• Nie Znaleziono Wyników

Widok Kazania świętokrzyskie jako obiekt badań filologicznych. Pytania o Tekst i przekaz

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Kazania świętokrzyskie jako obiekt badań filologicznych. Pytania o Tekst i przekaz"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz M ika Poznań

Kazania świętokrzyskie

jako obiekt badań filologicznych Pytania o tekst i przekaz

Chciałbym inspirowany tem atem naszego spotkania: Geneza, prze­

kaz, tekst, kontekst - p o lekturze nowej edycji, podjąć zagadnienie p rze ­ kazu i tek stu K azań świętokrzyskich, zatem skupić się na kazaniach ro zu ­ m ianych - zgodnie z tem atem m ojego w ystąpienia - jako obiekt b ad ań filologicznych. Chciałbym rów nież zastanow ić się, n a ile ob ran a m eto d a postępow ania z obiektem b ad ań d eterm inuje wyciągane n a tej p o d sta ­ wie wnioski.

Gdyby ktoś pokusił się o w skazanie w śród zachow anych do dziś p o l­

skich tekstów średniowiecznych takiego, k tórem u pośw ięcono najwięcej m iejsca w pracach naukowych, m usiałby w ybierać pom iędzy dw om a - Bogurodzicą {K azaniam i świętokrzyskimi. Te sam e dzieła trzeb a by wziąć po d uwagę, w skazując teksty najbardziej kontrow ersyjne, w odniesieniu do których sform ułow ano najwięcej hipotez sprzecznych. D oskonale p o ­ kazuje to dyskutow ane tutaj nowe wydanie Kazań świętokrzyskich w B i­

bliotece N arodow ej^ Jeszcze bardziej znaczące jest zatytułow anie części opisowej w tejże edycji wspólnym nagłów kiem „Propozycje badaw cze”^.

W idać wyraźnie, że wydawcy - Paweł Stępień i w spółpracujące z nim H alin a Tchórzew ska-K abata oraz Izabela W iniarska-G órska - zrezygno­

wali z m ającego wiele lat obyczaju, by obszerny w stęp do w ydania BN był przede wszystkim rekapitulacją ustaleń, spraw ozdaniem z obow iązu­

jącego stanu wiedzy (wymogowi tem u czyni zadość rozpraw a Z dziejów

^ „Kazania świętokrzyskie”. N owa edycja...

^ Tamże, s. 11.

(2)

badań nad „Kazaniami świętokrzyskimi”^). Z naczące jest też pow ierzenie napisania w stępu rep rezentan to m różnych dziedzin: paleografow i-kody- kologowi (W iesław W ydra), badaczowi retoryki (M arek Skwara), history­

kowi Hteratury (Paweł Stępień), filologowi klasycznemu, znawcy łaciny średniowiecznej (Mieczysław M ejor) i wreszcie polonis-tom -językoznaw- com (Izabela W iniarska-G órska, K atarzyna Skowronek, Wacław Twar- dzik i autor niniejszego szkicu). W idać wyraźnie, że wydawcy m ają świa­

dom ość, ŻQ Kazania świętokrzyskie wciąż zm uszają do staw iania pytań i że niewiele dotychczas na nie udzielono pewnych odpowiedzi.

Now e wydanie skłania do dyskusji - pokazuje, jak daleko do zn ale­

zienia w spólnego zdania w w ielu fundam entalnych obszarach. U św iada­

m ia też, że zastosow anie różnych m eto d badawczych prow adzi do ro z­

bieżnych wniosków. Przykładem niech będzie zagadnienie d o m n iem a­

nego odbiorcy kazań: historyk literatury (Paweł Stępień) podtrzym uje swoje przekonanie, że są nim kaznodzieje, kodyklog-paleograf (W iesław W ydra) zastanaw ia się, czy „ktoś stojący niżej w hierarchii kościelnej”

nie „przygotowywał kom uś zajm ującem u wyższe stanow iskowe kazania do wygłoszenia”, badacz retoryki (M arek Skwara) widzi w nich „ludzi prostych i słabo w ykształconych”.

N aw et wydawałoby się, że postu lat tak oczywisty, by kazania tra k to ­ wać - żeby użyć słów Tadeusza W itczaka - jako „tw ór dwujęzyczny”^, nie jest przez w spółautorów nowego w ydania jednom yślnie respektow any.

Pokazuje to n a przykład analiza statystyczna leksyki kazań^ - ob ejm ują­

ca wyłącznie słownictwo polskie. A przecież dwujęzyczność kazań p o le ­ ga nie tylko na współw ystępow aniu fragm entów napisanych po polsku i fragm entów łacińskich, ale także n a nierozerw alnej dwujęzyczności fraz i świadomym wykorzystywaniu obu języków^. W reszcie lek tu ra n o ­ wego w ydania pokazuje rzecz z p ozoru oczywistą, że n iek tó re fu n d a­

m entaln e pytania m ożna postaw ić wyłącznie z określonej perspektywy - dla innych ujęć pozostają zakryte. I tak w centrum zainteresow ania Wie-

^ Tamże, s. 13-40.

^ T Witczak, „Kazania świętokrzyskie”, hasło [w:] D awni pisarze polscy od początków piśm iennictwa do M łodej Polski. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny, t. 2, Warszawa

2001, s. 110.

^ K. Skowronek, „Kazania świętokrzyskie” - liczby i słowa, [w:] „Kazania świętokrzy­

sk ie”. Nowa edycja..., s. 167-176.

® Por. M. M ejor, Łacina w „Kazaniach świętokrzyskich”, [w:] „Kazania świętokrzyskie”.

N owa edycja..., s. 85-87; por. też T. Mika, Tajemnice „Kazań świętokrzyskich”, „Teraz”, 2006, nr 1 (25), s. 15. Więcej na ten tem at piszę w przygotowywanej do druku książce p o ­ święconej Kazaniom świętokrzyskim.

(3)

sław W ydra stawia p roblem integralności tekstu: traktując kazania jako kopię z kopii zastanaw ia się, czy części ich m aterii słownej nie stanow ią w ciągnięte do tek stu przez kopistę glosy. Tego zagadnienia nie p o d ejm u ­ ją pozostali badacze. Z a tem każde z ujęć kształtuje w sobie właściwy sposób obiekt badań. Dotyczy to oczywiście także piszącego te słowa - m am świadomość, że m oje ujęcie tek stu jest profilow ane zarów no u p ra ­ w ianą dziedziną, ja k i zagadnieniam i, któ re przyszło mi podjąć - K aza­

niam i świętokrzyskimi zajm uję się od czasu, kiedy kilka lat tem u zosta­

łem zaproszony do w spółpracy w realizacji g rantu KBN realizow anego przez Pracow nię Języka Staropolskiego IJP PAN w Krakowie: „B ibliote­

ka zabytków polskiego piśm iennictw a średniow iecznego”^. M oja rola polegała n a zaproponow aniu interpunkcji w transkrypcji m iędzy innymi Kazań świętokrzyskich. To zadanie poprow adziło m nie w kilku zazwyczaj nie łączonych ze sobą kierunkach (co zadecydow ało sposobie patrzenia n a ten tekst). Z jednej strony, wstawiając do tekstu - zgodnie z dyrekty­

wą Z asad wydawania tekstów staropolskich^ - interpunkcję w edług współczesnych reguł, m usiałem się kierow ać w zględam i składniowymi, z drugiej, zajm ując się delim itacją tekstu, nie sposób było pom inąć jego fizycznej postaci i nie podjąć refleksji n ad interpunkcją średniow ieczną, zaw artą w rękopisie. Ta zaś, ja k w iadom o, w największym stopniu uw a­

runkow ana była regułam i sztuki dyktam enu i służyła przygotow aniu te ­ kstu do wygłoszenia, co prow adzi w stron ę retoryki.

Z jednej strony zatem składnia - tradycyjnie b a d a n a „na transkryp­

cji”, z drugiej - właściwości rękopisu n ieustannie konfrontow anego z transliteracją, z trzeciej - względy retoryczne. K onieczność patrzen ia n a Kazania świętokrzyskie z różnych perspektyw prow adzi do problem u tek stu traktow anego jako obiekt b ad ań i do pytania, ja k on się p rzed sta­

wia badaczom prezentującym różne dziedziny.

Nie od dziś w iadom o, że transkrypcja jest interpretacją. (W ystarczy powiedzieć, że obecna edycja p ro p o n uje - w transkrypcji - podział te k ­ stu n a znacznie dłuższe zdania, niż wszystkie poprzednie, inaczej też w niej uzupełniono wiele m iejsc uszkodzonych). B adan ia prow adzone n a transkrypcji są zatem pracą prow adzoną na cudzej interpretacji te k ­ stu średniow iecznego - n a swoistym jego przekazie. Czy m ożna więc po-

^ Biblioteka zabytków polskiego piśmiennictwa średniowiecznego [płyta D V D - pro­

jekt badawczy nr PBZ-KBN-064/H01/2001], Instytut Języka Polskiego PAN, Kraków 2006. Profesorowi Wacławowi Twardzikowi dziękuję tak za zaproszenie do realizacji tego zadania, jak i za dyskusję niemal nad każdym wstawianym do transkrypcji kazań znakiem interpunkcyjnym.

^ Zasady wydawania tekstów staropolskich. Projekt, Wrocław 1955, s. 41 i 89.

(4)

wiedzieć, że b ęd ą o ne prowadziły do popraw nego opisu i interpretacji tek stu tylko wtedy, kiedy transkrypcja będzie praw idłow a? Czy inaczej w nioskow anie naukow e stanie się in terp retacją interpretacji (uw spół­

cześnionego przekazu), a nie tek stu średniow iecznego?

T rudno je d n a k w yobrazić sobie rezygnację z transkrypcji - dla n ie ­ naukow ego odbiorcy je st o n a najdostępniejszym p rzek azem tekstu, a dla rep re z en ta n tó w w ielu dziedzin nauki w ydaje się o n a w ystarczają­

cym obiektem b ad ań . D la innych badaczy n a pierwszym m iejscu stanie tran sliteracja. C oraz częściej słyszy się głosy, że i o n a jest in te rp re ta ­ cją, a spory n a d oczytaniem niektórych fragm entów świętokrzy­

skich trw ały do ostatn ich chwil p rze d o d d an iem najnow szego w ydania do d ru k u i nie wszystkie w ydają się o stateczn ie rozstrzygnięte. O sta ­ tecznie więc, co m am n a myśli, m ówiąc, że b ad am tekst K azań św ięto­

krzyskich!

W ypada się zastanowić, do jakiego sposobu obserwacji obiektu zdaje się zapraszać now a edycja świętokrzyskich - przez przyjęty sposób prezentacji sam ego tekstu: rów noległe zestaw ienie nowej transliteracji z rękopisem (znacząco różniącej się od odczytań wcześniejszych), rów ­ noległe zestaw ienie transliteracji z filologicznym tłum aczeniem partii ła ­ cińskich, wreszcie przez przypisy do obu postaci tekstu i indeks, a także sk rupulatne zestaw ienie różnic pom iędzy dotychczasowymi transkryp­

cjami i transliteracjam i. Intencja twórców takiego układu edycji jest czy­

telna: transliteracja i transkrypcja nie są w niej prezentow ane jak o o sta ­ teczne, rękopis nie jest zaś poglądow ą ilustracją, lecz rów nopraw nym sposobem prezentacji obiektu badań. B adam zatem d o stęp n ą kopię (przekaz) tek stu średniow iecznego (na fotografii rękopisu) w raz z n aj­

nowszą d ostęp ną propozycją jej odczytania.

Sam o uczynienie obiektem b ad ań dostępnej kopii (w postaci fo to k o ­ pii) i p ro ced u ra porów nyw ania rękopiśm iennego zapisu z propozycjam i wydawców pow oduje, że w obszarze b ad ań pojaw ia się świadom ość i in­

tencja kopisty w zestaw ieniu z dom niem aną świadom ością i intencją a u ­ to ra oryginału; w dalszej części tego szkicu pozwolę sobie z tej p ersp ek ­ tywy spojrzeć n a w ielokrotnie już analizow any fragm ent. Średniow iecz­

nem u kopiście, kopiście Kazań świętokrzyskich w szczególności, przypi­

suje się różne kom petencje - od przepisywacza, którego dom niem ane błędy trzeba wywabiać, by dostrzec zakryte za nim i intencje a u to ra - po m u tato ra, który tekst uzupełnia, zm ienia, popraw ia. Ta ostatn ia rola n ie ­ kiedy um yka badaczom , w arto więc m oże przypom nieć opinię wydaw­

ców z 1934 roku (Łosia i Semkowicza):

(5)

B ad an ie polskich rękopisów średniow iecznych p ou cza nas, iż żaden ów czesny kopista n ie odpisyw ał oryginału zu p ełn ie w iernie: każdy z nich w prow adzał m i­

m ow oln ie lub um yślnie różne zm iany w pisow ni, w fon etyce, w końców kach form deklinacyjnych lub koniugacyjnych, nieraz w ręcz zastęp ow ał starsze form y now e- m i, niek ied y zm ien iał wyrazy, słow em p od w ielu w zględam i tekst m odernizow ał.

Z góry też przyjąć należy, że robił to i przepisyw acz naszych Kazań^.

Popraw ianie przepisywanego tek stu było przez średniowiecznych uznaw ane za nieodłączny elem en t pracy kopisty; m iał on nie tylko p ra ­ wo, ale wręcz obow iązek popraw iania, co najlepiej pokazują uwagi przy­

pisywane urodzonem u w 1235 ro k u H ugonow i z Trim bergu , autorow i tra k ta tu Vita heate Virginis Marie et salvatoris rhytmica, który, jak ob ser­

wował Tadeusz D obrzeniecki „w prologach do każdej księgi zwraca się do wykształconych czytelników z p rośbą o popraw ienie jego błędów ” Traktat Vita, datow any n a X II-X III wiek, był w średniow ieczu bardzo rozpow szechniony - podobnie jak reprezento w ane w nim poglądy n a te ­ m at roli czytelnika-kopisty. Oczywiście docierały one także na ziem ie polskie - choć w polskich tekstach w yrażone w prost są te myśli dopiero w jedynej zachow anej do naszych czasów późnej kopii Rozmyślania p rze­

myskiego: „Przeto zazdrościwy czci ni m a mi uwłoczyć, bo każdem u d a ­ n a jest m oc tych ksiąg pole/?szać, jak o jego w ola < ...> ” ^^ W innym m iej­

scu - rów nież w zorem Vita - średniowieczny pisarz wzywa uczonych m ę ­ żów, by, znalazłszy błąd, popraw ili go lub księgi spalili: „A p rzeto proszę m ężów uczonych, najdąli to to isto byc przeciw drodze praw<iy, aby p o ­ prawili albo owszeją odezwali, albo jestli jem to lubo, aby wszytki księgi zeż< g > H , aby zazdrościwy m nie nijede^ w tym nie uwłoczył ani który zły człowiek ni m iał sie naśm iew ać”^^.

Pytając zatem o rolę kopisty Kazań świętokrzyskich, przeanalizow a­

łem ponow nie już nie tylko w prow adzoną przez niego do tek stu inter-

Kazania tzw. świętokrzyskie, wyd. i oprać.: J. Łoś i W. Semkowicz, Kraków 1934, s. 44;

podkreślenie moje - TM.

T. Dobrzeniecki, Łacińskie źródła „Rozmyślania przem yskiego”, [w:] Średniowiecze.

Studia o kulturze, t. 2, Wrocław 1969, s. 202.

Rozmyślanie przem yskie, transliteracja, transkrypcja, podstawa łacińska, niemiecki przekład, wyd.: W. Twardzik i F. Keller, t. 1-2, Weiher-Freiburg i. Br 1998-2000; cytowa­

ny fragment karty 43 (t. 1.), w. 18-21.

Tamże, k. 174, w. 7-14. Odpowiada tem u następujący fragment Vita\ „Illud autem deprecor a viris litteratis,/ U t haec sique reperint, quae viam veritatis/ Excedant, ilia cor- rigant vel penitus abradant,/ Vel, si placet, totum librum combustioni tradant. Sic invidus non habet hie locum detrahendi/ N ec aemulus inveniet causam hie mordendi./ Nam cui- libet conceditur potestas corrigendi/ Librum istum vel, si placet, totum abradendi.”, cyt.

za: T. Dobrzeniecki, dz. cyt., s. 203.

(6)

punkcję (że interpunkcja pochodzi od przepisywacza nie m am w ątpliw o­

ści, ale to tem a t n a osobne rozważania^^), ale także całą listę miejsc w rękopisie wskazanych przez Łosia i Sem kowicza po d wspólnym h a ­ słem „omyłki i popraw ki”. Sposób p atrzenia tych znakom itych badaczy n a ślady działalności kopisty zdeterm inow any był także przyjętą przez nich perspektywą: szukając argum entów n a starość oryginału, p rze p ro ­ w adzali oni w rozdziale „Czas pow stania K aza ń”^^ dowód, że są one k o ­ pią. Z tego p u n ktu w idzenia interesujący nas w dalszej części niniejsze­

go wywodu początek „K azania n a objaw ienie Pańskie” (k arta c, strona verso, wiersze 15-22) dostarczył im interesujących danych, lakonicznie podsum ow anych: „cv 18. Pisarz niepo trzeb nie napisał pow tórne Gich, co też wykreślił”

Przyjęty w niniejszych rozw ażaniach szkicu sposób p atrzenia n a tekst każe n a ten fragm ent zwrócić szczególną uwagę:

Transliteracja BN:

< > < i > natus est rex iudeorum

< > t''°iaky skut®*^ • znam en iti • pocazu^*®^ vtih uethreh c''°leh poganskih • gih z0 d n e c^'^euicha d®uic0 p o ro d en eg o pitan e • G ih v“ n e kz0zicha pocoy"®^8°^ posna^"®^ ? [ | G ih | ] vidi

m us stellam eius in orien te *agih r ih le = {<...o>d'^®} c'^°la m o cn eg o odarou- ane

ubi *et uenim us cum m uneribus adorare d om inum ‘ ym ou i s'^^ti podob^'^ze™ trsy c*'°lew poganskih G d e i“ ‘^ • ien ze

s0 narodil c*'®! zidow sky ?

„W izualizacja” :

<U bi est, q u > i natus est rex Iudeorum?

Święty <ewanjelista> trojaki skutek znamienity pokazuje w tych we trzech krolech pogańskich:

jich żądne krolewica dziewicą porodzonego pytanie,

jich wierne księżyca pokojnego poznanie (vidimus stellam eius in oriente), a jich rychłe < i szcz> odre króla m ocnego odarowanie (ubi et venimus cum mu­

neribus adorare D om inum ).

I mowi ewanjelista święty pod obrazem trzy krolew pogańskich:

Gdzie jeść teć, jenźe się narodził, kroi żydowski?

Por. przyp. 6.

Dz. cyt, s. 42.

Tamże, s. 43.

(7)

Ew angeliczne pytanie Ubi est, qui natus est rex ludeorum i jego p o l­

skie tłum aczenie stanow ią, jak widać, klam rę dla trójkowej struktury, odsyłającej do tych m iejsc Ewangelii, gdzie cytuje ona wypowiedzi królów. To odesłanie odbywa się za pom ocą doskonale paralelnych k o n ­ strukcji nom inalnych, zbudowanych w okół rzeczowników odsłownych pytanie - poznanie - odarowanie, wg schem atu: przydaw ka zaim kow a + przydaw ka rzeczow na (rzeczow nik nazywający Jezusa w dop. z przydaw- ką w postpozycji). Każdej z tych konstrukcji odpow iada łaciński cytat.

Pytaniu odpow iada tytułowe pytanie (pisarz zacytował je n a początku, więc nie przypom ina go tutaj), pozna n iu oraz odarowaniu - inne frag­

m enty pism a, k tó re pisarz cytuje natychm iast, w prow adzając je, a raczej wstawiając do tekstu bez żadnych sygnałów tekstowych (bez obróbki strukturalnej). Decyzję o ich związku z tekstem m usi podjąć badacz skła­

dni - od tej decyzji zależy wszak interpunkcja transkrypcji.

P roponując w transkrypcji po po zn a n iu oraz odarowaniu postaw ienie dw ukropka, zasugerowaliśmy, że łacińskie w tręty stanow ią bezspójniko- wą stru k tu rę podrzędną, dopow iadającą (to w łaśnie sugeruje dw ukro­

pek), staw ianie zaś po nich przecinka (zam iast proponow anych w Chre- stom atii staropolskiej średników^^), pokazuje nierozerw alność struktury, w spółrzędność cząstek rozpoczynanych od zaim ka jich, będących - z pu n k tu w idzenia składni - stru k tu rą szeregową, wyliczeniem w prow a­

dzonym przez liczebnik trojaki {skutek). Cieszę się, że ta propozycja zo­

stała uw zględniona w najnowszym w ydaniu w zorem „M ultim edialnej b i­

blioteki” .

Nie jest to przecież jedyna możliwa interp retacja składniow a tego fragm entu. Czas prześledzić rękopis: to niezwykłe m iejsce tekstu. Pisarz, zapisawszy jich żądne krolewica dziewicą porodzonego pytanie, jich wier­

ne księżyca pokojnego p o znanie chciał od razu kontynuow ać struk turę retoryczną w prow adzoną zaim kiem jich\ zapisał te n zaim ek naw et, p o ­ przedzając pun k tem (kropką), po czym zapisany wyraz skreślił, w prow a­

dzając zdanie łacińskie. W idać więc wyraźnie, że w intencji piszącego ła ­ ciński w tręt jest chyba jedynie zgrom adzeniem m ateriału; nie należąc do kazania, jest nawiasowym uzupełnieniem , odesłaniem do właściwego m iejsca Ewangelii. To skreślenie - b ędące d o tąd (od czasów uwag Łosia i Semkowicza) tylko jednym z w ielu dowodów n a to, że m am y do czynie­

nia z kopią każe zapytać, czy piszący (w rozum ieniu: tw órca rękopisu.

Kazania świętokrzyskie, [w:] W.Wydra, W.R. Rzepka, Chrestomatia staropolska.

Teksty do roku 1543, Wrocław 1984, s. 89-96.

(8)

dostępnego nam przekazu) rozum iał stru k tu rę retoryczną kazania; czy pisząc jich antycypuje treści późniejsze (czy możliwe, aby kopista o g ar­

niał większe fragm enty tek stu przed icti przepisaniem ?), czy tylko p rze ­ skakuje w zrokiem w niewłaściwe m iejsce tekstu? A m oże jest jeszcze in­

aczej? M oże ktoś, pracując n ad tekstem , n a m arginesie dopisał o d p o ­ w iednie fragm enty pism a, a następny pisarz - ten, spod którego ręki wy­

szedł badany rękopis - wciągnął je do tekstu? Czy byłyby to zatem kolej­

ne w tym tekście glosy?

Decyzja o przytoczeniu łacińskich w trętów burzy układ, zakłóca pa- ralelizm (uzupełniony rytm em i rym em ), bo pierw sza z rów noległych fraz nom inalnych pozostaje bez łacińskiego u zu p ełnien ia w tym m iej­

scu, co najlepiej pokazuje wizualizacja tego tek stu bez dom niem anych glos:

<Ubi est, qu>i natus est rex ludeorum?

Święty <ewanjelista> trojaki skutek znamienity pokazuje w tych we trzech krolech pogańskich:

jich żądne krolew ica dziew icą p o ro d zo n eg o pytanie, jich w iern e księżyca p ok ojn ego p ozn an ie

a jich rychłe < i s z c z > o d r e króla m o cn eg o odarow anie

I mowi ewanjelista święty pod obrazem trzy krolew pogańskich:

Gdzie jeść teć, jenże się narodził, kroi żydowski?

W tedy widać, jak o bróbką retoryczną ogarnięto tu większy fragm ent tekstu: Te ściśle p araleln e trzy struktury z obu stron: przed i po otoczo­

ne są rów nież podobnym i do siebie, choć zda się celowo różnicowanym i zdaniam i:

Św ięty < ew anjelista > trojaki sk u tek zn am ien ity p o k a zu je w tych w e trzech krolech p o ­ gańskich,

I m o w i ew anjelista św ięty p o d obrazem trzy krolew pogańskich.

Z d an ia te właściwie m ają identyczny sens, zróżnicow ane są jedynie form alnie:

- wyboram i leksykalnymi: czasownikowi m ów ienia pokazuje odpow ia­

da zapew ne synonim iczna konstrukcja m ow i p o d obrazem, - szykiem czasownika (po podm iocie, przed podm iotem ).

17 -\Y wydaniu BN Wiesław Wydra sformułował hipotezę, że występujące w Kazaniach świętokrzyskich tzw. „noty” są glosami. Por. „Kazania świętokrzyskie”. Nowa edycja..., s. 51.

(9)

- szykiem składników grupy p odm iotu {święty ewangelista - ewanjelista święty)

- składnią konstrukcji nadrzędno-podrzednycti: grupy w erbalnej (po­

kazuje co w czym ) i nom inalnej (pod obrazem czego), w których wy­

stępują wyrażenia zbieżne leksykalnie (w tych we trzech krolech p o ­ gańskich - trzy krolew pogańskich). W reszcie te paralelne zdania o k a­

lające są także otoczone stru k tu ram i identycznymi, jakim i są łaciń­

skie m o tto i jego tłum aczenie. To najpełniej pokazuje „wizualizacja” . W ydaje się, że konkluzję W iesława Wydry: „Fragm enty te (a m oże i je s z c z e in n e te k s ty ła c iń s k ie w Kazaniach) zapew ne nie należą do pierw otnego tekstu K azań świętokrzyskich. N aruszają wysoki kunszt w sferze stylistyczno-językowej organizacji wypowiedzi, ich artyzm (...).

W tym m om encie całą ta artystyczna konstrukcja kunsztow nej prozy w a­

li się i zanika”^^ w sposób szczególny m ożna odnieść do tego m iejsca zania na objawienie Pańskie.

Jeśli zatem zdania z Ew angelii

(vidim us stellam eius in o rien te),

(ubi et ven im u s cum m uneribus adorare D o m in u m ).

uznam y rzeczywiście za glosy (a takich w innym m iejscu wskażem y je ­ szcze w Kazaniach świętokrzyskich kilka), postaw ić będzie trzeb a ponow ­ nie pytanie o obiekt badań. N a ile te łacińskie cytacje są zintegrow ane, także składniowo, z tekstem głównym? O dpow iedź, ja k każda in te rp re ­ tacja składniowa, m a natychm iastow e konsekw encje w interpunkcji wstawianej przez nas do transkrypcji. Z atem : jeśli uznać te fragm enty za glosy, p o dobnie jak „noty” w skazane przez W iesław a W ydrę, czy p rez e n ­ tow ać je należy w transkrypcji „jednym ciągiem ” (jako elem ent tekstu), czy też nie (sygnalizując, że są elem entem dostępnego nam p rzeka zu )!

Funkcjonalnie są to nawiasowe dopow iedzenia, przypom nienia w ła­

ściwego cytatu z Pism a Świętego. Z a tem m ożna by się zastanowić, jakiej użyć interpunkcji. I tu pojaw ia się zasadniczy problem . M im o że od daw ­ n a postuluje się opracow anie nowych zasad wydaw ania tekstów sta ro ­ polskich, m im o że praktyka wydawnicza odeszła daleko od dyrektyw sform ułow anych przed kilkudziesięciu laty, wciąż próbujem y stosować nieliczne uwagi autorów p ro jek tu zasad dotyczące interpunkcji, k tóre m ożna streścić następująco: stosow ać współczesną i z umiarem, nie uży­

wając niczego poza przecinkiem, kropką i średnikiem^^.

18 Wydra, dz. cyt., s. 49, podkr. moje - TM.

W Z asadach ... czytamy: „W wypadkach takich w transkrypcji stosujemy interpunk­

cję zgodną z obowiązującymi dziś zasadami ortograficznymi, ale w sposób oszczędny.

(10)

Gdyby kierow ać się chęcią oddan ia rozpoznanej w tekście struktury, glosy należałoby w prow adzać (pokazywać w edycji tekstu) n a kilka spo­

sobów:

- jeśli rozbijają stru k tu rę tekstu, w arto by się m oże zastanow ić n ad in­

ną czcionką,

- jeśli są sygnalizowane spójnikiem , to zgodnie z jego składnią i przyję­

tą interpunkcją (jak Wacław Twardzik we w spom nianej edycji R ozm y­

ślania przemyskiego^^), m oże także inną czcionką,

- jeśli są w prow adzane bezspójnikowo, a stanow ią dopow iedzenie czy elem ent synonimiczny - kolejnym typem nawiasu, choć ten (kw adra­

towy i ostry) ja k w iadom o, zarezerw ow any jest dla innych celów.

R zecz tutaj tylko sygnalizuję, pozostaw iając szczegółowe jej om ów ie­

nie n a inną okazję. P odobnie jak kwestię pozostaw iania w transkryp­

cjach znaków interpunkcyjnych z rękopisów. W transkrypcjach w ła­

śnie, bo n a transkrypcjach - traktow anych jako obiekt bad ań - p rac u ­ ją najczęściej osoby zajm ujące się treścią, retoryką, przynależnością kulturow ą. W inny m ieć zatem dostęp do znaków, będących świadec­

twem intencji pisarza lub kopisty, w w ypadku interpunkcji kazań świętokrzyskich do znaków, będących, ja k mówi Ja n G odyń „swoistą party tu rą do wygłoszenia”^^

Jeśli uznamy, że w K azaniach świętokrzyskich są glosy, czy pow inni­

śmy w yodrębniać je w transkrypcji? A jeśli tak, to k tóre? A co z m iejsca­

mi, w których m am y do czynienia z takim uzupełnieniem tekstu, co do którego nie potrafim y rozstrzygnąć, czy jest napraw ieniem omyłki p isar­

skiej powstałej przy kopiowaniu czy glosą, w prowadzającą elem ent nie­

obecny w oryginale? W racając do om awianego tu dokładniej m iejsca tek ­ stu - jeszcze raz spójrzmy n a trzy p aralelne konstrukcje podrzędne:

jich żąd n e krolew ica dziew icą p o ro d zo n eg o pytanie, jich w iern e księżyca p ok ojn ego poznanie,

a jich rychłe króla m o cn eg o odarow anie.

Czytam: a jich rychłe króla mocnego odarowanie, bo dopiero po u zu ­ p ełnieniu tekstu o glosę w idoczną n a m arginesie rękopisu ostatni w erset brzmi: jich rychłe i szczodre króla mocnego odarowanie.

wprowadzając znaki tylko jako elem ent niezbędnej interpretacji tekstu z możliwym uni­

kaniem znaków ekspresyjnych takich jak wykrzyknik i myślnik.” (dz. cyt., s. 41).

Por. przyp. 11.

J. Godyń, Retoryka w pieśni pasyjnej Władysława z Gielniowa, „Psałterzu floriań­

sk im ” i „Kazaniach tzw. świętokrzyskich”. (Funkcje średniowiecznej interpunkcji), „Ruch Literacki”, 37:1996, z. 6, s. 683.

(11)

Paralelizm , wzm ocniony rym em , jest zupełny: realizow any n a każ­

dym poziom ie: szyku, relacji składniowych, brzm ienia. M ożna wskazy­

wać odpow iadające sobie w odpow iednich pozycjach tw orzące triad ę słowa: krolewica - księżyca - króla, pytanie - poznanie - odarowanie, a także: żądne - wierne - rychłe. Ten zamysł artystyczny uzupełnienie i szczodre raczej burzy, niż dopełnia. P o nadto rozbija doskonały układ trójkowy, niep otrzebnie dublując jed e n z elem entów triady. Oczywiście m a sens, logicznie pasuje do tekstu, ale nie jest nie tyle jego popraw ą, co dopełnieniem . Z astanaw iam się, czy nie m ożna myśleć o całym tym frag­

m encie tak:

Pierw otna stru k tu ra bez u zupełnień łacińskich została uzupełniona 0 m arginalne glosy, przyw ołujące łacińskie wersety. Te glosy (zważywszy ich wielkość, zapew ne m arginalne), w ciągnięte przez kopistę do tekstu głównego, zakłóciły jego rytm, zam azały retoryczne opracow anie. K olej­

ny kopista-m utator, w prow adzając u zupełnienie i rychłe nie odczuwał już tego jako psucia struktury - była już ona z a ta rta w prow adzeniem ła­

cińskich glos. Czyżby była to kolejna poszlaka, że Kazania świętokrzyskie są kopią z kopii? Z pew nością m ożna powiedzieć, że kopista - któryś z kopistów - w ykonał K azaniach p racę daleko przekraczająca o b o ­ wiązki przepisywacza.

Zwłaszcza, że oprócz zaproponow anych przez W iesław a W ydrę 1 wskazanych powyżej m iejsc jest w Kazaniach świętokrzyskich jeszcze i kilka, k tóre podejrzew ać m ożna, że trafiły do tekstu podczas kolejnych przepisywań. N ie m a czasu tutaj na om ów ienie ich wszystkich. M oje w ą t­

pliwości budzi na przykład u zupełnienie ilkoż do widzenia, dw ukrotnie, w tym raz n a m arginesie zapisane w K azaniu VI, w kontekście d o m n ie­

m anych glos zastanaw iam się też n ad zdaniam i objaśniającymi, zwła­

szcza jeśli są to struktury w trącone, jak Galaa wyprawia się m iastoplw ią- cych, to je nieustawicstwo ludzi grzesznych. Z d an ie to znalazło się w e­

w nątrz bardzo skądinąd rozbudow anego cytatu z Księgi Sędziów, w p ro ­ w adzonego stru k tu rą Czcie się tako we Księgach Sędskich. W arto przy tym zauważyć, że cały ten, będący jednym zdaniem , fragm ent mógłby być zaliczony do listy dowodów n a intelektualny ch arak ter kazań i wyso­

kie w ym agania staw iane ich odbiorcom .

C zcie się tako w e K sięgach Sędskich: A n jeł, prawi, św ięty zstąpi do G alaa ku sy­

n om israe/skim - G alaa wyprawia się m iasto plw iących, to je nieustaw icstw o lu ­ dzi grzesznych - i z m o < w il t o > słowo: Sam , prawi, przez m ię przysiągł jeśm , iż w am ch ocial < je ś m p od ać z i> e m ię w rogow waszych, iżbyście ku jich b ogom

< n ie chodzih, t o > g o jeście n ie uczynih, ale p otępiw szy B o g a w aszego < w szem o -

(12)

gącego, p o g a ń sk im > b o g o m m o d łę je śc ie w zdaw ali, przetoż, prawi, dam w as

< w ro g o m w a szy m > i w jich w łod an ie.

W „M ultim edialnej B ibliotece” zdecydowaliśmy się na ujęcie tego w trącenia w myślnikach, całą zacytow aną stru k tu rę uznając za jed n o zdanie. Cieszę się, że w takiej postaci znalazło się ono i w wydaniu BN.

W poprzednich w ydaniach dzielono je naw et n a pięć zdań. N ie czas je d ­ n ak tu n a szczegółowe objaśnienia. W arto tylko zauważyć, że jeśli b a d a ­ nia są prow adzone n a transkrypcji i to ją badacz przyjm uje jak o obiekt analiz, w zależności do w yboru edycji m oże m ieć do czynienia z inną rz e ­ czywistością tekstową.

Jestem przekonany, że postaw ienie w centrum rozw ażań roli kopisty - kopistów poprow adzi do dyskusji nad innymi, nie dostrzeżonym i do tąd śladam i jego działalności. Przy czym nie zawsze b ędą to działania tw ór­

cze, uzupełnienia. I tak n a przykład zastanaw iam się, czy w zdaniu

„a trzecie idzie tobie ubogi, iżby ty w ubóstw ie nie styskował” z „K azania na narodzenie Pańskie” kopista omyłkowo nie pom inął wyrazu kroi. Nie m a takiego przeoczenia w żadnym z ponad 10 analogicznych zdań w tym kazaniu (typu: idzie tobie król śm iem y, idzie tobie król prawdziwy), wśród których nie brakuje i konstrukcji idzie tobie kroi ubogi (cr 36, cv 12). Z a ­ uważmy, że jeśli zdecydujemy się n a to uzupełnienie, zakładam y, że wy­

raz ubogi w Kazaniach występuje wyłącznie jako przydawka {ubogi kroi, krolewic, dziewica), jeśli pozostawim y bez uzupełnienia, wówczas zakła­

damy, że przym iotnik ubogi jest już zsubstantywizowany, m oże wystąpić jako podm iot bez rzeczownika, a nie tylko jako człon określający. K ażda bowiem nasza decyzja interpretacyjna w odniesieniu do rozpoznania śla­

dów działalności kopisty modyfikuje to, n a co patrzym y - obiekt badań.

Sprawa z om awianym wcześniej fragm entem , w którym z a p ro p o n o ­ w ałem rozpoznanie glos, nie jest łatwa, bo, jak często w Kazaniach świę­

tokrzyskich bywa, połączenia kolejnych członów składniowych (tu p o ­ między zdaniem polskim a łacińskim w trętam i) nie są sygnalizowane żadnym sygnałem zespolenia. W strukturze składniowej K azań święto­

krzyskich przew ażają bowiem połączenia w spółrzędne. M a to kapitalne znaczenie dla językoznawcy. Patrzy on bowiem n a tekst zupełnie innymi oczyma, niżli literaturoznaw cy. Ich spojrzenia spotykają się w prawdzie na m om ent przy kw estiach retorycznych, k tóre dla literaturoznaw cy sto ­ ją w centrum uwagi, a lingwista um ieści je w pogranicznej dziedzinie sty­

listyki językoznawczej. K oncentruje się bowiem n a czym innym. Isto tą perspektywy historycznojęzykowej (czy raczej historycznojęzykoznaw- czej) jest to, że badacz, patrząc na indywidualny tekst, zadaje sobie py­

(13)

tan ie o stan języka, który ten tekst reprezentu je. Każdy tekst jest dla n ie ­ go przykładem stanu języka. Szuka w nim tego, co nieindyw idualne, co reprezentatyw ne dla dziejowego m em en tu rozw oju języka. Teksty n aj­

starsze są przez językoznawców przepatryw ane z najwyższą sta ra n n o ­ ścią: i tak niem ało zjawisk w gram atyce historycznej języka polskiego obrazow anych jest wyłącznie lub niem al wyłącznie przykładam i z Kazań świętokrzyskich (im perfecta i aorysty, form y zaim kowe typu togo, tom u, przym iotniki w odm ianie prostej).

H istoryka języka polskiego interesuje zatem przede wszystkim proces rozwoju. D la badacza składni Kazania świętokrzyskie są - jako pierwszy większy tekst polski - bezcennym świadectwem największego przełom u, jaki m oże się dokonać w dziejach każdego języka: m om entu dziejowego, w którym tenże język dobija się do postaci pisanej, wchodzi w okres p i­

śmienny. Zawsze zresztą decydują o tym czynniki zewnątrzjęzykowe, jak w w ypadku naszego języka szeroko opisywana zm iana nastaw ienia K o­

ścioła do polszczyzny, jak a następ u je od połowy X III wieku. W m o m en ­ cie przełom u język stoi przed koniecznością ustalenia relacji brzm ienie - znak, przed koniecznością wielkich zm ian sem antycznych i leksykal­

nych (po trzeb a w yrażenia w nim znaczeń związanych ze sferą religii. K o­

ścioła, życia społecznego), wreszcie - przed koniecznością głębokich przem ian w zakresie składni, wręcz rewolucyjnych, jeśli „wybicie się na pism o” dokonuje się za spraw ą konieczności przeszczepienia obcych wzorów, dokon ania tłum aczeń, a w końcu redagow ania tekstów w edług wypracowanej w obrębie innego języka zasad o wielowiekowej tradycji.

Tekstem m ówionym w „języku przedpiśm iennym ” rządzi zasada d o sta­

w iania kolejnych elem entów , z dzisiejszej perspektywy nazywana w spół­

rzędnością. W yznacza ona k ieru n ek organizacji tekstu: pow tarzanie ele­

m entów podobnych, m ultiplikow anie struktur. Przeorganizow anie skła­

dni ze względu n a możliwości, jakie daje pism o, i wym agania, jakie sta ­ wia konieczność tłum aczenia tekstów , to tru d n a droga: ja k tru d n e było to przejście najlepiej pokazują Kazania gnieźnieńskie, w których p raca n ad strukturam i podrzędno-nadrzędnym i, skutkująca często piętrowym grom adzeniem elem entów łączących, trw a w całej pełni. K ierunek tej pracy, dążność do tw orzenia „większych konstrukcji syntaktycznych”, konstrukcji spójnych, z wyraźnymi elem entam i strukturalizacji języko­

znawca badający teksty daw ne m usi zauważyć.

Kazania świętokrzyskie są jeszcze b ardzo zakotw iczone we w spółrzęd­

ności. Są świadectwem pew nego paradoksu: z jednej strony m am y w iel­

ki artyzm, właściwie dziś już niekw estionow any przez badaczy, z drugiej

(14)

strony ten kunszt jest osiągany n a poziom ie - ze składniowego p unktu wi­

dzenia - zupełnie elem entarnym . Jest to język złożonycti kom binacji z ca- łycti ciągów podobnycti i paralelnycti elem entów . W tym sensie retoryka, wynikająca z przeszczepienia na grunt polski osiągnięć ars dictandi, jest tu p o n ad gramatyką^^. Ponad gram atyką nie znaczy, że tekst jest niegra- matyczny. Składniowiec nigdy nie pomyśli nawet, że m ożna budow ać ja ­ kiekolwiek wypowiedzenie w taki sposób, by retoryka pozwalała n a nie- gram atyczność zdania. Językoznawca tak absolutnie pomyśleć nie może.

Mówiąc „retoryka po nad gram atyką” nie sygnalizowałem zawieszenia r e ­ guł gramatycznych, ale pokazywałem , że korzystając z języka, w którym dopiero rozpoczęta była praca n ad zaszczepieniem w pisem nej polszczy- żnie licznych w ariantów zdania złożonego podrzędno-nadrzędnie, m ożna było tworzyć teksty w pełni realizujące postulaty ars dictandi. I dlatego mówiłem, że zasadą rządzącą budową tego tekstu (zbioru tekstów) i two­

rzących go wypowiedzeń nie jest (...) składnia, lecz przede wszystkim reto­

ryka (mająca oczywisty wpływ na kształt składniowy)^^.

O kazuje się bowiem , że n a tu ra ln a w tej fazie dziejów języka d o m ina­

cja w spółrzędności, z k tó rą wiąże się pow tarzalność, łatwo podd aje się obróbce, k tó re rezu ltatem są np. wyliczenia i paralelizm y.

Tyle spojrzenie historyka języka.

W chodząc n a obszar graniczny, obserwowany głównie przez literatu- roznawców, ale z konieczności pozostający także w polu w idzenia języ­

koznawców, zatem w obszar retoryki, w ypada jeszcze powiedzieć, że z lingwistycznej perspektywy w idziana retoryka budow ała się w dziejach (nie chcę tu wchodzić w kom petencje znawców tej dziedziny) na bardzo pierw otnych podstaw ach: pow tarzalność prow adzi w stronę wyliczeń, paralelizm ów , a te w stronę struk tu r wyższych, form ulicznych, później ujm ow anych w całe traktaty. Składnia retoryczna wypracow ała elem en ­ ty w zm acniające efekt pow tarzalności, w postaci rytm u i rymu, co zawie­

szone jest w oralności, związanej ściśle z m nem otechnicznością.

W tej części szkic ten jest także odpowiedzią na wygłoszony podczas tejże samej konferencji i opublikowany w niniejszym tom ie artykuł polem iczny prof. Krzysztofa Obremskiego, której to polem iki osią jest moje sformułowanie „retoryka ponad grama­

tyką (składnią)” (Por. „Kazania świętokrzyskie”. N owa edycja..., s. 70). W toku dyskusji polem ista zdecydował się na wycofanie swoich racji dotyczących mojej interpretacji frag­

mentu „a są słowa syna”, stąd i ja rezygnuję z odpowiedzi na tę część polem iki, podtrzy­

mując sformułowaną we wstępie do wydania BN interpretację (tamże, s. 71-72). Jedno­

cześnie dziękuję prof. Obremskiemu za przesłanie tekstu polem icznego przed w ygłosze­

niem, co zainspirowało mnie do rozważań na tem at różnic w postrzeganiu obiektu badań przez literaturoznawców i lingwistów.

Tamże, s. 61.

(15)

Pytanie, na któ re językoznawca nie zna odpowiedzi, w niektórych b o ­ wiem obszarach m usi przyjąć dostęp n e ustalenia Hteraturoznaw cze - brzmi: Czy oczywiste i przyjm owane przez badaczy za pew nik - wydawa­

ło mi się d o tąd w świetle licznych publikacji - prześw iadczenie, że uksz­

tałtow aniem tekstu Kazań świętokrzyskich rządzi w łaśnie ars dictandi, co w odniesieniu do nich pokazywali i pokazują najznam ienitsi historycy li­

teratury^^, zaw iera bardzo pow ażną lukę? D laczego nie postaw iono wcześniej pytania, czy „świętokrzyską sztukę wymowy kształtuje poetyka

im m anen tn a w ersetów ”^^?

To prow adzi nas z pow rotem do głównego p rzedm iotu niniejszych rozważań: Kazań świętokrzyskich postrzeganych jako obiekt badań. Z d a się, że badacz nigdy nie widzi tego obiektu sam ego w sobie, postrzega go bowiem autom atycznie przez filtry - wiedzy w łasnej, podstaw swojej dziedziny, wiedzy wspólnej.

I tak, jeśli literaturoznaw cy zgodzą się z przedstaw ioną przez badacza retoryki (Krzysztof O brem ski) hipotezą, że „to Księga Psalmów jest tą, w której składnia zdań Kazań świętokrzyskich znajduje wyjaśnienie swej wyjątkowości n a tle średniowiecznej prozy polskiej”, a co za tym idzie w charakterystycznym dla tej poetyki „praw ie zupełnym brak u wyrazów służących naw iązaniu m iędzy w ersetam i”, językoznawca będzie być m o ­ że m usiał zweryfikować swoje p atrzen ie na Kazania świętokrzyskie, jako n a jedyny tekst będący świadectwem owej naturaln ej dla tej fazy rozw o­

ju składni języka: dom inacji w spółrzędności n ad relacjam i podrzędno- nadrzędnym i. D opóki jed n a k tak a radykalna zm iana w p atrzen iu na K a ­ zania świętokrzyskie nie nastąpi, badacz składni będzie w polskich frag­

m entach kazań widział świadectwo m o m entu dziejowego w historii p o l­

skiego zdania, świadectwo czasu, w którym powstały.

Podsum owując, wypada powiedzieć, że spraw a świętokrzyskich jak o obiektu b ad ań jawi się jak o problem w najwyższym stopniu skom ­ plikowany, a przede wszystkim otwarty:

- z jednej strony nowo postaw iony problem kopii (kopii z kopii) n asu ­ w a myśl o konieczności weryfikacji b ad ań n ad kazaniam i jako in te ­ gralną całością; wystarczy uświadom ić sobie, że jeśli zgodzimy się na

A także językoznawca - Ewa Ostrowska w swoim znakomitym, osadzonym w m a­

teriale językowym i niemal w całości aktualnym studium. Por. E. Ostrowska, Kom pozycja i artyzm językowy „Kazań świętokrzyskich”, [w:] taż, Z dziejów języka polskiego i jego p ię k ­ na. Studia i szkice, Kraków 1978, s. 41-100.

Sformułowanie Krzysztofa Obremskiego. Byłoby chyba dobrze, gdyby do tego wąt­

ku dyskusji włączyli się literaturoznawcy - taki jest sens i intencja m ojego pytania (w żad­

nym razie erystyczne pow ołanie się na autorytety).

(16)

hipotezę W iesław a Wydry, to obszerne fragm enty w skazane przezeń jako nienależące do tek stu pierw otnego staną się dla nas świadec­

twem erudycji kopisty, a nie autora. Już to pokazuje, że obiekt p rze ­ staje być jednolity: przed sobą m am y więcej niż jed e n obiekt, za to je ­ den przekaz;

z drugiej strony w całej ostrości staje przed nam i fakt, że po stu latach pracy n ad tym tekstem nadal sporo w nim m iejsc niejasnych, a tra n s­

literacja i transkrypcja m ają cechy interpretacji;

wreszcie nadal tru d n o wskazać wiedzę w spólną; now e w ydanie, a i to ­ czący się tu dzisiaj spór pokazują, w ja k bardzo różny sposób m ogą być in terpreto w ane te sam e fakty językowe i tekstow e.

Summary

The Holy Cross Sermons as an Object of Philological Analysis: Textual and Transmission Issues

The author addresses issues pertaining to the philological analysis of the Holy Cross Sermons. H e discusses in detail the functions and the significan­

ce of the transcription and transliteration of the original text, and of the photographs included in the critical edition. H e stresses that the m onu­

m ent, as it has reached us, is a copy of a copy, and that the insertions and corrections there functioned as glosses in the original, and should be analy­

sed as such. M oreover, Mika is of the opinion that all the results obtained in previous inquirvies should be verified in accord with this observation.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Derwich is in favour of the m id-fourteenth century dating of the Sermons, possibly at the Święty Krzyż Abbey, but he does not rule out the hypothesis that they came into

W roku 1970 M aria Bolechowska habilitowała się na podstawie rozprawy pod tytułem Znajomość stosowania metod nauczania w Wyższej Szkole Pe­ dagogicznej w Krakowie,

polscy kolarze w wyścigu drużynowym na 100 km zdobyli srebrny medal (skład drużyny: Zenon Jaskuła, Joachim Halupczok, Marek Leśniewski i Andrzej Sypytkowski) 27.. Joachim

A więc chcemy mówić, że zdecydowanie „jest gorąco” gdy temperatura jest większa niż 100stopni, zdecydowanie nie jest gorąco gdy temperatura jest mniejsza niż

Okazało się, że zróżnico- wanie wprowadzanych tekstów (np. litera- ckich, dydaktycznych, wyliczeniowych, fak- tograficznych) oraz wysoka częstotliwość aktywności

Das Schnurlinienband ist aber ein so allgemeines Motiv dieser Zeit, dass es nicht für die Herleitung der Keramik verwendet werden kann; die der Złota-Keramik eigene Wellenlinie

Rozdziały drugi i trzeci poświęcono tożsamości polskiej, ukraińskiej i angielskiej conrada, ukazano części składowe bagażu kulturowego, który stał się jego udzia-

litamej obciążona jest zastrzeżeniami natury historycznej, specyficznym sceptycy­ zmem wobec użycia siły militarnej i wyraźną preferencją dla wspomnianej