to, czy to się podoba lub nie”, przez co ściągnął na siebie gniew przeciwników. M. Bałucki mówił o cechującej wówczas Bartoszewicza koleżeńskości oraz w łaści­ w ym m u talencie chłostania „ostrym biczem saty ry ” wszelkich „m ier­ ności drapiących się gw ałtem na P arnas, fałszywych powag i sztucz­ nych wielkości”, jako przykład podając „uznanie, życzliwość i zachętę dla młodych talentów ”10.

O „Szkicach Społecznych i L iterackich” oraz ich w spółpracowni­

kach wspominali jeszcze: Stanisław Wasylewski, w związku ze śmiercią ich redaktora11, oraz Jan in a Jaw orska, omawiająca kłopoty wydawniczo- -księgarskie Bartoszewicza. Charakteryzow ała pokrótce antystańczy- kowskie oblicze ideowe pisma, napom ykała o różnym ich przyjm ow aniu zależnie od obozów ideowych, ignorow aniu i prześladowaniu pisma

e J. M a c i e j e w s k i , M arian G aw alew icz, [w:] L itera tu ra polska w okresie

realizm u i naturalizm u w serii O braz litera tu ry p o lsk iej X I X i X X w iek u , t. 2,

W arszawa 1967, s. 338.

7 S. G r u d z i ń s k i , [w:] „Nowa Reform a”, 1884, n r 129.

8 J. B e r n s t e i n , K a zim ie rz B artoszew icz. (S y lw e tk a literacka), Kraków

1892, s. 8—9.

9 K. N i t m a n , D w a jubileusze· litera ck ie, „Świat”, 1893, n r 1—3, s. 43. i° Ju bileu sz K a zim ierza B artoszew icza (16 lutego 1893 roku), Kraków 1893, s. 6, 14.

11 S. W a s y l e w s k i , Zgon B artoszew icza (1852—1930), „Kurier Poznański”,

(4)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1879—1876) 35

przez przeciwników, w w yniku czego Bartoszewicz był zmuszony „Szki­ ce” zlikwidować12.

Poza stw ierdzenie cytowanych autorów nie wyszedł w swych sądach o piśmie Bartoszewicza Stanisław Sierotw iński w sylw etce ich redakto­ ra, zamieszczonej w Obrazie literatury polskiej13.

Dla uzupełnienia nielicznych opinii o „Szkicach” w arto jeszcze przy­ pomnieć sąd o tym piśmie samego redaktora, zaw arty we wspomnieniu 0 A. Gillerze, w którym uw ypuklił „opiekę” tego współpracownika „Szkiców”, dając tego konkretne' dowody14. Owo wspomnienie wskazuje na nie znaną na ogół i nie docenianą dotąd rolę A. G illera w prow adze­ niu i kierunku ideowym „Szkiców”, którą trzeba będzie uwzględnić przy opracowywaniu zarysu dziejów pisma, koniecznego tym bardziej, że „Szkice” były po „Niewieście”, „K alinie” i „K raju ” jedynym w K ra­ kowie periodykiem, który, kontynuując dem okratyczne tradycje, prze­ ciwstawił się organom prasowym i naukow ym lojalistycznych stańczy­ ków oraz krakow skiem u klerykalizmowi. Ostrzem satyry, pam fletu i po­ lemiki bronił szkalowanej tu tradycji narodowej, której ostatnim w y ra­ zem było pow stanie 1863 r., w czym bliski był prasie dem okratycznej lwowskiej, w której prym wówczas wiodła w tym zakresie „Gazeta Narodowa”.

Opracowanie njonografii „Szkiców Społecznych i Literackich” u ła t­ w iają w pew nym sensie szczątki nie wykorzystanego należycie dotąd archiw um J. i K. Bartoszewiczów w Łodzi w postaci papierów i kore­ spondencji Kazimierza, w śród której znajdują się m. in. listy A. Gillera 1 T. Lenartowicza do redaktora pisma, oraz rozproszone po innych bi­ bliotekach krajow ych listy Bartoszewicza, jako też wyżej wspomnianego „opiekuna” „Szkiców” do niego. Oprócz tego przy opracowywaniu za­ w artości pisma pomocnym okazuje się tu także zachowany w Bibliotece Jagiellońskiej egzemplarz tego pisma, w którym rozwiązane zostały, ręką prawdopodobnie samego Bartoszewicza15, kryptonim y współpracow­ ników „Szkiców” albo ustalone autorstw o artykułów nie podpisanych. 12 J. J a w o r s k a , K ło p o ty w y d a w n iczo -k sięg a rsk ie K azim ierza B artoszew icza, „Przegląd Biblioteczny”, 1958, z. 2—3, s. 182; zob. t e j ż e K a zim ierz B a rtoszew icz

1852—1930, [w:] S łow n ik biograficzny pracow n ików k sią żk i i pra sy p olskiej, zeszyt

próbny, Łódź 1958, s. 17, oraz in ne prace o Bartoszewiczu: L. L i p e c k i, Z biory

Juliana i K azim ierza B artoszew iczów , K raków 1928; H. J e s s e , „Ilustrowany

Kurier Codzienny”, 1930, ,nr 20; J. S m o l i k , B a rto szew icz K a zim ie rz (1852—1930),

Polski słow n ik biograficzny, t. 1, s. 326—327.

13 S. S i e r o t w i ń s k i , K a zim ie rz B a rto szew icz (1852—1930), [w:] L iteratu ra

polska w okresie realizm u i naturalizm u , t. 3, W arszawa 1969, s. 764.

14 K. B a r t o s z e w i c z , Ze w spom n ień o G illerze :(w trz y d zie stą rocznicę

śmierci), „Nowa Refoirma”, 1917, nr 344.

(5)

„Szkice Społeczne i Literackie” były — jak to wszyscy zgodnie pod­ kreślali — pismem „m łodych”, którzy w swym zapale usiłowali prze­ ciwstawić się konserw atyw nej opinii „starych” w K rakow ie oraz m iej­ scowym klerykałom i lojalistom. Redaktorem pisma był istotnie czło­ wiek młody, który nie skończył jeszcze studiów uniw ersyteckich. Nic dziwnego, że i podobnych sobie współpracowników skupił w redagow a­ nym przez siebie organie. „Szkice” były pierwszym w ystąpieniem B ar­ toszewicza jako redaktora i w nich ujaw nił on swoje oblicze ideowe, dziennikarskie i publicystyczne, jako też redaktorskie. Podejm ując się wydaw ania pisma, Bartoszewicz liczył zaledwie 22 lata i studiow ał na Uniw ersytecie Jagiellońskim . Urodzony w r. 1852, jako syn historyka Juliana, zaczął pisać już w 14 roku życia, drukując w warszawskiej „Zorzy” i „K urierze Świątecznym ”. Po przybyciu do K rakow a w r. 1870 rozpoczął studia na wydziale praw a, by w r. 1,873 przenieść się na w y­ dział filozoficzny. W chwili podjęcia się redakcji „Szkiców” był autorem kilku opublikowanych artykułów i sylw etek pisarzy polskich oraz zna­ nym w środowisku krakow skim działaczem miejscowej Czytelni Aka­ demickiej .

W ydawanie „Szkiców” poprzedziła porada i konsultacja Bartoszewi­ cza z A. Gillerem. Jako początkujący redaktor i niedoświadczony dzien­ nikarz zwrócił się do niego z planem mającego wychodzić pisma, pro­ sząc o ocenę. Ponieważ list ów się nie zachował, o treści jego wnosić można jedynie z odpowiedzi nań G illera w liście z 18 X II 1874 r., w któ­ rym pochw alał „zam iar w ydaw ania pism a literacko-naukow ego”. Wie­ rzył bowiem, że „młodzi, a zacnie m yślący redaktorow ie nadadzą m u charakter i barw ę odpowiednią potrzebom narodow ym ”, gdyż „»Ruch« i »Tydzień« nie we wszystkim odpowiadają m ojem u zdaniu”. Według A. Gillera „potrzebne jest więc inne pismo, które by rozumiało prądy czasu, śmiało się poruszało wśród kw estii rzuconych społeczeństwu do rozwiązania i miało odwagę szybkiej, a rozumnej decyzji”. Radził B ar­ toszewiczowi zapewnić sobie „fundusz przynajm niej na rok w ydaw nic­ twa. Tyle bowiem potrzeba czasu, ażeby pismo mogło sobie wyrobić klientelę”. Ostrzegał przed nazyw aniem pisma młodzieżowym, by „ta­ kim zapowiedzeniem” nie ograniczyć liczby swoich czytelników: „O r­ ganem młodzieży pismo stać się powinno bez ogłoszenia. Żywość słowa, stanowczość sądu, w ybór przedm iotu pokaże, czy jesteście młodzi. Mło­ dego tę tn a nie potrzeba w zgnuśniałych stosunkach obecnych, więc ca­ łym sercem będę z wami i popierać będę młode pismo w »Gazecie Na­ rodowej«”. W następnym liście z 20 X II 1874 r. dodawał, że da w iado­ mość o piśmie w „Gazecie” jeszcze przed świętami, „w ten sposób na­ pisaną, ażeby zainteresować publiczność dla nowego pism a”16.

(6)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1879—1876) 37

Prospekt „Szkiców” nie dochował się. Możemy go odtworzyć tylko na podstawie relacji A. Gillera w „Gazecie N arodowej”17. C haraktery­ zując zawartość przyszłego periodyku, określał cel pisma, którym miało być: „rozbudzenie ruchu umysłowego w k raju przez właściwe porusza­ nie kw estii bieżących i zwracanie uw agi na wszystko, co w sferze um y­ słowej przygotow uje przyszłe życie ludzkości i narodów ”. Prospekt zgodnie z tytułem pisma akcentow ał społeczno-literacki ch arakter „Szki­ ców” oraz skupienie w nich sił młodych i świeżych, co też redakcja w m iarę możliwości konsekw entnie realizowała.

Pierw szy num er pisma Bartoszewicza ukazał się z datą 10 stycznia 1875 r. pt. „Szkice Społeczne i Literackie. Pismo tygodniowe. Wychodzi, pod redakcją K. Bartoszewicza”. Jako redaktor odpowiedzialny podpi­ sywał pismo Ja n Kwiatkowski, później Adolf Dygasiński; „Szkice” uka­ zywały się nakładem księgarni Dygasińskiego. Robił to Bartoszewicz dlatego, by nie zagradzać sobie drogi pow rotnej do W arszawy, przeby­ w ał bowiem w Galicji za paszportem rosyjskim. P ierw otnie „Szkice” jako tygodnik wychodzić m iały 3 razy w miesiącu: 10, 20 i ostatniego miesiąca. P ren u m erata roczna wynosiła w Krakowie rocznie 6 złr., pół­ rocznie 3, a kw artalnie 1. Redakcja pisma mieściła się przy ulicy Grodz­ kiej n r 9, piętro wyżej nad lokalem redakcji „Czasu”. „Szkice”, odbi­ jane w d rukarni „Czasu”, wychodziły na dobrym w elinowym papierze w formacie 25 X 33 cm. Jako periodyk postępowy o charakterze naro­ dowym i patriotycznym nie mogły „Szkice” mieć debitu na Królestwo. A. Gillerowi, którem u jako „ojcu chrzestnem u” zawdzięczały „Szki­ ce” swój kierunek ideowy, powierzył też Bartoszewicz napisanie a rty ­ kułu wstępnego. Sygnowany tylko literam i A. G., arty k u ł ten form uło­ w ał profil ideowy pisma na tle galicyjskiego konserw atyzm u i kleryka­ lizmu. A nalizując ówczesne kierunki polityczno-społeczne, warszawski pozytywizm i stańczykowski lojalizm, bronił tu G iller trady cji pow sta­ nia 1863 r., w trad y cji patriotycznej up atrując ostoję narodowości oraz występował przeciw szydzeniu z powstania. Argum entow ał, że „cel nie był złym, ale złymi były środki, jakich do tego celu pow stania użyto”. Szyderstw o z pow stania zabiło w narodzie uczucia patriotyczne, wyzię­ biło dusze. Miejsce niedawnego patriotyzm u zajął realizm. Zam iast dą­ żyć do Polski, „poczęto zwracać się do Moskwy, do Niemiec i innego państw a, w ścisłym złączeniu i w w yparciu się dla obcych organizmów własnej zbiorowej indywidualności, szukając celów dla bieżącej polity­ ki”. A utor arty k u łu postuluje zachowanie równowagi serca i rozum u w polityce i ona powinna „być zadaniem szczególnym pisma naszego”, nie dopuszczać szyderstw „z prawdziwego uczucia ani też nie lekcew a­ żenia rozum u”. W harm onijnym zespoleniu serca i rozum u u p atru je

(7)

Giller podstaw y kontynuow ania idei narodowości18, daleki będąc od daw ­ niejszej ideologii Czerwonych z czasów redagowania „Ojczyzny”. Na­ szkicowany tu kierunek ideowy „Szkiców” rozw ijany był w szeregu nu­ merów pisma, głównie w artykułach w stępnych Bartoszewicza, w m niej­ szym zakresie Gawalewicza i M. Wołowskiego.

Zgodnie z zapowiedzią redakcji każdy num er „Szkiców” oprócz a rty ­ kułów w stępnych ze zdecydowanym profilem ideowym zawierał odcinek powieści lub opowiadania, jeden lub dwa wiersze, odcinek rozpraw y naukowej lub społecznej, dział „Przeglądu literackiego”, recenzje współ­ czesnych dzieł naukowych, krakow ski przegląd teatralny, korespondencje z niektórych ośrodków polskich (Lwów, Warszawa, Stryj) oraz obcych (Wiedeń, Florencja, Ukraina), stały i szeroko rozbudowany felieton „Mis- cellaneów”, dział „Zapisków bibliograficznych” i „Nekrologów”. N aj­ więcej pisał do „Szkiców” sam redaktor. Jego autorstw a oprócz w ię­ kszości artykułów w stępnych były przeglądy teatralne, recenzje, nie­ które artyk u ły naukowe, „M iscellanea” i „Zapiski bibliograficzne”, na­ w et niektóre wiersze, sygnowane kryptonim em „Amelia” w przeciwień­ stwie do innych pozycji podpisywanych pełnym nazwiskiem, a najczę­ ściej K.B. lub B. (B). Wielka ilość pozycji Bartoszewicza z każdego dzia­ łu „Szkiców” nie sprzyjała ich wysokiej w artości literackiej i sprawiała, że pismo swe uczynił on swoją try bu n ą ideową i dziennikarską.

W spółpracownikami „Szkiców” byli, zgodnie z zapowiedzią redakcji, przeważnie ludzie młodzi, częstokroć naw et studenci krakow scy lub lwowscy: M. Gawalewicz, prow adzący dział poezji i drukujący tu wiele swych debiutanckich wierszy oraz niektóre fragm enty „Miscellaneów”, Mieczysław Szyszyłowicz, Józef R osenblatt z Krakowa, Michał Wołowski, W incenty Łoś, W ładysław Bełza ze Lwowa, Stanisław Grudziński z U krainy oraz inni, wśród nich także pisarze em igracyjni, zwłaszcza w późniejszym okresie ukazyw ania się pisma, z Kraszewskim i T. Le­ nartowiczem na czele. O w spółpracownikach pisma tak mówi sam re­ daktor w przypisku do wspom nienia o A. Gillerze: „Do grona redakcji »Szkiców« zaprosiłem M ariana Gawalewicza, wówczas słuchacza »Te­ chniki«, Józefa Rosenblatta, bfyłego] mojego kolegę z w ydziału praw a, i Wołowskiego, słuchacza medycyny, który m iał już na sum ieniu jedną powieść, dram at i kilka now el”. Z korespondentów pisma przypom inał sobie po latach tylko jednego: Bolesława Spaustę ze Lwowa19, którego później zastąpił A. Giller. Wielu współpracowników „Szkiców”, zwła­ szcza młodych, podobnie jak Bartoszewicz, podpisywało swe prace k ry p ­ tonim am i lub wcale ich nie podpisywali.

18 A. G [ i l l e r ] , [w:] „Szkice Społeczne i lite r a c k ie ” (dalej bez w ym ieniania tytułu pisma), 1875, nsr 1, s. 1—2.

(8)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 39

Ukazanie się 1 num eru „Szkiców” spowodowało resk ry p t c.k. Dy­ rekcji Policji w Krakowie. Na mocy bowiem § 13 ustaw y prasowej każ­ de czasopismo w Galicji, wychodzące częściej niż dwa razy w miesiącu i poruszające kw estie polityczne, religijne i społeczne, obowiązane było do złożenia w D yrekcji odpowiedniej kaucji. Ponieważ „Szkice” wedle zapowiedzi redakcji m iały ukazywać się 3 razy w miesiącu, a w a rty ­ kule w stępnym A. G illera dopatrzono się treści politycznej, D yrekcja Policji zażądała, „żeby w ydaw nictw o przed w ydaniem 2-go num eru swo­ jego czasopisma złożyło kaucję, k tó ra według § 14 ustaw y prasowej w y­ nosi złr. 200 w. a.”20

W odpowiedzi na resk ry p t Bartoszewicz w następnym num erze pis­ ma upew nił prenum eratorów i czytelników „Szkiców”, że nadal będą one wychodzić, lecz tylko dwa razy w miesiącu, czyli że pismo stanie się dwutygodnikiem. Do kw estii zapowiedzianych w prospekcie obiecy­ wał dodać „jeszcze kw estie polityczne, które nie skrępow ani tłum acze­ niem paragrafu 13 ust. prasowej od czasu do czasu rozwijać będziemy z całą swobodą i niezawisłością”. O dtąd „Szkice” m iały ukazywać się 1 i 15 każdego miesiąca w objętości półtora arkusza, na tych samych w arunkach przedpłaty.

Pierwsze num ery „Szkiców” wskazują, że pismo od razu stało się Organem polemicznym, które bronią pam fletu i polemiki w imię tradycji narodowej usiłowało walczyć odważnie z galicyjskimi, a zwłaszcza k ra ­ kowskimi stańczykami, klerykalizm em i wszelkim i objawam i zacofania oraz obłudy publicystycznej. Za takie uważał je też A. Giller, który skierował do „Szkiców” m łodych autorów oraz nadsyłane m u do reda­ gowanej przez niego „Gazety N arodowej” arty k u ły polemiczne. Tak by­ ło np. z listem S. Buszczyńskiego o pomniku Gołuchowskiego, który ra ­ dził przesłać Bartoszewiczowi do „Szkiców”, nie chcąc wdawać się w po­ lemikę w „Gazecie”21.

Polemiczny charakter nadaw ały „Szkicom” przede wszystkim „Mis­ cellanea”, stały felieton pisma prowadzony głównie przeż redaktora. S ta­ nowiły one coś w rodzaju rozbudowanej kroniki kulturalno-publicystycz- nej o zacięciu polemicznym. R eferując i omawiając najw ażniejsze w y­ darzenia kultu raln e i społeczne nie tylko w Krakowie, ale także i w Ga­ licji, interpretow ały je i oceniały zawsze z pu n k tu przyjętych przez pismo zasad ideowych z ostrzem wym ierzonym przeciw stańczykom. K ierunek „Miscellaneów” sformułował Bartoszewicz od razu w pierw ­ szym felietonie, staw iając za m otto zdanie Terencjusza: „Displiceam,

20 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Od R edakcji, 1875, nr 2, e. 9—10. 21 B iblioteka PAN w Krakowie, sygn. 2064/11, t. 2, k. 413,

(9)

an displiceam, m inus euro, sat si prosim ”, dodając, że słowa Terencju-

sza stanowić będą w ogóle dewizę kierunku pism a22.

Z powodu polemicznego ch arakteru „Szkiców”, skierow anych prze­ ciw stańczykom i galicyjskiem u zacofaniu, przyjęto je przychylnie w obozie dem okratycznym , skarcono natom iast w środowiskach konser­ w atyw nych i ultram ontańskich, atakujących w nich przede w szystkim ich „młodzieżowość”. P opierał je i zachęcał do popierania, nie szczędząc dalej rad, A. Giller w „Gazecie N arodowej”, referując i omawiając za­ wartość praw ie każdego num eru, oraz w pryw atnej korespondencji do Bartoszewicza. 26 I 1875 r. radził redaktorow i zmienić korespondenta lwowskiego: „Należałoby stawiać więcej dodatnich poglądów na ludzi i rzeczy, i sztukę, jeśli chcemy, aby życie nowe zakwitło. Pesym istycz­ ne zapatryw ania na Galicję od la t wielu doprowadziły ją do zupełnego rozstroju — nikogo nie poprawiły, a wszystko zaś rozstroiły. Inne drogi są dzisiaj potrzebne [...] ów prąd pesymistycznej k ry ty k i jeszcze jest sil­ nym i jeszcze odbiera ludziom i społeczeństwu naszemu w iarę we w łas­ ne siły. Pomóżcie, panowie, do osłabienia go, a pomożecie, nie um niej­ szając prac nacechowanych zw ątpieniem i chętką gaszenia w szystkie­ go”23. W liście do S. Buszczyńskiego w K rakowie zwracał uwagę na „Szkice” i zachęcał do ich popierania24.

„Szkice”, jako jedyne w K rakowie pismo antystańczykow skie i w al­ czące o podtrzym yw anie w śród społeczeństwa polskiej trad y cji narodo­ wej, ignorowane były przez „Czas” i „Przegląd Polski”, atakow ane w ostrej formie przez ultram ontański „Przegląd Lwowski” ks. Podol­ skiego. Z chwilą pojawienia się pierwszych num erów pisma Bartosze­ wicza autor korespondencji pt. L ist z Krakowa odradzał młodym „zbyt wczesne występowanie na pole publicystyki”, w której „m arnieją mło­ de talen ta i siły”25, w następnej zaś korespondencji dopatrzył się zbież­ ności ideowej „Szkiców” z „Gazetą Narodową” i usiłował zdyskredyto­ wać pismo Bartoszewicza w opinii publicznej: „Praw dziw e to szkice, niew praw ną robione ręką, przypom inające owe k ary k atu ry i napisy, ja­ kimi się bawią studenci w klasach, miasto słuchać lekcji profesora [...] Nie czytaliśm y dotąd w »Szkicach« jednego artykułu, w którym by n ątrafić można było na ślad jakiego talentu lub świadomość rzeczy, o której się pisze”. K orespondent zarzucał pismu i oskarżał o denuncjo- wanie „żakowską polemiką w powagę cenzora przybraną”26.

22 [K, B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 1, s. 1.

23 Rkps W ojewódzkiego Archiwum Państw ow ego w Łodzi (dalej WAP Łódź), zbiory po J. i K. Bartoszewiczach, sygn. 333.

24 Biblioteka PAN w K rakow ie, rkps 2064/11, t. 2, k. 333 v. 25 L isty z K ra k o w a , „Przegląd L w ow ski”, 1875, t. IX , s. 137. 26 Ibidem , 1875, t. X , s. 736.

(10)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ’’ (1875—1876) 41

Przeciwko obrzucaniu „Szkiców” kalum niam i przez obóz przeciwny za „grzechy młodości” Bartoszewicz replikował w „M iscellaneach”, za­ przeczając kategorycznie, jakoby „Szkice” były organem młodzieży aka­ demickiej krakowskiej : „Ani nazwiska wydaw cy i redaktora odpowie­ dzialnego, ani większość artykułów nie upow ażniają do tego tw ierdze­ nia”. Najlepszym zaś tego dowodem je st tylko dwu prenum eratorów pisma wśród młodzieży akadem ickiej27. Odważny redaktor swym prze­ ciwnikom politycznym, którzy „Szkice” nazywali organem rew olucyj­ nym, odpowiadał z właściwą m u drwiną, że znajdą się „z tak zwanych pism pozytyw nych” takie, które potrafią jego pismo nazwać „organem strupieszałego konserw atyzm u, rozsiewaczem w stecznych jezuickich za­ sad”28.

Istotnie pozytywiści warszawscy uważali „Szkice” za pismo um iar­ kowanie postępowe. Świętochowski, znajdujący w raz z Dygasińskim oparcie w piśmie Bartoszewicza, pisał w „Przeglądzie Tygodniowym” : „Pow stał w K rakow ie jeden tygodnik, »Szkice«, z bardzo słabym na­ w et postępowym program em — po roku istnienia, w czasie którego nie zapłacił ani jednego artykułu, miał bezpłatne współpracownictwo K ra­ szewskiego, Bałuckiego, dr. Antoniego J. itd., i mimo to nie mógł pre­ n u m eratą pokryć naw et kosztów d ruku i papieru, upadł, bo wiesz pan, ile miał, um ierając, abonentów? Stu. Pokaż mi pan w K rólestw ie Pol­ skim jeden dziennikarski prospekt, który by kilkuset przedpłacicieli nie zyskał”29.

Wiadomość o upadku „Szkiców” podana przez Świętochowskiego, aczkolwiek nieco przedwczesna, była w ynikiem niezłej znajomości kuli­ sów „prosperow ania” pisma oraz jego trudności m aterialnych. S ytuacja ' finansowa „Szkiców” od początku była bardzo ciężka: rozwojowi pisma nie sprzyjały jego akcenty polemiczne oraz brak naw et najniższych honorariów autorskich. Istotnie pod koniec 1875 r. redaktor nosił się z zam iarem zlikwidowania „Szkiców”. Donosił o swych trudnościach Kraszewskiemu, zabiegając równocześnie o zyskanie w nim w spółpra­ cownika. Dziękując za zachętę, dodawał: „A zachęty dopraw dy potrzeba niem ałej, aby walczyć z koteriam i, ospałością, brakiem narodowego uczucia i w ielu wadami, których siedliskiem jest Galicja. Pom iędzy dziennikarstw em znalazłem silne poparcie z w yjątkiem dziennikarstw a ultrakonserw atyw nego, które milczeniem stara się moje pismo pokonać. P renum eratorów m am bardzo mało, zaledwie w połowie pokryw ają się w ydatki. Nie zrażam się jednak, m am nadzieję na przyszłość, choć

roz-27 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 2, s. 12. 28 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 4, s. 38.

29 [A. Ś w i ę t o c h o w s k i ] , Z G alicji, „Przegląd T ygodniowy” 1875, nr 35, s. 409.

(11)

sądek nakazyw ałby zaprzestać w ydaw nictw a wyczerpującego szczupłe dochody”30.

Zaproszenie Kraszewskiego do współpracy ze „Szkicami” oraz innych starszych i uznanych już pisarzy miało wyprowadzić pismo Bartoszewi­ cza z im pasu i uczynić je poważniejszym. Pociągnięcie to w yjaśniał K ra­ szewskiemu w jednym z następnych listów: „Pomimo iż »Szkice« z po­ wodu apatii galicyjskiej do czytania narażają mnie na znaczne straty, postanowiłem bądź co bądź przetrzym ać jeszcze rok próby; pragnąc wszelkimi środkam i rozbudzić sym patię dla »Szkiców«, zamierzam je powiększyć przez dołączenie dodatku powieściowego. Jeżeli dodatek ten ma mieć praw dziw ą wartość, do kogóż się m am udać, jak nie do Czci­ godnego P ana?”31

Wśród uznanych współpracowników pragnął mieć Bartoszewicz i Le­ nartowicza, który, odpowiadając na zaproszenie do współpracy, dawał młodem u redaktorow i wskazówki co do prowadzenia pisma, zwłaszcza działu poezji, ganiąc jednak „rozstrzeliw anie sił, ten rozdział pomiędzy pracow nikam i na jednej i tej samej niw ie”. Radził połączyć „Szkice” z „Ruchem Literackim ” lwowskim jako pismem utrzym anym w podob­ nym duchu32.

Mimo braku zaplecza finansowego i szkalowania „Szkiców” przez przeciwników ideowych i politycznych udało się Bartoszewiczowi po­ zyskać nowych współpracowników: A. Asnyka, A. Bełcikowskiego, M. Bałuckiego, J. I. Kraszewskiego, S. Duchińską, T. Lenartow icza i in­ nych. Łudził się nadzieją zdobycia dla pisma większej ilości abonentów. Z dniem 1 VII 1875 r. przekształcił pismo w tygodnik, zaś w nrze 26 z dn. 1 X stwierdzał, że jego usiłowania „w celu ciągłego pod względem treści udoskonalenia »Szkiców« odnoszą pożądany skutek, czego najlep­ szym dowodem jest w zrastająca ilość czytelników, jako też i życzliwych naszemu pismu; w zrasta w prawdzie również i liczba nieprzyjaciół, ale któreż pismo, śmiało wypowiadające swoje zasady i przekonania bez krępow ania się stosunkam i i osobistościami, nie je st narażone na krzyki m alkontentów. Nie zważając bynajm niej na stronnicze przeciw nam pod­ noszone zarzuty, idziemy naprzód z praw dziw ą ufnością i w iarą w p ra­ wość zasad, które w yznajem y, starając się przede w szystkim mieć za sobą prawdę, choćby jej wypowiedzenie ściągnęło na nas gromy obra­ żonych osobistości i stronnictw ”33.

Fatalna sytuacja finansowa pisma nie daw ała spokoju jego redakto­ rowi, a m artw iła także i ideowego ich opiekuna A. Gillera. Gdy w paź­

8° Rkps B. J., sygn. 6486/IV, k. 198— 199. 31 Ibidem , k. 199 v.

32 WAP, Łódź, rkps 341. 33 P rospekt, 1875, nr 26, 2 XI.

(12)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” ( 1879— 1876) 43

dzierniku 1875 r. doszła go wieść o rzekom ym zawieszeniu „Szkiców” przez Bartoszewicza i odstąpieniu ich Dygasińskiemu, tenże przesyłając m u do przedruku prospekt pt. A lb u m M uzeum Rapperswylskiego, za­ pytyw ał 22 IV redaktora, czy praw dą jest, że odstępuje „Szkice” Dy­ gasińskiemu, który „zamierza zamienić je na pismo naukowe, w ten spo­ sób redagowane, ażeby m iały w stęp do zaboru moskiewskiego? Szkoda byłoby »Szkiców« takich, jakie są — chociaż w ostatnim czasie pewne w nich zaniedbanie dostrzegać się daje”. Żałował bardzo, że pismo w y­ rzuciło w stępne arty k uły i skróciło „M iscellanea”. Jeżeli „Szkice” m ają dalej wychodzić, zalecał, „ażeby num era, które przed Nowym Rokiem wyjdą, były doskonałe”, by tym sposobem powiększyć liczbę prenum e­ ratorów w przyszłym roku. Rady te pow tarzał także w następnym liście do Bartoszewicza z 16 X II 1875 r., dodając: „Idziecie dobrą drogą. K ra­ kowscy uczeni potrzebują kogoś, co by ich naw oływ ał na drogę polską, 0 której niestety zapominają. Spełniając tę rolę nawoływacza, kontrole­ ra, »Szkice« dobrze się zasłużyły i zasłużą jeszcze”34.

Mimo braku funduszów i strat, jakie redaktor poniósł w pierwszym roku istnienia „Szkiców”, Bartoszewicz zdecydował się wydawać je w roku następnym , 1876, i prowadzić je w raz obranym kierunku. For­ mułował go jeszcze raz w nrach 1—2 z r. 1876 pisma, odpierając zarzuty, jakie m u stawiano. Poddając krytyce b rak solidarności społecznej w „ciężkiej walce z okolicznościami, w jakie nas pogrążyła w łasna bez­ radność i nienasycona żądza sąsiadów”, potępiał kłótnie, rozdział na stronnictw a i frakcje polityczne, bawienie się „w ultram ontanów , mo- derantów, liberałów, pozytywistów, idealistów”, które wcale nie sprzyja­ ją podtrzym yw aniu ducha narodowego. „U nas nie powinno być stron ­ nictw, ale cały zastęp narodu pragnący dobra w inien się skupić około pracy mającej na celu odzyskanie tego, cośmy utracili. Takim jest n a­ sze przekonanie, przy tym też sztandarze w szystkich ludzi szlachetnych 1 uczciwych stać pow inniśm y”.

Wyłuszczywszy kierunek pisma, k tó ry starało się ono realizować do­ tychczas, próbował Bartoszewicz w polemicznym tonie uzasadnić nie­ nawiść innych pism do „Szkiców” z powodu zaw artej w nich kry ty k i tego, co jest niezgodne z form ułowanym i w nich zasadami, w w yniku których „część dziennikarstw a okrzyczała za organ klerykalny, u ltra- montański, jednocześnie tak zwana konserw atyw na prasa rzuciła na nie anatem ę za ich dążenia nie tylko liberalne, postępowe, ale naw et rewo­ lucyjne, kom unistyczne”. W yjaśniając nieporozumienie, Bartoszewicz powoływał się na drukow ane już w „Szkicach” artykuły, w których wcale nie potępiał katolicyzmu, „który zżył się z naszym życiem narodo­

(13)

wym, a dla ludu nie je st jednoznacznym z pojęciem ojczyzny”, ale jest przeciwnikiem tych, którzy „pod maską katolicyzmu w łasne swoje in- teresa m ają na celu”. W polemicznym ferw orze redaktor „Szkiców”, broniąc w łasnych przekonań, polemizuje z krakowskim i konserw aty­ stami, w edług których „nauka nie może być narodow ą” i „stoi ponad po­ litycznym i przekonaniam i”. W ogóle „Szkice” zwalczały kosmopolityzm naukowy. W imię zwalczanych w piśmie zasad przeciwników w zapo­ w iadanym arty k u le „jednego z najznakom itszych naszych publicystów ” pt. Znamiona czasu55, pióra prawdopodobnie T. Żulińskiego, zaatakow a­ na została w piśmie Bartoszewicza bezwyznaniowość religijna w nauce i w życiu, prowadząca do utylitaryzm u, mającego swe źródła w ów­ czesnej wiedzy m aterialistów . Gdy zarzuty na „Szkice” nie ustaw ały, bronił się przed nim i w imię ideałów narodowych powołując się na współpracę z pismem czołowych piór: „Kraszewskiego, Lenartowicza, Gillera, Asnyka, Bełcikowskiego, Żulińskiego, Bałuckiego, dr. A ntonie­ go J., Duchińskiego, D uchińską itd., którzy w spierają nas swymi praca­ mi, zachęcają do nieustaw ania na obranej drodze”36.

*

Ośrodkiem kierunku ideowego „Szkiców” było podtrzym yw anie i pielęgnacja idei narodowej, szarganej przez krakow ski obóz konser­ w atyw ny, której najbliższym i naocznym objawem była tradycja po­ w stania styczniowego. „Szkice” Bartoszewicza były organem, k tó ry w obronie tradycji powstańczej występował przeciw „szarganej” i ata­ kowanej przez stańczyków w Galicji ideologii „nieprzerw alności” po­ w stania. Ten „w ątek” ideowo-polemiczny ze stańczykam i i wszelkiego rodzaju innym i konserw atystam i galicyjskimi przew ija się zarówno w artykułach w stępnych pisma, jako też w pam fletow ych atakach i alu­ zjach „Miscellaneów”.

W yznając zasadę narodowości, „Szkice” w arty k u le pt. Z chw ili od­ ważyły się krakow skich stańczyków nazwać zdrajcam i narodu polskiego, „na groby których potomność pluć będzie i ze zgrozą odwracać oczy swoje od ich prochów”. A utor arty k u łu dziwi się, jak mogła szlachta polska upaść tak nisko. „Pożogi, słupy ogniste, rewolucje, zbrodnie, oto w yrażenia spotykane tam {w jej organach] na samo wspomnienie 1863 [...] W imię czego podniesioną była ta rewolucja? {...] Skąd Kraków, to niegdyś stare miasto orłów, posiada przyw ilej na wylęganie takich pato­ logicznych narodow ych zjawisk? Bo w m urach jego posiadam y agitato­

85 (B) [K. B a r t o s z e w i c z ] , 1:876, nr 1—2, s. 1—2. 3S Znam iona czasu, 1876, nr 3, s. 25—27.

(14)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” <1875—1876) 45

rów złego, bo duch nędznego ich prozelityzm u sfałszował mózgi ducha polskiego. Naród nasz to nie lepianka, którą można przewrócić dotknię­ ciem skalanej ręki, to siła, to potęga oparta na tradycji. Nie takim i jak w y szedł tory i nie takim i pójdzie d alej”. Szlachta polska, której nie wolno wsączać tak trującego jad u w naród polski, „innej kiedyś trzy ­ m ała się drogi aniżeli tej, którą dziś narzucić ci chcą najem nicy tw oi”37. W podobnym duchu i z tych samych zasad wychodzi drukow any w tym samym num erze „Szkiców” arty k u ł lwowskiego autora pt. Tchó­

rzostwo dziennikarskie, atakujący lojalistyczne organy prasowe w Ga­

licji, usiłujące pod pokryw ką pracy organicznej przem ycać swą ideolo­ gię38. Problem pow stania roztrząsa także arty k u ł pt. Sędziowie ro­

k u 1863, będący pam fletem na szkalujących pow stanie i występowanie

tych publicystów rzekomo w im ieniu całego narodu. Rok 1863 jest „świa­ dectwem narodowej żywotności, uświadam iającej się danym im pulsem ”. „G dyby rok 1863 nie został skompromitowanym, ci sami sędziowie dzisiejsi, tak surowi dla spraw y tej, byliby ją okradali na wsze strony, w ysław iali pod niebiosa. Bo łatw iej i przyjem niej je st dzielić korzyści, aniżeli szlachetnej współczuć boleści”. Ferow anie swych przekonań po­ litycznych i wmawianie, że stanow ią one w yraz opinii całego narodu, jest uzurpacją tej kasty. Zdaniem autora arty k u łu inw ektyw y tych sędziów o pow staniu styczniowym zbieżne są praw ie z sądam i o tym ruchu rzą­ dowego „Dziennika W arszawskiego”, w którym „ten najpotw orniejszy organ na całej kuli ziemskiej pisał artykuły, gdzie każdy z was, o sę­ dziowie, śmiało się mógłby podpisać. Powagi gwałtownie m iotające się przeciw konfederacji barskiej, przeciw pow staniu 1863 r. oraz innym heroicznym usiłowaniom narodu [...] gotowe uspraw iedliwiać Targowicę, rządy Mikołaja itd.”39

Szkalowanie narodowej trady cji polskiej zostało przez „Szkice” zaa­ takowane w związku z nagrodzeniem przez Akademię Umiejętności książki Antoniego Walewskiego Filozofia dziejów Polski. Bartoszewicz w ostrym tonie w ystąpił przeciw zasiadającym w Akademii stańczykom, którzy śmieli nagrodzić dzieło, które „tendencyjnie dąży do oczerniania świętej dla Polaka spraw y”. Ten pam flet Walewskiego, na w szystkie p ra­ wie przejaw y patriotyzm u w dziejach Polski, którego autor carat czyni obrońcą praw ow itej władzy i w ynosi w pochwałach cara Aleksandra, bezcześci w szystkie próby w alki o niepodległość z pow staniem 1863 r. włącznie, pozwolił redaktorow i „Szkiców” wyrazić się o Walewskim:

37 Z ch w ili, 1876, nr 5, s. 49.

38 (p.), T chórzostw o dzienn ikarskie, 1876, nr 5, s. 49—51.

39 [A. G i l 1 e r ], S ędziow ie roku 1863, 1876, ш 8, s. 89; zob. A. G [i 11 er ],

(15)

„Łżesz ja k pies. [...] Polak, który się z narodowego uczucia nie wyzuł, może tylko jedną znaleźć nazwę, a tą jest: bezczelność”40.

Akcentowany stale i nieprzerw anie w piśmie Bartoszewicza „w ątek” obrony tradycji narodowej polskiej znalazł także w yraz w niektórych poezjach drukow anych w „Szkicach”, jak np. w nadesłanych do redakcji wierszach Tadeusza Komara, którego list jako kom entarz do nich opu­ blikowało pismo w tym samym num erze41. Nie brakło go w uw ypukla­ niu tych mom entów w dziejach Polski, przed których przypomnieniem w zdrygali się stańczycy. Widoczny jest zwłaszcza w „M iscellaneach”, reagujących polemicznie na najw ażniejsze artykuły i fakty współczesne­ go życia i kom entujących je w brew in terp retacji przeciwników ideo­ wych: mianowicie w artykułach i relacjach z powodu śmierci S. Gosz­ czyńskiego, którą „Szkice” upam iętniły dokładnym sprawozdaniem z po­ grzebu42, oraz szczegółową relacją z podejmowania T. Lenartow icza w K rakowie43.

W ścisłym związku z kam panią „Szkiców” przeciw lojalizmowi i obro­ ną polskiej tradycji narodow ej, bezczeszczonej przez stańczyków, pozo­ staje spraw a stosunku do Rosji poruszona w piśmie. Siłą rzeczy pismo w ystępujące w obronie trady cji powstańczej musiało swe ostrze pole­ miczne zwrócić i przeciw tem u zaborcy, aczkolwiek stosunek ten nigdy nie przerodził się w szowinizm narodowy. Kwestia ta wiele miejsca zajm uje w przygodnych enuncjacjach polemicznych artykułów w stęp­ nych, wycieczkach i aluzjach „Miscellaneów”. N ajsilniejszym jej w y ra­ zem jest nie podpisany wiersz T. Lenartow icza pt. Daje Moskal, co dać

m ożeu oraz arty k u ł Zgoda z Moskwą, którego autor sprzeciwia się za­

stosowaniu polityki ugodowej wobec Moskwy. M otywuje ten postulat specyficzną form ą rządu w Rosji, która „nie dozwala przypuszczać ja­ kiejkolwiek zgody”, bowiem „despotyzm a poszanowanie praw narodo­ wych toż dwie najskrajniejsze idee”. Zam iast ugody z Rosją „Szkice” głosiły w alkę z tym zaborcą na polu ekonomicznym i społecznym45.

Stańczycy nigdy nie mogli przebaczyć Bartoszewiczowi jego w ystą­ pienia w „Szkicach” przeciw Akademii za w ybór na jej członka hr. Uwa- rowa, który zdaniem redaktora pisma nie zasługiwał na to swym i osiąg­ nięciami naukowymi, nie mówiąc o jego przynależności do innego

naro-40 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Pan W alew sk i, 1875, .nr 20, s. 209—210.

41 Z nie w ydan ych p o ezji p. T adeu sza Kom ara: „Zgon pow stań ca”, 1876, пт 13, s. 155—156.

42 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1876, nr 10, s. 114. 43 M. G [a w a 1 e w i с z], L en a rto w icz w K ra k o w ie, 1875, n r 19, s. 201; zob. także w tym że roczniku, mr 18, s. 194, n r 35, s. 332—333.

44 [T. L e n a r t o w i c z ] , D aje M oskal, co dać m oże, 1876, nr 9, s. 100. 46 [K.] В [a r t o s z e w i с z], Zgoda z M oskw ą, 1875, nr 3, s. 25—27.

(16)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (187& -1876) 47

du. Zastrzegając się, że „nie pałam y nienawiścią do Moskali”, ale „m u­ simy rachować się z opinią i bronić naszej narodowej godności”, tym bardziej że Akademia uczyniła to w chwili, kiedy „rząd moskiewski nie potwierdził naszych uczonych spod zaboru moskiewskiego, przedstaw io­ nych m u przez członka naszej A kademii” i „że jednocześnie praw ie [...] nie przyjęła udziału w zjeździe kijowskim, tłumacząc się w łaśnie chęcią utrzym ania narodowej godności, której jako Akademia polska bronić pow inna”46.

Prócz Akademii obiektem napaści i polemicznych utarczek Bartosze­ wicza w „Szkicach” stała się także obsadzona przez stańczyków Kon­ kursowa Komisja Teatralna. A sum pt do w ystąpienia przeciw niej dało Bartoszewiczowi przyznanie przez nią pierwszej nagrody konkursowej dram atow i m iernej w artości pt. Dramat bez nazwy, będącemu pam fle­ tem na uczestników pow stania 1863 r.47 Polem ika redaktora „Szkiców” z orzeczeniami Komisji Konkursowej łączy się w piśmie z antystańczy- kowską działalnością przebyw ających wówczas w K rakowie A. Świę­ tochowskiego i A. Dygasińskiego. Udzielenie pierwszem u z nich oparcia w „Szkicach” wskazywałoby, że pism u Bartoszewicza bliska była ideo­ logia pozytywistyczna, tym bardziej że skłaniał się jeszcze ku niej zasia­ dający w redakcji pisma M. Gawalewicz48. Większość współpracowników „Szkiców”, z redaktorem na czele, skłaniała się raczej ku podtrzym yw a­ niu przem ycanej przez pozytywistów warszawskich, ze względów na cenzurę, idei narodowości. Tak było np. z A. Gillerem, T. Żulińskim oraz innym i współpracownikam i krajow ym i pisma, ja k i em igracyjny­ mi. Zarówno A. Giller, ja k i Żuliński w imię narodowości potępiali ra ­ cjonalizm warszawskiego pozytywizmu, nie mówiąc już o Bartoszewiczu. T. Żuliński był przecież autorem drukow anej w r. 1872 w „Gazecie Na­ rodow ej” broszury pt. Nasi pozytyw iści, atakującej ideologów w arszaw ­ skiego pozytywizmu49. W „Szkicach” zaś drukow ał rozpraw ę Wiara

i w iedza50, usiłującą pogodzić zdobycze nowoczesnej nauki i cywilizacji

z tradycją katolicko-narodową polską.

Tępiona w licznych artykułach „Szkiców” pozytywistyczna ideolo­ gia kosmopolityzmu i m aterializm u stała przecież w sprzeczności z ak­ centowaną na łamach pisma trady cją narodow ą polską. Z najdujem y wprawdzie w piśmie Bartoszewicza artykuły, których wymowa zbieżna

40 [K.] В [ a i r t o s z e w i c z ] , K a n d yd a tu ra hr. U w a r ow a na członka A k a d em ii

U m iejętności, 1875, nr 7, s. 78—79; zob. także B [ a r t o s z e w i c z ] , Z ch w ili, 1875,

nr 9, s. 101—102.

47 B a r t o s z e w i c z ] , N asza K o m isja K on ku rsow a, 4875, 'nr 10, s. 113. 48 Zob. przypis 6.

49 T. Ż u l i ń s k i , N asi p o zy ty w iśc i, odbitka z „Gazety N arodow ej”, Lw ów 1872. 60 T. 2 u 1 i ń s к i, W iara i w ied za , 1875, nr 6—27.

(17)

jest z niektórym i hasłam i warszawskiego pozytywizmu, ale te były raczej konsekwencją reakcji na podobne zjawiska społeczno-ideowe w Galicji, jak i w K rólestw ie oraz analogicznego tu, jak i u pozytywistów piętno­ w ania przeżytków feudalizm u i w alki z zacofaniem kulturalnym , bigo- terią i klerykalizm em . Troską o wychowanie w duchu narodow ym n a­ sycone są niew ątpliw ie L isty o naszym w ychow aniu A. Dygasińskiego51, jak i poruszający problem tzw. „pracy od podstaw ” arty k u ł w stępny o reorganizacji szkół pospolitych, postulujący poprawę b ytu nauczycieli w Galicji52. Z tego stanow iska wychodzi także postulat asym ilacji Ży­

dów poprzez reform ę żydowskiego szkolnictwa chederowego, poruszony w artykule L. Glücka pt. S zko ły żydow skie w Galicji i kw estia ich re­

fo rm y 5S, jako też rozpraw a L. Wieczór-Szczerbowicza K ilka słów o T al­ mudzie, atakująca etykę Talm udu jako główne źródło rozdziału i niena­

wiści pomiędzy w yznawcami judaizm u i chrześcijanizmu54. A ktualny w tym czasie problem żydowski znalazł także odzwierciedlenie w d ru ­ kowanej na łam ach „Szkiców” sztuce A. Asnyka Ż yd 5S. Z innych „w ąt­ ków ” pozytywistycznych w piśmie Bartoszewicza wymienić należy jeszcze marginesowo w ystępującą kw estię em ancypacji kobiet we fra­ gmencie nie podpisanego opowiadania Sama jedna56 oraz w pam fletow ym wierszu na fałszywie pojętą em ancypację kobiet Adolfa Święcickiego pt. Em ancypantce57.

Udział Świętochowskiego i Dygasińskiego w „Szkicach” nie b y ł za­ tem rezultatem zbieżności ich zapatryw ań ideowych z kierunkiem pisma, ile w ypływ ał raczej z ich opozycyjnego, ja k u Bartoszewicza, stanowis­ ka wobec stańczyków i galicyjskich ultram ontantów . W tym zakresie istniała pewna zbieżność między kierunkiem „Szkiców” a dążnościami warszawskich pozytywistów. „Szkice” reklam ow ały w ydaw ane w K ra­ kowie przez Dygasińskiego dzieła naukowe, atakujące krakow ski k lery ­ kalizm ks. Goliana. Osoba zaś Świętochowskiego, przew ijająca się w „Miscellaneach” i artykułach w stępnych, jest bohaterem pozytywnym recenzji z Ojca Makarego.

Polem ika o tę sztukę W. Okońskiego, którą Komisja Konkursow a zakazała grać na scenie krakow skiej, stała się punktem kulm inacyjnym

51 A. D [y g a s i ń s к i], L isty o n a szym w ych ow an iu , 1875, nr 36—38, 1876, n r 1—5.

52 O rganizacja n aszych szkół p ospolitych , 1876, nr 15, s. 173— 174.

53 S zk o ły ży d o w sk ie w G alicji i k w e stia ich reform y przez L. G 1 [ü с }k а, 1875, nr 2—3.

54 L. W i e c z ó r - S z c z e r b o w i c z , K ilk a słów o T alm u dzie, 1876, nr 18—24. 65 Z yd. D ram at w spółczesn y w trzech aktach przez El...y, 1875, nr 14—25. 56 Sam a jedna. S y lw e tk a w y k ro jo n a ze stosunków społeczn ych, 1875, nr 7, s. 67. 57 J. A. Ś w i ę c i c k i , E m ancypan tce, 1875, nr 18, s. 197.

(18)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 49

batalii, jaka rozgorzała w prasie krakow skiej pomiędzy konserw atysta­ mi spod znaku „Czasu” i „Przeglądu Polskiego” a „Szkicami”, które stanęły oczywiście po stronie prześladowanego pozytywisty. W polemicz­ nym rozbiorze Ojca Makarego Bartoszewicz usiłował naw et doszukiwać się walorów teatralnych sztuki, a chcąc pognębić swych przeciwników, użyczył w „Szkicach” miejsca na w ydrukow anie przez Świętochowskiego listu wyjaśniającego m otyw y jego decyzji odczytania Ojca Makarego publicznie na dochód B ratniej Pomocy U niw ersytetu Jagiellońskiego. Sztuka warszawskiego pozytyw isty znalazła poparcie w „Szkicach” dzięki zaw artem u w niej pam fletow i na krakow ską bigoterię i klerykalizm , czyli jej problem atyka przystaw ała nieźle do kierunku pisma Bartosze­ wicza. Bartoszewicz więcej miejsca poświęcił jednak w recenzji po­ stępowaniu Komisji Konkursowej i konsekwencjom jej decyzji niż ana­ lizie samego dzieła. Odsłoniwszy kulisy stańczykowskich in tryg wokół

Ojca Makarego, konkludował, że „swoim postępowaniem i[.„] przeciw ni­

cy Świętochowskiego dowiedli tylko swojego zacofania i ciemnoty i za­ piszą się niezatartym i zgłoskami [...] w księdze obskurantyzm u i śmiesz­ ności K rólestw a Galicji i Lodom erii” ; że „w średniowiecznych m urach K rakowa żyją ludzie z średniowiecznymi zasadami”58. W rozbiorze Ojca

Makarego, okazując się zwolennikiem literatu ry tendencyjnej, B arto­

szewicz dodawał o Świętochowskim: „U tylitaryzm ma w nim przeto n aj­ wybitniejszego przedstawiciela, piękno i form a są dlań nie tylko środ­ kiem, ale także celem ”59.

*

Kreśląc zarys dziejów i profil ideowy „Szkiców Społecznych i Poli­ tycznych”, celowo pom ijaliśm y dotąd zawartość ściśle literacką i nauko­ wą. O drukow anych w piśmie Bartoszewicza pracach literackich wspo­ m inaliśm y o tyle, o ile one służyły prezentacji ideowo-społecznej „Szki­ ców”. Jak w publicystyce, tak i w dziale literackim , i naukowym pismo było organem młodych, do których później dołączyli się autorzy star­ szych nieco pokoleń.

Omówienie literackiej zaw artości „Szkiców”, na którą składają się: poezja, proza, recenzje i omówienia dzieł literackich i naukowych, prze­ gląd teatralny, rozpraw y historycznoliterackie i społeczne, zaczniemy od prezentacji poezji. D rukujący w „Szkicach” poeci najmłodszego pokole­ nia rozpoczynali tu swoje pierwsze kroki pod auspicjam i czołowych 58 „M iscellanea”, 1876, nr 12, s. 115; K. B a r t o s z e w i c z , S ta ń czyk o w sk ie

b łazeń stw a, 1876, nr 12, s. 137— 138.

59 K. B a r t o s z e w i c z , P rzegląd literacki: „Ojciec M akary”. D ram at w 3 ak­

tach W ładysław a O końskiego, 1876, n>r 13—16.

(19)

poetów em igracyjnych: J. B. Zaleskiego, T. Lenartowicza, K. U jejskie­ go i zmarłego podczas ukazyw ania się pisma S. Goszczyńskiego60. Świad­ czą o tym liczne wiersze na ich cześć publikowane w piśmie oraz pełne aplauzu sprawozdania z przyjęcia autora L irenki w K rakowie w r. 1875 i pogrzebu Goszczyńskiego, nie licząc wielu wzmianek o kulcie trójcy wieszczów. Kierownikiem działu poezji w piśmie, które potrafiło zgro­ madzić i przyciągnąć najm łodszych poetów polskich hołdujących doga­ sającem u romantyzmowi, był debiutujący tu również M arian Gawale- wicz, podpisujący swe wiersze kryptonim em „n.” Działalność jego w tym zakresie na łamach „Szkiców” pochwalał Lenartowicz w liście do B ar­ toszewicza, radząc iść w ślady redaktorów poznańskiego „Dziennika Literackiego”, który nieźle przysłużył się młodym poetom ówczesnym01.

Niektórzy z nieznanych lub mało znanych poetów druk swych w ier­ szy w „Szkicach” zawdzięczali „protekcji” A. Gillera, który pismo B ar­ toszewicza i w zakresie poezji uważał za organ debiutantów . Posyłając przez M. Wołowskiego do „Szkiców” wiersz „początkującego poety”, przekonywał redaktora: „»Szkice« jednego już poetę wprowadziły na pole literatury,, tj. Gawalewicza — chciałem, aby i drugiem u tę usługę oddały”62. Również dzięki A. Gillerowi w ydrukow ał Bartoszewicz w „Szkicach” wiersze K arola Brzozowskiego63.

„Szkice”, podobnie jak w publicystyce, hołdowały poezji patriotycz­ nej i narodowej. Miłość ojczyzny, narodowość, nadzieja odzyskania n ie­ podległości to naczelne m otyw y wielu w ierszy drukow anych w piśmie. Wychodząc z tego założenia służby narodowej poprzez poezję, W. Bełza zaatakował retoryczne i pozbawione problem atyki narodowej wiersze skłaniającego się wówczas ku pozytywizmowi M. Gawalewicza, nie pod­ pisany zaś au tor w S ta rym rom antyku napiętnow ał egotyzm epigońskiej poezji rom antycznej64.

W cieniu wielkich patronów poezji wieszczej drukow ali w „Szki­ cach” swe wiersze: Stanisław Grudziński, Bolesław Czerwieński, Ju lian Święcicki, W ładysław Bełza, Stefan Giller (pod pseudonim em Stefana

60 Zob. W. B e ł z a , Do G oszczyń skiego i U jejskiego, 1875, nr 5, s. 50—51; G r y f [S. D u c h i ń s k a ] , Do Bohdana Zaleskiego, 1875, nr 6, s. 66—67; ...ska [A. K o n a r s k a ] , Do pielgrzym a, 1875, n r 35, s. 332—333; K. R a c z y ń s k a ,

L ist do Teofila L enartow icza..., 1875, nr 12, s. 139—140; W. B e ł z a , T eofilow i L en artow iczow i na pow itan ie, 1875, nr 17, s. 185—(186.

61 WAP, Łódź, rkps 341.

62 Ibidem , rkps 333, list z 22 X I 1875.

63 Ibidem , list z 26 X II 1875; zob. K ilk a p o e z y j K arola B rzozow skiego, 1876, nr 1—2, s. 13—14.

64 Zob. W. B e ł z a , Na drogę, 1875, tw 23, s. 235—236, oraz odpow iedź n [G a ­ w a l e w i c z a ] pt. A v e M aria, 1875, nr 37, s. 356, i S ta ry rom an tyk, 1876, nr 11, s. 132.

(20)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875^1876) 51

z Opatówka), W ładysław Sabowski, Hugo Wróblewski, Julian S tru ty ń - ski (pod pseudonimem Berlicz-Sas), Rodoć, Sew eryna Duchińska (pod w łasnym nazwiskiem i pseudonimem Gryf), Z. Trzeszczkowska (pod pseudonimem Ju lian z P.) oraz m niej znani autorzy sygnujący swe w ier­ sze nie odgadniętym i kryptonim am i: „...a”, „Br...aR”, „Mks”, „J...a”, „Justyna K...ska”, „Bolesławicz”, a wśród nich i sam Bartoszewicz, pod­ pisujący je pseudonimem „Szczęsny” i „Amelia”. Ze starszej generacji znajdujem y utw ory poetyckie: Lenartowicza z cyklu W albumie, zwła­ szcza po jego wizycie w Krakowie, nadesłane z Syrii kilka wierszy K. Brzozowskiego i uznanego jakoby za zmarłego podczas pow stania Tadeusza Komara. Poziom drukow anych w „Szkicach” wierszy jest b ar­ dzo nierów ny; obniżył się znacznie po opuszczeniu redakcji przez Gawa- lewicza, kiedy ten przeniósł się w r. 1876 do Warszawy.

Oprócz drukow anych in extenso wierszy poetów współczesnych spo­ tykam y w „Szkicach” kilka recenzji i omówień tomików poetyckich: M arii Bartusów ny, Stanisław a Grudzińskiego oraz pióra tegoż ostatniego sylw etkę poetycką W ładysława Bełzy. Najcelniejszą z wyżej wym ienio­ nych pozycji jest recenzja w ydanych we Lwowie poezji Bartusów ny pió­ ra Romualda Starkla. Recenzent, ceniąc wysoko talent poetycki i sto­ sując narodowo-społeczne k ryteriu m w rozbiorze tomiku,, właściwe zre­ sztą kierunkow i pisma, wyżej sądzi jej wiersze liryczne niż epickie, chociaż i w pierwszych nie w aha się w ytknąć pew nych w ad i usterek, szczególnie prześladującego poetkę obsesyjnego egotyzm u85. Podobne kryterium zastosował Bartoszewicz w rozbiorze U rwanych akordów S. Grudzińskiego, tropiąc w tom iku „uczucie narodow e”, w którym „si­ łą w ystępuje przeciw niewierzącym w odrodzenie”, i zauważając równo­ cześnie pewne niekonsekw encje ideowe au to ra66. S. G rudziński w syl­ w etce W. Bełzy próbuje ustaw ić współczesną poezję polską na tle nie­ przychylnej dla niej sytuacji w k ra ju i niechęci społeczeństwa do niej, stw ierdzając, że poezja nie zanikła, ale upadek jej spowodowany został m oralnym rozkładem społeczeństwa i zniżeniem ideałów społecznych, zaś „taka atm osfera geniuszów poezji wydać nie jest w stanie, toteż ich nie mamy. Po r. 1860 pokazało się kilkanaście nowych imion, zabłysło kilka talentów nowych, ale nie poparte sym patią i współczuciem ogółu, odosobnione i oderw ane praw ie zupełnie od powszechnego życia i jego poziomych żądań, nie połączone z sobą w zajem nie węzłem, świecą one jak błędne ogniki, niewiele dając z siebie św iatła i ciepła”. Reprezen­ tantem takiej poezji jest W ładysław Bełza, liryk, dram aturg, poeta dla dzieci. Grudziński akcentuje w poezji Bełzy prostotę formy, szczerość

65 J. S t a r k ę 1, M aria B[artusówna]: „P oezje”, Lw ów 1876, nr 12, s. 146— 148. 66 B [a r t o s z e w i с z], „U rwane a k o rd y”. P oezje przez St. G rudzińskiego, 1875, nr 36, s. 348—349.

(21)

uczucia oraz w skazuje na powinowactwo jego poezji z Pieśnią o ziem i

naszej Pola, widoczne zwłaszcza w posługiwaniu się gawędową form ą

i zbliżoną do niej rytm iką wierszy. Zaleta poezji Bełzy, poety niewiel­ kiego lotu, leży w serdecznym um iłowaniu przezeń „rodzinnego k raju i spraw y narodow ej”67.

Kiedy się mówi o poezji w „Szkicach”, trzeba wspomnieć także o roz­ praw ie S. Duchińskiej dotyczącej pieśni ludowych rum uńskich, omawia­ jącej w ydaną w języku francuskim książkę Jan a C ratiunescu88, oraz 0 kilku przekładach wierszy Heinego. Zupełnie anemicznie przedstaw ia się w „Szkicach” dział prozy polskiej i przekładowej. W czasach kiedy w W arszawie ukazyw ały się nowelistyczne dzieła pozytywizmu, B arto­ szewiczowi nie udało sie p r z y c ią g n ą ć do swego pisma n a w e t K r a s z e w ­ skiego, który w miejsce zamawianej powieści przeznaczył dla pisma dram at Trzeci Maja. W tej sytuacji beletrystykę reprezentują tam prze­ de wszystkim opowiadania i nowele autorów młodych, często naw et nie podpisujących swych młodzieńczych płodów. Są to zazwyczaj opowiada­ nia hum orystyczno-satyryczne o tendencji um oralniającej, głównie J. Chorośnickiego69, reklamowanego przez redaktora. Słabego poziomu artystycznego tej prozy nie rehabilituje utrzym ane w podobnej tem a­ tyce większe opowiadanie M. Bałuckiego pt. R yzykow na gra, zapowie­ dziane jako Hazard,70, ani Tajem nica pani K ruckiej M. Pawlikowskiego (pod pseud. P. Malwikowski). Na czoło drukow anej w „Szkicach” bele­ try sty k i w ybija się zatem nie podpisane opowiadanie Sama jedna.

B raku dobrej beletrystyki w piśmie Bartoszewicza nie rekom pensuje 1 k rytyk a powieści. W tym zakresie znajdujem y tu tylko pobieżne omó­ wienia powieści Kraszewskiego (Hrabina Cosel, Brühl, Z siedm ioletniej

w ojny) pióra W incentego Łosia71 oraz niewiele od niego odbiegającą

głębokością ujęcia recenzję Julian a Walickiego z O m anki J. Zaćharia- siewicza72, reszta nie zasługuje naw et na wymienienie. Z prozy obcej „Szkice” drukow ały przekłady z Heinego (Noce florenckie), Musseta

(Historia Białego Kosa), Dickensa (Pan Anglik) oraz V erne’a, nie licząc

tłum aczeń z K. G roebnera i rozpraw y E. Despoire’a o Michelecie.

Stosunkowo lepiej przedstaw ia się w piśmie dział dram atu. „Szkice” dostąpiły zaszczytu drukow ania na swych łamach dram atów : Trzeci Maja

67 S. G r u d z i ń s k i , S y lw e tk i literackie, I: W ład ysła w B ełza, 1875, nr 16— 17. 68 S. D u с h i ń s k a, O pieśniach ludu rum uńskiego, 1875, inr 24—29.

69 J. C h o r o ś n i c k i , Sam a jedn a na św iecie, 1875, nr '17—19; Steńka. N o­

w ela , 1876, nr 19—25.

70 [K. B a r t o s z e w i c z ] , Od R edakcji, 1876, nr 7, s. 54; druk pow ieści M. Ba­ łuckiego pt. R y zyk o w n a gra, 1876, nr 6—18.

71 W. Ł o ś , Przegląd literacki, 1876, n r 10, s. 124.

(22)

„ S Z K I C E S P O Ł E C Z N E I L I T E R A C K I E ” (1875—1876) 58

J. I. Kraszewskiego i Żyda A. Asnyka. Omówienie niezbyt obfitego m a­ teriału literackiego uzupełnić trzeba kilkoma pozycjami z zakresu m a­ teriałów historycznoliterackich, na które złożyły się m. in. opublikowane listy A ugusta Wilkońskiego do ojca Bartoszewicza73 oraz liczne wzmian­ ki o wielu pisarzach wtopione w „M iscellanea”.

Pozornie naj systematyczniej prowadzony przegląd teatraln y pióra redaktora ogranicza się tylko do sprawozdań z krakowskiego te atru i po­ za uw ikłanym i w polemikę sprawozdaniam i dotyczącymi Dramatu bez

nazw y i Ojca Makarego nie odznacza się zbyt w ielkim poziomem ujęcia,

na co zresztą nie pozwalał Bartoszewiczowi ustaw iczny w ysiłek w kłada­ ny w inne działy pisma i w jego redakcję.

Sztuce poświęciły „Szkice” zaledwie kilka pozycji: m. in. Wincentego Łosia W izerunki króla Stanisława Augusta7*, F. Ksawerego M artynow- skiego cenną rozpraw ę pt. Kokieteria i sielanka w sztuce75 oraz syste­ m atycznie zamieszczane spraw ozdania z w ystaw m alarskich, sygnowane kryptonim am i. W dziedzinie teorii sztuki i literatu ry odnotować wypada jeden z pierwszych chyba w k raju przekład w ykładu Hipolita Taine’a O filozofii sztuki, wygłoszonego w paryskiej Szkole Sztuk Pięknych76. W dziale rozpraw naukowych, w yjąw szy omówione już społeczno- -światopoglądowe, przeważa tem atyka historyczna. Z archiw um ojca w y­ dobył Bartoszewicz i opublikował w swym piśmie dalszy ciąg drukow a­ nej w „Przeglądzie Poznańskim ” rozpraw y pt. Z dziejów Unii77. Dr An­ toni J. — eseje historyczne dotyczące historii78, M arian Gorzkowski —

W esele w M oskwie kniazia W asyla w Rosji79. Stosunkom polsko-rosyj-

skim poświęcone są z tego zakresu pozycje z historii nowszej Bartosze­ wicza: rzecz o biskupie żmudzkim Macieju Wołonczewskim80 oraz tegoż

K niaź i książę. Rzecz poświęcona Aleksandrow i W eryże-D arow skiem u81.

Pozostałe rozpraw y w „Szkicach” należą do innych dziedzin wiedzy: 73 Z te k i K . B [artoszew icza]: K ilk a listów A u gu styn a W ikońskiego, 1875, nr 6—,12, 1876, nr 9, 10.

74 W. Ł o ś, W izeru nki króla S tan isław a Augusta. P rzy c zy n e k do dziejó w sztu ­

k i w P olsce, 1875, nr 23—37.

75 F. K. M a r t y n o w s k i , K o k iete ria i sielanka w sztuce, 1876, nr 8—12. 78 H. T a i n e , O filozofii sztu ki. K u rs w y k ła d a n y w S zkole S ztu k P ięknych

w P aryżu , 1876, nr 17—24.

77 J. B a r t o s z e w i c z , Z d zie jó w Unii, 1876, nr 2—7.

78 Zob. m. in. D r A m t o n i J. [ R o l l e ] , P osłow ie ro sy jsc y w Polsce w X V III

stuleciu..., 1876, intr 11— 16; M ichał sy n N ik ity W ołkońskiego (1773—1789), 1875,

nr 25—30.

79 M. G o r z k o w s k i , W esele w M oskw ie kn iazia W asyla w roku 1526,

1876, nr 6.

80 К. В [ a i r t o s i z e w d c z ] , M aciej K a zim ie rz W ołon czew ski, 1876, nr 13— 14. 81 J. B a r t o s z e w i c z , K n iaź i książę. R zecz pośw ięcona A leksan drow i W e-

(23)

Bartoszewicz skreślił sylw etkę biograficzno-naukową F. H. Duchińskie- go82, M. Wołowski biografię Ludw ika H irschenfelda83. Tu wymienić trze­ ba arty ku ł przedwcześnie zmarłego studenta praw a Mieczysława Szyszy- łowicza, kreślący utopijny ideał u stro ju społecznego84. Z cenną rozpraw ą A. Bełcikowskiego o genezie i istocie filozofii P latona85 sąsiaduje w „Szki­ cach” obok Listów o naszym w ychow aniu studium z dziedziny języko­ znawstwa A. Dygasińskiego88.

Inne działy pisma: „K orespondencje”, „K ronika” i „Zapiski biblio­ graficzne”, prowadzone były niesystem atycznie i nieregularnie. Z „Ko­ respondencji” na uwagę zasługują tylko listy z Kijowa S. G rudzińskie­ go87, który odnotował rozwój życia literackiego w okresie kijowskiej „Gwiazdy”, oraz A. Wołyńskiego z Florencji88, pozostałe, podpisywane także kryptonim am i, przedstaw iają niewielką wartość inform acyjną.

*

Ciągłe akcenty polemiczne, saty ra i pam flet na konserw atystów i ul- tram ontantów , w ynikające z zasad wyznawanej idei narodowości oraz polemicznego usposobienia redaktora — mimo chwilowego pozyskania dla pisma bardziej znanych współpracowników ze średniego, a naw et starszego pokolenia — nie zwiększyły wcale grona przyjaciół „Szkiców”. Nie zyskało ono także większej ilości abonentów i czytelników. Ataki pism opozycyjnych na „Szkice” nie ustaw ały, a brak zaplecza finanso­ wego doprowadził je do ruiny. M izerne honoraria, a właściwie nie wy­ płacane, nie sprzyjały pozyskaniu przez Bartoszewicza znaczniejszych piór. Z młodych zaś ubyli: M. Szyszyłowicz, który zm arł w czasie uka­ zywania się pism a89, i M. Gawalewicz, który przeniósł się do W arsza­ w y90. Wiele egzemplarzy „Szkiców” zalegało w adm inistracji naw et po cenie zniżonej. Włożywszy w pismo cały swój kapitał i straciwszy na nim podobno około 24000 złr.91, zdołał Bartoszewicz utrzym ać „Szkice” tylko do połowy czerwca 1876 r. i. w końcu musiał je zawiesić. Z datą

82 B [a r t o s z e w i с z], F. H. D uchiński, 1875, nr 1—5.

83 K. W o ł o w s k i , Dr M au rycy L u d w ik H irschenfeld. R ys biograficzny, 1876, nr 20—21.

84 M. S z y s z y ł o w i c z , Ideał ekonom icznego u stroju , 1875, nr 1, s. 7—8. 85 A. B e ł c i k o w s k i , O filozofii Platona, 1876, mr 31—>36.

86 A. D [y g a s i ń s k i ] , Z pola ję zyk o zn a w stw a , 1875, nr 6— 10. 87 R. [S. G r u d z i ń s k i ] , K orespon den cja z U krain y, 1875, nir 6—7.

88 A. W o ł y ń s k i , K orespon den cja z Florencji, 1875, nr 25, s. 265—266. 89 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, 1875, nr 23, s. 251. 90 [K. B a r t o s z e w i c z ] , [w dziale:] „M iscellanea”, ІІ876, nr 19, s. 231. 91 Notatka ołów kiem Bartoszewicza nia egzemplarzu „Szkiców” w B ibliotece Jagiellońskiej, sygn 82Û/III.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Witam Was bardzo serdecznie po raz ostatni w tym roku katechetycznym i po raz ostatni jako Wasza katechetka, bo od przyszłego roku szkolnego najprawdopodobniej będzie Was uczył

Lehr-Spławiński Tadeusz (Kraków) Leszczyńska Zofia (Kraków) Lewicki Karol (Kraków).. Librowski Stanisław

Prace wielu z nich są zwyczajnie niejasne i trudne (choćby Dociekania Wittgensteina, Empiricism and the Philosophy of Mind Sellarsa czy prace G.E.M. Z kolei

Jednak ten argument jest bardzo ważny historycznie: Isaac Newton ( 1642-1727) tworzył rachunek różniczkowy i całkowy w silnym związku z fizyką. Po drugie pojęcie prędkości

W Króleitw acn pódtenczas wschodnich

16 Teksty BT i BP w Ne 8,8 mówią o czytaniu „dobitnym”, zamiast tłumaczeniu. Jest to błędny przekład hebr. Imiesłów meforasz jest formą czasownika שרפ parasz, który

Całemu swojemu ścierwu gdy się tak dobrze przyjrzeć i co się w nim wyrabia, i że być to być w tym.... i że co się jeszcze

które z daleka patrzącym nakfztałt kośrai bawełnianych wydawały śię, wdół zaś fpadajaee do morza, gdy fig materya ftopiła, do kafzy po- dobne