• Nie Znaleziono Wyników

Ocalić od zapomnienia. Z działalności TKT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ocalić od zapomnienia. Z działalności TKT"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

.Scena" 1976, nr 9, s. 26-27

Z działalności TKT OCALIĆ

OD ZAPOMNIENIA

„Radości, które nie zachowują się w pamięci, nie są radościami" — to motto międzywojewódzkiego zlotu działaczy amatorskiego ruchu artystycznego,

zorganizowanego w dniach 29 i 30 maja 1976 roku

przez Wojewódzki Oddział Towarzystwa Kultury Teatralnej

w Lublinie, a ściślej mówiąc, przez jego sekcję

teatralną.

Pierwsze spotkanie odbyło się w Wojewódzkim Domu Kultury w Lublinie, gdzie wysłuchaliśmy koncertu poezji renesansowej.

Wystąpiła w nim młodzież zespołu teatralnego Leona Karłowicza z Pszczelej Woli

z „Bajkami Ezopa Fryga"

Biernata z Lublina oraz Ewa Benesz z

„Psalmami" Jana Kochanowskiego

Warto dodać, że wycho- wankowie Leona Karło- wicza, to laureaci niedaw- nych „Dni Poezji Renesan- sowej", zainicjowanych w tym roku po raz pierwszy w Kazimierzu.

Godziny popołudniowe wypełniły wspominki uczestników zlotu, a było o czym rozmawiać, boć to nie byle jacy działacze, a długoletni z dużym doś- wiadczeniem, rozmiłowani w swej pracy i dobrze do niej przygotowani.

Unieśmy się zatem na fali wspomnień. Nie bez kozery rozpoczęła "je Irena Szychowa, znana w tutej- szym środowisku inspira- torka wielu cennych po- czynań Wojewódzkiego Do- mu Kultury, którym przez wiele lat kierowała, wkła- dając w to całe swe serce.

Potem jako kierownik działu kulturalnego Woje- wódzkiego Oddziału Przed- siębiorstwa „Ruch" patro- nowała między innymi klubom kulturalno-oświa- towym w terenie, łącząc wiele pożytecznych dla rozwoju kultury teatralnej inicjatyw i działań z pra- cą w TKT (członek prezy- dium Oddziału Wojewódz- kiego). Z jej inspiracji

działa od kilku lat w Lub- linie Studium Kultury Te- atralnej.

Ze szczególnym senty- mentem Irena Szychowa wspomina ogólnopolskie konkursy recytatorskie.

Były to lata wielkiego

„urodzaju" w tej dziedzi- nie. Wśród licznych recy- tatorów turnieju woje- wódzkiego staje w jej pa- mięci właśnie Ewa Benesz, drobne wówczas dziewczę z dwoma warkoczykami, która po latach na małej scenie Teatru im. J. Os- terwy wzbudziła zaintere- sowanie recytacją kolej- nych ksiąg Pana Tadeusza Adama Mickiewicza.

Do wspomnień o konkur- sach recytatorskich dołą- czył się Paweł Sulowski, nauczyciel Szkoły Podsta- wowej w Otroczy — małej wiosce koło Janowa Lubel- skiego, który niejednokrot- nie przywoził na woje- wódzkie turnieje recyta- torskie przygotowaną przez siebie młodzież wiejską. W rodzimej Otroczy, gdzie zorganizował amatorski ze- spół teatralny ZMW, wie- lokrotnie brał udział w spotkaniach i festiwalach teatralnych, współorganizo- wał uroczystości dożynko- 9. fi

(2)

we, dni miejscowości i inne imprezy k u l t u r a l n o - o ś w i a - towe.

Takich właśnie długolet- nich i w y t r w a ł y c h działa- czy, wśród których d o m i - nują nauczyciele, było na zlocie wielu.

Kazimiera Walczakowa, chociaż z wykształcenia ekonomistka, od wielu lat prowadzi Zespół Pieśni i Tańca „Powiśle" w K o ń - skowoli koło Puław. Inspi- r a t o r e m t e j działalności był prof. J a n u s z Świeży.

Chociaż w ciągu lat pracy Kazimiera Walczakowa n a - potykała wiele trudności, to jednak wrodzony opty- mizm i p a s j a nie pozwoliły jej nigdy dotąd na p r z e r - wanie t e j działalności.

Stanisława B u r d a — n a - uczycielka języka polskiego w Hrubieszowie opowiada, że zamiłowanie do pracy artystycznej wyniosła już ze swego domu rodzinne- go. J e j ojciec, chociaż ukończył tylko siedem klas szkoły podstawowej, sze- rzył k u l t u r ę w p o d k r a k o w - skiej wsi i jemu zawdzię- cza tę pasję, z jaką pro- wadzi pracę artystyczną z młodzieżą. P a s ą c krowy, czytała znalezione gdzieś w domu Pieśni J a n a Kocha- nowskiego, a potem insce- nizowała z dziećmi p r z e d - stawienia na klepisku w stodole. Reżyserowała k o - lejno wszystkie b a j k i Marii Konopnickiej. Po ukończe- niu szkoły średniej p r z e - niosła się na Lubelszczy- znę. W Lublinie studiowała polonistykę. Skwapliwie korzystała z organizowa- nych w WDK seminariów recytatorskich, a jedno- cześnie dała się poznać ja- ko niestrudzony działacz amatorskiego r u c h u te- atralnego.

Maria Kazana — ze wsi K r z y w d a (obecnie woj.

Siedlce), gdzie p r a c u j e od 1945 roku i prowadzi nie- strudzenie ożywioną dzia- łalność kulturalną i a r t y - styczną, przypomniała w y - darzenie z początkowego okresu pracy. Otóż p e w n e - go razu, kiedy jej zespół teatralny, tuż po wojnie, występował ze sztuką dla wojska, na prowizorycznej scenie załamała się nagle deska w podłodze. J e d n a z dziewczyn, która omal nie w p a d ł a w powstały otwór, wypaliła: „No p a t r z - cie, jak ta w o j n a n a m zniszczyła mieszkanie". O dziwo, to zdanie jakoś nio popsuło efektu scenicznego i współgrało z całością.

Zbigniew Kędzierski — s n u j ą c wspomnienia ze s w e j długoletniej pracy in- s t r u k t o r s k i e j i reżyserskiej w PDK w P u ł a w a c h opo-

w i a d a ł o swych w y c h o - w a n k a c h , do których nale- ży M a r i a n Opania, znany dziś a k t o r t e a t r a l n y i f i l - mowy.

Zainteresowanie t e a t r e m Bolesława Rescha — p r e - zesa lubelskiego Oddziału T K T , sięga lat „szczenię- cych", okresu fascynacji twórczością K o r n e l a M a k u - szyńskiego oraz p r a w d z i - w y m t e a t r e m i a k t o r a m i we Lwowie, kiedy to jako ucz- niak biegał dla nich po papierosy albo nosił torby z z a k u p a m i do domu W a n - dy Siemaszkowej. W n a - grodę za te drobne zasługi zapraszano go do t e a t r u na tzw. „jaskółkę". Wspominał również s w ó j udział w a m a t o r s k i m r u c h u t e a t r a l -

n y m w w o j s k u na zie- miach zachodnich i p r z y - znał, że działalność a m a - torska n i e j e d n o k r o t n i e p o - mogła m u znieść różne przeciwności losu.

W d r u g i m dniu zlot'' gościliśmy w Pszczelej Woli na terenie T e c h n i k u m Pszczelarskiego. O r g a n i z a - torzy, wśród k t ó r y c h n a j - b a r d z i e j u w i j a ł y się człon- kinie sekcji t e a t r a l n e j : K r y s t y n a Chruszczewsks, Elżbieta Najberg-Dudzisz, B a r b a r a Koterwas, zwieźli tu potrzebne naczynia, ser- wety, ciasta i koce, a b y ś m y zgodnie z p l a n e m mogli za- siąść na t r a w i e do h e r b a t y z s a m o w a r a . Równocześnie odbywały się występy a r - tystyczne. Wysłuchaliśmy dużego f r a g m e n t u Pana Tadeusza w wykonaniu Ewy Benesz, a następnie teatrzyk młodzieżowy „La- t a r n i a " pod k i e r u n k i e m B a r b a r y K o t e r w a s w y s t ą - pił z inscenizacjami poezji Konstantego Ildefonsa Gał- czyńskiego. Po południu natomiast obejrzeliśmy sztukę Jerzego S z a n i a w - skiego Murzyn w reż. L e - ona Karłowicza, k t ó r y od 20 lat prowadzi t a m t e a t r szkolny. Młodzieżowi a k - torzy sami doskonale b a - wili się na scenie. Dlatego nie było w t y m p r z e d s t a - wieniu ż a d n e j sztuczności, żadnych prób n a ś l a d o w -

nictwa zawodowych a k t o - rów ani dążenia do gwiaz- dorstwa. Taki autentycz- ny t e a t r szkolny należy do rzadkości i my wszyscy też doskonale ubawiliśmy się tą dobrze wystawioną sztuką.

Nie sposób oddać wiernie n a s t r o j u tego dwudniowego spotkania. J a k o jedna z uczestniczek mogę z całą odpowiedzialnością z a p e w - nić, że a t m o s f e r a była b a r - dzo serdeczna, n a c e c h o w a - na prawdziwą bezpośred- niością. Szczególnie wiele serdeczności i wdzięczności

uczestnicy zlotu okazywali Alinie B r o m k e , osobie nie- zmiernie s k r o m n e j i uczyn- nej, k t ó r a już 13 lat p r a - c u j e w biurze OW T K T w Lublinie. Przez te lata często zwierzali się jej ze swych zamierzeń, radości i kłopotów w p r a c y a r t y - stycznej. Rzeczywiście, kto jak kto, ale pani Alina wie b a r d z o dużo o działaczach w terenie, zna ich osiąg- nięcia i trudności. S a m a przecież przed laty uczyła w szkole i prowadziła działalność artystyczną z dziećmi.

J e r z y Młotkowski — k i e - r o w n i k OW T K T , jeden z a k t y w n y c h organizatorów zlotu, u t a l e n t o w a n y plas- t y k - a m a t o r , „na gorąco", ku w i e l k i e j uciesze wszyst- kich, szkicował k a r y k a t u - r y poszczególnych uczest- n i k ó w spotkania.

T a m , w Pszczelej Woli, s p a c e r u j ą c po p i ę k n y m p a r k u , każdy mówił o p r o - b l e m a c h pracy k u l t u r a l n e j z t a k i m p r z e j ę c i e m i taką troską, j a k b y to były jego osobiste s p r a w y . Oto na przykład Aniela Dudekowa

— działaczka z Biłgoraja, długoletnia nauczycielka liceum ogólnokształcącego,

była szczerze z m a r t w i o n a , że tak t r u d n o w Zamościu u r u c h o m i ć oddział w o j e - wódzki TKT. Z a r ó w n o j e j jak i i n n y m działaczkom s p r a w a ta spędza sen z po- wiek.

W przeciwieństwie do Zamościa bardzo ożywioną działalność p r o w a d z i ist- niejący p r a w i e od roku w o j e w ó d z k i oddział T K T w Białej Podlaskiej, skąd na zlot p r z y j e c h a ł o r a z e m z prezeską 6 osób, a wśród nich zasłużony i n s t r u k t o r t e a t r a l n y Czesław Łoboda w Wohynia.

Nie wszyscy uczestnicy zlotu zdążyli podzielić się swoją artystyczną biogra- fią. Nie starczyło miejsca i czasu na wspomnienia W a n d y K a n i o r o w e j , cho- ciaż była z n a m i przez całc d w a dni. A przecież Zespół Pieśni i Tańca Ziemi L u - belskiej — j e j „rodzone dz;ecię", k t ó r e hołubi już blisko 30 lat jako d y r e k t o r zespołu, jest dumą nie tyl- ko Lubelszczyzny. N i e j e d - nokrotnie pełnił rolę a m - b a s a d o r a polskiego folklo- ru poza granicami k r a j u . Wyjeżdżał z koncertami do ZSRR. Włoch, F r a n c j i Bel- gii, NRD, Czechosłowacji, Szwajcarii, L u x e m b u r g a , Japonii, Bułgarii oraz RFN, a teraz w y b i e r a się do Anglii. W a n d a Kaniorowa w y c h o w a ł a godnych siebie następców — takich in- s t r u k t o r ó w jak Ignacy W a - chowiak, j e j syn A n d r z e j

Kanior, a n a w e t już w n u c z k a M a g d a l e n a K a - nior. S a m a jednak jeszcze długo pozostanie pełna po- mysłów i będzie tworzyć i n t e r e s u j ą c e scenariusze. W ostatnim p r e m i e r o w y m koncercie j e j zespołu na scenie P a ń s t w o w e g o T e a t - r u im. J. Osterwy w dniu 31 m a j a 1976 r. obejrzeliś- my na zakończenie bogate- go p r o g r a m u piękną suitę pt. Lubelskie Zagłębie Wę- glowe wg scenariusza i w reżyserii W a n d y K a n i o r o - wej.

No cóż, p o r a już rozstać się ze w s p o m n i e n i a m i . Ale sądzę, że wielu naszych działaczy rozgrzanych s e r - deczną a t m o s f e r ą tego nie- codziennego spotkania, po- myślanego niemal w

„przeddzień" 70-lecia ist- nienia T o w a r z y s t w a Kul- t u r y T e a t r a l n e j , podzieli się swoimi bogatymi doś- wiadczeniami na łamach

„Sceny".

Jest też wśród naszych działaczy wielu ludzi ci- chych i nie lubiących roz- głosu. Gdzieś tam w j a k i e jf

wiosce, l u b osadzie położo- n e j wśród b u j n y c h t r a w czy łanów zboża u k a z u j e się w oknie m a ł e światełko i potem przez całe lata n k gaśnie, lecz rozświetlając się j e d n a k i m j a s n y m pło- mieniem ogarnia całą oko- licę. W długie jesienne i zi- m o w e wieczory dziewczęta i chłopcy, a czasem leciwe już gospodynie i gospoda- rze, schodzą się w remizie strażackiej, albo w większej sali szkolnej czy też w k l u - bie na próby, grają na róż- nych i n s t r u m e n t a c h , śpie- w a j ą , tańczą i p r ó b u j p swych si} w sztukach tea- t r a l n y c h lub d y s k u t u j ą nad o b e j r z a n y m i spektaklami t e a t r u telewizji.

Później po latach, tak ni- by nagle gdzieś, może w większym już ośrodku, eks- p l o d u j e jakiś wielki talent aktorski, muzyczny, reży- serski czy pedagogiczny.

G d y b y ś m y t a k chcieli się- gnąć do jego rodowodu, to kto wie, czy nie trzeba by było szukać n a m a p i e k u l - t u r a l n e j k r a j u takiej m a ł e j zatopionej w dali wioski czy osady, l u b małego miastecz- ka, gdzie do dziś bije go- ręce serce p r a w d z i w e g o h u - manisty. Nasza działalność jest dowodem wielkiego umiłowania człowieka. Nie chcemy, aby w szarzyźnie dnia, albo w wielkim roz- pędzie cywilizacji zagubiło się p r a w d z i w e piękno.

ZOFIA MORDYŃSKA-NOWAKOWA

Cytaty

Powiązane dokumenty

pułku piechoty Legionów w Wilnie, który był jego jednostką macierzystą.. odbył w macierzystym pułku ćwiczenia, podczas których był szkolony jako dowódca

Zapoznajemy się ze słownictwem dotyczącym problemów zdrowotnych (str. 38 – 49).Jeśli ktoś ma jakąkolwiek stronę nieuzupełnioną, proszę o jej

Szarych Szeregów odbyła się niezwykła uroczystość - dziesiąta rocznica nadania gimnazjum imienia Szarych Szeregów.. Uroczyste obchody rozpoczęły się mszą

Myśmy tylko patrzyli jako dzieciaki i żeśmy się tak samo cieszyli, jak ci starsi ludzie, że dokonaliśmy czegoś co Niemcom utrudni życie.. Jak Pani dzisiaj odnosi się

Organizatorki: pani Danuta Jończyk - Grądzka i pani Beata Filipczak pragną podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji tej imprezy - Dyrekcji

Jej dzieje wiążą się także ze starohebrajskimi wapiennymi tabliczkami z Gezer, które za- wierają cenne dla badaczy informacje o pracach rolnych związanych z uprawą lnu,

Aby uczniom w znaczący sposób ułatwić zrozumienie rozmieszczenia zjawisk i procesów geograficznych zachodzących w różnych skalach przestrzennych należy przedstawiać

W archiwum Pracowni Historii Mówionej znajdują się obecnie wspo- mnienia ponad półtora tysiąca osób.. To ponad 3 500 godzin rozmów na- granych w technice cyfrowej (audio