Manikowska, Halina
"Władza książęca na Śląsku w XIII
wieku", Jerzy Mularczyk, Wrocław 1984
: [recenzja]
Przegląd Historyczny 77/3, 562-567
1986
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,
gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych
i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie
w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,
powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego
i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.
koniunktury. Bałkany nie b yły tu w yją tk iem ; losy Serbii za Stefana Duszana, W ęgier za Ludw ika W ielk iego czy w łaśnie D alm acji świadczą o tym dość w y ra ź nie. A n a lo gii w skali całej tej części kontynentu jest zresztą znacznie w ięcej. R o la niemieckich miast H anzy na w ybrzeżach skandynawskich i słowiańskich p rzy pomina nieco funkcje pełnione w gospodarce strefy bałkańskiej przez D ubrow n ik czy Bari. W spółżycie w ielu nacji i konfrontacja różnych kultur na obszarach Prus krzyżackich, Rusi halickiej czy Siedm iogrodu stanowi w dzięczne pole badań porów naw czych ze stosunkami istniejącym i w Alban ii. A i pew ne zapóźnienie w rozw oju rodzim ej kultury w Polsce stanowić może analogię, nie m ówiąc już o ro li agresji obcej w kształtowaniu świadomości narodow ej lu dów zajm ujących oma w ian e obszary.
O czyw iście są też ważne różnice w ro li i znaczeniu poszczególnych stref czy krajów . Albań czycy b yli obyw atelam i cesarstwa rzym skiego, a ich stosunkowo niski status społeczny i m ajątkow y w iązać można z w ydarzen iam i w ęd rów ek lu dów, szczególnie zaś — Słow ian w V I - V I I w. M oże dlatego nie musieli się samo- określać, że właśnie oni b y li m iejscow ym i? T o do nich przychodzili Serbowie, G recy, Włosi, którzy różn ili się językiem , obyczajem , niekiedy religią; te to gru py etniczne stanowiły u p rzyw ilejow an ą mniejszość w środowisku m iejscowym . N ie sądzę też by autor m iał rację w idząc przyczyn y ekspansji idącej z zachodu w bo gactw ie A lbanii. Sądzę, że w grę w chodziło poszukiwanie przez k raje rozw inięte ryn k ów i obszarów eksploatacji. Na całym obrzeżu Europy środkowo-wschodniej pow staw ały miasta podobne swą działalnością do Dubrownika: Ratyzbona, M agde burg, Lubeka, Gdańsk, Sztokholm. System zaliczek udzielanych ubogim producen tom z Mazowsza przez kupców m iast krzyżackich był zbliżony do tego, co miało m iejsce w Albanii. Ponadto fak torie w łoskie w D alm acji — pom ijając ich rolę polityczną w okresie in w a zji tureckiej — stanow iły bardzo w ażne etapy handlu m iędzynarodowego, związanego z obszarami dostarczającym i rudy m etali szlachet nych i kolorow ych (Serbia, W ęgry, Czechy), korzenie (Konstantynopol, ale i porty czarnom orskie), zboże i mięso (W ęgry, M ołdawia, W ołoszczyzna). Handel włoski sięgał przez Albanię do tych k ra jów i nie bogactwo m iejscow e stanowiło dla niego bodziec rozwoju.
Trudno m i ocenić w jakim stopniu D ucellier w ykorzystał istniejące m ateriały źródłowe. Dużo bardziej kom petentnie i krytycznie om ów ił ten problem B. K r e - k i č na łamch „Saeculum ” . Tem at jest tak szeroki, że recenzowana praca stano w ić m oże jedynie punkt w yjścia do dalszych badań. A le sądzę, że jest dobrym początkiem, użytecznym też do badań porów naw czych nad dziejam i gospodarki Europy oraz nad specyfiką obszaru, na którym rów nież znajduje się Polska.
H enryk Samsonowicz
Jerzy M u l a r c z y k , Władza książęca na Śląsku w X I I I wieku, „A cta U niversitatis W ratislaviensis” nr 603, H istoria X L , W rocław
1984, s. 243.
W e wstępie do m onografii, której tytuł niezbyt ściśle odpowiada treści, autor w ylicza cele badawcze, które sobie postawił: analizę stosunków politycznych w ło nie dynastii i w ew n ątrz klasy p a n u jącej, zbadanie charakteru i zakresu w ładzy ekonom icznej książąt rozum ianej jako zakres d om in iu m d irectu m , zdefiniow anie kształtu najw yższego organu w ład zy państw ow ej przede w szystkim w kontekście udziału społeczeństwa w e w ładzy, określenie (także personalnego) składu elity w ładzy, w reszcie rozpoznanie poprzez pom niki historiograficzne doktryny ideolo gicznej. T e zagadnienia niem al w całości w yczerpu ją poruszaną w pracy
próbie-m atykę. dla której zbadania autor w ykorzystu je dw ie serie źródeł: dokupróbie-menty śląskie (zwłaszcza ich regesty) oraz pom niki historiograficzne.
Rozdział I zatytułow any: „Stosunki ekonomiczne (w ładza ekonom iczna)” po św ięcony jest przede w szystkim rozpatrzeniu problem u w ie lk ie j własności ziem skiej w Polsce wczesnego i pełnego średniowiecza oraz własności książęcej. A u tor stojąc na stanowisku, iż w całym średniowieczu stosunek do ziem i był podstawą wszelkich układów społeczno-politycznych skupił uw agę na trzech, jego zdaniem zasadniczych kwestiach: czy w Polsce wczesnego średniowiecza istniała w ielk a własność ziemska, na ile decydow ała ona o potędze społeczno-politycznej i w resz cie na charakterze i zakresie d om inium d irectu m władcy. Pierw szą część jego roz w ażań stanowi m iejscam i bardzo szczegółowa polem ika z poglądam i tych uczo nych ( A r n o l d , Ł o w m i a ń s k i , B u c z e k , M o d z e l e w s k i ) , którzy zakw estio n ow ali istnienie w Polsce w czesnośredniowiecznej w ie lk ie j własności typu la ty- fundialnego i tym samym pogląd o decydującym je j znaczeniu w procesie kształ tow ania się klasowego społeczeństwa feudalnego w Polsce. A u to ro w i nie udało się jednak w yjść z tej polem iki zwycięsko. Polem izując bow iem z ujęciam i m odelo w y m i (Łow m iański, M odzelew ski), om awia zagadnienia szczegółowe, często dla tych ujęć drugorzędne, nie dostrzega problem ów najistotniejszych, gorzej, niezbyt w iern ie referu jąc poglądy krytykow anych uczonych, przem ilcza ich poglądy, gdy są one zbieżne z jego w łasnym i (np. M odzelew skiego o decydującym wzroście zna czenia majątku ziem skiego w budowaniu potęgi ekonom icznej i społeczno-poli tycznej m ożnowładztwa od początku X I I I w.). N iew ystarczającym dowodem na istnienie w ie lk ie j własności ziem skiej w X I w. jest stw ierdzenie posiadania przez Sieciecha grodu (s. 16 n.), jeszcze m niej przekonująco brzm ią w y w o d y o karierze Piotra W losta, w których jedyn ym argumentem jest sytuacja o 150 lat późniejsza i w dodatku raczej w y ją tk o w a (s. 21).
Słabości argum entacji oraz, co w ażniejsze, zaw ężenie problem atyki w ład zy ekonom icznej w yłącznie do zagadnienia własności ziem skiej przesądziły o niepo wodzeniach dalszych w y w o d ó w autora. Poświęcone są one odtworzeniu struktury własności ziem skiej na Śląsku w X I I I w. Posługując się w yn ikam i skrupulatnych badań W. K o r t y oraz własnych (dla drugiej połow y stulecia) om awia kolejno własność rycerską, kościelną, książęcą, w reszcie mieszczańską. M u l a r c z y k kon statuje pogłębiającą się w X I I I w. przew agę średniej i drobnej własności ziem skiej (s. 31). Szczegółowo om aw ia także dwa inne zagadnienia, które uważa za istotne dla charakteru i zakresu ekonom icznej w ładzy książąt: rew in dykacje zie m i książęcej oraz kontrolę przez książąt obrotu ziemią. Zatw ierdzan ie przez na stępców posiadania dóbr, będące w yrazem funkcjonow ania na Śląsku w X I I I w. praw a powrotu dóbr, określanie przez książąt granic p raw dziedziczenia świadczy, zdaniem autora, o pełnej ze strony książąt kontroli nad obrotem ziem ią (s. 57-59).
D o m in iu m directum , obok własnych m ajątków, dawało księciu przew agę nad in
nym i politycznie u p rzyw ilejow a n ym i grupam i (s. 64). W iążąc zakres i charakter tych prerogatyw w ładzy książęcej z upowszechnianiem się na Śląsku systemu len nego nie zw rócił jednak autor uw agi na dynam ikę tego procesu, nie pow rócił też do tego problemu w rozdziale I I w rozważaniach o w spółudziale feudałów w e władzy.
Istotniejszym mankam entem w y w o d ó w autora w tej części pracy jest zaw ę żenie generalnego problem u systemu prawa książęcego do kw estii władania zie mią. Padające po sobie stw ierdzenia (s. 63), iż „sytuacja w Polsce średniowiecznej w rzeczyw istości od dawna już odpowiadała urządzeniom ustroju lennego, zaś w X I I I w. upowszechniła się tylk o im portowana term inologia feudalna” , oraz że „p o l ski system praw a książęcego był tylko jedną z odmian stosunków lennych” , zdają się wskazyw ać na to, że autor niedokładnie przem yślał sam problem systemu prawa książęcego. Tłum aczyłoby to dlaczego w całej książce kapitalne i bodaj
najw ażniejsze zagadnienie X III-w ie c z n e g o kryzysu tego systemu zostało ujęte led w ie w czterech ogólnikow ych zdaniach (s. 65). Trudno bow iem uznać za zbadanie tego problemu om ów ienie jedynie zasięgu zwolnień im m unitetow ych na X III- w ie c z - nym Śląsku. R adykalny charakter reform , które niosły akcja im m unitetowa i o sadnictwo na praw ie niem ieckim , zmiana ustrojow ych zasad władania także ludź m i (a nie tylko ziem ią), nie stały się, niestety, przedm iotem zainteresowania auto ra. W rezultacie u niem ożliw iło to M u larczykow i nie tylko problem ow ą dyskusję ■z m odelow ym i ujęciam i organizacji (w tym także gospodarczej) państwa wczesno- piastowskiego, ale i podjęcie am bitnego celu badawczego, jakim byłoby skonstru ow anie takiego modelu dla w ieku X III.
W rozdziale I I poświęconym stosunkom politycznym (w ładzy politycznej) au tor om aw ia przede w szystkim trzy kwestie: zakres bezpośredniej w ładzy książęcej, współudział grup społecznych w rządzeniu, w reszcie odtw orzenie elity w ładzy X III-w ie c z n e g o Śląska. S tw ierdziw szy współudział członków rodziny panującego w podejm owaniu decyzji M u larczyk skupia swoją uw agę na problem ie udziału możnych w e władzy. Punktem w yjścia jego rozważań jest zagadnienie w iecu i ra dy feudalnej. R eferując je autor posługuje się trzema typam i „dokum entacji” . Są nim i : 1. dotychczasowe poglądy i ustalenia historyków ; 2. źródła historiograficz- ne; 3. dokumenty. C ytow ane ob ficie stwierdzenia badaczy oraz źródła historiogra- ficzne, zwłaszcza zaś Gall, służą autorow i do udowodnienia tego, co od dawna już wiadom o, a m ianow icie że w Polsce w czesnośredniowiecznej m iały m iejsca c o llo -
quia oraz funkcjonow ała rada feudalna (s. 80-82). Potw ierdzen iem dla X III- w ie c z -
nego Śląska istnienia tej ostatniej jest kilka przykładow o w ybranych stwierdzeń zaw artych w śląskich dyplom ach (s. 82). A u tor nie zna pracy K . O r z e c h o w s k i e g o , „Ogólnośląskie zgrom adzenia stanowe” , W arszaw a — W rocław 1979 (być m oże książka M ularczyka była ukończona przed je j ukazaniem się), gdzie problem ten został o w ie le gru ntow niej przedstawiony, w oparciu o w szystkie uchwycone przez badacza w zm ianki źródłowe. Jakie były zdaniem M ularczyka kom petencje tej rady? 1. Zatw ierdzanie i w yb ieran ie w ładców ; 2. współudział w kontroli obro tu ziem ią; 3. nakładanie podatków. „D ostojnicy d zieln icow i uchodzili już zresztą w opinii społecznej tam tych czasów za przedstaw icieli i dysponentów władzy...” (s. 92). Ich kompetencje, choć praw em nieujęte, były nieograniczone, nie ma m o w y o dobieraniu sobie przez w ładców w spółpracow ników (s. 120) bo b y li oni nie tyle wsppłdecydentami, co decydentam i i „ty lk o ryw a liza cja w obozie w ielk ich feu- dałów była istotną przeszkodą w zastąpieniu na tronie książęcym dynastii Piastów przez którąś z rodzin ” (s. 121). Próbę taką podjął już M iecław , podobne plany snuł zapewne Sieciech (s. 121). M niejsza już o to, że dla autora tej książki śred niow iecze jest epoką bez cezur, że w sumie to wszystko jedno: połow a X I w. czy koniec X I I I . Zastanawia, dlaczego autor nie uw zględnił w zm ianek źródłow ych świadczących o zw oływ aniu przez księcia w iecó w i to w ten sposób, że decyzja o ich składzie personalnym należała do niego. Jak świadczą badania K . O rzechow skiego, 80% wszystkich w zm ianek o con silium i consensus baronów przy podejm o waniu d ecyzji wspom ina tylk o o consilium , czyli głosie doradczym. Jak w reszcie pogodzić te poglądy z tezam i w yłożon ym i w rozdziale I? P ow ierzchow na analiza przykładow o dobranych w zm ianek źródłow ych doprow adziła do rów n ie p ow ierz chow nej interpretacji współudziału możnych w e w ładzy. Skupienie uw agi na po glądach historyków (s. 79-81, ШІ-121), nie zaś na gru ntow nej analizie przekazów źródłow ych spowodowało, że aucor nie przekazał nam inform acji, jakiego typu spraw y były rozpatryw ane na wiecach, w ja k i sposób je zw oływ an o, ję k toczyły się obrady. N ie m niejsze zastrzeżenia budzi odtw orzony przez M ularczyka zakres kom petencji rady feudalnej. U w ażnie analizujący problem K . O rzechowski w yd ob ył nie tylk o zakres spraw rozpatryw anych p rzy udziale możnych, ale i zasadniczą
różnicę m iędzy charakterem i znaczeniem consilium a consensus. W nioski płynące z jego analizy kwestionują ustalenia M ularczyka.
Rekonstruując sklad rady feudalnej, a naw et szerzej elity społeczno-politycz n ej X III-w ie c z n e g o Śląska autor posłużył się szeroko w historiografii w yk orzysty w aną metodą analizy list św iadków . Zdaw szy sprawę z je j m ankam entów ujął liczbowo, w edług przyjętych przez siebie proporcji, częstotliwość w ystępowania osób w dokumentach wszystkich w ładców Śląska, szeregując je w edle spraw ow a nych urzędów, w yróżn iając ponadto „nieutytułow ane” rycerstw o, kler i mieszczań stwo. (Szczegółow e ujęcie znalazło się w załączonym aneksie). H istorycy w y k o rzy stują tę metodę rów n ie często, jak zagorzale ją krytykują. Bezsprzecznie dla okre su po połow ę X V w. zrezygnow anie z niej byłoby równoznaczne z poniechaniem badań nad elitam i w ładzy. Dostrzeżone je j ułomności, przede w szystkim niekom pletność dokumentacji i skrajna lakoniczność in form acji źródłow ej, muszą za każ dym razem być brane pod uwagę, historyk musi być świadom nie tylko ograni czoności rezultatów takiej analizy, ale i konieczność je j pogłębienia. A u tor zauważa np. uderzającą częstotliwość świadkowania na dyplom ach książęcych „nieutytuło- w an ego” rycerstwa. Stw ierdza co prawda zaraz, że w śląskich dokumentach na gm innie opuszczano p rzy osobach ich godności urzędnicze, ale nie zmienia to, je go zdaniem, faktu, że „O lb rzym ia większość przedstaw icieli elity w ład zy występu jących bez tytułu w rzeczyw istości też nigdy nie dostąpiła awansów urzędniczych” (s. 97). Dokładna lektura załączonego aneksu w zbudza jednak sporo wątpliwości. Jak można sądzić, do nieutytułowanych rycerzy autor zaliczył Przecław a z P o gorzeli, który w 1239 r. św iadkuje bez tytułu, choć w latach 1223-32 był kaszte lanem głogowskim , a ponadto bratem Jarosława stolnika i kasztelana. W tejże grupie znaleźli się U lry k Schenk, brat podczaszego i cześnika, Budziw ój Pogorzela (późniejszy kasztelan), czy R u dolf Biberstein, brat kasztelana głogow skiego i ko mornika. P rzyk ład y można mnożyć. W ątpliw ości w yn ik a ją nie tylk o z mechani cznego porównania aneksu z ujęciem tabelarycznym . W niosków autora nie po przedza analiza charakteru spraw rozstrzyganych w dokumencie, na którym św iad- kow ały dane osoby, sytuacje w jakich były one w ydaw ane. N ie połączył w y w o dów o zamykaniu się otoczenia książąt, dom inowanego przez poszczególne rodziny z analizą poświadczeń udzielanych przez ow ych „prostych” rycerzy, którzy nie jednokrotnie b yli członkam i tych rodzin. P rzy ję ty natomiast przez autora sposób argum entacji i m etody analizy zawodzą zupełnie. Oto znaczny udział wśród św iad ków rycerstw a bez tytułów , w którego szeregach, jak sam autor przyznaje, b yli także posiadacze dużych fortun, jest odbiciem sytuacji społecznej. O tej w szela- koż autor się nie rozwodzi, bow iem słuszniejsze w y d a je mu się rozpatrzenie pro blemu w kontekście stw ierdzonej uprzednio stabilności grup rządzących i to ro z patrzenie obiektyw ne, „tj. w drodze sumarycznego porów nania” (s. 113). P o ró w nuje w ięc autor ilu spośród dygnitarzy jednego w ładcy w ystępu je w tym charak terze u boku drugiego. P row a d zi go to do pow tórzenia wniosku, że elita w ład zy na Śląsku cechuje się dużą stabilnością, ale w księstwach legnicko-głogow skim i opolskim kontynuacja grup rządzących jest w yraźn ie słabsza (s. 115). Szkoda ty l ko, że zadawszy sobie tyle trudu z liczeniem tych osób autor nie postawił sobie pytania, dlaczego te różnice w ystępują i o czym one świadczą? O dpowiedź na nie byłaby znacznie w ażniejsza niż nieustanne w daw anie się w polem iki z poglądam i innych badaczy. Ponadto prosta ilustracja faktu za pomocą dosyć dow olnie w y branych przykładów nie jest jeszcze analizą procesu kształtowania się oligarchii, nie m ów i nic o polityce rodzinnej i mechanizmach kariery. W szystkie te zastrze żenia można podnieść także w stosunku do w y w o d ó w o związkach rodzinnych m iędzy m ożnow ładztw em św ieckim a duchownym. Stw ierdzenie, iż „Rodzinne i nie tylko rodzinne zw iązk i kleru ze św ieckim i feudałam i są zjaw iskiem naturalnym dla okresu zw anego w iekam i średnim i” (s. 103) jest truizmem, którego nie trzeba
podpierać przypisem sugerującym, że odkryw cam i tej p ra w id k w o ś c i są: B i e n i a k, T a z b i r ó w a, S z y m a ń s k i , Z i e n t a r a , P. W o j c i e c h o w s k i . Gruntowna natomiast analiza wspom nianych zjaw isk pozw oliłaby ustosunkować się do dwóch ważnych stwierdzeń autora, które padają w tej części pracy. Po pierwsze, że ro dziny feudalne p rzeja w ia ły dążności do pełnej zasady dziedziczności urzędów (s. 108), co autor argum entuje przytoczeniem kilku led w ie przykładów z różnych księstw, po drugie, że interesy rodzinne nie przesłaniały feudałom świeckim inte resu nadrzędnego — państwa (s. 134 n.).
Słabości analizy i braki w arsztatow e dały o sobie znać p rzy rozpatrywaniu, w kontekście zasadniczej problem atyki pracy, roli średniego i drobnego rycerstwa. A u tor opowiada się za poglądam i tych historyków, którzy nie przypisują ry cer stwu w tym okresie w iększego znaczenia politycznego, uznając je za przedm iot a nie podm iot gry politycznej. D laczego jednak dowodem na to ma być G all i proste stwierdzenie, że w X I I I w. stosunki na tym polu n iew iele się zm ieniły (s. 116)? T ym bardziej, że autor zaraz potem dodaje: „w warunkach relatyw n ej słabości tu tejszych w ielkich feudałów obiektyw n y nacisk niższego rycerstw a doprowadził w końcu do w ybicia się zrazu jego poszczególnych przedstaw icieli, z czasem zaś ca łych rodzin do czołow ych p ozycji w państwie. Trend ten daje się obserwować już od początku X I I I w., by w drugiej połow ie stulecia przybrać znamiona powszech ności” (s. 117). W yw od y te w powiązaniu z om ówieniem p ozycji politycznej przed staw icieli patrycjatu (głów n ie w rocław skiego) oraz kształtowania się oligarchicz nych rząd ów w e W rocław iu (s. 110-2) w yczerpu ją w zasadzie w szystko to co autor ma do pow iedzenia na temat zaczynających się procesów kształtowania się społe czeństwa stanowego. G dyby w ięc poprzestać w yłącznie na zaprezentowanych w książce argumentach, nie można by zrozumieć, w jaki sposób i dlaczego w tym okresie dochodzi na Śląsku do procesu przekształcenia się urzędów w ziemskie dostojeństwa, trudno bow iem uznać za jego dowód w yliczen ie wszystkich (?) tych osób, które jednocześnie piastow ały w iele urzędów i tych urzędów, które jedno cześnie b yły w posiadaniu w ięcej niż jednej osoby!
W św ietle wszystkich tu podniesionych w ątpliw ości i zastrzeżeń trudno uznać za udowodnione w toku w y w o d ó w głów ne tezy autora: 1. baronow ie śląscy jako elitarna grupa klasy panującej b y li bezpośrednim podm iotem w ład zy; 2. w ielm oże w yb iera li i zatw ierdzali książąt, określali ich zobowiązania m iędzynarodow e, do kon yw ali rozdziału środków produkcji, zwłaszcza ziem i w ew n ą trz klasy feudałów, m iędzy poszczególne je j w arstw y, poszczególne jednostki, nie w yłączając hierar chicznie najwyższych, w tym i dynastów; 3. decydow ali o dalszym podziale przez system podatkow y {im m unitet) oraz w tórn ie przez fiskus, podzielony na dworski i niejako państwowy; 4. rada baronów jako rzeczyw isty n ajw yższy organ p o lity czny; 5. mimo to pozycja książąt na Śląsku w systemie w ła d zy w yd a je się sil niejsza n iż np. w Małopolsce (s. 133). '
I w reszcie rozdział I I I , zatytułow any „Id eologia w ła d zy” . Szkoda, że autor nie podjął próby odtw orzenia i przeanalizow ania program ów ideologicznych i p oli tycznych przynajm niej niektórych władców, konfrontując je potem z rzeczyw i stym zakresem ich władzy. To, co go interesowało w tym rozdziale, to spojrzenie na śląskie dziejopisarstw o jako podporządkowane, czy tylk o w spółbrzm iące z do ktryną ideologiczną d w orów książęcych, o której wszakże nic się nie dowiadu jem y. Płytkie, pozbawione oryginalności spojrzenie na najw ażn iejsze pom niki hi storiografii od G alla poczynając Г miało pozw olić autorow i usytuować śląską histo rio gra fię w tradycji G allow ego ujm owania rzeczywistości polityczn ej (służba au torytetow i monarchii), a w b rew tej M istrza W incentego, którego M u larczyk uzna je za rzecznika sił feudalnych. T ak w ięc dziejopisarstw o śląskie, inaczej niż K r o nika W ielkopolska, ja w i się jako o w yraźn ie dworskim obliczu, jako rzecznik szerokich uprawnień w ład zy św ieckiej.
Lektura tego rozdziału wzm ocniła w e mnie podejrzenia co do sposobu trakto w an ia przez autora problem ów badawczych. M u larczyk ich nie stawia, lektura źródeł nie nasuwa mu żadnych pytań. Odnoszę w rażenie, że autora tej książki przytłoczyła „b ib lio g ra fia ” , że fiszkując kolejne prace ugrzązł w nie kończących się polemikach, zw ab iły go niekiedy subtelne w tych pracach k rytyk i poszczegól nych poglądów „p rzeciw n ik ó w ” i to do tego stopnia, że sam postanowił w ziąć udział w w ie lk ie j dyskusji o kształcie ustroju feudalnego w Polsce. Okazało się jednak, że nie ma w n iej w ie le do powiedzenia, a po drodze zapomniał o sfor m ułowaniu zasadnego dla p od jętej problem atyki kwestionariusza badawczego, nie p otrafił sprecyzować w łasnej koncepcji podjętych badań, zabrakło w reszcie w ich trakcie reflek sji teoretycznej.
I na koniec drobne u w agi dotyczące sposobu cytow ania i operow ania p rzyp i sami. W liczącej 226 stron rozpraw ie jest 2067 przypisów. Znaczna ich część jest zupełnie niepotrzebna. P o co np. przypisy typu: Przyp. 30: „Zob. literaturę w przyp. 29” ? (w iele razy). N a s. 37 niem al każde zdanie jest opatrzone przypisem , w tym i takie: „M iasta śląskie otrzym ały od książąt liczne p rzyw ileje, u łatw iające ich rozw ój gosp od arczy2S9. P ierw sze m iejsce wśród miast śląskich i w ogóle polskich w X I I I w. zajął W rocła w 290.” , itd. itd. I w reszcie ow e curiosa, podane tu p rzy kładowo: s. 7 n.: „Z w rócon o uw agę na zw iązek osadnictwa na praw ie niem ieckim z gospodarką tow arow o-pien iężn ą” . Patrz: A. G ą s i o r o w s к i, „K ra jo b ra z natu ra ln y i rozw ój osadnictwa...” ; s. 92: „Stan nastrojów m ożnow ładców był dla pa nujących swoistego rodzaju barom etrem politycznym ” . P a trz: Gródecki, K a rw a - sińska, Baszkiewicz (2 prace), Jasiński (3 prace), Bieniak; s. 104: „K le r zaspoka ja ł też potrzeby religijn e, jak rów nież i intelektualne w ładcy, jego rodziny i w ogó le dw oru” . Patrz: E. Małeczyńska, „P olsk ie trad ycje naukowe i uniwersyteckie W rocławia...” . Takich przypisów jest w iele. A u tor nie rozróżnia m iędzy stw ierdze niam i będącym i od dawna truizm am i a sądami generalizu jącym i oraz m iędzy ostatnim i a zupełnie szczegółowym i. G orzej, że podobnie podchodzi do problem ów badawczych. T e rozw iązane niepotrzebnie stara się jeszcze raz udowodnić (ja k np. istnienie w ieców ), te nie rozwiązane, czy nie do końca wyjaśnione pozostają po lekturze jego pracy nadal takim i, mimo podjętego w ysiłku badawczego, w ielu z nich zresztą autor po prostu nie zauważył. W całej pracy nie znajdziem y nie tylko od pow iedzi, ale nawet pytania, czy jest jakaś różnica m iędzy charakterem i zakresem w ład zy H enryka Brodatego, pana całego Śląska, w ład cy K rak ow a a Przem ka Raciborskiego?
H alina Manikowska
Elias N. S a a d , Social history o f T im b u k tu . The ro le o f M u slim
scholars and. notables 1400-1900, Cam bridge U n iversity Press, Cam
bridge 1983, s. 324.
Badania d ziejó w Tim buktu, jednego z najw ażniejszych miast w przedkolonial- n ej Czarnej A fry c e , nasiliły się w ostatnich la ta c h 1. Jest to m iędzy innym i za sługa arabistów i filo lo g ó w , którzy podjęli trud poznania obfitych zbiorów
biblio-1 Zob. prace M. A b i t b o l a om ówione w P H t. L X X I I , biblio-198biblio-1, z. biblio-1, s. biblio-180 n. i t. L X X IV , 1983, z. 2, s. 411 n. oraz S. M. C i s s o k o , T om b ou ctou et l ’E m pire S o n -
ghay, Paris 1975; M . Z o u b e r , Ahm ed Baba de T om b ou ctou (1556-1627). Sa vie et son oeuvre, Paris 1977; M. T y m o w s k i , D zieje T im b u k tu , W rocła w 1979.