• Nie Znaleziono Wyników

Konfiguracje przestrzenne minigrup społecznych a typy myślenia dialogowego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konfiguracje przestrzenne minigrup społecznych a typy myślenia dialogowego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

UNI VERSITATIS MARIAE C UR I E - SК Ł O D O W S К A

LUBLIN — POLONIA

VOL. X, 8 SECTIO I 1985

Międzyuczelniany Instytut Filozofii i SocjologiiUMCS

Stefan SYMOTIUK

Konfiguracje przestrzenne minigrup społecznycha typy myślenia dialogowego Общественное пространство как определитель „коллективного мышления”

Social Space as a Determinant of “Collective Thinking”

„Koło” lub „krąg” należą do najwcześniejszych form przestrzennej or­

ganizacji zbiorowości ludzkich. Inklinacja ku tej geometrycznej strukturze utrwaliła się w budowie wczesnych osiedli ludzkich a następnie miast, a także znajdujemy ją w różnych formach „zgromadzeń” mających na celu podejmo­

wanie decyzji politycznychlubdokonywanieceremonii. Stopniowo „krąg” pęka, przekształca się w „pół-krąg”warchitektonice widowni teatrów starożytnychczy współczesnych sal parlamentarnych. Gdy kończy się militarna funkcja miast następujeodejścieod kołakupolicentrycznościlubliniowościukładówurbanis­ tycznych, linii produkcyjnych, układów militarnych (choć dawna „kołowość”

widoczna jest np. na planie każdego starszego miasta). Wraz ze zmianą przestrzenną wzrasta mobilność i amorficzność zbiorowości ludzkich, ich mozaikowy, chaotyczny charakter, wertykalnai horyzontalna wielokształtność środowiska ich życia. Słowo „krąg” przetrwało głównie w języku politycznym i prawnym(„okręg” administracyjnylub wyborczy, niem. Kreis), gdy zaś chodzi o układy społeczne, to upowszechniło się w XIX w. w odniesieniu do małych grup towarzystkich („koła”artystyczne, sportowe, samokształceniowe). Dopiero wmikroskaliżycia społecznegooparły sięte formy geometryczne występującej wmakroskali de-konturyzacji życia zbiorowego. Można na ten proces patrzeć dwojako: albo jako na trwałość reliktowychformistnieniagrupowego ludzi, albo teżzalążkowysposóbpojawianiasięzjawisk kulturowych o rosnącej tendencji.

Tak bowiem „ salony” oświeceniowe stały się prototypem „klubów” rewolucyj­ nych, a te późniejszychpartii politycznych. Lecz tadrugamożliwośćnie dotyczy wszystkich kół i kręgów, np. „kół hobbystów” (chyba że dostrzeżemy w nich zalążek większego zjawiska, np. przyszłej „cywilizacji hobbystycznej”).

(2)

FENOMENOLOGIA „KRĘGU” SPOŁECZNEGO

Fakt, że słowo „krąg” nie czyni wrażenia dysonansu w zastosowaniu do zbiorów jednostek, może być spowodowany kulturowym przyzwyczajeniem, nawykiem, stereotypem językowymiinercyjnością potocznego sposobu porozu­

miewaniasię. Nawetwówczas, gdy słowa te rzeczywiście odnosiłysiędo jakichś faktycznych cech zespołów ludzkich, nie przesądzałoby to jeszcze, że odzwier­ ciedla ono jakąś konstytutywną i esencjalną strukturę i modus istnienia zbiorowości. Dopiero dokładniejsza analiza treści,jakie wiążą się ze słowem

„krąg społeczny” może pozwolić naokreślenie,czy chodzi tu o treści,które mogą być określone wyłącznie taką nazwą i czy istnieją struktury społeczne, które

„domagają się”, aby nazywano je tylko i wyłącznie słowem „krąg”. Rozpa­ trując cechy, jakie mamy na myśli mówiąc o tego rodzaju grupach, możemy wymienić kilkanaście ich właściwości, które musi posiadać grupazwanakołem lub kręgiem (słów tych będziemy używać razem lub zamiennie):

1. Chodzi nam w takich przypadkach o rodzaj grupy „nieformalnej”, tzn.

konstytuującej się dobrowolnie, bez zewnętrznego przymusu i konieczności.

Trudno byłoby nam nazwać kołem lub kręgiem grupę sprzedawców w sklepie, załogę samolotu, chorych w saliszpitalnej. Odczuwamy też trudność w określaniu tym słowem rodziny jako podstawowej „komórki społecznej” ze względu na biologicznei ekonomiczne więzi łączące jej członków, choć więzi te są pozytywne.

2. Pozytywność jest jednak drugą cechą grup, o które tu chodzi. Nie nazwiemy słowem „koło” grup np. przestępczych. Ich struktura wewnętrzna i odniesienie na zewnątrz, cel istnienia, wyklucza użycie określeń typu: „koło włamywaczy” lub szantażystów, porywaczy, kieszonkowców, itp. Grupy na­ stawione naosiągnięcie określonego efektu, np. gospodarczego, również niebędą określane tym słowem. Dotyczy ono zbiorów jednostek nie tyle o celach instrumentalnych, lecz raczej autoteleologicznych (gdzie istnienie grupy jest wartością równorzędną innym lub główną).

3. Trwałość grupyzwanej „kołem” zdaje się być kolejną jejcechą charakterys­ tyczną. Chociaż nie nazwalibyśmy tym słowem grupy przebywającej ze sobą permanentnie,gdy ingeruje jakiś czynnik zewnętrzny,spajający ją i wykluczona jest dobrowolność obecności, która ma miejsce wtedy,gdykażdyczłonek grupy może w każdej chwili odejść od niej, to współistnienie takie nie może też być całkowicie doraźne i chwilowe. Ludzie spotykający się przystole w stołówce nie tworzą „kręgu społecznego”. Natomiast mogą go tworzyć, jeśli spotykają się w podobnym składzie często i z wcześniejszym zamiarem (który może też być wynikiem tradycji, przyzwyczajeń, itp.). Spotkanie się ludzi „w kręgu” jest układem decyzyjnym: każdorazowa decyzja o spotkaniu i przebywaniurazem jest jednocześnie wyrazem decyzjibardziej fundamentalnej: oistnieniui trwałości grupy poza i ponadczasem spotkania. Zagadnienie „spotkań zbiorowych” jest osobną kwestią w ramach „teorii spotkań”.

(3)

4. Grupa,o której mówimy, jest rozumiana przez nas jako„skupiona woк ół czegoś”. Istnieje coś, co wyznacza środek icentrum układu zbiorowego,coś, co jednostki wchodzące w jego skład otaczają.

5. Grupa taka, choć ma swoje „centrum”, jest układem poziomym, nie wertykalnym. Oznaczato „partnerski”układ relacjiinterpersonalnychw kręgu.

Każdorazowe pojawienie się w nim elementu niepartnerskiego załamuje po­ rządek koła i burzy jego funkcjonowanie. Jeśli w kole szachistów pojawi się mistrz,z którym nie możewygraćżaden członek grupy, jeśli podobna dyspropor­

cja wartości pojawi sięw grupie sportowców, kolekcjonerów, artystów, nauko­ wców — to struktura koła ulega deformacji lub wręcz się załamuje. Powstaje wówczascośinnego: szkoła naukowa lub artystyczna,sekta,orszak wielbicieli, kibiców. Z tych samych powodów właśnie kołem nie jest rodzina, gdyż wywyższone miejsce zajmuje wniej ojciec lub matka, teściowie lub uwielbiane dziecko. Istnieje „nad-podmiot”, inicjator, „dyrygent”(znany z filmów Felliniego i Wajdy), nie ma zaś „partnerstwa”, równorzędności.

6. To więc, wokół czego skupia się grupa,musi być raczej przedmiotowe niż podmiotowe. Dobrym przykładem kręgu jest więc grupa skupiona wokół ogniska (np. myśliwych, obozowiczów, wędrowców) lub grupy skupionewokół wspólnego posiłku, przy stole pełniącym funkcje symboliczne, itp. W kulturze modernistycznejtakąfunkcję pełniły np. kawiarnie, gdzie istniały zarezerwowane stoliki i miejscaprzy nich.

7. Taki przedmiot, pozwalającyskupićsię jednostkom w układkoła, samnie jest celem skupiania się, lecz tylko narzędziem ku niemu i pretekstem. Nie

nazwiemyzatem kołem społecznym grupy, która zbiera się przy ogniskujedynie po to, aby sięprzy nim ogrzać, choćbyjej kształt przestrzenny byłjak najbardziej geometryczny. Krąg zaś powstaje wówczas, gdy w takiej sytuacji zaczynają istniećjakieś relacje, nawiązują się rozmowy, opowiadania, zaczyna się dziać jakaś akcja.

8. Przedmiot, wokółktóregogromadzą sięuczestnicy spotkania„zarysowu­

je” jedynie przestrzeń wewnątrzspołeczną, określając ją jako miejsce nie zajęte i będące rodzajem „pola” dlaaktywności ludziz kręgu. Przedmiot ten nie może zajmować sobą uwagi tych jednostek, ale ma być jakby niewidoczny dla uczestników, granicą pola bowiem są oni sami, akcja toczy się „międzynimi”, ponad przedmiotem jedynie markującym obszarwewnętrznego dzianiasię.Nie nazwiemy zatem kręgiem grupy, którąotacza cośw sposób bierny, np. grupy, któraw muzeum otaczarzeźbęlubprzewodnikaczy melomanówotaczających adapter z płytą. Natomiast kręgiem będzie w takim samym układzie grono krytyków artystycznych lub „koneserów”, którzy w dyskusji nad czymś od­ rywają się od przedmiotu i swoją rozmową tworzą inne pole dziania się akcji słownej. Analogicznie: w kręgu hazardzistów niewielką rolę odgrywa preteks­

towe narzędzie gry, właściwe zaś pole wewnątrzspołeczne konstytuowane jest przez ich wzajemne relacje, napięciepsychiczne,odnoszenie się do siebie, itp.

(4)

9. Nie tylko obecność podmiotów uprzywilejowanych burzy strukturę partnerskąkręguspołecznego,niweczyobecny w nimdemokratyzm. Analogicz­

nąrolę spełnia każdy podział pracy, jakitylkomożepojawićsię w kole.Wówczas gdynastępujepodział funkcji,odpowiedzialność za określone czynności, ustalo­ ne reguły wyróżniania „aktorów” i „widzów”, ważniejszych i mniej ważnych członków koła, tam jego strukturadeformujesię,a w końcupęka.Zarysowujesię segmentacjakoła, równie niebezpieczna dlajego istnieniajak wcrtykalność.Koło zawiera w sobie ideę „równości” uczestników: każdy może robić wszystko, co tylkozainteresuje i zaintryguje innych. Podziałna aktorów iwidzów, mówiących i słuchającychjest wówczas umowny,gdyż widzowie biorą stały udziałw akcji lub przerywają ją. Podział funkcji czyni automatycznieniektórych uczestników biernymi w jakimś zakresie tego, co dzieje się w kole. Bierność zaśjest nie do pogodzenia ze strukturą kręgu: ktoś, kto byłby bierny całkowicie, jest tu traktowany jako demonstrujący bierność i wten sposób dezaprobujący to, co się dzieje.

10. Krąg jest strukturą zamkniętą. Pewne elementy obecne w nim mogą blokować całkowicie lub nie pozwalać na pełną realizację tych możliwości przeżyć, jakie może on (potencjalnie) dać swoim uczestnikom. Zablokowanie takie następuje wówczas, gdy ktośz uczestników koła, koniecznydo tego, aby działa się w nim akcja, nie jest obecny lub nie może podołać swojej roli. Jeśli trzechdobrych brydżystów nie znajduje czwartego lub tenznaleziony jest bardzo słaby, wówczasw ich kręgu następuje całkowitalubczęściowa blokada. Podobne zahamowanie może nastąpić wówczas, gdy wgrupie o ustalonej obyczajowości pojawia się ktoś „obcy”. Takwięc wśród grupymyśliwych zakłóceniem będzie pojawienie się kobiety, przy której nie wolno używać „soczystych” określeń, w grupie uczniów efekt ten da pojawienie się nauczyciela, w restauracji

— policjanta itd.Zakłócenie nie musi w tym wypadkupolegaćnawertykalizacji grupy poprzez pojawienie się w niej kogoś dominującego,pojawienie się obcego lub „niższego” działa bowiem identycznie. Zakłócenia takie nie muszą jednak rozrywać kręgu,częściej zmieniają treść, formę, „poziom” toczących się wyda­

rzeń.

11. Krąg społecznynieznosi równieżnadmiaruelementów, nawet gdy mają one homogeniczny charakter. Jeśli przestrzeń i pole, w którymmarealizować się aktywność jednostek jest zbyt mała wobec ich ilości, to nadmiar ten burzy strukturę koła. Uczestnicy gry, dla których brak miejsca, otaczają grających i wtrącająsię do ich czynności.Następuje rozbicietakich układów na mniejsze, które są w stanie stworzyć osobne przestrzenie dla ekspresji aktywności ich uczestników. Możemy w związku z tymodnotować istotne zmiany wobyczajo­

wości,polegającena przyjmowaniu z góry założenia oniemożliwościustanowie­ niajednego kręgu,np. gości wtrakcie przyjęć towarzyskich, w związku z czym stwarzasię warunki do ich łączenia się w dowolne układyz możliwością ciągłej fluktuacji, zmiany grupy. Może jednak powstawać też tendencja do wer-

(5)

tykalizacji układu, tj. przyznawania nadrzędności jednostkom, które swoją aktywnością zastępczo pozwalają wyrażać się niezrealizowanym siłom po­

zostałych uczestników.

12. To, co dzieje się w kręgu nie jest obojętne, lecz przeciwnie: ściśle wyznaczone przez jego uczestników. Nie jest np. możliwe, aby ktośzuczestników polowania w trakcie przytaczania różnych epizodów, zdarzeń isytuacji, w jakich brano udział, nagle „zmienił temat” i zaczął np. opowiadać wswoich kłopotach z samochodem, o swoich sprawach majątkowych, zdrowotnych, rodzinnych, sercowych, zawodowych. Istnieje olbrzymia ilość tematów, o których „nie wypada mówić”w danym kręgu, mimo że nie są oneniecenzuralne w żadnym sensie obyczajowym, etycznym, religijnym, politycznym itp. Krąg nie znosi również elementów o zbyt małej intensywności, przesadnie szczegółowych i pedantycznych, nudnych i banalnych. Panuje w nim raczej takinastrój między uczestnikami,który określić można jako wibracj ę, stan mobilizacji intelektual­ nej i emocjonalnej, który wymaga dostosowania się doń uczestników.

PRZESTRZEŃ WEWNĄTRZSPOŁECZNA „KRĘGU”

Spośród właściwości, jakie odkrywamy w minispołecznościach ludzkich określanych jako„koła”,do najważniejszych zaliczyć trzeba istnienie przestrzeni specjalnego rodzaju, przestrzeni aktywności, akcji i dziania się, jaką one wyznaczają i otwierająprzed swoimi uczestnikami.Czywiemy coś dokładniej­

szego o tej przestrzeni?

Pewnepróby opisu tej przestrzeni były jużdokonywane w ramachpsycho­

logii społecznej, głównie gestaltystowskiej (K. Lewin) lub w obrębie tzw.

psychosocjologii (Le Bon,Tarde, McDougall)1. Do ciekawszych danych należą dotyczące relacji interpersonalnych tworzących się poprzez symboliczne od­ noszenie się ciał ludzkich. Psychosocjologia wyróżniła np. relacje „twarzą w twarz” (face to /асе), jakie tworzą ludziew stanie gniewu lub sympatii,relacje

„ramię w ramię”,jakie tworzągrupy formalne związane tym samym zajęciem (wykład uniwersytecki, praca przy „taśmie” w fabryce, szereg żołnierzy,widzowie w teatrze lub kinie). Inny typ więzi wyrażony jest przez układ „plecami do pleców” (dezaprobata wzajemna), „twarządo pleców”(dezaprobata częściowa) itd. Zmiana przestrzeni, mającauaktywnić uczestników zdarzenia wcywilizacji współczesnej,przejawia się w zmianachpołożenia scen teatralnych, w „panora­ micznych” ekranach filmowych itp. Przestrzeń społeczna i jejzagospodarowanie stało się jednym z najważniejszych problemów urbanistyki, technologii pracy, nauki o rekreacji, sztuki12.

1 Współcześnie nurt ten kontynuowany jest w tzw. interakcjonizmie, np. E. Goffman:

Człowiek w teatrze życia codziennego, przekł. H. i P. Spiewakowie, Warszawa 1981.

2 Przegląd tych zagadnień zawiera praca: E. T. Hall: Ukryty wymiar, przekł. T. Hołówka, Warszawa 1976. Por. też: S. Symotiuk: Intuicje przestrzeni w sztuce, nauce, filozofii, „Studia Filozoficzne” 1985, 4.

(6)

W socjologii polskiej interesującą klasyfikację „przestrzeni społecznej” zarysował S.Ossowski w książce„O osobliwościach nauk społecznych”3.Wyróżnił on trzy główne modele przestrzeni grupowej, określone metaforami „sceny”,

„rynku”, „areny”. Pierwsza z nich,toprzestrzeń prezentacji, wktórejchodzi głównie o zademonstrowanie, przedstawienie, pokazanie czegoś. Druga — to przestrzeń wymiany, w której chodzi głównie o dokonanie się pewnych transakcji i cyrkulacji (dóbr, usług, wiadomości). Trzecia, to przestrzeń rywali­

zacji, gdzie toczy się walka w postaci bezpośredniej lub symbolicznej (gra).

Podziałtennieuwzględnia np. przestrzeni pracy, gdyż struktura grupy jest tu podporządkowana materialnemu celowi czynności, a nie bezpośrednio po­ trzebom ludzkim. Można też mieć wątpliwości,czy ilości tychform przestrzen­

nychnienależyjeszczedalej rozszerzyć.W każdym razie chodziłoby tu oukłady międzyjednostkowe, w których „pole” jest antynomiczne wobec „ról” społecz­

nych. W społeczności całkowicie wypełnionej „rolami” nie ma już żadnego wolnego pola działania, cała przestrzeń stosunków jest okupowana przez partykularne uprawnienia, powinności i przywilejeposiadaczy ról.

Wolna przestrzeń społeczna nie jest jednak zupełnie nieokreślona. Stosun­ kowo najbardziej izomorficzna jest przestrzeń „rynku”, gdyż to, w jakiej przestrzeni dokonuje się wymiana, nie wiąże się ściśle z charakterem przed­

miotów podlegających wymianie. Przedmioty te bowiem mają funkcjonować głównie poza tą przestrzenią i spotykają się w niej okazjonalnie. Jednak i przestrzeń rynku ma swoje kulturowe osobliwości. Sztucznie wypełnione towarami stragany kupców w krajach muzułmańskich nie wynikają tylko z braku miejsca, lecz mają oszołomić kupującego „przelewającą” sięobfitością produktów i skłonićgo do przejęcia częściz nich, ponadto zaś mała przestrzeń powoduje bliskość odległości kupca i kupującego, zwiększając działanie per­ swazyjne. Przestrzeń ulega jeszcze większejdeformacji, gdywystępuje w relacjach konfliktowych (arena). Proces obiegu informacji normalnie odbywający się w przestrzeni wymiany zmienia się, gdy rozszerza swój zakres przestrzeń walki i konkurencji. Tu w innej przestrzeni odbywa się „krążenie plotek”, a w innej obieg wiadomości urzędowych, komunikowanych urbi et orbi. Przestrzeń

„areny” jest bardzo złożona,poszczególnejej fragmenty są znaczącei symbolicz­

ne dla przebiegu wydarzeń. Znane są przypadki, gdy dyplomaci przez całe miesiące kłócili się o kształt stołu, przy którym mieli toczyć obrady, gdyż jego kształt okrągły lub prostokątny dawał niektórym z nich określone preferencje istotne dla negocjacji. Odbiciem zróżnicowania przestrzennego „areny” są płaszczyzny wykorzystywane wsporcie i grach: boiska, stoły bilardowe, tablice szachowe itp. Mimo tego zróżnicowania jest to przestrzeń „wolna”.

Interesującym przypadkiemkręgu społecznego są te jego relacje wewnętrzne, w których jednostki stoją wobec siebie„twarząw twarz”. Jest tu bowiem tak, że

3 S. Ossowski: O osobliwościach nauk społecznych, Warszawa 1962, s. 109-110.

(7)

osobyznajdujące się w kręgu blisko siebie mająwłaśnie najmniejszą możliwość bycia w tej relacji, gdyż łączyje raczej układ„ramię w ramię”,natomiastim d a1 ej znajdują się wobec siebie w kręgu, tym bardziej właśnie są usytuowaniface to face. Tym samymkoło jakby wyklucza pozostawanie ludzi w bliskimzwiązku emocjonalnym, dodatnim lub ujemnym, lecz wyklucza równieżobcość i dystans wynikające z samego oddalenia ludzi od siebie, gdyż właśnie te osoby, które w nim są usytuowanenajdalej, koło właśnie najbardziej personalizuje — czynije bowiem zwróconymi „ku sobie”.

„KRĄG FILOZOFICZNY” JAKO SUBSTRAT „MYŚLENIA ZBIOROWEGO”

Krąg filozoficzny jako określenie wyrażające istnienie „szkoły myślowej”

mogłoby byćzastosowane jużdla najwcześniejszych grup uprawiających filozo­ fię, szczególnie do tych, które uprawiały metodę dialogu. Kriton w Eutydemie skarżył się Sokratesowi,że nie wie, o czym ten mówił:

Doprawdy, gęsty tłum was otaczał, tak że ja chciałem posłuchać, bom przyszedł, a nic wyraźnego usłyszeć nie mogłem4.

Jest też charakterystyczne, że Arystoteles, który miał wykładać w czasie spaceru, preferował jednocześnie monolog i myślenie, które można by nazwać

„linearnym”. W naszym wieku słowo „koło” zyskało na rozgłosie w związku z grupą neopozytywistów, określających sięjako Wiener-Kreis. Między Plato­ nem a Kołem Wiedeńskim możemy teżzauważyć wiele innych związków tego typu, które przełamują struktury instytucjonalne (uniwersyteckie) dzielące różnych uczonych i ustanawiają jakby „prywatne” grupy osób wspólnie uprawiających wiedzę. W ten sposób powstają dwie przestrzenie społeczne, w których rozwija się wiedza: oficjalna — zakrzepła w wertykalnychi koncent­ rycznychsegmentach autorytetu, rangi, wtajemniczeniaitd., oraznieoficjalna lub półoficjalna przestrzeń samorzutnych kontaktów, spotkań, dyskusji, kręgów towarzyskich.

Socjologia wiedzy poddała już wielokrotnym analizom związek nauki ze strukturami społecznymi. Najbardziej krytyczne uwagi o tych związkach wypowiedziałT. Kuhn, dostrzegając wfeudalnychzasadach nauki instytucjonal­

nej czynnik konserwatywny, hamujący i blokujący rozwój wiedzy, zwłaszcza w aspekcie jakościowym. Struktura wiedzy ułożonej w postać paradygmatu przypomina zróżnicowanie „centrum” i „peryferii” w społeczeństwach feudal­

nych. Wyróżnione miejsce w paradygmacie zajmują nadrzędne założenia, kategorie,aksjomaty,dalej mieszcząsię„wasalne” wobec nich twierdzenia i tezy,

Por. Platon: Eutydem, przekł. W. Witwicki, Warszawa 1957, s. 3.

(8)

najdalej zaś i najniżej zajmuje miejsce „plebs poznawczy” w postaci materiału empirycznego, faktów, obserwacji, danychitd. Załamywanie się tego porządku jest skutkiem konfliktuarystokratycznego centrum i plebejskich peryferii, przy

czym następuje ono w atmosferze podmiotowej, właściwej i rewolucjom społecznym:centrum nie może jużrządzić po dawnemu, masy zaś „niechcą”już po dawnemu być rządzone. Trudność posługiwania się paradygmatem, jego

„niewygodność” dla wszystkich powoduje jego zamarcie lubnagłezałamaniesię.

Treści „centralne” dla systemu wiedzy długo jednak bronią się przeciw takim buntom i rewolucjom.Ich bronią jestautorytetnaukowegolubpozanaukowego pochodzenia. Wedle Kuhna stosująone„konfliktyzastępcze” mająceodwrócić uwagę od sprawistotnych, amożna by też dodać,iż dopuszczają nawetniewielkie

„pucze” w samym centrum, byle pozorem rozwoju i różnorodności przesłonić faktyczną stagnację całości.

Odmienne widzenie „koncentryczności” wiedzy (ciekawszedla problematyki

„kręgu” społecznego) przedstawił L. Fleck. Według niego centrum środowisk naukowych zajmują zawsze „fachowcy”, których psychologii obce jest ślepe afirmowanie autorytetów i prawd niepodważalnych. Swoje centralne miejsce w nauce zawdzięczają właśnie postawie krytycznej, której towarzyszy znaczna doza poczuciakonwencjonalności i nietrwałości wyników naukowych,przez co wszystkie autorytety mają oni za chwilowe, siebie nawzajem zaś i swoich poprzedników traktują na zasadzie koleżeńskiej (partnerskiej). W wypadku filozofów byłoby to traktowanie nawet najgłośniejszej postaci jedynie jako

„kolegi” Spinozy, Kanta, Husserla itd. Natomiast zasada autorytetu w nauce wzrasta im dalejjej kręgi oddalają się od fachowców kumniej zaawansowanym w nauce pracownikom, najbardziej zaś urasta ona w dalszych jeszcze kręgach

„profanów” i „laików”, którzy otaczają naukę jako popularyzatorzy, kibice i konsumenci. Im dalszekręgi środowiska naukowego, tymmniejsza„gęstość” społeczna (określenie Flecka), lecz też mniejsza konkurencja, rywalizacja oraz współpraca. Wśród fachowców wzrasta społeczna „gęstość” stosunków, lecz wraz z tym rośnie krytycyzm a maleje przywiązanie do gotowej wiedzy. Stan auktualny jest w niej uznawany za „przeszłość”, ceni się zaś badania właśnie trwające i wyniki, które dopiero ze sobą przyniosą. Toteż istnieje tuciągle jakby otwarte pole i przestrzeń dla nowych faktów, odkryć, hipotez iidei.

Chociaż Koło zdaje się być grupą najbardziej uosabiającą zasady socjologii wiedzyFlecka imożna by pozainstytucjonalność Koła Wiedeńskiegouważać za egzemplifkację modelu, to jednak sprawy nie są tak proste. Element konser­ watywny sytuowany przez Kuhna w centrum środowiska naukowego, przez Flecka nie jest zniesiony, ale przesunięty jedynie na peryferie (gdzie Kuhn dostrzegał ogniska przewrotów). Lecz odgrywa on nadal rolę negatywną, broniąc paradygmatuprzed wpływami zewnętrznymi.Chociaż w KoleWiedeń­ skim panowała zasada partnerstwa, to jednocześnie istniało tu izolowanie się od szerszej tradycji filozoficznej poprzez gwałtowne potępianie „metafizyki”jako

(9)

czegoś absurdalnegoi bezsensownego. Mamytu więc sytuacjęprzypominającą

„demokrację ateńską”, która bezrefleksyjnie sąsiaduje z warstwą niewolniczą.

Demokrację tę pojmujesię wąsko, nie dopuszcza się jej rozszerzenia. Tak właśnie Koło Wiedeńskie odgraniczało się od metafizyki, nie chcąc wyłuskać z niej żadnych myśli i treści, które dałyby się wprowadzić we własną przestrzeń wewnętrzną. Nie życzyli sobie goszczenia Prometeusza,który przynosiłbyjakiś ogień ze świata metafizyki. Można więc powiedzieć, że nawet koła nie są strukturami społecznymi automatycznie gwarantującymi istnienie myślenia uwolnionego od paradygmatyczności, myślenia całkowicie wolnego. Nie wynika stądzakwestionowanie ich znaczenia dla uprawianiawiedzy, podobnie jakz wad demokracjiniemoże wynikać jej negacja skoro dotądnie wymyślono

lepszej formy politycznej.

Można zadać pytanie: czy w ogóle można sobie wyobrazić takie myślenie ponawcze, które byłobywyzwolone z maszyneriiparadygmatów i które byłoby przesłanką do zorganizowania ludzimyślących w taką formę istnienia zbiorowe­ go, która maksymalnie sprzyjałaby poznaniu niekonwencjonalnemu, twór­

czemu, oryginalnemu. Pod tym względem poważnych rezultatów dostarczyły już badania psychologiczne nad myśleniem twórczym, prowadzone głównie nad techniką tzw. „burzmózgów”. Organizacjatakichtechnikpoznawczychwyko­

rzystuje właśnietradycję myślenia „prywatnego”, w małych kręgach społecznych, które twórcy odkryli znacznie wcześniej. Chodziło im bowiem właśnie o to, aby maksymalnieodblokować bariery myślenia, wykluczyć hamujące je mechanizmy kontroli wewnętrznej, cenzury itp., wejść w stan „wibracji” pobudzającej do myślenia ekstrawaganckiego, awanturniczego, lecz oryginalnego, wnoszącego novum do zastanej wiedzy.Potrzeba odpowiedniej przestrzeni społecznej powo­

dowałaprzecież,żeL. Wittgenstein prowadził wykłady uniwersyteckie wyłącznie w prywatnym mieszkaniu,dlaściśle ograniczonej ilości osób. Szereg świadectw wskazuje,że techniki „burzy mózgów”znane były wcześniej w kręgach uczonych (możnado nichzaliczyć bulwersujące i szokujące„wyczyny” myślowe sofistów).

Celem ich było „branie w nawias” i zawieszanie autorytetów i stereotypów myślowych*5.

IDEA „MYŚLENIA ZBIOROWEGO”

Poszukując odpowiedzi na pytanie, czy można sobie wyobrazićjako stan trwały „myślenie nieparadygmatyczne” musimy spróbować ukonstytuować taki wzór myślowy, który za M. Foucauld można określićmianem episteme,a który zyskuje sens dopiero wtedy, gdy przeciwstawi się go pojęciu „światopoglądu”

5 Por. A. Anłaczadżjan: Intuicja a odkrycie naukowe, przekł. I. Bukowski, Warszawa 1979;

S. Symotiuk: Dwie socjologie wiedzy. Polemika Flecka z Bilikiewiczem, „Studia Filozoficzne”

1983, 10.

(10)

(Weltanschauung). Światopoglądjest pewnym subiektywnym konstruktemświa­

ta, rzeczywistością ujętą wpewnym aspekcie i stanowiącą najszersze i niejako

„rozmyte” tło poznania rzeczy konkretnych. Episteme zaś to sam świat myśli, ujęty w postać pewnej architektoniki procesów poznawczych na różnych poziomach ich działania. Ważny tujest sam świat myśli, jego kontury i kon­

figuracjaelementów.

Znaczącymiepisteme w kulturze europejskiej były typy myślenia systemowe­

go: dedukcyjne, intuicyjne, indukcyjne. Można zapytać: czy w tej tradycji zarysowało się też episteme „myślenia niesystemowego”. Trzy nurty tej tradycji dająsięzaliczyć do tego episteme: myślenie dialogiczne, wraz ze związanymz nim blisko (choć nie identycznym) myśleniem dialektycznym, nurt hermeneutyczny oraz nurt krytycyzmu (wyrastający ze sceptycyzmu i będący jego przezwycięże­ niem). Zasługi największe ma tu metoda „dialogu”, której dopatrzeć się można już w pouczeniach życiowych pierwszych mędrców greckich. Uznaje się tu krążenie myśli pomiędzy biegunami, jakimi są różne podmioty. Ma być ona skonstruowana nie tak, aby ściśle przylegałado rzeczywistości, nie chodzi więc o jej wartość informacyjną, lecz o wartość „komunikacyjną”: ma uwzględniać dystynkcje międzypodmiotowe wyrażające się wodmiennych relacjach,ja-ty”, ,ja-my”, ,ja-oni”,„my-oni”, „oni-ja”. Myślmamieć wartość główną w zdolności docierania do innego podmiotu i pobudzania go do czynności poznawczych, wyrażającychsię wpostawiezainteresowania,ciekawości, pytania, odpowiada­ nia. Nie ma ona „centrum” w sensie kategorialnym, aksjomatycznym itd., lecz zależy od samego układu podmiotów. Opisy takiego myślenia przedstawili w nowszych czasach L. Feuerbach, M. Bachtin, M. Buber. Przyjęta tu reguła

„decentralizacji myślenia” nie może byćuznanazazadowalającą, gdyż nie ulega u nichzniesieniu relikt substancjalizmu zachowanyw pojmowaniu podmiotów ludzkich; zachowują one w sobie fragmenty „natury” jako czegoś danego, niezmiennego, a tym samym podmioty te wobec krążenia myśli zachowują właściwość pojemnika, którego ściany nie poddają się odkształceniom, są sztywne, stawiają mu opór. Myśl nie może tu krążyć bez’przeszkód, gdyż napotyka stałe bariery w postaci psychologii osobników, którzyją zbiorowo uprawiają. Nie znika też nadzieja na znalezienie arbitra stojącego ponad podmiotami dialogu, który mógłby pogodzić i zsyntetyzować ich różnice mniemań. Odczuwa się w tym typie dialogu chęć unifikacji myśli zamiast doprowadzenia jej do maksymalnej wielowariantowości, do form zrywających znaocznościami i oczywistościami. Podobne zarzuty reliktów substancjalizmu postawić można innym ze wskazanych tradycji „poznania niesystemowego”: hermeneutycznej i krytycznej.

Powstaje zatem pytanie: czy można by jeszcze radykalniej sformułować episteme„myślenia zdecentralizowanego”, które całkowicie pozbyłoby sięwiary i potrzeby szukania czegoś ostatecznego, a zatem zgodziłoby się na istnienie w postaci permanentnie kreacjonistycznej (permanentnie rewolucyjnej). Mówiąc o „myśleniu zbiorowym” mamy na myśli taki właśnie typ episteme.

(11)

Samej nazwy „myślenie zbiorowe” używa się tu w dwojakim sensie. Po pierwsze chodzi tu o myślenie funkcjonujące w układzie wielopodmiotowym, którego nośnikiem byłaby grupa. Lecz nie każda grupa podatna jest na bycie takim nośnikiem. Myślenie „kolektywne”, jakie opisująetnolodzy i jakie znamy zróżnych„się” obecnych w potocznym życiu bywa przecież często przerażająco konserwatywne i fałszywe. Znane są zbiorowe iluzje, złudzenia,ideologie. Mało zachęcające obrazy „myśli nieoswojonej” nakreśla etnologia C. Lévi-Straussa.

W określeniu „myślenie zbiorowe” chodzi również o słowo „zbiór”, które określa coś luźniejszego niż„układ”,„struktura”, „całość”.Zbiór może łączyćelementy odmienne a mające tylko jedną cechę wspólną. Tak więc podmiotem tego rodżajumyślenia możeteż byćjednostka. Lecz jej byciepodmiotemrównież nie gwarantuje swobodnego biegu myśli, gdyż zdarza się, że indywiduum jest bardziej niż kolektyw skrępowanewewnętrznie, poddane hamulcom i obsesjom, od tych zaś możego właśnie wyzwalaćbycie w zespole.

Myślenie, aby tworzyć „zbiór”, nie może kierować się przypadkowością wdoborzeelementów, ani też apriorycznymi założeniami. Zbiór istnieje między przypadkowością asystemowością. Jest tu właśnie analogia do statusu elemen­ tów w „kręgach społecznych”, które omawialiśmy na początku: krąg nie jest tworzonyprzez dowolne iprzypadkowe jednostki, ale też nie przez byt centralny (wtedy właśnie się deformuje i rozpada). Krąg taki sam sobie wytwarza wewnętrznąprzestrzeńdziania się. Właśnie na tej zasadzie powstaje też „zbiór myślowy” jako coś, co wytwarza własną przestrzeń cyrkulacji myśli i form jej stawania się.

Można wskazać w myśleniu dialogicznym dochodzenie do takiej postaci dialogu, gdzie myśl krąży już zupełnie nie skrępowana psychologią podmiotów, jak np. w ostatnim okresie pisarstwa Platona, gdy napisał on najbardziej niezrozumiały ze swoich dialogów: Parmenidesa. Problem „jedności” świata rozpatruje się tu w różnych wariantach, bez wyboru żadnego z nich jakotrafnego.

Inaczej postępował R. Ingarden, który wyróżnił aż 99 sposobów rozwiązania problemu „istnienia świata”, ale ostatecznie skoncentrował się tylko na kilku znich. Takie myślenie, które kreuje wielość wariantów możliwychstanówrzeczy a następnie dokonuje ich selekcji przypomina wswoimmechanizmiedarwinows­ ką zasadę ewolucji, w której życie wytwarza bogactwo mutantów, środowisko zaś dokonuje wyboru między nimi. Trzeba jednak dodać, że wybór ten jest najzupełniej przypadkowy i arbitralny, gdyż nie ma żadnejesencjalnej koniecz­ ności, aby życie rozwijało się wyłącznie w takich a nie innych warunkach geofizycznych, jakie zastało ono na tej planecie. Zwracałjuż na to uwagę G.

Bruno.Zatem tylkoprzypadekaniekoniecznośćpowoduje, że aktualizujesię ta a nie inna z możliwych form życia. Jest to zasada o szerszym znaczeniu.

Wfilozofiinowożytnej wpisarstwie eseistycznym ukształtował się sposób myślenia, który również możemy nazwać „zbiorowym”; nie stosuje się tu rozumowań dedukcyjnych, lecz myśl krąży na innej zasadzie. Przykład takiej

(12)

eseistyki ukazują Próby M. Montaigne’a.Chociaż mamy tam elementydialogu, głównie w postaci obfitego cytowania różnych autorów, to jednak narrator nie występuje jako wszechwiedzący arbiter. Poszukuje raczej samego siebie w róż­ nych kontekstachi możnapowiedzieć, żejego statusprzypomina „niewiadomą w równaniu”o wielu niewiadomych. Tworzy on, by użyć słów Boya-Żeleńskiego

„rój myśli”6, wktórymjego własne „ja” ulega desubstancjalizacji.

Jeszcze bardziej rozwiniętym przykładem myślenia, które ma ten charakter

„roju”,jest pisarstwo aforystyczne, któremu wróżymy wspaniałą przyszłość w demokratyzującym się świecie ludzkim, gdzie osłabione będą piramidalne, feudalne, holistyczne modele życia zbiorowego, a każdy człowiek wszystkim zechce mieć coś do powiedzenia. Tylko myśl lakoniczna może podołać tej potrzebie.

Myślenie aforystyczne nie zawsze w dziejach było zamierzone jako świadomy cel. Heraklit znany jest z ponad stu aforyzmów, które zostały przez jego potomnych wyrwane z kontekstu i funkcjonują samodzielnie, gdyż teksty pierwotne zaginęły. Analogiczniejest z Myślami B. Pascala, były to bowiem tylko notatki do przygotowywanej książki, zaś śmierć Pascala zostawiła je w postaci strzępów i odłamków.Lecz zarówno uHeraklita,jaku Pascalamamy do czynienia z „myślą różną, lecz nieprzypadkową”, ma ona organizację, tyle że luźną, tj. dającą sięukładać wwielerównie„mocnych” kręgów sensu. Struktura tych „myśli” jest taka, że różni interpretatorzy mogą każdą z nich wysunąć z szeregu wcentrum a inni cofnąć ją zpowrotemina jejmiejsce wysunąć inną. Nie jest banajmniej łatwo stworzyćtakiosobliwy rodzaj „ładu myślowego” i przegląd różnych zbiorów aforyzmów pokazuje, że bardzo liczne zbiory są nieudane, chybione, a często nawet prymitywne.

Udanym przykładem myślenia aforystycznego są książki F. Nietzschego, nawetmimo tego, że onsamniektóre myśli sytuował jako„centralne”. Wzorował się onna aforystyce La Rochefoucaulda. Takim przykładem na grunciepolskim są zaśMyśli nieuczesaneJ. S. Lecą. Jego myśli „nieuczesane” są jakby antytezą

„myśli nieoswojonej”, gdyż ta charakteryzuje się ucieczką w układy binarne, opozycje itp., których mnóstwo odkrył już współczesny strukturalizm lingwis­ tyczny, etnologiczny, psychologiczny. Natomiast aforystyka Lecą pokazuje

„myśloswojoną”,niejako ucywilizowaną i uspołecznioną wzdecentralizowanym kształcie uspołecznienia. W myśli tej mamy do czynienia ze zbiorem„opinii”nie przypisanych ściśle do określonych podmiotów indywidualnych czy zbiorowych.

6 Por. T. Boy-Żeleński: Od tłumacza [w:] M. Montaigne: Próby, 1.1, Warszawa 1957 s. 29.

Nie można jednak wykluczyć, że najbardziej formalnie „zdezintegrowane” myślenie ma jednak w sobie porządek, tyle że możliwy do uchwycenia w innym planie. Można tu wspomnieć o poglądach A. Nowickiego na „przekładalność” treści filozoficznych na muzykę, por. Teksty filozoficzne z punktu widzenia ich przeksztalcalności, „Studia Filozoficzne” 1975,12. Istotne znaczenie ma również jego metoda „wyłuskiwania” myśli z pierwotnego kontekstu a także pisarstwo dialogowe, np. Lampa trzydziestu spotkań czyli Bruno w trzydziestu dialogach, Katowice 1980. Niniejszy tekst dałby się nawet określić jako „socjologiczny przyczynek” do tych poglądów.

(13)

Nie jestnawetprzesądzony ichpodmiotowy czy przedmiotowycharakter. Każda może być afirmowana, ale też negowana. Każda może wyrwać się w centrum układu, ale też zniknąć w cieniu innych. Nie działa to jednak na zasadzie mechanicznego „kalejdoskopu”, gdyż—jakpowiedziałem — nie każdy układ zdań tworzy „zbiór”, podobnie jak nie każde zdanie jest „złotą myślą”7.

Chociaż idea decentralizacjiprzyjęłasiędawno na gruncie życia społecznego, to podobna idea nagruncieteorii wiedzy musi jeszcze „przebić się” do realizacji.

Jest pocieszające, że niektóre nauki przyrodnicze przekonują nas, że „decen- tralizm” niejest sprzeczny z naturą świata. Przeżywająca swój rozkwit w naszym stuleciu kosmologiaprzyjęłajakotezę fundamentalną tzw. „zasadękosmologicz­ ną”głoszącą, że nie istnieje wewszechświecie środek jako wyróżniony punkt obserwacji, ale równorzędne, mogące być uznanymi za „środek” są wszystkie punkty wszechświata. Środek jest wszędzie. Taką samą zasadę można przyjąć, gdy chodzi o strukturę wewnętrzną myślenia.

Niekażdy sąd, zdanie, opinia mogą wchodzić w skład „zbiorów myślowych”. Myślenie aforystyczne spełnia bowiem w swoim funkcjonowaniu społecznym funkcjeparadoksalne, jest bardzo często myśleniem elitarnym a nawet arysto­

kratycznym, lecz jednocześnie charaktertej myśli, jej błyskotliwość i lapidarność umożliwia jej łatwe przenikanie do szerokiej publiczności, a w trakcie rozruchów i zaburzeń staje się prototypem języka rewolucyjnych dekretów lub rozkazów wojskowych. Myśl ta „szlifuje” sięw centrum, lecz jak iskra padałatwoz dala odeń i wywołuje pożary. H. Taine poświęcił mistrzowskie partieswojej książki Francja przedrewolucjątej roli sztuki konwersacji ilakonicznegostylu wyrażania się w przygotowaniu rewolucji. Podkreśla on zasługi Monteskiusza, który

„przemawiał jak wyrocznia, sentencjami i zagadkami”8 i cytuje jego zdanie:

„«Myśl wielka — powiadaon sam — bywa zazwyczaj wtedy,gdywypowiadamy rzeczjakąś, którawywołuje wielką liczbę innych, i gdy od razu możemy odkryć to, co spodziewaliśmy się odkryć po długim dopiero czytaniu». Rzeczywiścietaka jest jego maniera; myśli streszczeniami, w rozdziale trzywierszowym streszcza

całą istotę despotyzmu”9.

Cytuje też opinię Francuza z czasów Ludwika XVI, który pytany,co zmieniło się w krajuw czasie paroletniej jego nieobecności, powiada: „Nic innego,chyba to,że co się mówiłow salonach powtarzasię na ulicach”10. Taine nawettrafnie chwyta tę istotę „myśleniazbiorowego”, która polega na wyzwoleniu się myśli z ograniczeń psychologii (co właśnie niejest częste w myśleniu dialogicznym, najczęściej uprawianym) i egzemplifikuje toprzykładem Diderota:

7 „Pointa może być przypadkowo trafną myślą, dowcip powinien być uderzającym pomysłem, prawdziwy aforym zaś musi być zawsze przemyślanym wypadem — atakiem na atrapy aktualności”.

[Myślę, że jestem... O Stanisławie Jerzym Lecu, opr. W. Leopold, Kraków 1974, s. 358].

8 H. Taine: Francja przed rewolucją, przekł. P. Chmielowski i E. Grabowski. Warszawa 1981, s. 212.

9 Ibid., s. 257.

10 Ibid., s. 308.

(14)

Nie panuje on nad swemi myślami, ale myśli panują nad nim; poddaje się im; [...] wszystko się u niego wylewa z przepełnionego krateru, bez wyboru przez pierwszą lepszą szparę czy pęknięcie, według przypadkowych okoliczności wywołanych czytaniem, listem, rozmową, improwizacją [...].

Tym sposobem [...] zstępuje on na samo dno doktryny antyreligijnej i antysocjalnej, z całą sztywnością logiki i paradoksu, gwałtowniej i hałaśliwiej niż Holbach11.

Diderot jest, w opinii Taine’a,

[...] doskonałym opowiadaczem, mistrzem rozmowy [...] zapominającym o samym sobie, dającym się unosić własnemu opowiadaniu, słuchającym głosów wewnętrznych, zahaczającym się o odpowiedzi, które mu się nawijają niespodziewanie, prowadzonym jakby na wielkiej, nieznanej rzece przez prąd działania, przez załamy rozmowy, która w nim bez jego wiedzy powstaje. Zmuszony przez napływ myśli i natchnienie chwili do tworzenia obrazów najmniej oczekiwanych, wielce śmiesznych lub wielce wspaniałych, jest już to lirykiem [...] już to facecjonistą i fantastą, posuwają­

cym się tak daleko, jak od czasów Rabelaisa nie bywało przykładu. Zawsze w dobrej wierze, zawsze oddający się na łaskę i niełaskę treści1112.

Chociaż w sporze o relację logiki i psychologii nie bez racji pozostawali obrońcy tej drugiej, to należałoby powtórzyć ten sam wywód w stosunku do myśleniadialektycznego,którewwersji obecnej choćby u Diderota (alenietylko uniego) warto może „wyzwolić” od psychologii,którajakże możebyć banalna.

ZAKOŃCZENIE

Tradycyjna „socjologiawiedzy” poszukuje stabilnych strukturspołecznych jako współczynników determinujących trwałe postacie poznania w strumieniu historii. Trzeba jednak pamiętać, że trwałość zachowują nie tylko gotowe wytwory poznania, ale i towarzysące im postacie myślenia poznawczego, skojarzonego z wymianą i obiegiem informacji. Istnieje trwałość struktur i ruchu.

Często „trwałość” wiedzy przypomina piaszczyste mielizny w rzece: są stale „te same”, ale przesuwają się z miejsca na miejsce. Od „socjologii wiedzy”trzeba tedy wysunąć odgałęzienie w postaci „socjologii dynamiki wiedzy”.

W przedstawionym szkicu dokonano jedynie rekonesansu badawczego w tym kierunku. Można też zauważyć i odnieść siędo szereguwątpliwości, jakie tenrekonesans budzi. Idą onew dwu kierunkach: ku pytaniuo trafność samego modelu „kołowego” funkcjonowania minigrup społecznych oraz ku pytaniu,

11 Ibid., s. 263.

12 Ibid., s. 165. Można by tu zastanowić się, czym jest „myśl wielka”, o jakiej wspominał Monteskiusz (a hermeneutycy każdego autora mają za właściciela .jednej myśli głównej”) w sys­

temach wiedzy oraz w myśleniu niesystemowym. W systemach jest to pewien fundamentalny aksjomat czyniący konstrukcję teoretyczną sztywną, w myśleniu niesystemowym „myśl” taka jest raczej w swojej funkcji podobna do steru na okręcie i chociaż wobec okrętu jest to urządzenie niewielkie, to jego „odchylenia” kierują ruchem okrętu. Tę podatność na odchylanie się stwierdzamy właśnie w strukturze „myślenia zbiorowego”.

(15)

czy musi sięon zawsze wiązać z „myśleniem dialogicznym” (lub, jak to określamy,

„zbiorowym”).

Model układu „kołowego” trzeba traktować jako „typ idealny”,mającybyć wzorcem dla jedynie — jak sądzimy — możliwego w postaci wizualnej sposobu wyrażania się egalitarności społecznej. W każdym innym usy­ tuowaniu jednostek w grupie brak bowiem takiej demonstrującej się równości

„wobec czegoś jednego”. Grupa ukształtowana w szereg, rząd, chaotyczny

„tłumek” posiada albo hierarchizację wobecjednego punktu odniesienia, albo wykazuje brak wszelkiego porządku (co też przeczy równości jej członków).

A zatem podtrzymać trzeba walor tego modelu. Nie wszystkie minigrupy społeczne pasują doń w swoim realnym bytowaniu. Faktyczna linia, jaką wyznaczałoby się „obrzeże” grup, linia, jaką w socjologii wyznaczają tzw.

socjogramy13jestfalista. Ale oznacza to tylko, że trudno jest o osiąganie stanu egalitarnościjuż na poziomie minispołeczności. Tam jednak, gdzie partnerzy wydarzeniaspołecznego chcą przyjąć równośćszans jako „stanwyjściowy”(lub zmierzajądorówności jako stanu docelowego), uwzględniają walorwizualnego odnoszenia się do siebie w postaci tu omawianej. Mogą istnieć dodatkowe komplikacje, np. w postaci istnienia układu „wielokołowego”. Tak np. w czasie negocjacji politycznychlub gospodarczych za kręgiem negocjatorów znajduje się

„krąg doradców” jako układzewnętrzny. Czy demonstracjarelacji międzyludz­

kich poprzez przestrznne umiejscowienie i usytuowaniejednostek ma wpływ na ich aktywność komunikacyjną, tj. samą podatność na werbalizację myśli, czy również wyznacza „treść” myślenia? Można sądzić, że ma miejsce to dwoiste oddziaływanie, odstępstwo zaś od takiego symbolicznego układuegalitarnego również wpływa na ilościową i jakościowąstronę procesów myślowych i komu­

nikacyjnych. Sprawa powyższa dotyczy też wszystkich układów grupowych, któremają strukturę przestrzenną więcej niż. dwuwymiarową.Tam, gdzie model grupy zbliża się do „stożka”, „piramidy”, „półkuli” itp., tj. między jednostkami zaznacza się też wstępny układ „wyższości” i„niższości” — mamy do czynienia z zakłóceniami procesu poznawczego. Dotyczy to częstoukładów rodzinnych (ze względu naróżniceról społecznych i doświadczenia rodzicówi dzieci). Wertykal- ność w postaci patologicznej zaznacza się też w minigrupach despotycznych, sekciarskich, mistycznychitp. Należałoby zatem rozszerzyć sposoby konstruo­ waniamodeli wmetodzie socjogramów, by uwidaczniała ona struktury patologi­ czne.

Związki „patologii społecznych” i „patologii poznawczych” są również konieczną do rozpatrzenia kwestią „socjologii dynamiki wiedzy”.

13 Por. A. Molak: Socjometryczne techniki badawcze. Wprowadzenie do badań nad klasami szkolnymi i zespołami sportowymi, Warszawa 1974.

(16)

SUMMARY

The paper concerns problems from the borders of communication theory, microsociology and epistemology. The author reverses the thesis of the so-called “sociology of knowledge”, namely, that social structures determine the forms and contents of thinking. He accepts an ideal of thinking which is creative, diverse, alternative, multidirectional. He is looking for systems in which it could be realized. One of such systems is a circle as a microsocial association.

РЕЗЮМЕ

Работа на грани теории сообщения, микросоциологии и гносеологии. Автор переворачи­

вает тезис т.н. „социологии знания”: общественные структуры определяют формы и содер­

жание мышления. Автор принимает идеал мышления: творческого, вариантного, аспектног- о, многостороннего. Он ищет такие структуры, в которых мышление могло бы реализовать­

ся. Одной из них является круг как общественная микроструктура.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W nazwaniu owym kryje się przygana: że ta fi lozofi czna publicystyka to jakaś fi lozofi a drugiego gatunku – myśli ulotne, dziś żywe, jutro uschłe.. Ta przygana nie wydaje

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Model ewolucji obiektu bez struktury jest przede wszystkim podstawą sformułowania ogólnej definicji tendencji, a w szczególności wskazania ten- dencji małej zmiany –

Analogia ta pokazuje, że przyjęcie skrajnie konserwatywnego stanowiska w kwestii statusu moralnego wczesnych embrionów (czyli uznanie ich za byty, które mają pełny